DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Na każdy temat - Możliwość uniknięcia kolizji drogowej kodeks

Fruxo - 2020-08-06, 04:26
Temat postu: Możliwość uniknięcia kolizji drogowej kodeks
Mój przykład z wczoraj.
Trasa toruńska w godzinach szczytu lewy pas leci na most, prawy na modlińską.
lewy stoi w korku , prawy pusty. Z prawego pasa nowe bmw przecina linie wyłączone z ruchu i po podwójnej ciągłej zmienia pas ruchu ma hama bez patrzenia po prostu wjeżdża i tyle .
Dochodzi do bardzo delikatnego kontaktu przy 5-10 km/h. Następnie sprawca ucieka z miejsca zdarzenia. Mam nagranie więc to nie powonień być problem , pojechałem na drogówkę i po niespełna 2 godzinach dostałem taką informacje. Jeżeli chce to zgłosić uznają mnie za współwinnego bo mogłem uniknąć kolizji , prędkości były na tyle małe że mogłem zahamować a za spowodowanie kolizji otrzymuje mandat, chyba że wycofuje zawiadomienie wtedy o sprawie zapominamy. Dodatkowo poinformowano mnie że o nie może być mowy o ucieczce z miejsce zdarzenia bo nie było rannych. Jak chce złożyć zawiadomienie o wykroczeniu na te zmiana pasa i linie wyłączoną z użytkowania to również otrzymuje mandat..

toka93 - 2020-08-06, 06:33

To zależy gdzie był kontakt. Jeśli go faktycznie widziałeś, a i tak nie wyhamowałeś to może tak być, ale winnym kolizji jest i tak BMW. Jeśli chcą dać mandat to nie przyjmuje i do sądu.
Michał B24 - 2020-08-06, 07:02

Jak miales mozliwosc zahamować, wina jest obopólna. Takie prawo. Moralnie jesteś zwycięzcą.
cns80 - 2020-08-06, 07:13

Niech Ci udowodnią że miałeś możliwość zahamować. Zawsze możesz się tłumaczyć, że akurat patrzyłeś na inny obiekt na drodze, np. auto przed sobą i nie spodziewałeś się, że ktoś może wjechać przed Ciebie z powierzchni wyłączonej z ruchu (de facto włącza się do ruchu). Mandatu nie przyjmuj i idź do sądu. Która komenda taka mądra ? Waliców ? Czy jakaś dzielnicowa ?
I co to za interpretacja, że jak nie było rannych to nie ma mowy o ucieczce z miejsca zdarzenia ? Najlepiej poproś pana funkcjonariusza o nazwisko i numer legitymacji to się dwa razy zastanowi zanim coś palnie. Dla mnie to wygląda jak chęć pozbycia się natręta-obywatela.

Jedyne gdzie mogą Ci przyłożyć współwinę to jak z nagrania będzie wynikało że faktycznie on się przed Ciebie zmieścił, a ty dopiero potem go najechałeś, albo celowo przyspieszyłeś. Jeśli on źle wymierzył i Ty nie miałeś czasu na reakcję to żadnej współwiny nie ma. Najlepiej wrzuć nagranie.

defunk - 2020-08-06, 09:54

cns80 napisał/a:
Niech Ci udowodnią że miałeś możliwość zahamować.

Ale nie muszą udowadniać, że mógł zahamować -- miał zahamować, bo na tym także polega reguła ostrożności (reagujemy także na dziwne zachowania).


cns80 napisał/a:
Zawsze możesz się tłumaczyć, że akurat patrzyłeś na inny obiekt na drodze, np. auto przed sobą i nie spodziewałeś się, że ktoś może wjechać przed Ciebie z powierzchni wyłączonej z ruchu .


W uzasadnieniu wyroku, gdyby sprawa trafiła do sądu, byłoby to napisane mniej-więcej tak: widząc niestandardowe (błędne) zachowanie użytkownika ruchu nie można zakładać, że nie popełni on kolejnego błędu -- zaś kierowca musi mieć rozeznanie na całe przedpole, nie tylko na jego wycinek.
Więc jeśli to było czołganie się w korku, to nie ma bata.

Fruxo - 2020-08-06, 11:00

Kontakt wystąpił książkowy mój prawy róg zderzaka /nadkole jego lewe drzwi kierowcy/pasażera czyli typowe najechanie , policjant stwierdził że widać że jak tamten zmianij pas dodałem gazu żeby nie wjechał więc to moja wina . Komenda Waliców


Nie ma żadnej mowy że mógł się zmieścić to była jazda w korku czyli miałem może 2 metr do poprzedzającego pojazdu , wciskał się zderzakiem i liczył że zachamuje a ja tego nie zrobiłem i w niego przywalilem, prędkości były bardzo małe uszkodzenia u mnie zerowe nawet ciężko je znaleźć

hak64 - 2020-08-06, 12:02

Prawo o ruchu drogowym. Art 3. pkt 1 "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.
Fruxo napisał/a:
widać że jak tamten zmianij pas dodałem gazu żeby nie wjechał więc to moja wina

Powiem więcej. Gdyby sprawa trafiła do sądu i potwierdzony został fakt przyspieszenia, żeby nie wpuścić BMW, to ubezpieczyciel nie zapłaci za szkodę (celowość działania wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela), zatem to kolega Fruxo zapłaciłby za naprawę BMW.
Miłego dnia.

Fruxo - 2020-08-06, 14:05

rozumiem jak to wygląda ale w rzeczywistości ruszałem z powodu ruszającego pojazdu przede-mną , nie miałem zamiaru go wpuścić bo nie mam takiego obowiązku ale jak widać to w sumie mam
dla mnie lekcja w sumie darmowa żeby nie stać w korku jak frajer tylko jechać do końca i wjeżdżać na chama

SWilk - 2020-08-06, 14:06

Oglądając różne nagrania z kolizji i prawie kolizji na youtube dochodzę do wniosku, że przynajmniej niektóre modele kamer samochodowych muszą bardzo mocno ograniczać widoczność... Masę już widziałem filmów, w których nagrywający zupełnie ignoruje zagrażający pojazd i w najlepszym razie nie robi nic, żeby uniknąć kolizji.

I tak, wiem, wiem, ja oglądam filmik w którym doskonale wiem, co się stanie. Ale gdy prowadząc samochód widzę zbliżający się do mnie samochód nie raz przestawiam nogę na hamulec, tak na wszelki, nomen omen, wypadek.

hak64 - 2020-08-06, 15:18

Kolego, sam to najlepiej ująłeś i nawet znalazłeś właściwe określenie takiego zachowania.
Fruxo napisał/a:
nie miałem zamiaru go wpuścić bo nie mam takiego obowiązku ale jak widać to w sumie mam
dla mnie lekcja w sumie darmowa żeby nie stać w korku jak frajer tylko jechać do końca i wjeżdżać na chama

Przemyśl swoje postępowanie, bo wychodzi na to że chamstwo chcesz leczyć jeszcze większym chamstwem...

DrOzda - 2020-08-06, 16:33

Jak widać , bycie nauczycielem nie opłaca się ani za kółkiem ani przy tablicy :)
straszna_maruda - 2020-08-06, 18:09

Się hujom z policji nie chce pracować i dlatego spuścili niedouczonego frajera. Po pierwsze to poczytaj sobie kodeks drogowy oraz rozporządzenia o znakach i o warunkach technicznych dla dróg. Po drugi kolej był na powierzchni wyłączonej z ruchu więc się włączał do ruchu więc jego zasranym obowiązkiem jest ustąpienie pierwszeństwa każdemu innemu będącemu w ruchu. Po trzecie niech policjanci udowodnią, że w momencie kiedy dodawałeś gaz patrzyłeś przed siebie a nie w lusterko wsteczne a następnie lewe.
A teraz realia... taka "kolizja" to mnóstwo papierkowej roboty, naprawdę niewyobrażalne mnóstwo, więc lepiej to odbić i mieć wolne biurko. Gdybyś przeczytał te przepisy o których mówię i czytał je regularnie to mógłbyś z nimi podyskutować, a tak to dupa. Ja już w kilku przypadkach odbiłem "możliwość kary" ale trzeba mieć wiedzę jak to zrobić czyli znać przepisy. Kodeks drogowy czyta się regularnie, a nie tylko dla zdania egzaminu.

straszna_maruda - 2020-08-06, 18:18

hak64 napisał/a:
Prawo o ruchu drogowym. Art 3. pkt 1 "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.
Fruxo napisał/a:
widać że jak tamten zmianij pas dodałem gazu żeby nie wjechał więc to moja wina

Powiem więcej. Gdyby sprawa trafiła do sądu i potwierdzony został fakt przyspieszenia, żeby nie wpuścić BMW,


Ciekawe jak udowodnisz i powiążesz fakt przyspieszenia z celowym niewpuszczeniem pojazdu który włącza się do ruchu i ma zasrany obowiązek ustąpić pierwszeństwa innym będącym w ruchu. Udowodnij ,że kierujący przyspieszał i obserwował prawą stronę kiedy np faktycznie przyspieszał bo miał taką możliwość i patrzył w lewe lusterko, na prędkościomierz czy cokolwiek innego poza przednim rogiem.


hak64 napisał/a:
to ubezpieczyciel nie zapłaci za szkodę (celowość działania wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela), zatem to kolega Fruxo zapłaciłby za naprawę BMW.
Miłego dnia.


Nic by nie zapłacił. Wina tylko i wyłącznie pojazdu włączającego się do ruchu. Artykuły które cytujesz obowiązują obie strony. A nie, że ktoś łamie przepisy, a winą obciąża się osobę jadącą prawidłowo.

eplus - 2020-08-06, 18:52

Spalić kodeks drogowy, skoro można z niego wyciągać dowolne wzajemnie przeciwstawne wnioski. Ja bym za priorytet brał sytuację włączania się do ruchu, mogłem się spodziewać, ze intruz dojedzie do linii, którą ja się poruszam, ale zatrzyma się np. 5 cm od punktu kolizyjnego, co powinien był zrobić i co wystarczyłoby przy prędkości pełzania.
hak64 - 2020-08-06, 19:20

straszna_maruda napisał/a:
Kodeks drogowy czyta się regularnie, a nie tylko dla zdania egzaminu.

Kolego, fajnie że chcesz innych dokształcać, ale jest taka zasada by zacząć od siebie.
straszna_maruda napisał/a:
kolej był na powierzchni wyłączonej z ruchu więc się włączał do ruchu więc jego zasranym obowiązkiem jest ustąpienie pierwszeństwa każdemu innemu będącemu w ruchu.

Na początek zacznij od definicji włączania się do ruchu. Z treści postu kolegi Fruxo wynika, że kierujący BMW poruszał się drogą prawym pasem ruchu i postanowił zmienić pas na lewy przejeżdżając przez obszar wyłączony z ruchu i linię ciągłą. Jeśli dla ciebie jest to włączanie się do ruchu, to życzę powodzenia na egzaminie, o którym wspomniałeś na wstępie.
straszna_maruda napisał/a:
Ciekawe jak udowodnisz
Dysponując nagraniem nietrudno udowodnić fakt zwiększania prędkości, zaś analiza filmiku zwykle pozwala ustalić, czy kierujący miał czas na podjęcie reakcji obronnej, lub - skoro jak twierdzisz - mógł patrzeć w lusterko, na prędkościomierz, bądź na nogi pasażerki, wykazać, że niedostatecznie obserwował przedpole jazdy wskutek czego doprowadził do ...
straszna_maruda napisał/a:
Artykuły które cytujesz obowiązują obie strony. A nie, że ktoś łamie przepisy, a winą obciąża się osobę jadącą prawidłowo.

Czyżby przejaw tzw inteligencji bezobjawowej? Zatem - twoim zdaniem - jak jakiś "tropiciel węży", dziecko z piłką, albo na wpół ślepa babcia, wtoczy ci się na drogę, to nie musisz hamować, bo to oni nie powinni się tam znaleźć...
Miłego dnia.

EBmazur - 2020-08-06, 19:41

Cytat:
Dodatkowo poinformowano mnie że o nie może być mowy o ucieczce z miejsce zdarzenia bo nie było rannych.

Nawet jak nie ma poszkodowanych osób nie wolno opuszczać miejsca zdarzenia , ewentualnie podaje sie powód oddalenia i dane do kontaktu.
Cytat:
hak64 Przemyśl swoje postępowanie, bo wychodzi na to że chamstwo chcesz leczyć jeszcze większym chamstwem...

Jakie widzisz chamstwo w prawidłowej , zgodnej z przepisami jeździe ?
Cytat:
straszna_marudaSię hujom z policji nie chce pracować

Albo odkryli , że koleś to synek / znajomy ..... kogoś ważnego lub "z rodziny".
Ja bym jednak dalej ciągnął sprawę , a ewentualny mandat odrzucił

Black Dusty - 2020-08-06, 19:54

EBmazur napisał/a:
Albo odkryli , że koleś to synek / znajomy ..... kogoś ważnego lub "z rodziny".

I to jest najprawdopodobniejsza wersja.

hak64 - 2020-08-06, 20:20

Black Dusty napisał/a:
I to jest najprawdopodobniejsza wersja.

Proponuję kawę - parzoną, żeby było z czego wróżyć...

EBmazur - 2020-08-06, 20:41

hak64 napisał/a:
Black Dusty napisał/a:
I to jest najprawdopodobniejsza wersja.

Proponuję kawę - parzoną, żeby było z czego wróżyć...

jak inaczej wytłumaczyć postępowanie policji , która ma obowiązek zbadanie sytuacji a nie straszenie poszkodowanego wyimaginowanymi karami . Albo lenistwo , albo kumoterstwo , albo dbanie o statystyki - innego powodu takiego postępowania nie widzę .

straszna_maruda - 2020-08-06, 20:43

hak64 napisał/a:

Kolego, fajnie że chcesz innych dokształcać, ale jest taka zasada by zacząć od siebie.

Może dla siebie zastosuj tę zasadę.
hak64 napisał/a:
Na początek zacznij od definicji włączania się do ruchu. Z treści postu kolegi Fruxo wynika, że kierujący BMW poruszał się drogą prawym pasem ruchu i postanowił zmienić pas na lewy przejeżdżając przez obszar wyłączony z ruchu i linię ciągłą. Jeśli dla ciebie jest to włączanie się do ruchu, to życzę powodzenia na egzaminie, o którym wspomniałeś na wstępie.

Nawet sam piszesz o poruszaniu się po obszarze wyłączonym z ruchu. Opuszczając go włączasz się do ruchu. A zatem ustępujesz pierwszeństwa wszystkim będącym w ruchu. To jasne i oczywiste. I bezdyskusyjne.
hak64 napisał/a:
Dysponując nagraniem nietrudno udowodnić fakt zwiększania prędkości, zaś analiza filmiku zwykle pozwala ustalić, czy kierujący miał czas na podjęcie reakcji obronnej, lub - skoro jak twierdzisz - mógł patrzeć w lusterko, na prędkościomierz, bądź na nogi pasażerki, wykazać, że niedostatecznie obserwował przedpole jazdy wskutek czego doprowadził do ...

Do niczego nie doprowadził. Znajdował się w ruchu na swoim pasie. Miał pierwszeństwo. Musisz udowodnić, że druga strona zachowując się prawidłowo i zgodnie z zasadami poruszania się została poszkodowana na skutek celowego działania niezgodnego z przepisami... np najechania na pojazd stojący na poboczu. Tego nie udowodnisz bo przepisy stanowią to co pisałem wyżej. Gdyby uderzenie było w tył i pojazd poprzedzający nie hamował i byłą przestrzeń za nim do bezpiecznego wykonywania manewrów to moglibyśmy podyskutować tak to nie o czym.
hak64 napisał/a:
Czyżby przejaw tzw inteligencji bezobjawowej? Zatem - twoim zdaniem - jak jakiś "tropiciel węży", dziecko z piłką, albo na wpół ślepa babcia, wtoczy ci się na drogę, to nie musisz hamować, bo to oni nie powinni się tam znaleźć...Miłego dnia.


Nie, nie muszę.

Black Dusty - 2020-08-06, 20:44

hak64 napisał/a:
Proponuję kawę - parzoną, żeby było z czego wróżyć...

straszna_maruda - 2020-08-06, 20:45

EBmazur napisał/a:

jak inaczej wytłumaczyć postępowanie policji , która ma obowiązek zbadanie sytuacji a nie straszenie poszkodowanego wyimaginowanymi karami . Albo lenistwo , albo kumoterstwo , albo dbanie o statystyki - innego powodu takiego postępowania nie widzę .


Wszystkim po trochu. I duuużo papierkowej roboty. A że trafili na jelenia co nie zna przepisów to go łatwo spławili...

Black Dusty - 2020-08-06, 20:56

straszna_maruda napisał/a:
A że trafili na jelenia co nie zna przepisów to go łatwo spławili...

Może nie jelenia, ale jak kolega napisał nie ma żadnych śladów więc odpuścił.
Ja nie wiem co bym zrobił ale jak znam swój brzydki charakter to dopiero by mnie ruszyli o ile wcześniej nie dogoniłbym tego BMW

Fruxo - 2020-08-06, 21:05

Expertów od jeleni pozostawiam samych sobie , miałem w życiu mały mezalians z likwidacją szkód komunikacyjną a policja kocha wystawiać winne obustronną potem każdy z ubezpieczycieli sam ocenia stopień winny uczestników oczywiście na swoją korzyść , w sądzie zeznanie policjanta jest praktycznie święte i trzeba dużo zapału żeby je podważyć. A to wszystko dla szkód ok 300-500 zł bo więcej do wyrwania tam nie było.
Do tego pechowo dla mnie splot zdarzeń utrudnia cała sytuacje. Stałem samochód przede mną ruszył i w tym momencie na ok 0.5 m wjechało przede mnie bmw na centymetry ja ruszyłem przetoczyłem się dosłownie metr i w niego walnąłem

defunk - 2020-08-07, 13:59

straszna_maruda napisał/a:
Nic by nie zapłacił. Wina tylko i wyłącznie pojazdu włączającego się do ruchu. Artykuły które cytujesz obowiązują obie strony. A nie, że ktoś łamie przepisy, a winą obciąża się osobę jadącą prawidłowo.


Czyli że jeśli zaraz będę jechał sobie, a przez jezdnię będzie przechodziła, w miejscu niedozwolonym, jakaś babuleńka, to mogę pruć, bo "ktoś łamie przepisy", a ja jadę prawidłowo? ("Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?!")

EBmazur napisał/a:
Albo odkryli , że koleś to synek / znajomy ..... kogoś ważnego lub "z rodziny".


A, to już "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz", scena, w której garbus potrąca pieszego na zebrze ;-)

macminer - 2020-08-07, 14:46

Przepisy są zero-jedynkowe, ale życie nie jest. Zasada, że kierowca powinien zrobić wszystko, żeby uniknąć zagrożenia w ruchu drogowym i kolizji jest naczelna. Egzekwowanie swojego prawa pierwszeństwa wbrew oczywistemu zagrożeniu jak najbardziej może podlegać karze. Jeśli, na przykład, kierowca A widzi przed sobą kierowcę B włączającego się do ruchu, który według jego oceny nie zdąży tego zrobić, zanim A dojedzie w punkt kolizyjny, to powinien zwolnić, żeby uniknąć kolizji. A jeśli przyspiesza, kierując się logiką "mam prawo, i tak jeszcze nie przekroczyłem maksymalnej dopuszczalnej prędkości", na pewno będzie uznany za współsprawcę.

W tym konkretnym przypadku bez oglądu sytuacji nie wypowiadałbym się jednak autorytatywnie. Jeśli kierowca BMW wciął się z innego pasa w szereg jadących samochodów, nie dając szansy kierowcy A na reakcję (bo liczy się też czas psychologicznej reakcji), nie ma mowy o współsprawstwie. Jeśli jednak kierowca A widział ryzykowny manewr kierowcy B i miał czas, powinien był stosownie zareagować.

Natomiast to, że "B" odjechał z miejsca zdarzenia nie zatrzymując się po kolizji jest ewidentnie wykroczeniem. Nie wiem, na jakiej podstawie "eksperci" od ruchu drogowego twierdzą inaczej. Takie wykroczenie może skutkować zatrzymaniem prawa jazdy (w oparciu o Kodeks drogowy art. 44 i Kodeks wykroczeń art. 86). Przypomina mi się artykuł z RP:
https://www.rp.pl/artykul...-Grodzkiej.html

defunk - 2020-08-07, 15:13

macminer napisał/a:
Przepisy są zero-jedynkowe, ale życie nie jest. Zasada, że kierowca powinien zrobić wszystko, żeby uniknąć zagrożenia w ruchu drogowym i kolizji jest naczelna. Egzekwowanie swojego prawa pierwszeństwa wbrew oczywistemu zagrożeniu jak najbardziej może podlegać karze.


Święte słowa -- dodałbym jeszcze, że wbrew powszechnemu poglądowi (kompletnie dla mnie niejasnemu) takie sprawy nie mają charakteru meczu (albo ja go załatwię, albo on mnie załatwi) -- po prostu każdy z uczestników ruchu drogowego ma swoje prawa i obowiązki, i odpowiada za naruszenie swoich obowiązków. A że na kolizję często składają się błędy obu kierowców, to nietrudno o "szokującą" odpowiedź policjantów.
(Nb. tym to się po prostu nie chciało zajmować pierdołami -- sieknąć mandat samooskarżającemu się mogli, ale szukać delikwenta, który odjechał? wzywać do wyjaśnienia komu powierzył?)

hak64 - 2020-08-07, 17:03

macminer napisał/a:
atomiast to, że "B" odjechał z miejsca zdarzenia nie zatrzymując się po kolizji jest ewidentnie wykroczeniem. Nie wiem, na jakiej podstawie "eksperci" od ruchu drogowego twierdzą inaczej.

Kolego, wskaż może miejsce w którym poruszyłem tę kwestię, bo o ile mnie pomięć nie myli, ten temat pomijałem. Dodam jeszcze, że pomijałem z uwagi na taką ewentualność, że kierujący BMW mógł nie poczuć otarcia i nie wiedział, że doszło do kontaktu pojazdów.

hak64 - 2020-08-07, 17:41

straszna_maruda napisał/a:
hak64 napisał/a:

Kolego, fajnie że chcesz innych dokształcać, ale jest taka zasada by zacząć od siebie.

Może dla siebie zastosuj tę zasadę.
Nawet sam piszesz o poruszaniu się po obszarze wyłączonym z ruchu. Opuszczając go włączasz się do ruchu. A zatem ustępujesz pierwszeństwa wszystkim będącym w ruchu. To jasne i oczywiste. I bezdyskusyjne.

Widzę, że jesteś odporny na wiedzę. No cóż, skoro jest bezdyskusyjne:
Art 17 Ustawy prd 1. Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub zatrzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu: ...
Jak wynika z opisu autora tematu, kierujący BMW poruszał się prawym pasem jezdni, po czym zmieniając pas na lewy przejechał przez linię ciągłą i obszar wyłączony z ruchu...

macminer - 2020-08-07, 18:28

hak64 napisał/a:
oraz przy wjeżdżaniu


W przepisie jest słowo "oraz". Włączanie się do ruchu odnosi się zarówno do przypadku rozpoczynaniu jazdy, jak i samochodu będącego w ruchu, ale nie znajdującego się na jezdni drogi publicznej. Art. 17 w kolejnych punktach precyzuje różne takie sytuacje.

W art. 17 PRD nie ma mowy o powierzchni wyłączonej z ruchu z oczywistych względów - tam nie ma prawa się znaleźć żaden pojazd, bo jak sama nazwa wskazuje, jest to powierzchnia wyłączona z ruchu.

Nawet zakładając, że nie było tej powierzchni, kierowca BMW zmieniając pas ruchu zobowiązany jest do ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po tym pasie ruchu (PRD art. 22.4).

nowy - 2020-08-07, 18:37

Cytat:
Jak wynika z opisu autora tematu, kierujący BMW poruszał się prawym pasem jezdni, po czym zmieniając pas na lewy przejechał przez linię ciągłą i obszar wyłączony z ruchu...


To przytocz mi w kodeksie gdzie jest napisane, że kierowca z pasa do skrętu w prawo może sobie pojechać prosto?

Dla mnie jest oczywistym, ze KIEROWCA w bmw z premedytacją nie z zamiarem ewentualnym, a oczywistym próbował wepchnąć się przed kolegę Fruxo omijając korek.

Sam byłem świadkiem jak kierowca jadący AMG z pasa na wprost zmienia na pas do skrętu w lewo. Następnie cisnąc wpadł na skrzyżowanie na czerwonym i pojechał prosto stwarzając zagrożenie w ruchu

hak64 - 2020-08-07, 19:22

macminer napisał/a:
W art. 17 PRD nie ma mowy o powierzchni wyłączonej z ruchu z oczywistych względów - tam nie ma prawa się znaleźć żaden pojazd, bo jak sama nazwa wskazuje, jest to powierzchnia wyłączona z ruchu.

Jeśli byłeś w wojsku, to zapewne wiesz że chlebak, jak sama nazwa wskazuje służy do przenoszenia granatów. A tera poważnie.
Jedzie karetka na sygnale, omija korek przejeżdżając przez ciągłe linie, drogę dla rowerów, obszary wyłączone z ruchu, środek wysepki ronda i tyle ją widziałeś. Pytanie: w którym momencie włączała się do ruchu?
nowy napisał/a:
Dla mnie jest oczywistym, ze KIEROWCA w bmw z premedytacją nie z zamiarem ewentualnym, a oczywistym próbował wepchnąć się przed kolegę Fruxo omijając korek.

A czy ja w którymś momencie twierdziłem inaczej? Dyskusja toczy się nie o tym kto wytworzył zagrożenie, a o tym kto jest sprawcą kolizji. Upieracie się,że skoro jeden kierowca popełnił wykroczenie, to doprowadzenie do kolizji przez drugiego jest usprawiedliwione, a to nieprawda. Jeśli świeżo upieczona blond "kierowniczka"wyjeżdżając z podporządkowanej zdusi silnik i stanie na środku jezdni drogi z pierwszeństwem to poruszający się tą jezdnią pojazd może ją staranować, czy jednak musi hamować? Kto będzie winny kolizji jeśli kierujący, poruszający się drogą z pierwszeństwem ma 100m do jej auta, do zatrzymania wystarcza mu 50, ale ułańska fantazja nie pozwoliła mu nacisnąć hamulca?
Zastanówcie się, bo jak to wszystko czytam, to ... nie żeby mi zabrakło słów, ale nie znajduję dostatecznie dobitnych....

Fruxo - 2020-08-07, 19:53

https://www.dailymotion.com/video/x7vg92x
maugu - 2020-08-07, 21:09

Nie otwiera mi się jeszcze filmik @ Fruxo to może dwa słowa;
Niestety jeżeli kierowca jadący prawidłowo mógł uniknąć kolizji i nie zastosował np. zasady ograniczonego zaufania, jechał za szybko itp. to pomimo, że do kolizji by nie doszło gdyby „teoretyczny sprawca” nie dokonał niedozwolonego manewru to i tak może być ukarany i wskazany jako winny kolizji. Może być tak, że „teoretyczny sprawca” otrzyma mandat, za to, że naruszył jakiś tam przepis, ale za spowodowanie samego wypadku ukarany zostanie kierowca (de facto ten poszkodowany) za brak zachowania ostrożności, szybkość, itp.
Przykładem takiej sytuacji niech będzie poniższa fotka z miejsca przedstawianej kiedyś w programie „Stop drogówka” kolizji w Łodzi. Odtwarzam z pamięci to mogą być niedokładności w szczegółach, ale generalnie chodziło o to, że wyjeżdżający z parkingu kierowca dostawczaka (ten zielony na foto ) na ulicę jednokierunkową (w tym miejscu ul. Wróblewskiego ma tylko jeden kierunek, a przeciwny idzie górnym rozwidleniem) nie obserwował (tak twierdził) drogi po prawej stronie tylko patrzał w lewo bo tylko stamtąd – zgodnie z przepisami – mogły nadjeżdżać pojazdy. Niestety inny pojazd (na foto – czerwony) chciał sobie skrócić drogę do parkingu i wjechał kilkanaście metrów pod prąd w jednokierunkową odnogę ul. Wróblewskiego i zatrzymał się przed wjazdem czekając, aż zielony dostawczak wyjedzie z posesji. Zielony skręcając w prawo i (rzekomo) obserwując tylko swoją lewą stronę zawadził czerwonego „cwaniaka”, a w trakcie wyjaśnień składanych drogówce utrzymywał, że go nie zauważył bo nie patrzył przed siebie/ w prawo z tego powodu, że TAM BYĆ NIE POWINNO żadnego samochodu. Drogówka ukarała go jednak mandatem za spowodowanie kolizji – z paragrafu o nieustąpieniu pierwszeństwa przy włączaniu się do ruchu, a czerwonego oczywiście też, ale już tylko za jazdę pod prąd.

macminer - 2020-08-07, 21:23

hak64 napisał/a:
to poruszający się tą jezdnią pojazd może ją staranować, czy jednak musi hamować?


Ależ to jest jasne (a przynajmniej powinno być). Musi hamować. Wynika to z przytoczonej nadrzędnej zasady unikania zagrożenia kolizją.

Była niedawno w sądzie sprawa policji, która jadąc nieoznakowanym radiowozem "siadała na zderzaku" poprzedzającego samochodu, ten przyspieszał, żeby uniknąć ewentualnej kolizji, po czym policja włączała koguta i kasowała gościa za przekroczenie dozwolonej prędkości. Sąd przyznał rację kierującemu, bo w tym przypadku kierował się nadrzędną zasadą, choć złamał szczegółowy przepis.

Podobnie jest z pojazdem uprzywilejowanym, który jadąc na sygnale ma prawo nie stosować się do wielu przepisów - jego "uprzywilejowanie" jest nadrzędne w stosunku do przepisów szczegółowych (co jednak nie oznacza, że kierowca karetki może jechać brawurowo, stwarzając zagrożenie).

hak64 - 2020-08-07, 21:24

maugu napisał/a:
Drogówka ukarała go jednak mandatem za spowodowanie kolizji – z paragrafu o nieustąpieniu pierwszeństwa przy włączaniu się do ruchu, a czerwonego oczywiście też, ale już tylko za jazdę pod prąd.

Prawidłowo, bo włączając się do ruchu kierujący ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa wszystkim pojazdom poruszającym się drogą z pierwszeństwem. Przepis mówi wyraźnie wszystkim, a zatem także tym, które poruszają się w sposób nieprawidłowy. Natomiast jadący pod prąd został "rozgrzeszony" za swój czyn.

nowy - 2020-08-07, 22:15

hak64 napisał/a:
nowy napisał/a:
Dla mnie jest oczywistym, ze KIEROWCA w bmw z premedytacją nie z zamiarem ewentualnym, a oczywistym próbował wepchnąć się przed kolegę Fruxo omijając korek.

A czy ja w którymś momencie twierdziłem inaczej? Dyskusja toczy się nie o tym kto wytworzył zagrożenie, a o tym kto jest sprawcą kolizji.


Ja na miejscu fruxo też byłbym mocno zaskoczony jak nagle z prawej strony ktoś mi zjeżdża drogę. Nie da się przewidzieć wszystkiego na drodze i dla mnie, choć jeszcze filmiku nie widziałem sprawa powinna zakończyć się w momencie kiedy bmw zajeżdża ładując się tam w sposób nieprzepisowy. Nie mam obowiązku kręcic głową 360 stopni w koło celem obserwacji otoczenia i wyłapywania zagrożenia.

Resztę opinii po seansie filmowym

Nie byłoby zagrożenia, nie byłoby kolizji

hak64 - 2020-08-08, 06:32

nowy napisał/a:
Ja na miejscu fruxo też byłbym mocno zaskoczony jak nagle z prawej strony ktoś mi zjeżdża drogę. Nie da się przewidzieć wszystkiego na drodze i dla mnie, choć jeszcze filmiku nie widziałem sprawa powinna zakończyć się w momencie kiedy bmw zajeżdża ładując się tam w sposób nieprzepisowy. Nie mam obowiązku kręcic głową 360 stopni w koło celem obserwacji otoczenia i wyłapywania zagrożenia.

Kolego, masz klapki na oczach? Przecież Fruxo wyraźnie napisał, że widział BMW! Napisał też, że przyspieszył celowo chcąc uniemożliwić kierującemu BMW wciśnięcie się w lukę pomiędzy autami.
nowy napisał/a:
Nie byłoby zagrożenia, nie byłoby kolizji

No tak. Tylko jak to skomentować? Może... gdyby został w domu do niczego by nie doszło...
"Life is brutal, end full of zasadzkas". Na drodze, każdy - na widok zagrożenia - ma obowiązek podjęcia reakcji zmierzającej do uniknięcia tragedii, bo fakt, że to nie ja wytworzyłem zagrożenie nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności za zaistnienie wypadku.

maugu - 2020-08-08, 08:12

Fruxo napisał/a:
Kontakt wystąpił książkowy mój prawy róg zderzaka /nadkole jego lewe drzwi kierowcy/pasażera czyli typowe najechanie , ....
Nie ma żadnej mowy że mógł się zmieścić to była jazda w korku czyli miałem może 2 metr do poprzedzającego pojazdu , wciskał się zderzakiem i liczył że zachamuje a ja tego nie zrobiłem i w niego przywalilem, ....

Może niektórym kolegom rozjaśni się problem, jeżeli uświadomią sobie, że gdyby kol. Fruxo szybciej zareagował i zmniejszył swój dystans do poprzedzającego Go pojazdu do np. pół metra, a BMW przywaliło swoim zderzakiem w jego drzwi - nie byłoby sprawy bo BMW najechałoby wtedy na jego samochód.

hak64 - 2020-08-08, 11:17

Nie jest tak drastycznie. Obaj mieliście szanse uniknięcia kontaktu, więc opinia policjantów nie budzi (przynajmniej moich) zastrzeżeń - współwina. On mógł się nie pchać widząc, że nie masz zamiaru go wpuścić, Ty mogłeś wcisnąć na chwilę hamulec i pewnie byś dostał podziękowanie awaryjnymi, ale co tam... cwaniak myślał, że trafił na frajera, to się zdziwi...
Fruxo - 2020-08-08, 11:27

prawy pusty 500 m do tyłu
defunk - 2020-08-08, 12:11

nowy napisał/a:
Dla mnie jest oczywistym, ze KIEROWCA w bmw z premedytacją nie z zamiarem ewentualnym, a oczywistym próbował wepchnąć się przed kolegę Fruxo omijając korek.


Najprawdopodobniej masz rację, ale jeszcze raz warto podkreślić: to, że kierowca A popełnia wykroczenie, nie oznacza, że kierowca B nie może popełnić "swojego" wykroczenia.

Natomiast zasada ograniczonego zaufania jest... ograniczona, ale w orzecznictwie się zwykle czyta, że kierowca nie musi przewidzieć każdego "nawet najbardziej irracjonalnego" zachowania innych uczestników. Więc teraz można sobie odpowiedzieć samemu: widzę, że facet się wciska -- czy mogę przypuszczać, że jak wjedzie na "paskowaną", to przestanie się wciskać?

(Ja rozumiem, że na tzw. "zdrowy chłopski" ludziom się wydaje, że sprawy dot. ruchu drogowego są podobne do procesów z sąsiadem o miedzę -- ale nie są. Tu nie zawsze są wynik 1:0 czy 0:1.)


maugu napisał/a:
Nie otwiera mi się jeszcze filmik @ Fruxo to może dwa słowa;
Niestety jeżeli kierowca jadący prawidłowo mógł uniknąć kolizji i nie zastosował np. zasady ograniczonego zaufania, jechał za szybko itp. to pomimo, że do kolizji by nie doszło gdyby „teoretyczny sprawca” nie dokonał niedozwolonego manewru to i tak może być ukarany i wskazany jako winny kolizji. Może być tak, że „teoretyczny sprawca” otrzyma mandat, za to, że naruszył jakiś tam przepis, ale za spowodowanie samego wypadku ukarany zostanie kierowca (de facto ten poszkodowany) za brak zachowania ostrożności, szybkość, itp.


To jest wcale nie takie niecodzienne, najczęściej sekwencja powypadkowa wygląda następująco:
- jest wypadek, powiedzmy z ofiarą śmiertelną (dla ułatwienia: rowerzysta),
- przeciwko kierowcy jest postępowanie z art. 177 kk,
- ale sąd widzi to inaczej: za wypadek odpowiada poszkodowany (do zdarzenia doprowadziły jego błędu),
- ale kierowca odpowiada np. za brak zachowania należytej ostrożności (ale nie za wypadek).

cns80 - 2020-08-08, 12:39

Moim zdaniem rację ma Macminer
I jeśli z filmu nie wynika działanie z premedytacją kolegi nagrywającego to nie ma mowy o współwinie.

hak64 - 2020-08-08, 12:44

defunk napisał/a:
To jest wcale nie takie niecodzienne, najczęściej sekwencja powypadkowa wygląda następująco:
- jest wypadek, powiedzmy z ofiarą śmiertelną (dla ułatwienia: rowerzysta),
- przeciwko kierowcy jest postępowanie z art. 177 kk,
- ale sąd widzi to inaczej: za wypadek odpowiada poszkodowany (do zdarzenia doprowadziły jego błędu),
- ale kierowca odpowiada np. za brak zachowania należytej ostrożności (ale nie za wypadek).

Kolego nie wiem skąd wziąłeś takie rewelacje, ale obsługą zdarzeń drogowych (w tym prowadzeniem dochodzeń w sprawach wypadków) zajmowałem się blisko 20 lat w policji i kolejne 10 po przejściu na emeryturę. Jeśli kierowca usłyszy zarzut niezachowania ostrożności, to usłyszy także zarzut spowodowania wypadku, bądź w najlepszym razie przyczynienia się do jego zaistnienia, lub jego skutku. Tu należy rozgraniczyć te kwestie. Czasem bywa, że nie można już uniknąć wypadku (za mało czasu na reakcję), więc nie mamy wpływu na zaistnienie zdarzenia. Jeśli chodzi o skutek, to niedostateczna obserwacja przedpola jazdy, niepoprawnie wykonany manewr, a zwłaszcza każde przekroczenie dopuszczalnej prędkości, zwiększa ryzyko powstania obrażeń u poszkodowanych, zatem biegły może wskazać, a sąd orzec, że pomimo braku możliwości uniknięcia wypadku (np pieszy wtargnął na jezdnię bezpośrednio przed maskę) przekroczył dopuszczalną prędkość, wskutek czego pieszy doznał ... i w konsekwencji zmarł. Takie orzeczenie jest zwykle oparte na opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, który wskazuje że mniejsza prędkość spowodowała by mniej rozległe obrażenia i pieszy miał szanse przeżyć.

macminer - 2020-08-08, 12:52

cns80 napisał/a:
Moim zdaniem rację ma Macminer


Niemniej, po obejrzeniu filmu, stwierdzam, że w takiej sytuacji sam wpuściłbym "intruza", zakładając, że być może pomylił pas do zjazdu, a w każdym razie, że lepiej go wpuścić niż ryzykować stłuczkę.

eplus - 2020-08-08, 13:42

Fruxo miał rację - BMW było przed nim i usiłowało zmienić pas (pomijając kwestię obszaru wyłączonego) i się wryć, ale na moment wyraźnie zwolniło, praktycznie stanęło, Fruxo jechał jednostajnie i miał prawo sadzić, że koleś odpuszcza, a on ponownie przyspieszył czy nawet właściwie ruszył, przez co wlazł na tor kolizyjny.
straszna_maruda - 2020-08-08, 16:40

Piłka krótka- nagrywający zachowuje się w sposób prawidłowy i brak jakichkolwiek zarzutów. Bmw zachowuje się jakby miało poczekać bo zwalnia aż ktoś go wpuści na pas, a następnie widzę próbę wyłudzenia ubezpieczeniowego poprzez próbę wjechania w bok auta mimo, że ma miejsce na poboczu do poruszania czy tych manewrów które wyprawia.
Swoje zdanie o policjantach podtrzymuję. Dużo papierkowej roboty o w sumie pierdołę to woleli spławić natręta. A najlepiej się spławia jak mu się wmówi, że jego wina i dostanie mandat. Bo zdecydowana większość jest mentalnie w sytuacji uniżonej do władzy.
Kolega "ekspert od analizy wypadkowej" bredzi. Bo gdyby miał rację to powinniśmy wpuszczać każdego wyjeżdżającego np z bramy, skręcającego z naprzeciwka na lewoskręcie, wjeżdżającego na nasz pas skrętu na rondzie w pasa jazdy na wprost etc. Powstała by na drogach sytuacja jak z kawału "że kierowca nie jedzie na zielonym bo mu szwagier wyjedzie".

defunk - 2020-08-08, 19:26

hak64 napisał/a:
defunk napisał/a:
To jest wcale nie takie niecodzienne, najczęściej sekwencja powypadkowa wygląda następująco:
- jest wypadek, powiedzmy z ofiarą śmiertelną (dla ułatwienia: rowerzysta),
- przeciwko kierowcy jest postępowanie z art. 177 kk,
- ale sąd widzi to inaczej: za wypadek odpowiada poszkodowany (do zdarzenia doprowadziły jego błędu),
- ale kierowca odpowiada np. za brak zachowania należytej ostrożności (ale nie za wypadek).

Kolego nie wiem skąd wziąłeś takie rewelacje, ale obsługą zdarzeń drogowych (w tym prowadzeniem dochodzeń w sprawach wypadków) zajmowałem się blisko 20 lat w policji i kolejne 10 po przejściu na emeryturę. Jeśli kierowca usłyszy zarzut niezachowania ostrożności, to usłyszy także zarzut spowodowania wypadku, bądź w najlepszym razie przyczynienia się do jego zaistnienia, lub jego skutku.


A, czytam sobie czasem różne takie (natomiast sprostuję: przez "najczęściej" miałem na myśli "bardzo rzadko, ale najczęściej zadziwia postronnych").

Z ostatnich ciekawostek -- http://www.sn.pl/sites/or...%20538-18-1.pdf

nowy - 2020-08-08, 20:44

hak64 napisał/a:
On mógł się nie pchać widząc, że nie masz zamiaru go wpuścić, Ty mogłeś wcisnąć na chwilę hamulec i pewnie byś dostał podziękowanie awaryjnymi,


I pewnie ja bym tak zrobił, jak pisze @hak64. Pewnie wpuścił bym cwaniaczka, ale nagranie i tak trafiło by do drogówki. Bo takich jak on jest coraz więcej. Na szczęście w większości jeżdżę po wydzielonych pasach ruchu, więc nie mam takich przypadków za wiele..... ale się zdarzają. Zwłaszcza kiedy jadę 20-30 km/h mam 20 metrów wolnego miejsca, a tu ci wjeżdżają na chama 2 samochody zostawiając mi 5 metrów na wyhamowanie 40 ton. Stąd moje uprzedzenia do takich cwaniaczków i tego typu manewrów......

nowy - 2020-08-08, 21:01

defunk napisał/a:
Najprawdopodobniej masz rację, ale jeszcze raz warto podkreślić: to, że kierowca A popełnia wykroczenie, nie oznacza, że kierowca B nie może popełnić "swojego" wykroczenia.


czyli co jazda z prędkością jednostajną w ruchu prostoliniowym jest wykroczeniem?

kapelusznik - 2020-08-09, 08:35

Oczywiście że może być!

Np dojeżdżasz jednostajnie w ruchu prostoliniowym do przejścia dla pieszych i rozjeżdzasz matkę z dzieckiem.

Każdy ma swoją winę i wina jednej strony nie wymazuje winy drugiej.
Świat a także ruch drogowy nie jest zero-jedynkowy.

hak64 - 2020-08-09, 10:39

straszna_maruda napisał/a:
Piłka krótka- nagrywający zachowuje się w sposób prawidłowy i brak jakichkolwiek zarzutów. Bmw zachowuje się jakby miało poczekać bo zwalnia aż ktoś go wpuści na pas, a następnie widzę próbę wyłudzenia ubezpieczeniowego poprzez próbę wjechania w bok auta mimo, że ma miejsce na poboczu do poruszania czy tych manewrów które wyprawia.
Swoje zdanie o policjantach podtrzymuję. Dużo papierkowej roboty o w sumie pierdołę to woleli spławić natręta. A najlepiej się spławia jak mu się wmówi, że jego wina i dostanie mandat. Bo zdecydowana większość jest mentalnie w sytuacji uniżonej do władzy.
Kolega "ekspert od analizy wypadkowej" bredzi. Bo gdyby miał rację to powinniśmy wpuszczać każdego wyjeżdżającego np z bramy, skręcającego z naprzeciwka na lewoskręcie, wjeżdżającego na nasz pas skrętu na rondzie w pasa jazdy na wprost etc. Powstała by na drogach sytuacja jak z kawału "że kierowca nie jedzie na zielonym bo mu szwagier wyjedzie".

No cóż Jeśli kolega nauczy się precyzować swoje myśli w logiczny ciąg zdań, to być może dalsza dyskusja nabierze sensu. Póki co Waści własne wyobrażenie o przepisach ruchu drogowego, nie stanowi podstawy do dalszych rozważań, a nazywanie rzeczowych argumentów bredniami jest zwykle przejawem tzw. nienachalnej, bądź też bezobjawowej inteligencji.
Miłego dnia.

nowy - 2020-08-09, 15:31

Cytat:
Np dojeżdżasz jednostajnie w ruchu prostoliniowym do przejścia dla pieszych i rozjeżdzasz matkę z dzieckiem.


ja odniosłem się do konkretnego zdarzenia

traks - 2020-08-09, 18:27

Czytam i ... zaczynam się bać.
Jak będę przejeżdżał na zielonym przez skrzyżowane i ktoś kto wpadnie na nie na czerwonym i uderzy we mnie, to mogę zostać uznanym winnym, bo mogłem to przewidzieć.
Trzeba zwalniać na drodze z pierwszeństwem, bo a nuż ktoś wyskoczy z podporządkowanej i ja będę winny, bo mogłem zahamować i go wpuścić.... itd. itp

traks - 2020-08-09, 18:38

hak64 napisał/a:

Jedzie karetka na sygnale, omija korek przejeżdżając przez ciągłe linie, drogę dla rowerów, obszary wyłączone z ruchu, środek wysepki ronda i tyle ją widziałeś.

Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, że w takim przypadku, jeżeli kierowca karetki spowoduje kolizję, to on jest wnny?

defunk - 2020-08-09, 18:46

traks napisał/a:
hak64 napisał/a:

Jedzie karetka na sygnale, omija korek przejeżdżając przez ciągłe linie, drogę dla rowerów, obszary wyłączone z ruchu, środek wysepki ronda i tyle ją widziałeś.

Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, że w takim przypadku, jeżeli kierowca karetki spowoduje kolizję, to on jest wnny?


Tak, mylisz się :) jedyny obowiązek kierującego pojazdem uprzywilejowanym to:
- zachować szczególną ostrożność (czyli musi brać pod uwagę, że jednak mogą mu nie ustąpić miejsca),
- słuchać się osoby kierującej ruchem.

Poza tym może "nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych", oczywiście pod warunkiem, że bierze udział w akcji ratowniczej.

traks napisał/a:
Czytam i ... zaczynam się bać.
Jak będę przejeżdżał na zielonym przez skrzyżowane i ktoś kto wpadnie na nie na czerwonym i uderzy we mnie, to mogę zostać uznanym winnym, bo mogłem to przewidzieć.
Trzeba zwalniać na drodze z pierwszeństwem, bo a nuż ktoś wyskoczy z podporządkowanej i ja będę winny, bo mogłem zahamować i go wpuścić.... itd. itp


Jak czytam takie komentarze... zaczynam się bać. Bo albo nie znasz przepisów, albo co gorsza nie czytasz ze zrozumieniem nawet teraz, kiedy temat jest podany kawa-na-ławę:

- nie trzeba zwalniać na drodze z pierwszeństwem przejazdu,
- bo jasne, że na podporządkowanej czasem ktoś jedzie,
- ale jeśli widzisz człowieka, który ewidentnie sobie nie radzi na drodze -- musisz reagować (analogicznie jak nie wolno Tobie rozjechać babuleńki, która sobie przechodzi przez jezdnię w miejscu niedozwolonym).

Mnie uczyli tego jeszcze na kursie prawa jazdy (1991 r.):
- babka jechała autem,
- przed nią jechał facet na rowerze, pijany w sztok (zygzakiem od lewej do prawej, i da capo al fine),
- babka 3 minuty jechała za facetem, po czym -- korzystając, że amplituda mu się wypłaszczyła -- postanowiła go wyprzedzić,
- a on akurat znów do lewej -- pod koła -- wypadek,
- wyrok: winna -- BO SKORO WIDZIAŁA, ŻE JEDZIE NAWALONY, TO MA UWAŻAĆ, A NIE ZAKŁADAĆ, ŻE AKURAT WYTRZEŹWIAŁ i BĘDZIE JUŻ JECHAŁ PROSTO.

EBmazur - 2020-08-09, 19:03

Cytat:
defunkTak, mylisz się :) jedyny obowiązek kierującego pojazdem uprzywilejowanym to:
- zachować szczególną ostrożność (czyli musi brać pod uwagę, że jednak mogą mu nie ustąpić miejsca),
- słuchać się osoby kierującej ruchem.

Poza tym może "nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych", oczywiście pod warunkiem, że bierze udział w akcji ratowniczej.
- oraz właśnie zachowuje szczególną ostrożność . czyli może wjechać na czerwonym , ale najpierw ma upewnić się , że inni mu ustępują ; może jechać po chodniku , ale nie może rozjeżdżać , przepędzać pieszych itp.
traks - 2020-08-09, 19:21

"Jak czytam takie komentarze... zaczynam się bać."
A czego? Że ktoś będzie zachowywał szczególną ostrożność na skrzyżowaniach?

Co do pijaka, wyrok winna, rozumiem że pijanego z błogosławeństwem odesłano do domu?

Ja wprawdzie prawo jazdy robiłem w latach osiemdzesiątych, ale nie od dziś wiadomo że winny wypadku, kolizji jest zawsze kierujący pod wpływem nie zależnie od okoliczności

traks - 2020-08-09, 19:26

EBmazur napisał/a:
Cytat:
defunkTak, mylisz się :) jedyny obowiązek kierującego pojazdem uprzywilejowanym to:
- zachować szczególną ostrożność (czyli musi brać pod uwagę, że jednak mogą mu nie ustąpić miejsca),
- słuchać się osoby kierującej ruchem.

Poza tym może "nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych", oczywiście pod warunkiem, że bierze udział w akcji ratowniczej.
- oraz właśnie zachowuje szczególną ostrożność . czyli może wjechać na czerwonym , ale najpierw ma upewnić się , że inni mu ustępują ; może jechać po chodniku , ale nie może rozjeżdżać , przepędzać pieszych itp.


To właśnie zakładałem, że jeżeli karetka wjeżdża na czerwonym, i dochodzi do kolizji, to znaczy że kierowca karetki nie upewnił się że inni użytkownicy usłyszeli i zobaczyli sygnał dźwiękowy i świetlny i zastosowali się do nich.
Zakładam że nikt z premedytacją i rozmysłemn niie wjeżdża pod koła karetki.

hak64 - 2020-08-09, 20:29

traks napisał/a:
Co do pijaka, wyrok winna, rozumiem że pijanego z błogosławeństwem odesłano do domu?

Ja wprawdzie prawo jazdy robiłem w latach osiemdzesiątych

Po tych rewelacjach dziwi mnie że je posiadasz! Co do pijaka, to zapewne dostał wyrok za jazdę w stanie nietrzeźwości, a za spowodowanie wypadku już niekoniecznie.
traks napisał/a:
nie od dziś wiadomo że winny wypadku, kolizji jest zawsze kierujący pod wpływem nie zależnie od okoliczności

Niezależnie od okoliczności winny może być tylko ocet! A na obalenie twojej tezy taka ciekawostka.
Jedzie sobie pijaczyna swoim autkiem, trzyma się właściwego pasa ruchu i widzi że na przejeździe kolejowym zaczyna mrugać czerwone światło, choć szlabany jeszcze się nie opuszczają. Pijaczyna hamuje i zatrzymuje się przed przejazdem, a jadący za nim trzeźwy kierowca dostawczaka nie... Dochodzi do wypadku. Znajdź mi proszę "geniuszu" podstawę prawną do przedstawienia zarzutu za spowodowanie wypadku kierującemu pijaczynie.

nowy - 2020-08-09, 20:56

Cytat:
Jedzie sobie pijaczyna swoim autkiem,


Skąd ja to znam. U mnie w pracy kolega przecinał tramwajem ulicę Bożego Ciała. wyjeżdżał ze strefy. Było pusto, nagle pojawił się samochód z pijaczkiem za kierownicą. Dochodzi do kolizji. winny oczywiście motorniczy, bo nie zdążył. ewentualnie współwina. Tyle tego, że nie pamiętam

hak64 - 2020-08-09, 21:51

.
nowy napisał/a:
wyjeżdżał ze strefy

To powinno wystarczyć, bo miał obowiązek ustąpić.
nowy napisał/a:
Było pusto, nagle pojawił się samochód z pijaczkiem za kierownicą.

Znaczy, nagle wylądował na drodze, bo wcześniej go nie było...
Zrozumcie ludzie, że siadanie za kierownicę w stanie nietrzeźwości jest naganne i karalne, ale sam fakt kierowania po pijaku, nie daje podstaw do wskazania winy za spowodowanie wypadku.
nowy napisał/a:
Skąd ja to znam.

Jesteś podobno zawodowym kierowcą, podam ci zatem taki przykład:
Kierowca ciężarówki po weekendzie wsiadł w auto i wyjechał w trasę. Pół godziny później, na prostej drodze kierujący motocyklem najprawdopodobniej postanowił zakończyć swój żywot na masce ciężarówki (najprawdopodobniej, bo nie zostawił listu pożegnalnego, ale tęż nikt nie zasypia za kierownica motocykla). Kierujący motocyklem na prostym odcinku drogi zjechał na przeciwległy pas ruchu i czołowo zderzył się z samochodem ciężarowym. U kierującego ciężarowym stwierdzono obecność alkoholu w wydychanym powietrzu 0,28 promila (chłop nie zdążył do końca wytrzeźwieć, a godzinę później już by się mieścił w normie). No nie był trzeźwy, ale postawcie mu teraz jeden z drugim zarzut spowodowania wypadku i zamknijcie w pudle na 8, czy 12 lat.
Nie jest moim zamiarem bronienie pijaków, ale każdy odpowiada za swój czyn. Jeden, za to że prowadził pijany; drugi, za spowodowanie wypadku.

nowy - 2020-08-10, 06:46

hak64 napisał/a:
Zrozumcie ludzie, że siadanie za kierownicę w stanie nietrzeźwości jest naganne i karalne, ale sam fakt kierowania po pijaku, nie daje podstaw do wskazania winy za spowodowanie wypadku.


zgadzam się w 100%, choć wcześniej sądziłem inaczej jeśli chodzi o wskazanie winy

hak64 napisał/a:
nowy napisał/a:
Było pusto, nagle pojawił się samochód z pijaczkiem za kierownicą.

Znaczy, nagle wylądował na drodze, bo wcześniej go nie było...


Nie, to nie tak. Ta ulica nie jest długa, ma może 200 m, ale jest prawie pod kątem prostym i pole obserwacji do 50 m, dlatego napisałem, że pojawił się nagle

hak64 napisał/a:
Jesteś podobno zawodowym kierowcą,


Nie byłem, nie jestem i chyba nie będę. Posiadanie uprawnień na pojazd szynowy nie czyni ze mnie zawodowego kierowcy. Po 12 latach pracy w MPK są sytuacje, które potrafią mnie jeszcze zaskoczyć i które ciężko przewidzieć. Przyznam szczerze, że ta praca nauczyła mnie przewidywania sytuacji kolizyjnych z dużym wyprzedzeniem. Kazdego dnia nazbierało by sie 3-4

HWfreak - 2020-08-10, 07:41

To wszystko co piszecie trochę nie mieści mi się w głowie (chociaż nie wykluczam, że macie rację) bo mając wybitnie cwanego "współuczestnika" kolizji i jego znajomego w drogówce można zrobić niemal z każdego zdarzenia zrobić "możliwość uniknięcia kolizji". Ten cały przepis opiera się na uznaniowości policji i nawet jeśli sprawa trafi do sądu, to na 99% notatka służbowa jest tak naprawdę uzasadnieniem, że Ty mogłeś uniknąć tej kolizji ale tego nie zrobiłeś.
Wjechał Ci na rondo? Jak byś obserwował wjazdy to widział byś, że się nie zatrzymuje i powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.
Wymusił z podporządkowanej? Jak byś obserwował pobocze to widział byś, że się nie zatrzymuje i powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.
Wyjechał z prywatnej posesji? Jak byś obserwował to widział byś, że brama jest otwarta i ktoś może z niej wyjechać. Poza tym powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.

maugu - 2020-08-10, 07:49

Mam nadziej, że niektórzy koledzy się nie obrażą za poniższy lekko sarkastyczny tekst (nie odnoszący się do kol Fruxo), a nawiązujący przede wszystkim do przypadków zaniechania tj. nie podjęcia działania np. awaryjnego hamowania w warunkach „ bycia w prawie” i o sytuacjach gdzie kierujący mógł uniknąć kolizji, ale ze znanych sobie powodów tego nie zrobił.

Może się mylę, ale odniosłam wrażenie, że w niektórych wypowiedziach pobrzmiewają trochę nutki smutku za brakiem przyzwolenia legislacyjnego dającego możliwość tzw. szeryfowania, tj. osobistego egzekwowania sprawiedliwości wynikających z własnej interpretacji Prawa o Ruchu Drogowym. Bo dlaczego by takie zachowania penalizować? Jak byłoby fajnie gdyby ustawodawca nie karał zaniechań konieczności powzięcia ekstremalnego wysiłku w celu uniknięcia kolizji. Przecież jakaś część kierowcy z własnej woli i z dużą chęcią pełniłaby funkcję społecznych wychowawców, którzy to szybko i empirycznie nauczyli by reszty szacunku do Prawa Drogowego, a to zapewne zmniejszyłoby ilość wypadków w dłuższym okresie. Co prawda, pewnie z czasem racjonalnie myślący szeryfowie doszli by do wniosku, że po co mają np. obcierać sobie własny zderzak o drzwi jakiegoś cwaniaka, lepiej dogonić dziada na światłach i specjalnie na takie przypadki przygotowanym kijem bejsbolowym stuknąć go w te drzwi powodując mniej więcej takie szkody jakiego dokonałby zderzak podczas kolizji (której przecież tylko dzięki ich dobrej woli uniknęli). Przy większych prędkościach pojawiłby się pewnie problem bo trzeba by było nabyć umiejętności adekwatnego łamania kości niedoszłym sprawcom kolizji. Tu oczywiście można by się posłużyć prawem do substytucji i zlecać to specjalistom, ale to spowodowałby konieczność opracowania nowych i skomplikowanych aktów prawnych – specjalnych tabel dozwolonych adekwatnych uszkodzeń itp. I pewnie tu jest pies pogrzebany bo zapewne tym leniwym posłom nie chce się tego robić i dlatego poszli na łatwiznę uchwalając konieczność unikania kolizji nawet jak jesteśmy „na prawie”. Po prostu lenie!

traks - 2020-08-10, 08:08

Nie chodzi o szeryfyfowanie, a dziwny symrtryzm w prawie. Bo oto mamy taką sytuację, gdzie dochodzi do kolizji kierowcy poruszającego się zgodnie z przepisami, a takiego, który ewidentnie je łamie. A skutkuje to obopólną winą.
maugu - 2020-08-10, 08:14

traks napisał/a:
.... A skutkuje to obopólną winą.

Tylko i wyłączne jeżeli nastąpiło zaniechanie reakcji obronnej, a nie kiedy była ona niemożliwa.

hak64 - 2020-08-10, 09:01

HWfreak napisał/a:
To wszystko co piszecie trochę nie mieści mi się w głowie (chociaż nie wykluczam, że macie rację) bo mając wybitnie cwanego "współuczestnika" kolizji i jego znajomego w drogówce można zrobić niemal z każdego zdarzenia zrobić "możliwość uniknięcia kolizji". Ten cały przepis opiera się na uznaniowości policji i nawet jeśli sprawa trafi do sądu, to na 99% notatka służbowa jest tak naprawdę uzasadnieniem, że Ty mogłeś uniknąć tej kolizji ale tego nie zrobiłeś.
Wjechał Ci na rondo? Jak byś obserwował wjazdy to widział byś, że się nie zatrzymuje i powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.
Wymusił z podporządkowanej? Jak byś obserwował pobocze to widział byś, że się nie zatrzymuje i powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.
Wyjechał z prywatnej posesji? Jak byś obserwował to widział byś, że brama jest otwarta i ktoś może z niej wyjechać. Poza tym powinieneś jechać z taką prędkością, żeby wyhamować.

Postanowiłem nieco wyprostować twoje myśli. Mając do czynienia z cwaniakiem, istotnie należy się przygotować na kłopoty, ale nie mieszaj do tego policji. Żaden normalny policjant (nienormalnych też niestety można spotkać) nie będzie ryzykował utraty pracy i wolności (policjant odpowiada karnie za niedopełnienie obowiązków służbowych, lub przekroczenie uprawnień), w obronie kumpla, czy innego znajomego. Notatka służbowa nie jest wiążącym dokumentem, to zapis spostrzeżeń i ustaleń policjanta, który nie widział zdarzenia, ani okoliczności jego zaistnienia. Ważniejsze są więc protokoły przesłuchań. Gdy sprawa trafia do sądu, strony postępowania mają prawo do składania wniosków dowodowych, takim dowodem może być filmik z rejestratora, czy monitoringu miejskiego. W celu rozwiania wątpliwości sąd może powołać biegłego, który dysponując materiałami sprawy wyda swoją opinię (bywa że sprzeczną z ustaleniami policji).
Co do dalszej treści twojego postu i rozważań, co by było gdyby, To skwituję to tak: "mógł przecież zostać w domu".

defunk - 2020-08-10, 09:14

traks napisał/a:
"Jak czytam takie komentarze... zaczynam się bać."
A czego? Że ktoś będzie zachowywał szczególną ostrożność na skrzyżowaniach?

Co do pijaka, wyrok winna, rozumiem że pijanego z błogosławeństwem odesłano do domu?

Ja wprawdzie prawo jazdy robiłem w latach osiemdzesiątych, ale nie od dziś wiadomo że winny wypadku, kolizji jest zawsze kierujący pod wpływem nie zależnie od okoliczności


Czyli jeśli zasnę na środki skrzyżowania, pijany jak bela, i we mnie ktoś rypnie, to winny zderzenia ja?

HWfreak napisał/a:
To wszystko co piszecie trochę nie mieści mi się w głowie (chociaż nie wykluczam, że macie rację) bo mając wybitnie cwanego "współuczestnika" kolizji i jego znajomego w drogówce można zrobić niemal z każdego zdarzenia zrobić "możliwość uniknięcia kolizji". Ten cały przepis opiera się na uznaniowości policji i nawet jeśli sprawa trafi do sądu, to na 99% notatka służbowa jest tak naprawdę uzasadnieniem, że Ty mogłeś uniknąć tej kolizji ale tego nie zrobiłeś.


Nie, notatka policjanta jest jednym z dowodów, do tego są czasem świadkowie, no i słowa obu uczestników ruchu. Mandatu można nie przyjąć, sprawa idzie wówczas do sądu, będzie biegły, który próbuje ustalić stan faktyczny -- kto hamował? kto nie hamował? z jak daleka było widać przedpole? (nb. "50 metrów" to w świetle wypadku w mieście strasznie dużo) czy można było podjąć inne manewry obronne? czy obwiniony mógł spróbować coś innego, by uniknąć zderzenia.

Dlatego dodam, że z tego mojego czytania wychodzi, że ca. 95% potencjalnie korzystnych rezultatów kończy się gorzej dla obwinionego/oskarżonego, bo: KOMBINOWAŁ ZAMIAST HAMOWAĆ. Stąd też tak ważne jest posiadanie sprawnego auta, zaś jeśli jest ono wyposażone w taką nowalijkę jak ABS -- cisnąć aż do skutku (cisnąć i omijać, nie próbować omijać bez hamowania).

traks - 2020-08-10, 09:19

Czyli jak jadę pijany rowerem od krawężniku do krawężniku, to w przypadku wypadku nie jestem nawet współ innym bo w żaden sposób nie przyczyniły się do wypadku swoim stanem i zachowaniem na drodze?
traks - 2020-08-10, 09:25

A co do przypadku zaśnięcia na środku skrzyżowania, rozumiem że uważasz że takim zachowaniem nie stwarzasz żadnego zagrożenia w ruchu?
maugu - 2020-08-10, 10:03

Myślę, że niektórym forumowiczom chodzi o tzw. zasady ogólne, pojęcia nieostre, „hasła wytrychy” takie jak zasada ograniczonego zaufania, prędkość bezpieczna, szczególna ostrożność, a są one w prawie stosowane i powoduję tzw. elastyczność prawną co może oczywiście skutkować nadużyciami, ale sądy (sprawiedliwe) dzięki takim „wytrychom” mogą kierując się swobodną oceną faktów w tym tzw. doświadczeniem życiowym ferować sprawiedliwsze wyroki.
I może cytat z:
http://iusetadministratio...17_3_Kunert.pdf

"Niedopuszczalna w realizacji zasady jest postawa sądu charakteryzująca się automatyzmem i stosowaniem schematów, choć zasada sama w sobie zawiera schemat postępowania. Kryterium zasad: logiki, doświadczenia życiowego i wiedzy stawia wyraźne wymaganie w działaniu sądu na podstawie tzw. „ otwartego umysłu” poprzez stałe doskonalenie procesów myślowych, spostrzeżeń oraz poszerzanie wiedzy ogólnej. "

Jeżeli nie jesteś „statystycznie” (wg oceny sądu) w stanie przewidzieć jakiegoś zdarzenia drogowego to tu kończy się stosowanie np. zasady ograniczonego zaufania bo sąd od nikogo takich zdolności nie będzie się domagał, a przynajmniej nie powinien.

defunk - 2020-08-10, 10:11

traks napisał/a:
Czyli jak jadę pijany rowerem od krawężniku do krawężniku, to w przypadku wypadku nie jestem nawet współ innym bo w żaden sposób nie przyczyniły się do wypadku swoim stanem i zachowaniem na drodze?


To zależy od wypadku, od sytuacji (stanu faktycznego) -- od tego czy przyczyniłeś się czy nie. Jeśli na głowę nawalonego rowerzysty spadnie drzewo, to raczej alkohol nie miał z tym związku. Jeśli uderzy w niego inny rowerzysta -- sąd będzie oceniał jaki jest związek pijaństwa z wypadkiem.

Więc znów się zdziwisz, ale w przypadku odpowiedzialności cywilnej wobec rodziny ofiary, która nie miała zapiętych pasów (dla uproszczenia: zmarła) też nie ma prostego rozumowania "brak pasów = odpowiedzialność za skutek". Za każdym razem analizuje się czy zapięcie pasów by coś zmieniło -- jeśli by zmieniło, to się ocenia, na ile by zmieniło (w 10%? w 50%? 90%?).

traks napisał/a:
A co do przypadku zaśnięcia na środku skrzyżowania, rozumiem że uważasz że takim zachowaniem nie stwarzasz żadnego zagrożenia w ruchu?


Uważam, że oczywiście, ale spowodowanie wypadku wymaga czegoś więcej niż pozostawienia auta w określonym miejscu (taki pojazd mógł się przyczynić do wypadku, ale nie spowodował go).

traks - 2020-08-10, 10:27

Co do drzewa spadającego na rowerzystę zgoda, co do tego że jechał pijany już nie koniecznie. Gdyby jechał trzeźwy, trzymał się prawej krawędzi jezdni i zachowywał by się przewidywalne dla innych użytkowników ruchu, do opisanego wypadku by nie doszło.
Co do pasów, to raczej nie wpływają one na bezpieczeństwo ruchu, a jedynie na obrażenia w przypadku kolizji.

defunk - 2020-08-10, 10:34

traks napisał/a:
Co do drzewa spadającego na rowerzystę zgoda, co do tego że jechał pijany już nie koniecznie. Gdyby jechał trzeźwy, trzymał się prawej krawędzi jezdni i zachowywał by się przewidywalne dla innych użytkowników ruchu, do opisanego wypadku by nie doszło.


Więc jeśli to jego nieprzewidywalne zdarzenie spowodowało wypadek, on będzie obciążony skutkami.
Podchodząc do sprawy inaczej: jadę pijany jak zetor, ale jadę prawidłowo, bo daję radę -- ale na skrzyżowaniu uderza we mnie całkowicie trzeźwy kierowca, który w nosie miał wszystkie przepisy (powiedzmy: prędkość i pierwszeństwo). Kto jest winny dojścia do wypadku?

Natomiast przykład z pasami odnosił się do tego, że odpowiedzialność wychodzi od zasad prawnych, ale nie wystarczy sama znajomość przepisów, żeby rozstrzygnąć co i jak (to robi sędzia, względnie policjant w mandatowym) -- trzeba jeszcze przeanalizować sekwencję zdarzeń (to robi biegły w sądzie -- no i policjant w mandatowym).

traks - 2020-08-10, 11:00

"Jadę pijany jak zetor, ale zgodnie z przepisami"
Hm, to by sugerowała że nie powinna być karana jazda po pijaku, a jedynie łamanie przepisów ruchu drogowego?
Wiem że nie to miałeś na myśli ale tak to wygląda.
Dla mnie pijany na drodze, to nieprzewidywalną reakcja. Chociażby przykład z pijanym kierowcą i motocykliści, który nagle wjeżdża mu pod koła. Czy alkohol nie wpłyną na jego czas reakcji na nagle zdarzenie? Jechał zgodnie z przepisami, ale może jak by był trzeźwy to zdąrzyłby odbić, czy zahamować?

traks - 2020-08-10, 11:03

Wrócę jeszcze do kierowcy śpiącego na środku skrzyżowania. Gdyby nie był pijany, a auto odmówiło mu posłuszeństwa na środku drogi, to za pewne włączył by światła awaryjne, wystawił trójkąt, usunąć pojazd że skrzyżowania czy po prostu stanąć na poboczu. Wszystkie te elementy zmniejszają ryzyko wypadku.
hak64 - 2020-08-10, 12:08

traks napisał/a:
Dla mnie pijany na drodze, to nieprzewidywalną reakcja.
To chyba jedyne twoje zdanie z którym nie wypada się nie zgodzić. Większość pozostałych utwierdza mnie w przekonaniu, że matka natura obdarzając ludzi mózgiem, powinna dokładać do niego instrukcję obsługi...
traks napisał/a:
Czyli jak jadę pijany rowerem od krawężniku do krawężniku, to w przypadku wypadku nie jestem nawet współ innym bo w żaden sposób nie przyczyniły się do wypadku swoim stanem i zachowaniem na drodze?

A jak jedzie trzeźwy rowerzysta i w którymś momencie omija kałużę czy dziurę w jezdni, to będzie winny, czy niewinny? Już kolega defunk wskazywał, że każda sprawa jest badana, ustalany jest stan faktyczny, prawny, oraz okoliczności zaistnienia i możliwości kierujących. Czy tak trudno zrozumieć, że każdy uczestnik ruchu ma obowiązek podejmowania działań zmierzających do uniknięcia zdarzenia.
traks napisał/a:
A co do przypadku zaśnięcia na środku skrzyżowania, rozumiem że uważasz że takim zachowaniem nie stwarzasz żadnego zagrożenia w ruchu?

A jak trzeźwemu kierującemu, zwarcie instalacji elektrycznej unieruchomi samochód na skrzyżowaniu i nie może ani włączyć awaryjnych, ani uruchomić silnika i usunąć pojazdu z drogi...
Tak, zagrożenie zostało wytworzone, ale czy to jest podstawa do przedstawienia zarzutu spowodowania wypadku?

defunk - 2020-08-10, 12:59

traks napisał/a:
Wrócę jeszcze do kierowcy śpiącego na środku skrzyżowania. Gdyby nie był pijany, a auto odmówiło mu posłuszeństwa na środku drogi, to za pewne włączył by światła awaryjne, wystawił trójkąt, usunąć pojazd że skrzyżowania czy po prostu stanąć na poboczu. Wszystkie te elementy zmniejszają ryzyko wypadku.



Każdy pijany będzie odpowiadał za to, że prowadził po pijaku.
Każdy kierowca będzie odpowiadał za to, co zrobił nieprawidłowo (nie stosował się do przepisów ruchu drogowego, nie zachował ostrożności, etc.).
Jeśli nieprawidłowe zachowania są skutkiem nawalenia -- będzie to okoliczność zaostrzająca odpowiedzialność (więc jeśli zasnął na skrzyżowaniu i zablokował ruch, wskutek czego ktoś się z kimś zderzył -- być może będzie to wzięte pod uwagę).

Natomiast -- na szczęście -- w prawie generalnie jest tak, że jeśli ukradnę furmankę, nie muszę oddawać samolotu. Podobnie nie zawsze pijany jest sprawcą wypadku, podobnie jak zdarza się, że czasem to żona bije męża (nawet jeśli najczęściej jest odwrotnie), a dziecko musi płacić alimenty rodzicom (nawet jeśli najczęściej jest odwrotnie).

traks - 2020-08-10, 13:42

O ile jestem przekonany do tego co pisze defunk , to pozwolę się odnieść do zarzutów poprzednika.
Pominę osobiste wycieczki, bo te świadczą tylko o osobie wypowiadając ej je.
A jeżeli trzeźw rowerzysta zacznie omijać kałużę.... czyżby nie obowiązywały go przepisy ruchu drogowego? Jeżeli ja podczas tego jak byłbym wyprzedzamy zrobił nagły manewr omijania i spowodował kolizję z tym pojazdem, to to będzie wina wyprzedzającego czy wyprzedza negocjacji?

Co do skrzyżowania, to posunę się dalej w absurdzie. Noc, leje jak z cera, nic nie widać na pół metra. Rozkraczonych się samochód na środku skrzyżowania, awaria elektryki brak świateł, auta nie da się zepchnąć na pobocze, kierowca nie ma trójkąta, telefon żeby poświecić wy ładował się. Więc on siedzi w tym aucie i czeka z której strony ktoś w niego przywali.... nie, przepraszam wyciągną flaszkę i poszedł spać, a co niech inni uważają

defunk - 2020-08-10, 13:51

traks napisał/a:
Co do skrzyżowania, to posunę się dalej w absurdzie. Noc, leje jak z cera, nic nie widać na pół metra. Rozkraczonych się samochód na środku skrzyżowania, awaria elektryki brak świateł, auta nie da się zepchnąć na pobocze, kierowca nie ma trójkąta, telefon żeby poświecić wy ładował się. Więc on siedzi w tym aucie i czeka z której strony ktoś w niego przywali.... nie, przepraszam wyciągną flaszkę i poszedł spać, a co niech inni uważają


Skoro sam zauważyłeś, że poszedłeś w psychodelię, to odpowiem Tobie bardzo poważnie: to będzie bardzo prosta sprawa, pod warunkiem, że będzie przepis o następującym brzmieniu:

"1. Jeśli jest noc, noc, leje jak z cera, nic nie widać na pół metra, a samochód się rozkraczył na środku skrzyżowania, awaria elektryki brak świateł, auta nie da się zepchnąć na pobocze, zaś kierowca nie ma trójkąta, telefon żeby poświecić wy ładował się. Więc on siedzi w tym aucie i nic nie robił -- to [i tu dopisujesz co sobie wymarzysz]

2. Jeśli w sytuacji określonej w ust. 1 kierowca wyciągnął flaszkę i poszedł spać -- to [i tu znów sobie dopisujesz].

Bo na dziś nie tylko samochody są różne, ale kierowcy są różni, skrzyżowania są różne -- ale zasadniczo oczywiście należy pojazd usunąć lub zabezpieczyć.

traks - 2020-08-10, 14:23

Jest artykuł mówiący jak należy się zachować w sytuacji awarii, ale jeżeli ktoś tego nie uczyni to stwarza zagrożenie na drodze. I proszę już nie pisać że nic się nie stało że ktoś pijany zasną na środku skrzyżowania....
maugu - 2020-08-10, 14:42

Kol. trax pragnie chyba drążyć niuanse judykatury to może pomogę i przytoczę z pamięci dwa wydawałoby się sprzeczne orzeczenia w - z pozoru, podobnych sprawach. Pierwszy przypadek to wyrok skazujący kierowcę poruszającego się autostradą w nocy i deszczu, który nie zauważył leżącego na autostradzie koła zgubionego przez ciężarówkę w wyniku czego wpadł na nie co skutkowało przejechaniem przez pas rozdzielający i zderzenie czołowe z pojazdem jadącym z przeciwka.
Drugi przypadek to przejechanie (w podobnych warunkach - noc, ale chyba bez deszczu) leżącego w poprzek drogi pijanego człowieka ubranego w fufajkę i spodnie koloru asfaltu (lub opony). Tu uniewinnienie. Tym razem sąd doszedł do wniosku, że kierująca nie mógł się spodziewać, że w nocy na drodze z dala od zabudowań może ktoś spać na drodze.

defunk - 2020-08-10, 15:48

traks napisał/a:
Jest artykuł mówiący jak należy się zachować w sytuacji awarii, ale jeżeli ktoś tego nie uczyni to stwarza zagrożenie na drodze. I proszę już nie pisać że nic się nie stało że ktoś pijany zasną na środku skrzyżowania....


Ależ oczywiście, że są -- i jest odpowiedzialność za te rzeczy (za brak zabezpieczenia auta, za pijaństwo). I jest też odpowiedzialność za wypadek -- tyle, że dla przyjęcia odpowiedzialności kierowcy SKUTEK musi wynikać z POWIĄZANEGO zachowania (zaniechania).

(Ponieważ od zawsze lubię odczapne przykłady, lubiłem nawet wówczas, kiedy takie dyrdymały wykładałem studentom 1 roku prawa, jeszcze jeden dyrdymalik: załóżmy, że mąż katuje żonę, z czego korzysta złodziej i kradnie jej futro -- czy mąż będzie odpowiadał za kradzież tego futra?)

Upraszam o przeczytanie ze zrozumieniem dwóch bodajże najważniejszych przepisów tzw. "kodeksu drogowego", cytuję (podkreślam to, co najważniejsze):

art. 3 ust. 1 pord
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga -- szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

- wszelkiego zachowania -- nie tylko niezgodnego z przepisami (czasem zachowanie zgodne z prawem także może spowodować zagrożenie),

art. 4 pord (tzw. zasada ograniczonego zaufania)
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

- a więc ufam, że inni umieją jeździć i znają przepisy, ale sprawdzam -- a jeśli sytuacja podpowiada, że znalazł się jeleń, to domniemanie, że ten jeleń wie co i jak, upada (a więc wówczas mam obowiązek reagować jak w art. 4).

Dla mnie EOT.

hak64 - 2020-08-10, 15:55

traks napisał/a:
A jeżeli trzeźw rowerzysta zacznie omijać kałużę.... czyżby nie obowiązywały go przepisy ruchu drogowego?

Kolego, a czy ja gdzieś napisałem, że przepisy ruchu drogowego kogoś nie dotyczą? Czy nietrzeźwy bądź trzeźwy kierujący może się nie stosować do jakichś przepisów? A może napisałem że omijając kałużę nie trzeba stosować się do przepisów? Dokładasz sobie własną interpretację do czyichś wypowiedzi, zadajesz pytania, po czym sam sobie odpowiadasz, polemizując z własnym wyobrażeniem o przepisach ruchu.
traks napisał/a:
est artykuł mówiący jak należy się zachować w sytuacji awarii, ale jeżeli ktoś tego nie uczyni to stwarza zagrożenie na drodze.

Owszem jest art 50 Ustawy prd, ale podkreślam to n-ty raz, nie zawsze wytworzenie zagrożenia na drodze, jest jednoznaczne z orzeczeniem winy za spowodowanie wypadku. Ponadto bywa, że kierujący nie ma fizycznej możliwości właściwego oznakowania miejsca awarii (jest zakleszczony w samochodzie, jest ranny, auto ma potrzaskane lampy i nic już nie świeci, a w bagażniku zostały puzzle z trójkąta ostrzegawczego). Czy w takiej sytuacji jest podstawa do ukarania za brak właściwego zabezpieczenia pojazdu, czy miejsca zdarzenia?

nowy - 2020-08-10, 16:26

maugu napisał/a:
dającego możliwość tzw. szeryfowania, tj. osobistego egzekwowania sprawiedliwości wynikających z własnej interpretacji Prawa o Ruchu Drogowym.


Czasem budzi się we mnie taki szeryf i nie kijem, a kluczem od zwrotnic zrobiłbym porządek z pseudo kierowcami mającym za nic KRD.

hak64 - 2020-08-10, 17:04

nowy napisał/a:
Czasem budzi się we mnie taki szeryf i nie kijem, a kluczem od zwrotnic zrobiłbym porządek z pseudo kierowcami

Przemyśl temat, bo niczego tym nie zmienisz, co najwyżej swój status z "wolny" na "pensjonariusz ZK".

traks - 2020-08-10, 17:11

No jestem ciekaw czy rowerzysta o mijający kałuże podczas wyprzedzania jest winny kolizji czy nie? Bo tak brzmiało pytanie?
I jaka to analogia do przykładu z pijanym rowerzysta?
Co do auta na środku skrzyżowania. Kolizja, zakleszczenie.... zaraz, zaraz czy tylko ja zauważam że to skrajnie odmienny przypadek od pijanego kierowcy, który pijany zasną na środku skrzyżowania?

nowy - 2020-08-10, 17:15

Spokojnie, od myśli do czynów u mnie droga daleka i wiem, że są odpowiednie instytucje do wymierzania sprawiedliwości, ale uwierz mi, czasami się nie da. Zwłaszcza kiedy musisz postawić pojazd prawie w miejscu, przez co cierpią niewinni pasażerowie.
defunk - 2020-08-10, 17:29

traks napisał/a:
No jestem ciekawa czy rowerzysta o mijający kałuże podczas wyprzedzania jest winny kolizji czy nie?


Miałem się nie odzywać, ale nie umiem: prawidłowa odpowiedź brzmi TAK lub NIE, ale prawidłowa w tej dyskusji brzmi NIE WIADOMO, BO TO ZALEŻY OD OKOLICZNOŚCI.

I znów mój dyrdymalik:
- czy kierowca odpowiada za to, że wpadł w dziurę w jezdni, która go wybiła, więc uderzył w inne auto? -- znam orzeczenia, że nie, bo nikt nie jest cudotwórcą, więc nie przewidział, że raptem będzie taka dziura;

więc wracamy do pytania:

- czy kierowca odpowiada za to, że wpadł w dziurę w jezdni, która go wybiła, więc uderzył w inne auto? -- tak, bo znał drogę, wiedział, że jest dziurawa jak rzeszoto, więc powinien był przewidzieć, że są takie wielkie dziury i dostosować styl jazdy do nawierzchni.

Ruch drogowy (i ogólnie prawo) to nie piłka nożna, gdzie "sędzia" stosuje "reguły" praktycznie zerojedynkowo -- spalony to spalony, a najwięcej wątpliwości budzi to czy ręka była nabita czy przy ciele... Stosowanie prawa nie zawsze (rzadko) polega na prostym czytaniu przepisów -- gdyby tak było, naprawdę mógłby to robić komputer.

Finalny EOT.

traks - 2020-08-10, 17:32

Z "rekonstrukcji wypadku drogowego" wyszło że to nie pijany kierowca zasną na środku skrzyżowania, to żadna awaria auta.... to była poważne zderzenie i zakleszczeniem kierowcy, zmiażdżeniem części auta
Przepraszam nie mogłem sobie darować :)

hak64 - 2020-08-10, 17:52

traks napisał/a:
zmiarzdżeniem

Jak na razie to miażdżysz czym innym... o zdolności rozumowania już wspominałem, teraz jednak pojawia się inny problem...
traks napisał/a:
jestem ciekawa
traks napisał/a:
nie mogłem sobie

Może załóż odrębny temat zadawaj pytania jako kobieta, odpowiadaj jako mężczyzna. Gwarantuję, że nie będę tam zaglądał, bo problemy androgynii stanowią dla mnie taką atrakcję, jak sznurek do snopowiązałki dla alpinisty...

maugu - 2020-08-10, 17:55

nowy napisał/a:
... nie kijem, a kluczem od zwrotnic zrobiłbym porządek ...
Myślisz, że to lepiej działa? Muszę poszukać na allegro!
Oczywiście żartuję, ale czasami też miewam takie ciągoty :)
Myślę, że właśnie nasze forum poprzez pewien walor edukacyjny może pomóc w jakiś tam sposób w pomocy policji w egzekwowaniu prawa i eliminacji patologicznych zachowań niereformowalnych cwaniaków - bo o takich chyba mówimy. Kol. Fruxo mógł na kilka sposobów "wyedukować" kierowcę BMW (jeden już opisałam) inny to taki, że jeżeli już pofatygował się na komendę policji - zgłosić wykroczenie udokumentowane na filmie bez ujawniania, że doszło do kontaktu. W naszym systemie prawnym nie ma obowiązku do auto obciążania, a na filmie nie widać, że był kontakt. Policja musiałby przyjąć takie obywatelskie zgłoszenie, a jeżeli by nawet Go zbyła to są specjalne strony policyjne w internecie gdzie można takie zgłoszenia składać.
Inna sprawa to nadgorliwość w szeryfowaniu. Ostatnio miałam taki potencjalny przypadek i daję go do przemyślenia. Jechałam ulicą dwukierunkową, z linią ciągłą, gdzie mój pas był wyraźnie szerszy od przeciwnego (na moim dalej dochodził prawoskręt). Naprzeciwko jechała dość duża grupka rowerzystów, a kierowca ich wyprzedzający - próbując ich bezpiecznie ominąć, bardzo mocno przekroczył linię ciągłą, prawie, że jadąc na mnie na czołowe. Wszystko działo się z prędkością bezpieczną ok. 20 km/h tak, że bez problemu mogłam zjechałam maksymalnie na prawo, umożliwiając mu bezstresowo na wykonanie niedozwolonego manewru. Oczywiście powinien zaczekać, ale zamiast trąbić, migać i robić głupie miny doszłam do wniosku, że wolałbym - jako rowerzystka trafić na niego niż na innego, który usiłowałby się zmieścić w pasie ruchu.

traks - 2020-08-10, 18:04

Niestety technologia mnie przerosła i nie wiem jak wyłączyć w Androidzie tego podpowiadacza, zamieniacza :)
Ale co by niektórym oszczędzić nocnych policji już go edytuj :)

traks - 2020-08-10, 18:12

Defunk, wg mnie jest różnica między celowym ominięcie kałuży, a wpadnięciem w dziurę i z trudnymi do przewidzenia tego skutkami.
Przy czym ciągle nie widzę analogi do pijanego rowerzyst jadącego zygzakiem?

traks - 2020-08-10, 18:18

Druga sytuacja, pijany śpiący na środku skrzyżowania kierowca, ma nijak się do wypadku. To dwie skrajnie różne sytuację.
Tą pierwszą raczej przyrównał bym to sytuacji, gdy ktoś zaprkował auto na środku skrzyżowania. A po powrocie zastałby karambol i zaczął szukać winnego, który wjechał w jego auto.

nowy - 2020-08-10, 18:33

maugu napisał/a:
zgłosić wykroczenie udokumentowane na filmie bez ujawniania że doszło do kontaktu


Ktoś tu czyta w moich myślach...... ;-)

Myślę, ze takie tematy powinny pojawić się częściej, ale czysto hipotetycznie. Tak aby uzmysłowić ludziom, a wręcz zmusić do przemyśleń pewnych stereotypowych zachowań odziedziczonych, bądź nabytych tak jak w moim przypadku. Do tej pory sądziłem, że sprawcą kolizji, wypadku jest ewidentnie osoba, która złamała przepis i doprowadziła do tego zdarzenia. I tu znowu posłużę się przykładem. Być może jest to fake news. Nie tak dawno miało miejsce potrącenie kobiety przez tramwaj. W wyniku zdarzenia poszkodowana straciła stopę, druga zmiażdżona. Kobieta wbiegła na przejście na czerwonym. Generalnie sprawa powinna zakończyć się na tym etapie, ale wyszło na jaw, że prowadzący tramwaj nie hamował. I tu sprawa się komplikuje...

hak64 - 2020-08-10, 18:39

traks napisał/a:
Przy czym ciągle nie widzę analogi do pijanego rowerzyst jadącego zygzakiem?

Omijanie kałuży też wiąże się ze zmianą toru jazdy, może nie zygzakowaniem (choć i to możliwe, gdy kałuż jest więcej).
traks napisał/a:
ktoś zaprkował auto na środku skrzyżowania. A po powrocie zastałby karambol i zaczął szukać winnego, który wjechał w jego auto.

A jeśli nie zaparkował, tylko zostawił, bo auto uległo awarii i nie można go uruchomić? Jeśli do tego dołożysz fakt, że kierowca opuścił pojazd, aby przeżyć, to gdzie jego wina?

traks - 2020-08-10, 18:47

"A jeśli nie zaparkował, tylko zostawił, bo auto uległo awarii i nie można go uruchomić? "
-jaka analogia ze śpiącym pijanym na środku skrzyżowania? Wiem zaraz dojdziemy do że to był wypadek zakleszczenie i zmiażdżenie....

"Omijanie kałuży też wiąże się ze zmianą toru jazdy, może nie zygzakowaniem (choć i to możliwe, gdy kałuż jest więcej)"
- to może pomożesz znaleźć analogię. Czy pijany sygnalizował każdy zygzak, czy też ten trzeźwy tego nie robił i nagle wyjechał pod koła wyprzedzającego auta?

macminer - 2020-08-10, 18:51

traks napisał/a:
czy rowerzysta o mijający kałuże...


Jeśli pamiętasz, jak brzmi przepis dotyczący wyprzedzania pojazdów jednośladowych, to sam sobie odpowiesz na to pytanie. Nie bez powodu KRD nakazuje zachowanie odległości 1m przy wyprzedzaniu takiego pojazdu, m.in. z tego powodu, że kałuża, dziura, studzienka itp. mogą spowodować zmianę toru jazdy. Natomiast jeśli "kałuża" byłaby rozmiarów kilkumetrowych i kierowca usiłowałby przejeżdżając przez nią wyprzedzać rowerzystę to jest albo skończonym idiotą, albo chamem - bo dokładnie ochlapałby go wodą.

traks - 2020-08-10, 18:57

Przepraszam ale czy ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego? Czy zezwala na tak manewr podczas gdy jest się wyprzedzanym przez inny pojazd?
Z przytoczonej wyżej historii wynika że kierująca nie została ukarana za nie trzymanie odpowiedniej odległości od wyprzedzanego rowerzysty, a za to że nie przewidziała jego zachowania na drodze.

macminer - 2020-08-10, 20:18

traks napisał/a:
ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego?


Wystarczy odrobina wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie, że nie zawsze jest to realne. Czy kierowcy omijając dziurę w jezdni sygnalizują to? Niemal nigdy. Tym bardziej rowerzysta, objeżdżając studzienkę czy dziurę, raczej powinien trzymać obydwie ręce na kierownicy niż machać nimi, ryzykując wpadnięcie do dziury. Dokładnie dlatego wyprzedzając jednoślad należy zachować odpowiedni odstęp.

Jeśli chodzi o kałuże - dla kierującego samochodem nie jest zasadniczym problemem wjechanie w kałużę, pod którą może być wyrwa. Najwyżej urwie sobie zawieszenie i w takiej sytuacji otrzyma odszkodowanie od zarządcy drogi. Dla rowerzysty taka przygoda może być śmiertelna.

hak64 - 2020-08-10, 20:25

traks napisał/a:
Przepraszam ale czy ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego?

Wyobraź sobie że tak! art. 22 pkt 5 – Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub prasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania, niezwłocznie po wykonaniu manewru. Jeśli więc zagłębisz się w treść tego przepisu, to być może zauważysz, że zmiana toru jazdy w obrębie danego pasa ruchu nie wymaga sygnalizowania. Przepis więc nie nakłada obowiązku, ale logicznie myślący człowiek dojdzie do wniosku, że użycie kierunkowskazu (lub ręki w przypadku rowerzysty) jest wskazane.

traks - 2020-08-10, 20:40

" Czy kierowcy omijając dziurę w jezdni sygnalizują to? Niemal nigdy."
Pytanie, czy jest obowiązek sygnalizowania manewru omijania?
Czy wykonując manewr omijania rowerzysta nie musi zachować szczególnej ostrożności?

A tego uczą w podstawówce :
Wzorzec postępowania kierującego rowerem podczas omijania:
• Upewnij si, czy nic nie jedzie, spójrz do tyłu, spójrz do przodu,
• Zasygnalizuj zamiar zmiany pasa ruchu przez wyciągnięcie lewej ręki,
• Jeszcze raz upewnij się, czy bezpiecznie wykonasz ten manewr,
• Rozpocznij manewr przejeżdżania obok przeszkody lub stojącego pieszego zachowując bezpieczny odstęp, w tym czasie Twoja lewa ręka jest opuszczona,
• Zasygnalizuj zmianę pasa ruchu przez wyciągnięcie Swojej prawej ręki,
• Zjedź łagodnym łukiem na wcześniej zajmowany pas ruchu,
• Kontynuuj jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni

eio - 2020-08-10, 20:44

Czy rowerzysta omija dziurę czy zmienia pas ruchu? ;-)
Są różne sytuacje na drodze i różne zachowania ludzi. Ostatecznie decyduje sąd.

maugu - 2020-08-10, 20:48

nowy napisał/a:
.... Generalnie sprawa powinna zakończyć się na tym etapie, ale wyszło na jaw, że prowadzący tramwaj nie hamował. I tu sprawa się komplikuje...

Może nie powinnam tego tu pisać, ale sędziowie to też ludzie i w ramach swobody oceny czynu (niektórzy orzekający) prawdopodobnie mogą być skłonni przypisać winę motorniczemu (odszkodowanie), ale jednocześnie maksymalnie zminimalizować wymiar kary.

macminer - 2020-08-10, 23:14

traks napisał/a:
• Upewnij si, czy nic nie jedzie, spójrz do tyłu, spójrz do przodu,
• Zasygnalizuj zamiar zmiany pasa ruchu przez wyciągnięcie lewej ręki,
• Jeszcze raz upewnij się, czy bezpiecznie wykonasz ten manewr,
• Rozpocznij manewr przejeżdżania obok przeszkody lub stojącego pieszego zachowując bezpieczny odstęp, w tym czasie Twoja lewa ręka jest opuszczona,
• Zasygnalizuj zmianę pasa ruchu przez wyciągnięcie Swojej prawej ręki,


W zacytowanych wskazówkach jest mowa o zmianie pasa ruchu. Objeżdżając kałużę czy wyrwę nie zmieniam pasa ruchu. Ja jeżdżę na rowerze niemal codziennie od ponad 25 lat i gdyby stosować to, co napisano powyżej do każdej wyrwy w jezdni, doszlibyśmy do absurdu. Zakładając, że rowerzysta jedzie z prędkością 25 km/h, czas potrzebny do obejrzenia się i wyciągnięcia ręki jest za krótki, żeby bezpiecznie ominąć poziome przeszkody, które widzi się dopiero z mniej więcej 20-30 metrów, a które są niebezpieczne dla rowerzysty. Dlatego od bardzo dawna mam we wszystkich swoich rowerach lewe lusterko i dzięki niemu wiem, co dzieje się za mną na drodze. Wiem, że na wyobraźnię kierowców nie mogę liczyć, więc liczę na swoją. Owszem, sygnalizuję ręką ominięcie przeszkody pionowej, która zmusza mnie do zmiany pasa ruchu, np. zaparkowanego pojazdu. Ale biorąc pod uwagę ilość dziur na naszych ulicach i kałuż po deszczu musiałbym cały czas machać rękami jak małpa na drzewie, gdybym miał sygnalizować omijanie każdej dziury.

A patrząc z drugiej strony samochodowej szyby - to, że rowerzyści nie jadą prosto jak po sznurku, jest najmniejszym problemem. Dzisiaj, już po zmroku, jechałem autem nieoświetloną ulicą, na której natknąłem się na kilku rowerzystów "batmanów", bez żadnego oświetlenia czy odblasków, ubranych na ciemno. Owszem, ja ich zobaczyłem, bo jestem uczulony na taki widok, ale prędzej czy później któryś kierowca ich nie dojrzy. I ciekawe kto wtedy będzie winny, kto współwinny, kto żywy, a kto w kostnicy...

nowy - 2020-08-11, 06:54

maugu napisał/a:

Może się mylę, ale odniosłam wrażenie, że w niektórych wypowiedziach pobrzmiewają trochę nutki smutku za brakiem przyzwolenia legislacyjnego dającego możliwość tzw. szeryfowania, tj. osobistego egzekwowania sprawiedliwości wynikających z własnej interpretacji Prawa o Ruchu Drogowym


Pozwól koleżanko, że zacytuję cię raz jeszcze. Akurat dziś wpadłem na artykuł idealnie pasujący do Twojej wypowiedzi.... z przestrogą dla innych.

szeryf

traks - 2020-08-11, 07:11

Temat już zabrną w dziwne rejony. Rozumiem, takie przepisy, prawo, zwyczaje na drodze.... ale jakoś wewnętrznie nie mogę się pogodzić w symetryźmie winy zarówno osoby łamiąc ej przepisy, jak i tej jadącej zgodnie z nimi.
defunk - 2020-08-11, 09:00

traks napisał/a:
ale jakoś wewnętrznie nie mogę się pogodzić w symetryźmie winy zarówno osoby łamiąc ej przepisy, jak i tej jadącej zgodnie z nimi.


Sęk w tym, że obowiązek reagowania na nieprawidłowe zachowania (na sposób jazdy łamiącego przepisy) też wynika z przepisów. Nie reagując prawidłowo na czyjeś błędy -- łamiesz prawo.

traks - 2020-08-11, 09:29

Czyjeś błędy to jedno, wymuszenie to drugie.
Przykład z dzisiejszego poranka. Jadę główną drogą i z daleka widzę jak na skrzyżowaniu z podporządkowaną huśta się auto na półsprzęgle. Wyjedzie mi przed maskę czy nie wyjedzie. Jak wyjedzie i nie zdąże wyhamować, to będę współwinni, bo przecież mogłem zareagować i go przepuścić. Przepuszczam, więc auto na prawie wyjeżdża, bo przecież nie wymusił pierwszeństwa, tylko sam go w puściłem

maugu - 2020-08-11, 09:38

traks napisał/a:
... i nie zdąże wyhamować, to będę współwinni, ...

Nie - bo nie zdążyłeś, a nie, bo nie chciałeś.

maugu - 2020-08-11, 09:52

Odnosząc przykład kol. traksa do incydentu opisanego przez kol Fruxo - patrz tabela.
Czy kol. Fruxo mógł zahamować?

Auto Krytyk - 2020-08-11, 12:06

Miałem okazję kilka razy przycedzić w kogoś nie z mojej winy i omijałem typa, czasami nie ma miejsca czyli przycedzisz w kogoś innego wymijając, lepiej w tedy cedzić w tego co zajechał bo nie ucieknie.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group