|
DACIA Klub Polska Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII |
 |
Na każdy temat - Rejsy masowcem - relacje z pokładu (2012-2013)
dystrykt9 - 2012-07-16, 09:32 Temat postu: Rejsy masowcem - relacje z pokładu (2012-2013) Koleżanki i Koledzy.
Ponieważ życiem rządzą układy, razem z Łukaszem - Luke88 - również postanowiliśmy wejść w układ
Łukasz jest zawodowym marynarzem. Pływa na kontraktach pod ciekawymi i egzotycznymi banderami u niemieckiego armatora. Zwykle odbywa się to w cyklu: 4 miesiące kontrakt i 2 miesiące odpoczynek w domu.
Aktualnie rozpoczął kolejny kontrakt i jest w rejsie.
Układ polega na tym, że Łukasz w wolnej chwili w porcie, gdy będzie miał dostęp do wifi, to puści mi na maila newsy z pokładu. Czasem ma też być jakieś foto.
Ja to jakoś pokrótce zredaguję i umieszczę na forum.
Przez kilka miesięcy powinna się uzbierać ciekawa i zupełnie nietypowa, jak na forum motoryzacyjne, relacja. Jedyna w swoim rodzaju, trwająca aż do jesieni
A więc - cumy rzuć, żagle staw (diesla odpal ). Płyniemy
EDIT: Z czasem okazało się, że relacji będzie więcej, bo idą kolejne rejsy, a zainteresowanie tematem nadal się utrzymuje
TD Pedro - 2012-07-16, 09:34
zapowiada się interesująco... ja już z ochotą czekam na relację...
dystrykt9 - 2012-07-16, 10:19
Wrzutka pierwsza - tło:
Łukasz pływa na masowcach z prostego względu - armator, z którym jest związany umową, posiada w swojej "stajni" akurat ten typ statków.
Są to zwykle jednostki do 100 m długości i klikunastu szerokości oraz kilku metrów zanurzenia. Mogą być też takie po 400 m, ale Łukasz wybrał te bardziej kameralne.
Rejsy ma wokoło Europy oraz na północne wybrzeże Afryki (Casablanca, Aleksandria), Morze Czarne, Martwe, Śródziemne, Zatoka Biskajska (najczęściej używana), Kanał La Manche, Morze Północne, dookoła wysp brytyjskich, Bałtyk, jeziora szwedzkie, Kaliningrad.
Załoga liczy typowo 6-7 osób, przeważnie Polaków, w dalszej kolejności Rosjan, Filipińczyków lub Kubańczyków.
Płynie się tam, gdzie jest zamówiony ładunek (żegluga trampowa). Od portu do portu.
W czasie kontraktu wychodzi zwykle ponad 20 rejsów (22-28).
Armator jest właścicielem statku, a wyszukiwaniem cargo (towaru) zajmuje się operator. Przynależność państwowa (bandera) jest czasem uzależniona od finansów i spraw podatkowych.
dystrykt9 - 2012-07-16, 10:39
[kurs BREMEN - HOLMSUND]
Aktualnym "domem" Łukasza jest MV "Pilsum", jednostka należąca do armatora niemieckiego, pod banderą Antigua & Barbuda (wyspiarskie państewko karaibskie).
Statek ma 81 m długości, 12 szer. i 4,1 m zanurzenia.
Jego DWT (DeadWeight Tonnage - nośność) to 2371 ton.
Został wybudowany w roku 1993 i osiąga średnią prędkość 7,5-8,5 węzła.
Nośność to podstawowy parametr mówiący o wielkości statku. Określa ona całkowitą masę ładunku, osób załogi, zapasów prowiantu, wody itp.
Można spotkać także takie terminy jak ładowność (masa samego ładunku) oraz wyporność (nośność + masa pustego statku).
Pierwszy rejs prowadził z Bremen w Niemczech do Holmsundu w Szwecji (gdzie aktualnie cumują) i trwał 4,5 doby.
Cytat: |
Kpt sympatyczny, reszta załogi też ok, natomiast bosman trafił mi się znajomy, bo to ten, z którym byłem na swoim pierwszym i drugim rejsie. |
Następny rejs powiedzie prawdopodobnie do Kłajpedy (Litwa), a później do Danii. Ładunkiem mają być płyty stalowe, ale wymaga to jeszcze potwierdzenia, bo to wstępne przymiarki.
czaju - 2012-07-16, 12:30
Cytat: | Nośność to podstawowy parametr mówiący o wielkości statku. Określa ona całkowitą masę ładunku, osób załogi, zapasów prowiantu, wody itp. |
Ile osób liczy załoga, jak duże "zapasy" (paliwo/woda/prowiant) oraz ile sprzętu jest niezbędnego do "podróży"?
Zmierzam do tego ile *faktycznie* ładunku bierze się na pokład, bo znając życie nie zostawia się jakichś megadużych marginesów (bo $$)
wojtek_pl - 2012-07-16, 12:58
Eee... Zapasy załogi to drobiazg. Parę ton . Nawet jeśli jest to 20 ton to i tak bardzo niewiele w porównaniu z całą ładownością.
A stateczek jest ogólnie mały. Autonomiczność oceniam na 10 - 20 dni Bo takim małym przez Atlantyk pływać nie będą tylko krążyć między portami w Europie, skoro już tutaj statek jest.
czaju - 2012-07-16, 13:30
Cytat: | Eee... Zapasy załogi to drobiazg. Parę ton . Nawet jeśli jest to 20 ton to i tak bardzo niewiele w porównaniu z całą ładownością. |
Nie miałem poprostu rządu wielkości... Spodziewałbym się conajmniej paru ton samej wody, conajmniej paru ton paliwa, paru ton ludzi :D, na dodatek jeszcze parę ton sprzętu... Tak kombinowałem żeby powiązać to z tym 71ton, żeby wyszło 2300 :D
dystrykt9 - 2012-07-16, 20:55
czaju napisał/a: |
Ile osób liczy załoga |
Jak już wspomniałem 6-7 osób. Dokładna liczba zależy od tego, czy płynie trzeci oficer czy nie. Zwykle jest to "stary" (kapitan), chief mechanik, chief pokładowy (pierwszy oficer - odpowiedzialny głównie za załadunek), bosman, chief cook i marynarz. Trzeciak opcjonalnie.
Co do dokładnej liczby zapasów - jak dostanę odpowiedź od Łukasza to przekażę
wojtek_pl napisał/a: |
takim małym przez Atlantyk pływać nie będą tylko krążyć między portami w Europie |
Dokładnie tak
Jak napisałem, rejsy są po Europie i wybrzeżu Afryki Północnej. Jest to wybór Łukasza, żeby móc szybciej do siebie do domu zjechać.
Transatlantyki mają po 400 m, a te małe jednostki, na których on pływa to takie coastery do 100 m.
EDIT:
Silnik na MV "Pilsum", z tego, co się orientuję, to Deutz BV 6M628, 6-cylindrowa jednostka chłodzona wodą, o mocy ok.1300 KM.
bebe - 2012-07-16, 21:23
"Lecz po tych makabrycznych snach
Maryniarz ze mnie, a nie szpak
I już nie piję, chcesz czy nie
We śnie, stary, we śnie!" ;)
Czekam z utęsknieniem na dalsze relacje. Kiedyś mnie kumpel ciągnął na 4 miesiące na rybola, ale się nie skusiłem. :)
dystrykt9 - 2012-07-16, 21:44
bebe napisał/a: | "Lecz po tych makabrycznych snach
Maryniarz ze mnie, a nie szpak
I już nie piję, chcesz czy nie
We śnie, stary, we śnie!" ;)
Czekam z utęsknieniem na dalsze relacje. Kiedyś mnie kumpel ciągnął na 4 miesiące na rybola, ale się nie skusiłem. :) |
Jak mawiał klasyk - życie na trzeźwo jest nie do przyjęcia
Moje korzenie "marynistyczne" sięgają głównie śródlądzia i posiadanego patentu żeglarza jachtowego, niewykorzystywanego od lat z racji tego, że rodzinka na kołysanie fal reaguje dość gwałtownie
Ale sam jestem głodny tematu i jak tylko będę miał newsy, to je zapodam społeczności DKPL
dystrykt9 - 2012-07-17, 21:17
[kurs HOLMSUND - SANKT PETERSBURG]
Kolejny rejs jednak prowadzi do Rosji, a nie na Litwę. Do pokonania jest Zatoka Botnicka i Zatoka Fińska. Pojutrze rano powinni cumować przy nowej kei.
Nie mam na razie kontaktu z Łukaszem, więc odpowiedzi na wcześniejsze pytania pozostają sprawą otwartą.
Współczesne statki są w większości wyposażone w system AIS (Automatic Identification System - system automatycznej identyfikacji). Współpracuje on z GPS i pomyślany był pierwotnie jako system antykolizyjny. Składa się z odbiornika/nadajnika radiowego, czujników (np. od GPS, kompasu) i komputera, który przetwarza dane o pozycji statku. Dane te wymieniają ze sobą statki będące w pobliżu oraz nasłuchowe stacje brzegowe i dzięki temu orientują się, kto jest wokół i jakim kursem płynie.
Pozwoliło to też na stworzenie różnych stron internetowych, które umożliwiają śledzenie ruchów statków na danym terenie.
Jedną z takich stron jest np. http://marinetraffic.com/ais/pl/
Kiedy wpiszecie po lewej stronie w pozycję "przejdź do statku" nazwę Pilsum, będziecie mogli zobaczyć, gdzie w danej chwili znajduje się łajba Łukasza.
Można poeksperymentować z odhaczeniem (wyczyszczeniem) pozycji poniżej (statki pasażerskie, transportowe, tankowce itd), aby uzyskać różne rezultaty i widoki. Oczywiście im mniej statków na mapie, tym jej przetwarzanie będzie szybsze.
Wśród rezultatów otrzymacie dane statku, jego aktualny kurs, cel podróży, przewidywaną datę i czas przybycia do celu, informacje o ostatnich rejsach (odwiedzane porty) i więcej. Zachęcam do zabawy.
TD Pedro - 2012-07-17, 21:33
trochę tego pływa...
dystrykt9 - 2012-07-17, 21:39
TD Pedro napisał/a: | trochę tego pływa... |
Taaa... Widać nawet swoiste wodne autostrady po ruchach statków
wojtek_pl - 2012-07-18, 07:30
Świetna ta strona !
dystrykt9 - 2012-07-24, 12:56
[kurs SANKT PETERSBURG --> GOOLE (UK)]
Ponieważ z Łukaszem nadal nie ma kontaktu, a sądząc po krótkim czasie pobytu w portach, mają niezłą jazdę z rozładunkiem i załadunkiem, więc wrzucę garść ogólnych informacji.
Część osób zapewne zastanawia się, co się dzieje ze statkami w czasie sztormu. Otóż na morzu wiadomo co się dzieje Buja jak diabli
Jeśli zaś statek znajduje się w porcie i ma właśnie wypływać, a zapowiadają sztorm, to decyzję o wyjściu podejmuje kapitan, oceniając warunki i potencjalne niebezpieczeństwo.
Cytuję Łukasza:
Cytat: | zazwyczaj gdy na zewnątrz potężnie hula to kapitan stara się załatwić z portem, żeby postać jeszcze i przeczekać. Jeśli złapie nas w czasie przelotu taka pogoda to już nie ma siły, trzeba zdzierżyć. Jeśli fala jest krótka, boczna i wysoka to ustawiamy się dziobem do fali i sztormujemy. Kiedy jest fala z lewego lub prawego dziobu - halsujemy. Ale zazwyczaj płyniemy. Nawet kiedyś było tak, że przez całą dobę płynięcia całą naprzód pod fale i pod wiatr, przepłynęliśmy w tym czasie jedną milę do tyłu, tak mocno nas trzymało. Było to chyba Margate, wschodnia Anglia, Kanał La Manche. |
Inne skrajne warunki na morzu to np. mgła.
Cytat: | w czasie mgły, a nawet gęstej mgły, również pływamy, nawet nie redukując prędkości. Jedynymi naszymi oczami jest wtedy radar, który kalibruje się na opcję mist/fog i widać wszystko jak na dłoni. Do tego używany jest również sygnał mgłowy. Dźwięki sygnału generuje urządzenie o nazwie tyfon. Jest to automat, który okresowo (np. co 3 minuty) wali "z grubej rury". W zależności od sytuacji automat ten ma kilka trybów pracy: w drodze, na kotwicy, NUC - czyli not under command. |
Oprócz radaru i tyfona jest też wspomniany już wcześniej AIS.
Tak jak samochody posiadają tablice rejestracyjne, tak też statki muszą posiadać swój unikalny identyfikator. Zadanie takie spełnia numer IMO (International Maritime Organization - Międzynarodowa Organizacja Marynistyczna).
Składa się on z trzech liter (właśnie "IMO") oraz ciągu siedmiu cyfr, nadawanych zaraz po zbudowaniu statku. Identyfikator ten otrzymuje każdy morski statek handlowy o ładowności brutto od 100 ton wzwyż.
Numer ten nie zmienia się mimo ewentualnej zmiany nazwy statku, jego właściciela lub kraju rejestracji (np. MV Pilsum miał już wcześniej dwie inne nazwy - SAAR ROTTERDAM oraz HEIKO B.).
dystrykt9 - 2012-07-31, 23:50
Po dłuższym czasie mam kontakt z Łukaszem. Zgodnie z przewidywaniami ma co robić na pokładzie i w portach i stąd ciężko mu regularnie podsyłać materiały.
Umówiliśmy się, że będzie zapisywał w trakcie rejsu ciekawsze informacje do pliku tekstowego i później wysyłał go razem z fotami.
Odpowiedzi na pytania na razie muszą poczekać - z tymi Łukasz upora się dopiero, gdy będzie miał okazję na spokojnie się w nie wczytać.
Aktualnie cumują w Goole [UK], a jutro mają obrać kurs na Norwegię i później na Turcję.
Relacja:
25.07
Cytat: | Piszę w trakcie rejsu, kiedy nie ma zasięgu, bo kiedy już uda mi się złapać sieć "wifree", to nie mam zwykle zbyt dużo czasu na pisanie relacji, a w ten sposób wkleję tylko plik tekstowy do maila.
Dziś około 22.00 będzie zasięg tel, więc skrobnę smsa do Ciebie. Kpt jest na tyle uprzejmy, że lekko zmieni kurs, aby załoga mogła skorzystać z zasięgu, bo w Rosji ceny sięgają w mojej sieci 18 zł/min, a unijne ceny tylko 46gr/min.
Z różnistych ciekawostek to mieliśmy już alarmy opuszczenia statku oraz alarm człowiek za burtą, w miarę możliwości zamieszczę fotografie z tych wydarzeń.
Pogoda nam dopisuje, jak narazie najbardziej wiało tylo 6 w skali, więc jeszcze spokojnie w miarę. Wieziemy teraz z petersburga 2230 ton profili stalowych. Są to żelazne walce, przekroju od kilku do 40 cm, długości 6 m, zapewne jako kęsy do przetopu lub do produkcji "drobiazgów", jak np koła zębate lub flansze.
Początek kontraktu jak zwykle mija niebywale szybko, dzień za dniem ucieka i oby tak było jak najdłużej. Z autopsji wiem, że od połowy kontraktu będzie coraz bardziej się dłużyć.
Najwygodniejsze dla nas załogi są właśnie takie dni spokojnej żeglugi, gdzie człowiek może wyrobić swoje 8 godzin i udać się na zasłużony czas wolny od godz 17.00.
Wtedy już pełna swoboda: filmy, muzyczka, wieczory przed laptopem, słodycze i coca cola lub w razie potrzeby wcześniejsze leżakowanie. Czasem ktoś wpadnie na gadulca i tak ten czas "płynie".
Dobrze trafiłem w tym kontrakcie, bo drugi marynarz, z którym pracuję, to facet, z którym już byłem dwa razy na kontraktach, więc znamy się i wiemy, co po kim można się spodziewać
Pozostała załoga jak narazie całkiem ok. Dzięki pierwszemu oficerowi mam trochę zajęć na mostku (jako przyszły trzeci oficer to dla mnie bardzo na rękę). Wykonuję wszelkie poprawki na mapach lub w locjach (spisy świateł i radio sygnałów) - od groma papierkowej roboty, ale takie wprawki dla mnie są ważne, bo w przyszłości sam będę musiał orać tą biurokrację.
Dopóki nie dojedziemy do Goole to nie będzie wiadomo, gdzie jedziemy dalej i po co, ale to będę jeszcze informował.
Oby tylko w Goole był internet! Ciekawi mnie jak wygląda wątek na DKPL.
Zbliża się koniec przerwy obiadowej, pomału kończę, bo czas wracać do pracy. |
31.07
Cytat: | Jutro wybieram się do misji marynarskiej w Goole, gdzie jest internet i tam zamierzam wysłać zdjęcia i ten tekst. Dnia poprzedniego, zaraz po zacumowaniu, wybraliśmy się na zbadanie terenu z drugim marynarzem i kucharzem.
Okazało się, że pierwszymi spotkanymi po drodze osobami były dwie Polki... Cóż... Z doświadczenia wiem, że jakie by to miejsce nie było na Wyspach, to Polacy są wszędzie... Kończę na dziś, bo już druga w nocy, a rano lecę wysłać maila, potem wachta 6h... pozdrowienia |
Fotki:
1. Alarm człowiek za burtą, i pojechaliśmy:
2. Alarm człowiek za burtą, za chwilę wskoczę z facetem od lewej do motorówki i pojedziemy wyłowić rozbitka:
3. Alarm opuszczenia statku, ubiór nazywa się aquata, zapewnia przeżycie 10h w wodzie - ja po lewej:
4. Kompletne wyposażenie strażaka na staku, zostałem przydzielony za ratownika:
5. Prace linowe, wiązanie trapu pilotowego:
6. Pomnik a la budowniczy socjalizmu - walka z "zarzewiem zła" - prace pokładowe:
7. Petersburg, pałac zimowy - turystyka:
wojtek_pl - 2012-08-01, 07:57
BARDZO porządny statek ! Ma działający sprzęt ratowniczy i załoga ćwiczy posługiwanie się nim. Dla mnie to nowość, chociaż to powinno być regułą !
dystrykt9 - 2012-08-02, 06:08
wojtek_pl napisał/a: | BARDZO porządny statek ! Ma działający sprzęt ratowniczy i załoga ćwiczy posługiwanie się nim. Dla mnie to nowość, chociaż to powinno być regułą ! |
Niemiecki armator - kultura i porządek - więc może dlatego
dystrykt9 - 2012-08-02, 06:41
[kurs GOOLE --> KVINESDAL (Norwegia)]
Aktualnie MV "Pilsum" wyruszył "na pusto" do Norwegii po jakiś sypki ładunek.
Nie mam pojęcia, jak tam dopłyną, bo jak spojrzałem w google, to pokazało, że to miejsce jest nad jakimś jeziorem w głębi lądu, bez połączenia z morzem
Zapytam przy okazji.
Otrzymałem od Łukasza sms-em kilka odpowiedzi na wcześniejsze pytania:
Cytat: | Prowiantu starcza na 3 miechy. Wody pitnej możemy wziąć 15t plus wyparownik z wody morskiej do destylatu. Do tego 90t paliwa (dziennie schodzi 3 tony). Do Ameryki nie dojedziemy, ale do Turcji tak
Max ładowność to 2300t, a jej wykorzystanie zależy od objętości ładunku. Np. zboża można nasypać po brzegi ładowni. Nieraz z kolei sypie się tylko 3 lub 4 kupki np. aluminy, która jest ciężka. |
monopios - 2012-08-02, 16:15
dystrykt9 napisał/a: | Pozwoliło to też na stworzenie różnych stron internetowych, które umożliwiają śledzenie ruchów statków na danym terenie.
Jedną z takich stron jest np. http://marinetraffic.com/ais/pl/ |
Podam stronę umożliwiającą śledzenie innych statków, czyli "statków skrzydlatych". Wiem, może nie na temat ale skoro mowa o statkach, to morze ktoś się interesuje też statkami powietrznymi (samolotami).
http://www.flightradar24.com/
TD Pedro - 2012-08-02, 16:42
monopios napisał/a: | może nie na temat ale skoro mowa o statkach |
statek to statek ... bardzo fajna stronka,,, trochę tego nad nami "wisi"
"poleciałem" nad Londyn, tam to się dopiero dzieje , poczułem się przez chwilę jak kontroler ruchu
monopios - 2012-08-02, 16:54
TD Pedro napisał/a: | trochę tego nad nami "wisi" |
Nad nami to może nie, w końcu autostrad nie mamy, tylko lokalne drogi. Ale jest kilka krajów europejskich, gdzie kontroler lotów ma przesra... .
dystrykt9 - 2012-08-07, 19:47
[kurs KVINESDAL - PLYMOUTH (UK)]
Pilsum plynie aktualnie do Turcji, z przystankiem w Plymouth.
6.08
Cytat: | Ahoy! Jutro zaczynaja nas ladowac i jedziemy na Turcje, ale po drodze zlapiemy jeszcze jakis ladunek. Na razie nie wiemy co. Mamy ladownie podzielona bulkhead-ami na trzy czesci. |
7.08
Cytat: | Wieziemy pochodna manganu. To takie jakby kamienie. Ale mamy tez nietypowego pasazera. Wielokrotnego medaliste zawodow, championa rodowodowego, golebia pocztowego. Mamy wypuscic go kolo Anglii. Pozdrowienia |
dystrykt9 - 2012-08-22, 07:26
[kurs PLYMOUTH (UK) - GIBRALTAR - ALIAGA (Turcja)]
Pilsum mija właśnie M.Jońskie i jest u wybrzeży Grecji. Wkrótce będzie się przedzierał między wysepkami (Cyklady) na M.Egejskie aż do tureckiej Aliagi (leży jakieś 60 km NW od Izmiru).
Ostatni sms od Łukasza:
16.08
Cytat: | Hej. Braliśmy paliwko w Gibraltarze i dalej lecimy w stronę Turcji. Walczyłem w porcie o Internet, ale same zablokowane sieci. A paliwo nie dlatego, że mogło go zabraknąć, tylko że polecenie takie. Piszę więc dalej w pliku tekstowym i czekam na następną okazję z "wifree". Pozdrowienia |
dystrykt9 - 2012-08-24, 11:09
Czekając na kolejną autorską relację od Łukasza, wrzucam garść informacji i odpowiedzi na potencjalne pytania dla osób zainteresowanych tematem:
1.
Typowe obowiązki marynarza na statku to manewry (cumowanie do nabrzeża i wyjścia z portu), ogarnięcie ładowni pod ładunek i posprzątanie po nim, malowanie, smarowanie, konserwacja i wszytkie czynności gospodarcze na pokładzie.
Do tego oczywiście wachty w porcie, żeby nikt niepożądany się nie napatoczył.
Po 11 września 2001r. organizacja IMO wprowadziła na całym świecie ISPS (International Ship and Port Facility Security Code - Międzynarodowy Kodeks Ochrony Statku i Obiektu Portowego). Miało to przełożenie na organizację wacht i całościowej ochrony statku.
ISPS to zestaw przepisów i zaleceń dotyczących wymagań w stosunku do statków i portów (wraz z interpretacją ich stosowania), pod kątem możliwego ataku terrorystycznego na statek (lub port) i możliwość jego wykorzystania w celu zamachu, transportu broni/ludzi, wywołania katastrofy ekologicznej itp.
Innymi słowy ISPS mówi o tym, co zrobić, żeby zminimalizować ryzyko stania się obiektem ataku terrorystycznego (przez statek albo port).
Każdy statek musi wg tych przepisów posiadać Oficera ochrony statku (Ship security officer), który na bieżąco kontroluje poziom bezpieczeństwa na statku, informuje innych członków załogi o wymaganiach bezpieczeństwa i sprawdza aktualność planu ochrony statku.
Na statku mogą istnieć (wg ISPS) 3 poziomy zagrożenia i odpowiadające im odpowiednio poziomy ochrony:
- 1 - standardowy - normalna kontrola i ochrona
- 2 - podwyższone ryzyko - dodatkowa kontrola
- 3 - spodziewany lub już zaistniały atak, podłożenie bomby itp.
Port i statek powinny operować na tym samym poziomie ochrony. Jeśli są one rozbieżne to wspólnym staje się wyższy z poziomów.
2.
Kilka scenariuszy z "szarego" życia marynarza na statku
Pokład:
Cytat: | Zacznę od takiego dnia powszedniego, kiedy statek sobie płynie i nie ma w tym dniu żadnego portu lub innych manewrów.
Na moim przykładzie.
Rano budzik drynda o 7.30, ide ogarnąć twarz i zmierzam na śniadanie do mesy (jadalnia). Cook (kucharz) wydaje od 7.30 do 8.00.
Ogarniam śniadanko i idę się przebrać/ubrać do roboty, bo od 8.00 mamy już być na pokładzie, a nie że dopiero się zbieramy w sobie. Idę na mostek wymienić się sugestiami, co dzisiaj w planach jest do zrobienia i pogadać o pogodzie. Wracam na pokład i biorę się za robotę: mycie statku, malowanie, skrobanie rdzy, smarowanie ruchomych części na pokładzie i tak aż do kawy. Kawa... Wymarzona poranna kawusia zawsze o godz 10.00.
20 min przerwy kawowej. Po kawie praca do obiadu... Obiad o 12.00.
Pożądny syty dwudaniowy, kompot, deser i owoc. Do 13.00 wiązanie sadła. 0 13.00 na pokład do roboty, która została z rana, ale tylko do 15.00, bo o 15.00 kawusia popołudniowa 20 min.
Po kawie dalsza robota, byle do kolacji. Kolacja o 17.00 - gorący posiłek a la drugie danie (ale co innego niż było na obiad). Po kolacji luzik do rana. Zaraz po kolacji prysznic i filmy do późnego wieczora lub zajęcia w podgrupach... |
Port:
Cytat: | Pracujemy również 8 godz., ale już nie tak pięknym systemem jak na morzu. W porcie należy trzymać wachty, tzn. 4h stoisz na rufie statku 8h odpoczywasz i w nocy 4h stoisz i 8 luzaka... I tak w kółko, z tym że na moim przykładzie, zaczynam o godzinie 12.00 w południe, na obiad muszę wstać na 11.30, jako że o 12.00 już jestem w robocie. Stoję sobie do 16.00. Stoję oznacza, że krzątam się po rufie, przyjmuję interesantów i pracowników portu. Jak już skończe wachtę, to mam wybór - lecieć na miasto czy lecieć do koja. Na statku panuje zasada - ile wyśpisz to twoje. Jednak wszelkie prace portowe są najważniejsze. Czyli jak tylko jest koniec załadunku lub rozładunku to koniec luzaka i do roboty. Niekiedy bywa, że nocki ciężkie, bo np. rozładowaliśmy złom w Amsterdamie i jedziemy do Rotterdamu po zboże. W takim wypadku ładownie trzeba umyć słoną wodą, później słodką wodą i wysuszyć. A nie daj Bóg, jak jeszcze takie przegrody stawiać... A przelot z portu do portu to max 9h i zaj... się idzie. Są chwile dobre i złe. W tych złych chwilach uciekam myślami do momentów z pobytu na lądzie - jakieś urywki np. jak jadę autkiem w stronę zachodzącego słońca. Niby tandetny widok pod domem, a jednak jaki piękny. |
Port. Out of duty:
Cytat: | Całe wyjście do miasta związane jest z załadunkiem. W najlepszym wypadku statek stoi do dnia następnego i robotnicy tego dnia nie pracują (niedziela), więc wtedy ruszam na turystykę. Zawsze z plecakiem, żeby zapasy sobie przynieść... Idę w miasto i patrzę za odpowiednim lokalem. Odpowiedni lokal to taki, w którym jest odpowiednio tanio i niezbyt lśniąco, czyli ciapaty.
Druga wersja to wyjście do miasta po zapasy z zapasem czasowym. Wtedy idzie się za dnia, wszystko ładnie widać, fotki ciacha się jak japansky turysta, a nogi niosą, gdzie oczy zapragną. 3-4 h wycieczki i 150 zdjęć... Na koniec oczywiście ciężki plecak zapasów.
Wersja trzecia to wypad do miasta na 30 minut z plecakiem. Nie muszę chyba tłumaczyć - najszybciej, najbliżej, nie ważne koszta, najlepiej dwa plecaki. Wyjścia ze statku są zazwyczaj pamiętne i winny być pamiętane. |
dystrykt9 - 2012-08-31, 08:35
[kurs ALIAGA/NEMRUT (Turcja) - NEA MOUDANIA (Grecja)]
Pilsum nadal przebywa w basenie Morza Egejskiego. Tym razem zatrzyma się w porcie niedaleko Salonik.
Póki co, jak informuje Łukasz, w Turcji nie było szans na internet w porcie ani poza nim. Wyładowywali statek całą dobę, nad ranem skończyli i później Pilsum wyszedł na redę portu na kotwicę, czekając na dalsze dyspozycje.
Łukasz próbował wysłać pliki tekstowe jako załączniki do mmsa, ale sieć skasowała go na 60 PLN, a i tak nic nie doszło Może z Grecji się uda.
Poniżej obrazek, jak załoga wypoczywa, gdy akurat nie trzeba latać, jak kot z pęcherzem (to akurat inny statek, na którym kiedyś pływał Łukasz, stojący na kotwicy przed Pasajes w kraju Basków, w Hiszpanii).
Jak podsumował Łukasz:
Cytat: | - radyjko
- wędki
- bosman ciągnący makrele
- i piękny widok na Hiszpanii... |
Jeśli chodzi o warunki bytowe marynarza na pokładzie, to każdy ma kajutę jednoosobową, przestronną, z własnym prysznicem i wc:
Cytat: | Na statku mamy też talerz do analoga i tv analogowe, ale nikomu nie chce się ustawiać talerza na czuja i to jeszcze z dwoma ukf-kami. Ja mam swoją tv analogowo-cyfrową na usb do laptoka i się nie przejmuję |
"Mandżur" Łukasza, czyli wór marynarski, jak sam mówi jest olbrzymi, łącznie z głośnikami 2+1 sub
Miejsce startu kontraktu (zaokrętowania) wcale nie musi być w Polsce:
Cytat: | Startujemy z różnych miejsc, akurat takich, gdzie jest statek i kiedy kończy się czas kontraktu naszych poprzedników.
Np. kiedyś startowałem z Wenecji, a wracałem kiedyś z Liverpoolu, zazwyczaj polskimi busami.
Zbiórka jest zawsze w Szczecinie, chyba że jest awaryjna sytuacja, to wtedy lecimy samolotem. |
Geograficznie Łukasz najbardziej lubi porty Półwyspu Iberyjskiego :
Cytat: | Najbardziej cenię Hiszpanię i Portugalię, za ich spokój, sjestę i ogólnie pojęty chill... Wyspy (UK) to taka stara dama, pamiętająca dawne czasy świetności. W Anglii dużo portów, gdzie stoją ogromne żelazne nitowane dźwigi portowe z 1920r. Francja, Benelux i Niemcy to są szybkie porty - ogromne szybkie Gottwaldy rozwalają nas w przeciągu godzin. Najgorzej jest na wschodzie. No i północna Afryka, inny świat... |
dystrykt9 - 2012-09-02, 21:39
Łukaszowi udało się z Grecji wysłać info mmsem, z opisem minionych dni rejsowych.
Będę je wrzucał sukcesywnie w najbliższych dniach.
Cytat: |
12.08
Nie ma to jak spokojny weekend na statku, luuzik pełen, cały dzień wolny, nic się nie dzieje. Jedni oglądają cały dzień filmy, drudzy grają w gry pc, inni zażywają słońca na pokładzie. U mnie muzyczka w podkładzie i piszę relację.
Czasami przy dobrej pogodzie można nawet zrobić kolację z grilla, a my akurat mamy chyba ze trzy grille na pokładzie, tylko materiału palnego brakuje, bo na kantówkach karkówka kiepsko smakuje. Jesteśmy na wysokości południowego Biskaju, a od północy goni nas niż i 8-9 w skali. Oby nam sie udało czmychnąć. Na szczęście nad Portugalią stoi wyż, więc może nie puści niża na południe. Zajedziemy jeszcze na Giblartar po paliwko. Może cena lepsza jak w Turcji. Nie wiem jeszcze, czy będziemy stawali na kotwicy i brali paliwo z bunkierki czy wejdziemy do portu. Wolałbym wbić się do kei, bo można by złapać jakiegoś interneta. Jeszcze przed portem w Norwegii operator poprosił abyśmy postawili dwa bulkhead-y.
Bulkhead czyli balched, jest to stalowa ściana, 15-tonowa gródź w ładowni, którą można postawić na dowolnej pozycji, czyniąc z jednej przestrzeni ładownianej dwie lub w przypadku dwóch balchedów trzy osobne ładownie, do trzech rodzajów ładunku.
Roboty przy postawieniu jednego balcheda to około 4 h pracy całej załogi...
Plan jest taki, że weźmiemy 2000t ładunku w Norwegii i po drodze do Turcji wyhaczymy jeszcze ze 200t w jakimś porcie. |
dystrykt9 - 2012-09-03, 20:58
Cytat: |
14.08
Dziś problem w maszynie, jeden z wtryskiwaczy paliwa doznał nieszczelności około uszczelki i wali spalinami na siłownię. Robota niemożliwa do wykonania w czasie jazdy, będziemy próbowali na Gibraltarze. Trzeba będzie wyciągnąć wtryskiwacz i obadać sytuację, jak kobyła ostygnie. Doraźnie mechanik zastosował watę szklaną, która i tak mało daje.
Niż z Biskajów został zatrzymany przez portugalski wyż, woda gładka, 0-1 w skali. Co za fart! Dla naszej jednostki 7-ka już jest nieciekawa, a gdzie jeszcze do 12... Tfu, lepiej nie mówić. Raz na którymś kontrakcie było 10-11 z dziobu, przechyły wzdłużne, a jak się statek ułoży tak pod fale, to wystepują tąpnięcia, nieprzyjemne zjawisko.
Dziób uderza w falę, ale nie przechodzi przez nią, tylko tak jakby powolnie ślamazarnie walczy z nią. W tym samym momencie pod rufą jest dolina fali, brak wody pod rufą, śruba w powietrzu, turbina w maszynie strzela a nawet huczy - to regulator obrotów ją odstawia, coby się kobyła nie rozbiegła.
Wracając do tąpniecia, rufa momentalnie spada na wodę, a człowiek stojący na rufie czuje się, jakby podskoczył - robi się nagle 15 cm niżej pokład.
Morskich opowieści jest masa i można by zbiór opowiadań napisać, w trzech tomach. A dla historii o rybakach i statkach rybackich osobny tom. Ehhh... życie...
|
bebe - 2012-09-03, 22:54
Cytat: | A dla historii o rybakach i statkach rybackich osobny tom. |
...gdy w nety włazi dorsz na Stanisławach... :)
W sumie to po kontrakcie można by zrobić wieczór wspominkowy przy makowcu, ze zdjęciami i opowieściami dziwnej treści. :] Umiem zrobić grog pyszny! :)
dystrykt9 - 2012-09-04, 04:53
bebe napisał/a: |
W sumie to po kontrakcie można by zrobić wieczór wspominkowy przy makowcu, ze zdjęciami i opowieściami dziwnej treści. :] Umiem zrobić grog pyszny! :) |
A nawet szanty pospiewac, o ile ktos tez zna i nie bede musial tego robic sam
Lukasz_B - 2012-09-04, 19:43
Bardzo interesująca relacja, dzięki za pośrednictwo w kontaktach z Łukaszem i zaangażowanie w temacie!
Z racji moich zainteresowań w miarę możliwości chciałbym zapytać o kilka kwestii związanych z szeroko rozumianą łącznością podczas rejsu.
1. Czy na statkach towarowych tego typu, lub większych, stosowane są rozwiązania typu pokładowa sieć GSM (obsługuje to kilka firm np. MCP, Vodafone Malta, GSM-on-the-ships, Siminn Iceland)? Jak rozumiem na aktualnym statku Łukasza nie ma sieci pokładowej. Jest to powszechne rozwiązanie na promach pasażerskich.
2. Czy powszechne pośród członków załogi (obecnej lub wcześniejszych) jest korzystanie z telefonów satelitarnych (jeśli tak to jaki operator: Thuraya, Globalstar, Iridium, Inmarsat)?
3. Zakładając że nie ma sieci pokładowej ani telefonu satelitarnego, a kurs wypada zdala od brzegu poza zasięgiem naziemnych sieci komórkowych - czy podczas rejsu jest możliwość awaryjnego kontaktu np. z rodziną z pokładu statku, bądź też jakiegoś odbioru wiadomości np. od rodziny?
4. Czy zdarzało się mijać platformy wiertnicze i wykryć obecność sieci komórkowej, której stacje bazowe czasami właśnie montowane są na takich platformach (np. norweska sieć Telenor 200km od wybrzeża Norwegii na Morzu Norweskim / Północnym, polska sieć Orange na platformie Petro Bałtyk)?
5. Jak bardzo sztywne są trasy, po których wolno/należy się poruszać? Czy dopuszczalne jest wspomniane w jednym w wcześniejszych postów zmodyfikowanie kursu tak, aby znaleźć się dostatecznie blisko wybrzeża, by skorzystać z zasięgu naziemnych sieci komórkowych?
Z góry dziękuję za odpowiedź i proszę o przekazanie pozdrowień dla Łukasza!
dystrykt9 - 2012-09-04, 20:07
Lukasz_B napisał/a: | Bardzo interesująca relacja, dzięki za pośrednictwo w kontaktach z Łukaszem i zaangażowanie w temacie!
Z racji moich zainteresowań w miarę możliwości chciałbym zapytać o kilka kwestii związanych z szeroko rozumianą łącznością podczas rejsu.
1. Czy na statkach towarowych tego typu, lub większych, stosowane są rozwiązania typu pokładowa sieć GSM (obsługuje to kilka firm np. MCP, Vodafone Malta, GSM-on-the-ships, Siminn Iceland)? Jak rozumiem na aktualnym statku Łukasza nie ma sieci pokładowej. Jest to powszechne rozwiązanie na promach pasażerskich.
2. Czy powszechne pośród członków załogi (obecnej lub wcześniejszych) jest korzystanie z telefonów satelitarnych (jeśli tak to jaki operator: Thuraya, Globalstar, Iridium, Inmarsat)?
3. Zakładając że nie ma sieci pokładowej ani telefonu satelitarnego, a kurs wypada zdala od brzegu poza zasięgiem naziemnych sieci komórkowych - czy podczas rejsu jest możliwość awaryjnego kontaktu np. z rodziną z pokładu statku, bądź też jakiegoś odbioru wiadomości np. od rodziny?
4. Czy zdarzało się mijać platformy wiertnicze i wykryć obecność sieci komórkowej, której stacje bazowe czasami właśnie montowane są na takich platformach (np. norweska sieć Telenor 200km od wybrzeża Norwegii na Morzu Norweskim / Północnym, polska sieć Orange na platformie Petro Bałtyk)?
5. Jak bardzo sztywne są trasy, po których wolno/należy się poruszać? Czy dopuszczalne jest wspomniane w jednym w wcześniejszych postów zmodyfikowanie kursu tak, aby znaleźć się dostatecznie blisko wybrzeża, by skorzystać z zasięgu naziemnych sieci komórkowych?
Z góry dziękuję za odpowiedź i proszę o przekazanie pozdrowień dla Łukasza! |
Dzięki za dobre słowo. Staram się, jak mogę (jak nie mogę, to też)
Info i pozdrowienia przekażę Łukaszowi przy najbliższym kontakcie. Na pewno się ucieszy.
Na bazie moich biednych informacji dodam na razie tylko, że:
ad.1. MV Pilsum nie ma zapewne takiej sieci, bo Łukasz zawsze musi gdzieś złapać zasięg, żebyśmy mieli kontakt.
ad.2. Nic mi o tym nie wiadomo. Z racji cen takich usług i zarobków marynarzy może to nie być powszechne.
ad.3 Przypuszczam, że awaryjna możliwość być musi. Szczegóły będzie znał Łukasz.
ad.4 Wcale niewykluczone - Łukasz będzie wiedział.
ad.5 Wg mnie priorytetem jest dotarcie na określony czas do portu z cargo (zawsze określana jest przewidywana data i godzina przybycia). Z tego, co mówił Łukasz, jeśli jest dobra wola kapitana, to zdarza się zbaczać z kursu w rozsądnych granicach, aby znaleźć się bliżej wybrzeża i złapać zasięg.
Więcej powie stary wilk morski
Lukasz_B - 2012-09-04, 20:40
Lukasz_B napisał/a: |
2. Czy powszechne pośród członków załogi (obecnej lub wcześniejszych) jest korzystanie z telefonów satelitarnych (jeśli tak to jaki operator: Thuraya, Globalstar, Iridium, Inmarsat)? |
dystrykt9 napisał/a: | ad.2. Nic mi o tym nie wiadomo. Z racji cen takich usług i zarobków marynarzy może to nie być powszechne.
|
Wbrew pozorom ceny wcale nie są takie zabójcze, szczególnie jak na możliwość kontaktu ze światem ze środka kilkusetkilometrowego bezmiaru morza czy oceanu. Przykładowo sieć satelitarna Thuraya zapewnia zasięg w Europie, północnej i środkowej Afryce i większości Azji, włączając w to morza. Używany telefon starszej generacji (np. Hughes 7101) można kupić za cenę poniżej 1000zł. Do tego karta startowa za ok. 200zł (zawiera już trochę środków do wykorzystania) i można wysyłać sms za ok. 1zł lub dzwonić na numery stacjonarne za ok. 3zł, a odbierać rozmowy za darmo (dzwoniący płaci ok. 5zł/min).
Wielkim plusem sieci Thuraya jest fakt, iż mają podpisane umowy o roamingu z większością "zwykłych" operatorów GSM, możemy zatem umieścić naszą zwykłą kartę sim (Plus, T-Mobile, Orange, Play) w telefonie satelitarnym Thuraya i korzystać z roamingu w ich sieci satelitarnej. Wóczas ceny są nieco mniej przyjazne (sms ok. 4zł, połączenie wychodzące ok. 15zł, przychodzące ok. 8zł, odbieranie sms bezpłatne, ceny zależne od naszego operatora i konkretnej oferty, podałem wartości uśrednione) ale moim zdaniem fajnie mieć świadomość bycia osiągalnym pod naszym zwykłym polskim numerem telefonu nawet na środku oceanu.
dystrykt9 - 2012-09-04, 20:53
Lukasz_B napisał/a: | fajnie mieć świadomość bycia osiągalnym pod naszym zwykłym polskim numerem telefonu nawet na środku oceanu. |
Fakt Ale nie doprecyzowałem swojej odpowiedzi. Już spieszę wyjaśnić, że miałem na myśli żeglugę trampową, którą uprawia Łukasz. Ten typ kursów prowadzi zawsze w pobliżu (lub względnym pobliżu) wybrzeża, więc za długo poza zasięgiem nie są (3-4 dni i przeważnie coś się "łapie").
Przy rejsach oceanicznych ma to o wiele większe znaczenie i tam pewnie tel. satelitarny jest w powszechniejszym użyciu.
I tak jednak trzeba na zejmana poczekać, bo ja tej wiedzy nie mam
dystrykt9 - 2012-09-07, 07:44
[kurs NEA MOUDANIA (Grecja) - PORTO MARGHERA (Włochy)]
Pilsum płynie w rejon Wenecji.
Poniżej dalsza część zaległej relacji:
Cytat: |
16.08
Niektórzy mówią szukajcie a znajdziecie. Ja nie znalazłem. Poleciałem dziś na mostek ze swoim laptokiem i zewnętrzną anteną wifi, co by złapać sieć i plik wysłać, a tu nima... To znaczy jest, ale poblokowane wszystko... Rrrr... 15 sieci i ani jednej dostępnej... No cóż...
Bunkrowaliśmy paliwo przy kei, port ładny, czysty i zadbany, miasto "za rogiem", ale jak to zwykle bywa - nie ma na nic czasu. A żeby tak choć wyskoczyć do miasta...
Ale trzeba pilnować, żeby paliwo się ładnie nalewało, balasty zmierzyć, bo przechył na lewo 1-2 st., a to zanurzenie sprawdzić, jeszcze aktualne poprawki map sciągnąć z neta...
Płyniemy właśnie około 5h od portu i mamy stanąć w dryfie, żeby ten wtryskiwacz zrobić. Zostałem delegowany jako trzecia i czwarta ręka do pomocy mechanikowi... W kabinie mam 28 st., a nie chcę myśleć, co będzie tam przy silniku na dole, w lucyferni...
A z bardziej pokładowych rzeczy dziś spotkałem na pokładzie 4 sztuki ryb latających. Biedaczki pewnie były zdziwione, jak wylądowały na twardym zamiast w wodzie Uwieczniłem je i zwróciłem Neptunowi, bo zaczną śmierdzieć. Podobno smaczne, choć ja nie miałem tej przyjemności.
No nic, idę do piwnicy, napiszę potem, jak postępy z wymianą owej uszczelki...
Miało być 20 min.,a wyszło do 19.30... Po rozmontowaniu wtryskiwacza okazało się, że nieszczelność zaczęła się od nagromadzonego nagaru i uszczelki, która odmówiła współpracy...
Nie jestem mechaniczny tylko nawigacyjny, więc mój opis nie byłby zbyt profesjonalny - o rurce, która wchodzi tu koło wtryskiwacza i tam w tej komorze i ... Daruj... W nagrodę po robocie dostaliśmy od kucharza porcję lodów waniliowych z owocami, bitą śmietaną i kakao. Mmm....
Dostałem cynk, że na marinetraffic Pilsuma różnie widać, z różną ETĄ (ETA – estimated time of arrival – przypuszczalny czas gotowości statku do wejścia do portu) i w dziwnych miejscach. Spieszę wyjaśnić, iż w dniu mojego zaokrętowania byli na statku nasze firmowe inspektory i jednego z naszych GPSów zabrali, wstawiając na to miejsce nowy.
Zapewne chłopaki w firmie teraz go naprawiają i testują lub też używają do celów treningowych, nie zmieniwszy podpisu MMSI.
Tak więc dementuję swój "rejs do Szczecina na ul. Narzędziową" oraz ETĘ do Plymouth.
Wszelkie inne info, które pojawi się na marinetraffic należy rozumieć dwojako - albo ETA jest prawidłowa albo chłopaki w firmie się bawią Szczegółowe info, gdzie i na kiedy przypływam, zazwyczaj wysyłam smsem do Dystrykta9. Peace |
dystrykt9 - 2012-09-10, 09:05
Pilsum właśnie zacumował w "bella Italia", a ja wrzucam nową garść faktów:
Cytat: |
19.08
Kolejna niedziela, kolejny rosół i kura na obiad. Kolejny dzień wolny, na podwórku 3-4 w skali z dziobu, jedziemy planowo. Słoneczko zapodaje ciepłem już trzeci dzień, w kabinie 30+ st. C, dwa wiatraki i nadmuch i nic to nie daje. W nocy trudno zasnąć, a rano opuchnięta twarz. Duchota i spiekota, na pokładzie pracujemy w krótkich spodenkach i laczkach. Dobrze, że wziąłem z domu bandankę.
Jest jeszcze taki sposób na skwar w kabinie: w przypadku dobrej pogody można otworzyć bulaj, a w nim umocować zwykły karton wygięty w półkole. Wystaje on za burtę statku, "czerpiąc" pęd powietrza z zewnątrz. Wyjdę cyknąć zdjęcia, jak to wygląda. Nazywa się to "rekin" - "dolny pokład wystawił rekiny"...
Z powodu wysokich temperatur mechanik wyłączył kocioł wody, a mimo to z kranu leci gorąca woda, ponieważ zbiornik wody pitnej jest koło maszynowni
Po obiadku trzeba wyjść na podwórko, kości przewietrzyć i trochę słońca złapać |
Cytat: |
20.08
Dziś malowaliśmy na słoneczku burtę statku, ale tą część nie nad samą wodą, tylko jakby ścianę ładowni.
Bezchmurne niebo, na słońcu 43 st. C, w kabinie 35 st., bezwietrznie, rekiny nie pomagają... Na plecach będzie schodzić skóra
Po kolacji, w czasie wolnym, zajmowałem się tworzeniem szablonów. Są to napisy, które potem namaluje się w różnych miejscach, jak np. klapy wszelkich wentylatorów lub wywietrzników - co należy zamknąć w razie (tfu) pożaru.
Dłubanina nożykiem, ręki nie czuję. 4 h zleciały, pora na filmy, no bo coś trzeba robić
Dziś dostaliśmy zmianę ETA, nie Aliaga tylko niżej - Nemrut. |
dystrykt9 - 2012-09-11, 08:06
Jak pisze Łukasz, Dacie w Europie widać
Natknął się na nie w Norwegii, Turcji, Grecji i we Włoszech. Aktualnie koło portu ma nawet dealera Dacii.
Relacja- c.d.:
Cytat: |
29.08
Jesteśmy juz prawie tydzień na kotwicy. W porcie obiecali, że rozładują nas w 6h, ale zajęło im to 36h. Na koniec wyładunku postanowiliśmy u lokalnego dostawcy zamówić sobie wodę mineralną (z gazem i bez) oraz jakąś colę w puszkach. Okazało się, że woda i owszem przyjechała, ale z colą jest problem. Wiedzieliśmy już, że idziemy na kotwicę, więc lokalny sprzedawca marzeń z radością obwieścił nam, że z miłą chęcią w poniedziałek dowiezie nam colę na statek motorówką. Ucieszyliśmy się i wyszliśmy na kotwicowisko.
W poniedziałek okazało się, że cola jest, uśmiechnięty dostawca jest, ale motorówka... kosztuje 100 euro.. Tak więc wspomnieliśmy smak wypitej kiedyś coli i wróciliśmy do codzienności.
Stoimy sobie spokojnie, czekając na ładunek, życie wróciło do normy statkowej, dłubiemy sobie na naszym małym podwórku, opalając się codziennie. Peace |
Cytat: |
31.08
Stoimy na kotwicy niedaleko Salonik w Grecji. Weekend mamy spokojny, wchodzimy do portu dopiero w pn., potem jedziemy do Wenecji. Mamy tam być 10 września. Wieziemy 4 gatunki kamulców, dalej dwa bulkheady... |
Dyziek - 2012-09-11, 19:27
chcialem bardzo, ale to bardzo podziekowac za super pomysl i za relacje Lukasza. Fajna sprawa, poczytac o czyms totalnie odmiennym
co do tel. sat: pamietam, jak otwieralismy biuro handlowe w Iraku, odpowiadalem za neta , tel. i sprzet...
Stare czasy... Potem zaczeto porywac i mordowac ludzi, mieslimy ewakuacje i zamykanie przybytku
dystrykt9 - 2012-09-12, 05:26
Dyziek napisał/a: | chcialem bardzo, ale to bardzo podziekowac za super pomysl i za relacje Lukasza. Fajna sprawa, poczytac o czyms totalnie odmiennym
co do tel. sat: pamietam, jak otwieralismy biuro handlowe w Iraku, odpowiadalem za neta , tel. i sprzet...
Stare czasy... Potem zaczeto porywac i mordowac ludzi, mieslimy ewakuacje i zamykanie przybytku |
Tez mi sie wydawalo, ze moze kogos ewentualnie zainteresuje taki temat. No bo auta autami, ale nie samym bolidem czlowiek zyje
Taka mala odskocznia.
Ale skoro byles w Iraku,to tez masz pewnie pare ciekawych historii do opowiedzenia
Mam nadzieje,ze na wieczor marynarski po powrocie Łukasza sie piszesz? bedzie okazja do pogadania. Albo nawet wczesniej - www.daciaklub.pl/forum/viewtopic.php?t=7619 ?
Wczesniejsze pytania o tel. od Lukasza_B przekazalem na statek Zejman opracuje je w wolnym czasie.
dystrykt9 - 2012-09-12, 07:29
[kurs WENECJA/PORTO MARGHERA - BARI (Włochy)]
Pilsum pruje wody Adriatyku.
Cytat: |
3.09
Grecja, region Chalkidiki, port Nea Moudania. Miejscowosc wyjatkowo turystyczna, port to jedynie mala kejka na dwa statki oraz maly bazarek w czesci rybackiego portu. Miasteczko piekne, klimatyczne i nieduze. Coz... Bedac najmlodszym w zalodze, w kazdym porcie zostaje delegowany na poszukiwanie internetu, celem zdobycia poprawek nawigacyjnych z internetowej strony admiralicji brytyjskiej.
Tak tez bylo w tym porcie. Po zakupieniu pamiatek i innych szpargalow w supermarkecie, wybralem sie w turystyczna alejke nadmorska, szukajac neta. Znalazem przyjemna kawiarnie z zadaszonym strzecha ogrodkiem i magiczna tabliczka wifi. Nie baczac na koszta zasiadlem. Po chwili moj entuzjazm wzrosl jeszcze bardziej, poniewaz ze swojego miejsca przy stoliczku widzialem nie tylko ulice, palmy, plaze (i morze ), ale rowniez moj stateczek w porcie i przebieg jego zaladunku Heh, wysoki poziom entuzjazmu nie trwal dlugo. Uswiadomilem sobie, ze nie zabralem ze soba laptopa... Wiec po co mi wifi...
Ale nie moglem wrocic na statek bez owych notice-ow... Zamowilem sobie kawke (fonetycznie - frape) - pyszna, mrozona...
Pani barmanka okazala sie byc Rosjanka mieszkajaca w Grecji. Tak cos miala w rysach twarzy slowianskiego, pomimo opalenizny. Przeszlismy na rosyjski i zapoznalismy sie serdecznie. Kiedy tak sobie siedzialem, wpadlem na pomysl, ze skoro jest net, to zobacze jakby to bylo polaczyc sie (wszytkomajacym ) telefonem.
Owszem - polaczenie nawiazane, stronke otworzylem, ale jak tu palcyma wybrac interesujacy mnie link z listy. Wrrrr...
5 albo wiecej razy otworzylem nie to co trzeba. Rysik na nic, bo ekran "pojemnosciowy". No karwasz twasz. 40 min. i dwie frape pozniej, mialem juz sciagniete 6 potrzebnych plikow nawigacyjnych.
W pewnym momencie podchodzi pani Karolina (barmanka) i mowi, ze przyszli turysci, a ona po angielsku nie bardzo i czy moglbym przelozyc z ros. na ang... Niechetnie podszedlem do zadania. Barmanka opowiedziala mi sprawe po rosyjsku, a ja poszedlem do letnikow, tlumaczac co ta pani chciala powiedziec. Mission completed. Dostalem za to kufelek holenderskiego amstela.
Moglbym siedziec tam godzinami, ale widok zanurzonego juz statku sugerowal bliski koniec zaladunku. Ze smutkiem zostawilem Karoline i udalem sie do "domu". Faktycznie byla to juz koncowka zaladunku, wiec myknalem w roboczy ciuch. Delektujac sie wspomnieniami minionych chwil, wrocilem do szarej rzeczywistosci. |
Cytat: |
8.09
W Wenecji bedzie na nas czekal wewnetrzny inspektor z firmy.
Ale teraz mamy sobote, spijam kawke... Jestesmy na Adriatyku, mijamy "wloski obcas". Jakis mizerny zasieg telefoniczny w bulaju, sztormicho klepie w dziob. W Wenecji zobacze, jak sie uda z netem. Jesli nie bedzie, to wysylam ten txt mmsem okolo pn lub wt. Peace. |
dystrykt9 - 2012-09-13, 07:36
Od Łukasza dla Łukasza - poniżej odpowiedzi na nurtujące Cię pytania i wątpliwości:
Cytat: |
12.09
Środek nocy, dopiero co skończyliśmy przestawiać te bulkhead-y. Spieszę napisać plik, żeby rano, a nie o 2 w nocy go wysyłać... W odpowiedzi na pytania:
Ad.1
Na statkach "mojego rozmiaru" nie stosuje się sieci pokładowej GSM. Na większych statkach lub na tych "jebitnych", które mają 400+ m. długości, być może są takowe systemy - nie wiem, nie orientuję się, nie znam się Zacząłem pływać zaraz po maturze, więc moje doświadczenie jest, można powiedzieć, znikome.
My stosujemy ukf-ki, takie jak zabralem na Twój pierwszy zlot terenowy (WOT-spot). Operujemy zazwyczaj kanałem 15 lub 17. Są to częstotliwości o mocy 1W - małego zasięgu, a to dlatego, że kanał 16 jest kanałem awaryjnym o zwiększonej mocy - chyba 25W - do nadawania distressa (radiowy sygnał wzywania pomocy), stąd moc naszych kanałów roboczych sięga ok. 1NM (nautical mile - mila morska), aby nie zakłócać kanału 16.
U nas używamy ukf-ki do: manewrów czyli cumowanie i odcumowanie, rzucanie i wybieranie kotwicy oraz w czasie ćwiczebnych alarmów.
Ad.2
Nikt ze spotkanych przeze mnie marynarzy, ani tych z morskich opowieści nie posiadał telefonu satelitarnego. Iryda i inmarsat są na mostku owszem, ale jedynie do łączności alarmowej, porady medycznej bądź innego rodzaju wezwania pomocy lub komunikacji służbowej.
Można użyć irydy, żeby zadzwonić do domu i zapytać "no co tam", lecz to kosztuje już w dolarach. To samo tyczy się inmarsatu - można wysłać maila, ale to kosztuje wedle wagi maila w KB... Tzn. - nieopłacalne i za duże przedsięwzięcie.
Ad.3
Podczas rejsu z dala od brzegu, bez zasięgu GSM, można otrzymać wiadomość od rodziny o sytuacji pilnej, za pośrednictwem naszej firmy. Idzie to przez system inmarsat, iryde lub na radio o częstotliwości MF (Medium Frequency - fale średnie) lub HF (High Frequency - fale krótkie). Dotąd jednak się to nie zdarza.
Ad.4
Z doświadczenia wiem, że kiedy tylko widzę platformę wiertniczą większych rozmiarów, to chwytam za telefon i czekam na zasięg, ponieważ często zdarza się, że na platformach są maszty telefonii GSM.
Ale choć jestem teraz na Adriatyku, to żadna z licznych platform wiertniczych nie posiadała dotychczas masztu z publiczną siecią.
Ad.5
Jeśli chodzi o zmianę kursu w trakcie rejsu celem pozyskania zasięgu tel., są dwie możliwości:
1 - jeżeli akwen jest otwarty, tzn. nie posiada stref separacyjnych (czyli autostrad), można nieznacznie zmienić kurs statku na odległość około 15 NM, co pozwala na satysfakcjonującą rozmowę telefoniczną GSM.
Np. płynąc z Niemiec do Kaliningradu można podpłynąć pod polski zasięg.
Ale płynąc z Anglii do Portugalii przez Biskaj to już nie ma zmiłuj, nie możemy pływać wzdłuż brzegu.
2 - druga opcja jest taka, że są owe autostrady statkowe i zabronione jest wychodzenie poza nie, chyba że tak nakazuje kurs prowadzący do portu.
Przykładem jest Kanal La Manche. Są ściśle wyznaczone strefy separacyjne, do tego promy latające nagminnie w poprzek naszego kursu, plus statki rybackie, a nawet prąd morski, który w Kanale jest bardzo silny.
Nie daj Bóg pogoda osiągnie status piździelu czyli sztormicho...
Raz to przeżyłem, kiedy to nasz statek, jadąc całą naprzód, stał w miejscu wedle GPS-u. Prąd morski plus wiatr (i co za tym idzie fala), niwelowaly wysiłki naszej maszyny. Po 10h takiej naszej walki z warunkami atmo, promy kursujące z Francji do Anglii omijały nas niczym oświetloną bojkę w odległości 0.5 NM
Ale o tym i innych przypadkach można długo i namiętnie się rozpisywać. Peace.
|
Lukasz_B - 2012-09-13, 21:53
Serdecznie dziękuję Tobie Dystrykt9 i Łukaszowi za odpowiedź. Z uwagą będę śledził ciąg dalszy relacji.
Łukaszowi życzę spokojnego rejsu, stopy wody pod kilem i wszystkiego czego tam jeszcze żeglarzom życzyć wypada :).
dystrykt9 - 2012-09-14, 06:25
Proszę bardzo
Z tego, co pamiętam, u nas w środowisku mówiło się jeszcze: stopy wody pod kilem i ...czterech w koi
dystrykt9 - 2012-09-16, 21:03
[kurs BARI (Włochy) - ALEKSANDRIA (Egipt)]
Pora na zmianę kontynentu
Pilsum znajduje się na M.Jońskim i zbliża się do Krety. Jego celem jest aktualnie największy port Egiptu i jedno z największych miast Afryki - Aleksandria.
Wcześniej, na Adriatyku, Łukasz miał okazję zaobserwować ciekawe, lecz groźne zjawisko - tornado.
Fotka poniżej:
Dyziek - 2012-09-18, 20:37
czesc,
przepraszam za zwloke w odpowiedzi - sporo roboty bylo i czlowiek na twarz padal wieczorami (dzieci tez nie daja wytchnienia).
Co do Iraku, to chyba nieco skrotowo sie wyrazilem, a przez to niefortunnie. Sa rejony swiata, gdzie odmawiam wyjazdu, w rachube wchodzi wylacznie praca zdalna . Zbyt wiele do stracenia. Jesli mozna zalatwic wiekszosc zdalnie, to niech jedzie kto inny. Ja mam zycie, kochajaca zone, super dzieci i nie mam ochoty pojawiac sie w rejonie, gdzie kule lataja. 90% takich spraw mozna zalatwic zdalnie. Pozostale 10% zalezy od goscia, ktorego szkole i ktory moje zabawki bedzie obslugiwal... Wiecej powiedziec nie moge.
Jednej roboty za to po czesci zaluje. Stacja badawcza na biegunie. Wymagali kontraktu na 2 lata, ja zas powiedzialem, ze na rok podpisze. Na 2 lata to za duzo...
dystrykt9 - 2012-09-19, 06:33
Bardzo dobre i zdrowe podejście Dyziek
Ale widzę, że i tak masz wiele ciekawego do opowiedzenia. Tym bardziej mam nadzieję, że pojawisz się na naszych spotkaniach na żywo
dystrykt9 - 2012-09-19, 13:29
Pilsum zacumował w Aleksandrii.
Trochę kręcili się dzisiaj w kółko po Śródziemnym, więc zapytałem Łukasza, czy coś się działo niestandardowego. Okazuje się, że i owszem - musieli zrobić kilka pętli dla zabicia czasu
Po prostu są już pod wpływem Czarnego Lądu, gdzie najpierw kazano im przybyć na 4.00 rano, później czekać do 6.00, a ostatecznie pilot wyszedł im na spotkanie dopiero o 9.00
Poniżej relacja z ostatnich dni rejsu:
Cytat: |
15.09
Jedziemy z Bari do Aleksandrii, następnie gdzieś opodal Kanału Sueskiego, a potem do Albanii. To tak z grubsza zarysowane plany nasze.
Zdaje się, że pominąłem jeszcze jedno zapytanie, odnośnie wieku marynarza pływającego i jak to wygląda.
Sprawa wygląda tak, że część marynarzy ma już pomostówkę za pracę na "rybakach". Pływają teraz, żeby sobie dorobić i dlatego, że nie wysiedzą w domu. Inni opłacają sobie sami filar itp.
Co do wieku marynarzy, to raczej "no limits", jak Bozia da. Póki jeszcze może się schylić i coś zrobić, to pływa...
A z rzeczy aktualnych na pokładzie, to po ostatnich kamieniach nie możemy statku domyć i czeka nas sukcesywne malowanie. Na razie wieziemy 12 skrzyń do Egiptu.
Następnie będziemy brali fosfaty do Albanii (dwa gatunki) i znowu będzie bulkhead...
Fosfatu nie wiozłem jeszcze, ale to chyba nawóz. Tyle z naszych nowości.
Nie wiem, jak z mmsem będzie i z kosztami, no ale spróbujemy Peace. |
Mikele - 2012-09-20, 07:53
Mój kumpel też pływa do Afryki (między innymi)
W ubiegłym roku był w Trypolisie zaraz po tym jak Kadaffi dostał czapę i załapał się na świętowanie razem z powstańcami. Wesoło być marynarzem.
dystrykt9 - 2012-09-20, 08:56
Bardzo ładna ilustracja przyjaźni polsko-libijskiej
Niestety, tam cały czas takie zabawki są w użyciu.
Z tyłu całkiem fajny MG na pace toyotki.
[kurs ALEKSANDRIA (Egipt) - DAMIETTA (Egipt)]
MV Pilsum cumuje w kolejnym porcie egipskim. Po pobraniu ładunku popłynie przez grecki Pireus i Kanał Koryncki do Albanii.
dystrykt9 - 2012-09-20, 23:54
Cytat: |
20.09
Ahoy!
Postanowiłem opisać w osobnym rozdziale moje wizyty w krajach arabskich, a dokładnie tamtejszych tubylców, poniewaz opowieści i wrażeń na ich temat starcza na parę kufli złotego napoju.
Mam już za sobą cztery wizyty w krajach arabskich, a jutro piąta... Bez różnicy, czy to jest Maroko, Algieria czy Egipt, wszędzie spotkałem podobną mentalość autochtonów. Przynajmniej tych, którzy pojawiają się w porcie i na pokładzie. Może to ta skrajna grupa społeczna...
I tak... Mam dość, mam dość.
Peace. |
TD Pedro - 2012-09-21, 10:00
fajnie napisane tylko meritum wkurza ... ale z czegoś to wynikło
dystrykt9 - 2012-09-21, 10:45
Pamiętajmy proszę, że ta relacja to jest pewne skrócone i uproszczone spojrzenie na życie marynarza. Nie wszystko da się i można napisać na forum. Po powrocie będzie okazja przegadać z Łukaszem pewne sprawy na żywo
Pilsum, chociaż miał już wczoraj rano wejść do portu, to wciąż stoi na kotwicy na redzie przed Damiettą. Łukasz mówi, że podobno znów w tym regionie robi się gorąco...
dystrykt9 - 2012-09-21, 20:05
Łukasz przysłał najnowsze info o swojej dalszej trasie. Jest bardzo "szczęśliwy", bo okazuje się, że po Albanii, Włoszech i Izraelu wezmą kurs ponownie na ...Aleksandrię
W międzyczasie wrzucam kilka migawek z życia pokładowego:
Cytat: |
Na żarcie na statku nie mogę narzekać. Jest dużo i różnorodnie. Mi smakuje. 3 posiłki + dwie kawy, lodówka i zimne przekąski do woli.
Można podjadać w nocy.
Dużo produktów w puszkach i słoikach, ale również w ciężkich zamrażarkach. Śniadanko -
jajówa, a na drugi dzień parówka. Obiad dwudaniowy. Kolacja - drugie danie
inne niż na obiad. No i wieczorem to już każdy, co tam chce z lodówki :)
Porcje kucharz nakłada wedle życzenia. Ja zawsze krzyczę, że jak dla dziecka, a przeważnie dostaję taką do syta.
Wypadki i przykre zdarzenia na morzu...
Chociaż nikogo od nas z firmy nie zmyło z pokładu, to podmywanie jajek zdarza się często.
Znaczy - fala znienacka wbija na pokład i moczy człowieka od pasa w dół. Ale to tylko niegroźny przykład. Gorzej, jak ktoś trzyma rękę na prowadnicy rolki klapy ładowni, a jadący klapami tego nie widzi. Dopiero po chwili usłyszy... Trzeba uważać.
A zniszczenia w czasie sztormu przechodzą wszelkie oczekiwania - od powyrywanych lamp, po zalane pomieszczenia techniczne.
Przypadków jest dużo, można by z fajką i w wełnianym golfie przy kominku opowiadać godzinami
|
dystrykt9 - 2012-09-26, 08:10
Pilsum już tydzień stoi na kotwicy przed Damiettą.
Co dzień mają informację, że "dzisiaj wieczorem" już wejdą do portu, ale każdego dnia na razie jest ten sam scenariusz z czekaniem.
Cała Afryka Północna i Bliski Wschód są obecnie ciągle niespokojne i to może wpływać także na sytuację w portach. Niedawno były zamieszki w Kairze. Polskie MSZ na bieżąco publikuje komunikaty ostrzegające lub odradzające podróże m.in. do Egiptu, Tunezji, Libii, Algierii, Jemenu, Libanu czy Syrii.
Drobna zagadka od Łukasza:
Cytat: | Czym się różni marynarz od żeglarza?
Żeglarz pływa, bo ma kasę, a marynarz pływa, żeby tą kasę zarobić... |
bebe - 2012-09-26, 12:03
Cytat: | Czym się różni marynarz od żeglarza?
Żeglarz pływa, bo ma kasę, a marynarz pływa, żeby tą kasę zarobić... |
Ja jeszcze znam:
Cytat: | Sailing - The fine art of getting wet and becoming ill, while going nowhere slowly at great expense. |
:)
dystrykt9 - 2012-09-26, 13:59
bebe napisał/a: |
Ja jeszcze znam:
Cytat: | Sailing - The fine art of getting wet and becoming ill, while going nowhere slowly at great expense. |
:) |
Dobre
To może ja jeszcze spróbuję w ogólnym zarysie przełożyć, co by nie było, że to kogoś obraża czy coś
"Żeglowanie - prawdziwa sztuka w zakresie tego, jak się pomoczyć i rozchorować, zmierzając powoli donikąd, za dużą kasę..."
wojtek_pl - 2012-09-26, 14:14
Możesz się śmiać ale jak ekoterroryści dostaną jeszcze trochęwięcej władzy to będziesz miał żaglowe zbiornikowce pływające po morzach i oceanach... Chociaż niekoniecznie muszą to być klasyczne żagle jakie znamy.
dystrykt9 - 2012-09-27, 06:48
Niech tam sobie będą "statki towarowe z napędem żaglowym solarnym" czy inne cuda Musiałoby to jednak być w miarę tanie w produkcji i wydajne w eksploatacji. Czort wie, jakich pomysłów jeszcze dożyjemy.
Na razie pozycja silników diesla jest mocna i nie wiem, czy któraś organizacja ekologiczna jest w stanie coś zmienić. Za duży kapitał za tym stoi.
bebe - 2012-09-27, 08:12
dystrykt9 napisał/a: | Czort wie, jakich pomysłów jeszcze dożyjemy. |
"Żagiel wykonał nieprawidłową operację i nastąpi jego zwinięcie." ;)
I jeszcze: Cytat: | PIEŚŃ BEZKRESU
(pierwsza na świecie e-szanta, napisana do śpiewania chórem zachrypniętych głosów bardzo męskich, przed monitorami, z okiem łypiącym czerwienią i z licencją na jedną podsieć)
1.
Żyje w podcieniach, gdzieś w zagłębieniach
pętli, czort jego wie skąd
mać jego błotna, obciąża hotline
inteligentny nasz błąd
Czoło się płoni gdy klient dzwoni
kiedy złapiemy i czy?
Kolana słabe bo przecież diabeł
cwany tak samo jak my
Ref:
Jasna cholera chwyć debuggera
dłonią subtelną go chwyć!
Zatłucz robala co nie pozwala
spać nam spokojnie i śnić!
Gdy go dopadniem to będzie ładnie
i już nie grozi nam wstyd
Zrobimy release, potem syfilis
cola i pizza po świt!
2.
W sen odpłyniemy radośnie niemy
(gdy idzie o głosy z ust)
pełen wojaży, plaż, trykotaży
tudzież bikini plus biust
Byłoby fajnie ale w hotlinie
znowu ktoś płacze jak tur
Wstawać kochani, znów pod gwiazdami
naszych klawiatur brzmi chór
3.
Na trzy i cztery ładuj drivery
potem dump stosu, hej róóób!
Później kanapki! Stawiać pułapki
niech się wyczołga do stóp!
Oczy nam płoną, gdzieś pod przeponą
mdli nas i kłuje nas bok
A nasze błędy, nasze obłędy
cwańsze i cwańsze co rok! |
(To oczywiście nie moje.)
dystrykt9 - 2012-09-27, 10:10
bebe napisał/a: | "Żagiel wykonał nieprawidłową operację i nastąpi jego zwinięcie." ;) |
Cytat: |
I jeszcze:
PIEŚŃ BEZKRESU
(pierwsza na świecie e-szanta, napisana do śpiewania chórem zachrypniętych głosów bardzo męskich, przed monitorami, z okiem łypiącym czerwienią i z licencją na jedną podsieć) |
Fajna. Czego to informatycy na dyżurze nie wymyślą To jeszcze tylko pytanie, czy to szanta fałowa czy kabestanowa
dystrykt9 - 2012-09-28, 11:55
[kurs DAMIETTA (Egipt) - PIREUS (Grecja)]
Pilsum płynie z prędkością ok. 8 węzłów do Pireusu, najważniejszego portu starożytnych Aten, a obecnie jednego z miast aglomeracji ateńskiej (tzw. Wielkich Aten) i siedziby klubu piłkarskiego Olympiakos Pireus
Nie mam ostatnio żadnych nowych wiadomości, ale z logu AIS wynika, że nie zawijali jednak do Damietty (brak rejestracji wejścia/wyjścia portowego) i odpłynęli po tygodniu stania na redzie przed nią.
dystrykt9 - 2012-10-03, 04:16
[kurs PIREUS (Grecja) - KANAŁ KORYNCKI - DURRES (Albania)]
Łukasz napisał, że Pilsum jednak ostatecznie wszedł do Damietty, gdzie pobrał ładunek fosfatów i skierował się na Albanię.
W międzyczasie pobrał na kotwicy paliwo.
Okazało się też, że w Damietcie czekali tak długo z wejściem do portu, bo większy od nich statek o nazwie Jasmin również pobierał fosfaty i musieli poczekać, aż jego najpierw załadują.
Teraz Łukasz stoi w Durres, ma dostęp do wifi i nadrabia zaległości w czytaniu forum
A poniżej fotka pokazująca, jak Pilsum płynie nocą przez Kanał Koryncki. Zdjęcie robione jest od dziobu w kierunku rufy:
wojtek_pl - 2012-10-03, 07:16
Fajny ten kanał jest. Taka rozpadlina wydziobana w poprzek góry, z prawie pionowymi ścianami. :)
dystrykt9 - 2012-10-03, 07:51
Po Albanii MV Pilsum ma popłynąć według rozkładu: Włochy, Izrael, Egipt.
Jak mówi Łukasz:
Cytat: | Może po Egipcie będzie już zjazd na północ Europy i do domuuu! Rutyna już zabija... |
Relacja Łukasza z minionych dni na morzu:
Cytat: |
30.09
Po długim staniu na kotwicy weszliśmy do Diametty. 4 dni czekaliśmy na wejście do portu razem z 15 innymi statkami. Dzień w dzień słyszeliśmy, że wejdziemy dziś popołudniu lub wieczorem. I tak codziennie...
Ale w porcie miłe zaskoczenie i zmieniam moje nastawienie do Egipcjan.
Nie było tak nachalnie, jak w Aleksandrii.
Załadowaliśmy 2200t dwóch gatunków fosfatów. Drogę do Albanii mieliśmy zaplanowaną przez Pireus, gdzie miało być tankowanie na kotwicy, a potem dalej w Kanal Koryncki i do Albanii.
W Pireusie kotwicowisko okazało się tak głębokie, że musieliśmy wyrzucić cały łańcuch kotwiczny, czyli 7 szakli. A jeden szakiel łańcucha ma długość 27,5 m. Na żywo mogę wytłumaczyć zasadę kotwiczenia i jak to wygląda, bo nie jest to takie oczywiste
Grecka bunkierka przyjechała o czasie i rozpoczęliśmy tankowanie 47t diesla.
Bunkierka datowana była na '69 rok położenia stępki i miała charakterystyczny kadłub, brakowało tylko żagla jeszcze... Położenie stępki (głównego elementu konstrukcyjnego szkieletu statku idącego wzdłuż jego linii) to rozpoczęcie budowy statku - odpowiednik kamienia węgielnego, a stępka belkowa zwana jest potocznie kilem.
Na pokład tej bunkierki nawet wszedłem, niosąc papiery i kwity za paliwo.
Socjal wewnątrz tego statku... O matko, jak dobrze, że jestem na statku z '90
Nadbudówka bunkierki wewnątrz to czysta stal, tyle że kolorami pomalowana. My przynajmniej mamy linoleum i panele na ścianach (szotach)...
Kotwicę podnieśliśmy o 23.00 i mieliśmy 3 godziny przelotu do Kanału Korynckiego.
Starczyło akurat na szybką drzemkę i zaczęły się kolejne manewry. Niestety, Kanał Koryncki mijaliśmy nocą...
Liczyłem, że porobię dobre zdjęcia i filmy za dnia, a tu nooccc...
Na wejściu do kanału podszedł do nas mały holowniczek i wziął od nas dwie cumy dziobowe, tak aby mógł korygować znos na dziobie. Nie ciągnął nas, a jednie trzymał w osi kanału.
Sam kanał zrobił na mnie duże wrażenie, pomimo nocnych warunków. Nawet ze trzy zdjęcia mi jako tako wyszły. Po wyjściu z kanału holowniczek rzucił cumy do wody.
Wyciągnąłem swoją cumę i poleciałem na drugą burtę, żeby pomóc marynarzowi z jego cumą. Szast-prast, pozamykaliśmy wszystko i do spania, choć była już 4 rano.
W Albanii jeszcze nie byłem, nie wiem co myśleć i jak się nastawiać. Może uda się wyskoczyć do miasta. Peace
|
dystrykt9 - 2012-10-03, 07:56
wojtek_pl napisał/a: | Fajny ten kanał jest. Taka rozpadlina wydziobana w poprzek góry, z prawie pionowymi ścianami. :) |
Taaa, faktycznie robi wrażenie i rzeczywiście szkoda, że kurs przez kanał nie wypadł Łukaszowi w dzień. Byłoby zdecydowanie więcej widać.
Chociaż i w nocy przelot przez taki kanion musiał robić wrażenie
wojtek_pl - 2012-10-03, 08:54
dystrykt9 - 2012-10-05, 07:01
[kurs DURRES (Albania) - RAVENNA (Włochy)]
Pilsum przebywa nadal na Adriatyku.
Opuścił Durres, największy port Albanii i byłą stolicę tego państwa.
Jako ciekawostkę należy dodać, że Gdańska Stocznia Remontowa i Stocznia Morska w Durres tworzyły kiedyś spółkę, która współpracowała w latach 1993-2003.
Dzisiaj statek Łukasza zacumował w północnych Włoszech w Ravennie, niedaleko San Marino.
Historia miasta sięga XIVw. p.n.e.! Założone i zamieszkiwane kolejno przez Umbrów, Etrusków i Galów, dostało się w końcu we władanie Rzymian. Z czasem stało się główną bazą floty rzymskiej na Adriatyku.
W Vw. n.e. rezydencja cesarzy zachodniorzymskich. Po obaleniu ostatniego cesarza, także barbarzyńcy (m.in.Wizygoci, Ostrogoci) obierali ją na stolicę swojego podbitego królestwa.
To tutaj w XIVw. Dante ukończył swoją Boską Komedię i zmarł.
Jest to też wybitny ośrodek mozaikarstwa.
dystrykt9 - 2012-10-08, 11:07
[kurs RAVENNA (Włochy) - ASHDOD (Izrael)]
Aktualnie MV Pilsum pruje wody M.Jońskiego w kierunku Izraela.
Opis Łukasza:
Cytat: | 8.10
Ahoy!
Został już tylko miesiąc. Ostatni miesiąc kontraktu.
Wleczemy się do Ashdod.
Po trzech miesiącach konkretnej fizycznej pracy, wysokich temperatur zrzuciłem już 6 kg, co na żadnym kontrakcie do tej pory się nie zdarzyło... Inni na lądzie płaca ciężkie pieniądze, żeby trochę schudnąć, a ja się "wytapiam" na słoneczku i jeszcze mi płacą
Peace. |
dystrykt9 - 2012-10-08, 11:23
Biorąc pod uwagę, że czas kontraktu Łukasza powoli zmierza ku końcowi, wraca propozycja spotkania marynistycznego
Możliwe warianty są różne:
1. Jest wspomniana już na poprzednim WOT-spocie tawerna w Warszawie.
2. Albo może wynajęcie domku gdzieś tanio (gdzie)?
3. Ponieważ niedawno byłem u kolegi na działce, więc stwierdzam ponownie, że działka ma swój urok. Cicho, spokojnie, można wypocząć po trudach opowiadań morskich... Można zrobić ognisko. Można przekimać w śpiworze.
Problem w tym, że osobiście działki się nie dorobiłem
Ale może ktoś chciałby i mógłby wprowadzić ten wariant w czyn?
Ktoś ma jakieś pomysły, kontakty, propozycje?
dystrykt9 - 2012-10-13, 21:54
Pilsum stoi na redzie przed Ashdod. To pierwsza wizyta Łukasza w Izraelu. Mieli obiecane wejście do portu wieczorem, ale trudno powiedzieć, jakie pod tą szerokością panują zwyczaje.
Po Izraelu powinien być Egipt, Grecja i Włochy, a tam zakończenie kontraktu i powrót do domu.
Pogoda u nich zupełnie przeciwna niż u nas. Łukasz pisał, że od Gibraltaru regularnie po 30 stopni mieli
dystrykt9 - 2012-10-18, 20:38
[kurs ASHDOD (Izrael) - ALEKSANDRIA (Egipt)]
Pilsum od dwóch dni cumuje ponownie w Egipcie.
Co z tym spotkaniem marynistycznym po powrocie Łukasza z kontraktu, o którym pisałem wyżej?
bebe - 2012-10-18, 20:43
dystrykt9 napisał/a: | Co z tym spotkaniem marynistycznym po powrocie Łukasza z kontraktu, o którym pisałem wyżej? |
Robimy. :] (Uprzedzając pytanie - nie wiem, gdzie i kiedy, nie mam działki. :)
dystrykt9 - 2012-10-18, 21:50
No i to mi się podoba - konkretna odpowiedź
dystrykt9 - 2012-10-21, 22:16
[kurs ALEKSANDRIA (Egipt) - VASSILIKO (Cypr)]
Aktualnie MV Pilsum stoi na redzie koło Cypru. Dwa dni temu, kiedy Pilsum stał jeszcze zacumowany w Egipcie, dostałem takiego sms-a od Łukasza:
Cytat: | Jedziemy na Cypr do Vassilikos, potem Hajfa, potem Koryntem do Kopru na Słowenii i tam może będzie podmiana załogi. W ogóle to mieliśmy wizytę kontrolera z Port State Control |
Krótkie wyjaśnienie, czym zajmuje się tajemnicza Port State Control (PSC).
Jest to inspekcja przeprowadzana przez administrację morską państwa, w którego porcie w danej chwili znajduje się statek. Inspekcja ta ma potwierdzić kompetencje kapitana, oficerów i zbadać stan techniczny jednostki. Kontrola PSC jest niezapowiedziana. Statek, na którym kontrola wykazała znaczne uchybienia, zostaje zatrzymany w porcie.
wojtek_pl - 2012-10-22, 09:43
Kurczę... Od tego jest zęza aby brudna była. Dopiero wypompowanie tego syfu do morza jest karalne...
dystrykt9 - 2012-10-23, 11:06
Otóż to W zęzach zbiera się całe statkowe świństwo: brudna woda, paliwo, oleje, smary, zlewki i inne rarytasy
Wody zęzowe powinny być przekazywane w porcie do utylizacji wyspecjalizowanym firmom.
dystrykt9 - 2012-10-23, 11:38
[kurs VASSILIKO (Cypr) - HAJFA (Izrael)]
Pilsum właśnie cumuje w Hajfie, 3-cim największym pod względem ludności i powierzchni mieście Izraela oraz największym portem przeładunkowym i pasażerskim tego kraju.
Miasto jest bardzo stare, pierwsze wzmianki pochodzą z IIIw. n.e., gdy było małą osadą żydowską. Jednak jego rozkwit datuje się dopiero na czasy Bizancjum. W kolejnych wiekach Hajfa znajdowała się pod panowaniem Persów, Arabów i krzyżowców, którzy rozbudowali miasto i port.
Od czasu najechania i zniszczenia w XIII w. przez mameluków (niewolników muzułmańskich nawróconych na islam), Hajfa była w ruinie aż do XVII w.
Mamelucy zniszczyli dokładnie fortyfikacje i domy w Hajfie, aby nie dopuścić do powrotu chrześcijan.
Współczesna era miasta datowana jest na XVIII w., kiedy zostało ono odbudowane w nowym miejscu.
Zdecydowany rozwój nowoczesnego przemysłu i portu dokonał się w 1-szej połowie XXw., pod panowaniem brytyjskim.
Na bazie rezolucji ONZ, dotyczącej podziału Palestyny, Hajfa została przyznana w 1947 r. państwu żydowskiemu.
dystrykt9 - 2012-10-25, 13:44
[kurs HAJFA (Izrael) - KOPER (Słowenia)]
Pilsum wraca na Adriatyk. Do Kopru ma dotrzeć 31 października. Jak dobrze pójdzie, to w Słowenii nastąpi podmiana załogi i Łukasz będzie wracał do domu.
Nie jest to jednak na 100% pewne:
Cytat: | Co do Kopru, to wszyscy z załogi chcą stamtąd jechać do domu, ale nie wiadomo, czy się uda... |
Do Hajfy Pilsum "leciał" na pusto. Zabrał stamtąd wagon kolejowy do Kopru.
Wcześniej z kolei, płynąc do Vassiliko na Cypr, miał ładunek konstrukcji stalowych.
Ostatnio były problemy z wysyłką mms-ów, które nie wiadomo, z jakiego względu, nie chciały docierać do Polski. Przechodziły tylko zwykłe krótkie "esy".
Łukasz napisał, że jak uda mu się gdzieś free-neta złapać, to wyśle mailem.
A jak nie, to następna będzie rozmowa "na żywo" po powrocie
Sam Koper to kolejne miasto, którego historia sięga starożytności. Położony jest na półwyspie Istria, który kiedyś był wyspą. Za czasów rzymskich znany był jako Capris - Kozia Wyspa.
Był w swojej historii pod panowaniem Bizancjum, Longobardów i Franków. Prawa miejskie uzyskał w XI w.
Po I w. św. został przyłączony do Włoch, a po II w. św. znalazł się w strefie Wolnego Terytorium Triestu. W 1954 r. przyłączono go do Jugosławii.
Port w Koprze jest jedynym portem handlowym Słowenii.
Ze względu na historyczne przenikanie się kultur i obecność "od zawsze" na tym terenie ludności włoskiej, w Koprze językami urzędowymi są słoweński i włoski.
dystrykt9 - 2012-11-01, 06:37
Pilsum, ze względu na sztorm szalejący na M.Śródziemnym, ma przesuniętą o prawie dobę datę cumowania w Słowenii. Do Kopru powinien przybyć dopiero dzisiaj około południa.
Nasza ostatnia korespondencja z Łukaszem:
Cytat: | D9: Halo Pilsum, halo Pilsum, jak mnie słyszycie? Wiadomo już, co będzie w Słowenii? |
Cytat: | Ł: Pilsum responding. Słyszę Was głośno i wyraźnie. W Słowenii podmiana, powtarzam, w Słowenii podmiana. Czasowo nie możemy dojechać, sztormy. Będzie małe delay. Over. |
Okazuje się, że w Koprze będzie wymiana całej załogi, tak jak było to planowane wcześniej. Następna załoga to też będą Polacy.
Natomiast jeśli chodzi o sam sztorm:
Cytat: | Ł: Sztorm dziwny, bo martwica (inaczej: martwa fala) 8 w skali (Beauforta), a wiatr w szkwałach 9 w skali z innego kierunku i majta nami w 4 strony...
Martwa fala jest normalnie po sztormie. To długa, gładka i wysoka fala. Ogólnie nieciekawa i męcząca dla nas.
|
I jeszcze krótkie uzupełnienie odnośnie martwej fali:
Ma miejsce na dostatecznie dużych akwenach wodnych (morze, ocean).
Jest powodowana długim działaniem wiatru wiejącego w jednym kierunku lub np. podmorskimi ruchami sejsmicznymi dna. Jej kierunek jest stały. Może występować długo po ustaniu wiatru/sztormu, który ją wywołał.
O martwej fali mówimy głównie wtedy, gdy stan morza jest wyższy od siły wiatru.
Jest ona groźniejsza i bardziej uciążliwa dla statków od krótkiej fali wiatrowej, ponieważ powoduje większe przechyły statku.
Stanowi również zagrożenie dla wszystkich zacumowanych jednostek ze względu na silne naprężanie cum i łańcuchów kotwicznych.
dystrykt9 - 2012-11-04, 13:44
Łukasz jest już od wczoraj w domu i na razie odsypia podróż
Sądzę, że już niebawem włączy się czynnie do dyskusji w wątku.
Tymczasem wrzucam jeszcze zaległą relację od niego, której nie udało się wcześniej przesłać i dotarła dopiero na polskiej ziemi.
Cytat: | 18.10
Ahoy!Nareszcie doczołgaliśmy sie do Izraela. W porcie okazalo sie, że do wyladunku została wynajeta specjalna firma dzwigowo-transportowa. I to solidna firma, bo cala flota ciezarowek Schwertransportu byla w jednych barwach. Włącznie z "job twoju mać" dzwigami. Dzwigi kołowe z balastem na grzbiecie, oznaczonym 100t. Tak wiec jeden nasz pakunek byl wyciagany przez dwa jednoczesnie. Malo tego - firma powiesila swoj baner u nas na burcie, co sie normalnie nie zdarza... A pracownicy firmy ubrani byli a la "marlboro man", tzn. niebieskie jeansy wycieruchy levis'y, buty robocze CAT'a, firmowe kubraczki, czapeczki z daszkiem i okulary sloneczne...
Dalej polecieliśmy do Aleksandrii - heja z radoscia!!!
Na miejscu (w Egipcie) okazalo sie, ze musimy rzucic "zelazko". OK, rzucilismy. Postalismy pol dnia, gdy nas zawolano, zeby jechac na pilot boarding station. Wyciagnelismy kotwice i jedziemy. Zajechalismy na wskazane miejsce podjecia pilota. Pilotówkę juz widac, a tu nagle krzycza na nas z kapitanatu, zebysmy wrocili na kotwice i czekali na instrukcje. Okazalo sie, ze z Aleksandrii wlasnie zaczely wytaczac sie wszelkiej masci i rodzaju okrety wojenne. Naliczylismy ich okolo 20: karawele, kutry torpedowe, zaopatrzeniowce, inzynieryjne i cztery podwodniaki. Kiedy przeplynela juz ta kopcąca ferajna, przelecialy dwie pary odrzutowcow. Pod wieczor towarzystwo zaczelo wracac na baze i dopiero wtedy wezwano nas do portu.
Podjechała aleksandryjska pilotówa. Pokrecili nosem i odplyneli, a my zajelismy sie przygotowaniem do manewrow. Zaraz tez pojawil sie holownik, chetny żeby nam pomoc przy cumowaniu...
Wyladunek poszedl sprawnie, mimo ze trzy skrzynie wyciagaly trzy osobne dzwigi.
A to dlatego osobne, bo bylo trzech odbiorcow.
Taaak, sprawnie poszlo do czasu awarii ostatniego dzwigu, ktory doznal zejscia stalówki (liny) z policzka na bloczku szczytowym. Egipcjanie golymi rekoma zaczeli rozpinac stalowke i przewijac ja przez blok.
Nast. dnia rano pojawil sie pan inspektor PSC (Port State Control). Stoimy wiec w aleksandrii na wewnetrzym kotwicowisku i czekamy na zaladunek 18 skrzyn na Cypr do Vasilikos. 9 będzie w ladowni i 9 na klapach. Waga calego ladunku - 150 ton.
Kolejna ciekawostka to portowe ostrzezenie o łódkach podplywajacych do statkow zacumowanych i na kotwicy, ktore kradna cumy. Dlatego wachta kotwiczna wzmocniona - na mostku oficer, a my na pokladzie.
Dzis nad ranem pojawila sie takowa lodz motorowa, nie oswietlona i nie oznakowana z trzema glowami na pokladzie.
Polecialem do chiefa i mowie co i jak. Włączylismy szperacza i posuwalismy nim po wodzie, azeby te łebki z lodzi widzieli, ze nie spimy. Na szczescie zrozumieli nasza aluzje i zrobili zwrot pomiedzy inne statki.
Parcie powrotu do domu wzrasta z kazdym dniem...
W miedzyczasie moja daćka byla na przegladzie z okazji 60 tys., ale moj ojczulek zabral ja juz nie do ASO. Fachman w serwisie powymienial wszelkie filtry paliwa, oleju i powietrza. Tu dokrecil, tam szmatką przetarl, klocki wymienil i krzyknal 1300 zl... No, ale podobno przeglad okolo tego przebiegu nazywany jest grubym czy dużym przeglądem (czy jakos tak)... A jakby malo tego było - zapowiedzial na czerwiec rozrząd, poniewaz bedzie juz 5 latek... Płacz i płać...
Peace |
luke88 - 2012-11-04, 19:05
witam wszystkich,
chciałem przede wszystkim podziękować Dystryktowi za jego wkład, poświęcony czas, oraz pomysł prowadzenia takiej relacji na forum. Wielki szacun również za osobiste zainteresowanie tematem morskim, oraz interpretacje moich skrótów myślowych jak i gramatyczne poprawianie relacji ( ponieważ w oryginale były pisane bez polskich znaków z przyczyn technicznych). Dziękuję również Czytelnikom za zainteresowanie tematem. Jeśli mógłbym coś jeszcze dodać, opowiedzieć, wyjaśnić lub po prostu wysnuć morską opowieść, proszę pisać a ja z chęcią opowiem.
wat - 2012-11-04, 21:29
jakieś foty bedą mile widziane
luke88 - 2012-11-04, 22:39
wrzucam kilka fotek z kontraktu.. ale nie łatwo mi coś wybrać, nie dużo mam zdjęć ponieważ nie wydarzyło się zbyt wiele ciekawego w czasie tego rejsu a sam statek nie należy do ładnych, stąd zdjęcia jako takie.. ciekawsze foty mogę zapodać ale to z wcześniejszych kontraktów
dystrykt9 - 2012-11-05, 08:15
Ahoy i witamy na lądzie
Widzę, że nieśmiało idzie z pytaniami, to ja może zacznę.
Cytat: | - Zatem. Jak się nazywa miasto nad Wisłą? Dla ułatwienia dodajemy, że jest to imię króla, który zostawił Polskę murowaną.
- Panie Kazimierzu! Ma pan klucz od kabiny? |
A seryjnie to zapodałbym może takie tematy, kilka migawek i sytuacji, z jakimi marynarz styka się podczas rejsu. Gdybyś zechciał Łukasz, to prosiłbym o kilka oddzielnych "opowieści" w takich tematach:
1. marynarz a sztorm - przygotowania, zachowanie, przepisy, najgorsze i najciekawsze Twoje przeżycia związane z tym zjawiskiem (i może świeże wrażenia z ostatniego kontraktu )
2. zagrożenia na morzu i w portach (sytuacje niebezpieczne, niecodzienne lub typowe w określonych rejonach) - tym razem nie chodzi o sztormy, ale o rozmaite inne wydarzenia - wspominałeś m.in. o nieoświetlonych motorówkach i amatorach cudzej własności krążących po redzie w Egipcie, o aresztowaniu statku itp. Wrzuciłbym do tej kategorii zagrożenie czynnikiem ludzkim (np. złodziejstwo, piractwo, wymuszenia) oraz inne, typu: złe opisanie wejścia do portu, tragiczna infrastruktura powodująca różne zagrożenia i wszystko co przyjdzie Ci do głowy, a o czym ja nie pomyślałem
3. awarie, kolizje, uszkodzenia - sposoby radzenia sobie z nimi, środki, półśrodki, prowizoryczne łatanie; sytuacje, w których dochodzi do takich wydarzeń, przepisy, kary, akcenty humorystyczne i wszystko, co się zmieści w temacie
Zaproponowałbym trzy większe osobne posty z takimi opisami, niekoniecznie już-teraz-od razu, ale systematycznie po kolei
Jeśli możesz to odnieś to proszę do swojego całego doświadczenia i wszystkich kontraktów, łącznie oczywiście z tym ostatnim
No i jeśli można - nic tak nie przemawia jak słowo poparte obrazem, więc jeśli masz jakieś fotki i FILMIKI, obrazujące różne sytuacje na pokładzie i w porcie, te typowe i nietypowe - wrzucaj jak najwięcej
PS. Fajny ten tryb makro. Widać dzięki temu, że taki szarańczak (to jednak nie jest cykada, bo one mają inną budowę ciała) ma całkiem obrośniętą, nieogoloną buźkę
mud maX - 2012-11-05, 22:59
@ luke88, dołączam się do prośby dystrykta9 w punkcie 1. Czy masz takie doświadczenia, które można opisać słowami piosenki:
"Kiedy wspomnę tamte chwile, gardło ściska strach,
Że ktoś stworzył taką parę, jak morze i wiatr."
Mam jeszcze troche innych pytań ale niezręcznie mi pytać anonimowo i na sucho...
jeszcze jeden szczegół:
luke88 napisał/a: | w Aleksandrii też chcą mieć Dacie |
tam akurat mają Renault, ale nie wykluczone, że chcą mieć Dacie
luke88 - 2012-11-07, 08:25
ahoy
na wstępie tematu o sztormach musze sprostować że statek na którym teraz byłem to jednostka przystosowana do pływania po Renie... pełnomorskim, ale jednak rzecznym.
sztormy dzielą się u nas na zapowiedziane i niezapowiedziane. zapowiedziane to takie, które zostały podane w prognozie pogody, lub ostrzeżeniach nawigacyjnych. niezapowiedziane mogą pojawić się np w środku nocy. najzwyczajniej zacznie wiać silny wiatr, momentalnie spiętrzy sie fala i jesteśmy "w opałach". mówie tak ponieważ 80 metrowy stateczek nie potrzebuje cyklonu żeby targało nami na wszystkie strony..
stąd zasada statkowa jest taka że po każdym wyjściu z portu, chowane są cumy, a kotwice zabezpieczane "na morsko", w razie pogorszenia pogody. tak samo po skończonym dniu pracy, przed zejściem pod pokład, wszystkie włazy, drzwi i wentylatory zamykane są "na morsko". a samo sformuowanie na morsko oznacza że ma być zamkniete lub zabezpieczone przed wodą, przechyłami lub falą wchodzącą na pokład dziobowy. nasz mały stateczek mimo swych małych rozmiarów dzielnie spisywał się na fali, jeden z lepszych na których byłem, jeśli chodzi o stateczność i niezatapialność. różnica miedzy dużym stu-tysięcznikiem a dwu-tysięcznikiem jest prosta, nasz dwu-tysięcznik nie złamie sie na fali, ale bedzie nami rzucać, na odwrót na dużym nie czuć sztormu, ale niefortunne ułożenie fal i kadłub niewytrzymuje ugięcia.
na naszym małym kaloszu jest niepisana zasada ze jak już zaczyna wiać wiecej niz 7 w skali bouforta, załoga nie wychodzi już na pokład, chyba że coś awarynego, np przywiązać coś, zaklinować, ewentualnie "odłożyć do magazynu centralnego". dla nas marynarzy sztorm oznacza dzień wolny, i siedzimy w swoich kabinkach. czasem kiedy mechanik zgada się z kpt, wysyłają nas do pomocy w maszynie skoro nie mamy nic do roboty to powinniśmy mieć coś do roboty..
jeśli chodzi o poparcie fotografią moich opowieści, cóż, musze poszukać po wcześniejszych kontraktach. zazwyczaj jak jest sztorm nie w głowie mi latanie z komem, bo jednak człowiek troche się martwi statkiem i tym gdzie i którędy właśnie teraz wchodzi woda..
jesli chodzi najświeższe przeżycie, to w ostatnim przelocie do Kopru złapaliśmy sztorma na adriatyku. płyneliśmy na północ, a ośrodek niżowy gonił nas z południa, sam w sobie niż nas nie dogonił ale martwica i owszem, wiec mieliśmy kilkumetrową fale z rufy strony. Cook Maciej miał zwyczaj kontemplować na świeżym powietrzu po robocie, był też wtedy na rufie. zawołał mnie żebym wyszedł też popatrzeć jakie fale i księżyc.. długo nie postałem ponieważ momentalnie rufa uniosła się nad wodą tak wysoko że nigdy jeszcze tak nie widziałem, na dwie sekundy zwisła w bezruchu (regulator obrotów w tym czasie odstawił śrubę która mieliłaby powietrze, a turbina zwyczajowo w takich momentach huknęła), rufa zaczeła opadać ale z takim impetem, że odczułem na nogach lekkie przeciążenie, po raz pierwszy w życiu widziałem takie tąpniecie. zanim jeszcze rufa siadła o wode, krzyknąłem już do Maćka że trzeba nam sie ewakuować do środka, bo czułem że nas podmyje zaraz. byliśmy w drodze do drzwi kiedy poziom wody przekroczył poziom pokładu, a przy drzwiach woda już była powyżej falszburty. nie zdążyliśmy sie schować, ani nawet zamknąć drzwi(chociaż byśmy wnętrze obronili przed wodą) jednak Neptun musiał na koniec spokojnego rejsu pogrozić nam swoim trójzębem, przypomniał nam kto tu rządzi.. mokrzy, zabraliśmy się do zbierania wody z korytarzy.. zaraz jakieś zdjęcia może wynajdę
luke88 - 2012-11-07, 08:50
różne zdjęcia z różnych kontraktów
luke88 - 2012-11-07, 08:52
powiedzenie "cisza przed burzą" jak najbardziej tu pasuje
luke88 - 2012-11-07, 08:55
ciekawostka przyrodnicza - wszystko przez ten księżyc... i jak tu wykonywać swój zawód..
dystrykt9 - 2012-11-07, 09:48
luke88 napisał/a: |
przy drzwiach woda już była powyżej falszburty. |
Tak tylko, żeby dać lepsze wyobrażenie: falszburta to inaczej nadburcie, czyli ta część burty lub bariery ochronnej, która wystaje ponad poziom pokładu i sprawia, że mamy się o co oprzeć i podziwiać morze
Łukasz, dużo Wam tej wody naleciało do wnętrza? Mieliście jakieś grodzie na korytarzu, czy woda poszła tak daleko, jak mogła?
luke88 - 2012-11-07, 13:30
heh.. woda weszła do pomieszczeń które były zaraz przy drzwiach "frontowych", a dalej zejściówką na dół gdzie reszta załogi ma kabiny. niestety nie mamy grodzi w drzwiach, jedynie tylko jakąś klasę ppoż wiec woda dotarła do wszystkich kabin, mesy, kuchni, łazienek. w łazienkach i kuchni na szczęście były szpigaty wiec nadmiar wody został odprowadzony do zbiornika fekalii, ale pozostałe pomieszczenia trzeba było chochlować a potem myć słodką wodą.. przerąbane
luke88 - 2012-11-07, 13:34
dystrykt9 napisał/a: | i sprawia, że mamy się o co oprzeć i podziwiać morze
|
i oczywiście mamy na czym postawić kubeczek z kawą
dystrykt9 - 2012-11-07, 20:30
luke88 napisał/a: | pozostałe pomieszczenia trzeba było chochlować a potem myć słodką wodą.. przerąbane |
Nie zazdroszczę
Miałem 2-3 razy w życiu okazję wybierać wodę z "łupinek" i to mi wystarczyło
luke88 - 2012-11-12, 15:22
Największym zagrożeniem portowym dla statku są oczywiście złodzieje, zwłaszcza, że okazja czyni złodzieja, oraz w afryce północnej blindziarze, czyli imigranci. Ale po kolei. w portach europejskich cywilizowanych złodziejstwo się szerzy pomimo zamykanych portów, monitoringu, patroli ochrony lub policji portowej. znane są przypadki kradzieży laptopów służbowych z mostka, lub akcesoriów takich jak gaśnica, lub koło ratunkowe. w nocy marynarze oczywiście pełnią wachty lecz nie sposób jest upilnować całego statku choćby przez 6h żeby nie zejść do toalety czy zaparzyć kawulca bo oczy się kleją zwłaszcza o 4 rano, siedząc od północy... w czasie wachty nocnej dla przykładu pójdę na dziób żeby sprawdzić naprężenie cum i rozejrzeć się ogólnie czy wszystko na swoim miejscu a w tym czasie 10 minut na rufie nikogo nie ma.. w każdym porcie wszystkie drzwi i zejściówki są zamykane na klucz, ale zejściówka do socjalu zostaje otwarta. jak do tej pory nic nie zginęło za mojej wachty.
co innego blinda. miałem taką nieprzyjemność będąc w Casablance, nocka, cisza, spokój(pozorny), nagle patrze a keją biegnie trzech, ale to tak pędzili jak kenijscy sprinterzy, a zanim wolniutko auto patrolowe. na nieszczęście dla biegaczy skończyła im się keja ponieważ dobiegli do narożnika, lecz uciekinierzy nie bacząc na nic jak biegli tak od razu wskoczyli do wody i basenem portowym odpłynęli w mrok. wóz patrolowy dojechał do brzegu keji, postał chwilkę i odjechał. obserwowałem to z rozdziawioną ..buzią. nie minęło pół godzinki, stoję sobie na skrzydełku (pokład mostkowy, balkonik do obserwacji odległości burta-keja w czasie manewrów) bo stamtąd najlepiej widać, patrzę w stronę dziobu i nie wierzę. myślę sobie czy to oczy już zmęczone czy faktycznie kogoś widzę w półmroku.. zawołałem. cień znieruchomiał, utwierdziłem się że jednak dobrze widzę, zawołałem raz jeszcze i cień się wyprostował i odwrócił. rzucając polskie wyrazy pod adresem blindy i siebie że na kei go nie widziałem poszedłem "wyprosić go" ze statku. a okazało się że był to chłopak na oko gdzieś piętnastolatek ubrany ciepło z wypchanym tornistrem szkolnym. kiedy już zrezygnowany odmaszerował keją doszedłem do wniosku że mógł pełnić rolę wabika, np. ja poleciałem go wywalić ze statku a tymczasem z drugiej strony trzech już może się melinować. fartem tak się nie stało. mało tego w portach afryki północnej chowamy wszystkie akcesoria, narzędzia, koła, gaśnice, nawet (a przede wszystkim) odpinamy silnik małego Pilsuma (łódź ratownicza). jeśli chodzi o samo piractwo, nie miałem styczności. i dobrze. natomiast z niebezpieczeństw nawigacyjnych morsko-portowych nie było przypadków, a jeśli tor wodny nie nadaje się do żeglugi nocnej z powodu braku oświetlenia, wtedy pilotaż jest zawieszony od zachodu do wschodu słońca. wydaje mi się że jako taki temat w miarę moich możliwości wyczerpałem
luke88 - 2012-11-12, 15:42
Temat awarii, kolizji i innych uszkodzeń.. bogaty lecz do opisania trudny, nie obciążając osoby trzeciej, jakby nie było, osoby odpowiedzialnej, za konserwacje, przegląd danych urządzeń, bądź na skutek niewłaściwego prowadzenia wachty nawigacyjnej w przypadku kolizji. kolizji nie doświadczyłem, awarie zdarzają się, nie żeby często ale jednak.. na statku ratujemy się wszystkim co może się w jakiś sposób przydać, kawałek rurki calówki, kawałek węża ppoż, "fleksa", spawarka i palnik acetylen-tlen, to nasze środki do naprawy, ewentualnie niezawodne prawo młota i łoma z "opowieści morskich" słyszałem tylko jak to zdarza się że silnik główny "wystawi kopyto", lub na próbach jak można rozbiec silnik główny.. czasem, zdarza się, że w czasie sztormu trzeba ciągnąć układ z S.G. to dosłownie jak sceny z filmu K19 The Widowmaker.. bywa też że niektóre statki wożą ze sobą części zapasowe, jak np kotwicę, lub śrubę
dystrykt9 - 2012-11-15, 08:27
Widzę, że na razie jakoś pytań brak Ale może pojawią się później
luke88 napisał/a: | w afryce północnej blindziarze, czyli imigranci. |
A zdarzyło się na wachcie nie Twojej, ale innych członków załogi na jakimś kontrakcie, że dostał się taki pasażer na gapę na statek i dowiedzieliście się o tym dopiero w rejsie lub w porcie, jak schodził na ląd?
mud maX - 2012-12-04, 01:14
luke88, dzięki za przybliżenie problemów życia na morzu .
Mamy okres przedświątecznym i nasunęło mi się pytanie: czy zdarzyło Ci się obchodzić Święta w trakcie rejsu, czy raczej zaplanowane jest to tak, żeby każdy mógł wrócić do domu? Czy w ogóle święta państwowe albo religijne tradycyjnie wolne od pracy obowiązują na statku? A może ludzie morza obchodzą jakieś swoje święta środowiskowe? Wikipedia podaje, że od ubiegłego roku obchodzony jest międzynarodowy Dzień Marynarza. Możesz podzielić się z nami wiedzą na ten temat?
luke88 - 2012-12-04, 11:42
dystrykt9 napisał/a: | A zdarzyło się na wachcie nie Twojej, ale innych członków załogi na jakimś kontrakcie, że dostał się taki pasażer na gapę na statek i dowiedzieliście się o tym dopiero w rejsie lub w porcie, jak schodził na ląd? |
całe szczęście nie, nic takiego się nie wydarzyło. w firmie mamy rozporządzenie o przeszukaniu statku przed wyjściem w morze z portu niebezpiecznego, oraz ponowne przeszukanie statku na redzie portu niebezpiecznego. mały statek, mały problem, przeszukać nie trudno, schować się na takim statku to już problem
luke88 - 2012-12-04, 12:06
mud maX napisał/a: | czy zdarzyło Ci się obchodzić Święta w trakcie rejsu, czy raczej zaplanowane jest to tak, żeby każdy mógł wrócić do domu? |
niestety statki w czasie świąt pływają, wiec zawsze ktoś jest poza domem. w moim przypadku nie byłem w domu na świętach już 4 razy z rzędu. w tym roku udało mi się ustawić kontrakty tak aby przerwa wypadła na święta, jest to możliwe operując długością urlopu, po prostu przed ostatnim rejsem byłem w domu 4 miesiące.
wigilia na statku.. ma swój urok, niby też jest choinka, kucharz robi kurczaka w pięciu smakach żeby dotrzymać tradycji dwunastu potraw żart. kucharze spisują się ponieważ zwykle zrobią na święta coś z niczego.. niby produkty te same a jednak jakoś tak "świątecznie", czasem ktoś weźmie na statek opłatek, więc w miarę jakoś podtrzymujemy tradycję. któregoś razu jak mieliśmy mechanika prawosławnego, to również z nami przysiadł, a my zrobiliśmy "lepszą kolacje" w czasie prawosławnej wigilii.
luke88 - 2012-12-04, 12:10
mud maX napisał/a: | Czy w ogóle święta państwowe albo religijne tradycyjnie wolne od pracy obowiązują na statku? |
jeśli załoga jest polska obchodzimy czerwone kartki tak jak w kraju i tylko, nie obchodzimy innych świąt. jeśli czerwona kartka wypadnie w przelocie, marynarze mają wolne, jeśli w porcie oficerowie mają wolne.
luke88 - 2012-12-04, 12:15
mud maX nie słyszałem jeszcze o dniu marynarza, ani innych morskich okazjach.. niee na pewno nie
bebe - 2012-12-04, 12:40
luke88 napisał/a: | mud maX nie słyszałem jeszcze o dniu marynarza, ani innych morskich okazjach.. niee na pewno nie |
Na starych żaglowcach było święto solonego konia (albo jakoś podobnie, nie mam swojej biblioteczki marynistycznej pod ręką). :) Święto wypadało bodajże około miesiąca po wypłynięciu - chodziło o sposób płacenia ówczesnym marynarzom. Marynarz taki, po podpisaniu kontraktu u agenta, dostawał zaliczkę na poczet zakupu wyposażenia, zazwyczaj w wysokości miesięcznych poborów. Co z zaliczką zazwyczaj się działo, to inna kwestia ;) , ale właśnie w miesiąc po wypłynięciu marynarze "spłacali" zaliczkę i zaczynali zarabiać na siebie, stąd święto. Dodatkową "okazją" był koniec świeżej paszy z lądu i przejście na zakonserwowaną żywność, która teoretycznie była soloną wołowiną, stąd Solony Koń. ;) Podbudowa szantowa - tu i tu.
luke88 - 2012-12-04, 13:03
dawniej statki były drewniane, a ludzie ze stali,
dziś statki ze stali, a ludzie ...
dystrykt9 - 2012-12-06, 07:47
Łukasz, z okazji niedawnej Barbórki najlepsze życzenia dla marynarza
Gdyby ktoś nie wiedział - Św. Barbara jest także patronką marynarzy.
A ceremoniał banderowy jest nadal przestrzegany?
Co z gwizdaniem, przeklinaniem i innymi przesądami marynarskimi? Jakie teraz obowiązują na pokładzie?
I gdybyś mógł powiedzieć, jaka jest u Was definicja "portu niebezpiecznego"
dystrykt9 - 2012-12-06, 08:00
Bebe, zgaduję, że pozycje z biblioteczki autorstwa Marka Siurawskiego
bebe - 2012-12-06, 09:24
dystrykt9 napisał/a: | Bebe, zgaduję, że pozycje z biblioteczki autorstwa Marka Siurawskiego |
Zważywszy, że Szurawski napisał aż jedną pozycję, nie użyłbym liczby mnogiej. :) O solonym koniu faktycznie głównie stamtąd, bo "biblię" Szurawskiego znam niemal na pamięć. :]
Ale w biblioteczce mam też inne pozycje, np. "Zwyczaje i ceremoniał morski" Koczorowskiego, Koziarskiego i Pluty, "Ludzie od masztów i żagli" Koczorowskiego, "Rozśpiewane morze" Stefanowskiej oraz absolutnego wymiatacza - "Shanties of the Seven Seas" Stana Hugilla. :] I oczywiście sporo innego drobiazgu. A jeśli chodzi o marynistykę bezszantową :) , a bliższą temu, co robi Łukasz, to polecam "Opowieści nawigacyjne" Gawłowicza.
O, albo Borchardt - "Znaczy kapitana" zna chyba każdy, resztę twórczości mniej lub bardziej. Ale polecam poszukać i wydać każde pieniądze na wydanie jubileuszowe wszystkich pięciu tomów wydawnictwa Bernardinum (takie niebieskie) - dołączona do niego była płyta CD z nagraniem wywiadu z kapitanem Borchardtem! Usłyszeć, jak on faktycznie mówi - bezcenne. :]
dystrykt9 - 2012-12-06, 12:23
bebe napisał/a: | Zważywszy, że Szurawski napisał aż jedną pozycję |
Okazuje się, że jednak nie
Oprócz "biblii" czyli "Szanty i szantymeni", popełnił też pozycje "Razem bracia do lin" (na podstawie jego długoletnich audycji radiowych) oraz "Stan Hugill - Ostatni Shantymen".
Borchardta "łyknąłem" gdzieś w szkole średniej. A jeszcze wcześniej był Cooper ("Pilot", "Czerwony korsarz"), Stevenson ("Porwany za młodu", "Wyspa skarbów"), Meissner (trylogia "Opowieść o korsarzu Janie Martenie") i wiele innych. Sporo można było się z nich nauczyć o życiu pokładowym.
Stana Hugilla miałem jeszcze okazję posłuchać na festiwalach Shanties w Krakowie, kiedy żył. Barwna postać, ostatni człowiek, który zawodowo pływał na statkach w roli szantymena. Już z wyglądu przypominał starego wilka morskiego
Ciekawostka - wiesz dlaczego Marek Siurawski nazywa się dzisiaj Szurawski?
bebe - 2012-12-06, 13:30
dystrykt9 napisał/a: | Ciekawostka - wiesz dlaczego Marek Siurawski nazywa się dzisiaj Szurawski? |
Nie wiem, wiem tylko że zmienił w pewnym momencie, bo okazało się, że była jakaś jazda z zaginionymi dokumentami, szczegółów nie znam. :)
dystrykt9 - 2012-12-06, 14:40
bebe napisał/a: | była jakaś jazda z zaginionymi dokumentami |
Otóż to. Kilka lat temu okazało się podobno, że natrafił na jakieś dokumenty rodzinne, które wskazywały, że popełniono błąd w dokumentacji urodzeniowej i dlatego zawnioskował o zmianę nazwiska.
Jak pierwszy raz natrafiłem na jego zmienione nazwisko to myślałem, że to literówka. Jak zaczęło się powtarzać, to dało mi do myślenia.
Przypuszczałem, że może nie podobało mu się skojarzenie od nazwiska. Ale później gdzieś trafiłem na takie info o zmianie z powodu błędu w papierach.
dystrykt9 - 2012-12-07, 11:54
Z morzem nie ma żartów. Przedwczoraj na M.Północnym, na wysokości wybrzeża Belgii, doszło do kolizji dwóch statków (pojemnikowca i samochodowca), w wyniku której jeden z nich błyskawicznie, w ciągu 15 minut, zatonął. Na pokładzie jednostki, która zatonęła, znajdowało się wg doniesień mediów 11 Polaków, w tym kapitan.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że kilkoro z nich zginęło.
http://www.portalmorski.p...morzu-polnocnym
oraz
http://www.gk24.pl/apps/p.../KRAJ/121209689
luke88 - 2012-12-07, 15:44
to nawet nie widziałem że Św Barbara jest naszą patronką, bardziej myślałem o Św Krzysztofie, od podróżujących...
u nas na pokładzie jedyne z czym się spotkałem, to zakaz gwizdania, biegania, no i przesądem jest mycie-czyszczenie bulaja w kabinie. i to chyba tyle
a propos portu niebezpiecznego, to taki port w którym poziom ISPS (o którym wcześniej pisał Dystrykt9) widnieje powyżej 1, lub istnieje zagrożenie ze strony blindziarzy, kradzieży. Są to zwykle południowe porty basenu morza śródziemnego.. ( z rejonów w których się poruszam) zapewne afryka środkowa również, nie wiem jak dalej na świecie.
luke88 - 2012-12-08, 01:13
w świetle ostatnich wydarzeń na morzu północnym postanowiłem napisać swój komentarz. nie zamieszczam go na innych forach, sam nie czytałem też wszystkich opinii i komentarzy "specjalistów" z branży morskiej. to moja refleksja do katastrofy, z punktu widzenia marynarza i trochę nawigatora, z racji pełnienia niegdyś wacht na mostku.
w żegludze morskiej, tak jak w ruchu drogowym, mamy przepisy regulujące ruch statków, w skrócie MPDM (międzynarodowe prawo drogi morskiej). zawiera prawidła wliczające wszystkie możliwe sytuacje na morzu jak i gradację ważności statków. to tak jak na kursie prawa jazdy sytuacja ze skrzyżowaniem, a na skrzyżowaniu tramwaj, pojazd uprzywilejowany, trzy inne auta i rowerzysta. tak samo na wodzie statki są podzielone ze względu na swoją "ważność" zwykle wynikającą z typu i przeznaczenia jednostki, ew jej rozmiarów. masowce którymi ja pływam są na końcu tej listy i to my wszystkim przeważnie ustępujemy.
wracając do ostatnich wydarzeń wiemy, że kontenerowiec wykonał zwrot w prawo celem przejścia za rufą samochodowcowi. manewr słuszny i powszechny. a jedno z pierwszy prawideł głosi, że należy w takich syt robić zwrot w prawo. z niewyjaśnionych przyczyn samochodowiec wykonał zwrot w lewo.. wg mnie chcąc odchylić rufę od zbliżającej się jednostki, tym samym dając jej cenne sekundy na wytracanie prędkości, oraz postępującą prędkość kątową. jak widać nie przyniosło to zamierzonego efektu o kontenerowiec dziobem uderzył w maszynownie, po czym na skutek dalszego ruchu jednostek starły się burtami. jedno z ostatnich prawideł MPDM stanowi że: w celu uniknięcia sytuacji niebezpiecznej dozwolone są wszelkie manewry i działania mające na celu uniknięcie lub maksymalne złagodzenie skutków sytuacji niebezpiecznej. (piszę z głowy) - w takiej sytuacji mpdm przydaje się w momencie hmm.. kontaktu wzrokowego jednostek... potem człowiek na mostku walczy o przetrwanie.
statek typu ro-ro (samochodowiec) kształtem kadłuba części nawodnej przypomina np pudełko po butach, wysoki, kanciasty, zwykle nie da się wyróżnić gołym okiem pokładów patrząc z zewnątrz. ze względu na swoją olbrzymią powierzchnie boczną, narażone są na niekorzystne działanie wiatru, do tego z racji na wysoko położony środek ciężkości, są to jedne z bardziej niestatecznych statków. znaczy to że są podatne na przechyły boczne i bardzo wolno wracają do pionu. z czasem zaczęto w takich statkach montować system anty-przechyłowy stosowany obecnie również w statkach pasażerskich i kontenerowcach. zasada działania jest prosta. wzdłuż osi symetrii statku wstawiono pompy wysokiej wydajności które przepompowują wodę w zbiornikach z lewa na prawo i odwrotnie. np falka chyli statek na prawo to pompy szurają wodę na lewą burtę i statek prostuje się. wracając do ostatnich wydarzeń wiemy, że w momencie kolizji roro dostał dużego przechyły, jednak nie był to przechył typowy jak np na sztormie (fala przychodzi i odchodzi) lecz działająca siła trwała znacznie dłużej, tzn kontenerowiec wytracał na roro swoją prędkość, mało tego nie zapominajmy o warunkach atmosferycznych, tam też były fale (ok 3.5m), wszystkie te czynniki coraz mocniej gięły rorowca. dalszy przebieg starcia dwóch mas żelastwa, kontenerowiec wciskając się w rorowca pruł po kolei wręg za wręgiem (w tym czasie ahs przepompował wode na burtę w którą napierał kontener). kiedy już wytracił swoją prędkość rorowiec począł mozolnie wracać do pionu z owego nieziemskiego przechyłu (w międzyczasie ahs prostował statek) ale rozprute poszycie rorowca wtłoczyło masy wody wewnątrz kadłuba. 15 minut tonięcia jak na taki gabaryt to zastraszające tempo. (tak ja to widzę, tak według mnie to mogło wyglądać na podstawie kursów kolizyjnych i wstępnych relacji ocalałych)
ok, a kto był na mostku? Captain nie siedzi tam za sterem 24/dobę pora o jakiej miała miejsce katastrofa to wachta trzeciaka.. zazwyczaj.
trzeci oficer na statku zwykle ma najbardziej..źle.. ;) jak to się stało, że żaden z tych dwóch oficerów nie reagował adekwatnie wcześniej? ano dlatego, że jeden w tym czasie jeździł odkurzaczem po mostku, bo ktoś musi to robić, a nigdy nie ma kiedy i nie ma na to czasu, a drugi z tych dwóch nieszczęśników akurat robił poprawki na mapach, co jest również w jego obowiązku. żaden przez 10 min nie spojrzał na radar/widnokrąg. może któryś z nich wstydził się swojego angielskiego i bał się zapytać przez radio o zamiary tego drugiego który też miał kompleks na punkcie wymowy.. w powszechnym użyciu służy do tego ukf aby się porozumieć z drugim statkiem i uzgodnić szczegóły i dalsze postępowanie, który jak pojedzie żeby się bezpiecznie ominąć.. pomijam już system ARPA który jest wbudowany w radar i alarmuje sygnałem świetlnym i dźwiękowym obiekt na kursie kolizyjnym, mało tego informuje o odległości do punktu zderzenia, czasie jaki pozostał, oraz prędkości obiektu.., skoro żaden z dwóch wachtowych nie zauważył arpy to znaczy że jeden poszedł odnieść na dół odkurzacz a przynieść mopa a drugi w tym czasie poleciał do toalety bo kucharz coś zchrzanił na kolacje. może to brzmi śmiesznie ale tak jest na statkach.
czemu zatem żaden z panów nie zawołał kapitana na mostek? taka jest procedura że w razie czego wołać starego i koniec.. ano dlatego że uznali żę jakoś się miną, i nie będzie afery, bo jak by stary przyszedł i zobaczył to opr i w ogóle... zresztą z różnymi ludźmi się pływa i może z któregoś kapitana był kawał drania i wachtowy bał się konsekwencji ze strony armatora gdyby stary opowiedział co młody wyrabia..
w takiej sytuacji jaka miała miejsce jako dupochron można zastosować funkcje NUC (not under command) zapala się wtedy dwa czerwone światła na maszcie maszynka stop i niech się dzieje, bo wedle prawideł to wszyscy mają cię ominąć...
reasumując: według mnie to zakrzyczany, zahukany trzeci oficer jeden z drugim... czekali do ostatniego momentu, niepewność, niewiedza, strach..
oby czarne skrzynki obu statków wykazały błędy techniczne a nie ludzkie.
dystrykt9 - 2012-12-10, 07:42
Dzięki Łukasz za komentarz człowieka z branży.
W necie przewija się tyle komentarzy "eksperckich", że czasem aż przykro czytać :/
Kolizja statków zakończyła się tragicznie. Zginęło (lub zaginęło, co w tych warunkach na morzu jest praktycznie tożsame) 11 osób, w tym 5 Polaków.
Komisje, z tego co czytam, będą chyba skłaniały się ku ustaleniu okoliczności kolizji bez orzekania o winie. Polska być może również wystąpi o współudział w postępowaniu, ze względu na dużą ilość naszych rodaków w załodze.
dystrykt9 - 2012-12-19, 21:36
Taka zagadka mi do głowy przyszła
Dlaczego możemy z czystym sumieniem uznać, że termin "piraci z Karaibów" jak najbardziej odnosi się do naszych rodaków...?
Jakby ktoś coś wiedział, to proszę się śmiało podzielić. Ja też później dorzucę swoje 3 grosze...
bebe - 2012-12-19, 23:00
Bez zaglądania w internety i do mądrych ksiąg szczelam w ciemno, że chodzi o Polaków wysłanych na Haiti celem pacyfikowania tamtejszego powstania. Nic lepszego, w okolicznościach przedświątecznego urwania pupy, mi do głowy nie przychodzi. :(
dystrykt9 - 2012-12-22, 11:34
Nie inaczej
Mamy w swej historii i taki niechlubny akcent, jak pacyfikacja wolnościowego powstania niewolników i plantatorów na Haiti (zwanej też Hispaniola lub Santo Domingo). Napoleon Bonaparte wysłał tam w latach 1801-03 Legiony Polskie (ok. 6 tys. luda), które miały zaprowadzić porządek na wyspie i stłumić rebelię.
Niestety bojownicy murzyńscy okazali się twardzi, a dodatkowo pomogły im epidemie chorób tropikalnych, które zdziesiątkowały nasze oddziały.
W ostatecznym rozrachunku ledwie niedobitki (kilkuset legionistów) wróciło żywych do kraju. Drugie tyle opowiedziało się po stronie rebeliantów, nie mogąc znieść roli najeźdźcy, bądź osiedliło się na wyspie.
Reszta zmarła lub zginęła w walce.
W poszukiwaniu zajęcia dającego szanse przetrwania, wyodrębniła się jednak i taka grupa, która bardzo dobrze odnalazła się w fachu marynarskim, i dla której Karaiby stały się, przynajmniej na jakiś czas, drugim domem. Ta część naszych rodaków podjęła się uprawiania rzemiosła morskiego w dość skrajnym wydaniu. Zostali oni mianowicie najprawdziwszymi piratami, łupiącymi okręty na tamtejszych wodach.
Oto kilka z takich postaci, o których historia zachowała pamięć:
1. Ignacy Blumer - gdy wracał z Santo Domingo wraz z rodakami na francuskim statku do Europy, statek ten został zatrzymany przez uzbrojony okręt angielski. Anglicy uprowadzili z pokładu wszystkich Francuzów na swoją jednostkę, a Polakom pozwolili płynąć dalej. Wówczas kpt. Blumer ogłosił, że przejmuje dowodzenie statkiem. Wraz z zaprawionymi w bojach legionistami stał się postrachem wód karaibskich, łupiąc z powodzeniem liczne jednostki (głównie angielskie), co pozwoliło jemu i jego kompanom nieźle się wzbogacić. Po jakimś czasie wrócili szczęśliwie na ziemie polskie, gdzie Blumer zaciągnął się do armii Królestwa Polskiego, w której został generałem, walcząc przeciw Rosji. Zginął rozstrzelany przez Rosjan podczas Nocy Listopadowej.
Mówi się, że uciekając przed Anglikami na Karaibach, Blumer znalazł w pewnym momencie schronienie u Indian na Florydzie. Zżył się z nimi podobno na tyle, że rozważano tam założenie polskiej kolonii, której Blumer miał być królem. Niestety, plany nie doszły do skutku...
2. Wincenty Kobylański - organizował wypady głównie przeciw Anglikom, nie tylko na morzu, ale i na lądzie. Operował z Kuby, a wyprawy na lądzie prowadził na Jamajce. Chciał nawet zaatakować Kingston i Spanish Town, gdzie przetrzymywano polskich jeńców wojennych, jednak miał na to zbyt słabe siły. Po pewnym czasie również wrócił do kraju, porzucając piracki fach.
3. Izydor Borowski - porzucając służbę dla Francji na Santo Domingo, przyłączył się do karaibskiego związku korsarskiego - Braci Wybrzeża. On także dał się we znaki głównie flocie angielskiej. W swych atakach był ponoć bardzo pomysłowy i cechował się ogromną brawurą. Raz potrafił np. udawać statek sojuszniczy, a raz jednostkę ciężko uszkodzoną przez sztorm. Jego główną bazą wypadową była Tortuga.
Oprócz parania się korsarstwem, dał się poznać również jako bojownik o wolność Wenezueli. Był generałem samego Simona Bolivara.
W późniejszym czasie służył jako dowódca wojsk perskich w Iranie, gdzie dosłużył się także stopnia generała oraz wezyra perskiego. Zginął jako dowódca armii perskiej w Afganistanie, podczas oblężenia Heratu, w operacji przeciwko Afganom.
Został pochowany w Teheranie i jest uznawany za bohatera narodowego Persji.
4. Kazimierz Lux - po ponad 2-letnim pobycie w ciężkim angielskim więzieniu, gdzie podobno był torturowany, rozpoczął życie pirata stając się postrachem swych niedawnych oprawców. Tropił i grabił głównie jednostki brytyjskie oraz amerykańskie, nie tylko handlowe, ale także wojenne i szmuglerów. 10% swoich łupów Lux odprowadzał na rzecz jeńców, inwalidów wojennych oraz legionistów w potrzebie. Swe zwycięstwa opijał zwykle w Santiago de Cuba, w lokalu innego rodaka o nazwisku Grzywalski (inne źródła mówią, że Wiśniewski), który nauczył swą czarną żonę oraz kucharzy przygotowywania polskich potraw.
Po pewnym czasie Lux porzucił piratowanie i wrócił do kraju, walcząc w wojskach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego w stopniu majora piechoty.
5. Józef Olszewski - zwany powszechnie"Yousyu" (co wzięło się zapewne od polskiego "Józiu"). Urodzony w rodzinie ubogiego szlachcica spod Płocka, wybrał się najpierw z flisakami do Gdańska, aby stamtąd popłynąć z Holendrami na Karaiby (zwane też Indiami Zachodnimi). Dostał się na statek Salamandra, szmuglujący niewolników z Afryki na plantacje karaibskie. Jak wieść głosi, Salamandra została w pewnym momencie napadnięta przez Anglików, a cała jej załoga wybita. Ocalał jedynie Olszewski i kapitan statku, któremu Olszewski ponoć uratował życie. W dowód wdzięczności kapitan zdradził Olszewskiemu miejsce ukrycia swego skarbu. Po kilku latach, po śmierci kapitana, Olszewski zakupił za ten skarb nowy statek, który przerobił na jednostkę piracką i zajął się napadaniem na statki pływające w okolicach Haiti, Kuby i Jamajki. Jego przygody pod banderą Jolly'ego Rogera opublikował pod koniec XIXw. warszawski tygodnik "Wędrowiec".
Farurej - 2012-12-22, 16:06
Blumer to nie przez Rosjan, tylko przez Polaków był zabity, bo bronił swojego Monarchy jak głosił napis na pomniku oficerów poległych z rąk powstańców.
dystrykt9 - 2012-12-23, 07:41
Farurej napisał/a: | przez Polaków był zabity |
Prawda.
Całe życie przewalczył w sprawie polskiej (wojna polsko-rosyjska 1792, powstanie kościuszkowskie, Legiony Dąbrowskiego, wojny napoleońskie). Dopiero na stare lata, jak się okazuje, być może zmęczony przelewaniem krwi w nieudanych zrywach narodowościowych, opowiedział się przeciw powstaniu listopadowemu i został przy Romanowach, będących wówczas zwierzchnikami Królestwa Kongresowego (Polskiego). I faktycznie to powstańcy, a nie Rosjanie, pozbawili go życia, wraz z gronem oficerów, którzy także postanowili zostać po stronie oddziałów wiernych carowi Mikołajowi I.
Należy nadmienić, że jego postawa była odbiciem ówczesnego nastawienia arystokracji polskiej i naszych przywódców politycznych, którzy nie wierzyli w sukces powstania.
luke88 - 2013-03-21, 15:22
Witam wszystkich!
mój czas zimowania w kraju dobiega końca. w poniedziałek będę okrętował się w Gdyni na stoczni Marynarki Wojennej. kieruję do Was pytanie czy są chętni czytelnicy dalszych relacji z kolejnego rejsu? Pytanie to zadaję ja, ale odpowiedzi proszę kierować do Dystrykta9, ponieważ cały przekaz i oprawa to jego zasługa.
pozdrowienia
ahoy
bebe - 2013-03-21, 19:57
Są! Są! :]
dystrykt9 - 2013-03-22, 10:16
Że Bebe jest zainteresowany, to wiem
A jest więcej chętnych na opowieści z siedmiu mórz, czy tylko w wąskiej grupie społecznej będziemy się obracać?
Osobiście nie mam nic naprzeciwko przekazywaniu na forum relacji od Łukasza, które będą do mnie trafiały
luke88 - 2013-03-22, 10:55
tym razem mój rejs (kontrakt) rozpoczyna się od stoczni, a więc statek przez parę tygodni będzie stał w Gdyni, a relacja z rejsu może początkowo ograniczyć się jedynie do opisu prac remontowych okraszonych zdjęciami.
niestety podmiana załogi wypadła akurat razem z przeglądem okresowym, więc samo "pływanie" będzie uboższe o 3-4 tygodnie.
plusy stoczni:
-polski zasięg tel/tv
-możliwość wypadu i spotu ze znajomymi po robocie
-nie buja
minusy stoczni:
-monotonia
-więcej pracy
-mniej turystyki
-zamieszanie na pokładzie, rwetes
suma sumarum mieszane mam odczucia
Farurej - 2013-03-23, 17:22
Ja też jestem zainteresowany.
luke88 - 2013-03-23, 19:24
Farurej, czyżby jakieś spotkanie w Gdyni w weekend?
nie wiem jeszcze jaka sytuacja będzie z odwiedzinami ale możliwe że jest taka możliwość zwiedzić blaszaka
dziś stałem się posiadaczem mobilnego internetu, więc relacja ze stoczni może być z pierwszej rączki
Farurej - 2013-03-24, 12:46
Bardzo, bardzo chętnie, albowiem zazwyczaj na znacznie mniejszych (kilka, kilkanaście m po pokładzie) pływam - tu przydługi opis jednego z rejsów z przygodami: [URL]https://groups.google.com/forum/?hl=pl&fromgroups=#!searchin/pl.rec.zeglarstwo/rejs$20zagadka/pl.rec.zeglarstwo/QH8Q5BtDI2Q/LitYP21GTDcJ[/URL]
Możliwość obejrzenia co mają te potwory w brzuchu - bezcenna. Szczególnie maszynownia mnie ciekawi - zobaczyć dwusuwa tych rozmiarów to bomba po prostu.
Za to ja mogę na jacht, albo pod wodę zaprosić. Na przykład na rafę pod klifem w Orłowie. Bajka.
Polecam się
Farurej
luke88 - 2013-03-24, 13:23
nie mogę jeszcze nic obiecać, ale będzie trzeba to jakoś wykombinować.
luke88 - 2013-03-27, 18:59
jestem
w chwilę po zamustrowaniu statek podjęły dwa holowniki i wjechaliśmy na windę gdzie odpowiednio ustawiono statek na blokach z rolkami, następnie nurek podbił kliny, a potem rozpoczęliśmy podnoszenie się ponad poziom kei. operacja przesuwania statku trwała do późnych godzin nocnych.
z samego rana na statek weszło kilka lub kilkanaście spółek i podwykonawców, kilka sporych brygad ludzi, a każda odpowiedzialna za coś innego.
ostatnie dni spędziłem na borowaniu udarem w zacementowanych włazów do zbiorników. mało tego ciągle komuś brakuje ludzi do czegoś i my jako załoga musimy zajmować się dodatkową pracą kiedy naszej nikt nie wykonuje za nas...
takie to uroki stoczni - planów mamy wiele a czasu mało
dystrykt9 - 2013-03-28, 08:21
Ładnie wygląda staruszek na tych lawetach. Chociaż widać, że wizyta u "kosmetyczki" była już niezbędna
luke88 - 2013-03-28, 20:51
wczoraj wieczorem miałem okazję spotkać się z Farurej który podjechał Dusterem pod bramę stoczni, wymienić kilka fachowych spostrzeżeń na temat żeglugi, oraz dzięki jego uprzejmości zasiąść za sterami terenówki ze stajni Dacii. (co prawda na początku zgasł ze cztery razy ale noga nie ta - różnica pomiędzy dieslem a benzyną )
na stoczni dzień spokojniejszy, ale tylko dla załogi
z samego rana spawacze wypalili otwór 2x2m pomiędzy maszynownią i ładownią, natomiast my (załoga) zajmowaliśmy się przygotowaniem placu boju dla ukraińskich spawaczy w magazynku bosmańskim. tiaa ukraińscy spawacze nie przejmują się naszymi świętami i dlatego Wielkanoc zapowiada się pracowita.
poniżej zdjęcie od strony ładowni w otwarty brzuch wieloryba.
potem jedna z ruchomych reklam firmy, samochód z zaopatrzeniem.
na końcu ciekawostka: algorytm czynności, pomalujmy kadłub a potem wypalmy w nim dziurę... spowodowane to terminami, oraz oddzielnymi podwykonawcami..
dystrykt9 - 2013-03-29, 07:47
A kiedy Pilsum miał ostatni przegląd? Jak często musi tego typu przegląd przechodzić?
luke88 - 2013-03-30, 07:55
przeglądy i serwisy są na bieżąco, raz na kilka lat zdarza się taki poważny remont jak teraz. zazwyczaj stocznia ograniczała się do stania na wodzie a nie na slipie. mało tego statek ma jeszcze odnowienie klasy, czyli odświeżenie papierów i certyfikatów.
muszę iść zobaczyć jak prace postępują i zrobić obchód ppoż i bhp..
Riczi - 2013-03-30, 14:51
Kontynuuj temat. Jest bardzo ciekawy ,fajnie się go czyta pozdrawiam.
wat - 2013-03-30, 20:47
ile lat trwa życie statystycznego statku takiego jak ten i temu podobne
luke88 - 2013-03-31, 08:59
ten statek ma ma 23 latka i jest to średni wiek statku, starszy statek to 30+ natomiast nowy jest uznawany do 10 lat. wiek statku można łatwo odczytać z numeru IMO który jest ogólnie dostępny w danych statku, pierwsze dwie cyfry to rok położenia stępki.
w poprzednim kontrakcie braliśmy paliwo od greckiej bunkierki datowanej na 53' , nie trzeba było numeru imo aby zauważyć wiek statku po kształcie kadłuba, nadbudówki oraz wielkim drewnianym kole sterowym.
dziś po Świątecznym śniadaniu mieliśmy już alarm pożarowy ale po szybkiej interwencji pozostało tylko oddymić pomieszczenia.. dziś do 12 pracują a jutro znowu to samo.. kiepskie te święta
a skoro już piszę o świętach, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Farurej - 2013-03-31, 14:53
Spóźniona trochę (święta!) relacja ze spotkania na "parkingu" daćki i trochę większego Pilsuma. Wczoraj skorzystałem z zaproszenia Luke'a i mogłem zobaczyć z bardzo bliska :) parę ciekawych rzeczy (silnik) i poznać kilku ciekawych ludzi, parę słów zamienić. Kilka fotek zamieszczam. Wrażenie spore - zaczynam o kolejnym rejsie marzyć...
dystrykt9 - 2013-04-04, 19:53
Ilu znajomych masz wśród załogantów z poprzednich kontraktów?
luke88 - 2013-04-08, 19:03
niestety tym razem na pokładzie nikogo znajomego, sama świeżyna, a co do filmików to muszę obkumać gdzie i jak to wrzucać
dystrykt9 - 2013-04-09, 08:12
Przynajmniej teraz trochę cieplej macie i słońce
luke88 - 2013-04-09, 19:23
ograniczam się jedynie do najciekawszych przygód. tak jak i tu na szanownym forum jak wywalę post na pół strony to zniechęca Czytelnika, który akurat odwiedził mój wątek będąc w pracy w przerwie na kawę.. proszę o komentarz w tej kwestii
Ptah - 2013-04-09, 21:26
luke88 napisał/a: | jak wywalę post na pół strony to zniechęca Czytelnika, który akurat odwiedził mój wątek będąc w pracy w przerwie na kawę.. proszę o komentarz w tej kwestii |
Kawa gorąca, więc trzeba ją pić powoli - jest czas poczytać Zwłaszcza coś ciekawego.
luke88 - 2013-04-09, 21:56
Gracias
to mnie motywuje do działania Ptah, Dystrykt9, Farurej, Bebe, Wat, Riczi
pozostałych Czytelników proszę o komentarz i sugestie, co by te moje relacje były bardziej "czytelniejsze"
wat - 2013-04-10, 06:33
ile beczek rumu bierzecie na rejs w jedną strone?
chyba że już marynarze nie raczą się tym trunkiem.
Pewnie przed zanurzeniem będziecie jeszcze statek woskować ;)
luke88 - 2013-04-10, 19:08
przecież wszyscy wiedzą że na statku się nie pije. mam na myśli również wyjścia do portu.
wosk chyba nie.. poprzestaniemy na politurze
dystrykt9 - 2013-04-10, 20:18
Jeśli chodzi o długość postów na pół strony - mi nie przeszkadza. W przypadku tego wątku wolę, jak coś jest dokładnie opisane
Martens - 2013-04-10, 20:57
luke88, pamiętaj, że jest ktoś taki jak redaktor - bardzo ważna postać (czasem równie ważna jak autor) w procesie tworzenia książki. Pisarz pisze, redaktor układa, skraca, sugeruje rozwinięcia itd. Po prostu potrzebujesz sprawnego redaktora.
bebe - 2013-04-11, 10:23
Możesz też obczaić "Leci z nami pilot" Sebastiana Mikosza. To taka książka dla laików o liniach lotniczych. :) Nie ósmy cud świata, ale sprawnie napisana i przystępnie przekazuje podstawowe prawdy o lataniu. To tak w ramach inspiracji. :)
Co do objętości postów, to dla mnie nigdy za wiele, ale ja po prostu dużo czytam i kilka ekranów tekstu mi nie straszne. :]
luke88 - 2013-04-11, 16:59
szybka wrzutka na prędkości
http://www.smw.gdynia.pl/...wca-pilsum.html
dystrykt9 - 2013-04-17, 07:24
Ahoy. Po powyższym linku wnioskuję, że byliście jednym z głównych klientów. Chociaż swoją stronę www stocznia aktualizuje z poślizgiem, jak widać po datach wpisów A kiedy wodowanie?
Pilsum ma tam już chyba kartę stałego klienta?
Przechodził w tej stoczni remonty w latach: 2006, 2008, 2011 (dwukrotnie - możesz powiedzieć dlaczego?) i 2013.
luke88 - 2013-04-18, 19:57
proszę o wybaczenie braku moich relacji ale mamy od tygodnia taki mały obóz pracy i po godzinach nadrabiamy opóźnienia, a wieczorem to już człowiek myśli tylko o kojo. na dniach wychodzimy ze stoczni, jutro postaram się wrzucić jakieś foto i relację. kończę, bo jeszcze śmigam do pracy
wat - 2013-04-18, 22:31
może damy cynk do pipu co by waszego pracodawce deko ostudzić z nadgodzinami chyba że dobrze za nie płaci to będziemy siedzieć cicho
luke88 - 2013-04-20, 13:19
finish remontu, wychodzimy dziś o 15.00. wiem wiem, nic nie napisałem, ale napisze już w przelocie i plik tekstowy wyślę do Dystrykta
jedziemy do Ljepai a potem gdzieś na wyspy brytyjskie
ahoyyyyy
dystrykt9 - 2013-04-26, 19:54
Na razie nie mam żadnych wieści od Łukasza, więc wrzucam to co widać na AIS-ie
[kurs GDYNIA - ALTWITTENBEK (Niemcy) - RENDSBURG (Niemcy) - FISCHERHUTTE (Niemcy) - BRUNSBUETTEL (Niemcy) - SHARPNESS (Anglia)]
Pilsum wyszedł z Gdyni 20 kwietnia po 16.00 i po przepłynięciu przez Kanał Kiloński, łączący M.Bałtyckie z M.Północnym, zmierza do miejscowości Sharpness.
Znajduje się ona między Bristolem a Gloucester, u ujścia rzeki Severn - najdłuższej rzeki Wlk Brytanii (354 km długości).
W górnym biegu tej rzeki, w 1779r., został wybudowany trzydziestometrowy, pierwszy w świecie most z żeliwa.
Zanim Pilsum dotrze do brzegu Sharpness, będzie musiał pokonać w ostatniej fazie rejsu wody lejkowatego Kanału Bristolskiego.
W rejonie tym obserwowany jest fenomen gigantycznych (drugich w świecie pod tym względem) pływów oceanicznych - różnica poziomów wody może sięgać 13 metrów!
Planowany czas przybycia do Sharpness (ETA): 2013-04-28 21:00
dystrykt9 - 2013-05-06, 08:06
Otrzymałem od Łukasza aktualizację. Wrzucam z małym opóźnieniem, ze względu na "długi weekend"
Cytat: | 29.04.
Ostatni tydzień stoczni przybrał na obrotach i prace odbywały się na trzy zmiany. wszystko dlatego abyśmy mogli wyjść w terminie do 19.04. jednak zakres prac jaki został zaplanowany starczyłby na jeszcze jeden miesiąc.
nadszedl czas na zejscie ze slipu, żeby stanac na wodzie przy kei "wyposazeniowce". wszelkie kable z gazami dla spawaczy, kable elektryczne, weze ppoz, weze sprezonego powietrza oraz inne cuda, ktore wisialy przerzucone przez zrebnice ladowni zostaly oddane, uziemienie odpalone od kadluba, na koncu oddano kabel stoczniowego telefonu i kabel pradowy. zapanowala ciemnosc na statku i nieprzenikniona cisza, ktora jest bardzo rzadko u nas spotykana. sprostuje, ze mielismy zasilanie kablowe ze stoczni poniewaz nasze silniki pradnic sa chlodzone woda zaburtową, wiec stojac na slipie nie byłoby chlodzenia, a tak i tak nasze pradnice pojechaly ciezarowka na warsztaty.
sama operacja schodzenia na wode trwala okolo 5h. zanim dojechalismy w slimaczym tempie do windy, to dobre 3h. potem nalezalo zalac ze dwa zbiorniki balastowe, w tym pomogli nam strazacy stoczniowi uzywajac swojej pompy zanurzeniowej o wysokiej wydajnosci. kiedy po 2h zalalismy zbiorniki, nadszedl czas na obejscie statku i posluchanie, czy gdzies nie slychac zlowrogo brzmiacego plusku wody. kiedy wszystko bylo juz sprawdzone moglismy kontynuowac manewry wodowania i podejscia do kei. jako kompletny zdechlak potrzebowalismy dwoch holownikow do zaciagniecia nas na miejsce. w czasie manewrow przydzielony jestem do dziobu, tak wiec jako pierwsi podawalismy cume holownikowi. kiedy rufa wysunela sie z doku, drugi holownik zalapl nas za dupke. na naszym mostku, oprocz kapitana, byl rowniez pilot.
nareszcie stanelismy.
dalsze prace wykonczeniowe na pokladzie i zabieranie smieci dzwigiem. malowanie ladowni, o dziwo kolorem budyniowym.. zawsze byla to srebrzanka.
w Liepai ladowalismy dwa gatunki zboża i z tym lecimy do anglii do spokojnego portu sharpness. po drodze w kanale kilonskim bierzemy zaopatrzenie na kilka miesiecy, prowiant: mrozonki, puszki, sloiki, mąke do wlasnego wypieku chlebka oraz nasze pokladowe gadzety. 8 europalet nam przywiezli tego dobra i to wszystko z krzyza trzeba bylo poroznosić po statku. ech, ciezkie zycie bolka marynarza
w wolnej chwili bede dopisywał dalsze czesci. |
dystrykt9 - 2013-05-06, 10:19
[kurs SHARPNESS (Anglia) - SANTANDER (Hiszpania)]
Pilsum aktualnie pruje wody Biskaju. Jutro powinien zawinąć do Santander, niegdyś ulubionego miejsca letniego wypoczynku królów Hiszpanii.
W 1893 r. port i miasto przeżyły prawdziwy dramat, gdy eksplodował tam parowiec, frachtowiec "Cabo Machichaco". Zginęło wtedy 590 osób, a rannych zostało prawie drugie tyle. Była to największa tragedia cywilna w Hiszpanii w XIXw.
Przyczyną wybuchu był pożar na parowcu, przewożącym mąkę, stal, kwas siarkowy i ponad 50 ton dynamitu. Wysoka liczba ofiar to m.in. efekt tłumu gapiów, którzy zbiegli się, aby "podziwiać" pożar.
Po eksplozji dynamitu zawaleniu uległo kilka budynków w okolicy, najbliżej cumujące statki zatonęły, a fragmenty statku i ciał ofiar znajdowano w promieniu kilku kilometrów. Kotwica frachtowca przeleciała 800 metrów(!) w powietrzu i spadła na jeden z domów, niszcząc go.
bebe - 2013-05-08, 13:05
Z przyczyn obiektywnych wprowadziłem pewne cięcia w relacji Łukasza.
dystrykt9 - 2013-05-08, 18:33
Z tych samych przyczyn, o ktorych pisze Bebe, ja takze wprowadzilem korekty w relacji.
luke88 - 2013-05-24, 18:16
z Santander przelecieliśmy na zachód do Gijon, gdzie załadowaliśmy szyny kolejowe, port docelowy Ryga.
luke88 - 2013-05-24, 18:23
niestety nie dotarliśmy do celu a wylądowaliśmy na kei postojowej w Świnoujściu. na zdjęciu firmowa fura naszej ekipy serwisowej, chłopaki robią dzień i noc.
luke88 - 2013-05-24, 18:33
planowane wyjście z portu sobota rano, pomimo że jeszcze masa roboty z montażem i próby silnika na uwięzi (to dlatego na zdjęciu gdzie widać rufę są podane trzy cumy a nie zwyczajowo dwie) poniżej zdjęcie z regat około ujścia rzeki Elby. mało tego mgła
luke88 - 2013-08-31, 20:09
było minęło i szczęśliwie się zakończyło w Trieście po 5 miesiącach i 6 dniach.
dziękuje za zainteresowanie wątkiem, tak dzielnie prowadzonym przez Dystrykta
|
|