DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Na każdy temat - Jak zmusić Polaków do kupowania nowych aut

BogdanK - 2013-06-25, 23:17
Temat postu: Jak zmusić Polaków do kupowania nowych aut
Jak zmusić Polaków do kupowania nowych aut - 8 propozycji


Jak wyeliminować z polskich dróg samochody zagrażające życiu innych kierowców? Jak wyprowadzić z zapaści polski rynek motoryzacyjny?

:arrow: http://motoryzacja.interi...cji,1930643,339

Przemek77 - 2013-06-26, 06:15

Kolejny artykuł z cyklu jak to "ci krnąbrni i przekorni Polacy" robią na złość przemysłowi motoryzacyjnemu i kupują stare samochody zamiast nówek z salonu... :-P Co za chamy, nie? A może miłośnicy starych samochodów? :mrgreen:

Co jakiś czas pojawiają się takie wypociny pełne krokodylich łez, żenada, szkoda słów - piszą je chyba jacyś Marsjanie oderwani od polskiej rzeczywistości.

Co śmieszne i ciekawe - z jednej strony napędza się sprzedaż samochodów, z drugiej - stara się wyrugować te samochody skąd się tylko da - "strefy 30", zamknięte centra miast dla ruchu, słono płatne parkingi i inne ograniczenia w używaniu auta.

jjmalin - 2013-06-26, 07:32

dlaczego niby chcą zakazać rejestrację aut powyżej 12 lat?? Jeśli autko jest zadbane to czemu nie... Chyba że będą rejestrowane tylko VW i Audi... Dziwny zapis. Niektore auta do 12 lat to już złomy...
Prezes - 2013-06-26, 07:51

Batem, batem! Po co komu marchewka? Batem!
Przemek77 - 2013-06-26, 07:57

Na szczęście to "Towarzystwo Wzajemnej Adoracji I Lizania Się Po Fiutach Pod Wezwaniem Holcwagena I Ałdi" może sobie pisać takie fantasmagorie.
Nawet mega-chciwy rząd PO czegoś takiego nie wprowadzi w kraju gdzie ludzie jeżdżą masowo kilkunastoletnimi autami. Bo to by było polityczne samobójstwo.

monopios - 2013-06-26, 15:07

BogdanK napisał/a:
Jak zmusić Polaków do kupowania nowych aut - 8 propozycji

Ja znam tylko jeden warunek, dlaczego nasi rodacy kupują starocie, pewnie ameryki nie odkryje ale ... .
Otóż jest to: brak odpowiedniego wynagrodzenia z pracy i po prostu polaka nie stać na nowe auto. Oczywiście, jak by każdy zarabiał odpowiednią gażę to i nikt(a przynajmniej większość) nie bawiła by się w wypierdziane zabawki.

radzio - 2013-06-26, 19:31

Przemek77 napisał/a:
Bo to by było polityczne samobójstwo.

Raczej afera na miarę "lub czasopisma". Jeżeli prywatna firma dąży do wprowadzenia takich przepisów, dzięki którym firmie tej wzrosną kilkaset razy obroty to coś jest chyba nie tak?
Pozatym chyba zbyt naiwnie myślą, że skoro po polskich drogach jeździ kilkaset tysięcy kilkunasto- i kilkudziesięcioletnich szmelcwagenów to po przepchaniu tej ustawy zostaną one wymienione na nowe. A nie zostaną wymienione, bo pożyczka z Providenta może i starcza na Golfa 2, ale na pewno nie starczy na Golfa VII. Nie mówiąc już o nowym "pasku w kombiku i dyzlu". Pozatym 1000zł rabat za zezłomowanie raczej nikogo nie skusi do zakupu nówki. Co innego gdyby to było tak z 30% :mrgreen:

d3mol3k - 2013-06-26, 19:43

Czytałem to i sorry ale wywaliłem się na plecy kiedy zobaczyłem kto to pisze. Co ciekawsze tak bardzo chcom a i tak cała forsa poleci do dojczlandu :) to się nazywa dbanie o własne interesy (czytaj niemieckie). Z drugiej strony dziwię się że w tym towarzystwie nie ma francuskich marek :( wszak to Niemce i Francuzi tak dbają o interes unii europejskiej.

Szkoda ale im dłużej jestem mieszkańcem tej unii to coraz krytyczniej patrzę na sytuację nas Polaków. Niestety jest to unia która dba o interesy państw ją zakładającyh :( - reszta jest jej paliwem/pożywką - czyli wyssać do końca a potem pozwolić spokojnie zdechnąć :(.

Widze też że interesy idą chyba słabiutko nie można na swoim rynku podnieść koniunktury niemieckim markom to koledzy przecież mamy obok zajefajnego sąsiada - POLSKĘ tu kochają nasze samochody tylko trzeba im pokazać jedyną słuszną drogę w motoryzacji.

12 letnie auta? A co powiedzą na 30 i starszo letnie mercedesy któe nie chcą się popsuć tak jak nowe modele.

I inaczej patrząc - z tego wynika że VW i Audi po 12 latach to ZŁOM - czyżby nie pomyśłeli że zajefajną reklamę sobie zrobili?

Gimbo - 2013-06-26, 21:43

Cytat:
Ja znam tylko jeden warunek, dlaczego nasi rodacy kupują starocie, pewnie ameryki nie odkryje ale ... .

Otóż jest to: brak odpowiedniego wynagrodzenia z pracy i po prostu polaka nie stać na nowe auto. Oczywiście, jak by każdy zarabiał odpowiednią gażę to i nikt(a przynajmniej większość) nie bawiła by się w wypierdziane zabawki.

O tym wiedzą wszyscy, nawet politycy. Udaja tylko, że nie zauważają problemu i organizują kolejne akcje na rzecz poprawiania samopoczucią pod tytułem: "Polacy, jest fajnie. Kto uważa inaczej, ten jest z PiSu".

Myślę, że kwestia wynagrodzeń to najważniejsza sprawa... ale jest jeszcze jeden problem, na który niewiele osób zwraca uwagę - nowe samochody nie zachęcają do ich zakupu. Te wyprodukowane 10 lat temu są znacznie lepsze pod wieloma względami:
- nie wymagają profesjonalnego serwisu;
- są lepiej wykonane (lepsza jakość materiałow, trwałość itp);
- nie mają głupich rozwiązań w rodzaju filtrów cząstek stałych;

Wśród nowych smaochodów brakuje po prostu dobrych ofert.
Przeglądałem w ostatnim czasie oferty chyba wszystkich producentów samochodów i z przykrością muszę stwierdzić, że nie mają oni do zaoferowania nic dla przeciętnej polskiej rodziny. Pomijając już kwestię ceny - auta sa po prostu brzydkie i nie wzbudzają takich emocji, jak używane, które po prostu chce się mieć. Auta są jakieś takie... nijakie. Niektóre mają dość krzykliwą stylistykę, ale i tak nie przyciągają uwagi.
Jeżeli do tego dodamy parametr ceny, to nie ma zupełnie powodu aby kupować nowy samochód.

Niemcy najwyraźniej wyprzedali już swoje stare auta Polakom. Pamiętacie jak kilka lat temu walczono o możliwość importu używanych samochodów? Teraz najwyraźniej nie ma już u Niemców takiego złomu, którego chcieliby się pozbyć, a mają problem ze sprzedażą nowych samochodów.
Niech nauczą się produkować auta na polskie drogi, wówczas znajdą klientów! W ofercie niemieckich producentów nie ma nic, co mogłoby zainteresować przeciętnego Polaka (przypominam, że przeciętny Polak zarabia ok. 3500zł brutto).

Piotr_K - 2013-06-27, 00:07

Trzeba by to przeliczyć im na Ojro i wysyłać regularnie aż im to w pałki wejdzie.
jan ostrzyca - 2013-06-27, 04:59

Henry Ford, kapitalista a nie jakiś komuch, uznał, że robotnicy będą kupować samochody jeśli dobrze zarobią. Tenże Ford (głupi przecież i się nie znał) dobrze płacił swoim robotnikom a oni kupowali samochody, skromne domki, byli zadowoleni i wydajnie pracowali. Ale Ford był osłem i się nie znał na robieniu biznesu. Powie mu to każdy ekspert BCC i Lewiatana. Tyle o Fordzie.

Nasi przedsiębiorcy marudzą, że mało kto kupuje ich towary czy usługi. A jednocześnie robią wszystko, żeby zapłacić jak najmniej swoim pracownikom, którzy ... nie kupują albo kupują mało. Ale oni się znają na biznesie. Powie to każdy ekspert BCC i Lewiatana.

jjmalin - 2013-06-27, 07:26

co do średniej krajowej to chciałbym zarabiać 3500 brutto... o takiej kasie moge pomarzyć. W Niemczech były doplaty ekologiczne 2500 Euro za zezłomowanie auta, a przecież sandero kosztowało wtedy ok. 5000 Euro. U nas w takim razie taki rabat musiałby wynosić ok. 15 tys złotych a nasze państwo nie stać na to i stać nie będzie
Gimbo - 2013-06-27, 08:41

jan ostrzyca napisał/a:
Henry Ford, kapitalista a nie jakiś komuch, uznał, że robotnicy będą kupować samochody jeśli dobrze zarobią.

Niektórzy twierdzą, że w ten sposób niszczył konkurencję: Pracownicy innych fabryk strajkowali, bo chcieli zarabiać tyle, ile zarabiali pracownicy Forda. Ford produkował i sprzedawał swoje samochody, rozwijał się coraz szybciej.

Nasi biznesmeni nigdy nie zrozumieją tego, że pracownicy muszą zarabiać dobrze chociażby po to, aby lepiej pracować. Miałem okazję pracować w kilku firmach, gdzie zarabiałem bardzo mało. Tam nikt nie szanował pracy. Wszyscy postępowali zgodnie z zasadą "jaka płaca, taka praca". Nikt nie szanował narzędzi, kradzieże były na porządku dziennym, zdarzało się picie alkoholu w pracy, porzucanie pracy, częste zwolnienia chorobowe.
Później pracowałem w prywatnej firmie, której właściciel rozumiał, że jeśli chce mieć dobrych pracowników, to musi płacić im więcej niż inni. Tam nie było problemu z wyjazdem w delegację. Kiedy szef powiedział, że ktoś ma jechać, to ten się pakował i następnego dnia był na drugim końcu Polski. Kiedy obiecał, że będzie dodatkowa premia za szybciej wykonaną pracę, to tak było.
Później niestety zmieniło mu się myślenie...

jjmalin napisał/a:
co do średniej krajowej to chciałbym zarabiać 3500 brutto... o takiej kasie moge pomarzyć. W Niemczech były doplaty ekologiczne 2500 Euro za zezłomowanie auta, a przecież sandero kosztowało wtedy ok. 5000 Euro. U nas w takim razie taki rabat musiałby wynosić ok. 15 tys złotych a nasze państwo nie stać na to i stać nie będzie


Znam ludzi, którzy zarabiają znacznie więcej niż 3500zł brutto, a i tak nie mają pięknego życia.

Co do dopłat... Niemcom to się opłaca, bo wspierają własnych producentów samochodów. W Polsce nie mam własnej marki samochodów, więc de facto wspieralibyśmy producentów z Niemiec, Francji, Japonii i innych.
Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby obniżenie podatków, jakimi są obłożone nowe samochody? Przecież często jest to kilkanaście tys.zł.

Przemek77 - 2013-06-27, 08:48

monopios napisał/a:

Ja znam tylko jeden warunek, dlaczego nasi rodacy kupują starocie, pewnie ameryki nie odkryje ale ... .
Otóż jest to: brak odpowiedniego wynagrodzenia z pracy i po prostu polaka nie stać na nowe auto. Oczywiście, jak by każdy zarabiał odpowiednią gażę to i nikt(a przynajmniej większość) nie bawiła by się w wypierdziane zabawki.

Otóż to.
Czasy takie, że auto w rodzinie potrzebne - szczególnie przy systematycznie pogarszającej się jakości i tak samo systematycznie rosnących cenach komunikacji publicznej. Brednie o "średniej krajowej" którą zawyżają krezusi biorący po 200-300 tys. miesięcznie (a których jest od metra) - można sobie włożyć do bajek większość z nas bierze ~2000 zł. I jeszcze dobrze jak uda się na jakieś auto odłożyć nie wpieprzając się w niebezpieczne kredyty.
Oczywiście znajdą się "napinacze", którzy krzyczą - "Jak cię nie stać na nowe fał-wu to autobusem jeździj" też są raczej takim marginesem folklorystycznym.

Czytałem już kilkanaście artykułów w podobnym tonie - jak to jeden z drugim "ekspert motoryzacyjny" dziwili się że Polacy robią na złość wszystkim i kupują wypierdziane szroty zamiast lecieć do salonu po nówki, ale co znamienne - NIGDZIE nie przeczytałem, że przeciętnych Polaków po prostu nie stać na nowe samochody bo mamy ceny europejskie a płace niestety polskie... Były tylko całe litanie projektów jak temu zapobiec - włącznie z takimi rewelacjami jak comiesięczne (sic!) przeglądy rejestracyjne dla samochodów >10 lat, podatek kilka tys.zł. rocznie "bo stare samochody zasmradzają środowisko", całkowity zakaz importu i tak dalej.

Zresztą akurat opisywany w temacie artykuł to zbiór pobożnych życzeń producentów pewnych marek aut. Nie jest to miarodajne.

d3mol3k - 2013-06-27, 18:37

Gimbo napisał/a:
Później niestety zmieniło mu się myślenie...


Też takiego pracodawcę miałem. Potem zaczął budować sobie dom. I w tym momencie jakoś także diametralnie zmienił tok myślenia.

Bo pracodawcy zapomnieli o jednej ważnej roli pieniądza w życiu (ba w ich życiu nawet) musi się on ruszać - być w ruchu. A na razie nie jest bo ludzie zadłużeni kredytami spłacają je a więc nie wydają zarobionej kasy na potrzeby i rozrywki a jedynie na podstawowe rzeczy i słacają kredyt na mieszkanie i inne.

Jednak wracając do sedna artykułu - to tylko przyniesie jak już zysk tym dwu firmom - nie społeczeństwu.

Ale zapomnieli o jednym - zawsze możemy w związku z tym że ponoć według nich 12 letnie auto to złom - a więc i zabytek - to będziemy jako Polacy (bo my potrafimy) rejestrowali nasze auta jako zabytkowe :D

Dyziek - 2013-06-27, 19:20

Zapominacie, ze produktywnosc polskiego pracownika rowniez jest mniejsza, nie tylko placa. O checi do pracy i umiejetnosci myslenia bede milczal, bo jest w naszym kraju raczej zle.
Sam mam problem ze znalezieniem teraz czlowieka do mojego zespolu, a place u mnie sa duzo ponad srednia krajowa + wszystkie nadgodziny placone po bozemu (ba nawet lepiej).


Uprzedzam pytania: nie rekrutuje z portalu DKPL. Nie lacze spraw prywatnych z zawodowymi.

jan ostrzyca - 2013-06-27, 21:54

Dyziek napisał/a:
Zapominacie, ze produktywnosc polskiego pracownika rowniez jest mniejsza, nie tylko placa. O checi do pracy i umiejetnosci myslenia bede milczal, bo jest w naszym kraju raczej zle.
Sam mam problem ze znalezieniem teraz czlowieka do mojego zespolu, a place u mnie sa duzo ponad srednia krajowa + wszystkie nadgodziny placone po bozemu (ba nawet lepiej).


Uprzedzam pytania: nie rekrutuje z portalu DKPL. Nie lacze spraw prywatnych z zawodowymi.


Produktywność polskiego pracownika jest analogiczna do zarobków. Niemcy, Anglicy, Amerykanie, Australijczycy, Włosi, Szwajcarzy nie narzekają na "produktywność" Polaków. Za 2 tys. zł dostajesz wydajność wartą 2 tys. zł. Proste. Za 10 tys. zł dostaniesz pracę wartą 10 tys. zł. Prawo rynku chłopcze.

BogdanK - 2013-06-27, 23:09

"4.
Wprowadzenie zakazu ponownej rejestracji auta powyżej 12 lat w przypadku zmiany właściciela, jeżeli było uprzednio zarejestrowane za granicą."
- źródło: Stowarzyszenie Dealerów Volkswagena i Audi.

Ja wnioskuję o całkowity zakaz ponownej rejestracji używanych samochodów m-ki VW i Audi :evil: (ciekawe ile osób kupiłoby nowe auta tych producentów - wiedząc, że nie będą ich później mogli sprzedać w Polsce?).

Przemek77 - 2013-06-28, 05:43

Dyziek napisał/a:
Zapominacie, ze produktywnosc polskiego pracownika rowniez jest mniejsza, nie tylko placa. O checi do pracy i umiejetnosci myslenia bede milczal, bo jest w naszym kraju raczej zle.

Kurczę..... wyobrażam sobie zatem jaką produktywność muszą mieć celebryci, prezesi banków itp. Przecież tam dopiero musi odchodzić produkcja - z takimi płacami.....! ONI dopiero muszą tą gospodarkę napędzać... :mrgreen:

monopios - 2013-06-28, 06:07

Gimbo napisał/a:
Co do dopłat... Niemcom to się opłaca, bo wspierają własnych producentów samochodów. W Polsce nie mam własnej marki samochodów, więc de facto wspieralibyśmy producentów z Niemiec, Francji, Japonii i innych.

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, kolega zapomina o polskich zakładach motoryzacyjnych, które de facto stanowią zagłębie motoryzacyjne Europy. Fakt może nasze FSO padło ale dostawców jest więcej niż wam się wydaje i kiedy takiemu Niemcowi rośnie sprzedaż to polakowi również rosną zamówienia np: na hamulce, silniki, kierownice, pasy bezpieczeństwa, poduszki, siedzenia itp. itd. oczywiście nie wspominając o fabrykach które produkują/składają to w całość i wyjeżdża taki VW, Fiat, Opel itd.

Dyziek napisał/a:
Zapominacie, ze produktywnosc polskiego pracownika rowniez jest mniejsza,

Kiedy przenosili linie produkcyjną z Anglii do naszego zakładu, to pojechała grupa pracowników, która miała za zadanie przyswoić proces produkcyjny na owych liniach. I okazało się, że polski pracownik w dniu pierwszym, kiedy miał się tylko zapoznać z maszynami wykonał 135% normy pracownika doświadczonego z Anglii.

Dla mnie te stwierdzeni jest przekłamaniem i nadużyciem, bo tak jak zauważył to kol.jan ostrzyca, ile płacisz tyle dostajesz.

Gimbo - 2013-06-28, 06:37

Przemek77 napisał/a:
Kurczę..... wyobrażam sobie zatem jaką produktywność muszą mieć celebryci, prezesi banków itp. Przecież tam dopiero musi odchodzić produkcja - z takimi płacami.....! ONI dopiero muszą tą gospodarkę napędzać...

Jeżeli wydajność pracownika mierzyć jego zarobkami, to rzeczywiście Polacy robią mało. Pomyślcie, jak mało robią Chińczycy... ci to dopiero się obijają!

Prawda jest taka, że Polscy pracują bardzo dużo i często o wiele lepiej niż odpowiedni pracownicy w innych krajach. Nie dajcie sobie robić wody z mózgów!
monopios napisał/a:
Kiedy przenosili linie produkcyjną z Anglii do naszego zakładu, to pojechała grupa pracowników, która miała za zadanie przyswoić proces produkcyjny na owych liniach. I okazało się, że polski pracownik w dniu pierwszym, kiedy miał się tylko zapoznać z maszynami wykonał 135% normy pracownika doświadczonego z Anglii.

Ja znam inny przykład, o którym opowiadał mi kolega pracujący w polskim oddziale jakiejś francuskiej firmy.
Pojechał na jakieś szkolenie do Francji, oglądał linie produkcyjne i zobaczył, że jedna maszyna jest ustawiona niewłaściwie i produkuje braki, a człowiek ją obsługujący nic sobie z tego nie robi. Zwrócił uwagę kierownikowi, ze powinien zareagować, a ten stwierdzi: "nie mogę, bo się obrazi" :lol:
To się nazywa podejście do pracownika!

Przemek77 - 2013-06-28, 08:35

U nas jest przerost administracji przede wszystkim. Przykład - ogólnopolska S.A. (nazwy nie będę podawał z przyczyn subiektywnych) w której pracuję - niemal co tydzień tworzone są w Centrali nowe, bardzo, bardzo dobrze płatne stanowiska dyrektorskie i kierownicze- często wręcz absurdalne np. "dyrektor do spraw nadzoru nad kontrolą optymalizacji procesów" (autentyk!), podczas gdy na ogólnopolskich spędach "wierchuszki" ciągle się krzyczy o ograniczeniu zatrudnienia bo nie ma kasy. Z tym, że oczywiście ograniczenia mają być wśród ludzi, którzy faktycznie COŚ robią, dzięki którym ta firma się "kręci" - czyli wśród zwykłych pracowników.
Żeby nie skończyło się jak w znanym dowcipie - że zostanie sama Centrala, która będzie sama sobą zarządzać.

Wydajność zaś pracy mamy normalną - weź taką kasjerkę z marketu - widać jak na dłoni, że się nie obija, zasuwa jak mały samochodzik - a zarabia 2-3 razy mniej niż jej koleżanka z Niemiec czy Anglii. Dlaczego? Czyżby kasjerki z pozostałych krajów UE były robotami?

d3mol3k - 2013-06-28, 20:53

BogdanK napisał/a:
"4.
Wprowadzenie zakazu ponownej rejestracji auta powyżej 12 lat w przypadku zmiany właściciela, jeżeli było uprzednio zarejestrowane za granicą."
- źródło: Stowarzyszenie Dealerów Volkswagena i Audi.

Ja wnioskuję o całkowity zakaz ponownej rejestracji używanych samochodów m-ki VW i Audi :evil: (ciekawe ile osób kupiłoby nowe auta tych producentów - wiedząc, że nie będą ich później mogli sprzedać w Polsce?).


BogdanK ja się dziwię wobec powyższego że te samochody mają takie wzięcie na naszym rynku skoro sami dealerzy przyznali się/napisali iż w wieku 12 lat te samochody to złomy :(.
Z tego tekstu też należąloby wywnioskować iż kierujący 12 letnimi i starszymi samochodami marki Audi i VW to potencjalni sprawcy niebezpiecznych zdarzeń na polskich drogach.

radzio - 2013-06-28, 21:02

Mają wzięcie, bo mają "prestiż". Niezależnie od wieku auta znaczek VW albo OOOO dodaje "prestiżu" na dzielni albo wiosce. A "śmigiełko" to nawet czyni człowieka bogiem.
Cytat:
kierujący 12 letnimi i starszymi samochodami marki Audi i VW to potencjalni sprawcy niebezpiecznych zdarzeń na polskich drogach

To prawda. Im starszy samochód VW bądź Audi tym zazwyczaj młodszy (i zarazem głupszy) kierowca jeżdzący zazwyczaj brawurowo. Bo ma "ałdi" (nieważne ze 30-letnie przerdzewiałe 80) i jest "krulem" szos.

BogdanK - 2013-06-28, 22:20

d3mol3k napisał/a:

BogdanK ja się dziwię wobec powyższego że te samochody mają takie wzięcie na naszym rynku skoro sami dealerzy przyznali się/napisali iż w wieku 12 lat te samochody to złomy :(.
Z tego tekstu też należąloby wywnioskować iż kierujący 12 letnimi i starszymi samochodami marki Audi i VW to potencjalni sprawcy niebezpiecznych zdarzeń na polskich drogach.

Bo to prawda, tak dealerzy VW i Audi postrzegają swoje 12-letnie samochody.
Dawno temu, Mercedes produkował model W123 i ci co go kupili, jeździli nim przez długie lata, bo był bezawaryjny i nie było powodu kupować nowego auta (co o mało nie doprowadziło Mercedesa do bankructwa). Producenci samochodów na tym przykładzie nauczyli się, że nie warto robić bezawaryjnych aut, tylko dbać o ich sprzedaż. VW (do którego chyba należy Audi) oficjalnie oświadczył, że produkowane przez niego pojazdy mają być tzw. "jednorazówki", tj. ma być z ich zakupu zadowolony tylko pierwszy właściciel. Specjalnie opracowane są różne elementy i podzespoły ich aut - tak żeby się zepsuły po przebiegu ok. 150 tys. km, a ich wymiana była bardzo droga i nieopłacalna. Niemcy kupują nowe auta średnio co 3-4 lata, więc problemu nie ma. A kto kupuje 12-letnie i starsze samochody (np. VW, czy Audi)? Taki "złom" jest kupowany głównie przez "turystów" ze wschodu.

Przemek77 - 2013-07-01, 07:01

Poczytajcie sobie. Resztki włosów stają mi na głowie. A myślałem, że moje stare punto było kapryśne...

http://vwszrot.pl/

kilazz - 2013-07-01, 15:38

jan ostrzyca napisał/a:
Produktywność polskiego pracownika jest analogiczna do zarobków. Niemcy, Anglicy, Amerykanie, Australijczycy, Włosi, Szwajcarzy nie narzekają na "produktywność" Polaków. Za 2 tys. zł dostajesz wydajność wartą 2 tys. zł. Proste. Za 10 tys. zł dostaniesz pracę wartą 10 tys. zł. Prawo rynku chłopcze.


Prawo rynku jest takie, że zarabiasz tyle ile jesteś warty dla rynku. Jeżeli kolega Dyziek napisał że ma problem ze znalezieniem pracownika za więcej niż średnia krajowa, to znaczy, że są miejsca pracy za więcej niż 1200 netto tylko wymagają większych kwalifikacji. Po co pracodawca ma komukolwiek płacić więcej niż (kompletnie zbędne zresztą) minimum krajowe, jeżeli ma 1000 kandydatów do pracy z tymi samymi umiejętnościami? Teorie o tym, że zapłacisz więcej to będziesz miał większą sprzedaż też są tylko mrzonkami bo zawsze musi być ten który zarabia najmniej, nigdy nie będzie tak, że za prostą pracę dostaniesz tyle ile za pracę eksperta. A ceny dóbr nie-podstawowych nigdy nie będą kalkulowane pod najsłabiej zarabiającego.

Twierdzenie, że ile płacisz tyle dostajesz też się mija z celem bo jeżeli idziesz do pracy to powinieneś tam pracować na 100% normy, nie wspominam już o kradzieżach czy piciu bo to w ogóle jakieś brednie :roll: Nie chcesz pracować dobrze za kwotę na którą się zgodziłeś w umowie (podpisujesz ją dobrowolnie) to nie bierz tej roboty i nie zajmuj miejsca komuś kto na tym stanowisku będzie pracował tak jak należy..

Poza tym popatrzmy na forum.. gdyby było tak źle to ludzie jeździliby samochodami po 1000-3000zł a nie słyszałem o nowej Dacii która tyle kosztuje, a których tu bez liku.

Natomiast pomysł zakazu rejestracji auta ponad 12 letniego to też brednie bo ja mam w domu 2 samochody od nowości, jeden 17 lat, drugi 12 lat i ten 12 letni jest w stanie jak nowy a 17 letni jeszcze nigdy się nie zepsuł. Nie mówiąc już o samochodach kolekcjonerskich i innych youngtimerach.

d3mol3k - 2013-07-01, 20:15

Przemek77 napisał/a:
Poczytajcie sobie. Resztki włosów stają mi na głowie. A myślałem, że moje stare punto było kapryśne...

http://vwszrot.pl/


A to dlatego mi się łopel zaczął po 150 tyś sypać :(. No proszę.

yadoctor - 2013-07-01, 21:00

Przemek77 napisał/a:
U nas jest przerost administracji przede wszystkim. Przykład - ogólnopolska S.A. (nazwy nie będę podawał z przyczyn subiektywnych) w której pracuję - niemal co tydzień tworzone są w Centrali nowe, bardzo, bardzo dobrze płatne stanowiska dyrektorskie i kierownicze- często wręcz absurdalne np. "dyrektor do spraw nadzoru nad kontrolą optymalizacji procesów" (autentyk!), podczas gdy na ogólnopolskich spędach "wierchuszki" ciągle się krzyczy o ograniczeniu zatrudnienia bo nie ma kasy. Z tym, że oczywiście ograniczenia mają być wśród ludzi, którzy faktycznie COŚ robią, dzięki którym ta firma się "kręci" - czyli wśród zwykłych pracowników.
Żeby nie skończyło się jak w znanym dowcipie - że zostanie sama Centrala, która będzie sama sobą zarządzać.

Tu trafiłeś w sedno. Najgorsze jest to, że nikt nie wymyślił dobrego sposobu na pogonienie bandy urzędników rozkradających w tej chwili już postkapitalistyczne firmy.

Przemek77 napisał/a:
Wydajność zaś pracy mamy normalną - weź taką kasjerkę z marketu - widać jak na dłoni, że się nie obija, zasuwa jak mały samochodzik - a zarabia 2-3 razy mniej niż jej koleżanka z Niemiec czy Anglii. Dlaczego? Czyżby kasjerki z pozostałych krajów UE były robotami?

Zarabiają więcej i mają większe koszty życia.

jan ostrzyca - 2013-07-02, 08:08

kilazz napisał/a:
Prawo rynku jest takie, że zarabiasz tyle ile jesteś warty dla rynku.


Najbardziej roszczeniową i bezczelną grupą społeczną nie są w Polsce górnicy, nauczyciele, mundurowi, związkowcy, urzędnicy, rolnicy etc. tylko biznesmeni. Tym wszystko przeszkadza. Składki, podatki, związki zawodowe, pracownicy, klienci, kodeks pracy, recesja, to że za mało sprzedają, że za dużo innych biznesmenów etc. Wystarczy posłuchać przedstawicieli rozmaitych związków zawodowych biznesmenów, nazywanych dla niepoznaki lożami, clubami, konfederacjami. Ciągle domagają się jakichś przywilejów, zwolnień z obowiązków, pomocy publicznej. Jak pracownik jest niezadowolony z warunków pracy to pakuje manatki i wyjeżdża zarabiać lepiej. I w normalnych krajach zarabia lepiej. Jakoś nie słyszałem, żeby polscy biznesmeni jechali masowo prowadzić biznesy za granicą. I to chyba jest prawo rynku - polski pracownik jest potrzebny i doceniany za granicą, polski biznesmen siedzi w POlsce, bo jest za cienki na zagranicę. Jest to oczywiście uproszczenie. Ale statystycznie uzasadnione.

Dowodem na to jest apel dilerów. Chcą ograniczać, narzucać, zmuszać, zamiast rzucić w diabły salony w Polsce, pozakładać salony za granicą i wreszcie zarabiać pieniądze. Obawiam się jednak, że polski styl traktowania klienta w salonie i aso, za zachodnią granicą uznany zostałby za bardzo egzotyczny i mało przekonujący.

Przemek77 - 2013-07-02, 08:30

jan ostrzyca napisał/a:
Dowodem na to jest apel dilerów. Chcą ograniczać, narzucać, zmuszać,

Tyle, że wiesz.... Oni to sobie mogą, na mszę w intencji dać co najwyżej. Dla mnie to ich gadanie to diabła warte.

jan ostrzyca - 2013-07-02, 10:18

Przemek77 napisał/a:
jan ostrzyca napisał/a:
Dowodem na to jest apel dilerów. Chcą ograniczać, narzucać, zmuszać,

Tyle, że wiesz.... Oni to sobie mogą, na mszę w intencji dać co najwyżej. Dla mnie to ich gadanie to diabła warte.


Sobie mogą, ale próbują...A jak ktoś próbuje, to coś tam sobie ugra.

kilazz - 2013-07-02, 10:42

jan ostrzyca napisał/a:
...


chciałbym ci odpisać na calość ale zrobi się z tego mocny i długi off topic i w dodatku jeszcze byś się na mnie obraził.. W skrócie - biznesmen pilnuje swoich niskich podatków tak jak górnik i mundurowy zapiera się rękami i nogami żeby przypadkiem nie pracować do 67 roku życia jak inni. Biznesmen nie emigruje bo po co, jeżeli chce coś sprzedać za granicę to wystarczy że wyemigruje jego towar, to się nazywa eksport. Typowy (głównie słabozarabiający) pracownik nie pakuje manatek tylko zaczyna narzekać, kraść, pić i słabo pracować tak jak to zresztą ktoś wcześniej tutaj napisał. A powinien właśnie spakować manatki. Zarobki mamy na pewno słabsze niż w Europie bo Europa na to co posiada nie pracuje 20 lat i nie dogonimy jej jeszcze długo. Dlatego Polacy hurtowo nie emigrują do Czech, na Litwę czy Słowację tylko do krajów rozwiniętych gdzie mogą korzystać z bogactwa które tam wypracowano wcześniej. Natomiast porównywanie zarobków z punktu pracy i wydatków w Polsce jest taką samą bzdurą jak zachwyty mieszkańca Bangladeszu nad płacą w Polsce.

Jeśli chodzi o roszczenia producentów aut to nic z tego nie będzie bo nikt normalny nie zakaże rejestracji używanych aut. Co najwyżej mogą bardziej egzekwować normy spalania i dla takich aut podnosić różne opłaty tak jak jest to za granicą.

kruczek111 - 2013-07-02, 11:15

jan ostrzyca napisał/a:
...


No ponarzekałeś na przedsiębiorców... super... tyle tylko że twoje gadanie jest nic nie warte jeśli nawet przez rok nie byłeś przedsiębiorcą. Załóż firmę... popracuj to pogadamy jaka to strasznie roszczeniowa grupa.

bebe - 2013-07-02, 11:54

Mi się strasznie podoba, jak "przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy". :D Tu pokręci korbką - i bam!, miejsce pracy. Tam podrapie ścianę - i bam!, miejsce pracy. :D Ludzki pan, bo przecież mógłby leżeć do góry fajką a nie miejsca pracy tworzyć, wszystko by mu się produkowało czy obsługiwało samo, z cienkiego powietrza. :D
jan ostrzyca - 2013-07-02, 16:10

Nie ponarzekałem, tylko napisałem jak jest. Przedsiębiorcy są najbardziej rozczeniową grupą zawodową. Nic im nie pasuje, ciągle narzekają, obwiniają wszystkich wokół, żądają rozmaitych przywilejów. Wystarczy otworzyć dowolny serwis, żeby dowiedzieć się jak są szykanowani przez państwo, pracowników i klientów.
kruczek111 - 2013-07-02, 21:32

jan ostrzyca napisał/a:
Nie ponarzekałem, tylko napisałem jak jest.


Nie napisałeś jak jest tylko napisałeś jak Ci się wydaje że jest. A jak chcesz zobaczyć JAK JEST to załóż firmę zatrudnij dwóch ludzi i wtedy się wypowiadaj.

monopios - 2013-07-02, 22:26

kilazz napisał/a:
Prawo rynku jest takie, że zarabiasz tyle ile jesteś warty dla rynku.

Nie, prawo rynku jest takie, że ustalają gażę według bezrobocia w regionie. Czym większe bezrobocie tym mniejsze wynagrodzenie i na odwrót. A średnia krajowa nic tu niema do rzeczy.



Pracodawca myśli, że jak duże bezrobocie w regionie, to może płacić grosze bo i tak zawsze jakiś potrzebujący/desperat się znajdzie na to miejsce. I niestety ma rację, tylko jakość takich usług/pracy jest niska i krótkotrwała. Do następnego pracownika na tym miejscu i tak w kółko.

kilazz - 2013-07-02, 22:59

monopios napisał/a:
kilazz napisał/a:
Prawo rynku jest takie, że zarabiasz tyle ile jesteś warty dla rynku.

Nie, prawo rynku jest takie, że ustalają gażę według bezrobocia w regionie. Czym większe bezrobocie tym mniejsze wynagrodzenie i na odwrót. A średnia krajowa nic tu niema do rzeczy.

Pracodawca myśli, że jak duże bezrobocie w regionie, to może płacić grosze bo i tak zawsze jakiś potrzebujący/desperat się znajdzie na to miejsce. I niestety ma rację, tylko jakość takich usług/pracy jest niska i krótkotrwała. Do następnego pracownika na tym miejscu i tak w kółko.


Tylko potwierdziłeś to co napisałem - prawo rynku.. popyt i podaż. Jest podaż pracowników niewykwalifikowanych to zarabiają mało, jest popyt na specjalistów, np. magistrów farmacji, to zarabiają dużo. Jest duże bezrobocie to podaż pracowników jest wysoka i płace sa niskie. Dlatego też np. z powodu płacy minimalnej nie ma sensu przenosić fabryk na zadupia i tam płacić minimum skoro można sobie ulokować fabrykę w centrum przy jakiejś autostradzie i płacić pracownikom tyle samo.

A pracownik jak ma pracować słabo to niech się lepiej wcale nie zatrudnia i nie zajmuje innym miejsca. Bo przy zatrudnieniu raczej nie wspominał że będzie pracował do dupy bo mu się wypłata nie podoba. Bo to że wypłata nie pasuje jednemu to nie znaczy, że innemu też nie będzie pasowała i też będzie słabo pracował. Jeden chce sobie za to utrzymać rodzinę albo kupić mieszkanie i będzie narzekał że mało a drugi się nudzi na bezrobociu i będzie zadowolony z każdych zarobków.

yadoctor - 2013-07-02, 23:44

monopios napisał/a:
Pracodawca myśli, że jak duże bezrobocie w regionie, to może płacić grosze bo i tak zawsze jakiś potrzebujący/desperat się znajdzie na to miejsce. I niestety ma rację, tylko jakość takich usług/pracy jest niska i krótkotrwała. Do następnego pracownika na tym miejscu i tak w kółko.


Czyli co, jak masz kryzys i złą koniunkturę to się obijasz, bo mało Ci płacą? :lol:

Oczywiście, że nie. Przeciwnie, 'za*** jak dyliżans', bo musisz się jakoś utrzymać, a jak będziesz źle pracował to dziesięciu innych czeka na twoje miejsce. I do tego potrzebna jest płaca minimalna, żeby (przynajmniej na legalnym rynku pracy) ludzie pracujący mieli wystarczająco pieniędzy, żeby się jakoś utrzymać.

jan ostrzyca - 2013-07-03, 07:16

kruczek111 napisał/a:
jan ostrzyca napisał/a:
Nie ponarzekałem, tylko napisałem jak jest.


Nie napisałeś jak jest tylko napisałeś jak Ci się wydaje że jest. A jak chcesz zobaczyć JAK JEST to załóż firmę zatrudnij dwóch ludzi i wtedy się wypowiadaj.


Nie wydaje mi się. Wystarczy poczytać lub posłuchać tzw ekspertów, głównych ekonomistów itp, Lewiatana, PKPP, BCC i różnych innych, żeby się przekonać, że w marudzeniu, narzekaniu i żądaniu przywilejów nie mają sobie równych.

kruczek111 - 2013-07-03, 08:17

jan ostrzyca napisał/a:

Nie wydaje mi się. Wystarczy poczytać lub posłuchać tzw ekspertów, głównych ekonomistów itp, Lewiatana, PKPP, BCC i różnych innych, żeby się przekonać, że w marudzeniu, narzekaniu i żądaniu przywilejów nie mają sobie równych.


:-)

Po pierwsze to podchodził bym z dystansem do wypowiedzi w radiu i telewizji. Jakoś nie chce mi się wierzyć że przy tego typu narzędziu ludzie mediów są w stanie oprzeć się pokusie realizacji własnych celów. No ale może się oczywiście mylę i wszystko co podaje radio i telewizja jest w dobrej wierze

A co do samej treści wypowiedzi przedsiębiorców... To dlatego tak zachęcam do spróbowania się w biznesie bo CI ludzie naprawdę często mają rację. Nie jest łatwo prowadzić firmę i powie Ci to każdy kto pracował jako pracownik a potem założył firmę. Nie mówię że nie ma satysfakcji i że nic się nie zarabia ale CI ludzie zarabiają właśnie na tym że optymalizują zarządzanie innymi ludźmi i widzą ile jest bezsensu i absurdów jest w polskim prawie.

Nie wiem czego oczekiwał byś od nich? Żeby siedzieli cicho i cieszyli się jak jest? Szefowie firm dobrze wiedzą że można by więcej zarabiać więcej płacić pracownikom i więcej ich zatrudniać gdyby tylko państwo polskie ściągało mniejsze haracze. Prosta sprawa - dobrowolność składek ZUS i likwidacja zasiłku - niech ktoś coś takiego wprowadzi i bezrobocie wśród młodych ludzi zniknie w miesiąc.

kilazz - 2013-07-03, 10:21

yadoctor napisał/a:

Oczywiście, że nie. Przeciwnie, 'za*** jak dyliżans', bo musisz się jakoś utrzymać, a jak będziesz źle pracował to dziesięciu innych czeka na twoje miejsce. I do tego potrzebna jest płaca minimalna, żeby (przynajmniej na legalnym rynku pracy) ludzie pracujący mieli wystarczająco pieniędzy, żeby się jakoś utrzymać.


Błędne założenie na starcie bo nikt nie powiedział, że z pracy masz się utrzymać. Inne są koszty utrzymania pracującego 18latka mieszkającego z rodzicami (czytaj: nawet zerowe) a inne ojca utrzymującego z jednej wypłaty 4 osobową rodzinę. Nastolatek zje w domu, wyśpi się w domu, nawet jak zarobi 1200zł to ma 1200 na imprezowanie jak król. A ojciec rodziny za 1200zł to kupi co najwyżej jedzenie dla 4 osób. Pierwszy zadowolony a drugi niezadowolony.

Wiesz kiedy ostatnio rosły stawki niewykwalifikowanych, bardzo mocno powyżej tej minimalnej (która wtedy wynosiła gdzieś 800zł) ? Gdzieś tak w 2006-2007 kiedy był boom budowlany i wystarczyło iść do roboty na budowę jako podawacz wiadra, żeby zarobić niezłe pieniądze bo wtedy był tam stały niedobór pracowników. Robotnik na budowie zarabiał dwa razy więcej niż ja zarabiałem wtedy w biurze.. I przez to że tam wessało masę niewykwalifikowanych pracowników to w innych branżach mieli z niewykwalifikowanymi problem, prawie w każdym hipermarkecie wisiały w sklepach kartki "zatrudnimy do pracy". Zarobki ustalił rynek. Boom się sypnął, z budowlanki poodchodzili niewykwalifikowani bo już ich tylu nie było trzeba i płace wszędzie automatycznie spadły bo zaczęli znowu szukać zaczepienia w innych branżach. Żadna płaca minimalna nie była potrzebna żeby zarabiali więcej, wystarczyło po prostu że było mniej rąk do pracy i rynek sam wymusił podwyżki.

Dzięki płacy minimalnej nie powstają (na legalnym rynku pracy) nowe miejsca pracy, typowe proste niewymagające roboty, które nie są warte 1200 netto, np. właśnie dla takiego typowego 18 latka. Bo nie ma takiej opcji, żeby każda praca była warta nie mniej niż 1200zł. Ktoś mógłby robić za mniej niż 1200 netto (np. u sąsiada za 1000 w biurze) musi szukać roboty np. w innym mieście gdzie zatrudniają za te 1200 np. w fabryce na taśmie a więc dużo marniejsza robota. I jest w plecy bo na paliwo wyda więcej niż zyska, w dodatku straci czas na dojazdy, i jeszcze w dodatku będzie dodatkową konkurencją dla tych z tego miasta czyli powiększy tam problemy ze znalezieniem pracy. A wiadomo im więcej chętnych do pracy tym łatwiej utrzymać tam niskie stawki. I po co ci ta minimalna? Tym bardziej, że im bardziej sztucznie rośnie tym bardziej przybywa umów śmieciowych czy zatrudniania przez agencje. Efekt finalny - uczciwy nie zatrudnia wcale a mniej uczciwy kombinuje, bezrobocie rośnie a niewykwalifikowani zarabiają grosze bo jest ich od groma.

jan ostrzyca - 2013-07-03, 10:51

1. Cóż, wypowiedzi w mediach biorę tak jak one brzmią. Jeśli panowie z Lewiatana, BCC i PKPP w każdej wypowiedzi marudzą i domagają się przywilejów to biorę to tak jak słyszę i piszę, że marudzą i domagają się przywilejów. No chyba, że nie rozumiem i panowie ze związków zawodowych przedsiębiorców nie marudzą i nie domagają się przywilejów?

2. Biznes nie jest łatwym zajęciem i nie każdy ma predyspozycje. Zwykle krytycznie ocenia się przygotowanie pracowników, że leniwi, mało mobilni, słabo wykształceni etc. A ponowie biznesmeni? Sami geniusze i tytani pracy?

3. Jak pracownik np. salonu samochodowego (o tym wszak ten wątek) jest niezadowolony to zmienia pracę lub wyjeżdża za granicę. Jak właściciel salonu jest niezadowolony to pisze protest do rządu. Jak komuś nie odpowiadają warunki prowadzenia biznesu w Polsce może to robić za granicą. I niech w Niemczech udowodni, że zna się na biznesie. Droga wolna.

4. Państwo polskie ściąga jedne z najniższych haraczy w Europie. Spróbuj prowadzić biznes w Szwecji czy Francji to zobaczysz jakie obowiązki ma przedsiębiorca, jak jest siła związków zawodowych, jakie uprawnienia ma pracownik. I paradoksalnie tam się opłaca robić biznesy.

5. Płaca minimalna obowiązuje w większości państw UE. To samo dotyczy zasiłków. Jęśli płaca minimalna to za dużo za daną pracę, można przecież dać umowę na ułamek.

6. "Haracze" tak naprawdę płaci pracownik, mi.n 19% PIT+23%VAT+ rozmaite inne . I znaczna część tych pieniędzy ląduje w kieszeniach przedsiębiorców realizujących zamówienia publiczne lub wiszących u sakiewki publicznej (NFZ).

Marek - 2013-07-03, 11:14

Według mnie to największy problem jest ze znalezieniem kompromisu, bo dla każdej grupy kompromis oznacza całkowicie, co innego. Zgadzam się, że prowadzenie własnego biznesu w naszym kraju jest ciężkie, ale życie pracownika też nie należy do łatwych. Na pewno nikt tu nikogo nie przekona, kto ma gorzej i taka licytacja według mnie mija się z celem.
Wracając do głównego tematu to żeby do czegokolwiek zmusić trzeba oprócz kija mieć dobrą marchewkę a o tym rządzący jakoś zapominają.

bebe - 2013-07-03, 11:17

kruczek111 napisał/a:
Szefowie firm dobrze wiedzą że można by więcej zarabiać więcej płacić pracownikom i więcej ich zatrudniać gdyby tylko państwo polskie ściągało mniejsze haracze.

Bo przecież przedsiębiorcy to dobre wróżki, więc jak pojawi się możliwość płacenia mniej, to nie skorzystają z niej, tylko sypną groszem pracownikom. :) Tacy to są bowiem mili ludzie. :D

jan ostrzyca - 2013-07-03, 11:21

Tu nie chodzi o licytację kto ma gorzej, tylko o nazywanie rzeczy po imieniu.

Bebe opisał to idealnie na przykładzie "tworzenia miejsc pracy" przez "pracodawców". Chłopcy z BCC, Lewiatana, i PKPP od lat przekonują, że są "pracodawcami" więc tworzą miejsca pracy i dają pracę, więc należą im się rozmaite przywileje. A ja myślałem, że celem przedsiębiorcy nie jest tworzenie i dawanie tylko zarabianie pieniędzy. Nazywajmy rzeczy po imieniu, a będzie łatwiej się dogadać.

Marek - 2013-07-03, 11:27

Wszystko się zgadza. Pracodawcą chodzi o to by jak najwięcej zarobić tak jak i pracownikom. Chodziło mi jedynie o to, że trudno jest wypracować kompromis, który zadowoliłby jednych i drugich.
kilazz - 2013-07-03, 13:46

jan ostrzyca napisał/a:
1. Cóż, wypowiedzi w mediach biorę tak jak one brzmią. Jeśli panowie z Lewiatana, BCC i PKPP w każdej wypowiedzi marudzą i domagają się przywilejów to biorę to tak jak słyszę i piszę, że marudzą i domagają się przywilejów. No chyba, że nie rozumiem i panowie ze związków zawodowych przedsiębiorców nie marudzą i nie domagają się przywilejów?

Każdy się domaga, nauczyciele, górnicy, lekarze.. czemu przedsiębiorcy mieliby się nie domagać?

Cytat:
2. Biznes nie jest łatwym zajęciem i nie każdy ma predyspozycje. Zwykle krytycznie ocenia się przygotowanie pracowników, że leniwi, mało mobilni, słabo wykształceni etc. A ponowie biznesmeni? Sami geniusze i tytani pracy?


Geniusze nie geniusze ale to oni rozkręcili firmy i oni zatrudniają ludzi.. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - przedsiębiorca bez pracowników to jednoosobowa działalność gospodarcza, pracownik bez przedsiębiorcy to bezrobotny.

Cytat:
3. Jak pracownik np. salonu samochodowego (o tym wszak ten wątek) jest niezadowolony to zmienia pracę lub wyjeżdża za granicę. Jak właściciel salonu jest niezadowolony to pisze protest do rządu. Jak komuś nie odpowiadają warunki prowadzenia biznesu w Polsce może to robić za granicą. I niech w Niemczech udowodni, że zna się na biznesie. Droga wolna.


Znowu puste frazesy. To ja powiem że pracownik nie wyjeżdża tylko zaczyna stękać, marudzić i słabo pracować, podkradać sprzęty z zakładu itp. A właściciel do kogo ma pisać protest, do pracownika? Przecież jest nad pracownikiem. Poza tym właściciel salonu do nikogo pisał nie będzie, prowadzi biznes albo go zwija. Poza tym niejedna Polska firma ma swój oddział w Niemczech, więc nie rób z zagranicy jakiegoś niewiadomo czego, biznes prowadzi się tam tak samo jak tutaj.

Cytat:
5. Płaca minimalna obowiązuje w większości państw UE. To samo dotyczy zasiłków. Jęśli płaca minimalna to za dużo za daną pracę, można przecież dać umowę na ułamek.


W najbogatszych nie obowiązuje, w innych są luźne uzgodnienia albo dotyczą tylko wybranych branży i stawki ustala się indywidualnie. Dodatkowo im minimalna bliższa średniej krajowej tym biedniejszy kraj. Dodajmy, że najwyższy procent w Europie do niedawna był w Grecji a Polska powoli go dogania..

Cytat:

6. "Haracze" tak naprawdę płaci pracownik, mi.n 19% PIT+23%VAT+ rozmaite inne . I znaczna część tych pieniędzy ląduje w kieszeniach przedsiębiorców realizujących zamówienia publiczne lub wiszących u sakiewki publicznej (NFZ).


A przedsiębiorca oczywiście nie płaci VATu, PITu i tych wszystkich innych?

kruczek111 - 2013-07-03, 15:20

bebe napisał/a:
kruczek111 napisał/a:
Szefowie firm dobrze wiedzą że można by więcej zarabiać więcej płacić pracownikom i więcej ich zatrudniać gdyby tylko państwo polskie ściągało mniejsze haracze.

Bo przecież przedsiębiorcy to dobre wróżki, więc jak pojawi się możliwość płacenia mniej, to nie skorzystają z niej, tylko sypną groszem pracownikom. :) Tacy to są bowiem mili ludzie. :D


Ależ oczywiście że przedsiębiorcy zależy na dochodzie własnej firmy bo tylko wtedy nie zbankrutuje. Nie oznacza to jednak że droga do tego wiedzie przez płacenie mniej. Każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej zamówień, rozbudowywać firmę, zatrudniać więcej ludzi i więcej im płacić żeby ściągnąć do siebie lepszych specjalistów. Co tu jest niejasne?

Uważasz że mało zarabiasz? No problem! Zwolnij się i znajdź lepiej płatną pracę. Nie ma lepiej płatnej pracy? To załóż własną firmę i udowodnij że twój czas potrafisz lepiej sprzedać niż wycenił go twój pracodawca.

Problem polega na tym że żeby to zrobić trzeba mieć jaja i dużo wiary w siebie. Za pracodawcami stoją ich czyny które budzą mój szacunek a nie puste słowa i marudzenie że się mało zarabia a wokoło same krezusy.

bebe - 2013-07-03, 15:41

kruczek111 napisał/a:
Każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej zamówień, rozbudowywać firmę, zatrudniać więcej ludzi i więcej im płacić żeby ściągnąć do siebie lepszych specjalistów. Co tu jest niejasne?

Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)

kruczek111 napisał/a:
Uważasz że mało zarabiasz?

Nie przerzucaj swoich frustracji na mnie. :)

kruczek111 napisał/a:
Problem polega na tym że żeby to zrobić trzeba mieć jaja i dużo wiary w siebie.

Nie, wcale nie. Wystarczy trochę samozaparcia i kilka świstków w urzędzie. :) Jak ktoś to lubi i ma chęci, to oczywiście proszę bardzo, ale nie każdemu to odpowiada, z różnych przyczyn. Stawianie przedsiębiorców w roli półbogów, bo chciało im się wyrobić REGON, uważam za delikatne nadużycie. :)

kilazz - 2013-07-03, 16:36

bebe napisał/a:
Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)


Dokładnie tak jest i to chyba normalne, że każdy chciałby mieć więcej kasy niż ma, jeżeli czemuś poświęca czas. Zatrudniać kilkudziesięciu ludzi w czynie społecznym za prywatne pieniądze tego raczej nie ma nigdzie na świecie. Wzrost zatrudnienia jest wtedy kiedy potrzebni są nowe ludzie i celem pracodawcy jest zapłacić jak najmniej a celem pracownika jest zarobić jak najwięcej. Efektem negocjacji jest kwota, która znajdzie się na umowie. Jak idziesz do pracy gdzie jedynym zadaniem będzie klepanie na kasie fiskalnej to raczej za dużo nie ponegocjujesz, jak jesteś jedynym fachowcem w Polsce z uprawnieniami albo unikatowymi referencjami niezbędnymi dla potrzeb przetargu to możliwości zarobku masz prawie nieograniczone..

yadoctor - 2013-07-03, 20:43

kilazz napisał/a:
jan ostrzyca napisał/a:
2. Biznes nie jest łatwym zajęciem i nie każdy ma predyspozycje. Zwykle krytycznie ocenia się przygotowanie pracowników, że leniwi, mało mobilni, słabo wykształceni etc. A ponowie biznesmeni? Sami geniusze i tytani pracy?


Geniusze nie geniusze ale to oni rozkręcili firmy i oni zatrudniają ludzi.. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - przedsiębiorca bez pracowników to jednoosobowa działalność gospodarcza, pracownik bez przedsiębiorcy to bezrobotny.


Jan Ostrzyca, choć 'zalatuje' mi trochę inną opcją ode mnie, ma tu rację.

Otóż kilazz, cały problem polega na tym, że teraz Ty masz złe założenie. Ja dlatego parę postów wcześniej wspomniałem o 'postkapitalizmie', że to w czasach idealnego kapitalizmu miałeś przedsiębiorcę, który się rozwinął, zatrudnił ludzi i płacił im uczciwie, żeby byli zadowoleni i dobrze pracowali. I w tzw. 'małych i średnich firmach' wciąż tak się dzieje. Ale są firmy, i tu doskonałym przykładem jest przytoczony już sir Ford, który owszem kiedyś rozwinął firmę. Jednakże z przyczyn oczywistych on już nią nie zarządza. Więc kto nią zarządza? Zgraja nieudaczników, którzy wleźli na cudzy majątek i zależy im jedynie na wyssaniu z tej firmy jak najwięcej. Myślisz, że zwykły przedsiębiorca postanowiłby kupić bardzo ryzykowne greckie obligacje na swoją, własnymi rękami zbudowaną firmę? Oczywiście, że nie. Robili to faceci, którzy co rok wypłacali sobie premie z zysków z tych obligacji. A dym się zrobił, jak sie okazało, że zysków z obligacji nie ma, bo Grecja nie ma jak ich wypłacić. Ale wtedy już zarządca siedział w swoim domku na Seszelach i miał wszystkich głęboko w dupie.

Właśnie dlatego nie przejdzie mi przez gardło, że cały czas mamy kapitalizm. Bo nie mamy.

kruczek111 - 2013-07-03, 22:23

bebe napisał/a:

Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)


Ale ja wcale nie usiłuje tego wmówić. Tylko nie rozumiem czemu tak ironicznie się wypowiadasz o ludziach którzy wyróżniają się pracowitością, pomysłowością i odwagą i przy tym dają zarobić innym? Mówię natomiast o tym że są w Polsce bardzo duże przeszkody, głównie prawne i instytucjonalne, które hamują rozwój tych ludzi a przez to wzrost pensji ich pracowników. I o tym trzeba wałkować na okrągło nawet jak ktoś to nazywa marudzeniem i przesadnymi roszczeniami.

bebe napisał/a:

kruczek111 napisał/a:
Uważasz że mało zarabiasz?

Nie przerzucaj swoich frustracji na mnie. :)


Nie zarabiam dużo ale też nie mam z tego powodu najmniejszych frustracji. Może właśnie dlatego że pracuje we własnym biznesie i daje mi to dużo radości. Gorzej że w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem tylko zbyłeś to żartem.

bebe napisał/a:

kruczek111 napisał/a:
Problem polega na tym że żeby to zrobić trzeba mieć jaja i dużo wiary w siebie.

Nie, wcale nie. Wystarczy trochę samozaparcia i kilka świstków w urzędzie. :) Jak ktoś to lubi i ma chęci, to oczywiście proszę bardzo, ale nie każdemu to odpowiada, z różnych przyczyn. Stawianie przedsiębiorców w roli półbogów, bo chciało im się wyrobić REGON, uważam za delikatne nadużycie. :)


No ale o co chodzi? Czy my tu dyskutujemy o tym jak trudno jest złożyć wniosek w CEDIG? Ja pisałem o sukcesie jaki CI ludzie odnieśli i o tym że zrobili to własnymi rękami. Nie mam jeszcze na swoim koncie takich osiągnięć i dorobku żeby podejmować się negatywnego osądzania ich działań i uwag pod adresem polskiego systemu prawnego

monopios - 2013-07-03, 22:34

kilazz napisał/a:
Tylko potwierdziłeś to co napisałem - prawo rynku.. popyt i podaż. Jest podaż pracowników niewykwalifikowanych to zarabiają mało, jest popyt na specjalistów

Tak, tak... .
Powiedz to ludziom, którzy pracują w Polsce wschodniej i zachodniej, na tym samym stanowisku. Powiedz im, że absolutnie niema różnicy w ich zarobkach.

Ogarni się i przemyśl to sobie jeszcze raz, to że region ma wpływ na zarobki, to że % bezrobocia w danym regionie ma wpływu na zarobki i to na większości stanowisk od wykwalifikowanych do niewykwalifikowanych.

yadoctor napisał/a:
monopios napisał/a:
Pracodawca myśli, że jak duże bezrobocie w regionie, to może płacić grosze bo i tak zawsze jakiś potrzebujący/desperat się znajdzie na to miejsce. I niestety ma rację, tylko jakość takich usług/pracy jest niska i krótkotrwała. Do następnego pracownika na tym miejscu i tak w kółko.


Czyli co, jak masz kryzys i złą koniunkturę to się obijasz, bo mało Ci płacą? :lol:

Oczywiście, że nie. Przeciwnie, 'za*** jak dyliżans', bo musisz się jakoś utrzymać, a jak będziesz źle pracował to dziesięciu innych czeka na twoje miejsce. I do tego potrzebna jest płaca minimalna, żeby (przynajmniej na legalnym rynku pracy) ludzie pracujący mieli wystarczająco pieniędzy, żeby się jakoś utrzymać.

Nie zrozumiałeś.
Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Załóż, że pracownik pracuje 6 miesięcy. W tym czasie przyswoił swoje stanowisko pracy na takim poziomie, że jego wydajność jest bardzo dobra i nie popełnia błędów (czyt. nie tworzy bubli). I kiedy trafi mu się lepsza płaca, bo tu zarabiał marne grosze, to tą dotychczasową rzuci w diabły. A pracodawca znowu będzie musiał zatrudnić nowego pracownika, który musi się wyszkolić. I w ten sposób tracą pracodawcy, bo duży przepływ pracowników powoduje dodatkowe koszty szkoleń, wpływa na niską jakość wyrobu/usług, na wizerunek firmy itd.

yadoctor - 2013-07-03, 23:00

monopios napisał/a:

Nie zrozumiałeś.
Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Załóż, że pracownik pracuje 6 miesięcy. W tym czasie przyswoił swoje stanowisko pracy na takim poziomie, że jego wydajność jest bardzo dobra i nie popełnia błędów (czyt. nie tworzy bubli). I kiedy trafi mu się lepsza płaca, bo tu zarabiał marne grosze, to tą dotychczasową rzuci w diabły. A pracodawca znowu będzie musiał zatrudnić nowego pracownika, który musi się wyszkolić. I w ten sposób tracą pracodawcy, bo duży przepływ pracowników powoduje dodatkowe koszty szkoleń, wpływa na niską jakość wyrobu/usług, na wizerunek firmy itd.

Zgoda. I póki pracodawcą jest właściciel firmy, to często zwraca na to uwagę i płaci na normalnym poziomie. Ale jeśli pracodawcą jest zarządca... tu robią się schody, które opisałem troszkę wyżej.

kilazz - 2013-07-03, 23:00

monopios napisał/a:
kilazz napisał/a:
Tylko potwierdziłeś to co napisałem - prawo rynku.. popyt i podaż. Jest podaż pracowników niewykwalifikowanych to zarabiają mało, jest popyt na specjalistów

Tak, tak... .
Powiedz to ludziom, którzy pracują w Polsce wschodniej i zachodniej, na tym samym stanowisku. Powiedz im, że absolutnie niema różnicy w ich zarobkach.

Ogarni się i przemyśl to sobie jeszcze raz, to że region ma wpływ na zarobki, to że % bezrobocia w danym regionie ma wpływu na zarobki i to na większości stanowisk od wykwalifikowanych do niewykwalifikowanych.


Nie rozumiem za bardzo tego o czym do mnie piszesz. Wszystko to streściłem w tym co cytujesz - Popyt i Podaż, nie wiem czy mam te terminy tłumaczyć? Jeżeli jest niedobór pracowników to płaci się im lepiej, jeżeli nadmiar to płaci się słabo, co tu jest niezrozumiałe?

Cytat:
Nie zrozumiałeś.Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.


Normalny pracownik najpierw idzie do pracodawcy na rozmowę z zapytaniem o podwyżkę a potem się zwalnai, nie wiem czego ty oczekujesz, że pracodawca go będzie wzywał i pytał "nie zechciałbyś może więcej zarabiać", przecież to śmiechu warte.. Jak mu nie da to znaczy, że woli szkolić następnego, więc żadna strona żalu do siebie mieć nie powinna, on cię nie chce za więcej, ty nie chcesz za tyle pracować i się żegnasz, wszystko gra.

bebe - 2013-07-03, 23:18

kruczek111 napisał/a:
bebe napisał/a:
Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)

Ale ja wcale nie usiłuje tego wmówić. Tylko nie rozumiem czemu tak ironicznie się wypowiadasz o ludziach którzy wyróżniają się pracowitością, pomysłowością i odwagą i przy tym dają zarobić innym?

Temu, iż korelacja pomiędzy pracowitością, pomysłowością i odwagą a posiadaniem DG czy firmy czy pracowników czy czego tam jest IMHO niewiele wyższa wśród przedsiębiorców niż wśród ogółu populacji. A już utożsamianie wyżej wymienionych cech z ogółem przedsiębiorców uważam za spore nadużycie, co u mnie objawia się ironią. :]

kruczek111 napisał/a:
Mówię natomiast o tym że są w Polsce bardzo duże przeszkody, głównie prawne i instytucjonalne, które hamują rozwój tych ludzi a przez to wzrost pensji ich pracowników. I o tym trzeba wałkować na okrągło nawet jak ktoś to nazywa marudzeniem i przesadnymi roszczeniami.

Ludzi, których rozwój hamują śmieciówki, śmiechowe pensje czy kijowe warunki pracy, jest jakby więcej, i to po ich stronie raczej jest moja sympatia.

kruczek111 napisał/a:
Gorzej że w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem tylko zbyłeś to żartem.

Nie potrafię się do tego odnieść, bo ma się to nijak do mojej sytuacji. Nie uważam, że zarabiam mało. Nawet gdybym, to mój zawód praktycznie wyklucza DG, o zakładaniu firmy nie wspominając. Na szukanie nowego zawodu tylko po to, żeby sobie założyć DG, czemuś nie mam ochoty. :) W ogóle, mam tyle fajniejszych zajęć i zainteresowań (uprzedzam - niemożliwych do zmonetyzowania), że przedstawianie pracy w ogóle, a DG w szczególe za przygodę życia, (o ile nie jest to ratowanie ludzi czy księgi mądrej pisanie), uważam za chore.

kruczek111 napisał/a:
Ja pisałem o sukcesie jaki CI ludzie odnieśli i o tym że zrobili to własnymi rękami.

Dodajmy, że ludzie ci byli doskonale sferyczni, zawieszeni w próżni. :] IMHO takich przypadków, kiedy ktoś zawdzięcza swój sukces tylko i wyłącznie sobie, bez żadnego wsparcia ze strony społeczeństwa, rodziny, państwa, itp., jest pomijalnie mało, i są to w większości rozbitkowie, którym udało się zbiec z bezludnych wysp. Cała reszta w próżni zawieszona nie jest, więc ten sukces własnymi rękami odniesiony jednak ma gdzieś tam, mocniej lub słabiej, poodciskane cudze ręce. Co pod rozwagę zostawiam. :]

Poza tym wypada mi przeprosić za domorosłą filozofię. Ostatnio wziąłem się znowu za ćwiczenie, a za źródło protein obrałem sobie alkohol. ;)

wiciu_r - 2013-07-04, 09:13

Że tak się wtrącę.
Idąc sobie przez miasto coraz częściej zauważa się witryny oblepione kartkami "likwidacja sklepu", "do wynajęcia" itp., czyli coraz więcej ludzi traci pracę wraz z wieloletnio budowanym kapitałem. Nowej pracy raczej nie znajdą, czyli pieniądz się nie obróci trafiając do innych, którzy wkrótce też zamkną działalność przyspieszając recesję.
Bzdurne prawo nikomu w tym kraju nie pomaga, zusy i podatki trzeba regularnie płacić chociaż wpływy za wykonana pracę często wchodzą na konto po 2 msc.
Do tego czasem przychodzą wezwania ze skarbówki obwarowane groźbami, zamykam więc firmę, jadę, a tam kobita tłumaczy mi, że w tej rubryce w tej kratce powinien pan postawić krzyżyk itp.
Myślę, że takich osób prowadzących mikrofirmy są setki tysięcy i spokojnie mogłyby normalnie funkcjonować gdyby nie durna biurokracja. Abym mógł wszystko legalnie prowadzić w 1 osobowej firmie musiałbym mieć zdaje się poza elektrycznymi (te mam) uprawnienia strażaka, bhp, kierowcy zawodowego itp.
Ale kolejny wątły strumyczek podatkowy wysechł bo zmęczony zamknąłem w końcu po paru latach DG. Jak to wszystko może kiedyś będzie bardziej przyjazne to znowu otworzę firmę i może zarobię na nowe auto.
Pozdro

Przemek77 - 2013-07-04, 09:21

Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.
Prezes - 2013-07-04, 09:58

Też tak to widzę. Choćby ostatnia dyrektywa Ministerstwa, żeby US więcej karał, a nie upominał. Co za głupota.
Albo spóźnienie 1 dzień ze składkami ZUS i chorobowego i innych ubezpieczeń nie ma.
Akcja brzuszek w ZUS.
Do rubryczek i kobitek w US czy ZUS nic nie mam. Ale różne interpretacje tego samego przepisu to już temat rzeka.

A dealerzy słusznie się oburzają. Bo samozatrudnionych czy mikrofirm jest bardzo dużo. I tacy ludzie kupują nowe auta i po 3 latach je wymieniają (no chyba, że ja :P). Inni użytkownicy mogą je kupić sporo taniej i mieć nowsze auto w super stanie, serwisowane, nie składane z 3 różnych.

Ministerstwo od przyszłego roku ma zmniejszyć odpis VAT do 50%. Ma też do 50% obniżyć odliczanie kosztów części i serwisu auta. Co za tym idzie - ludzie tacy jak ja 1000 razy się zastanowią, zanim zakupią auto, bo koszty netto drastycznie wzrosną. Zrobi się zastój. Dealerzy zaczną zwalniać ludzi, producenci podzespołów zaczną zwalniać ludzi, etc. Zwolnieni ludzie nie wydadzą swoich pieniędzy, bo ich nie będą mieli, więc stracą sklepy odzieżowe, spożywcze, itd. Ludzie zaczną jeździć 20-letnimi niemcami i tak się to skończy. Ja jestem za dealerami. Nie dotowaniem ich - o czemu? - ale zrobieniem normalnie w Polsce, jak w większości krajów UE, gdzie samochód traktuje się jak każdy inny towar w przedsiębiorstwie. Kupuję z VAT - odliczam VAT, sprzedaję - płacę cały VAT od sprzedaży, a nie kombinowanie ze zwolnieniami VAT, korektami, itp.

kruczek111 - 2013-07-04, 10:00

bebe napisał/a:

Temu, iż korelacja pomiędzy pracowitością, pomysłowością i odwagą a posiadaniem DG czy firmy czy pracowników czy czego tam jest IMHO niewiele wyższa wśród przedsiębiorców niż wśród ogółu populacji. A już utożsamianie wyżej wymienionych cech z ogółem przedsiębiorców uważam za spore nadużycie, co u mnie objawia się ironią. :]


No ja się z tym nie zgadzam. Uważam że jest znacznie wyższa. Bazuję oczywiście na własnych doświadczeniach i kontaktach z ludźmi po jednej i po drugiej stronie. Ale to właśnie te cechy każą podejmować ryzyko i brać odpowiedzialność za skutki.
Ludzie którzy prowadzą DG są po prostu inni - mają inne nastawienie. Pracownik wykonuje polecenia, podporządkowuje się i reszta go generalnie nie obchodzi.

bebe napisał/a:
Ludzi, których rozwój hamują śmieciówki,

Niby jak hamują? Tzw śmieciówki to jeden z ostatnich bastionów wolności gospodarczej w tym kraju. Opowiedz mi w jaki sposób to hamuje kogokolwiek rozwój?

bebe napisał/a:
śmiechowe pensje

Czyli co? wszyscy mają zarabiać po 5k/miesiąc? i wtedy będzie fajnie. Wydaje mi się że tak już kiedyś było i nie było fajnie. Pensja jest wyznacznikiem wartość czyjegoś czasu. Co w tym dziwnego że jeden bardziej go ceni a inny mniej? Poza tym co to w ogóle za argument jest. Każdy by chciał zarabiać 2x tyle ile zarabia a potem znowu 2x itd i to się nigdy nie skończy :-) Jeszcze raz powtarzam: jeśli komuś nie pasuje jego pensja niech sam coś z tym zrobi a nie marudzi że go pracodawca okrada.

bebe napisał/a:
czy kijowe warunki pracy,

Przepraszam za to pytanie ale pytam całkiem na serio: Czy zastanawiałeś się kiedyś czy twoje poglądy nie są po prostu komunistyczne? Nie obraź się za pytanie - po prostu jestem ciekaw i pytam serio pod wpływem twoich trosk np o warunki pracy.

bebe napisał/a:
jest jakby więcej, i to po ich stronie raczej jest moja sympatia.

yyyyyyy no ja jednak stawiam na jakoś nie na ilość :-)

bebe napisał/a:

Nie potrafię się do tego odnieść, bo ma się to nijak do mojej sytuacji. Nie uważam, że zarabiam mało. Nawet gdybym, to mój zawód praktycznie wyklucza DG, o zakładaniu firmy nie wspominając. Na szukanie nowego zawodu tylko po to, żeby sobie założyć DG, czemuś nie mam ochoty. :) W ogóle, mam tyle fajniejszych zajęć i zainteresowań (uprzedzam - niemożliwych do zmonetyzowania), że przedstawianie pracy w ogóle, a DG w szczególe za przygodę życia, (o ile nie jest to ratowanie ludzi czy księgi mądrej pisanie), uważam za chore.

No ja nie uważam za chore bo generalnie jestem zwolennikiem wolności do momentu gdy ktoś z tego powodu nie cierpi. Szkoda że być może nie będziesz mógł doświadczyć prowadzenia DG bo jest ot jednak doświadczenie bardzo ciekawe.

bebe napisał/a:

Dodajmy, że ludzie ci byli doskonale sferyczni, zawieszeni w próżni. :] IMHO takich przypadków, kiedy ktoś zawdzięcza swój sukces tylko i wyłącznie sobie, bez żadnego wsparcia ze strony społeczeństwa, rodziny, państwa, itp., jest pomijalnie mało, i są to w większości rozbitkowie, którym udało się zbiec z bezludnych wysp. Cała reszta w próżni zawieszona nie jest, więc ten sukces własnymi rękami odniesiony jednak ma gdzieś tam, mocniej lub słabiej, poodciskane cudze ręce. Co pod rozwagę zostawiam. :]


No ok ale prowadząc ten tok myślenia to dojdziemy do wniosku że za nasze sukcesy/porażki są tak naprawdę odpowiedzialni nasze mamy i ojcowie. No a może w sumie dziadki lub pradziadki - to już zależy. Prawda jest taka że w pewnym momencie życia musimy własnymi rękami coś osiągnąć - jedni wierzą w siebie bardziej i podejmują ryzykowne decyzje. Inni stwierdzają że szkoda ryzykować i że przecież "uczelnia i dyplom dadzą mi pracę"

kilazz - 2013-07-04, 10:09

Przemek77 napisał/a:
Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.


Przemek77 napisał/a:
Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.


czyli po staremu od 20 lat. Niestety politycy w momencie gdy zostają politykami to automatycznie zachowują się jakby zostawali kimś po drugiej stronie barykady. Niestety ale wszystko trzebaby zrobić od nowa a nie mixować pomysły komunistyczne z demokratycznymi. Obecny system jest niewydolny i pierdyknie prędzej czy później.

A wystarczyłoby skopiować różne wzorce z zachodu pomagające redukować bezproduktywne wydatki państwa - więzienia które utrzymują się samodzielnie (więźniowie pracują w przywięziennych fabrykach - zarabiają grosze ale przynajmniej ma to jakiś sens resocjalizacyjny, pracujesz-masz a nie tak jak u nas siedzisz i masz darmowy dach nad głową i wyżywienie za friko a później wychodzisz i nie wiesz jak się ogarnąć bo wszystko kosztuje).
System emerytalny bez przywilejów dla wybranych ale z równymi zasadami. Niezależnie gdzie idziesz do pracy aby otrzymać 100% emerytury pracujesz np. 45 lat. Idziesz na emeryturę po 10 latach to to co odłożyłeś w 10 lat dzielone jest przez 540 (45lat * 12 miesięcy) i twoja miesięczna emerytura = odłożona kwota/540. Pracowałeś rok i odłożyłeś 2000 składek? proszę bardzo, twoja emerytura wynosi 3,70zł miesięcznie.
Wszystkie ustawy w sumie też są do napisania od nowa bo nawet ci którzy je piszą nie rozumieją tego co było wcześniej. Cały system jest obecnie represyjno-opresyjny i traktuje obywatela jak wroga, na którego trzeba znaleźć haka bo na pewno jest oszustem i kantuje państwo.

No ale póki co nie widać na horyzoncie żadnych wielkich reformatorów. Wszyscy obecni są na scenie politycznej od ponad 20 lat, niczego się po nich nie spodziewam poza kolejnymi bzdurami. Korwin-Mikke ciągle marzący żeby się wbić do sejmu ma czasem dobre pomysły ale niestety dużo częściej ma pomysły takie, że głowa boli. Więc najbliższe lata to pustka na horyzoncie i trzeba się dostosować do realiów..

Prezes - 2013-07-04, 10:16

Polityków nie ma co się czepiać, ani czego po nich spodziewać, bo oni dostają sms'em co mają mówić dziennikarzom i jaki guzik wcisnąć na głosowaniu :-P W ogóle lepiej zejść z polityki, bo znów się atmosfera może popsuć na forum :-D
Przemek77 - 2013-07-04, 10:17

Państwo NIE JEST PRZYJAZNE. Państwo na "dzień dobry" traktuje każdego jak potencjalnego przestępcę i całe życie co chwila musisz udowadniać w pocie czoła, że przestępcą nie jesteś. Wbrew temu co pieprzą "gadające głowy" państwo mówi każdemu, że "to MY tu rządzimy, ty masz siedzieć cicho i płacić haracz a jak będziesz skakał to tak oberwiesz, że zobaczysz" i to obojętnie pod jaką chorągiewką to państwo działa - widać jakieś analogie do działań zwykłej mafii?
bebe - 2013-07-04, 12:06

kruczek111 napisał/a:
No ja się z tym nie zgadzam. Uważam że jest znacznie wyższa. Bazuję oczywiście na własnych doświadczeniach i kontaktach z ludźmi po jednej i po drugiej stronie.

I ja bazuję na własnych doświadczeniach i kontaktach. Będziemy się zatem pięknie różnić. :)

kruczek111 napisał/a:
Tzw śmieciówki to jeden z ostatnich bastionów wolności gospodarczej w tym kraju. Opowiedz mi w jaki sposób to hamuje kogokolwiek rozwój?

Załóż rodzinę, zachoruj, albo spróbuj wziąć kredyt. Widzisz? :)

kruczek111 napisał/a:
Przepraszam za to pytanie ale pytam całkiem na serio: Czy zastanawiałeś się kiedyś czy twoje poglądy nie są po prostu komunistyczne?

Nie zastanawiałem się, ale po krótkim zastanowieniu - nie są.

kruczek111 napisał/a:
Nie obraź się za pytanie - po prostu jestem ciekaw i pytam serio pod wpływem twoich trosk np o warunki pracy.

Popłynąłbym ostro, skarżąc się na warunki mojej pracy (chociaż idealnie nie jest). :) Ale miałem i mam kontakt z ludźmi pracującymi w naprawdę kijowych warunkach i wierzaj mi, od pewnego momentu staje się to mało zabawne. Są pewne keine grenzen, których nawet doskonale kulisty pracodawca kapitalistyczny przekraczać nie powinien, to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.

kruczek111 napisał/a:
Szkoda że być może nie będziesz mógł doświadczyć prowadzenia DG bo jest ot jednak doświadczenie bardzo ciekawe.

Owszem, ono jest "ciekawe" jak w tej żydowskiej klątwie - "obyś żył w ciekawych czasach". :> Wielu moich znajomych wojuje z DG, część (wciaż :) z własnej woli, część została uszczęśliwiona DG przez pracodawcę (na pewno chciał, żeby przeżyli przygodę :D ). Z pierwszej ręki dostaję relacje z owego doświadczenia i na chwilę obecną - dziękuję, nie skorzystam.

kruczek111 napisał/a:
Prawda jest taka że w pewnym momencie życia musimy własnymi rękami coś osiągnąć - jedni wierzą w siebie bardziej i podejmują ryzykowne decyzje. Inni stwierdzają że szkoda ryzykować i że przecież "uczelnia i dyplom dadzą mi pracę"

Tak długo, jak jest to kwestia niezawisłego wyboru, a nie życiowej konieczności - nie widzę problemu. Wyższości jednej postawy nad drugą również nie widzę.

(Tym razem pisałem na trzeźwo. ;)

kruczek111 - 2013-07-04, 12:50

bebe napisał/a:
Załóż rodzinę,

Rodzinę mam, dzieci też - na razie nie widzę problemu

bebe napisał/a:
zachoruj,

Teraz ja pożartuje :-) Czy jak bym miał etat to bym chorował krócej?

bebe napisał/a:
albo spróbuj wziąć kredyt.

No właśnie niedługo zamierzam.

bebe napisał/a:
Widzisz? :)

No właśnie nie.

bebe napisał/a:
Popłynąłbym ostro, skarżąc się na warunki mojej pracy (chociaż idealnie nie jest). :) Ale miałem i mam kontakt z ludźmi pracującymi w naprawdę kijowych warunkach i wierzaj mi, od pewnego momentu staje się to mało zabawne. Są pewne keine grenzen, których nawet doskonale kulisty pracodawca kapitalistyczny przekraczać nie powinien, to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.


Ale czy ktoś z tych ludzi z którymi masz kontakt jest przykuty łańcuchem do tej swojej pracy? Ktoś ich zmusza? Tych ludzi w Bangladeszu też nikt nie zmuszał - takie są tam realia i tyle. Świat nie jest przyjemnym miejscem - i raczej jest niemożliwe żeby sprawić by się takim stał.
Jest zresztą ciekawy dylemat... skoro wiemy że w Bangladeszu ludzie pracują w trudnych warunkach to lepiej kupować więcej ubrać od nich czy nie kupować wogóle? :-)

bebe napisał/a:
Owszem, ono jest "ciekawe" jak w tej żydowskiej klątwie - "obyś żył w ciekawych czasach". :> Wielu moich znajomych wojuje z DG, część (wciaż :) z własnej woli, część została uszczęśliwiona DG przez pracodawcę (na pewno chciał, żeby przeżyli przygodę :D ). Z pierwszej ręki dostaję relacje z owego doświadczenia i na chwilę obecną - dziękuję, nie skorzystam.


To nie jest przygoda tylko właśnie walka. To że twoi znojami mają z tym złe doświadczenia wynika w dużej części z tego stanu prawnego jaki jest w Polsce. To jest uciskanie ludzi z inicjatywą i należy o tym mówić i domagać się zmiany systemu.

bebe - 2013-07-04, 16:00

kruczek111 napisał/a:
Rodzinę mam, dzieci też - na razie nie widzę problemu

Ale nie mówimy o Tobie, tylko o klasycznym miśku na śmieciówce, który ma tysiąc zeta na rękę, żadnego ubezpieczenia czy składek i zero perspektyw na którekolwiek z powyższych. Oczywiście, według Ciebie on może sobie przecież zmienić pracę na lepszą. Z moich obserwacji wynika, że nie może.

kruczek111 napisał/a:
Ale czy ktoś z tych ludzi z którymi masz kontakt jest przykuty łańcuchem do tej swojej pracy? Ktoś ich zmusza?

Nikt ich do niczego nie zmusza, zawsze mają wybór pozostania kloszardem albo wypalaczem węgla w Bieszczadach. :]

kruczek111 napisał/a:
Świat nie jest przyjemnym miejscem - i raczej jest niemożliwe żeby sprawić by się takim stał.

Pozwolisz, że ja jednak będę próbował. :]

kruczek111 napisał/a:
To że twoi znojami mają z tym złe doświadczenia wynika w dużej części z tego stanu prawnego jaki jest w Polsce.

W bardzo niewielkim stopniu. Oczywiście, byłoby przyjemniej, gdyby pewne rzeczy dało się załatwić szybciej i sprawniej, ale bez przesady - kontakt z polską biurokracją mają raz na ruski rok, bo w końcu nie co miesiąc zakładają DG czy coś tam zmieniają. Księgowość prowadzi się sama przy pomocy księgowej. Złe doświadczenia mają przede wszystkim z innymi przedsiębiorcami - ciągłe próby zrobienia w przysłowiowego wuja, zaleganie z płatnościami, próby wyłudzeń rozbójniczych ("wrzuci pan sobie to do portfolio", "w zamian oferujemy reklamę w formie płachty, którą musicie dostarczyć sami, wspomnimy też o was na naszej koślawej stronie, której nikt nie odwiedza" ;). Tej mniej bojowej części znajomych przeszkadza również brak urlopu, brak opieki medycznej, praca po 26 godzin na dobę i inne drobiazgi, ale to pewnie dlatego, że nie są dość bojowi. :] Jeszcze kilkanaście lat orki i się dorobią - wrzodów, ale i pieniędzy. :)

Podsumowując - każdemu jego porno. Jeśli ktoś ma ochotę na DG, to droga wolna, ale nie przedstawiałbym jej jako jedynie słusznej drogi do spotkania z absolutem i osiągnięcia kosmicznej nirwany. :]

kruczek111 - 2013-07-04, 20:06

bebe napisał/a:
Ale nie mówimy o Tobie, tylko o klasycznym miśku na śmieciówce, który ma tysiąc zeta na rękę, żadnego ubezpieczenia czy składek i zero perspektyw na którekolwiek z powyższych. Oczywiście, według Ciebie on może sobie przecież zmienić pracę na lepszą. Z moich obserwacji wynika, że nie może.


To nawet nie o zmianę pracy tutaj chodzi. Po prostu według mnie on jest sam sobie winien i nie powinien marudzić tylko zabrać się do roboty żeby poprawić swój byt. Ty natomiast uważasz że on zrobił już co mógł a winny jest system i społeczeństwo. A nie sorry.. winni są przedsiębiorcy którzy go nie doceniają i nie chcą mu zapłacić więcej. W każdym razie ktoś jest winny ale nie misiek.


bebe napisał/a:
Nikt ich do niczego nie zmusza, zawsze mają wybór pozostania kloszardem albo wypalaczem węgla w Bieszczadach. :]


Znowu fajnie pokazujesz różnicę w myśleniu pomiędzy pracownikiem i pracodawcą. Tak jak napisałeś pomyśli szeregowy pracownik. "Nie ma szans na zmianę, po co ryzykować jeszcze się na tym przejadę, olać tam... dobrze jest jak jest". Natomiast wybór zawsze jest.


bebe napisał/a:
Pozwolisz, że ja jednak będę próbował. :]

Nie tylko pozwolę... ja CI będę kibicował, pewnie po cichu nawet pomagał :) W końcu... "to nie dąży do rzeczy niemożliwych nigdy ich nie osiągnie"

bebe napisał/a:
W bardzo niewielkim stopniu. Oczywiście, byłoby przyjemniej, gdyby pewne rzeczy dało się załatwić szybciej i sprawniej, ale bez przesady - kontakt z polską biurokracją mają raz na ruski rok, bo w końcu nie co miesiąc zakładają DG czy coś tam zmieniają. Księgowość prowadzi się sama przy pomocy księgowej.


Ale co ty z tym zakładaniem firmy ciągle? Problemy z DG dotyczą prowadzenia firmy a nie jej zakładania. Dotyczą niejasnych przepisów. Kompletnie niejasnych zasad podatkowych. Braku wolności w zatrudnianiu i zwalnianiu ludzi. Braku wolności w opłacaniu składek. Wysokości tych składek. O ZUS'ie nie wspominając...


bebe napisał/a:
Złe doświadczenia mają przede wszystkim z innymi przedsiębiorcami - ciągłe próby zrobienia w przysłowiowego wuja, zaleganie z płatnościami, próby wyłudzeń rozbójniczych ("wrzuci pan sobie to do portfolio", "w zamian oferujemy reklamę w formie płachty, którą musicie dostarczyć sami, wspomnimy też o was na naszej koślawej stronie, której nikt nie odwiedza" ;).


No cóż... jak się ktoś daje wykorzystywać to czy jest przedsiębiorcą czy pracownikiem krzywda będzie ta sama.

bebe napisał/a:
Tej mniej bojowej części znajomych przeszkadza również brak urlopu,

Żartujesz chyba? przecież jako przedsiębiorca sam sobie ustalam wymiar i moment urlopu. Z czym tu jest problem?


bebe napisał/a:
brak opieki medycznej,

Znaczy że co? Nie płacą składek NFZ czy nie wiedzą jak trafić do lekarza? Większość przedsiębiorców którą ja znam ma świetną opiekę medyczną.

bebe napisał/a:
praca po 26 godzin na dobę

To znowu spytam: kto ich zmusza?

bebe napisał/a:
Podsumowując - każdemu jego porno. Jeśli ktoś ma ochotę na DG, to droga wolna, ale nie przedstawiałbym jej jako jedynie słusznej drogi do spotkania z absolutem i osiągnięcia kosmicznej nirwany. :]


Nie przedstawiam jako jedynie słusznej drogi. Oburzam się jednak jeśli ktoś kto nigdy DG nie prowadził wyskakuje z tekstami jacy Ci pracodawcy straszni i pazerni i jeszcze mają czelność się upominać o jakieś przywileje.

d3mol3k - 2013-07-04, 20:42

Oj zeszliśmy z tematu rozmowy ale i ja po śmiecę trochę ;-)
Cytat:
Nie przedstawiam jako jedynie słusznej drogi. Oburzam się jednak jeśli ktoś kto nigdy DG nie prowadził wyskakuje z tekstami jacy Ci pracodawcy straszni i pazerni i jeszcze mają czelność się upominać o jakieś przywileje.

@kruczek - byłem normalnym pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę. Pewnego dnia boss ogłosił wszem i wobec - Panowie rozwiązujemy z wami umowy o pracę a wy zakładacie DG. Dam wam na zus - ale podatki płacicie sami.
Były dwa wyjścia - wybraliśmy to które i tak zostałoby wprowadzone z nami lub bez nas. Założyliśmy DG. Jest jeszcze jeden plus takiego zatrudnienia - pracownik może tyrać (nie musi) 24 godziny na dobę - uczciwy układ - bez łacenia za nadgodziny których jak wiemy w ciągu roku zbyt dużo zrobić nie można.

I teraz pamiętajmy że ten ZUS co dostawaliśmy to nie dobra wola bossa to część zysku który został po naszym zwolnieniu jemu zostało w kieszeni drugie tyle :) - to zysk z kosztów które płacił państwu ów boss kiedy byliśmy pracownikami tej firmy. Ale od tego czasu byliśmy już tylko firmami współpracującymi.

Dla mnie ludzie którzy mają pozakładane DG jednoosobowe i dalej pracują dla swojego "byłego" pracodawcy WINNY BYĆ ZLIKWIDOWANE - to z mojego punktu widzenia. Jest to ze szkodą dla pracowników i państwa. Zresztą skutki takich działań pokazały wielkie firmy budowlane czy stoczniowe które podzielono na małe spółeczki i te małe spółeczki zaczęły zatrudniać jeszcze mniejsze firmy a te małe firmy zatrudniają firmy jednoosobowe - i tak ta mała jednoosobowa DG zapitala na tych wszystkich wyże :(. Dochodzimy do absurdu że przetargi wygrywa firma (dajmy na to) - grupa ERBUD - któa chwali się tym iż:
Cytat:
Jedna z czołowych grup budowlanych w Polsce o rocznych obrotach ok 1,4 mld zł;
a tera podjedź pod taki ichni plac budowy i zobaczysz jakie firmy wchodzą w skład tej grupy i kto na tych budowach zasuwa w pocie czoła na te ichnie mld.

Z innej strony - czy liczy się doświadczenie pracownika? NIE - właściciel w ramach własnych oszczędności zwalnia starszą część doświadczonego personelu zostawiając młodych z niewielkim (ale jednak) doświadczeniem i wystraszoną tym co się stało ale za mniejszą kasę .

Najważniejsze jest jednak by każdy na nas robił dobrze to co ma w umowach i robił to co do niego należy.

I jeszcze na koniec - każdy z nas który chciałby założyć firmę ZATRUDNIAJĄCĄ uczciwie pracowników - postępowałby w większości tak jak tu wszyscy pisza o właścicielach "źle". Ale to est naprawdę wina państwa a raczej wszystkich rządzących bo prawo jest dziś a jutro obowiązuje już inne :-( .

Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom. :-P

kruczek111 - 2013-07-05, 10:56

d3mol3k napisał/a:
@kruczek - byłem normalnym pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę. Pewnego dnia boss ogłosił wszem i wobec - Panowie rozwiązujemy z wami umowy o pracę a wy zakładacie DG. Dam wam na zus - ale podatki płacicie sami.
Były dwa wyjścia - wybraliśmy to które i tak zostałoby wprowadzone z nami lub bez nas. Założyliśmy DG. Jest jeszcze jeden plus takiego zatrudnienia - pracownik może tyrać (nie musi) 24 godziny na dobę - uczciwy układ - bez łacenia za nadgodziny których jak wiemy w ciągu roku zbyt dużo zrobić nie można.


Rozumiem że to twoja ironia z tym uczciwym układem, przy czym ja uważam że to naprawdę jest uczciwy układ. Mając DG nikt Ci nie mówi ile masz pracować i kiedy. Oczywiście powiesz że wtedy twój boss Ci nie zapłaci no ale to już jest kwestia realiów danej gospodarki. Jeśli się znajdzie ktoś kto twoją pracę wykona szybciej, lepiej i bardziej dyspozycyjne to wprowadzając jakieś regulacje które miały by to ukrócić krzywdzisz tego człowieka. Ostatecznie następuje automatyczna harmonia w której ten kto się ceni ustala warunki.

d3mol3k napisał/a:
I teraz pamiętajmy że ten ZUS co dostawaliśmy to nie dobra wola bossa to część zysku który został po naszym zwolnieniu jemu zostało w kieszeni drugie tyle :) - to zysk z kosztów które płacił państwu ów boss kiedy byliśmy pracownikami tej firmy. Ale od tego czasu byliśmy już tylko firmami współpracującymi.


Nie bardzo wiem jak Ty to policzyłeś że drugie tyle. Twój szef zmniejszył nieznacznie swoje koszty licząc się z ryzykiem że jakiś pracownik mu odmówi i będzie musiał szukać nowego. To co Wam płacił jako pensje brutto teraz Wam płaci jako brutto za fakture. Realna wygoda wynika z tego że pozbył się obsługi tych pracowników, załatwiania za nich spraw w ZUS'ie liczenia im podatków itd.

d3mol3k napisał/a:
Dla mnie ludzie którzy mają pozakładane DG jednoosobowe i dalej pracują dla swojego "byłego" pracodawcy WINNY BYĆ ZLIKWIDOWANE - to z mojego punktu widzenia. Jest to ze szkodą dla pracowników i państwa. Zresztą skutki takich działań pokazały wielkie firmy budowlane czy stoczniowe które podzielono na małe spółeczki i te małe spółeczki zaczęły zatrudniać jeszcze mniejsze firmy a te małe firmy zatrudniają firmy jednoosobowe - i tak ta mała jednoosobowa DG zapitala na tych wszystkich wyże :(. Dochodzimy do absurdu że przetargi wygrywa firma (dajmy na to) - grupa ERBUD - któa chwali się tym iż:
Cytat:
Jedna z czołowych grup budowlanych w Polsce o rocznych obrotach ok 1,4 mld zł;
a tera podjedź pod taki ichni plac budowy i zobaczysz jakie firmy wchodzą w skład tej grupy i kto na tych budowach zasuwa w pocie czoła na te ichnie mld.


No ale gdzie tu jest ta szkoda dla państwa i pracownika o której piszesz. Wolność gospodarcza polega na tym że każdy sobie swój pomysł na biznes realizuje według swoich przekonań i pomysłów. Jeśli się okazuje że bardziej ekonomicznie jest porozdzielać robotę na 100 firm to OK - wolałbyś żeby się trzymali jako jedna duża firma i zbankrutowali?

d3mol3k napisał/a:
Z innej strony - czy liczy się doświadczenie pracownika? NIE - właściciel w ramach własnych oszczędności zwalnia starszą część doświadczonego personelu zostawiając młodych z niewielkim (ale jednak) doświadczeniem i wystraszoną tym co się stało ale za mniejszą kasę .


Nie wiem w jakiej branży pracujesz ale w mojej doświadczenie liczy się BARDZO! Znam bardzo wielu pracodawców którzy 10 razy się zastanowią zanim kogoś zwolnią.

d3mol3k napisał/a:

Najważniejsze jest jednak by każdy na nas robił dobrze to co ma w umowach i robił to co do niego należy.


Oczywiście że tak :-)

d3mol3k napisał/a:
I jeszcze na koniec - każdy z nas który chciałby założyć firmę ZATRUDNIAJĄCĄ uczciwie pracowników - postępowałby w większości tak jak tu wszyscy pisza o właścicielach "źle". Ale to est naprawdę wina państwa a raczej wszystkich rządzących bo prawo jest dziś a jutro obowiązuje już inne :-( .


No więc dochodzimy do wniosku że pracodawcy nie są tacy źli tylko robią wszystko żeby ich biznes przetrwał.


d3mol3k napisał/a:

Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom. :-P


Dobry pomysł: ja też wrócę do tematu: Każda interwencja w stylu "wprowadźmy prawo że nie wolno jeździć 10 letnim samochodem" kończy się fatalnie. Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.

bebe - 2013-07-05, 12:18

kruczek111 napisał/a:
d3mol3k napisał/a:

Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom. :-P


Dobry pomysł: ja też wrócę do tematu: Każda interwencja w stylu "wprowadźmy prawo że nie wolno jeździć 10 letnim samochodem" kończy się fatalnie. Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.

To może wróćmy. :) Problemem nie jest wiek samochodu, a jego stan techniczny przecież. Stare samochody nie są z automatu niesprawne. Wystarczyłoby wprowadzić realną kontrolę stanu technicznego pojazdów i niech sobie jeżdżą nawet stuletnie, komu to przeszkadza?

Co do PRowego strzału w stopę w wykonaniu dealerów VW/Audi - trochę ich rozumiem. :) Wbrew pozorom nie jest to próba zwiększenia sprzedaży, bo kto ma kupić nowego VW, i tak to zrobi, a kogo stać tylko na 15-toletniego trupa w cenie gruzu, i tak nowego samochodu nie kupi. Chodzi IMHO o wizerunek - Audi wiadomo, ale w warunkach bolandzkich nawet VW aspiruje do marki premium (hahahahaha). Strupieszałe, kopcące, zaczynające rdzewieć A8 w rękach Typowego Pana Mietka, o całej rzeszy Passatów w różnym wieku i stanie rozkładu nie wspominając, bardzo źle robi na wizerunek w oczach ludzi, którzy są grupą docelową nowych produktów Audi/VW.

Weźmy takie forum Dacia Klub Polska. :) Między właścicielem nowego Dustera za 70 kafli, a właścicielem używanego Logana za 7 kafli, a właścicielem wykopanej w garażu 1410-ki za 7 stów są spore różnice w postrzeganiu marki i roli, jaką ma pełnić ich samochód, ale nadal nie są to różnice uniemożliwiające porozumienie, czy wykluczające wspólne zainteresowania czy tematy.

Weźmy hipotetyczne forum marki premium, która nie skalała się produkcją aut miejskich, dostawczych, traktorów, czołgów, wuj wie czego. Dajmy na to - Ferrari. :) Właściciele nowych Ferrari i 40-toletnich Ferrari nadal mają wiele wspólnych tematów, jest też spora szansa, że funkcjonują na podobnym poziomie ekonomicznym i społecznym, bo 40-toletnie Ferrari, jeśli już, to będą droższe od nowych, niż tańsze. :]

Weźmy teraz forum marki aspirującej do segmentu premium. :] Nagle do jednego wora trafiają ludzie, którzy właśnie kupili auto za 300 tysi i uważają się za nową, lepszą rasę ludzką, jak i ludzie, którzy kupili trupa odwiniętego z drzewa za 300 zł (za trupa, bo drzewo wyszłoby drożej), którzy na forum szukają porady, jak do silnika Wankla założyć gaz, czy V8 CDI dobrze jeździ na oleju z Biedry, i jak za pomocą drutu i szwagra wyłączyć EGR, DPF, katalizator, sondę Lambda, a najlepiej spiąć na krótko świece z akumulatorem, żeby mimo spalenia całej elektroniki wspaniały, 30-toletni pojazd klasy premium jeszcze pojechał (po truskawki na giełdę). :)

Widać teraz, z czym mają problem marketroidzi takich marek?

jan ostrzyca - 2013-07-05, 14:34

[quote="bebe"]
kruczek111 napisał/a:
d3mol3k napisał/a:

Wracając do tematu

To może wróćmy.


Śmiem twierdzić, że "tematem", nie jest egzotyczny pomysł grupy przedsiębiorców, ale kultura prowadzenia biznesu w Polsce. Tematem jest to, że dilerzy samochodów chcą zmuszać ludzi do określonych zachowań. Czy im się uda to inna sprawa. W sprawie OFE się udało innym przedsiębiorcom. W OFE jesteśmy zmuszani do kupowania ich akcji i obligacji. Forsa jest nam zabierana i przepierniczana na giełdzie. Autorytety ekonomiczne twierdzą, że jest to OK. Więc dlaczego klientów nie zmusić do innych niekorzystnych zachowań?

bebe - 2013-07-05, 15:29

jan ostrzyca napisał/a:
Śmiem twierdzić, że "tematem", nie jest egzotyczny pomysł grupy przedsiębiorców, ale kultura prowadzenia biznesu w Polsce. Tematem jest to, że dilerzy samochodów chcą zmuszać ludzi do określonych zachowań.

Nie wydaje mi się, żeby taka kultura prowadzenia biznesu była specyficzna dla Polski. Według mnie wszyscy przedsiębiorcy świata chcą tego samego (zarobić), a różne są tylko ramy prawne, w jakich wolno im działać. Nie mamy danych, czy tego typu kretyńskie pomysły nie pojawiały się w innych krajach i nie mam powodu by sądzić, że się nie pojawiały. Każdy, kto dostał jakiś z pupy wzięty plan sprzedaży w excelu, prędzej czy później będzie próbował naginać rzeczywistość. ;) Inna sprawa, czy w Polsce (czy gdziekolwiek) mu się na to pozwoli.

d3mol3k - 2013-07-05, 19:15

Jan - kurcze nie wiem czemu ale w tej naszej Polsce to jakoś większość rządzących na takie praktyki pozwala ;-(.

Bo problemem jest dziura bez dna każdej ekipy rządzącej - budżet.

@kruczek
Cytat:
Mając DG nikt Ci nie mówi ile masz pracować i kiedy.

W moim układzie stety tak było. I co ciekawsze ja mogłem pracować 24 h/dobę. I uśmiałem się kiedy pewnego dnia będąc na montażu gdzie oprócz nas szef posilił się pracownikami firmy zewnętrznej (nie DG) i zobaczył jak wykonali swoją robotę (pracując od popołudnia do rana dnia następnego - niewielkie uszkodzenia ale całą ich masę - szef powiedział że nie można tak pracować bo człowiek zmęczony popełnia błędy. Oni nie my jednak tak :D my mogliśmy.

Dalej:
Cytat:
Jeśli się znajdzie ktoś kto twoją pracę wykona szybciej, lepiej i bardziej dyspozycyjne to wprowadzając jakieś regulacje które miały by to ukrócić krzywdzisz tego człowieka.

To co powinni powiedzieć kierowcy ciężarówek czy autokarów? Czy ja jadąc dostawczakiem w pracy pracując więcej godzin za kółkiem jestem mniej niebezpieczny od kierowcy TIRa?
Można pracować dłużej niż 12 godzin 6 dni w tygodniu - tylko czy pracujesz wydajniej wtedy? Taniej? Nie popełniasz błędów? Czy praca będzie wykonana lepiej? W większości wypadków będzie to bubel który wyjdzie za jakiś czas. Do pracy powinniśmy przystępować wypoczęci i trzeźwo myślący.

Z tymi nowymi samochodami może być właśnie tak samo jak z pracownikami których się zwalnia i nakazuje im się założyć jednoosobową DG. Dla mnie w wielu wypadkach jest to nic innego jak inny rodzaj umowy śmieciowej. W wielu ale nie we wszystkich ;-) . Tym też sposobem pracę którą powinny wykonać dwie osoby wykonuje je jedna - no i jakie oszczędności są :-) .


Ale ogólnie fajnie jest. No i
Cytat:
Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.
Ja też bym nie chciał co gorsze nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia nowym autem zmuszałą mnie do wdychania palonego oleju Bo czy po 3 latach ten nowy samochód będzie jeszcze nowy czy już stary? ;-)
jan ostrzyca - 2013-07-07, 08:59

bebe napisał/a:

Nie wydaje mi się, żeby taka kultura prowadzenia biznesu była specyficzna dla Polski.


Śmiem twierdzić, że jest specyficzna. Specyfiką jest dość powszechny brak szacunku dla partnera, pracownika, państwa. Stąd się biorą psy srające do piaskownic i Amber Gold. W POlsce obowiązuje zasada "pocałujcie mnie w d..." Stanę na miejscu dla inwalidy - pocałujcie mnie... uszkodzę komuś auto na parkingu - pocałujcie mnie... pies nasra do piaskownicy- pocałujcie mnie... nie zapłacę za wykonaną pracę - pocałujcie mnie... orżnę staruszków na niby lokatach - pocałujcie mnie... nie dotrzymam gwarancji - pocałujcie mnie... poślę pracownika na dach bez szelek - pocałujcie mnie...

bebe - 2013-07-07, 17:24

jan ostrzyca napisał/a:
bebe napisał/a:

Nie wydaje mi się, żeby taka kultura prowadzenia biznesu była specyficzna dla Polski.

Śmiem twierdzić, że jest specyficzna. Specyfiką jest dość powszechny brak szacunku dla partnera, pracownika, państwa. Stąd się biorą psy srające do piaskownic i Amber Gold. W POlsce obowiązuje zasada "pocałujcie mnie w d..." Stanę na miejscu dla inwalidy - pocałujcie mnie... uszkodzę komuś auto na parkingu - pocałujcie mnie... pies nasra do piaskownicy- pocałujcie mnie... nie zapłacę za wykonaną pracę - pocałujcie mnie... orżnę staruszków na niby lokatach - pocałujcie mnie... nie dotrzymam gwarancji - pocałujcie mnie... poślę pracownika na dach bez szelek - pocałujcie mnie...

Nie przekonałeś mnie. Znaczy, nie zaprzeczam, że tak jest, ale uważam, że wszędzie indziej byłoby podobnie, gdyby za tego typu zachowania groziły podobne jak u nas konsekwencje, zarówno jeśli chodzi o ich wymiar, jak i nieuchronność. Gdzie tylko pojawi się możliwość zrobienia czegoś wbrew prawu czy zasadom, ale za to z zyskiem i bez konsekwencji - natychmiast pojawi się ktoś, kto to zrobi, i geografia, narodowość czy cokolwiek nie będą tu miały nic do rzeczy. Patrz: chociażby Lehman Brothers. ;)

jan ostrzyca - 2013-07-07, 18:33

bebe napisał/a:
Nie przekonałeś mnie.


Bawiłem chwilkę w Sztokholmie. I poczułem się jak obywatel zasranego trzeciego świata. Nie z powodu bogactwa, socjalu, równych dróg etc. Tylko dlatego, że jak podchodziłem do krawędzi jezdni o czterech pasach, bez świateł na przejściu, to cztery rzędy aut zatrzymywały się jak na komendę. Albo, zatrzymywał się jeden samochód, a wyłaziłem zza niego pomalutku, wyglądając czy następny mnie nie zabije, a pan w volvo z miłym uśmiechem pokazywał mi żebym szedł. A tam już stał następny pan lub pani w ładnym, szybkim wozie za jakieś 150 tys. zł i z miłym uśmiechem pokazywał mi żebym szedł dalej. A ja wyglądałem zza drugiego auta czy trzecie mnie nie zabije. A tam trzeci pan w wozie za 200 tys. zł, zatrzymał się sam bez żadnego przymusu bo widział, że inni stają i pewnie idzie pieszy. I na tym polega różnica w normalnej i polskiej mentalności. U nas, zostałbym trzy razy zabity z mojej winy, w normalnym kraju, normalni ludzie wiedzą, ze pieszy też normalny człowiek.

radzio - 2013-07-07, 18:40

Za Odrą doświadczyłem tego samego, ale nawet nie na ulicy - na parkingu pod sklepem. Wystarczył najmniejszy mój ruch sugeruący że chcę przejść "ulicę" i każdy się zatrzymywał. W Polsce pod marketami zazwyczaj muszę uciekać przed pędzącymi bolidami.
Po prostu nie po to bierze się pożyczkę w Providencie i kupuje 20-letnią "ałdicę" aby się jakimiś tam pieszymi przejmować ;-)

jan ostrzyca - 2013-07-07, 18:48

radzio napisał/a:
Za Odrą doświadczyłem tego samego, ale nawet nie na ulicy - na parkingu pod sklepem. Wystarczył najmniejszy mój ruch sugeruący że chcę przejść "ulicę" i każdy się zatrzymywał. W Polsce pod marketami zazwyczaj muszę uciekać przed pędzącymi bolidami.
Po prostu nie po to bierze się pożyczkę w Providencie i kupuje 20-letnią "ałdicę" aby się jakimiś tam pieszymi przejmować ;-)


Mnie nie chodzi o samochody. To tylko przykład, najbardziej powszechny, braku szacunku dla innego człowieka. I to się przekłada na wszystkie inne sfery życia, w tym biznes. W Rosji jest ponoć jeszcze gorzej. Ale to marna pociecha.

kilazz - 2013-07-07, 22:01

jan ostrzyca napisał/a:
I na tym polega różnica w normalnej i polskiej mentalności. U nas, zostałbym trzy razy zabity z mojej winy, w normalnym kraju, normalni ludzie wiedzą, ze pieszy też normalny człowiek.


tyle, że w polskiej mentalności może cię przejechać pan w Tico, w Dacii i w aucie za 200tys i pieniądze raczej nie grają tu żadnej roli.. Po prostu tacy ludzie są w Polsce, biedni i bogaci. I to samo w biznesie. Ty piszesz o braku szacunku a 2 strony wcześniej ktoś pisze, że jak słabo płacą to się w pracy pije, kradnie itp, tak jakby biednego coś usprawiedliwiało bardziej niż bogatego..

Piotr - 2013-07-08, 06:53

jan ostrzyca napisał/a:
Mnie nie chodzi o samochody. To tylko przykład, najbardziej powszechny, braku szacunku dla innego człowieka.

Brak szacunku dla drugiego człowieka bardzo często mamy wpajany od urodzenia przez rodziców.
Od kilku lat pracuję w centrum handlowym i widzę jak rodzice odzywają się przy i do małych dzieci. To jest straszne, ale agresja, chamstwo i niecenzuralne słownictwo w stylu: uspokój się bo ci wp******e, co ty ku**a robisz itp. jest na porządku dziennym.
Kiedyś byłem świadkiem następującej sytuacji:
Podeszła do kasy mamusia z kilkuletnią dziewczynką. Kasjerka na koniec obsługi podała dziecku lizaka (z okazji dnia dziecka wszystkie dzieci tego dnia w tym sklepie dostawały lizaki). Dziewczynka wzięła lizaka i głośno i wyraźnie z radością powiedziała - Dziękuje.
A mamusia na to podniesionym głosem, ze złością i agresją w głosie do dziecka:
-Po co dziękujesz? Przecież ona i tak musi ci to dać bo jej kazali!

I dlatego jak widzę tego typu sytuację nie dziwi mnie, że w naszym kraju jest jak jest i że nie ma poszanowania dla drugiego człowieka.

Oczywiście nie wszyscy rodzice, czy opiekunowie się tak zachowują, ale odnoszę wrażenie, że jest ich coraz więcej.

Prezes - 2013-07-08, 07:34

Ja spotykam jakiś dziwnych ludzi: mili, życzliwi, uśmiechnięci, ufają drugiemu człowiekowi.. na dodatek po polsku mówią i być może w Polsce mieszkają. Ale czy to możliwe?
laisar - 2013-07-08, 08:47

@Prezes: Bo cały świat mieści się w oku patrzącego - optymista przecież wcale nie spotyka samych sympatycznych ludzi, po prostu lepiej ich pamięta. A pesymiści, smutni, nerwowi - dokładnie odwrotnie: na każdym kroku czyha na nich zuoooo... Rzeczywiście, przykry taki świat, dlatego nie chciałbym w nim mieszkać - więc nie mieszkam [:
_Big_Mac_ - 2013-07-08, 21:10

O to to. Mnie jakoś ludzie nie przeszkadzają, nie widzę na co dzień tej polaczkowatości. Tj. czasem się zdarza, ale dużo częściej widzę zwykłych, uprzejmych, fajnych ludzi, z którymi się idzie dogadać.

Wydaje mi się, jak o tym myślę, że w moim przypadku o takim postrzeganiu bliźnich decydują dwie zasady: unikać podstawowego błędu atrybucji i zakładać pozytywne (bądź przynajmniej neutralne) intencje.
Czyli: rowerzysta wjeżdża mi przed maskę - zamiast myśleć "idiota, ślepy, pewnie myśli, że jest królem drogi", myśleć "zagapił się, przecież nie jest samobójcą". Albo ogólniej, nie tłumaczyć głupotą i złośliwością tego, co można tłumaczyć pomyłką albo niekompetencją. Może to brzmi jakoś banalnie i sentencjonalnie, ale tak mi się łatwiej żyje ;)

bebe - 2013-07-08, 21:25

_Big_Mac_ napisał/a:
Może to brzmi jakoś banalnie i sentencjonalnie, ale tak mi się łatwiej żyje ;)

Niemalże Brzytwa Hanlona. :)

Axia - 2013-07-08, 22:44

W radiowej trójce słyszałam jak facet zadzwonił i się skarżył że dostał za duży mandat, to prowadzący sie go pyta za co a on ze za wyprzedzanie na pasach, prowadzący grzecznie, że to raczej niebezpieczne, a koles z oburzeniem, że on tam często jeździ i nigdy nikt nie przechodzi...innym razem zatrzymałam sie przed pasami by kogoś przepuścić nagle prawym pasem minął mnie jakiś kolo z dużą prędkością Malo co nie przejechał tego przechodnia. To widzę codziennie niestety..
jan ostrzyca - 2013-07-09, 07:21

bebe napisał/a:
_Big_Mac_ napisał/a:
Może to brzmi jakoś banalnie i sentencjonalnie, ale tak mi się łatwiej żyje ;)

Niemalże Brzytwa Hanlona. :)


Mnie już bardziej odpowiada szwejkowski rodzaj huraoptymizmu.

Prezes - 2013-07-11, 08:04

Optymizm optymizmem, a tak tajniacko działa nasz nierząd: http://www.samar.pl/__/3/...ml?locale=pl_PL
laisar - 2013-07-11, 09:08

Prezes napisał/a:
tajniacko działa nasz nierząd

Niemal zawsze prawie rządy tak lubią najbardziej - taka ich natura... Ale za to optymista widzi, że "są jeszcze sądy w Rzeczypospolitej" (:

kruczek111 - 2013-07-11, 10:15

Prezes napisał/a:
Optymizm optymizmem, a tak tajniacko działa nasz nierząd: http://www.samar.pl/__/3/...ml?locale=pl_PL


50% hehehe co za geniusze :)

Czyli statystycznie jak ktoś kupi TIR'a to połowę czasu spędza na jeżdżeniu ze żwirem a drugą połowę czasu życia auta podwozi dzieci do szkoły i jeździ tym TIR'em na wakacje - genialne!

Mnie najbardziej wkurza to że ktoś dostaje ciężką kasę za wymyślanie takich bzdur po to żeby niby "zbliżyć się do realiów" zamiast się przyznać "brakuje nam kasy koszmarnie i nie mamy skąd wziąć na opłacenie emerytur i rent"

Z drugiej strony jest oczywistym skandalem że nie ma pełnego odliczenia VAT'u z paliwa nie mówiąc już o kombinacjach z samochodem ciężarowym, dwumiejscowym i kratkami które zamiast przynosić zyski powoduje straty ze względu na koszt obsługi takich przepisów. Czekam niecierpliwie kiedy MF zrozumie że bogactwo nie bierze się z oszczędzania tylko z zarabiania.

Przemek77 - 2013-07-11, 12:11

kruczek111 napisał/a:
Czekam niecierpliwie kiedy MF zrozumie że bogactwo nie bierze się z oszczędzania tylko z zarabiania.

ja czekam na coś innego - aż dojdzie to wszystko do takiego stanu, że NAPRAWDĘ I NIJAK nie będzie skąd czerpać kasy, że dojdzie do tego iż obywatele całą zarobioną pensję będą musieli w 100% zwrócić do skarbu państwa na rzecz różnych opłat i podatków. Czy wymyślą ustawę, że każdy obywatel RP zobowiązany jest na wzięcie kredytu na rzecz państwa? To się robi paranoja powoli.

Prezes - 2013-07-11, 12:48

A przy tym zablokują konta jak na Cyprze :mrgreen: A po co komu oszczędności! ;-)
_Big_Mac_ - 2013-07-11, 19:14

kruczek111, chyba nie przeczytałeś dobrze artykułu:
Cytat:

wprowadzić 50% odliczenia z tytułu zakupu paliwa do samochodów firmowych (obecnie brak możliwości odliczenia)


Czyli zmniejszyć możliwość odpisywania sobie VATu od serwisów, ale za to wprowadzić możliwość odpisywania VATu od paliwa, która do tej pory była zarezerwowana dla "prawdziwych" samochodów ciężarowych. Więcej wydajesz na paliwo, czy na serwis?

Ja, gdy miałem "auto firmowe" (jednoosobowa działalność, moja Laguna była środkiem trwałym mojej firmy ;)) to mogłem sobie odliczać pełen VAT od serwisu, ale od paliwa nic (tylko wrzucać je w koszta). Teraz mógłbym odliczać 50% od jednego i 50% od drugiego. Chyba, że coś źle rozumiem?

kruczek111 - 2013-07-11, 23:55

_Big_Mac_ napisał/a:

Czyli zmniejszyć możliwość odpisywania sobie VATu od serwisów, ale za to wprowadzić możliwość odpisywania VATu od paliwa, która do tej pory była zarezerwowana dla "prawdziwych" samochodów ciężarowych. Więcej wydajesz na paliwo, czy na serwis?

Ja, gdy miałem "auto firmowe" (jednoosobowa działalność, moja Laguna była środkiem trwałym mojej firmy ;)) to mogłem sobie odliczać pełen VAT od serwisu, ale od paliwa nic (tylko wrzucać je w koszta). Teraz mógłbym odliczać 50% od jednego i 50% od drugiego. Chyba, że coś źle rozumiem?


Wszystko się zgadza. Tylko pytanie czemu jak kupuje płyn do mycia naczyń do firmy to mogę odliczyć 100% VAT a jak kupuje paliwo to już nie? Według mnie pełne odliczenie powinno dotyczyć wszystkiego co mieści się w ramach poniesionych nakładów na działalność gospodarczą.

Osobną sprawą jest że wkurza mnie hipokryzja MF. Zamiast powiedzieć "sorry nie ma na to kasy więc nie będzie odliczenia" to ściemniają że tu trochę będzie a tu trochę nie a tutaj to będzie ale tylko wtedy jak jest pełnia księżyca i temperatura 10C oraz dozorca w firmie ma na imię Andrzej. Paranoja... albo pełne odliczenie na wszystko albo żadnego odliczenia. Tworzą goście w MF przepisy z kosmosu a potem jest zdziwienie że administracja Państwowa rośnie.

jan ostrzyca - 2013-07-12, 07:45

kruczek111 napisał/a:
Według mnie pełne odliczenie powinno dotyczyć wszystkiego co mieści się w ramach poniesionych nakładów na działalność gospodarczą.


Znajomy lekarz kupuje nawet podpaski dla żony i córek "na działalność".

Dyziek - 2013-07-21, 22:22

Prezes napisał/a:
Kupuję z VAT - odliczam VAT, sprzedaję - płacę cały VAT od sprzedaży, a nie kombinowanie ze zwolnieniami VAT, korektami, itp.


to ja poprosze o mozliwosc rozliczania dochodu na cala rodzine, a nie tylko z zona. 2ka dzieci tez kosztuje forune

koncert zyczen sie zaczyna

wojtek_pl - 2013-07-22, 07:32

O. Rozliczenie podatku wspólnie ze wszystkimi dziećmi byłoby bardzo niegłupie i bardzo prorodzinne !
Prezes - 2013-07-22, 07:37

Dyziek napisał/a:
to ja poprosze o mozliwosc rozliczania dochodu na cala rodzine, a nie tylko z zona. 2ka dzieci tez kosztuje forune

Na pewno się znajdzie ktoś, kto Ci to obieca :mrgreen:

wojtek_pl - 2013-07-22, 09:00

Prezes napisał/a:
Dyziek napisał/a:
to ja poprosze o mozliwosc rozliczania dochodu na cala rodzine, a nie tylko z zona. 2ka dzieci tez kosztuje forune

Na pewno się znajdzie ktoś, kto Ci to obieca :mrgreen:

:lol: :lol: :lol:
Partia jak mówi, że da ,to mówi !!

Jakoś mam wrażenie, że od tamtych czasów to niewiele się zmieniło. Albo tylko na gorsze, bo o takich możliwościach inwigilacji i propagandy, jakie są teraz to za PRLu mogli jedynie pomarzyć... A że ludzie mają więcej dóbr materialnych to nie zauważają propagandy i przykrywania drażliwych dla władzy tematów aferami zastępczymi...

Dyziek - 2013-07-22, 10:20

Tak juz na powaznie. Ulgi i upusty powinny byc skasowane, zas prawo podatkowe uproszczone i tak ustanowione, by ulg nie trzeba bylo wprowadzac.

W mojej ocenie b.krzywdzace dla ludzi na DG (ja nie jestem) jest metoda wyznaczania daty platnosci VAT od wystawionej f-ry. Powinna byc liczona od daty wpływu naleznosci.
Zas dla fizycznych: niemożnosc rozliczenia sie podatkowego cala rodzina (czyli z uwzglednieniem dzieci). To jest dla mnie b. nieuczciwe.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group