DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Na każdy temat - Jakie przepisy drogowe łamiecie najczęściej?

jan ostrzyca - 2007-09-24, 12:43
Temat postu: Jakie przepisy drogowe łamiecie najczęściej?
Zazwyczaj jeżdżę bardzo spokojnie, wręcz relaksacyjnie. Ale niestety nie da się przestrzegać wszystkich przepisów. Przyklad? Nowa dwujezdniowa arteria w moim mieście. Wszyssko ładnie - pięknie ale drogowcy zostawili ograniczenie do 30km/h( chyba do czasu oficjalnego otwarcia). I co? Nie tylko nikt nie przestrzega tych 30 km/h ale wszyscy walą 70km/h tzn tyle ile droga docelowo będzie pozwalała.
majkhell - 2007-09-24, 14:11

ograniczenie prędkości, zakaz wykonania warunkowego prawoskrętu kiedy brak świecącej zielonej strzałki - przepis jest bezsensowny. Poprzednie rozwiązanie było znacznie lepsze.
Pablo - 2007-09-24, 14:21

Mam nadzieję że żadne podstępne smurfy tudzież inne gargamele nie ukrywają sie na forum i nie przyjdzie mi za to kiedyś odpokutować, ale przyznam się do tego że czasami, podobnie jak kolega Kratylos, mam tendencje do niewielkiego ignorowania ograniczeń prędkości, w podobnym zakresie czyli mniej więcej
Kratylos napisał/a:
w miescie delikatnie +10 na znakach poza więcej +20-30 na znakach...

Zauważyłem tez u siebie drugi grzech, choć z tym akurat staram się usilnie walczyć, mianowicie dojeżdżam do skrzyżowania, widzę że światła zmieniają się na żółte, a ja zamiast noga na hamulec to dziwnym trafem po gazie daje :evil: No ale jak już nadmieniłem staram się z tym walczyć i akurat to uważam za wyjatkowo szkodliwy nawyk :oops:

Pablo78 - 2007-09-24, 15:30

Pablo napisał/a:
Mam nadzieję że żadne podstępne smurfy tudzież inne gargamele nie ukrywają sie na forum i nie przyjdzie mi za to kiedyś odpokutować


Trochę prędkość, jak się da w miarę bezpiecznie.

Spoko Pablo jak mnie złapią za rekę powiem że to nie moja ręka ;-)

GeRRaD - 2007-09-24, 19:16

Zależy czy mi się spieszy ? Jak tak to większość ;-)
Fuzzy - 2007-09-24, 20:00
Temat postu: Re: Jakie przepisy drogowe łamiecie najczęściej?
jan ostrzyca napisał/a:
Ale niestety nie da się przestrzegać wszystkich przepisów. Przyklad? Nowa dwujezdniowa arteria w moim mieście. Wszyssko ładnie - pięknie ale drogowcy zostawili ograniczenie do 30km/h( chyba do czasu oficjalnego otwarcia). I co? Nie tylko nikt nie przestrzega ...


Tak niestety jest w wielu miejscach naszej wspaniałej ojczyzny - nie wiem jaki sens mają np. niektóre ograniczenia prędkości - chyba żeby w razie jakiegoś zdarzenia kochana telewizornia znowu mogła się rozwodzić na temat nieprzestarzegania przepisów na polskich drogach :-P

(Przykład autentyczny - TVN Turbo - Uwaga Pirat (jakieś pół roku temu) - przez ładnych kilka minut pastwili się wymyslaniem róznych porównań do niewiadamo jakich morderców po pokazaniu filmiku, jak nasza dzielna policja zatrzymuje delikwenta jadącego o godzinie 2 w nocy trzypasmową ulicą Górczewską 78 (bodajrze) kilometrów na godzinę. Normalnie masakra :mrgreen: )

GeRRaD - 2007-09-24, 20:31

Gneralnie Uwaga Pirat to program robiony pod publiczkę. Panowie policjanci zamiast zatrzymac delikwenta natychmiast, jadą za nim ~ 1 km i pokazują jaki to on pirat - a prędkość 150 km/h poza obszarem zabudowanym to dla nich normalnie morderstwo. 1. Ciekawe czy są tacy kryształowi gdy jadą prywatnie 2. Nie biorą pod uwagę że nowe dobre auta przy predkości ~150 km/h zapewniają więcej bezpieczeństwa niż konstrukcje z lat 80 tych przy 70 km/h. A pokazać w telewizjii pijanych kierowców, pieszych w nocy na nieoświetlonym poboczu (to są realne zagrożenia), ale oni wola pokazać jak auto za 100 tys zł pomyka 150 km/h trzypasmową prawie pusta arterią w mieście :evil:
piotrres - 2007-09-24, 22:06

Fuzzy napisał/a:
przez ładnych kilka minut pastwili się wymyslaniem róznych porównań do niewiadamo jakich morderców po pokazaniu filmiku, jak nasza dzielna policja zatrzymuje delikwenta jadącego o godzinie 2 w nocy trzypasmową ulicą Górczewską 78 (b
Ten PAN JUŻ NIKOGO NIE ZABIJE :lol:

[ Dodano: 2007-09-24, 23:08 ]
Na stary forum pisałe, jak to chłopcy w nieoznakiowanej radioli wisieli mi przez ca. 50 km na zderzaku (prowokując do "odsadzenia ich"), a obok nas odchodził gwałt w biały dzień na przepisach..... :evil: a my sobie jechaliśmy po bożemu.....

MartinPŃ - 2007-09-24, 23:02

Ja jeżdżę przepisowo szczególnie jeżeli chodzi o:

- przestrzeganie prędkości
- respektowanie wszelkich zakazów(postoju, wjazdu...)
- używanie sygnałów dźwiękowych na terenie zabudowanym
- używanie sygnałów świetlnych
- ustępowanie pieszym
- używanie pasa do skrętu aby ominąć innych czekających jadących prosto :mrgreen: tak jak ja
- przestrzeganie znaków poziomych
- przejeżdżanie na żółtym świetle

Coś tam by się jeszcze znalazło, ale prawko już mam więc uczę się jeździć życiowo :-)

jan ostrzyca - 2007-09-25, 05:38

Zawyczaj jeżdżę b. przepisowo.
Notorycznie łamię natomiast pewien zakaz skrętu po drodze do pracy. NDD (Nasi Drodzy Drogowcy) uparli sie w tym miejscu by kierować ruch prosto w potężny korek zamiast pozwolić rozjechać się samochodom w dwie strony i rozładowac dalsze korki.

Andrzej - 2007-09-25, 08:08

Ja podobie jak koledzy najczęściej "łamię" ograniczenia prędkości (z tym, że mój rekord przekroczenia z przed jakich 10 lat to o 100km/h :evil: ). Ale generalnie staram się dostosowywać prędkość do warunków na drodze tzn. nie szleję na mokrej/śliskiej drodze, nie wyprzedzam jadąc dużo szybciej od innych żeby mi ktośnie wjechał przed nos, a ja nie dam już rady zahamować.

Łamię brak zielonej strzałki do skrętu w prawo.
Łamię znak stopu, jak bez konieczbności zatrzymania się mogę zobaczyć, co się dzieje na skrzyżowaniu.
Łamię żółte światło jak na dziesiątm z kolei skrzyżowaniu zapali mi się przed nosem...
Czasami łamię linie ciągłą... ...podwójną....


A jak mnie szef wkurzy tak, że krew mnie zaleje to już wszystko łamię.... ...gaz do dechy "i nas nie dogoniat" dopuki mi nie przejdzie... i potem już sobie jadę 60km/h.

Black Eryk - 2007-09-25, 10:16

Oj lepiej się nie wypowiadać, myślę że każdy złamał kiedyś przepisy i nie ma się tu czym chwalić. Ale dałem sobie postanowienie że następne 10 tysięcy km bardzo postaram się jeździć tak jak pierwsze 10 tysięcy Loganem . A oprócz życia to szkoda jeszcze opon, bo po ostatnich 10 tysiącach Michelliny jakos biednie zaczynają wyglądać (a 1.5 dCi coraz bardziej mnie zaskakuje). Aha i jeszcze nigdy nie dostałem mandatu ;-) (tzn kiedyś 1 raz ale z innych przyczyn)
KaS602 - 2007-09-25, 10:17

Od chwili kiedy na koncie pojawilo sie 18 pktow zaczalem jezdzic nadwyraz przepisowo :)
Zadazalo (i dalej zdarza) przekraczanie predkosci (teraz jednak z umierem: +10 - 15 km/h) i nadal nie zwracam uwagi na czerwone swiatlo przy skrecie w prawo. Zdarza sie rowniez wyprzedzanie na "podwojnej ciaglej" - to jedank tylko w wmiejscach, ktore znam. Czasami rowniez nie stosuje sie do kierunku jazdy wyznaczonego przez poszczegolne pasy przed skrzyzowaniem.

Od dluzszego czasu zaczalem jzedzic coraz spokojniej - czasu wiele sie nie zyskiwalo, a spadek spalania zauwazalny... :)

GeRRaD - 2007-09-25, 17:29

Grunt to nie dać się złapać nooooo wiadomo komu :lol:
Może podacie innym klubowiczom namiary na nieoznakowane wozy
W Wawie często lata szare Mondeo rej WW....., piaskowa Vectra rej........., i motocykl turystyczne BMW (blue mineral :lol: )

piotrres - 2007-09-25, 22:44

Ojej synu wyznaj swe grzechy!!!!! od kiedy u qmpla pojawiło się 18 pkt. do pracy odwozi go żona ! Wcześniej nie pozwalał jej wsiadać za kłóko.

Daaaawno temu w odległej galaktyce Pan egzaminator ulewajac mnię, powiedział, że grzech popełniony świadomie jest grzechem cieżkim ;-) No porshę, jaki pobożny µ-cjant !

swissman - 2007-09-26, 10:45

piotrres napisał/a:
Daaaawno temu w odległej galaktyce Pan egzaminator ulewajac mnię, powiedział, że grzech popełniony świadomie jest grzechem cieżkim ;-) No porshę, jaki pobożny µ-cjant !


w innej galaktyce, roku panskiego 1985 uratowala mnie slaba znajomosc jezyka...

egzaminator spytal mnie czy przy cofaniu widzialem "diesen pfosten" (czyli ten slupek) a ja swiadomie sklamalem i powiedzialem "ja".... czyli ze niby "tak"...

a franca go tam wiedziala czego on chce... tym bardziej ze wypowiedzial to slowo w dialekcie...

no i po dwudziestu minutach jazdy kazal mi wracac... zalamalem sie do momentu wysiadania, kiedy to strzelil mi piatke i pogratulowal zdanego egzaminu...

ian - 2007-09-26, 11:20

Już to widzę: jeżdżę wolno. Ja jeżdżę przepisowo, i wiem jakie zagrożenie sprawiam dla kierowców. Przykłady:
Długa prosta, która na końcu zwęża się, po lewej i prawej słupki, betonowe bariery-jeden pas jezdni jest remontowany. Hamuję, zwalniam... A tutaj nagle po prawej o centymetry wyprzeda mnie Palio, który zaraz ma do wyboru: albo wbije się w betonową barierę, albo wjedzie w mój przód. Muszę gwałtownie hamować-silniejszy wygrał-nie chciało mu się zwolnić z tych 120-130 km/g. I to już kilka razy się przytrafiło-kiedyś tak mnie objechała z prawej Fabia (a ja wtedy miałem 90 km na liczniku), jej kierowca nie zauważył strzałek na jezdni nakazujących zjazd, a zwalniać, i hamować.... To pojęcia obce polskiemu, rasowemu kierowcy...

Jedną słabość też mam: na długich prostych w terenie, który znam jeżdżę o około 10-15 km szybciej niż to nakazują znaki. W sumie to jakiś idiotyzm, by co kilka kilometrów wprowadzać ograniczenie albo do 70 km/g, albo do 50 km/g.

swissman - 2007-09-26, 15:38

ian napisał/a:
A tutaj nagle po prawej o centymetry wyprzeda mnie Palio, który zaraz ma do wyboru: albo wbije się w betonową barierę, albo wjedzie w mój przód. Muszę gwałtownie hamować-silniejszy wygrał-nie chciało mu się zwolnić z tych 120-130 km/g. I to już kilka razy się przytrafiło-kiedyś tak mnie objechała z prawej Fabia (a ja wtedy miałem 90 km na liczniku), jej kierowca nie zauważył strzałek na jezdni nakazujących zjazd, a zwalniać, i hamować.... To pojęcia obce polskiemu, rasowemu kierowcy...


i z tego wlasnie powodu powinni wprowadzic obowiazek posiadania broni duzego kalibru w kazdym samochodzie... wtedy ewolucja by wyeliminowala osobniki slabsze lub mniej szybkie w wyciaganiu broni...

sierpien tego roku, galaktyka ta sama, znaczy uklad sloneczny w drodze mlecznej, trzecia planeta od glownej gwiazdy.... ja po przejechaniu ok. tysiaca km przekraczam granice niemiecko-polska i wjezdzam na ojczyzny lono...

juz lekko zmeczony po calej nocy za kolkiem... najpierw droga jako taka w strone poznania ale po jakichs kilkudziesieciu km (kurde juz nie pamietam gdzie to dokladnie bylo) zaczyna sie robic taka sobie... na drodze co drugi kierowca walczy o przetrwanie pedzac na zlamanie karku przed siebie, nie patrzac ze droga waska, kreta itp...

az tu w koncu za ktoryms z zakretow widze zbiorowisko ludzi, samochodow itp... podjezdzam blizej i widze samochod, prawdopodobnie ten sam, ktory mnie pare minut wczesniej wyprzedzal z pelna fantazja ulanska, lezacy kolami do gory jakies 20 m od drogi w szczerym polu a kolo niego kilku ludzi stojacych dookola i kiwajacych glowami z zatroskaniem... kabina zmiazdzona i moim skromnym zdaniem prawdopodobnie wszystko co kiedys zylo przedtem w srodku, juz nie zylo...

szybka wariacka jazda, ostry zakret na waskiej drodze i.... sporo piachu na asfalcie....

El Logano - 2007-09-26, 20:46

Kiedyś Clio jeździłem baaardzo szybko i łamałem maaaasę przepisów. Zdarzało się 140-150km/h po mieście w tym po zakrętach w mieście. Poza obszarem zabudowanym rzadko jechałem wolniej niż 120km/h. Jazda po lokalnych krętych drogach 120-140km/h to był standard (okres remontu trasy E7 między Gdańskiem i Nowym Dworem Gd. - stosowałem objazdy. )W Gdańsku złapało mnie mondeo z kamerką. Na 70tce jecchałem 130km/h, innym razem Deawoo Espero, sunęli za mną ze 3km a ja jechałem jak pirat - ciężko się przyznać. W ten sposób przejechałem ze 100 000km i CUDEM, bo uważam, że więcej zawdzięczam szczęściu niż umiejętnościom nie miałem wypadku. Dziś z perspektywy czasu wstydzę się tych swoich wybryków.

Ostatnio mi przeszło i jeżdżę w 90% przepisowo. Odkąd jeżdżę Loganem na punkt honoru przyjąłem sobie przestrzeganie dozwolonych prędkości, Przez 12000km może z 5 razy przycisnąłem ostro, po upewnieniu się, że w zasięgu zwroku z przodu i z tyłu nikogo nie ma (tego nigdy nie można być w 100% pewnym). Normalnie jeżdżę ok 50km/h, 90 km/h, 100km/h 110km/h - gdzie(?) - wiadomo, albo jeżdże w okolicy prędkości podanych na znakach.

Największe moje grzechy to zdarza mi się przeciąć podwójną ciągłą, czasem nieświadomie stwarzam zagrożenie i później pluję sobie w brodę. Czasem też zaparkuję niezgodnie z przepisami - za to nazbierałem najwięcej mandatów.

Pablo - 2007-09-26, 21:37

El Logano napisał/a:
czasem nieświadomie stwarzam zagrożenie i później pluję sobie w brodę

To jest chyba najgorsze... tzn świadomie łamiąc przepisy nikt się raczej nie przejmuje(no chyba że ma jakiś wypadek) podejmując wkalkulowane ryzyko (tutaj znowu małe ale: o ile oczywiście ma wyobraźnie i jest w stanie to ryzyko skalkulować), ale wystarczy się troszeczkę zagapić i popełnić niewinny nawet błąd (im głupszy tym gorzej), a nawet jeżeli nie ma żadnych "konsekwencji" to i tak jeszcze dłuuugo jakiś mały głosik w głowie nie daje spokoju :-)
El Logano napisał/a:
Czasem też zaparkuję niezgodnie z przepisami - za to nazbierałem najwięcej mandatów.


Za to to państwo powinno NAM płacić odszkodowania.Czasami po prostu żywcem nie ma gdzie zaparkować. A popatrzcie ile w dużych miastach buduje się wielopoziomowych parkingów, pomijając oczywiście te przy galeriach handlowych na które zawsze znajdzie się miejsce. W Krakowie nie potrafią uporać się z tym problemem od lat.
Notabene parkingi przy centrach handlowych nie są takie złe. Tak się złożyło że w wakacje trafiłem do Szczecina na zlot żaglowców. Parkingi wyznaczone przez organizatorów były dość daleko od portu,a w centrum miasta nie było gdzie zaparkować nawet w płatnej strefie. Na szczęście zauważyłem reklamę centrum handlowego i pojechałem tam na parking. Miejsce sie znalazło i nie dość że parking był 5 min. od portu żaglowego to jeszcze za caly dzień parkowania nie zapłaciłem ani złotówki w teoretycznie płatnej strefie... :-)

majkhell - 2007-09-27, 07:36

Cytat:
Za to to państwo powinno NAM płacić odszkodowania.Czasami po prostu żywcem nie ma gdzie zaparkować.


Wystarczy że państwo zaprzestanie pobierać opłat za parkowanie na mieście, które są niczym nie uzasadnione. To raz. Dwa - parkingi są i być powinny tez są płatne i to wyżej, tyle ża stoją prawie puste, bo polak woli kombinować i stanąć gdzie bąć ale nie na parkingu a najlepiej jeszcze jakoś pokombinoiwać i nie zapłacić za to stanie na mieście. Łazi taki potem i się chwali jak to znowy zakombinował - tzw. polskie cwaniactwo. Trzy - zawsze na miescie znajdzie się miejsce by zaparkować nie łamiąc przepisów, natomiast mogło by być ich więcej gdyby ludzie parkowali jak należy. Standardem jest zostawianie po metrze przed i za samochodem. Ja parkuję na grubość lakieru a jak trzeba opieram się o zderzak innego samochodu i go poprostu przepycham, i mam to gdzieś że się coś tam porecha od tego jest zderzak. Gorzej jak jakiś pajac zostawi samochód na recznym - wielu kierowców traktuje ręczny jako hamulec postojowy - błąd. Nieumijetność uzywania recznego i całkowita niewedza czemu on słuzy jest bardo widoczna na wszelkiego rodzaju podjazdach i zjazdach ze światłami i własnie na parkingach.

GeRRaD - 2007-09-27, 18:17

Ja bym uważał bo jak Bemekę jakiemuś karkowi porysujesz to będzie kiepsko :lol:
El Logano - 2007-09-27, 22:00

A tak jeszcze dodam, że jeżdżąc wolniej np 50 w miejscowościach nawet na trasie E7 lub 70 tam, gdzie znaki tak mówią zauważyłem dlaczego mogą te znaki tam stać, na początku wydawały się bez sensu (długa ładna prosta, super nawierzchnia,a tu ogranicznie), ale... w pobliżu są zabudowania, wyższa pręskość = wyższy hałas, postawiłem się w sytuacji ludzi, którzy tam mieszkają i od razu noga z gazu, przystanki autobusowe... mniejsza emisja spalin w pobliżu poboczy, gdzie często uczęszczają ludzie... Zauważyłem,że jest wiele przyczyn, dla których nawet na dobrych drogach warto zwolnić, wcześniej tego nie zauważyłem. Do tego dochodzi ryzyko: wybiegający pod koła lis/sarna/dzik, im bardziej przepisowa prędkość tym bezpieczniej. Pamiętam też, że samochód to przedmiot martwy, który bywa złośliwy, w każdej chwili może pęknąć opona, przebić się... można nagle stracić panowanie nad samochodem, a przepisowa prędkość daje mi taki lekki margines bezpieczeństwa.
KaS602 - 2007-09-27, 23:43

El Logano napisał/a:
A tak jeszcze dodam, że jeżdżąc wolniej np 50 w miejscowościach nawet na trasie E7 lub 70 tam, gdzie znaki tak mówią zauważyłem dlaczego mogą te znaki tam stać, na początku wydawały się bez sensu (długa ładna prosta, super nawierzchnia,a tu ogranicznie), ale... w pobliżu są zabudowania, wyższa pręskość = wyższy hałas, postawiłem się w sytuacji ludzi, którzy tam mieszkają i od razu noga z gazu, przystanki autobusowe... mniejsza emisja spalin w pobliżu poboczy, gdzie często uczęszczają ludzie... Zauważyłem,że jest wiele przyczyn, dla których nawet na dobrych drogach warto zwolnić, wcześniej tego nie zauważyłem. Do tego dochodzi ryzyko: wybiegający pod koła lis/sarna/dzik, im bardziej przepisowa prędkość tym bezpieczniej. Pamiętam też, że samochód to przedmiot martwy, który bywa złośliwy, w każdej chwili może pęknąć opona, przebić się... można nagle stracić panowanie nad samochodem, a przepisowa prędkość daje mi taki lekki margines bezpieczeństwa.


Zgadzam sie w 100 % - takie rzeczy docieraja dopiero po przejechanych kilometrach. Kiedys tez myslalem, ze ograniczenia sa bez sensu. I mniejsza o te lisy, dziki ale w takich miejscowosciach (przy takiej 7ce na przyklad) sa tez male dzieci, ktore jak wiadomo zyja troszke w "swoim swiecie" i wybiegniecie takiego na ulice nie zawsze jest przemyslane... ale wszystko jest dobrze dopuki nic sie nie stanie, tylko wtedy jest za pozno na przemyslenia...

Pablo - 2007-09-28, 07:52

Ja szybkiej jazdy oduczyłem się w momencie jak byłem zmuszony zainstalować w samochodzie fotelik dziecinny :-D
Black Eryk - 2007-09-28, 08:31

majkhell napisał/a:
Cytat:
Za to to państwo powinno NAM płacić odszkodowania.Czasami po prostu żywcem nie ma gdzie zaparkować.


Wystarczy że państwo zaprzestanie pobierać opłat za parkowanie na mieście, które są niczym nie uzasadnione. To raz. Dwa - parkingi są i być powinny tez są płatne i to wyżej, tyle ża stoją prawie puste, bo polak woli kombinować i stanąć gdzie bąć ale nie na parkingu a najlepiej jeszcze jakoś pokombinoiwać i nie zapłacić za to stanie na mieście. Łazi taki potem i się chwali jak to znowy zakombinował - tzw. polskie cwaniactwo. Trzy - zawsze na miescie znajdzie się miejsce by zaparkować nie łamiąc przepisów, natomiast mogło by być ich więcej gdyby ludzie parkowali jak należy. Standardem jest zostawianie po metrze przed i za samochodem. Ja parkuję na grubość lakieru a jak trzeba opieram się o zderzak innego samochodu i go poprostu przepycham, i mam to gdzieś że się coś tam porecha od tego jest zderzak. Gorzej jak jakiś pajac zostawi samochód na recznym - wielu kierowców traktuje ręczny jako hamulec postojowy - błąd. Nieumijetność uzywania recznego i całkowita niewedza czemu on słuzy jest bardo widoczna na wszelkiego rodzaju podjazdach i zjazdach ze światłami i własnie na parkingach.


A co jeżeli ktoś pozostawia auto na ręcznym i na biegu? Czy to coś złego? Bo ja tak robie ...

straszna_maruda - 2007-09-30, 18:11

Nie łamiecie :mrgreen: . Choć ostatnimi czasy do pasji zaczynają mnie doprowadzać 40-tki wsadzane "na pałę" i bez pojęcia. Zaczynam coraz poważniej rozważać zaskarżenie do trybunału konstytucyjnego przepisów zezwalajacych na obniżanie limitów prędkości przez władze lokalne. Zazwyczaj jeden tragiczny wypadek wynikajacy ze złamania wszystkich reguł wyzwala w lokalnych naprawiaczach ograniczenie predkości choc tak naprawdę nie mają podstaw prawnych do tego. Dla mnie jest to dyskryminowanie kierowców jadących zgodnie z przepisami.
Andrzej - 2007-10-01, 16:36

Ja z kolei nie mogę zrozumieć faktu, że poprawę bezpieczeństwa chce się osiągnąć wyłącznie przez zmniejszanie prędkości. Nie robi się za to praktycznie nic aby tzw. prędkość bezpieczna była coraz większa - nie chodzi mi o możliwoąść wariowania, ale przecież samochodów przybywa, a dróg praktycznie nie - szczególnie w mieście. Więc aby zwiększyć przepustowość dróg należałoby zwiększyć prędkość. A tu (przynamniej w Warszawie) klops, brak skrzyżowań wielopoziomowych, coraz więcej świateł i to w dodatku nie zsynchronizowanych ze sobą i to w sumie daje coraz więcej korków, coraz więcej nerwów coraz więcej chmaskich zachowań na drodze bo przecierz każdemu się śpieszy.
piotrres - 2007-10-01, 23:27

Uwaga na "gawrony" !
1. Straż Miejska może wlepiać mandaty za przekrocznie predkości.
Dzisiaj, wieczorem wracałem z pracy (zajęcia do 18:00) rowerkiem, bo pogoda ładna.
Na moim osiedlu jest ładna górka i ograniczenie 40 km/h. Jak najbardzej zasadne bo i ciasno i widoczność kiepska. Na szczęście droga hamowania bicykla jest krótsza iż auta. O ile nie "wytniesz orła" (tak złamałem łokieć) Rura z góry, 45 na liczniku.....
i poniżej widzę Logana takiego jak na zdjęciu w wątku DaciaSpotting, a obok Panów Strażników z "suszarką" i lizakiem. Nie zatrzymali mnię :-D To taki wątek quasi-humorystyczny.
A teraz poważniej
Loganem zarzylo mi się "przygazować" w dwóch okolicznościach przyrody:
1. Chciałem pozać możliwości auta. (150 km*h^-1) O.K.... i wystarczy;
2. Wyprzedzanie (130 km*h^-1 pod koniec).
Generalnie to: przepisy+10% nigdy więcej.
A czasami stan drogi nie pozwala na rozwinięcie dopuszczalnej pędkości :-/
Przeszło mi jak:
1. mijałem TiR'a któremu w chłodnicę wmontowała się sarna (k. Górna)
2. Skasowane volvo k. Przeworska po zderzeniu lisem (równa prosta, szeroka droga, aż się prosi by "depnąć", lis stracił głowę,...)

Paradoksalnie problem w Polsce stanowią lepsze drogi:

http://miasta.gazeta.pl/r...62,4538404.html

[ Dodano: 2007-10-03, 16:39 ]
A to dobre,

(...)W moc fotoradarów nie wierzy profesor prawa Marian Filar. "Będziemy krajem, w którym na najgorszych drogach Europy, staną najlepsze radary. To tak, jakby osobie bez nogi sprawić złote zęby. Poziom bezpieczeństwa nie zależy od fotoradaru, ale od wielu okoliczności, stanu dróg, kultury jazdy. Fotoradary powinny być ustawione na prędkość 0, bo większa w naszych warunkach jest niebezpieczna" - twierdzi prof. Filar. (...)

więcej:
http://auto.gazeta.pl/auto/1,48316,4542375.html

majkhell - 2007-10-04, 14:39

Cytat:
A co jeżeli ktoś pozostawia auto na ręcznym i na biegu? Czy to coś złego? Bo ja tak robie ...


W przypadku kiedy zostawisz na ręcznym i na biegu to przepychanie twojego auta skutkuje poważniejszymi uszkodzeniami zderzaka. Ja kiedy miejsce jest na grubość lakieru opieram się zderzakiem o samochodzik za mną i rura, przepycham o dwa trzy skoki cylindrów zazwyczaj wystarczy, jak jest na recznym to zderzak się bardziej ugina :-) Ja mam to gdzieś zderzak do tego służy, wolałbym np. samochód z czarnym zderzakiem ale nie zawsze się da kupić tzw. "wypasa" ale z czarnym zderzakiem :-) , są jednak kolesie co się trzęsą nad najmniejszą ryską na zderzaczku traktując samochód jak członka rodziny - więc jeżeli do nich należysz zostawiaj auto na biegu nie na ręcznym. Zwłaszcza, że ręczny nie jest hamulcem postojowym a zostawienie na zaciągniętym w zimę może się skończyć unieruchomieniem autka na dłużej :-) Oczywiście Twoja sprawa. Pamietaj jednak że ludzi parkujących na styk, z oparciem i przepychaniem jest coraz więcej, bo i aut jest coraz wiecej. W Palermo np. widziałem na parkingach przydrożnych znak: zaciągniety ręczny skreślony i pod spodem info że takich będą odholowywać. Tam jest tak ciasno, że ludzie potrafią przepychać się nawzajem dosyć mocno. Nas to też czeka.

RWw - 2007-10-04, 15:30

majkhell napisał/a:
Ja kiedy miejsce jest na grubość lakieru opieram się zderzakiem o samochodzik za mną i rura, przepycham o dwa trzy skoki cylindrów zazwyczaj wystarczy, jak jest na recznym to zderzak się bardziej ugina :-) Ja mam to gdzieś zderzak do tego służy, wolałbym np. samochód z czarnym zderzakiem ale nie zawsze się da kupić tzw. "wypasa" ale z czarnym zderzakiem :-) , są jednak kolesie co się trzęsą nad najmniejszą ryską na zderzaczku traktując samochód jak członka rodziny - .

A oglądałeś zderzak w Loganie? Chcesz tym przepychać drugi samochód?
A przy okazji: jak chcesz sobie rysować zderzak, to twoja sprawa. Jak komuś, z premedytacją, to zwykłe chamstwo.

majkhell - 2007-10-04, 19:06

Cytat:
A oglądałeś zderzak w Loganie? Chcesz tym przepychać drugi samochód?
A przy okazji: jak chcesz sobie rysować zderzak, to twoja sprawa. Jak komuś, z premedytacją, to zwykłe chamstwo.


Matizem się da przepychać to i Loganem się da. Chamstwem jest stawianie auta tak że w miejscu na trzy z trudem mieszczą się dwa małe. Metr przed i metr za autem, żebym miał łatwo wyjechać i żeby mi przypadkiem ktoś nie porysował. To lepiej auto w garażu zostawić :-)

GeRRaD - 2007-10-04, 19:41

A jak ktoś na auto wydał wszystkie oszczędności i nie będzie go stać na naprawę porysowanych zderzaków, wgniatanych drzwi itp. Weź pod uwagę że nie zawsze nieprawidłowe parkowanie wynika z bezmyślności, a czasem okoliczności (np. wcześniejszej konfiguracji aut na parkingu, inwalidztwa itp).Ja takiemu co przepchną moją księżniczkę "dałbym w papę" :evil:

choć stać mnie na naprawę i parkuję z głową :lol:

psur - 2007-10-05, 08:02

majkhell, jesteś żałosny z tymi swoimi teoriami. Używanie świateł stopu to chamstwo, a niszczenie komuś samochodu to nic złego? Ja myślę, że takie rozpychanie to nie konieczność tylko pochodna kilka czynników: braku szacunku dla cudzej własności, lenistwa, kiepskie umiejętności itp.
swissman - 2007-10-05, 13:18

jakbym ja tak zobaczyl ze ktos mi tak przepycha samochod to gosciu by zapoznal sie z moim kluczem do kol, ktory przypadkiem woze pod reka... taki wydluzany...

kolega albo robi sobie jaja z publiki piszac ze tak robi albo tak robi NAPRAWDE co dla mnie nie jest zadnym chamstwem tylko podpada pod bandytyzm... a na bandyte to juz trzeba innych sposobow niz na chama...

[ Dodano: 2007-10-05, 14:20 ]
majkhell napisał/a:
Matizem się da przepychać to i Loganem się da. Chamstwem jest stawianie auta tak że w miejscu na trzy z trudem mieszczą się dwa małe. Metr przed i metr za autem, żebym miał łatwo wyjechać i żeby mi przypadkiem ktoś nie porysował.


czesto jest to brak doswiadczenia mlodego kierowcy, czesto jest to glupota a czasem ignorancja lub brak wyobrazni...

magcn - 2007-10-05, 20:42

Pablo napisał/a:
Notabene parkingi przy centrach handlowych nie są takie złe. Tak się złożyło że w wakacje trafiłem do Szczecina na zlot żaglowców. Parkingi wyznaczone przez organizatorów były dość daleko od portu,a w centrum miasta nie było gdzie zaparkować nawet w płatnej strefie. Na szczęście zauważyłem reklamę centrum handlowego i pojechałem tam na parking.

Chyba nawet wiem, o jakim piszesz. Sam często tam parkuję, bo blisko pracy: latem auto się nie nagrzewa na słońcu, zimą (parkuję w części podziemnej) wsiadam do ciepłego i nieośnieżonego auta 8-) A po pracy przy okazji robię krótkie zakupy - pełna symbioza :mrgreen:

ian - 2007-10-12, 15:13

Szczyt glupoty. Ulica w dużym mieście z torami tramwajowymi. Miejsca parkingowe namalowane prostopadle do chodnika/krawężnika. I samochód ustawiony tak, że tylny zderzak blokuje przejazd tramwaju. Już kilka razy to zauważyłem, na szczęście były to tylko jakieś Accordy, Laguny, Passaty, Primery etc.-nie Logany. Jednak nim się wysiądzie z samochodu warto pomyśleć jak go się ustawia, i pozostawia.
magcn - 2007-10-12, 15:36

ian napisał/a:
samochód ustawiony tak, że tylny zderzak blokuje przejazd tramwaju.

Czasami chciałbym być motorniczym w takim tramwaju :mrgreen:

GeRRaD - 2007-10-12, 16:40

To byś miał dylemat czy ruszyć i rysowac, czy stać i kląć :lol: bo sprawy w sądach trwają długo a pracodawcy (przedsiębiorstu komunikacji) zależy na dobrej reputacji i bezproblemowym funkcjonowaniu
piotrres - 2007-10-13, 22:40

Rewelacja
http://www.youtube.com/v/tBNLTKQdNeE
Dobrze, że nie Logan. ;-)

Yoda - 2007-10-17, 22:45

majkhell napisał/a:
Pamietaj jednak że ludzi parkujących na styk, z oparciem i przepychaniem jest coraz więcej, bo i aut jest coraz wiecej. [...] Tam jest tak ciasno, że ludzie potrafią przepychać się nawzajem dosyć mocno.

Tam, gdzie teraz jestem jest to normalne - nie da się przejść między zaparkowanymi samochodami.
A'propos tematu wątku - notorycznie przekraczam skrzyżowania na czerwonym.
Jako pieszy. Wszyscy tu tak robią ;-) . Przechodząc na zielonym czuję się nieswojo...

jan ostrzyca - 2007-10-18, 20:14

Spotkałem ostatnio kolegę ze studiów, ja w garniaku on w niebieskim mundurze, gawędzimy w najlepsze na ulicy, a tu A. skokiem pantery dopada obywatela, który przełaził dokładnie na nas przez ulicę (oczywiście poza pasami).

W ciągu kilku minut dorwał 3-4 delikwentów, którzy jak krowy leźli między pędzącymi pojazdami prosto na policjanta w mundurze.

A. wszystkich srogo pouczał i puszczał wolno. Pytam: "Po cholerę ich łapiesz skoro nie wlepiasz mandatów?" On na to, że to przez traktat z Szengen (???), teraz ponoć każdego delikwenta trza sprawdzać przez europejski superkomputer. Co jest o tyle uciązliwe, że trwa ok. 30-40 min. i brak gwarancji, że wielki brat nie zidentyfikuje białego żulika z Lublina jako bossa mafii z Kostaryki albo czarnej dziwki z Madrytu.

Z tego wszystkiego A. już woli jak się gostek stawia, wtedy pała-gleba-pała-pała-pała a dopiero potem sprawdzanie. No, przyjemne z pożytecznym...

Morał: nie drażnić Smerfa Marudy.

ZeneC - 2007-10-18, 20:31

Yoda napisał/a:

A'propos tematu wątku - notorycznie przekraczam skrzyżowania na czerwonym.
Jako pieszy. Wszyscy tu tak robią ;-) . Przechodząc na zielonym czuję się nieswojo...

Ktoś kiedyś zauważył, że to, co różni policjanta polskiego od brytyjskiego to ich stosunek do prawa. Nasz polski policjant jest zwykłym egzekutorem, brytyjski potrafi zinterpretować prawo w odniesieniu do okliczności. W Warszawie przechodząc przez pasy na czerwonym świetle gdy ulica jest pusta, dostaniemy od stojącego opodal policjanta mandat. W Londynie w tej samej sytuacji policjant nas w ogóle nie zaczepi.

GeRRaD - 2007-10-18, 21:07

Bo to kwestia mentalności, a często i braku wykształcenia :lol:
ZeneC - 2007-10-18, 21:11

Chyba tak. Dlatego nie ma się co dziwić, że wstępne testy pisemne dla kandydatów na policjantów zdaje średnio 3 na 10. :lol:
jan ostrzyca - 2007-10-19, 07:10

GeRRaD napisał/a:
Bo to kwestia mentalności, a często i braku wykształcenia :lol:


Niekoniecznie, wykształcenie raczej przeszkadza w pracy w policji. Z mojego roku poszło do tej roboty sporo chłopaków, a teraz po kilku latach, większość kombinuje jak najszybciej zwiać z tej służby.

psur - 2007-10-19, 07:15

Cytat:
Ktoś kiedyś zauważył, że to, co różni policjanta polskiego od brytyjskiego to ich stosunek do prawa. Nasz polski policjant jest zwykłym egzekutorem, brytyjski potrafi zinterpretować prawo w odniesieniu do okliczności.


Jeśli się dobrze orientuję, to w UK obowiązuje zasada "common sense". U nas jest prawo rzymskie: co nie jest zabronione jest dozwolone. Stąd też może wynikać ta różnica...

Pablo78 - 2007-10-19, 11:18

ZeneC napisał/a:
Yoda napisał/a:

A'propos tematu wątku - notorycznie przekraczam skrzyżowania na czerwonym.
Jako pieszy. Wszyscy tu tak robią ;-) . Przechodząc na zielonym czuję się nieswojo...

Ktoś kiedyś zauważył, że to, co różni policjanta polskiego od brytyjskiego to ich stosunek do prawa. Nasz polski policjant jest zwykłym egzekutorem, brytyjski potrafi zinterpretować prawo w odniesieniu do okliczności. W Warszawie przechodząc przez pasy na czerwonym świetle gdy ulica jest pusta, dostaniemy od stojącego opodal policjanta mandat. W Londynie w tej samej sytuacji policjant nas w ogóle nie zaczepi.


nie ma co się dziwić w tamtym "dziwnym" systemie prawnym nawet sądy moga stanowic prawo :-) ;-)

dmas - 2007-11-21, 09:23

Jako ciekawostke powiem Wam, ze takie pytanie (patrz temat) zostalo zadane dzieciom w klasie corki (1 czy 2 klasa podstawowki) w czasie zajec "Bezpieczenstwo ruchu" (czy jakos tak). Oczywiscie w odniesieniu do rodzicow.
To co opowiedzialy dzieci pograzyloby nie jednego rodzica... Wychowawczyni przedstawila na najblizszym zebraniu kilka probek... A dzieci mialy frajde przechwalajac sie nawzajem wyczynami rodzicow... i cytujac slowa wypowiadane (niestety glownie przez tatusiow) np. w trakcie zajechania drogi przez innego kierowce...

Andrzej - 2007-11-21, 10:56

No to mój mały to będzie prawdziwy kierowca - ma 5 lat a już krzyczy do tych przed nami NO JEDŹ BARANIE!!!
piotrres - 2007-11-22, 12:58

jan ostrzyca napisał/a:
Niekoniecznie, wykształcenie raczej przeszkadza w pracy w policji.


Testy wycinają osobników nadzbyt intelektualnie rozbudzonych. Czytałem o tym, a poza tym znam dziewczynę, która po utracie pracy postanowiła szukać szczęścia w P. no i poległa.....na testach kompetencji umysłowej.

Andrzej - 2007-11-23, 08:15

piotrres napisał/a:
jan ostrzyca napisał/a:
Niekoniecznie, wykształcenie raczej przeszkadza w pracy w policji.


Testy wycinają osobników nadzbyt intelektualnie rozbudzonych. Czytałem o tym, a poza tym znam dziewczynę, która po utracie pracy postanowiła szukać szczęścia w P. no i poległa.....na testach kompetencji umysłowej.


Fajnie to teraz zamiast mówić komuś, że jest np. ograniczony można mu powiedzieć "jesteś umysłowo kompetentny [do pracy w policji...]"

ZeneC - 2007-11-24, 10:24

Nie prościej powiedzieć jakiejś blondynce, że jest kompetentna inaczej? :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group