DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Dział ogólny o daciach - Mała stłuczka - jak się do tego zabrać

ken-wawa - 2019-09-30, 22:17
Temat postu: Mała stłuczka - jak się do tego zabrać
Dziś niestety gość wjechał mi w tył samochodu. Na szczęscie przy szczątkowej prędkości więc tylko troche powyginały się plastikowe częsci zderzaka z tyłu. Na pierwszy rzut oka szkody nie są duże (ale też pytanie, czy np. nie poszły jakieś uchwyty itd).

Mam dane OC sprawcy. I teraz, choć mam prawko od ponad ćwierć wieku :P, nigdy nie byłem w takiej sytuacji.

Jak się do tego jak najlepiej zabrać?

Skontaktować z ubezpieczycielem sprawcy, czy też lepiej z moim (i robić z regresem do sprawcy)? On miał Link 4 więc nie najlepsza firma, ja mam Allianz, który wydaje się lepszy.

Czy też może wszystkim zając się ASO? Czy przed oddaniem do ASO samochód musi obejrzeć rzeczoznawca ubezpieczyciela (i którego)?

Mamert - 2019-09-30, 22:36

Oddać do ASO, oni wszystko załatwią i zrobią.
tAboon - 2019-10-01, 06:35

Mamert napisał/a:
Oddać do ASO, oni wszystko załatwią i zrobią.


Wcześniej tylko zgłoś szkodę do ubezpieczyciela sprawcy, zapytaj jakie dokumenty musisz przygotować na później. Potem jedź do ASO jak pisze Mamert, wstępnie się umów na termin naprawy (najlepiej jak już ubezpieczyciel potwierdzi przyjęcie odpowiedzialności).
Samochód zastępczy na czas naprawy weź od TU sprawcy, najmniej zachodu.

Powyższe uchroni Cię od użerania się z TU sprawcy, pod warunkiem, że chcesz naprawić auto i zapomnieć o szkodzie.

hak64 - 2019-10-01, 10:40

Szkodę lepiej zgłosić u ubezpieczyciela sprawcy. Nie korzystaj z uproszczonej metody likwidacji szkód (wycena na podstawie fotek uszkodzeń nadesłanych przez poszkodowanego). Lepiej zażądaj przyjazdu rzeczoznawcy i umów się z nim w warsztacie, gdzie można zdjąć zderzak do oględzin. Przy uszkodzeniach zderzaków nie jest możliwe dokonanie rzetelnej wyceny szkody bez zdejmowania zderzaka (pod skorupą znajdują się wzmocnienia, ślizgi zaczepy, które zwykle też ulegają uszkodzeniom). Takie rozwiązanie ma jeszcze inną zaletę - rzeczoznawca ubezpieczyciela nie pozwoli sobie na zbytnią nonszalancję w wycenie szkody, w obecności innego fachowca. Samochód zastępczy przysługuje od dnia zaistnienia szkody (jeśli jego stan uniemożliwia normalne użytkowanie), do otrzymania wyceny, plus okres naprawy. Auto zastępcze można wynająć nawet od osoby prywatnej.
Dymek - 2019-10-01, 11:17

hak64 napisał/a:
Szkodę lepiej zgłosić u ubezpieczyciela sprawcy. Nie korzystaj z uproszczonej metody likwidacji szkód (wycena na podstawie fotek uszkodzeń nadesłanych przez poszkodowanego). Lepiej zażądaj przyjazdu rzeczoznawcy i umów się z nim w warsztacie, gdzie można zdjąć zderzak do oględzin. Przy uszkodzeniach zderzaków nie jest możliwe dokonanie rzetelnej wyceny szkody bez zdejmowania zderzaka...

A to naprawdę sprawa indywidualna, zależna od powagi uszkodzenia i od ubezpieczyciela i jego wyceny. Warto na nią zaczekać sprawdzając jednocześnie stopień uszkodzeń. Kilka lat temu zgłaszałem właśnie uszkodzenie zderzaka (sprawdziłem że nic poza wgiętym zderzakiem się nie stało), lekkie wgięcie błotnika i pęknięcie tylnej lampy. Zgłoszenie telefoniczne plus wypełnienie standardowego druczku z danymi i zaznaczeniem punktów uszkodzeń. Nikt nie pytał o skalę uszkodzeń ani nie oglądał samochodu, zdjęć żadnych- ubezpieczyciel zadzwonił i zaproponował procedurę uproszczoną- 1230zł przelewem na konto. Proponowaną kwotę przyjąłem z wdzięcznością- kupiłem w ASO nowy zderzak za 110zł, kolejne 350zł kosztowało jego lakierowanie. Wgięcie błotnika wypchnąłem palcem, zderzak wymieniłem sobie sam a lampę zostawiłem, bo było to tylko pęknięcie plastiku o długości ok. 1cm, w dodatku zupełnie niewidoczne bez jego poszukiwania. Nawet w razie wymiany nowa lampa kosztowałaby 125zł.
Nie sądzę żeby ściągnięty rzeczoznawca dał mi "zarobić" na tej szkodzie te 770zł.

tAboon - 2019-10-01, 11:20

Dymek napisał/a:
Nie sądzę żeby ściągnięty rzeczoznawca dał mi zarobić na tej szkodzie te 770zł.
W Twoim przypadku naprawa nie została zrealizowana w 100%, ale tu nie o to chodzi. Jeśli chcesz zarobić na szkodzie to kombinuj, ale jeśli chcesz mieć zrobione auto to odstawiasz do warsztatu.

P.S. Dymek, jesteś idealnym klientem dla TU sprawcy :) za 30% odszkodowania pozbyli się problemu...

Dymek - 2019-10-01, 11:30

tAboon napisał/a:
Jeśli chcesz zarobić na szkodzie to kombinuj, ale jeśli chcesz mieć zrobione auto to odstawiasz do warsztatu.

Podałem tylko inny, skrajny przykład w którym widać, że przy małych szkodach można przyjąć ofertę gotówkową- dobry przykład dla porównania, bo również był to zderzak. Nie chciałem na niczym zarabiać, wcześniej przy poważnych uszkodzeniach korzystałem z naprawy bezgotówkowej w ASO i tutaj też oczekiwałem, że przyślą wpierw kosztorysanta. Jego wycena byłaby na pewno niższa- nie zapłaciłbym takiej kwoty nawet naprawiając wszystko w ASO.
A tutaj w zasadzie propozycja "zarobku" wyszła od samego ubezpieczyciela- najwyraźniej bardziej im się to opłaca przy niewielkich kwotach.

hak64 - 2019-10-01, 12:21

Dymek napisał/a:
w zasadzie propozycja "zarobku" wyszła od samego ubezpieczyciela- najwyraźniej bardziej im się to opłaca przy niewielkich kwotach.

Jaki zarobek? Obowiązkiem ubezpieczyciela jest dokonanie wyceny szkody - Szkoda, że przepis nie zawiera zwrotu "rzetelnej". Mówi jednak, że wartość szkody ma zostać wyliczona w oparciu o rzeczywiste i obowiązujące w dniu zdarzenia ceny części i nakładów pracy, właściwe dla miejsca zamieszkania poszkodowanego. Wypłacone odszkodowanie ma zaś umożliwić przywrócenie pojazdu do stanu sprzed zdarzenia. Mając powyższe na uwadze, ubezpieczyciele współpracują z wybranymi warsztatami naprawczymi, gdzie mają wynegocjowane swoje warunki (naprawa z użyciem tanich zamienników, niskiej stawki rbg, rabat do cen części zamiennych i materiałów lakierniczych). W pismach kierowanych do poszkodowanych wskazują więc, że "naprawa w wyliczonej kwocie odszkodowania, jest możliwa w warsztacie partnerskim (tu podają najbliższy dla poszkodowanego)". Problem w tym, że wybór warsztatu należy do poszkodowanego, nie do ubezpieczyciela. Ponadto żaden przepis nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawiania swojego auta (może go sprzedać w stanie uszkodzonym). Zatem wyliczenie wartości szkody w oparciu o ceny zamienników, stawki rbg stosowane przez warsztaty partnerskie ubezpieczyciela i naliczenie rabatu do cen części zamiennych i całości kosztu naprawy jest całkowicie bezprawne. Tym sposobem wyliczenie wartości szkody przez ubezpieczyciela, różni się znacząco od wyliczenia np. ASO (często jest to trzykrotnie większy koszt). Najlepsze jest jednak to, że znajdują się jeszcze Janusze biznesu, którzy uważają, że jak przyjmą propozycję ubezpieczyciela, a naprawy dokonają samodzielnie w swoim garażu i do tego użyją części ze szrotu, to jeszcze im sporo kasy zostanie. Tak zostanie! Ale czy w sytuacji gdy mogłem mieć 10 tys zł, ubezpieczyciel dał 4 tys, a ja zrobiłem za 2 tys można mówić o zarobku?

Dymek - 2019-10-01, 12:54

hak64 napisał/a:
Ale czy w sytuacji gdy mogłem mieć 10 tys zł, ubezpieczyciel dał 4 tys, a ja zrobiłem za 2 tys można mówić o zarobku?

OK. Sęk w tym, że tutaj sytuacja jest jakby odwrotna. Ubezpieczyciel robiąc rzetelną wycenę powinien obligatoryjnie przysłać rzeczoznawcę i w moim przypadku stałoby się zaraz jasne, że proponowana przez nich kwota jest ok. 2x zawyżona nawet w stosunku do wyceny jaką dostałem od niewspółpracującego z nimi ASO- nie chodzi o naprawę w garażu u Henia. Głównie dlatego, że błotnik absolutnie nie wymagał poważnej naprawy poza wypchnięciem wgniotki a uszkodzenie lampy było dyskusyjne. A ja kupiłem i polakierowałem NOWY zderzak w ASO zaoszczędzając jedynie 120zł na jego własnej wymianie. Nie ma mowy o żadnych częściach ze szrotu- to nie ta sytuacja. Reasumując- wycena naprawy otrzymana przeze mnie w ASO wynosiła bodajże 580zł bez wymiany lampy a 705zł z lampą. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby szło o naprawę bezgotówkową, to ASO bez problemu zrobiłoby z tego wycenę 2000zł a TU tyle by zapłaciło. Propozycja 1230zł jest więc jakby nie było "zarobkiem" zarówno dla mnie jak i dla ubezpieczyciela. Inaczej tego nie nazwę. Tak więc można stać się "Januszem" bez głębszego januszowania.

EBmazur - 2019-10-01, 17:16

Cytat:
Wcześniej tylko zgłoś szkodę do ubezpieczyciela sprawcy, zapytaj jakie dokumenty musisz przygotować na później. Potem jedź do ASO jak pisze Mamert,

ASO i inne duże warsztaty mają komórki zajmujące się likwidacją szkód - podjechać do nich i podpytać - mnie w takich okolicznościach "poprowadzono za rączkę ".
I wierzy podobny wątek ( swoją drogą można się było tam dokleić ) http://www.daciaklub.pl/f...d74cfa8#1796484

ken-wawa - 2019-10-01, 22:56

Dzieki za wszelkie podpowiedzi. Teraz wiem juz duzo wiecej, choc wciaz pewnie nie wszystko. :P

Jeszcze jedno pytanko - scenariusz gdy sprawdzam samochod w ASO i ASO robi wycene, i wg tej wyceny ubezpieczyciel wyplaca pieniadze, a ja nie decyduje sie na naprawe. W chwili obecnej to malo prawdopodobny wariat, ale nie niemozliwy. Troche sie nad nim zastanawiam, gdyby okazalo sie, ze szkody sa niewielkie. W takiej sytuacji odstapienie pozniej od naprawy ma ten plus, ze ASO juz pewnie tego tak nie zrobi jak bylo w fabryce, a ja nie trace czasu (i zostawiam sobie bufor na ewentualne pozniejsze uszkodzenia zderzaka). NIe lubie takich kombinacji, wiec pytam raczej teoretycznie, ale gdyby nic pod zderzakiem nie poszlo, a problemem bylyby tylko same rysy, to moze warto sie nad tym zastanowic? Tym bardziej, ze moje zaufanie do ASO po roznych doswiadczeniach jest troche ograniczone.

I gdyby ASO/ubezpieczyciel chcial zeszliwowac zderzak i pomalowac, naciskac na jego wymiane? Pytam, bo w plastiku sa dosc glebokie rysy (jakby jakis potwor pazurami drapal :P), wiec ewentualne szlifowanie byloby takie sobie.

hak64 - 2019-10-02, 06:31

Masz prawo zrezygnować z naprawy w ASO - nawet już po wycenie, ale musisz się liczyć z tym, że "poproszą" Cię o zapłatę za wycenę i być może także za parkowanie u nich.
ken-wawa napisał/a:
sprawdzam samochod w ASO i ASO robi wycene, i wg tej wyceny ubezpieczyciel wyplaca pieniadze

Twoje wyobrażenie o likwidacji szkód jest przesadnie optymistyczne. Ubezpieczyciel zapłaci za naprawę w ASO (to bez problemów), ale wypłacić odszkodowanie "do ręki" według wyceny ASO to nieco inna bajka. Pieniądze są do uzyskania, jednak - w takim przypadku - nie obejdzie się bez postępowania sądowego. Można to rozegrać przyjmując kasę ubezpieczyciela wyliczoną wedle ich kosztorysu, po czym złożyć pozew przeciwko ubezpieczycielowi z żądaniem dopłaty do wysokości rzeczywistego kosztu naprawy wyliczonego przez ASO.

tAboon - 2019-10-02, 06:37

hak64 napisał/a:
Masz prawo zrezygnować z naprawy w ASO - nawet już po wycenie, ale musisz się liczyć z tym, że "poproszą" Cię o zapłatę za wycenę i być może także za parkowanie u nich.
Zdunek Trójmiasto woła za przygotowanie wyceny 500zł od klienta :) (takie coś przynajmniej widziałem na ścianie w ASO). Ale to tylko w sytuacji, kiedy klient się rozmyśli.

ken-wawa napisał/a:
scenariusz gdy sprawdzam samochod w ASO i ASO robi wycene, i wg tej wyceny ubezpieczyciel wyplaca pieniadze
tak jak pisze hak64 - to tak nie działa. Kasę wg kosztorysu Tu dsotaniesz bez gadania, pieniądze wg wyceny ASO dostaniesz po batalii sądowej lub jak przedstawisz FV z tego ASO.
Dymek - 2019-10-02, 10:49

ken-wawa napisał/a:
- scenariusz gdy sprawdzam samochod w ASO i ASO robi wycene, i wg tej wyceny ubezpieczyciel wyplaca pieniadze, a ja nie decyduje sie na naprawe.

Ale... uściślij- dla kogo ASO robi tą wycenę? Bo mogą być 3 sytuacje. Bawiłem się w to kilka lat temu, ale nie sądzę żeby coś się diametralnie zmieniło w zasadach. A więc opis na podstawie własnych doświadczeń sprzed kilku lat.
Sytuacja pierwsza- jeśli wstawiasz samochód do ASO na naprawę bezgotówkową, to ASO robi kosztorys dla ubezpieczyciela, często negocjuje kwotę i po jej zaakceptowaniu te pieniądze trafiają do ASO. W tej sytuacji Twoja rezygnacja z naprawy to brak wypłaty pieniędzy dla ASO a więc i dla Ciebie. Wtedy ASO pobierze od Ciebie opłatę za kosztorys i wykonane czynności "papierkowe".
Druga- prosisz ASO o zrobienie kosztorysu naprawy specjalnie dla ubezpieczyciela, ale nie powierzasz im auta i sam składasz ten kosztorys u ubezpieczyciela. ASO pobiera od Ciebie opłatę za wykonanie takiego kosztorysu. Jeśli ubezpieczyciel zaakceptuje kosztorys, to zlecasz naprawę i wtedy pieniądze trafiają do Ciebie, ale dopiero na podstawie faktury wystawionej przez ASO po naprawie, ewentualnie Pro-Formy. Z tej kasy Ty płacisz ASO za naprawę.
Trzecia- prosisz po prostu ASO o "prywatną" wycenę, bez kosztorysu dla ubezpieczyciela- ile musiałbyś zapłacić ze swojej kieszeni za naprawę. Wtedy porównujesz kwotę podaną przez ASO z kwotą zaproponowaną Ci przez ubezpieczyciela zgodnie z tą uproszczoną bezkosztorysową procedurą i w zależności od porównania tych kwot zgadzasz się na wypłatę Ci zaproponowanej kwoty (dostajesz kasę i naprawiasz w dowolnym warsztacie), albo wracasz do ASO i korzystasz z tych sytuacji z pełnym kosztorysowaniem. Zwracam tylko uwagę, że w przypadku procedury uproszczonej, ubezpieczyciel często zastrzega sobie prawo do późniejszej wyrywkowej kontroli przeprowadzenia naprawy i weryfikacji faktur za naprawę. Teoretycznie istnieje więc ryzyko konieczności zwrotu części nadpłaconej kwoty. Najczęściej jednak tylko teoretycznie.

ken-wawa - 2019-10-02, 11:33

Już na koniec, cecja na ASO oznacza cesję kosztów częsci i naprawy oraz ewentualnie pojazdu zastępczego?

W przypadku wystąpienia o utratę wartości handlowej cesja już tego nie dotyczy?

tAboon - 2019-10-02, 12:37

Cesja będzie dotyczyła tego na co się zgodzisz.

Zazwyczaj dajesz tylko na koszt naprawy i ewentualnie na pojazd zastępczy jeśli bierzesz z ASO.

Jeśli chodzi o resztę świadczeń to dajesz dyspozycję wypłaty na swoje konto.

Ale jeśli liczysz na Rynkowy Ubytek Wartości to nie wszystkie uszkodzenia się na to kwalifikują. Wg tego co piszesz to poleciał tylko zderzak, a to już się nie łapie na RUW. Musi być jakaś blacha do naprawy, auto nie może być starsze niż 72 miesiące i powinno być to pierwsze uszkodzenie o charakterze kolizyjnym

PiotrWie - 2019-10-02, 15:50

Osobiście postępowanie uzależniałbym od tego co chcesz zrobić z samochodem - jeśli chcesz w niedługim czasie sprzedać to naprawiaj bezgotówkowo w ASO. Jeśli chcesz jednak nim jeździć jeszcze z kilka lat i rzeczywiście jest to tylko powierzchowne uszkodzenie zderzaka to możesz też zgodzić się na wypłatę pieniędzy i nie naprawiać - uderzenia w tył są na tyle częste że masz spokojnie sporą szansę na kolejne. Jak uważasz że do sprzedaży jest niezbędny wygląd jak z salonu - zawsze możesz wymienić zderzak przed sprzedażą - choć nie sądzę by Ci się to zwróciło.
Osobiście w dwóch samochodach miałem - w odstępie kilkuletnim - po dwa uderzenia w tył z winy innego kierowcy.

ken-wawa - 2019-10-07, 23:28

Szybkie pytania.

Czy ewentualnie biorąc gotówkę i nie naprawiając (co jest najmniej prawdopodobną opcją, ale wciąż ją biorę pod uwagę), nie narażam się poźniej na dziwne perturbacje (np. kolejna stłuczka, zgłoszenie do ubezpieczyciela i jak rozróżnić co jest nowym uszkodzeniem, a co starym....).

Zastanawiam się jeszcze, po bardzo mieszanych doświadczeniach z ASO, czy nie znaleźć jakiegoś niewielkiego warsztatu i nie zrobić naprawy tam. Przypuszczam, że mogliby to zrobić dużo lepiej niż idące na szybkość ASO. Pytanie jedynie, czy nie zemści się to przy ewentualnej odsprzedaży samochodu, bo przyszły nabywca może podejść do takiej naprawy dużo bardziej nieufnie. Ewentualnie co zrobić, by tak nie było?

Wreszcie czy brak umowy warsztatu z Link4 w zakresie naprawy bezgotówkowej (ASO, mały warsztat) nie spowoduje później jakiś dodatkowych perturbacji? Bo mój "stary nos" mówi mi, że niekoniecznie może to pójść tak gładko, jak zapewniają.

hak64 - 2019-10-08, 05:21

ken-wawa napisał/a:
Czy ewentualnie biorąc gotówkę i nie naprawiając (co jest najmniej prawdopodobną opcją, ale wciąż ją biorę pod uwagę), nie narażam się poźniej na dziwne perturbacje (np. kolejna stłuczka, zgłoszenie do ubezpieczyciela i jak rozróżnić co jest nowym uszkodzeniem, a co starym....).

No cóż, rzeczoznawcą zwykle zostaje nie idiota, a fachowiec, taki zaś (w większości przypadków) potrafi rozróżnić świeże uszkodzenie od starego. Zatem perturbacje są jak najbardziej możliwe, bo ujawnienie starych uszkodzeń daje podstawę do zastosowania zamienników części oryginalnych i korekty ich cen.
ken-wawa napisał/a:
Zastanawiam się jeszcze, po bardzo mieszanych doświadczeniach z ASO, czy nie znaleźć jakiegoś niewielkiego warsztatu i nie zrobić naprawy tam. Przypuszczam, że mogliby to zrobić dużo lepiej niż idące na szybkość ASO. Pytanie jedynie, czy nie zemści się to przy ewentualnej odsprzedaży samochodu, bo przyszły nabywca może podejść do takiej naprawy dużo bardziej nieufnie. Ewentualnie co zrobić, by tak nie było?

A jakim problemem jest zrobienie kilku fotek obrazujących skalę uszkodzeń i pokazanie ich potencjalnemu nabywcy, ze wskazaniem gdzie i w jaki sposób uszkodzenia naprawiono?
ken-wawa napisał/a:
Wreszcie czy brak umowy warsztatu z Link4 w zakresie naprawy bezgotówkowej (ASO, mały warsztat) nie spowoduje później jakiś dodatkowych perturbacji? Bo mój "stary nos" mówi mi, że niekoniecznie może to pójść tak gładko, jak zapewniają.

Oczy chyba też masz stare, bo w tej kwestii już się wypowiadałem: "ubezpieczyciele współpracują z wybranymi warsztatami naprawczymi, gdzie mają wynegocjowane swoje warunki (naprawa z użyciem tanich zamienników, niskiej stawki rbg, rabat do cen części zamiennych i materiałów lakierniczych). W pismach kierowanych do poszkodowanych wskazują więc, że "naprawa w wyliczonej kwocie odszkodowania, jest możliwa w warsztacie partnerskim (tu podają najbliższy dla poszkodowanego)". Problem w tym, że wybór warsztatu należy do poszkodowanego, nie do ubezpieczyciela. Ponadto żaden przepis nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawiania swojego auta (może go sprzedać w stanie uszkodzonym). Zatem wyliczenie wartości szkody w oparciu o ceny zamienników, stawki rbg stosowane przez warsztaty partnerskie ubezpieczyciela i naliczenie rabatu do cen części zamiennych i całości kosztu naprawy jest całkowicie bezprawne."

corrado - 2019-10-08, 11:40

zaczęło się pytaniem dość ogólnym, jednak widzę , że zabrnęło w tzw. "polskie januszowanie" :roll: :lol:
PiotrWie - 2019-10-08, 14:37

corrado napisał/a:
zaczęło się pytaniem dość ogólnym, jednak widzę , że zabrnęło w tzw. "polskie januszowanie" :roll: :lol:

Nie wiem skąd ten "polakocentryzm" W Paryżu jest chyba więcej samochodów obitych niż nieobitych, w ogóle we Francji podchodzą do samochodu nie jak do symbolu prestiżu a jak do rzeczy użytkowej - jak stłuczka to sprawdzić - zagraża bezpieczeństwu, będzie rdzewieć - jak na oba pytania odpowiedź nie - jeździmy, szkoda roboty - po pierwsze tam gdzie coś wytną palnikiem wiadomo że będzie rdzewieć za parę lat, po drugie - szkoda roboty - za jakiś czas będzie kolejna stłuczka. I w wielu krajach bogatszych od nas tak jest.
PS. Jak przez przypadek odrapiesz lodówkę czy kuchenkę to też lakierujesz?

GRL - 2019-10-09, 00:34

PiotrWie napisał/a:
...
PS. Jak przez przypadek odrapiesz lodówkę czy kuchenkę to też lakierujesz?

Inaczej się przełyka własne błędy a inaczej czyjeś.

PiotrWie - 2019-10-09, 11:07

GRL napisał/a:
PiotrWie napisał/a:
...
PS. Jak przez przypadek odrapiesz lodówkę czy kuchenkę to też lakierujesz?

Inaczej się przełyka własne błędy a inaczej czyjeś.

Trochę nie bardzo rozumiem ten post - w końcu zawsze wypowiadamy sie na podstawie własnych doświadczeń lub przemyśleń.
Ale jeśli chodzi o moje "błędy" to miałem kilkanaście samochodów, nie jestem obecnie w stanie sobie przypomnieć czy choć jeden nie był nigdy obity - czy to przeze mnie czy przez kogoś - w końcu czasy gdy po drodze jechał jeden samochód co pół godziny niestety dawno minęły - jak się jeździ to co jakiś czas zawsze się coś zdarzy - ale nigdy nie traktowałem samochodu inaczej niż wszystkie rzeczy które mam - czyli użytkowo. Ma jeździć, nie rdzewieć i tyle - drobnych stłuczek nigdy nie naprawiałem.
Mam zamiar pojeździć jeszcze przynajmniej cztery lata - więc owa osławiona utrata wartości którą niektórzy tak podkreślają mi nie grozi - kilkunastoletnia Dacia jest warta kilka tysięcy więc ile z tego można utracić? Dla mnie najważniejsze jest że samochód jest totalnie bezawaryjny - przez 9 lat miałem tylko problem z klaksonem naprawiony przez wymianą kabla w środku na porządny - trudno określić koszty ale były minimalne :mrgreen:

Belphegor - 2019-10-09, 11:38

PiotrWie - tu pewnie chodzi o dwie rzeczy:

1. Skoro wydałem na coś pieniądze to o to dbam. Nie tylko technicznie, ale i wizualnie. Ja tak mam. Lubię jak cieszy oko nie tylko samym faktem, że to mam, ale też tym, że jest zadbane.

2. Wiele lat Polaków nie było stać na auta, albo było ich stać tylko na takie, którymi niekoniecznie chcieliby obecnie jeździć. Dlatego obecnie w takim społeczeństwie samochód jest wciąż symbolem statusu. Nawet taki co jest własnością firmy leasingowej. Skoro mam taką furę choćby służbową, to znaczy, że jestem zaradny życiowo i mam dobrą pracę. :roll:
I stąd też w tzw. krajach zachodnich nikt kto nawet ma sporo pieniędzy nie ma problemu z tym, żeby jeździć np. Dacią, bo nie to świadczy o klasie, czy statusie społecznym człowieka. Wynika to z prostej kalkulacji. Po co mi droższy samochód do jazdy po zakupy, parkowania pod marketami w ciasnych miejscach, czy odwożenia dzieci do przedszkola?
U nas jeszcze w umysłach wielu ludzi pokutuje przekonanie, że kto ma lepsze auto, to znaczy, że jest lepszy, bardziej zaradny, bogatszy, ma znajomości itp.

A co do jazdy poobijanym samochodem, ja osobiście mam dwie teorie. Albo jest to Twoje podejście (nie przejmuję się tym - samochód ma jeździć i się nie psuć) albo objaw totalnego niedbania o nic. Znam ludzi prezentujących oba te poglądy.

PiotrWie - 2019-10-09, 12:16

Belphegor napisał/a:
A co do jazdy poobijanym samochodem, ja osobiście mam dwie teorie. Albo jest to Twoje podejście (nie przejmuję się tym - samochód ma jeździć i się nie psuć) albo objaw totalnego niedbania o nic. Znam ludzi prezentujących oba te poglądy.

Dbam o ludzi, o zwierzęta - szczególnie swoje koty, staram się dbać o środowisko, o rzeczy nie. Samochód czy co innego - rzecz nabyta, zużyje się ta będzie następna - oczywiście tylko taka jaka jest mi niezbędna - staram się nie gromadzić za dużo przedmiotów.
A poza tym ja dbam o samochód - wymieniam olej, filtry, rozrząd i inne części eksploatacyjne nawet wcześniej niż nakazuje producent, opony mam zawsze z głębokim bieżnikiem i nie starsze niż 8 lat a wygląd - no cóż, wygląd nie jeździ :mrgreen:

hak64 - 2019-10-09, 12:35

PiotrWie napisał/a:
Dbam

Kolego, druga fotka obrazuje niestety Twoją dbałość o własny interes (w zasadzie rodziny). Jak można płacąc AC nie skorzystać z możliwości naprawy samochodu?! Dla mnie to niepojęte. Istotnie to uszkodzenie kwalifikuje tylny błotnik do wymiany, ale co stało na przeszkodzie, by zlecić naprawę (wyciągnięcie wgniecenia, albo wstawienie reperaturki)? Wymiana błotnika faktycznie niesie ryzyko pojawienia się korozji na wszystkich sąsiadujących z błotnikiem elementach karoserii (bo technologia napraw wymaga jego odspojenia od tych elementów i wstawienie nowego, czego nie da się zrobić bez naruszenia powłok antykorozyjnych). Można jednak było wybrać opcję kosztorysowej likwidacji szkody i za uzyskane z odszkodowania pieniądze zlecić naprawę tego uszkodzenia w zakresie jaki Tobie odpowiadał. Biorąc pod uwagę wszystkie uszkodzenia jakie pojawiły się w Twoim aucie w okresie eksploatacji, śmiem twierdzić, że od ewentualnego nabywcy usłyszysz wartość 50 gr za kg masy własnej pojazdu, bo sumaryczny koszt naprawy tych uszkodzeń przekroczy wartość auta w tym roczniku.
Miłego dnia.

PiotrWie - 2019-10-09, 12:48

Pożyjemy - zobaczymy, jak dotychczas sprzedałem 9 samochodów, bywało że miały podobne uszkodzenia - nie było problemu. Zawsze uczciwie mówiłem kupującemu co jest ewentualnie do zrobienia i nigdy nikt do mnie nie wrócił z pretensjami że mu sprzedałem "nówkę ze Niemiec płakał" a potem okazało się że pod błyszcząca karoseria i wyczyszczonym wnętrzem - wrak.
Ja kupuję samochód by jeździć a nie po to by myśleć tylko o tym za ile go sprzedam - sprzedam za tyle ile ktoś będzie gotów dać - byle szybko bo szkoda mojego czasu na długotrwałe poszukiwanie kupca który da najwięcej.
Oczywiście kwotę kosztorysową wziąłem - w końcu uczciwie płaciłem składkę.

toka93 - 2019-10-09, 18:04

Cytat:
Oczywiście kwotę kosztorysową wziąłem - w końcu uczciwie płaciłem składkę.

Według mnie nic nie powinno być wypłacane jeśli samochód nie jest naprawiany, wtedy ukróciłoby się wyłudzenie odszkodowań, a składki byłby wreszcie w normalnych pieniądzach.

GRL - 2019-10-09, 18:31

Gdybym przyszedł z propozycją - dam Ci tysiaka za możliwość kopnięcia w drzwi (z wgniotką) - skusiłbyś się? 8-)
PiotrWie - 2019-10-09, 18:57

toka93 napisał/a:
Cytat:
Oczywiście kwotę kosztorysową wziąłem - w końcu uczciwie płaciłem składkę.

Według mnie nic nie powinno być wypłacane jeśli samochód nie jest naprawiany, wtedy ukróciłoby się wyłudzenie odszkodowań, a składki byłby wreszcie w normalnych pieniądzach.

Na jakim Ty świecie żyjesz? Składki są wysokie bo przy drobnych stłuczkach wykonywane są naprawy sięgające wartości samochodu a wraz z kosztem samochodu zastępczego przekraczające jego wartość - ja za te szkody otrzymałem 2 tyś a mogłem naprawić kosztem kilkunastu i jeszcze jeździć ze 2 - 3 tygodnie samochodem zastępczym - myślisz że to by było z czegoś innego niż ze składek???
Wykupuję AC do czasu gdy wartość samochodu jest na tyle konkretna że przy pechu i szkodzie całkowitej do kolejnego samochodu miałbym z odszkodowania jakąś kwotę, gdy spada do kilkunastu tyś uważam że nie warto - jest to już niewielki procent kosztów zakupu nowego samochodu a firmy ubezpieczeniowe tak kalkulują składki że koszt ubezpieczenia spada niewiele - znacznie mniej niż ewentualna kwota odszkodowania.

toka93 - 2019-10-09, 19:08

Trochę inaczej rozumiem jeśli ktoś weźmie pieniądze i wyda na coś innego, a co innego to wydać na naprawę szkody - czyli cel na jaki te pieniądze powinny trafić.
hak64 - 2019-10-09, 19:26

toka93 napisał/a:
Według mnie nic nie powinno być wypłacane jeśli samochód nie jest naprawiany, wtedy ukróciłoby się wyłudzenie odszkodowań.

Czyżby przejaw geniuszu?
Kolego, żaden przepis nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawienia swojego auta - możesz go sprzedać w stanie uszkodzonym - czy w takiej sytuacji nie ponosisz straty? Obowiązkiem ubezpieczyciela jest naprawienie szkody, czy to poprzez przywrócenie do stanu sprzed zdarzenia szkodowego, bądź też poprzez zapłatę odpowiedniej kwoty kompensującej poniesioną stratę (wybór należy do poszkodowanego).
toka93 napisał/a:
składki byłby wreszcie w normalnych pieniądzach.

Na wysokość składki ubezpieczenia wpływa wiele czynników, ale bodaj najważniejszym są rosnące koszty napraw pojazdów. To nie wina użytkowników samochodów, ale producentów, faszerujących auta drogimi systemami bezpieczeństwa i komfortu. Kiedyś wymieniało się pogięte blachy i połamane plastiki, a teraz wymieniasz do tego poduchy, kurtyny, wraz z ich czujnikami, napinaczami i kompletem tapicerki. W niektórych autach masz już zamontowane pirotechniczne odcięcie akumulatora, którego zadziałanie powoduje rozwalenie przewodu klemy, ale przy okazji padają sterowniki silnika i wszelkie możliwe moduły komfortu i elektroniczne bajery takiego autka. Stąd ze szkody, która "na oko" wydaje się nie przekraczać kilku tys zł, robi się kilkadziesiąt.

PiotrWie - 2019-10-09, 19:39

toka93 napisał/a:
Trochę inaczej rozumiem jeśli ktoś weźmie pieniądze i wyda na coś innego, a co innego to wydać na naprawę szkody - czyli cel na jaki te pieniądze powinny trafić.

Składki nie powstają z przekonań - powstają z poniesionych kosztów - tyle że TU maja to gdzieś - zawsze zapłaci klient. Mojemu koledze skasowano starego Poloneza - ubezpieczyciel zaproponował pewna kwotę, kolega był gotów zgodzić się ale na 200 zł więcej - trzy tygodnie trwały przepychanki o te dwie stówy a przez ten czas ubezpieczyciel płacił za samochód zastępczy - ze składek - jak myślisz ile razy więcej niż wartość przedmiotu sporu???

toka93 - 2019-10-09, 19:45

Aktualnie mamy jakieś 70zł netto za 1 dzień wypożyczenia, ale tylko dlatego że wciąż jesteśmy w sieci naprawczej PZU. Znowu zmieniono kwoty(SIC!) na mniejsze za wypożyczenie pojazdu.
U jednego klienta raz mieliśmy podejrzenie, że dla auta zastępczego(posiadamy 3 dacie - klasa B oraz 2 Peugeoty 301 - klasa C) spowodował szkodę, bo taniej było zrobić sobie zwyżkę, niż zapłacić za wypożyczenie pojazdu z wypożyczalni na tydzień czasu.

hak64 - 2019-10-09, 20:31

PiotrWie napisał/a:
Składki nie powstają z przekonań - powstają z poniesionych kosztów - tyle że TU maja to gdzieś - zawsze zapłaci klient. Mojemu koledze skasowano starego Poloneza - ubezpieczyciel zaproponował pewna kwotę, kolega był gotów zgodzić się ale na 200 zł więcej - trzy tygodnie trwały przepychanki o te dwie stówy a przez ten czas ubezpieczyciel płacił za samochód zastępczy

Prowadziłem sprawę odszkodowawczą pewnej pani, której pijany kierowca wyjechał z podporządkowanej i doprowadził do kolizji kasując jej starego punciaka (wtedy wart około 4 tys zł). Sprawca przyznał się do winy i nic nie stało na przeszkodzie, by ubezpieczyciel wypłacił kobiecie pieniądze za samochód, ale po miesiącu od zdarzenia otrzymała pismo ubezpieczyciela, z którego wynikało, że nie mogą wypłacić odszkodowania, bo czekają na wyrok sądowy. Problem w tym, że sprawca został ukarany mandatem za kolizję, a wyrok sądowy dotyczył tylko kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Tym samym ubezpieczyciel wygenerował sobie koszt za trzy miesiące korzystania z samochodu zastępczego. Powiecie, że i tak zapłacił to sprawca, bo ubezpieczyciel wystąpił z regresem. Owszem wystąpił, ale sprawca wziął sobie prawnika, a ten wykazał, że tak długi okres korzystania z auta zastępczego przez poszkodowaną wyniknął wyłącznie z winy ubezpieczyciela.

PiotrWie - 2019-10-09, 20:45

Więc ( jak wszystko) poszło w końcu w składkę.
matysz - 2019-11-18, 20:05

No koledzy i ja dziś miałem przygodę. Pani cofając wbiła mi się trochę w lewy przód:



Sęk w tym że mam ślady poprzedniej stłuczce. ślad na masce delikatny. Nie chce tego robić z tego zdarzenia. Chcę tylko żeby to było dobrze zrobione a mam wątpliwości co do stanu zawieszenia oraz mocowania drzwi bo coś haczy przy zamykaniu.

Jak rozmawiać z ubezpieczycielem sprawcy? dawać do aso żeby wycenili i zrobili tylko to co w tej stłuczce czy jak?

Chciałbym mieć pewność że właśnie to zawieszenie i słupek A są ok. Bo reszta to tylko powłoki.

toka93 - 2019-11-18, 20:15

A czemu nie chcesz próbować podciągnąć tej maski pod szkodę?
Co do uszkodzeń to jeśli nastąpiło prawdopodobieństwo uszkodzenia zawieszenia to wrzucić na zbieżność i będzie wiadomo. Tak patrząc to jeśli ASO to błotnik, drzwi do wymiany. Nie wiadomo jak poszycie boczne oraz słupek, dopiero po demontażach wyjdzie. Przy takim bocznym uderzeniu ucierpieć mogła przekładnia, wahacz, a nawet wózek.

Oddaj do ASO, lub zakładu likwidacji szkód na bezgotówkową i reszta będzie się działa sama. Ty odbierzesz naprawione auto, a w międzyczasie korzystasz z zastępczego, które Ci przysługuje na czas naprawy.

rysiek223 - 2019-11-18, 20:16

Likwiduj szkodę w ASO z OC sprawcy.
hak64 - 2019-11-18, 21:10

Niezależnie od tego gdzie zechcesz naprawiać i w jakim trybie (z rozliczeniem bezgotówkowym, czy kosztorysowym), to i tak wyceny musi dokonać ubezpieczyciel , dopiero w sytuacji, gdy ta wycena okaże się nierzetelna, masz prawo zlecić sporządzenie nowej wyceny niezależnemu rzeczoznawcy, lub ASO. Na wycenę szkody umów się w jakimś warsztacie, gdzie dysponują kanałem lub podnośnikiem kolumnowym. Do poprawnej i rzetelnej wyceny tych uszkodzeń niezbędne jest zdemontowanie zderzaka, sprawdzenie zbieżności i obejrzenie auta od dołu. Kosztem pracy mechanika i korzystania z warsztatu możesz obciążyć ubezpieczyciela sprawcy. Od dnia zdarzenia masz prawo korzystać z samochodu zastępczego, można go wynająć nawet od osoby prywatnej (potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną, nieprzekraczającą średnich stawek w stosowanych wypożyczalniach /raczej poniżej średniej). Jak już będziesz miał wycenę, to się tym pochwal - potrafię sprawdzić rzetelność wyceny.
kochelet1 - 2019-11-18, 21:38

toka93 napisał/a:
A czemu nie chcesz próbować podciągnąć tej maski pod szkodę?
Co do uszkodzeń to jeśli nastąpiło prawdopodobieństwo uszkodzenia zawieszenia to wrzucić na zbieżność i będzie wiadomo. Tak patrząc to jeśli ASO to błotnik, drzwi do wymiany. Nie wiadomo jak poszycie boczne oraz słupek, dopiero po demontażach wyjdzie. Przy takim bocznym uderzeniu ucierpieć mogła przekładnia, wahacz, a nawet wózek.

Oddaj do ASO, lub zakładu likwidacji szkód na bezgotówkową i reszta będzie się działa sama. Ty odbierzesz naprawione auto, a w międzyczasie korzystasz z zastępczego, które Ci przysługuje na czas naprawy.


Oddaj pojazd do ASO lub jakieś placówki która ma podpisaną umowę z ubezpieczycielem sprawcy najlepiej. Często powyższa umowa uprawnia warsztat do wykonywania samodzielnych oględzin do kwoty 5000 1000 tyś bez udziału rzeczoznawcy ubezpieczyciela.

Wspomniana maska jeśli ma uszkodzenia po stronie lewej jak najbardziej będzie zakwalifikowana do naprawy czy wymiany, ale jeśli nosi ślady uszkodzenia wcześniejszej szkody która nie była usunięta przez Ciebie to za pewne kosztorys będzie potrącony o jakąś wartość z dopiskiem BZ bez związku na fakt uszkodzenia które nie wynikło z tytułu szkody jaka zaistniała więc pewną część wartości będziesz musiał dopłacić ty.
Tak to działa. Nie stety.... Od pewnego czasu zacząłem się zajmować szkodami w moim warsztacie, i pewne praktyki mnie wkurzają, ale też ciężko odmówić racji ubezpieczycielowi jak uszkodzona jest lewa strona, a właściciel auta usiłuje pod to podciągnąć uszkodzenie tylnej klapy bo i takie przypadki się zdarzają.

matysz - 2019-11-18, 21:46

Czyli co mam teraz zrobić.
Zgłosić szkodę do ubezpieczyciela sprawcy i czekać na wycenę?

Czy zgłosić i oddać do aso i czekać na decyzję ubezpieczyciela?

Chciałbym żeby robiło to aso jak do tego doprowadzic?

Uszkodzenie maski jest malutkie i nie chce tego robić. Wiec w sumie ich to nie powinno obchodzić.

kochelet1 - 2019-11-18, 21:53

Zgłosić , wskazać warsztat który będzie wykonywał naprawę,
Ważne jest aby pierwsze oględziny były oględziny ostatnimi.
Jeśli będziesz miał wykonane oględziny po za warsztatem za pewne będziesz miał w kosztorysie części alternatywne nie oryginalne, , a koszty robocizny będziesz miał policzone po średniej stawce Patrz najtańszy warsztat w Polsce który bierze np 50 zł za roboczogodzinę.
Na podstawie takiego kosztorysu nikt nie podejmie się usunięcia tej szkody ze względu na zaniżone koszty części ( często najbardziej szmatławe zamienniki z intercars) już o robiciżnie nie wspomnę.
Jest to możliwe do odkręcenia, el sama procedura ma swoje dodatkowe terminy dodatkowe oględziny czy OT 7 dni na przyjazd rzeczoznawcy plus nawet do 30 dni weryfikacja przez likwidatora szkody plus ew. odwołania.
Szkoda czasu i lepiej ograniczyć się do wykonanych jedno razowych oględzin, ale w sposób poprawny i rzetelny.

Co do maski licz się z potrąceniem,

Do Ciebie nalezy zgłoszenie szkody i wskazanie warsztatu gdzie bedzie auto naprawiane, Najlepiej bez gotówkowo. Aso przewanie mają podpisane umowy z ubezpieczycielami. Dla Ciebie jest to opcja bez stresowa. Wszystkim zajmuje się warsztaat.

telecaster1951 - 2019-11-18, 22:17

1. Zgłaszasz do OC sprawcy, mówisz że wstawiasz furę do ASO, mówisz że nie interesuje Cię gotówką. Mówisz że ZE WZGLĘDÓW ZAWODOWYCH MUSISZ MIEĆ SAMOCHÓD ZASTĘPCZY. Taka formułka zgodnie z orzecznictwem SN załatwia sprawę i musisz dostać auto na czas naprawy.
2. Umawiasz się z wypożyczalnią wskazaną przez TU na odbiór samochodu zastępczego spod ASO.
3. Jedziesz do ASO, podpisujesz im upoważnienie do czynności dokonywanych z TU i umawiasz się na zostawienie auta w dniu w którym przyjedzie auto zastępcze. Pod żadnym pozorem nie mówisz że jakieś rysy czy wgniecenia w okolicach uszkodzeń już były. Po prostu tak wygląda i już.
4. Olewasz mejle od TU ze śmiesznymi kwotami i czekasz aż ASO zrobi Ci auto.
5. Jak ASO zadzwoni że auto będzie do odbioru, to dzwonisz do wypożyczalni i umawiasz się przed ASO na oddanie auta. Tankujesz je, myjesz i wymieniasz zastępcze na swoje.
Tak wygląda procedura naprawy z OC.

dudu$ - 2019-11-20, 07:50

telecaster1951 napisał/a:
1. Zgłaszasz do OC sprawcy, mówisz że wstawiasz furę do ASO, mówisz że nie interesuje Cię gotówką. Mówisz że ZE WZGLĘDÓW ZAWODOWYCH MUSISZ MIEĆ SAMOCHÓD ZASTĘPCZY. Taka formułka zgodnie z orzecznictwem SN załatwia sprawę i musisz dostać auto na czas naprawy.
2. Umawiasz się z wypożyczalnią wskazaną przez TU na odbiór samochodu zastępczego spod ASO.
3. Jedziesz do ASO, podpisujesz im upoważnienie do czynności dokonywanych z TU i umawiasz się na zostawienie auta w dniu w którym przyjedzie auto zastępcze. Pod żadnym pozorem nie mówisz że jakieś rysy czy wgniecenia w okolicach uszkodzeń już były. Po prostu tak wygląda i już.
4. Olewasz mejle od TU ze śmiesznymi kwotami i czekasz aż ASO zrobi Ci auto.
5. Jak ASO zadzwoni że auto będzie do odbioru, to dzwonisz do wypożyczalni i umawiasz się przed ASO na oddanie auta. Tankujesz je, myjesz i wymieniasz zastępcze na swoje.
Tak wygląda procedura naprawy z OC.



Dokładnie tak bym tak zrobił. Nie ma sensu załatwiania naprawy bezgotówkowo bo częsci do tego auta są bardzo drogie.

hak64 - 2019-11-20, 10:38

dudu$ napisał/a:
Dokładnie tak bym tak zrobił. Nie ma sensu załatwiania naprawy bezgotówkowo bo częsci do tego auta są bardzo drogie.

Sądząc po tym wpisie, albo zrobiłeś "czeski błąd", albo nie masz pojęcia czym jest naprawa z rozliczeniem bezgotówkowym. Kolega
telecaster1951 napisał/a:
Zgłaszasz do OC sprawcy, mówisz że wstawiasz furę do ASO, mówisz że nie interesuje Cię gotówką.
poleca takie rozwiązanie, z czym Ty się zgadzasz, ale jednocześnie twierdzisz że naprawa bezgotówkowa nie ma sensu. Ponadto, co Cię obchodzi cena części przy naprawie bezgotówkowej?
matysz - 2019-12-12, 14:55

No dobra to po prawie miesiącu sprawa ma się ku zakończeniu.

Samochód oddany do aso RRG.

Załatwiana sprawa bezgotówkowo. Wymienią wszystko co potrzeba i mają zrobić geometrie.
Jedynie co mnie dziwi że geometrie chcą robić po naprawie blacharskiej. Czyli jak wyjdzie coś jeszcze w zawieszeniu to jeszcze sobie chwile poczekam.

Wycena naprawy opiewała prawie na 13tys. zł. doszedł jeszcze reflektor i zderzak do wymiany.

Jutro mam mieć auto z powrotem :D

jurek - 2019-12-12, 17:10

Żądaj sprawdzenia punktów kontrolnych na płycie pomiarowej PRZED NAPRAWĄ. pozdr
telecaster1951 - 2019-12-13, 04:17

jurek napisał/a:
Żądaj sprawdzenia punktów kontrolnych na płycie pomiarowej PRZED NAPRAWĄ. pozdr
Przecież to jest jeden z pierwszych punktów naprawy. Ubezpieczyciel tego przecież zażąda przy zbieraniu dokumentacji, bo jeśli by samochód nie trzymał punktów, to przyznają całkę i po zawodach. To się robi zaraz po wprowadzeniu auta na teren zakładu.
matysz napisał/a:
Jedynie co mnie dziwi że geometrie chcą robić po naprawie blacharskiej. Czyli jak wyjdzie coś jeszcze w zawieszeniu to jeszcze sobie chwile poczekam.
Geometrię zawieszenia? Rzecz całkowicie normalna. Blacharnia i serwis mechaniczny w ASO to dwie zupełnie różne sprawy.
toka93 - 2019-12-13, 07:34

Połowa blacharni nie ma płyty pomiarowej, a druga połowa z niej nie korzysta. Dacia jest tak miękka że krzywizne widać od razu. Strzał w zawieszenie uszkadza w 99% wózek. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek korzystaliśmy z płyty pomiarowej. Żaden ubezpieczyciel nie pozwoli na naprawę auta z uszkodzeniem konstrukcji bo zazwyczaj koszt naprawy to koszt auta.
trybik - 2019-12-14, 06:21

witam
miałem kilka stłuczek a nawet sporego dzwona swoim UNO, zawsze miałem OC i AC , zawsze szkodę zgłaszałem do ubezpieczyciela , i szczerze nic mnie nie interesowało , zawsze usuwanie szkody bezgotówkowo

hak64 - 2019-12-14, 09:37

Naprawa w trybie rozliczenia bezgotówkowego ma sens jedynie w kilku przypadkach:
- szkoda nastąpiła w praktycznie nowym samochodzie (objętym gwarancją producenta i dotychczas serwisowanym w ASO),
- poszkodowany jest tylko użytkownikiem auta (samochód w leasingu),
- właściciel nie ma czasu na szukanie warsztatu i przepychanki z ubezpieczycielem,
- właściciel nie dysponuje środkami na zakup części i zapłatę za usługę naprawy.
W pozostałych przypadkach korzystniejszy jest wybór rozliczenia kosztorysowego, przyjęcie odszkodowania i ewentualne podjęcie walki o podwyższenie kwoty świadczenia. Zwykle przy takim rozwiązaniu trochę kasy zostaje w kieszeni, bo to poszkodowany decyduje o zakresie prac naprawczych i rodzaju użytych części (można stosować używane). Ponadto w niektórych sytuacjach np. niewielkie uszkodzenia tylnego błotnika, korzystniejsza jest naprawa tego elementu niż jego wymiana - to bowiem jest wysoce inwazyjna.

toka93 - 2019-12-14, 10:16

Taki sposób naprawy powoduje brak problemów. Oddajesz uszkodzone odbierasz dobre. Przy walce o odszkodowanie można coś ugrać jak się wie jak i ma możliwość być bez auta. Bo wraz z podpisaniem ugody zabierają auto zastępcze.
hak64 - 2019-12-14, 10:54

A gdzie ja napisałem o podpisaniu ugody? Samochód zastępczy można wynająć nawet od osoby prywatnej (wystarcza umowa najmu z określoną stawką dzienną). Ubezpieczyciele stosują swoistą "radosną" interpretację przepisów i w pismach kierowanych do pokrzywdzonych wskazują, że:
-"naprawa w wyliczonej kwocie odszkodowania, jest możliwa w ich (ubezpieczyciela) warsztacie partnerskim, (pomijają tylko fakt, że wybór warsztatu należy do poszkodowanego)
- "użyte w kalkulacji zamienniki części oryginalnych spełniają wymogi producenta" ( zapominają dodać, że chodzi o producenta danej części, a nie producenta pojazdu),
- "zastosowany w kalkulacji kosztów naprawy rabat, jest możliwy do uzyskania w ich warsztatach partnerskich" (nie podają jednak, że żaden przepis prawa nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawienia swojego auta /można go sprzedać w stanie uszkodzonym/, zatem zastosowany rabat jest całkowicie bezprawny)
- "samochód zastępczy przysługuje na tzw. technologiczny okres naprawy, który wynosi.... dni" (i znów mijają się z prawdą, bo samochód zastępczy przysługuje od dnia zdarzenia do momentu sporządzenia /i przekazania poszkodowanemu/ wyceny szkody, plus okres naprawy, który musi uwzględniać także czas niezbędny na zakup lub dostawę części, okres schnięcia powłok lakierniczych i badanie techniczne po naprawie).
Ponadto nie jest prawdą, że w przypadku gdy policja nie zabierze dowodu rejestracyjnego, samochód zastępczy nie przysługuje. Wystarczy, że z powodu uszkodzenia zamka np. tylnej klapy, nie można zamknąć bagażnika - takie uszkodzenie uniemożliwia normalne korzystanie z pojazdu (ryzyko kradzieży bagażu, czy wyposażenia auta).
Miłego dnia.

kicpra - 2019-12-14, 11:25

toka93 napisał/a:
Bo wraz z podpisaniem ugody zabierają auto zastępcze

Dopiero jak hajs jest na koncie zdajesz wypożyczone auto

toka93 - 2019-12-14, 11:27

A czy przyjęcie odszkodowania i naprawa w własnym zakresie to nie jest podpisanie ugody? I wtedy możemy sobie z tymi pieniędzmi zrobić co chcemy naprawić, albo nie naprawić.
Bo może się nie zrozumieliśmy, ja wyżej pisałem o innej naprawie niż bezgotówkowa.
Faktycznie wszystkie punkty wyszczególnione przez Ciebie odnoszą się do naprawy bezgotówkowej.

No chyba, że jednak jestem w błędzie i przy naprawie kosztorysowej również przysługuje auto zastępcze na czas naprawy.

hak64 - 2019-12-14, 12:59

Cytat:
A czy przyjęcie odszkodowania i naprawa w własnym zakresie to nie jest podpisanie ugody?

Kolego, przeczytaj może czym jest ugoda. Przyjęcie wyliczonej w wycenie szkody kwoty odszkodowania, z pewnością ugodą nie jest.
toka93 napisał/a:
No chyba, że jednak jestem w błędzie i przy naprawie kosztorysowej również przysługuje auto zastępcze na czas naprawy.

Delikatnie rzecz ujmując jesteś w błędzie.
Art 361 k.c.
§ 1. Zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła.
§ 2. W powyższych granicach, w braku odmiennego przepisu ustawy lub postanowienia umowy, naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.
W ujęciu bardziej przystępnym należy rozumieć to tak: Ubezpieczyciel ma obowiązek zrekompensować wszystkie związane ze zdarzeniem następstwa zaistniałej szkody. Długo by wyliczać jakie to następstwa, ale wszelkie koszty holowania, parkowania i zabezpieczenia uszkodzonego auta można tu zaliczyć, jeśli doszło także do obrażeń ciała poszkodowanego, to będzie to odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu, zrwot kosztów leczenia i opieki nad chorym, renta, utracone dochody (mamy wszak czasową lub trwałą niezdolność do pracy), z pewnością następstwem jest także brak możliwości korzystania z własnego samochodu.
toka93 napisał/a:
A czy przyjęcie odszkodowania... wtedy możemy sobie z tymi pieniędzmi zrobić co chcemy naprawić, albo nie naprawić.

Kolego, zdaniem Sądu Najwyższego "obowiązek naprawienia szkody przez wypłatę odpowiedniej sumy pieniężnej, powstaje z chwilą wyrządzenia szkody i nie jest uzależniony od tego, czy poszkodowany dokonał naprawy rzeczy i czy w ogóle zamierza ją naprawiać. Szkodą nie jest poniesiony wydatek na naprawę pojazdu, a sam fakt uszkodzenia pojazdu. Odszkodowanie powinno więc określać jedynie kwotę pieniężną, niezbędną do dokonania napraw, bez względu na to, czy naprawa w ogóle nastąpiła lub ma nastąpić. bowiem żadne przepisy prawa nie nakładają na poszkodowanego obowiązku naprawienia uszkodzonego pojazdu".


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group