DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Na każdy temat - Uwaga! Rowerzyści z pierwszeństwem przejazdu!

ian - 2011-03-08, 10:17
Temat postu: Uwaga! Rowerzyści z pierwszeństwem przejazdu!
Ważne zmiany się szykują, a na forum nie było....

Jeśli przepisy nowelizacji prawa o ruchu drogowym wejdą w życie, to:
Kierowca skręcający w drogę poprzeczną musi ustąpić pierwszeństwa przejazdu rowerzyście poruszającemu się równoległą do jezdni drogą rowerową. Więcej:

http://ibikekrakow.com/20...welizacja-pord/

jacusb - 2011-03-08, 10:33

Sporo zmian, jednak brakuje jak dla mnie wprowadzenia w końcu tablic rejestracyjnychg, OC i praw jazdy dla rowerów poruszających się po drogach (i chodnikach) publicznych.
Prezes - 2011-03-08, 10:45

Ja zawsze ustępuję rowerzystom jak skręcam, zawsze porządnie się rozglądam. Trochę jednak powinni uściślić, że rowerzysta powinien zwalniać, bo kiedyś skręcałem w lewo na skrzyżowaniu ze światłami, rowerzysta jechał chodnikiem w przeciwnym kierunku (matematycznie kierunek ten sam, ale zwrot inny ;p) niż ten, który ja obierałem i nagle skręcił na pasy, bo miał zielone światło, tuż przed moją maskę. W sowach nie przebierałem.. wrrr.. Szanuję rowerzystów, bo sam kiedyś sporo po Polsce i po Europie Zachodniej jeździłem, ale zdrowy rozsądek i zasada zachowania szczególnej ostrożności przede wszystkim!
TD Pedro - 2011-03-08, 10:48

jacusb napisał/a:
brakuje jak dla mnie wprowadzenia w końcu tablic rejestracyjnychg, OC i praw jazdy dla rowerów poruszających się po drogach (i chodnikach) publicznych.


jestem ZA ale obawiam się, że system informatyczny wydziałów komunikacji (itp.) by tego nie udźwignął... :-( a już egzekucja nałożonych/przyjętych w tym temacie rozwiązań (tablice, OC, prawa jazdy) to utopia...większa niż komunizm... :lol: :lol:

jacusb - 2011-03-08, 10:54

Chyba każdy normalny kierowca ustępuje pieszym i roweżystom bo oni poprostu nie mają szans w przypadku zderzenia z samochodem. Problem w tym, że (cytat z linku):

Potwierdzone zostaje – wynikające z Konwencji Wiedeńskiej – bezwzględne pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe rowerowym. Do tej pory w polskim Prawie o Ruchu Drogowym funkcjonował zapis zabraniający rowerzyście „wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd”, jak również usunięto z niego w 2001 roku wynikający z tejże Konwencji zapis nakazujący kierowcy skręcającemu w drogę poprzeczną ustąpienie pierwszeństwa rowerzyście poruszającemu się równoległą do jezdni drogą rowerową (zob. rysunek). Obecnie zapis ten został przywrócony, a zapis o „zakazie wjeżdżania przed jadący pojazd” – usunięty. Oznacza to, że na przejeździe rowerowym kierowca zawsze musi ustąpić pierwszeństwa rowerzyście.

Czyli nawet pieszy ma gorzej, bo nie może wtargnąć na jezdnię, a po takich zmianach rowerzysta może robić co chce na drodze.

TD Pedro - 2011-03-08, 10:58

jacusb napisał/a:
Czyli nawet pieszy ma gorzej, bo nie może wtargnąć na jezdnię...

zwłaszcza, że rowerzysta przemieszcza się szybciej od pieszego... :-(

Roobertino - 2011-03-08, 11:49

Nasze prawo jest chore i wiemy to nie od dziś. Jak zdrowy na głowie człowiek może dopuścić do ruchu po ulicach ludzi co nie mają pojęcia o podstawowych zasadach ruchu drogowego a nie mówiąc o przepisach i znakach.
Jak może sam wiek {>18} lat dopuszczać jazdę między samochodami...? Większość rowerzystów nie ma pojęcia o przepisach. Starsi ludzie jeżdżą bo jeżdżą normalny toto-lotek, to rowerzyści aaaa skuterowcy itp?
Sam miałem przypadek że babcia pędząca z prędkością / nawet Szurkowski w najlepszym okresie swojej kariery miał by problem ją dogonić/ wyskoczyła z za żywopłotu wbiła mi się w lewy bok samochodu na drodze równorzędnej i jeszcze z wielką pretensją jak jeżdżę, na moje próby wytłumaczenia całej sytuacji dostało mi się jeszcze gorzej. Wezwany na miejsce patrol WRD dopiero po godzinie opanował sytuację, cyrk na całe osiedle. Policja uznała winę Szurkowskiej,ale problem pozostał ...uszkodzone auto, został się sąd, ale czy warto co wyciągnę ze staruszki? Odpuściłem sobie.

DrOzda - 2011-03-08, 13:39

Nasze prawo nie jest chore, chorzy są kierowcy. W terenie zabudowanym rowerzyści i piesi winni mieć pierwszeństwo na przejściach i skrzyżowaniach ze ścieżkami. Kropka. Za złamanie tego prawa bezwzględne zabieranie prawa jazdy na miesiąc. Recydywa - na rok. Za omijanie samochodu który się zatrzymał żeby przepuścić pieszego - z miejsca odbierać prawo jazdy.
Podobne rozwiązania funkcjonują na zachód od Odry i ludzie nadal jeżdżą samochodami, za to śmiertelność w wypadkach jest kilkukrotnie niższa.

jacusb - 2011-03-08, 14:03

DrOzda napisał/a:
Nasze prawo nie jest chore, chorzy są kierowcy. W terenie zabudowanym rowerzyści i piesi winni mieć pierwszeństwo na przejściach i skrzyżowaniach ze ścieżkami. Kropka.

I tak jest. Nie widzisz niestety różnicy między "bezwzględnym pierwszeństwiem" a stanem normalnym. Obecnie przecież tak jest, że jak przez przejście przechodzi pieszy albo jedzie/prowadzi ktoś rower to masz obowiązek mu ustąpić. Problem jest w usunięciu zapisu o „zakazie wjeżdżania przed jadący pojazd”. Zauważ, że pieszy nie może wtargnąć nagle na jezdnię a rower może, skąd ta różnica w traktowaniu. W takim przypadku to dopiero rowerzyści będą jeździć jak chcą. Powtarzam, możemy wprowadzać udogodnienia dla rowerzystów ale Ci co jeżdżą po drogach publicznych i chodnikach powinni mieć tablice rejestracyjne, prawo jazdy, opłacone OC i ważny przegląd na rower.

[edit] Zmianie powinno ulec egzekwowanie prawa a nie samo prawo.

DrOzda - 2011-03-08, 14:24




Przecież dojeżdżając do takiej ścieżki masz jeden z ww znaków.
Noga z gazu i rozglądasz się czy ktoś nie dojeżdża do przejazdu.
Jeśli dojeżdża to hamujesz - przy przepisowych 50 km/h na godzinę zatrzymasz się na dystansie 30 metrów.
Zdaję sobie sprawę że dla większości miszczów kierownicy zapie.... 80+ po miejskich ulicach to herezje ale przepisy nie są dla patologii tylko normalności do której wiele nam brakuje.
Zresztą i tak większość przejazdów będzie z sygnalizacją z tymże wtedy jest problem zielonej strzałki i tego że 99% ma w d... obowiązek zatrzymania się przed takim przejazdem.

jacusb - 2011-03-08, 15:00

DrOzda napisał/a:
że 99% ma w d... obowiązek zatrzymania się przed takim przejazdem.

rozumiem, że masz na myśli rowerzystów, którzy nie zatrzymują się przed pasami i są zawsze zgodni z prawem i przeprowadzają rower przez pasy?

DrOzda - 2011-03-08, 15:06

jacusb napisał/a:
DrOzda napisał/a:
że 99% ma w d... obowiązek zatrzymania się przed takim przejazdem.

rozumiem, że masz na myśli rowerzystów, którzy nie zatrzymują się przed pasami i są zawsze zgodni z prawem i przeprowadzają rower przez pasy?

A u was biją murzynów .... mowa o przejeździe rowerowym a nie przejściu dla pieszych.
Zresztą i rowerzyści i piesi MUSZĄ mieć znacznie większe uprawnienia niż kierowcy. Jakie szanse ma 100 kg rowerzysty z rowerem w starciu z toną blachy ?

jacusb - 2011-03-08, 15:15

Ale te uprawnienia nie powinny polegać na tym, że pieszy i roweżysta może robić na drodze co chce i mając "bezwzględne pierszeństwo" wejść 1m przed samochodem jadącym 15km/h - wina kierowcy, przecież rowerzysta ma pierszeństwo?

[edit] w tym artykule od którego się zaczęło nie jest mowa o przejściu dla pieszych lub ścieżce rowerowej, w całości został usunięty zapis o "wjechaniu przed samochód"

DrOzda - 2011-03-08, 15:19

Powinien być po prostu taki przepis że kierowca dojeżdżając do przejścia / przejazdu ma BEZWZGLĘDNY obowiązek zatrzymać się kiedy widzi gdy ktoś stoi/podchodzi/dojeżdża do przejścia/przejazdu.
Proste i skuteczne tudzież praktykowane w CYWILIZOWANYCH krajach.
Już widzę ten wściekły jazgot kierowców którzy notabene po przekroczeniu Odry żadnych problemów ze stosowaniem się do niego nie mają.

r70 - 2011-03-08, 16:02

JA bym jednak nie wrzucał do jednego worka pieszych i rowerzystów ( tak samo jak pieszych i poruszający np. na rolkach) pieszy nawet idąc szybkim krokiem nie osiąga takich prędkości jak rowerzysta. Do tego pieszy jest bardziezj przewidywalny. Zdecydowanie preferowałbym jednak powrót "karty rowerowej" albo innego egzaminu/dokumentu stwierdzającego zanajomość przepisów u rowerzystów. NAsze prawo jest chore w tym względzie już teraz i jak widać brniemy w głupotę jeszcze dalej. To że byc może w krajach "wysoko rowziniętych" jest podobnie, nie znaczy że jest dobrze.
stempik - 2011-03-08, 22:10

DrOzda napisał/a:
kierowca dojeżdżając do przejścia / przejazdu ma BEZWZGLĘDNY obowiązek zatrzymać się kiedy widzi gdy ktoś stoi/podchodzi/dojeżdża do przejścia/przejazdu.
Proste i skuteczne tudzież praktykowane w CYWILIZOWANYCH krajach.

No to ja umrę DZIKI. I na dodatek jest mi z tym dobrze.
Umrę dziki w równym stopniu jak dzicy są piesi i rowerzyści których na ogół spotykam. Piesi którzy wbiegają na czerwonym, i rowerzyści którzy choć do skrzyzowania dojechali na 20 miejscu, będa przepychać się wśród stojących aut dopuki nie znajdą się na czele.
Uważam że to hodowanie świętych krów.

jan ostrzyca - 2011-03-09, 06:06

DrOzda napisał/a:
Powinien być po prostu taki przepis że kierowca dojeżdżając do przejścia / przejazdu ma BEZWZGLĘDNY obowiązek zatrzymać się kiedy widzi gdy ktoś stoi/podchodzi/dojeżdża do przejścia/przejazdu.
Proste i skuteczne tudzież praktykowane w CYWILIZOWANYCH krajach.
Już widzę ten wściekły jazgot kierowców którzy notabene po przekroczeniu Odry żadnych problemów ze stosowaniem się do niego nie mają.


Ano właśnie, przeżyłem kiedyś szok cywilizacyjny w Szwecji. Otóż ilekroć zbliżałem się do krawędzi jedni, z zamiarem przejscia na drugą stronę, kierowcy zatrzymywali się sami, nawet gdy nie było świateł ani tzw zebry. To było stersujące dla Polaka. Trzy pasy ruchu stają nagle jak na komendę żeby przepuścic piechura... W Polsce niemożliwe. A ja bałem się wchodzić na jezdnie, w przekonaniu, że zza stojącego auta wyjedzie nagle inne i mnie zabije na tej jezdni. Dziki kraj, jak mawiał jeden pan...

Roobertino - 2011-03-09, 09:09

DrOzda napisał/a:
Nasze prawo nie jest chore, chorzy są kierowcy. W terenie zabudowanym rowerzyści i piesi winni mieć pierwszeństwo na przejściach i skrzyżowaniach ze ścieżkami. Kropka. Za złamanie tego prawa bezwzględne zabieranie prawa jazdy na miesiąc. Recydywa - na rok. Za omijanie samochodu który się zatrzymał żeby przepuścić pieszego - z miejsca odbierać prawo jazdy.
Podobne rozwiązania funkcjonują na zachód od Odry i ludzie nadal jeżdżą samochodami, za to śmiertelność w wypadkach jest kilkukrotnie niższa.



Widocznie masz problem z czytaniem ze zrozumieniem... przeczytaj jeszcze raz może dwa, a jak będzie mało to może niech ktoś Tobie przeczyta. Nie pisałem o drodze dla rowerów ani skrzyżowaniach z drogami dla jednośladów, pisałem o przepisach które obowiązują, czyli że do 18 roku życia potrzebna karta rowerowa, lub motorowerowa /zależy od pojazdu/, a od czasu osiągnięcia pełnoletności po ulicach mogą poruszać się ludzie którzy nie mają pojęcia o przepisach tylko z racji wieku. Jeżeli chodzi skrzyżowania i drogi dla rowerów to jak najbardziej się zgadzam pieszy i rower powinni mieć pierwszeństwo, aczkolwiek wszędzie powinien być zdrowy rozsądek. Cmentarze są pełne tych co mieli pierwszeństwo.

stempik - 2011-03-09, 14:07

Roobertino napisał/a:
jak najbardziej się zgadzam pieszy i rower powinni mieć pierwszeństwo

Prawo powinno być jednakowe dla wszystkich. Dla uzytkowników ruchu również.
Roobertino napisał/a:
aczkolwiek wszędzie powinien być zdrowy rozsądek

Też coś, zdrowy rozsądek w dzikim kraju.

48piotr - 2011-03-09, 14:14

stempik napisał/a:
Też coś, zdrowy rozsądek w dzikim kraju.

W dzikim kraju-dzikie żądze! :-D

Roobertino - 2011-03-09, 14:17

po to są przejścia i przejazdy żeby w miarę bezpiecznie się tam czuć, a dziki?? może i tak :-D ale warto by wspólnymi siłami powoli to zmieniać.
DrOzda - 2011-03-09, 14:25

Kiedyś usłyszałem twierdzenie że miarą cywilizacji jest jej stosunek do najsłabszych jej jednostek. Czyli zwierząt, dzieci, chorych , inwalidów czy w tym wypadku nieopuszkowanych uczestników ruchu drogowego.
I coś w tym jest. W takiej Moskwie pieszy nie ma żadnych praw , a przechodzenie przez 10-pasmowe prospekty wymaga umiejętności na miarę Chucka Norrisa. Pierwszeństwo też ma większy czy lepiej opancerzony SUV.
Niestety Polakom bliżej w tej dziedzinie do Rosjan niż Szwedów czy Holendrów.

bebe - 2011-03-09, 14:41

DrOzda napisał/a:
Kiedyś usłyszałem twierdzenie że miarą cywilizacji jest jej stosunek do najsłabszych jej jednostek.

Też je słyszałem. Ale tutaj usłyszysz co najwyżej, że piesi, rowerzyści, dzieci, psy, koty powinne mieć prawo jazdy na chodnik, a w ogóle to przepisy są dla debili, świętym prawem każdego, komu udało się posiąść samochód, jest zap***dalać jak fafik, a ta wstrętna policja na zmianę ze strażą taką, śmaką i owaką złośliwie przeszkadzają w owym procederze, a piesi i rowerzyści bezczelnie przechodzą lub przejeżdżają przez jezdnię (powinni siedzieć w domu, skoro nie stać ich na samochód! :), a w ogóle to nawierzchnia była rozmokła i wszyscy są winni, tylko nie ja, a ja jeżdżę szybko i bezpiecznie. :>

Ja już nie mam siły. :| Pozostaje zmienić kraj albo poczekać, aż pokolenie kierowców z awansu społecznego wymrze, naturalnie bądź nie. :]

48piotr - 2011-03-09, 14:50

bebe napisał/a:
naturalnie bądź nie. :]

A Szwadrony Śmierci :?:
/w dzikim kraju...../

jacusb - 2011-03-09, 15:06

bebe napisał/a:
eż je słyszałem. Ale tutaj usłyszysz co najwyżej, że piesi, rowerzyści, dzieci, psy, koty powinne mieć prawo jazdy na chodnik, a w ogóle to przepisy są dla debili, świętym prawem każdego, komu udało się posiąść samochód, jest zap***dalać jak fafik, a ta wstrętna policja na zmianę ze strażą taką, śmaką i owaką złośliwie przeszkadzają w owym procederze, a piesi i rowerzyści bezczelnie przechodzą lub przejeżdżają przez jezdnię (powinni siedzieć w domu, skoro nie stać ich na samochód! :), a w ogóle to nawierzchnia była rozmokła i wszyscy są winni, tylko nie ja, a ja jeżdżę szybko i bezpiecznie. :>


1. Będziesz miał dzieci, jajlepiej takie w wózku to zobaczysz jakie ryzyko niesie rowerzysta na chodniku dla takiego dziecka. Porównywalne do tego, jakie samochód dla rowerzysty.

2. Jedną z głównych i podstawowych zasad jest równość wobec prawa. To proste, każdy kto porusza się po drodze publicznej powinien znać przepisy (czego potwierdzeniem jest prawo jazdy), być rozpoznawalnym w razie wypadku (czego dowodem jest rejestracja) i być ubezpieczonym(czego dowodem jest OC) i to powinno się tyczyć wszystkich niezależnie czy jedziesz tir'em, suv'em, maluchem, motorem, rowerem czy na rolkach.

3. Najlepiej to wprowadzić ograniczenie prędości do 10km/h. To dopiero będzie bezpiecznie. I zatrudnić kilka tys. policjantów, żeby stali na każdym skrzyżowaniu czy ktoś przypadkiem tylko zwolni a nie zatrzyma się przed zieloną strzałką o 24 w nocy.


Już nie mam siły, pozostaje zmienić kraj lub poczekać aż wymrze pokolenie z lewackimi poglądami i wróci normalność.

DrOzda - 2011-03-09, 15:08

Niekoniecznie szwadrony śmierci. Prędzej czy później taki miszcz kierownicy będzie miał słabszy dzień i zaliczy test łosia na latarni czy drzewie. Oby tylko postronnym nic się nie stało przy okazji.
DrOzda - 2011-03-09, 15:18

jacusb napisał/a:


1. Będziesz miał dzieci, jajlepiej takie w wózku to zobaczysz jakie ryzyko niesie rowerzysta na chodniku dla takiego dziecka. Porównywalne do tego, jakie samochód dla rowerzysty.


Demagogia maksymalna. Ile dzieciaków zginęło bądź odniosło poważne rany przy zderzeniu z rowerzystą ? Niech zgadnę - z 10 pewnie w całym roku. Z litości nie przytoczę statystyk rozjechanych na przejściach i przejazdach pieszych czy rowerzystów.
jacusb napisał/a:

2. Jedną z głównych i podstawowych zasad jest równość wobec prawa. To proste, każdy kto porusza się po drodze publicznej powinien znać przepisy (czego potwierdzeniem jest prawo jazdy), być rozpoznawalnym w razie wypadku (czego dowodem jest rejestracja) i być ubezpieczonym(czego dowodem jest OC) i to powinno się tyczyć wszystkich niezależnie czy jedziesz tir'em, suv'em, maluchem, motorem, rowerem czy na rolkach.


Równość to by była gdyby zderzenie z pieszym czy rowerzystą rodziło dla kierowcy takie same skutki jak zderzenie z drugim samochodem. A tak to nie ma o czym dyskutować.

jacusb napisał/a:

3. Najlepiej to wprowadzić ograniczenie prędości do 10km/h. To dopiero będzie bezpiecznie. I zatrudnić kilka tys. policjantów, żeby stali na każdym skrzyżowaniu czy ktoś przypadkiem tylko zwolni a nie zatrzyma się przed zieloną strzałką o 24 w nocy.

Po co ? Zlecić instalację kamer z systemem rozpoznawania rejestracji prywatnej firmie. Niech ma 10% od każdego mandatu za przejazd na czerwonym (tak jest nie zatrzymywanie się przed strzałką to przejazd na czerwonym). Pierwszy zakładam taką firmę i funduję pierwszej setce najaktywniejszych klubowiczów po Dusterze po roku działalności :)
jacusb napisał/a:

Już nie mam siły, pozostaje zmienić kraj lub poczekać aż wymrze pokolenie z lewackimi poglądami i wróci normalność.

Jedź do Moskwy kup sobie Merca G klasę z opancerzeniem do tego niebieskiego koguta i będziesz szczęśliwy.

bebe - 2011-03-09, 15:32

jacusb napisał/a:
1. Będziesz miał dzieci, jajlepiej takie w wózku to zobaczysz jakie ryzyko niesie rowerzysta na chodniku dla takiego dziecka. Porównywalne do tego, jakie samochód dla rowerzysty.

Mam dzieci w wózku. Ryzyko, jakie niesie rowerzysta na chodniku, nie jest większe, niż to niesione przez pieszego na chodniku, samochód na chodniku czy samolot na chodniku. Wszystko zależy od tego, kto siedzi za sterami. Czym akurat cykliści zasłużyli na twoją niechęć? :)

jacusb napisał/a:
2. Jedną z głównych i podstawowych zasad jest równość wobec prawa. To proste, każdy kto porusza się po drodze publicznej powinien znać przepisy (czego potwierdzeniem jest prawo jazdy), być rozpoznawalnym w razie wypadku (czego dowodem jest rejestracja) i być ubezpieczonym(czego dowodem jest OC) i to powinno się tyczyć wszystkich niezależnie czy jedziesz tir'em, suv'em, maluchem, motorem, rowerem czy na rolkach.

A piesi, psy i koty? Również poruszają się po drogach publicznych, czemu pozbawiasz je obowiązku znania przepisów i noszenia tablic rejestracyjnych? :) Do tego nie ma równości wobec praw fizyki (masa), planujesz dociążać koty czy zakazać samochodów? :)

jacusb napisał/a:
3. Najlepiej to wprowadzić ograniczenie prędości do 10km/h. To dopiero będzie bezpiecznie. I zatrudnić kilka tys. policjantów, żeby stali na każdym skrzyżowaniu czy ktoś przypadkiem tylko zwolni a nie zatrzyma się przed zieloną strzałką o 24 w nocy.

Najlepiej zap***dalać jak debil i dorabiać do tego ideologię, zamiast zachowywać się jak dorosła do korzystania z przestrzeni publicznej osoba. :]

A serio - raczej się nie przekonamy. Różni nas przede wszystkim postrzeganie źródła problemu, więc dyskusja o jego rozwiązaniach nie ma większego sensu. Innymi słowy - ty chcesz zakazania rowerów, ja - idiotów. :)

r70 - 2011-03-09, 15:38

Mój ojciec jest inwalidą - ze względu na kręgosłu. Rowerzysta napieprzający przez chodnik, najechał na niego, przewrócił i nawet się nie zatrzymał. To było lata temu, ociec trafił do szpitala, a stan ojca jest od tego czasu gorszy. DEMAGOGIA ?

Moja siostra jechała wąską, osiedlową uliczką. po prawej stronie zaprakowane były samochy. W pewnym momencie, w bok jej samochodu wygrzała dziewczyna na rolakach. W zasadzie nic jej się nie stało, ale moja siotra, stwierdziła że trzeba ją zabrać na pogotowie bo nie wiadomo czy na pewno nic się nie stało. Przyjechali rodzice dziewczyny, pogadali z lekarzem i na wszelki wypadek zostawili swoją dziecinkę na obserwacji w szpitalu. Sprawa miała miejsce 12lat tem a w sądzie zakończyła się 2 lata temu po apelacji - uniewieninim mojej siostry (pierwszy wyrok był skazujący - prawko na 2 lata i 10.000zł odszkodowania) od zdażenia, siostra wpadła w depresję, wydała dzisiątki tyś. złotych na prawnika, zmarnowała masę czasu na dojazdy do warszawy (300km w każdą stronę). DEMAGOGIA ?

DrOzda - 2011-03-09, 16:17

Nie umniejszając tragedii w Twojej rodzinie statystyki są bezlitosne:
http://www.rowerowy.bialystok.pl/index.php?art=934
http://esamochody.wordpre...eszy-na-drodze/
nawet jeśli połowa wypadków odbywa się z winy pieszych czy rowerzystów.
Zależność jest dziecinie prosta : jadąc 50 km/h droga hamowania plus czas reakcji to 25 przejechanych metrów przy idealnych warunkach. I dlatego na uliczce osiedlowej ta prędkość jest ograniczona do 20 km/h bo jakiś dzieciak po prostu może tam wyskoczyć przed maskę.
JA wiem nie ma autostrad , obwodnic są korki. Tylko co z tego ?

bebe - 2011-03-09, 16:20

r70 napisał/a:
Mój ojciec jest inwalidą - ze względu na kręgosłu. Rowerzysta napieprzający przez chodnik, najechał na niego, przewrócił i nawet się nie zatrzymał. To było lata temu, ociec trafił do szpitala, a stan ojca jest od tego czasu gorszy. DEMAGOGIA ?

Tak.

r70 napisał/a:
Moja siostra jechała wąską, osiedlową uliczką. po prawej stronie zaprakowane były samochy. (...) Sprawa miała miejsce 12lat tem a w sądzie zakończyła się 2 lata temu po apelacji - uniewieninim mojej siostry (pierwszy wyrok był skazujący - prawko na 2 lata i 10.000zł odszkodowania) od zdażenia, siostra wpadła w depresję, wydała dzisiątki tyś. złotych na prawnika, zmarnowała masę czasu na dojazdy do warszawy (300km w każdą stronę). DEMAGOGIA ?

Tak.

Dla ciebie problemem są rowerzyści i rolkarze, dla mnie - prawo, a raczej kijowe jego przestrzeganie i egzekwowanie.

48piotr - 2011-03-09, 16:26

bebe napisał/a:
kijowe jego przestrzeganie i egzekwowanie.

To pręgierze powracają :?:

jacusb - 2011-03-09, 18:04

bebe zdecyduj się, czy chczesz dyskutować na forum czy wymieniać się "demagogiami" i zaśmiecać forum. Zanim zarzucisz komuś "demagogię" zwróć uwagę na swoje posty, np:
bebe napisał/a:

usłyszysz co najwyżej, że ... dzieci, psy, koty powinne mieć prawo jazdy na chodnik
lub
Najlepiej zap***dalać jak debil i dorabiać do tego ideologię, zamiast zachowywać się jak dorosła do korzystania z przestrzeni publicznej osoba.


bebe napisał/a:

Ryzyko, jakie niesie rowerzysta na chodniku, nie jest większe, niż to niesione przez ... czy samolot na chodniku

Powinieneś jeszcze wspomnieć o tramwaju na chodniku i pociągu na chodniku. Nie ma jak konstruktywna "dyskusja".

bebe napisał/a:

Ryzyko, jakie niesie rowerzysta na chodniku, nie jest większe, niż to niesione przez pieszego na chodniku, samochód na chodniku


Kłaniają się podstawy fizyki i zdrowego rozsądku. Samochód na chodniku zazwyczaj stoi więc nie jest żadnym zagrożeniem. Czym różni się rowerzysta na chodniku od pieszego:
- porusza się 2-3 razy szybciej - więc energia kinetyczna jest 4-9 razy większa
- rower jest dużo mniej zwrotny niż pieszy
- czas zatrzymania pieszego jest mniejszy niż roweżysty
- w przypadku zderzenia "miękki" pieszy jest uderzany przez metalowy (albo z innego materiału) rower z ostrymi krawędziami
Czy teraz widzisz, że to nie to samo?

bebe napisał/a:

A piesi, psy i koty? Również poruszają się po drogach publicznych, czemu pozbawiasz je obowiązku znania przepisów i noszenia tablic rejestracyjnych?

Brawo, dobry argument ... tylo na co?

bebe napisał/a:

Do tego nie ma równości wobec praw fizyki (masa), planujesz dociążać koty czy zakazać samochodów? :)

Hmm, przy porównaniu dziecka z rowerzystą jakoś różnica masy i energii nie miała dla Ciebie znaczenia. Co ci zrobiły te psy i koty?


bebe napisał/a:

Najlepiej zap***dalać jak debil i dorabiać do tego ideologię

Ale jaką ideologię? Kto dorabia ideologię?


DrOzda napisał/a:
Nie umniejszając tragedii w Twojej rodzinie statystyki są bezlitosne ... nawet jeśli połowa wypadków odbywa się z winy pieszych czy rowerzystów.

No właśnie nie są bezlitosne. Wina rowerzystów i kierowców rozkłada się prawie 50/50, czyli rowerzyści są takimy samymi "debilami" na drodze. Ba, ciekawe, że tacy biedni i terroryzowani przez kierowców rowerzyści powodują prawie tyle samo wypadków co "mordercy w opancerzonych puszkach"?


DrOzda napisał/a:

Równość to by była gdyby zderzenie z pieszym czy rowerzystą rodziło dla kierowcy takie same skutki jak zderzenie z drugim samochodem. A tak to nie ma o czym dyskutować.

Proponuję zapoznać się z pojęciem "równość wobec prawa".


DrOzda napisał/a:

Zależność jest dziecinie prosta : jadąc 50 km/h droga hamowania plus czas reakcji to 25 przejechanych metrów przy idealnych warunkach. I dlatego na uliczce osiedlowej ta prędkość jest ograniczona do 20 km/h bo jakiś dzieciak po prostu może tam wyskoczyć przed maskę.

Unikasz odpowiedzi na moje pytanie (podobnie jak bebe), które zadałem poważnie. Czy nie należałoby w imię bezpieczeństwa zmniejszyć prędkości w miastach do 30km/h?

48piotr - 2011-03-09, 18:42

Cytat:
zmniejszyć prędkości w miastach do 30km/h?

To zacznijmy od 100-licy :mrgreen:

laisar - 2011-03-09, 20:32

jacusb napisał/a:
Czy nie należałoby w imię bezpieczeństwa zmniejszyć prędkości w miastach do 30km/h?

To może ja, panie kierowniku... Jak do telewizji, to bez kozery powiem: pińc...tzn.: zero. Czyli zamknięcie miast dla ruchu osobówek. I to nie tylko dla bezpieczeństwa, ale dla w imię wszelkich korzyści (: Wiecie, jakby się fajnie jeździło zbiorkomem po ulicach niemal bez osobówek? I jaki tabor byłby wypasiony za ułamek ceny nowych dróg? Ha! Jestem 100% za - i piszę 100% serio (:


Żeby nie było - ad rem: jak zwykle, największe biadolenie jest nad jakimiś pierdołami, a de facto to przecież żadna zmiana. Co najwyżej na lepsze, gdyby policja faktycznie zaczęła egzekwować. Tylko właśnie: gdyby...

bebe - 2011-03-09, 20:42

jacusb napisał/a:
Nie ma jak konstruktywna "dyskusja".

Ale to nie ja pierwszy zacząłem sprowadzać dyskusję do absurdu. :)

jacusb napisał/a:
Unikasz odpowiedzi na moje pytanie (podobnie jak bebe), które zadałem poważnie. Czy nie należałoby w imię bezpieczeństwa zmniejszyć prędkości w miastach do 30km/h?

Jeśli to uzasadnione - należałoby. Na lewackim zachodzie ;) już się to robi (chociażby w tej wstrętnej Brukseli!), a i u nas się przymierzają.

Konflikt nie leży w ograniczeniach, tylko w podejściu do świata i okolic. :) Nie twierdzę, że wszystkie ograniczenia są sensowne, poprawiają bezpieczeństwo, i dzięki nim zawsze i wszędzie jest lepiej, a ludziom żyje się dostatniej. :] Twierdzę, że przepisów prawa (w tej liczbie i ograniczeń prędkości) należy przestrzegać zawsze, nawet jeśli to niewygodne albo wymaga wysiłku. To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam. :]

A do tego dochodzą jeszcze obserwacje własne, z których wynika, że zap***dalanie jak fafik jest zwyczajnie głupie, zaś argumenty je popierające w większości nietrafione. Stąd też bronienie prawa do zap***dalania jak niepodległości zwyczajnie działa mi na nerwy. :]

mag - 2011-03-09, 20:42

laisar napisał/a:
jacusb napisał/a:
Czy nie należałoby w imię bezpieczeństwa zmniejszyć prędkości w miastach do 30km/h?

To może ja, panie kierowniku... Jak do telewizji, to bez kozery powiem: pińc...tzn.: zero. Czyli zamknięcie miast dla ruchu osobówek. I to nie tylko dla bezpieczeństwa, ale dla w imię wszelkich korzyści (: Wiecie, jakby się fajnie jeździło zbiorkomem po ulicach niemal bez osobówek? I jaki tabor byłby wypasiony za ułamek ceny nowych dróg? Ha! Jestem 100% za - i piszę 100% serio (:


To jeszcze ja!!!:
A przed każdym samochodem biegłby człowieczek z czerwoną chorągiewką i krzyczałby "JEDZIE SIĘ!!! JEDZIE SIĘ"... (to już przerabiano :-/ i się wycofano - a teraz stare wraca)

A wiecie jak zdrowo byłoby zapier....lać na nóżkach z przedmieścia do centrum biegusiem? Od razu zdrowie fizyczne w narodzie by się podniosło... Na umysłowe już nie liczę...

Czy naprawdę wszystko to co z zachodu przychodzi jest takie klawe???
Czy naprawdę drogi/szosy wybudowano dla pieszych i rowerzystów???
Czy naprawdę mądrze jest mówić pieszemu/rowerzyście - masz rację - idź/jedź nie oglądając się na skutki - bo masz pierwszeństwo???
No, może kierowca będzie faktycznie będzie miał wyrzuty sumienia - i ew. wikt i opierunek na rzecz państwa. Ale takim pieszy/rowerzysta z pierwszeństwem - nim zaopiekuje się Darwin... i iq gatunku się podniesie.

benny86 - 2011-03-09, 20:48

Odwieczne konflikty między rowerzystami a kierowcami - to już jest naprawdę żałosne... Korzystam i z samochod i z roweru (jeśli pogoda pozwala) i prawda jest taka, że idiotów można znależć i w jednej i w drugiej grupie. Mnie najbardziej przeraża to, że zdecydowana większość rowerzystów jest pozbawiona jakiegokolwiek oświetlenia- co najwyżej jeden śmieszny odblask, który jest montowany na szprychach...

Co do wprowadzanej zmiany to rozwiązanie owszem jakiś sens ma ale nie przy kulturze jazdy naszych rodaków. jedni z nieznajomości nowego prawa będą psy wieszać na rowerzystach, Ci czując się jak święte krowy będą chcieć zawsze i za każdą cenę wyegzekwować pierwszeństwo - dobrze jeśli skończy się na "pozdrowieniach" i geście środkowego palca... Co do jazdy chodnikiem też jestem przeciwny, za wyjątkim sytuacji gdy część chodnika jest wydzielona jako droga rowerowa - tyle że w moim mieście ludzie chyba mają problemy ze wzrokiem - radośne mamuśki spacerują tam z 2-3letnimi dzieciakami, zaeferowane plotkami z koleżanką o wczorajszym odcinku telenoweli nic sobie nie robią z tego że obok mają szeroki chodnik dla pieszych...
Osobiście podzielam zdanie Laisara - wystarczy egzekwowanie istniejącego prawa + zdrowy rozsądek i kultura wśród WSZYSTKICH uczestników ruchu drogowego.

Mikele - 2011-03-09, 20:59

Uwielbiam dyskusje o złych rowerzystach rozjeżdżających staruszki i dzieci po chodnikach...

Sam na rowerze jeżdżę i wiem jakie chamstwo jest nieodłącznie związane z większością kierowców aut.
Zajeżdżanie drogi w korkach i podjeżdżanie pod krawężnik, żeby szybki rowerzysta nie miał za lekko to małe piwo, najlepsi są mistrzowie kierownicy, którzy wymuszają pierwszeństwo na kierowcach rowerów, a potem jeszcze potrafią się zatrzymać i zbluzgać... Cieszę się, że nie wożę pompki, bo chroni mnie to w takich sytuacjach przed sprawami o pobicie ;)

jacusb - 2011-03-09, 22:59

Mikele napisał/a:
Sam na rowerze jeżdżę i wiem jakie chamstwo jest nieodłącznie związane z większością kierowców aut.

Ja muszę powiedzieć, że w Warszawie jest inaczej. Trochę jeździłem skuterem (co prawda nie rower) i moim zdaniem bardzo dużo kierowców robi miejsce jak widzi jednoślad. Nigdy nie zaobserowałem sytuacji celowego hamstwa i zajeżdżania drogi. Moim zdaniem większość sytuacji "stresowych" w korkach wynika z szybkości poruszania się i zwrotności jednośladów i tego, że z punktu widzenia kierowcy osobówki, jednoślady pojawiają się w miejscach, gdzie jeszcze 10s temu nic nie było. A dla osobówki w korku co to jest te 10s, nuda, radio, 1m do przodu nic się nie dzieje... a rower/motor w tym czasie zdąży zmienić pas i wyminąć 10 samochodów. Niestety biorąc to pod uwagę czasami brakuje wyobraźni rowerzystom. I chyba wina jest po połowie, skoro ok. połowy wypadków z udziałem rowerzystó jest przez nich samych powodowana.

laisar napisał/a:
Czyli zamknięcie miast dla ruchu osobówek. I to nie tylko dla bezpieczeństwa, ale dla w imię wszelkich korzyści (: Wiecie, jakby się fajnie jeździło zbiorkomem po ulicach niemal bez osobówek? I jaki tabor byłby wypasiony za ułamek ceny nowych dróg? Ha! Jestem 100% za - i piszę 100% serio (:

Widzisz, jeden lubi pomarańcze a drugi jak mu nogi śmierdzą. Ja nienawidzę korzystać z transportu publicznego. Zamiast zamykać miasto dla osobówek proponuję obwodnice, parkingi P&D, mosty, ..., wiesz jak wtedy pięknie jeździłoby się samochodem. A kto chce na parking P&D pod miastem i w komunikację.

benny86 napisał/a:
wystarczy egzekwowanie istniejącego prawa + zdrowy rozsądek i kultura wśród WSZYSTKICH uczestników ruchu drogowego

Kierowcy samochodów są przyzwyczajeni do mandatów, ale chciałbym zobaczyć miny rowerzystów jak nagle dostają mandaty za przejazd (a nie przeprowadzanie) roweru przez pasy, nieprzepisowe wymijanie/omijanie, przekraczanie ciągłej, ... ;-)

laisar - 2011-03-09, 23:36

jacusb napisał/a:
Ja nienawidzę korzystać z transportu publicznego.

A ja doskonale rozumiem, że jestem nietypowy, bo możliwość poczytania przebija wszelkie niedogodności nawet naszej stosunkowo siermiężnej komunikacji publicznej - ale i Ty być może inaczej byś ją oceniał, gdyby kursowała co 2 min., dojeżdżała gdziekolwiek w 20 min i oferowała warunki klasy biznes w japońskich superpociągach... Hmm? (;


Cytat:
Zamiast zamykać miasto dla osobówek proponuję obwodnice, parkingi P&D, mosty..., wiesz jak wtedy pięknie jeździłoby się samochodem.

Stałoby się w korkach na 10-pasmówce, jak w USA czy innym Londinium czy Paryżewie, zamiast w bieda-Alejach Jerozolimskich? <:

Oczywiście, do tego stanu nam bardzo daleko - póki co budujemy jeszcze (i trochę to potrwa) to co jest faktycznie niezbędnym minimum. Trzeba sobie tylko zdawać sprawę - zawczasu - że przykłady z całego świata dowodzą, że wystarcza już niewiele powyżej owego minimum, a nawet 10 ringów na spółkę z 5 średnicówkami koniec końców nic nie da. W związku z czym rzeczywiście bez sensu jest ślepe powielania wzorców, które się nie sprawdziły...


Cytat:
A kto chce na parking P&D pod miastem i w komunikację.

"Zrównoważony rozwój transportu" to rzecz jasna bardzo szlachetna idea, ale ma jeden feler: to jest ideał, a te niestety są nierealne. I w którymś momencie trzeba się jednak zdecydować: albo rybki, albo grzybki.

Oczywiście, do tego stanu... itd - patrz wyżej.

laisar - 2011-03-09, 23:40

jacusb napisał/a:
chciałbym zobaczyć miny rowerzystów jak nagle dostają mandaty za przejazd (a nie przeprowadzanie) roweru przez pasy, nieprzepisowe wymijanie/omijanie, przekraczanie ciągłej

Dlatego właśnie tak wiele osób mówi o poprawie egzekwowania przepisów - dotyczących wszystkich użytkowników dróg...

jacusb - 2011-03-09, 23:57

Odnośnie problemów z ilością samochodów i korkami w miastach jest jeden b.dobry według mnie pomysł (nie mój). A mianowicie wszystkie tereny w miastach gdzie można parkować i obecne miejsca parkingowe powinny zostać sprywatyzowane (całkowicie) a ceny za parkowanie uwolnione. Wtedy doszło by do tego, że np. godzina postoju w centrum kosztowałaby 200pln, natomiast gdzieś dalej 50gr. Wtedy sam popyt/podaż sterowałby cenami i chętnymi do parkowania.

laisar napisał/a:
ale i Ty być może inaczej byś ją oceniał, gdyby kursowała co 2 min., dojeżdżała gdziekolwiek w 20 min i oferowała warunki klasy biznes w japońskich superpociągach... Hmm? (;

I była prywatna, bez żadnych subwencji wtedy proszę bardzo, z chęcią się przesiądę. Jak w USA będą już używać teleporacji to wtedy wybudujemy u nas 3-4 linię metra.... ale każdy ma jakieś marzenia ;-)

laisar - 2011-03-10, 00:13

jacusb napisał/a:
I była prywatna, bez żadnych subwencji

Aha, że niby tak jak te średnicówki i ringi teraz, tak?

Ale, zaraz...

<<<<:

jacusb - 2011-03-10, 00:29

laisar napisał/a:
Aha, że niby tak jak te średnicówki i ringi teraz, tak?

Ale o którym mieście piszesz? Warszawa ma jakieś obwodnice?

laisar - 2011-03-10, 01:05

A jakie to ma znaczenie, o którym - jest w ogóle jakieś z "prywatnymi, bez żadnych subwencji"???



W zależności jak liczyć, to Warszawa ma (; w tej chwili do 5 (pięciu) obwodnic - aczkolwiek można oczywiście uznawać, że "szklanka jest do połowy pusta" dopóki wszystkie nie zostaną (chociaż) podomykane <:
    • Śródmieścia / śródmiejska;
    • Centrum / Etapowa / Miejska;
    • Zewnętrzna / Ekspresowa;
    • Mała;
    • Duża.

Szczegóły to już w Wikipedii albo u SISKOM-u.

jacusb - 2011-03-10, 01:19

No nie, rozbroiłeś mnie z tymi obwodnicami. W Warszawie nie ma żadnej ukończonej obwodnicy miasta, są najwyżej obwodnice dzielnic. Cały tranzyt musi przejechać miasto.


laisar napisał/a:
jest w ogóle jakieś z "prywatnymi, bez żadnych subwencji"???


no co? każdy dąży do ideału, Ty miałeś swoje marzenia:

laisar napisał/a:
komunikacji publicznej ... kursowała co 2 min., dojeżdżała gdziekolwiek w 20 min i oferowała warunki klasy biznes w japońskich superpociągach... Hmm?



ps. Ale transport autobusowy prywatny jest, i ma się dobrze.

laisar - 2011-03-10, 02:24

jacusb napisał/a:
rozbroiłeś mnie z tymi obwodnicami

To nie ja, to planiści (((:


Cytat:
W Warszawie nie ma żadnej ukończonej obwodnicy miasta

Ukończonej - nie, ale formalnie jedna jest domknięta... Duża (((;


Cytat:
każdy dąży do ideału

Ja jestem prosty chłopak - nie mam żadnego ideolo nt własności i osobiście wystarczy mi, że coś dobrze działa, wszystko jedno czy będzie prywatne, komunistyczne, spółdzielcze, samorządowe, państwowe, marsjańskie czy niczyje.

Jeżeli więc ma Ci to sprawić przyjemność, to proszę bardzo: po zamknięciu miasta dla osobówek niech sprzedadzą / zlikwidują też wszelkie MZA itp a ZTM będzie tylko planował, przetargował i kontrolował działanie zbiorkomu (:

benny86 - 2011-03-10, 11:57

Co do komunikacji publicznej "prywatnej, bez żadnych subwencji" pozwolę sobie zabrać głos jako mgr administracji " w obecnym stanie prawnym to nie możliwe, przedsiębiorcy prywatni mogą działać jedynie obok komunikacji organizowanej i finansowanej przez samorządy.

Spytacie pewnie dlaczego? Otóż jest tzw. pakiet ustaw samorządowych (tzn. ustawa o samorządzie gminnym, ustawa o samorządzie powiatowym oraz ustawa o samorządzie województwa), które nakładają na poszczególne jednostki samorządu ściśle określone obowiązki. Jednym z wielu zadań gminy jest organizowanie komunikacji publicznej na terenie gminy, a w realizacji tego obowiązku gminy mogą tworzyć związki międzygminne i tak to się najczęściej odbywa - są to znane wszystkim międzygminne związki komunikacyjne. Tworzone i finansowane są przez zainteresowane gminy, oczywiście gmina może przystąpić do już istniejącego MZK-u.
Owszem, można by zlikwidować ustawowy obowiązek organizowania komunikacji publicznej przez gminy - ba, samorządy nawet z radością by przyjęły tą wiadomość (koszty, koszty...) Pytanie jakie byłyby konsekwencje? Czy ktoś, mieszkający poza centrum miałby możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza it? Owszem, prywatni przedsiębiorcy z chęcią by weszli zwiększym rozmachem na rynek - ale tylko na tych trasach, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione.
W podobny sposób gminy dopłącają do oczyszczania miasta, budowy kanalizacji i wielu wielu innych rzeczy - czy ztego też trzeba rezygnować w imię nie do końca dobrze rozumianych zasad wolnego rynku? Osobiście jestem za tym, żeby pewne dziedziny były gwarantowane przez samorządy, a tzw. sfera użyteczności publicznej z pewnością do niej należy.
Owszem, też mi się nie podoba wykonywanie tych obowiązków w praktyce, ale to już inny temat.

laisar - 2011-03-10, 12:39

Cytat:
prywatni przedsiębiorcy z chęcią by weszli zwiększym rozmachem na rynek - ale tylko na tych trasach, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione.

Ależ to bardzo proste, drogi Watsonie (; - "pakietowanie": do każdej lukratywnej trasy dodajemy połączenie nierentowne, z gwarantowanym minimami obsługi... Szczegóły techniczne, i tyle.

Rzecz jedynie w tym, że nie-prywatne nie muszą działać gorzej - tyle że władze miewają tendencje do mniejszego ich kontrolowania, co szybciej prowadzi do patologii, a tymczasem na prywaciarza jakoś chętniej nasyłają owe kontrole. I to jest ta jedyna różnica, która sprawia, że "prywatne działa sprawniej" <:

Zakup taboru kosztuje X, eksploatacja Y, pasażerów jest Z - matematyka jest dla wszystkich taka sama: część tras właściwie nigdy może nie być opłacalna jeżeli liczyć ich ekonomiczność wyłącznie wąsko finansowo. A przecież długie dojazdy własną osobówką też obciążają budżet państwowo-samorządowy (utrzymanie sieci drogowej, koszty ekologiczne czy medyczne), czego prawie nigdy się nie wlicza do żadnych bilansów. Oczywiście, te koszty bardzo też trudno w ogóle policzyć, ale to nie powoduje, że one znikają.


Wniosek jest MSZ taki, że najważniejsze są mechanizmy kontroli, a nie konkretna forma własności...

benny86 - 2011-03-10, 12:43

laisar napisał/a:
Ależ to bardzo proste, drogi Watsonie (; - "pakietowanie": do każdej lukratywnej trasy dodajemy połączenie nierentowne, z gwarantowanym minimami obsługi... Szczegóły techniczne, i tyle.

Sposób dobry, ale nie zawsze możliwy do zastosowania. Np. w moim mieście jedna z niezbyt rentownych linii obsługuje dzielnicę położoną zupełnie w innej części miasta niż te linie, które przynoszą całkiem sensowny dochód. Nie mam nic przeciwko wycieczkom krajoiznawczym, ale nie podczas codziennych dojazdów do/z pracy

laisar - 2011-03-10, 12:47

Nie, nie, nie (: - to nie ma być zbicie ich w jedną trasę, tylko dana firma ma obsługiwać obie, jedną dochodową i jedną niedochodową, osobno.

(To żeś wymyślił... :roll: ).

jacusb - 2011-03-10, 12:50

benny86 napisał/a:
czy ztego też trzeba rezygnować w imię nie do końca dobrze rozumianych zasad wolnego rynku?

Zasady wolengo rynku są jasne. Właśność ma być prywatna i tyle, państwo łapy precz. No więc, gdzie tu nie zrozumienie zasad?


benny86 napisał/a:
Czy ktoś, mieszkający poza centrum miałby możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza it?

Chcesz powiedzieć, że teraz każdy mieszkający poza centrum ma możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza dzięki transportowi miejskiemu? Gminy też organizują transport tylko tam, gdzie jest iluś mieszkańców. Dlaczego kryterium ilościowe jest lepsze od ekonomicznego?

benny86 napisał/a:
pozwolę sobie zabrać głos jako mgr administracji

Widzisz, jesteś częścią systemu. Jeżeli jeszcze aktywnie pracujesz w administracji to dla Ciebie im jej więcej tym lepiej. Dlatego sama myśl o tym, że coś może być całkowicie prywatne łączysz z tym, że to się zawali. A na szczęście jest tak, że to co prywatne jest lepsze. Jakoś pomimo prywatnego w pełni rynku produkcji chleba jego rodzajów jest tyle, że trudno zliczyć. Każdy ma do niego dostęp i pieczywo jest tanie. A kiedyś, jak wszystko zarządzane przez administrację centralną to było pewnie dobrze?


ps. dyskusja o wyższości systemu wolnorynkowego nad socjalny nie ma końca, proponuję od razu nowy wątek

jacusb - 2011-03-10, 12:51

laisar napisał/a:
Rzecz jedynie w tym, że nie-prywatne nie muszą działać gorzej

Możesz podać przykład działania podobnej firmy prywatnej i nie-prywatnej gdzie ta druga na takich samych zasadach działa lepiej lub tak samo dobrze jak prywatna?

laisar - 2011-03-10, 13:07

@jacusb: Najpierw, to byśmy musieli ustalić kryteria owej "lepszości" - "czysto" finansowo to niewiele się w życiu opłaca, a zbiorkom równie dobrze można traktować jak biblioteki, przedszkola czy parki. Rachunek ekonomiczny jest oczywiście zawsze ważny, ale jednak czasem nawet ważniejsze są jakieś inne zyski - i np zaprzysięgły anarchokapitalista nigdy nie dogada się więc z kimś, kto ceni sobie istnienie parków narodowych. W takim przypadku po prostu brak punktów stycznych...
benny86 - 2011-03-10, 13:11

jacusb napisał/a:
Zasady wolengo rynku są jasne. Właśność ma być prywatna i tyle, państwo łapy precz. No więc, gdzie tu nie zrozumienie zasad?

Wszystko pięknie, ładnie tyle tylko że stan gospodarki wolno rynkowej w stu% nie istnieje nigdzie. Poza tym wolny rynek nie oznacza własności tylko prywatnej, lecz konkurencję na takich samych zasach różnych podmiotów, po szczegóły zapraszam do literatury z zakresu makroekonomii.

jacusb napisał/a:
Chcesz powiedzieć, że teraz każdy mieszkający poza centrum ma możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza dzięki transportowi miejskiemu? Gminy też organizują transport tylko tam, gdzie jest iluś mieszkańców. Dlaczego kryterium ilościowe jest lepsze od ekonomicznego?

Jeśli oczekujesz jednolkitej precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o charakterze ogólnym to niestety jej nie otrzymasz. Na przykłądzie swojego miasta mogę stwierdzić jedynie, że mieszkaniec każdej dzielnicy ma dostęp do komunikacji publicznej, choć ilość kursów faktycznie jest różna. Do każdej dzielnicy miasta można dojechać/wrócić w godzinach porannego i popołudniowego szczytu + minimum kilka kursów pomiędzy tymi godzinami więc całkiem niezle. Rozkład jazdy jest aktualizowany raz na 6m-c zawsze, a jeśli ejst potrzeba to częściej (np. budowa nowego osiedla, otwarcie filii szkoły wyższej - znalazły swoje odzwierciedlenie w rozkładach jazdy tak, aby mieszkańcy mogli skorzystać z dojazdu).

jacusb napisał/a:
Widzisz, jesteś częścią systemu. Jeżeli jeszcze aktywnie pracujesz w administracji to dla Ciebie im jej więcej tym lepiej

Stwierdzasz fakty, nie mając o nich żadnej wiedzy. Otóż zmartwie Cię - nie pracuje w administracji, bo nie podobało mi się w zawodzie parę rzeczy - zarobki, dziwni ludzie na kierowniczych stanowiskach, pracowanie na pożytek naczelnika a nie na własną pozycję dużo by wymieniać Teksty typu "jesteś częścią systemu" sobie daruj bo są żałosne, jak widzę nie rozróżniasz niczego - samorządu od administracji rządowej, aktualnego ustroju od poprzedniego,
przykład który podajesz z pieczywem tylko wskazuje na to, że nie czytałeś do końca moich poprzednich postów. Poza tym owszem, produkcja chleba odbywa się poprzez włąsność prywtaną (chwała bogu i swobodzie działalności gospodarczej za to!) ale czy sądzisz, że rynek produkcji rolnej czy innej żywności jest oparty na własności prywtanej? Otóż nie. Wiesz ile Ty, ja i wszyscy inny podatnicy dopłącamy do KRUSU, wspólnej polityki rolnej czy też innych form pomocy publicznej skierowanej do przedsiębiorców sektora żywnościowego? Cholera mnie bierze jak o tym myślę, to nie ma zbyt wiele wspólnego z wolnym rynkiem.
Dopiero teraz, w obliczu kryzysu rynku żywności mądre głowy UE ZACZYNAJĄ MYŚLEĆ, aby polityka rolna chroniła nas, konsumentów a nie producentów - jeśli już w ogóle podmiot publiczne mają ingerować (czemu ejstem przeciwny) to wolę aby parasol ochronny otwirzyć nad konsumentem a nie producentami jakichkolwiek dóbr i/lub usług - wszakże to my, obywatele jesteśmy suwerenem a nie różnego rodzaju podmioty gospodarcze (niezależnie od formy własności)

bebe - 2011-03-10, 13:32

jacusb napisał/a:
No nie, rozbroiłeś mnie z tymi obwodnicami. W Warszawie nie ma żadnej ukończonej obwodnicy miasta, są najwyżej obwodnice dzielnic. Cały tranzyt musi przejechać miasto.

Czekam z utęsknieniem na koronny argument o tirach z Lizbony do Władywostoku. :) A serio - "cały tranzyt" to w Warszawie 3-5% ruchu. I nie przytaczam tu pobożnych życzeń czy teorii wyssanych z brudnego palucha, tylko dane z badań (patrz: Siskom). Cały ciężki ruch tranzytowy od paru już ładnych lat omija Warszawę DK50 (oczywiście, żeby tradycji stało się zadość, nawet ta obwodnica nie jest domknięta :). Niestety, niemal wszystkie tiry na warszawskich ulicach to ruch do/z Warszawy, a ponieważ czipsy z Bangladeszu muszą podjechać tirem pod samo Tesco, jest jak jest.

To czego najbardziej brakuje, to właśnie wewnątrz-miejskie ringi do obsługi ruchu międzydzielnicowego.

jacusb - 2011-03-10, 15:28

laisar napisał/a:
@jacusb: Najpierw, to byśmy musieli ustalić kryteria owej "lepszości" - "czysto" finansowo to niewiele się w życiu opłaca

Ale za wszystko trzeba zapłacić. Rachunek musi wyjść kiedyś na +. Jeżeli cały czas będzie się dokładać to system kiedyś runie, nie teraz to za 20 lat.

benny86 napisał/a:
Wszystko pięknie, ładnie tyle tylko że stan gospodarki wolno rynkowej w stu% nie istnieje nigdzie. Poza tym wolny rynek nie oznacza własności tylko prywatnej, lecz konkurencję na takich samych zasach różnych podmiotów, po szczegóły zapraszam do literatury z zakresu makroekonomii.

Można jeszcze dokładać do definicji gospodarki wolnorynkowej, ale pisałeś o "nie do końca dobrze rozumianych zasad wolnego rynku", czyli o czym?

benny86 napisał/a:
Stwierdzasz fakty, nie mając o nich żadnej wiedzy.

Przeczytaj jeszcze raz spokojnie mój post a później swój:
1. "Widzisz, jesteś częścią systemu". - jeżeli skończyłeś studia związane z administracją "pozwolę sobie zabrać głos jako mgr administracji " to co byś nie robił jesteś częścią systemu administracyjno-urzędniczego. To, że nie wykonujesz takiej pracy nie ma znaczenia.

2. "Jeżeli jeszcze aktywnie pracujesz w administracji" - nie jest to stwierdzenie, jet to tryb przypusczający

benny86 - 2011-03-10, 15:37

jacusb napisał/a:
pisałeś o "nie do końca dobrze rozumianych zasad wolnego rynku", czyli o czym?

Dokładnie o tym o czym już wspomniałem - jeżeli dla Ciebie wolny rynek= istnienie TYLKO własności prywatnej, to właśnie taki stan rzeczy nazywam złym rozumieniem zasad wolnego rynku. Gdybyś czytał już istniejące posty, nie pytałbyś o to co już została napisane...
jacusb napisał/a:
1. "Widzisz, jesteś częścią systemu". - jeżeli skończyłeś studia związane z administracją "pozwolę sobie zabrać głos jako mgr administracji " to co byś nie robił jesteś częścią systemu administracyjno-urzędniczego. To, że nie wykonujesz takiej pracy nie ma znaczenia.

Naprawdę sądzisz, że jedynym miejscem zatrudnienia absolwentów administracji są urzędy administracji publicznej? Poczytaj na stronach internetowych uczelni jakie mają specjalności, porozmawiaj z absolwentami tego kierunku młodego pokolenia (powiedzmy max 10 lat po studiach) gdzie i jaką prace dostali, dlaczego odeszli z budżetówki itp a zobaczysz że sprawa nie jest tak jednoznaczna jak ją oceniasz. Uwzględniając powyższe to że nie pracuję w zawodzie jenak MA znaczenie. Jak widać wolisz tworzyć archaiczne, chore podziały na "my" (tzn. przeciętnych kowalskich) i "oni" (ludzie którzy w jakikolwiek sposób są związani zawodowo z podmiotami publicznymi). Rozumię, że tak sprawę można było pojmować 20 lat temu, względnie w pierwszej połowie lat 90tych, ale od tego zcasu "troche" się pozmieniało - jak widać wszystko oprócz mentalności części społeczeństwa.

jacusb - 2011-03-10, 16:28

benny86 napisał/a:
Dokładnie o tym o czym już wspomniałem - jeżeli dla Ciebie wolny rynek= istnienie TYLKO własności prywatnej, to właśnie taki stan rzeczy nazywam złym rozumieniem zasad wolnego rynku. Gdybyś czytał już istniejące posty, nie pytałbyś o to co już została napisane...

Na temat wolnego rynku napisano wiele książek i zapisany tysiące stron. Własność prywatna jest jedną z podstaw wolnego rynku. W przypadku takich dyskusji jak ta, zwłaszcza na forum ciężko jest za każdym razem cytować definicje. Nigdzie nie napisałem, że wolny rynek to tylko własość prywatna. Ale bez określonego prawa własności nie może być wolengo rynku.


benny86 napisał/a:
Rozumię, że tak sprawę można było pojmować 20 lat temu, względnie w pierwszej połowie lat 90tych, ale od tego zcasu "troche" się pozmieniało

Tak, administracja rozrasta się coraz bardziej. Urzędników jest więcej niż za czasów komuny ;-) (nawet Kazik o tym śpiewa)


benny86 napisał/a:
Naprawdę sądzisz, że jedynym miejscem zatrudnienia absolwentów administracji są urzędy administracji publicznej

Zmyślasz, nigdzie tak nie napisałem.

benny86 napisał/a:
Uwzględniając powyższe to że nie pracuję w zawodzie jenak MA znaczenie.

Jakieś tam ma. Ale człowiek na studiach jest kształtowany przez kolegów ze studiów, wykładowców, praktyki, setki książek i podręczników które przeczytał. To wszystko wpływa i kształtuje w pewien sposób umysł. Te min. 5 lat obcowania i przebywania w pewnych kręgach sprawia, że kończąc studia przynależysz do pewnej grupy (w większym bądź mniejszym stopniu). Jeżeli skończyłeś studia, które przygotowują do pracy w systemie administracyjno-urzędniczym to niezależnie czy chcesz tego czy nie sprawia, że jesteś częścią tego systemu.

Piszesz, że źle czytam Twoje posty, ale zastanów się, jak to wygląda u Ciebie. Dokładasz małe wyrazy w stylu "tylko", "jedynym" do moich wypowiedzi przez co zmienia się ich znaczenie i przez samego siebie się denerwujesz. Czy gdziekolwiek napisałem, że:
benny86 napisał/a:
jedynym miejscem zatrudnienia absolwentów administracji są urzędy administracji publicznej?

benny86 - 2011-03-10, 17:00

jacusb napisał/a:
Zasady wolengo rynku są jasne. Właśność ma być prywatna i tyle, państwo łapy precz

jacusb napisał/a:
Nigdzie nie napisałem, że wolny rynek to tylko własość prywatna

Nie uważasz że te dwie opinie wzajemnie się wykluczają? Jeśli mówisz "państwo łąpy precz" rozumię że precz od wszystkiego - bo żadnych wyjątków nie podałeś.

jacusb napisał/a:
Tak, administracja rozrasta się coraz bardziej. Urzędników jest więcej niż za czasów komuny

Owszem, zatrudnia się rzesze niewykwalifikowanych osób mających co najwyżej maturę i płaci im się 1,5-2 tys. zł. Kiedyś Fundacja Batorego policzyła, że pracę trzech pseudo-urzędników mogłaby wykonywać jedna wykwalifikwoana osoba - nawet płacąc jej wyższą stawkę żeby nie odeszła do sektora prywatnego podatnik zyskuje dwojako: niższe koszty+sprawniejsza obsługa. Niestety, kręgi polityczne patrzą przede wszytskim na wyniki wyborów i sondaże poparcia niż realne problemy do rozwiązania.

jacusb napisał/a:
Zmyślasz, nigdzie tak nie napisałem

Chcesz cytować, cytuj również znaki interpunkcyjne stawiane na końcu zdania. Znak zapytania ma tutaj dość istotne znaczenie
jacusb napisał/a:
Ale człowiek na studiach jest kształtowany przez kolegów ze studiów, wykładowców, praktyki, setki książek i podręczników które przeczytał. To wszystko wpływa i kształtuje w pewien sposób umysł. Te min. 5 lat obcowania i przebywania w pewnych kręgach sprawia, że kończąc studia przynależysz do pewnej grupy (w większym bądź mniejszym stopniu). Jeżeli skończyłeś studia, które przygotowują do pracy w systemie administracyjno-urzędniczym to niezależnie czy chcesz tego czy nie sprawia, że jesteś częścią tego systemu.

Żałosne bzdury. Tak się składa że ukończyłem specjalizację gospodarczą gdzie sporo część przedmiotów dotyczyła szeroko pojętej gospodarki i podmiotów w niej funkcjonujących, po szczegóły zapraszam do programu studiów dostępnych na stronie internetowej wydziału prawa i administracji każdego uniwersytetu. Jeśli nie masz o czymś pojęcia, po prostu o tym nie pisz.
jacusb napisał/a:
Dokładasz małe wyrazy w stylu "tylko", "jedynym" do moich wypowiedzi przez co zmienia się ich znaczenie i przez samego siebie się denerwujesz.

Może tego nie dostrzegasz, ale czasami ten "mały wyraz" ma znaczenie
jacusb napisał/a:
Czy gdziekolwiek napisałem, że:benny86 napisał/a:
jedynym miejscem zatrudnienia absolwentów administracji są urzędy administracji publicznej?

Już wyżej wyjaśniłem - to było PYTANIE a nie zdanie oznajmujące - mała, lecz istotna różnica.


A tak sensu largo: Wyjaśniłem Ci dlaczego obecnie komunikacja publiczna ma taką a nie inną formę własności. Ty odpowiedziałeś żałosnymi, personalnymi uwagami typu "jesteś częścią systemu" które nie mają żadnego związku z poruszanym tematem. Nie wiem dlaczego zdecydowałeś się na taki styl rozmowy, ale na pewno nie świadczy on o kulturze zbyt dobrze. Wiesz po czym poznawałem klientów-przedsiębiorców pracując niedługi czas w zawodzie? Otóż właśnie po kulturze osobistej i wzajemnym szacunku - Twoje uwagi względem mojej skromnej osoby nie mają kompletnie żadnej podstawy. Nie lubię się chwalić, ale niech będzie że zrobię wyjątek: otóż propozycję zmiany pracy dostałem właśnie od przedsiębiorcy którego obsługiwałem w samorządzie. Wobec powyższego pozwolę sobie stwierdzić że jednak "nie jestem częścią systemu" :mrgreen:

billbill666 - 2011-03-10, 17:09

Przynudzacie panowie :-( miało być o przepuszczaniu rowerzystów na ścieżkach rowerowych a jest o wolnym rynku,może pora odświeżyć Smoleńsk i shizę po krzyżem ;-)
48piotr - 2011-03-10, 17:33

billbill666 napisał/a:
odświeżyć Smoleńsk i shizę po krzyżem

Przyjemnego odlotu TU 102 :oops:

billbill666 - 2011-03-10, 20:31

48piotr to miłego bujania w obłokach :mrgreen: i lądowania na "pysiorku"w błotku ;-) Start!!!Tylko nie zgłaszaj w razie komplikacji z lądowaniem-"Houston mamy problem" :mrgreen: Pora wrócić do przepuszczania rowerzystów.
48piotr - 2011-03-10, 20:35

48piotr napisał/a:
Przyjemnego odlotu TU 102

W okolice Smoleńska :evil:

billbill666 - 2011-03-10, 20:51

48piotr,niestety bujam za trochę ale ZUZĄ do Melku w ojczyźnie Adolfa H. :-/ Smoleńsk mi nie leży w żadnej formie i pliss wróćcie do omawiania właściwego tematu bo się bełkot zrobił :-/
stempik - 2011-03-11, 12:33

billbill666 napisał/a:
pliss wróćcie do omawiania właściwego tematu

To co, wracamy??
Mikele napisał/a:

....Zajeżdżanie drogi w korkach i podjeżdżanie pod krawężnik, żeby szybki rowerzysta nie miał za lekko.....

O kurka to ja nie tylko dziki ale i cham jestem.
A ten szybki rowerzysta nie mógłby przyjechać przede mną. To by rozwiązało sprawę, a i ja od razu poczuł bym się lepiej.
Ostatnio poprosiłem takiego jednego który wlazł przede mną do lekarza, no sami wiecie o co poprosiłem. I teraz myslę że to źle, bo może on był rowerzysta.

I jeszcze prośbę mam, mag jeśli Ty to czytasz to proszę, nie pisz o tych choragiewkach , bo ja mam potem koszmary.

jacusb - 2011-03-11, 15:33

benny86 napisał/a:
jacusb napisał/a:

Ale człowiek na studiach jest kształtowany przez kolegów ze studiów, wykładowców, praktyki, setki książek i podręczników które przeczytał. To wszystko wpływa i kształtuje w pewien sposób umysł. Te min. 5 lat obcowania i przebywania w pewnych kręgach sprawia, że kończąc studia przynależysz do pewnej grupy (w większym bądź mniejszym stopniu). Jeżeli skończyłeś studia, które przygotowują do pracy w systemie administracyjno-urzędniczym to niezależnie czy chcesz tego czy nie sprawia, że jesteś częścią tego systemu.

Żałosne bzdury.

Uważasz, że 5 lat studiów i praca nie ma wpływu na osobowość i sposób myślenia osoby?


benny86 napisał/a:

... propozycję zmiany pracy dostałem właśnie od przedsiębiorcy którego obsługiwałem w samorządzie. Wobec powyższego pozwolę sobie stwierdzić że jednak "nie jestem częścią systemu"

Skończyłeś studia na kierunku "Administracja", pracowałeś w administracji publicznej, dzięki pracy w samorządzie znalazłeś inną pracę i chcesz powiedzieć, że nie jesteś częścią systemu administracyjno-urzędniczego?

benny86 napisał/a:

Ty odpowiedziałeś żałosnymi, personalnymi uwagami typu "jesteś częścią systemu" które nie mają żadnego związku z poruszanym tematem.

Piszesz, jakby to były jakieś obelgi a to stwierdzenie jest bez zabarwienia negatywnego bądź pozytywnego. I mylisz się, jeżeli uważasz, że nie ma to związku tematem. Moje uwagi odnosiły się do stwierdzenia, że transport prywatny będzie gorszy od publicznego i powinien być kontrolowany przez samorządy bo "prywaciaże" sprawią, że ludzie nie będą mogli dojeżdżać na zakupy/klekarza/pracy. Czyli trzeba go kontrolować a do tego potrzebne są zastępy kontrolujących (pracujących w administracji publicznej). Więc istnienie transportu publicznego przekłada się na ilość miejsc pracy, a co za tym idzie podaż na rynku jest większa i łatwiej znaleść pracę jako pracownik administracji publicznej. Przewaga podaży nad popytem jest powiązana ze wzrostem płac. Prywatny przedsiębiorca chcący zatrudnić potencjalnego urzędnika musi mu zaproponować warunki porównywalne bądź lepsze od tych "publicznych". Więc jeżeli wzrasta płaca w sektorze publicznyn to dla tego samego zawodu musi wzrosnąć w prywatnym. Jeżeli ktoś pracuje w pewnym obszarze gospodarki zyskuje, a jeżeli może na czymś zyskać albo stracić to zawsze będzie się skłaniał do rozwiązania lepszego dla siebie.

benny86 - 2011-03-11, 16:39

jacusb napisał/a:
Uważasz, że 5 lat studiów i praca nie ma wpływu na osobowość i sposób myślenia osoby?

Uściślijmy: 3lata+2lata studiów (licencjat+mgr)+3m-ce pracy. Otóż nie wpływa. W pracy kierowałem się zawsze aktualnym stanem prawnym bo to on jest najistotniejszy w tej branży. Nie mogłem zmienić rzeczy które mnie wkurzały więc odeszłem - proste, zwięzłe, przejrzyste

jacusb napisał/a:
Skończyłeś studia na kierunku "Administracja", pracowałeś w administracji publicznej, dzięki pracy w samorządzie znalazłeś inną pracę i chcesz powiedzieć, że nie jesteś częścią systemu administracyjno-urzędniczego?

Nie dzięki pracy w samorządzie, tylko dzięki gościowi z którym się zetknąłem - na pismach kierowanych do klientów podpisuje się imiennie dany pracownik. Facet znalazł mnie na portalu społecznościowym, wysłał meila z propozycją spotkania po godzinach pracy, przedstawił ofertę a ja ją przyjąłem - ot cała moja "wina". Tak, nadal twierdzę że nie ejstem częścią systemu administracyjno-urzędniczego (nie wiem skąd wziąłeś to pojęcie, domyślam się że masz na myśli system organów administracji publicznej? a właściwie organy samorządu terytorialnego w tym konkretnym przypadku?

jacusb napisał/a:
Moje uwagi odnosiły się do stwierdzenia, że transport prywatny będzie gorszy od publicznego i powinien być kontrolowany przez samorządy bo "prywaciaże" sprawią, że ludzie nie będą mogli dojeżdżać na zakupy/klekarza/pracy.

Wskaż mi moją wypowiedz w któej stwierdziłem że transport prywatny będzie/jest gorszy od publicznego. Napisałem jedynie, że przy obecnym stanie prawnym gminy mają OBOWIĄZEK organizowania komunikacji publicznej. Po chwili dodałem, że prywatni przedsiębiorcy nie będą zainteresowani (z oczywistych chyba względów?) działalnością na liniach nierentownych - i bardzo dobrze, biznes robi się dla zysku i tyle. Sprawa właśnie tak wygląda w praktyce (przynajmniej w moim regionie prywatni przewożnicy starają się o koncesję na przewóz osób na dochodowych liniach (np. jastrzębie-żory-katowice, żory-rybnik-żory, cieszyn-żory-katowice itp). Myślisz że w systemie komunikacji publicznej prywatni przedsiębiorcy nie biorą udziału? Jeśli tak - jesteś w błędzie. W skład MZK wchodzą przecież prywatni przewoznicy, którym gminy (za pośrdnictwem związku) płacą za obsługę danych linii. Oczywiście, kto chce ten prowadzi również działalność na innych liniach ale już bez dopłat od samorządu.

jacusb napisał/a:
Czyli trzeba go kontrolować a do tego potrzebne są zastępy kontrolujących (pracujących w administracji publicznej). Więc istnienie transportu publicznego przekłada się na ilość miejsc pracy, a co za tym idzie podaż na rynku jest większa i łatwiej znaleść pracę jako pracownik administracji publicznej

Szczerze mówiąc mam to gdzieś jak parlamentarzyści rozwiążą problem nadzoru nad transportem. Owszem, można zrezygnować z jakiejkolwiek kontroli - pytanie czy to będzie korzystne dla pasażerów ( wypadki jak ten gdzie w 9osobowym busie jechało 16 osób będą wtedy zdecydowanie częstsze). Twoje sugestie są po prostu żałosne, już napisałem wielokrotnie ci myślę o liczbie zatrudnianych osób w sekorze publicznym jak widać nie czytasz ze zrozumieniem

jacusb napisał/a:
Prywatny przedsiębiorca chcący zatrudnić potencjalnego urzędnika musi mu zaproponować warunki porównywalne bądź lepsze od tych "publicznych". Więc jeżeli wzrasta płaca w sektorze publicznyn to dla tego samego zawodu musi wzrosnąć w prywatnym.

Coś w tym dziwnego? W każdej branży jest podobnie - chcesz mieć ludzi którzy już gdzieś pracują, daj im lepszą ofertę żeby przyszli do Ciebie. Kwestia rachunku zysku i strat i tyle.

jacusb napisał/a:
Jeżeli ktoś pracuje w pewnym obszarze gospodarki zyskuje, a jeżeli może na czymś zyskać albo stracić to zawsze będzie się skłaniał do rozwiązania lepszego dla siebie.

Owszem, ja odeszlem głównie dla lepszej kasy i coś w tym dziwnego? Wiem, materialista jestem, cóż czasy doktora judyma się skończyły:)

Nadal nie rozumię co miało na celu wielokrotne adresowanie niezbyt mądrych uwag pod moim adresem, bo związku z omawianym tematem nie widać tutaj żadnego

eplus - 2011-03-11, 18:24

benny86 napisał/a:

Uściślijmy: 3lata+2lata studiów (licencjat+mgr)+3m-ce pracy... odeszłem ...l nie rozumię


Takie, co były 5 lat na studiach, to powinne pisać "odszedłem" (prezydętów nie dotyczy).
:mrgreen: :mrgreen:

benny86 - 2011-03-11, 18:39

Kiedyś spytałem o to dr filologii polskiej : odeszłem - tylko w języku potocznym. odszedłem - w słowie pisanym i oficjalnych rozmowach.
Zrobił jeszcze wykład na 50minut o różnicy języka potocznego, skrótach, neologizmach ich wzajemnych relacjach i skutkach ale sory - nie jestem w stanie powórzyć
Z racji iż wątek jest w dziale "na każdy temat" nie widzę nic złego w używaniu języka potocznego. Tak swoją drogą kolejny post zupełnie nie w temacie, ale ok, z punktu widzenia formalnego masz sto% racji:)

piotrres - 2011-03-11, 19:04

48piotr napisał/a:
48piotr napisał/a:
Przyjemnego odlotu TU 102

W okolice Smoleńska :evil:


1. TU-102 to ja pamiętam.
2. A zamiast 50 miesiącznicy spójrzcie lepiej tutaj:

http://www.youtube.com/wa...ayer_detailpage
[']['][']
Ot, kwestia skali...


A co do pieszych i rowerzystów:
To niezależnie od przepisów są co "cele miękkie", i choćby z tego względu zasługują na szczególną uwagę.
Moją Żonę zbluzgało jakieś ścierwo (in spe) z rozkładającym się mózgiem siedzące Lexusie bo ośmiela się wejść na..przejście dla pieszych przy zielonym świetle, jak ON na zieloną strzałkę. Po uwadze, że..."linia zatrzymania jest TAM, a zielona strzałka od '97 roku działa jak STOP" dopiero usłyszała..

homik123456 - 2011-03-11, 20:21

Prezes napisał/a:
Ja zawsze ustępuję rowerzystom jak skręcam, zawsze porządnie się rozglądam. Trochę jednak powinni uściślić, że rowerzysta powinien zwalniać, bo kiedyś skręcałem w lewo na skrzyżowaniu ze światłami, rowerzysta jechał chodnikiem w przeciwnym kierunku (matematycznie kierunek ten sam, ale zwrot inny ;p) niż ten, który ja obierałem i nagle skręcił na pasy, bo miał zielone światło, tuż przed moją maskę. W sowach nie przebierałem.. wrrr.. Szanuję rowerzystów, bo sam kiedyś sporo po Polsce i po Europie Zachodniej jeździłem, ale zdrowy rozsądek i zasada zachowania szczególnej ostrożności przede wszystkim!



Wsumie to on by dostal mandat, bo na rowerze przez przejscie nie mozna przejezdzac. Trzeba zejsc z niego i przeprowadzic. Ale niestety czesto tak bywa ze sie ryja na tych rowerach. Czesto tez jest tak ze wlekas sie jakies dziadki na rowerach po ulicy wolno i blokuja ruch bo nie ma jak wyminac takiego a chodnik pusty i mogl by po nim jechac.

laisar - 2011-03-11, 21:12

Weź się, homik123456, zdecyduj - rowerzysta ma przestrzegać prawa i przeprowadzać rower po przejściu, czy nie przestrzegać i jeździć chodnikiem? Bo to jest dozwolone jedynie, jeżeli na drodze można jechać więcej niż 50 km/h, a jednocześnie chodnik ma przynajmniej 2 m szerokości - wbrew pozorom wcale nie jest to aż tak powszechna sytuacja...
homik123456 - 2011-03-11, 23:09

laisar, wiesz ja nie mieszkam w Warszawie, u mnie nie ma ulic co maja po dwa pasy w jedna strone. Bywaja miejsca co naprawde tworzy sie korek przez takiego na rowerku.
Rozumiem takich co jezdza tak szybko jak tylko moga, ale niektorzy to serio jezdza jak by po parku na wycieczce byli a nie na ulicy. Co do przestrzegania to lepiej jak bedzie jezdzil chodnikiem bo mniejsze zagrozenie jest dla niego i innych. Wiadome jest ze nim wejdzie ktos na przejscie to zdazysz sie spokojnie zatrzymac ale gdy ci ktos wjedzie na przejscie na rowerze to jest ciezko. I zdarza sie to bo jak by sie nie zdarzalo to by nie karali (czsem) takich osob co przejezdzaja przez przejscie.

Prezes - 2011-03-12, 15:37

Ogólnie sprawy by nie było, gdyby było jak w Holandii, ewentualnie Belgii.. oj tam to raj jest. Całą Holandię można przejechać super lux torpeda ścieżkami.. W Belgii trochę gorzej, ścieżki często z płyt betonowych, no ale są! W załączeniu ścieżka rowerowa z Holandii. I prawa by nie trzeba było zmieniać!
stempik - 2011-03-12, 17:18

Prezes napisał/a:
Ogólnie sprawy by nie było

Ogólnie sprawy by nie było gdybyśmy wsiadając do autka nie przeistaczali się w wojowników. Sam siebie łapię na tym że mimo iż powtarzam na okragło same mądre rzeczy zachowuję się z goła inaczej. No, czasem się tak zachowuje. Przyzwoitość jeśli w ogóle przyszła to w chwili kiedy już wiem że wyżej podskoczyć nie mogę. Ale wcześniej pewnie było gorzej.

Beckie - 2011-03-12, 19:37

Mi jakoś rowerzyści za specjalnie nie przeszkadzają. Ale...

jacusb napisał/a:
Kierowcy samochodów są przyzwyczajeni do mandatów, ale chciałbym zobaczyć miny rowerzystów jak nagle dostają mandaty za przejazd (a nie przeprowadzanie) roweru przez pasy, nieprzepisowe wymijanie/omijanie, przekraczanie ciągłej, ... ;-)

To ja bym chciał zobaczyć minę rowerzysty, który dostaje mandat za poruszanie się jezdnią gdy równolegle przebiega droga dla rowerów... Założę się, że 3/4 rowerzystów nie ma pojęcia o zakazie poruszania się taką jezdnią.

I jeszcze mogli by się postarać być choć trochę bardziej widoczni od czarnego kota w nocy. Kiedyś po zmroku po za miastem (V > 80 km/h) przed maską przekulały mi się cztery pary świecących kocich oczu. :shock: Zgłupiałem i zaraz potem zajarzyłem - DWA ROWERY PRZEKULAŁY SIĘ niespiesznie przez drogę w poprzek. A wystarczyłaby głupia kamizelka odblaskowa za 10 zeta, która mieści się w tylnej kieszeni spodni...

Co do kierowców - chamstwo czy bezmyślność? Po wyprzedzeniu rowerzysty wracają w pobliże krawężnika. IMHO bardziej bezmyślność: jak wyprzedzi samochód wraca na pozycję, jak wyprzedzi rower też... Zresztą zauważam wielu kierowców, którzy (delikatnie mówiąc) mało myślą za kółkiem a od innych wymagają. Jest wiele sposobów żeby ułatwić innym niewiele tracąc... Ale o tym wiedzą tylko ci, których "stać" na gest, który nic nie kosztuje. Klapki z oczu! :idea:

mag - 2011-03-12, 19:51

Beckie napisał/a:
Co do kierowców - chamstwo czy bezmyślność? Po wyprzedzeniu rowerzysty wracają w pobliże krawężnika. IMHO bardziej bezmyślność: jak wyprzedzi samochód wraca na pozycję, jak wyprzedzi rower też...



No chyba tak powinno być??? :-|

Beckie - 2011-03-12, 20:01

No tak ale pod sam krawężnik? Jeśli wyprzedzi samochód, to wiadomo, że te 30 cm przy krawężniku nie jest nikomu potrzebne...
benny86 - 2011-03-12, 21:35

Mieliście takie sytuacje że np. zbliżacie się do rowerzysty jadącego bardzo blisko krawężnika, wolne miejsce więc wyprzedzacie go z bezpieczną odległością między samochodem a rowerem, jesteście na wysokości rowerzysty a on nagle odbija w lewo o ok 0,5m żeby nie najechać na kratkę ściekową z kanalizacji? szczerze trochę mnie to wkurza, już niech sobie jedzie STALE w takiej odległości żeby nie najeżdżał na te kratki - w "najgorszym przypadku" poczekam te kilka/kilkanaście sekund zanim go wyprzedzę ...
Beckie - 2011-03-12, 21:56

IMO lepiej jak mówisz. Ale nie spotkałem się z takim przypadkiem w niebezpiecznej bliskości. Natomiast "wiejscy rowerzyści"* bardzo często wykonują taki myk, że oglądając się do tyłu przez lewe ramię wykonują skręt kierownicą w lewo. Brrrr...

*określenie wymyślone na użytek własny dla odróżnienia od rowerzystów, którzy wykonują tylko rzut okiem przez lewe ramię niepowodujące skrętu kierownicy. ;-)

jacusb - 2011-03-12, 22:25

Beckie napisał/a:
No tak ale pod sam krawężnik? Jeśli wyprzedzi samochód, to wiadomo, że te 30 cm przy krawężniku nie jest nikomu potrzebne...

30 cm dla rowerzysty to trochę mało. Wystarczy żeby się trochę zachwiał albo ominął dzirę (jakich nie mało na wiosnę). Ja ostatnio mijam dość często na moście Grota-Rowckiego takiego rowerzystę na "lerzącym" rowerze. W porównaniu do normalego rowerzysty taki to jest dopiero słabo widoczny.

Mnie interesuje tylko jedno, dlaczego wśród rowerzystów jest taki ogromny sprzeciw, przeciw wprowadzaniu jakiś wymogów dla rowerów na drogach publicznych - kamizelka, światła, karata rowerowa?

[OT]:

beny86 napisał/a:

propozycję zmiany pracy dostałem właśnie od przedsiębiorcy którego obsługiwałem w samorządzie
+
Nie dzięki pracy w samorządzie, tylko dzięki gościowi z którym się zetknąłem

Niestety jesteś na bakier z podstawami logiki. Może postaram wyjaśnić to prościej. Pan A zaproponował Ci pracę. Gdybyś nie obsługiwał pana A nie dostał byś pracy. Nie obsługiwał byś pana A gdybyś nie pracował w samorządzie. Czyli od czego się to zaczęło? Od ... pracy w samorządzie - dzięki pracy w samorządzie dostałeś propozycję pracy.

benny86 napisał/a:

Wskaż mi moją wypowiedz w któej stwierdziłem że transport prywatny będzie/jest gorszy od publicznego.

Proszę bardzo:
benny86 napisał/a:

Owszem, można by zlikwidować ustawowy obowiązek organizowania komunikacji publicznej przez gminy - ba, samorządy nawet z radością by przyjęły tą wiadomość (koszty, koszty...) Pytanie jakie byłyby konsekwencje? Czy ktoś, mieszkający poza centrum miałby możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza it? Owszem, prywatni przedsiębiorcy z chęcią by weszli zwiększym rozmachem na rynek - ale tylko na tych trasach, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione.

Czyli tam, gdzie jest to ekonomicznie nieuzasadnione "prywaciarze" zamkną linie -> będzie ich mniej -> nie będzie możliwości dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza -> z punku widzenia podróżnego będzie gorzej.

piotrres - 2011-03-12, 22:34

Beckie napisał/a:
.... Ale nie spotkałem się z takim przypadkiem w niebezpiecznej bliskości. Natomiast "wiejscy rowerzyści"* bardzo często wykonują taki myk, że oglądając się do tyłu przez lewe ramię wykonują skręt kierownicą w lewo. Brrrr...

*określenie wymyślone na użytek własny dla odróżnienia od rowerzystów, którzy wykonują tylko rzut okiem przez lewe ramię niepowodujące skrętu kierownicy. ;-)


1. Niestety to dość pospolite, również w miastach. Poniekąd to normalny odruch, ale wystarczy usztywnić ręce oglądając się za siebie.
2, Inna sprawa, że wielu kierowców ignoruje oznakowanie poziome "przejazd dla rowerów"
3. Wśród rowerzystów jest spor o "nieśmiertelnych" Tak jak i wśród kierowców. :evil:
4. co do wydzielonych pasów dla rowerów, to spieszę donieść, że jest odcinek w Stalowej Woli z wydzielonym pasem dla rowerów. Później ten pas oddzielono słupkami, bo itak po nim jeździły auta...

homik123456 napisał/a:
laisar...Co do przestrzegania to lepiej jak będzie jeździł chodnikiem bo mniejsze zagrożenie jest dla niego i innych...



4. Równo cztery lata temu jełop pędzący na "góralu" po chodniku, dosłownie przed moim nosem, potrącił dwójkę dzieci (7 i 3,5 roku) to modsze wyladowało na neurologii, z poważnymi urazami głowy. "On jedzieee!"patrz pkt. 3.

P.S.:

Sam jestem czynnym cyklistą

mag - 2011-03-12, 22:38

Beckie napisał/a:
No tak ale pod sam krawężnik? Jeśli wyprzedzi samochód, to wiadomo, że te 30 cm przy krawężniku nie jest nikomu potrzebne...


Wybacz, kodeks mówi wyraźnie "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa."

Nasz ustawodawca jest ............ taki se.

Beckie - 2011-03-12, 22:38

Jeśli pasy są wyznaczone, wyprzedziłem rowerzystę po czym zatrzymałem się na światłach, to zostawiam temu rowerzyście tyle miejsca ile tylko się da a często w prawym lusterku widzę 1/3 pojazdu za mną.
W ogóle zauważam taką tendencję, że jeśli ustawiam się na lewej krawędzi pasa by mogli przejechać skręcający w prawo lub przy prawej dla skręcających w lewo, to jadący za mną na wprost zawsze ustawia się za mną tak, że w bocznych lusterkach widzę połowę jego samochodu... :-|

jacusb napisał/a:
30 cm dla rowerzysty to trochę mało. Wystarczy żeby się trochę zachwiał albo ominął dzirę (jakich nie mało na wiosnę).

Te 30 cm to było tak z grubsza (Π x drzwi). Ale mimo wszystko kupa miejsca jeśli nie ma dziur...

stempik - 2011-03-12, 23:01

Beckie napisał/a:
wyprzedziłem rowerzystę po czym zatrzymałem się na światłach, to zostawiam temu rowerzyście tyle miejsca ile tylko się da

Przepraszam, ale może wytłumaczcie mi bo ja dalej nie wiem czemu musi stanąć na poczatku kolejki a nie w miejscu na którym dojechał.

piotrres - 2011-03-12, 23:05

Beckie napisał/a:
.... ustawiam się na lewej krawędzi pasa by mogli przejechać skręcający w prawo lub przy prawej dla skręcających w lewo... :-|


I ja tak czynię

stempik napisał/a:
Przepraszam, ale może wytłumaczcie mi bo ja dalej nie wiem czemu musi stanąć na początku kolejki a nie w miejscu na którym dojechał.


Badź człowiekiem, Towarzyszu! (Zoszczenko)
Poza tym jak jest miejsce to po co rowerzysta ma stać w korku? Przynajmniej ie blokuje drogi jeszce jednym samochodem> Inna prawa, że powinien uważać na siebie i innych.

Beckie - 2011-03-12, 23:08

stempik napisał/a:
Przepraszam, ale może wytłumaczcie mi bo ja dalej nie wiem czemu musi stanąć na poczatku kolejki a nie w miejscu na którym dojechał.

A czemu by nie? W czym problem? Tylko proszę nie pisz, że "skoro ja na tej pozycji byłem pierwszy, to dlaczego on ma być przede mną?".

PS.
Jestem nieczynnym cyklistą. ;-)

benny86 - 2011-03-13, 12:09

jacusb napisał/a:
Niestety jesteś na bakier z podstawami logiki. Może postaram wyjaśnić to prościej. Pan A zaproponował Ci pracę. Gdybyś nie obsługiwał pana A nie dostał byś pracy. Nie obsługiwał byś pana A gdybyś nie pracował w samorządzie. Czyli od czego się to zaczęło? Od ... pracy w samorządzie - dzięki pracy w samorządzie dostałeś propozycję pracy.

Żałosne teksty do których dołączasz bzdurne teorie. Sam fakt zatrudnienia w samorządzie nie miał żadnego znaczenia na to że Pan A złożył taka ofertę - gdyby nie doeszedł do wniosku, że sprawdzę się u niego w firmie, zwyczajnie by mnie olał i tyle. Nie bez znaczenia jest też to, że miał w planach rozwinięcie działalności - a do tego potrzebni byli ludzie. Gdyby mnie nie spotkał w samorządzie, mógłby znależć moje CV w kilku portalach tematycznych, może ja bym odpowiedział na ogłoszenie które Pan A zamieścił. Po prostu Pan A ma taki sposób na prowadzenie biznesu - najpierw szuka ludzi spośród tych, których zna, dopiero w następnej kolejności poprzez ogłoszenia.
jacusb napisał/a:
benny86 napisał/a:

Wskaż mi moją wypowiedz w któej stwierdziłem że transport prywatny będzie/jest gorszy od publicznego.


Proszę bardzo:
benny86 napisał/a:

Owszem, można by zlikwidować ustawowy obowiązek organizowania komunikacji publicznej przez gminy - ba, samorządy nawet z radością by przyjęły tą wiadomość (koszty, koszty...) Pytanie jakie byłyby konsekwencje? Czy ktoś, mieszkający poza centrum miałby możliwość dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza it? Owszem, prywatni przedsiębiorcy z chęcią by weszli zwiększym rozmachem na rynek - ale tylko na tych trasach, gdzie jest to ekonomicznie uzasadnione.


Czyli tam, gdzie jest to ekonomicznie nieuzasadnione "prywaciarze" zamkną linie -> będzie ich mniej -> nie będzie możliwości dojazdu na zakupy/do pracy/lekarza -> z punku widzenia podróżnego będzie gorzej.

Otóż to - napisałem jedynie że NIEKTÓRZY pasażerowie mogliby stracić na takiej zmianie w skutek likwidacji danej linii lub zmniejszenia ilości kursów. Nigdzie nie napisałem natomiast że transport prywatny będzie w ostatecznym rozrachunku (po uwzględnieniu wszystkich zysków i strat) lepszy lub gorszy od publicznego. Plusy jakie widzę to np. lepszy, bardziej komfortowy i nowoczesny tabor jakim dysponują prywatni przedsiębiorcy (przynajmniej w moim regionie tak jest, nie wiem jak w innych częściach kraju bo w dłuższe trasy biorę samochód). Żeby dokonać takiego porównania trzeba mieć naprawdę szeroki zakres wiedzy i doświadczenia w organizacji przewozu osób, ja się nie podejmuję tego typu porównań i spekulacji.

Jeśli chcesz dyskutować nadal (choć przypominam - temat dotyczy udziału rowerzystów w ruchu drogowym...) proponuję zrezygnować z osobiostych uwag i skoncentrować się na merytorycznej dyskusji.

homik123456 - 2011-03-13, 12:22

piotrres, ale ja nie mowie o takich co szybko jezdza, ze maja po chodnikach. Tacy na ulicy niech jada bo nie beda tamowac ruchu, a emeryci i inne "slimaki" to na chodniki, przy tych predkosciach nikomu nic nie zrobia.
mag - 2011-03-13, 13:58

Beckie napisał/a:
Tzn. tak jak ja czy tak jak ci za mną? :roll:
stempik napisał/a:
Przepraszam, ale może wytłumaczcie mi bo ja dalej nie wiem czemu musi stanąć na poczatku kolejki a nie w miejscu na którym dojechał.

A czemu by nie? W czym problem? Tylko proszę nie pisz, że "skoro ja na tej pozycji byłem pierwszy, to dlaczego on ma być przede mną?".

PS.
Jestem nieczynnym cyklistą. ;-)


Ano dlatego, że po ruszeniu na zielonym ja będę miał problem z wyprzedzeniem a rowerzysta dumny i blady nie pozwoli się wyprzedzić (tak wiem generalizuję) ..... . W Szwajcarii zaobserwowałem ciekawe zjawisko - do czerwonego doczłapał się samochód, później rower. I ten dziwny cyklista nie wpierdzielił się przed auto... Dziwne.

Beckie - 2011-03-13, 15:34

mag napisał/a:
rowerzysta dumny i blady nie pozwoli się wyprzedzić

Chyba na takiego jeszcze nie trafiłem...

Prezes - 2011-03-13, 21:12

Rowerzyści są źli.. kierowcy są źli.. a droga jest dla wszystkich. Najgorzej, to jak "zły" rowerzysta spotka się ze "złym" kierowcą..
stempik - 2011-03-13, 23:20

mag napisał/a:
Ano dlatego, że po ruszeniu na zielonym ja będę miał problem z wyprzedzeniem

Uprzejmie dziękuję za dostrzezenie problemu.
Dzis, Uniwersytecka przy Północnej, wracamy do miasta pogoda sliczna więc ruch spory. Pasów kilka ale tak się składa że prawie każdy z nich gdzie indziej. Pan cyklista zajął pierwsze miejsce wymijając wszystkich przejechał nawet za pasy dla pieszych i stanął sobie centralnie na srodku.

Prawo tak naprawdę nie jest niezbędne, bo ci przyzwoici przecież wiedzą co i kiedy.
Kłopot z pozostałymi.
I teraz jest sytuacja że tym pozostałym dajemy prawo do wykorzystywania tych przyzwoitych.

Mikele - 2011-03-14, 00:06

A może po prostu za każdym razem, kiedy jakiś cyklista da Wam w kość, pomyślcie sobie: "to i tak dobrze, że jedzie rowerem, a nie prawie 5-metrową MCVką" :)

Dla ogólnego rozluźnienia atmosfery przytoczę sytuację sprzed kilku lat, w miejscowości Okuninka, nad jeziorem Białym (słynny kurort na Lubelszczyźnie) doszło do czołowego zderzenia dwóch rowerów. Obaj kierowcy byli skrajnie pijani :)

DUCATI - 2011-03-14, 14:20

Zastanawiajace, ze niektorym strasznie te rowery przeszkadzaja, innym wcale, potrafia je bez problemu wyprzedzic...

To ja dla rozluznienia przytocze jak to kiedys jechalem z "kolezanka" rowerami w lesie. Ciemno jak diabli, swiatel, oczywiscie, nie mielismy. Ja prawa strona, prawidlowo (chyba), ona po lewej... I nagle PUK ! Koles, tez bez swiatel, nadjechal z przeciwka... Jakos sie pozbierali, na pijanych nie wygladali (przed zdarzeniem). ;)

TD Pedro - 2011-03-14, 14:30

wstydzisz się koleżanki? :-P , że napisałeś "kolezanka"... :lol:
jacusb - 2011-03-14, 23:32

Beckie napisał/a:

A czemu by nie? W czym problem? Tylko proszę nie pisz, że "skoro ja na tej pozycji byłem pierwszy, to dlaczego on ma być przede mną?".


Ja widzę jeden problem, który w tym przypadku odróżnia motory/skutery od rowerów. Jak motocykl przepcha się 10 samochodów do przodu na światłach to na zielonym szybciej od nich ruszy i tyle go widzieli. Jak rowerzysta przepcha się 10 aut na światłach, to na zielonym te 10 aut i tak go wyprzedzi a i następne też muszą. Jakby stał za 10 samochodem tak jak dojechał to wymijać go musiałyby tylko dalsze samochody. W przypadku jak skręca zaraz w prawo/lewo to niech się przepycha.


DUCATI napisał/a:

Zastanawiajace, ze niektorym strasznie te rowery przeszkadzaja, innym wcale, potrafia je bez problemu wyprzedzic...

Bo w normalnej jeździe to nie jest problem ale jest to uciążliwe. Zwłaszcza dodając już wspomniany manewr oglądania się przez ramię z wychyleniem roweru. Dodatkowo opinie zależą chyba od ilości przjeżdżanych kilometrów w korkach. Jak przez 5 świateł rowerzysta się przepych, później omija go 10 samochodów, później znowu, i znowu na kolejnych światłach to widzisz z punkut widzenia kierowcy, że płynniej dla wszystkich byłoby bez tego wymijania. W tym przypadku chodzi o płynność ruchy i tyle.


[OT]

benny86 napisał/a:

jacusb napisał/a:
Niestety jesteś na bakier z podstawami logiki. Może postaram wyjaśnić to prościej. Pan A zaproponował Ci pracę. Gdybyś nie obsługiwał pana A nie dostał byś pracy. Nie obsługiwał byś pana A gdybyś nie pracował w samorządzie. Czyli od czego się to zaczęło? Od ... pracy w samorządzie - dzięki pracy w samorządzie dostałeś propozycję pracy.

Żałosne teksty do których dołączasz bzdurne teorie.

Te bzdury to logika właśnie. Może jeszcze bardziej ogólnie. Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim).

benny86 napisał/a:

Sam fakt zatrudnienia w samorządzie nie miał żadnego znaczenia na to że Pan A złożył taka ofertę - gdyby nie doeszedł do wniosku, że sprawdzę się u niego w firmie, zwyczajnie by mnie olał i tyle. Nie bez znaczenia jest też to, że miał w planach rozwinięcie działalności - a do tego potrzebni byli ludzie. Gdyby mnie nie spotkał w samorządzie, mógłby znależć moje CV w kilku portalach tematycznych, może ja bym odpowiedział na ogłoszenie które Pan A zamieścił.

Gdyby wygrał w totka 10mln to mógłby nie rozwijać działalności. A gdyby nie spotkał Ciebie w samorządzie to mógłby zatrudnić kogoś innego. Mógłby też wpaść na całkiem inny pomysł i przepuścić majątek. Kluczowe jest tutaj słowo mógłby i gdybanie. A ja opieram się na faktach, które sam opisałeś. Zaproponował Ci pracę bo go obsługiwałeś, obsługiwałeś go bo pracowałeś w samorządzie. Te wydarzenia są ze sobą powiązane. Jedno wynika z drugiego.

TD Pedro - 2011-03-15, 09:44

Cytat:
Jakby stał za 10 samochodem tak jak dojechał to wymijać go musiałyby tylko dalsze samochody. W przypadku jak skręca zaraz w prawo/lewo to niech się przepycha.

przy skręcie w lewo tak ale pod warunkiem, że pas do skrętu w lewo jest pasem wydzielonym wyłącznie do skrętu w lewo - bo jeżeli nie, to zablokuje cały ruch za sobą...

benny86 - 2011-03-15, 10:50

jacusb napisał/a:
Te bzdury to logika właśnie. Może jeszcze bardziej ogólnie. Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim).

Widzę że wszelkie możliwe pojęcia stosujesz wedle swoich aktualnych potrzeb. Logika jako dział nauki wbrew pozorom istotnie różni się od jej potocznego rozumienia - choćby podręcznikowy przykład, który wykazuje w kilku zdaniach że zło jest lepsze od dobra (jak jesteś zainteresowany poszukaj w sieci, ja nie mam zcasu w tygodniu na takie zabawy)

jacusb napisał/a:
Gdyby wygrał w totka 10mln to mógłby nie rozwijać działalności. A gdyby nie spotkał Ciebie w samorządzie to mógłby zatrudnić kogoś innego. Mógłby też wpaść na całkiem inny pomysł i przepuścić majątek. Kluczowe jest tutaj słowo mógłby i gdybanie.

Otóż to. Stosujesz "gdybanie" jak sam to nazwałeś nie mając pojęcia o rzeczywistych faktach. Ale rozumię - jajestem winny i nieobiektywny bo jestem "częścią systemu", Pan A jest winny bo mnie zatrudnił, ciekawe kogo jeszcze w to wplątasz.

jacusb napisał/a:
Zaproponował Ci pracę bo go obsługiwałeś

Sam fakt że go obsługiwałem jeszcze nie był ażtyle istotny, ale to że był zadowolony z załatwienia swoich spraw za moim pośrednictwem już owszem - sam mi to powiedział przy podpisywaniu umowy (oczywiście stosując "gdybanie":może to tylko kurtuazja, może miał lepszy dzień, może to standardowy tekst przy zatrudnianiu ludzi itp itd...)

jacusb napisał/a:
Te wydarzenia są ze sobą powiązane. Jedno wynika z drugiego.

W związku z powyższym - znaczenie mają nie tylko fakty, które wybiórczo podajesz. Jeszcze raz napiszę, przeczytaj spokojnie i powoli: Żaden przedsiębiorca (zwłaszcza z dość mocną pozycją na w swojej branży) nie zatrudni pracownika, jeśli nie będzie przekonany że to dobra inwestycja. Inaczej byłby głupcem. Z kolei będąc głupcem nie rozwinąłby małego rodzinnego biznesu w firę której obroty są większe od budżetu niejednej gminy (to tak w ramach porównania budżetówki ze sferą biznesu - przecież jestem cześcią systemu :mrgreen: )

Beckie - 2011-03-15, 13:21

jacusb napisał/a:
Jakby stał za 10 samochodem tak jak dojechał to wymijać go musiałyby tylko dalsze samochody.

Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower? Samochodem dojedziesz wtedy szybciej i bezpieczniej...

homik123456 - 2011-03-15, 14:12

Beckie napisał/a:
Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower? Samochodem dojedziesz wtedy szybciej i bezpieczniej...


Nie ma sensu jezdzic rowerem po ulicach. Ulice dla pojazdow silnikowych a rowrem to na jakas wycieczke za miasto albo w gory lub po parku pojezdzic na swierzym powietrzu a nie wdychac te spaliny auta jadacego przed nami.
Ale to jeszcze nic, ja mam sasiada ktory ma nowe mondeo w garazu a ciagle jezdzi skladakiem.Nawet zima jak jest snieg to on na rowerze jedzie. To dopiero jest bez sensu :-)

DUCATI - 2011-03-15, 14:31

Jak ma cos do przewiezienia zapewne bierze Mondeo, nie wiem co w tym bez sensu...

Wg waszych teorii to po 5 skrzyzowaniach rowerzysta juz by mial przed soba nie 10 a 50 aut...

Jak sie nie podoba wam wymijanie to rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?

benny86 - 2011-03-15, 14:47

DUCATI napisał/a:
rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?

Może z racji rozwijania większej prędkości? Z racji tego żew mieście nawet pod sporą górkę samochód bez problemu - w przeciwieństwie do rowerzysty - rozwinie prędkość 50km/h? Może z racji tego, że w danych warunkach taki manewr jest dopuszczalny i można go bezpiecznie wykonać?

jacusb - 2011-03-15, 15:29

Beckie napisał/a:
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower?

A kto powiedział, że jazda rowerem w mieście to najlepsza forma transportu? Można jeździć dla zdrowia/formy/hobby. Ja nie mam nic do jednośladów, taki np. motor/skuter jak przepcha się na światłach do przodu to ma zazwyczaj lepszy start od samochodów. I nie wpływa na płynność ruchu. Więc może zamiast rowerów skutery?

homik123456 napisał/a:
Nawet zima jak jest snieg to on na rowerze jedzie

Ja też znam takiego jednego :-D

DUCATI napisał/a:
Jak sie nie podoba wam wymijanie to rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?

Tak jak w mieście autobus ma przewagę nad samochodem bo przewozi więcej osób tak samochód nad rowerem bo też przewozi więcej osób. ;-)


[OT]

benny86 napisał/a:
Widzę że wszelkie możliwe pojęcia stosujesz wedle swoich aktualnych potrzeb.

Tzn? W którym miejscu mojego rozumowania popełniłem błąd? Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim). Teraz za A podstawiamy to, że pan A zaproponował Ci pracę, za B to, że obsługiwałeś pana A a za C to, że obsługiwałeś bo pracowałeś w określonym miejscu. Więc gdybyś nie pracował, to byś nie obsługiwał, a gdybyś nie obsługiwał to ten człowiek by Ciebie nie spotkał. A gdyby Ciebie nie spotkał to nie mółby być zadowolony z obsługi, itd, itp.


benny86 napisał/a:

Otóż to. Stosujesz "gdybanie" jak sam to nazwałeś nie mając pojęcia o rzeczywistych faktach.

Ja opieram się tylko na tym, co sam napisałeś "propozycję zmiany pracy dostałem właśnie od przedsiębiorcy którego obsługiwałem w samorządzie". To Ty piszesz, że jak nie to to mogłoby się zdarzyć coś innego, a może jeszcze coś innego "Gdyby mnie nie spotkał w samorządzie, mógłby znależć moje CV w kilku portalach tematycznych, może ja bym odpowiedział na ogłoszenie które Pan A zamieścił.".


benny86 napisał/a:

W związku z powyższym - znaczenie mają nie tylko fakty, które wybiórczo podajesz.

A więc który fakt, który pominąłem, a który podałeś w tym wątku sprawia, że stwierdzenie "gdybyś nie pracował w administracji nie dostałbyś oferty pracy" jest fałszywe?

DUCATI - 2011-03-15, 16:11

No to z racji tego, ze rower jest mniejszy i sie wcisnie - sie wciska... Przepisy nie zabraniaja.
benny86 - 2011-03-15, 16:36

jacusb napisał/a:
Tzn? W którym miejscu mojego rozumowania popełniłem błąd? Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim). Teraz za A podstawiamy to, że pan A zaproponował Ci pracę, za B to, że obsługiwałeś pana A a za C to, że obsługiwałeś bo pracowałeś w określonym miejscu. Więc gdybyś nie pracował, to byś nie obsługiwał, a gdybyś nie obsługiwał to ten człowiek by Ciebie nie spotkał.

otóż to, ale brakowało mi tego jednego elementu w "układance" :
jacusb napisał/a:
A gdyby Ciebie nie spotkał to nie mółby być zadowolony z obsługi, itd, itp.

W ramach gdybologii jest jeszcze pytanie czy np. zatrudniłby mnie jako gościa "z ulicy", który złożył/przysłał meilem aplikację. To już chyba tylko Pan A wie

jacusb napisał/a:
A więc który fakt, który pominąłem, a który podałeś w tym wątku sprawia, że stwierdzenie "gdybyś nie pracował w administracji nie dostałbyś oferty pracy" jest fałszywe?

Pominąłeś jedną istotną kwestię - fakt, że Pan A był zadowolony z mojej pracy. Wydaje się, że to dość istotne:)

A tak w ogóle:
-Masz jakiś problem z tym że facet mi złożył taką ofertę?
-Może widzisz w tym coś niezgodnego z prawem? Jeśli tak, proszę o wskazanie podstawy prawnej
-Może fakt, że Pan A złożył miofertę pracy traktujesz jako argument na popracie tezy że "jestem częścią systemu". Póki co nadal nie napisałeś co uważasz za "system"?

stempik - 2011-03-16, 01:16

Beckie napisał/a:
Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...

A tak ja nie przejadę na pierwszej zmianie.
Jesli ten szybki rowerzysta się kapkę spózni to może on powinien wcześniej wyjść z domu.
Dla mnie to mój czas jest niepowtarzalnie cenny. Nie wierzę w reinkarnację ani nic innego. Jeśli jednak się mylę i Stwórca jest, to z pewnoscią nie doliczy mi na koniec czasu za tę uprzejmość.
Ja staram się szanować prawa pana rowerzysty, on jednak musi pamiętać że te jego prawa kończą się tam, gdzie zaczynają się moje.

DUCATI napisał/a:
Jak sie nie podoba wam wymijanie to rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?

Wymijanie i wyprzedzanie to nie jest to samo. Wpychac przed niego, chyba jednak nie. Wyprzedzać, a i owszem.

DUCATI napisał/a:
No to z racji tego, ze rower jest mniejszy i sie wcisnie - sie wciska... Przepisy nie zabraniaja.
Przepisy nie zabraniają wielu rzeczy których nigdy nie zrobię.
TD Pedro - 2011-03-16, 08:43

identyfikuję się w pełni z każdym elementem wypowiedzi kol. stempik(a) z w/w postu... :-)
DUCATI - 2011-03-16, 12:46

Jesli wyprzedzasz by za chwile stanac na swiatlach to wyprzedzasz tylko po to by byc "pierwszy" w kolejce. To jest wpychanie.

Powtarzam, ze jezdze autem 20 lat, duza czesc w miescie, i skoro nigdy nie mialem problemu z rowerzystami to "problem" uwazam za z d. wziety...

Jesli wy macie problemy to pewnie znaczy, ze jezdzicie jak ci, ktorych rowerem wyprzedzam na skrzyzowaniu. Po 100m sie dokulaja i wyprzedzaja by za chwile sie zatrzymac mi przed nosem...

stempik - 2011-03-16, 15:45

DUCATI napisał/a:
Jesli wy macie problemy

Nikt pewnie z tym problemu nie ma. Ja tylko uważam że dokładanie kolejnej uprzywilejowanej grupy jest błędem.

TD Pedro - 2011-03-16, 22:01

DUCATI napisał/a:
Jesli wyprzedzasz by za chwile stanac na swiatlach to wyprzedzasz tylko po to by byc "pierwszy" w kolejce. To jest wpychanie.


czy przeciskanie się rowerzysty (nic do rowerzystów nie mam) przed skrzyżowaniem pomiędzy oczekującymi na zmianę świateł samochodami nie jest przypadkim bliższe określeniu którego użyłeś "to jest wpychanie?), każdy przypadek jest inny i nie można tego uogólniać... jeżeli odległość do następnego skrzyżowania jest niewielka a rowerzysta dosyć dynamiczny to na pewno nie ma problemu by wystartował jako pierwszy (po uprzednim "wpychnięciu" :lol: się) i to pod warunkiem, że nie ma zielonej fali, jeżeli odległość ta jest większa a rowerzysta "niemrawy" to skutecznie zablokuje cały pas, jest to jedna z wielu możliwych sytuacji... jeżdżę samochodem trochę dłużej od Ciebie ale to żaden argument... najważniejsze jest wzjemna tolerancja na drodze... :-)

Beckie - 2011-03-17, 08:33

Może w Poznaniu jest jakoś wyjątkowo? Bo ja się z DUCATIm zgadzam. :shock: :oops:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group