DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Na każdy temat - Współczesne samochody są do kitu.

velomar - 2020-08-02, 22:09
Temat postu: Współczesne samochody są do kitu.
Ja też nie cierpię współczesnych samochodów.
Na szczęście Dacia ma chociaż normalny ręczny i pokrętła nawiewów.
https://www.youtube.com/watch?v=LynGH-C1ORw

https://www.youtube.com/watch?v=M3FDu8KvXOg

https://www.youtube.com/w...YU-Sp8qoTU&t=6s

https://www.youtube.com/watch?v=6Q8T8If_XPU

UsyTassy - 2020-08-03, 07:52

Mam dwudziestoletnią Xsarę w bardzo dobrym stanie. Wszystko udokumentowane. Poważnie, wszystko wymieniane regularnie, w przeciągu 5 ostatnich lat wymieniłem rozrząd, sprzęgło, wydech, klocki i tarcze przód, tylną belkę, opony. A że rocznie robię jakieś 8 tys KM, to nie zdążyło się to zużyć. Bogata wersja, z automatyczną klimą. Zero rdzy. Chętnie zamienię się na Twoje Sandero, nawet bez dopłaty :)
toka93 - 2020-08-03, 11:46

Nie cierpię starych gratów, niebezpiecznych, z starymi paliwozernymi silnikami i usterkami co chwilę.
Żywiec - 2020-08-03, 21:45

eh.... co tu gadać, współczesne samochody to tylko pojazdy bez wyrazu, co chwilę psujące się z paliwożernymi silnikami.
Prezes - 2020-08-03, 21:58

Żywiec napisał/a:
współczesne samochody to tylko pojazdy bez wyrazu, co chwilę psujące się z paliwożernymi silnikami.

Powaga? Tobie się psuje? Ja mam 45 tys. km i nic, Znajomy kupił ode mnie puga 301, ja go miałem jako nowy i tylko katalizator po 80 tys. km do wymiany, mój poprzedni Duster ma 180 kkm, i nic.. więc nie generalizowałbym..

GRL - 2020-08-03, 22:26

Pampersy to chłam - raz użyjesz i do wywalenia!
Stare tetrówki to było coś!
Współczesne rozwiązania są do kitu. :lol:

UsyTassy - 2020-08-04, 05:54

Akurat Pampersy to chłam przede wszystkim pod względem środowiskowym, bo tego cholerstwa w żaden sposób nie da się przetworzyć, a każdy bobas produkuje sporo. Żona przy naszym drugim dziecku poszła w jakiś system oparty na tetrach i innych podobnych i... to naprawdę działa.
Co jest jednak wyjątkiem potwierdzającym regułę moim zdaniem ;) Postęp jest OK, byle z głową.

Black Dusty - 2020-08-04, 08:30

Cytat:
Postęp jest OK, byle z głową.

Otóż to, do postępu jest potrzebna głowa która to ogarnia. Niektórzy jej nie mają a się najbardziej rzucają.

telecaster1951 - 2020-08-04, 13:23

UsyTassy napisał/a:
, bo tego cholerstwa w żaden sposób nie da się przetworzyć,
Nie prawda. Pielucha jednorazowa składa się w 1/3 z celulozy, 1/3 poliakrylanu sodu i 1/3 wyściółki syntetycznej.
Celuloza rozkłada się szybko. Poliakrylan sodu ulega biodegradacji w 5 lat. Pozostaje wyściółka z PP i PE. Polimerów o bardzo dobrych właściwościach opałowych. W wersji z atestem PZH są praktycznie czyste, więc w wyniku spalania uwalniają tylko wodę i CO2. Spopielenie jest minimalne i nie uwalnia się syfu, jak z węgla brunatnego czy kamiennego.
Pieluchy jednorazowe są dobre. Ludzie którzy je wyrzucają do lasu powodują problemy. Wystarczy prawidłowo gospodarować odpadami i będzie ok.

HWfreak - 2020-08-04, 13:59

UsyTassy napisał/a:
Postęp jest OK, byle z głową.
elektryczne piece w piekle to też postęp :lol:

Fakt dzisiaj auta projektują księgowi a UE dowala potężne obostrzenia więc nie ma co liczyć, że każda firma wypuści swoją Suprę, MX5, Imprezę czy inne "auto z duszą". Tylko czekajcie...
Na każdą AE86, Suprę czy MR2 Toyota wypuszczała tonę nudnych jak flaki z olejem zwykłych Corolli, Starletów czy Yarisów. Wtedy motoryzacja też była w większości nudna. Ba... Taki Fiat czy Opel też nie wypuścił zbyt wielu legendarnych modeli.

Mało tego nawet Renault i Dacia w walce o klienta flotowego "ustawiły" pierwszy przegląd na 30kkm bo jeśli było by dalej 3-5kkm to taka flota będzie musiała po miesiącu czy dwóch wstawić wszystkie auta do serwisu na przegląd. A dla takiego klienta to koszt i problem przez który ucieknie do innej marki. Większości klientów z pod znaku leasingu nie interesuje 10 lat czy przebieg rzędu 500kkm. Oni po gwarancji oddają auta i biorą nowe.
Ale zrób jeden z drugim pierwszą wymianę oleju przy 5kkm, a potem co 15kkm, zmień olej w skrzyni po 50-60kkm (Renault ma skrzynie z gównolitu więc bałbym się czekać do 80-100), pozwól turbinie się schłodzić, wypal DPF zgodnie ze sztuką i ogólnie zadbaj o auto tak jak kazano dbać 20-30 lat temu (oczywiście uzywając nowego oleju a nie zapasów z PRL :lol: ) i okaże się, że taka Daćka z prostymi jak cep podzespołami i średnio wysilonym silnikiem 1.0 100KM przejedzie 300-400kkm bez poważnej awarii.

defunk - 2020-08-04, 16:19

HWfreak napisał/a:
okaże się, że taka Daćka z prostymi jak cep podzespołami i średnio wysilonym silnikiem 1.0 100KM przejedzie 300-400kkm bez poważnej awarii.


Ależ oczywiście, przecież i diagności, i serwisanci dawno temu zauważyli, że w relatywnie najlepszym stanie są auta kilkuletnie, ale od nowości u jednego właściciela, który się pieści z każdą pierdołą -- a ponieważ chce mieć auto na lata, nie świruje nim.

pikodat - 2020-08-04, 21:07

Żywiec napisał/a:
eh.... co tu gadać, współczesne samochody to tylko pojazdy bez wyrazu, co chwilę psujące się z paliwożernymi silnikami.

konkretnie jakie marki masz na myśli?
Bo co do paliwożerności moejgo sandero.... polemizowałbym, czy spalanie między 7-8 l LPG na 100 km do max 9,5 l przy prędkości zbliżonej do autostradowej, czy takie zatem spalanie mozna uznać za "paliwożerne". I nie do końca rozumiem co to jest "miec wyraż" . No może poza starym garbusem, renaultem Vel-satis - one rzeczywiście miały swoją charakterystyczną sylwetkę. Aaa.. i jeszcze fiat multipla.
Na dobrą sprawę bez wyrazu była porażająca większosć aut - ale to niekoniecznie wada. Byle się nie psuły i nie paliły za dużo.

EBmazur - 2020-08-05, 03:47

Kiedyś to Panie Dziejku były auta - można było młotkiem , kombinerkami i kawałkiem drutu naprawić . A przy smarowaniu elementów podwozia też była fajna zabawa .
Michał B24 - 2020-08-05, 07:05

Z sąsiadem w garażu przy takim smarowanku można się było wprawiać w specjalistycznym narzędziu: szklana 50tka

Auta są inne, będą jeszcze bardziej inne. Unia, ekologia, bezpieczeństwo i moda aktualna, pokolenie tabletów. Nie ma odwrotu. Znaczy pojawiają się co jakiś czas analogowe modele niszowe, bo klijentela okazuje się dużo węższa niż deklaracje iż współczesne to chłam.

UsyTassy - 2020-08-05, 07:12

telecaster1951 napisał/a:
Nie prawda. Pielucha jednorazowa składa się w 1/3 z celulozy, 1/3 poliakrylanu sodu i 1/3 wyściółki syntetycznej.
Celuloza rozkłada się szybko. Poliakrylan sodu ulega biodegradacji w 5 lat. Pozostaje wyściółka z PP i PE. Polimerów o bardzo dobrych właściwościach opałowych. W wersji z atestem PZH są praktycznie czyste, więc w wyniku spalania uwalniają tylko wodę i CO2. Spopielenie jest minimalne i nie uwalnia się syfu, jak z węgla brunatnego czy kamiennego.
Pieluchy jednorazowe są dobre. Ludzie którzy je wyrzucają do lasu powodują problemy. Wystarczy prawidłowo gospodarować odpadami i będzie ok.

Szacun za wiedzę :) Mam nadzieję, że teoria jest w tym wypadku potwierdzana przez praktykę, bo do mojego ucha laika docierają informacje o znikomym procencie recyklingowanych odpadów w Polsce.

Co zaś się tyczy "starej" motoryzacji i "aut z duszą", to najlepiej wspominam swoje Twingo. Genialny samochód pod względem funkcjonalności i szeroko pojętego charakteru, oryginalny, nie do pomylenia z żadnym innym. Ale nawet w swojej 20-letniej Xsarze czuję się pewniej, po prostu. Jestem w takim wieku, że samochód służy mi przede wszystkim do wożenia rodziny i kwestie bezpieczeństwa wychodzą na pierwszy plan. Nawet te sławetne trzy gwiazdki w Lodgy przekonują mnie bardziej niż jakakolwiek ich liczba w starym aucie.

Tu właśnie najbardziej szanuję współczesną motoryzację - za bezpieczeństwo. W Twingo nie miałem nawet ABS-u, w Xsarze nie mam rzecz jasna ESP, chociaż są już cztery poduszki (ciekawe czy nadal sprawne). Natomiast elektronika... Mi nie jest niezbędna, nie obrażam się na otwieranie czy odpalanie samochodu kluczykiem, a rozpoznawanie znaków to fajny, ale jednak gadżet. Z elektroniką jest jednak tak, że to co dzisiaj wydaje się nam skomplikowane, za 15 lat będzie przestarzałe i - jeśli samochód stanie się dostatecznie popularny - rozpracowane na wylot przez warsztaty.

Edit: https://www.auto-swiat.pl...s-jazdy/nsr4svg takich rzeczy właśnie powinniśmy unikać. Gdzie miał głowę ten, który projektował wycieraczki obsługiwane dotykowo przez menu?

maugu - 2020-08-05, 08:38

Kilkanaście dni temu byłam świadkiem takiego oto zdarzenia drogowego. Musiałam (musieliśmy - wyjazd rodzinny) dokonać pilnie jakiegoś zakupu w centrum handlowym w innej części miasta w sobotę wcześnie rano. Ulice prawie puste, szybko dojeżdżamy, ale sam dojazd na docelowy parking jest tak usytuowany, że aby się na niego dostać należy zawrócić na dwupasmówce (światła, przejście dla pieszych) i kilkanaście metrów się cofnąć. Dojeżdżamy do świateł na lewym pasie do zawracania i zatrzymujemy się za oczekującym na zmianę świateł jakimś leciwe już BMW. Po zmianie świateł stało się coś nieoczekiwanego – z BMW wydobył się potężny huk, pisk, grzmot (wszystko na raz) wraz z masa dymu z palonych opon. Samochód ruszał bez mała jak startujący statek kosmiczny wyłaniający się z dymów startowych zostawiając przy tym na suchym asfalcie przy (chyba kontrolowanym) poślizgu długie ślady opon. Kilkadziesiąt metrów dalej powtórzył swój manewr tym razem skręcając w prawo – w dalszym ciągu będąc w ślizgu (drifcie) w jakąś przecznicę. Skwitowałam ten incydent słowem „idiota” i tu rozgorzała w moim samochodzie mała dyskusja - ale o co chodzi? Tor jazdy prawidłowy, dookoła brak innych użytkowników którym ten manewr mógłby zagrażać, nie było nawet pieszych, którzy skarżyliby się na głośną jazdę. Bloki mieszkalne też dość daleko usytuowane zatem hałas też tam nie dociera – w czym problem?
Przywołałam tutaj to zdarzenie bo pewnie część forumowiczów – zwolenników użytkowania samochodu jako bezpiecznego urządzenia służącego tylko do przemieszczania się z A do B (popularnych aut dla zwykłych mieszczuchów) nie oczekuje od swoich wehikułów takich możliwości uprzyjemniania jazdy, ale znajdują się i tacy, którzy powiedzą – a czemu nie ? Skoro maszyna daje radę (mechanicznie) – to czemu nie spróbować „innej jazdy”. Dla amatorów takich wrażeń współczesne samochody przypominające coraz bardziej szynobusy poruszające się po zaprojektowanych wirtualnie torach jazdy są chyba postrzegane jako ograniczenie ich wolności i byś może stąd też biorą się utyskiwania na nowoczesne „grzeczne” autka.

HWfreak - 2020-08-05, 10:08

maugu napisał/a:
Dla amatorów takich wrażeń współczesne samochody przypominające coraz bardziej szynobusy poruszające się po zaprojektowanych wirtualnie torach jazdy

Może coś w tym jest. Ale naszła mnie pewna myśl. Ktoś kto widzi takie BMW, porównuje je do Daćki, Cytryny, Skody i innych aut konsumenckich bez przeróbek.
A powinien porównać takie BMW do nowego BMW, albo Audi.
Jeśli ktoś patrzy na nowe auto rodzinne z małym silnikiem niech porównuje je w swojej klasie czyli np. Logana do Lanosa/Poloneza, jeśli patrzy na nową serię 7 czy A8 niech porówna to do Audi V8.
A jeśli jego zdaniem E36 Compact to lepsze auto od nowej motoryzacji bo może upalać niech patrzy na GT86 albo M3.
I nagle się okazuje, że nowa motoryzacja wcale nie jest taka pusta...

Michał B24 - 2020-08-05, 11:16

Dokładnie tak można porównywać.

W naszym przypadku Polo 1.0 45 koni, albo Corsa 1.2 50 koni z Dacia Sandero, choc też nie. Raczej Tavria albo Cinquecento 700cc

macminer - 2020-08-05, 12:34

HWfreak napisał/a:
Ktoś kto widzi takie BMW, porównuje je do Daćki, Cytryny, Skody i innych aut konsumenckich bez przeróbek.


Jest całkiem sporo ludowej mądrości w różnych językach na ten temat. Np. po polsku "jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki", albo krótko po angielsku "to each one his own" czy po łacinie "de gustibus non disputandum est". Każdy ma swoje preferencje i oczekiwania.

Osobiście nie bronię nikomu się wyżalać na Dacię - jestem użytkownikiem, nie fanem. Pytanie tylko po co to robić, zamiast podejmować stosowne działania - jeśli produkt mi nie pasuje to zawsze coś z tym mogę zrobić: żądać (w tym przypadku od ASO) doprowadzenia do stanu właściwego, a jak naprawdę nie pasuje, to sprzedać z małą stratą i kupić coś, co spełnia oczekiwania.

Ja wybrałem Dacię (Dustera) świadom jej zalet i wad i nie narzekam. Zdecydowanie wolę w motoryzacji sprawdzone rozwiązania niż nowości, a niektóre "nowości" typu sterowanie wszystkim z ekranu dotykowego doprowadziłyby mnie do szału. Po półtora roku używania Dustera jedyna rzecz, której mi brakuje to oddzielne włączanie podgrzewania szyby tylnej i lusterek.

Dla porównania - jeden z moich braci ma wypasionego Mercedesa GLS, drugi - BMW. Jechałemm jednym i drugim i stwierdziłem, że ichnie luksusy do niczego mi nie są potrzebne, natomiast koszty serwisu by mnie zrujnowały. Zresztą brat jeżdżący BWM pochwalił mój wybór, mówiąc, że sam by teraz drugi raz się nie pakował w BWM (czyli kierowałby się raczej motoryzacyjnym rozsądkiem niż sercem).

Michał B24 - 2020-08-05, 16:25

Jak wiekszosc z nas
velomar - 2020-08-05, 17:12

Prawdziwa, analogowa motoryzacja, wymagająca ciężkiej pracy za kierownicą, ale jakże emocjonująca:
https://www.youtube.com/watch?v=ExR6I8j9yoQ

I jeszcze jeden z moich ulubionych przejazdów na Nurburgringu:
https://www.youtube.com/watch?v=qAkSAA_d4K4

Przynajmniej pooglądać sobie można, dzięki współczesnej technologii.

defunk - 2020-08-05, 17:33

velomar napisał/a:
Prawdziwa, analogowa motoryzacja, wymagająca ciężkiej pracy za kierownicą, ale jakże emocjonująca:
https://www.youtube.com/watch?v=ExR6I8j9yoQ

I jeszcze jeden z moich ulubionych przejazdów na Nurburgringu:
https://www.youtube.com/watch?v=qAkSAA_d4K4


No super, super -- ale Ty tak na poważnie, że kupiłeś litrowego, wolnossącego Sandacza, bo marzyłeś, że Ty tak też będziesz? O chłopaku, chłopaku, powrót do rzeczywistości czasem bywa bolesny... ;-)

toka93 - 2020-08-05, 17:55

Nie wiem i nigdy nie zrozumiem o co chodzi w zachwycie "analogową" motoryzacją. Lubię stare, auta ale o wiele bardziej lubię nowoczesne. Po co się męczyć w aucie osiągając mierny czas na takim Nurburgringu. Zapewne współczesnym autem kompaktowym w pakiecie sport/RS, GTI czy coś ten deseń można to osiągnąć łatwiej, a i z lepszym wynikiem :)

To jak mówienie "Za komuny to było jednak fajniej. Nic nie było, ale było lepiej" :lol:

velomar - 2020-08-06, 11:29

defunk napisał/a:


No super, super -- ale Ty tak na poważnie, że kupiłeś litrowego, wolnossącego Sandacza, bo marzyłeś, że Ty tak też będziesz? O chłopaku, chłopaku, powrót do rzeczywistości czasem bywa bolesny... ;-)


Nie wiem, na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski.
Wróć do rzeczywistości.

eio - 2020-08-10, 15:25

toka93 napisał/a:
To jak mówienie "Za komuny to było jednak fajniej. Nic nie było, ale było lepiej" :lol:

Bo byliśmy młodzi, zdrowi i przystojni, i uganialiśmy się za pięknymi dziewczynami. A dziś te dziewczyny są kilkadziesiąt lat starsze... i my już nie tacy przystojni. Mniej więcej o to chodzi w tym mówieniu.

velomar - 2020-08-10, 16:30

toka93 napisał/a:


To jak mówienie "Za komuny to było jednak fajniej. Nic nie było, ale było lepiej" :lol:


No co Ty? Teraz jest lepiej.
https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2019/07/N2NilOCllpJHrxKO.jpg

https://www.youtube.com/watch?v=9ChDQ-AN4vo

Killer King - 2020-08-11, 18:52

Oj tam gadanie, nie te czasy, stare niebezpiecznie konstrukcje już nie wrócą.
Sam zezłomowałem Jette MKII bo już się rdza za nią sypała, ale drugiej nowej (MKII) bym nie kupił.
W nowych samochodach największym wrogiem jest użytkownik i jego zaniedbania.
Macie przykład w DE VW Transporter robił 800 km tygodniowo i nalatał 1,4 mkm w 2 lata. Najlepsze, że jeszcze pewnie będzie wystawiony w PL z przebiegiem 198 kkm

eplus - 2020-08-11, 19:10

Kto to liczył? 800km dziennie nie da miliona przez dwa lata, bliżej pół.
hak64 - 2020-08-11, 22:42

Tak sobie czytam i dochodzę do chyba słusznego wniosku, że jesteście strasznie powściągliwi w swoich opiniach. Rozważając wszelkie za i przeciw należałoby skupić się na wadach i zaletach nowoczesnych pojazdów. Z tym mam niestety problem, bo praktycznie każda zaleta, w praktyce okazuje się wadą. Weźmy na przykład asystenta parkowania. fajnie że auto samo parkuje, ale czy (a już tego doświadczałem) kierowca nie powie: "no uderzyłem w zaparkowane auto, bo mój system parkowania odmówił posłuszeństwa". Pomijając fakt, że odkąd motoryzacją zaczęli rządzić księgowi, a nie inżynierowie, mamy problemy z głupią wymiana żarówki, czy filtra powietrza, bo konieczne jest zdemontowanie osłony silnika (do czego potrzebujemy trzech zestawów kluczy), zdjęcie zderzaka, wymontowanie zbiorniczka płynu, a wszystko po to by pan Kowalski nie robił tego u siebie w garażu, ale skorzystał z serwisu. Jeśli do tego dołożymy konieczność aktualizacji oprogramowania i wpisania w nim wymiany świec płynów, olejów, filtrów, to faktycznie bez pomocy serwis jesteśmy bezradni. Najlepsze jednak przed nami. Producenci pojazdów pod pozorem poprawy bezpieczeństwa faszerują nasze auta nikomu niepotrzebnymi, a czasem wręcz niebezpiecznymi systemami. Wiele już powiedziano o pojazdach autonomicznych, ale nikt nie mówi o niebezpieczeństwach, jakie taka autonomia niesie. Skoro hakerzy już w końcówce XX wieku potrafili się włamać do systemów kontroli samolotów (w tym air force 1), to kto nam zagwarantuję, że o wiele prostsze systemy w naszych autach nie zostaną przestrojone i ktoś nie życzący nam dobrze, zablokuje tempomat przy 120/h na przełęczy Salmopolskiej. Infinity Q50 wprowadziło ostatnio rewolucję eliminując ,mechaniczne połączenie kierownicy z kołami (potencjometr odbierający impulsy z czujnika wychylenia kierownicy skręca kołami). Rewelacja, prawda! Do czasu gdy złapiemy gumę, bo wtedy nie będziemy odczuwać normalnych drgań kierownicy. W najlepszym razie zniszczymy felgę i oponę, o poważniejszych konsekwencjach nie wspomnę.
Kolega jeździ Teslą. Opowiedział mi pewną historyjkę: Jedzie sobie autostradą, na liczniku blisko 200, a tu ni stąd ni zowąd auto gwałtownie hamuje (mówił, że gdyby nie pasy bezpieczeństwa to pewnie by wyleciał przez przednią szybę). Co się stało? Ano foliowa reklamówka niesiona wiatrem została przez system zinterpretowana, jako przeszkoda na drodze...
Na koniec powiem wam tyle; Mam kilka samochodów (Mercedes, Fiat i Plymouth) ale każdy jeszcze z ubiegłego wieku. Na co dzień użytkuję Fiata (Marea kombi 2,0 147 KM z 97 roku). Po jej zakupie (7 lat temu) zrobiłem konserwację (podłoga nie jest najmocniejszą strona tego modelu Fiata). Koszt zakupu 7200 zł. W tym samym czasie szwagier kupił nowe wozidło m-ki Renault z silnikiem 1,6 vvt za kwotę 71000 zł. Po pięciu latach użytkowania zrobiliśmy podsumowanie wydatków. U mnie rozrząd, dwa komplety opon, filtry, oleje. klocki, tarcze i przekładnia kierownicza (kupiłem używaną) - razem 9 tys zł, przy czym auto straciło połowę swojej wartości. Szwagier również rozrząd, oleje filtry. klocki, tarcze, opony, i moduł komfortu (bo wilgoć zrobiła swoje i szyby oraz lusterka się nie otwierały). Niestety on wszystko w serwisie, bo auto na gwarancji. Jego koszt 17 tys zł, ale to jeszcze nic. Renault po pięciu latach był wart także połowę swoje wartości. Zapewne potraficie liczyć!?

macminer - 2020-08-11, 22:55

hak64 napisał/a:
każda zaleta, w praktyce okazuje się wadą


Według mnie chodzi raczej o stadium dojrzałości. Każde rozwiązanie techniczne ma swój czas raczkowania, nauki chodzenia, a w końcu udaje się osiągnąć dojrzałość, albo dane rozwiązanie jest zarzucane. Niestety obecny cykl technologiczny raczej można by nazwać cyrkiem technologicznym pod dyktando marketingowców. Zanim jakieś rozwiązanie dojdzie do dojrzałości, jest zastępowane nowszym, "bo klienci tak chcą" albo "bo takie są trendy w motoryzacji". Ja nie mam nic do elektroniki w aucie, nie jestem bezwzględnym wielbicielem rozwiązań mechanicznych, ale faktem jest, że mechanika miała ponad 100 lat, żeby dojrzeć, a elektronika ciągle raczkuje.

Nie dalej, jak parę dni temu amerykańska AAA opublikowała raport na temat autonomicznych systemów jazdy i pokrewnych rozwiązań (asystent pasa ruchu, aktywny tempomat itp.), z którego wynika, że w obecnym stadium rozwoju powodowałyby średnio jeden wypadek na 13 przejechanych mil, gdyby im całkowicie zaufać. https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-autonomiczna-jazda-na-100-km-zginiesz-8-razy,nId,4656153#iwa_source=worthsee

Marek1603 - 2020-08-12, 05:57

A wiecie kiedy kończy się młodość, a zaczyna starość?

Kiedy przestaje się marzyć, a zaczyna wspominać. ;-)

Miłego dnia.

hak64 - 2020-08-12, 10:18

macminer napisał/a:
całkowicie zaufać
Problem nie w zaufaniu, a forsowanych na siłę rozwiązaniach technologicznych. Producenci starając się wyeliminować tzw. błąd ludzki, zapominają, że technologia też jest zawodna, a bywa, że staje się główną przyczyną tragedii. Przykłady można mnożyć, ale wystarczy trochę wyobraźni...
Coraz częściej w samochodach montuje się klemy pirotechniczne -urządzenie niszczy kabel zasilający, eliminując ryzyko pożaru po kolizji - pięknie, prawda?! No to wyobraźmy sobie mało uczęszczaną drogę na odludziu, jest zima, a na dworze -25 stopni. Auto wpadło w poślizg i wjechało w zmrożoną zaspę. Klema zadziałała, nie mamy ogrzewania, bo silnika nie da rady odpalić. Ile nam zostało czasu? Parę "zdrowasiek"? Ta sama klema w sytuacji, gdy we mgle najedziemy na przeszkodę wyłączy nam prąd w aucie i nie będzie swiateł stopu, mrugania awaryjnymi. Czekamy cierpliwie, aż kolejny wóz z zrobi z naszego harmonijkę.
Ja rozumiem, że trzeba iść z postępem, ale wprowadzając go w życie należy uwzględnić wszelkie za i przeciw, bo ten postęp nie może stanowić dla nas zagrożenia!

velomar - 2020-08-12, 11:26

https://www.hotcars.com/s...e-driving-more/
https://prentki-blog.pl/mamo-a-nowa-toyota-mowi-ze-jestem-idiota/

macminer - 2020-08-12, 13:15

Cytat:
technologia też jest zawodna

Oczywiście. Dlatego próby wyeliminowania błędów ludzkich ostatecznie prowadzą do coraz większego skomplikowania technicznego przy jednoczesnym coraz większym ogłupieniu użytkowników.

Tam, gdzie to zrozumiano, nie rezygnuje się z postępu technicznego, przy jednoczesnym wymaganiu odpowiedniej kompetencji i uwagi od użytkownika. Pierwszy z brzegu przykład to lokomotywy, gdzie coraz nowocześniejsze rozwiązania bezpieczeństwa współgrają z pracą maszynisty, który co chwilę musi udowadniać, że żyje (czuwakiem).

A jeśli chodzi o poprzedni przykład z modułem komfortu, sam to przerabiałem. Mechanik chyba z 5 razy rozgrzebywał mój poprzedni samochód, próbując dojść, gdzie jest wilgoć, która sprawia, że raz to działało, raz nie. W końcu sprzedałem auto (uświadamiając kupca o problemie), więc nie wiem, czy w końcu udało się to ostatecznie doprowadzić do porządku.

hak64 - 2020-08-12, 14:33

macminer napisał/a:
A jeśli chodzi o poprzedni przykład z modułem komfortu, sam to przerabiałem. Mechanik chyba z 5 razy rozgrzebywał mój poprzedni samochód, próbując dojść, gdzie jest wilgoć, która sprawia, że raz to działało, raz nie.

W moim mietku ("S" klasa z 87 roku) nastąpiła niespodziewana awaria systemu wentylacji (spalił się bezpiecznik i przełącznik otwierania szyb). Naprawiłem samodzielnie, a niezbędne części nabyłem za 40 zł. U kolegi w nowszym modelu pojawił się ten sam problem (zużyta uszczelka szyby w drzwiach puszczała wodę, przez co zalało kostkę i padł moduł komfortu). Naprawa kosztowała 9 tys zł. Warty podkreślenia jest także fakt, że moim autem z taką usterką dało się jeździć, jego wozidło musiało korzystać z lawety...

defunk - 2020-08-12, 15:11

hak64 napisał/a:
Warty podkreślenia jest także fakt, że moim autem z taką usterką dało się jeździć, jego wozidło musiało korzystać z lawety...


Aczkolwiek wiesz, że w wozie drabiniastym z 1908 roku dałoby się jeździć nie z taką usterką, grunt, żeby korniki nie żarły ;-) Sęk w tym, że każda epoka ma swoje dobre i złe strony -- w średniowieczu np. większość epidemii miała charakter lokalny, bo ludzie mało się przemieszczali, a nawet jeśli, to zwykle nie dożył podróży między Padwą a Gandawą. Podobnie z samochodami -- na pewno te kochane stare gruchoty-klekoty są tańsze w serwisie, ale biorąc pod uwagę ich bezpieczeństwo, żeby się nie okazało, że zaoszczędzone na naprawach pieniądze wydasz później...

hak64 - 2020-08-12, 15:42

defunk napisał/a:
na pewno te kochane stare gruchoty-klekoty są tańsze w serwisie, ale biorąc pod uwagę ich bezpieczeństwo, żeby się nie okazało, że zaoszczędzone na naprawach pieniądze wydasz później...

Kolego, ja nie mówię o zabytkach motoryzacji z czasów, gdy plastiku używano wyłącznie do wysadzania mostów. To samochody z najlepszych lat motoryzacji, które prócz nietuzinkowego wyglądu, mają jeszcze charakter. Nie lubię biednych samochodów i zarówno Marea, jak i "S"klasa mają wszystko co jest mi potrzebne w aucie. Jest wspomaganie, ABS, klimatyzacja, elektryczne szyby, poduszki powietrzne, a i mocy nie muszę się wstydzić, bo nawet skromniejsza Marea (silnik 2,0 r5) generuje 147 KM. Starsza "S"klasa służy wyłącznie do okazjonalnych wyjazdów, ale Marysia (kombi) wozi psa w bagażniku, jeździ na grzyby, ryby i polowania, a jeśli w jakiś niespodziewany sposób dokona żywota, to kupię drugą, albo Volvo V70 w wersji Cross cuontry, za kwotę, którą niektórzy wydają na komplet nowych wtrysków...

Killer King - 2020-08-12, 20:11

Swojego czasu świata nie widziałem poza 20-to letnim VW wyśmiewając nowe plastikowe cudeńka.
Pewnego czasu a było to ponad 10-sieć lat temu popełniłem największy błąd życia i kupiłem nowy z salonu. Wtedy odkryłem, że sklep z częściami oraz mechanik, to nie rodzina i nie trzeba tam co chwilę jeździć.
Tak już jakoś pozostało, sklep się gdzieś przeniósł a mechanik przebranżowił. Po znajomościach jak i po starej motoryzacji pozostały wspomnienia.
Czasami kusi mnie zakup jakiegoś rocznika 10+ ale to tylko żeby wyjechać w piękny słoneczny weekend na przejażdżkę, ale może już nie za daleko.

wlodarek1 - 2020-08-21, 08:34

Macminer- z tego co piszesz wynika że masz bogatych braci.
Pogadaj z nimi czy nie zechcieliby dołożyć niepełnosprawnemu kierowcy trochę kasy za którą mógłby kupić niedrogie auto z automatem na przykład Clio za 64000 złotych.
Ktoś tu pisał że za komuny było lepiej.
To nieprawda za komuny niepełnosprawny człowiek umiejący prowadzić samochód nie mógł się doprosić zaświadczenia od lekarza potrzebnego do prawa jazdy.a teraz za demokracji ja dostałem już chyba szóste terminowy zaświadczenie kilka dni temu. Uważam że współczesne proste samochody takie jak moja Sandero Access są lepsze niż dawniejsze proste auta takie jak na przykład Tico. silnik sterowany elektroniką nie wyje wysokimi obrotami uruchamiany na zimno. Jest elektryczne wspomaganie kierownicy ABS i ESP.

macminer - 2020-08-21, 10:56

wlodarek1 napisał/a:
Macminer- z tego co piszesz wynika że masz bogatych braci.


No, cóż, nawet swoją Dacię musiałem kupować za swoje, bracia się nie dokładali. Jeden i drugi działa w biznesie. Ich samochody formalnie były kupowane na firmę. Nie sądzę, żeby stać ich było na finansowanie tego, co leży w gestii państwa, opieki społecznej itp. W końcu na coś idą ich (i moje, i twoje) podatki?

Jeśli chodzi o starą i nową motoryzację oraz potrzeby niepełnosprawnych - zawsze sobie jakoś radzono, chociaż rozwiązania potrafiły być bardzo toporne. Mój teść jeździł Velorexem. Ciekawe, kto jeszcze pamięta ten dziwny, trójkołowy pojazd? Będąc przed laty w Odessie, skorzystałem z taksówki, którą prowadził kierowca bez nóg. Auto to był stary Zaporożec, zaadaptowany do jego potrzeb (dziwny system przekładni, które obsługiwał rękami). Mam też znajomego we Wrocławiu, który ma zupełnie niesprawne nogi, jeździ na wózku, ale prowadzi auto. Sam dostosował stary Renault Espace (trzyma w rękach coś, co wygląda jak podwójna rurka z uchwytami, którą obsługuje pedały gazu i hamulca; skrzynia oczywiście automatyczna). Dzięki temu jest w stanie prowadzić firmę i zarabiać na rodzinę. Nie przelewa mu się, ale stara się, jak może.

Jeśli chodzi o mnie, pomimo bardzo poważnych problemów zdrowotnych, nie poddaję się i pracuję. Takie mam wzorce rodzinne - od dziadków, poprzez rodziców, że dopóki człowiek ma choćby odrobinę siły, nie ma narzekać, tylko wstawać z łóżka i zapierniczać do roboty. Rozumiem potrzeby niepełnosprawnych, ale raczej bezpośrednio nie jestem w stanie pomagać finansowo innym.

https://www.auto-swiat.pl...07ctpkk#slajd-2

PiotrWie - 2020-08-21, 13:53

Ja kupiłem w 2014 nową Zafirę ale w wersji Family - samochód konstruowany jeszcze według starszych zasad, kończy właśnie 6 lat bezawaryjnej jazdy, mam nadzieję że dojeżdżę nim do do końca życia - Lagunę z 1998 bez większych problemów eksploatowałem przez 20 lat. Jak masz samochód od nowości i go traktujesz odpowiednio to większe awarie nie powinny występować - wiadomo że przynajmniej raz trzeba będzie regenerować alternator czy rozrusznik, wymieniać części zużywające się ale silnik, sprzęgło czy skrzynia biegów powinny te 300 - 400 tyś wytrzymać.
velomar - 2020-09-29, 12:38

Pierwszym samochodem, którym miałem okazję jeździć po zrobieniu prawa jazdy była Toyota Cressida DX Diesel (2.2L, rocznik chyba 1980, https://i.ebayimg.com/images/g/S8UAAOSwQGteIbWJ/s-l1600.jpg ). Taką miał mój ojciec. Był to rok 1989 i benzyna była jeszcze na kartki, więc musiał być diesel. Miało to 66 KM, 5-biegowy manual, tylny napęd (sztywny most na sprężynach spiralnych), w polskich warunkach bardzo szybko rdzewiała, ale jaki to był piękny samochód. A komfort na tylnej kanapie był niezrównany. Ta stylistyka japońskich samochodów z lat 80. to coś, co zawsze powoduje u mnie, że łezka w oku się kręci. Toyota Cressida i Crown, Nissan Laurel, Honda Accord i Legend, Mazda 929, MItsubishi Gallant, takie klasyczne sedany, z niezliczoną ilością chromowanych ramek, dopieszczonych stylistycznie szczegółów, masywne, wystające zderzaki. Piękne.

W Polsce widziałem na własne oczy zaledwie kilka egzemplarzy Cressidy (w Pewexie tego modelu nie sprzedawali), ale w USA czy w Australii wciąż trochę tego się zachowało.
Poniżej ładna sztuka z rzędową szóstką pod maską.
https://www.youtube.com/watch?v=xNiD_dUjL2U

A tu inny świetnie zachowany egzemplarz.
https://www.youtube.com/watch?v=-ANPWKnS4GI

maugu - 2020-09-29, 14:04

velomar napisał/a:
.... rocznik chyba 1980, ....

Wyobrażam sobie, że za 40 lat velomar junior na forum DACIA klub Polska+ zamieści fotkę Sandero 1.0 SCE z wpisem -".... dawniej to były samochody, miały kierownicę, pedały, przełączniki i można było jechać, skręcać i hamować kiedy się tylko chciało... eh to były piękne czasy prawdziwej motoryzacji..." :)

defunk - 2020-09-29, 14:32

maugu napisał/a:
velomar napisał/a:
.... rocznik chyba 1980, ....

Wyobrażam sobie, że za 40 lat velomar junior na forum DACIA klub Polska+ zamieści fotkę Sandero 1.0 SCE z wpisem -".... dawniej to były samochody, miały kierownicę, pedały, przełączniki i można było jechać, skręcać i hamować kiedy się tylko chciało... eh to były piękne czasy prawdziwej motoryzacji..." :)


"...takiego miał mój ojciec. Był rok 2020, samochody były jeszcze na benzynę (dieslami zaczynali już straszyć ludzi), kupowało się je w salonach. Ta stylistyka europejskich samochodów z końca drugiej dekady XXI wieku -- Dacia Sandero, Peugeot 108, Toyota Aygo, Renault Clio -- zawsze powoduje u mnie, że łezka w oku się zakręci. Takie klasyczne hatchbacki, z dużą ilością plastików, zniekształcającymi obraz szybami, krzywo ustawioną kierownicą..."

Killer King - 2020-09-29, 15:19

No jak bym słyszał "SOMSIADA" - "10 lat temu to były samochody" powtarza już od 30 lat :-P
defunk - 2020-09-29, 15:29

Killer King napisał/a:
No jak bym słyszał "SOMSIADA" - "10 lat temu to były samochody" powtarza już od 30 lat :-P


Bo kiedyś zawsze było lepiej.

hak64 - 2020-09-29, 15:41

defunk napisał/a:
Bo kiedyś zawsze było lepiej.

Nie da się ukryć. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie żony z dnia ślubu...

Prezes - 2020-09-30, 10:14

hak64 napisał/a:
Wystarczy spojrzeć na zdjęcie żony z dnia ślubu...

:lol: :lol: :lol: Patrz, ta sama żona, a jednak kiedyś to byyyłyyy żony.. :mrgreen:
A auto, to samo stare już nie takie fajne i bezawaryjne, jak kiedyś 8-)

HWfreak - 2020-09-30, 12:13

Killer King napisał/a:
10 lat temu to były samochody

defunk napisał/a:
Bo kiedyś zawsze było lepiej.

Prezes napisał/a:
A auto, to samo stare już nie takie fajne i bezawaryjne, jak kiedyś

bawię się retrokomputerami z końcówki lat 90 i początku 2000. I nie raz słyszałem w życiu teksty typu "bo XP to był system", "bo za czasów Dooma2 to gry były lepsze"...
G... prawda wysoki sądzie. Systemy wymagały instalacji 3000 sterowników, gry jak chodziły w 20fps to było dobrze a sprzęt potrafił być niekompatybilny ze sobą bo tak a zresztą to i tak bez znaczenia bo po dwóch latach komputer za grubą kasę nadawał się do starych gier i pracy.
Auta, komputery i inne rzeczy dzieciństwa wspominamy dobrze bo to w większości nie my je naprawialiśmy a ojcowie, a jeśli robiliśmy to my to nie wspominamy tego, że przez zalany gaźnik spóźniliśmy się do pracy a przy odpalaniu na pych albo z kabli odmarzły nam ręce bo znowu padł akumulator na mrozie. Z czasem umysł wypiera to co złe i "wygładza" wspomnienia. Dlatego traumatyczne trasy maluchem w 30 stopniach gdy zrywał się pasek i trzeba było rzeźbić wspominamy jako przygodę a nie realne zagrożenie dla rodziny, że dostaną udaru.

Do tego wspomina się tu auta które jeździły 10-20 lat temu więc każdy z nas był 10-20 lat młodszy. Ja mając 18 lat miałem w dupie takie dyrdymał jak droga hamowania... Ba nawet cieszyłem się, że mam większy schowek kosztem poduszki pasażera a brak ABS pozwalał lepiej ślizgać mi się na parkingu w zimie.

A dla tych co nie lubią ABS i twierdzą, że im tylko przeszkadza. To znaczy, że jeździcie na tyle zachowawczo, że nie musieliście zatrzymać się natychmiast (i chwała wam za to) albo skasowaliście już kilka aut. I nie, to że Ci facet wyjechał i miałeś możliwość zahamować bez ABS to nie jest sytuacja graniczna, najzwyczajniej miałeś kupę miejsca a wbicie pedału w podłogę pozwoliło by Ci zatrzymać się kilka metrów wcześniej niż to zrobiłeś.
Jeśli Ci kierownica chodzi za lekko a układ jest za mało bezpośredni to proszę wrzuć do swojego 30 letniego klasyka oponę 215 zamiast 165 i wykręć tym na zapchanym do granic możliwości parkingu a potem jadąc 50-60km/h wjedź w kałużę... Ciekawe czy dalej będziesz tęsknił za starymi autami.

Killer King - 2020-09-30, 21:24

HWfreak, cytuj całość:

"No jak bym słyszał "SOMSIADA" - "10 lat temu to były samochody"" :lol:

velomar - 2020-10-01, 12:22

HWfreak napisał/a:
.
Jeśli Ci kierownica chodzi za lekko a układ jest za mało bezpośredni to proszę wrzuć do swojego 30 letniego klasyka oponę 215 zamiast 165 i wykręć tym na zapchanym do granic możliwości parkingu a potem jadąc 50-60km/h wjedź w kałużę... Ciekawe czy dalej będziesz tęsknił za starymi autami.

Panie "praworządny", to zmieni specyfikację techniczną mojego pojazdu. Układ kierowniczy w moim pojeździe nie był projektowany pod opony 215, tylko 165.
Idź się Pan zgłoś na milicję za podżeganie do popełnienia wykroczenia.

HWfreak - 2020-10-01, 12:35

velomar napisał/a:
Idź się Pan zgłoś na milicję za podżeganie do popełnienia wykroczenia.

Ty chyba zostałeś porażony przez układ zapłonowy wysokiego napięcia.
Nie dostrzegasz ironii i sarkazmu w mojej wypowiedzi? Zdanie, które zacytowałeś miało na celu zobrazowanie, że świat się zmienił, jest na nim więcej dużych i mocnych aut więc też systemy prowadzenia musiały się zmienić.
Kupiłeś nowe auto i masz prawo wymagać od niego. To fakt. Ale kupiłeś też najtańsze dostępne auto na naszym rynku i non stop o tym zapominasz. Sprzedaj to Sandero komuś kto będzie świadomy, że to auto ma prawo mieć pewne wady patrząc na jego cenę i kup sobie albo wyśnionego klasyka albo 10 letnią klasę premium i idź na inne forum narzekać, że części drogie i w sumie to nowa Dacia ma android auto a ten 10 letni szajs nie...
Idąc tym trybem za tydzień stwierdzisz, że kiedyś jeździłeś takim autem bez wspomagania hamulców i w sumie było lepiej bo Twoja noga lepiej czuła ścieranie się okładzin w bębnach, a za miesiąc wspomnisz bryczkę ciotecznego stryja babki i w sumie lejce były lepiej wykonane i koń miał uczucia więc było lepiej.

Zakłamujesz rzeczywistość.

macminer - 2020-10-01, 13:38

HWfreak napisał/a:
jeździłeś takim autem bez wspomagania hamulców


Ja jeździłem!

Po przesiadce do nowszego auta ze wspomaganiem kierownicy i hamulców przez pierwszy tydzień miałem ciągle wrażenie, że hamując wryję nosem w przednią szybę. Potem nauczyłem się hamować łagodnie i teraz nie wyobrażam sobie powrotu do kierowania autem osobowym jak czołgiem.

Mimo wszystko jednak pewien sentyment do starej motoryzacji pozostał. Z mojego punktu widzenia największy ból polega na tym, że (pomijając awangardę taką jak Citroeny) w starych autach były stare sprawdzone rozwiązania mechaniczne i niewiele elektroniki. Jak coś się psuło, potrafił to ogarnąć prawie każdy mechanik. A teraz pomimo złączy diagnostycznych i dziesiątek czujników (a może przez to!) okazuje się, że niejeden problem potrafi przerastać i ASO, i samodzielnych mechaników. Teoretycznie coś naprawiają, a wkrótce problem powraca.

hak64 - 2020-10-01, 15:28

HWfreak napisał/a:
Nie dostrzegasz ironii i sarkazmu w mojej wypowiedzi? Zdanie, które zacytowałeś miało na celu zobrazowanie, że świat się zmienił, jest na nim więcej dużych i mocnych aut więc też systemy prowadzenia musiały się zmienić.

Przykro mi kolego, ale ja także nie dostrzegam ironii i sarkazmu. Widzę natomiast przekonanie o jedynie słusznej koncepcji "udoskonalania" pojazdów i montowania w nich wszelkich możliwych nowinek technicznych, bez względu na to, czy są potrzebne, przydatne i bezpieczne. Być może wielu użytkowników jest zadowolonych z faktu, że jego fura sama parkuje, hamuje przed przeszkodą, zwalnia na ograniczeniu prędkości, nie przekracza ciągłej linii, kontroluje ciśnienie w oponach, odcina akumulator, a nawet powiadamia odpowiednie służby o kolizji. Wszystko pięknie... ale pięknie jest tylko do czasu... dopóki użytkownik nie uświadomi sobie, że bez tych bajerów to samo auto było by dwukrotnie tańsze, dopóki nic się nie zepsuje i nie trzeba wymienić całego modułu komfortu, dopóki nie przyjdzie nam wracać z Chorwacji autem zastępczym, bo w naszym przestały się otwierać lusterka...

Wklejam z innego forum:
"6 maja 2019 auto wyladowało w serwisie w Austrii 1000km od domu. Wracałem z zoną i synem (3 lata) z wakacji we Włoszech. W Austrii przy wyjezdzaniu z parkingu nacisnąłem na hamulec i nie hamuje - totalny brak reakcji. System poinformowal mnie za chwile ze wylaczyl hamulce i wszystkie inne systemy bezpieczenstwa . Pedal hamulca prawie nie reagowal , odbilem kierownice i wrocilem na parking. Bez hamulca ciezko sie zatrzymac ale udalo sie bo nie jechalem szybko a parking byl pusty. Silnik dzialal, skrzynia zmieniala biegi wiec moglem rozpedzic sie do ilu chcialem. Miałem szczęscie ze jechalem z rodziną bo normalnie wciskam wiecej gazu - co wtedy by sie stało ? czy mógł bym coś o tym do Was napisać?
Stelvio 280hp z grudnia 2018 przejechalo do momentu awarii 12k . Stoi nadal w serwisie. Zona nie chce wiecej wsiadac do tego auta . Ja rowniez . A wy? Oddam chetnie to auto inzynierowii ,ktory pozwolił na taką awariie niech wozi swoją rodzine. Oddal bym kazdemu za darmo ale nie chce miec nikogo na sumieniu.
Assistance zorganizowalo lawete i hotel, nastepnie auto zastepcze i 3 dnia opuscilismy Austrię - chwala im za to mimo iz mialem stres bo bylo pozno i zimno i po 4h od awarii bylismy w hotelu około 23:00
Serwis nie wie co sie stalo i czy to nie powtorzy sie , nikt nic nie wie - i nikt mi nie zwroci zaufania do tego "auta" . Serwis nie wydał auta aby tym jechać, nie wiedzą czy np na autostradzie stanie sie to raz jeszcze - nie mogą dać na to gwarancji.
Sprzedać to? a jak sie ktoś zabije? ale jak sprzedać z taką historią w serwisie? czy to jeszcze ma wartość?
Naprawa? -Pewnie zrobią dziurę w podłodze i załączą instrukcję od Georga Flinstona jak hamować gdy system wyłączy hamulce .
Mineło już naprawdę sporo czasu od zdarzenia . Producent miał naprawdę dużo czasu aby zareagować właściwie - tymczasem nic."

Nie jestem bynajmniej przeciwnikiem postępu, ale te wszystkie systemy mają wspomagać pracę kierowcy, a nie go wyręczać! Na poprzedniej stronie wrzuciłem kilka przykładów zagrożeń wynikających z zastosowania niektórych rozwiązań technicznych. Jest tego znacznie więcej, ale nie widzę potrzeby robienia takiej wyliczanki. Może zwolennicy autonomicznych pojazdów powinni zadać sobie pytanie: dlaczego pojazdy typowo terenowe, a zwłaszcza wojskowe, wyposaża się w jednostki napędowe zupełnie pozbawione elektroniki, niewrażliwe na działanie pola elektromagnetycznego, odporne na wilgoć, czy zalanie wodą, a przy tym możliwe do naprawienia na poboczu drogi przez mechanika dysponującego torbą z zestawem prostych narzędzi.

defunk - 2020-10-01, 16:12

hak64 napisał/a:
(...) "przy wyjezdzaniu z parkingu nacisnąłem na hamulec i nie hamuje - totalny brak reakcji. System poinformowal mnie za chwile ze wylaczyl hamulce i wszystkie inne systemy bezpieczenstwa . Pedal hamulca prawie nie reagowal "


Ale nie chcesz przez to powiedzieć, że w autach sprzed 2000 roku nie psuły się hamulce? Kierowca mógłby (pomijając redukcję do dwójki i próbę zdupienia silnika) zrobić coś jeszcze? (Zakładając, że nie działają wszystkie hamulce, czyli pomocniczy także?)

hak64 - 2020-10-01, 19:26

defunk napisał/a:
Ale nie chcesz przez to powiedzieć, że w autach sprzed 2000 roku nie psuły się hamulce? Kierowca mógłby (pomijając redukcję do dwójki i próbę zdupienia silnika) zrobić coś jeszcze? (Zakładając, że nie działają wszystkie hamulce, czyli pomocniczy także?)

Chcę powiedzieć, ze system stwierdził jakąś usterkę, zresetował ustawienia i hamulce nie działały. A jak dołożysz sobie, że hamulec pomocniczy (ręczny) jest także elektryczny i zależny od owego systemu, to skonkludujesz o czym mówię...

Killer King - 2020-10-01, 19:27

Nie widzę problemu:

Jak ma za dużo elektroniki to poodcinać kabelki, wymontować, wlutować, odciąć palnikiem czy co tam wymyśli sobie właściciel.

Pewnie znajdzie się mechanik co za odpowiednią kasę wszystko wymontuje i uszczęśliwi :lol:

Była wersja Access co nic prawie nie miała i nie było chętnych, bo wszyscy kupili Laureate żeby teraz żale wylewać, bo to ABS za karę dali, trakcja nie pozwala ruszyć z piskiem...

Tylko pytanie po co wam to było, jak w komisach nadal stoją stare 30-letnie klasyki, do których ciągle wracacie wspomnieniami. Nic tylko brać i jeździć !

damiaszek - 2020-10-02, 07:56

hak64 napisał/a:
defunk napisał/a:
Ale nie chcesz przez to powiedzieć, że w autach sprzed 2000 roku nie psuły się hamulce? Kierowca mógłby (pomijając redukcję do dwójki i próbę zdupienia silnika) zrobić coś jeszcze? (Zakładając, że nie działają wszystkie hamulce, czyli pomocniczy także?)

Chcę powiedzieć, ze system stwierdził jakąś usterkę, zresetował ustawienia i hamulce nie działały. A jak dołożysz sobie, że hamulec pomocniczy (ręczny) jest także elektryczny i zależny od owego systemu, to skonkludujesz o czym mówię...


To są już dopuszczone samochody ze sterowaniem "fly by wire". Do tej pory w każdym, nawet nowym aucie hamulec hydrauliczny działał nawet jak silnik był nieodpalony i nie było wspomagania. Oczywiście kierowca zaskoczony nagłym odłączeniem wspomagania może poczuć "pewien dyskomfort" i stwierdzić że hamulce nie działają ;-) . Kiedyś zgasł mi silnik po długim hamowaniu nim w momencie wysprzęglenia, a było to podczas zjazdu serpentyną w górach i w pierwszym momencie zrobiło mi się gorąco. Wrażenie jakby kierownica została unieuchomiona, a to tylko wspomaganie znikło. Z hamulcami bez wspomagania jest podobnie jak się jest holowanym bez uruchomionego silnika. Nie wiem jak z autami z 2020 ale w 2016 nie dało się homologować samochodu który mógł całkowicie odciąć układ kierowniczy i hamulcowy - to nie lotnictwo z ich procedurami, resursami przeglądami itp.

W starych autach też się psuły hamulce. W tico rozleciał mi się cylinderek w tylnym kole, chlusneło płynem, pedał wpadł prawie do podłogi, ale auto się zatrzymało drugi obwód działał, a ponieważ to przód hamował to nawet nie było jakiegoś dramatycznego wydłużenia drogi hamowania, natomiast samo wrażenie wpadającego hamulca może przyprawić o zawał.

maugu - 2020-10-02, 10:57

Jeżeli ktoś chciałby bardziej wnikliwie podyskutować o prawno-technicznych aspektach układów hamulcowych (jak i układów sterowania wymaganych w homologacji) to polecam lekturę:
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=OJ:L:2015:335:FULL&from=CS
a w szczególności załącznik 5.

velomar - 2020-10-02, 12:26

Killer King napisał/a:


Była wersja Access co nic prawie nie miała i nie było chętnych, bo wszyscy kupili Laureate żeby teraz żale wylewać, bo to ABS za karę dali, trakcja nie pozwala ruszyć z piskiem...

Tylko pytanie po co wam to było, jak w komisach nadal stoją stare 30-letnie klasyki, do których ciągle wracacie wspomnieniami. Nic tylko brać i jeździć !


Wersja Access miała dokładnie te same, narzucone przez Unię systemy bezpieczeństwa i ekologiczne (ABS, BAS, ESP, ASR, S$S) co droższe wersje, natomiast nie pozwalała dokupić istotnych elementów wpływających na bezpieczeństwo i komfort, takich jak regulacja punktów kotwiczenia pasów bezpieczeństwa, wysokości położenia kierownicy i fotela.
Ja spokojnie brałbym samochód z czarnymi zderzakami, lusterkami i klamkami, gdyby był tańszy (a chyba powinien być, bo polakierowanie takich elementów to też koszt). Brak fabrycznego radia to też dla mnie plus, bo radia w samochodzie nie słucham (więc po co płacić, jak nie używam). Regulacja lusterek na patyk też mi nie przeszkadza, podobnie jak brak centralnego zamka i szyby na korbkę.
Ale brak możliwości ustawienia wysokości fotela, kierownicy czy nawet brak komputera pokładowego nawet za dopłatą (to już chyba zrobili specjalnie, na złość, bo to przecież nic nie kosztuje) to już przesada we współczesnym samochodzie.
Mnie trochę dziwi ta polityka cenowa Dacii.

Ja naprawdę mógłbym jeździć (do emerytury, a może i do śmierci) spartańskim samochodem z lat 90., najlepiej wolnossącym dieslem i bez wahania zamieniłbym moją Sandero na takiego Peugeota 306, ale nowego z fabryki i z gwarancją, że przez następne 20 lat będę mógł kupić do niego części zamienne w normalnych cenach.

Rozróżnijmy dwie rzeczy: ocenę starej technologii i jej niezawodności od oceny konkretnych egzemplarzy pojazdów sprzed wielu lat, reprezentujących tą technologię. W pewnym sensie nowy samochód zawsze będzie lepszy od starego, bo nie jest zużyty przez przebieg, użytkowanie i czas. Na starym klasyku czas zawsze odciśnie jakieś piętno, nawet jeśli będzie nieźle zachowany i ktoś o niego dbał. Wiele elementów starzeje się pod wpływem temperatury, słońca, zanieczyszczenia powietrza. No i korozja - główny wróg starych pojazdów. W mojej 306-ce niektóre elementy nadwozia wyglądają wciąż jak z fabryki, a niektóre są już przerdzewiałe na wylot. Każdy pojazd ma jakieś słabe punkty. Naprawa blacharsko-lakiernicza rokująca jeszcze długie użytkowanie wymaga czasem setek roboczogodzin dobrego fachowca i wymaga dużego nakładu środków, więc tak naprawia się praktycznie tylko auta zabytkowe. Chyba że ktoś sam zna się na rzeczy, ma możliwości techniczne i kupę wolnego czasu.

Obywatel MK - 2020-10-02, 12:40

velomar napisał/a:
Ja naprawdę mógłbym jeździć (do emerytury, a może i do śmierci) spartańskim samochodem z lat 90., najlepiej wolnossącym dieslem i bez wahania zamieniłbym moją Sandero na takiego Peugeota 306, ale nowego z fabryki i z gwarancją, że przez następne 20 lat będę mógł kupić do niego części zamienne w normalnych cenach.


Widzisz, ale takich jak Ty z takimi upodobaniami jest zbyt mało żeby utrzymywać taką linię wyposażenia, w większości ludzie jednak lubią nowinki.

eio - 2020-10-02, 14:06

velomar napisał/a:
Ja naprawdę mógłbym jeździć (do emerytury, a może i do śmierci) spartańskim samochodem z lat 90., najlepiej wolnossącym dieslem i bez wahania zamieniłbym moją Sandero na takiego Peugeota 306, ale nowego z fabryki i z gwarancją, że przez następne 20 lat będę mógł kupić do niego części zamienne w normalnych cenach.

Takich aut niestety teraz się nie produkuje. To się fabrykom nieopłaca. Kiedyś, owszem były - maluchy 126p. Na rynku było mnóstwo części do nich.

hak64 - 2020-10-02, 17:49

Obywatel MK napisał/a:
Widzisz, ale takich jak Ty z takimi upodobaniami jest zbyt mało żeby utrzymywać taką linię wyposażenia

Nie kolego! Wcale nie tak mało, jak sądzisz. Jakiś czas temu motoryzacją zaczęli rządzić księgowi, a nie inżynierowie i z tej właśnie przyczyny auta faszerowane są nowinkami technologicznymi sterowanymi zawodną elektroniką. Często zresztą celowo i z góry narzuconą żywotnością (jak np. czajnik bezprzewodowy, który ma wytrzymać 1000 włączeń i przepala się bezpiecznik za 6 zł, ale nigdzie go nie dostaniesz więc kupujesz nowy czajnik). Czy nowoczesna technologia wyklucza możliwość wymiany samych łożysk w kołach? Nie! To interes producenta, a nie konsumenta powoduje, że użytkownik auta zmuszony jest kupić kompletną piastę za kilka stówek, zamiast łożyska za za 20 zł.
Obywatel MK napisał/a:
w większości ludzie jednak lubią nowinki.

Nic w tym dziwnego. Do niedawna miałem Mercedesa "S" klase z 87 roku i było w nim wszystko (ABS, klima, wspomaganie, elektryczne szyby, centralny zamek, podgrzewane lusterka, i fotele i jeszcze coś tam) i jeśli cokolwiek się zepsuło, to wymieniałem bezpiecznik, kostkę, lub przełącznik za kilkanaście zł, a nie moduł komfortu za kilka tysięcy. Decyzje o sprzedaży podjąłem wyłącznie dlatego, że szkoda mi było klasyka do normalnego użytkowania, a ponadto coraz większym problemem była dostępność oryginalnych części.

eio - 2020-10-02, 18:21

Pamietam taką anegdotę którą marketingowcy kiedyś studentom opowiadali. Inżynietowie i fabryka wyprodukowali mercedesa beczkę w123 240d - niezniszczalny. Nie psuł się. Nie rdzewiał. Prawdziwa niemiecka jakość. Niemcom tak się spodobał że nie rozstawali się z nim i nie kupowali poźniej nowych mercedesów. Producent otarł się o bankructwo. Później zmienił politykę jakościową... Dziś dotyczy to wszystkich producentów i motoryzacyjnych i np. małego i dużego agd. Jakiś rok temu UE chciała wydłużyć okres "używalności" agd z obecnych 2 lat do 10 lat bezawaryjnej pracy. Producenci agd od razu zastrzegli że to znacznie podniesie ceny nowych agd. Nie dziwię się. Producent zarabia na ciągłej sprzedaży. Jednak i tak mi się to nie podoba.
toka93 - 2020-10-02, 18:42

Nie chodziło o "używalność" AGD, a nie dostępność części przez okres minimum 10 lat.

Co do uwielbienia prostoty. Chyba troszkę Was ponosi wyobraźnia. 5% osób chce mieć prosty, nieskomplikowany samochód, pozostałe 95% szuka i będzie szukało jak najlepiej wyposażonego.
Może jestem z tego innego pokolenia, ale lubię nowinki, lubię jak coś jest nowoczesne a nie archaiczne i przestarzałe. Lata 1995-2005 uważam, za najgorsze lata powszechnej motoryzacji. Wszystkie auta nudne, nijakie, bez wyrazu, środki plastikowe, silniki słabe i bez polotu.

hak64 - 2020-10-02, 20:44

toka93 napisał/a:
Chyba troszkę Was ponosi wyobraźnia. 5% osób chce mieć prosty, nieskomplikowany samochód, pozostałe 95% szuka i będzie szukało jak najlepiej wyposażonego.

A ja myślę, że Tobie tej wyobraźni brakuje. Wyposażenie może być bogate, a przy tym wcale nie musi być skomplikowane (przykładem moja dawna "S" klasa) Co jest złego w tym, że muszę wcisnąć odpowiedni guzik? Natomiast widzę wiele złego w tym, gdy przez uszkodzoną uszczelkę szyby w drzwiach zaleje się jakąś kostkę, przez co dochodzi do zwarcia i wymiany wymaga cały moduł komfortu (w nowej "S" klasie kilkadziesiąt tys). Czy produkowanie nierozbieralnych rozruszników, alternatorów, wahaczy, piast, nie jest czasem naciąganiem klienta na wydatki? W tych nowych wozidłach nawet wymiana żarówki (sorry, palnika ksenon) wymaga wizyty w serwisie. Czy Twoim zdaniem o to chodzi użytkownikowi auta? Producenci robią wszystko, by w maksymalnym stopniu uzależnić nabywcę samochodu od serwisu, ale widać dla Ciebie jest zaletą, to że auto zasygnalizuje awarię, ty zadzwonisz, a serwis przyśle lawetę i auto zastępcze. Weź tylko pod uwagę, że za to wszystko płacisz.
toka93 napisał/a:
Lata 1995-2005 uważam, za najgorsze lata powszechnej motoryzacji. Wszystkie auta nudne, nijakie, bez wyrazu, środki plastikowe, silniki słabe i bez polotu.
. Chyba kpisz. Jeśli ktoś chciał auto z mocnym silnikiem to nie odwiedzał salonu Hyundaia. Może Ci się nieco rozjaśni jeśli podpowiem, że wolnossący silnik Hondy S2000 dysponował mocą 240KM, Fiat wypuszczał niektóre modele z silnikiem 2,0 turbo 220KM i były to silniki trwałe. Może jak kiedyś trafisz do serwisu na naprawę gwarancyjną z wypalonymi dziurami w tłokach, to zrozumiesz, że mocny silnik, to nie 150KM wyciśnięte z 1,2 pojemności...
toka93 - 2020-10-02, 21:15

Może jak wyjdziesz mentalnie z lat 80 to będzie tak samo ;-)
Napisałem powszechnej a nie sportowej.

hak64 - 2020-10-02, 21:43

toka93 napisał/a:
Wszystkie auta nudne, nijakie, bez wyrazu, środki plastikowe, silniki słabe i bez polotu.

Taaaa. Dzisiejsze auta mają polot... dopiero jak podejdziesz na 2 metry, dostrzegasz że to Ford, a nie Opel, czy Renault...

laisar - 2020-10-02, 22:52

eio napisał/a:
Pamietam taką anegdotę którą marketingowcy kiedyś studentom opowiadali. [mercedes w123 był niezniszczalny]. Producent otarł się o bankructwo

I jak prawie wszystko, co gadają marketingowcy, ta anegdota jest fałszywa:

https://automobilownia.pl/355/

https://joemonster.org/art/36063

eio - 2020-10-03, 08:48

laisar napisał/a:
eio napisał/a:
Pamietam taką anegdotę którą marketingowcy kiedyś studentom opowiadali. [mercedes w123 był niezniszczalny]. Producent otarł się o bankructwo

I jak prawie wszystko, co gadają marketingowcy, ta anegdota jest fałszywa:

https://automobilownia.pl/355/

https://joemonster.org/art/36063


No niewiem. Nie zostałem przekonany. Powierzchownie przejrzałem pierwszy tekst, a ponieważ mnie zawiódł nie zaglądałem do drugiego. Gdybym miał sprawdzić prawdziwość anegdotki postąpiłbym następująco:
Mercedesa W123 produkowano w latach 1975-1986. Zgodnie z pierwszą częścią anegdotki zakładam, że auto to pozostawało w rękach pierwszego nabywcy dłużej niżpoprzednie Mercedesy. Poprzednie mog ły być przetrzymywane 5-10 lat. Ile W123? 10-20 lat? Wszystko trzeba by sprawdzić w niemieckich rocznikach. Z powyższego wynika, że efekty atrakcyjności W123 mogły być widoczne minimum ok. 1985 r. do max 2006 (zsumowałem 1975 r. + 10 lat oraz 1986 + 20 lat). Spory rozrzut, aż 21 lat. Następnie w tym okresie szukałbym informacji medialnych o kłopotach Mercedesa. Ponieważ wtedy media publikowały wydania papierowe, dziś mogą one nei być dostępne online. Nie chciało mi się szukać. Jeśli znalazłbym jednak taki tekst, to szukałbym raportów finansowych Mercedesa z tego właśnie roku. A jesli nie - to ze wskazanych wyżej 21 lat (albo krócej, o czym za chwilę). I oczywiście z lat produkcji 1975-1986 oraz sprzed - dla porównań. Czyli miałbym 3 okresy charakteryzujące kondycję finansowo-operacyjną Mercedesa:
sprzed produkcji W123,
w trakcie produkcji W123,
widma bankructwa (anegdotkę usłyszałem na pewno w 1999 r., stąd efekt mógł się pjawić nawet 5 lat wcześniej, 1990-1995?).
Mrówcza praca dla reportera śledczego. Czy warta zachodu?

W tekście autora z pierwszego linku moją uwagę przykuły dwie daty 1980 i 2012. Właśnie z tych dwóch lat autor porównał sytuację finansową Mercedesa. Co miały dać wyniki? Czego one miały dowodzić? Moim zdaniem nie było sensu brać raportu finansowego z 2012 roku, czyli 26 lat po zaprzestaniu produkcji W123 i 13-18 lat po potencjalnym zachwianiu w słupkach sprzedazowych Mercedesa. Nawet rozszerzona analiza autora zawiera lukę w latach 1981-2007, czyli w okresie, w którym wg anegdoty miało dojść do problemów Mercedesa.

Owszem, mogę się mylić dalej uznając anegdote z a niepodważoną. Może została ona podkręcona przez marketingowców, na zasadzie główne fakty się zgadzają, ale przyczyny były inne. Trudno dziś bez mrówczej pracy oddzielić rzeczywistość od fikcji kreowanej przez.. marketingowców(?) Pamiętam z dekadę, albo dwie, temu czytałem o wpisie jednego chyba członka zarządu Mercedessa (albo kogoś innego ważnego), chyba kobiety, zaprzeczającej anegdocie. W zamian przedstawiła inną przyczynę spadku jakości w mercedesie (już nie pamiętam jej słów, dlatego przedstawię tylko sens, który dzisiaj mam w głowie) - zbyt dużo było na drogach starych, kilkudziesięcioletnich, często zdezelowanych mercedesów, które osłabiały wizerunek producenta. Dlatego swoje działania skupili na planowanym postarzaniu - w celu odmłodzenia parku mercedesów na świecie.

laisar - 2020-10-03, 10:03

eio napisał/a:
Nie zostałem przekonany

Bo niepotrzebnie skupiasz się na nieistotnych szczegółach, zamiast zauważyć najważniejszy fakt: Mercedesowi po prostu nigdy nie groziło bankructwo. A skoro nie groziło, to jego niedoszłą przyczyną nie mogła być zbyt dobra jakoś pewnych modeli.

(Ani zbyt słaba innych, z drugiej strony).

CBDU.


eio napisał/a:
Trudno dziś bez mrówczej pracy oddzielić rzeczywistość od fikcji kreowanej przez.. marketingowców

Wręcz przeciwnie - bardzo łatwo: po czym poznać, że marketingowiec kłamie?

Porusza ustami...

(Tak, politycy to też są tak naprawdę marketingowcy).

eio - 2020-10-03, 17:52

laisar napisał/a:
Bo niepotrzebnie skupiasz się na nieistotnych szczegółach,...
Nie. Ja tylko negowałem szczegóły, które miały podważać prawdziwość anegdoty, do których podałeś link.
laisar - 2020-10-03, 21:45

eio napisał/a:
szczegóły, które miały podważać prawdziwość anegdoty

To nie szczegóły ją podważają - tylko ów jeden przytoczony fakt.

eio - 2020-10-03, 22:59

laisar napisał/a:
To nie szczegóły ją podważają - tylko ów jeden przytoczony fakt.

Oglądając tv pomyślałem że poszukam. Według raportu finansowego grupy daimlerbenz za rok 1995 wynika że było wtedy dużo strat (wartości w nawiasach) w tym na wyniku operacyjnym i dochodzie netto. Przeglądajac wcześniejsze raporty zauważyłem że do roku chyba '91 było ładnie na plusie, a później plusy były sporo mniejsze, by w 1995 r. zaliczyc duży minus. Nie wcxytałem się dokładnie w raporty.

No i pierwszy akapit pisma nowego prezesa (z raportu):
Cytat:
1995 was a dramatic year in the history of Daimler-Benz - a history that goes back more than 100 years. We, the Board of Management that has been running the company since May 1995, decided to make a break. We made some decisions that will bring Daimler-Benz back to the high profitability on which our company's outstanding reputation is founded. (...)

Coś jednak się stało skoro w maju 1995 r. wymieniono zarząd.

laisar - 2020-10-04, 10:05

eio napisał/a:
Według raportu finansowego grupy daimlerbenz za rok 1995 wynika że było wtedy dużo strat

"Dużo" to kwestia względna, ale tak naprawdę też nieistotna - bo odnosi się do _całości_ grupy, a dla naszej dyskusji ważny jest stan jej _części_, jaką stanowi autonomiczny dział "Samochody Osobowe Mercedes-Benz", który nigdy nie miał problemów finansowych, więc tym bardziej nie był zagrożony bankructwem...


(Zaprawdę, powiadam Ci: straty grupy Daimler Benz, wywołane np restrukturyzacją upadającego producenta samolotów Fokker, w którym niemiecki koncern miał udziały, _nie_ są w żaden sposób powiązane z anegdotyczną nadmierną jakością W123/124. Itd, itp, etc...).

eio - 2020-10-04, 20:19

Zajrzałem głębiej do raportu. Mercedes miał zysk netto. Może rzeczywiście jesg tak jak piszesz. Marketingowcy mogli naciągnąć i podkręcić anegdotę. Ale nie byli to marketingowcy Mercedesa.
velomar - 2020-10-06, 00:07

Byłem dzisiaj (znaczy wczoraj, 05.10) w Lublinie i zastała mnie straszna ulewa. Około godziny 19:00 woda płynęła ulicami jak rzeką. Wracając do zaparkowanego samochodu (pod Decathlonem na Spółdzielczości Pracy), na przejściu dla pieszych była woda do połowy łydki. Przyznam, że trochę obawiałem się, czy współczesny benzynowy pojazd nie utknie gdzieś w kałuży z zalanym jakimś elektronicznym modułem. Na szczęście się udało, ale widziałem po drodze jakieś Audi stojące w wodzie po osie w bocznej drodze.
Tak się zastanawiam, jaką zwykłe Sandero (nie Stepway) ma głębokość brodzenia. Oczywiście po kałużach jechałem bardzo wolno i aż po osie wody nie było, ale strach był. Starym dieslem bez elektroniki chyba nie miałbym takich oporów.
Przy okazji jadąc do Lublina (jeszcze było sucho) sprawdziłem prędkość maksymalną. Przez chwilę licznikowe 170 km/h było (no, lekko z górki), ale do tych 150 km/h w miarę szybko się rozpędza, choć raczej trzeba ciągnąć długo na czwórce, by nie trwało to wieki. W każdym razie silnik 1.0SCE nie jest taki zły i na wysokich obrotach dość żwawo i swobodnie się kręci. Ale nie jest to silnik dla kogoś, kto nie lubi zmieniać biegów lub boi się, że na wysokich obrotach silnik się rozleci. Bez obaw, 5000 obr/min dla tej szlifierki to bułka z masłem. Akurat w tym względzie ufam technologii silnikowej Renault. No i jako pierwszego właściciela, robiącego nieduże roczne przebiegi, zupełnie nie interesuje mnie, czy ten silnik wytrzyma 200, 300 czy 400 tys. kilometrów (tak, to jest niewątpliwa zaleta nowego samochodu).
Zużycie paliwa też nie jest tragiczne (choć liczyłem po cichu na trochę mniej), nawet przy okazjonalnym kręceniu prawie do końca obrotomierza. Takie realne w trasie u mnie to około 6 litrów, a po mieście, na krótkich odcinkach (często po 5-10 km) około 8 litrów. Realne (licząc po sumarycznej ilości wlanego paliwa), z pierwszych 2000 km wyszło mi nieco poniżej 7 litrów. Podobnie średnio w skali roku palił mi Peugeot, tyle że ropy, no i liczone razem z zimą, więc pewnie średnia roczna w Dacii trochę mi 7 litrów przekroczy.
Mimo wszystko na miasto diesel jest chyba lepszy, zwłaszcza taki stary wolnossący w niewielkim samochodzie (np. 1.5 d w 106-ce lub w Saxo, to byłby idealny daily na miasto).

velomar - 2020-10-06, 02:33

Z tą burzą miałem dużo szczęścia (no i Dacia też), bo było nawet gorzej niż myślałem. Dobrze, że pod Decathlonem jeszcze trochę poczekałem, bo część wody już chyba spłynęła, gdy wracałem do domu.
https://spottedlublin.pl/lublin-po-burzy-pod-woda-zalane-ulice-piwnice-i-samochody-wasze-zdjecia-i-nagrania/
Współczuję tym, którzy utknęli.

Dymek - 2020-10-06, 08:51

velomar napisał/a:
Tak się zastanawiam, jaką zwykłe Sandero (nie Stepway) ma głębokość brodzenia. Oczywiście po kałużach jechałem bardzo wolno i aż po osie wody nie było, ale strach był. Starym dieslem bez elektroniki chyba nie miałbym takich oporów.

W obu wersjach Sandero w kryzysowych sytuacjach jedynym ograniczeniem jest wysokość podłogi (ryzyko nabrania wody) i jak zwykle- zalanie końcówki wydechu. Swoim "nurkowałem" już kilkukrotnie po ulewach w akwenach o głębokości "do progu". Kilkanaście km/h i wysokie obroty silnika. Filmy w internecie pokazują, że niełatwo toto zalać, aby stanęło. Najbardziej znany z Sandero I:

hak64 - 2020-10-06, 11:00

Dymek napisał/a:
Swoim "nurkowałem" już kilkukrotnie po ulewach w akwenach o głębokości "do progu". Kilkanaście km/h i wysokie obroty silnika. Filmy w internecie pokazują, że niełatwo toto zalać, aby stanęło. Najbardziej znany z Sandero I:

Nie polecam. To ryzykanctwo. Woda nie jest ściśliwa, a jadące auto tworzy przed sobą falę, sztucznie zwiększając głębokość. Zassanie wody przez pracujący silnik zwykle skutkuje koniecznością jego wymiany...

Dymek - 2020-10-06, 12:03

hak64 napisał/a:
jadące auto tworzy przed sobą falę, sztucznie zwiększając głębokość.

Jest oczywiste, że kierowca z tego filmiku przegina. Natomiast spokojne pokonanie kałuży nie przewyższającej poziomu ochronnej płyty pod silnikiem, żadnej fali nie powoduje. A w przypadku Stepwaya to już naprawdę spora kałuża.

Żywiec - 2020-10-06, 21:55

hak64 napisał/a:
a jadące auto tworzy przed sobą falę
Właśnie o to chodzi aby wytworzyć tą falę. Jadący samochód popycha wodę która tworzy nieckę przed maską, trzeba tylko dostosować prędkość aby fala nie załamała się. Wymiana silnika nie jest regułą, na samprzód należy wykręcić świece i przedmuchać układ. Duster pokonuje przeszkody wodne o wilgotności 100% o głębokości 70 cm. Sprawdzone przeze mnie. Duster wjechał, wyjechał i pojechał o własnych siłach.
velomar - 2020-10-07, 19:40

HWfreak napisał/a:

Nie dostrzegasz ironii i sarkazmu w mojej wypowiedzi? Zdanie, które zacytowałeś miało na celu zobrazowanie, że świat się zmienił, jest na nim więcej dużych i mocnych aut więc też systemy prowadzenia musiały się zmienić.

Samochody są coraz cięższe a opony coraz szersze co powoduje, że obecnie nie da się już praktycznie sprzedać klientowi samochodu bez wspomagania kierownicy. To wspomagania też realizowane jest w różny sposób. Praktycznie chyba nie ma już wspomagania czysto hydraulicznego (sprawdzonego i dopracowanego przez wiele lat w pojazdach wyższych klas, dającego dobre czucie drogi), a coraz częściej mamy do czynienia z elektro-hydraulicznym (tak jak np. w Sandero) lub czysto elektrycznym. Tak jest podobno taniej, lżej i nie wymaga to tyle energii (pobieranej przecież ze spalonego paliwa, a spalone paliwo to emisja CO2). Jednak często słychać narzekania na tego typu układy, że właśnie działają sztucznie, "komputerowo", za lekko, nie dając właściwego czucia.
Niezależnie od samego wpływu wspomagania na odbierane przez kierownicę sygnały z kół (a także takich czynników jak rozłożenie masy na osie, sprężystość zawieszenia, szerokość i profil opon a nawet ciśnienie powietrza w nich) jest jedna rzecz, która właściwie nie zależy od ceny samochodu, a wynika tylko z geometrii przedniego zawieszenia. Chodzi o kąt pochylenia sworznia zwrotnicy i związane z tym zjawiska. Przy odpowiednim doborze tego parametru otrzymujemy dobrze wyważony układ kierowniczy, dający dobre czucie drogi w zakręcie, na granicy przyczepności, nawet w tanim samochodzie. Niestety, jeśli inżynierowie schrzanią coś na tym etapie to nie poprawią tego już nawet szerokie opony klasy premium czy utwardzanie i obniżanie zawieszenia.
Moim zdaniem układ kierowniczy w Sandero działa źle właśnie z tego powodu, coś tu jest nie tak i kierownica w położeniu centralnym nie daje praktycznie żadnego czucia i świadomości, że samochód jedzie prosto, a w ciaśniejszych zakrętach siły zwrotne są za słabe.
Nie wiem, czy to jest aż tak dobitne jak np. w przypadku Suzuki poniżej, ale na pewno jest.
https://www.youtube.com/watch?v=5eF8DpmfqMw

Dla zobrazowania o co mi chodzi, dołączam jeszcze kilka filmów wyjaśniających.
https://www.youtube.com/watch?v=SibpFDW7kDc
https://www.youtube.com/watch?v=GvNhMD3qtN4
https://www.youtube.com/w...QwZWubkLk0&t=4s
https://www.youtube.com/watch?v=IUcZ63unEyU

Nie wiem, może inżynierowie wychodzą teraz z założenia, że skoro o przyczepność i stabilność pojazdu i tak dbają systemy bezpieczeństwa (ESP, ASR itp.) to po co kierowcy informatywny układ kierowniczy? Po co zaawansowane, drogie zawieszenie, jak wiele da się zamaskować elektroniką i sprawić, że przeciętny kierowca i tak nie zauważy, że ktoś zrobił zawieszenie "na odwal", a test łosia zalicza tylko dzięki systemom kontroli stabilności. Że nie daje żadnej przyjemności jazdy (którą dawały kiedyś nawet tanie samochody, na wąskich, małych kołach, z prostymi, ale solidnie i poprawnie zaprojektowanymi układami jezdnymi i kierowniczymi) to już mało kogo obchodzi. Na pewno nie użytkowników Dacii obecnych na tym forum (tylko taki velomar wciąż marudzi).
Dlatego uważam, że współczesne samochody są jednak do kitu.

toka93 - 2020-10-07, 20:08

Tylko które zawieszenie to te "właściwe"?
Resor z przodu? Macpherson z kolumną? Wielowahacz?
Wspomaganie jest gumowate bo nikt się nad nim nie głowił. Ma ułatwiać kierowanie i tyle. W innych autach wspomaganie elektryczne można sobie regulować.
W fiacie było w pełni elektryczne z funkcją city. W mieście można było kierować 1 palcem. Z wzrostem prędkości mała siła wspomagania.
Wspomaganie elektryczne to najlepsze co można zastosować w współczesnych samochodach.

velomar - 2020-10-08, 01:32

Tak, a później dzieją się np. takie cuda:
https://www.youtube.com/watch?v=7N7eHJTkFbA

https://www.youtube.com/watch?v=4B5UfAeNOKk

Kauris - 2020-10-08, 01:37

Mało co jak własnie kręcenie kierownicą mi przypasowało w tym samochodzie. Idealna siła (przedlift) wspomagania, zero informacji z drogi, stabilnie, leniwie. Bajka. Ale owszem, ciężko się na Giewont w szpilkach wchodzi.
Killer King - 2020-10-08, 06:15

Na placu mam samochody z eklektycznym wspomaganiem vs pompa.
Pojeździjcie rok z elektrycznym wspomaganiem, to zobaczycie, czy będziecie tak tęsknić za starymi rozwiązaniami.

Film ze starym zagruzowanym Malibu, to raczej wśród bajki włożyć.

Zużycie paliwa w elektryku ?, pompa to dopiero pobiera amperów.

toka93 - 2020-10-08, 06:29

Przecież to są jakieś bzdury xDD
W Europie aby dostać homologację trzeba mieć sprawne auto pomimo uszkodzenia poszczególnych systemów. Jak odcina wspomaganie można dalej jechać, tylko bez niego. Uszkodzenie ABS nie powoduje nagłe zablokowanie kół na środku jezdni.
Wrzucasz filmiki z Ameryki gdzie każdy ma w pompie bezpieczeństwo.

velomar - 2020-10-08, 11:27

Killer King napisał/a:


Film ze starym zagruzowanym Malibu, to raczej wśród bajki włożyć.


Podobne zjawisko w Kii:
https://www.youtube.com/watch?v=0_Xu67g1vUQ

Killer King - 2020-10-08, 11:40

Racja jest jedna i od wieków niezmienna: Wszystkim nie dogodzisz...

Co tylko potwierdza regułę, że największym problemem nowych samochodów są ich użytkownicy, no i ich niespełnione oczekiwania.

nowy - 2020-10-08, 21:00

Velomar, mam złe wieści dla Ciebie. Artykuł niby z dnia dzisiejszego, ale może powielany od jakiegoś czasu. Najpierw przeczytajcie, potem dyskusja.

https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ceny-sprzedaz/news-lubisz-zmieniac-biegi-nie-mamy-dobrych-informacji,nId,4780582#iwa_source=worthsee

Killer King - 2020-10-09, 06:13

No tak "Mercedes"
Patrząc na ceny samochodów z gwiazdami, to różnica w cenie manual/automat nie robi ważenia na kupującym.

To nie Dacia, że ktoś będzie wybierał maunal, bo będzie 2k tańszy.

Bedą marki, gdzie manuale jeszcze długo pozostaną, tak jak nadal są dostępne silniki bez turbiny - a wróżyli rychłą śmierć już 10 lat temu.

A co Mercedes zrobi, to jego sprawa, tam raczej nikt nie będzie płakał z powodu braku manuala przy tych cenach.

Czy to dla mnie złą wiadomość ?
Raczej nie, bo z chęcią kupię Dacię z automatem, a co się z nim stanie ( z automatem oczywiście) jak będzie miał np. 10 albo więcej lat, to już będzie zmartwienie kolejnych użytkowników.

velomar - 2020-11-15, 14:19

Kupując Sandero zastanawiałem się, czy warto dopłacać te 400 zł (wtedy, bo teraz już chyba więcej) za koło zapasowe (pełnowymiarowe) i wozić te dodatkowe kilkanaście kilogramów. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie złapałem takiej gumy, by powietrze zeszło od razu, a zwykle wystarczyłoby mieć pompkę (albo taki uszczelniacz w spray'u), by dojechać do warsztatu. Ale chyba jednak nie żałuję, bo to zwykle tak się dzieje jak w przypadku Blogo.
Takie rozcięcie jak na filmie to chyba też wina obecnych profili opon (Sandero ma jeszcze na szczęście całkiem normalne 185/65).
Pod tym względem Dacia mi jednak zaimponowała, bo przynajmniej ma miejsce na pełnowymiarowe koło i jak ktoś chce, to nie ma przeszkód. Dojazdówka walająca się po bagażniku już tak elegancko nie wygląda.
https://www.youtube.com/watch?v=r8fD1ZfbgZE

eio - 2020-11-15, 18:52

To w mercach tak jest że jeśli nie dopłacisz to otrzymasz o połowę mniejszy bak ba benzynę? :shock: O matko. Do czego zdolni są księgowi u producentów. [/center]
kapelusznik - 2020-11-15, 19:10

To nie ekonomisci producentów tylko normy badania spalania.
W poprzednich było tak że badana była podstawowa konfiguracja auta więc zamontowanie małego baka w jakiś tam sposób powodowała minimalnie mniejsze spalanie paliwa.
W aktualnie obowiązujących normach ważna jest średnia spalania dla wszystkich konfiguracji (pamiętacie zamieszanie z homologacja konkretnych konfiguracji i ich braki w cennikach) w związku z czym dodawanie większego baka za symboliczną opłatą przestaje mieć znaczenie jeżeli większość i tak taką wersję wybierała.

Dymek - 2020-11-16, 11:02

velomar napisał/a:
Kupując Sandero zastanawiałem się, czy warto dopłacać te 400 zł (wtedy, bo teraz już chyba więcej) za koło zapasowe (pełnowymiarowe) i wozić te dodatkowe kilkanaście kilogramów. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie złapałem takiej gumy, by powietrze zeszło od razu, a zwykle wystarczyłoby mieć pompkę (albo taki uszczelniacz w spray'u), by dojechać do warsztatu.

W życiu złapałem wiele gum, ale w tym były też dwa przypadki, po których opona nie nadawała się do naprawy- oba miały miejsce na dalszych wyjazdach. Na szczęście zawsze miałem zapas i od tego czasu nigdy nie ruszę się dalej z domu bez koła zapasowego. Nie kupię też samochodu bez miejsca na zapas, choćby miało to być jedyne kryterium decydujące o wyborze tego czy innego modelu.

telecaster1951 - 2020-11-16, 20:39

Dymek, Dwóch kolegów w tym roku, przebili opony z boku. Uszkodzenie powoduje natychmiastowe zejście powietrza i brak możliwości naprawy. Zapas okazał się zbawienny a też początkowo chcieli tylko spray. Już żaden z nich bez zapasu się nie rusza.
wojtek013 - 2020-11-16, 21:18

Dymek
Szczęściarz. Kiedyś w nocy wpadłem w dziurę w drodze, to było ponad 20 lat temu i od tego czasu bez zapasu się nie ruszam :)

Killer King - 2020-11-16, 22:32

Dodam, że najlepsze rozwiązane to pełnowymiarowe - spokojnie mieści się w miejsce zapasu np. w Sandaczau.
Dojazdów-ka fajna, jak nie jedziesz poza miasto i w dłuższą trasę.
Zestawy naprawcze i inne wodotryski dla odważnych i lubiących przygody.

kapelusznik - 2020-11-16, 22:34

Jechałem 400km na dojazdowce i milo wspominam.
Na krajowki jak znalazł.
Na autostradzie i tak koła nie zmienisz.

velomar - 2020-11-16, 23:30

Trzeba jednak jeszcze dodać jedno - w kole zapasowym trzeba mieć powietrze (albo wozić ze sobą pompkę/kompresor). O kole zapasowym łatwo zapomnieć i pewnie niejeden się zdziwił, zakładając takie koło, że nie da się na nim jechać, bo powietrze zeszło. Tak ze dwa razy w roku wypada sprawdzić ciśnienie i dopompować.
telecaster1951 - 2020-11-17, 00:00

kapelusznik napisał/a:

Na autostradzie i tak koła nie zmienisz.
Sam nie, ale pomoc drogowa Ci zmieni. Jeśli masz na co.
toka93 - 2020-11-17, 09:31

Jak to nie zmienisz? Wzywasz służbę autostradową, ładnie zabezpiecza miejsce i można wymieniać.
Killer King - 2020-11-17, 12:30

No normalnie nie zmienisz, bo są tacy, co do spalanej żarówki wzywają assistance, a tu pomyśl, że trzeba by jeszcze lewarek i klucz obsłużyć.
klazow - 2020-11-18, 00:59

Ja mam jakąś życiową promocję.
Ponad 30 lat turlania i zero potrzeby zmiany koła. Z zamierzchłych czasów, gdy ojciec mnie do tego używał, ledwo pamiętam jak się to robi. Dwa razy "złapałem" coś gwoździopodobnego ale powietrze prawie nie schodziło. Do wulkanizatora bez problemu dotarłem.
Znając prawa Murphy'ego zakładam, że gdybym zapasu nie woził, to od razu by był potrzebny. No to wożę.
Kupując Dustera chciałem ten zestaw do pompowania brać. Chodziło o dodatkowe miejsce a nie oszczędność. Jednak mam normalny zapas. Salon coś namieszał w zamówieniu i przyszedł Duster z kołem zapasowym. Musieli dać za free.
W sumie to dobrze się stało.
ASO do wymiany koła? Jasne, że szkoda na to czasu. Jednak możliwość lepiej mieć. Dlatego takie prawo w ramach polisy sobie zapewniłem. Zresztą... żona też jeździ...

klazow - 2020-11-18, 07:49

Wiem, wiem:
ASO to co innego niż assistance.
Tak to jest gdy się coś pisze w porze snu :mrgreen:

Killer King - 2020-11-18, 20:54

Prosty przykłady dlaczego nie zestaw naprawczy i nie dojazdówka:

Dojazdówka:
1) max 50km/h, wiec w trasie powodzenia - chyba, że pojedziesz jak ostatnia p...da
2) ogłuchniesz od hałasu powyżej 50km/h

Zestaw naprawczy:
1) Albo się uda się nie uda i pozostaje laweta / assistance
2) Jedz do wulkanizatora z taką oponą a usłyszysz ile to się tego syfu naczyścił

Dlaczego pełnowymiarowa opona ?
1) Nie masz ograniczeń - wymieniasz i po problemie
2) Uszkodzoną oponę odstawiam do wulkanizatora rano i odbieram po południu.

A na konic pomyśl, czy chcesz dzwonić po assistance w środku nocy na jakimś zadupiu z dzieckiem w samochodzie - powodzenia.

wojtek013 - 2020-11-18, 22:22

Dojazdówka- dla czemu 50? Zwykle miałem 80. Hałas? Toż to normalna opona jest, tylko czasem wąska.

Zestaw- tu się zgadzam. Loteria.

Czy pełnowymiarowa? W starych autach owszem, ale w Astrze H była typowa dojazdówka 125/80r16 v max 80 i wcale nie była głośna (przy normalnych oponach 205/55r16).
We Fieście i Dusterze mam odpowiednio opony 195/50r15 i 215/60r17, a zapasy podstawowych rozmiarów dla modelu, czyli 175/65r14 (opisana v max 80) i 215/65r16. Czy to są pełnowymiarowe koła w stosunku do tego, co jest zamontowane na aucie?

Assistance- jak z zestawem, loteria. Na zadupie pewnie nie przyjadą, albo trzeba będzie odczekać swoje.

Killer King - 2020-11-19, 08:50

W sandaczu jest 185/65/15 i taka sama dojazdówka z felgą.
Tak przyjechało z fabryki, bo nawet marka i tydzień produkcji opony ten sam.

Przy dojazdówce z V max 80km/h po mieście ujdzie i nawet różnicy nie poczuję, ale w trasie, gdzie trzeba spokojnie 120 utrzymać już ciekawie by było.

Ale z oponami to jest tak, że przebijają się w najmniej odpowiednim momencie, gdzie musisz pilnie jechać albo jesteś w trasie.

Czas zmiany jednej opony to 2,5 minuty - liczyłem przy zmianie na zimówki.
Tyle albo aż tyle, co telefon do assistance.

dudu$ - 2020-11-19, 10:56

W poprzednim loganie miałem pełnowymiarowe koło zapasowe i pewnego dnia kiedy je zakładałem zdziwiłem się, że jest na nim naklejka z informacją iż prędkość maksymalna jazdy na nim to 80km/h, Dziwne.

Osobiście uważam, że koło zapasowe lub dojazdówka musi być zazwyczaj woziłem je w aucie. Wyjmowałem je tylko wtedy kiedy miałem samochód przerobiony na LPG i kręciłem się tym autem można powiedzieć wokół komina czyli dojazd do sklepu lub do pracy gdzie mam 15km. Kiedy miałem w planach dalszy wyjazd koło od razu wędrowało do bagażnika chociaż zajmowało miejsce ale musiało być. Kiedyś zastanawiałem się nad zestawem naprawczym ale poczytałem sobie trochę opinii i odpuściłem. Ja mam szczęście w nieszczęściu tz. gdy łapię gwoździa lub śrubkę to w taki sposób, że powietrze z opony w ogóle nie schodzi tylko słychać dzięków uderzania gwoździa a asfalt lub schodzi tak powoli, że wystarczy ras na tydzień podjechać na stację benzynowa i dopompować te 0,5 atmosfery

Dymek - 2020-11-23, 11:45

dudu$ napisał/a:
W poprzednim loganie miałem pełnowymiarowe koło zapasowe i pewnego dnia kiedy je zakładałem zdziwiłem się, że jest na nim naklejka z informacją iż prędkość maksymalna jazdy na nim to 80km/h, Dziwne.
Dziwne dla kogoś, komu się przypadkowo trafiła taka sama opona na zapasie jak na samochodzie. Tymczasem felgi i opony na zapasie nie są nijak dopasowywane do tych na samochodzie i mogą być zupełnie innej fimy, z innym bieżnikiem, co już ogranicza ich użycie jako pełnoprawnej zastępczej. Poza tym w wersjach Stepway masz na samochodzie koła 16" a jako zapas masz wrzucone nadal to samo koło 15". A więc ta naklejka 80km/h jest jak najbardziej sensowna, bo te koła zapasowe są uniwersalne i występują we wszystkich modelach poza Dusterem.
velomar - 2020-11-23, 11:50

Dokładnie taką odpowiedź usłyszałem od sprzedawcy w salonie na pytanie dlaczego jest ten napis 80 km/h na normalnym kole.
U mnie na zapasie jest GiTi, a na kołach Bridgestone Turanza.

velomar - 2021-02-25, 23:49

Mam duży sentyment do Toyoty, bo pierwszym autem, jakim miałem okazję jeździć po zrobieniu prawa jazdy była Cressida 2.2 Diesel (rocznik 1980) mojego ojca, ale dla mnie po roku 2000 jest już w tej marce tylko gorzej. Mechanicznie są to wciąż niezłe samochody, ale stylistyka (taka trochę odpustowa) i ogólnie postrzegana jakość wykonania naprawdę budzi wątpliwości.
Kiedyś wsiadając do "japończyka", nawet klasy kompakt, wszystko było przemyślane, poukładane, bez udziwnień, działało precyzyjnie i niezawodnie, czuć było tą jakość i precyzję wykonania. Teraz w takiej Dacii, gdy się ją pomaca, jakość wydaje się wcale nie gorsza, a często nawet lepsza i wszystko jakby lepiej zmontowane.

Poniższy film trochę prowokacyjny, ale podobne ogólne wrażenia miałem wsiadając i macając Verso sprzed paru lat (kolega ma).
https://www.youtube.com/watch?v=A93a71_hcZM

defunk - 2021-02-26, 09:33

velomar napisał/a:
Kiedyś wsiadając do "japończyka", nawet klasy kompakt, wszystko było przemyślane, poukładane, bez udziwnień, działało precyzyjnie i niezawodnie, czuć było tą jakość i precyzję wykonania. Teraz w takiej Dacii, gdy się ją pomaca, jakość wydaje się wcale nie gorsza, a często nawet lepsza i wszystko jakby lepiej zmontowane.


A ja myślę, że to tak jak z tym apetytem -- kiedyś Toyotę mogłeś porównywać do 125p czy innych wytworów, więc wydawała się maszyną klasy delux (pamiętam jeszcze czasy kiedy Kia Pride wydawała się przyzwoitym autem). W rzeczywistości ówczesne Tojki (Starlet, Carina) to były zwykłe blaszaki, które lśniły na zasadzie kontrastu.
Działa to nieco jak wywyższanie marki Subaru, która w Polsce kojarzy się z segmentem premium, podczas gdy za oceanem to jeden z japońców.

velomar - 2021-02-27, 15:43

Parafrazując tekst z "Misia": Azjatycka machina chroni w swych trzewiach plebejskiego uciekiniera.
https://www.youtube.com/watch?v=Bh_3dv_u1xc

velomar - 2021-03-15, 13:23

Siedziałem ostatnio w Tesli Model S. Właściciel dumnie prezentował mi bardzo przydatne "ficzery", które oferuje ten samochód. Inżynierowie Tesli w pocie czoła, dniami i nocami pracują nad tym, by ich samochody miały coś, czego inni jeszcze nie mają.
https://www.youtube.com/watch?v=rQvILWXQzGI

Ale za to kominek w aucie mi się nawet spodobał.
https://www.youtube.com/watch?v=e5RcKzIk7zw

Może kiedyś mnie przewiezie. Na razie prezentacja była w garażu.
Kilkoma elektrykami już jechałem, ale takim z przyspieszeniem około 3 s do setki to jeszcze nie.

EBmazur - 2021-03-15, 16:29

velomartesla to przecież współczesny samochód - i nie jest do kitu ?
No faktycznie - kominek w aucie zapewne poprawia hamowanie , trakcje , a przede wszystkim spalanie . :-P

Auto Krytyk - 2021-03-16, 08:31

Ja bym z chęcią kupił nowe z salonu stare Renault Laguna I FL 1.8-2.0 16v automat tempomat klima automat albo Renault Safrane. Wnętrza to cud wszystko w welurach. Dzisiaj aut nikt tak przytulnych nie robi.
hak64 - 2021-03-16, 08:41

Znam takich, co po kupnie Tesli stwierdzili: "nigdy więcej kupciucha"! Do czasu... gdy zimą trzeba włączyć ogrzewanie - oczywiście elektryczne, a latem klimatyzację... Jak przyszło takiemu pokonać niecałe 300 km w 7 godzin (przerwa na ładowanie akumulatorów), to szybko zmieniali zdanie o kopciuchach.
Michał B24 - 2021-03-16, 12:44

Na moto 125cc wyjdzie taniej niż elektrykiem i szybciej.
EBmazur - 2021-03-16, 17:56

hak64 napisał/a:
Znam takich, co po kupnie Tesli stwierdzili: "nigdy więcej kupciucha"! Do czasu... gdy zimą trzeba włączyć ogrzewanie - oczywiście elektryczne, a latem klimatyzację... Jak przyszło takiemu pokonać niecałe 300 km w 7 godzin (przerwa na ładowanie akumulatorów), to szybko zmieniali zdanie o kopciuchach.

7 godzin ? optymista - a jeśli trzeba zboczyć powiedzmy 100 km do ładowarki , która akurat jest zajęta . I bardzo nie tanie szybkie ładowanie .

Prezes - 2021-03-16, 21:56

Proszę Was, kto kupuje elektryka, żeby było tanio? No może jak Dacia za te 50 dych wejdzie to na taxi do miasta się opłaci, czy tam dla straży miejskiej, bo i tak będzie tańsza od zwykłej corsy
pluto - 2021-03-16, 22:58

Prezes napisał/a:
Proszę Was, kto kupuje elektryka, żeby było tanio? No może jak Dacia za te 50 dych wejdzie to na taxi do miasta się opłaci, czy tam dla straży miejskiej, bo i tak będzie tańsza od zwykłej corsy


Porównanie jak zwykle zupełnie bez sensu - to jak by rozważać sensowność zakupu mieszkania 4 pokojowego w bloku z czteropokojowym domkiem za miastem.
W sumie wygląda na to samo a jednak odczucia, użytkowanie oraz komfort zupełnie inny.

Mam auta elektryczne i na tą porę nie planuję wracać do samochodów spalinowych. Żadnych problemów z ładowarkami czy jazdą w zimie. Ładuję na bezpłatnych ładowarkach i jak to tej pory 1 raz płaciłem za ładowanie 32 kW (36,50 zł) a mam przejechane około 10 000 km.
Czy zakup się zwróci, pewnie nie bo prędzej zmienię na nowego elektryka bo jazda tymi samochodami to przyjemność.
Oczywiście jak każde auta maja tez i swoje wady i ograniczenia ale zakup auta to sztuka kompromisu i świadomego wyboru, a nie żeby było tani. Tanio już było.

defunk - 2021-03-17, 09:56

pluto napisał/a:
Żadnych problemów z ładowarkami czy jazdą w zimie. Ładuję na bezpłatnych ładowarkach i jak to tej pory 1 raz płaciłem za ładowanie 32 kW (36,50 zł) a mam przejechane około 10 000 km.


Po pierwsze najpewniej bezpłatne ładowanie wkrótce się skończy (już zaczyna się kończyć). Ale największym problemem elektryków -- przyczyną, dla których nazywam je ślepą drogą motoryzacji -- jest to, że rozwiązując problem zasmrodzenia w miastach mogą tylko przyczynić się do ich zapchania. Sęk w tym, że zamiast namawiać ludzi na jakieś elektryki, władze municypalne powinny stawiać na sensowy transport zbiorowy (niechby i elektryczny, bo czemu nie). Natomiast tam, gdzie samochód może przydać się najbardziej -- długa lub krótsza podróż na wichurę -- elektryk słabo zda egzamin, bo nominalnego zasięgu 350 km w praktyce może mi nie starczyć z Wrocławia do Szklarskiej Poręby i nazad.

Rozwiązaniem byłoby nie ładowanie akumulatorów, lecz ich szybka wymiana. To znów wymaga zmiany podejścia konstrukcyjnego i prawnego: znormalizowania ich konstrukcji (rozmiarów, sposobów montażu), a także przyjęcia zasady, że kupuję pojazd, ale akumulator wynajmuję -- podjeżdżam na stację, do auta podjeżdża podnośnik, wyciąga rozładowane, zakłada naładowane, a za 300 km na kolejnej stacji sytuacja się powtarza.

Prezes - 2021-03-17, 09:56

pluto napisał/a:
Porównanie jak zwykle zupełnie bez sensu

Zupełnie z sensem. Napisałem, że póki co nie kupuje się elektryka, żeby było tanio, odniosłem się do wcześniejszych wypowiedzi:

Cytat:
Na moto 125cc wyjdzie taniej niż elektrykiem i szybciej.


EBmazur napisał/a:
I bardzo nie tanie szybkie ładowanie .


Póki co elektryki są drogie (jak dla mnie) bo to zawsze kwestia perspektywy
Ale zakładam, że jeśli elektryki byłyby tańsze od benzyniaków, do jazdy po mieście mogłyby zacząć być kupowane dla oszczędności i właśnie może Dacia do tego doprowadzi 8-)

velomar - 2021-03-27, 12:20

Auto Krytyk napisał/a:
Ja bym z chęcią kupił nowe z salonu stare Renault Laguna I FL 1.8-2.0 16v automat tempomat klima automat albo Renault Safrane. Wnętrza to cud wszystko w welurach. Dzisiaj aut nikt tak przytulnych nie robi.


Stare "japończyki" wyższej klasy też miały fajne wnętrza i misternie zaprojektowane detale nadwozia. Zwłaszcza lata 70-80 obfitowały w chromowane ramki, obwódki, pięknie stylizowane emblematy z nazwą marki czy modelu (w Toyocie nawet każdy model miał własne logo). Uwielbiam te wielkie zderzaki z tamtych lat i klasyczne linie limuzyny (takie jeszcze niezbyt kanciaste i nie przesadnie zaokrąglone). I te kopułki na piastach kół.
U nas te pojazdy niestety zeżarła korozja, ale w cieplejszym klimacie np. taka Cressida wytrzymywała i 40 lat i do dzisiaj niektóre cieszą oczy.

https://www.youtube.com/watch?v=WUlZB6zq-D0

Accord też niczego sobie:
https://www.youtube.com/w...IOPQDjzlY&t=22s

Atlanta - 2021-07-23, 08:10

Najlepsze auta to te produkowane jeszcze w latach 90tych.
krimar - 2021-07-23, 09:09

Święta prawda, ja najbardziej lubiłem Lanosa (a miałem w sumie kilkanaście aut rożnych marek) i bardzo się cieszę, że Sandero II PH 2 bardzo mi go przypomina i to zarówno kształtem (przynajmniej z przodu) jak i właściwościami jezdnymi.
dudu$ - 2021-07-23, 11:55

krimar napisał/a:
Święta prawda, ja najbardziej lubiłem Lanosa (a miałem w sumie kilkanaście aut rożnych marek) i bardzo się cieszę, że Sandero II PH 2 bardzo mi go przypomina i to zarówno kształtem (przynajmniej z przodu) jak i właściwościami jezdnymi.


Lanos pod niektórymi względami był nawet lepszy od Dacii. Tapicerka w środku była z przyjemniejszego materiału oraz była ona zamontowana również na boczkach drzwiowych w najbiedniejszej wersji czego w Dacii nie uświadczysz a do tego Lanos miał elektrycznie sterowaną wysokość świecenia lamp przednich czego nie chyba nie ma nawet w najnowszej Sandero III

laisar - 2021-07-26, 11:31

dudu$ napisał/a:
elektrycznie sterowaną wysokość świecenia lamp przednich czego nie chyba nie ma nawet w najnowszej Sandero III

Ma - http://www.daciaklub.pl/f...1813441#1813441

krimar - 2021-07-27, 08:12

Lanos to był jedyny samochód w którym mogłem wyprostować lewą nogę podczas prowadzenia pojazdu, we wszystkich innych, którymi jeździłem, trzeba nogę zginać w kolanie.
Michał B24 - 2021-07-28, 07:04

Cytat:


Nawet Sandero 2 była o niebo lepsza w środku od Lanosa. Lanos był OK na swoje czasy, ale wsiadając teraz do niego, nie budzi we mnie jakiegokolwiek sentymentu do starych czasów.

EBmazur - 2021-07-28, 07:18

Cytat:
Lanos to był jedyny samochód w którym mogłem wyprostować lewą nogę podczas prowadzenia pojazdu,

We wszystkich moich dotychczasowych autach moja lewa noga ( prawa zresztą też ) miała bardzo wygodnie

eliks - 2021-07-28, 09:17

krimar napisał/a:
Lanos to był jedyny samochód w którym mogłem wyprostować lewą nogę podczas prowadzenia pojazdu, we wszystkich innych, którymi jeździłem, trzeba nogę zginać w kolanie.

Jak prostowałes lewą nogę tzn. że miałeś nieodpowiednią pozycję za kierownicą.

Dymek - 2021-07-28, 10:06

Michał B24 napisał/a:
Nawet Sandero 2 była o niebo lepsza w środku od Lanosa. Lanos był OK na swoje czasy, ale wsiadając teraz do niego, nie budzi we mnie jakiegokolwiek sentymentu do starych czasów.

Optycznie może i nie, ale konstrukcyjnie i wykonawczo niektóre elementy Daewoo Lanosa/Nubiry/Leganzy/Tacumy/Matiza biją na głowę to, co mamy zamontowane w Daciach, nawet tych nowych. Przede wszystkim elementy elektromechaniczne- choćby konstrukcja "słynnych" manetek kierunkowskazów czy manetek wycieraczek w ich części stykowej. Jak rozbierzemy manetkę Daewoo i potem zobaczymy analogiczne wypociny Renault, to... włos się jeży. Przynajmniej tym, którzy mają ciut do czynienia z prądem i kabelkami :mrgreen:
Ja już nawet pomijam Daciowe pomysły puszczania przez taką manetkę dużych prądów załączających światła, bez użycia przekaźników...

laisar - 2021-07-28, 10:13

Dymek napisał/a:
Daciowe pomysły puszczania przez taką manetkę dużych prądów załączających światła, bez użycia przekaźników

Rozumiem, że z punktu widzenia sztuki elektrycznej ;) jest to rozwiązanie... gorsze/niedobre - ale np u mnie przez 14 lata i 240 tys. km działa bezproblemowo, styki nie są wypalone i nigdy ich nie musiałem nie czyścić. To może jednak sama konstrukcja jest _wystarczająco_ dobra, a awarie w nawet nieco młodszych modelach wynikają dopiero z kolejnych nadmiernych oszczędności?

Dymek - 2021-07-28, 12:23

laisar napisał/a:
... może jednak sama konstrukcja jest _wystarczająco_ dobra, a awarie w nawet nieco młodszych modelach wynikają dopiero z kolejnych nadmiernych oszczędności?

Oj tam... Konstrukcja z założenia powinna być taka, aby i ewentualne oszczędności jej nie zabijały. Z drugiej strony- oszczędności można wprowadzać po upewnieniu się, że konstrukcja je wytrzyma. Jak już jesteśmy przy Daewoo, to identyczne bezpośrednie sterowanie światłami przez manetkę było w Tico, ale przez 9 lat uczestniczenia na forum Tico nie spotkałem tak powszechnych problemów z tym elementem w tak krótkim czasie. W Dacii po 3 roku mam już nową manetkę kierunkowskazów z ASO a z jej działania nie przewiduję jej kariery dłuższej niż te 3 lata. Na szczęście poza światłami mijania rzadko używa się pozostałych, bo inaczej zgon byłby znacznie szybciej. Bo najbardziej spektakularne jest wyraźnie słyszalne iskrzenie przy obsłudze świateł przeciwmgłowych (w starej było tak samo) :-P
Aha- w starej manetce w ostatnich tygodniach użytkowania zaczęło też szwankować automatyczne "wyrzucanie" kierunkowskazu po skręcie w lewo... czyli ich trwałość czysto mechaniczna też jest do d...y.

Slawskip - 2021-07-28, 15:20

Za często używasz tej manetki, jakbyś używał tak jak się to robi w BMW, to nadal by działała ;-)
Dymek - 2021-07-29, 20:17

No tak... co do kierunkowskazów masz rację. Ale światła włączam o niebo rzadziej niż w Daewoo. Tutaj mam dzienne a tam za każdym razem w użyciu były mijania. 😉
Michał B24 - 2021-08-01, 08:25

A jaki masz przebieg?

Nigdy nie miałem problemu z manetkami w Daci, fakt, że przeciwmgielnych prawie wcale nie używałem. Miałem 75tys przebiegu jak sprzedałem.

Te przeciwmgielne z przodu, absolutnie nic nie dawały, a z tyłu, nigdy nie jechałem w takiej mgle.

velomar - 2022-11-08, 20:58

Jaka piękna sztuka:
https://www.youtube.com/watch?v=ll9wODVBv1k

velomar - 2023-02-23, 16:04

https://www.youtube.com/watch?v=x9US5YCvMfY
Michał B24 - 2023-02-23, 18:47

A widzisz, Dacia coraz lepsza, a BMW coraz gorsze. Dacia ma silniki od Mercedesa, a właściwie odwrotnie. Przypadek?
velomar - 2023-03-10, 07:32

https://www.youtube.com/watch?v=-Tdjvp6DK0k
velomar - 2024-02-07, 20:54

Ciekawa analiza:
https://www.youtube.com/watch?v=SeMZGICNSMg

velomar - 2024-02-10, 14:09

https://www.youtube.com/w...H9_lNZ7o&t=900s

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group