|
DACIA Klub Polska Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII |
 |
Warsztaty niezależne - Warszawa - Stacja Kontroli Pojazdów ul. Migdałowa 2A
Smogg - 2013-07-08, 12:36 Temat postu: Warszawa - Stacja Kontroli Pojazdów ul. Migdałowa 2A Uszanowanie Forumowicze :)
Nie myślałem, że mój debiut w tym dziale będzie wiązał się z założeniem takiego wątku, ale pomyślałem, że warto ostrzec innych klubowiczów przed stratą swojego czasu i nerwów.
Jak to w życiu samochodu napędzanego gazem bywa, raz w roku przychodzi moment, w którym trzeba wbić do dowodu nowy stempelek. Niestety, MPT przy ul. Szczęśliwickiej, gdzie od wielu lat dokonywałem tego typu przeglądów od grudnia zeszłego roku zakończyło działalność, więc musiałem poszukać jakiegoś nowego miejsca, w którym zostawię swoje pieniądze.
Cóż to jednak za różnica, gdzie wydam ustawowo przewidzianą kwotę i spędzę 10 minut, pomyślałem. Teraz wiem, że była to mrzonka.
W piątek przed godziną 11 zjawiłem się w Stacji Kontroli Pojazdów przy ul. Migdałowej 2A w Warszawie. Po przeczekaniu 15 minut w kolejce diagnosta wjechał moim samochodem do stacji i zaczął go "badać".
Początkowo standard - hamulce, światła, spaliny... I tutaj badając spaliny i bawiąc się "jakimś urządzeniem", które trzymał w ręce rozlega się alarm.
W tym momencie dowiaduję się, że spaliny wydostające się z samochodu ponad dwukrotnie przekraczają normy.
Wywiązał się dialog, który można streścić w następujący sposób:
Ja: No, to ciekawe, bo dwa tygodnie temu byłem na pełnym przeglądzie w ASO na Puławskiej i żadnych tego typu usterek nie stwierdzono.
Diagnosta: A miał Pan też przegląd gazu?
Ja: Oczywiście, to był pełny przegląd po 30 tysiącach kilometrów, wraz z wymianą płynów, filtrów itd.
Diagnosta dodając dużo gazu i wciskając ponownie coś na urządzeniu, które miał w ręce, przy okazji wyłączając alarm: Oh... już się uspokoiło, widocznie samochód był niedogrzany... Z daleka Pan tutaj jechał?
Ja: 15 kilometrów w 30-stopniowym upale, chwilę stojąc w korku...
Nie wiem co diagnosta robił z samochodem i swoim sprzętem, kiedy na nim tak klikał, że równie magicznie jak pojawiły się informacje o przekroczeniu norm spalin, tak te informacje zniknęły (bo niedogrzanie samochodu w taką pogodę i po takim dystansie traktuję w kategoriach absurdu i niedorzeczności), jednak dalsze zachowanie diagnosty skłania mnie ku pewnej teorii, że robienie przeglądów nie jest jego jedynym źródłem dochodu. Tym bardziej po tym jak zaczęło wyglądać badanie po "spalonych normach spalin".
Od ponad ośmiu lat jeżdżę samochodami, tylko w pierwszym roku nie był to samochód wyposażony w zasilanie gazowe, więc kilka tych przeglądów też miałem już okazję przetrwać. Zawsze wszystko mijało szybko, sprawnie i rzetelnie. Jednak nie tym razem.
Mimo, że samochód, gdyby nie fakt zasilania gazem jeszcze przez rok nie potrzebowałby żadnego dodatkowego przeglądu do dowodu rejestracyjnego w ogóle, diagnosta przystąpił do najbardziej drobiazgowej kontroli, jaką w przeżyłem w swoim życiu jako kierowca.
Numer VIN sprawdzany z dowodem rejestracyjnym miałem w dwóch czy trzech różnych miejscach. Za każdym razem powolutku, bez pośpiechu, żeby diagnosta przypadkiem się nie pomylił.
Każde koło i nadkole musiał dokładnie obejrzeć, świecąc przy okazji latarką w te części, które nie rzucają się od razu w oczy. Po podniesieniu samochodu na podnośniku ten sam rytuał miał miejsce jeszcze kilka razy z dwóch stron kół - spokojnie, do każdego koła z latarką i sprawdzamy, czy gdzieś nie schował się Święty Graal Diagnostów.
"Wytrząsanie samochodu" na podnośniku też miało miejsce kilka razy i za każdym razem z osobna musiał dokładnie obejrzeć jak zachowuje się każde jedno koło. Żeby tylko koła... myślę, że żadna jedna śrubka w podwoziu nie miała szans uniknąć jego wzroku.
Pod koniec diagnosta musiał jeszcze "zanurkować" w bagażniku, żeby sprawdzić, czy numer seryjny butli aby na pewno pokrywa się z tym, który widoczny jest na homologacji (co też jest działaniem, które mimo wielu przeglądów samochodów zasilanych gazem, spotkałem po raz pierwszy).
A na sam koniec, kiedy naprawdę nie było się do czego przyczepić i padło pytanie czy mam gaśnicę, trójkąt i apteczkę, wystarczyła sama słowna deklaracja "tak, za fotelem kierowcy".
Summa summarum, straciłem ponad 40 minut (nie liczę czasu stania w kolejce przed wjazdem, oraz czasu który zajęło mu wstawienie pieczątki do dowodu i przyjęcie pieniędzy za "usługę") na drobiazgowej kontroli prawie nowego, w pełni sprawnego, bezwypadkowego samochodu, w którym diagnosta usilnie poszukiwał punktu zaczepienia, do którego mógłby się przyczepić.
Szczerze nie polecam tego punktu, a wszystkim Forumowiczom życzę szerokości i samych szybkich przeglądów ;)
laisar - 2013-07-08, 13:20
No chyba żartujesz?! Przecież taki diagnosta to skarb! Normą jest wszak luźne przelecenia samochodu automatami, bez specjalnego wnikania, a Ty masz teraz pojazd naprawdę dokładnie sprawdzony - tylko się cieszyć.
Dla mnie to jest świetna rekomendacja - za rok spróbuje się wybrać właśnie tam.
Dziękuje!
yadoctor - 2013-07-08, 14:01
laisar, nie do końca. Mój ojciec od dawna robi przeglądy w Kozerkach pod Grodziskiem Mazowieckim. Zawsze sprawdzą VIN, wejdą do kanału, poświecą w zawieszenie, zajrzą do silnika, wytrząsną z niego całą rdzę (a raczej jej brak;)), a mimo to z reguły cała formalność trwa ca. 20 minut. Nie wyobrażam sobie, jak dokładnie i wręcz w stylu 'włoski strajk' to musiało być, żeby trwało 40 minut.
Smogg - 2013-07-08, 14:04
@laisar: Może gdyby nie fakt, że posiadanie instalacji gazowej jest jedynym powodem, który zmusił mnie już dwukrotnie do dokonania dodatkowych przeglądów do dowodu rejestracyjnego z przyjemnością przyznałbym Ci rację.
Ale tak nie jest. Gdybym nie miał LPG, to jeszcze przez rok nie musiałbym się w ogóle udawać do SKP, wydawać tam dodatkowych pieniędzy, tracić czasu i wykonywać dodatkowych badań. Moje przebiegi i tak są bliskie "statystycznego Kowalskiego", więc co niecały rok i tak udaje się na przegląd do ASO. Jak na razie nie miałem najmniejszych powodów do narzekania na ich usługi czy rzetelność.
I właśnie z uwagi na powyższe, póki co dla mnie ten "skarb diagnostyczny" raczej przywodzi na myśl pudło srebrzystych papierków po cukierkach, którymi na domiar złego można się boleśnie pozacinać. Tym bardziej zestawiając to z magicznymi sztuczkami związanymi z emisją spalin i ich nagłym przekraczaniem i nieprzekraczaniem norm, w zależności od wiedzy diagnosty co do przeszłości samochodu i niedawnych badań.
Tym niemniej, jeśli właśnie taka SKP jest Ci potrzebna i doświadczysz u nich takiej usługi, jakiej oczekujesz, to będę więcej niż zadowolony, że mogłem przyczynić się do poprawy Twojego humoru ;)
@yadoctor: Też sobie tego nie wyobrażałem. Stąd właśnie moje zbulwersowanie wywołane tą sytuacją i opisanie tego na forum.
radzio - 2013-07-08, 14:26
Wdług mnie to celowo się "ociągał" w wykonywaniu czynności licząc na "popędzenie" go wizerunkiem Jagiełły co najmniej. I dlatego też nigdy bym nie wziął nowego auta z instalacją LPG - żeby mieć te 3 lata spokoju od tych pijawek
DD - 2013-07-08, 14:42 Temat postu: Re: Warszawa - Stacja Kontroli Pojazdów ul. Migdałowa 2A Kolego Smogg: dziekuje za informacje o "skarbie diagnostycznym" Migdałowa 2A.
Smogg napisał/a: | @laisar: Może gdyby nie fakt, że posiadanie instalacji gazowej jest jedynym powodem, który zmusił mnie już dwukrotnie do dokonania dodatkowych przeglądów do dowodu rejestracyjnego z przyjemnością przyznałbym Ci rację.
Ale tak nie jest. Gdybym nie miał LPG, to jeszcze przez rok nie musiałbym się w ogóle udawać do SKP, wydawać tam dodatkowych pieniędzy, tracić czasu i wykonywać dodatkowych badań. Moje przebiegi i tak są bliskie "statystycznego Kowalskiego", więc co niecały rok i tak udaje się na przegląd do ASO. Jak na razie nie miałem najmniejszych powodów do narzekania na ich usługi czy rzetelność. |
Coz, taki urok instalki lpg, jezdzisz za półdarmo, ale w przypadku nowego auta masz niestety 3 dodatkowe przeglady w SKP. W przypadku aut 4-roletnich i starszych nie ma juz dodatkowych przegladow.
jgk000 - 2013-07-08, 15:12
laisar napisał/a: | No chyba żartujesz?! Przecież taki diagnosta to skarb! Normą jest wszak luźne przelecenia samochodu automatami, bez specjalnego wnikania, a Ty masz teraz pojazd naprawdę dokładnie sprawdzony - tylko się cieszyć.
Dla mnie to jest świetna rekomendacja - za rok spróbuje się wybrać właśnie tam.
Dziękuje! |
I będziesz miał świetnie i wielokrotnie sprawdzone numery nadwozia, 10 razy przejrzaną homologację itp, zapłacisz za wymianę amortyzatorów, które by mogły jeszcze pojeździć przez 2 lata itp.
Autor tematu kupił samochód w Renault i tam też założył instalację. Ile osób by ją zmieniało w ciągu dwóch lat od zakupu i po co?
Dla mnie wniosek jest jeden: diagnosta szukał gotówki, ale czemu w prawie nowym samochodzie?
Piotrek721015 - 2013-07-08, 16:54
Smogg napisał/a: | padło pytanie czy mam gaśnicę, trójkąt i apteczkę, |
W samochodach osobowych, służących do celów prywatnych apteczka nie jest obowiązkowa w naszym kraju.
chriskb - 2013-07-08, 17:02
@jgk000, nie bardzo rozumiem wpis, że diagnosta szukał gotówki (od kogo?). Dla mnie całkiem normalna sprawa takie szczegółowe sprawdzenie auta. Wielu widzi oszczędności na gazie ale nie bardzo chcę sie zgodzić z kosztami kontroli instalacji. W końcu, gdyby coś się stało i przyczyną była by instalacja LPG to diagnosta odpowiada, że przepuścił prawidłowe sprawdzenie i dopuszczenie auta to ruchu. Dla niedowiarków niech raz spróbują sprawdzić auto w Niemczech i zobaczą ile trwa kontrola i w konsekwencji dopuszczenie do ruchu.
Smogg - 2013-07-08, 18:43
Piotrek721015 napisał/a: |
W samochodach osobowych, służących do celów prywatnych apteczka nie jest obowiązkowa w naszym kraju. |
Dla mnie to zawsze komplet i zawsze tak też o tym myślę - w samochodzie mam 3 apteczki, a jedną wsuniętą w etui na gaśnicę i trójkąt razem z tymi artefaktami.
chriskb napisał/a: | Wielu widzi oszczędności na gazie ale nie bardzo chcę sie zgodzić z kosztami kontroli instalacji. |
Bynajmniej. Zauważ, że nigdzie w żadnym powyższym poście nie narzekałem na koszt kontroli instalacji. Nie narzekałem też ostatnio, kiedy dokonywałem faktycznego przeglądu gazu - droższego, niż cały ten do dowodu rejestracyjnego. Tylko, że tam robili to doświadczeni w tym gazownicy, a tutaj osoba, której możliwości sprawdzenia pełnej szczelności i działania wszystkiego są w porównani z nimi naprawdę znikome - jeśli coś ewidentnie nie cieknie, to choćby i półtorej godziny "diagnozował" mój samochód, to myślę, że niektórych wad, które wyszłyby 2 tygodnie temu, tutaj nie udałoby się stwierdzić.
chriskb napisał/a: | Dla mnie całkiem normalna sprawa takie szczegółowe sprawdzenie auta. |
I naprawdę na każdy przegląd rejestracyjny rezerwujesz sobie 40 minut + ewentualny czas w kolejce + czas na dokonanie płatności za usługę? Dla mnie to pewne niespotykane novum. Kolega yadoctor użył określenia "włoski strajk" i myślę, że jest ono adekwatne. Pytasz jgk000 od kogo diagnosta szukał gotówki. Cóż, we włoskim strajku nie chodzi o to, żeby awansować, mieć więcej obowiązków i przez to więcej pieniędzy. Jego istotą jest dostanie dodatkowych (większych) pieniędzy za to, co i tak już się robi! A żeby zaznaczyć jak bardzo jest to ważna, odpowiedzialna i niedostatecznie opłacana praca, osoba dopuszczająca się włoskiego strajku wszystkie czynności robi nad wyraz drobiazgowo i powoli. Coś takiego spotkało mnie w piątek, kiedy miałem wrażenie, że diagnosta chciał spotkać dodatkowego Jagiełłę (spodobało mi się określenie radzia). A ponieważ w tamtym momencie jedyną osobą na stacji diagnostycznej poza samym diagnostą byłem ja, to poszukiwanie źródeł dodatkowego zarobku jest naprawdę ograniczone i można je wydedukować samodzielnie.
eplus - 2013-07-08, 20:20
Smogg napisał/a: | ... a tutaj osoba, której możliwości sprawdzenia pełnej szczelności i działania wszystkiego są w porównani z nimi naprawdę znikome - jeśli coś ewidentnie nie cieknie, to choćby i półtorej godziny "diagnozował" mój samochód... |
Zawsze może zdiagnozować ulot gazu atestowanym nosem.
chriskb - 2013-07-08, 21:06
Na SKP, gdzie sprawdzam moje auto z instalacją gazową, bo takie też mam, jeżeli jest jakikolwiek wyciek gazu to już na wjeździe na stanowisko diagnostyczne sygnalizuje że instalacja nieszczelna.
diagno - 2013-12-05, 09:07
Jakim tempakiem trzeba być żeby zakładać temat na taki temat !
19 lat byłem diagnosta samochodowym i czegoś takiego na temat tego zawodu nie czytałem ani nie słyszałem.
Autorze tematu brak ci podstawowej i elementarnej wiedzy prawno technicznej na temat który założyłeś. Zanim ponownie bedziesz kogoś obrażał na temat jego pracy dowiedz sie wiecej niż tylko przypuszczasz na czym to polega. A następnie sie wypowiadaj. Zdobywanie wiedzy nie boli (chociarz w twoim przypadku mam spore wątpliwości).
ps. NAPISZ PROSZE JESZCZE GDZIE NIE JEŚĆ W TWOJEJ OKOLICY BO DAJA DOBRZE ZJEŚĆ
NAPISZ GDZIE NIE JECHAĆ DO WARSZTATU BO NAPRAWIAJĄ DOBRZE TANIO I SOLIDNIE
I WOGÓLE NAPISZ GDZIE NIE POLECASZ BO LUDZIE TAM PRACUJĄCY SĄ RZETELNI
SOLIDNI. ZAPEWNE BEDZIE TO BARDZO CENNE DLA INNYCH UŻYTKOWNIKÓW.
ŻENADA !!!
corrado - 2013-12-06, 10:26
Faktycznie, to dobrze że szczegółowo sprawdzał, choć te nr VIN w każdym miejscu to mógł sobie darować , no i 40min to faktycznie trochę długawo , mógł jakąś herbatę / kawę zaproponować ...
48piotr - 2013-12-06, 11:05
corrado napisał/a: | Faktycznie, to dobrze że szczegółowo sprawdzał, choć te nr VIN w każdym miejscu to mógł sobie darować , no i 40min to faktycznie trochę długawo , mógł jakąś herbatę / kawę zaproponować ... |
Ja na przeglądzie prosiłem diagnostę o wnikliwe sprawdzenie mojego samochodu.
Ku mojej radości stwierdził,że nie ma się do czego przyczepić.
Szczęśliwi czasu nie liczą.../nie patrzyłem na zegarek/
Zaprosił mnie do kanału by pokazać ,że wszystko OK.
corrado - 2013-12-06, 11:48
Piotrze, "czas to pieniądz " zwłaszcza obecnie , ale cieszę się że jesteś szczęśliwym człowiekiem.
48piotr - 2013-12-06, 13:22
corrado napisał/a: | Piotrze, "czas to pieniądz " zwłaszcza obecnie , ale cieszę się że jesteś szczęśliwym człowiekiem. |
Pośpiech wskazany przy łapaniu pcheł.....
diagno - 2013-12-06, 18:38
pozwole jeszcze raz sie wtracic na w/w temat i bzdur napisanych przez autora.
pierwsza to taka ze napisał ze diagnosta trzymał cos w rece podczas badania spalin co jest oczywista bzdura , chyba ze trzymał analizator spalin ktory wazy kilkanascie kilogramów i jest wielkosci stacjonarnego komputera lub nawet wiekszy. wkłada sie sonde do wydechu i jest to wszystko co mogl zrobic.
nastepnie jegomosc napisał ze wskazania byly zbyt wysokie potem nie wiadomo czemu i z niewiadomych przyczyn nagle stał sie cud i bylo dobrze. nic bardziej prostego do wyjasnienia.
sam napisal ze oczekiwal kilkanascie min. wiec domyslam sie ze czekał i miał zgaszony silnik.
wiec po odpaleniu silnika,silnik poczatkowo pracowal na paliwie bazowym (benzynie) a nastepnie został przelączony na gaz. wiec w układzie wydechowym byly dwa rodzaje spalin co mowi samo przez sie ze bedzie wskazywało bardzo wysokie wyniki. przewietrzył układ wydechowy i zaczelo wskazywac ze jest ok.to bylo celowe i zamierzone.
panowie. jesli chodzi o cechy identyfikacyjne i wnikliwe ich sprawdzanie to naprawde niema sie czemu dziwic i pisac ze mógby sobie darowac. to naprawde nie jest bzdura tak jak myslicie.to naprawde wazny element. autor napisał ze sprawdzał je w kilku miejscach. jak znam zycie to maks w dwuch miejscach tj. numer trwale naniesiony i tabliczke znamionowa. ot wszystko. wierzcie mi ze dosc czesto zdarzaja sie tzw. czeskie błedy i jak sie tego dobrze nie sprawdzi a wyjdzie to podczas np. badania za rok to nie własciciel ma problem tylko własnie diagnosta ktory rok wczesniej jakto zwia poswiadczył nieprawde. a takie błedy zdarzaja sie dosc czesto. najczesciej ktos w wydziale zamiast cyfry 8 wpisze B lub odwrotnie a to juz jest niezgodnosc danych zawartych w dowodzie rejestracyjny ze stanem faktycznym.jak cos takiego wyjdzie podczas np.sprawdzania przez policje a w dowodzie rej. widnieje ze pojazd był na badaniu i ma pieczatke w dr. to juz niedaleka droga do utraty uprawnien.
a jesli chodzi o to ze sprawdzal butle lpg i protokół to jest to ta sama sytuacja co z numerem vin. zdarza sie ze montujacy instalacje np. pomyli same dokumenty wydajac je wlascicielowi i tak naprawde posiada sie dokument od innej butli.
nie wierze rownierz ze pytal o apteczke bo ona od wielu lat nie jest obowiazkowa. co nie znaczy ze nie jest zalecana.
naprawde nie bardzo jest co robic 40 min przy pojezdzie podczas badania. wiec nie bardzo w to wierze.
wpis do rejestru to przepisanie wszytkiego z dowodu i w przypadku autora to jeszcze przepisanie protokolu od zbiornika lpg. maks kilka minut.
zapraszam wszystkich chetnych do dyskusji na temat badan. a autora tematu najchetniej. bo naprawde chciałbym wiedziec dlaczego tak własnie go to całe postepowanie diagnosty uniosło.
48piotr - 2013-12-06, 18:48
diagno napisał/a: | całe postepowanie diagnosty uniosło |
Diagnosta solidnie wykonywał swoją pracę,a Pan:"ja ciem szybko"
Ot i cała prawda.
Ciekawym czy Pan też swoją pracę wykonuje szybko?
diagno - 2013-12-06, 19:05
rozumiem ze Pan to zalożyciel tematu ??
no tak przecierz on ma prawie nowy super sprawny i bezwypadkowy samochód siwrzo po wizycie w aso.
tylko co to obchodzi diagnoste???
Karenzo - 2013-12-06, 19:08
lepsze taki niż taki co podbija na odległość a znajdą się i takie przypadki .
corrado - 2013-12-06, 20:12
ale gościnny to on nie był 40minut i tak niczym nie zabawić / ugościć herbatką / kawką ? Przecież to nie po Polsku ...
eplus - 2013-12-07, 13:51
Ceny przeglądów są ustawowo określone (etatyzm i monopolizm, zaprzeczenie dawniejszej wolnej konkurencji). No i jak gość by sprawdzał 3 minuty, to by powiedzieli, że wziął stówę za nic. A jak sprawdza 40 minut - to się grzebie. I tak źle - i tak niedobrze. A niech mają za swoje, jak sobie taką wysoką cenę wydreptali.
Martens - 2013-12-14, 16:27
diagno,
diagno napisał/a: | no tak przecierz on ma prawie nowy super sprawny i bezwypadkowy samochód siwrzo po wizycie w aso. |
diagno napisał/a: | Jakim tempakiem |
Dość dosadnie krytykujesz założyciela tematu - Twoje prawo. Rób to przynajmniej możliwie zrozumiałą polszczyzną. Zęby (nie "zemby") bolą, jak się czyta takie "kwiatki"
A co do diagnostów - od 20 lat korzystamy rodzinnie z tej samej stacji diagnostycznej (z pięć samochodów już się przez nią przewinęło) - zawsze jest dokładnie, nie ma czepialstwa, uwagi, jeśli są, rzeczowo i zrozumiale przekazane - słowem tak jak powinno być.
Ceny regulowane? Akurat w tym wypadku jestem za - stówa za badanie techniczne nie jest zbyt wygórowaną stawką, obawiam się, że po uwolnieniu byłoby drożej.
Smogg - 2014-02-08, 13:34
diagno napisał/a: | Jakim tempakiem trzeba być żeby zakładać temat na taki temat !
(...) |
I właściwie już po pierwszym zdaniu można zakończyć lekturę twoich wypocin.
Jeśli ktoś przychodzi na forum i w swoim pierwszym zdaniu, pierwszego napisanego tutaj posta już próbuje kogoś obrazić, a i nawet tego nie potrafi zrobić bez dobitnego wykazywania swojej indolencji intelektualnej i aby ta obraza nie zawierała w sobie błędu ortograficznego... No to wybacz, ale to jest po prostu żałosne i dziwię się, że moderacja pozwala tutaj trzymać taki post tak długo. Choć fakt faktem, takim wstępem wizytówkę niedojrzałego do życia w społeczeństwie tępaka z wielkim zapasem głupoty wystawiasz sam sobie.
I nie pisz do mnie więcej prywatnych wiadomości (ani żadnych innych), bo aż oczy bolą kiedy człowiek widzi, jak ktoś tak kaleczy język nie potrafiąc nawet sprecyzować o co mu chodzi - bo poza caps lockiem, kolejną zatrważającą masą błędów i wybuchów emocjonalnych, których nie powstydziłby się rozhisteryzowany czterolatek, żadnej treści tam nie było.
eplus - 2014-02-08, 13:48
Nie wiem, jak byłoby po uwolnieniu cen, ale auto miałem jeszcze przed monopolizacją i pamiętam, że pieczątka kosztowała między 20 a 30 zł, oczywiście kilkanaście lat temu.
corrado - 2014-02-08, 15:28
A ja jak się zastanowię to wcale nie wykluczam zwykłej złośliwości i zazdrości tego diagnosty, zwłaszcza jak widzę jakie wraki dopuszczają do ruchu z ksenonami z chin allegro za niecałe 100pln , latającymi lampami na mocowaniach i kapiących olejem z silnika, o wytłuczonym zawieszeniu nie wspominając i dymiącym spalonym olejem chociażby przez przepuszczające uszczelniacze zaworów.
Bo to jest aż zastanawiające czemu takie "kwiatki" jeżdzą po naszych drogach ?
Karenzo - 2014-02-09, 15:37
Znam przypadki że diagnosta podbijał jak samochód nie był wstanie do niego dojechać
diagno - 2014-02-12, 20:46
Przede wszystkim szanowny założycielu w/w tematu. Jeżeli chodzi o temat który założyłeś to jeżeli już to robisz to zrób to zgodnie z prawdą i nie koloryzuj bądź też nie dokładaj swoich trzech groszy bo wprowadzasz tym samym w błąd innych których zamierzałeś przestrzec przed kimś kto rzetelnie wykonywał swoją prace. Znam ten zawód z obu stron i pierdoły które wypisałeś wyprowadziły mnie z równowagi. Ale swoich słów pod twoim adresem absolutnie nie cofne. Mam nadzieje że Ty robisz w swoim życiu coś zupełnie beznadziejnego bo zapewne robisz to szybko i niechlujnie a jeśli już widzisz że ktoś robi coś nad wyraz dokładnie to po prostu cie to irytuje i na przykład dajesz temu wyraz na forum będąc przy okazji zupełnie anonimowym.Dlaczego nie powiedziałeś tego temu człowiekowi??? Strach??? A może brak wiedzy???
A wracając do tematu.Jeśli widzisz że na drodze jedzie jakiś złom to proponuje się zastanowić zanim wydacie wyrok na diagnoście. Skąd wiesz ze ten ktoś ma ważne badanie tech???
Dane z końca 2013 roku to 28 procent pojazdów poruszających się po drogach nie mają ważnego badanie tech. 21 procent bez ważnej polisy OC
Jeśli chodzi o ksenony z allegro to owszem jest to zmora ale diagnosta ma związane ręce.
Wiadomo że zamontowanie tego typu świateł trwa około 15 min. na badaniu tech. jest tak jak być powinno a pół godziny później już nie.
Smogg - 2014-02-17, 19:58
diagno napisał/a: | Jeżeli chodzi o temat który założyłeś to jeżeli już to robisz to zrób to zgodnie z prawdą i nie koloryzuj bądź też nie dokładaj swoich trzech groszy bo wprowadzasz tym samym w błąd innych których zamierzałeś przestrzec przed kimś kto rzetelnie wykonywał swoją prace. |
Hmm... mam dziwne wrażenie, jakbyś lepiej wiedział co mnie tam spotkało, niż ja sam. Ciekawe...
diagno napisał/a: | Mam nadzieje że (...) |
Ponoć nadzieja matką głupich.
Ok, to pewnie po twoich poprzednich postach i PW nie byłem w stanie się powstrzymać przed tą małą uszczypliwością, albowiem gdyż...
diagno napisał/a: | Mam nadzieje że Ty robisz w swoim życiu coś zupełnie beznadziejnego bo zapewne robisz to szybko i niechlujnie a jeśli już widzisz że ktoś robi coś nad wyraz dokładnie to po prostu cie to irytuje i na przykład dajesz temu wyraz na forum będąc przy okazji zupełnie anonimowym. |
I teraz trzy tematy do powyższego cytatu:
1. Naprawdę nie potrafisz bez dziecinnych przepychanek? Co ciebie obchodzi co robię w życiu? I nie, nie jest to coś zupełnie beznadziejnego, więc przykro mi, pudło. Ale nie próbuj zgadywać dalej, bo próżny twój trud, a i sensu w tym żadnego.
Co do beznadziejności natomiast, to zaczynam się zastanawiać nad twoim życiem, skoro tak wielką wagę przywiązujesz do opinii nt. jakiejś SKP na (jakby nie było) niszowym forum.
2. Jeśli diagnostą jesteś/byłeś tak samo niekompetentnym, jak jesteś specjalistą ds. anonimowości w internecie, to szczerze życzę twoim klientom, aby żaden "diagnozowany" przez ciebie samochód nie pozbawił nikogo zdrowia czy życia. Internet nie zapewnia anonimowości - a już na pewno nie zupełnej i nie na publicznym, otwartym forum.
3. To tyczy się specjalnie pogrubionego przeze mnie fragmentu twojej wypowiedzi. Jak już wspomniałem, miałem za sobą kilka przeglądów różnych samochodów, z których wszystkie były zasilane gazem, oraz z których wszystkie miały i inny wiek, niż ten, którego dotyczy ten wątek, jak i miały już w swoich żywotach jakieś stłuczki i naprawy. Nigdy nie spotkałem się z tak drobiazgową kontrolą samochodu, która swoją formą przypominała mi włoski strajk. A tym razem spotkało mnie to przy prawie nowym samochodzie, tuż po pełnym przeglądzie w ASO, o czym to informacja spowodowała nagłą i zarazem ogromną zmianę właściwości spalin samochodu na tej stacji kontroli. Magia.
Uważam, że w takiej sytuacji "nad wyraz dokładne" kontrolowanie już skontrolowanego samochodu przez diagnostę było albo złośliwością podyktowaną zazdrością, jak to podpowiedział corrado, albo jednak diagnosta liczył na dodatkową zachętę, zgodnie z sugestią radzio. Innych możliwości po prostu nie widzę.
diagno - 2014-02-23, 13:44
Nie chce mi sie juz z toba polemizowac. Boję się zniżyć do twojego poziomu. Twoje zawsze musi być na wierzchu i żyj sobie z tym. Jesteś typowym mieszkancem warszawskiego ursynowa. HAM-BURK. Jak by nie robić to tobie i tak nie bedzie to pasowało. ehh
ponawiam pytanie. napisz miejsca , lokale , instytucje na ursynowie których nie polecasz bo jest tam wszystko tak jak byc powinno. bedzie to zapewne pomocne nie tylko dla mnie.
Karenzo - 2014-02-23, 14:26
Jeżeli chodzi o diagnostów to pan się chyba za bardzo wybiela
jest plagą wymuszanie łapówek szczególnie w miastach sam się z tym spotykałem bo zawsze do czegoś można się przyczepić a potem słynne "a może się jakoś dogadamy "
Spotkałem się z dwoma przypadkami
1.Diagnosta odwala szybko robote 5 min cała kontrola
2.Diagnosta skrupulatnie sprawdza auto i proponuje podbicie jeżeli zostawisz auto na naprawę u niego (bo zazwyczaj jest to przy warsztacie ) albo z sugestią żeby dać "więcej " za usługę
Po czym to poznać ?
Diagnosta skupia się na pierdołach a nie ważnych do jazdy aspektach jak hamulce , zawieszenie itp
Miałem nie sprawny auto wydech już dudnił do wymiany bo 13 lat już miał doskonale o tym wiedziałem pojechałem w warszawie nawet tego nie zauważył przyczepił się do odprysku na szybie który mam kilka latek i się nie rozszerza (naprawdę mały ) od razu zaproponował podbicie jeżeli umówimy się na naprawę u niego .NIC o wydechu mimo że ja słyszałem że się kończy . Na wsi od razu powiedzieli mi o wydechu ale podbili mimo to , powiedzieli że jak coś za rok już nie przepuszczą
diagno - 2014-02-23, 14:53
Karenzo napisał/a: | Jeżeli chodzi o diagnostów to pan się chyba za bardzo wybiela |
nawe nie staram sie tego robić. tylko dziwi mnie takie podejście.
Karenzo napisał/a: | Diagnosta skrupulatnie sprawdza auto i proponuje podbicie jeżeli zostawisz auto na naprawę u niego (bo zazwyczaj jest to przy warsztacie ) albo z sugestią żeby dać "więcej " za usługę
|
Akurat jeśli o to chodzi to jestem przeciwnikiem takich tego typu podejść diagnostów. Akurat jeśli chodzi o w/w przypadek to diagnosta nie proponował żadnego z rozwiazań wzamian za pieczatke.Przynajniej tego nie napisał.
Karenzo napisał/a: | .Diagnosta odwala szybko robote 5 min cała kontrola |
Problem polega na tym że (bez urazu) dla ciebie ważne jest zeby zawiszenie i hamulce były dobre i to juz prawie wszystko. Z punktu widzenia przepisów i uczciwego diagnosty to takich rzeczy i elementów tzw. warunków technicznych jest bardzo bardzo dużo. I trzeba lawirować pomiedzy prawem a zadowoleniem klienta. Polecam lekture i wytrwalości w jej ogarnięciu. http://www.infor.pl/dzien...0/poz,996.html# z czego o klasyfikacji danego warunku technicznego nie decyduje diagnosta bo dana usterka jest sklasyfikowana z góry. Polecam szczególnie poczytanie na temat sposobu sprawdzania danych podzespołów.
Moim zdaniem właśnie dokładnie na tym zależało temu panu. A później wonty że za 5 min. pobrał tyle kasy. Tak źle i tak nie dobrze.
Karenzo napisał/a: | jest plagą wymuszanie łapówek |
Kilka ładnych lat w tym zawodzie pracowałem i sam osobiście miałem takich ofert niewiele. I zawsze była to propozycja klienta po tym jak dowiadywał sie że jego pojazd badanie nie przejdzie.Ale owszem znam i takie kwiatki co klientom proponowali różne rożwiazania.Na dzień dzisiejszu uważam że nadchodzi (na szczęsie) koniec takich praktyk i jestem zdecydowanie ZA .
Smogg - 2014-02-24, 11:22
diagno napisał/a: | Boję się zniżyć do twojego poziomu. |
A to ci się udało - rozbawiłeś mnie.
Patrząc po twoich postach to nawet ameba reprezentuje poziom wyższy od twojego, ale to nie mój problem - reprezentuj go sobie dalej i uważaj, że to ty się "nie zniżasz" (sic!), że ty jesteś najmądrzejszy i że masz rację. Nawet kiedy nie masz.
diagno napisał/a: | Jesteś typowym mieszkancem warszawskiego ursynowa. |
I znów pudło, bo nie mieszkam na Ursynowie. Widzisz, znów próbujesz mi jakoś dopiec, a znów ci się to nie udaje. Może zrób coś dla siebie i się oszczędź i przestań dalej próbować?
diagno napisał/a: | Jak by nie robić to tobie i tak nie bedzie to pasowało. ehh |
A cóż by tu nie napisać, jak nie po raz kolejny... PUDŁO!
Jak widzisz, to pierwszy tego typu wątek, jaki zdarzyło mi się założyć po dotychczasowych przeglądach, a o tych poprzednich wydaje mi się, że wyrażam się ciepło. Chyba, że po raz kolejny wiesz coś lepiej ode mnie, hm?
diagno napisał/a: | ponawiam pytanie. napisz miejsca , lokale , instytucje na ursynowie których nie polecasz bo jest tam wszystko tak jak byc powinno. bedzie to zapewne pomocne nie tylko dla mnie. |
Co ma piernik do wiatraka? Jeśli myślisz, ze przez takie pytania wydajesz się być elokwentny, to muszę wyprowadzić cię z błędu. Nie jesteś, ani nie wydajesz się być.
Jeszcze na zakończenie jedna rzecz, która mnie intryguje, a nigdy nie miałem kogo zapytać, więc pod tym kątem dobrze, że się trafiłeś. Diagno, ciężko jest żyć z tak niskim ilorazem inteligencji jak twój?
|
|