DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Spotkania, imprezy, wyprawy - Irasowe wyprawy do Rumunii

IraS - 2011-11-02, 18:35
Temat postu: Irasowe wyprawy do Rumunii
Widzę, że w sąsiednim wątku planujecie wyprawę do Rumunii. Bardzo dobry pomysł, Rumunia to piękny kraj i warto tam pojechać. Oczywiście najwięcej radochy z kraju Drakuli będą mieli miłośnicy gór i 4x4. Można tam naprawdę w zgodzie z przepisami wyjechać w fajne miejsca. Ja jestem zauroczony tym krajem (ale to zauroczenie nie miało akurat wpływu na zakup Dustera ;-) ) i od jakiegoś czasu bywam tam turystycznie kilka razy w roku. Mogę nieskromnie napisać, że dosyć dobrze znam kraj. Chętnie też udzielę informacji o ciekawych miejscach w danym regionie, gdyby ktoś się wybierał.

Jak pisałem turystycznie bywam w Rumunii kilka razy w roku. Do tej pory niezawodnym Nissanem Terrano, ale następna wyprawa już Dusterem. Ciekawa jaka będzie reakcja Rumunów na Dustera na polskich blachach. Na te wyjazdy często dołączają do mnie znajomi swoimi autkami i gdyby ktoś z Was w przyszłości chciał dołączyć to nie widzę przeszkód. Gdy będę planował następny wyjazd tam tu znać. Lecz to propozycja raczej dla Dusterów bo trasy często lekko offroadowe choć Rumunii potrafią Loganem wyjechać w takie miejsce, że trudno uwierzyć.

Na razie kilka linków do moich poprzednich wyjazdów (lata 2009-2010 reszta w przygotowaniu).

Maj 2009

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=144

Sierpień 2009 - To Rumunia i Bułgaria

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=432

Wrzesień 2009

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=575

Kwiecień 2010

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=535

Czerwiec 2010

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=584

Lipiec/sierpień 2010

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=653

Wrzesień 2010

http://www.karpaty.travel...lnews&fn_id=656

TD Pedro - 2011-11-02, 20:44

IraS napisał/a:
Ciekawa jaka będzie reakcja Rumunów na Dustera na polskich blachach

za kilka dni będę jechał w tamte strony - po powrocie coś "skrobnę" o zauważalnych reakcjach :lol: oraz o powszechności Dustera na rumuńskich drogach...

ajax - 2011-11-02, 21:22

IraS napisał/a:
Ciekawa jaka będzie reakcja Rumunów na Dustera na polskich blachach.


Reagują mile - sprawdziłem w tym roku. Nawet ichnia Policja przy przekroczeniu prędkości. I mam raczej dobre wrażenie z jazdy rumuńskimi drogami jeśli chodzi o życzliwość kierowców. Celnicy także mili i - uwaga :!: - zadają sobie trud nauczenia się kilku słów polskich. Już kolejny raz witali mnie "Dzień dobry" i żegnali "Do widzenia"

A może by tak nie tylko Rumunia? :idea: Wstępnie w przyszłym roku planujemy Skandynawię - co by na to rzekł IraS :?: Może razem :?:

IraS - 2011-11-02, 21:43

Nawet myślałem o Norwegii w przyszłym roku, ale to trochę kosztuje i chyba wolę sobie bryknąć kilka razy za tą kasę do Rumunii, Serbii czy Czarnogóry. Chodzi mi po głowie w przyszłym roku Albania, ale za wcześniej na plany, dopiero co wróciłem z Rumunii. Za krajami tzw "Bloku wschodniego" przemawia to, że to już ostatni gwizdek by poczuć w nich prawdziwy klimat zanim wszystko będzie pod linijkę, trawniki wykoszone itp. Powoli się zmieniają na styl "zachodni", a Skandynawia czy za rok czy za 5 lat i tak będzie taka sama ;)
IraS - 2011-11-02, 21:48

ajax napisał/a:
Nawet ichnia Policja przy przekroczeniu prędkości


E na Nissana, Toyotę i Kia tak ulgowo nie reagowali, wszyscy mandacik ;) Ale było miło i wesoło, nawet policjantkę chcieliśmy zabrać ze sobą, ale tłumaczyła się, że ma bardzo zazdrosnego chłopaka ;)


ajax - 2011-11-03, 18:47

Nas już powoli czas goni, to nie wiem czy będę mógł czekać. W tym roku była Anatolia, na przyszły (jak bozia da a szczęście pozwoli Skandynawia (na powrót Карелия), a za 2 lata (przy sprzyjających wiatrach) mam chęć na coś faktycznie wielkiego: Озеро Байкал :-) Może to jeszcze przemyślisz? ;-)
Pat13 - 2011-11-05, 15:19

Jak by się jakaś wyprawa zmaterializowała to chętnie bym się przyłączył, jak dotąd byłem kila razy w Chorwacji i w tym roku na Krymie
ajax - 2011-11-05, 20:13

Pat13 napisał/a:
Jak by się jakaś wyprawa zmaterializowała to chętnie bym się przyłączył, jak dotąd byłem kila razy w Chorwacji i w tym roku na Krymie


Proponuję kontakt albo na priv, albo na innym wątku tak aby nie zaśmiecać tego. Może mój: "Daćkowe wyprawy....". Będę czekał na sygnał

IraS - 2012-02-01, 17:59

Pierwszy tegoroczny wypad do Rumunii - Kwiecień

Piszę tak informacyjnie jak by ktoś chciał się przyłączyć. Jedziemy jak na razie na dwa auta, mój Duster i Toyota Land Cruiser. Można się do nas dołączyć swoim autkiem lub jako pasażer. Ja u siebie jak na razie mam jedno miejsce wolne i mogę kogoś zabrać za 1/2 kosztów paliwa. 1/2 bo jadę sam lub zabieram max 1 osobę - śpimy w namiotach więc cały tył zarezerwowany na sprzęt biwakowy. Kolega jadący LC może zabrać 2 osoby, jedną już ma na liście, więc została u niego 1 miejscówka w Toycie koszty paliwa dzielone na 3. Ja startuje 6 lub 7 kwietnia z Bieszczadów w RO w górach gdzieś za Oradea czekam na resztę w Toyocie, mają mnie dogonić zaraz po świętach. W planach dwa opcjonalne miejsca Karpaty Zachodnio-rumuńskie lub Karpaty Południowe a dokładnie Dolina Czerny - Góry Cernei i Mehedinti.
Więcej szczegółów znajdziecie tutaj: http://bieszczadzkieforum...2012-t1302.html

IraS - 2012-03-31, 18:58

No to jedziemy ;)

Dzień 1 31.03.2012

Bieszczady pożegnały nas niezłym śniegiem. Mieliśmy jeszcze rano zrobić pobudkę Wojtkowi, który rezyduje w Bystrem, ale dowaliło tyle śniegu, że darowałem sobie przejazd przez Przeł. Żebrak. Na Szczerbanówce był niezły odlot, a co dopiero pod Chryszczatą. Powoli jakoś dotarliśmy do granicy słowackiej, tam śniegu jakby mniej.






Na Słowacji im dalej na południe - tym cieplej, nawet przez większość drogi towarzyszyło nam słońce. Węgry już pochmurne i straszy wiatr powodujący burze piaskowe, a raczej polne, bo zwiewało piach z pól. I w końcu Romania, na granicy jak zwykle olewka, daje dowody, na które nikt nie patrzy, tylko bierze do ręki i oddaje. Jak bym dał dwie karty kredytowe zamiast dowodów pewnie by nie skumali. Zakup winiety i pierwsze wrażenie na Dusterze, pani która nieźle już śmiga po polsku (TIRy) prosi o dowód rejestracyjny i rozpromieniona do nas woła Dacia Duster !!! i dalej pyta - dobre auto? "Dobre, dobre" i po chwili mkniemy do Oradea. Tu już tradycyjnie doładowanie internetu, zakupy, paliwo i grzejemy na wschód w Góry Paduraea Craiului, czyli Królewski Las. Biwak powstaje w dolinie Crisul Repede u wrót jaskini Ungurului. Zostajemy tu ze trzy dni bo mamy tu sporo jaskiń, z czego jedna ma 15 km długości, fajne wąwozy, ponory i inne wywierzyska, ale penetracja już jutro a wieczorem dalsza relacja.










marcinoz76 - 2012-03-31, 23:54

Urokliwie, nie powiem, powodzenia i przyczepności [: I czekam na dalszą relację!
esdziewiaty - 2012-04-01, 01:58

Często będę tu zaglądał, bo zapowiada się ciakwa podróż ;-)
toms57 - 2012-04-01, 09:01

patrząc na Twoje wyprawy zaczynam żałować,że nie wybrałem Dustera :-P
ale "dyrekcja domowa" chciała mieć bagażówkę :lol: no to czekamy na MCV

benny86 - 2012-04-01, 13:04

toms57, jeśli tylko zrezygnowałbyś z jazdy w terenie, gdzie potrzebny jest napęd 4x4, na każdą inną eskapadę MCVka będzie idealna. Przestronna, z dużym bagażnikiem a jak masz LPG to za te same pieniądze pojeżdzisz 2x więcej
toms57 - 2012-04-01, 13:59

benny86 dzięki za słowa otuchy ;-)
MCV wybrałem baaardzo świadomie - w wyborze był także "wątek turystyczny" i ogromna przestrzeń na wakacyjny bagaż

ale jazda w takim terenie jak IraS .... też kusi :-P

IraS - 2012-04-01, 19:49

Dzień 2 01.04.2012

No i 1 kwiecień, kawałów sobie nie robiliśmy, ale po wczorajszym przywitaniu Rumunii głowa, przynajmniej mnie, trochę bolała. Z tego powodu poranek był przed południem, na szczęście w Oradea w Realu zaopatrzyliśmy się w rumuńskie maślanki itp. Na pierwszy ogień poszła jaskinia, za rzeką, musieliśmy ominąć bramkę, która zamykała dojście do pieczary. Oczywiście za przyzwoleniem Salvamontu, bo byli tu wczoraj ale stwierdzili, że dziś im się nie chce tu przyjeżdżać i mamy sobie iść do jaskini w stylu małpiego gaju. Potem udaliśmy się w dół rzeki pokonując przy tej okazji jeszcze trzy wiszące mostki, aż w końcu dotarliśmy do tunelu kolejowego pod górą. Końca jego nie było widać, więc nie szliśmy na czołówkę z pociągiem i zawróciliśmy. Potem już takie życie biwakowe, opał, jedzonko i delektowanie się miejscem. Oczywiście nie obyło się bez wątku Dusterowego, rano jakaś grupka Rumunów była zachwycona tym, że Polacy kupli Dacie i jeszcze nią przyjechali do Rumunii i tradycyjne pytanie czy dobre auto? No i na koniec garść fotek, których dzisiaj było sporo, aż ciężko było wybrać ;)




































































akofreda - 2012-04-02, 05:59

Ostatnie dwie fotki Feministkom się chyba nie spodobają;)

Wspominałeś, że brakuje Ci otwierania klapy tylnej od środka. Może trzeba dołączyć do zamka jakiś sznurek. Trzeba by zdjąć plastlik i zobaczyć co i jak.

Dar1962 - 2012-04-02, 08:39

akofreda napisał/a:

fakt - squaw miota się po obozie z tomahawkiem a Wielki Wódz raczy się wodą ognistą :mrgreen:

IraS - 2012-04-03, 10:27

Dzień 2 01.04.2012

Dzisiaj poranny przymrozek, dosyć szybko mnie obudził i pohasałem po okolicznych wzgórzach, bo były już oświetlone słońcem, a na dole nie było za ciepło. Gdy już schodziłem na dół obudziła się reszta naszej wielkiej ekipy. Śniadanie, a po nim wizyta pewnie wszystkich okolicznych szkół, dzisiaj mieli chyba dzień sprzątania świata. Zwinęliśmy obozowisko i przebazowaliśmy się w inną część wąwozu Vadu Cirisului, zresztą wszystko się tu tak nazywało i piękny wodospad i potężna 15 km. jaskinia. Najpierw musieliśmy zasuwać po torach i umykać co chwilę spod kół pędzących pociągów. Jaskinia, którą przeszliśmy miała tylko 1 km. udostępniony z tych 15-stu, ale i tak była zajebista. Potem ruszyliśmy drugim brzegiem w drogę powrotną i tu zaczęło się niezłe chaszczowanie, już prawie u celu wyrosło przed nami wielkie osuwisko, które musieliśmy jakoś pokonać idąc pionowo do góry, a z góry gdy spojrzeliśmy w dół okazało się, że most, którym mieliśmy zamiar przejść istnieje - ale tylko częściowo. No to sobie trzepneliśmy z powrotem kilka kilometrów do czynnego mostu. Gdy już dotarliśmy do auta rzuciliśmy się na jedzenie, bo wycieczka przez zerwany most znacznie się wydłużyła. A potem zmieniliśmy góry i wyjechaliśmy na pierwszy biwak wysokościowy 1000 m n.p.m. Trochę już późno, ale za to z pięknym widokiem na ośnieżone Góry Vladeasa i jezioro Draganului.














































































Dar1962 - 2012-04-03, 12:25

pozdrówcie Hrabiego Drakulę - pewnie chowa się w którejś z tych jaskiń
dystrykt9 - 2012-04-03, 22:10

IraS, uprawiasz turystykę bliską moim upodobaniom :-D
Patrząc na te foty przypominają mi się kilometry z plecakiem na grzbiecie przez Ałtaj, Tien-Szan, jaskinie Podola...
Może gdy będę już miał dusterka i rodzina mnie puści to wspólnie wybierzemy się na jakąś eskapadę :-D
Pomyślności na szlaku.

IraS - 2012-04-05, 10:17

Dzień 3 02.04.2012

Poranek, pomimo sporej wysokości, nie był makabryczny, rano rozpaliłem ognisko, wypiłem kawę, wypiłem herbatę, aż w końcu ze swojej jamy wyłoniła się niedźwiedzica i usmażyła pyszną jajecznicę na pomidorkach. Po śniadaniu spakowaliśmy bambetle i zjechaliśmy w dół do zapory na kilka pstryków. Przyszła pora opuścić trochę za bardzo zimowe Góry Vladeasa i przebazować się w Góry Trascau. Po drodze postanowiliśmy jednak zaliczyć Turdę i jej „kosmiczną” kopalnię soli – tyle razy tędy przejeżdżałem, ale nigdy jakoś nie było czasu wstąpić. Na miejscu okazało się, że naprawdę warto, miejsce to robi niesamowite wrażenie, jest cudownie oświetlone. Była tu, co prawda spora kolejka, ale obrotny ochroniarz wprowadził nas jakimiś bocznymi drzwiami „bez biletu ;)”. Gdy przebrnęliśmy całą masę kopalnianych korytarzy i wyszliśmy na zewnątrz okazało się że jesteśmy na powierzchni - ale z drugiej strony góry, gdzie został samochód. Bez biletu nie mogliśmy się wrócić, więc dymaliśmy na około ładnych kilka kilometrów do samochodu ;). Z Turdy ruszyliśmy do Rezerwatu Huda lui Papara, po drodze zaliczając Szeklerską wioskę Rimetea. Miejsce naprawdę urocze, do którego często wracam, i tym razem nie omieszkałem go pokazać Ani. Dzisiejszy biwak na 750 m n.p.m., ale bez Internetów, więc relacja będzie z opóźnieniem, tym bardziej, że jest tu gdzie pochodzić i zostaniemy na dwa dni.
















































IraS - 2012-04-05, 10:42

Dzień 4 03.04.2012

Żeby nie było, że ja tu nic nie robie, to dzisiaj kiedy jeszcze niedźwiedzie spały przygotowałem (mam nadzieję) pyszne śniadanie. Owczy twarożek, śmietanka i cebulka. Po śniadaniu wypad w góry, najpierw jaskinia Huda lui Papara. Niestety chyba śnieg up…lił część drewnianego pomostu i nie udało nam się wejść do otworu pesztery, który znajdował się dosyć wysoko. No cóż, nacieszyliśmy się tym kawałkiem pomostu, który został i ruszyliśmy ostro pod górkę. Pogoda zrobiła się iście letnia, widoki przepiękne i gdy się tylko się nimi nasyciliśmy ruszyliśmy z powrotem do obozu. Popołudnie zaplanowane było jako dzień gospodarczy - kąpiele, pranie i inne zaległe prace. Nie mogąc patrzeć jak Ania ciężko pracuje uciekłem na pobliskie wzgórza zobaczyć tutejszy monastyr. Na koniec słonecznego dnia wypiliśmy sobie winko, które po takim dniu smakowało przecudnie. Jutro zmiana lokalizacji, może będzie zasięg i relacja będzie na bieżąco.


























































IraS - 2012-04-05, 20:16

Dzień 6 05.04.2012

Rano w Karpatach zachodnio-rumuńskich zrobiło się jakoś tak nijak, popadało przelotnie, zachmurzone niebo nie nastrajało by zdobywać Skałę Szeklerów. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Rosia Montana, by zobaczyć tutejszą kopalnię złota, ale po drodze jeszcze bardziej się rozpadało, co prawda było to na zmianę ze słońcem, ale dla pewności zweryfikowaliśmy plany. Tak postanowiliśmy zmienić klimat na bardziej letni i przebazowaliśmy się w Karpaty południowe, a dokładnie na ich koniec. Po drodze mijaliśmy zaśnieżone szczyty Retezatu, aby w końcu dotrzeć na granicę Gór Semenicului i Aninei. Miejsce na biwak znaleźliśmy naprawdę świetne, odizolowani od cywilizacji z widokiem na Wąwóz Crasului – nasz jutrzejszy cel. Nie ma co ukrywać, doznaliśmy też szoku termicznego, tutaj już temperatury polsko-letnie. Dobre humory psuła nam tylko burza nadciągająca gdzieś z nad Retezatu, ale na szczęście nas ominęła i mogliśmy spokojnie delektować się miejscem. Fotek dziś nie za dużo bo cały dzień w drodze, ale jutro nadrobimy :)






















IraS - 2012-04-05, 21:10

Trochę mi się wcześniej dni i daty pomerdały, ostatnia jaest właściwa, a na wasze posty odpowiem jak wrócę do Polski. Teraz trochę nie mam czasu, i tak cięzko sklecić jakąś relację. Dacia na polskich blachach w RO zbudza sensację ;)
maciek - 2012-04-05, 21:31

dużo Bro pijesz :mrgreen:
IraS - 2012-04-06, 19:54

Dzień 6 05.04.2012

Gdy niedźwiedzie spały, wybrałam się na kwiatki, ale gdy wracałem zobaczyłem już ruchy w obozowisku. Śniadanie, pakowanie plecaka i szybko na skróty walimy w dół - do Wąwozu Carasului. Na dole małe zaskoczenie, szlak przebiega po drugiej stronie rzeki, Ania pierwsza ściąga buty i wpada w wodę, ja walę w butach, a co - wyschną. Wąwóz jest przepiękny, aż ciężko było wybrać z tak dużej ilości zdjęć coś do relacji. Dochodzimy do miejsca, gdzie szlak opuszcza wąwóz i pnie się do góry, dalsza droga to ścieżka, którą trzeba, co chwile pokonywać rzekę, więc zarządzamy odwrót. Z powrotem już idziemy, aż do wsi Carasova by zaliczyć odcinek, który pominęliśmy schodząc na skróty z biwaku. Oczywiście, po drodze kupa jaskiń, wywierzysk i innych ciekawostek. U krańca wąwozu jeszcze młyn z poziomym kołem wodnym, piwko w barze przy moście i asfaltem powrót do bazy. Do południa było bardzo ciepło, ale słońce ledwo przebijało się przez chmurki, za to gdy wróciliśmy zrobiło się upalnie, więc nie pozostało nic innego jak złapać trochę słońca na bladą po zimie skórę. Przed zachodem jeszcze polowanie na wielkie jaszczurki i mrówki i jutro zmiana miejsca.































































Dzień 6 05.04.2012

Gdy niedźwiedzie spały, wybrałam się na kwiatki, ale gdy wracałem zobaczyłem już ruchy w obozowisku. Śniadanie, pakowanie plecaka i szybko na skróty walimy w dół - do Wąwozu Carasului. Na dole małe zaskoczenie, szlak przebiega po drugiej stronie rzeki, Ania pierwsza ściąga buty i wpada w wodę, ja walę w butach, a co - wyschną. Wąwóz jest przepiękny, aż ciężko było wybrać z tak dużej ilości zdjęć coś do relacji. Dochodzimy do miejsca, gdzie szlak opuszcza wąwóz i pnie się do góry, dalsza droga to ścieżka, którą trzeba, co chwile pokonywać rzekę, więc zarządzamy odwrót. Z powrotem już idziemy, aż do wsi Carasova by zaliczyć odcinek, który pominęliśmy schodząc na skróty z biwaku. Oczywiście, po drodze kupa jaskiń, wywierzysk i innych ciekawostek. U krańca wąwozu jeszcze młyn z poziomym kołem wodnym, piwko w barze przy moście i asfaltem powrót do bazy. Do południa było bardzo ciepło, ale słońce ledwo przebijało się przez chmurki, za to gdy wróciliśmy zrobiło się upalnie, więc nie pozostało nic innego jak złapać trochę słońca na bladą po zimie skórę. Przed zachodem jeszcze polowanie na wielkie jaszczurki i mrówki i jutro zmiana miejsca.
































































Seal - 2012-04-06, 21:45

IraS napisał/a:
Dacia na polskich blachach w RO zbudza sensację ;)

A co oni myślą, że Polacy ich w ogóle nie kupują?

PS.Foty super.
Poproszę o więcej krajobrazu :lol:

IraS - 2012-04-07, 21:41

Dzień 6 05.04.2012

W nocy padało, na szczęście rano przestało, ale pogoda nie była szałowa. Mgła, zachmurzone, więc odpuściliśmy kolejny wąwóz w Górach Aninei i uderzyliśmy jeszcze bardziej na południe. W Górach Locvei u początku przełomu Dunaju było już ok, co prawda nie było słońca, ale było cieplutko, w Moldova Noua termometr pokazał 28 stopni. Gdy wyjechaliśmy powyżej wioski Święta Helena już wiała bryza z nad Dunaju i było znośniej, tyle, że widoczność do bani. Wizyta w czeskiej wiosce, w końcu można było z kimś pogadać i jak się okazało miejscowi znają moich znajomych z którymi znakowaliśmy szlaki na UA, bo tutaj też zrobili trochę tras wokoło czeskich wiosek. Gdy znaleźliśmy widokowe miejsce na biwak, trzeba było zakosztować trochę słońca a potem ruszyliśmy na białą skałę, z której podziwialiśmy widoki na serbski Golubac.






















































IraS - 2012-04-09, 07:43

Dzień 9 08.04.2012

Chyba pozazdrościliście nam letniej pogody, bo przyszedł front i całą noc lało i wiało, budziłem się, co chwile i sprawdzałem czy nasza baza jeszcze stoi. Rano nie było lepiej, gdy deszcz mniej zacinał złapałem laptopa i szybko z samochodu przeleciałem do namiotu-bazy. Icm pokazywał, że taka zlewa będzie do południa, wypiłem kawkę i się zaczęło. Silny wiatr przekształcił się w huraganowe podmuchy, kilka takich ataków przetrwałem trzymając od środka namiot, ale w końcu przyszło takie potężna uderzenie, że odleciałem wraz z namiotem. Ania usłyszała moje wołanie o pomoc i wyskoczyła z namiotu na ratunek. Najpierw ratowany był laptop, potem ujarzmiony namiot wepchnięty pod samochód, a potem wszystkie nasze rzeczy, które wiatr porozrzucał po całej łące. Wszystko mokre, na łapu capu wrzucone do auta. W samochodzie trochę się ogrzaliśmy, bo byliśmy mokrzy do majtek. Po południu przestało padać i nawet wyszło słońce, przenieśliśmy się z dość bardzo eksponowanego miejsca na skraj czeskiej wioski i zaczęło się wielkie suszenie. Wiatr i słońce poradziły sobie z tym dosyć szybko. W obozie pojawiła się też sunia ze szczeniakiem, więc nasze zapasy żywności ciut się uszczupliły, ale za to mieliśmy strażników biwaku. Wysuszeni udaliśmy się do Świętej Heleny, połazić trochę i zaliczyć kilka barów. Miło było z kimś pogadać, dostaliśmy nawet święconkę, którą dopiero zjedliśmy dzisiaj, bo w wielkanocną niedzielę mieliśmy lany poniedziałek, a śniadanie po południu. Wieczór upłynął nam na ognisku i pieczonych ziemniaczkach.




























IraS - 2012-04-09, 19:04

Dzień 10 09.04.2012

Rano pożegnaliśmy Świętą Helenę i ruszyliśmy dalej Przełomem Dunaju. Pogoda wróciła do normy, czyli polski czerwiec w Bieszczadach :twisted: , ale upałów nie było, bo nad Dunajem powiewał chłodny wiaterek. W końcu dotarliśmy w Góry Almaj i obóz powstał przy Wielkim Przełomie Cazanele Mari. Było dosyć wcześniej i nawet padł pomysł by jeszcze ruszyć w Góry, ale zaciszne miejsce i ostro grzejące słońce spowodowały, że zalegliśmy na śpiworach. By wykorzystać tak dobrą aurę przeprowadziliśmy gruntowne mycie, bo kto wie, co przyniesie jutro. Jak nas nie dopadnie znowu jakiś armagedon to jutro idziemy na wielką górę zobaczyć największy przełom Dunaju w Karpatach.











[img]http://a4.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/534782_361104437266823_100001018086366_1007853_1119041078_n.jpg[/img






























IraS - 2012-04-11, 18:11

Dzień 11 10.04.2012

Rano poszwendałem się trochę po okolicy z obozowymi psami, posiedziałem w Internecie, a Ania jak spała, tak śpi. W końcu wakacje to nie będę dziewczyny budził, dałem jej czas do 10tej, ale sama wstała akurat 15 min. wcześniej. Dziś trasa na górę, z której widać Wielki Kocioł, czyli Cazanele Mari. Dunaj zwęża się tutaj do 150 m., a wiry w tym miejscu wydrążyły taką otchłań, że dno znajduje się poniżej poziomu morza. Całą drogę towarzyszyły nam dwie sunie obozowe i płoszyły nam wszystkie jaszczurki i żmije nosorogie. To region gdzie duży wpływ na florę i faunę ma klimat śródziemnomorski, wszędzie było dużo poeoni, ale o tej porze jeszcze nie kwitnących. Rosną tu też żółte tulipany, pomiędzy którymi przechadzają się żółwie greckie. Tak, to koniec Karpat, ale nie dla nas. Wróciliśmy do spakowanego już autka i ruszyliśmy w kierunku Cazanele Mici, czyli mniejszego kotła. Monastyr Mraconia w trakcie remontu, zardzewiały blaszany dach wymieniają na miedziany. Decebal skrył się w kwitnącym drzewku, a tuż za nim Orsowa, gdzie robimy zakupy i opuszczamy Przełom Dunaju. Dolina Cerny wita nas piękną pogodą, na chwile zajeżdżamy do Baile Herculane, mijamy 7 źródeł, gdzie czeka na nas mandaryn i baseniki termalne, ale to dopiero po jutrze bo dziś nie ma już za bardzo czasu. Wbijamy się w głąb Doliny Cerny, po prawo Góry Mehedinti, po lewo Góry Cernei, a po kilkudziesięciu kilometrach Godeanu. Biwak rozbijamy u wrót Wąwozu Corcoaia, ale słoneczko chowa się za wzgórza, więc zostawiamy go sobie na rano.






































Dar1962 - 2012-04-11, 18:52

piękne miejsca, i zero turystów - marzenie ;-)
IraS - 2012-04-11, 19:35

Dzień 12 11.04.2012

Tak jak zaplanowaliśmy, rano wybraliśmy się do Wąwozu Corcoaia. Potem, na spokojnie, przejechaliśmy się Doliną Cerny i udaliśmy się w głąb Gór Mehedintii. Wąskimi szutrowymi drogami, wciśniętymi gdzieś między potok, a skałę mijaliśmy zagubione w górach wioski, na końcu jednej z nich znajdowała się Jaskinia Isverna. Kilkanaście kilometrów dalej w rezerwacie speleologicznym jaskinia Topolnint - zejście do niej nie było proste, a by ją spenetrować trzeba mieć już specjalistyczny sprzęt. Piękno wnętrza musiały nam zastąpić fotografie z tablicy informacyjnej. Tak minął dzień, trzeba było rozejrzeć się za miejscem na biwak. Wybór padł na sprawdzone już miejsce, czyli skalne pole w Ponoarele.
















































akofreda - 2012-04-12, 06:29

Piękne zdjęcia. Czy mógłbyś opisać w przyszłości jakim aparatem je robisz i jak zamieszczacz na www - taki mały poradnik;)
tokara2001 - 2012-04-12, 07:56

Pieknie zdiecia, nawet kochana Ania znalazła się w kadrach :-D
IraS - 2012-04-12, 18:31

Dzień 13 12.04.2012

Dzisiaj daliśmy sobie trochę luzu. Rano spacerek po okolicy, czyli Skalne Pole, Skalny Most i Jaskina. Potem wróciliśmy w Dolinę Czerny by wyleżeć się porządnie w gorących źródłach, a Ania odważyła się na mandaryński masaż. W końcu, po kilku godzinach moczenia się nieźle się pomarszczyliśmy i nastała pora, by opuścić to fajne miejsce. W Baile Herculane wizyta u Herkulesa i w restauracji na obiedzie. Potem przebazowanie w Góry Semenic, biwak rozbiliśmy na połoninie z widokiem na ośnieżone Góry Tarcu, ale jakiś idiota podpalił połoninę i zrobiło się niezbyt bezpiecznie. No cóż, składamy z powrotem wszystko i zjeżdżamy ciut niżej nad Jez. Trei Ape - tutaj wypalacze traw nic nam nie zrobią ;). Ostatnie chwile słońca przeznaczamy na pracę obozowe, prania itp. bo wymyci dziś jesteśmy jak jeszcze nigdy na tej wyprawie ;)










































IraS - 2012-04-13, 15:02

Dzień 14 13.04.2012

ICM nam podpowiedział, że jutro ma trochę padać. Postanowiliśmy więc zostać na naszej wyspie jeszcze jedną noc, a w deszczowy dzień przebazować się już bliżej domu, czyli w Apuseni. Do popołudnia pochodziliśmy trochę po szczytach Gór Semenic ( Piatra Goznei 1447 m n.p.m. i Semenic 1446 m n.p.m.) panowały tu jeszcze zimowe warunki, więc szybko uciekliśmy na dół, nad nasze jezioro. Tu panuje już lato, co wykorzystaliśmy na pierwsze kontakty z wodą. Po tym wszystkim materacyk suszył się w namiocie. Jednak Ania po krótkim opalaniu się nie zabezpieczyła dobytku i porwał go podmuch wiatru - wylądował w jeziorze. Ania rzuciła się na ratunek obiegając jezioro, ale drogę powrotną pokonała już na skróty, na uciekinierze. Jak to na wyspie - opału niet, więc trzeba go było przywieźć (moje łóżko przykryte plandeką doskonale się do tego nadaje), tak więc wieczorem ognicho i pieczone ziemniaczki.


















































IraS - 2012-04-14, 17:35

Dzień 15 14.04.2012

Dzisiaj szału nie będzie, bo dzień przejazdowy. Nieoceniony jednak na takiej wyprawie jest internet i ICM, dzięki nim zaplanowaliśmy wszystko perfekcyjnie. Wczoraj, jak było cieplutko i słonecznie, zostaliśmy nas jeziorem, a dzisiejszy deszczowy dzień przeznaczyliśmy na przebazowanie się z Karpat Południowych do Karpat Zachodnio-rumuńskich, czyli Apuseni. Wczoraj deszcz około 21szej zakończył nam ognisko, lało całą noc, rano też, cofnąłem autem z otwartą klapą bagażnika pod sam namiot i mogliśmy zapakować samochód nie moknąć. Potem szybkie składanie namiotów i w drogę. Przez całą drogę padało, 300 km. w deszczu - bez żadnych zdjęć. Ale jak się ma licencje na pogodę, to nie ma się o co martwić. Zajechaliśmy w Góry Bichor i wyszło słońce. Po prawdzie na chwilę, bo zaraz zaszło za górę, ale mogliśmy osuszyć z lekka zawilgotniały nasz dobytek. Biwak rozbiliśmy u wrót wąwozu Sighistelului i zostaniemy tu ze trzy doby penetrując okolicę. Tym razem zamiast obozowych piesków, mamy obozowego ptaszka.
















marcinoz76 - 2012-04-14, 22:55

Zauważyłem że nie odpowiadasz na bieżąco na pytania dotyczące sprzętu foto itp. jest to dla mnie jasne i kropka. Czy jest możliwość że jak wrócicie to w kilku słowach opiszesz spalanie, odczucia z jazdy w tak różnym terenie oraz jak się ogólnie sprawował Duster? Nie oczekuje natychmiastowej odpowiedzi, toż to oczywista oczywistość [:A tak BTW fantastyczna wyprawa i zajebiste zdjęcia, też mnie ciekawi czym pstrykasz. Pozdrawiam i życzę wielu udanych eskapad!
IraS - 2012-04-15, 06:07

Wrażenia odnośnie autka podsumuje już po powrocie, ale pozytywnie mnie zaskoczyło, tym bardziej, że mam punkt odniesienia, gdyż dwa poprzednie moje samochody były bardziej terenowe niż Dacia.

A aparat to żaden wodotrysk puszka Sony Alfa 580 tylko obiektywy bardzo dobre Sigmy z seri EX 10-20mm, 17-50mm, 70-200mm wszystkie poza szerokim kontem ze stałym światłem 2,8. Do tego jeszcze Tamron SP 90 f 2,8 do macro.

TD Pedro - 2012-04-15, 11:08

podobnych pytań odnośnie do całej wyprawy pewnie będzie sporo ale to dopiero po powrocie... ja, na bieżąco śledzę kolejne poczynania sycąc wzrok pięknymi zdjęciami i czytając kolejne relacje z trasy... :-)
marcinoz76 - 2012-04-15, 13:55

Dzięki za info, niezłe tuby...[:
IraS - 2012-04-16, 14:21

Dzień 16 15.04.2012

To był ciężki dzień i wieczór. Ranu uderzyliśmy na podbój Wąwozu Sighistel, ma on 7 km. ale by go pokonać trzeba 51 razy pokonać potok, co daje w sumie przeszło sto razy moczenia się w lodowatej wodzie. Poświęciliśmy buty, bo ich ściąganie z taką częstotliwością było bez sensu. Sam wąwóz jest bardzo malowniczy i na tak krótkim odcinku jest aż kilkanaście jaskiń. Gdy wróciliśmy do obozu, rozpoczęło się wielkie suszenie butów przy ognisku. Pod wieczór podjechał samochód, z którego wysypała się grupka turystów, rozłożyli szybko namioty i przystąpili do biesiadowania. Tydzień temu w święta katolicki dostaliśmy święconkę w czeskiej wiosce, teraz w prawosławne dostaliśmy świąteczne smakołyki od naszych nowych sąsiadów. Ciasta, szynki, jajka i do tego pyszne wino własnej roboty, my nie mieliśmy nic za bardzo, by się odwdzięczyć, ale w naszych zapasach zapodziało się wino z Banatu, które wręczyliśmy nowym znajomym. Byli to speleolodzy z Salvamontu i oczywiście nieunikniona była wspólna biesiada przy ognisku do późnych godzin nocnych.




















































IraS - 2012-04-16, 18:11

Dzień 17 16.04.2012

Dzisiejszy dzień nie był zbyt ambitny, wczorajsza biesiada ostro mnie zmęczyła i najdłuższą dzisiejszą trasą był kurs do wsi po piwo, które wczoraj jakoś w zastraszającym tempie wyszło. Rano nawet wstałem o 8 i gdy parzyłem kawę usłyszałem jakieś poruszenie w obozie Salvamontu. Pojawił się Mihai, nasz przyjaciel ze Sztei, który miał nas tu odwiedzić, okazało się, że zna się też z naszymi sąsiadami. Mihai przyniósł nam święconkę i ciemną Silvę, która postawiła nas trochę na nogi. Przegadaliśmy dobre pół dnia o rumuńskich Karpatach i odprowadziłem naszego gościa do wsi, gdzie zostawił samochód, przy okazji uzupełniając braki złocistego napoju. Potem było zaleganie w samochodzie, czytanie "Jadąc do Babadag" i troszkę chaszczowania po okolicznych lasach, by było co pokazać z dzisiejszego dnia. Powiększył nam się też inwentarz obozowy - mamy psa i ziębę, a dziś przybyła nam krowa, więc nie jest źle. Jutro w końcu ruszymy dupska, bo to będzie ostatni dzień, po jutrze wypadało by wrócić chociaż w Bieszczady, a potem w końcu do domu.




















IraS - 2012-04-19, 06:44

Dzień 18 17.04.2012

Miał to być już ostatni cały dzień na ziemi rumuńskiej, ale gdy się obudziłem nie wyglądało to najlepiej. Deszcz popadywał dosyć rzęsiście, pijąc kawę odpaliłem internet i sprawdziłem prognozy. Okazały się nie najlepsze, miało padać cały dzień a pogoda miała się poprawić dopiero w nocy. Bez sensu było siedzieć cały dzień w namiocie, lub chodzić w deszczu, zapadła więc szybka decyzja - pakujemy się i wracamy. W Oradea ostatnie zakupy i wieczorem byliśmy już w Bieszczadach, tutaj nie padało ale było potwornie zimno, więc na nocleg zajechaliśmy do mojego wuja w Osławicy. Na drugi dzień jeszcze kilka spraw w Bieszczadach i powrót do domu. Wyprawa bardzo owocna i ciekawa, teraz trzeba się przeprać, przepakować bo za miesiąc znowu uderzymy w Rumuńskie Karpaty.

wat - 2012-04-19, 06:58

skąd wy macie tyle urlopu ;-)
nic tylko pozazdrościć wypraw

IraS - 2012-04-20, 07:10

Trzeba się samozatrudnić i wymyślić taki biznes by móc pracować wszędzie. Mi potrzebny jest tylko internet i mogę pracować na całym świecie ;) Bardziej niż czas ograniczają mnie koszty wyjazdów ;).

Przy okazji przypominam, że już za niecały miesiąc ruszamy znowu do Rumunii. Wyjazd 19 maja z Bieszczadów, a powrót koło 2-3 czerwca. Jak ktoś chce dołączyć, to zapraszam. Na tą chwilę jadą trzy samochody.
Szczegóły tutaj: http://bieszczadzkieforum...lany-t1347.html

wat - 2012-04-20, 07:23

tak wymyślić coś sensownego, a jak juz się coś wymyśli to mieć tą odwagę żeby zrealizować swój sprytny plan i nie paść w ciągu pierwszego pół roku
48piotr - 2012-04-20, 07:34

Szacum za miłość do gór , perfekcję przygotowania i realizację marzeń.
:mrgreen:

keikan - 2012-05-10, 05:58

super wyprawy! Gratuluję.
Jak kiedyś uda mi się wcześniej komuś "oddać na przechowanie" dzieciaki - to chętnie dołączę do wyprawy!
Pozdr!

p.s.

jeśli lubisz podróżować - zajrzyj tutaj:

http://rxv.com.pl/wyprawy.html

jest trochę fajnych zdjęć do pooglądania

IraS - 2012-05-14, 04:39

Maj 2012 na rumuńskich szlakach

Dzień 1 (13.05.2012)

Dzisiaj rano, gdy obudziłem się w Mucznym lało i było zimno. Ruszając na południe miałem nadzieję, że zimny front nie załapie Rumunii. Koło Komańczy przestało padać a na Słowacji było już całkiem przyjemnie, lecz bez słońca. Na Węgrzech już od Tokaju zaczęła się psuć pogoda i z każdym kilometrem coraz bardziej padało. Rumunia też przywitała mnie deszczem, zakupy w Baia Mare i co robić ? Rozważałem biwak nad Jez. Firiza u stóp Gór Gutai, ale wiatr jak by przewiewał trochę chmury co mnie skusiło wyjechać na Ignis 1307m n.p.m. Po drodze odkryłem fajny wodospad, który wcześniej jakoś się chował przed nami. Gdy wyjechałem na połoninę nie było już tak kolorowo, piździło jak nie powiem gdzie i widoczność na 10m. No ale jak już wjechałem tak wysoko to postanowiłem zostać do jutra, a nóż rano wyjdzie słońce a po deszczu doliny przykryje mgła, zobaczymy. Na razie siedzę w samochodzie, nawet nie rozbijałem namiotu bazy, bo mógłby odfrunąć ;). Posiedzę jeszcze chwile i pewnie uderzę w kimono. Jestem sam i przez tydzień nie będzie do kogo ryja otworzyć, reszta ekipy dobije do mnie dopiero w sobotę.










IraS - 2012-05-14, 04:39

Dzień 2 (14.05.2012)

Wstałem na wschód słońca i mała niespodzianka, co ja tu qurwa na szkołę przetrwania przyjechałem ? Na pocieszenie została mi kawa w moim camperku ;) Mam nadzieję, że jakoś zjadę z tej góry po tym śniegu :shock:




eplus - 2012-05-14, 07:56

Przepraszam, ale tak sobie śpisz w samochodzie, z prysznica solarnego, jak widać, skorzystać nie możesz (do tego cygarety i palnik) - nie obawiasz się, że po kilku takich wyprawach będzie ci w aucie szczurzyło skarpetkami jak w dworcowej poczekalni? :-?
Pogodę rzeczywiście sobie wybrałeś średnią. Nie wierzyłeś w prognozy? Łańcuchy pewnie zostały w garażu... Ja wczasowałem 30.04-3.05. i to już był ostatni dzwonek, wracałem przez deszcz, ale na Węgrzech pogodę miałem 100/100. 8-)

dystrykt9 - 2012-05-14, 08:26

A IraS znowu w pięknych okolicznościach przyrody :-D
Góry to góry. Tam prognozy pogody są orientacyjne. Nawet w środku lata mogą zdarzyć się różne ciekawe zjawiska, łącznie z błyskawicami bez grzmotów i burzy, śniegiem, przymrozkiem w nocy i upałem w dzień :mrgreen:
Znam to z autopsji. Sam w górach przeżyłem nawet swego czasu silne trzęsienie ziemi (w Azji). To jest dopiero hardcore :mrgreen:

IraS - 2012-05-14, 14:28

Zjazd poszedł bezproblemowo, jedynie na połoninie było ślisko a w lesie już śnieg tylko na drzewach. Soczysto zielony las w białej szacie wyglądał niesamowicie, nawet zając zatrzymał się na chwilę i chłonął widoki. Złapałem go potem nad Jez. Firiza a dokładniej zaliczyłem niezły dupoślizg, dobrze, że wyhamowałem przed jeziorem. W miejscowości Firiza kilka ciekawych chatek i na dole też temperatura znośna, dało się nawet coś zjeść na powietrzu.
























_Big_Mac_ - 2012-05-14, 14:52

Kurde, jak świetnie :D
czaju - 2012-05-14, 15:11

eplus, odkurzy, umyje, wietrzenie, ozonowanie i wietrzenie i będzie na rynku wtórnym "zadbana nówka"... I każdy będzie myślał jak to właściciel dbał o samochód, nawet jak coś poniszczone będzie...
IraS - 2012-05-14, 17:00

Tak się wczoraj w nocy wygrzałem, że odpuściłem sobie na razie wysokogórskie wycieczki ;), poczekam na lepszą pogodę. Wpadłem do Baia Mare wymienić walutę trafiłem na taki kurs euro, że na 300E jestem do przodu 60 zł :). Potem udałem się w południowy Maramuresz poniżej Baia Spire, pokręcić się po wioskach w których jeszcze nie byłem.


Danesti


Cetatele


Kaplica cmentarna w Surdesti


Surdesti


Surdesti


Plopis


Surdesti, w tle Ignis, gdzie spędziłem ostatnią noc.


Plopis podejrzany przy pracy


Plopis


Plopis


Plopis


Laschia

Dar1962 - 2012-05-14, 18:22

gratuluję wysokiej jakości fotek, szczególnie tych we wnętrzach - mógłbyś poszukać sponsora i pomyśleć o wydaniu foto-albumu z rumuńskimi klimatami ;-)
marcinoz76 - 2012-05-14, 19:35

Pięknie, po prostu pięknie...[:
IraS - 2012-05-14, 19:58

Jako ostatni cel w dniu dzisiejszym zaplanowałem cerkiew wpisaną na listę Unesco w Rogoz, zresztą dwie poprzednie też widnieją na tej liście. Jadąc do celu, tuż przed Targu Lupus na przełęczy wypatrzyłem dróżkę pnącą się gdzieś jeszcze wyżej i postanowiłem ją sprawdzić. Dzięki temu znalazłem świetne, widokowe miejsce na biwak, zapadła decyzja jadę do Rogoz i wracam w to miejsce na biwak. Po zaliczeniu Rogoz rozbiłem biwak we wcześniej upatrzonym miejscu. Zakupiłem rano kiełbaskę na ognicho, ale pogoda robiła sobie jaja i co pół godziny padał deszcz. W przerwach nanosiłem trochę opału, a nawet zrobiłem porządne mycie bo zrobiło się cieplej. Nagle ze stadem owiec pojawił się właściciel terenu i okolicznego lasu, zaczęło się od papierosa, potem poczęstowałem ursusem i kawą. Rumuńska gościnność sprawiła, że gościu chwycił za swoją siekierę i natargał mi drewna na trzy dni i jeszcze porąbał. Drugi Ursus i uświadomiłem sobie, że już prawie znam rumuński, bo jakoś się dogadywaliśmy :) Gdy zaczęło się ściemniać, gość mnie opuścił a ja wrzucam ostatnie fotki z dzisiaj i idę posiedzieć jeszcze przy ognisku.


Cufoaia


Rogoz


Rogoz


Rogoz


Rogoz


Rogoz


Bunz dojrzewa


Biwak nr 2


Pierwszy czworonogi przyjaciel


Biwak z widokiem na Góry Tibles


Pierwszy dwunogi przyjaciel ;)


wojtek_pl - 2012-05-14, 20:20

Ładnie tam. Chyba że masz obróbkę poprawiającą kolory w aparacie włączoną.

Tak normalnie i na trzeźwo to po jakiemu dogadujesz się z tambylcami ? :->

IraS - 2012-05-14, 21:49

To już moja 14 wyprawa do RO każda min. 2 tyg. to już trochę, no może bardzo trochę łapię rumuński. Kiedyś uczyłem się włoskiego a to bardzo podobne języki.
IraS - 2012-05-15, 17:00

Dzień 3 (15.05.2012)

Grunt to się dobrze ustawić, ustawić samochodem. Rano na wschód słońca nie wychodząc ze śpiwora otworzyłem tylko drzwi zrobiłem zdjęcia, trzasnąłem drzwiami i poszedłem dalej spać. Długo jednak nie pospałem, bo słońce nagrzało samochód jak piekarnik. Dziwne wczoraj śnieg a dziś od rana upał jak w lipcu. Wykorzystałem to na poranne kąpiele i zasiadłem do śniadanka. Pijąc kawę zastanawiałem się gdzie dzisiaj uderzyć, postanowiłem odwiedzić kilka wiosek w okolicy Targu Lapus. Cienkie kreski dróg na mapie oznaczały, że asfalt tam nie dochodzi, a znaczki drewnianych świątyń kusiły. Na pierwszy ogień poszła wieś Dobricu Lupusului, znalazłem w niej aż dwie drewniane cerkiewki. Podróżowanie samemu ma jednak swoje plusy, nie trzeba się nigdzie śpieszyć ani jechać tam gdzie się zaplanowało, a może skręcę tu, a może tam. Można usiąść przy cerkwi i wsłuchiwać się w odgłosy wsi, obserwując pracę mieszkańców i chłonąć zapachy mięty pomieszane z zapachem obornika. Przy drugiej cerkwi nieoczekiwanie zaliczyłem drugie śniadanie, na podwórku jednej z zagród wrzała ciorba. Najpierw zawołano mnie na degustację, zupa z drewnianej łyżki smakowała wyśmienicie, była chyba gulaszowa ze sporym dodatkiem grzybów. Gdy okazałem swój zachwyt potrawą, musiałem jej zjeść całą michę, czego oczywiście nie żałowałem, bo była naprawdę pyszna.
















IraS - 2012-05-15, 17:44

Stoiceni powitało mnie też dwiema drewnianymi cerkwiami, pierwsza co prawda malutka, a druga na górze już większa. Gdy już spenetrowałem wieś i kierowałem się do następnej na przeszkodzie stanął grzbiet górski, szutrową drogą powoli wspiąłem się na przełęcz z której widać było następną odizolowaną od świata wioskę - Costeni. Jednak zanim zjechałem z przełęczy zrobiłem kilka fotek i stwierdziłem, że to idealne miejsce na biwak. Godzina jednak była tak wczesna, że marnotrawstwem było by zakończenie tutaj wycieczki. Pomyślałem, że przecież zawsze mogę tu wrócić jak nic ciekawszego nie znajdę na obozowisko.


















IraS - 2012-05-15, 18:44

Wypatrywanie wśród bujnej zieleni strzelistych marmaroskich cerkwi sprawiało mi coraz większą przyjemność. Tak wypatrując i wypatrując wjechałem do Costeni. Usiadłem w cieniu cerkwi podglądając codzienne, pewnie ciężkie życie mieszkańców. Jakie mam szczęście, że mogę to wszystko chłonąć, pewnie i te tutejsze klimaty z czasem przeminą, wszystko stanie się plastikowe, poukładane pod linijkę. Przyjadę tutaj za 10 lat i co ? w każdej zagrodzie będą warczały kosiarki, równiutkie trawniki, piękne elewacje, wypasione ogrodzenia, równiutkie asfalty sfinansowane z UE. No trudno, im też się to należy, wtedy poszukam następnej Rumunii pewnie dalej na wschód, ale na razie trzeba korzystać, że mamy take piękne klimaty tak blisko domu. I następna przełęcz a za górą czeka Cupseni, ciekawe co tam zobaczę ?


























IraS - 2012-05-15, 19:31

Jak to jest, że jeżdżąc po Rumunii słucham serbskiej muzyki ? Goran Bregovic, kapela Emira Kusturicy bardziej mi pasuje do tych klimatów niż żadna inna muzyka. No i ostatnio taka eurowizyjna, serbska piosenkarka Marija Serifovic. I przy tych rytmach wjechałem do Cupseni i muza jak najbardziej pasowała do klimatów. Nie widziałem na czym się skupić, czy na dwóch cerkiewkach czy na sąsiadującej z nimi zagrodzie. Zagroda wygrała, na początku nieśmiało pstrykałem fotki parze starych ludzi, pomimo ubogiego obejścia wyglądali na szczęślwych, staruszka pewnie kiedyś była piękną kobietą, jak większość rumunek ;). Na migi z przyzwoitości próbowałem się spytać czy mogę ich fotografować, ale chyba się nie dogadaliśmy. Z odsieczą przyszła ciut młodsza sąsiadka, która próbowała nawiązać ze mną kontakt, skończyło się na tym, że załapała, że ja Poloneze. Przekazała tą sensacje babuszce, która twardo do mnie nawijała po Rumuńsku. Niestety babinka chyba nie wiedziała, że jest taki kraj jak Polska, więc bystra sąsiadka dla spokoju powiedziała, że ja ingleze ;). Skończyło się na tym, że zostałem zaproszony do ich bardzo skromnych progów, bym mógł uwiecznić jak mieszkają. Gdy wyjechałem z Cupseni cały czas miałem w oczach to domostwo i chyba te fotki chciałbym zadedykować Panu paprykarzowi - Jak żyć ?
















IraS - 2012-05-15, 20:08

Po Cupseni już mnie chyba nic dzisiaj nie zaszkoczy i nie zaskoczyło, ale też było ciekawie. W Ungureni ze wzgórza cerkiewnego znowu podglądałem ludzi przy ich codziennej pracy, potem przez Libotin powróciłem do bardziej cywilizowanych klimatów. Obrałem kierunek na bardziej znane marmaroskie tereny, dolinę Mary i Izy, ale z postanowieniem, że biwakuje w pierwszym lepszym, fajnym miejscu.


















bebe - 2012-05-15, 20:51

Jak czytam i oglądam takie rzeczy, to miewam wrażenie, że trochę zmarnowałem życie na te komputery i sysadmiństwo. ;)

Jak wrócisz, to będę miał pytania o zdjęcia - tyle, że nie o sprzęt, bo już mówiłeś, a o workflow - jak Ci się udaje tak szybko je obrabiać, watermarczyć i publikować? Bo mi to wieki zajmuje nieodmiennie.

IraS - 2012-05-15, 21:26

Obróbka to taka z automatu, bo laptopik maleńki na wyjazdy, do tego jeszcze w dzień prawie nic nie widać na ekraniku, więc auto pozimy, kontrast, cienie podświetlenia i kolory. Potem przychodzi zima i jest czas poznęcać się nad fotkami na dużym ekranie. A czas akurat teraz mam bo przez tydzień bujam się sam, ale już w sobotę dojeżdża ekipa i nie będzie tyle czasu na tak rozbudowane relacje ;)
IraS - 2012-05-15, 21:28

I tak sobie jechałem a to w prawo a to w lewo, Lapus z góry i dalej na północ. I znowu a to w prawo a to w lewo i jest, jeziorko, przytulnie i 3G internet, czego więcej do szczęścia potrzeba. Stanął domek socjalny, coś na ząb, piwko, trochę wylegiwania się na słonku, bo jak świeci to i tak nic w laptopie nie widać. Atakuje mnie jakieś dziecko wędkarzy po sąsiedzku, mimo, że nie trybie co do mnie mówi to się uśmiecham i nawijam mu po polsku żeby spadał bo jest upierdliwy jak mucha. Nie dociera do niego, cały czas coś mi opowiada, jeździ mi jakimś resorakiem po stoliku, warczy jak BMWu, aż w końcu ojciec go wała i opierdala. Jak gówniarz w końcu sobie poszedł to przez obozowisko przetoczyło się stado kóz i krów, młody byczek został. Wypieściłem go za uszkiem aż zaczął się łasić jak kot, ale był zbyt ciekawski i wsadzał mi swój obśliniony ryj do Daci, potem jeszcze zaglądał do domku socjalnego, zawadził o statyw który pierd...ął go w nos i uciekając wyrwał mi sznurek od namiotu. W końcu zapadła cisza, wędkarze się zawinęli, cykały tylko świerszcze i rechotały żaby. Sielanka jednak szybko się skończyła, po gówniarzu, kozach, krowach i bykach przetoczyły się jeszcze trzy burze, waliło zdrowo więc zająłem bezpieczną pozycję w daciowym camperze. Gdy w końcu wszystko przeszło, wyszedłem z ukrycia zrobić jeszcze kilka fotek i powoli trzeba iść spać, bo jutro znowu skręcę a to w prawo a to w lewo.




















wojtek_pl - 2012-05-16, 07:20

Ale sobie fajna majowke zrobiles... :mrgreen:
IraS - 2012-05-16, 16:59

Dzień 4 (16.05.2012)

Dzisiaj słońce nie wygoniło mnie z samochodu, niebo zachmurzone, góry parują, jedyny plus to, że nie pada i jest ciepło. Kawa, śniadanie, druga kawa, pogoda jakoś nie nastraja do działania. Sprawdzam ICM, dwa dni pochmurne i deszczowe, dobrze, że ciepły front z nad morza czarnego daje ciepło, bo było by całkiem do bani. Komputer informuje mnie, że już środa, miałem dziś jechać na północ w Maramuresz, w dolinę Mary i Izy, chodziły mi też po głowie Góry Rodniańskie i Ineu od Przeł. Rotunda, ale pchać się tam w taką lichą pogodę ? Bez sensu. Dopiero w piątek ma być pogoda sprzyjająca wędrówkom górskim, ale w sobotę mam czekać w Bihor na resztę ekipy. Dobra daję za wygraną i zamiast na północ kieruję się na południe. Zbaczam na chwilę do Razoare, przeczucie mnie nie myli, jest drewniana cerkiewka. Potem podjazd na przełęcz nad Valenii Lapusului, zatrzymuję się na chwilę bo góry pięknie parują, przez teleobiektyw wypatruje cygańską osadę. Trzeba tam zajechać i spróbować coś sfocić, nie jest to łatwe, zatrzymanie samochodu równa się z oblężeniem dzieciarni i żebractwem. Oblepiają samochód jak muchy i ciężko się z takiej sieci wydostać, więc jedną ręką kieruje, w drugiej trzymam aparat i robię zdjęcia w biegu a i tak pędzi do mnie ze wszystkich stron dzieciarnia.

Góry Gutai, poranek w Roia



Góry Gutai, Razoare







Góry Gutai, przełęcz nad Valenii Lapusului









Góry Gutai, przełęcz nad Valenii Lapusului - osada cygańska




















IraS - 2012-05-16, 17:47

Powoli w dół, czyli na południe, resztki Gór Gutai lub jak kto woli Lapus, bo co kraj to inny podział Karpat. Wąwóz Babei, nic specjalnego, ale skoro przejeżdżam to i parę pstryków zrobiłem, jakaś stana (bacówka), jacyś Cyganie koszą trawę w przydrożnym rowie, ściągam ich z daleka tele, ale i tak mnie namierzają i dzieciarnia pędzi w moją stronę, dobrze że mam auto ;). Opuszczam Karpaty Wschodnie i powoli zaczynają się Zachodnie, pierwsze pasmo to Góry Mesesului. W Rastoci wypatruję kolejną drewnianą cerkiewkę, a chwilę potem bajkową chatynkę. To nie żadna izba pamięci to domostwo, jest zamieszkane, w kurniku gdaczą kury, drzwi do kurnej chaty uchylone, czekam może pojawi się w nich jakaś babuszka. Ech jak bym chciał zajrzeć do środka, może ktoś wyjdzie, może się dogadam, nic z tego, moje wyczekiwania kończy deszcz, który z nienacka wylewa wiadra wody na mój aparat, trzeba wiać do auta.

Wąwóz Babei















Rastoci






wojtek_pl - 2012-05-16, 18:15

Napisz książkę czy album. :) Na pewno możesz sprzedać relację i fotki paru gazetom... :mrgreen:
IraS - 2012-05-16, 18:32

Pomyślę o tym na emeryturze jak będę miał czas ;)
wojtek_pl - 2012-05-16, 19:22

Ja napisałem serio. I gazety turystyczne i off-roadowe pasują.
Najważniejsze już zrobiłeś, czyli byłeś, widziałeś i obfotografowałeś. :mrgreen:

IraS - 2012-05-16, 19:48

Rozpadało się na dobre, co robić w taką pogodę ? Człowiek poleżał by pod palmami, ponurkował na rafie koralowej, nic trudnego, uśmiechnij się jesteś w Rumunii. Największe bagna w Europie w Delcie Dunaju, najwięcej Karpat z całych Karpatów, księżcowy krajobraz na wulkanach błotnych, stacja kosmiczna Mars w Salinie Turda, Podziemne rzeki w Padiszu, slamsy cygańskie, transylwańskie warownie, życie zaklęte w marmaroskim drenie, to i znajdą się palmy i rafy. Trzy lata temu przejeżdżałem z Agnieszką przez Jibou, paskudne miasteczko, które chwaliło się na banerach jakimś ogrodem botanicznym. Jibou znowu stanęło na mojej drodze i tym razem postanowiłem wygrzać stare kości pod szklarniami. Warto było, z samego ogrodu botanicznego przeszło 500 fotek a garstka z nich poniżej. Dżungla tak mnie otumaniła, że jadąc do marketu na zakupy wjechałem w drogę jednokierunkową, oczywiście pod prąd. Jak z pod ziemi wyrósł policjant, który z uśmiechem na ustach mi pogroził palcem, zbaraniałem i się zatrzymałem, zawrócić, wycofać ? Policjant rozwiał moją konsternację, machną ręką i pokazał by walić pod prąd. Ech ten rumuński luzik :)














































IraS - 2012-05-16, 20:36

Przyszedł czas by udać się na z góry upatrzone pozycje. Rezerwat Gradina Zmeilor kojaży mi się trochę z Bolkiem i Lolkiem na Dzikim Zachodzie. Byłem tutaj kiedyś w kwietniu, byłem w październiku, nadeszła pora by zobaczyć to miejsce w maju. Miejscówka na biwak już przetestowana, jest po drodze, więc nie ma co wydziwiać. Postawiłem domek socjalny i odbyłem tradycyjnie spacer najpierw górą, potem dołem. Kolacja, ech trzeba robić samemu, ale już niedługo kucharka dojedzie ;p. Mimo to kanapki biwakowe wychodzą mi nie najgorzej.
























IraS - 2012-05-17, 16:40

Dzień 5 (17.05.2012)

Ten dzień był naprawdę mokry, najpierw całą noc lało, rano też lało a jak przestało to uderzyłem na wodospady. Ranek trochę się wydłużył, bo jakoś nie miałem ochoty pakować się w deszczu, dla zabicia czasu nawet się ogoliłem. Gdy deszcz trochę odpuścił zwinąłem obozowisko i opuściłem pognałem w kierunku Gór Bihor. Ale najpierw Góry Vladeasa i Wąwóz Vaii Stanciului, byłem tu rok temu w marcu, ale nie zaliczyłem całego, bo droga powyżej 1000 m n.p.m. była zbyt oblodzona i nie chciałem zaliczyć jakiegoś głębokiego jaru potoku. Po nocnej zlewie wodospad Valul Miresej tak się kotłował, że nie sposób było podejść blisko, bo bryzgał na około tak wodą, że po dwóch fotkach musiałem się wycofać z mokrym aparatem. Oprócz tego znanego wodospadu w wąwozie znalazłem jeszcze kilka innych, których Rumunii nawet nie nazwali, ba nawet niektórych nie nanieśli na mapę. Pewnie uznali, że są zbyt mało atrakcyjne, no cóż gdybyśmy takie cudeńka mieli w Bieszczadach, to byłyby nie lada atrakcją. Ostatni z wodospadów był o tyle ciekawy, że spadająca woda po chwili znikała w jaskini z ponorem, by po kilku kilometrach znowu pojawić się na powierzchni ziemi. Opuściłem w końcu wąwóz i w Rchitele odbiłem w prawo, w Góry Bichor, a dokładnie w Padisz, pogoda powoli wracała do normy, nawet zaświeciło słońce.




































IraS - 2012-05-17, 20:27

Po ulewach temperatura nie rozpieszczała, więc nie chciałem pchać się za wysoko, zabiwakowałem na około 1100m i nie było za ciepło. Jutro też chcę zaliczyć kilka ciekawostek na wschodnich stokach Padiszu i bez sensu było by zjeżdżać z powrotem w dół. Trafiła się fajna polanka z internetem, ba nawet to jakieś oficjalne pole biwakowe. Drewna na miejscu w cholerę po co pchać się dalej. Rozstawiłem domek socjalny, zrobiłem pierwszą część relacji i rozpaliłem ognicho.
Tak do snu czytam sobie Stasiuka i na dobranoc zacytuję wam mały fragmencik, który oddaje sedno sprawy :)

"Nic nie poradzę - lubię ten bałkański burdel. Zaczyna się już przed Satu Mare. Rozjebaka, przeróbki, diabli wiedzą, gdzie kończy się szosa, gdzie pobocze, furmanki, wózki, w powietrzu od razu więcej kurzu niż na po-habsburskich Węgrzech, co rusz coś leży i trzeba wymijać, jakby te dacianki i aro nie do końca były poskręcane i gubiły części albo ich miały za dużo."

Na szczęście z mojej dacianki jeszcze nic nie odlatuje :)










IraS - 2012-05-18, 17:21

W Padis byłem już wiele razy, największe atrakcje już zaliczone, ale zawsze coś się nowego wyszuka. Rano nawet zaświeciło słonko na tyle by dosuszyć namiot. Pozbierałem się i ruszyłem w Dolinę Somesul Cald. Jaskina Pepii miło mnie zaskoczyła, bo wypływał z niej potok tworząc wodospad. Droga w dolinie kończy się przy wrotach Wąwozy Somesuli Cald, od góry już go penetrowałem, a teraz miałem okazję przejść się kawałek od dołu, kawałek, bo dalej musiał bym posuwać wodą, a jakoś mi się nie chciało ;). Ale ten odcinek, który udało mi się pokonać suchą stopą też był ciekawy, bo zaliczyłem następny wodospad o którym nie miałem pojęcia. W drodze powrotnej resztki Klauzy, jak ktoś nie wie co to jest niech sobie wpisze w Google ;). Gdy zaliczyłem Dolinę Somesul Cald to odbiłem w nieco mniejszą Dolinę Alunului Mic tutaj jeziorko Izbucul Alunis i Jaskina Alunului, której nie udało mi się odszukać. Dół zaliczony, no może nie taki dół bo wysokość nie zeszła poniżej 1000 m n.p.m., nadeszła pora by wyjechać na masyw Padiszu.
















IraS - 2012-05-18, 18:36

Wyjechałem na górę, pogoda nie rozwalała, chmury przewalały się przez szczyty, ale to już reszki syfu. Zrobiłem mały rekonesans po grzbiecie w La Grajduri zostawiłem samochód i poszedłem do Poiany Ponor. Jest tam ponor, który gdy nie daje rady odprowadzić wody to na polanie tworzy się okresowe jezioro. Niestety jeziorka nie było, i misiałem się zadowolić innym. Wróciłem do samochodu i zacząłem się rozglądać za miejscem na biwak, musiało to być ładne miejsce z internetem i opałem by nie latać za daleko ;) Znalazłem miejscówkę spełniającą wymogi i rozbiłem obozik. Zadzwoniłem do Kaśki, że mała zmiana planów i miejsce spotkania jest właśnie tutaj.




















IraS - 2012-05-18, 20:02

Gdy uporałem się z obozowiskiem, przyszła pora napełnić brzuchy, tak dwa bo oczywiście po chwili pojawiła się pasterska psina. Zostało jeszcze parę godzin dnia, więc wybrałem się jeszcze na krótką wycieczkę, najpierw kilka górek, potem doszedłem do pola usłanego lejkami krasowymi wypełnionymi wodą, dwa ponorki i powrót. Gdy wróciłem nastąpiło lekkie wqurwienie, piesek którego dokarmiłem, wydrapał mi dziurę w namiocie i wywlekł z niego śmieci. Żeby wiedział, że to taka kanalia zamiast żarcia dostał by kopa w dupę. Dobrze, że prowiant był zamknięty w pojemniku, bo jutro żarł bym chyba tylko czosnek niedźwiedzi, albo bunz kupiony u pasterzy. Jakoś bym przeżył bardziej bym się wq... jak by mi piwo wypił ;) W końcu chmury się porozdzierały i nawet był mini zachodzik słońca, ale na 1300 m za ciepło nie jest, od jutra ponoć upały.
































IraS - 2012-05-19, 12:50

Dzień 7 (19.05.2012)

Coś kurde ostatnio mam za bardzo szczęście do niedźwiedzi. Wstałem skoro świt, parę pstryków, kawa, małe pranko i śniadanie. Na dziś zaplanowałem sobie traskę do Jaskini Padis i dadlej wokoło szczytu Vf Boghii do Jaskini Sura Boghii z jakimś punktem widokowym. Ruszyłem sobie najpierw na dziko od biwaku i do szlaku dobiłem dopiero przy Jaskini Padis, do wnętrza nie dało się wejść bez zbytniego ryzyka spieprzania się w jej czeluście. Odpuściłem więc sobie i ruszyłem dalej zaplanowaną trasą, znakowanie takie sobie, więc zerknąłem na mapę i w tym momencie jakieś 100m z przodu, z jednej kępki świerków do drugiej przemknął Ursu. Usru był młodziutki jeszcze taki jasny i co i dupa z zaplanowanej dalszej części traski, nie będę się pchał w kłopoty, bo to już trzeci misiek w Rumunii a do trzech razy sztuka ;). Może w większej grupie by się poszło, ale samemu jakoś czułem się posrany i wróciłem. No cóż odeszła mi ochota na samotne spacery po dzikich ostępach Padiszu i żeby nie wracać tak szybko udałem się jeszcze do Jez Varasoaia. Dzisiaj przyjedzie ekipa (przynęta na niedźwiedzie;) ) to i się gdzieś pochodzi, w planach na jutro mamy Jaskinie Wiecznego Ognia. A tym czasem wróciłem do obozu, zrobiłem dzień gospodarczy, gruntowne mycie, sprzątanie i takie tam i czekam na resztę składu, który właśnie wjechał na terytorium Rumunii. Nawet nanosiłem drewna na całonocne ognisko, dowiozą kiełbaskę, ziemniaki, więc relacja z wieczoru pewnie dopiero rano, chyba że dam radę :)




























chriskb - 2012-05-19, 13:56

Kolego IraS, niektóre zdjęcia które wykonałeś można posłać na konkurs są przepiękne.
IraS - 2012-05-20, 04:59

W oczekiwaniu na resztę składu, uciąłem sobie poobiednią drzemkę na zwalonym świerku i akurat, gdy się zachmurzyło nadjechał Wojtek. Zdążyliśmy się przywitać i lunęło, na szczęście był to przelotny deszcz i gdy wypiliśmy po piwku w domku socjalnym to na zewnątrz już się rozpogodziło. Geronimo kręcił się po obozie ze swoją walizką na kółkach i pytał się - Hurgada to w którym kierunku ? ;). W końcu wszyscy się rozpakowali i rozlokowali i można było usiąść do ogniska. Jak zwykle Wojtek namawiał wszystkich na wódeczkę, Geronimo ni musiał a z Kaśką jakoś sobie poradził ;).


















dystrykt9 - 2012-05-20, 06:40

Iras - a właśnie miałem Cię pytać o te misie, bo przecież Rumunia ma największą populację niedźwiedzia brunatnego w Europie (mówi się o ponad 6 tys. sztuk) :-D
Na marginesie - co ten Pan robi tej Pani na ostatnim zdjęciu? :mrgreen:

wojtek_pl - 2012-05-20, 09:09

A co to za czerwone igloo tam mignęło na zdjęciu ?
bebe - 2012-05-20, 22:12

Heh, Wojtka(1121) nawet znam, hobby mamy wspólne. :D Spotkaliśmy się w Jurze na zlocie, trzy lata temu.
IraS - 2012-05-21, 11:36

dystrykt9 napisał/a:
Iras - a właśnie miałem Cię pytać o te misie, bo przecież Rumunia ma największą populację niedźwiedzia brunatnego w Europie (mówi się o ponad 6 tys. sztuk) :-D
Na marginesie - co ten Pan robi tej Pani na ostatnim zdjęciu? :mrgreen:


Wódki nie chciała pić ;)

IraS - 2012-05-21, 11:37

wojtek_pl napisał/a:
A co to za czerwone igloo tam mignęło na zdjęciu ?


To taka dyżurka Salvamontu (Rumuński GOPR)

IraS - 2012-05-21, 11:38

Dzień 8 (20.05.2012)

Na śniadanie jajecznica, potem zwijanie obozowiska i przebazowaliśmy się kawałek dalej na polanę Grajdurui, skąd wyruszyliśmy zaliczyć jeszcze kilka atrakcji Padiszu. Poszliśmy najpierw do Jaskini Focul Viu, potem na Piatra Galbenei z której mieliśmy piękną panoramę na Góry Bihor, widać nawet było Groape Ruginoase i Wąwóz Galbenei. Potem przez ostępy puszczy karpackiej na kolejnej jaskini Neagra, potem zamarznięte jeziorko Neagru i kolejne dwie jaskinie Boarsa i Zapodie. Wycieczka jednak zakończyła się później niż przewidywaliśmy i odpuściliśmy już sobie przejazd w Retezat. Zjechaliśmy z Padiszu i rozbiliśmy się u wylotu Wąwozu Shigistel.




















































dystrykt9 - 2012-05-22, 17:42

IraS - biorac na wzgląd nasze daciowe srodowisko, to powinienes Panią nauczyc francuskiego toastu:
"Jak mawiają Francuzi - co do ręki to do buzi..."
Bez obrazy i skojarzen :-D

IraS - 2012-05-23, 10:22

Dzień 9 (21.05.2012)

Słoneczny poranek wykorzystaliśmy na mycie i chwile wylegiwania się na słońcu. Nasz biwak w Wąwozie Shigistel otoczony był na około chyba rzekotkami drzewnymi, które pomimo, że w nocy nie dawały spać okazały się bardzo towarzyskie i sympatyczne. Spakowani ruszyliśmy w kierunku Retezatu, robiąc przystanek na kawę i lody w Brad. Po drodze zaliczyliśmy dwie bardzo ciekawe, kamienne cerkwie w Strei i Densus. To najstarsze tego typu budowle w Transylvani, do budowy tej drugiej użyto materiałów z antycznej rzymskiej stolicy Dacji z sąsiedniej Sarmizegetusy. W międzyczasie postanowiliśmy też odwiedzić naszych rodaków przed Hateg, to sześć żubrów, które przywieziono do tutejszej zagrody pokazowej z Polski. W końcu ukazał nam się Retezat, jeszcze w śniegu i okryty chmurami. Skierowaliśmy się na polanę Gura Bucurej, skąd zamierzaliśmy zaatakować pasmo. Po drodze jeszcze malowniczy zbiornik Gura Apelor i w końcu wyjechaliśmy na 1600 m n.p.m., gdzie rozbiliśmy biwak. Wczoraj wieczorem od uczestników otrzymałem zaległy prezent urodzinowy w postaci statywu Manfrotto, więc dziś postanowiłem urządzić małe przyjęcie urodzinowe. Wojtek na tą okazję zabrał nawet obrus, a ja wcześniej poczyniłem potrzebne zakupy, które Kasia przekształciła w pyszne kąski. Odśpiewano mi sto lat i usiedliśmy do kolacji. Impreza musiała być udana skoro Wojtek miał problemy z trafieniem do samochodu, który stał od niego w odległości 5m. W tym samym czasie w namiotach ucztowały nornice.










































IraS - 2012-05-23, 10:37

Dzień 10 (22.05.2012)

Rano po urodzinach ciężko było dobudzić towarzystwo a co dopiero wyciągnąć w góry. Stanęło na tym, że podzieliliśmy się na dwie grupy tych szybszych i tych wolniejszych. Z Geronimo wyszliśmy jako pierwsi z zamiarem zdobycia Vf Peleaga 2509 m. n.p.m. Kasia z Wojtkiem mieli się jeszcze oporządzić i ruszyć za nami do Jez. Bucura 2038 m n.p.m. Gdy wychodziliśmy Wojtek jeszcze urzędował w łazience próbując się wykąpać. Pogoda nie powalała, ale mieliśmy nadzieję, że może coś się przetrze, im wyżej tym co raz gorzej, wiatr co chwilę deszcz. Doszliśmy do Jez. Bucura, którego nawet byśmy nie zobaczyli gdyby wiatr nie przegnał chmur. Ledwo też wypatrzyliśmy schron, w którym spędziliśmy trochę czasu w oczekiwaniu na polepszenie pogody by wyjść na Peleaga. Pogoda jednak robiła się coraz gorsza, więc już pogodziliśmy się z tym, że nie wejdziemy na najwyższy szczyt Retezatu, ale postanowiliśmy poczekać na Kasie i Wojtka. Niestety jak się okazało Wojtek odpadł w przedbiegach na wys. 1800m n.p.m. a Kasia darła ostro do póki jej widoczność nie spadła do metra. Zabrakło jej dosłownie kilkanaście metrów do przełęczki przed jeziorem. Dogoniliśmy ją gdy zdecydowała się na odwrót, oprócz złej widoczności na jej dramatyczną decyzję wpłynęły też liczne ślady na śniegu wilków i ursusów. Wspólnie już w totalnej zlewie, wietrze schodziliśmy w dół, już nawet majtki mieliśmy mokre, ale żeby nie było nudno dopadała nas burza z gradobiciem. Bicie się zaczęło dopiero jak pieprzną pomiędzy nami piorun. Kasia padła na kolana, Geronimo latał jak spłoszony zajączek pomiędzy świerkami a ja pobiłem rekord sprintu do obozowiska. Teraz jest śmiesznie, ale było bardzo niebezpiecznie trzepnęło naprawdę obok nas, Gero nawet poczuł falę uderzeniową a Kasia widziała uderzenie. Po powrocie zrzuciliśmy mokre ciuchy, zjedliśmy coś ciepłego i każdy zaległ w swoich apartamentach bo nadal lało i lało tak do nocy.








































Piotr_K - 2012-05-23, 12:59

Reportaż czyta i ogląda !!! się świetnie, fajnie okrasić go też od czasu do czasu mapką - może ktoś pójdzie Waszymi śladami?
IraS - 2012-05-23, 15:52

Jak wrócę i będzie zapotrzebowanie to mapki zapodam. Wiecie na wyprawie ciężko znaleźć chwilę, żeby wrzucić to co jest a jeszcze bawić się w mapki to już bym nie wyrobił czasowo ;)
IraS - 2012-05-23, 18:37

Dzień 11 (23.05.2012)

Retezat dał nam popalić, lało cały wieczór, lało całą noc, na szczęście rano trochę odpuściło. Mieliśmy tu zostać jeszcze jedną noc, ale mieliśmy już dosyć i szybko zwinęliśmy bambetle i udaliśmy się w dół. Tak jak się spodziewaliśmy im niżej tym lepsza pogoda, nawet słonko się pokazywało. Jeszcze kilka fotek w naszej dolinie i uf dotarliśmy do Hateg, bo paliwo się kończyło. Obiad i pomimo, że Retezat nadal był cały w chmurach próbujemy go zaatakować od północnej strony. Po drodze odwiedzamy ruiny średniowiecznej wieży obronnej w miejscowości Malaiesti, zaraz potem wpadamy w ulewny deszcz pnąc się nadal w kierunku Cabany Pietrele, ale zatrzymał nas zakaz wjazdu. Pogoda pod psem, mamy już chyba w dupie Retezat, poszliśmy jeszcze tylko do wodospadu Lolaia i przebazowaliśmy się w Góry Parang, gdzie się na dziś ostaliśmy.






































IraS - 2012-05-24, 20:15

Dzień 12 (24.05.2012)

Sprawdziliśmy prognozy i najbliższe dni w wysokich górach miały być nieciekawe. Postanowiliśmy więc zmienić trochę plany i przenieść się w niższe masywy. Wybór padł na Góry Mehedinti, Cernei i Almaj. Po drodze odwiedziliśmy Monastyr w Lainici, to taka rumuńska Częstochowa i przebazowaliśmy się w Dolinę Czerny, trudno tu znaleźć dobre miejsce na biwak dlatego rozbiliśmy się na kempingu. Zaletą tej lokalizacji jest to, że mamy 200 m do gorących źródeł. Z kąpieli skorzystaliśmy już pod wieczór, bo wcześniej było za gorąco i bez sensu było się moczyć w gorącej wodzie w taki upał. Tym razem nawet Wojtek zdecydował się na masaż u naszego mandaryna. Dzięki temu, że tuż obok mieszkamy mogliśmy sobie zabrać do baseniku wódeczkę i piwko, więc miło upłynął wieczór.




















































IraS - 2012-05-25, 19:57

Dzień 13 (25.05.2012)

Oj dzisiaj będzie dużo fotek, więc chyba podzielę relację na dwie części. Rano zapakowaliśmy się w jedno auto i podjechaliśmy do Wąwozu Tasnei. Piękna sprawa, co prawda trzeba na początku pokonać duże przewyższenie – totalna ściana płaczu ale potem miodzio. Wojtek sapał, wzdychał, ale dał radę. Dużo fajnej roślinności, którą nie sposób pokazać w takiej relacji, ale po powrocie będzie co oznaczać. Wszyscy chcieli fotkę przy kupie niedźwiedzia, który musiał przed nami umknąć, bo gówienko jeszcze parowało ;). Zeszliśmy na dno wąwozu, dwie kaskady i z powrotem, oczywiście były też przerwy na piwko, które Geronimo dzielnie dźwigał. Po wycieczce wizyta w Baile Herculane, obiad i dostęp do Internetu a przed wieczorem oczywiście moczenie tyłków u Mandaryna, który obdarował nas na koniec palinką, którą wydobył ze swojego Merca.












































IraS - 2012-05-25, 20:05




















































IraS - 2012-05-26, 20:28

Dzień 14 (26.05.2012)

Ranek był pechowy dla Wojtka, bo wieczorem upadła mu czapka obok samochodu i w nocy sobie ją obsikał, do tego Geronimo ugościł go wieczorem łyskaczem i się licho czuł. Miał szczęście, że z powodu pochmurnej pogody zmieniliśmy trasę na bardziej lajtową – nad Baile Herculane wokół jaskiń. Jako pierwsza była Pestera Hotilor (Jaskinia Rozbójników). Druga była 50 minut do góry, Pestera cu Aburi czyli Jaskinia Parowa, wydobywa się z niej para wodna o temp. 56 stopni C i zapachu siarki, towarzyszy temu syk, dlatego też nazywana jest diabelskim czajnikiem. Otwór skąd wydobywają się opary porastają niebieskie mchy. Kiedyś jaskinia używana była jako naturalna sauna. Potem źródło Munk a poniżej napotkaliśmy dawne ujęcie wody, która służyła do klimatyzowania łaźni, kasyna i napędzania hotelowej windy. Na dole pospacerowaliśmy chwilę po starej części Baile Herculane, zjedliśmy obiad i wróciliśmy na kemping. Ostatnie kąpiele w gorących źródłach, Kasia dostała nawet darmowy masaż, pożegnanie z mandarynem i kolacja ze świeżym pstrągiem.










































































IraS - 2012-05-27, 15:12

Dzień 15 (27.05.2012)

Opuściliśmy Dolinę Cerny i udaliśmy się w kierunku Gór Valcan. Gdy już zjechaliśmy z głównej drogi za wsią Runcu wjechaliśmy w piękny Wąwóz Sohodolului. Wąska droga wiła się w śród skał odsłaniając co chwilę piękne widoki. Potok Sohodol a to krył się w jaskiniach a to z nich wypływał, a miejsce bardzo przypadło nam do gustu.




































IraS - 2012-05-27, 18:54

Wąwóz tak nam się spodobał, że postanowiliśmy tu zanozować, tym bardziej, że i miejsce pod obozowisko było bardzo fajne. Po rozłożeniu biwaku już na nóżkach spenetrowaliśmy wąwóz w całej rozciągłości. Dzisiaj dyżur opałowy należał do Wojtka i nawet na takiej pustyni udało mu się zgromadzić trochę opału, oczywiście przy pomocy Geronimo. Opał jednak chyba się zmarnuje bo zaczęło lać i lać, głodomory nie czekały na poprawę aury i kiełbasę usmażyli na patelni. Siedzimy, jak by przestawało padać może jednak ognisko wyjdzie ;).














































IraS - 2012-05-29, 05:22

Dzień 16 (28.05.2012)

Rano postanowiliśmy przebić się przez Wąwóz Patrunsa i Przeł. Dalma Cazuta przez Góry Valcan na Przeł. Jiu Cerna, ale powyżej 1100 m. droga zrobiła się nazbyt niebezpieczna. Dużo wcześniej padało i było bardzo ślisko, więc nie chcieliśmy ryzykować i nastąpił odwrót. Straciliśmy dużo czasu, więc zmodyfikowaliśmy plany i udaliśmy się w Góry Parang. Pogoda nie wróżyła dobrze, więc nie pchaliśmy się powyżej 2000 m n.p.m. tylko rozbiliśmy biwak dużo niżej. Pod wieczór nawet się rozpogodziło i zrobiło cieplutko, trzeba było to wykorzystać na mycie. Potem wieczorne ognisko, kiełbaski i kanapki zapiekane w foli aluminiowej i pora spać.
































IraS - 2012-05-29, 21:20

Dzień 17 (29.05.2012)

Co tu dużo ukrywać pogoda tym razem nas nie rozpieszczała, ale trafić takie okienko na Transalpinie jakie nam się trafiło to naprawdę cud. Im się wyżej pięliśmy tym piękniejsze widoki tyle, że co raz bardziej zimowe. Przez chwilę miałem wątpliwości czy uda nam się przedrzeć na drugą stronę Gór Parang i czy nie zatrzyma nas śnieg. Ale trasa była całkiem całkiem przejezdna. Wszyscy mi dziękowali za biwak na dole bo w miejscu, gdzie zwykle biwakujemy był tylko 1 stopień ciepła i piździło niesamowicie. W samochodzie ogrzewanie na maxa i tylko wyskakiwaliśmy na szybko na fotki, tylko Geronimo był jakiś taki rozgrzany - może jazdą z Wojtkiem po serpentynach ;).




























IraS - 2012-05-29, 22:41

Rumunia jest z tym piękna, że rano byliśmy w Oltenii, gdzie wszystkie domki podparte były filarkami i arkadami. Chwilę po tym gdy przekroczyliśmy Karpaty Południowe wjechaliśmy w wioski saskie w Siedmiogrodzie, po czym byliśmy już na Szeklerszczyźnie. Skład +50 miał już w oczach łazienkę, pokój i łóżko, nie mogłem ich zawieść i znowu zmiana planów - uciekamy w niższe góry. Sebes, Alba Julia i wylądowaliśmy w Rimetea w Górach Trascau, ech ta wioska ma coś w sobie bo jestem już tu czwarty raz. Wynajęliśmy pokoje w w szeklerskiej agroturystyce 35 zł od łba w tym śniadanie, ale i nie poskąpiliśmy sobie obiadokolacji - węgierskiego żarła nie trzeba reklamować ;). Potem wypad na miasto a raczej wieś a jutro spróbujemy zdobyć Skałę Szeklerów.
































IraS - 2012-05-30, 19:22

Dzień 18 (30.05.2012)

Rano mobilizacja, śniadanie 7:30 i ruszamy na podbój Skały Szeklerów. Naprawdę ostre podejście żlebem, ale Wojtek daje rady, tylko godzinę na niego czekaliśmy na szczycie ;) Zejście inną trasą, na mapie wyglądało na łagodniejsze, w praktyce taki sam wyryp w dodatku tak śliskie błoto, że co niektórzy olewają nogi i jadą na tyłkach. W końcu Rimetea, zimne piwko z beczki w barze za jedyne 2 leje i wracamy na kwaterę. Dzisiaj Geronimo wyprawia urodziny bo akurat dziś go dopadły, grill i te sprawy.




























































wojtek_pl - 2012-05-30, 19:54

Piknie.
Bez mapy się nie obejdzie jednak....

IraS - 2012-05-31, 18:24

Dzień 19 (31.05.2012)

Rano połowa ekipy ta 50+ nawiała do Polski, a my dalej ruszyliśmy rumuńskimi szlakami. Tyle razy przymierzałem się do zabytkowej wsi Rosia Montana, aż przyszedł czas i na nią. Nazwa pochodzi od czerwonych gór i rzek bogatych w złoto. Wioska jest rewitalizowana i jak będzie wyglądała, tak jak na wizualizacji, to będzie bardzo sympatyczna. W starych wyrobiskach odkrywkowych powstały urokliwe jeziorka, jedno z nich Brazi odwiedziliśmy. Zwiedziliśmy kilka miejscowych muzeów kopalnianych i minerałów. Potem przyszedł czas na zwiedzanie kopalni złota, którą jak się okazało można zwiedzać tylko w większych grupach, ale nasze aparaty wzbudziły ciekawość i się spytali czy jesteśmy dziennikarzami, na co my odpowiedzieliśmy twierdząco, że z portalu turystycznego i robimy artykuł o atrakcjach w Rosia Montana. Chciano nas nawet umówić z menagerem, ale skromnie odpowiedzieliśmy, że dziękujemy i dostaliśmy osobistego przewodnika z językiem angielskim, który przeciągał nas przez 1,5 godziny po szybach kopalnianych. Zobaczyliśmy nawet stary szyb z czasów rzymskich z II wieku n.e. Z Gór Trascau przebazowaliśmy się w Góry Bihor, obiad w zaprzyjaźnionym pensjonacie Onelia i biwak w okolicy Jaskini Lodowej w Ghetari, botaniczny spacerek i szykujemy się do ogniska, a na kolacje pieczone ziemniaki bo opału mamy dziś w bród.






























































IraS - 2012-06-01, 20:40

Dzień 20 (01.06.2012)

Wyprawa dobiega powoli końca. Dzisiaj ostatni dzień wojaży. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po Ghetari w Górach Bihor, Wąwóz Ordancusei i Jaskinia Poarta lui Ionele. Potem jeszcze topowa jaskinia Urisulor i przebazowanie w Góry Padurea Craiuli. W wiosce Rosia znaleźliśmy działający młyn wodny z sympatycznym młynarzem oraz kilka starych chat. Wąwóz Albioarei naszpikowany starymi sztolniami i ostatni biwak. Jutro rano wracamy do Polski :(








































































maciek - 2012-06-01, 20:46

Z twoich relacji "Dacia Polska" mogła by zrobić katalog-album i oferować go swoim klientom ;-)
Riczi - 2012-06-02, 07:52

Iras super z ciekawością oglądam wasze poczynania . :-D
IraS - 2012-06-02, 18:24

Dzień 21 (02.06.2012)

Rano zwinęliśmy szybciutko obozowisko, na szczęście przywitało nas słońce i namioty były suche. Opuściliśmy rumuńskie góry i w Oradea zakupy do domu, oczywiście wina i czekolade Heidi. Potem już tylko Węgry Słowacja i wylądowaliśmy na ostatnim biwaku tego wyjazdu w Bieszczadach. Jutro każdy podąży w swoją stronę do domu.







KONIEC

TD Pedro - 2012-06-02, 18:57

super relacja, nie ukrywam, że codziennie czekałem na kolejny odcinek... gratuluję pasji i umiejętności relacjonowania...
jak znajdziesz trochę wolnego czasu to podaj aktualne ceny: winiet w Rumunii i na Węgrzech oraz benzyny w Rumunii, interesuje mnie również cena "internetu" który kupujesz, sposób w jaki łączysz się z Internetem, w jakiej sieci, jakiego modemu używasz - czy kupiłeś go wyłącznie na potrzeby korzystania w Rumunii czy jakiś uniwersalny a wymieniasz tylko kartę ...
myślałem o zadaniu tych pytań na PW ale może jeszcze ktoś z tej wiedzy skorzysta...

ajax - 2012-06-03, 08:12

TD Pedro napisał/a:
aktualne ceny: winiet w Rumunii i na Węgrzech oraz benzyny w Rumunii

1 -http://www.pzmtravel.com.pl/informacja-o-oplatach-drogowych.html
2-http://www.pzmtravel.com.pl/paliwa-w-europie.html
A ogólnie - relacja super. Proponuję publikację na Globtroterze. Uważam, że zrobi furorę :-D

TD Pedro - 2012-06-03, 11:15

ajax napisał/a:

2-http://www.pzmtravel.com.pl/paliwa-w-europie.html

- znam, ale niestety znacząco odbiegały (i chyba nadal odbiegają) od rzeczywistości... :-( natomiast relacja "na żywo" gwarantuje "świeżość"...

ajax napisał/a:
1 -http://www.pzmtravel.com.pl/informacja-o-oplatach-drogowych.html

- korzystanie z pośrednictwa PZM w zakupie winiet niekoniecznie jest intratne...
- korzystając z wyżej wskazanej przez Ciebie strony - podaj aktualne ceny winiet w Rumunii (a zawiera się to m.in. w treści prośby skierowanej do kol. IraS-a)...

Dar1962 - 2012-06-03, 12:31

bez żartów - Iras - na Twoim miejscu poszukałbym kontaktu z jakimś wydawnictwem turystycznym - szkoda tak pięknego i bogatego materiału ;-)
IraS - 2012-06-06, 05:37

TD Pedro napisał/a:
super relacja, nie ukrywam, że codziennie czekałem na kolejny odcinek... gratuluję pasji i umiejętności relacjonowania...
jak znajdziesz trochę wolnego czasu to podaj aktualne ceny: winiet w Rumunii i na Węgrzech oraz benzyny w Rumunii, interesuje mnie również cena "internetu" który kupujesz, sposób w jaki łączysz się z Internetem, w jakiej sieci, jakiego modemu używasz - czy kupiłeś go wyłącznie na potrzeby korzystania w Rumunii czy jakiś uniwersalny a wymieniasz tylko kartę ...
myślałem o zadaniu tych pytań na PW ale może jeszcze ktoś z tej wiedzy skorzysta...


W Rumuni winieta na 1 miesiac kosztuje 30lei czyli 30 zł (za połowę ceny można kupić na 7 dni), na Węgry nie kupuje bo nie mam po drodze autostrady. Kupowałem raz w Serbii wracając z Czarnogóry, ale nie pamiętam ile kosztowała w dodatku płaciłem dinarami.

Internet kupowałem 2 lata temu i na taki na doładowania oferowała tylko sieć Vodafone. Niestety karta działa tylko z modemem Vodafone, więc nic nie dały próby włożenie jej do modemu w laptopie czy telefonie. Musiałem więc zakupić modem za 90 zł i gdy wjeżdżam do Rumunii wykupuje sobie 2 gb transferu na miesiąc kosztuje to ok 50 zł i spokojnie starcza na intensywne korzystanie przez 3 tyg. Są też tańsze opcje z mniejszym transferem i krótszym czasem. Internet działa rewelacyjnie Vodafone praktycznie w całym kraju ma pokrycie 3G.

IraS - 2012-06-06, 06:06

Przyszła pora na trochę ruchomych obrazów. W składzie ekipy, która do mnie dojechała był Wojtek, który lubi wszystko utrwalać na kamerze. Filmiki nie są profesjonalne, ale krótkie by nie zanudzać.

Przyjazd ekipy w Góry Bihor i biwak w Padis. Był to mój 7 dzień w Rumunii a ekipy pierwszy.


mud maX - 2012-06-06, 14:04

Najszczersze wyrazy uznania i zazdrości. Fajne filmiki, fajne relacje, zdjęcia tak dobre, że aż niemoralne :mrgreen:
IraS - 2012-06-06, 16:40

Na drugi dzień ruszyliśmy w góry na pierwszy ogień poszła Jaskinia Focul Viu


IraS - 2012-06-06, 16:57

Po Jaskini Focul Viu tego dnia jeszcze trasa na Piatra Galbenei a potem jeszcze kilka jaskiń, zapadlisk i innych krasowych atrakcji.


maciek - 2012-06-06, 19:51

:mrgreen: lektor najlepszy ;-)
IraS - 2012-06-07, 07:50

Drugi dzień i poranek na biwaku.



W drodze w Retezat odwiedziliśmy polskie żubry w zagrodzie pokazowej koło Hateg


wojtek_pl - 2012-06-07, 08:45

Mapa ! Mapa ! Mapa !

:mrgreen:

IraS - 2012-06-08, 06:11

1 część trasy:

https://mapy.google.pl/maps?saddr=DN19A&daddr=47.73296,23.67569+to:47.67893,23.62239+to:47.59418,23.75979+to:47.52178,23.87494+to:47.5465023,23.9029243+to:47.5533088,23.9430367+to:47.50746,24.00673+to:T%C3%A2rgu+L%C4%83pu%C5%9F,+Rumunia+to:47.24495,23.27318+to:47.15164,23.3075+to:Huedin,+Rumunia+to:46.59476,22.73767+to:46.52089,22.54165+to:45.63877,22.97295+to:Densu%C5%9F,+Hunedoara,+Rom%C3%A2nia+to:45.34391,22.72651+to:45.60811,22.94844+to:45.4908489,22.9441663+to:45.4425331,23.3601311+to:45.3961,23.45978+to:B%C4%83ile+Herculane,+Rumunia&hl=pl&ie=UTF8&sll=45.052181,23.179779&sspn=0.426392,1.056747&geocode=FfQf2gIdtrpbAQ%3BFeBY2AIdKkNpASld8ktJfMQ3RzFdUb1v5Erqfw%3BFdKF1wId9nJoASlHpPMNYNs3RzEwQVH7M8c4uA%3BFcQ61gIdrotqASk7vFSlMdE3RzErSHR2edHyGg%3BFfQf1QIdfE1sASlzqZYc1io2RzGex_RxVQ1epQ%3BFYaA1QIdzLpsASmL_qLFaSs2RzFG79XsKGxhPw%3BFRyb1QIdfFdtASmpoKm-fys2RzGLau1TFJQWgQ%3BFQTo1AIdSlBuASmlNqPbbik2RzEUHoBrhU-7xQ%3BFQkV1AId4xxsASnF4-L7DtVJRzEXGYRw3P0aiA%3BFZbm0AId3B5jASnrre0AGUdIRzEFaSpxaaw_0A%3BFRh6zwId7KRjASmHa25Eek9IRzG1Q03AVJWJug%3BFQkUywIdA3VfASmtO2pEcfBIRzGqWZQMAyg0lQ%3BFcj6xgIdBvNaASnZl21CosVIRzH-wm0r1SEpnQ%3BFTraxQIdUvVXASkzCB1ePMpIRzGz08xWTrwk-Q%3BFXJkuAIdFopeASm91LFZqGRORzFPtTkMjVY7oQ%3BFVx-twId3blbASkDFzholWhORzGYjgkrLFD45w%3BFabkswIdbsdaASmZ30RM2hFORzEFrTKHOVS9ng%3BFa7stwIdWCpeASm1dDZ312RORzGtXMWTf78_uA%3BFaAitgIdphleASkVai9oZHFORzFpuL4FOYtxwg%3BFeVltQIdg3JkASnXbB4cBMVNRzE14gr7CSBuGQ%3BFYSwtAIdxPdlASmnfxOgGMdNRzEo-An2mGOdTA%3BFRPLrAIdVwNWASmp2ujU1IxRRzE-ZIyvd1fWkw&oq=Nov&mra=ls&via=1,2,3,4,5,6,7,9,10,12,13,14,16,17,18,19,20&t=m&z=8

Tylko na przyszłość, gdyby ktoś jechał moimi śladami niech nie do końca trzyma się tego co nakreśliłem. To był mój 14 wyjazd do Rumunii i celowo czasami pomijałem wiele atrakcji, które już wcześniej zaliczyłem.

IraS - 2012-06-08, 06:23

Część 2 trasy:

https://mapy.google.pl/maps?saddr=B%C4%83ile+Herculane,+Rumunia&daddr=45.0663,23.02412+to:45.10214,23.14973+to:45.2699,23.68488+to:Rimetea,+Rumunia+to:46.30517,23.09856+to:46.5172803,22.8230838+to:46.5528778,22.5685153+to:46.81629,22.38486+to:46.8994187,22.5787843+to:Bor%C5%9F,+Okr%C4%99g+Bihor,+Rumunia&hl=pl&ie=UTF8&sll=46.877091,22.468414&sspn=0.206286,0.528374&geocode=FRPLrAIdVwNWASmp2ujU1IxRRzE-ZIyvd1fWkw%3BFTyorwId-FFfASnTTNBbOwhSRzFBlsXtXjdhFA%3BFTw0sAIdojxhASk5IZ1VOvRNRzG4-Iu1F24JnQ%3BFYzDsgIdEGdpASllmfSukqJNRzHTmxqRW_xuIw%3BFVDFxAIdS5lnASmDXmiuJ0RJRzG41LrtIi0WTQ%3BFZKPwgIdwHRgASmxm8mics1ORzG0w8UiE-LzQQ%3BFSDMxQIdq0BcASm7NEqM_dBIRzG3FicV5btnIw%3BFS1XxgIdQ15YASn7Soo8uclIRzERZxrhujEYtQ%3BFSJcygId3JBVASkt_RA5rJhIRzHgn5AYVnH6Tw%3BFdqgywIdYIZYASkrtb14g5BIRzHERYwZKgjIkg%3BFXvxzgIdW-VMASlbbOtJpk9GRzGI3Pn016AxLg&oq=Bors&mra=ls&via=1,2,3,5,6,7,8,9&t=m&z=8

IraS - 2012-06-08, 06:27

Po żubrach w Densus najstarsza kamienna cerkiew w Transylwanii



Pod cerkwią była spora gromada do podkarmienia.


IraS - 2012-06-08, 14:55

Jedziemy w głąb Retezatu mijając po drodze Jez. Gura Apelor



W tak zacnym miejscu postanowiłem wyprawić zaległą 40-stkę, tym bardziej, że dzień wcześniej od Kasi, Wojtka i Geronimo dostałem wspaniałe prezenty urodzinowe.


IraS - 2012-06-08, 20:06

Tego dnia była w planach Peleaga 2509m ale pogoda wygrała. Z Geronimo osiągnęliśmy tylko Jez Bucura i schron na 2070m, Kaśce zabrakło dosłownie kilkadziesiąt metrów do jeziora ale wycofała się gdy widoczność spadła do zera a Wojtek odpadł na jakieś 1800m, po urodzinach nie dopisała mu kondycja ;)



I biwak w Baile Herculane.


IraS - 2012-06-09, 07:38

W końcu mogliśmy poimprezować na gorących źródłach, bo biwak był 100m od kąpieliska.



Po imprezie w wodach termalnych nasz mandaryn też postanowił się odwdzięczyć i zaciągnął nas do swojego samochodu.


IraS - 2012-06-09, 09:45

J23 znowu nadaje.


IraS - 2012-06-09, 11:47

Wycieczka do Wąwozu Tasnei


IraS - 2012-06-10, 06:22

Trzeci dzień w Dolinie Cerny to wycieczka po jaskiniach ulokowanych nad Baile Herculane, na stokach Gór Cernei.


IraS - 2012-06-10, 08:17

Po zejściu z gór, wracając do samochodu przeszliśmy starą częścią Baile Herculane.


IraS - 2012-06-10, 16:35

Jak w tytule ;)


IraS - 2012-06-11, 07:39

Opuściliśmy Dolinę Cerny i kierujemy się z powrotem w Retezat, przecinając Góry Valcan


IraS - 2012-06-11, 13:18

W wąwozie Suhodol tak nam się spodobało, że zostaliśmy tu na biwak. Tego dnia dyżur ogniowy miał Wojtek, ale Gerobimo dzielnie mu pomagał bo z opałem było tu krucho.


IraS - 2012-06-11, 14:42

Rano ruszyliśmy dalej w głąb wąwozu z nadzieją, że przejedziemy do doliny Jiu, ale droga robiła się coraz gorsza a w okolicach przełęczy zrobiło się trochę niebezpiecznie. Postanowiliśmy zawrócić i nie ryzykować stromego podjazdu na śliskim błocie.


IraS - 2012-06-11, 15:32

Biwak na południowych stokach Gór Parang


IraS - 2012-06-11, 17:37

Transalpina


IraS - 2012-06-12, 14:44

Monastyr Oasa



Rimetea


IraS - 2012-06-12, 17:02

Atak na Szeklerską Skałę


IraS - 2012-06-12, 18:22

I na koniec jeszcze jedne urodziny.


maciek - 2012-06-12, 18:54

IraS, jaką kamerą/aparatem było to kręcone :?:
IraS - 2012-06-28, 12:44

maciek napisał/a:
IraS, jaką kamerą/aparatem było to kręcone :?:


Jakimś kompaktem Canona, ale o model muszę się spytać kolegi.

IraS - 2012-06-28, 12:52

Nadeszła pora następnego wyjazdu do Rumunii, może ktoś chce dołączyć ? Wyjazd około 18 lipca +/- 2, 3 dni, powrót najpóźniej 29 lipca do Polski. Trasa po północnej Rumunii trochę terenu ale takiego, że 4x2 da radę. Noclegi na biwakach w namiocie lub aucie i 2-3 dni w schronisku na masywie Ceahlau. Oprócz jazdy też sporo chodzenia po górach. Jak ktoś był by zainteresowany dołączeniem się do nas to proszę pytać o szczegóły. Zarys trasy w linku, ale bez odcinków terenowych.

https://mapy.google.pl/maps?saddr=Bor%C5%9F,+Rumunia&daddr=47.04819,21.89238+to:46.9463578,22.5568989+to:46.81917,22.38229+to:46.63855,22.38099+to:46.3836763,23.5788155+to:46.33138,24.05919+to:46.21104,24.21567+to:Sighi%C8%99oara,+Rumunia+to:Sovata,+Mure%C5%9F,+Rumunia+to:46.63103,25.82519+to:Bicaz,+Rumunia+to:47.0095008,26.0552119+to:47.24545,25.86959+to:47.6357,26.231+to:47.73147,25.92375+to:47.86808,25.60444+to:Colibi%C8%9Ba,+Bistri%C8%9Ba-N%C4%83s%C4%83ud,+Rom%C3%A2nia+to:47.3363522,25.0388167+to:47.4278189,24.825206+to:DN18+to:Ocna+%C5%9Eugatag,+Rumunia+to:Trasa+49&hl=pl&ie=UTF8&sll=47.52091,25.52124&sspn=0.407596,1.056747&geocode=FXvxzgIdW-VMASlbbOtJpk9GRzGI3Pn016AxLg%3BFf7lzQIdHA1OASl3UdM0S0ZGRzGKxqedDgPhJg%3BFTVYzAId4jBYASlX_UYdKYVIRzG80Wpeul3y6A%3BFWJnygId0oZVASn7DzpYTZ9IRzGpS2AdyfTLsg%3BFdalxwIdvoFVASkxrJl8DrBIRzHaBrSyjIDukA%3BFTzCwwIdv8hnASkRSdY4g09JRzHmIen8iHMeGw%3BFfT1wgIdNh1vASnvGm4En-VLRzF_h_rdObmwWA%3BFeAfwQIddoBxASmHUJN6J_NLRzHPZ8mv0qcneA%3BFfA2wQIdR0h6ASlbfmPm8nRLRzF_JGNBCeASew%3BFQ8AxwIdDJt-ASkXQLvuff9KRzFpCI3GSKHZzg%3BFXaIxwIdpg-KASk9VogGkcZKRzF4pkMRe7AMQw%3BFXHNywIdZx6OASkhB3sQ3qZKRzECnDCHjoy9FA%3BFdxOzQIdK5KNASn_kglzsV81RzF_AuGRAyizkA%3BFYro0AIdFr2KASmH4IkgPHE1RzHAXjikHkUAEA%3BFfTc1gId2ECQASl9wnQ_1v00RzFksM0lqBhJ_Q%3BFQ5T2AIdppCLASmtwv6pdlI0RzENIlDY1iHX9Q%3BFbBo2gIdWLGGASnxVd7CGTE0RzFLQQf_vKzRug%3BFYGxzwIdgbF8ASkNi94G5whKRzE-Z4AmgHqbmA%3BFaBL0gId4A9-ASkhWU81i_A1RzHNNQIO7YD8LA%3BFeqw0wIdds16ASmJwdgk-Qc2RzF4G5jD03ySbg%3BFbDq1QIdQ0l_AQ%3BFaUd2QIdlTFtASnlCRX65ck3RzHYMh_d3N9gqw%3BFdov2gIdzn9bAQ&oq=Satu&mra=ls&via=1,2,3,4,5,6,7,10,12,13,14,15,16,18,19&t=m&z=8

IraS - 2012-07-12, 20:08

Dzień 0 12.07

Po kilku ostatnich wyjazdach zostało trochę moniaków w woreczku, dzisiaj przeliczyłem i starczy na ROwinietę ;) To nic, że się lekko wq... na granicy jak przyjdzie im to liczyć, ale jest równiutko 30 lei i 62 banie - tyle ile kosztuje winietka na miesiąc. Autko już spakowane i gotowe do drogi. Jutro odbieram o 7:00 Agnieszkę w Polańczyku, śniadanko w Wołkowyi i pewnie o 8 wystartujemy. Dzień po nas startuje jeszcze jeden skład z podobną trasą więc może gdzieś na ziemi rumuńskiej się spotkamy. Jutro nasz cel to Góry Padurea Craiului i biwak w sprawdzonym miejscu przy jaskini Ungurului, chyba, że życie coś innego przyniesie. Miejscówka z internetem, więc jutro wieczorem pierwsze fotki z RO.






IraS - 2012-07-13, 20:13

Dzień 1 13.07

Podróż do Rumunii zleciała szybko, za każdym razem coraz szybciej. Tradycyjnie Oradea, doładowanie internetu i śmigamy w Góry Padurea Craiului. Miejsce na biwak obadane w kwietniu, czyli u wrót Jaskini Ungurului. Jakże inaczej to miejsce wygląda w zielonej szacie. Rozbiliśmy biwak i udaliśmy się na krótki wypad po bliższej i dalszej okolicy, jaskinię zostawiliśmy sobie na śniadanie. Pogoda super, noc ciepła więc spanie przy otwartej klapie, tylko piwo ciepłe :twisted: , tak samo jak potok Vadu Crisului.










































IraS - 2012-07-14, 20:05

Dzień 2 14.07

Rano góra chroniła nas przed wczesnym nagrzaniem auta, mimo wszystko już przed 6 piłem kawkę, potem krzaki i trzymanie trawy. Agnieszka za to kimała dopóki nie rozprawiło się z nią słońce. Na śniadanie miała być jaskinia, ale została przełożone na drugie śniadanie, za to na pierwsze miały być jajka na miękko. Rumuńskie jajka są jednak nie obliczalne i wyszły na twardo. Spakowaliśmy obozowisko i udaliśmy się w głąb jaskini Ungurului, jaki tam przyjemny chłodek, aż się nie chciało wychodzić, ale w końcu trzeba było wrócić do samochodu, i ruszyć w głąb Gór Padurea Craiului.






















IraS - 2012-07-14, 20:53

Przed nami Góry Padure Craiului, sielanka, nieziemskie klimaty, cudne wioski. Przebiliśmy się przez główny grzbiet i powoli zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na biwak.






































IraS - 2012-07-14, 21:58

Zrobiliśmy zwiad nad Jez. Vida, urokliwe miejsce, ale bez warunków na biwak. Dopiero w okolicach Valani mieliśmy miejscówek widokowych do wyboru do koloru. Upatrzyliśmy sobie kilka i zjechaliśmy na dół do wsi na zakupy, zimniutkie piwo z lodówy powędrowało do lodówki samochodowej, na pobliskim straganie arbuz - najmniejszy, ale i tak miał 7 kilo, i w końcu biwak. Skwar niemiłosierny nawet w cieniu, robimy sobie prysznice z zapasów wody i idzie jakoś przeżyć.




























IraS - 2012-07-14, 22:56

Gdy już upały zelżały, a słońce chyliło się ku zachodowi, razem z owcami i kozami ruszyłem do wioski poniżej naszego biwaku. No i co tu dużo pisać, galeryjkę znowu dedykuje panu paprykarzowi z hasłem "jak żyć". Szkoda tych ludzi, anteny tvsat wiszą chyba tylko dla szpanu, bo żadne kable od nich do domów nie dochodzą, totalny rozpiździel, ale to właśnie w Rumunii jest najpiękniejsze. Potem powrót do obozowiska, zachód słońca i gwieździsta ciepła noc. Zobaczymy co jutro przyniesie...


















































bushi - 2012-07-15, 11:04

Niesamowite widoki - czekam na nastepne relacje. Juz gratuluje wyprawy :)
IraS - 2012-07-15, 22:36

Dzień 2 14.07

Wszelakie prognozy zapowiadały dziś i jutro burze w górach, ale Sighisora miała być pogodna. Więc szybka przebazózwka do Siedmiogrodu. Po drodze tylko wodospad w Górach Trascau, którego do tej pory nie udało mi się namierzyć a teraz się udało. W Sighisoarze sprawdzony obiekt Aquarius, ale tym razem nie pokoje tylko camping 30 zł za auto, duży namiot i dwie osoby + korzystanie z basenu do woli. No i najważniejsze 5 min od starówki. Starówka nas pokonała, 5 knajp przez wieczór i skutek taki, że ciąg dalszy jutro ;)




















IraS - 2012-07-16, 06:44
















IraS - 2012-07-16, 07:05




















dystrykt9 - 2012-07-16, 07:24

IraS, a jak tam w Rumunii sprawy komarów i kleszczy? Trzeba brać repelenta?
IraS - 2012-07-16, 16:12

W górach komarów nie ma, chyba, że wybierasz się w Delte Dunaju, a kleszcze to jak w polsce albo złapiesz albo nie. Na zeszłej wyprawie 3 tyg złapałem jednego, a sporo chodziłem po lesie.
IraS - 2012-07-16, 16:44

Dzień 3 16.07

Opuściliśmy Sighisoare i ruszyliśmy w kierunku gór Hasmas i Ceahlau. Po drodze przystanek i krótki spacer po uzdrowisku Sovata Bai w Górach Gurghiului. Niestety w okresie wakacyjnym jest tam za tłoczno jak dla mnie, zobaczyliśmy jeszcze tylko jeziorko Ursu i pognaliśmy dalej.












IraS - 2012-07-16, 16:58

Następnie Góry Giurgeu i spacerek po Gheorgheni, miasteczko prawie w całości zamieszkują Węgrzy i na ulicach tylko ich język słychać.








IraS - 2012-07-16, 17:24

W Górach Hasmas odwiedziliśmy już przetestowaną restauracje w Lacu Rosu. Nigdzie nie jadłem tak pysznego gulaszu węgierskiego jak tam. Potem przejazd Wąwozem Bicaz, kilka fotek bo miejsce już niejednokrotnie odwiedziłem. Za wąwozem odkryliśmy piękny kościółek ortodoksyjny z 1692 roku w wiosce Telec.














IraS - 2012-07-16, 17:55

W końcu dotarliśmy w Góry Ceahlau nad Jez. Izvorul Muntelui. Kiedyś z trudem wyszukana miejscówka nad samym jeziorem i teraz się sprawdziła, jesteśmy sami w fajnym miejscu.










IraS - 2012-07-16, 19:45




IraS - 2012-07-17, 15:08

Dzień 5 17.07

Poranek w Górach Ceahlau, bardzo milutki, aż nie chciało się odjeżdżać. Kawka, herbatka, ale jakoś nie mieliśmy ochoty na śniadanie, postanowiliśmy sobie zjeść śniadanio-obiad gdzieś w górach.












IraS - 2012-07-17, 15:40

Następnym naszym celem były Góry Stanisoarei. Pokręciliśmy się chwilę u ich podnóża, nawet testowaliśmy nowo odkrytą drogę, ale się skończyła gdzieś w lesie i nastąpił odwrót. Nie ma to jak sprawdzone trasy, godzinka podjazdu leśną drogą i osiągnęliśmy przełęcz Stanisoara 1235m npm. Chwilkę się pokręciliśmy pasterskimi płajami i znaleźliśmy miejsce na biwak, gdzie najmniej wiało i był internet ;).
















ajax - 2012-07-17, 15:47

IraS, ty Artysto. WOW :!:
Daras - 2012-07-17, 17:32

Piękna ta Rumunia!

Ale, że piękno tego kraju aż tak się przełożyło, aż tak idzie w parze z pięknem Daci... no, no........ Piękna kraina, piękne autka, a Kobiety.....? Nawet sobie nie wyobrażam :-)

IraS - 2012-07-17, 19:50

O kobietach nie będę pisał, bo z żoną jestem i siedzi z boku ;)
IraS - 2012-07-17, 19:52

Po rozbiciu biwaku ruszyliśmy na podbój połoniny, a tu nie takie połoniny jak te popierdółki w Bieszczadach :twisted: Uderzyliśmy najpierw na północ i zaliczyliśmy ją do końca dwa razy szczytując :lol: . Potem powrót do bazy, jedzonko kilka fotek do relacji bateria się skończyła w laptopie ;)




















IraS - 2012-07-17, 20:08














IraS - 2012-07-17, 21:23

Po chwili relaksu przyszła pora na południową część połoniny. Do końca nie doszliśmy, bo dzień nam się skończył, zachodu też nie było, bo chmurki się opuściły, może będzie wschód. Na razie spierd... do campera bo zrobiło się tu na górze całe 6 stopni i wieje.


































IraS - 2012-07-18, 12:32

Dzień 6 18.07

Rano zawinęliśmy się z połoniny Stanisoarei i zjechaliśmy w dolinę Złotej Bystrzycy. Wizyta w Farcasa by zobaczyć mały drewniany kościółek i kierunek Góry Rarau - Giumalau. U stóp masywu zajrzeliśmy do Monastyru Rarau i nabyliśmy trochę fajnych ikon po 13 lei. Potem już wyjazd na masyw Rarau wcześniej obczajoną drogą a na górze szok. Od drugiej strony nówka sztuka, nie śmigana droga i jak to w Rumunii bywa, droga do nikąd. No może nie do nikąd tylko na szczyt Rarau, ech w tej Rumunii to się trzeba nachodzić żeby coś zobaczyć ;). Droga poprowadzona prawdopodobnie z Campalungu, jutro ją przetestujemy a tym czasem rozbiliśmy biwak, przerwa na piwo i internet i zaraz idziemy połazić.



I specjalnie dla Darasa rumuńskie kobiety :mrgreen:


















TD Pedro - 2012-07-18, 14:05

- no to się Daras ucieszy... :lol:
- Iras jak smakuje Ci rumuńskie piwo, nieodłączny "towarzysz" Twoich podróży po Rumunii? w jakiej cenie jest piwo i czy dominują ichnie rodzime czy też wszechobecne "wielkokoncernowe"... (na zdjęciach widać marki u nas nie znane)...

Marmach - 2012-07-18, 14:34

IraS, czy masz jakiejś dobre rady na wynajdowanie takich fajnych miejscówek na nocleg w Rumunii? Np. "nie zatrzymuj się na noc obok wygłodniałego stada psów pasterskich" itp. ? ;-)

Odwiedzam ten wielki kraj niebawem i pewnie tu i ówdzie trzeba będzie zatrzymać się na dziko. Zastanawiam się jak bardzo tereny górsko-leśno-łączno-wiejskie są wypełnione ziemią o ustalonej własności i w związku z tym jak bardzo trzeba wjeżdżać w odludzie, żeby nie rozbić się nikomu w środku pola i nie rozjechać mu kołami ukochanej trawki ;)

IraS - 2012-07-18, 18:03

Na pierwszy ogień poszły Pietrele Doamnei, czyli Skały Księżniczki. Traska wspinaczkowa od hotelu Rarau i zejście wprost na naszą polankę biwakową.










































IraS - 2012-07-18, 21:04

Po powrocie ze Skał Księżniczki przerwa na piwo i jedzenie a potem następna traska. Tym razem najwyższy szczyt gór Rarau, czyli Rarau 1650 m n.p.m. i Popii Raraului 1628 m n.p.m. Powrót do bazy piwko i wyjście na zachód słońca, ale zachód już jutro o wschodzie ;).
































IraS - 2012-07-19, 05:51

I przyszła pora na zachód słońca, nie był rewelacyjny, ale miło było posiedzieć na połoninie i popatrzeć. Po powrocie do obozowiska ognisko i kiełbaska.
























IraS - 2012-07-19, 05:56

TD Pedro napisał/a:
- no to się Daras ucieszy... :lol:
- Iras jak smakuje Ci rumuńskie piwo, nieodłączny "towarzysz" Twoich podróży po Rumunii? w jakiej cenie jest piwo i czy dominują ichnie rodzime czy też wszechobecne "wielkokoncernowe"... (na zdjęciach widać marki u nas nie znane)...


Piwa jak wina mają świetne, ja ostatnio smakuje w ciemnych ale z jasnych polecam: Ursus, Silva, Ciuc i Ciucas. Ceny w sklepie od 1,50 zł do 3,50 zł w barach z beczki około 2 zł w lepszych restauracjach 4-5 zł. większość marek rozlewają też swoje piwa w plastyki 2,5 l wtedy piwo wychodzi po 1 zeta. Jako ciekawostka w sieci Penny czytaj rumuńska biedronka polski Van Pur mocny kosztuje jakieś 1,30 zł

IraS - 2012-07-19, 06:01

Marmach napisał/a:
IraS, czy masz jakiejś dobre rady na wynajdowanie takich fajnych miejscówek na nocleg w Rumunii? Np. "nie zatrzymuj się na noc obok wygłodniałego stada psów pasterskich" itp. ? ;-)

Odwiedzam ten wielki kraj niebawem i pewnie tu i ówdzie trzeba będzie zatrzymać się na dziko. Zastanawiam się jak bardzo tereny górsko-leśno-łączno-wiejskie są wypełnione ziemią o ustalonej własności i w związku z tym jak bardzo trzeba wjeżdżać w odludzie, żeby nie rozbić się nikomu w środku pola i nie rozjechać mu kołami ukochanej trawki ;)


Z biwakowaniem jest tu eldorado można wszędzie nawet w większości parków narodowych. Nikt cię nie przegonie szybciej pomorze, nie raz jakiś tubylec pomagał mi zorganizować opał na ognisko itp. Miejscówek ładnych tu nie brakuje a te najfajniejsze na połoninach to wiele wyjazdów prób i błędów i siedzenie w google earth. Po kilkunastu wyjazdach uzbierało się kilka miejsc gdzie można naprawdę wysoko wjechać na biwak. Po powrocie mogę ci kilka zdradzić.

IraS - 2012-07-20, 09:17

Dzień 7 19.07

Zjechaliśmy nową drogą z Rarau, prowadzi ona do wsi Pojorata. Potem przez Przeł. Mestecanis pojechaliśmy do Vatra Dornei, tutaj spacerek po mieście, wymiana waluty i dalej na Bukowinę. Wioska Ciocanesti słynie z pięknie zdobionych chat bukowińskich, do jednej z nich udało mi się zajrzeć. Potem Botos i Carlibaba, wizyta przy pomniczku polskich legionistów i oczywiście ciorba Radeutana w restauracji, którą zawsze odwiedzamy.
























































IraS - 2012-07-20, 09:38

Następnie kierunek Góry Rodniańskie, Przeł Rotunda i wjeżdżamy na połoninę. Okazuje się, że park narodowy przesunął szlaban i można dojechać dużo dalej niż kiedyś i dzięki temu biwak był bardzo widokowy. Ale przed biwakiem jeszcze wyjście w góry do jeziorka Lala Mare pod Ineu.
















































IraS - 2012-07-20, 16:47

Dzisiaj dzień luzu, po ostatnim napiętym programie i drałowania po górach postanowiliśmy trochę odsapnąć. Z Gór Rodniańskich wróciliśmy na Bukowinę, oczywiście zahaczając o Carlibabe i zupkę Radeutane. W Kampalungu trafiliśmy na jakiś jarmark bukowiński i festiwal. Obkupiliśmy się suvenirami i pojechaliśmy na wschodnie rubieże Gór Stanisoarei do wioski Slatina. Tutaj monastyr i biwak nad potoczkiem, gruntowne mycie (mniszki miały niezły widok) a za chwilę ognicho i kiełbaska. Dodać należy, że wytrawny turysta w swoim namiocie powinien mieć stojak na wino ;)












































TD Pedro - 2012-07-20, 19:31

- patrząc na ostatnie zdjęcie można przypuszczać, że niejedna ze wspomnianych mniszek pomyślała "niezłe ciacho"... :oops: :-P :mrgreen:
- a zdjęcia przepiękne... :-)

IraS - 2012-07-23, 09:51

Dzień 9 21.07

Po biwaku w Slatinie ruszyliśmy na objazdówkę po Bukowinie, naszym celem było zobaczenie monastyrów i zabytków których wcześniej nie widzieliśmy, bo te topowe i komercyjne już mamy zaliczone. Jako pierwsza była wioska Baia, są tu dwie ciekawe stare cerkwie i ruiny kościoła katolickiego, w którego historii przewija się polski wątek.


















IraS - 2012-07-23, 09:51

Następna miejscowość to Rasca, jest tutaj ciekawy mało popularny malowany monastyr.










IraS - 2012-07-23, 09:52

Na ciekawą cerkiewkę i jeszcze ciekawszą dzwonnicę natrafiliśmy w wiosce Arghira




IraS - 2012-07-23, 09:53

Następny monastyr w wiosce Probota










IraS - 2012-07-23, 09:53

W stolicy Bukowiny Suczawie zwiedziliśmy cerkiew Jana Nowego i skansen wsi bukowińskiej. Na ruiny zamku popatrzyliśmy tylko z góry bo są w remoncie.






















IraS - 2012-07-23, 10:07

Za Suczawą ciekawy monastyr Dragomirnei






IraS - 2012-07-23, 10:12

Monastyr w Patrauti






IraS - 2012-07-23, 10:17

Malowana cerkiew w Arbore








IraS - 2012-07-23, 10:22

I w końcu przyszła pora na biwak pośród Obczyn Bukowińskich.












IraS - 2012-07-23, 10:30

Dzień 10 22.07

Rano zanosiło się na deszcz, więc się szybko zwinęliśmy i dobrze bo zaraz zaczęło padać. W sumie pierwszy deszcz na tym wyjeździe. Monastyr w Putnej, potem zakupy w centrum czarnej ceramiki w Marginea. Potem przecinając trzy pasma Obczyn Bukowińskich udaliśmy się w Maramuresz.
















IraS - 2012-07-23, 10:35

Przełęcz Prisop poinformowała nas, że wjeżdżamy w Maramuresz. Szczęśliwie trafiliśmy na niedziele, więc miejscowa ludność chodziła w strojach ludowych.










IraS - 2012-07-23, 10:43

Tego dnia miejscem docelowym miało być Budesti. Tym razem rozbiliśmy się tuż za obejściem na obrzeżach wsi by móc sobie po niej na spokojnie pochodzić.




































dystrykt9 - 2012-07-23, 21:04

W weekend zakończył się Romania Sibiu Rally, ale to zdaje się dość daleko od rejonu, w którym Ty się teraz znajdujesz (dla Koleżanek i Kolegów, którzy nie wiedzą - nazwa rajdu pochodzi od średniowiecznego rumuńskiego miasta Sibiu)?
Impreza to fragment zawodów IRC (Intercontinental Rally Challenge). Biorą tam udział także Dacie Logan.
Jeden Logan jest nawet wysoko w generalce - aktualnie na 13 pozycji :-D
Patrząc po załogach Loganów to widzę, że bardzo popularnym imieniem w Rumunii jest Bogdan :mrgreen:

IraS - 2012-07-24, 09:13

Dzień 11 23.07

Podbój Maramureszu zaczęliśmy od wioski Breb i jak wszystkich wioskach tutaj panują niesamowite klimaty. Na naszym szlaku pominęliśmy topowe i znane wsie w dolinie Mary i Izy, które już nie raz odwiedzałem, skupiliśmy się na tych w bocznych dolinkach, i mniej popularnych.












IraS - 2012-07-24, 09:14

Z Breb pojechaliśmy szutrową drogą do Hoteni, tutaj cerkiewka i dalej do Ocna Sugatag. Byliśmy tu kiedyś w styczniu, ale latem jest tu jeszcze fajniej, prawie puste baseny termalne, jeziorko w dawnym wyrobisku kopalni soli. I śniadanie w hotelu Salina, w którym kiedyś mieszkaliśmy.








IraS - 2012-07-24, 09:18

Sarbi to istna perełka i żywy skansen, oprócz ładnej cerkiewki dużo drewnianych zabudowań a nawet czynna steaza.


















IraS - 2012-07-24, 09:23

W Calinesti aż trzy drewniane cerkwie a ostatnia choć bez wyposażenia to najciekawsza z powodu pięknych starych fresków.


















IraS - 2012-07-24, 09:31

Następnie bocznymi szutrowymi dróżkami przez góry objechaliśmy trzy wioski: Glod, Poienile Izei i Botiza. W Botiza zrobiliśmy zakupy, bo po drodze wypatrzyliśmy fajne miejsce na biwak i zamierzaliśmy się tam wrócić.


























IraS - 2012-07-24, 09:38

I w końcu nadeszła pora na biwak we wcześniej upatrzonym miejscu.


























IraS - 2012-07-24, 20:25

Dzień 12 24.07

Rano wybraliśmy się jeszcze do dwóch wiosek Sieu i Ieud w każdej zaliczyliśmy po dwie cerkiewki i udaliśmy się w kierunku Gór Gutai.












IraS - 2012-07-24, 20:47

Góry Gutai, zjazd do Baia Mare i zakupy w markecie, bo rano mieliśmy zamiar śmigać do Polski. Ostatni biwak miał być na Ignisie, ale po sprawdzeniu prognozy pogody daliśmy sobie spokój bo miało być burzowo. Stwierdziliśmy, że poszukamy coś bliżej granicy, ale upał spowodował, że nie chciało nam się opuszczać samochodu. I tak dojechaliśmy do Tokaju, a prześpimy się w wypróbowanym pensjonacie i zjemy dobry obiad. Znowu nie wyszło, w pensjonacie nie było wolnych pokoi a w Tokaju jakoś tak tłoczno, więc nie szukaliśmy dalej i ruszyliśmy w kierunku Słowacji z zamiarem biwaku. I tak jechaliśmy i jechaliśmy aż wylądowaliśmy w Beskidzie Niskim.








IraS - 2012-07-25, 17:34

To jeszcze na koniec kilka smaczków Maramureszu :)


IraS - 2012-07-26, 06:59




chriskb - 2012-07-26, 08:22

Z tych zdjęć i treściwych opisów można zrobić niezły album turystyczny o Rumuni.
IraS - 2012-08-17, 08:42

Informacyjnie. Koło wtorku ruszam znowu do Rumunii, wyprawa tak do 2 września. W planach Karpaty Południowe.

http://goo.gl/maps/cujBq

I legenda
B - dzień 1 Nocleg w górach Padurea Craiului w starych tradycyjnych chatach
C - dzień 2 Przejazd w góry Retezat i biwak
dzień 3 Wyjście na Pelaga 2509 m (opcjonalnie nocleg w schronisku pod szczytem wtedy + 1 dzień)
D - dzień 4 Wyjazd na Transalpine 2050 m biwak na górze i wycieczki po połoninkach
E - dzień 5 Wyjazd na Masyw gór Cozia 1668m nocleg w schronisku i wycieczki po okolicznych skałkach
F - dzień 6 Wyjazd na Fogarasze 2050 m nocleg w Balea Lac
G - dzień 7 Rano wycieczka w Fogarasze, zjazd na południe, Zamek Drakuli i biwak pod zamczyskiem
H - dzień 8 Przejazd przez Bran (2 zamek Drakuli) do Busteni i nocleg na kwaterze z możliwością zostawienia auta na 2 dni
dzień 9 Wyjazd kolejką linową na masyw Bucegów i zdobycie najwyższego szczytu Omu 2505m nocleg w schronisku pod szczytem
I - dzień 10 Powrót do stacji kolejki, zjazd na dół i przejazd do Braszova - zwiedzanie starówki i nocleg na jakiejś kwaterze
J - dzień 11 Przejazd do Sighisoary, zwiedzanie miasta, biwak na cempingu z basenem
K - dzień 12 Powrót z Sighisoary w Bieszczady

Jak by ktoś chciał dołączyć to zapraszam

TD Pedro - 2012-08-17, 16:54

IraS napisał/a:
Nocleg w górach Padurea Craiului w starych tradycyjnych chatach
możesz coś więcej n/t temat?
IraS - 2012-08-17, 17:15

A wyczaiłem w tym roku fajne miejsce gość wyszykował stare chaty i wynajmuje, niestety jak byłem w lipcu były zajęte. Jedna chata jest większa druga mniejsza bardziej klimatyczna :






TD Pedro - 2012-08-17, 17:44

- czy za "klimat" jest jakaś ekstra dopłata?
- czy kolejna wyprawa do Rumunii "solo" czy w większym gronie?

IraS - 2012-08-17, 20:24

Cen tych luksusów nie znam może już we wtoerk poznam. A wyjazd jednym Dusterkiem i skład 4 osoby
TD Pedro - 2012-08-17, 20:27

wypada tylko życzyć ładnej, słonecznej pogody i oczywiście czekam (myślę, że nie tylko ja) na kolejną porcję zdjęć... :-)
IraS - 2012-08-17, 20:36

Dla tego regionu mam już prognozy na środę i wygląda super w Retezacie na 2500 m w dzień 17 stopni w nocy mały mrozek. To będzie moje 4 podejście do tych gór 3 razy w chmurach bez widoków, bo to najbardziej deszczowe góry w Rumunii, może tym razem się uda :)
TD Pedro - 2012-08-17, 21:14

wg Ciebie która trasa jest trudniejsza a która bardziej widowiskowa (a może dwa w jednym :-P ) Transalpina czy Transfogaraska?
IraS - 2012-08-17, 21:33

Żadne nie są trudne, trudna była kiedyś Transalpina bo nie było asfaltu tylko dróżka na jedno auto. Teraz jest już nówka sztuka szeroki asfalt. Widokowo obie są świetne więc najlepiej zaliczyć jedną i drugą. Transalpina wspina się ciut wyżej niż tranfogaraska ale widoki są inne bo góry Parang są bardziej połoninne a Fogarasze bardziej skaliste.
IraS - 2012-08-21, 20:38

Co by tradycji stało się 4 raz Romania 08.2012

No i wypalił kolejny spontan, tak naprawdę pomysł wyjazdu zapadł 4 dni temu, a decyzja zapadła w ostatniej chwili. Bez planu na "papierze", ale w głowie jest, czy wyjdzie zobaczymy. Rumunia dzisiaj przywitała nas piękną, ale upałem. 0 18stej było 39 stopni, teraz już przyjemniej, ale prognozy na weekend zapowiadają 45 stopni w cieniu w miejscu w którym będziemy. Dzisiaj dojechaliśmy tradycyjnie w Apuseni, biwak w górach Padurea Craiului za wioską Rosia, na wzgórzu w małym skanseniku.








































IraS - 2012-08-24, 09:33

Dzień 2 22.08.2012

Rano pokręciliśmy się jeszcze chwilę po okolicy naszego biwaku, pakowanie i w drogę, bo do przejechania sporo kilometrów. Nasz cel to Retezat i moje czwarte podejście do tych gór, wcześniejsze kończyły się beznadziejną pogodą i zerową widocznością, może teraz w końcu się uda, bo pogody dobrze wróżą. Po drodze jeszcze wizyta na zamku w Hunedoarze, bo skład auta jeszcze tam nie był. W górach jeszcze kąpiel w potoku i jedziemy na nasze miejsce biwakowe, przy okazji zbierania opału kilka prawdziwków, ognisko i pora spać bo rano chcemy zdobyć najwyższy szczyt Retezatu Peleage 2509 m n.p.m.






























IraS - 2012-08-24, 11:42

Dzień 3 23.08.2012

Rano wczesna pobudka i w góry. Śniadanie zjedliśmy przy jez. Bucura, chwila relaksu i kierunek Peleaga. Trasa nie była tak lekka jak się spodziewaliśmy, ale udało się zdobyliśmy najwyższy szczyt Retezatu, a nawet resztkami sił wdrapaliśmy się na Bucure. Ostre zejście z powrotem do jeziora i na biwak.














































































Marmach - 2012-08-24, 16:35

Na jaką wysokość można dojechać samochodem?
IraS - 2012-08-24, 18:11

Prawie na 1600 m n.p.m.
IraS - 2012-08-24, 18:15

Dzień 4 24.08.2012

Rano zwinęliśmy obozowisko i opuściliśmy obozowisko. Śniadanie tym razem w restauracji i nadrabianie zaległości internetowych, bo przez dwa dni byliśmy poza zasięgiem. W końcu kierunek Góry Parang i Transalpina, i tak jak ktoś tu już pisał w wakacje zrobiło się tu już tłoczno. Budy z pamiątkami, grille, kebaby i inne wynalazki. Na szczęście na biwak znaleźliśmy ustronne i widokowe miejsce. Jutro Góry Capatanii lub Cozia, zobaczymy w praniu.




































IraS - 2012-08-25, 16:24

Dzień 5 25.08.2012

Opuszczamy Góry Parang, mijamy pasmo Capatanii i kierujemy się w Góry Cozia. Wczoraj na biwaku rozmawialiśmy trochę z tubylcami, którzy twierdzili, że takiego suchego lata w górach to nie pamiętają. Faktycznie podczas lipcowego wyjazdu nic nie padało i teraz jest podobnie. Ma to pewien plus, bo być może załapiemy się jeszcze na jesienne kolorki, które w tym roku będą bardzo wcześniej. Już teraz liściaste drzewa na wyższych wysokościach przybierają barwy jesienne, więc kto wie. W Cozia korzystamy z gościny Cabany Cozia, noclegi bardzo tanie to nie ma sensu rozbijać namiotów. Wycieczka w jedną stronę pasma, piwko i ciorba w bufecie i wycieczka w drugą stronę. Teraz sjesta i może jakiś zachodzik słońca :)












































IraS - 2012-08-25, 19:52

I jeszcze kilka fotek z wieczora plus nasz apartament w Cabanie Cozia. Koty śpią na górze ;)
















IraS - 2012-08-26, 18:40

Dzień 6 26.08.2012

Opuściliśmy Góry Cozia i skierowaliśmy się w Fogarasze, oczywiście na trasę Transfogaraską. Z dołu było już widać dym, okazało się, że płonie spora część zbocza, straż jest bezradna, więc do akcji musiały wkroczyć śmigłowce. Im wyżej tym ciaśniej, wakacje i weekend powodują, że pod szczytem niezły korek, Bartek opuszcza samochód i idzie na pieszo a my metr po metrze pniemy się do góry. Wizyta nad jez. Balea Lac, tunel i podziwiamy Fogarasze od południowej strony. Na tamie jeziora Vidraru nie ma szans na zaparkowanie, ale już miejsce z widokiem na zamek Drakuli udaje nam się znaleźć. Wizyta w zamku i tym razem odrobina luksusu = nocleg w pensjonacie Drakula. W nocy i jutro będzie przez Karpaty przechodził front, więc rano było by pakowanie w deszczu. A co się robi jak w Rumunii przechodzi front zobaczycie jutro :twisted:














































































Axia - 2012-08-27, 14:15

Cudowne widoki na ciekawych zdjęciach. I bezapelacyjnie świetne autko ;)
IraS - 2012-08-27, 18:19

A więc jak przez Karpaty przechodzi front to się zmyka nad Morze Czarne ;) Vama Veche to odpowiednie ku temu miejsce, można zabiwakować nad samym morzem i rozgrzać zakwasy w ciepłej wodzie.
























maciek - 2012-08-27, 19:18

Istnieje jakiś dobry przewodnik po Rumuni? Żeby było fajnie opisane, trochę zdjęć, dobrze by było trochę map i wcale nie musi być tanie ;-) . Chyba w tym roku będę męczył znajomych by pojechać do Rumuni na Morze Czarne ;-) na wakacje
IraS - 2012-08-27, 19:54

Ten jest niezły http://www.nokaut.pl/ksia...expressmap.html Bezdroży i Pascala też, ale mało zdjęć.
tomala72 - 2012-08-27, 20:33

Dobrze, że Kolega Iras towarzysza podróży nakarmił w końcu:)
Chudzinka bidaczek troszkę:)

Co do klimatów to piękne...

IraS - 2012-08-28, 18:51

Dzień 8 28.08.2012

Front przed którym uciekaliśmy z Karpat przeszedł nad morzem akurat w nocy, tylko z rana było pochmurno i nieźle wiało, po południu pogoda wróciła do normy. A my jak to nad morzem leżenie bykiem i podziwianie widoków, bo widoki tutaj ciekawe, a nawet ładne i w całej okazałości.






























malygabrys - 2012-08-28, 19:10

A wy co za tekstylnych robiliście :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: zamiast przyłączyć się do tubylców 8-) :lol: 8-)
TD Pedro - 2012-08-28, 21:48

a jak udało Ci się pomieścić na pokładzie cztery osoby i "turystyczne kamperowe łóżko"?
IraS - 2012-08-29, 06:44

Tym razem łóżko zostało w domu, śpię na materacyku, też jest nie najgorzej, ale łóżko dużo bardziej wygodne.
tomala72 - 2012-08-29, 07:33

Nie no piękny kraj:)
Szczególnie ta fotka z naturą w pełnej krasie

Trzeba było tylko wykadrować tego gościa z drugiego planu i śmietnik z trzeciego:)

Marmach - 2012-08-29, 09:52

Niech to, jak byliśmy w Vama Veche na początku sierpnia, to nie było gdzie szpilki wetknąć - wszędzie namioty, śmiecie, syf i hałas.
Widzę, że miejsce nad morzem w Rumunii to albo kwestia bardzo specyficznej miejscówki, albo terminu - bo pomysł na VV wziął się z internetowych relacji o "cichej wiosce rybackiej" ;P

IraS - 2012-08-29, 21:05

Dzień 9 29.08.2012

I kolejny dzień na plaaży, ale ostatni, jutro powrót w Karpaty a dokładniej w Bucegi i następny 2500 tysięcznik. Po dzisiejszym dniu Bartek udar i telepka, ja poparzona dupa, tylko Ania jakoś nie ucierpiała.




































Axia - 2012-08-29, 21:33

Namawiali was do deprawacji, namawiali to i miejsca nieprzywykłe pokarane zostały ;) Ale za wymianę pogody mogłabym nawet zapłacić poparzeniem tyłka ;D
Lukasz_B - 2012-08-29, 21:45

Na talerzach to jakieś lokalne specjały?
Mam nadzieję, że Ursus wciąż smakuje wyśmienice, jak kilka lat temu podczas mojego pobytu w Rumunii, a łapska koncernów typu carlsberg nie spaskudziły tego trunku...

IraS - 2012-08-30, 04:55

Dzisiaj chyba sprawdzę, czy da się Dacią na stojąco jeździć ;) Ursusu nadal jest super na równi z Silvą a na talerzach kurczak z caskavalem śmietaną i warzywami, kurczak na ostro i do tego ziemniaki zapiekane z serem i śmietaną. A nasza wegetarianka szpinak z ziemniakami z rozmarynem.
Riczi - 2012-08-30, 17:44

Super fotki i opisy. :-D DD napewno da rade na stojąco a czemu nie! :lol:
IraS - 2012-08-31, 05:46

Dzień 10 30.08.2012

Pora opuścić Vama Veche, jeszcze tylko wizyta w Constancy, śniadanie nad morzem i powrót w góry. W głąb Bucegów dotarliśmy późnym popołudniem a biwak rozbiliśmy koło schroniska, gdyż chcemy wszystko zostawić i następną noc spędzić w schronisku pod Omu 2505 m. n.pm. Już na dzień dobry dostaliśmy ostrzeżenie żeby nie zostawiać jedzenia w namiocie, bo co noc przychodzi miś do schroniskowego śmietnika i faktycznie o 2 w nocy się pojawił. Przy pełni księżyca obserwowaliśmy jak harcuje w śmietniku, ale było za ciemno na fotkę. Rano kotlinę Ialomity pokrył biały szron, już zaczynają się nocne przymrozki. Teraz będzie przerwa w relacji bo będziemy 2 dni w górach.








IraS - 2012-09-01, 22:57

Dzień 11 31.08.2012

Rano zostawiliśmy nasze obozowisko na pastwę niedźwiedzi i w nadziei, że go nie rozniosą ruszyliśmy zdobywać najwyższy szczyt Bucegów Omu 2507 m n.p.m. By ułatwić sobie zadanie z doliny Ialomita wyjechaliśmy ciut wyżej kolejką linową, na górnej stacji śniadanko i w drogę. Pogoda wymarzona, widoki cudne i tak nie śpiesząc się dotarliśmy do celu. Na szczycie chyba najwyżej położone schronisko w Karpatach, atmosferka fajna a ceny dolinowe. Zastanawiamy się jak tu dowożą prowiant, po chwili już wiemy, nad schroniskiem zatacza koło śmigłowiec i ląduje opodal. Widząc noszące zgrzewy napojów kobitki schroniskowe - cabaniery, dołączamy się do rozładunku śmigłowca, co zostaje na koniec nagrodzone ciepłą kawą. I tu pytanie jak się to opłaca ? Dostarczać piwo na 2500 m śmigłowcem i sprzedawać je po niecałe 6 zł. obiad 15 zł, i reszta też w normie. Na górze spotkaliśmy grupkę polaków z Zakopca a na noc doszedł następny rodak. Zachód słońca taki sobie, ale wschód zajefajny, ale nie będę wyprzedzał faktów, reszta jutro ;)






















































































IraS - 2012-09-02, 07:51

Dzień 12 01.09.2012

Rano myślałem, że tylko ja wstałem na wschód słońca, ale po chwili pędziła w moją stronę jakaś dziewczyna. Gdy się dowiedziała, że jestem z Polski zrobiła się dziwnie wesoła. Jak się okazało, miała pochodzenie i nazwisko polskie, jej pradziadowie byli Polakami. Jej mama jest pianistką i co roku przyjeżdżają razem do naszego kraju na koncerty Chopinoskie. I tak już po wschodzie wszyscy siedzieliśmy w schronisku przy kawie rozmawiając na tematy Polsko Rumuńskie. Ale na nas przyszła już pora, bo musieliśmy jeszcze zejść do doliny Ialomity. Na dole zwinęliśmy nasz biwak i udaliśmy się do Braszowa, gdzie spędziliśmy fajne popołudnie i wieczór spacerując po starym mieście i zaliczając coraz to ciekawsze kafejki.






































IraS - 2012-09-02, 14:22

Dzień 13 02.09.2012

Rano śniadanko zjedliśmy sobie na braszowskim rynku i już najedzeni wyjechaliśmy kolejką linową na górę Tampa, skąd roztacza się piękna panorama Braszowa. Potem jeszcze spacer przez miasto i po chwili mknęliśmy już w kierunki Sighisoary. Zatrzymaliśmy się w sprawdzonym Aqariusie, a że dzisiaj w cieniu 30 stopni, więc nie odmówiliśmy sobie kąpieli na pensjonatowym basenie. Zaraz ruszamy na stare miasto.


































Lukasz_B - 2012-09-02, 15:35

Jak wyglądają warunki w schronisku na Omu? Czy są mniejsze pokoje np. 2os., jak z wodą, prysznicem itd.? Ile szacunkowo kosztuje nocleg?

Piękne zdjęcia, zazdroszczę wycieczki!

Marmach - 2012-09-02, 20:21

Lukasz_B napisał/a:
Jak wyglądają warunki w schronisku na Omu? Czy są mniejsze pokoje np. 2os., jak z wodą, prysznicem itd.? Ile szacunkowo kosztuje nocleg?

O ile pamiętam są prycze oraz dół w ziemi dla spragnionych ulgi ;)

IraS napisał/a:
Zatrzymaliśmy się w sprawdzonym Aqariusie, a że dzisiaj w cieniu 30 stopni, więc nie odmówiliśmy sobie kąpieli na pensjonatowym basenie.

Basen jest wspaniałym dodatkiem do rumuńskich upałów, ale mam wrażenie, że jedynym źródłem chloru w jego wodach są środki czyszczące, którymi co jakiś czas ktoś domywa brzegi :D (ale chociaż widziałem to na własne oczy, nie zniechęciło mnie to do kąpieli :D)

Jak z tłokiem na kempingu o tej porze? Bo na początku sierpniu trzeba było rozbijać namiot na boisku ;)

IraS - 2012-09-03, 05:17

Jest sala wieloosobowa z pryczami piętrowymi, sala 4 osobowa i pokój 2 osobowy. Nie ma pryszniców ani wody, nie ma też prądu, ale jest gaz ziemny doprowadzony z dołu ;). Ceny to 30 lei w zbiorówce i 35 lei w 4 i 2 os.

Co do campingu to już luz, stoi może z 6 namiotów z czego cztery z Polski.

IraS - 2012-09-03, 05:42

Któryś już tam spacer po Sighisoarze i chwila wytchnienia w fajnej kafejce. Zamówiliśmy piwo a Bartek poszedł wybierać sobie grafiki, które chciał zakupić. Po jakimś czasie powrócił, ale z dwiema zabłąkanymi Polkami. Dziewczyny chciały się gdzieś wydostać za miasto by rozbić namiot, więc wskazaliśmy im nasz camping o którym nie widziały. Zresztą na campingu na 6 namiotów cztery były z Polski. Potem jeszcze wieczorny spacer po starówce, piwko tu, piwko tam i powrót.
















IraS - 2012-09-05, 08:04

Dzień 14 03.09.2012

Śniadanie na starówce Sighisoary i pożegnaliśmy poznane wczoraj Polki i ruszyliśmy na północ w Góry Trascau. Naszym ostatnim celem w Rumunii była szeklerska wioska Rimetea. Spacer po wiosce piwko a barze zajebisty kotek. Kotek mało co by wylądował w Polsce, ale brodaty Węgier, właściciel baru na pytanie De Vanzare odpowiedział - nu, 100 lei i też nu. Musieliśmy się więc nacieszyć się nim na miejscu ;). Raniutko spakowaliśmy manatki i powróciliśmy do Polski na aklimatyzację w Bieszczadach.


























IraS - 2012-09-22, 10:24

Nadeszła pora zkończyć sezon rumuński. Może ktoś chce dołączyć ? Termin to początek października na jakieś dwa tygodnie. Do wyboru mamy dwa warianty, krótszy północny ok 1500 km i południowy 2300 km. Poniżej wstępne plany:

http://goo.gl/maps/ZKqR7 A - Start z Komańczy, B - Biwak w Górach Metaliferi i ciekawy Wąwóz Glodului. C - Dolina Beiu (jez. krasowe i wodospad), D - przejazd do Serbii i ruiny zamku Golubac, E - przełom Dunaju po serbskiej stronie, F - Transalpina i wycieczka w Parang, G - Wycieczka w Góry Lotru, H - Fogarasze i jak się uda Moldoveanu, I - szlakiem kościołów warownych do Sashiz, J - Wizyta w Kluż, K - Cabana Vladeasa i szczyt Vladeasa, L - powrót do Komańczy.

lub

http://goo.gl/maps/MZZQQ A - start z Komańczy, B - Cabana i szczyt Vladeasa 1836, C - Wizyta w Kluż, D - Góry Kelimeńskie i Pietrosul Kelimeński 2104, E - Góry Ceachlau Ocolasul Mare 1907 i Cabana Dochia, F - Góry Rodnińskie (Ineu 2279) i Suhard (Omu 1932), G - Góry Rodniańskie i Pietrosul 2303, H - Viseu de Sus i kolejka Mocanita, I - Góry Ignis, J - Powrót do Komańczy

TD Pedro - 2012-09-22, 17:33

IraS napisał/a:
Chodzi mi po głowie w przyszłym roku Albania...

czy w dalszym ciągu rozważasz "penetrację" :oops: Albanii? jeżeli tak, to czy masz już jakieś wstępne przemyślenia?

IraS - 2012-09-22, 17:54

Tak, Albanię planuje na drugą połowę maja. Odpaliłem bloga www.albania2013.blogspot.com gdzie będą szczegółowe plany. Na razie nic tam nie ma, ale jak wrócę z Rumunii to się ostro biorę. Zgromadziłem już sporo materiałów i informacji, teraz tylko muszę to jakoś sensownie rozplanować.
TD Pedro - 2012-09-22, 18:09

Albania też mne kusi, będę z uwagą, na bieżąco śledził serwowane info...
IraS - 2012-10-02, 18:39

Dzień 1 02.10.2012

W sumie w tym roku miałem już nie jechać na południe. Bartek jednak się tak rozbrykał i strasznie nalegał ;) Co miałem zrobić ? Myślę sobie trudno pojadę 5 raz w tym roku, czego się nie robi dla kolegów ;). Zostawiłem z wielkim żalem i ze łzami w oczach Agnieszkę i wczoraj zawitaliśmy w Bieszczady, by dziś udać się do Rumunii. Rano śniadanie, jeszcze wizyta na poczcie i w drogę. Wstępnie mieliśmy jechać przez Apuseni i tam gdzieś zabiwakować, bo byliśmy umówieni w Devie z naszą koleżanką z Bukaresztu. Niestety sprawy firmowe zatrzymały ją jeszcze do piątku. W takim razie zmieniliśmy trochę trasę. Nasz cel na jutro to Góry Aninei, a dziś udało nam się dojechać do Gór Zarandului. W Lipovej, pod zamczyskiem, w sprawdzonym miejscu rozstawiliśmy biwak. Gdy się oporządziliśmy zrobiło się już ciemno, więc ze zdjęciami nie poszaleliśmy. Dzisiaj w Bieszczadach zaczęło padać i tak lało przez Słowację i Węgry, ale już za Debreczynem wyszło słonko. W Oradea iście letnia pogoda, nie sądziłem, że jeszcze w tym roku włączę klimę. Wieczór jak w lipcu 26 stopni, kurcze w sierpniu były chłodniejsze wieczory. Jutro może w końcu wdrapiemy się do ruin zamku, bo biwakuję już tu 3 raz i jakoś do tej pory nie było okazji i chęci.










IraS - 2012-10-02, 20:28

I jeszcze wieczór w camperze ;)


TD Pedro - 2012-10-02, 20:48

korzystając w pojedynkę to miejsca w kamperze jest całkiem niemało...
IraS - 2012-10-02, 20:57

Będzie trzeba się postarać by miejsce po pojemnikach zajęła jakaś piękna Rumunka ;)
IraS - 2012-10-03, 21:21

Dzień 2 03.10.2012

Poranek jednak zweryfikowła nasze plany, nie przywitało nas słońce i nie było sensu wdrapywać się do ruin zamku. Zjedliśmy śniadanie, zaserwowałem meksykański kociołek i w drogę. Szutrową drogą, na skróty przebiliśmy się przez Góry Zarandului. Pogoda nawet z czasem się poprawiła i wyszło słońce, ale góry Aninei spowite były chmurami. W Resita w końcu odwiedziliśmy muzeum lokomotyw. Fabryka w tym miasteczku produkowała najlepsze parowozy w Europie, nawet spalinowa lokomotywa Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej pochodzi z Reszity. Minęliśmy następne miasteczko górnicze Gor Aninei - Anina, i powoli zbliżaliśmy się do Wąwozu Nery. Nera jednak nie była
naszym dzisiejszym celem, tylko sąsiednia dolina Beusnity. Zajechaliśmy na pole biwakowe, zjedliśmy obiad i w końcu pogoda się wyklarowała. Zostało jeszcze trochę czasu do zachodu, więc wybraliśmy się na dziką wędrówkę w dół potoku Beiu. Naprawdę magiczne miejsce, liczyłem jednak, że będzie tu już kolorowo, a tu lato i zieleń w pełni.




































































TD Pedro - 2012-10-03, 21:34

coś się "pomerdało" bo ten sam materiał jest wklejony dwukrotnie w tym samym poście...

- przeogromne te żelazne "smoki" a jesień coraz bardziej dostrzegalna a tym samym urokliwa... :lol:

IraS - 2012-10-04, 18:27

Dzień 3 04.10.2012

Rano na śniadanko jajecznica na boczku, kurde odkryłem w sobie jakieś zdolności kucharskie ;). Spakowaliśmy biwak i wyruszyliśmy do wodospadu Beiusnita, który jak się potem okazało całkowicie wysechł. Po drodze jeszcze urocze jeziorko krasowe Bycze Oko. Wróciliśmy do auta i obraliśmy kierunek na Serbie. Auto lizingowane, brak upoważnienia, uda się wjechać czy się nie uda. Na granicy pusto podjechaliśmy od razu na odprawę, gdy zobaczyli, że turyści obyło się bez kontroli i tak wylądowaliśmy w Serbii. Teraz postanowiliśmy pomścić Zawiszę Czarnego i udaliśmy się do twierdzy Golubac nad Dunajem, gdzie zginął nasz waleczny rycerz. Biwak u stóp zamczyska i jutro przejazd Przełomem Dunaju, po serbskiej stronie i powrót przez Żelazne Wrota do Rumunii. Dzisiaj zamiast Silvy pijemy Nikśićko :) A świat jest jednak mały. W Golubcu spotkaliśmy Piotrka Skrzypca Polaka mieszkającego w Słowenii, jest on współautorem przewodnika po Rumunii Wyd. Pascal.














































































IraS - 2012-10-04, 20:28

Otworzyłem klapę w samochodzie i zrobiłem jeszcze jednego pstryka ;)


TD Pedro - 2012-10-04, 21:01

fajne te zdjęcia :-P :mrgreen:
co tam zdjęcia... miejsca fajne a zdjęcia tylko dzięki profesjonalizmowi ich Autora to potwierdzają :-) ...

IraS - 2012-10-05, 19:16

Dzień 4 05.10.2012

Rano Makłowicz w akcji, a po śniadaniu zdobywamy ponownie Golubac. Przełom Dunaju od serbskiej strony wygląda całkiem inaczej, chyba ciekawiej. Zaletą jest, że droga przechodzi przez Wielki Kocioł, gdy po rumuńskiej stronie go pomija. Mały obiad z widokiem na Decebala i w oddali widać już Żelazną Wrota Dunaju. Pora opuścić Serbię, tylko czy też tak gładko pójdzie autem w lizingu ? Odprawa Serbska jeszcze przed zaporą odbywa się bez problemu (celniczka piękna i uśmiechnięta). Przejeżdżamy przez zaporę i odprawa rumuńska, mała kolejka, więc się grzecznie ustawiamy w ogonku. Duster na polskich blachach z flagami wzbudził zainteresowanie, zapraszają nas na pas CD, myślę sobie trzepanko będzie, a tam uśmiechnięci Rumunii krzyczą Polska Polska, reszty dopełnia moja transylwańska koszulka i przejeżdżamy bez żadnej odprawy. No odprawa była bo musieliśmy powiedzieć skąd jesteśmy, ale celnik znał tylko Warszawę, by mu ułatwić zadanie, nie mówiłem, że jestem ze Spały tylko z Łodzi, i tak nie widział. Bartek już nie wyskakiwał z Chełmem ;). Potem jeszcze powiedzieliśmy gdzie się wybieramy i baj baj. Dotarliśmy do Targu jiu, tutaj teoretycznie mamy odebrać Dianę, ale czy dojedzie tego najstarsi rumuńscy górale nie wiedzą, przeciąga jej się jakaś sprawa w sądzie i czekamy na info. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to jutro Góry Parang.


































































































TD Pedro - 2012-10-05, 19:36

IraS dopuszczasz kogoś do "kuchni" czy wszystko osobiście "pichcisz"? ( :oops: ) :lol:
IraS - 2012-10-05, 19:48

Osobiście zabieram jakąś kucharkę, jutro dojedzie ;) Tyle, że będzie kuchnia rumuńska. Ale też zabrałem trochę Polskich specjałów więc coś zaserwuję ;)
bodzio - 2012-10-06, 05:57

Normalnie bajka!!! Gdzie te ostatnie foty były robione? Ta woda pośród gór.
Axia - 2012-10-06, 09:07

Cudownie..
bushi - 2012-10-06, 18:13

Wydaj swoj przewodnik, to pol forum ruszy sladami Irasa :)
IraS - 2012-10-07, 17:41

Dzień 5 06.10.2012

Rano mieliśmy odebrać Dianę z dworca w Targu Jiu. Ostatnia wiadomość od niej jeszcze przez FB " skończyłam spotkanie, jadę z Ploesti do Bukaresztu po rzeczy i jak zdążę na pociąg, będę u was o 4:20." Potem koło 4:00 głuchy telefon od niej, wysyłamy smsa gdzie jest, dzwonimy, nikt nie odbiera. Na dworcu jej nie ma, czekamy tam cały dzień i nic. Telefon nadal milczy, w internecie nie aktywna. Coś się musiało stać. Mamy nadzieję, że nic złego. Ostatni pociąg z Bukaresztu i nic, zero kontaktu. Po nocy jedziemy do Novaci, łapiemy kwaterę i czekamy do rana.

IraS - 2012-10-07, 17:59

Dzień 6 07.10.2012

Rano nadal żadnego kontaktu z Dianą. Ruszamy na Transalpinę, mamy dużo czasu, więc trochę tam myszkujemy.Odkrywamy nowe fajne miejscówki na biwak, ale nie decydujemy się na spanie na górze. W nocy będzie przechodził front i duże ochłodzenie do tego deszcz. Pogoda piękna, ale trzeba zaufać prognozą. Jedziemy jeszcze w Góry Lotru a następnie w Cozia. Biwak tym razem w Przełomie Oltu. Nadal zero kontaktu z Dianą, coraz bardziej się martwimy. Prosimy o pomoc jej znajomą z FB by się coś dowiedziała, ale nadal żadnych wieści.


















































































IraS - 2012-10-08, 13:20

Jeszcze wczorajsze ognisko ;) bo wieczorem już mi się nie chciało kopiować.




IraS - 2012-10-08, 15:31

Dzień 7 08.10.2012

W nocy w miarę spokojnie przeszedł front i nawet nie padało, coś tam pokropiło. Rano nadal żadnych wiadomości od Diany, zaczynamy się coraz bardziej denerwować, nawet myślimy o najgorszym i zakończeniu wyjazdu. Ruszamy od południa w kierunku Fogaraszy, pogoda ładna, ale wieje zimny wiatr. Nad Jeziorem Vidraru jeszcze idzie wytrzymać. Im wyżej wjeżdżamy, tym krajobraz i pogoda zmienia się diametralnie. W okolicach 2000 m.n.p.m. nie chcecie wiedzieć jak piździło, nie można było otworzyć, ani zamknąć drzwi od auta. Co najgorsze kilka serpentyn przed tunelem na drodze pojawia się lód, nie chcemy bez potrzeby ryzykować i zjeżdżamy ciut niżej do Cabany. Zobaczymy jutro jak to będzie wyglądało, bo pogoda wysoko ma być o niebo lepsza. W Pensjonacie dostajemy w końcu jakieś info o Dianie, napisał do nas jej przyjaciel, że miała w piątek wypadek, potrącił ją samochód i jest w szpitalu. Dobre wieści są takie, że chyba nic jej się nie stało poważnego i po obserwacji mają ją puścić do domu. Jeżeli wyjdzie to się jutro z nami skontaktuje.
























































IraS - 2012-10-09, 20:11

Dzień 8 09.10.2012

Rano słonko, przejechała piaskarka i podejmujemy kolejną próbę wyjechania do Bale Lac. Uadało się cała Transfagaraszen nasza, jesteśmy sami, trochę fotek i iskierka nadziei - Moldoweanu. Dosyć skutecznie od tego pomysłu odwodzi nas Salvamont, szlaki są bardzo oblodzone, no cóż wystarczy jedna niedoszła uczestniczka wyprawy w szpitalu. Aż szkoda zjeżdżać na dół, ale przed nami jeszcze tyle miejsc do odwiedzenia. Przez przypadek na folderze w Cabanie wypatrzyłem dosyć ciekawe miejsce, po drodze w Piatra Craiului, 10 km od trasy w wiosce Corbi uchował się XIII wieczny maleńki, drewniany kościółek i jakaś kaplica wykuta w skale. Cholera wie co to jest po powrocie wyszpera się jakiś opis na rumuńskich stronach, bo w polskich przewodnikach nic na ten temat niema. Powoli kończy się październikowy dzień i trzeba szukać jakiejś miejscówki na biwak. Udaje się znaleźć rewelacyjną z widokiem na Piatra Craiului, Góry Iezer i Leota. Biwak grubo powyżej 1000 m.n.p.m, więc dosyć szybko płonie ognisko, bo upały jak by zelżały, bynajmniej nocami ;).


























































































































TD Pedro - 2012-10-09, 21:31

przydałyby się zimowe opony :lol: ... trasy jeszcze nie zamknęli, ale chyba już niedługo, "białe" atakuje :-P ...
Marmach - 2012-10-09, 22:12

Moldoveanu to chyba zbyt ambitny cel jak na jednodniową wycieczkę z Balea Lac? Trzeba by przenocować w pobliskiej Cabanie ;)

Chyba że trasa wyraźnie mniej pofałdowana niż ta na Negoiu :)

IraS - 2012-10-10, 07:43

To nie miała być wycieczka jedno dniowa tylko 3 dniowa. Z Balea do Podragu nocleg, Podragu - Moldoveanu - Podragu, nocleg i powrót do Balea. Pomijając warunki na szlaku miałem też obawy, że przez trzy dni może się wiele zdarzyć (śnieg) i auto odbiorę dopiero w czerwcu ;)
IraS - 2012-10-10, 17:04

Dzień 9 10.10.2012

Po dosyć chłodnej nocy słoneczny poranek przyjęliśmy z uśmiechem na ustach. Śniadanko, jeszcze kilka fotek na okoliczne pasma i ruszyliśmy do Bran. Byłem tam już kilka razy przejazdy i zawsze odstraszały mnie z tego miejsca dzikie tłumy. Tym razem było inaczej pusto, to i skusiliśmy się w końcu zawitać do fałszywego zamku Drakuli. Wg mojej oceny nie było warto, ale jakoś przeżyliśmy. Prognozy na najbliższe dni w górach nie są łaskawe, więc ruszyliśmy na podbój Siedmiogrodu. I tak po kolej odwiedziliśmy Ghimbav, Codlea, Fagaras, Soars, a nad Barcut rozbiliśmy biwak z widokiem na tutejszy kościół warowny. Na kolację żurek i trzeba się brać za rozpalanie ognicha.
























































IraS - 2012-10-11, 17:41

Dzień 10 11.10.2012

Upały od dwóch dni jakby zelżały, dziś w nocy popadało i poranek jak i cały dzień okazał się pochmurny. Dobrze, że uciekliśmy z gór bo tam dziś śniegiem wali. Ruszyliśmy więc dalej na podbój kościołów warownych. Te topowe już mamy zaliczone, więc włóczyliśmy się po wioskach gdzie psy dupami szczekają. Do niektórych gps nawet nie pokazywał drogi. I tak w kolejności odwiedziliśmy Selistat, Barcut, Bradeni, Aplod, Daia i Saes. Potem przemknęliśmy przez Sighisoare do Saschiz. Nocleg w 200 letnim pensjonacie, często tutaj wpadaliśmy na dobre jedzonko, tym razem przetestujemy pokoje. Na obiad grillowane udko z kurczaka z ziemniaczkami ze śmietaną i rozmarynem. Z pełnymi brzuchami wdrapaliśmy się do ruin zamczyska, podczas wcześniejszych pobytów jakoś nam się nie chciało. Na koniec dnia wizyta w tutejszym kościele warownym, bo jakimś cudem był otwarty.
























































































TD Pedro - 2012-10-11, 18:06

IraS obrzydliwie :oops: piękne :-P te zdjęcia i niezmiennie urokliwa ich zawartość ale ciągły zachwyt staje się powoli nudny zatem zaniechuję :mrgreen: kolejnych zachwytów i nad następnymi fotkami będę kontemplował (?) w milczeniu :-) ...
IraS - 2012-10-11, 19:05

Spoko ;) nie wrzucam tego dla zachwytów ;) Tylko byście mogli poznać lepiej rodzinny kraj waszych Daci :)
TD Pedro - 2012-10-11, 20:00

IraS napisał/a:
nie wrzucam tego dla zachwytów (....) waszych Daci

- toż nikt nie kwestionuje Twojej skromności :lol: a to, że zdjęcia wywołują pozytywne emocje to po prostu fakt :-) ...
- chyba chciałeś napisać "naszych" Dacii (no chyba, że ... :-P )

IraS - 2012-10-11, 20:34

Fakt naszych. Daciankach, moja już 5 raz w tym roku po dupie dostaje na rumuńskich dziurach i daje radę. Na pewno nie pojadę do Norwegii ;) To auto na południowe kraje ;)
IraS - 2012-10-12, 23:05

Dzisiaj zawitaliśmy do stolicy Transylvani. Kluż jest ładnym miastem, ale Braszów czy Sibiu mi się bardziej podobają. Jutro do południa mamy zamiar jeszcze trochę pozwiedzać miasto i dalej w drogę.


































IraS - 2012-10-13, 18:16

Dzień 12 13.10.2012

Rano mieliśmy jeszcze pochodzić po mieście, ale za oknem rzucało żabami. Rzut oka na prognozy i okazuje się, że najlepsza pogoda w Maramureszu. A to już prawie finisz wyjazdu, więc jedziemy na północ. Pogoda się sprawdziła, na niedziele zaplanowaliśmy przejazd Mocanitą, więc zajechaliśmy na stację upewnić się czy aby na pewno kursuje. Kursuje, więc poszukaliśmy kwatery na dwa dni, udało się znaleźć fajną na końcu wioski, ale blisko stacji. W sumie zostało jeszcze kilka godzin dnia, więc czmychnęliśmy na Przeł. Prislop i pokręciliśmy się po górach Marmaroskich. Kolacja w ogródku pensjonatu i ostatnie promienie słońca nad Viseu de Sus.






































IraS - 2012-10-14, 17:35

Dzień 13 14.10.2012

I to ostatni dzień rumuńskich wojaży, jutro kierunek Bieszczady. Rano nastawiony budzik, by się nie spóźnić na pierwszy a zarazem ostatni pociąg w Dolinę Vaser. Powoli zapełniamy dwa wagoniki, które o dziwo są ogrzewane, na każdy przypadają dwie kozy. Po pierwszych kilometrach nawiązujemy znajomość z naszymi sąsiadkami z "przedziału", dziewczyny przyjechały tu z Francji i Hiszpanii. Niby tak długi rejs upływa niespodziewanie szybko, na końcowej stacji można coś zjeść i wypić. My wybraliśmy Cafea Mocanita, czyli kawa z palinką. Z powrotem udało mi się załapać się na 1 klasę, czyli wagonik z drewnem za lokomotywą. Potem jeszcze pokręciliśmy się po zapleczu lokomotywowni i powrót na kwaterę. Wąskotorówka o niebo atrakcyjniejsza niż bieszczadzka (choć nie wszyscy byli zachwyceni i z nudów spali), ale nie umywa się do serbskiej Sarganskiej osmicy.




































































































IraS - 2013-01-11, 10:39

Powoli zbliża się sezon wyjazdowy 2013. Pierwszy wyjazd do Rumuni planuje na koniec marca początek kwietnia, ale dokładny termin ustalimy bliżej wiosny. Na tą chwilę wstępnie oprócz mnie zgłosiły chęć wyjazdu 2 auta. Może ktoś chce dołączyć ? Musi być Duster ale nie koniecznie 4x4 bo jakiś ekstremalnych tras nie przewiduje.

Plany i dyskusje organizacyjne tutaj: http://bieszczadzkieforum...2013-t1644.html

IraS - 2013-02-07, 18:56

No co nie ma chętnych na kwietniowy wypadzik do Rumunii ;)

Zrobiłem wstępne plany http://www.irasoweplany.blogspot.com/

Są trzy warianty 1500km, 2000km i 2500km. Który zostanie wybrany, zadecydują wspólnie uczestnicy o ile tacy będą ;) Jak nie wybiorę sobie sam i pojadę sam ;)

IraS - 2013-04-04, 07:12

W poszukiwaniu wiosny - Kwiecień 2013

Nadeszła pora wyjazdu. Co prawda do Rumunii jeszcze daleka droga, ale swoją zimową gawrę opuszczam już za trzy godziny. Niestety dzisiaj zamiast przybliżać się do Rumunii będę się oddalał. A to za sprawą mojej znajomej, której znudziło się w Polsce i wyprowadza się do kraju Drakuli. Po tak pięknej wiośnie też bym chętnie to zrobił. Pomoc w przeprowadzce obiecałem jej już w zeszłym roku i dlatego dzisiaj kieruję się najpierw do Poznania, gdzie spakujemy jej skromy dobytek i przenocujemy. W piątek w końcu udamy się na południe a dokładnie w Bieszczady, dojedzie tam do nas Andrzej, który jako jedyny odważył się szukać ze mną wiosny. No może poza niezawodną i nie do zdarcia Anią, która do ostatniej chwili starała się załapać na ten wyjazd, ale siły wyższe ją nie puściły. Tak więc dzisiaj piję Lecha, jutro Leżajsk a pojutrze już Ursusa. Na razie piję kawę i patrze w okno za którym już drugi dzień widzę padający śnieg. Wiosna w tym roku tak szybko nie przyjdzie i dlatego będziemy jej szukać w Rumunii.

Wiosenny poranek w Spale


maciek - 2013-04-04, 08:26

IraS co się stało ze zdjęciami z 2 strony tematu?
TD Pedro - 2013-04-04, 12:26

IraS napisał/a:
W poszukiwaniu wiosny - Kwiecień 2013

przywieź tej wiosenki trochę... :lol:

dużo słoneczka i przejezdnych dróg życzę... :-)

IraS - 2013-04-07, 07:52

DZIEŃ 1 04.04.2012

W końcu wyruszyłem, droga w stronę Łodzi masakra, niby ważna a koleiny z lodu. Stryków, A2 spoko, na wysokości Kalisza już nawet sucha a im bliżej Poznania to mniej śniegu. Co z tego jak do Rumunii jeszcze kosmos drogi, jedyny rumuński akcent tego dnia, to wyprzedzony TIR z tego kraju. Jak się kończy odcinek GDDiA rzeźbią mnie jak turystów w Bieszczadach ;), koszt przejazdu zrównuje się z kosztem paliwa. W końcu docieram do Poznania, pakujemy dobytek Marty do samochodu, uf dobrze, że Ania nie może jechać bo były by problemy z załadunkiem. I ruszamy na miasto, by uspokoić Jeża nie piłam żadnego Lecha, tylko jakiś lokalne ciemne piwo - marki nie pamiętam, ale było dobre. Co z tego jak nie mogłem go kosztować całą gębą bo rano znowu w drogę, już w końcu na południe.

IraS - 2013-04-07, 07:52

DZIEŃ 2 05.04.2012

Poznań - Wrocław, a potem dalsze testowanie Polskich autostrad, czyli Katowice - Kraków - Tarnów. Dalej już tradycyjnie w Beskidzie Niskim i w Bieszczadach już resztki śniegu, nie to co u nas ;). Ostatnia stacja w Łupkowie i Radosne Szwejkowo. Na miejscu schowany klucz i kartka od Krysi z obsługą schroniska i informacją, że musiała wyjechać. Rozpalamy ogień w kominku i czekamy na Andrzeja, który walczy z mgłami na pogórzu Przemyskim a potem z ruchem wahadłowym do Komańczy. Jak ktoś planuje trasę Zagórz - Komańcza to odradzam 1,5 godz. w męczarniach. Po wielu trudach i przygodach dociera Andrzej, Marta już śpi, więc wypijamy po browarku i też idziemy na białą salę.

IraS - 2013-04-07, 07:53

DZIEŃ 3 06.04.2012



Bieszczady pożegnały nas tak, żebyśmy nie żałowali, że wyjeżdżamy i co by nam nie chciało się tak szybko wracać. Czyli waliło śniegiem, było zimno jak diabli i oczywiście pochmurno. Z Łupkowa wyjechaliśmy o 7 rano szukać tej cholernej wiosny. Im bardziej na południe tym krajobraz coraz bardziej przypominał ten kwietniowy. Od Węgier towarzyszyło nam nawet słońce, którego już dawno nie widzieliśmy. Andrzej dopiero gdy zobaczył w Oradea kwitnące krzewy, kwiaty po polach i lasach uwierzył że tą wiosnę jednak znajdziemy. Niestety tego dnia nie było szans się nią nacieszyć, bo mieliśmy jeszcze kupę kilometrów do przejechania. Musieliśmy dowieść Martę do jej nowego miejsca zamieszkania, czyli do Alba Julia. Po drodze zakupy, obiadek i ciorba Radeutana i te prawie 300 km po Rumunii jakoś zleciało. Po wyładowaniu dobytku Marty okazało się, że jest już prawie ciemno i chyba pierwsze dnia darujemy sobie Biwak. Dojechaliśmy do Sebes i na obrzeżach miasteczka zapakowaliśmy się do pensjonatu. Tak naprawdę nasza przygoda z Rumunią rozpocznie się na drugi dzień.








Marcin - 2013-04-07, 15:43

Zmień rok na 2013 ;-)
IraS - 2013-04-08, 08:13

DZIEŃ 4 07.04.2012

Rano połaziliśmy trochę po Szebes i próbowaliśmy dotrzeć do rezerwatu Rapa Rosie, ale budowa autostrady nam to skutecznie uniemożliwiła. Na różne sposoby próbowaliśmy się tam dostać i się nie udało. W końcu daliśmy za wygraną i udaliśmy się na wschód na Szeklerszczyznę. Kierujemy się do Delty Dunaju, ale po drodze zaliczyliśmy kilka zabytkowych kościołów i pałac. Nasz dzisiejszy dzień zakończyliśmy nad Jez. Bezidu Nou.






































TD Pedro - 2013-04-08, 16:48

ile samochodów bierze udział w wyprawie? na 5 i 4 zdjęciu od końca widać w tle jakiś samochód... przypadkowy czy uczestnik eskapady?
IraS - 2013-04-10, 07:55

TD Pedro napisał/a:
ile samochodów bierze udział w wyprawie? na 5 i 4 zdjęciu od końca widać w tle jakiś samochód... przypadkowy czy uczestnik eskapady?


Pojechaliśmy tylko jednym autem i tylko dwie osoby.

IraS - 2013-04-10, 07:56

DZIEŃ 5 08.04.2012

Po złożeniu biwaku skierowaliśmy się na szeklerszczyznę, a dokładnie do Praid. Jakoś wcześniej pomimo tego, że przez tą miejscowość przejeżdżaliśmy, to nie było okazji zagłębić się w jej atrakcję. By się zagłębić totalnie na pierwszy ogień poszła kopalnia soli. Kupiliśmy bilety w kasie i wyruszyliśmy na poszukiwanie wejścia, znaleźliśmy jakiś szyb ale ciemny i nie oświetlony, co jest do cholery jak tu się wchodzi ? Wróciliśmy pod kasę by obserwować gdzie podążają ludzie kupujący bilety – nie podążali nigdzie tylko stali pod kasą. Postąpiliśmy tak samo i po jakimś czasie podjechał autobus typu miejski, więc za wszystkimi wsiedliśmy do środka. Jak się okazało do kopalni wjeżdża się autobusem, który pokonuje kilka kilometrów wykutym w górze chodnikiem. Podziemny przystanek i dodatkowy korytarz by autobus mógł wykręcić. Setki schodów w dół i jesteśmy w solnych komnatach, a raczej halach, w których przewidziano wiele atrakcji: parki linowe, ścianki wspinaczkowe i różne bajery dla dzieciaków. Oprócz tego bary, restauracja, kościół i muzeum. Obeszliśmy wszystkie zakamarki i znowu schody do góry, mała poczekalnia, podjeżdża autobus i wyjeżdżamy na powierzchnię. Wokół góry, w której wydobywa się sól (bo kopalnia nadal działa) wytyczono szlaki po najciekawszych wychodniach solnych, więc poświęciliśmy trochę czasu by je obejść. Znalazłem nawet fajny i duży kawał soli w postaci kryształu, więc zawędruje do Polski. Potem już droga w Góry Bodoc, zajmuje nam sporo czasu i w okolice jeziorka św Anny zajeżdżamy już dosyć późno. Na wysokości 1100 m n.p.m. temperatura nie zachęca do biwakowania, wokoło na śniegu pełno śladów niedźwiedzi i wilków powodują pewną konsternację u Andrzeja, który śpi w namiocie. Robi wszystko by mnie odwieść od biwakowania w tym miejscu. Postanowiliśmy zjechać z 600 m w dół by podnieść temperaturę otoczenia ale na rozwidleniu dróg w oczy rzuca się reklama kompleksu turystycznego z nieprzyzwoicie niskimi cenami. Ciepły pokój za 30 zł od osoby ze śniadaniem powoduje, że Andrzej coraz więcej mówi o grasujących tu niedźwiedziach, więc się poświęcam by nie stresować chłopaka i korzystamy z tego przybytku. To nadal szeklerszczyzna, więc na kolację pochłaniamy po wiaderku zupy gulaszowej, jest wyśmienita a menu tak rozbudowane i ciekawe, że dla samego jedzonka warto by było zostać tu z tydzień. Ceny też nie przyzwoite bo porządne śniadanie to wydatek 5 zł. Posiedzieliśmy trochę w restauracji rozpracowywując kilka Ursusów i poszliśmy się cieszyć luksusami pokoju.






























































IraS - 2013-04-10, 07:58

DZIEŃ 6 09.04.2012

Rano już nam się wydawało, że znaleźliśmy tą cholerną wiosnę, nawet śniadania nie zjedliśmy tylko szybko w trasę nacieszyć się słońcem. Jeziorko w kraterze wulkanu skute lodem, dwa lata temu w kwietniu gdy byłem tutaj z Agnieszką bardziej nastrajało do kąpieli niż do jazdy na łyżwach. Potem kapliczka św Anny, przyjeżdżają tu pary z całej Rumunii bo ponoć oświadczyny w tym miejscu skutkują długim i szczęśliwym małżeństwem. My z Andrzejem zachowywaliśmy raczej dużą odległość od siebie co by nas nie wzięli za modne ostatnio jakieś związki partnerskie. W Górach Bodoc pełno też różnych źródeł leczniczych śmierdzących na sporą odległość, więc trudno je przeoczyć. Nawet recepcjonistka na widok Andrzeja je zachwalała powtarzając co chwilę słowo Viagra Viagra. No, ale nastała pora opuścić wulkaniczne Góry i udać się w podobne, czyli Vrancei. Oczywiście wiosna którą przez chwilę znaleźliśmy poszła chyba do Polski bo na północny zachód, pokonaliśmy wysokie przełęcze i zaliczyliśmy wąwóz Tisitej, w którym na każdym kroku straszyły nas tablicę ostrzegające przed niedźwiedziami i napisy że my biegamy 8 km/h a ursus 40. Wodospad Putnei to naprawdę potęga i w końcu docieramy do rezerwatu Focul Viu czyli wieczny ogień. Gaz wybija tu wprost z ziemi i płonie, więc jutro jajecznicę smażymy za free. Biwak zaległa relacja z wczorajszego dnia i nocny spacer do płonącej ziemi kończy nasz dzień.


















































































TD Pedro - 2013-04-10, 09:37

fajne te "ognie piekielne"... :lol:
Lukasz_B - 2013-04-10, 16:08

Czy mógłbym prosić abyś podzielił się z nami namiarami na te atrakcyjne cenowo noclegi + interesujący jadłospis? Miejscowość / współrzędne / strona www / cokolwiek...?
chriskb - 2013-04-10, 19:41

Nie wiem co sie stało Firefox na Android 4.0 nie wyświetla zdjęć. Z poprzednich wypraw nie miałem problemu aby je oglądać.
_Big_Mac_ - 2013-04-10, 21:48

Swoją drogą to relacje z aktualnie trwającej wyprawy czy wspomnienia sprzed roku? Bo data 2012 :)
TD Pedro - 2013-04-11, 17:24

relacja dotyczy bieżącej wyprawy... Iras pomylił daty :lol: , wynika to z wpisu Irasa z 2013-04-04, 08:12 :
http://www.daciaklub.pl/f...r=asc&start=285
(i z faktu, że na zdjęciach jest drakulka z boksem dachowym który został przez Irasa niedawno zakupiony :mrgreen: ) ...

IraS - 2013-04-11, 20:04

DZIEŃ 7 10.04.2013

Andrzej nie jest rannym ptaszkiem, ale jakoś dziwnie wstaje wcześniej niż ja. Dzisiaj był jakiś taki skostniały bo noc nie należała do najcieplejszych mimo lokalizacji przy wiecznym ogniu. Całe szczęście, że przywitało nas słońce i można było wygrzać stare kości. Jajecznica i w drogę, jeszcze parę chwil w Górach Vrancei, jakiś zabytkowy monastyr Mera i spieprzamy z Karpat. To był dobry pomysł, w Galati przepływamy Dunaj i jesteśmy w delcie. W końcu znaleźliśmy wiosnę i gdyby nie wcześniejsze odmrożenia pewnie chodzili byśmy w krótkim rękawku, ale nie szaleliśmy z rozbieraniem się. Tuż przed Garvan ruiny zamku z II w, nie zbyt imponujące ale wiekowe. Andrzej czół się jak u siebie w domu bo ma na nazwisko Król a jaki król taki i zamek zobaczcie sami ;). W Vacareni postanowiliśmy zrobić zakupy, ale tam tylko trzy małe sklepiki i nie udało nam się w jednym miejscu zakupić wszystkich potrzebnych nam produktów. Wyszło za to sprawiedliwie bo wszystkie trzy zarobiły. Powoli szukaliśmy miejsce na biwak i takowe znalazło się na skraju Gór Macin i tutaj można było stwierdzić z całą stanowczością jest wiosna. Las usiany kwiatami, w pobliskim jeziorku rechoczą żaby, ba nawet latają motyle a z pod nóg uciekają jaszczurki.
























































IraS - 2013-04-11, 20:09

DZIEŃ 8 11.04.2013

Dzień nie zapowiadał się dobrze, rano deszcz ale zanim powychodziliśmy ze swoich legowisk przestało padać. Pochmurna pogoda nie nastrajała dobrze. Ruszyliśmy w głąb Delty z zamiarem dojechania do Murighiol. Po drodze zaliczyliśmy zabytkowy monastyr Saon i jakieś resztki rzymskich obwarowań. Rumuni też zapomnieli zamknąć dachu na stadionie i zalało im boisko. Dotarliśmy do ostatniej wioski do której da się dojechać samochodem, szybko też odnalazł się gość, który 2 lata temu nas woził po Delcie. Tym razem chciał nas złoić na sporą kasę, więc mu podziękowaliśmy za 3 godziny pływania 450 zł to lekkie przegięcie, do tego nie był pewny czy przyleciały już pelikany. Pogoda nad Deltą też nie ciekawa ale na południu niebo jak by jaśniejsze. Postanawiamy przebazować się nad Morze Czarne i tak lądujemy w Plaja Corbu. Ledwo wyszliśmy na plaży z samochodu a pojawiły się nad nami potężne klucze Pelikanów, dobre 5 minut przelatywały nad naszymi głowami. Dzisiaj biwak na plaży i liczymy jutro na dużo słońca, kąpielówki już przygotowane ;)














































wat - 2013-04-11, 20:33

z tą umywalką to niezły patent rozumiem że ciepła woda też była :-P
IraS - 2013-04-13, 05:46

DZIEŃ 9 12.04.2013

Dzisiaj liczyliśmy na jakiś wschód słońca nad morzem, ale była tylko mgła, choć powschodowe widoki też były ciekawe. Wczoraj pelikany, dziś jedząc śniadanie obserwowaliśmy brykające blisko brzegu chyba delfiny, czorne jakieś były - może to były rekiny, bo też takowe występują w Morzu Czarnym. Opuściliśmy plażę i udaliśmy się do Histrii, przez to starożytne miasto przewinęło się wiele nacji - Grecy, Rzymianie i chyba Turcy. W ruinach sporo ciekawych kwiatów i susły i jakieś gady, ten na zdjęciu to chyba zaskroniec rybołów, głowy nie dam, głaskać też nie głaskałem. Obok w muzeum słynne nogi jakiegoś rzymianina i fota, ale fotograf do bani i wyszły jakoś z boku. I to już najdalej na wschód odcinek naszej trasy, dziś nastąpił powolny odwrót w stronę domu, czyli Góry Macin. Miejsce na biwak sprawdzone w siedlisku żółwi, ale chyba późny start wiosny jeszcze ich nie wybudził i nie udało nam się namierzyć żadnego. Może się jutro uda, pozostały susły, motyle i widoki najstarszych gór Rumunii.


















































































TD Pedro - 2013-04-19, 13:33

było o wilkach, niedźwiedziach, potem były rekiny a nawet jakiś gad się trafił, i ...... cisza, czyż nie pora wysłać ekipę ratunkowo-poszukiwawczą? :lol:
IraS - 2013-04-20, 19:55

DZIEŃ 10 13.04.2013

Rano opuściliśmy Góry Macin i Deltę Dunaju, przeprawa promem i po 100 km byliśmy powrotem w Karpatach. Góry Buzau przywitały nas piękną pogodą, można spokojnie napisać, że był to pierwszy dzień upałów na naszym wyjeździe. W Buzau termometr wskazywał 23 stopnie w cieniu i w końcu krótki rękawek. Dotarliśmy w końcu wulkanów błotnych i rozbiliśmy się na znanym polu namiotowym La Hangar. Ceny znowu nieprzyzwoicie niskie 8 zł za 2 osoby, namiot i samochód, dodatkowa opłata za ciepły prysznic 5 zł. Zjedliśmy obiad i chyba w ostatniej chwili wdrapaliśmy się na wzgórze z wulkanami. Zerwał się wiatr i coraz bardziej nawiewał chmury, bokiem przeszła burza i się trochę ochłodziło, ale trochę ciekawych fotek udało się zrobić.








































IraS - 2013-04-20, 20:01

Wieczorem jak by upały zelżały, ale dajemy radę ;) Zapomniałem dopisać, że poprzedniej porcji zdjęć kwiatuszek miłek wiosenny jest od tęskniącego Andrzejka dla Agatki. A i zaliczyliśmy jednak jakąś Wielkanoc. W Delcie Dunaju dzisiaj koszyczki święcili starowiercy, do których upodobnił się czapką Andrzej wieczorem.








IraS - 2013-04-20, 20:11

DZIEŃ 11 14.04.2013

W nocy Andrzeja w namiocie nawiedzał niedźwiedź, który rano okazał się rudym paskudnym kundlem ;). Powrót do Transylvani przez Góry Siriu i kierunek Braszów. Nad górami przeszły dwie burze, ale wstrzeliliśmy się akurat w okienko pogodowe nad miastem. Połaziliśmy po braszowskiej starówce i skierowaliśmy się do Rasnov, gdzie założyliśmy dwudniową bazę wypadową. Andrzej z góry zapowiedział, że koło Braszowa to on w namiocie na pewno nie będzie spał, więc po owocnych negocjacjach zbiliśmy cenę do poziomu, który nam bardzo odpowiadał. Wieczorem zeszliśmy na piwko i pogadaliśmy sobie z obsługą pensjonatu, była kupa śmiechu bo robiliśmy to za pomocą translatora :)
























IraS - 2013-04-20, 20:27

DZIEŃ 12 15.04.2013

Poranek nie zwalił nas z nóg wysokimi temperaturami, ale co zrobić trzeba zwiedzać. Na pierwszy ogień poszła jaskinia Valea Cetatii w Górach Postawaru. W tych samych górach przeszliśmy się wąwozem Rasnov, skalna ściana robi wrażenie, prowadzi po niej szlak, ale bez uprzęży nie ryzykowaliśmy wędrówki nad przepaścią po metalowych pręcikach wkutych w skałę. By trochę się rozruszać pojechaliśmy do Bran, by szlakiem przejść się trochę po Bucegach, napis na drogowskazie powalał 5 godzinną wędrówką na Omu, ale my nie mieliśmy zamiaru aż tak wysoko wychodzić. Doczłapaliśmy do dyżurki Salvamontu na wysokości 1200 m i dalej nie było sensu iść bo cały masyw otulony był szczelnie chmurami. Na koniec zostawiliśmy sobie zamek w Rasnov, sporo tam zmieniono od mojej ostatniej wizyty. Jutro przebazowanie w Góry Trascau a dokładnie do Rimetea.












































IraS - 2014-01-06, 08:26

Chwile mnie nie było, a wyjazdowo działo się wiele. Pora nadrobić zaległości :)

DZIEŃ 13 16.04.2013

Rano opuściliśmy Rasnov i udaliśmy się do Alba Julia. Po drodze wizyta w jakimś młynie wodnym i chwilka na zamku w Fagaras. W Alba byliśmy umówieni z Anią, która mieszka już to 6 lat, bo w Rumuni właśnie poznała swojego męża. Razem ze swoim narybkiem oprowadzili nas po tutejszej cytadeli. A jest tu co oglądać i gdzie chodzić, zwiedzanie zajęło nam dobre kilka godzin. Już na koniec dnia zawitaliśmy do Rimetei do zaprzyjaźnionego pensjonatu, spędzimy tu dwa ostatnie dni w Rumunii. Na koniec wyjazdu spotkaliśmy też w końcu Polaków, już koło dziesiątej wieczorem do naszego pokoju zapukała dziewczyna z pytaniem czy mówimy po angielsku, i do swoich znajomych krzyknęła po polsku, że znalazła kogoś. Była lekko zdziwiona że trafiła na Polaków ;) Daliśmy jej telefon do właściciela pensjonatu i też zostali w Rimetei, która została opanowana przez Polskę, bo jesteśmy chyba jedynymi turystami w całej wiosce.










































































IraS - 2014-01-06, 10:28

DZIEŃ 14 17.04.2013

II jak nastała piękna pogoda, przyszła pora na powrót do domu. Było by grzechem w ostatni dzień nie iść w góry, Szeklerska Skała aż się prosiła by ją zaliczyć. Ale by dostać się na górę trzeba pokonać żlebem 600m przewyższenia i to w pionie - totalna ściana płaczu. Gdy weszliśmy na górę to masyw przeszliśmy wzdłuż i w szerz, górą, dołem i na wszystkie możliwe sposoby. Cała wycieczka zajęła nam prawie 6 godzin, ale widoki boskie, wiosenne kwiaty cudowne i Ursus z widokiem na doliny Gór Trascau. Na dole jeszcze piwko we wsi, potem lenistwo na tarasie pensjonatu i pakowanie. Jutro wracamy w Bieszczady, a szkoda wyjeżdżać bo pogoda na najbliższe dni już letnia. Ale co zrobić Andrzej tęskni za Agatką, non stop smsy i chłopakowi skończył się darmowy limit :twisted:
























































































bushi - 2014-01-08, 00:08

Prawie jakby się samemu tam było - super relacje i zdjęcia!
IraS - 2014-01-08, 07:38

Dzięki :) Jak skończę relację z Albanii, to będzie jeszcze jedna z Rumunii, ale tym razem z września.
corrado - 2014-01-08, 11:13

Często tak jeździsz do Rumunii ?

Ja byłem raz 2 tygodnie , w poprzednie rok temu wakacje . Też super wspominam, choć jechaliśmy inną trasą :-)

IraS - 2014-01-08, 11:25

3-4 razy w roku :)
corrado - 2014-01-08, 11:32

:o no to prawie już druga ojczyzna ;P

Czytam teraz Twój wątek o Albanii i ... już wiem gdzie się na przyszłe wakacje wybiorę ;)

lillamy - 2014-01-09, 23:01

Uwielbiam Rumunię. Byłam tam rok temu i bardzo bym chciała tam wrócić. Podobne wyprawy zawsze robią na mnie duże wrażenie. Szkoda, że Rumunia jest niedoceniana, ale chociaż nie ma tam tłumu turystów.
Andrzej12345 - 2014-01-24, 19:52

Chętnie bym pojechał do Rumuni latem . Dobrze by było ,gdyby to poprowadził to, kto już tam jeździł.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group