DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Dział ogólny o daciach - TCE 90 Żywotność silnika?

gito - 2019-08-11, 12:01
Temat postu: TCE 90 Żywotność silnika?
Witam
Czy są już jakieś informacje jaka jest żywotność tych silników?

Ja na swoim Sandero Stepway TCE 90 LPG z 2016r. właśnie dobijam do 120 tyś km,
gwarancje mam do 150tyś więc podejrzewam że 150k KM to minimum.
jakie są opinie na forum przy jakim przebiegu może czekać generalka?

DrOzda - 2019-08-11, 12:10

Generalka ? Zdaje się ze nawet części do niej za bardzo nie ma, serwis wymienia cały słupek w razie awarii.
Sądzę że przy dobrym oleju i poprawnej eksploatacji 300 kkm jest do zrobienia choć wcześniej pewnie turbina będzie do regeneracji.

sasio - 2019-08-11, 14:35

Na grupie Clio pojawiają się coraz częściej przypadku rozciągniętego łańcucha rozrządczy
Jedni 75, inni 110 a inni przy przebiegu 150 tysięcy kilometrów.

DrOzda - 2019-08-11, 14:50

Bezobsługowy łańcuch który nie daje rady przejechać tyle co interwał wymiany paska rozrządu to akurat normalka. Tyle że koszt wymiany łańcuch jest z reguły dwa trzy razy wyższy niż paska. I tyle z tych "oszczędności".
EBmazur - 2019-08-11, 16:23

DrOzda napisał/a:
Bezobsługowy łańcuch który nie daje rady przejechać tyle co interwał wymiany paska rozrządu to akurat normalka. Tyle że koszt wymiany łańcuch jest z reguły dwa trzy razy wyższy niż paska. I tyle z tych "oszczędności".

nie wiem czy "normalka" - mam corollę zbliżającą się do 300 tys. i kłopotów z łańcuchem nigdy nie było .

MartinezTychy - 2019-08-11, 18:25

EBmazur, tak zgodzę się tylko,że w Toyota z tamtych lat była coś warta,dzisiejsze łańcuchy w wielu przypadkach nie są w stanie osiągnąć nawet interwału zbliżonych do pasków rozrządu.Mój znajomy w Dacii Daster z silnikiem 1,6 SCe ma już blisko 240 tyś na liczniku,łańcuch nie ruszany,przy okazji przeglądu skontrolowany stan łańcucha jak mocno naciągnięty miał raptem 2 stopnie,zaworu w normie też nie regulowane.
Fruxo - 2019-08-12, 09:53

Nie ma czegoś takiego jak żywotność silnika jest co najwyżej resurs.
A owy termin zależy w 90% od użytkownika silnika poprawnie eksploatowany w którym nie zajdzie nagła awaria krytyczna może chodzić nawet 1 mln km.
Najważniejszy w tym konkretnym silniku jest serwis olejowy, wyznaczony interwał oraz jakość samego oleju wlewanego w ASO pozostawia wiele do życzenia , olej jest regularnie zanagarowany dlatego trzeba co 2-3 wymiany robić płukankę , stosować lepszy olej w pełni syntetyczny (żaden elf nie jest ) oraz skracać interwał. To zapewni długowieczność układu korbowo tłokowego oraz turbiny. To zaniedbania serwisu olejowego w 99% są przyczyna luzu (zużycia tulej ) wirnika turbosprężarki.
Jeżeli chodzi o łańcuch rozrządu tutaj ważne jest sposób przenoszenie obciążeń (hamowanie silnika wysokimi obrotami , ciąganie przyczep itp ) natomiast trzeba przyjąć że jedna wymiana w czasie życia samochodu to nie wieli koszt eksploatacyjny i oszczędzanie na tym to głupota.

Bez rozbierania możesz zmierzyć ciśnienie sprężania, sprawdzić zawartość spalin sondą i hamowania reszta to czysta spekulacja.

jurek - 2019-08-12, 10:22

Mniejsza o terminologię. Ale nie byłbym takim optymistą licząc na milionowy przebieg, nawet najlepiej dbając. Coś za coś- to małe wyżyłowane silniki. pozdr
Fruxo - 2019-08-12, 11:01

wiedza nie domysły
jak moc względem pojemności wpływa na "żywotność" ?

DrOzda - 2019-08-12, 11:11

Takie tam chrzanienie. Taki maluch ma oszałamiające 24 KM z wcale nie tak małej pojemności 650 cm3 a przeciętny użytkownik za PRL musiał wymieniać cylindry tłoki, pierścienie i panewki oraz szlifować wał co 100 kkm albo i wcześniej.
Kwestia jakości wykonania, eksploatacji i odpowiedniego smarowania i chłodzenia.

EBmazur - 2019-08-12, 11:53

jak rozglądałem się za ewentualnymi używkami to był wysyp fordów z litrowym ecoboostem o przebiegu w okolicy 100-120 tys. Miałem wrażenie , ze pół Polski pozbywa się tych aut - ciekawe z jakiej przyczyny skoro to takie świetne nagradzane motory
Obywatel MK - 2019-08-12, 11:58

Leasingowcy się ich pozbywali po gwarancji.
toka93 - 2019-08-12, 12:10

Pytanie dla osób, które uważają silnik za wyżyłowany. Jaka powinna być prawidlowa pojemność silnika o mocy 90km, oraz od jakiej wielkości silnik to małolitrażowy?
MartinezTychy - 2019-08-12, 12:23

toka93, Z czasów kiedy silniki miały słuszną pojemność taki silnik np:OM615 Mercedesa o pojemności 2000cm3 miał około 65KM.Więc na dzisiejsze czasy silnik o mocy 90 KM powinien mieć pojemność 2500cm silnik również Mercedesa OM602 pięć cylindrów w rzędzie,po dwa zawory na cylinder i jeden wałek rozrządu.Ale to takie moje dywagacje.
defunk - 2019-08-12, 12:27

Z perspektywy "tamtych czasów" nawet 114 KM z pojemności 1,6 to wyżeł. W tamtych czasach moc 110 KM osiągano w silnikach 4,5-litrowych (vide klasyczne auto Jamesa Bonda czyli Bentley 4 1/2 Litre).
jurek - 2019-08-12, 12:44

Fruxo - zapytam bez żadnej złośliwości. Dlaczego kupiłeś 1,6? pozdr
Fruxo - 2019-08-12, 12:53

Napisze troche o tym wyżyłowaniu choć widząc stan wiedzy niektórych to raczej strata czasu.
Wyżyłowanie to jak rozumiem ilość mocy względem pojemności. Uzyskany dzięki podniesieniu kompresji/ obrotów i dokładności wtrysku (oraz oczywiście doładowania).
Nie wdając sie w szczegóły wszystko to oznacza dużo większe obciążenie układu korbowo tłokowego, dużo większe naciski na filtr olejowy oraz duża zmienność temperaturowa.

Dlatego kiedyś silniki działały dłużej ponieważ posiadały dużo większe układy smarowania narażone na mniejsze zużycie oleju(w sensie jakościowym).
Olej ma szereg ważnych funkcji do spełniania a temperatura i czas powodują jego degradacje. W autach które mają po 700 KM z 2L olej wymienia się co dzień na torze i to nie na elfa za 80 zł tylko 300-400 zł.
Producenci świadomi coraz większych wymagań stawianym układom smarnym nie podnosza wymagań od samych olejów oraz interwału serwisowego.
dlaczego ?
spisek , iliminati , celowe postarzanie produktu ?
Nie chodzi tylko i wyłącznie o zakupy flotowe gdzie wybór w przetargu w 90 % zależy od kosztów i interwału serwisowego dlatego producent pozwala na wymiany co 30 tyś km mimo że od 10 tyś km taki olej nie smaruje poprawnie silnika i zachodzi większe tarcie (zużycie powierzchni pracujących).

Dlatego użytkownicy takich jednostek z nastawieniem na długowieczną eksploatację muszą samemu zadbać o układ smarny silnika tylko że takich jest promil , większość sprzeda auta po gwarancji czyli nie dołożą do niego więcej niż muszą, następny właściciel również zaniedba serwis olejowy a 3 już w polsce po skręceniu przebiegu stwierdzi że te silniki to gówno bo przy 150 tyś km (choć u niemca miał 250 ) silnik się zatarł.

Ostatnio widziałem takiego klienta z modusem z anglii 80 tyś przebiegu K4M więc silnik nie do zdarcia, silnik był zatarty tylko się uśmiechnąłem bo szkoda w ogóle tłumaczyć takim ludziom tych "okazji". Wcześniej zostawił 7 tyś u mechanika ....

straszna_maruda - 2019-08-12, 14:16

To ja zadam inne pytanie... Ponieważ większość współczesnych silników bez problemu pokonuje 150, 200, 250 tys km to ilu z was pokonało jednym autem taki dystans. Wyjątki. Większość kupuje albo nowe i zazwyczaj sprzedaj z przebiegiem poniżej 150 tys.km albo używki bez gwarancji i z dowolnym przebiegiem ale to już nie zmartwienie producenta tylko nabywcy.
Piszę oczywiście o nabywcach prywatnych bo auto w firmie jest inaczej traktowane kosztowo i podatkowo.

A teraz ciekawostka... są na otomoto clio 4 rocznik 2016/2017 poleasingowe/po wynajmach. Przebiegi rzędu 25-150 tys. Cena niby ok ale... są serwisowane i diesle i 0,9 tce ( czyli auta z turbinami) w trybie longlife :shock: czyli co 30 tys. km. Auta mają pewną historię, mają serwis aso, dodatkowo serwis aso zgodnie z wymaganiami. I są po gwarancji. Kupilibyście? Czy lepiej dołożyć np piątaka ( sandero laurete 1,0 sce), dychę ( 0,9 tce) czy 15 tys. ( diesle) do nowej sandero... :mrgreen:

eplus - 2019-08-12, 14:48

Proszę cię bardzo, marudo:
http://www.daciaklub.pl/f...=paczek#1789535

Obywatel MK - 2019-08-12, 14:54

straszna_maruda napisał/a:
Auta mają pewną historię, mają serwis aso, dodatkowo serwis aso zgodnie z wymaganiami. I są po gwarancji. Kupilibyście?


Jeśli po kontroli stopnia sprężania, czystości spalin i stanu blacharsko-lakierniczego wszystko byłoby w porządku to dlaczego miałbym nie kupić. Wszystko zależy co i za ile.

pluto - 2019-08-12, 14:57

eplus napisał/a:
Proszę cię bardzo, marudo:
http://www.daciaklub.pl/f...=paczek#1789535
Obrazek



MartinezTychy - 2019-08-12, 15:50

To ja napiszę tak:
-zdecydowana większość z Was kupiła Dacie bo była Nowa i w zasięgu możliwości finansowych.
-wydając podobną kwotę co na Dacię i chcąc kupić używany samochód baliście się przebiegu rzędu 230 czy nawet 300 tyś km.
-skończmy z pierdzieleniem w temacie przebiegu bo dla statystycznego Polaka przebieg w samochodzie używanym nawet gdy jest jest z Polskiego ASO i udokumentowanym przebiegiem to jak podróż w trójwymiar.
Sam tego doświadczyłem sprzedając Fiata Scudo którego byłem właścicielem od nowości do chwili sprzedaży w ciągu 9 lat przejechał 358 tyś km z czego książka w ASO do 290 tyś km.Długo sprzedawałem bo jakieś 5 miesięcy,handlarze nie chcieli kupić bo wszystko jest udokumentowane,aż znalazł się zdroworozsądkowy zainteresowany i kupił,cieszy się nim do dziś.

toka93 - 2019-08-12, 16:29

Wszystko rozbija się o mentalność kupujących w Polsce. 90% ludzi widząc przebieg ponad 200 tysięcy z góry zakłada, że to szrot. Ale już jak jest 180 to prawie nówka. Przy kupnie używki nigdy nie zwracałem uwagi na przebieg na liczniku tylko ogólny stan pojazdu. i tak ostatnie używane auto jakie kupiłem przed dokkerem miało na budziku ponad 200 tysięcy. Teraz ma 260 i jeździ tak jak wcześniej. I nie słuchałem sprzedającego jak mi tam mówił, że pewny przebieg, bo to on sprowadzał i takie tam pierdoły.
pikodat - 2019-08-12, 16:57

straszna_maruda napisał/a:


A teraz ciekawostka... są na otomoto clio 4 rocznik 2016/2017 poleasingowe/po wynajmach. Przebiegi rzędu 25-150 tys. Cena niby ok ale... są serwisowane i diesle i 0,9 tce ( czyli auta z turbinami) w trybie longlife :shock: czyli co 30 tys. km. Auta mają pewną historię, mają serwis aso, dodatkowo serwis aso zgodnie z wymaganiami. I są po gwarancji. Kupilibyście? Czy lepiej dołożyć np piątaka ( sandero laurete 1,0 sce), dychę ( 0,9 tce) czy 15 tys. ( diesle) do nowej sandero... :mrgreen:

Kupując nowe auto masz gwarancję i assistance producenta na 5 lat (easy service).
Dobry assistance ważny za granicą troszkę kosztuje.
Zatem do ceny używki dodaj 5x roczne assistance i dopiero po dodaniu tych kwot porównuj z ceną nowego (zwiększonego o easy serrvice, zmniejszone o koszty przegladów zawartych w easy service).
Z takich 5000 dla 1.0 sce zapewne co najmniej połowa zniknie .
Ptzy dieslu - oszacuj stopień żużycia silnika (ktoś kupił diesla i mało jeździł??? Równie częste jak uczciwy polityk) , oszacuj koszt naprawy i pomnóz przez procent zużycia. do TEGO OCZYWIŚCIE także poprawkę na assistance weź.
I nagle okaże się, że ta róznica nie taka duża.

Bo jak kupować auto to albo nowe albo za góra 10 tysi.

franius - 2019-08-12, 17:31

Temat jest o tym ile się udało przejechać tym silnikiem bez remontu.

Niestety odpowiedź nie jest prosta

Silniki te są od 2012 w Dacii, wiec 7 lat
Przy prywatnym użytku (a taki jest typowy dla Dacii w benzynie) to max 150-200k
Nie słychać o problemach wiec można założyć że do tych wartości albo nikt nie dobił albo są one dość bezpieczne dla tego silnika.

toka93 - 2019-08-12, 17:47

franius napisał/a:
Temat jest o tym ile się udało przejechać tym silnikiem bez remontu.

Niestety odpowiedź nie jest prosta

Silniki te są od 2012 w Dacii, wiec 7 lat
Przy prywatnym użytku (a taki jest typowy dla Dacii w benzynie) to max 150-200k
Nie słychać o problemach wiec można założyć że do tych wartości albo nikt nie dobił albo są one dość bezpieczne dla tego silnika.


Zajmuje się sprzedażą części do Daci i najczęściej pada pytanie o silnik 1,2, a następnie o stare niby niezawodne 1,6. 1,2 ze względu na ilość aut z tym silnikiem, a 1,6 zazwyczaj w Dusterze. Nie wiem jak duża to skala, ale raz w miesiącu pytanie o ten silnik pada.
Pewna firma posiadająca w flocie ponad 200 daci z silnikiem 1,2 16v kupiła w miesiącu 3 silniki .


Co do kupna auta nowego, a używki. Wciąż uważam, że używka nawet za 60 tysięcy może być lepsza od nowego auta. Zakładanie, że koszt napraw może być większy to wróżenie z fusów. Równie dobrze dzień po wyjeździe z salonu możemy skasować auto na całkę i nie uzyskamy nawet 90% kwoty zakupu auta. Przepaść serwisowa auta za 10 tysięcy a najtańszego za 30 tysięcy jest znaczna.
Dla przykładu kupując auto za 15 tysięcy z początku włożyłem 5 tysięcy na oleje, filtry, rozrząd i zawieszenie. I co roku jakieś 400zł na oleje i 1000zł na bieżące naprawy. Do tego ubezpieczenie po 500zł. Wciąż wychodzi o wiele taniej niż nowe auto w dodatku w klasie auta 3 razy wyższej od zwykłego sandero w bieda wersji w tej cenie. W dodatku po co wliczać koszt assistance? W większości ma on zastrzeżenie do 200km. Tylko jak mam holować auto 200km to sobie je naprawie w miejscowym warsztacie i zawiozę lawetą za 200zł do 30km. Od momentu jak posiadam swoje auta czyli jakieś 5 lat holowałem auto raz - w dodatku swoją lawetą.
Kupisz sztrucla płacisz jak za sztrucla. Kupisz sprawne to się cieszysz i kupujesz tylko oleje, filtry i elementy eksploatacyjne.
Nie stać mnie na kupno auta za 80 tysięcy, więc kupuję te w zasięgu finansowym za 20-30 w odpowiadającym mi wyposażeniu i nie zazdroszczę komuś auta, bo każdy dorobił się na swoje sam.

pikodat napisał/a:

Ptzy dieslu - oszacuj stopień żużycia silnika (ktoś kupił diesla i mało jeździł??? Równie częste jak uczciwy polityk) .

Do roboty mam aktualnie 8km i mam diesla. Grzeje mnie to kto sobie jak pomyśli o rocznym przebiegu w dieslu poniżej 10 tysięcy.

franius - 2019-08-12, 18:28

Ja mam assistance z zasięgiem cała EU. W Polsce bez limitu a w EU do 800km więc się da i to bez szału cenowego.

W pierwszym roku miałem PZU z pokryciem 100% ceny z faktury jeśli skasowalbym auto. Też nie było tragicznie cenowo

Co do tematu nowy/stary to każdy robi jak uważa :-) na forum jednak są głównie zwolennicy nowych, rzadziej wymienianych niż używek zmienianych co 2 lata

MartinezTychy - 2019-08-12, 18:42

Panowie temat generalnie dotyczy silników o małej pojemności.
Zapewne można stworzyć silniki o pojemności do 1000cm3,ale to wszystko rozbija się przede wszystkim o masę i koszt stworzenia takiej jednostki,która w produkcji była by nieczasochłonna i prosta w serwisowaniu oraz tania w produkcji.
Tutaj dodatkowo dochodzi poziom emisji spalin,ciężko uzyskać kompromis pomiędzy tymi elementami układanki,co powoduje,że na rynku mamy co mamy,bo ciężko będzie wepchnąć jednostkę w małym samochodzie a jeśli nawet podwyższymy masę własną która to przekłada się na osiągi i ekonomię jazdy.

toka93 - 2019-08-12, 20:46

Według mnie technologia idzie do przodu. Mały litraż to nie znaczy wyżyłowanie. To, że paredziesiąt lat wstecz z 2l uzyskiwało się moc 80km nie znaczy, że silnik był mocno odprężony, tylko materiały tak słabe, że było to bezpieczne. Według mnie san słupek 0,9tce jest tak samo żywotny jak inne jednostki o większej pojemności. Uszkodzeniu ulega osprzęt. Awaria turbiny to nie awaria silnika, ale może być tego następstwem.
luckyboy - 2019-08-12, 21:18

straszna_maruda napisał/a:
są na otomoto clio 4 rocznik 2016/2017 poleasingowe/po wynajmach. Przebiegi rzędu 25-150 tys. Cena niby ok ale... są serwisowane i diesle i 0,9 tce ( czyli auta z turbinami) w trybie longlife :shock: czyli co 30 tys. km. Auta mają pewną historię, mają serwis aso, dodatkowo serwis aso zgodnie z wymaganiami. I są po gwarancji. Kupilibyście? Czy lepiej dołożyć np piątaka ( sandero laurete 1,0 sce), dychę ( 0,9 tce) czy 15 tys. ( diesle) do nowej sandero... :mrgreen:



Za przebieg 25-50tkm warto zapłacić 5000 mniej, ale za 100-150tkm to już nie.

pixa - 2019-08-12, 21:54

Prędzej Dacia zgnije niż padnie silnik. 200.000 zrobi - dla mnie to 10 lat jeżdżenia, w przypadku auta to jest czas równy jednej erze :D Nie ma się imho w ogóle co zastanawiać nad trwałością silnika.

A w ogóle to pewnie do 100.000 pojeżdżę ja (5 lat), kupię sobie nową Daczkę, a w starej zrobię porządny serwis i oddam żonie, która też pojeździ z 5 lat (robi max. 2500 km ROCZNIE) i tyle. Co się będzie działo z tym autem po 10 latach to naprawdę mnie już nie będzie obchodzić.

A z ciekawostek - mamy Corsę z 1997 roku - miała co najmniej 6 właścicieli o których wiem. Trzech ostatnich przez trzy lata nie zrobiło nic, nawet oleju nie wymieniało. Sam wymieniam co dwa lata. Auto jeździ bez problemów. Stan licznika 220.000, realny pewnie x2.

Obywatel MK - 2019-08-12, 23:13

Bo co znaczy jeździć, a jeździć. Znam ludzi co po 50 tys. pozbywają się auta bo wiedzą że przy ich stylu jazdy to 100 tys. nie dotrwają. Czyli but w podłogę od momentu odpalenia przy -10 st c to norma bo auto w leasingu a serwis całą resztą się zajmie, a jak coś to gwarancja. Co światła to but w podłogę to norma, a na autostradzie znowu but i tak do upalenia jakieś zaworu, albo tłoka bo serwis zrobi, a jak kończy się leasing to do żyda. I tak się żyje spokojnie na tej wsi. Także my myślimy że ktoś tam normalnie jeździł naszym truchłem a tak nie do końca musi być. Także ja już sobie powiedziałem, jak nie wiem kto dupę nosił w gaciach i w moim aucie to wolę nie nosić tych samych śmierdzących gaci co mój poprzednik. I tyle.
EBmazur - 2019-08-13, 05:51

Obywatel MK napisał/a:
Leasingowcy się ich pozbywali po gwarancji.

było bardzo dużo ofert prywatnych

Killer King - 2019-08-13, 09:39

Jak szanujesz tak masz.
W żadnym z samochodów nie mam problemu z silnikiem.
np. i10 BP pojemność 1,1 - ma 11 lat, przebieg 120 kkm i nawet nie ma delikatnego wycieku.
Dalej pociska na autostradzie bez zająknięcia i nie spala więcej niż 6.5 l/100

polik - 2019-09-02, 16:28

Tak sobie czytam o silnikach Dacii, oglądam różne filmiki na YT i trafiłem na takie dwa z Rumunii.
Przy użyciu translatora Google coś tam można poczytać w komentarzach. Przy 450 tys. zgubił płyn chłodniczy i zamiast remontować wymienił silnik (czemu zgubił płyn nie wiem),nie robił nic z turbiną, auto na LPG BRC. Według komentarza sprzed 4 miesięcy napisał, że ma 680 tys (czyli wychodzi, że zrobił już 230 tys. na drugim silniku). Olej 5w30 z Dacii/ELF, wymieniał co 20 tys. Auto jeździ na taxi. Filmik https://www.youtube.com/watch?v=GWjEGQDif4w

Drugi filmik https://www.youtube.com/watch?v=I-RY7Dt8vHI

Ten jeździ na benzynie, nie wymieniał szklanek, olej 10w40 wymiana co 18-20 tys., wymienił 2 razy łańcuch, łyka 300 ml oleju na 15-20 tys km.

szpec - 2019-09-02, 16:43

Odnośnie wypowiedzi użytkownika toca93;
Do tej pory miałem tylko używane samochody (nadal mam) średnia wieku to 15 lat. Musiałem się pozbyć jednego za drugim gdyż po ok pół roku koszty napraw były nie opłacalne. Po 11 samochodach mam już dość tego, że coś z dnia na dzień nie działa, lub na trasie zdycha.

Fakt że gdybym miał gotówkę na auto to może szukałabym czegoś ok 10 lat, jednakże czy będę spłacał kredyt na auto czy płacił raty to na jedno wychodzi (w przypadku braku gotowki)

Dlatego też wydaje mi się że lepiej kupić auto na raty, nie przejmować się utratą wartości itp; bo przecież po 5 latach dealer odkupi auto a ja znowu będę miał nowe.

GRL - 2019-09-02, 22:42

szpec napisał/a:
Dlatego też wydaje mi się że lepiej kupić auto na raty, nie przejmować się utratą wartości itp; bo przecież po 5 latach dealer odkupi auto a ja znowu będę miał nowe.

To zawsze wychodzi drożej - pytanie jak wyceniasz swój święty spokój?
Bo ja z roku na rok coraz wyżej...

jurek - 2019-09-03, 09:20

Przez ciągłe dokładanie nawet zdawałoby się niewielkich kwot, może się naprawdę uzbierać wiele. Często właściciel "zabytku" nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale tu niestety wchodzi w grę ten pierwszy spory wydatek. Jeżeli są możliwości to wybrałbym tani kredyt, na powiedzmy 2-3 latka. pozdr
SWilk - 2019-09-04, 13:34

jurek napisał/a:
Przez ciągłe dokładanie nawet zdawałoby się niewielkich kwot, może się naprawdę uzbierać wiele


Tak właśnie często jest... A jak do małych kwot dojdzie raz na jakiś czas większa to się dopiero dzieje.

Miałem swego czasu Ibizę 6L. Kupiona jak czterolatek w ASO, pozostawiona w rozliczeniu. Wcześniej jeździła w leasingu, potem wykupiona przez leasingobiorcę. Byłem więc trzecim właścicielem a drugim użytkownikiem. Niby 110 tys przebiegu.
Bieda wersja, ale swoje 20 000 kosztowała.

No i ledwo kupiłem się zaczęło. Tu check engine, tam cośtam. Człowiek głupi, nie znał swoich praw, ASO zapisało, że rękojmia zniesiona... No to jeździłem. Póki była gwarancja to jeździłem do ASO, checka kasowali, ale wracał.

Potem się przyzwyczaiłem, sprzedali mi jakąś bajeczkę, że niby źle jeżdżę (pierwszy samochód), na za niskich obrotach a ten silnik tak nie lubi.

Koniec końców w pierwszym roku w drodze zatrzymał się łańcuch rozrządu. Potem okazało się, że w misce jest pół litra oleju. Tylko jakoś lampka oleju się nie chiała zapalić. W tym modelu rozrząd w oleju pracował, napinacz się zatarł.

No i poszły pierwsze dwa tysiące na głowicę i rozrząd. Tyle, że przy takim stanie oleju przetarłem już trochę silnik i zaczął żłopać olej w hurtowych ilościach. Wlewałem litr na 1000km w trasie. Właściwie można powiedzieć,że miałem dwusuwa.

W między czasie normalna eksploatacja - tu łożyska, tam amorki, to łącznik, tam przegub (w trasie), to znów cośtam.

Zdecydowałem się zrobić remont silnika, bo z samochodu wydawałem się być dość zadowolony, a okazało się, że kupno nowego silnika jest obarczone ryzykiem trafienia na tę samą wadę - bo wiele osób się na to skarżyło.

Po remoncie było lepiej, oleju wóz już nie brał. Ale inne rzeczy się psuły. Przynajmniej raz w roku jechałem do warsztatu lawetą lub na grzecznościowym holu.

Wszystkich kosztów zebrało się tyle, że w sumie z ceną zakupu wydałem na samochód prawie 40000. W tamtych czasach za tę sumę kupiłbym nową bieda-ibizę, a miałbym sprawny samochód i wiarę w to, że mogę wyjechać dalej niż sięga komunikacja miejska.

Prezes - 2019-09-04, 21:19

Jakiś skrajny przypadek ;-)
Ja miałem wiele samochodów i jednak używane wychodzą zawsze taniej, dając w zamian więcej - i szybsze i czasem badrziej komfortowe, etc. ale co jakiś czas trzeba do warsztatu się pofatygować, a czasem kilka razy na poprawki.. i za to się płaci za nowe auto, żeby być raz w roku na przeglądzie i z głowy. Teraz mam 3-cie nowe auto i tak właśnie jest i za to tracę kasę, bo moje auto na siebie nie zarabia.. Ale uważam, że za święty spokój warto.
Wcześniej woziłem się alfami, było fajnie, ładnie, taniej.. ale nie bezproblemowo, a na nową mnie nie stać :cry:

eplus - 2019-09-05, 08:26

Właściciele AR nie pozdrawiają się na mieście, bo już widzieli się rano.
W serwisie. :-D

toka93 - 2019-09-05, 09:10

Lepiej pchać alfę niż jeździć VW :-P
Lukas87 - 2019-09-05, 17:12

SWilk napisał/a:
Miałem swego czasu Ibizę 6L


Pewnie silnik 1.2??

pixa - 2019-09-05, 18:31

Klucz to kupić zadbany egzemplarz. Kupowałem kilka używanych aut i nigdy nie miałem wtopy. Natomiast auto musi:

- być kupione w PL i od pierwszego właśiciela
- w prywatnych rękach, żadna firmówka
- rozsądny przebieg (20-25 tys rocznie)
- możliwość kontroli w wybranym przeze mnie warsztacie

Jasne, że takie sztuki są droższe o 20% i czasami szuka się kilka miesięcy, ale imho warto.

straszna_maruda - 2019-09-05, 20:04

Z reguły jak ktoś jeździ prywatnie to albo mało albo bardzo dużo. Jak mało to auto jest do sprzedaży albo drogie albo stare i drogie i psujące się. Jak jeździ dużo to nie ma różnicy czy po prywatnym czy po firmowym użytkowniku. Stosunkowo najbezpieczniej kupić nowe auto spełniające nasze minimalne wymagania.
Lukas87 - 2019-09-05, 20:10

straszna_maruda napisał/a:
Jak jeździ dużo to nie ma różnicy czy po prywatnym czy po firmowym użytkowniku.


Jest różnica np. omijanie dziur, spokojna jazda na zimnym siniku, wymiany oleju (przykładowo serwis olejowy co 30tyś do zaświecenia kontrolki a prywatny użytkownik może co 15kkm wymieniać

toka93 - 2019-09-05, 20:59

Prywatnym autem robię do 10 tysięcy, natomiast ogólnie nawet i 50 tysięcy rocznie. Auto zmieniam co rok lub dwa lata. Spotkałem się już z stwierdzeniem, że nikt mi nie uwierzy w niski przebieg. Aktualne auto sprzedaję z nalotem 42 tysięcy, z czego ja zrobiłem 3 tysiące.
GRL - 2019-09-06, 09:11

pixa napisał/a:
- w prywatnych rękach, żadna firmówka

Auto mam wzięte na działalność gospodarczą.
Służy tylko i wyłącznie do wożenia mojego tyłka i prawdopodobnie do końca leasingu tak pozostanie.
Żadnych dzieci, żadnego jedzenia w aucie.
Jeżdżę nim tylko w sprawach firmowych - dojazdy do klienta, do urzędów, na kontrole.
Większość to przejazdy po 30-40km od odpalenia do zgaszenia silnika.
Żadnego "pałowania" na zimno, zresztą na ciepło też nie, bo jeżdżę "kulturalnie".
Chłodzenie turbo przed zgaszeniem - za każdym razem.
Za 3-4 lata nie znajdziesz lepszego egzemplarza niż moja firmówka. :P

tAboon - 2019-09-06, 09:15

GRL napisał/a:
Chłodzenie turbo przed zgaszeniem - za każdym razem.
Jeśli piszesz tu o 1.6SCe to tym punktem mnie nie przekonałeś :-P
GRL - 2019-09-06, 10:05

Słabo śledzisz forum. ;-)
1.6sce rozbite (nie z mojej winy), teraz powożę 1.0tsi.

pixa - 2019-09-06, 10:09

GRL napisał/a:
pixa napisał/a:
- w prywatnych rękach, żadna firmówka

Auto mam wzięte na działalność gospodarczą.
(...)
Za 3-4 lata nie znajdziesz lepszego egzemplarza niż moja firmówka. :P


Chodziło mi bardziej o flotówki, auta w dużych firmach, o które nikt przesadnie nie dba i podjadą pod każdy krawężnik ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group