DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Dział techniczny - Jazda przy niesprawnym ładowaniu akumulatora.

RWw - 2020-03-30, 16:28
Temat postu: Jazda przy niesprawnym ładowaniu akumulatora.
Trochę głupie pytanie, ale może ktoś w praktyce musiał to sprawdzić.
Czy przejadę ok. 20 km, na światłach mijania, przy braku ładowania akumulatora (zerwany pasek alternatora)? Akumulator 60 Ah, nowy, świeżo naładowany.

jas_pik - 2020-03-30, 16:54

Powinieneś przejechać .
Ale chyba powinieneś pamiętać że w dawnych dobrych czasach istniały prowizoryczne metody pasek zastępczy robiło się z pończoch żony/dziewczyny/kochanki :)

Michał B24 - 2020-03-30, 17:31

A czy ten pasek przypadkiem nie napędza pompy płynu chłodzącego? Jeśli tylko alternator plus pompa wspomagania to powinieneś bez problemu przejechać, tylko jak ci zaczną przygasać światła, to za chwilę stanie pompa paliwowa. Na końcu zapłon. Generalnie na godzinę jazdy powinno wystarczyć.

Jeśli pompa wody napędzana tym samym paskiem, to taka jazda moze sie skończyć wymianą uszczelki pod głowicą.

RWw - 2020-03-30, 17:49

Michał B24 napisał/a:
Jeśli pompa wody napędzana tym samym paskiem, to taka jazda moze sie skończyć wymianą uszczelki pod głowicą.

Ten pasek napędza tylko alternator, wspomaganie kierownicy i klimatyzację.

dudu$ - 2020-03-30, 18:02

Tylko szkoda takiego nowego akumulatora. Prawdopodobnie po takiej jeździe będzie nadawał się na śmietnik lub w najlepszym wypadku straci trochę swojej pojemności.
RWw - 2020-03-30, 18:18

dudu$ napisał/a:
Tylko szkoda takiego nowego akumulatora. Prawdopodobnie po takiej jeździe będzie nadawał się na śmietnik lub w najlepszym wypadku straci trochę swojej pojemności.

Dlaczego? Mam nadzieję, że całkiem się nie rozładuje.

Michał B24 - 2020-03-30, 19:29

Przejedziesz bez problemu, ale bez wspomagania kierownicy, tylko naladuj akumulator przed jazda, wylacz wszystkie niepotrzebne odbiory I dojedziesz.
dudu$ - 2020-03-30, 21:48

RWw napisał/a:
dudu$ napisał/a:
Tylko szkoda takiego nowego akumulatora. Prawdopodobnie po takiej jeździe będzie nadawał się na śmietnik lub w najlepszym wypadku straci trochę swojej pojemności.

Dlaczego? Mam nadzieję, że całkiem się nie rozładuje.


ponieważ akumulator którego napięcie spadnie poniżej pewnej wartości zasiarcza się i traci swoje parametry. Nie pamiętam dokładnie ale tą wartością jest chyba 9V.

toka93 - 2020-03-30, 22:30

Nie ujedziesz benzyniakiem :)
Dieslem nie dałem rady 10km zrobić jak alternator się zatarł.

DrOzda - 2020-03-30, 22:45

Kubica nie dał rady dojechać kilkunastu kilometrów do parku serwisowego po awarii alternatora Fiesty podczas Monte Carlo a zmieniał po drodze akumulator. Niestety , to nie te czasy że potrzebny był tylko prąd do zasilania cewki, teraz ECU,pompa paliwowa, wtryskiwacze i czujniki zżerają mnóstwo prądu.
Michał B24 - 2020-03-31, 10:04

toka93 napisał/a:
Nie ujedziesz benzyniakiem :)
Dieslem nie dałem rady 10km zrobić jak alternator się zatarł.


Dieslem z common railem I elektrycznym wspomaganiem Volvo V50, po ładowaniu przez 10 minut z innego auta, dojechałem 10km do warsztatu. Auto stanęło z powodu rozładowanego akumulatora, bo padł alternator. Kablami podładowałem i po 10 minutach zrobiłem 10km. Na podjeździe przestało działać wspomaganie.

Diesel z common railem i wspomaganiem elektrycznym, bierze więcej prądu niż benzyna z hydraulicznym wspomaganiem

Black Dusty - 2020-03-31, 12:56

Mój diesel w takich okolicznościach przejechał ok. 12km w ciągu ok. 12minut.
MartinezTychy - 2020-04-01, 08:51

Napiszę całkiem z innej beczki.
Mercedes W124 silnik 2.5Diesel,bez sprawnego alternatora przejechał dystans 890 km.
Silnik bez modułów,komputerów,sterowników,jedyny odbiornik prądu w pojeździe to zegarek na desce rozdzielczej.
Prąd był potrzebny do podgrzania świec i uruchomienia rozrusznika,pewnie mógłby jechać tak tysiące kilometrów.

Gość - 2020-04-01, 08:51

Był jeszcze jeden odbiornik prądu w tym aucie, cewka zaworu paliwowego, bez prądu auto gasło, bo odcinało paliwo. W Starszych beczkach, zawór był podciśnieniowy, ale W124 już miało gaszenie prądem.
SWilk - 2020-04-01, 09:05

Dawno temu Ibizą 6L z silnikiem 1.2 benzyna przejechałem przez pół Wrocławia w godzinach szczytu.

Na trasie padł mi alternator, odholowali mnie assistancem w niedzielę do aso do centrum Wrocławia.
W poniedziałek rano ludzie z aso dzwonią po "zaprzyjaźnionych" szrotach żeby znaleźć alternator, bo nawet jakbym chciał nowy, to trzeba czekać tydzień, bo akurat w Polsce nie mieli. W między czasie od rana ładują mi akumulator.
W końcu przyjechał facet z "pasującym" alternatorem - według numerków. Zostawił i pojechał, ale okazało się, że nijak nie pasuje. Co ciekawe - mój "oryginalny" akumulator był wpasowywany gumówką i trzyma się na dwóch z trzech śrub - trzecie "ucho" ma ucięte, bo zawadzało by o blok silnika...
Decyzja - jedyny sposób to jechać regenerować. Facet, który podjął się tego od ręki ma warsztat przy obwodnicy, w obie strony nie zdążymy. Trzeba jechać swoim. Aso zmontowało mi samochód, skasowali mnie za jedną roboczogodzinę, mimo że nakombinowali się nie mało, a nie z ich winy nienaprawione.

Koniec końców głupi młody ja zamiast przez assistance zawołać lawetę, żeby mnie zawieźli do tamtego warsztatu, zdecydowałem się jechać bez ładowania na drugi koniec miasta.

Jechaliśmy oczywiście bez świateł, mapa na kolanach żony (gps wtedy nie mieliśmy) i kombinujemy. w połowie drogi wysiadło elektryczne wspomaganie kierownicy, potem wspomaganie hamulców, kierunkowskazy, zakładam, że światła stop też.
Profilaktycznie przed ruszaniem opuściłem szybę, więc pod koniec machałem przez okno ręką jak rowerzysta... W lewo było łatwo, w prawo gorzej, bo nad dachem...
Najbardziej bałem się, że ktoś nam w bagażnik wjedzie, przez brak stopów.

Pod koniec jazdy wyłączył się licznik, ale silnik uparcie jechał. Najgorszy był zjazd z krajowej chyba "8" (wylotu na Świdnicę) w lewo do warsztatów zaraz za obwodnicą. Stanąłem na środku drogi i zastanawiałem się czy samochód ruszy, czy iskra nie będzie za słaba i nie zgaśnie na środku drogi.

Ale ludzie zauważyli, że mam coś mocno nie tak i zatrzymali się, przepuścili nas. Jak wjeżdżałem do warsztatu silnik zgasł, zabrakło prądu na iskrę...
Cała trasa zajęła około chyba niecałą godzinę, choć dziś pamięć może płatać mi figle.

Koniec końców, fachman alternator rozebrał, zregenerował co trzeba, zamontował i o 19 mogliśmy ruszyć do Lublina... To był chyba najdłuższy dzień w mojej karierze kierowcy.

Jestem pełen podziwu dla wytrwałości tego samochodu i dla poświęcenia Pana Akumulatora, który przygodę na szczęście przeżył, ale już nigdy nie był taki sam.

laisar - 2020-04-01, 09:36

RWw napisał/a:
Czy przejadę ok. 20 km, na światłach mijania, przy braku ładowania akumulatora? Akumulator 60 Ah

Też mam 60, nie nowy, ale w pełni sprawny - holowałem w zeszłym roku swoją daćkę i po 25 km i 35 min jazdy na samych światłach pozycyjnych i mijania przed bramą warsztatu przy próbie uruchomienia silnika wyłączał się już licznik. Oczywiście na odpalenie potrzeba więcej prądu niż na kontynuację jazdy, ale udany start skróci zasięg, więc wątpię w te 20 km. Natomiast przy jeździe w jasny dzień zrezygnowałbym po prostu ze świateł mijania, wtedy powinno się udać bez większych problemów.

DrOzda - 2020-04-01, 11:42

MartinezTychy napisał/a:

Był jeszcze jeden odbiornik prądu w tym aucie, cewka zaworu paliwowego, bez prądu auto gasło, bo odcinało paliwo. W Starszych beczkach, zawór był podciśnieniowy, ale W124 już miało gaszenie prądem.

I w takiej sytuacji wystarczała 9V bateryjka wpięta w obwód zasilania zaworu. I wtedy można było jechać non-stop nawet bez akumulatora.

Ikarusiarz - 2020-04-01, 13:18

Taka dobra rada:
Kiedyś stosowano rajstopy...
Dziś można na trytytki... Spinamy to co potrzebne, czyli pompę wody, alternator i jedziemy z koksem. Taką sztuczkę zastosował mechanik, jak przyjechał zholować mi autobus. Nie chciało mu się podpinać holu, to połączył 3 długie trytytki, ominął to co nie było potrzebne i dojechałem bez problemu.

DrOzda - 2020-04-01, 13:44

No nie wiem czy taki świetny gdy taka trytytka wejdzie pod obudowę paska rozrządu ...
Michał B24 - 2020-04-01, 15:45

Nie znam nikogo, kto by taką pończochą cokolwiek zdziałał. Jazda na samym akumulatorze niewiele szkodzi, więc warto spróbować. Inaczej w mieście, inaczej na drodze wojewódzkiej. Nie wiemy gdzie założyciel tematu chce jechać. Zawsze można wziąć drugą baterię do bagażnika i przedłużyć zasięg. Kolega dojechał ładą Niva, 1,7MPI, czyli podobny poziom elektryfikacji co Logan 1.4, z Kościerzyny do Gdańska, czyli jakieś 60km
MartinezTychy - 2020-04-01, 17:11

Nie wiem kto zmienił moją wypowiedź,wprowadza w błąd gdyż każdy jeden silnik Diesla w Mercedesie W124 miał i ma gaszenie na podciśnienie.Nie było żadnej cewki z zaworkiem i tego typu wynalazków.Owszem były czujniki Ara lub czujnik wzbogacenia mieszanki na rynek Austria,Szwajcaria teren górzysty.
Wspomniane silniki w MB W124 to:
OM601
OM602
OM603
każdy z nich miał pompę wtryskową rzędową sekcyjną.

Bardzo proszę nie zmieniać i nie dopisywać moich odpowiedzi szczególnie,gdy ktoś nie wie o czym pisze.



Element 415 to gaszak podciśnieniowy.

jas_pik - 2020-04-01, 17:14

Z użyciem pończochy jechałem raz w życiu .
Miałem do pokonania trasę w nocy ok 160 km . Po uszkodzeniu paska akcesoryjnego udało mi sie przejechać około 40 km po czym zapłon przestał dawać iskrę ( jechałem na samych pozycyjnych) .
Dlatego napisałem o użyciu pończochy na samym początku tego tematu

PiotrWie - 2020-04-02, 09:45

Jechałem Laguna 1 z silnikiem K4M czyli tym samym co w Dusterze 1. W okolicy Lyonu usłyszałem huk pod maską i zaczął się wydobywać dym, okazało się że zatarł się całkowicie alternator - nie obracało się koło pasowe. Przeciąłem i usunąłem pasek - - po czym pojechałem dalej . Dzwoniłem do znajomych mechaników - zdania były podzielone - jedni mówili że przejadę 20 km, inni ze z 1000. Dojechałem pod Karlsruhe - czyli trochę pona 500km, tam zapaliły się kontrolki ABS i poduszek - czyli kończy się prąd. Na parkingu podładowali mi akumulator z TIR - a , po ok 2 godz ładowania pojechałem dalej. Niestety starczyło na 20 km. Wezwałem pomoc drogową, kupiłem od nich całkowicie naładowany akumulator i dojechałem na nim pod Drezno. Tam go podładowałem w kolejnej ciężarówce i dotarłem pod Bolesławiec, gdzie przyjechał po mnie kolega z kolejnym akumulatorem. Niestety okazał się wadliwy i przejechałem kolejne 20km. Na szczęście był Polonezem ze starego typu dieslem więc po odpaleniu silnika wymontowaliśmy od niego aku i nam dotarłem do domu - on jechał bez.
Myślę ze nowoczesne samochody - te ze start -stopem pewnie by tak nie dały rady, ale starsze Dacie pewnie by dały rade - na pewno te z silnikiem Renault, nie wiem jak jest napędzana pompa wody w silnikach Nissana - jak od rozrządu to nie ma problemu, jak od paska akcesoriów to niestety nie.

RWw - 2020-04-02, 14:06

Dziękuję wszystkim za opinie. Wobec opisanych historii, moja jazda nie była żadnym wyczynem, ale dla porządku podam.
Odległość do warsztatu wyniosła 12 km. Naładowany akumulator. Świeciło słońce, więc zaryzykowałem jazdę bez świateł. Akumulator do końca utrzymał napięcie ponad 12V, więc pewnie można było przejechać kilka razy więcej.

PiotrWie - 2020-04-02, 14:12

Zapomniałem dodać że starszy akumulator służył jeszcze koledze 3 lata a na nowym Laguna jeździła siedem - tak więc żadnego nie wykończyło to na śmierć
laisar - 2020-04-03, 13:34

MartinezTychy napisał/a:
Nie wiem kto zmienił moją wypowiedź

Połączyłem posty, bo wydawało mi się, że oba były Twoje.

Podzieliłem ponownie - http://www.daciaklub.pl/f...1806282#1806282 - i proszę oryginalnego autora o zgłoszenie się na PW, to poprawię.

MartinezTychy - 2020-04-04, 00:11

laisar, Dziękuję.
Michał B24 - 2020-04-04, 07:53

RWw napisał/a:
Dziękuję wszystkim za opinie. Wobec opisanych historii, moja jazda nie była żadnym wyczynem, ale dla porządku podam.
Odległość do warsztatu wyniosła 12 km. Naładowany akumulator. Świeciło słońce, więc zaryzykowałem jazdę bez świateł. Akumulator do końca utrzymał napięcie ponad 12V, więc pewnie można było przejechać kilka razy więcej.


No I brawo, mamy rozwiązanie zagadki.

Czyli ci, co doświadczyli zgonu akumulatora, mieli wcześniej już mocno ograniczoną jego pojemność, stąd rozbieżność w doświadczeniach.

A kubica nie mógł dojechać z dwóch co najmniej powodów:

1 Rajdówki mają więcej odbiorników prądu, skrzynia, dyfer aktywny, wentyatory chłodnicy dużo większe i pewnie inne
2 Rajdówki mają mały akumulator, żeby był lżejszy

RWw - 2020-04-04, 10:16

Michał B24 napisał/a:
No I brawo, mamy rozwiązanie zagadki.

Ale zwracam uwagę, że jechałem bez świateł. Światła pozycyjne i mijania to ok. 130 W czyli ponad 10 A poboru prądu. Sam silnik pobiera raczej sporo mniej.

damiaszek - 2023-09-05, 12:41

W ten piątek sprawdziłem ile można przejechać bez ładowania. Jazda wieczorem na światłach. Bez problemu 30 km, nawet światła niespecjalnie przygasły pod koniec. Trasa 30 km i około 45 min. W dusterze mam na stałe podpięty pod złącze obd moduł na bt, więc natychmiast włączyłem odczyt napięcia na torque, jechałem od 12,4V do 11,9V (to pod obciążeniem, po wyłączeniu świateł i silnika napięcie wzrosło do 12,3V) Akumulator po dojechaniu do domu został doładowany i pobrał ~11 Ah (aku roczny 62Ah nominalnie)(ładowanie ładowarką Charsoon Antimatter 250, ładowanie do 14.4V - to taka ładowarka modelarska do różnych akumulatorów włącznie z możliwością zbierania logów na komputerze).

Skoro 45 min jazdy na światłach zużyło mniej niź 20% pojemności aku, to przez weekend pozwoliłem sobie na dwie krótkie przejażdżki (po ~20min) i w poniedziałek do elektryka, tu było dalej ~1h. Nie podaję kilometrów, bo w tym przypadku liczy się czas, a nie odległość - zużycie prądu jest podobne czy się stoi czy jedzie.

rob_plk - 2023-09-09, 09:06

Mam amperomierze na kablach: minimalny pobór to około 150-160W, silnik 1.6SCE, wyłączona pompa paliwa, drl'e na ledach, wyłączony nawiew itp.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group