DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Galeria naszych samochodów - Matylda

bebe - 2010-11-22, 00:22
Temat postu: Matylda
Już się brałem za pisanie opowieści dziwnej treści, jak to żeśmy się zastanawiali nad nowym samochodem, jak to żeśmy dzielnie wybierali, już to odrzucając pokusę sprowadzania szrotów z Zachodu, już to opierając się syrenim śpiewom sprzedawców wiodących w Polsce marek. Ale raz, że mi się odechciało :) , a dwa, że jeden obraz wart tysiąca słów, więc po cóż sobie po próżnicy klawiaturę strzępić. :]

Bez zbędnych wstępów - nasza Dacia Logan MCV. Wersja 7-mioosobowa, benzyna 1.6 16v 105 KM, Laureate. Z dodatków - pakiet klima+radioodtwarzacz+martwe zwierzę na kierownicy, podłokietnik, czujniki cofania, roleta, półka na pieluchy. ;)










2010-11-23: hardkór wycieraczkowy! :] Fabryczne piszczałki wymienione na bezstelażowe Motgum - 65 i 53 cm. (Małe fotostory.)

2010-11-30: wiejsko-tuningowa folia na słupkach! :] (Słitaśne focie - tutaj.)

2010-12-24: pod choinką MCVka znalazła uszczelkę pod maskę. :) Wyjątkowo zdjęć nie ma, bo uszczelka wygląda dokładnie tak samo jak wszędzie indziej. Szczegóły montażu tutaj.

2011-01-29: zaworki zwrotne na przewodach spryskiwaczy i nowe dysze mgłowe! Opis montażu i kiepskie zdjęcia tu!

2011-02-02: wycieraczki wymienione na Bosch Aerotwin 60 i 53 cm. Firmie Motgum już dziękujemy. :>

2011-02-03: wymienione żarówki H4 i postojowe z przodu na Osram Silverstar i Osram Cool Blue. Paskudne zdjęcia - tutaj.

2011-02-21: wymiana oleju i filtra (przebieg 3800 km), wymieniona uszczelka miski olejowej (szczegóły - tu).

2011-03-01: breloczek. :)

2011-03-29: soczewka Fresnela i turbo-słodziachny jeż! :)

2011-04-29: montaż impulsowych przełączników szyb. Film z działaniem tu, opis montażu tu.

2011-05-30: montaż kabelka łączącego działanie spryskiwacza i wycieraczek plus kilka drobiazgów.

2011-09-24: montaż tempomatu Waeco MagicSpeed MS50, opis montażu tu.

2011-11-30: wymiana oleju i filtra (przebieg 17000 km). Zdiagnozowano wadliwe łożysko prawej osi. (Szczegóły: tu.)

2012-04-17: naklejenie taśm odblaskowych na drzwi.

2012-05-30, 2012-06-18: dezynfekcja klimatyzacji i wymiana filtra kabinowego, wymiana fabrycznego radioodtwarzacza, wymiana głośników przednich i instalacja głośników wysokotonowych, instalacja gniazd zasilających 12V dla drugiego i trzeciego rzędu siedzeń, wraz z przełącznikami i bezpiecznikami (szczegóły: tu).

2012-07-11: wymiana oryginalnych świateł przeciwmgłowych na zintegrowane światła przeciwmgłowe / do jazdy dziennej Hella 1N0 010.294-001 (szczegóły - tu).

2012-08-24: instalacja gniazda USB w tunelu środkowym.

Seal - 2010-11-22, 00:32

Fajna sesja zdjęciowa 8-)
A gdzie taką drogę budują :lol:

bebe - 2010-11-22, 00:49

Seal napisał/a:
A gdzie taką drogę budują :lol:

U mnie pod domem. :) To brakujący kawałek al. KEN między Wałbrzyską a Dolinką Służewiecką. Normalnie chłopcy zasuwają 7 dni w tygodniu, ale widać z okazji wyborów zrobili sobie przerwę, a samej drogi nie zagrodzili (jest już wylana cała podbudowa, brakuje tylko warstwy ścieralnej). Mogłem się w spokoju rozwalić na środku jezdni i focić, a jeszcze światło było świetne, jak na listopad. :]

Seal - 2010-11-22, 00:55

No tak nie poznałem dzięki.
Przez ten remont KEN to w piątek nieźle się bujałem po Ursynowie :mrgreen:

Mikele - 2010-11-22, 08:55
Temat postu: Re: MCV!
bebe napisał/a:
Już się brałem za pisanie opowieści dziwnej treści, jak to żeśmy się zastanawiali nad nowym samochodem, jak to żeśmy dzielnie wybierali, już to odrzucając pokusę sprowadzania szrotów z Zachodu, już to opierając się syrenim śpiewom sprzedawców wiodących w Polsce marek. Ale raz, że mi się odechciało :) , a dwa, że jeden obraz wart tysiąca słów, więc po cóż sobie po próżnicy klawiaturę strzępić. :]


No i dobry wybór, życzę zadowolenia z zakupu i długich lat bezproblemowej jazdy :mrgreen:

Ernest - 2010-11-22, 14:47

Gratuluje zakupu ! Super się prezentuje :)
tomi - 2010-11-22, 18:44

Gratuluję zakupu dobry wybór.
RnR - 2010-11-22, 20:16

A gdzie taka fajna naklejke znalazles? Na miejscu takie sprzedawali czy mozna to dokupic u nas? :)
WhiteDragon - 2010-11-22, 20:26

RnR napisał/a:
A gdzie taka fajna naklejke znalazles? Na miejscu takie sprzedawali czy mozna to dokupic u nas? :)


Naklejka super jak i same autko!
Z tą naklejką na wycieczkę do Arabów możesz się przejechać - będą się trzymać na 100 metrów, tylko zasięg z pancerfausta mają większy. :-P

RnR - 2010-11-22, 21:29

WhiteDragon napisał/a:
RnR napisał/a:
A gdzie taka fajna naklejke znalazles? Na miejscu takie sprzedawali czy mozna to dokupic u nas? :)


Naklejka super jak i same autko!
Z tą naklejką na wycieczkę do Arabów możesz się przejechać - będą się trzymać na 100 metrów, tylko zasięg z pancerfausta mają większy. :-P


Tia - widzialem te/podobne na jakichs filmach (Hurt Locker?) - tak przy okazji - fajny instruktarz jak sie jezdzi duuzym SUVem http://www.youtube.com/watch?v=Yco1deXOzN8 :D

krakry1 - 2010-11-22, 21:39

Gratulacje z powodu zakupu ... co do naklejki to zajebista (jakby Wojewódzki powiedział) ... ale do Arabów to z nią nie wyjeżdżaj, gotowi podejść jednak bliżej. ;-) :-P
bebe - 2010-11-22, 23:44

Naklejkę dostaliśmy od znajomych. :) Generalnie samochód ma być też trochę dla znajomych, o czym informowaliśmy od samego początku, i tak się odwdzięczyli (nie bez znaczenia może być fakt, że kiedyś, dawno temu, byłem nie najspokojniejszym i nie najbardziej wyrozumiałym kierowcą... ;).

Na dole naklejki jest adres sklepu i przypuszczam, że to stamtąd. Szybki gógiel potwierdził moje przypuszczenia. :)

emka - 2010-11-23, 13:37

Nice nice:) naklejka the best :)
Stig_PL - 2010-11-24, 22:46

Gratuluje nabytku. Od razu co mi wpadło to wnętrze, bardzo mi się podoba, jest super. Fajna kolorystyka.

Jeżeli pytania były powielane, to przepraszam:

1. Obojętna wersja czy sedan, czy mcv, ogólnie mówiąc poprawili jakość wnętrza (czy są lepsze plastiki, czy pozostały te same, ale są w innym kształcie), widzę, że jest przeprowadzony lifting zarówno wew. i na zewn.

2. Ta wersja, jest tak jakby usportowiona, bo jak rodzice kupowali, samochód, ale w sedanie to była logan-ka wersji prestige, czy jakość tak, z silnikiem 1.6 105 koni z białymi zegarami.

3. Ostanie pytanie może się dziwnie zabrzmi, mianowicie, czy silnik 1.4, a 1.6 mają taką samą za budowę zewnętrzną, bo co kolega zaprezentował, to jest kompletnie inna bajką (wygląd).

bebe - 2010-11-25, 00:27

To moja pierwsza Dacia, więc nie mam porównania z wersją sprzed liftu, ale:

Stig_PL napisał/a:
1. Obojętna wersja czy sedan, czy mcv, ogólnie mówiąc poprawili jakość wnętrza (czy są lepsze plastiki, czy pozostały te same, ale są w innym kształcie), widzę, że jest przeprowadzony lifting zarówno wew. i na zewn.

Plastiki są chyba te same, ale różnią się między wersjami wyposażenia - w Laureate na desce rozdzielczej jest np. taka kratkowana guma ("rumuńska odpowiedź na włókno węglowe" ;), w Arctice bodajże był sam plastik, bez gumy. Dla mnie plastik to plastik, nie jestem w stanie stwierdzić, czy on jest lepszy, czy gorszy.

Stig_PL napisał/a:
2. Ta wersja, jest tak jakby usportowiona, bo jak rodzice kupowali, samochód, ale w sedanie to była logan-ka wersji prestige, czy jakość tak, z silnikiem 1.6 105 koni z białymi zegarami.

Białe zegary są w wersji Laureate, niezależnie od silnika. Poza tym zarówno wersje wyposażenia, jak i silnika niczym się między sobą nie różnią jeśli chodzi o "usportowienie", w szczególności zawieszeniem, hamulcami, czy czymkolwiek. Swoją drogą "usportowiona" furgonetka to byłaby pewna nowość. :)

Stig_PL napisał/a:
3. Ostanie pytanie może się dziwnie zabrzmi, mianowicie, czy silnik 1.4, a 1.6 mają taką samą za budowę zewnętrzną, bo co kolega zaprezentował, to jest kompletnie inna bajką (wygląd).

Nie wiem, nie widziałem innych silników. Na pewno różni się od wersji MPI, bo jest inna głowica i osprzęt. Czy jest różnica w wyglądzie między 1.6 MPI a 1.4 MPI - nie wiem.

bebe - 2010-11-30, 14:49

Nakleiłem folię na słupki. A konkretnie - kazałem nakleić, bo sam aż tak zdolny nie jestem. :] Naklejanie odbyło się w zakładzie zajmującym się przyciemnianiem szyb, nazwy w tej chwili nie pomnę, ale to ten ze strony przyciemnianie.com.pl, ten na Żegiestowskiej 19. Samo oklejanie to dwie godziny ostrej rzeźby, kosztowało 150 zł za folię i robociznę. Niestety póki co nie mam dobrych zdjęć. :| Zdjęcia niedobre - poniżej.






Ammianus - 2010-11-30, 15:26

pssst! A po co ta folia?
bebe - 2010-11-30, 15:31

Ammianus napisał/a:
pssst! A po co ta folia?

Ta folia otwiera oczy niedowiarkom! Mówimy - to jest nasza folia, przez nas zrobiona, i to nie jest nasze ostatnie słowo! ;]

A tak naprawdę - wiejski tuning taki. ;)

matucha - 2010-11-30, 16:06

Jak dla mnie dużo lepiej wygląda z czarnymi słupkami.
benny86 - 2010-11-30, 16:18

Zdecydowanie lepiej :)
Cóż, jedni używaniem określania "wiejski tuning" leczą swe zaściankowe kompleksy

Mikele - 2010-11-30, 18:12

Nie widzę nic wiejskiego w tej przeróbce, zawsze mi się wydawało że "agro" jest wtedy, kiedy próbujemy tanio ucharakteryzować auto żeby udawało szybsze/lepsze/droższe (choć to nie reguła).

Matowa folia wygląda dość dobrze, szału nie ma, ale wiochy też nie.
Ja bym raczej poszedł w grubszą, żeby nie wyglądało to jak zwykła naklejka na blachę.

RnR - 2010-11-30, 20:38

Bardzo ladnie :)
stempik - 2010-11-30, 21:53

RnR napisał/a:
Bardzo ladnie :)

Jasne że tak. Bardzo ladnie, a wszyscy inni to poprostu zazdrośnicy. :mrgreen:

Matthias[Wlkp] - 2010-11-30, 23:17

Tak jak w nowym Doblo... Mnie akurat nie zachwyca, ale wygląda na fachowo wykonane.
esdziewiaty - 2010-11-30, 23:46

Wyjątkowo dobrze przeprowadzona modyfikacja. Bardzo pasuje do tegoż pojazdu. Gratuluję.
lep - 2010-12-05, 08:31

Wygląda przepięknie. Miałem taką folie w Palio i przez 10 lat nie było śladów zniszczenia lub wypłowienia. Kapitalnie wygląda i auto nabrało profesjonalnego wyglądu.
Dusterjack - 2010-12-05, 09:45

Pasuje i ładnie wyglada
piotrres - 2010-12-05, 09:56

Dodaje lekkości bryle auta. To akurat nie jest Ag-tuning. Super!
emka - 2010-12-05, 09:58

Zgadzam się , wygląda estetycznie i dobrze komponuje się z całością.
wieza - 2010-12-05, 13:33

Ja jestem na TAK
TD Pedro - 2010-12-30, 11:01

bebe
czy zamontowałeś już nowe "spryskiwacze mgłowe dysze" a jeżeli tak to jak się sprawują?

bebe - 2010-12-30, 16:44

TD Pedro napisał/a:
bebe
czy zamontowałeś już nowe "spryskiwacze mgłowe dysze" a jeżeli tak to jak się sprawują?

Nie, wraz z zaworkami zwrotnymi czekają na zamontowanie. Nie mam garażu, więc wszystkie takie akcje muszę uskuteczniać na świeżym powietrzu. Obecnie powietrze jest zbyt świeże. ;) Przez cały tydzień teraz miałem grypę żołądkową, więc ogólnie szału nie było. ;/ Jutro ma być jakaś odwilż, może przyatakuję.

Pawlo - 2010-12-30, 19:52

Ja mam zamontowane nie wiem czy takie jak bebe ale są rewelacyjne. Szyba w całości pokryta płynem
TD Pedro - 2010-12-30, 20:07

Pawlo napisał/a:
Ja mam zamontowane nie wiem czy takie jak bebe ale są rewelacyjne. Szyba w całości pokryta płynem

Napisz coś więcej, kiedy, gdzie i za ile :oops: kupiłeś, jak długo je używasz...

bebe - 2010-12-30, 21:00

TD Pedro napisał/a:
Napisz coś więcej, kiedy, gdzie i za ile :oops: kupiłeś, jak długo je używasz...

Kupić można na allegro, szczegóły montażu - tutaj.

TD Pedro - 2010-12-30, 21:56

ok, dzięki... :-> [/fade]
bebe - 2011-01-30, 23:52

Po długiej męce chorobowo-meteorologicznej :) szarpnąłem się na godzinkę w warsztacie Autohobby. W planach było:
  1. założenie zaworków zwrotnych i nowych dyszy spryskiwaczy,
  2. wymiana żarówek na bardziej żarówiaste,
  3. zajrzenie do UCH celem obczajenia, jak wygląda wtyczka i jak wyglądają metalowe styki w onej wtyczce,
  4. wymierzenie miejsc na ewentualny termometr,
  5. wymierzenie miejsc na nowe mocowanie rolety w bagażniku,
  6. wymierzenie miejsc na ewentualne światła do jazdy dziennej.
Z tego wszystkiego udało się zrealizować punkt 1 i 6. :(

Uparłem się, żeby nie przecinać wężyka do tylnego spryskiwacza, więc plan był taki, żeby zaworek założyć w miejscu istniejącego plastikowego czegoś za zbiornikiem z płynem do spryskiwaczy. W tym celu należało zdjąć plastikową kratkę nad zbiornikiem. Zgodnie z sugestią, zacząłem kręcić plastikowymi spinkami o ćwierć obrotu, i tak parę razy. :) Kręcenie było mało zabawne, bo spinki nie miały żadnego nacięcia i były całkiem płaskie, więc nie było za bardzo za co złapać, a do tego kręcenie nic nie dawało. Kiedy spróbowałem spinkę podważyć, spinka wysunęła się trochę, przy czym kołnierz spinki... rozdzielił się na dwa kołnierze. Pokręciłem nią jeszcze trochę i wyjąłem - wtedy okazało się, że najwyraźniej zmieniono rodzaj spinek. :) Spinkami w Loganie MCV phase II rocznik 2010 można kręcić do upojenia i nic to nie da, bo są okrągłe. :) Na zdjęciu widać, że otwór w karoserii również jest okrągły (w kratce - nie!), więc najwyraźniej Ten Typ obecnie Tak Ma. Żeby wyjąć spinkę, trzeba po prostu podważyć nożem/bardzo cienkim śrubokrętem kołnierz gdzieś w połowie jego mizernej wysokości, wyciągnąć o jakieś 5 mm, po czym wyciągnąć całą spinkę. Na marnym zdjęciu wyjęte spinki wyglądają tak:


A miejsce po nich tak:


Aha, żeby dostać się do zbiornika, wystarczy zdjąć uszczelkę z kratki i wyciągnąć tylko jedną spinkę po stronie zbiornika, kratka jest dwuczęściowa. :) Oczywiście wyjmujemy wężyk do przednich dysz z trzymadełka na kratce, żeby nie narozrabiać.

Miałem potężny problem ze skojarzeniem, co autorzy mieli na myśli mówiąc o plastikowej rurce na wężyku do tylnego spryskiwacza. No bo rurka przecież musi być prosta, a na wężyku było tylko kolanko w miejscu, w którym przechodził przez przepust w blasze. :) Po paru minutach kombinowania wyszło mi, że chodzi właśnie o to kolanko. :D Wymieniłem je na zaworek, całość włożyłem z powrotem w przepust i zabezpieczyłem firmowym kawałkiem pianki. Tak wyglądał założony zaworek przed włożeniem na miejsce:


Założenie zaworka do spryskiwaczy przednich nie przedstawiało żadnej filozofii.

Wymiana dysz spryskiwaczy przedstawiała. :) Żeby wyjąć dyszę z blachy maski, trzeba ścisnąć cztery mikroskopijne, plastikowe skrzydełka. Przyciskając jednocześnie matę wygłuszającą - to praktycznie niewykonalne. Na szczęście okazało się, że wystarczy, żeby wyskoczyły dwa skrzydełka, a potem wystarczy dyszą poruszać i wyłazi. W nowych dyszach trzeba ściąć plastikowy ząbek centrujący (w Dacii jest pod kątem 90o, w Megane najwyraźniej w osi pojazdu) - zanim się zetnie, dobrze jest zdjąć gumową podkładkę, coby jej nie zdewastować. Potem tylko parę minut rzeźby w brązie i gotowe. :) Dla porównania dysza ze ściętym ząbkiem i oczekująca na tą operację:


Efekt jest rewelacyjny. :] Raz, że nie trzeba czekać 15 minut na pojawienie się bryzgu na tylnej szybie, a na i przedniej efekt bryzgu natychmiastowego jest fajny. Dwa, że nie ma porównania między sikającymi smętnie tradycyjnymi spryskiwaczami, a dyszami mgłowymi. :) Teraz wystarczy raz spryskać i cała szyba jest umyta, nie muszę się już bawić w celowanie z bryzgiem na cykl powrotny wycieraczek, żeby umyć też w "drugą stronę". Wypas w szelki! ;)

Teraz tylko muszę wyczaić jakieś ciepłe miejsce na wymianę żarówek - wynajmowanie warsztatu na tę okoliczność to jednak przegięcie. ;)

jackthenight - 2011-01-31, 06:30

bebe napisał/a:
No bo rurka przecież musi być prosta, a na wężyku było tylko kolanko w miejscu, w którym przechodził przez przepust w blasze. :) Po paru minutach kombinowania wyszło mi, że chodzi właśnie o to kolanko


Ty masz kolanko i nieodkręcane spinki, ja mam prostą rurkę i odkręcane spinki - mam nadzieje że wybaczysz to autorom :)

Pawlo - 2011-01-31, 14:31

A co z pkt. 6 bo jestem zainteresowany :idea:
bebe - 2011-01-31, 15:35

jackthenight napisał/a:
Ty masz kolanko i nieodkręcane spinki, ja mam prostą rurkę i odkręcane spinki - mam nadzieje że wybaczysz to autorom :)

Forum Dacii jest jak GPS albo czujniki cofania - nie zwalnia z myślenia! :] Na walkę ze spinkami nastawiłem się już wcześniej, bo oglądałem je sobie przy każdym dolewaniu płynu do spryskiwaczy (którego ostatnio zużywam chyba tyle co benzyny :/ ). Nijak mi nie pasowało owo kręcenie o ćwierć obrotu, więc kiedy spróbowałem i nic z tego nie wyszło, byłem mentalnie przygotowany na dalszą walkę. :]

Pawlo napisał/a:
A co z pkt. 6 bo jestem zainteresowany :idea:

Pomierzyłem i nie znalazłem sensownego miejsca. :( Więcej napiszę w wolnej chwili w odpowiednim wątku.

bebe - 2011-02-03, 00:06

Murwa żesz kadź! :Z Przy opuszczaniu prawej wycieraczki na szybę plastikowe zakończenie wycieraczki ROZLECIAŁO SIĘ w drebiezgi! Gdybym robił to energiczniej, porysowałbym sobie szybę. :Z Mróz był, faktycznie, ale też nie jakiś wstrząsający. Wkurzyłem się konkretnie i kupiłem Bosch Aerotwin 600 i 530 mm, zaś produkty światowej firmy Motgum powędrowały do kosza. :| Lewa wycieraczka ma tym razem tylko 600 mm, bo dłuższych nie mieli. :)

Poza tym zaworek zwrotny w spryskiwaczu przedniej szyby coś nie halo - na bryzg czekam dłużej, niż przy zwykłym trójniku! Sprawdzę jeszcze, czy to aby płyn się nie kończy :) (ale dopiero co dolewałem!), jeśli przy pełnym zbiorniku też będą takie narowy, to wymienię z powrotem na trójnik.

bebe - 2011-02-03, 21:59

Po dolaniu płynu do spryskiwaczy nie dość, że znowu daje się odczuć działanie zaworka, to nagle dysze zaczęły sięgać znacznie dalej niż sięgały. :D Najwyraźniej pompka w zbiorniku nie lubi, kiedy płynu jest niewiele. Trzeba będzie dolewać go wcześniej, a nie wtedy, gdy pompka już rzęzi i skrobie łyżką po dnie. ;)

Z nowych bajerów, przybyły żarówki. :] Wymieniłem oryginalne H4 na Osram Silverstar, a postojowe na Osram Cool Blue. Swoją drogą, wymiana żarówek z przodu w Dacii to masakra, nawet nie ze względu na samą procedurę (tak samo jak w Peugeocie i podobnie jak w Maździe), ale na tragiczną wprost ciasnotę. Co z tego, że wiem, jak wyjąć postojówkę, skoro nie jestem w stanie obrócić dłoni? Naszarpałem się zdrowo.

Tradycyjnie już nieudane zdjęcia. :]

Lewe oryginalne, prawe wymienione - różnicę widać głównie w odbiciu na ziemi:



Same postojowe (widać znacznie lepiej):



Efekt finalny:



Jak dla mnie - różnica w widoczności jest spora. Ponieważ w trasy jeżdżę głównie w nocy (Młoda śpi ;), nowy bajer będzie miał też wymiar praktyczny. :)

maciek - 2011-02-03, 22:27

nawet postojowe lepiej świeci :mrgreen:
bebe - 2011-02-14, 16:17

I pierwsza trasa za nami. :) Przejechaliśmy się do Zielonej Góry i z powrotem, ~950 km.

Przy pakowaniu odbyłem kwadratową dyskusję z Najwspanialszą Z Żon, a to na temat trzeciego rzędu siedzeń. :> Ja chciałem zostawić, bo się ta tona bambetli nie zmieści, NZŻ chciała zabrać, żeby wozić dziadków w bagażniku. :] Jak zwykle w takich przypadkach, policzyłem do 10 i przyznałem NZŻ rację. ;) Na moje nieszczęście, NZŻ faktycznie miała rację - kiedy przyszło co do czego, zmieściła się pięknia cała gigantyczna góra bambetli! :O Kocham ten samochód. :D

Warun do jazdy trafił się kiepawy - jechaliśmy nocą, żeby Młoda się nie awanturowała (w efekcie NZŻ przespała większość drogi, a Młoda z tylnego siedzenia gadała ze mną przez pół nocy :D), deszcz lał przez całą drogę, do tego wiało, jakby się kto powiesił - i oczywiście prosto w pysk. :/ Jechaliśmy DK8, DK72, DW708, A2, DK2, DK3 (normalnie jeździliśmy z Warszawy DK2 i DK14, ale pan Krzysztof Hołowczyc tak sobie wymyślił, postanowiliśmy dać mu szansę :). Mile mnie zaskoczyła reakcja auta na kałuże i wodę w koleinach - czuć tylko lekki opór, żadnego miotania się po drodze (nawet przy wjechaniu jedną stroną), poślizgów, cudów na kiju - nic. Jedzie jak czołg. :] Z mniej miłych rzeczy - zaskoczyła mnie trochę reakcja na uderzenia wiatru. Spodziewałem się, że tak wysokim i wielkim samochodem będzie bujać, ale nie spodziewałem się, że po uderzeniu wiatru z boku auto przez dłuższą chwilę będzie mnie ciągnąć gdzieś w krajobraz. :) To nic strasznego, ale wymaga przyzwyczajenia. Myślałem, że będzie gorzej, jeśli chodzi o hałas - jest sporo ciszej, niż w Maździe. :) Przy 120 km/h jest super, przy 130 nadal można normalnie rozmawiać, powyżej 135 zaczynało mi zagłuszać radio, a nie chciałem pobudzić śpiących dziewcząt moją straszną muzyką. :] Na autostradzie zerknąłem na spalanie i złapałem lekki przymarszcz - ponad 10 l/100 km! :O Ze swoją charakterystyką aerodynamiczną cegły MCVka nie jest niestety zwierzęciem autostradowym... ;)

Po przyjeździe byłem w ciężkim szoku, jak wygodnym samochodem jest MCVka! :O Z puga po takiej trasie wysiadałem połamany. Z Mazdy - lekko wymiętoszony. Gdyby nie ciągły kontakt z hordą debili zaludniającą polskie drogi, MCVką mógłbym tak jechać, i jechać... :) Żadnego bólu pleców, nic. Bajka. :]

Przed drogą powrotną pojechałem do znajomego warsztatu i poprosiłem o sprawdzenie ciśnienia w oponach, bo jakieś takie przyklapnięte mi się wydały. Nie wiem, jakie ciśnienie było początkowo, ale niższe, niż 2.4/2.6 atm z najklejki. Z mało zabawnych rzeczy - po wymianie żarówek pojechałem na Stację Kontroli Pojazdów i poprosiłem o wyregulowanie świateł. W drodze powrotnej (również ciemną nocą) okazało się, że światła świecą na jakieś 15 m przed samochodem. :( Na szczęście było w miarę pusto i przez większość czasu mogłem używać świateł drogowych, ale kurde - co też autor z SKP miał na myśli? :> A, wracaliśmy przez DK32, bo w tamtą stronę na DK2 za autostradą, mimo soboty i 4oo nad ranem, drogą ciągnął się sznur tirów. :/ Dalej klasycznie, DK14 i DK2, bo Krzysio czemuś dostał amoku i namiętnie próbował skierować nas w jakieś kosmiczne chabazie. :> Trafiło się więcej okazji do wyprzedzania i kolejny szok - bardzo dobre odejście na czwórce! :O Spodziewałem się, że będzie dużo gorzej, tymczasem wyprzedza się nawet fajniej niż Mazdą, a Mazda miała 280 Nm momentu obrotowego... :)

Przy okazji pękło 3000 km nalotu, więc na poniedziałek umówiłem się już na wymianę oleju i filtra, przy okazji w ASO wyregulują też światła, może im pójdzie lepiej. :)

piotrkrk - 2011-02-14, 16:57

bebe napisał/a:


Przy okazji pękło 3000 km nalotu, więc na poniedziałek umówiłem się już na wymianę oleju i filtra, przy okazji w ASO wyregulują też światła, może im pójdzie lepiej. :)


Ciekawa relacja. Jedno mnie zastanawia - dlaczego chcesz zmieniać olej tak wcześnie, to chyba nie jest zalecane w książce serwisowej?

laisar - 2011-02-14, 17:59

bebe napisał/a:
Kocham ten samochód. :D

Uważaj, bo zaraz Cię wyzwą od fanatyków... <;

(Ale w tym przypadku w pełni podzielam Twoje odczucia - pakowanie taaaaaakiego bagażnika to sama przyjemność).


Cytat:
Jedzie jak czołg.

To raczej w jakim-takim terenie - na szybkostradzie ja porównałbym raczej do TGV (((;


Cytat:
Myślałem, że będzie gorzej, jeśli chodzi o hałas

Niestety, apetyt rośnie w miarę jedzenia... Ale wyciszę na wiosnę, to się podzielę punktami doświadczenia.


Cytat:
Ze swoją charakterystyką aerodynamiczną cegły MCVka nie jest niestety zwierzęciem autostradowym... ;)

Ogólnie: niby prawda, ale już te konkretne 10 literków to chyba bardziej wina wmordewindu - jak wracałem z ostatnich świąt BN to właśnie na A2 sprawdziłem: przy w zasadzie bezwietrznej pogodzie i bez klimy, dla licznikowych 130 km/h zużycie wyniosło 8,5 L/100 km.

A test wydaje mi się dość miarodajny, bo trwał na całej długości autostrady: wjazd koło Nowego Tomyśla, osiągnięcie "130", kasowanie licznika, jazda do ostrzeżenia o pierwszych bramkach, notowanie zużycia, hamowanie do myta, a potem znowu - 130, kasowanie, notowanie, hamowanie... i tak aż Strykowa.


(Twoje 16V wobec moich 8 tym razem raczej nie ma większego znaczenia).


Cytat:
Żadnego bólu pleców, nic. Bajka.

100% racji, Panie Redachtorze!!11!

bebe - 2011-02-14, 23:47

piotrkrk napisał/a:
Ciekawa relacja. Jedno mnie zastanawia - dlaczego chcesz zmieniać olej tak wcześnie, to chyba nie jest zalecane w książce serwisowej?

Nie jest zalecane, ale "wszyscy" zmieniają. :) Teoretycznie chodzi o to, że w początkowej fazie użytkowania silnika mogą jeszcze pojawić się jakieś drobiny metalu czy co tam, i po to własnie wymienia się olej i filtr po 3000 km, żeby one drobiny nie dewastowały powierzchni w silniku aż do pierwszego przeglądu. Zwyczaj ów pochodzi z dawnych czasów i (teoretycznie) przy dzisiejszej technologii produkcji silników nie ma sensu. Ale "wszyscy" nadal to robią i nie zaryzykuję złej karmy ignorując zwyczaje przodków. ;)

piotrres - 2011-02-15, 22:46

Interesująca relacja, bebe.

bebe napisał/a:
Krzysio czemuś dostał amoku i namiętnie próbował skierować nas w jakieś kosmiczne chabazie. :>


Deja vu! Tydzień temu Krzysio, usiłował mnie wepchnąć na szlak pieszy na Magurę Małastowską ("He, he, he, a jakbyś szlaku nie znał, to byś tamtędy przejechał nie wiedząc, że w zimie tym bardziej się nie da!") A to wysyłał mnię przez cmentarz z I WŚ. :shock:

bebe napisał/a:
Przy okazji pękło 3000 km nalotu, więc na poniedziałek umówiłem się już na wymianę oleju i filtra, przy okazji w ASO wyregulują też światła, może im pójdzie lepiej. :)

Zrobiłem "ankietę" wśród silnikowców na ten temat i opinia była jednoznaczna przesądy swiatła ćmiące... ("A >>czajnik<< ci się pali? Nie. No to co mandolinę kręcisz?!")
No ale wcześniej wymieniłem :oops:

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
Kocham ten samochód. :D

Uważaj, bo zaraz Cię wyzwą od fanatyków... <;

Bo nie będziesz miał bogów przede Jedynie Słusznymi Markami
(które masz obowiązek kochać) ;-)

mekintosz - 2011-02-21, 03:07

Jak dyszki mgłowe spryskiwaczy sie spisaly przy predkosciach powyzej 100 km/h ?
Pawlo - 2011-02-21, 17:20

Nie ma z nimi problemów,testowałem je ostatnio na autostradzie przy 120km/h
REWELACJA :!:

bebe - 2011-02-21, 21:44

mekintosz napisał/a:
Jak dyszki mgłowe spryskiwaczy sie spisaly przy predkosciach powyzej 100 km/h ?

Bardzo dobrze się spisały. Przy prędkości 140 km/h nadal spryskują całą szybę, więc trzeba sobie wybrać puste miejsce do spryskiwania, bo przez ułamek sekundy nic się nie widzi. ;) Nie wiem, jakie są oczekiwania względem tych nowych dysz. Jeśli ktoś liczy na nagłe otwarcie się niebios, dźwięk surm, piękne walkirie w towarzystwie bogów piorunów, rzygające strumieniami morskiej wody na szybę, to nie - nic takiego nie ma miejsca. :] Po prostu działają tak jak powinny, znacznie lepiej niż fabryczne.

marchewa - 2011-02-22, 09:32

Małe pytanko:

Czy wszystkie trzy zagłówki w drugim rzędzie fabrycznie były "płaskie", takie jak w trzecim? Bo ja też mam MCV faza II, ale rocznik 2009 i tylko środkowy jest taki, boczne tradycyjne. A przyznam że o wiele bardziej mi się podobają te płaskie. Jeśli to fabryczne to widać że na bieżąco wprowadzają drobne zmiany... Za co tylko chwalić :)

Jarosław P - 2011-02-22, 13:37

marchewa napisał/a:
Małe pytanko:

Czy wszystkie trzy zagłówki w drugim rzędzie fabrycznie były "płaskie", takie jak w trzecim? Bo ja też mam MCV faza II, ale rocznik 2009 i tylko środkowy jest taki, boczne tradycyjne. A przyznam że o wiele bardziej mi się podobają te płaskie. Jeśli to fabryczne to widać że na bieżąco wprowadzają drobne zmiany... Za co tylko chwalić :)


Ja też mam rocznik 2009 i mam tak samo z przodu i z tyłu po bokach zwykłe zagłówki a środkowy tylni płaski. Wszystkie płaskie czyli nowej generacji były wtedy za dopłatą 800 pln wraz z bocznymi poduszkami i napinaczami pasów tzw. pakiet bezpieczeństwa. Nie wiem jak jest teraz.

marchewa - 2011-02-22, 13:54

Jarosław P napisał/a:
Wszystkie płaskie czyli nowej generacji były wtedy za dopłatą 800 pln wraz z bocznymi poduszkami i napinaczami pasów tzw. pakiet bezpieczeństwa


Ale sęk w tym że ja mam boczne poduchy, dopłaciłem te 800 pln. Chociaż nie jestem pewien co do napinaczy, czy w ogóle są. Nie zmienia to jednak faktu że zagłówki zwykłe. Nikt mi nie proponował tych płaskich...

laisar - 2011-02-22, 14:05

marchewa napisał/a:
nie jestem pewien co do napinaczy, czy w ogóle są

Nie ma ): - jak na razie: w żadnych Loganach, czyli w tym i MCV-ce... (Są wyłącznie Sandero i Dusterze).

marchewa - 2011-02-22, 14:40

laisar napisał/a:
Nie ma ): - jak na razie: w żadnych Loganach, czyli w tym i MCV-ce... (Są wyłącznie Sandero i Dusterze).


Ooooo :( A ja do dziś żyłem w słodkiej nieświadomości że jednak są... Jakis czas temu też się nad tym zastanawiałem i nawet pytałem o to przy okazji pierwszego przeglądu ale mechanik twardo twierdził że są, cyt.: "przecież jak są boczne poduszki to muszą byc i napinacze".

Życie jest brutalne. Ale koniec tematu bo zaraz zrobi się totalny OT, wszak to temat "Nasze samochody" a ja tu wyskakuję z zagłówkami i jeszcze napinaczami, że o poduszkach nie wspomnę :-D

laisar - 2011-02-22, 17:38

Spoko, "przyjdzie walec i wyrówna" (; (tzn. jak znajdę dobre miejsce, to wydzielę i przeniosę d: ).

O pasach - aczkolwiek głównie pod kątem ograniczników, których też niestety w loganach nie ma ): - było trochę tu: http://www.daciaklub.pl/forum/viewtopic.php?t=1728

I nie mam pojęcia, czemu tego nie poprawią - unifikacja byłaby zapewne zarówno tańsza, jak i efektywniejsza niż stan obecny... /:

bebe - 2011-02-23, 01:32

marchewa napisał/a:
Czy wszystkie trzy zagłówki w drugim rzędzie fabrycznie były "płaskie", takie jak w trzecim? Bo ja też mam MCV faza II, ale rocznik 2009 i tylko środkowy jest taki, boczne tradycyjne. A przyznam że o wiele bardziej mi się podobają te płaskie. Jeśli to fabryczne to widać że na bieżąco wprowadzają drobne zmiany... Za co tylko chwalić :)

Wszystkie zagłówki w drugim i trzecim rzędzie są płaskie.

Normalnie pewnie by mi się to podobało, ale obecnie przeklinam ten pomysł w żywy kamień - płaski zagłówek w pozycji schowanej zachodzi dość mocno na oparcie kanapy i koliduje z oparciem fotelika dzieciowego. Żeby nie kolidował, można zagłówek albo podnieść (nie poprawia to widoczności w lusterku ;), albo całkiem wyjąć. Z wyjęciem również nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że fotelik wędruje po całym samochodzie, bo mój pojazd robi w pracy za autobus dowożący mnie i współpracowników na obiad/pizzę/kawusię, w związku z czym przy załadunku towarzyszy niedoli za każdym razem odbywa się kwadratowa dyskusja pt. "a gdzie jest zagłówek? a dlaczego ja nie mam zagłówka? jak się wyjmuje zagłówek? jak się wkłada zagłówek?", itp. Do tego normą jest, że po zakończeniu wyprawy na obiad znajduję np. fotelik poprawnie wstawiony na miejsce i... trzy wyjęte zagłówki w bagażniku. :)

bebe - 2011-02-23, 01:49

Udałem się do ASO na Puławskiej celem niepotrzebnej wymiany oleju. ;) Przy okazji poprosiłem o ustawienie świateł i sprawdzenie czujników cofania.

Za wymianę, olej i filtr zapłaciłem 282 zł (po jakiejś zniżce, bo pan się pomylił i początkowo powiedział 270, potem okazało się że ceny się zmieniły, więc wyszłoby drożej, ale po zniżce tyle). Nie zdecydowałem się na mycie - na zewnątrz -273 °C, a serwis nie oferuje suszenia. :/ Po wymianie przestraszony pan stwierdził, że znaleźli wyciek z miski olejowej, konieczna jest wymiana uszczelki tejże i czy mógłbym jeszcze zaczekać 2-3 godziny. :/ Umówiłem się na późniejszą godzinę tego samego dnia, zabrałem z domu "prowiant" w postaci książek :) , po czym spędziłem 3 godziny zatopiony w lekturze na ASOwej kanapie.

Nie udało mi się dowiedzieć, co mogło być przyczyną wycieku - pan coś mętnie zeznawał, że prawdopodobnie błąd montażu, ale pewności nie miał.

Korzystając z okazji postanowiłem ustalić u źródła, jaki rozmiar felg (z tolerancją) pasuje do MCVki. Pan z działu części Renault stwierdził, że nie ma tego w systemie, w związku z czym on nie wie, i nie wie kto może wiedzieć. :| Problem znalezienia ładnych felg z rozstawem i ET Renault pozostaje nierozwiązany...

opos - 2011-02-23, 07:42

bebe napisał/a:


Nie udało mi się dowiedzieć, co mogło być przyczyną wycieku - pan coś mętnie zeznawał, że prawdopodobnie błąd montażu, ale pewności nie miał.


Czyżby zapomnieli o uszczelce pod filtrem?

Auto Krytyk - 2011-02-23, 09:59

Jeżeli chodzi o felgi to ja kupiłem na zimowe koła takie felgi ET43 i pasują minimalnie bardziej na zewnątrz wystają jakieś 5 mm. Z tym że oryginalne kołpaki trzeba opaskami przywiązać bo nie siedzą za stabilnie
http://allegro.pl/felga-s...1174739793.html

Także możesz kupować ET43.
A co do wycieku to sobie zobacz czy nie leci z simeringu wału korbowego, u mnie w meganie w podobnym silnikiem 1.4 16V 95KM po 10ty.km i roku czasu leciało stamtąd, robili na gwarancji cały rozrząd.

bebe - 2011-03-01, 18:09

Kolejny wstrząsający bajer do MCVki. ;) Przy odbiorze skończyły się breloczki daciowe, a breloczkiem Renault wzgardziłem. :> Jak wiadomo, bez breloczka kluczyk od auta zgubi się natychmiast, bo tak chce przyroda. ;)

Zacząłem więc poszukiwania breloczka, który wyrażałby mnie jako osobę ;) , pasował do MCVki, a przy tym był w podstawowym stopniu praktyczny.

(Odnośnie praktyczności - za breloczek przy kluczykach od Madzi robił... wiedźmiński medalion z edycji kolekcjonerskiej gry Wiedźmin. :) To był spory kawał najeżonego zębami metalu... Efekt - szacun w serwisie Mazdy i dziury w kieszeniach w dwóch parach spodni. )

Kusząco prezentował się Pussy Wagon z Kill Billa (do znalezienia na Allegro), ale kolega ma już taki i głupio byłoby zrzynać od niego.

Wybór padł na to oto takie cudo:



Interesuję się lotnictwem (co prawda GA), z drugiej strony naklejka na drzwiach bagażnika nadaje MCVce nieco frontowego charakteru, więc uśredniając - takie coś. Zwisając z kluczyka w stacyjce wygląda czadowo. :]

greg1367 - 2011-03-05, 09:48

Fajne rozwiązanie, nie stuka o deskę i w kieszeni nie uwiera :lol:
eplus - 2011-03-05, 19:54

bebe napisał/a:
Jak wiadomo, bez breloczka kluczyk od auta zgubi się natychmiast, bo tak chce przyroda. ;)


Niekoniecznie.
Chuck Norris zawsze zostawia kluczyki w stacyjce. 8-)
Sojka dostał od PZU za pokutę występ w teledysku "Samochody nie latają".
Ja uważam, że przeciwnie, natomiast z całą stanowczością stwierdzam, że lądowanie jest manewrem trudnym.
Raz latałem Poldasem. Potem jeszcze 3 lata nim jeździłem. :mrgreen: :idea:

benny86 - 2011-03-05, 20:20

Poderwanie malucha do lotu wcale nie było trudnym zadaniem - wystarczyło przy 80km/h najechać na większą poprzeczną nierówność a resor w przednim zawieszeniu działał niczym trampolina:)
bebe - 2011-03-13, 21:41

MCVka ma imię. :) Po burzy mózgów wśród znajomych stanęło na Matyldzie. :]

Po części na cześć czołgu Matilda MK II (bo prowadzi się jak czołg :), po części na cześć krowy Matyldy (z wiersza Wandy Chotomskiej), a zawsze mogę jeszcze twierdzić, że to na cześć Matyldy z Leona Zawodowca. ;) Poza tym wszystkie Matyldy, jakie znałem, były wybitnie fajnymi dziewczynami i mam ogromny sentyment do tego imienia (córka nie ma na imię Matylda tylko dlatego, że żonie się nie podobało). Mam nadzieję, że MCVka godnie będzie nosić to imię, kryjąc rogatą duszę pod niepozornym i krowiastym wyglądem. :]

Stosowne uroczystości odbędą się na pierwszej wspólnej (ze znajomymi) popijawie w plenerze, jak tylko zrobi się ciepło. Ostrzegłem, że jak mi która/y spróbuje rozbić butelkę szampana o burtę, to zatłukę. :>

benny86 - 2011-03-13, 21:43

Rozbijać butelki o burty nie radzę, ale może wylać troche szampana na karoserię?:D
laisar - 2011-03-13, 21:47

Gratuluję - również Matyldzie!

A gdyby tego szampana spłukać natychmiast wodą, to rozbicie np o felgę chyba nie byłoby specjalnie szkodliwe... (;


Cytat:
prowadzi się jak czołg

To ja, żeby uciąć spekulacje, od razu wyjaśnię, że chodzi o nie-do-zatrzymywalność, a nie zwrotność, przyśpieszenie czy tym podobne parametry... d:

bebe - 2011-03-13, 22:21

Nie, kurna, żadnych szampanów w pobliżu nawet! :Z

Mam niemiłe doświadczenia z chrzczeniem i szampanem. :/ Daaawno, daaawno temu zostałem armatorem nowego jachtu regatowego, klasy Optimist. :] Ponieważ jacht był nowy, wypadało ochrzcić. Do rozbijania flaszki o burtę szczęśliwie nie doszło, ale żeby choć trochę tradycji stało się zadość, spryskano jednostkę szampanem, "zwycięzca rajdu" style. :/ Efekt - jeszcze przez miesiąc kleiłem się do kadłuba i osprzętu, mimo czyszczenia i intensywnego pływania w kapryśnej pogodzie, a i gleb kilka było. :Z

Także - żadnych szampanów ani innych lepkich substancyj w pobliżu Matyldy, Bo Będzie Plaga Bicia™. :Z

TD Pedro - 2011-03-13, 22:26

bebe napisał/a:
MCVka ma imię. :) Po burzy mózgów wśród znajomych stanęło na Matyldzie. :]


gratuluję wyboru... :lol: , czy był to wybór impulsywny? właśnie "leci" Leon Zawodowiec... :-P

bebe - 2011-03-13, 22:27

TD Pedro napisał/a:
czy był to wybór impulsywny? właśnie "leci" Leon Zawodowiec... :-P

Od ośmiu lat nie mam telewizora, więc nie, raczej nie. :]

TD Pedro - 2011-03-13, 22:39

ktoś Cię zdradził? ... - akurat "puścili" ten film w chwili gdy ogłosiłeś chrzest Matyldy... :lol:
maciek - 2011-03-14, 21:18

dzisiaj są imieniny Matyldy :-P
piotrres - 2011-03-16, 23:00

maciek napisał/a:
dzisiaj są imieniny Matyldy :-P


No to trzeba uważać, żeby nie zostać rozwalcowanym przez Matyldę :mrgreen:
zwłaszcza w kontekście genezy nazwy własnej twojej bryki.
Jak zobaczyłem tę naklejkę z zawijasami od razu miałem dziwne skojarzenie z A12 :mrgreen: Demon szybkości to raczej nie był, więc jeździł raczej zgodnie z przepisami ;-)

laisar napisał/a:
Cytat:
prowadzi się jak czołg

To ja, żeby uciąć spekulacje, od razu wyjaśnię, że chodzi o nie-do-zatrzymywalność, a nie zwrotność, przyśpieszenie czy tym podobne parametry... d:


Ale niektóre własności terenowe zbliżone do Matildy Mk. II, a założę się, że jeśli chodzi o pokonywanie wzniesień "Twoja być lepsza" :mrgreen:
P.S.:
sinik masz tylko jeden ? ;-)

bebe - 2011-03-16, 23:22

piotrres napisał/a:
No to trzeba uważać, żeby nie zostać rozwalcowanym przez Matyldę :mrgreen:

Tak się zastanawiałem, czy ktoś (z Antypodów?) pokojarzy. :) Tutaj wersja klasyczna. Z dziwnych rzeczy - posiadam i połowicznie potrafię grać na didgeridoo. :D

piotrres napisał/a:
P.S. ale silnik masz tylko jeden ? ;-)

Jeden, ale za to pali jak dwa. :]

piotrres - 2011-03-16, 23:27

bebe napisał/a:
.... połowicznie potrafię grać na didgeridoo. :D


Porażające, jak mawia Antonio M. ;-)
Aha, coś mi się przypomniało: mam szwagierkę laryngolożkę, która opowiadała mi, że to pomaga na chrapanie (hmm, czy to alibi do mnie?) . O! znalazłem:
http://www.bmj.com/content/332/7536/266.full

chriskb - 2011-03-17, 09:19

bebe

Do Daci powinna pasować bardziej wersja sportowa:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Regards
:-)

piotrres - 2011-03-17, 15:47

kolega z pracy po zobaczeniu Twojej vlepki, bebe
zaproponował naklejkę na przód:
http://www.cslacker.com/i...raqi_photos.jpg

benny86 napisał/a:
Poderwanie malucha do lotu wcale nie było trudnym zadaniem - wystarczyło przy 80km/h najechać na większą poprzeczną nierówność a resor w przednim zawieszeniu działał niczym trampolina:)

A ja leciałem Zaporożcem (pomarańczowy był), taki ze mnie kozak! "Odpowiednio wyprofilowany" garb na zakręcie zadziałał na"mechaniczną pomarańczę" :lol: przy 70 km/h niczym "sky-jump" na "Harriera"
No ale to już KOT!

bebe - 2011-03-29, 15:50

W staryyym kiiiinieee... ;) Dziś trzymający w napięciu film akcji, prezentujący działanie spryskiwaczy mgłowych i zaworków zwrotnych. :]



Tylny spryskiwacz użyty był poprzednio... parę tygodni temu. :]

bebe - 2011-03-29, 17:54

Zanabyłem i przykleiłem soczewkę Fresnela (szerokokątną). Czujniki parkowania nie wykrywają słupków, patyków i innych tego typu przyjemności, soczewka ma pomóc je wypatrzyć. Soczewkę zamontowałem na krótszym skrzydle drzwi.

Tak wygląda po zamontowaniu:



A tak od wewnętrznej strony drzwi:



Tak wygląda w lusterku. Zwracam uwagę na krawężnik przy samej dolnej krawędzi soczewki...



...bo taka jest odległość do krawężnika w rzeczywistości:



Jak widać, szału nie ma - widać dużo, ale wypatrywanie patyków należy prowadzić z pewnym wyprzedzeniem. :)

W ramach zabezpieczenia przed letnim sezonem wypraw majkowych Matylda dostała ochraniacz z organizerem na siedzenie pasażera, za którym siedzi wspomniana Majka i błoci butami oparcie uparcie. :>

Zanabyłem również lusterko do podglądania Majki:



Widać fajnie, ale lusterko raczej nadaje się do klasycznych vanów, gdzie szyba jest hen, gdzieś daleko z przodu. W Dacii mam wrażenie, że lusterko jest za blisko mojej głowy, ale może to kwestia przyzwyczajenia.

I jeszcze takie coś:



Ten jeż mnie rozczulił. :)

maciek - 2011-03-29, 18:35

aż tak ciepło że się w krótkim rekawku chodzi ;)
bebe - 2011-03-29, 21:42

maciek napisał/a:
aż tak ciepło że się w krótkim rekawku chodzi ;)

Wcześniej odkurzyłem całą! tą kolubrynę takim śmiesznym odkurzaczykiem na gniazdo zapalniczki. :> Więc mi było ciepło. :P

bebe - 2011-04-04, 23:56

Zapomniałem się pochwalić - zmieniłem opony na letnie (Nokian H). :)

Przy okazji zajrzałem Matyldzie pod spódnicę :] i załamałem się nieco... Przy zakupie MCVki poskąpiłem i nie wykosztowałem się na koło zapasowe, wychodząc z założenia, że zestaw naprawczy sprawdzi się lepiej. Problem polega na tym, że teraz od spodu, pod podłogą bagażnika zieje GIGANTYCZNA, PUSTA DZIURA! Pomijam już fakt, że przyroda nie znosi próżni :) , ale zaraz za dziurą jest tylny zderzak, więc całość działa jak wielki, wybitnie nieaerodynamiczny lemiesz, ciągnący pod autem wał powietrza. :(

Co zrobić z dziurą? Ideałem byłoby dorobić płaskie osłony podwozia, żeby było aerodynamicznie fajnie. :) Zlikwiduje to problem wału, ale w mojej świadomości nadal, jak zadra, będzie tkwić ta niewykorzystana przestrzeń. ;) Kupno koła zapasowego odpada, podobnie jak instalacja butli na podtlenek LPG. :>

Pomysły? :)

laisar - 2011-04-05, 00:09

Plastikowy, zamykany pojemnik-szuflada na mniej potrzebne bagaże?

Dodatkowy bak?

Przespawać niżej podłogę bagażnika?

Aku + silnik elektryczny do toczenia się w korkach?

maciek - 2011-04-05, 05:44

dyfuzor, system KERs, wydech z przodu :mrgreen:

Silnik elektryczny byłby genialnym rozwiązaniem

RnR - 2011-04-05, 18:54

Pojemnik na kota? ;)
laisar - 2011-04-05, 19:25

maciek napisał/a:
Silnik elektryczny byłby genialnym rozwiązaniem

No ba... Strasznie za mną ostatnio chodzi, bo odczuwam głęboki egzystencjonalny niesmak w sytuacjach, kiedy da się tylko kulać te 15-20 km/h, a tymczasem z przodu daćki ciągle dudni 1,6 litra /:

maciek - 2011-04-05, 19:37

jak wygląda MCV pod spodem ? jaki silnik jest potrzebny by rozpędzić MCV do 25km/h i jaki jest potrzebny akumulator by jechać samochodem ciągle 30min. reszta zależy już od typu zawieszenia i sposobu przekazania mocy na tylne koła.

Ostatnio oglądałem Pirusa koszt paneli słonczych na dach wynosi 5tys. zł i paneli wspomagają klime. MCV ma w miarę dużą przestrzeń na dachu którą można by ciekawie wykorzystać. ;-)
chyba odchodzę wątku o Matyldzie :mrgreen:

Dusterjack - 2011-04-05, 19:58

Można zamontować śmigło które będzie wprawiane w ruch przez pęd powietrza i które napędza wytwornicę prądu. Uzyskany dodatkowy prąd pozwoli doładowywać akumulator i odciąży alternator i na pewno spadnie spalanie ;)


A tak na poważnie proponuję lukę wypełnić pianką i zamalować farbą np. w czarną a nie reagujacą z pianką.
Sposób lekki i nie będzie juz zawirowań powietrza.

piotrres - 2011-04-05, 21:43

bebe napisał/a:


Co zrobić z dziurą? Ideałem byłoby dorobić płaskie osłony podwozia, żeby było aerodynamicznie fajnie. :) Zlikwiduje to problem wału, ale w mojej świadomości nadal, jak zadra, będzie tkwić ta niewykorzystana przestrzeń. ;)
Kupno koła zapasowego odpada, podobnie jak instalacja butli na podtlenek LPG. :>

Pomysły? :)

-Dyfuzor wiąże się z przeróbką zderzaka,
Jak ci nie odpowiada "instalacja butli na podtlenek LPG"
to zawsze można dodać zbiornik na wodę (wzrost mocy bojowej: siniki RR Merlin, w Daćce zauważyłem, że silnik pracuje kulturalniej przy...dużej wilgotności powietrza, to z resztą obserwacja niae tylko moja sporo benzyniarzy i dieslarzy przyznało mi rację)
ew. na metanol (pijmy szybciej, bo się ściemnia) silniki BMW :mrgreen:

A na serio: jakiś niepalny wypełniacz? I tak wozisz powietrze!

akofreda - 2011-04-06, 06:23

Ta ja proponuje dmuchane koło ratunkowe (tzw. kaczucha). Wypełni przestrzeń i w razie potrzeby pozwoli Tobie zakrzyknąć: "Ja tylko niosę pomoc" :-D
piotrres - 2011-04-07, 22:26

laisar napisał/a:
maciek napisał/a:
Silnik elektryczny byłby genialnym rozwiązaniem

No ba... Strasznie za mną ostatnio chodzi, bo odczuwam głęboki egzystencjonalny niesmak w sytuacjach, kiedy da się tylko kulać te 15-20 km/h, a tymczasem z przodu daćki ciągle dudni 1,6 litra /:



Też mam absmak.
akofreda napisał/a:
Ta ja proponuje dmuchane koło ratunkowe (tzw. kaczucha).


A może Styrodur, Bebe ?

bebe - 2011-04-13, 14:17

...a echo z przyzwyczajenia odpowiedziało "mać... mać... mać...". :/ Jakiś tępy wuj przefasonował mi wczoraj błotnik na parkingu pod pracą. :( Oczywiście wspomniany wuj ulotnił się bez śladu, monitoringu nie ma, bo "parking" to po prostu ogromne klepisko, ziemia niczyja. Już mniej by mnie bolało, gdybym sam w coś przywalił. :/ A tak to człowiek chucha, dmucha, zakłada jakieś czujniki, soczewki, cuda na kiju, a i tak przyjdzie taki buc i zepsuje. :(

Umówiłem się na wycenę i ewentualną naprawę na Puławskiej po świętach. Przy okazji zaordynowałem rzut okiem na czujniki cofania (skrajny prawy nie działa w ogóle, pozostałe od przypadku do przypadku), zamówiłem sobie na otarcie łez impulsowe przełączniki szyb, przy okazji każę też założyć magiczny kabelek łączący wycieraczki ze spryskiwaczami. ;)

Pozostaje mieć nadzieję, że niewydarzoną francę z parkingu jasny wuj wyrypie w krzaku dzikiej róży. :|

krakry1 - 2011-04-13, 14:40

Buc, Bucem był, jest i będzie. Chyba ,ze to była Oślica. :cry:
48piotr - 2011-04-13, 15:07

bebe napisał/a:
wyrypie w krzaku dzikiej róży.

Oby był jurny :oops:

piotrres - 2011-04-13, 18:36

...i kawałek szkła iżby przyjemności nie miał :mrgreen:
RnR - 2011-04-13, 19:57

Wyrazy wspolczucia - na zdjeciu nie wyglada tak strasznie - moze wystarczy jakas polerka/kredka? Czy moze blacha jest jednak pogieta?

I taki drobny hint - zobacz za ile sa te blotniki "na szrotach" - z tego co ogladalem dustera to jest bardzo podobny do Citroena Saxo ktorego mialem - tam wymiana blotnika zajmowala mi ~15 minut a za fabryczny lakierowany blotnik dalem mniej niz stracil bys na znizkach - JESLI znalazl bys stan igielke to moze to byc tez opcja :)

Ernest - 2011-04-13, 20:26

bebe napisał/a:
Jakiś tępy wuj przefasonował mi wczoraj błotnik na parkingu pod pracą.


takiego to w gębe lać i patrzeć czy obie strony puchną !

bebe - 2011-04-13, 23:29

RnR napisał/a:
Wyrazy wspolczucia - na zdjeciu nie wyglada tak strasznie - moze wystarczy jakas polerka/kredka? Czy moze blacha jest jednak pogieta?

Blacha jest pogięta, głąb wbił akurat ten rant błotnika, więc nie wiem czy to w ogóle do uratowania; widać też na zdjęciu, że poniżej tych rys złamał się rant wewnątrz błotnika.

RnR napisał/a:
I taki drobny hint - zobacz za ile sa te blotniki "na szrotach" - z tego co ogladalem dustera to jest bardzo podobny do Citroena Saxo ktorego mialem - tam wymiana blotnika zajmowala mi ~15 minut a za fabryczny lakierowany blotnik dalem mniej niz stracil bys na znizkach - JESLI znalazl bys stan igielke to moze to byc tez opcja :)

Jest to jakiś pomysł. Przede wszystkim zobaczę, ile krzykną mi w ASO. Mam jednakowoż złe przeczucia, bo kiedy zapytałem, co mam zrobić z taką mikroskopijną ryską nad wlewem baku (również dzieło pipy parkingowej), zaproponowano mi... lakierowanie całego elementu. :| Niestety - kredki, polerki itp. stanowią dla mnie zupełną magię, jeśli nie będę musiał to wolałbym się nie uczyć na żywym organizmie.

mrówa - 2011-04-14, 08:36

Łączę się w bólu :-(
Nie dość, że baranów na drogach nie brakuje, to na parkingach jest ich chyba jeszcze więcej :-/
I niestety obawiam się, że stanowisko ASO będzie takie, iż cały element do malowania...

opos - 2011-04-14, 09:54

Jak już to do wymiany, wgłębienie jest na zagięcu blachy tego raczej się nie da odessać ani wypuknąć. Ja zresztą mam też podobną pamiątkę na drzwiach ale nic nie robię niech sobie będzie.
benny86 - 2011-04-14, 10:14

bebe napisał/a:
Niestety - kredki, polerki itp. stanowią dla mnie zupełną magię, jeśli nie będę musiał to wolałbym się nie uczyć na żywym organizmie.

Na wszytsko jest sposób. Idziesz na szrot, kupujesz jakikolwiek, najtanszy błotnik (ja wziąłem od jakiegoś peugeota za czteropak tyskiego) i na nim się uczysz. Jeśli stwierdzisz że dasz radę, bierzesz się za Matyldę. Ja tak zrobiłem zanim zreanimowałem zderzako-błotnik w fordzie Ka i efekt bardzo zadowalający

PiotrWie - 2011-04-14, 10:50

A ja jeśli nie jest to uszkodzone do blachy to bym to zostawił - nic nie przyspiesza korozji samochodu tak jak jakiekolwiek ingerencje w blachę ( no chyba ze błotnik w MCV jest tylko przykręcony, bez żadnego zgrzewania) Jak odebrałem Lagunę ( 1999r ) po kilku dniach wjechałem na kamień i wgniotłem próg. Zaprzyjaźniony mechanik obejrzał, zaproponował pozostawienie w spokoju. Do dzisiaj brak rdzy. :-D
Prezes - 2011-04-14, 12:30

Ale pewnie bebe nie chce zostawić wgniecenia ze względów estetycznych, a nie "rdzawych". Szkoda mieć zeszpocone prawie nowe auto. Ja bym szukał błotnika w kolorze na alledrogo i innych temu podobnych.
Malutki - 2011-04-14, 19:48

bebe napisał/a:
Przede wszystkim zobaczę, ile krzykną mi w ASO.


Jak zaczną krzyczeć to zapytaj czy uwzględnili wszystkie dostępne zniżki na części i robociznę bo jako członek klubu Dacia Polska (któremu prześwietny serwis na Puławskiej dzielnie sekunduje - mała porcja wazeliny ;-) ) chyba możesz liczyć na ich fachową pomoc i zniżki.

Jak się nie uda to trudno ale ja próbowałem i się udało wycisnąć od nich że akurat trafiłem na jakąś promocję czy coś podobnego.

Gdy ich odwiedzam to zawsze (choć mają to w papierach) przypominam im, że są jedynym serwisem który obsługuje mój samochód i że jestem z tego dumny.

Obecnie jestem w trakcie wyceny po drobnej kolizji i też regularnie ich odwiedzam.

bebe - 2011-04-27, 15:56

Kolejna wycieczka do Zielonej Góry. Tym razem wymiękłem i wymontowałem trzeci rząd siedzeń, bo poza tradycyjną górą tobołów jedzie jeszcze namiot, psiwory (chcemy przetrenować u dziadków w ogródku spanie pod namiotem z Młodą), rowerek biegowy oraz śpiewający nocnik wielkości daewoo tico. :> Z perspektywy jednak - jestem miętka nindzia, gdybym się bardziej przyłożył, np. utykając skarpetki w pustych przestrzeniach nocnika, spokojnie spakowałbym się i ze złożonym trzecim rzędem, i nadal spakowane by było do wysokości rolety. :]

Tym razem bezkrytycznie łykamy wszystko, co Krzyś Hołowczyc wymyśli - DK2, w Łowiczu DW703 przez Łęczycę aż do wjazdu na A2. Zjazd już w Komornikach i DK32 do Zielonej. Trasa na noc fajna, ale w dzień chyba bym się nie odważył. Spalanie póki co nieznane, bo muszę pozbierać kwitki, średnia wyszła gdzieś coś 84 km/h, więc mniej kontrowersyjna. :) Na A2 darłem twardo 140 km/h i jechało się bardzo fajnie - przy tej prędkości Matylda łapie jakiś drugi oddech, bo w okolicach 130 jest głośniej i jedzie jakby mniej chętnie.

Jeszcze na DK2, w okolicach Sochaczewa wykonałem najbardziej epickie wyprzedzanie wszechczasów. :D Sytuacja - przede mną dwa tiry i coś pomiędzy nimi, tuż przed rondem wpuszczam przed siebie dwóch samozabójców, którzy postanowili wyprzedzić mnie nawet za cenę czołówki. :/ Za rondem długi łuk w prawo, tiry rozpędzają się pomału, chętnych do dalszego kozaczenia brak. Naczytawszy się wcześniej o obserwacji drogi, wypatrzyłem sobie w światłach latarni i tirów przede mną, że caaały długaśny łuk w przeciwnym kierunku jest pusty - sprawdziłem tylko, czy linijka jest przerywana i za mną nie ma innych chętnych, po czym lewy kierunkowskaz i ognia. :) Bez najmniejszego wysiłku łyknąłem sobie za jednym strzałem dwa tiry i trzy osobówki, cały czas przy pełnej widoczności drogi, bez szarpania się i kombinowania. Chętnych na powtórzenie wyczynu nie zauważyłem, nawyk gapienia się w lampy poprzednika był silniejszy. Myślenie ma kolosalną przyszłość. :]

Droga powrotna znowu wedle Krzysia, chociaż inna - DK32, potem DW304 na Babimost, Krzysio wyniośle zignorował obwodnicę tegoż i poprowadził przez miasto, dalej do Nowego Tomyśla i dalej autostradą i tak jak w tamtą stronę. Opcja przez Babimost znacznie fajniejsza niż przez Wolsztyn, no i ominęliśmy masakrę w postaci odcinka DK5 Stęszew - Komorniki w logiczną niedzielę wieczorem.

Dzisiaj od 7oo rano - ASO Puławska. Krótko mówiąc - szału nie ma. :/

Na wzmiankę o montażu magicznego kabielka łączącego spryskiwacze z wycieraczkami ;) główny pan elektryk reaguje lekką paniką, że oni tego nie robią, nie robili, nie będą robić, a w ogóle to przez ten kabielek same nieszczęścia, jedno UCH ponoć padło, a krowy przestały się nieść. Słowem - mowy nie ma. :|

Naprawa błotnika i ryski na drzwiach wyceniona na jedyne 3500 zł, będę zgłaszał szkodę i naprawiał z ubezpieczenia, nie mam siły i czasu się bawić.

Zamówione przełączniki impulsowe pasują do konsoli po lifcie, i owszem, ale w wersji bez klimatyzacji. :/

W międzyczasie pan elektryk (inny niż ten pierwszy) walczy z czujnikami cofania - kończy się zdjęciem zderzaka, okazuje się, że kabielek był za krótki i pod wpływem wibracji luzował się, a że czujniki są połączone szeregowo, to wariowały wszystkie. Po wymianie czujnika z feralnym kabielkiem ma być ok.

Na moją prośbę pan elektryk wyjmuje oryginalne przełączniki szyb i podpina te impulsowe - mimo, że jak sam twierdzi, nie wierzy, że to tylko kwestia przełączników. :) Jednego niewiernego Tomasza mniej. :] Pan elektryk nie podejmuje się wyrzeźbienia przełączników impulsowych tak, żeby pasowały (trzeba przełożyć samą kołyskę od przycisku nieimpulsowego, wiąże się to z wycięciem i wklejeniem plastiku tu i tam), ale sam proponuje, że złoży mi konsolę centralną z wyciągniętymi przewodami od szyb, a ja sobie sam wyrzeźbię przełączniki, podłączę i wsadzę w mocowania. Nie wiem jeszcze, jak mi to pójdzie, ale przynajmniej nie słuchałem o "nie da się", "utracie gwarancji" i innych nieszczęściach.

W międzyczasie odwiedzam pana Piotra Szlęzaka, z którym gawędzę sobie miło. Pan Piotr wyjaśnił, że w kwestii Kabelka Zagłady of Doom jednak "da się". :] Szczegóły będę znał po długim weekendzie, zainteresowani powinni kontaktować się z panem Piotrem prywatnie (na forum - POS).

Na koniec poczekałem godzinę na umycie samochodu, ale w sumie to wybaczalne, bo Matylda niemal prosto po trasie była usyfiona jak nieboskie stworzenie, więc było co myć. :) Zapłaciłem tylko za zamówione przełączniki, bodajże 244 zł (nowy VAT).

maciek - 2011-04-27, 16:11

bebe napisał/a:
wymontowałem trzeci rząd siedzeń,


a czy na pewno można wymontować trzeci rząd siedzeń i jeździć :?:

bebe - 2011-04-27, 16:17

maciek napisał/a:
bebe napisał/a:
wymontowałem trzeci rząd siedzeń,

a czy na pewno można wymontować trzeci rząd siedzeń i jeździć :?:

Technicznie - jest to możliwe. :) ("...odkręcił śrubkę i odpadła mu d..a." ;)

Czy samochód zarejestrowany na określoną liczbę pasażerów może mieć (chwilowo) mniej siedzeń niż miejsc w rejestracji? Na zdrowy chłopski rozum nie powinno być problemu, ale nasze przepisy miewają ze zdrowym rozsądkiem mało wspólnego. :) Idę góglać.

maciek - 2011-04-27, 16:28

bebe napisał/a:
maciek napisał/a:
bebe napisał/a:
wymontowałem trzeci rząd siedzeń,

a czy na pewno można wymontować trzeci rząd siedzeń i jeździć

Technicznie - jest to możliwe. :) ("...odkręcił śrubkę i odpadła mu d..a." ;)

Czy samochód zarejestrowany na określoną liczbę pasażerów może mieć (chwilowo) mniej siedzeń niż miejsc w rejestracji? Na zdrowy chłopski rozum nie powinno być problemu, ale nasze przepisy miewają ze zdrowym rozsądkiem mało wspólnego. :) Idę góglać.

chodziło mi właśnie o Prawo i szukanie dziury w całym by dać mandat.

bebe - 2011-04-27, 17:04

maciek napisał/a:
chodziło mi właśnie o Prawo i szukanie dziury w całym by dać mandat.

Przeczytałem dwa rozdziały Prawa o Ruchu Drogowym, jakieś fora, rozporządzeń nie chce mi się już czytać. Z tego, co zrozumiałem, powtórnemu badaniu i wydaniu nowego Dowodu Rejestracyjnego podlegają zmiany konstrukcyjne, w szczególności te prowadzące do zmiany typu pojazdu (ciężarowy <-> osobowy, itp.). Zmiana liczby miejsc dopuszczona konstrukcyjnie nie podlega zgłoszeniu, czyli według mnie można w MCVce wyciągnąć trzeci rząd siedzeń (kulturalne zatrzaski), ale drugiego już nie (śruby). Co więcej, wyczytałem też, że policja dopuszcza np. wymontowanie kanapy (tymczasowa "zmiana konstrukcyjna") w celu przewozu fotela babuni, ale już czepia się, jeśli w miejscu kanapy jest klatka antykapotażowa (trwała zmiana konstrukcyjna). Dalej tematu nie drążyłem, jestem dobrej myśli.

maciek - 2011-04-27, 17:14

bebe, to dobrze
mrówa - 2011-04-27, 19:59

bebe napisał/a:
Naczytawszy się wcześniej o obserwacji drogi,


Też chciałam poczytać, ale nie działa... :/

bebe - 2011-04-27, 20:02

mrówa napisał/a:
Też chciałam poczytać, ale nie działa... :/

Pisałem z pamięci i skończyło się, jak skończyło. :> Już poprawiłem, przepraszam!

mrówa - 2011-04-27, 20:06

bebe napisał/a:
Już poprawiłem, przepraszam!


Nic nie szkodzi, ważne że już można poczytać :)

benny86 - 2011-04-27, 20:17

bebe napisał/a:
wyczytałem też, że policja dopuszcza np. wymontowanie kanapy (tymczasowa "zmiana konstrukcyjna") w celu przewozu fotela babuni, ale już czepia się, jeśli w miejscu kanapy jest klatka antykapotażowa (trwała zmiana konstrukcyjna). Dalej tematu nie drążyłem, jestem dobrej myśli.

U mnie w firmie kolesie z zaopatrzenia często tak robią - w mercedesach vito wyjmują tylne siedzenia robiąc z 6osobówki 3osobówkę z większą częścią na bagaż. Mieli kilka kontroli policyjnych i nikt nie pytał o to

eplus - 2011-04-27, 21:18

Cytat:
...czyli według mnie można w MCVce wyciągnąć trzeci rząd siedzeń (kulturalne zatrzaski), ale drugiego już nie (śruby). Co więcej, wyczytałem też, że policja dopuszcza np. wymontowanie kanapy (tymczasowa "zmiana konstrukcyjna") w celu przewozu fotela babuni,....

A jak ktoś nie wymontuje trzeciego rzędu siedzeń, a zmieści fotel babuni, to gdy go złapią ma przechlapane, gdyż wprowadził nietrwałą nieprzewidzianą przez producenta zmianę konstrukcyjną w celu zwiększenia liczby miejsc i przewożenia babuni na 8-mym miejscu :!:

bebe - 2011-05-05, 17:17

Dla porządku - założyłem impulsowe przełączniki szyb. :) Tak to wygląda w działaniu:



Jak sobie zrobić takie - tutaj.

bebe - 2011-05-12, 14:54

Dzisiaj rano odstawiłem Matyldę do ASO, będzie wymieniany błotnik i będą lakierowane drzwi. Odbiór we wtorek.

Przy zgłaszaniu szkody okazało się, że na czas naprawy przysługuje mi samochód zastępczy. Ponieważ auta zastępcze w ASO chwilowo wyszły, polecono mi zadzwonić do wypożyczalni współpracującej z ubezpieczycielem. Pani z wypożyczalni stwierdziła, że w "tej klasie" może mi zaproponować Thalię i Hondę City. :D Kiedy przestałem się już śmiać, zapytałem panią, czy widziała kiedyś Dacię Logan MCV. Pani zaczęła się plątać w zeznaniach. Podpowiedziałem, że to auto 7-mioosobowe i ma bagażnik wielkości Sali Kongresowej. :> Pani ze smutkiem oświadczyła, że w takim razie chyba tylko Ford Transit... :DDD Zapytałem o duże kombi, ale pani stwierdziła kategorycznie, że nie może mi dać "limuzyny klasy wyższej, np. Audi A4" (tu znowu zacząłem się śmiać :D) "albo Audi A6" (no, prędzej :). Koniec końców ustaliliśmy, że auto ma mieć 4 koła i jeździć, a co to będzie, to się okaże w ostatniej chwili.

Wczoraj zadzwonili, że mogą zaproponować Peugeota 407 kombi. Odebrałem go pod ASO i teraz bujam się pugiem z gwizdkiem w świni i patyku, przy czym świnia jest tylko na kierownicy i podłokietniku, a patyk jest plastikowy. :) Ja się chyba nie nadaję do aut klasy ponad-daciowej. :) Jedyne, co mi się podoba, to podłokietnik (sam się otwiera, fajnie się podnosi i nie koliduje z ręcznym) i automatyczna klimatyzacja. :| Cała reszta to pomyłka - sprzęgło twarde, wsteczny z pierścieniem, w środku ciasno, siedzi się na ziemi, ledwo się Majka mieści z fotelikiem na tylnym siedzeniu, w dodatku nic nie widzi, bo okna to lufciki gdzieś pod sufitem, bagażnik to żart sceniczny, widoczność do tyłu tragiczna, czujników cofania nie ma, z przodu z kolei półtora metra maski, sprytnie schowanej częściowo w kabinie, dzięki czemu za słupkami A chowa się cała babcia kołysząca się na krawężniku lub większa część samochodu jadącego prostopadle. :/ Do tego auto z 2007 r. ma nalatane 80 000 km - zawieszenie to zupełna ruina, dzwoni i stuka nawet przy przejeżdżaniu przez farbę na jezdni, kluczyk się rozpada, komputer pokładowy zgłasza rozmaite błędy, ale szczęśliwie ma amnezję - przez całą Puławską twierdził na przykład, że spaliła się jakaś żarówka w jakiejś bocznej lampie (nie był w stanie określić, w której konkretnie), za to później na Marynarskiej/Hynka/Dźwigowej nastąpił cud albo autonaprawa, bo żarówki już były ok. :)

Po pierwszych 5 minutach ostrej zabawy w otwieranie i zamykanie podłokietnika, kiedy już pierwszy zachwyt minął - wolę Dacię. :P

krakry1 - 2011-05-12, 17:04

Fajna recenzja Peugeota 407 ... powinni ja umieścić w jakimś moto-czasopiśmie. :mrgreen:
maciek - 2011-05-12, 17:35

uroki aut drogich i bajerowatych + moda na okna umieszczone wysoko też tego nie lubię ( vectra c fl) tyle że jak robiłem za szofera kolegi to ta bryczka ma idealny stan techniczny i ctdi 150km ;-)
mrówa - 2011-05-12, 19:11

bebe napisał/a:
Po pierwszych 5 minutach ostrej zabawy w otwieranie i zamykanie podłokietnika, kiedy już pierwszy zachwyt minął - wolę Dacię. :P

Świetna recenzja :mrgreen:

laisar - 2011-05-12, 20:47

bebe napisał/a:
przysługuje mi samochód zastępczy

W wrześniu 2009 r. też miałem większą przygodę blacharską (niedługo przed pierwszym zlotem, na którym można było obejrzeć efekty) i po początkowych problemach z autem zastępczym skończyło się na 9-dniowym ujeżdżaniu... forda galaxy mk3 <: z Eurocaru. (Pomogło, za podpowiedzią agenta ubezpieczeniowego i przy współpracy innego doradcy infolinii ubezpieczyciela niż przy pierwszym kontakcie, żądanie pisemnej odmowy podstawienia 7-osobówki). Nie wiem, czy coś się zmieniło w warunkach ubezpieczenia, ale warunek "podobnej klasy i wielkości" to akurat przypuszczam, że wątpię... (Aczkolwiek musieliśmy zaczekać jeden dzień i z serwisu, gdzie MCV-ka już została, wróciliśmy późnym wieczorem... focusem - dobrze że byliśmy tylko z jednym dzieckiem. No i musiałem sam pojechać go wymienić na galaxy, bo wg warunków przysługuje tylko jedno podstawienie auta (((: ).

Tak więc, MCV-kowicze, w razie potrzeby nalegajcie na 7-osobówkę...


Cytat:
bujam się pugiem

No proszę, a zawsze mi się nawet dość podobał... <; Aczkolwiek za część negatywów wydaje się odpowiadać wyeksplatowanie, za co nie ma co do końca obwiniać auta.

Jak zawsze - świetnie napisane, chylę czoła (:

Mnie talentu nie staje, więc tylko skrótowo: galaxy był oczywiście całkiem fajny - silnik bodajże 2.0 TDCI, 140 KM, całkiem ładnie ciągnący nielekkie cielsko, najwyższa wersja wyposażenia, w środku wysoko i szeroko, świetne wyciszenie - ale... No właśnie: czeguś nie zachwycał /: Może po prostu zbyt wiele spodziewaliśmy się po "takiej bryce"? Jedyne, co naprawdę bardzo, bardzo podobało się żonie, to kapitańskie fotele z przodu [:


Cytat:
okna to lufciki gdzieś pod sufitem

To jest zwykłe kombi - a co dopiero powiedzieć o 5008 albo chevym orlando, co to niby mają zapędy vanowe? Taki teraz trynd /:

mausi64 - 2011-05-12, 22:48

bebe napisał/a:
Kolejna wycieczka do Zielonej Góry. Tym razem wymiękłem i wymontowałem trzeci rząd siedzeń, bo poza tradycyjną górą tobołów jedzie jeszcze namiot, psiwory ......

...... Na koniec poczekałem godzinę na umycie samochodu, ale w sumie to wybaczalne, bo Matylda niemal prosto po trasie była usyfiona jak nieboskie stworzenie, więc było co myć. :) Zapłaciłem tylko za zamówione przełączniki, bodajże 244 zł (nowy VAT).


no po prostu ubawiłam się prawie do łez.... będzie mi się dobrze spało :mrgreen:
grunt to poczucie humoru !!!!!

pozdrowienia dla bebe

bebe - 2011-05-12, 23:35

laisar napisał/a:
Tak więc, MCV-kowicze, w razie potrzeby nalegajcie na 7-osobówkę...

Przyznaję bez bicia, że akurat w ten weekend 7-osobowość MCVki jest mi doskonale zbędna. :) Po prostu pani w infolinii mi wlazła na ambicję tą Thalią czy City i jakoś tak wyszło. :]

laisar napisał/a:
No proszę, a zawsze mi się nawet dość podobał... <;

Cóż, różne są zboczenia. :) A poważnie - wygląda może fajnie, chociaż znacznie bardziej mi się podobał 406 (głównie ze względu na dwie pierwsze części Taxi :). Ale gigantyczne słupki poprowadzone gdzieś na środek maski to nie jest kwestia wyeksploatowania auta. Ani to, że drzwi kierowcy mają kosmiczną długość, większą chyba niż w niektórych trzydrzwiowych hatchbackach, dzięki czemu wszelkie zalety pięciodrzwiowego nadwozia (wsiadanie na ciasnym parkingu) udało się zniwelować. Ani to, że roleta w bagażniku nie podnosi się, ani nie zwija, tylko po prostu jest, ostateczna jak obelisk w Odysei Kosmicznej 2001 - żeby dostać się do bagażnika, trzeba ją chyba wyjąć i oprzeć o auto. Ani to, że powyżej nad roletą nie ma miejsca nawet na kapelusz, bo dach w tym "kombi" opada zaraz za kanapą, więc pakowanie "po dach" nie ma sensu. Ani to, że siedząc niemal na podłodze mam potężny problem z zajęciem prawidłowej pozycji za kierownicą, bo albo mam za blisko kierownicę, albo leżę jak gangsta.

A jeszcze z dziwnych rzeczy - może mam coś z głową, ale wydaje mi się odrobinę wbrew logice, kiedy przyciśnięcie guzika elektrycznych szyb w dół (do siebie) powoduje... podnoszenie szyby, a w górę (od siebie) - opuszczanie. :) Ale ja truskawki cukrem... ;)

laisar - 2011-05-13, 06:47

bebe napisał/a:
różne są zboczenia

"Podobał" = z daleka, z zewnątrz, bez wnikania w szczegóły (; Nigdy mnie aż tak nie zainteresował, żebym wiedział o nim cokolwiek więcej poza tym, jak wygląda. (Te fikuśne trójkąty z zachodzącej na boki tylnej szyby...).

Za to "406" była doskonale nijaka d:

Cendra - 2011-05-13, 09:40

bebe napisał/a:
A jeszcze z dziwnych rzeczy - może mam coś z głową, ale wydaje mi się odrobinę wbrew logice, kiedy przyciśnięcie guzika elektrycznych szyb w dół (do siebie) powoduje... podnoszenie szyby, a w górę (od siebie) - opuszczanie. :) Ale ja truskawki cukrem... ;)


Jeżeli to są takie przyciski jak na tej aukcji:
http://allegro.pl/przelac...1573359139.html
... to ja nie widzę w tym nic dziwnego... Np. Renault Scenic II, tam działa to na tej samej zasadzie. Pojawi się sterowanie na drzwiach w Dacii i też tak będzie.
Przycisk działa na zasadzie góra-dól (wychyla się lub chowa), mam rację :?: Do siebie wychyla się w górę i szyba jedzie w górę, od siebie chowa się do dołu i szyba zostaje opuszczona.

bebe - 2011-05-13, 15:27

Cendra napisał/a:
Przycisk działa na zasadzie góra-dól (wychyla się lub chowa), mam rację :?: Do siebie wychyla się w górę i szyba jedzie w górę, od siebie chowa się do dołu i szyba zostaje opuszczona.

Jest jak mówisz. Jak dla mnie, to wychylenie jest niemal niezauważalne, za to cały panel jest pod kątem, stąd zapewne opaczne zrozumienie intencji twórców puga. Słowem - widły chłopu, nie zegarek. ;)

Dzisiaj bawiłem się automagicznymi wycieraczkami, bo akurat był deszcz. :) Bardzo fajna sprawa, chociaż detekcja intensywności opadu wymaga jeszcze dopracowania - u mnie wyglądało to tak, że podmuch wiatru zalewał szybę deszczem, wycieraczki dystyngowanie zgarniały wodę raz na minutę, po dłuższej chwili zaczynały przyspieszać, aż do prędkości, przy której chyba chciały szybę nie tyle wytrzeć, co ogrzać, i tak znowu przez parę minut, mimo, że deszcz w międzyczasie zelżał i wystarczyłoby jedno machnięcie na parę minut. :)

Cendra - 2011-05-13, 20:20

bebe napisał/a:
Jest jak mówisz. Jak dla mnie, to wychylenie jest niemal niezauważalne, za to cały panel jest pod kątem, stąd zapewne opaczne zrozumienie intencji twórców puga. Słowem - widły chłopu, nie zegarek. ;)


Scenior ma to idealnie w poziomie, więc obsługa wydaje mi się intuicyjna. :)

Ale jak widziałem zdjęcia Renault Sandero ph II to tam zamontowali ten sam panel co w np. w Scenicu pod katem +/- 45 st. Czyli spieprzyli temat...

bebe - 2011-05-18, 12:06

Matylda odebrana. :) Zgodnie z umową, wymieniono błotnik i wycieniowano drzwi kierowcy (cokolwiek by to nie znaczyło). Panowie w serwisie blacharsko-lakierniczym wypatrzyli także, że porysowane jest lusterko pasażera, więc sami z siebie zadzwonili do ubezpieczyciela, czy zgadza się objąć lusterko likwidacją szkody. Niestety nie doczekali się odpowiedzi aż do wczoraj, odpowiedzi, dodajmy, pozytywnej. :) W efekcie mam jeszcze zamówioną osłonę lusterka, jak przyjedzie, to mam przyjechać na wymianę (ma to trwać 15 minut).

Przez ostatnie permanentne urwanie pupy zapomniałem poruszyć kwestię Magicznego Kabielka +2 Do Spryskiwania™. :( Może przy okazji tego lusterka uda się nie zapomnieć...

Puga pozbyłem się z radością. :) Z ciekawych rzeczy, koło soboty odkryłem w nim... szklany dach. :D Majka oczywiście dostała kota na punkcie dachu, przy czym najbardziej porządany był nie widok przez dach, ale sam proces otwierania i zamykania dachu. :] Jak dla mnie szklany dach jest super przez jakieś 5 minut. :) Potem samochód zaczyna działać jak szklarnia, klimatyzacja przestaje się wyrabiać na zakrętach, przez 95% czasu widoki przez dach są mało porywające. Być może fajnie by to wyglądało w nocy, ale szkło dachu jest mocno przyciemnione, więc pewnie nic by nie było widać. Z mniej fajnych rzeczy, przy ostrzejszym hamowaniu okazało się, że hamulce to raczej spowalniacze. :/ O ile przy niskiej prędkości działały normalnie, o tyle przy większej robiło się nieciekawie.

Jeśli kiedyś jeszcze będę brał auto zastępcze/z wypożyczalni, zwrócę uwagę przede wszystkim na stan i wiek, nawet, jeśli będzie to oznaczać bujanie się jakimś maleństwem.

benny86 - 2011-05-18, 12:11

bebe napisał/a:
wycieniowano drzwi kierowcy (cokolwiek by to nie znaczyło).

Na błotniku masz nowy lakier, na drzwiach i reszcie karoserii fabryczny, na który już działały warunki atmosferyczne (deszcz z całym syfem z otoczenia, słońce itp). Żeby nie było różnicy w odcieniu traktuje się elementy "sąsiadujące" spacjalną pastą/preparatem żeby wyglądało OK

Cendra - 2011-05-18, 15:44

Kolor Twojego samochodu jest raczej ciężko dobrać, powiedź czy widzisz jakieś różnice w odcieniu :?:
bebe - 2011-05-19, 09:29

Cendra napisał/a:
Kolor Twojego samochodu jest raczej ciężko dobrać, powiedź czy widzisz jakieś różnice w odcieniu :?:

Ja nie widzę, ale ja, jak większość facetów, rozróżniam 16 kolorów. ;) (Łosoś to ryba, nie kolor! :> ). Zapytam żony przy okazji, może coś wypatrzy. Ale zważywszy, że "stary" lakier ma zaledwie pół roku, a malowanie przeprowadzało ASO przy użyciu oryginalnego lakieru, przypuszczam że różnicy nie ma.

bebe - 2011-05-30, 18:50

Yes! Mam Turbo-Kabielek Leniwej Ręki™. :] Zainstalowany przez pana elektryka w ASO Puławska. Przy okazji pan elektryk wykonał akt przyłożenia ręki do głośnika w drzwiach pasażera (przerywał) - okazało się, że wtyczka się obluzowała. W serwisie blacharsko lakierniczym wymieniono obiecaną obudowę lusterka kierowcy. Na chwilę obecną nie mam zaległych prac przy Matyldzie, co oznacza, że można zacząć myśleć nad kolejnymi strasznymi ulepszeniami... :>
benny86 - 2011-05-30, 20:47

Matylda ma na Śląsku siostrę-bliżniaczkę, w dodatku z wyraznym zacięciem sportowym. Dzisiaj na bramkach opłat za a4 w Katowicach próbowała sił w sprincie, ale w starciu z mondeo przegrała tą dyscyplinę
bebe - 2011-07-30, 18:59

Po 10 000 km przejechanych w rozmaitych warunkach, w tym - po dzisiejszym snuciu się w deszczu po remontowanej DK8 - stwierdzam, że Dacia ma jedną, poważną wadę. :( Nie ma ekspresu do kawy. :(((

Jeśli ktoś gdzieś kiedyś znajdzie ciśnieniowy ekspres do kawy pasujący we wnękę na koło zapasowe - JA CHCĘ!!! :]

benny86 - 2011-07-31, 11:24

bebe napisał/a:
Jeśli ktoś gdzieś kiedyś znajdzie ciśnieniowy ekspres do kawy pasujący we wnękę na koło zapasowe - JA CHCĘ!!! :]

znając życie (i forum) zaraz przyjdzie jackthenight i wymyśli coś na poczekaniu :mrgreen: W sumie jeśli w autokarach można to czemu nie wosobówce, chyba że sedno tkwi w instalacji elektrycznej (24v versus 12v) :?:

Rysiob - 2011-07-31, 11:31

W sumie do MCV'ki zmieści się nawet ten automat do kawy i innych napojów w kształcie (i rozmiarze) lodówki :>

Ale skoro do aut produkują lodówki, również wbudowane (np. we Fiacie Multipla była), to ekspres do kawy jest kwestią czasu :d

ajax - 2011-07-31, 16:50

bebe napisał/a:
Po 10 000 km przejechanych w rozmaitych warunkach, w tym - po dzisiejszym snuciu się w deszczu po remontowanej DK8 - stwierdzam, że Dacia ma jedną, poważną wadę. :( Nie ma ekspresu do kawy. :(((

Jeśli ktoś gdzieś kiedyś znajdzie ciśnieniowy ekspres do kawy pasujący we wnękę na koło zapasowe - JA CHCĘ!!! :]


Ja taki mam. Mała butla butanu i włoska kawiarka ciśnieniowa dają radę. Tylko trzeba zrobić postój na 10 minut. Od lat jeździmy z takim wyposażeniem - działa bez pudła. Jedyny minus, to dłuższe pobyty na plażach - metal zachodzi solą i matowieje :-) Koszt ok 35-40 PLN, produkuje 2 "kopiate" szklanki kawy "czarnej jak noc, gorącej jak piekło i smacznej jak grzech" :mrgreen:

maciek - 2011-07-31, 17:24

http://www.komputronik.pl...8918c332f3dd72b

i po co gaz w Samochodzie :?: :mrgreen:

Beckie - 2011-07-31, 18:25

120 W dla notebooka???
Spróbuj! :-P

maciek - 2011-07-31, 20:18

są inne modele, dałem dla przykładu pierwszy z brzegu
Beckie - 2011-08-01, 11:19

Fakt faktem w opisie kity łoją - miałem przetwornicę 150W i nie było szans żeby laptoka pociągnęła.
OradeaOrbea - 2011-08-01, 14:33

Beckie napisał/a:
miałem przetwornicę 150W i nie było szans żeby laptoka pociągnęła.


Ja od dłuższego czasu korzystam z przetwornicy Belkina. Zjeździła pół Europy i część Azji w poprzednim aucie, teraz przełożyłem ją do Dustera. Pociągnie wszystko: laptopy, ładowarki aparatów ect. Na obudowie jest informacja (constant output 300W, peak output 600W), która odpowiada stanowi faktycznemu... sprawdzone empirycznie. Na stałe wrzucona jest w schowek - nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać 8-)

bebe - 2011-09-26, 00:19

Pierwsza w Polsce Dacia z tempomatem, i akurat moja. :) (Daciowy aspekt montażu tempomatu - tutaj.)

Działa świetnie, jeździ się kapitalnie, chociaż wrażenie, kiedy automat przejmuje sterowanie i pedał gazu ucieka spod stopy, jest wciąż z gatunku niepokojących. :)

laisar - 2011-09-26, 10:10

Gratulacje!

bebe napisał/a:
wrażenie, kiedy automat przejmuje sterowanie i pedał gazu ucieka spod stopy, jest wciąż z gatunku niepokojących

"OŻESZ TOYODA!!!" ? (;

bebe - 2011-10-28, 17:34

Pierwszy przegląd - po roku/15000 km - za nami! :)

Jak zwykle w moim przypadku, nie obyło się bez dziwnych akcji, ale do tego chyba zdążyliście już przywyknąć. ;) Same okoliczności przeglądu były hardkorowe, bo jedyny wolny termin był na 7oo rano, a na sam przegląd przyjechałem z (ledwo ciepłą) Majką, bo nie miałem możliwości porzucenia jej na okoliczność przeglądu. :/

Z uwag własnych do przeglądu zgłosiłem:
  1. Zapocenie górnej osłony silnika. Niewielkie, ale zawsze. TTTM?
  2. Buczenie wydechu przy hamowaniu silnikiem powyżej 3000 rpm. Potwierdzić, czy TTTM.
  3. Cichy gwizd przy przyspieszaniu powyżej 3000 rpm. Wcześniej nie było, ale może TTTM.
  4. Prawy przedni głośnik nadal przerywa.
  5. Zacięty w pozycji opuszczonej lewy zagłówek w trzecim rzędzie siedzeń.
Zapytany o mycie, poprosiłem o mycie wyłącznie z zewnątrz, bo wewnątrz poziom syfu był według mnie jeszcze akceptowalny, a poprzednim razem tak czyścili, że woda stała na dywanikach jeszcze przez parę godzin. :)

Czas oczekiwania wypełniłem rozrabianiem z Majką w poczekalni na górze, kurtuazyjną wizytą u pana Piotra Szlęzaka oraz przedłużeniem ubezpieczenia (Allianz, wszystkie inne ubezpieczalnie z uwagi na szkodę w tym roku o połowę albo lepiej drożej). Podczas rozmowy z panem Piotrem okazało się, że panowie mechanicy z hali w panice poszukują drugiej Dacii z silnikiem 1.6 16v. Natrafili bowiem na tempomat, o którym zapomniałem wspomnieć przy rejestracji (Majka!), i nie mogli dojść, co to. :D Przy okazji - ponownie należą się wyrazy uznania Piotruli - tempomat zainstalował tak, że mechanicy z ASO wzięli go (tempomat, nie Piotrulę) za rozwiązanie fabryczne. :)

Po 3 godzinach (znowu mycie trwało 100 lat) odzyskałem samochód, do moich uwag odniesiono się następująco:
  1. Zapocenie wyczyszczono :) i mam obserwować, czy pojawia się znowu. Generalnie nie ma się czym przejmować, ale gdyby się powtarzało/powiększało - mam przyjechać.
  2. Ten Typ Tak nie Ma. Nie wiedzą co to, więc na wszelki wypadek mam "przywrócić silnik do stanu sprzed modyfikacji", czyli wstawić nieprzecięty wężyk podciśnienia od filtra do bloku silnika. :) Zaznaczyłem, że objaw powstał na długo przed modyfikacją, ale niestety takie mają procedury. Mi to zasadniczo ryba, bo i tak muszę wrócić do warsztatu (o czym za chwilę), a tak przynajmniej ASO zyska czas na doczytanie. ;)
  3. TTTM. Znaczy, mechanik nie słyszał gwizdania. Jeśli mi zależy, mogę przejechać się następnym razem z mechanikiem.
  4. Głośnik do wymiany, zamówiono nowy głośnik. :( Co oznacza, że trzeba czekać, aż głośnik sprowadzą, a potem znowu przyjechać na montaż głośnika. Miałem mięszane uczucia, czy sobie nie darować tego głośnika, bo w bliżej nieokreślonej przyszłości i tak pewnie będę wymieniał głośniki, ale niech tam.
  5. Zagłówek wyciągnięto. Należy zwracać uwagę przy wkładaniu zagłówka, żeby wkładać go równo, włożony krzywo może się zacinać. Będę zwracał.
Na koniec Majka otrzymała pluszowego lewka Renault. :) Samochód dostaliśmy umyty, również w środku, a w kałuży na dywaniku po 3 sekundach wylądował lewek. ;) Za przegląd zapłaciłem 98 zł.

Teraz muszę tylko zdobyć ów wążyk i zaczekać, aż sprowadzą głośnik. Zastanawiam się też, czy przy okazji nie wymienić oleju, bo jednak 30000 km na jednym oleju wydaje mi się odrobinę za dużo. :/

maciek - 2011-10-28, 18:35

olej zmień po zimie, a z tym tempomatem to musiało mocno zaskoczyć mechaników ASO
Marmach - 2011-10-28, 20:15

bebe napisał/a:
Prawy przedni głośnik nadal przerywa.

A jakie objawy? U mnie przerywa lewy przedni, ale pomaga z reguły mocne pogłośnienie radia...

Piotrula - 2011-10-28, 21:25

Jak tylko się zjawię u nich, to dopytam, czy przypadkiem nie było tu jakiejś Dacii z tempomatem :>
bebe - 2011-10-28, 23:11

Marmach napisał/a:
A jakie objawy? U mnie przerywa lewy przedni, ale pomaga z reguły mocne pogłośnienie radia...

U mnie po prostu przestawał grać, czasem na parę chwil, a czasem na parę tygodni. Włączał/wyłączał się zazwyczaj na wertepach, relacji między głośnością a przerywaniem nie zauważyłem. Na jakiś czas pomogło poprawienie kabli w ASO, ale problem powrócił i teraz ASO uznało, że winny jest cały głośnik.

bebe - 2011-12-02, 13:33

Tajemniczy wążyk dotarł, w związku z czym "przywróciłem silnik do stanu sprzed modyfikacji" i panowie mogli zacząć głowić się dalej. :)

Dla potomności: tajemniczy wążyk ma numer katalogowy 8200756109, na fakturze nazywa się po prostu "PRZEWÓD", pan w ASO nazywał go "przewód podciśnienia".

Jak nietrudno się domyślić, wążyk nic nie zmienił - nadal przy hamowaniu silnikiem między 4000 a 3000 rpm pojawiało się tajemnicze wycie. Pan mechanik jeszcze raz się przejechał, tym razem ze mną, i wycie bez problemu zreprodukował. :) Przed 17oo Matylda trafiła przed konsylium mechaników, którzy zaczęli poszukiwać przyczyny. Przed 19oo zajrzałem do nich i ujrzałem lekką panikę w ich oczach. :D Dacia stała na podnośniku, jeden pan mechanik siedział w niej i kręcił kółkami, a dwóch innych osłuchiwało stetoskopem silnik. :O Kiedy wydawało się, że już nigdy nie uda się ustalić źródła tajemniczego wycia (objawia się tylko w czasie jazdy, z kołami na jezdni ;), jeden z panów mechaników dotknął łożyska jednej z osi i orzekł, że to to. :] Niestety późna pora wykluczała wymianę łożyska, więc umówiłem się na następny (mój) wolny termin, a na pocieszenie Matylda dostała nowy olej (na moje życzenie - przebieg 17 kkm, nie mam cojones, żeby dotrwać do 30 kkm z książki serwisowej).

Ostatnimi czasy zaniedbuję i Dacię, i przede wszystkim forum, ale niestety mój wolny czas niemalże przestał istnieć. :(

bebe - 2011-12-14, 22:14

Dzisiaj wymieniono łożysko osi prawej i podporę owego łożyska. Pocenia się pokrywy silnika, które zgłaszałem na przeglądzie, nie stwierdzono. Tajemnicze wycie nie pojawia już się. :) Wychodzi na to, że wszystko już w porządalu. :]
mekintosz - 2011-12-15, 23:21

... oprocz głośnika ;-)

Moge Ci wypozyczyc oryg. głosnik z Sandero na czas naprawy w ASO - moze okaze sie, ze tez przerywa i bedzie wiadomo gdzie tkwi usterka ?

bebe - 2011-12-16, 18:05

mekintosz napisał/a:
... oprocz głośnika ;-)

Moge Ci wypozyczyc oryg. głosnik z Sandero na czas naprawy w ASO - moze okaze sie, ze tez przerywa i bedzie wiadomo gdzie tkwi usterka ?

A nie napisałem? Głośnik wymienili w całości i już gra cacy. :) Po świętach pewnie przymierzę się do tego Pioneera i nowych głośników, ale to jak już opanuję temat tempomatu i Piotrula się zrośnie. :)

bebe - 2011-12-29, 17:22

Kolejna wycieczka do Zielonej Góry i z powrotem.

Przy pomocy podręcznego manometrzyka stwierdziłem, że ciśnienie w oponach cóś jakby za niskie. Na stacji benzynianej kompresor, mimo zapewnień załogi, raz działał, raz nie działał, do tego puszczał powietrze rozmaitymi końcami, dopiero gruntowne skręcenie końcówki poprawiło sytuację na tyle, że kompresor pompował, zamiast spuszczać powietrze. Tyle, że manometr nie działał w nim w ogóle. A mój manometr zaczął pokazywać bzdury gdzieś po pierwszym kole. :| W efekcie dopompowałem na oko i do dziś nie wiem, jakie mam ciśnienie w oponach. :/

Tym razem spokojnie załadowaliśmy się z kompletem siedzeń, ale wziąłem też roletę, bo może chwila czasu się znajdzie, a jeżdżenie z bałaganem na wierzchu działało mi już na nerwy.

Trasa klasyczna z nutką nowości - z Warszawy DK2 + DK14, potem A2, ale z kawałkiem nowego odcinka i w efekcie zjazd w Trzcielu. Z Trzciela Krzychu chciał jechać jakimś wygwizdowem przez Zbąszyń, ale daliśmy mu słuszny odpór i pojechaliśmy na... starą DK2, drogę śmierci, masakrę, obecnie przemianowaną na DK92. Tyle tylko, że teraz na DK(9)2 można się położyć spać i minie kwadrans, zanim coś nas rozjedzie. :) Pustki totalne, ani pół TIRa, no bajka po prostu. :) Potem już klasycznie DK3 do Zielonej, przy okazji podziwiając pod Świebodzinem budowlę budzącą ostatnio ostre spory, czyli... estakadę S3 nad wielkim niczym. ;)

W Zielonej, korzystając z pierwszej wolnej chwili od wielu tygodni, wziąłem ci ja sobie wkrętareczkę, wiertełeczko, szczyżoryczek, i zrobiłem na poczekaniu mocowanie rolety przy złożonym trzecim rzędzie siedzeń. :] Robiło się bardzo fajnie, bo plastik, mimo, że gruby, wbrew opinii tyleż krzywdzącej, co mylnej, okazał się wybitnie miękki i podatny na obróbkę. :> Efekt jest rewelacyjny - jest trzeci rząd siedzeń i jest roleta, zawartości bagażnika nie widać, roleta nie kusi kotów walając się po domu - powinienem to zrobić na drugi dzień po odebraniu Dacii. :]

Powrót do domu tą samą trasą. Moje szczęście do oglądania takich sytuacji znów dało znać o sobie :/ - na DK92, na doskonale oznakowanym zakręcie, na Czarnym Punkcie - jakiś "szybki i bezpieczny" zaliczył wizytę w rowie. :( To, co zostało z pasażerów, zdążono już pozabierać, czekaliśmy jeszcze 15 minut, aż wyciągarka wyciągnie wraczek na pobocze.

Po raz pierwszy miałem okazję używać tempomatu na autostradzie. :) Powiem tak - już nigdy nie kupię samochodu bez tempomatu. :] Jak dla mnie, to jest nie dająca się opisać rewelacja - ustawiam sobie 140 km/h i z grzywy - kręcę sobie tylko kółkiem i omijam maruderów. :) Może to kwestia nastawienia psychicznego, ale jazda wydała mi się o wiele mniej męcząca. Do tego każda zmiana prędkości w dół jest sygnalizowana mignięciem świateł stopu, bo wyłączam tempomat dotknięciem hamulca, a po ustąpieniu sytuacji spowalniającej wciskam tylko guziczek i samochód sam przyspiesza do poprzedniej prędkości. Równie fajnie jest poza autostradą - tempomat na 90 - i wyłączamy przed ograniczeniem do 70 albo wioseczką, memory - fajnd - Siara po ograniczeniu i odpada kombinowanie, czy jadę 89, czy 91, czy tyle, ile trzeba. :) Wot, mechanizacja. :]

mrówa - 2011-12-29, 22:06

Od niedawna mam nowe marzenie (na przyszłość raczej dalszą niż bliższą): tempomat :!:
TD Pedro - 2011-12-29, 22:11

mrówa napisał/a:
mam nowe marzenie ....................: tempomat

ja też!!! (to chyba jest zaraźliwe :-) )

Piotr_K - 2011-12-30, 02:26

Ja mam inne doświadczenia, nawet z autostrad, nie widzę na razie korzyści z tępomatu ;-) ))
mrówa - 2011-12-30, 09:28

Piotr_K napisał/a:
nie widzę na razie korzyści z tępomatu
Aż taki tępy :?:
Mógłbyś skonkretyzować, na czym polega ów brak korzyści (przynajmniej po części tak wyczerpująco jak bebe ;)

Piotr_K - 2011-12-30, 09:43

Mój ironizm wynika z tego, że nie przepadam za udogodnieniami, które rozleniwiają kierowcę, kulturę jazdy w kraju mamy taką, jak każdy widzi. Niejednokrotnie tylko refleks i ułamki sekund ratowały mój i cudzy tyłek przed kalectwem i dramatem.
Wiem, jak to działa, bebe zresztą opisał dokładnie i poetycko ;)
Jednak znam siebie i wiem, że dla mnie te ułamki sekund liczone od błogostanu do szybkiej reakcji są bezcenne ...
Zresztą testy prowadzone na kierowcach tylko to potwierdzają. Na autostrady to fajna rzecz ale jeśli są co najmniej trzypasmowe a nie dwu...

Stepway - 2011-12-30, 14:52

Piotr_K napisał/a:
Mój ironizm wynika z tego, że nie przepadam za udogodnieniami, które rozleniwiają kierowcę(...). Niejednokrotnie tylko refleks i ułamki sekund ratowały mój i cudzy tyłek przed kalectwem i dramatem.


Postępu techniki nie unikniesz. Samochody są co raz mocniej naszpikowane elektroniką i elementami zwiększającymi bezpieczeństwo, wygodę i komfort.

Usiądź teraz za kółkiem Nysy bez wspomagania, bez ABSu, z gaźnikiem, ręcznym ssaniem... To nie udogodnienia powodują wypadki, a brawura i dostępność aut dla młodych, niedoświadczonych kierowców (oraz tych w kapeluszu, co tylko do kościoła).

Piotr_K napisał/a:
Na autostrady to fajna rzecz ale jeśli są co najmniej trzypasmowe a nie dwu...


Z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że więcej niż dwa pasy stanowią problem. Nie tylko dla nas, ale również "miejscowi" zagranicą potrafią zaskakiwać. Po za tym, obecnie w Polsce nie ma takiego obłożenia by nawet planować trzeci pas ruchu.

Jesteśmy narodem malkontentów. Nie było autostrad - Polak zły na wszystkich. Zaczęto budować - źle - a to za długo, a to środowisko cierpi, a to ciężki sprzęt niszczy okolicę... Gdy oddawane są poszczególne odcinki przed czasem - tragedia, bo nie ma MOP'ów, bo stacja na drodze nie działa (A1 Nowe Marzy - Toruń) a że za przejazd z Grudziądza do Torunia A1 nie pobierana jest opłata to już nikt nie raczy wspomnieć. Później marudzimy, że drogo, że tacy Czesi, których niektóre drogi tylko z nazwy wiemy że są ekspresowymi bądź autostradami, mają system winiet.

benny86 - 2011-12-30, 14:59

Stepway napisał/a:
Postępu techniki nie unikniesz. Samochody są co raz mocniej naszpikowane elektroniką i elementami zwiększającymi bezpieczeństwo, wygodę i komfort.

Otóż to, a tak IMHO tempomat nie jest jakoś wybitnie skomplikowany konstrukcyjnie... Takie aveo za 35 tysiaków ma go w standardzie, więc zbyt drogi w produkcji też pewnie nie jest bo GM nie św. Mikołaj, dopłacać do biznesu nie będzie.

bebe - 2011-12-30, 15:34

Stepway napisał/a:
Po za tym, obecnie w Polsce nie ma takiego obłożenia by nawet planować trzeci pas ruchu.

Jest, jak najbardziej, tylko nie wszędzie. :) A2 będzie miała przekrój 2x3 na odcinku Pruszków - Konotopa. Wszystkie ekspresówki składające się na obwodnicę Warszawy mają bądź będą miały przekrój 2x3. Mówię oczywiście o przekroju "w polu", poza węzłami, bo na dobrym węźle taka S2 ma w jednym miejscu... 14 pasów. :D

Stepway napisał/a:
Później marudzimy, że drogo, że tacy Czesi, których niektóre drogi tylko z nazwy wiemy że są ekspresowymi bądź autostradami, mają system winiet.

My też mamy system winiet, tyle, że dla samochodów powyżej 3,5 t. System ów, viaTOLL, docelowo może być też wprowadzony dla samochodów osobowych, plany mówiły o 2012 roku, ale nie wiem, na czym obecnie stanęło. Problemem są koncesyjne odcinki autostrad - np. AWSA, zarządzająca wielkopolskim odcinkiem A2, nie jest w ogóle zainteresowana wejściem do viaTOLL, przez co do końca koncesji (w najgorszym przypadku) będzie się tam płacić jak za króla Ćwieczka, na bramkach.

mrówa - 2011-12-31, 12:55

Stepway napisał/a:
za przejazd z Grudziądza do Torunia A1 nie pobierana jest opłata
Ale będzie...
Stepway - 2011-12-31, 17:42

mrówa napisał/a:
Stepway napisał/a:
za przejazd z Grudziądza do Torunia A1 nie pobierana jest opłata
Ale będzie...

.... i wówczas będą działały wszystkie MOP'y i stacja, które planowo miały być oddane do użytku w styczniu 2012.

I jeszcze jedna z ostatnich wiadomości - brak pobierania opłat został przedłużony, do maksymalnego terminu zapisanego w umowach, czyli 120dni (do 14.02.2012).

Przepraszam za OT.

bebe - 2012-01-11, 18:52

Na poniedziałkowym spocie laisar przyłożył wektor i przestawił mi wycieraczki, eliminując tym samym Smętny Zaciek Wiecznego Wkurwia™. :) Wycieraczki wyglądają od środka trochę dziwnie, ale Zacieku™ nie ma, i o to właśnie chodziło. :]

A, z "fajnych" rzeczy, znowu spaliła się żarówka. :> Tym samym "powiedziałem dosyć Bols, moją łódką będzie Luksusowa" - dziękuję Firmie, Która Grozi i kupuję Philipsy Xtreme Cośtam, może będą trwalsze.

piotrres - 2012-01-11, 22:27

bebe napisał/a:
dziękuję Firmie, Która Grozi


Ano grozi! Patrz tabliczka objaśniająca :lol:

bebe - 2012-02-03, 17:40

Dzisiaj rano Matylda odpaliła z zauważalnym trudem. :| Rozrusznik kręcił normalnie, ale dłużej niż zwykle i silnik odpalił jak w czołgu (nomen omen), jakby na za niskich obrotach, ledwo, ledwo. Albo zima-to-musi-być-zimno i wszystko w silniku zgęstniało, albo woda w paliwie, bo od dwóch dni jeżdżę na rezerwie i jakoś nie pokojarzyłem, że zdrowiej byłoby zatankować wcześniej zamiast skrobać łyżką po dnie. :(

Ze śmiesznych rzeczy - dzisiaj w pracy odpalaliśmy Dacią Volvo. :D Szkoda że zdjęcia nie zrobiłem. :)

Volvo nie odpaliło, bo, jak się okazało potem - rozmiar ma znaczenie. A konkretnie - przekrój kabli. Takie marketowe można sobie w buty wsadzić, trzeba kupić/zrobić porządne.

monopios - 2012-02-04, 16:19

bebe napisał/a:
Volvo nie odpaliło, bo, jak się okazało potem - rozmiar ma znaczenie. A konkretnie - przekrój kabli.

100% racji, wiele osób kupując kable w markecie patrzy tylko na cenę. A później budzą się z ręką w nocniku, bo kable za 9,99 były do 100A, a silnik diesla z akumulatorem 72Ah i prądem rozruchowym 600A. I wtedy następuje szok, że kable do Komarka, a nie do autka. Więc, jak kupować - to nie cena, a przeznaczenie i dopiero cena.

opos - 2012-02-05, 18:12

Dlatego też niestety trzeba uważać jak komuś będziemy podawać prąd na jego kabelkach bo zamiast jednego autka mogą stać dwa.
eplus - 2012-02-05, 21:15

Kabelki mogą się rozpłynąć, ale drugiemu autu na 100% nic się nie stanie, o ile zachowamy biegunowość.
monopios - 2012-02-05, 21:30

No chyba żę podpinasz wampira, który pochłonie całe życie e.. twu.. prąd :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
mekintosz - 2012-02-05, 23:17

Ja mam kabelki wlasnej produkcji , 2 mety z grubej linki. Zostaly z wiecznie nie odpalajacego AX 4x4 ;-) Woze z przyzwyczejenia, bo dacia jak "na zlosc" zawsze odpala ;-)
monopios - 2012-02-20, 20:41

Kolega chyba stracił parę fotek :-/ , alb mój komp. nie przyjmuje ładniejszych zdjęć od moich :-P :mrgreen:
bebe - 2012-02-20, 23:34

monopios napisał/a:
Kolega chyba stracił parę fotek :-/ , alb mój komp. nie przyjmuje ładniejszych zdjęć od moich :-P :mrgreen:

Nieee, migruję się na nowy serwer... Zdjęcia wrócą, ale chyba już nie dziś, bo padam na twarz.

PS. Kupię dewelopera MySQLa, może być nieżywy. Cel - bezczeszczenie zwłok. :Z

bebe - 2012-03-19, 19:57

Zmieniłem żarówki na Philips Xtreme Vision, przy przebiegu gdzieś coś w okolicach 20500 km. (Tak, dwa miesiące jeździłem ze spaloną żarówką. :> Stwierdziłem, że na mrozie zmieniał nie będę. :P ) O dziwo, różnica między Philipsem a Osramem była widoczna gołym okiem w dzień (na korzyść Philipsa), a przecież Osramy to też niby miały być mocniej świecące. Dziwne.
laisar - 2012-03-19, 21:01

bebe napisał/a:
Dziwne

Ale jak porównywałeś? Jeśli jedną starą Osram z nowym Philipsem - to przecież nic dziwnego, bo żarówy z biegiem czasu się po prostu zużywają, świecąc coraz słabiej względem parametrów początkowych...

bebe - 2012-03-19, 22:26

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
Dziwne
Ale jak porównywałeś? Jeśli jedną starą Osram z nowym Philipsem - to przecież nic dziwnego, bo żarówy z biegiem czasu się po prostu zużywają, świecąc coraz słabiej względem parametrów początkowych...

Tak właśnie porównywałem. Sądząc po czasie od ostatniej wymiany to: a) nie miała szans się zużyć; b) jeśli zużyła się w takim stopniu w dwa i pół miesiąca, to do bani z taką żarówką. Tak czy inaczej, według mnie żarówki Osram ssą, to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam. :]

laisar - 2012-03-19, 23:14

bebe napisał/a:
jeśli zużyła się w takim stopniu w dwa i pół miesiąca, to do bani z taką żarówką

No to szybciutko zanotuj w kajeciku, żeby mieć pod ręką takiego jednego filipsa jak właśnie założyłeś i kontrolnie założyć go celem sprawdzenia jak będzie wyglądał stary po tym czasie - obstawiam, że też będzie widoczna różnica...

monopios - 2012-04-07, 13:35

bebe napisał/a:
A, z "fajnych" rzeczy, znowu spaliła się żarówka.

Załóż DLR rzadziej będą się palić żarówki i tym samym zwróci się koszt zakupu DLR. Poza tym innym podzespołom też wyjdzie na zdrowie.

bebe - 2012-04-07, 22:11

monopios napisał/a:
Załóż DLR rzadziej będą się palić żarówki i tym samym zwróci się koszt zakupu DLR. Poza tym innym podzespołom też wyjdzie na zdrowie.

Z rozkoszą. :> Problem w tym, że w MCVce nie da się założyć świateł do jazdy dziennej tak, żeby spełniały wymogi przepisów. Można albo założyć je w miejsce przeciwmgłowych (ale ja lubię moje przeciwmgłowe...), albo kupić zintegrowane światła do jazdy dziennej/przeciwmgłowe (Hella, 800 zł za komplet). Można jeszcze zaczekać, aż Ministerstwo Infrastruktury wyda nowe rozporządzenie uaktualniające wymagania dotyczące świateł do jazdy dziennej, konkretnie znoszące wymóg minimalnej odległości 40 cm od krawędzi bocznej (bo w tym właśnie jest problem), wymóg ten został już zniesiony w regulaminie ONZ, który jest wzorcem metra dla naszych rozporządzeń. Tak też i zaczekuję. :/

chriskb - 2012-04-08, 08:26

bebe,

Nie jest tak, źle przepisy stały się bardziej liberalne. Oglądałem MCV-kę, można podobnie jak w Dusterze.

laisar - 2012-04-08, 10:04

chriskb napisał/a:
przepisy stały się bardziej liberalne

Dziennik ustaw?

monopios - 2012-04-08, 12:38

laisar napisał/a:
No dobra - chyba znalazłem i UE nie jest nam nawet potrzebna (:

Obowiązujący stan prawny wygląda bowiem zdaje się tak:

- Zgodnie z artykułem 87 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ratyfikowane umowy międzynarodowe, ustawy, rozporządzenia;

- w dn. 2000-10-18 Polska przyjęła jako umowę międzynarodową regulaminy EKG ONZ, zgadzając się więc, by obowiązywały u nas bez konieczności kolejnych działań z naszej strony, wchodząc w życie w terminach w nich ustalonych, o ile nie zastrzeżemy inaczej: Dz.U. 2001 nr 104 poz. 1135;

- w dn. 2001-05-18 rząd RP oświadczył, że obowiązują nas m.in. regulaminy nr 48 i 87: Dz.U. 2001 nr 104 poz. 1136;

- aktualnie obowiązujące nas wersje regulaminów można sprawdzić pod adresem http://www.unece.org/tran...29fdocstts.html i dla nr 48 jest to obecnie seria 05 poprawek do rewizji 6, m.in. znosząca warunek instalacji świateł dziennych w odległości do 400 mm od krawędzi zewnętrznej pojazdu.

danielg539 napisał/a:
laisar, uważam, że racja jest po twojej stronie, bo juz kilkakrotnie mieliśmy takie przypadki, że nasze przepisy były nowelizowane ze sporym opóźnieniem. Sprawy dotyczyły czerwonego oswietlenia konturowego, trójkątnych świateł pozycyjnych w przyczepach, czy drzwi otwieranych pod wiatr.




* -zaczerpnięte z NORCOM [FORUM]

laisar - 2012-04-08, 15:50

To są opinie / interpretacje (i mogę też zresztą zacytować przeciwne, stamtąż), a nie "przepisy [które] stały się bardziej liberalne".

I jakkolwiek uważam, że moje ostałyby się w sądzie, to jednocześnie obawiam się, że właśnie mogłyby w ogóle do tego sądu trafić, a to jednak nie jest jakieś bardzo ciekawe zajęcie /:

A pytam kol. chriskb w dobrej wierze, bo mimo że staram się śledzić temat przepisów dot. dziennych, to przecież mogło mi coś umknąć...

bebe - 2012-04-08, 16:21

Dzięki wszystkim za troskę. :)

Patrzyłem na MCVkę, mierzyłem co do milimetra, kombinowałem z rurami kanalizacyjnymi (nie pytajcie :> ), studiowałem przepisy takie, śmakie i owakie, czytałem fora diagnostów i wuj wie co jeszcze. Nie mam monopolu na mądrość, ale według mnie bez rozporządzenia nie ma co zaczynać. To jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam. :]

benny86 - 2012-04-08, 16:24

Swego czasu śledziłem dość zaawansowane zmagania właściciela mondeo - również chciał mieć zarówno przeciwmgielne, jak i światła do jazdy dziennej. Po przeanalizowaniu przepisów, wielokrotnych pomiarach i chwili zastanowienia doszedł do wniosku... że musi zderzak zmienić z wersji croswort 8-) Niestety, w MCVce taki zabieg chyba nie będzie możliwy (jedna wersje/generacja?)
laisar - 2012-04-08, 18:11

benny86 napisał/a:
w MCVce taki zabieg chyba nie będzie możliwy (jedna wersje/generacja?)

Generacje - fazy - są dwie, ale niewiele to zmienia...

(Chociaż MSZ druga ociupineczkę lepsza do motania).

chriskb - 2012-04-08, 19:51

laisar napisał/a:
Dziennik ustaw?


To nie są wszystkie prawa jakie obowiązują w Polsce od 2004 wstąpiliśmy do UE i ono jest nadrzędny nad przepisami komunikacyjnym również w Polsce, okres karencji do dostosowana przepisów w naszym przypadku skończył się 2010. Od tego czasu jeżeli nie ma przepisu szczegółowego RP to obowiązują wszystkie przepisy UE i pochodne. Nawet w wielu przypadkach nie potrzebne są nasze rozporządzenia.

Globalne podejście do standardów UE dotyczących motoryzacji jest regulowane w Unii i poszczególne kraje maja mały wpływ na te przepisy. Warto pogadać z wyuczonymi diagnostami w sprawie montażu i umiejscowienia DRL w pojazdach bez homologacji na takie światła tzn. produkowanych i homologowanych przed rokiem 2012.

Jak się dowiedziałem od diagnostów tolerancja odległości skrajni lampy DRL od obrysu zewnętrznego jeżeli jest większa od 450 mm to może być w wielu przypadkach zakwestionowana. Niestety nawet Polskie przepisy (rozumiemy Rozporządzenie MI) nie określają dokładnie co jest dokładnie wymiar zewnętrznego obrysu (tzn. czy jest to mierzony przód, czy też tył samochodu a co z lusterkami???) i tutaj interpretacja jest jak najbardziej dowolna. Pozostańmy więc przy minimalnej i maksymalnej wysokości oraz minimalnej odległości pomiędzy światłami DRL, tak jak stanowią obecne przepisy UE.

laisar - 2012-04-08, 20:36

chriskb: Szkoda, bo już miałem nadzieję... A tak, to mogę tylko odesłać do swojego wcześniejszego postu: http://www.daciaklub.pl/f...p=125352#125352

Czyli: w zasadzie się ze sobą zgadzamy, ale ewentualną rację mamy jedynie "poszlakowo" (; - i nie wszyscy diagności ją popierają, choć, istotnie, istnieją także tacy.

(Argument o braku przepisu szczegółowego w tym przypadku nie ma zastosowania, bo ów istnieje w PL).

chriskb - 2012-04-08, 20:58

laisar,

Ja opieram się na tym co sam zrobiłem i skonsultowałem z diagnostami w żaden sposób nie zależnymi od mojej osoby.

Poza tym postarałem się przeczytać prawa PL i UE oraz nasz wniosek akcesyjny i wszystkie z tego wynikające konsekwencje. Niestety muszę stwierdzić, że na podstawie tych zapisów straciliśmy suwerenność w stanowieniu prawa w zakresie technicznych ograniczeń w motoryzacji, tutaj decydujący głos mają prawa UE.

Czy naszym wybranym przez naród parlamentarzom podoba się czy nie, maja oni prawo stosować swoje zapisy, ale w konsekwencji i tak decyduje interpretacja prawa UE, bo każdy obywatel RP ma się prawo odwołać do tej jurysdykcji.

laisar - 2012-04-08, 21:07

Powtarzam: w kwestii dziennych - właściwie się z Tobą zgadzam, wskazuję jedynie, że zachodzi możliwość konieczności odwoływania się w razie odmiennej interpretacji przez policję i sądy, co dla niektórych osób stanowi wystarczająco poważny argument przeciwko.


chriskb napisał/a:
Niestety

(Być może właśnie "stety" - ale to już temat na zupełnie inną dyskusję...).

bebe - 2012-04-09, 12:29

chriskb napisał/a:
Poza tym postarałem się przeczytać prawa PL i UE oraz nasz wniosek akcesyjny i wszystkie z tego wynikające konsekwencje. Niestety muszę stwierdzić, że na podstawie tych zapisów straciliśmy suwerenność w stanowieniu prawa w zakresie technicznych ograniczeń w motoryzacji, tutaj decydujący głos mają prawa UE.

Jeśli postarałeś się przeczytać, to na pewno przeczytałeś, że:
  • regulamin ONZ regulujący m.in. te nieszczęsne światła do jazdy dziennej wprowadza dyrektywa UE,
  • dyrektywa UE (w przeciwieństwie do np. rozporządzenia UE) nie stanowi obowiązującego prawa,
  • dyrektywa jedynie delikatnie sugeruje, że państwo członkowskie mogłoby łaskawie dostosować swoje prawodawstwo do dyrektywy,
  • dostosować powinno przy pomocy sobie właściwych środków prawnych (w naszym przypadku rozporządzenie MI do ustawy) w dowolnie przez siebie wybranym terminie (ale możliwe szybko :).
Tak więc wszystko w rękach naszych niesamowitych parlamentarzystów. :/ Pewnie jestem zdrajca i sprzedawczyk (a i nos mam jakby semicki :D), ale osobiście wolałbym, żeby w materii wszelkich procedur i wymagań technicznych Republika Bolandy była możliwie niesuwerenna. :|

48piotr - 2012-04-09, 15:54

bebe napisał/a:
a i nos mam

Kiedyś długość nosa sugerowała" inne " ważne męskie walory.
:mrgreen:

bebe - 2012-06-18, 22:01

Dzisiaj będzie przydługawo.

Ponieważ miałem trochę "darmowych minut" do wykorzystania w ASO, zdecydowałem się na wymianę radioodbiornika, głośników, oraz instalację dodatkowych gniazd zapalniczkowych 12V w drugim i trzecim rzędzie/bagażniku, a wszystko to siłami ASO, żeby było fachowo i żebym się nie narobił. :] Od razu zażyczyłem sobie dezynfekcję i deratyzację klimy i wymianę filtra kabinowego, żeby Majce grzybem po oskrzelach nie waliło. ;)

Kupiłem w końcu Pioneera DEH-6400BT, do tego głośniki Hertz DSK 130. Zamówiłem też fachowe gniazda bezpieczników i same gniazda zapalniczek (Carpoint, 20A). Podjechałem do ASO i przedstawiłem panu elektrykowi swoje szatańskie pomysły - po odruchowych "niedasiach" doszliśmy jednak do przekonania, że wszystko uda się przeprowadzić. :]

W dniu "0" okazało się, że pan sprzedawca jest bardzo sorry, ale niestety gniazda zapalniczek nie dotarły. W efekcie poranek przed godziną "0" spędziłem na jeżdżeniu jak kot z pęcherzem po całym Piasecznie w poszukiwaniu sklepu motoryzacyjnego z gniazdami zapalniczkowymi, jakimikolwiek. :/ W końcu udało mi się kupić jakieś totalne barachło, i z tymże pognałem do ASO. Tam ustaliliśmy, że póki co zainstalujemy te badziewne gniazda, ale kable będą na wsuwkach, więc jak już te porządne dotrą, to wymienimy na porządne.

Po trzech godzinach odebrałem auto. Gniazdo dla drugiego rzędu siedzeń (instalowane w podłokietniku! :) Sam to wymyśliłem. :] ) w końcu zainstalowano jeszcze inne, mianowicie jakieś oryginalne Renault wygrzebane na magazynie. W trzecim rzędzie nie udało się znaleźć żadnego sensownego miejsca na gniazdo (pan elektryk miał poodkręcać plastiki i poszukać), więc umówiliśmy się na wyciągnięcie gołego kabla, a gniazdo miałem kupić napowierzchniowe i przyjechać z nim, jak już będzie.

Dwa tygodnie temu zadzwoniłem do ASO celem umówienia się na dalsze prace, ale pan Piotr stwierdził, że tego gniazda w podłokietniku to się nie da wymienić, bo zostało wklejone, a w ogóle to żebym sobie sam dzwonił do pana elektryka i się z nim umawiał. Na nieśmiałą sugestię, że przecież nie mam telefonu do pana elektryka, pan Piotr stwierdził, że on jemu sprawę przekaże i pan elektryk oddzwoni. Przez tydzień, mimo telefonów przypominających, nie oddzwonił. Stwierdziłem więc, że z koniem kopał się nie będę i dokończę robotę sam.

Dzisiaj miałem wolne, więc cały dzień spędziłem mniej lub bardziej na dłubaniu.

Na pierwszy ogień poszło gniazdo w podłokietniku. Po odkręceniu podłokietnika okazało się, że ten metalowy stelaż w ASOwym podłokietniku to przesądy, światło ćmiące. :D Nie wiem, przy przeglądzie reklamować brak stelaża? :> Wywalenie przyglutowanego oryginalnego gniazda zajęło mi całe 5 minut. :] Powiększyłem otwór wiernym szczyzorykiem i przykręciłem nowe gniazdo:



Jest dużo lepiej, bo to renaultowe gniazdo jest płytsze i większość wtyczek w nim się przechyla i przerywa. Poza tym nowe gniazdo ma kulturalną zaślepkę i ogólnie jest bardziej pro. :]



Niestety, kable faktycznie były zakończone wsuwkami, ale były to jakieś śmiechowe wsuwki Renault:



Upitoliłem, zacisnąłem normalne. Po podłączeniu nawet działało (musiałem wymyślić, w którym kablu jest +, bo nie od razu wpadłem na to, że w czerwonym, jak z akumulatora :> ), efekt finalny poniżej:





Wziąłem się za gniazdo napowierzchniowe dla trzeciego rzędu siedzeń/bagażnika. Kabel miałem wyprowadzony w okolicach tego plastikowego trzymadła na napoje na podłodze w trzecim rzędzie. Stwierdziłem, że odkręcę ten górny plastik na nadkolu i spróbuję spod niego wyciągnąć kabel, żeby nie wisiał na wierzchu. Zdjąłem plastik nadkola i moim oczom ukazało się... genialne miejsce na normalne gniazdo zasilające. Najwyraźniej wbrew zapewnieniom w ASO nikt tego nie sprawdził. :| Wkurzyłem się ździebko, przez co chechł też wyszedł nerwowy:



Tak to wygląda od spodu. Miejsca jest sporo, jest osłonięte takim pancernym plastikiem o nieznanym przeznaczeniu:



Tutaj wyciągnąłem sobie kabel:



A tak wygląda gniazdo po przykręceniu do plastiku. (Jak mi nerw przeszedł, poszedłem na górę po pilnik i ładnie opilniczyłem te brzegi, słowo harcerza. ;) Jak widać, mieści się spoko:



Efekt finalny:







Na koniec mała ciekawostka - coś takiego znalazłem w tym dolnym plastikowym trzymadełku na napoje - rumuńska odpowiedź na nakrętkę z podkładką. :DDD



To na wypadek, gdyby ktoś jeszcze miał złudzenia, że Dacia nie jest marką budżetową. ;)

Czas na wisienkę na torcie. ;) Zażyczyłem sobie, poza osobnymi bezpiecznikami na każdą linię zasilającą, osobne włączniki. Był problem ze znalezieniem na nie miejsca, ale w końcu wymyśliłem - ta tacka na niewiadomoco pod dźwignią ręcznego. Pan elektryk w ASO na hasło "włączniki" trochę kręcił nosem, ale dał się przekonać. Przy okazji wyszło fajne miejsce na gniazda bezpieczników - jeśli uda mi się któryś spalić, nie będę musiał rozbierać połowy samochodu żeby go wymienić:



I same przełączniki. :]



Target in range...



Bombs away! :D



A tak wygląda radyjo po zainstalowaniu:



W radyju można sobie dowolnie wybierać kolor podświetlenia. Problem w tym, że po włączeniu świateł mijania podświetlenie nie przygasa, jak w innych radioodbiornikach, tylko zmienia się na odcień ciemniejsze. W efekcie kolor wyświetlacza ustawiłem na biały, bo w słoneczny dzień, nie było widać, kto dzwoni. Właśnie, bo radyjo ma zestaw głośnomówiący:



Zestaw to najwspanialszy wynalazek od czasu krojonego chleba. :] Wreszcie mogę spokojnie rozmawiać przez telefon w czasie jazdy, widzę, kto dzwoni (bo radyjo ma profil PBAP po blutututu), jakość dźwięku jest rewelacyjna.

Rewelacyjna jakość dźwięku to zasługa nie tylko radyja, ale i nowych głośników:



Niestety, prawy gwizdek się w ASO lekko omsknął i czemuś patrzył smutno w ziemię. :/ Na szczęście łatwo było poprawić (głośnik wyjmuje się ciągnąć za metalową kratkę):



I już gwizdek wesoły! :)



Niechcąco zauważyłem, że w miejsce daciowych maskownic głośników średniotonowych pasują maskownice Hertza:



Na razie włożyłem je na wcisk (siedzą solidnie), jak zaczną wypadać od trzaskania drzwiami i/lub gromkich basów ;) , pomyślę nad ich zamocowaniem (widać tam takie obiecujące zapadki).



Tak wygląda pomysł ASO na "wyprowadzenie kabla USB". :)



Dobrze, że Pioneer nie dołączył kabla trzymetrowego. :> Będę musiał poszukać jakiegoś sensownego napowierzchniowego gniazda USB i zrobić wyprowadzenie w plastiku tunelu. Wstępnie szukałem, ale nic nie znalazłem.

Do zrobienia został jeszcze pilot przy kierownicy (jest już przykręcony, tylko nie podłączony), czekam, aż mój tata wymęczy sterownik.

Dzisiaj kurier przyniósł w zębach światła do jazdy dziennej/przeciwmgłowe Helli. :] Idę myśleć, jak zrobić przejściówkę z mocowania Helli na Valeo.

laisar - 2012-06-18, 22:40

bebe napisał/a:
reklamować brak stelaża?

OIDP podłokietnik występuje w 2 wersjach: stary, ze stelażem, i nowszy, niestety bez - obawiam się więc, że reklamacja może być nieskuteczna...


bebe napisał/a:
genialne miejsce na normalne gniazdo zasilające

Zaraz, zaraz... Jak to szło? A... aaa... a, już wiem: A NIE MÓWIŁEM?!


bebe napisał/a:
pancernym plastikiem o nieznanym przeznaczeniu

Zdaje się, że po prostu "stopka".


bebe napisał/a:
[napowierzchniowe gniazdo USB] szukałem, ale nic nie znalazłem

Daaawno temu, jak mamuty mieszkały w jaskiniach, też szukałem - i wtedy nie było, w ogóle, nic, zupełny null. Dostępne były jedynie gniazda do montażu na płytach drukowanych i takowe zaposiadam - niewykorzystane. W desperacji upitoliłem bowiem w końcu gniazdko-końcówkę z przedłużacza USB, bo była ładnie fabrycznie zalana plastikiem, i takąż spożytkowałem, ku chwale Republiki i na pohybel Imperium. No ale w XXI w. może producenci dojrzeli do takich wymagań...?


bebe napisał/a:
jak zrobić przejściówkę z mocowania Helli na Valeo

Najlepiej starym indiańskim sposobem: kupić kompatybilne, dopełniające końcówki, i zlutować ich kabelki - zawsze prosto, zawsze szybko i zawsze bezpiecznie, jak Always.



Ogólnie: gratuluje, zazdraszczam i wstydzę się w kąciku własnego lenistwa [:

Piotr_K - 2012-06-18, 22:51

Przełączniki bombastyczne ;-D
TD Pedro - 2012-06-18, 23:01

bebe napisał/a:
a wszystko to siłami ASO

- możesz podać ile sobie ASO zapodało za montaż dodatkowych gniazd? przymierzam się do takiego zabiegu i warto znać takie dane dla celów negocjacyjno-porównawczych...
- po odebraniu rozmowy przez radio czas jaki upływa do usłyszenia głosu rozmówcy to ok. 3-4 sekundy (radio Clarion), czy u Ciebie też tak jest?

jackthenight - 2012-06-18, 23:01

bebe napisał/a:
Na koniec mała ciekawostka - coś takiego znalazłem w tym dolnym plastikowym trzymadełku na napoje - rumuńska odpowiedź na nakrętkę z podkładką. :DDD
Obrazek
To na wypadek, gdyby ktoś jeszcze miał złudzenia, że Dacia nie jest marką budżetową. ;)

Ciekawostka ?
Przecież to typowa śruba.
Może ciekawostka dla ciebie, bo pierwszy raz na oczy to zobaczyłeś, ale takie śruby można spotkać bardzo często w produktach, znanych i renomowanych firm.
Ja nie widzę tu żadnej ciekawostki.

bebe - 2012-06-18, 23:22

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
[napowierzchniowe gniazdo USB] szukałem, ale nic nie znalazłem

Daaawno temu, jak mamuty mieszkały w jaskiniach, też szukałem - i wtedy nie było, w ogóle, nic, zupełny null.

Znaczy, bo ja szukam ładnego gniazdka, i najlepiej, żeby miało jakąś niewielką płytę czołową (plastik tunelu jednak miękki jest). Gniazdka mniej ładne są do zdobycia bez problemu - tyle, że nie luzem. :) Występują w śledziach (takich do obudowy pecetowej) z wyprowadzeniami USB z płyty głównej. Miałem takie dwa (śledzie, każdy po dwa gniazda), ale chyba w pijanym widzie wywaliłem/zgubiłem/sprzedałem, bo nigdzie znaleźć nie mogę. Anyway, szukam czegoś dedykowanego. ;)

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
jak zrobić przejściówkę z mocowania Helli na Valeo

Najlepiej starym indiańskim sposobem: kupić kompatybilne, dopełniające końcówki, i zlutować ich kabelki - zawsze prosto, zawsze szybko i zawsze bezpiecznie, jak Always.

Nie przejściówkę elekstryczną, tylko wziętą mechanicznie! :) Jest inny rozstaw śrub, do tego światła Helli są głębiej osadzone. Pomysł mam, tylko kto mi to ładnie laiserem z blaszki wytnie? :]

TD Pedro napisał/a:
- możesz podać ile sobie ASO zapodało za montaż dodatkowych gniazd? przymierzam się do takiego zabiegu i warto znać takie dane dla celów negocjacyjno-porównawczych...

Wymiana radia, montaż głośników, montaż obu gniazd - trzy roboczogodziny.

TD Pedro napisał/a:
- po odebraniu rozmowy przez radio czas jaki upływa do usłyszenia głosu rozmówcy to ok. 3-4 sekundy (radio Clarion), czy u Ciebie też tak jest?

Nie, słychać normalnie od razu.

jackthenight napisał/a:
Przecież to typowa śruba.

A to zwracam honór, w życiu czegoś takiego nie widziałem. :)

laisar - 2012-06-18, 23:44

No proszę, gniazda USB jednak już istnieją (: - np http://www.tme.eu/html/PL...2_PL_pelny.html

(Tamże inne).


bebe napisał/a:
wziętą mechanicznie

Eeee, no to ja tu sobie gardło podrzynam (i to dawno), a pan gorze?! http://www.daciaklub.pl/f...p?p=61670#61670

Można by się pewnie nawet obejść bez technologii kusmicznych, bo odpowiednie pary dziurek można połączyć nawet kawałkami blaszek. No ale jak koniecznie chcesz, to przecież są firmy, usługowo wycinające różne rzeczy, więc w razie czego mogę dostarczyć plik w krzywych.

Sumarycznie wychodzi tak:

luke88 - 2012-06-19, 00:00

Bebe - szacun za robotę i poświęcenie w doskonaleniu użyteczności :-D
bebe - 2012-06-19, 00:50

laisar napisał/a:
Eeee, no to ja tu sobie gardło podrzynam (i to dawno), a pan gorze?! http://www.daciaklub.pl/f...p?p=61670#61670

Dajże spokój, tamten wątek to już chyba na pamięć znam. :) Problem w tym, że jest różnica w głębokości osadzenia tych lamp. Oczywiście, można się bawić w jakieś dystanse ze śrubek, ale wolałbym coś bardziej solidnego. Stąd pomysł wycięcia przejściówek w blasze, ale przejściówek 3D - od razu niwelujących różnicę w osadzeniu. :] Jak będę miał chwilę czasu to narysuję, o co mi cho, chwilowo padam na twarz.

laisar - 2012-06-19, 02:24

A, spoko, wiem o co cho (: - i najprościej jest zagiąć rogi blaszki (ewentualnie uprzednio je wydłużając przy wycinaniu). Tyle że to wcale nie będzie dużo lepsze od dystansów... (Które i tak trzeba by pewnie montować, bo same blaszki zbytnio by sprężynowały, a robienie "kratownicy" to już naprawdę jakaś "atomówka na wróbla").
chriskb - 2012-06-19, 07:06

Pięknie wykonane, gratuluję pomysłu koledze bebe. Aczkolwiek z tymi hebelkowymi wyłącznikami auto wygląda na coraz bardziej sportowe.
48piotr - 2012-06-19, 08:20

chriskb napisał/a:
Pięknie wykonane, gratuluję pomysłu koledze bebe. Aczkolwiek z tymi hebelkowymi wyłącznikami auto wygląda na coraz bardziej sportowe.

Dołaczam się-zuch!
Mnie kojarzy się z limuzyną. :roll:
Gratulacje! :-D

mrówa - 2012-06-20, 13:13

No i jak tu można nie być "zrób to sam", bo przecież w ASO w większości "niedasie"...
Gratulacje (ja to już od dawna podziwiam zapał i umiejętności bebe) :-D

TD Pedro - 2012-06-20, 21:14

mrówa napisał/a:
ja to już od dawna podziwiam zapał i umiejętności bebe

nie Ty jedna :oops: ... :lol:

bebe - 2012-06-20, 21:30

Ależ! Bo się zamknę w sobie! :oops:
dystrykt9 - 2012-06-21, 06:36

Zaje...fajna robota Bebe z tymi przeróbami :-D Reszpekt!
mlodyprzem - 2012-06-25, 19:15

[quote="laisar"]No proszę, gniazda USB jednak już istnieją (: - np http://www.tme.eu/html/PL...2_PL_pelny.html

Już dawno istniały;)
Ja mam zamontowane (od ponad roku) coś takiego:
http://www.neutrik.com/en/multimedia/usb/nausb-w
w obudowie SCDX.
Polecam, super rozwiązanie dla radia z wyjście USB z tyłu.

maciek - 2012-06-25, 19:26

Bartek gratuluje będziesz miał parasolkę Dacii :-D
bebe - 2012-06-25, 21:46

maciek napisał/a:
Bartek gratuluje będziesz miał parasolkę Dacii :-D

Kij tam z parasolką, koszulkę będę miał! :D

bebe - 2012-06-25, 22:30

mlodyprzem napisał/a:
Już dawno istniały;)
Ja mam zamontowane (od ponad roku) coś takiego:
http://www.neutrik.com/en/multimedia/usb/nausb-w
w obudowie SCDX.
Polecam, super rozwiązanie dla radia z wyjście USB z tyłu.

Mistrzu! O to się Polska biła! :D Szkoda, że nie zrobili tego gniazda na równo z płytą czołową, ale i tak poziom pancerności wynagradza wszystko! :) Świetna sprawa, już zamówiłem. :]

bebe - 2012-07-03, 14:56

Nad lusterkiem - najnowszy nabytek. Kto zgadnie, co to? :)
benny86 - 2012-07-03, 14:57

Lusterko wewnętrzne służące do obserwacji córki?
wat - 2012-07-03, 14:59

viatol
benny86 - 2012-07-03, 15:00

No tak, nad lusterkiem :roll:
bebe - 2012-07-03, 15:10

wat napisał/a:
viatol

Brawo! :)

Okazuje się, że działa już elektroniczny pobór opłat dla pojazdów poniżej 3,5 t DMC. :] Póki co działa tylko na odcinkach autostrad, których operatorem jest GDDKiA (czyli A2 Stryków - Konin, a od października Stryków - Konotopa, oraz A4 Wrocław - Katowice), ale rozmowy z AWSA i innymi koncesjonariuszami trwają, więc jestem dobrej myśli. :] Dla osób fizycznych ma sens tylko opcja prepaid, bo w przypadku płatności odroczonej musiałbym przedstawić gwarancję bankową lub wpłacić zabezpieczenie w wysokości ok. 2000 zł. :) Pani w Viatollu w Ożarowie jeszcze nic na ten temat nie wiedziała, ale w systemie jest już opcja polecenia zapłaty, tyle, że nie działa. :) Przypuszczam więc, że w dającej się przewidzieć przyszłości będę mógł sobie jeździć swobodnie po kraju, a kasa za autostrady będzie się sama ściągać z konta. :]

Póki co, urządzenie potrafi otwierać zdalnie bramki na A2 Stryków - Konin i (chyba) na A4, więc sensu za wiele nie ma, ale cóż, taki los early adoptera. :> Obecnie pudełeczko kosztuje 70 zeta, od września - 135 zeta. Podpisanie umowy z GDDKiA to jedno martwe drzewo i 30 minut w plecy. :>

Teraz będę sobie ganiał po A2 i otwierał bramki, mhuhuhuhuhuhuhu! :D

[ Komentarz dodany przez: laisar: 2012-07-03, 23:50 ]
C.d. o ViaTollu: http://www.daciaklub.pl/f...p=134643#134643.

Zdzicho - 2012-07-20, 00:02

A ja poczekam z zakupem i ganianiem po A-2 do chwili aż cała autostrada będzie w VIATOL-u to wtedy pootwieram bramki do samej stolicy. :-)

Tylko cholera tego drzewa mi żal :!:

bebe - 2012-08-21, 19:16

Nie mogę się zebrać do opisania montażu świateł do jazdy dziennej, więc jeszcze szybkie wspominki z wakacji. :]

W tym roku - Wolin.

Z dziwnych rzeczy - na A2 straszny wysyp zepsutych samochodów na pasie awaryjnym, wcześniej tego nie było. Na samym Wolinie kolejne dziwne zjawisko - wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami. :) Czy to bliskość Niemiec i spora ilość Niemców na drogach i wstyd robić siarę, czy może na wakacjach naród się nie spieszy - wszyscy jeżdżą przepisowo, jak jest 40 w wioseczce to jadą 40, jak jest linia ciągła to jadą za rowerzystami zamiast na czołówkę - no Europa po prostu. :D Przez dwa tygodnie czułem się jak w normalnym kraju. :>

Przez pierwszy tydzień byliśmy w szóstkę (NZŻ, Maja, dziadkowie, prababcia), Matylda robiła więc za autobus dowożący na plażę i do wszelkich atrakcji. Bez zaskoczeń - w roli autobusu po raz kolejny MCVka sprawdziła się znakomicie, jedyne co to bałagan został niemożebny. :/ Drugi tydzień byliśmy już we trójkę.

Miałem jakieś niespełnione ciągoty offroadowe, ale już nie mam. :> Jadąc z Kołczewa do Wapnicy (Jezioro Turkusowe) postanowiłem sobie skrócić drogę przez Jagienki, bo wszakże Dacia, prześwit, i co, ja nie przejadę?! ;) Przez początkowe dziury MCVka przejechała jak czołg, ale potem zaczęło się konkretne błoto, bagno, koleiny i woda, formatu dużej kałuży albo małego jeziora. :/ W pewnym momencie dało się już jechać tylko w przód, z duszą na ramieniu i szorując w koleinach, bo z kolein wyjechać się nie dało. Przejechaliśmy, ale gacie miałem pełne i zasadniczo nigdy więcej. :| Trzeba jednak przyznać, że mimo rozstawu osi MCVka to wybitnie dzielny samochód, potrafiący sporo wybaczyć nadambitnemu kierowcy. :> Za leśnym jeziorkiem natrafiliśmy na zakaz wjazdu, na szczęście przed zakazem było rozwidlenie dróg i owa inna droga prowadziła na pagór, więc przynajmniej było już sucho.

W drodze powrotnej kończy się taryfa ulgowa - na DK3/S3 dzikie korki z okazji dzwonów, które przy pomocy AutoMapy omijamy drogami gminnymi i innymi, na A6 dwie godziny w korku przed zwężeniem. Na A2 pojawia się pierwszy problem z tempomatem - brak komunikacji z innymi tempomatami. :/ Efekt - parokrotnie się zdarzyło wyprzedzanie przy różnicy prędkości rzędu 1 km/h, bo ani mi, ani kierowcy wyprzedzającemu/wyprzedzanemu nie chciało się wyłączyć tempomatu, a każdy miał swój pogląd na prędkość 140 km/h. :/ Przydałaby się opcja kalibracji tempomatu do prędkości autostradowej, wtedy nigdy byśmy się nie spotkali. :)

hanalala - 2012-08-22, 09:15

bebe napisał/a:
Na samym Wolinie kolejne dziwne zjawisko - wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami. :) Czy to bliskość Niemiec i spora ilość Niemców na drogach i wstyd robić siarę, czy może na wakacjach naród się nie spieszy - wszyscy jeżdżą przepisowo, jak jest 40 w wioseczce to jadą 40, jak jest linia ciągła to jadą za rowerzystami zamiast na czołówkę - no Europa po prostu. :D Przez dwa tygodnie czułem się jak w normalnym kraju. :>

Dzięki, dzięki - to między innymi efekt wielu lat naszej pracy (pozdrawiam wszystkich zawodowców spod "znaku" 997) nad organizacja ruchu drogowego, świadomością użytkowników dróg no i niestety dyscyplinowaniem tych "hej do przodu"

Dar1962 - 2012-08-22, 12:48

nie traktowałbym tego jako wpływu cywilizacji motoryzacyjnej trafiającej pod strzechy ale raczej jako efekt rosnących cen paliwa :-P
bebe - 2012-08-22, 16:38

Dar1962 napisał/a:
nie traktowałbym tego jako wpływu cywilizacji motoryzacyjnej trafiającej pod strzechy ale raczej jako efekt rosnących cen paliwa :-P

Racja, bo kultura osobista jest wprost proporcjonalna do zamożności. :>

dystrykt9 - 2012-08-23, 06:45

bebe napisał/a:

Miałem jakieś niespełnione ciągoty offroadowe, ale już nie mam. :> (...) Przez początkowe dziury MCVka przejechała jak czołg, ale potem zaczęło się konkretne błoto, bagno, koleiny i woda, formatu dużej kałuży albo małego jeziora. :/ W pewnym momencie dało się już jechać tylko w przód, z duszą na ramieniu i szorując w koleinach, bo z kolein wyjechać się nie dało. Przejechaliśmy, ale gacie miałem pełne i zasadniczo nigdy więcej. :|


Bebe, musisz pojechać z nami na spota terenowego :mrgreen:
Tutaj miałeś ten niefart, że jechałeś sam (jako kierowca) i świadomość wzywania assisstance na jakieś zalane zadupie nie działała uspokajająco.
My jechaliśmy w kilka aut, więc była asekuracja. Poza tym każda przeszkoda terenowa była przed spotem przejechana przeze mnie osobiście.
No i jak wiesz, jechała też MCV-ka Łukasza, która znakomicie sprawdziła się razem z Dusterami 4x2.
A do tego teraz będziesz miał co wnukom opowiadać po tym przejeździe: "Usiądź wnusiu i posłuchaj, jak kiedyś dziadek wp... się w niezłe szambo..." :mrgreen:

mrówa - 2012-08-24, 07:00

hanalala napisał/a:
to między innymi efekt wielu lat naszej pracy (pozdrawiam wszystkich zawodowców spod "znaku" 997)
No i to właśnie przykład na egzekwowanie prawa. Można? Można!
bebe - 2012-08-24, 21:38

mrówa napisał/a:
hanalala napisał/a:
to między innymi efekt wielu lat naszej pracy (pozdrawiam wszystkich zawodowców spod "znaku" 997)
No i to właśnie przykład na egzekwowanie prawa. Można? Można!

Przez dwa tygodnie pobytu nie widziałem ani pół radiowozu, fotoradarów zresztą też nie, ale się nie przyglądałem, bo nie muszę ;) (ale musiały być jakieś na DK3). Z jednym jednakowoż wyjątkiem - jeżdżę od 11 lat i po raz pierwszy zdarzyło mi się dmuchać w balonik - przed rondem w Kołczewie. :) Przy czym "balonik" jest przenośnią, bo w rzeczywistości to był patyk taki, dmuchanie odbywało się przez okno, niemalże w czasie jazdy :) , testowano każdego przejeżdżającego. Zrobiło to na mnie wrażenie, bo jeżdżę już w swoim wyobrażeniu długo, również na święta, kiedy są rozmaite akcje "Znicz" i co ino, a mimo to żeby przez ten cały czas w końcu trafić na kontrolę trzeźwości, musiałem pojechać aż na Wolin. :)

bebe - 2012-08-25, 02:04

On unrelated note - zakończyłem Akcję Światła Hella. :]

Podsumowując:
  1. 2 moduły Hella 1N0 010 294-001 . Można je kupić w HSK Auto, można szukać w internetach.
  2. Wtyczki do wspomnianych modułów, niestety nie udało mi się ustalić oficjalnego numeru katalogowego. "Oficjalne" wtyczki Hella do tych lamp kosztują 31 euro za sztukę. :O Wtyczki kupowane w HSK Auto kosztowały 10 PLN za sztukę. Mimo, że wyglądają podobnie, to nie są wtyczki K-Jetronic do VAGów!
  3. Automat do włączania świateł wykonany według projektu i pod cenną kuratelą JackTheNighta. :) Fajnie by było ustalić, jakie podstawki do przekaźników są wykorzystywane w Dacii (są dwa różne mocowania) i kupić takie same, wtedy podstawki z przekaźnikami do włączania świateł można by przymocować do istniejących podstawek.
  4. Adaptery mocowania Hella na Valeo, wycięte laiserem i wygięte na specjalnej machinie do wyginania. :] Kształt jest uniwersalny, potrzebne są dwie sztuki na moduł - prawa i lewa (określane przy gięciu). Plik DXF tutaj, linie gięcia na niebiesko.
Montażu dokonałem samodzielnie w warsztacie samoobługowym. Dolne osłony zderzaka trzeba zdjąć, odkręcając, co jest do odkręcenia i wyjmując spinki. Oryginalne światła przeciwmgłowe należy odkręcić i odrzucić gdzieś daleko, moduły Hella przykręcić na ich miejsce. Mocowanie jest tylko na dwie śruby, dodatkowo jest trzeci plastikowy pipek stabilizujący. Miałem lekkie obawy, czy to wystarczy (oryginalne światła Valeo są w całości z plastiku i ważą tyle co nic), ale po tym, co w międzyczasie MCVka przeszła, najwyraźniej takie mocowanie jest wystarczające. Oryginalne wtyczki należy upitolić, kable rozizolować (najlepiej za pierwszym podejściem, bo zapasu nie jest wiele ;) i zagnieść konektory, pociągnąć dodatkowy kabel z automatu do włączania, kable włożyć we wtyczki i się nie pomylić, i to zasadniczo wszystko. :)

Okazało się, że z uwagi na inny kształt klosza przy takim jak moje osadzeniu lamp robi się szczelina pomiędzy kloszem a plastikiem zderzaka. Można by ją zniwelować zmniejszając głębokość osadzenia, ale wtedy pojawi się nowy problem - śruba do regulacji pochylenia świateł zacznie kolidować z plastikową oprawką mocowania i konieczna będzie rzeźba w brązie.

Dla przypomnienia - lampa i adaptery:



Po zamocowaniu, widać śrubę regulacyjną opierającą się prawie o plastik:



Widok trochę z dołu - nie wygląda to za fajnie:



Widok trochę z góry - jest OK :) :



I na koniec speszyl bonus - film prezentujący działanie całości. :]


leo - 2012-08-26, 12:59

Brawo!
Jest pięknie i funkcjonalnie. Normalnie zazdrość mnie zżera.
Teraz biję się z myślami: diodowo/soczewkowe Jafry czy te Helli z H15...

I mam jeszcze pytanko: czy i jakie są oznaczenia homologacyjne na szkle? Czy jest potwierdzenie atestu na oba rodzaje świateł w postaci papierzanej (instrukcja, pudełko) w postaci... zrozumiałej dla PL-policaja? ;-)

Marmach - 2012-08-26, 17:16

Bardzo ładnie i w ogóle, bez cienia ironii, ale skoro to są dzienne na żarówki to jaki jest z nich zysk? ;) Albo może inaczej: jaka motywacja?
mekintosz - 2012-08-26, 18:12

Bebe dzięki temu lepiej widzi jak szybko jedzie i ile spala benzynki jego Matylda ;-) .. po prostu nie przyciemniaja sie zaroweczki podswietlajace zegary jak uzywa dziennych swojego patentu.
bebe - 2012-08-26, 18:14

leo napisał/a:
Teraz biję się z myślami: diodowo/soczewkowe Jafry czy te Helli z H15...

Jeśli te Jafry mają rozstaw mocowania Valeo, to odpadnie kombinowanie z adapterem, zostanie tylko rzeźba z wtyczką. Z drugiej strony - światła Hella widziałem zamontowane na samochodzie, więc wiedziałem, czego się spodziewać, no i to Hella. Jafry wolałbym najpierw zobaczyć u kogoś, żeby nie naciąć się na jakąś minę.

leo napisał/a:
I mam jeszcze pytanko: czy i jakie są oznaczenia homologacyjne na szkle? Czy jest potwierdzenie atestu na oba rodzaje świateł w postaci papierzanej (instrukcja, pudełko) w postaci... zrozumiałej dla PL-policaja? ;-)

Są, ale nie wytłoczone na kloszu, tylko nadrukowane na dolnej krawędzi klosza. Jakie - nie pamiętam, przy okazji sprawdzę. Nie ma żadnego papieru na te światła, przychodzą w takich smętnych pudełkach Helli bez żadnych oznaczeń.

Marmach napisał/a:
Bardzo ładnie i w ogóle, bez cienia ironii, ale skoro to są dzienne na żarówki to jaki jest z nich zysk? ;) Albo może inaczej: jaka motywacja?

Wkurzało mnie jeżdżenie w dzień na światłach mijania, bo wtedy podświetlało mi deskę rozdzielczą i kiepsko było widać (mam białe tarcze zegarów), a z kolei przygasało mi podświetlenie radia. Nie dało się tematu opędzić automatycznym włączatorem świateł mijania (tzw. tryb skandynawski), bo według przepisów w przypadku braku kontrolki włączenia świateł (takie dwie patrzałki patrzące w obie strony, nie mijania) podświetlenie deski musi zapalać się razem ze światłami.

Marmach - 2012-08-26, 19:19

bebe napisał/a:
Wkurzało mnie jeżdżenie w dzień na światłach mijania, bo wtedy podświetlało mi deskę rozdzielczą i kiepsko było widać (mam białe tarcze zegarów), a z kolei przygasało mi podświetlenie radia. Nie dało się tematu opędzić automatycznym włączatorem świateł mijania (tzw. tryb skandynawski), bo według przepisów w przypadku braku kontrolki włączenia świateł (takie dwie patrzałki patrzące w obie strony, nie mijania) podświetlenie deski musi zapalać się razem ze światłami.

Nie wierzę w ani słowo :D Powodem było na pewno zwykłe gadżeciarstwo :D

A tak na poważnie, montaż pewnie daje dobrą odpowiedź na pytanie "na ile światła dzienne różnią się od przeciwmgielnych?" ? Czy poza homologacją i pewnie rodzajem żarówek są jakieś istotne różnice w konstrukcji i działaniu?

bebe - 2012-08-26, 19:36

Marmach napisał/a:
Nie wierzę w ani słowo :D Powodem było na pewno zwykłe gadżeciarstwo :D

Może troszkę. :D

Marmach napisał/a:
A tak na poważnie, montaż pewnie daje dobrą odpowiedź na pytanie "na ile światła dzienne różnią się od przeciwmgielnych?" ? Czy poza homologacją i pewnie rodzajem żarówek są jakieś istotne różnice w konstrukcji i działaniu?

Są. Żarówka H15 jest o tyle śmiszna, że włókna oddzielone są od siebie (jedno świeci po jednej stronie żarówki, drugie po drugiej). Dzięki takiej konstrukcji w jednej lampie mogą być dwa różne lustra (i tak jest w tym przypadku) - lustro do strony przeciwmgłowej jest jednolite i służy do skupiania światła w strumień, lustro do strony "do jazdy dziennej" jest fasetowane i służy do rozpraszania światła. Co ma sens, bo światła przeciwmgłowe mają oświetlać drogę bezpośrednio przed samochodem, a światła do jazdy dziennej mają tylko sprawić, żeby samochód był widoczny (w dzień raczej nie ma co oświetlać). Jak bawiłem się modułem w domu, podłączyłem go na próbę do zasilacza 12V (takiej kostki, więc o niewielkiej mocy) - włókno od jazdy dziennej świeciło normalnie, włókno przeciwmgłowe ledwie zaczęło się żarzyć. Na filmie słabo widać różnicę, bo kamera w srajfonie kompensuje sobie ekspozycję w locie, a świateł przeciwmgłowych nie da się włączyć bez włączenia świateł mijania.

bebe - 2012-08-26, 22:20

Udało się skończyć kolejną rzecz - gniazdo USB do radia. Gniazdo to Neutrik NAUSB-W plus obudowa SCDX (młodyprzem, jeszcze raz wielkie dzięki! :). Umieściłem je w przedniej ściance tunelu środkowego - miejsce fajne, ale od tyłu dostać się strasznie trudno (bez zdejmowania tunelu, nie chciało mi się). Na szczęście otwór pod gniazdo wyszedł mi idealnie, więc gniazdo bardzo solidnie trzyma się na wcisk - śrubki są tylko dla urody, bo nie mają nakrętek - nie miałem już siły się szarpać. Wyszło tak:






leo - 2012-08-27, 02:11

bebe napisał/a:
Jeśli te Jafry mają rozstaw mocowania Valeo, to odpadnie kombinowanie z adapterem, zostanie tylko rzeźba z wtyczką. Z drugiej strony - światła Hella widziałem zamontowane na samochodzie, więc wiedziałem, czego się spodziewać, no i to Hella. Jafry wolałbym najpierw zobaczyć u kogoś, żeby nie naciąć się na jakąś minę.

Wywalenie ponad siedmiu stuff to poważny wydatek, więc trzeba się mocno zastanowić. Gdyby Hella miała tańszy ten towar, brałbym ją od razu - adaptery to małe piwo (Ty zrobiłeś ładnie ciąwszy laiserem, jak sam wspominałeś ;-) , ale miejsce za fartuchem zderzaka jest na tyle niewidoczne, że nawet samemu z siakiejś blachi można byłoby mocowanie dorobić).
Tak więc obydwa rozwiązania są w podobnej cenie. No i teraz Hella:
- zalety - solidność, dobre światło żarówkowe, mocny halogen, ponoć te żarówki H15 są wieczne (ciekawe, czy należy wierzyć);
- wady - jeśli jednak żarówa się zjara :mrgreen: , to kosztuje ponad 70 zł/szt..., trzeba rzeźbić (adaptery, wtyczki, automaty), jednak te 30W w sumie zabiera.
Jafra:
- zalety - ciekawe rozwiązanie, chińszczyzna - ale solidna, mało ciągną LEDy, montaż bez rzeźby (ponoć plug & light), nie wiem, jak z automatem (pewnie też trzeba) ; :mrgreen:
- wady - bałbym się spalenia diód (chociaż ponoć to dobre diody są), nienajlepsze światło soczewkowe p/mgielne.
Poprosiłem kolegę znającego się na tych sprawach moto i mającego duże pojęcie o majsterkowaniu, żeby odwiedził sklep, obejrzał te światełka Jafry, kazał sobie podłączyć (a co, klient nasz pannn :mrgreen: ) i zdał mi relację. Uczynił to i chwalił te światła. Że niby wyrób chiński, ale sprawia wrażenie dobrej jakości (obudowa i nie tylko). Świeci LEDami jak jasna cholera, że paczać się nie da. Wadą jest p/mgielne - wiadomo, soczewa to nie to samo, co normalny halogen. Ale ogólnie gdyby cena była niższa, kupowałby od razu. I ja mu wierzę.

bebe napisał/a:
Są, ale nie wytłoczone na kloszu, tylko nadrukowane na dolnej krawędzi klosza. Jakie - nie pamiętam, przy okazji sprawdzę. Nie ma żadnego papieru na te światła, przychodzą w takich smętnych pudełkach Helli bez żadnych oznaczeń.

Aha. Spójrz, piknie pytom. Ma to dla mnie znaczenie, albowiem z doświadczenia z innego samochodu wiem, że tu mogą być problemy. Gdybym nie woził papierów z opakowań w schowku, zatrzymaliby mi 3 razy dowód. Nie trafiało do policajów, że coś, co wisi pod zderzakiem i wygląda jak halogen, halogenem nie jest... Dopiero papier ich przekonywał. A studiowali z zapałem... :-)
Jafry mają homololo na szkiełach, więc tu problem bardziej z bańki.

bebe - 2012-08-27, 13:58

leo napisał/a:
adaptery to małe piwo (Ty zrobiłeś ładnie ciąwszy laiserem, jak sam wspominałeś ;-) , ale miejsce za fartuchem zderzaka jest na tyle niewidoczne, że nawet samemu z siakiejś blachi można byłoby mocowanie dorobić).

Akurat nie kierowały mną względy estetyczne, tylko wytrzymałościowe. :) Tam są jednak spore wibracje, a lampa Helli jest o wiele cięższa od plasticzanej lampki Valeo.

leo napisał/a:
Jafra:
- zalety - ciekawe rozwiązanie, chińszczyzna - ale solidna, mało ciągną LEDy, montaż bez rzeźby (ponoć plug & light), nie wiem, jak z automatem (pewnie też trzeba) ; :mrgreen:

Znalazłem te Jafry - faktycznie jazda z mocowaniem na dzień dobry odpada. Do tego piszą, że mają przejściówki do oryginalnych wtyczek od przeciwmgłowych, więc nie trzeba nic obcinać, a na zdjęciu jest jakieś plastikowe pudełeczko, więc może to automat do włączania.

leo napisał/a:
- wady - bałbym się spalenia diód (chociaż ponoć to dobre diody są),

Zdefiniuj "dobre". :) Problem z diodami o wysokiej emisji światła polega na tym, że im lepsze (lepiej świecące), tym mniej trwałe. Do tego wymagają systemu chłodzenia (radiatorów), a w tych lampach z "plastiku technicznego o wysokich parametrach odprowadzenia ciepła" nic takiego nie ma. Dopóki taka dioda padnie w chińskiej lampce za dwie stówy komplet, można po prostu kupić kolejny i wymieniać w miarę padania. Jeśli padnie dioda w lampce za 740 zł komplet, to już boli trochę bardziej. ;) Wobec takiej perspektywy 70 zeta za H15 jest do przełknięcia. ;)


leo napisał/a:
Aha. Spójrz, piknie pytom.

Prosz! :)


leo - 2012-08-27, 22:52

bebe napisał/a:

Akurat nie kierowały mną względy estetyczne, tylko wytrzymałościowe. :) Tam są jednak spore wibracje, a lampa Helli jest o wiele cięższa od plasticzanej lampki Valeo.

Rozumiem.
bebe napisał/a:

Znalazłem te Jafry - faktycznie jazda z mocowaniem na dzień dobry odpada. Do tego piszą, że mają przejściówki do oryginalnych wtyczek od przeciwmgłowych, więc nie trzeba nic obcinać, a na zdjęciu jest jakieś plastikowe pudełeczko, więc może to automat do włączania.

Tak samo kombinowałem... ;-)
bebe napisał/a:
Zdefiniuj "dobre". :) Problem z diodami o wysokiej emisji światła polega na tym, że im lepsze (lepiej świecące), tym mniej trwałe. Do tego wymagają systemu chłodzenia (radiatorów), a w tych lampach z "plastiku technicznego o wysokich parametrach odprowadzenia ciepła" nic takiego nie ma. Dopóki taka dioda padnie w chińskiej lampce za dwie stówy komplet, można po prostu kupić kolejny i wymieniać w miarę padania. Jeśli padnie dioda w lampce za 740 zł komplet, to już boli trochę bardziej. ;) Wobec takiej perspektywy 70 zeta za H15 jest do przełknięcia. ;)

"Dobre" - bo Osram, nie no name. No i właśnie miałem na myśli "dobre", że mocno świecą... ale załamujesz mnie trochę tym twierdzeniem o padaniu jasnych diód.
Ja w ogóle wolałbym żarówkę. Może więc rzeczywiście jednak zająć się rzeźbą, tym bardziej, że przetarłeś szlak... Bo Twoje twierdzenie o koszcie żarówki vs padnięte diody przemawia do mnie.

Dzięki za foto. Makro przecudnej urody i wszystko widać. No i zabiłeś mi znów ćwieka, bom nie przypuszczał, że wszystko jest...

bebe - 2012-08-27, 23:55

leo napisał/a:
"Dobre" - bo Osram, nie no name. No i właśnie miałem na myśli "dobre", że mocno świecą...

Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, ale istnieją w przyrodzie fani... latarek. :D Serio! :D Co więcej, mają swoje forum - www.swiatelka.pl . Generalnie z latarkami są w stanie zrobić cuda na kiju, a o LEDach wysokiej emisji wiedzą absolutnie wszystko. Poszukaj tam, czy nie ma jakichś opinii o diodach użytych w tych Jafrach, jeśli nie ma, to ewentualnie zapytaj. W najgorszym przypadku niczego się nie dowiesz, ale chyba warto spróbować, zanim się wyda siedem stów na lampki. ;)

leo - 2012-08-31, 23:58

Masz rację, pogrzebię tam w wolnej chwili - teraz nie dam rady (nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem). Dzięki za sznurek do latarkowiczów. :mrgreen:
bebe - 2012-10-18, 10:45

Pierwszy Philips X-treme Vision spalił mi się, przejechawszy 12000 km i 7 miesięcy.
laisar napisał/a:
No to szybciutko zanotuj w kajeciku, żeby mieć pod ręką takiego jednego filipsa jak właśnie założyłeś i kontrolnie założyć go celem sprawdzenia jak będzie wyglądał stary po tym czasie - obstawiam, że też będzie widoczna różnica...

Zmieniłem na identycznego Philipsa, różnica nie jest widoczna. :P Wychodzi na to, że Osram Nightbreaker ssie po całości.

laisar - 2012-10-18, 11:02

bebe napisał/a:
różnica nie jest widoczna

Autosugestia! <;


bebe napisał/a:
Osram Nightbreaker ssie po całości

...Ale to też jest możliwe - aczkolwiek zwykła H4 tejże firmy właśnie dobija u mnie do 30 tys. km...

(Lewy Tunsgram przekroczył już 40).

bebe - 2012-10-30, 16:49

Przegląd po 2 latach/30 000 km. W ramach przeglądu wymieniono olej, filtr tegoż i filtr kabinowy.

Zgłosiłem zapoconą pokrywę zaworów. Pouczono mnie, że nie pokrywa zaworów jest zapocona, ale pokrywa kolektora. :) Do wymiany jakaś uszczelka, którą trzeba zamówić, więc do zrobienia za trzy tygodnie, jak znowu będę miał popołudniową zmianę. Kontrola korozyjna nie wykazała korozji. Do skontrolowania został dach, bo przez czas trwania przeglądu (2 godziny) nie stopniał na nim lodowiec. :>

Przy okazji posiedziałem sobie w Dokkerze. :) Fajny Dokker, ale na forum czemuś cisza, więc co ja się będę wychylał. :>

laisar - 2012-10-30, 16:51

bebe napisał/a:
Fajny Dokker, ale na forum czemuś cisza, więc co ja się będę wychylał

Nie krępuj się - bądź pierwszy!

mekintosz - 2012-10-30, 19:45

Bebe, Dokker fajny szkoda, ze nie ma wyposazenia Lodgy ;-(
bebe - 2012-10-30, 20:41

mekintosz napisał/a:
Bebe, Dokker fajny szkoda, ze nie ma wyposazenia Lodgy ;-(

Czego konkretnie nie ma? Wydawało mi się, że ma wszystko to samo co Logdy, z wyjątkiem trzeciego rzędu siedzeń...

miskowski - 2012-10-30, 21:01

Wczoraj też miałem okazję "pozwiedzać" Dokkera i przyznam szczerze, że po bezpośredniej konfrontacji podoba mi się bardziej niż Lodgy. W zasadzie jedyna rzecz do jakiej mogę się przyczepić, to wielgachna półka dokładnie w połowie mojego czoła. No ale ja jestem troszkę większy od średniej krajowej... ;-) Zajmowanie miejsc z tyłu - poezja. No i bagażnik oraz dostęp do niego... :mrgreen:

Przyznam szczerze, że gdyby Dokker był dostępny w chwili gdy zamawiałem Dustera, to miałbym bardzo poważny orzech do zgryzienia. No chyba, że miałby "dusterową" benzynę pod maską. Wtedy orzecha raczej by nie było, a ja bujałbym się białym Dokkerem. ;-) Nie wiem czemu, ale odniosłem wrażenie, że siedziska przednich foteli są odrobinę dłuższe od tych, które wygniatam w Dusterze. Jakoś tak lepiej mi się siedziało.

Jednak najbardziej rozwaliło mnie auto z wyższej(?) półki - Megane Grandtour. Wersja z wyposażeniem mniej więcej na poziomie daćkowej Laureate za niecałe 53 tysiące. Dłuższą chwilę żałowałem, że takiej promocji nie było w sierpniu... ;-)

maciek - 2012-10-30, 21:07

miskowski napisał/a:
Jednak najbardziej rozwaliło mnie auto z wyższej półki - Megane Grandtour. Wersja z wyposażeniem mniej więcej na poziomie daćkowej Laureate za niecałe 53 tysiące. Dłuższą chwilę żałowałem, że takiej promocji nie było w sierpniu...


nie ma czego żałować na daniach otwartych Renault Clio największym zainteresowaniem cieszyły się Dacie ;-) Clio IV odstraszało ceną. Właśnie przez ten ruch wokół sprzedawców Dacii zapomniałem się zapytać o Nowego Sandero i straciłem bezpowrotnie okazję kupna. Ale może za 3 lata ;-)

wat - 2012-10-30, 22:06

w dokerze którego ja oglądałem widać było że deskę rozdzielcza od strony pasażera ugniata jakaś sruba i taki fajny cycek był w lodzi podobnie ale mniejszy :-P - znaczy pod deska ale rzucało się to w oczy
mekintosz - 2012-10-30, 22:33

bebe napisał/a:
mekintosz napisał/a:
Bebe, Dokker fajny szkoda, ze nie ma wyposazenia Lodgy ;-(

Czego konkretnie nie ma? Wydawało mi się, że ma wszystko to samo co Logdy, z wyjątkiem trzeciego rzędu siedzeń...


1.5 DCI 110 KM, na obecna chwile Laureate tylko z dieslem. Moze jak wejdzie 1.2 TCE bedzie w najbogatszej wersji.

Marmach - 2012-10-30, 23:01

bebe napisał/a:
Przy okazji posiedziałem sobie w Dokkerze. :) Fajny Dokker, ale na forum czemuś cisza, więc co ja się będę wychylał. :>

A które ASO, bo będę się wybierał na coroczny olej z filtrem, to może też obejrzę? ;)

EDIT: Ok, już widzę, Puławska...

Pe-es: Czyśmy się przypadkiem nie minęli na Wybrzeżu Szczecińskim przy skręcie w Okrzei w zeszły weekend? :P

bebe - 2012-10-30, 23:32

mekintosz napisał/a:
1.5 DCI 110 KM, na obecna chwile Laureate tylko z dieslem. Moze jak wejdzie 1.2 TCE bedzie w najbogatszej wersji.

A to możliwe, w silniki nie zagłębiałem się.

Marmach napisał/a:
Pe-es: Czyśmy się przypadkiem nie minęli na Wybrzeżu Szczecińskim przy skręcie w Okrzei w zeszły weekend? :P

Bardzo możliwe. :) Chyba nawet trąbiłem/machałem kierunkowskazami/robiłem oborę. :]

Seal - 2012-10-30, 23:47

mekintosz napisał/a:
bebe napisał/a:
mekintosz napisał/a:
Bebe, Dokker fajny szkoda, ze nie ma wyposazenia Lodgy ;-(

Czego konkretnie nie ma? Wydawało mi się, że ma wszystko to samo co Logdy, z wyjątkiem trzeciego rzędu siedzeń...


1.5 DCI 110 KM, na obecna chwile Laureate tylko z dieslem. Moze jak wejdzie 1.2 TCE bedzie w najbogatszej wersji.

Oprócz silnika to jeszcze zapomnieli o pakiecie skórzanym.

mekintosz - 2012-11-01, 22:22

Za to dali podgrzewane siedziska ;-)
Czacha - 2012-11-12, 12:54

Witam,
Zainteresował mnie ten temat, gdyż też niedawno przechodziłem przez montaż owych świateł niemieckiego producenta o piekielnej nazwie...
Gratuluję fachowego podejścia do wykonania adapterów. Ja dystans robiłem odpowiednią ilością nakrętek i podkładek, a przesunięcie regulowałem za pomocą przygotowanej płytki z podłużnymi i pionowymi otworami do regulacji położenia lampy w pionie i w poziomie. Jak się okazało było to niezbędne z dwóch powodów:
- Regulując wysokość świecenia oryginalnego halogenu zmienia się tylko położenie lustra wewnątrz, u Helli podnosi się / obniża cała lampa a więc i jej położenie względem otworu w zaślepce,
- Oryginalne halogeny były skierowane delikatnie w bok, po zamianie nie jest to wskazane z uwagi na obecność świateł dziennych, które powinny świecić dokładnie na wprost (prawo dopuszcza 3-stopniową odchyłkę). Światła dzienne powinny rozpraszać światło, że zauważ, że te świecą mimo wszystko dość wąskim strumieniem.
Regulując odsadzenie na nakrętkach wystarczyło dać ich więcej od wewnętrznej strony aby światła wyprostować, jednak przesunęły się wówczas względem środka otworu i trzeba było przesuwać je w poziomie. Strasznie dużo z tym bawienia.

Cytat:
Na filmie słabo widać różnicę, bo kamera w srajfonie kompensuje sobie ekspozycję w locie, a świateł przeciwmgłowych nie da się włączyć bez włączenia świateł mijania.

Jesteś tego pewny? Chyba masz w takim razie coś nakopane w instalacji albo w manetce. W każdym samochodzie musi dać się włączyć światła przeciwmgłowe niezależnie od świateł mijania, gdyż przeciwmgłowe z natury są po to, aby używać ich zamiast świateł mijania. Podczas gęstej mgły snop światła ze świateł mijania tworzy białą ścianę przed autem, przeciwmgłowe świecą poniżej mgły i nie rozpraszają się na niej. Dołączenie po przeciwmgłowych mijania niweczy efekt wypracowany przez te pierwsze.

bebe - 2012-11-12, 23:11

Czacha napisał/a:
Zainteresował mnie ten temat, gdyż też niedawno przechodziłem przez montaż owych świateł niemieckiego producenta o piekielnej nazwie...

Ja z kolei kierowałem się Twoim wątkiem na forum Megane, pisałem nawet do Ciebie w sprawie wtyczek. :)

Czacha napisał/a:
Oryginalne halogeny były skierowane delikatnie w bok, po zamianie nie jest to wskazane z uwagi na obecność świateł dziennych, które powinny świecić dokładnie na wprost (prawo dopuszcza 3-stopniową odchyłkę).

Dziwne, w Dacii są prostopadle do osi podłużnej samochodu.

Czacha napisał/a:
Jesteś tego pewny? Chyba masz w takim razie coś nakopane w instalacji albo w manetce.

W sumie to musiałbym sprawdzić. :) Zasugerowałem się opisem działania w obsztrukcji od samochodu, ale teraz zauważyłem, że tam jest tak śmisznie napisane, że włączane wraz ze światłami mijania/postojowymi jest tylko tylne światło przeciwmgłowe, ale adnotacja o tym znajduje się zarówno w opisie działania świateł przeciwmgłowych tylnych, jak i przednich. Sprawdzę i dam znać. :)

bebe - 2012-11-15, 22:33

Sprawdziłem - przednie światła przeciwmgłowe nie działają bez włączonych świateł mijania. Przy czym "mie sie wydajeee", że to tak ma być - inaczej teoretycznie możliwa byłaby jazda z włączonymi światłami przeciwmgłowymi z przodu i bez żadnego oświetlenia z tyłu...
MZ000 - 2012-11-15, 22:44

Światła przeciwmgłowe przednie powinny działać z św pozycyjnymi.

"w czasie mgły kierujący powinien używać świateł mijania lub przeciwmgłowych, lub obu tych świateł łącznie".

TD Pedro - 2012-11-15, 23:15

bebe napisał/a:
Sprawdziłem - przednie światła przeciwmgłowe nie działają bez włączonych świateł mijania. Przy czym "mie sie wydajeee", że to tak ma być - inaczej teoretycznie możliwa byłaby jazda z włączonymi światłami przeciwmgłowymi z przodu i bez żadnego oświetlenia z tyłu...

u mnie włączenie świateł pozycyjnych umożliwia włączenie przeciwmgłowych zarówno przednich jak i tylnych...

laisar - 2012-11-16, 01:24

bebe napisał/a:
przednie światła przeciwmgłowe nie działają bez włączonych świateł mijania

No to panie majster coś popsuliście montując te piekielne wynalazki - potwierdzam kolegów powyżej, przeciwmgłowe powinny działać od pozycyjnych poczynając, bez wymagania świateł mijania.

bebe - 2012-11-16, 23:57

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
przednie światła przeciwmgłowe nie działają bez włączonych świateł mijania

No to panie majster coś popsuliście montując te piekielne wynalazki - potwierdzam kolegów powyżej, przeciwmgłowe powinny działać od pozycyjnych poczynając, bez wymagania świateł mijania.

I działają (sprawdziłem). :) Chodziło mi o to, że przeciwmgłowe nie działają bez włączonych świateł, kropka. Postojowych przy pierwszym sprawdzaniu nie wziąłem pod uwagę, gdyż, jak sama nazwa wskazuje, są postojowe. :>

W związku z powyższym, w szczególności nie jest możliwe jednoczesne działanie DRL i świateł przeciwmgłowych, co w wypadku zintegrowanych lamp Helli spowodowałoby wygenerowanie strumienia fotonów spychającego co mniejsze pojazdy z drogi. :> Swoją drogą ciekawe, czy żarówki H15 są obliczone na jednoczesne działanie obu włókien, bo z konstrukcji by wynikało, że sensu w tym za wiele nie ma, więc mogłoby im zaszkodzić.

Czacha - 2012-11-17, 21:37

Rozumiem, że dzienne podłączyłeś tak, że gasną po włączeniu świateł pozycyjnych?

Poza tym światła pozycyjne i postojowe to nie to samo. Te pierwsze ma obowiązkowo każdy samochód, postojowe niekoniecznie. Światła pozycyjne przednie i tylne służą do zaznaczania obecności i szerokości pojazdu widzianego odpowiednio z przodu lub z tyłu. W niektórych zachodnich krajach (np. w Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii) po zmroku na dobrze oświetlonych drogach kierowcy używają tylko właśnie świateł pozycyjnych. Wszyscy się widzą, nikt nikogo nie oślepia, droga też jest widoczna, więc nie ma problemu.

Światła postojowe posiadają teraz chyba tylko niemieckie samochody. Włącza się je poprzez odpowiednie przesunięcie dźwigni kierunkowskazów na wyłączonym zapłonie. Zapalają się wówczas światła postojowe tylko po jednej stronie samochodu. Nie można używać ich podczas jazdy i nie ma nawet takiej możliwości - włączy się wówczas kierunkowskaz.

bebe - 2012-11-30, 12:13

Wymieniono uszczelki 8200052312 (cztery sztuki) i 8200052311, ślady zapocenia przy kolektorze zatarto. ;) ASO Puławska.
Beckie - 2012-11-30, 23:41

bebe, skąd się bierze takie przełączniki do gniazdek zapalniczki? Mają sygnalizację włączenia?
bebe - 2012-12-01, 01:11

Beckie napisał/a:
bebe, skąd się bierze takie przełączniki do gniazdek zapalniczki? Mają sygnalizację włączenia?

Bierze się z allegro, mają podświetlenie, ale ze wspólną masą czy czym tam, anyway - świecą tylko wtedy, kiedy są zwarte, więc np. nie można samodzielnie sterować podświetleniem.

Tak na szybko znalazłem dwa:
http://allegro.pl/przelac...2815162383.html
http://allegro.pl/przelac...2815162118.html
Oczywiście są też pomarańczowe, ale akurat nie widzę.

Bardziej hardkórowy jest taki ;)
http://allegro.pl/wlaczni...2794120869.html
ale nie widziałem go na żywo.

Beckie - 2012-12-01, 21:55

He he... Ten hardcorowy jest zajebisty. Nie przełączy się przypadkowo.
Dzięki.

bebe - 2012-12-13, 15:44

Kolejny Philips X-treme Cośtam się sfajczył, miał chociaż tyle przyzwoitości, że nie na autostradzie. :> Wytrzymał 9 miesięcy i niecałe 15000 km.
maciek - 2012-12-13, 21:22

patrzyłeś Osram NIGHT RACER/X-RACER :?:
bebe - 2012-12-13, 22:13

maciek napisał/a:
patrzyłeś Osram NIGHT RACER/X-RACER :?:

Nie, bo to motocyklowe są. Podejrzewam, że to odpowiedniki Night Breaker, a Night Breaker ssał.

maciek - 2012-12-13, 22:20

bebe napisał/a:
maciek napisał/a:
patrzyłeś Osram NIGHT RACER/X-RACER :?:

Nie, bo to motocyklowe są. Podejrzewam, że to odpowiedniki Night Breaker, a Night Breaker ssał.


wiem że sa to motocyklowe, ludzie którzy stosują je są przeważnie zadowoleni, ale nie wiem jak kierowcy z nad przeciwka ;-)

bebe - 2012-12-27, 17:41

Siedzimy sobie (chorzy :( ) w Zielonej Górze.

Przejazd Warszawa - Zielona Góra tym razem z przygodami, a właściwie jedną. :/ Jechaliśmy w nocy, dziewczęta drzymały, a mi się tak fajnie jechało, że całą A2 przeleciałem na jeden strzał i stwierdziłem, że stanę dopiero w Rosinie na tankowanie, bo jak zwykle spalanie dobrze ponad 10 l/100 km nie pozwoliło dojechać na jednym baku. Tyle, że przed wyjazdem pojeździłem jeszcze trochę po Warszawie, coś mi chyba nie wyszło z aproksymacją tego, co pokazywał komputer, zanim przestał to pokazywać, efekt - Matylda efektownie zdechła 2 km przed stacją w Rosinie. :(

Nauczyło nas to, że:
  • komputery kłamią, :>
  • końca paliwa nie zapowiada nic w rodzaju krztuszenia się silnika czy czegoś, po prostu nagle spadają obroty, silnik gaśnie, pozamiatane,
  • ta radosna torebałka od Renault z gaśnicą, apteczką i trójkątem to jakiś ponury żart - przy wyciąganiu urwała się torebałce rączka, trójkąt przy rozkładaniu rozleciał mi się w rękach i trzeba go było podeprzeć patyczkiem, aż strach odpalać gaśnicę. :/ Apteczkę przy najbliższej okazji wybebeszę i zrobię wersję wypasioną.
  • do otwarcia zaślepki w zderzaku, tej do ucha do holu, konieczny jest śrubokręt płaski i trochę samozaparcia. Akurat wożę ze sobą komplet narzędzi, ale ktoś kto to tak wymyślił powinien zostać szczelony holem bez łeb. :Z
Rozstawiłem trójkąt, wkręciłem ucho i w tym momencie NZŻ wymachała dwóch panów w starożytnym golfie, którzy podciągnęli nas do stacji w Rosinie. Trochę się zdziwili, kiedy sięgnąłem do bagażnika i wręczyłem i za fatygę kratę browca (NZŻ pracuje w Grupie Żywiec). :) Gdyby nie ta radosna przygoda, do Zielonej dojechalibyśmy w mniej niż 4,5 h (nie łamiąc przepisów). Jak oddadzą S3, będzie chyba poniżej 4 h. :)

Wymyśliłem też patent na pakowanie MCVki ze złożonym trzecim rzędem siedzeń. Patent to 8 skrzynek składanych firmy OKT. :) Skrzynki dość szczelnie wypełniają cały bagażnik, składają się na płasko więc nie trzeba ich wozić na pusto, są w Obi w promocji za 8 zeta z hakiem sztuka. :]

Tak wygląda 7 skrzynek w bagażniku:



A tak wyglądają załadowane na wózek magazynowy :) :



Wreszcie można zapakować Matyldę na jeden strzał. :>

pluto - 2012-12-27, 18:02

bebe napisał/a:
Jak oddadzą S3, będzie chyba poniżej 4 h. :)
:>

Oddanie dwupasmowegom odcinka S3 Miedzyrzecz-Sulechów nastąpi na początku czerwca 2013 r. - łącznie z węzłem autostradowym A2/S3 JORDANÓW

BLONDI83 - 2012-12-27, 20:55

bebe mam nadzieję, że Sylwester zrekompensuje Ci ostatnie wydarzenia
monopios - 2012-12-27, 21:20

bebe napisał/a:
do otwarcia zaślepki w zderzaku, tej do ucha do holu, konieczny jest śrubokręt płaski i trochę samozaparcia.

W zestawie z lewarkiem i kluczem do kół, spece od Dacii dołożyli kluczyk do otwierania tejże zaślepki. No chyba, że Ty jej już nie posiadasz :-/ , to faktycznie tylko śrubol. :mrgreen:

mekintosz - 2012-12-27, 23:43

bebe napisał/a:
....
Wreszcie można zapakować Matyldę na jeden strzał. :>


Kotek ma tez swoja skrzynke ? ;-)

Mnie kiedys citroen ax zgasl ale ok 600 m przed stacja. Pechowo lekko pod gorke, ale z kumplem przepchalismy. Tylko tam nie bylo komputera, tylko wyjatkowo nieprecyzyjny wskaznik paliwa + wiara wlasciciela, ze samochod pali 6l/ 100 zamiast 9l/100.

Piotr_K - 2012-12-28, 01:45

I tu objawia się wyższość LPG+benzyna nad samą benzyną czy też ON ...;)
48piotr - 2012-12-28, 12:40

Piotr_K napisał/a:
I tu objawia się wyższość LPG+benzyna nad samą benzyną czy też ON ...;)

Słusznie Waść prawisz!
Kiedy ma się zamontowany EKS po kalibracji w/g GPS-su to na LPG można dojeżdżać ma metry./benzyny jeszcze nie kalibrowałem/

bebe - 2012-12-28, 13:24

monopios napisał/a:
bebe napisał/a:
do otwarcia zaślepki w zderzaku, tej do ucha do holu, konieczny jest śrubokręt płaski i trochę samozaparcia.

W zestawie z lewarkiem i kluczem do kół, spece od Dacii dołożyli kluczyk do otwierania tejże zaślepki. No chyba, że Ty jej już nie posiadasz :-/ , to faktycznie tylko śrubol. :mrgreen:

Mam ci go, mam ci! :D U mnie był jakoś tak magicznie przykręcony, że nie było go widać i wyleciał mi dopiero jak odkręciłem lewarek. Myślałem, że to jakieś dodatkowe trzymadełko do lewarka. :)

mekintosz napisał/a:
Kotek ma tez swoja skrzynke ? ;-)

Nie, kotek ma fachowy transporter, który z kolei ma uchwyty do pasów. Kotek nie jeździ z nami, bo na widok transportera dostaje palpitacji, poza tym od kotka też wypada odpocząć. :>

Myślałem o LPG, ale jednak nie - często parkujemy w garażach podziemnych, NZŻ się boi, i jakoś nie leży nam to.

Po nowym roku pogadam z mistrzami od przerabiania terenówek o zamontowaniu drugiego baku. :>

maciek - 2012-12-28, 17:55

bebe, trzeba było kupić 1,5dci 85/90KM ;-)
KaS602 - 2012-12-28, 18:24

bebe napisał/a:
Po nowym roku pogadam z mistrzami od przerabiania terenówek o zamontowaniu drugiego baku

Ty na poważnie? Jak to wygląda od strony prawnej/homologacyjnej? Bo w Rio zbiornik paliwa pod moją nogą nie wystarczy nawet na 200 km... :roll:

bebe - 2012-12-28, 18:34

maciek napisał/a:
bebe, trzeba było kupić 1,5dci 85/90KM ;-)

Cichaj! :>

KaS602 napisał/a:
bebe napisał/a:
Po nowym roku pogadam z mistrzami od przerabiania terenówek o zamontowaniu drugiego baku

Ty na poważnie?

Tak średnio. :) Wiem, że takie przeróbki są stosowane w terenówkach wyprawowych. Jak to dokładnie wygląda - nie mam póki co pojęcia.

KaS602 napisał/a:
Jak to wygląda od strony prawnej/homologacyjnej?

Nie mam bladego pojęcia. Zakładam, że ludzie od tych modyfikacji będą wiedzieli.

eplus - 2012-12-28, 20:27

I jeszcze dom tego 10 kanistrów 20-litrowych (MCVka zmieści bez problemu).
maciek - 2012-12-28, 22:48

bebe napisał/a:
maciek napisał/a:
bebe, trzeba było kupić 1,5dci 85/90KM ;-)

Cichaj! :>

.


zapomniałeś że Autostrada jest w budowie i że podniosą limit prędkości ;-)

laisar - 2012-12-30, 03:06

bebe napisał/a:
(chorzy :(

Mam nadzieję, że już po wszystkiem, ale na wszelki wypadek: zdrowia!

Cytat:
tym razem z przygodami

Nieszczęścia chodzą parami ): - my zaliczyliśmy tuż przed Poznaniem jastrzębia (myszołowa?)... Durny ptok zapikował prosto w lewy reflektor - dobrze chociaż, że odblask i żarówka wytrzymały.

Cytat:
spalanie dobrze ponad 10 l/100 km

Nich zgadnę: Pan Sprytny Tempomat śmiało drze ustawione 140 kmh nawet pod tęczowy mostek?

Cytat:
komputery kłamią

Nobla mu, Nobla! <;

Cytat:
Patent to 8 skrzynek składanych firmy OKT

http://www.daciaklub.pl/f...p?p=95617#95617


(Ja se tu gardło podrzynam tępą klawiaturą, a nikt tego nie czyta, chlip, chlip...).

(;

Cytat:
Po nowym roku pogadam z mistrzami od przerabiania terenówek o zamontowaniu drugiego baku. :>

Totalnie rozumiem gadżetofilię, ale tak po daćkowemu, to sugerowany LPG ma chyba jednak (naj)więcej sensu...

eplus - 2012-12-30, 07:52

Na oko to 12 tych skrzynek też by wlazło w 3 warstwach, a może i czwarta się wciśnie... Tylko co w tym wozić? Ziemniaki z pola (dworu?) do skupu? Zakupy z hipermarketów?
laisar - 2012-12-30, 13:09

eplus napisał/a:
Tylko co w tym wozić?

No przecież w tym kontekście to oczywiście ubrania i resztę rodzinnego bajzlu - rzeczywiście świetnie się pakuje.

(Chociaż 3 warstwy to faktycznie już chyba overkill.. (; No chyba że na dłuższą wyprawę - np 4 tygodnie).

yadoctor - 2012-12-30, 22:24

Czyżby komputer przekłamywał u Ciebie w sposób optymistyczny, tj. mówił że masz np. jeszcze do przejechania 20km, a za 2km samochód stanął ? Takiej sytuacji jeszcze nie widziałem, ale widziałem wiele (kilka Volvo, Jaguar etc.), gdzie pokazywał 0km i jeszcze się jechało ;)
bebe - 2012-12-31, 03:25

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
(chorzy :(

Mam nadzieję, że już po wszystkiem, ale na wszelki wypadek: zdrowia!

Dzięki. Z grubsza po wszystkim, ale całe święta Młoda kichała i prychała, a nawet udała się jej rzadka sztuka i zaraziła mnie, a to już jest pewien wyczyn. :/

laisar napisał/a:
Cytat:
spalanie dobrze ponad 10 l/100 km

Nich zgadnę: Pan Sprytny Tempomat śmiało drze ustawione 140 kmh nawet pod tęczowy mostek?

Owszem, ale za to w drugą stronę hamuje silnikiem, więc się wyrównuje. :P Wyjaśnienie okazało się bardziej prozaiczne. Tak jak mam swój własny manometr i ustawionego przypominacza raz na miesiąc, tak tym razem w ferworze walki nie sprawdziłem ciśnienia w oponach. Oczywiście w tylnych było za niskie, po paru dniach stania na mrozie wręcz kapciowate. Dopompiłem i z ronda PCK na Dźwigową pod nordwestową szóstkę dojechałem na jednym baku bez problemu. :|

laisar napisał/a:
Cytat:
Patent to 8 skrzynek składanych firmy OKT

http://www.daciaklub.pl/f...p?p=95617#95617
(Ja se tu gardło podrzynam tępą klawiaturą, a nikt tego nie czyta, chlip, chlip...).

No błagam, jakieś trzy smętne skrzyneczki w wątku o bagażniku w Sandero. :P Ani słowa o tym, że w miarę szczelnie wypełniają bagażnik przy złożonym TRS, że na wysokość niemal idealne, że nawet mijają się z debilnym zaczepem TRS na środku podłogi bagażnika. :] Trzeba też wspomnieć, że obecne skrzynki z promocji to nie to co kiedyś - mamy jedną jakąś starszawą i jest z lepszego plastiku, precyzyjniej wykonana, i ogólnie lepszość z niej bije.

laisar napisał/a:
eplus napisał/a:
Tylko co w tym wozić?

No przecież w tym kontekście to oczywiście ubrania i resztę rodzinnego bajzlu - rzeczywiście świetnie się pakuje.

Skrzynki jeżdżą tylko na dalsze wyprawy, na co dzień część jest używana w domu, reszta leży gdzieś po pawlaczach. Doświadczenie uczy, że moja rodzina jest w stanie wysycić absolutnie każdą pojemność bagażnika, więc nie wykluczam 12 skrzynek, i 16, i w mordę dostaniesz, i tego robaka też ci zjemy... :>

yadoctor napisał/a:
Czyżby komputer przekłamywał u Ciebie w sposób optymistyczny, tj. mówił że masz np. jeszcze do przejechania 20km, a za 2km samochód stanął ? Takiej sytuacji jeszcze nie widziałem, ale widziałem wiele (kilka Volvo, Jaguar etc.), gdzie pokazywał 0km i jeszcze się jechało ;)

Komputer głupi nie jest i nic nie mówi. :> W sensie - kiedy zasięg spadnie poniżej 50 km, przestaje go pokazywać - właśnie po to, żeby takie głąby jak ja nie próbowały doturliwać się na oparach. :> 54 km pokazywał tuż przed zjazdem z A2 w Trzcielu, do Rosina jest jakieś 48 km. Tyle, że po A2 darłem równo 140 km/h, a po DK92 90 km/h, więc założyłem, że zasięg się zwiększy. O jakże się pomyliłem. :)

PiotrWie - 2012-12-31, 19:41

bebe napisał/a:

końca paliwa nie zapowiada nic w rodzaju krztuszenia się silnika czy czegoś, po prostu nagle spadają obroty, silnik gaśnie, pozamiatane

A nic się nie działo na zakrętach? W 1997 wracałem z Chorwacji ( Audi 100 ), jadąc przez Słowenię stwierdziłem przejeżdżając obok stacji że starczy mi na jakieś 70-80 km więc stwierdziłem że zatankuj ę na następnej, okazało się że wtedy było ich bardzo mało, ledwo dojechałem do następnej, ale jakieś 30 km przed nią zaczął się taki objaw że na zakręcie silnik przerywał na moment - pewnie siła odśrodkowa przelewała paliwo pod boczną ściankę zbiornika i przy pompie brakowało :-D

eplus - 2013-01-01, 11:23

Felka Skoda 1,6 to traci moc, przydycha, nawet 5x zgaśnie - odpala się i jeszcze w sumie w takim trybie z 15 km przejedzie... :roll: :idea:
Rysiob - 2013-01-01, 15:22

PiotrWie napisał/a:
taki objaw że na zakręcie silnik przerywał na moment - pewnie siła odśrodkowa przelewała paliwo pod boczną ściankę zbiornika i przy pompie brakowało


Bardzo często w zbiornikach paliwa produkowanych jako zamiennik nieco inna jest budowa wewnętrzna baku. Brak odpowiednich przegród lub ich nieodpowiednie rozmieszczenie może powodować dławienie się mimo że paliwo fizycznie jeszcze jest, choć nie dociera do pompy.

PiotrWie - 2013-01-02, 21:05

Rysiob napisał/a:
PiotrWie napisał/a:
taki objaw że na zakręcie silnik przerywał na moment - pewnie siła odśrodkowa przelewała paliwo pod boczną ściankę zbiornika i przy pompie brakowało


Bardzo często w zbiornikach paliwa produkowanych jako zamiennik nieco inna jest budowa wewnętrzna baku. Brak odpowiednich przegród lub ich nieodpowiednie rozmieszczenie może powodować dławienie się mimo że paliwo fizycznie jeszcze jest, choć nie dociera do pompy.

Tam był raczej oryginalny zbiornik - kupowałem to Audi osobiście w Monachium i dostałem komplet dokumentów gdzie były nawet rachunki za wymianę śrub mocujących radio bo drgało - Niemiec dokumentował wszystko przy aucie, więc wymianę zbiornika pewnie też by miał udokumentowaną ( kupowałem z placu "dla Niemca", 10 -letnie auto z rękojmią na 6 miesięcy !!!

laisar - 2013-01-03, 23:53

bebe napisał/a:
nie sprawdziłem ciśnienia w oponach

Ups - wychodzi na to, że to ja ukradłem Ci karmę, bo tym razem, właśnie wyjątkowo, nie pompałem się już na trasie tylko dzień wcześniej. Sory!

bebe napisał/a:
No błagam

No dorba, dorba - po prostu też się chciałem pochwalić skrzyneczkami d;

bebe napisał/a:
w miarę szczelnie wypełniają bagażnik [...] mijają się z debilnym zaczepem TRS

Bo to jeszcze zależy od rozmiaru - a my mamy właśnie 2 więksiejsze i tylko 1 w rozmiarze wypełniająco-mijającym.

(Były kupione bez zamysłu bagażnikowego, ale tak nam się spodobały, że zostały w nim na stałe. I np pakuję se do nich także cotrzydzienne zakupy czy co tam akurat potrzeba, żeby nie latało luzem).

bebe napisał/a:
obecne skrzynki z promocji to nie to co kiedyś

...mówili już Sumerowie.

Piotr_K - 2013-01-04, 01:47

A nie boisz się, że przy gwałtownym hamowaniu te skrzyneczki po łepetynie Cię trzepną ...? Kratki wszak nie masz a i siatki nie dojrzałem ..
bebe - 2013-01-04, 01:55

Piotr_K napisał/a:
A nie boisz się, że przy gwałtownym hamowaniu te skrzyneczki po łepetynie Cię trzepną ...? Kratki wszak nie masz a i siatki nie dojrzałem ..

Nie, bo dwie warstwy skrzyneczek chowają się pod roletą, więc teoretycznie nawet dachowanie nie straszne. :) Jeśli pójdę w kierunku 12/16 skrzyneczek, to faktycznie bez siatki nie ma co zaczynać.

laisar - 2013-01-04, 01:56

Musiałby się przecież najpierw unieść w powietrze na tyle, żeby przeskoczyć nad kanapą - a załadowanie ich jeszcze dodatkowo zmniejsza to ryzyko.
monopios - 2013-01-04, 17:00

Piotr_K napisał/a:
A nie boisz się, że przy gwałtownym hamowaniu te skrzyneczki po łepetynie Cię trzepną ...? Kratki wszak nie masz a i siatki nie dojrzałem ..

Zapewne chodzi Ci o taki >>>efekt<<<

bebe - 2013-01-04, 17:09

monopios napisał/a:
Piotr_K napisał/a:
A nie boisz się, że przy gwałtownym hamowaniu te skrzyneczki po łepetynie Cię trzepną ...? Kratki wszak nie masz a i siatki nie dojrzałem ..

Zapewne chodzi Ci o taki >>>efekt<<<

Przy gwałtownym hamowaniu raczej nic im nie będzie. Przy hamowaniu na betonowej ścianie to będzie mój najmniejszy problem. :]

monopios - 2013-01-04, 17:37

bebe napisał/a:
Przy hamowaniu na betonowej ścianie to będzie mój najmniejszy problem. :]

Tu nie chodzi o ścianę tylko o przeciążenia jakie działają na niezabezpieczony towar/bagaż w aucie i efekt działania tego. Podobno przy 50km/h i zatrzymaniu się gwałtownie np: na TIRze, przeciążenie jest rzędu ok. 30G.

Na marginesie, konstrukcja z początku lat 90 -tych przy 50 km/h tak się z składają na przeszkodzie.

bebe - 2013-01-06, 17:10

Wejdzie 16 skrzynek, trololololol! :D



Nie wyobrażam sobie póki co, gdzie i po co musielibyśmy jechać, żeby potrzebować tyle pasma bagażowego, ale znając możliwości mojej rodziny w tej materii - jestem gotowy. :> Poza skrzynkami spokojnie wejdzie nasz wymiocik, do tego jest jeszcze sporo miejsca po bokach nad nadkolami - aż szkoda, że boczne szyby nie otwierają się na oścież, można by dorzucać bambetle z boków. :> Pozostaje tylko wymyślić jakąś siatkę albo mocowanie rolety w pionie.

marszelest - 2013-01-06, 21:32

bebe, ew drążek rozporowy i możesz wieszać co zechcesz :lol: :lol: :lol:
bebe - 2013-01-15, 22:59

Dostałem w prezencie od przyjaciół i nie mogę przestać się rozpływać. :)



Zwracam uwagę na poliftowy grill i odblaski z tyłu, a już najbardziej niszczy czarna folia na słupkach - jak wiadomo, Matylda jest jedyną MCVką w galaktyce z taką folią. :]

Jest jeszcze rewers:



A jakby tego było mało, całość jest nasączona wonnem olejkiem, niestety nie wiem jakim, bo mam węch binarny. :) Powiesiłbym w samochodzie ale mi szkoda. :D Najchętniej nosiłbym na szyi, ale chyba bym dziwnie wyglądał. ;)

Piotr_K - 2013-01-15, 23:14

ale wypas ...;)
monopios - 2013-01-15, 23:26

bebe napisał/a:
Najchętniej nosiłbym na szyi, ale chyba bym dziwnie wyglądał. ;)

Jeździsz Dacią i boisz się odmienności, WSTYDŹ SIĘ. :-P :mrgreen:

eplus - 2013-01-16, 07:02

No ale gdzie to powiesiłeś :?: Na jakiejś rurze w kiblu w charakterze pochłaniacza zapachów :?: I nie boisz się liczu :?:
Co do tych skrzynek to najpraktyczniejsze są chyba dla właściciela szmateksu, Ja kiedyś eksperymentowałem z plastikami na mleko workowe, były to skrzynki wielkości transportera na oranżadę, ale z litymi ścianami i bez żadnych przegródek. Można było wrzucić rzeczy ciężkie, ostre, sypkie, delikatne... Płynów nie można było w tym wozić, bo mleczarze zrobili w dnie dziurki "odwadniające". :idea:

yadoctor - 2013-01-17, 17:44

Jakiś czas temu usłyszałem jadąc samochodem i mi się skojarzyło :)

http://www.youtube.com/watch?v=iSi02fEfOMo

bebe - 2013-02-18, 14:15

Nie uwierzycie.

Udało mi się zabraknąć paliwa po raz drugi. :|

Żeby nie było - tym razem w drodze powrotnej. Zatankowałem jak zwykle na BP w Zielonej, skończyło się 300 m przed zjazdem na Pruszków. Brakujące paliwo przywiozła pomoc drogowa zawezwana przez assistance Renault. Nauczony poprzednim doświadczeniem tym razem przyglądałem się, co się dzieje z zasięgiem/paliwem, i:
  • na kawusi w makwymiocie na MOPie (Fuck the!) Police pokazywało jeszcze pół baku (3 kreski),
  • zasięg spadał mniej więcej równomiernie z przebiegiem, ostatnie co pokazał to 47 km,
  • samochód zgasł po 20 km od tego momentu.
Wydaje mi się, że pod koniec dość mocno wzrosło średnie spalanie (jak się przeklikiwałem, wynosiło gdzieś między 10 a 11 l/100 km, w momencie padnięcia - 11,7 l/100 km. W związku z tym rodzi się pytanie: WTF? Ciśnienia w oponkach tym razem przypilnowałem. Wmordewindu jakiegoś niesamowitego nie było. Fakt, w Polsce B ;) zrobiło się zauważalnie chłodniej, ale też bez jakiejś masakry. Zastanawiam się, o co może chodzić i czy jest sens zgłaszać coś takiego w ASO. Oczywiście rozumiem, że komputer może przekłamywać, ale w tym wypadku to już chyba lekka przesada.

krakry1 - 2013-02-18, 14:19

Czyli na wskazania kompa w Daci trzeba brać jakieś 30 km poprawki i powinno być OK. Ciekawe jak to jest w dieslu (nie zamierzam sprawdzać).
Piotr_K - 2013-02-18, 14:25

Resztki paliwa były mniej kaloryczne i musiała Daćka więcej spijać aby się ładnie zwijać..;)

Napisz, na jakiej podstawie zawezwałeś Assistance - przyda się innym nowicjuszom.

kapelusznik - 2013-02-18, 16:33

bebe, skoro to już drugi raz, to polecam stary patent z podróży na zachód Europy - kanisterek z paliwem - zawsze do jakiejś stacji dojedziesz

ja na szczęście uniknąłem takiego zdarzenia (ciężko wyjeździć LPG i noPb) ale miałem kiedyś pełno w gaciach jak jeszcze w Felicii skończył mi się gaz pośrodku dzikich Kaszub, w nocy, a po 10km na benzynie zaczęła wariować centralka LPG (w trybie "benzyna" przerzucała na LPG powyżej 1500 obrotów)

Cendra - 2013-02-18, 16:42

Myślę, że Renault się ubezpieczyło od takich zgłoszeń, poprzez niedokładne podawanie pozostałego dystansu. Tak to by ludzie mieli pretensje, że zabrakło im 2km wczesniej niż jest wskazanie na kompie ;-) Przy wskazaniu " - - - " nic nie można udowodnić ;)
maciek - 2013-02-18, 17:31

bebe, jaki Wiatr miałeś :?: , grzałeś jak zwykle 140 na tempomacie?, jak z obciążeniem?
yadoctor - 2013-02-18, 19:11

Zastanawiałem się, czy pod wpływem obciążenia i przechylenia całego samochodu cześć paliwa mogła być 'poza zasięgiem pompy', ale doszedłem do wniosku, że byłby to wyjątkowo głupi błąd konstrukcyjny.

A jak pali Ci poza miastem 9l/100km to 30km wymaga 3 litrów. Jakoś mi się nie chce wierzyć, żeby nagle zaczął na 20km palić dwukrotnie więcej... Tak samo 3 litry to dość sporo, żeby zniknęło :)

PS. mój post zdecydowanie nie miał mieć wydźwięku negatywnego i nie podważam prawdziwości Twojej historii.

bebe - 2013-02-18, 23:52

krakry1 napisał/a:
Czyli na wskazania kompa w Daci trzeba brać jakieś 30 km poprawki i powinno być OK.

No właśnie nie. W sensie - mam wrażenie, że wcześniej pokazywało w miarę dobrze, chociaż nie zdarza mi się jeździć na oparach i zazwyczaj jak tylko zaświeci się rezerwa, to tankuję. Poza tym kilka razy jechałem już A2 Konotopa - Trzciel i takich przebojów nie było, chociaż fakt, że nie w zimie. Sam nie wiem, co o tym sądzić. :/

Piotr_K napisał/a:
Napisz, na jakiej podstawie zawezwałeś Assistance - przyda się innym nowicjuszom.

Na podstawie tej wizytówki, którą w RRG przyklejają do przedniej szyby (Renault Assistance). Zadzwoniłem na 22 544 45 45, wyłuszczyłem, w czym problem, pan po drugiej stronie zapytał mnie o ubezpieczenie (?) i o gwarancję (??) po czym przełączył do innego assistance, tam z kolei dowiedziałem się, że dowóz paliwa nie wchodzi w zakres assistance (co akurat nie dziwi) i mogą dla mnie wezwać pomoc drogową, na co chętnie przystałem. Dowóz paliwa do klienta kosztuje 200 zł plus koszt paliwa, czekaliśmy jakieś pół godziny, ale głównie dlatego, że staliśmy 300 m przed zjazdem na Pruszków i pomoc drogowa musiała obrócić do Grodziska i z powrotem.

Z działania assistance jestem zadowolony, bo szybko i sprawnie rozwiązali mój problem i nie śmiali się ze mnie jakoś strasznie. :>

kapelusznik napisał/a:
bebe, skoro to już drugi raz, to polecam stary patent z podróży na zachód Europy - kanisterek z paliwem - zawsze do jakiejś stacji dojedziesz

No można, albo można nie kombinować i po prostu założyć, że się na jeden strzał nie dojedzie i tankować gdzieś po drodze. Jak oddadzą S3 to będzie fajnie, bo będzie BP zaraz za Trzcielem i wtedy będzie można przy przelotach w obie strony założyć, że tankujemy tam na wszelki pażarnyj słuczaj.

Cendra napisał/a:
Tak to by ludzie mieli pretensje, że zabrakło im 2km wczesniej niż jest wskazanie na kompie ;-) Przy wskazaniu " - - - " nic nie można udowodnić ;)

Gdyby mi zabrakło 2 km, to faktycznie, ale 26 km? Lekkie przegięcie. Poza tym rezerwa chyba działa niezależnie od komputera obliczającego informacje na podstawie danych z wtrysków i czujnika prędkości, włącza się po prostu jak zostanie 5 l w baku. Nawet przy spalaniu rzędu 11 l/100 km, 5 l to jakieś 45 km, nie 21.

maciek napisał/a:
bebe, jaki Wiatr miałeś :?: ,

Po wiatrakach sądząc - ENE, taka tężejąca trójeczka. :)

maciek napisał/a:
grzałeś jak zwykle 140 na tempomacie?

Tak! Because I can. :>

maciek napisał/a:
jak z obciążeniem?

Jak zwykle. Nasza trójka plus trochę bambetli, raczej mniejsze niż zazwyczaj.

yadoctor napisał/a:
Zastanawiałem się, czy pod wpływem obciążenia i przechylenia całego samochodu cześć paliwa mogła być 'poza zasięgiem pompy', ale doszedłem do wniosku, że byłby to wyjątkowo głupi błąd konstrukcyjny.

Mogła. Znaczy, normą jest, że paliwo spływa normalnie z całego baku, kiedy samochód jedzie po płaskim, ale już jadąc pod górę można się zdziwić. ;) W tym wypadku jechaliśmy z górki kiedy zaczął gasnąć, zatrzymaliśmy się trochę pod górkę.

yadoctor napisał/a:
A jak pali Ci poza miastem 9l/100km to 30km wymaga 3 litrów. Jakoś mi się nie chce wierzyć, żeby nagle zaczął na 20km palić dwukrotnie więcej... Tak samo 3 litry to dość sporo, żeby zniknęło :)

No więc właśnie - nie ogarniam tego. :|

laisar - 2013-02-19, 00:44

bebe napisał/a:
Nie uwierzycie

No, łatwo nie było - wymagało trochę samozaparcia, ale jakoś się udało (;

bebe napisał/a:
No więc właśnie - nie ogarniam tego

Ano dziwne... Przydałoby się odtworzyć, ile faktycznie zużyłeś na całej trasie - dowiezione paliwo, minus zużyte na dotarcie do stacji, plus tankowanie, jeśli było do pełna - bo dawałoby pojęcie, czy to spalanie było większe, czy może wystąpił problem z pomiarem rezerwy (np zawieszony albo źle skalibrowany pływak?).

...Z drugiej strony, całe to mierzenie ilości paliwa w baku jest w ogóle właśnie dość zgrubne, a dodatkowo elektronika jakoś je tam uśrednia, żeby wyświetlacz nie szalał przy manewrach. 0,5 l na pomiarze, 0,5 l na chwilowo mocniejszym wietrze oraz turbulencjach od gęstniejącego ruchu w miarę zbliżania się do Wawy i... ambaras gotowy.


A ASO to zawsze jest jakaś opcja, nawet jako diagnoza gwarancyjna, skoro zachodzi podejrzenie, że bierze nadmierne ilości paliwa.


bebe napisał/a:
Piotr_K napisał/a:
na jakiej podstawie zawezwałeś Assistance

Na podstawie tej wizytówki, którą w RRG przyklejają do przedniej szyby (Renault Assistance)

W zależności od posiadanego ubezpieczenia poratować może także assistance towarzystwa.

(Np u mnie jest to podane wprost - "dowóz paliwa: gratis, płatne samo paliwo").

Warto sprawdzić w warunkach.


bebe napisał/a:
Because I can

Noale na rezerwie to już naprawdę mogłeś sklikać do tych 120, tak na wszelki wypadek... <;

bebe - 2013-02-19, 08:25

laisar napisał/a:
Ano dziwne... Przydałoby się odtworzyć, ile faktycznie zużyłeś na całej trasie - dowiezione paliwo, minus zużyte na dotarcie do stacji, plus tankowanie, jeśli było do pełna - bo dawałoby pojęcie, czy to spalanie było większe, czy może wystąpił problem z pomiarem rezerwy (np zawieszony albo źle skalibrowany pływak?).

Według Targeo przejechałem 447 km (tyle samo wyszło z licznika), dolałem 5 l, na stacji weszło 46,13 l. Wychodzi 11,4 l/100 km. Rezerwa zaświeciła się gdzieś przy przebiegu 425 km. Do tej pory w trasie nawet na autostradzie nie udawało mi się wykręcić takiego wyniku, również poprzednim razem.

laisar napisał/a:
0,5 l na chwilowo mocniejszym wietrze oraz turbulencjach od gęstniejącego ruchu w miarę zbliżania się do Wawy

"This is the captain. We have a little problem with our entry sequence, so we may experience some slight turbulence and then... explode." :)

laisar napisał/a:
Noale na rezerwie to już naprawdę mogłeś sklikać do tych 120, tak na wszelki wypadek... <;

Noale według mojej najlepszej wiedzy nawet na rezerwie powinien przejechać dwa razy więcej niż przejechał, więc w sumie po co. :> Poza tym poprzednim razem sklikałem do 90 (bo się akurat skończyła autostrada) i nic to nie dało. Poza tym na rezerwie przejechał 20 km, co przy prędkości 140 km/h daje 8,5 minuty. :| Raczej ciężko oswoić się z myślą, że po zaświeceniu się rezerwy przejedziesz 8,5 minuty.

laisar - 2013-02-19, 09:20

bebe napisał/a:
Do tej pory w trasie nawet na autostradzie nie udawało mi się wykręcić takiego wyniku, również poprzednim razem (...)
sklikałem do 90 (...) i nic to nie dało

Awaria zawsze może wystąpić (np cieknący na potęgę wtrysk, np objawiający się dopiero po przynajmniej 300 km lotu z prędkością poddźwiękową), natomiast nie bardzo widać jaki proces mógłby doprowadzić do podwyższonego zużycia z powodu niskiego poziomu paliwa w zbiorniku... Jedyne co wymyśliłem, to ewentualnie słabe paliwo - tzn. jakoś chrzczone i rozwarstwiające się, i kiedy poziom spadł do końca, to komp faktycznie zaczął dawać więcej do pieca. Tylko że trochę to naciągane /:

Nie wiem, czy będziesz nękał ASO, ale jakbyś chciał sam potestować, kiedy będziesz się teraz zbliżał do rezerwy, to mogę wspomóc.

captain napisał/a:
and then... explode

"Glide"! (((;

bebe napisał/a:
oswoić się z myślą, że po zaświeceniu się rezerwy przejedziesz 8,5 minuty

Urok życia na krawędzi... zasięgu.

Domel2250 - 2013-02-19, 10:08

bebe napisał/a:
...
Według Targeo przejechałem 447 km (tyle samo wyszło z licznika), dolałem 5 l, na stacji weszło 46,13 l. Wychodzi 11,4 l/100 km. Rezerwa zaświeciła się gdzieś przy przebiegu 425 km...

To wszystko przy założeniu, że na stacji paliw nie oszukują na ilości paliwa.....kiedyś do Felicji udało mi się zatankować prawie 55 l (felka ma zbiornik 40l +rezerwa), więc nawet licząc przewody paliwowe itd, to nie było opcji, żeby tyle weszło....Ale przy założeniu, że tankowałeś do pełna, to nawet takie myki nie tłumaczą braku paliwa i tak wysokiego spalania.
O ile to nie jakaś przypadłość silnika/kompa i nagle zapotrzebowanie większej ilości paliwa, to obstawiam problem z pływakiem-tak jak już ktoś wspomniał....w uniaczu brakło mi paliwa dwa razy tuz po zapalanie się rezerwy-pływak był podwieszony, problem znikł przy okazji wymiany skorodowanego zbiornika :-) . Oczywiście to inne auta i zbieżność sytuacji nie myusi oznaczać tej samej przypadłości :-) . Ja bym podjechał do ASO, o ile autko jest jeszcze na gwarancji, niech sprawdzą-nie zaszkodzi, a jeżeli to jednak Matyldzie się odmieniło i ma zwiększony apetyt na paliwko, to może znajdą i nawet pomogą :-) .

marszelest - 2013-02-19, 20:34

u mnie wskaźnik też ma humory i np przyjeżdżam do garażu mam 3 kreski wyłączam silnik i wracam do domu na drugi dzień odpalam stacyjkę i widzę 2 kreski, i takie coś mi się dzieje bardzo często
wskaźnik ma niezłą odchyłkę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

(nieraz wystarczy po zgaszeniu silnika odpalić stacyjkę ponownie od razu i już się zmienia wskazanie paliwa)

okey32 - 2013-02-19, 21:09

Ja mialem przypadek ze zatankowałem do pełna a ostatnia kreska sie nie zaświeciła. Mam nadzieje ze przynajmniej licznik km dobrze pokazuje tak że bardziej tym sie sugeruje niż tymi kreskami a po za tym to tankuje nie czekając aż żydek mi sie zaświeci :mrgreen:
bebe - 2013-02-20, 14:07

Dzisiaj rano odchyliłem podłokietnik i ów został mi w rękach. :Z Puścił plastik przy zawiasach.

...maaaaaaaaaaaaaaaaaaać! :ZZZ

laisar - 2013-02-20, 14:31

http://www.forum-auto.com...a/sujet3980.htm ?
bebe - 2013-02-21, 07:43

laisar napisał/a:
http://www.forum-auto.com/marques/dacia/sujet3980.htm ?

Też już znalazłem, dzięki. :) Dokładnie w tym samym miejscu się ułamawszy. Ciekawe, czy gwarancja obejmuje podłokietnik. :) Jeśli nie, to chyba kupię nowy, nie mam czasu/chęci na zabawę z klejeniem.

laisar - 2013-02-21, 08:20

bebe napisał/a:
czy gwarancja obejmuje podłokietnik

Jakby był "fabryczny", to powinna - wtedy to w końcu taka sama opcja jak np radio czy lpg.

Jeżeli jednak został dodany już po odebraniu auta, to wówczas ma swoją gwarancję - roczną, zdaje się.

Daj znać co Ci odpowiedzą...

BLACHA_997 - 2013-02-21, 10:10

Gwarancja - gwarancją, ale można skorzystać z rękojmi, która wynosi 2 lata. Tylko sprzedawca może upierać się, że uszkodzenie powstało z winy użytkownika - niestety
bebe - 2013-02-27, 22:21

laisar napisał/a:
Jakby był "fabryczny", to powinna - wtedy to w końcu taka sama opcja jak np radio czy lpg.

Jeżeli jednak został dodany już po odebraniu auta, to wówczas ma swoją gwarancję - roczną, zdaje się.

Daj znać co Ci odpowiedzą...

W infolinii powiedzieli, że muszę podjechać do ASO, żeby obejrzeli uszkodzenie. W ASO powiedzieli, że na wszystkie akcesoria jest rok gwarancji i niepotrzebnie się fatygowałem, bo to samo mogli mi powiedzieć w infolinii. :| Doradzili mi także, żebym wysmażył oficjalnego maila do Renault Polska, to może wydębię jakąś zniżkę na nowy podłokietnik. Szczerze mówiąc - nie wiem, czy chcę nowy taki sam. One wszystkie łamią się w tym samym miejscu, co sugerowałoby błąd konstrukcyjny i TTTM. Czyli, nowy "fabryczny" podłokietnik złamie mi się za dwa lata znowu w tym samym miejscu. :/

W związku z tym pytanie, głównie do laisara ;) - czy pojawił się nowy dedykowany podłokietnik do Logana ph. II, eliminujący problem ułamiujących się zawiasów?

Zastanawiam się, czy nie spróbować z podłokietnikiem dedykowanym, ale nie fabrycznym. Zrezygnować z podłokietnika nie mogę, bo raz, że trzymamy w nim tonę szpeju i świetnie się to sprawdza, a dwa, że w kolumnie podłokietnika mam wyprowadzone gniazdo 12V, które zasila majkowy telewizor.

Przy okazji wizyty na Puławskiej pomacałem nowego Logana i na chwilę obecną - brak mi sów. :] Pierwszy w historii grzybo-sedan ;) z ładnym tyłem. :] Już nie mogę doczekać się kombi... :)

wat - 2013-02-27, 23:35

jak gwarancja się skończyła to zaatakuj aso z tytułu rękojmi a jak nie nie to towar niezgodny z umową z ukrytą wada i niech wymieniają w koncu 2 PLN nie kosztowało zeby spokojnie ręką machnąć
mekintosz - 2013-02-27, 23:56

Sprawa możne być trudna - on pękł czyli uszkodzenie mechaniczne. Chyba, ze się jakoś udowodni wadę konstrukcyjna.
bebe - 2013-02-28, 00:51

wat napisał/a:
jak gwarancja się skończyła to zaatakuj aso z tytułu rękojmi a jak nie nie to towar niezgodny z umową z ukrytą wada i niech wymieniają w koncu 2 PLN nie kosztowało zeby spokojnie ręką machnąć

Rękojmia również się skończyła (dwa lata), a 2 PLN nie kosztowało, bo było za friko. :] Poza tym, jeżeli nie zmienili konstrukcji podłokietnika, to co mi po nowym? Za dwa lata znowu się posypie i wrócę do punktu wyjścia. :|

Piotr_K - 2013-02-28, 01:48

No ale dwa lata z bananem w Daćce .. to jak dar z niebios ..;-D
laisar - 2013-02-28, 02:02

bebe napisał/a:
pytanie, głównie do laisara

http://www.daciaklub.pl/f...p=159938#159938

BLACHA_997 - 2013-02-28, 16:07

bebe napisał/a:
Rękojmia również się skończyła (dwa lata), a 2 PLN nie kosztowało, bo było za friko. :] Poza tym, jeżeli nie zmienili konstrukcji podłokietnika, to co mi po nowym? Za dwa lata znowu się posypie i wrócę do punktu wyjścia. :|


Jak ewentualnie dostaniesz, ("wydębisz") nowy fabryczny z ASO będziesz już wiedział, że dwa lata przed upływem daty rękojmi musisz mocniej się opierać o niego.... :lol:

bebe - 2013-03-29, 16:32

Z dziwnych rzeczy - dzisiaj rano powitał mnie kapeć. :| Kapeć w sensie motoryzacyjnym, nie obuwniczym - w przednim lewym kole zero powietrza. O czym przekonałem się, kiedy już ruszyłem, a Matylda cóś nie chciała jechać. ;/ Co ciekawe, wczoraj wieczorem dojechałem na parking bez żadnych sensacji.

Przez chwilę bawiłem się myślą, czy by nie odpalić tego śmiechowego zestawu naprawczego, ale słyszałem kiedyś opinię, że po jego użyciu opona jest już do wywalenia, umiera mały kotek, a krowy przestają się nieść. :/ Postanowiłem więc zasięgnąć rady fachowca. Niestety okazało się, że "mój", położony 200 m od domu, zakład wulkanizacyjny chyba wypadł z interesu, bo nie odbierali telefonu i nawet strona im padła. Szybki gógiel wykazał, że mam inny zakład wulkanizacyjny - 50 m od domu. :O Zadzwoniłem, pan szybko wybił mi z głowy zestaw naprawczy, przyjechał, zdjął inkryminowane kółko i pojechaliśmy do zakładu. Tamże okazało się, że wentyl, a konkretnie ta gumowa część poniżej tej metalowej, ma wychechłaną jebutną dziurę.

Winowajcą okazał się... kołpak, który (najprawdopodobniej) był krzywo założony i ten metalowy drut wewnątrz tarł o wentyl.

Inna teoria to moje nawyki - mam mianowicie nawyk, że jak spadnie śnieg, to przed lub po pracy zjeżdżam na świeżo zaśnieżony parking czy placyk i trenuję jeżdżenie po śliskim. Możliwe, że takie jeżdżenie po głębokim śniegu przesunęło kołpak i stąd taki efekt.

Przy okazji wesoły pan wulkanizator wykrył, czemu czasami schodziło powietrze z tylnej lewej opony - tkwi w niej bowiem jebutny gwóźdź. :/ Przy zmianie temperatury opona się rozszczelnia, powietrze schodzi, potem gwóźdź z powrotem uszczelnia dziurę, powietrze nie schodzi. Walka z gwoździem - jutro.

Wnioski - przy zmianie opon na letnie/zimowe zwracajcie uwagę, jak założone są kołpaki. Jak dotykają tym drutem do wentyla - to niedobrze.

maciek - 2013-03-29, 18:23

bebe napisał/a:
Wnioski - przy zmianie opon na letnie/zimowe zwracajcie uwagę, jak założone są kołpaki. Jak dotykają tym drutem do wentyla - to niedobrze.


Ufff, jak dobrze że ukradli mi kołpaki :lol:

marszelest - 2013-03-29, 18:49

mnie ukradli jeden żeby było ciekawiej kosztował 7,5 zl nie wiem po cholerę kraść tak tanie kołpaki
kapelusznik - 2013-03-29, 19:55

dla sportu ;-)
bebe - 2013-04-11, 14:58

Szybka wycieczka do Zielonej Góry i z powrotem.

Tym razem zatankowałem na Połczyńskiej i przez całą drogę gapiłem się na spalanie. :> Konkretnie - patrzyłem na wskazanie ilości spalonego paliwa. To, co pokazuje komputer i to, co pokazują cegiełki poziomu paliwa, to dwie różne rzeczy. W pewnym momencie spalanie pokazywało 35 l, a według cegiełek nadal było pół baku. :/ Do samego Rosina nie zapaliła się rezerwa, w Rosinie komputer pokazywał spalone 44 l, na stacji wlazło 41 l (do drugiego odbicia). Nie ogarniam. :|

Ze śmiesznych rzeczy, do Rosina miałem średnią prędkość 115 km/h, nie łamiąc. ;)

laisar - 2013-04-11, 15:15

bebe napisał/a:
Szybka wycieczka do Zielonej Góry i z powrotem.

A ja sobota-niedziela pod Gorzów i nazad ((((:

bebe napisał/a:
W pewnym momencie spalanie pokazywało 35 l, a według cegiełek nadal było pół baku

Po od jeżdżenia po autostradzie zawiesza się pływak - za równo jest... d:

bebe napisał/a:
miałem średnią prędkość 115 km/h, nie łamiąc. ;)

No ale tym razem chyba bez tępomatu na 140??? Bo ja miałem dokładnie tyle samo - 115 - ale trzymałem się twardo na 120. (No, "tam" dwa razy przyśpieszyłem do 130, żeby szybciej skończyć wyprzedzanie i zejść z drogi).

bebe - 2013-04-11, 15:54

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
miałem średnią prędkość 115 km/h, nie łamiąc. ;)

No ale tym razem chyba bez tępomatu na 140???

Z tępomatem na 140. Ale ja jechałem w piątek, więc sporo hamowań przed zawalidrogami, jeden postój na kawusię w Policach, no i odcinek Trzciel-Rosin odpowiednio wolniej.

mekintosz - 2013-04-11, 18:37

Ja ost jechałem A2 do Łowicza. Faktycznie do 120 km/h jakos sie znosnie jedzie, jednak czasem trzeba przyspieszyc by szybciej ominac kolumne tirow. Jednak dluzsza jazda 140 km/h licznikowo wydaje sie Sandero masochizmem.
bebe - 2013-04-15, 23:51

Była taka popierdółka mała:



Roar! :]


Farurej - 2013-04-19, 10:53

Ło! BB jest też GC! Więc polecam po drodze Hotel "Pod Estakadą" - OP2B16
Powinien się spodobać...
Jest wiele innych fajnych: OP28E2+OP1B05, OP063D
Przy skrzynkach znalezionych przeze mnie lub Madox'a (synuś) mogę pospoilerować w razie czego. :)
Pozdrawiam

bebe - 2013-04-19, 11:59

Farurej napisał/a:
Ło! BB jest też GC! Więc polecam po drodze Hotel "Pod Estakadą" - OP2B16
Powinien się spodobać...
Jest wiele innych fajnych: OP28E2+OP1B05, OP063D
Przy skrzynkach znalezionych przeze mnie lub Madox'a (synuś) mogę pospoilerować w razie czego. :)

Dzięki! :) Skrzynki świetne, ale tym razem jadę z Młodą, poza tym w trasie to tylko jakieś drive-iny, bo musimy w miarę sprawnie dojechać. Pewnie poszukamy czegoś w okolicach Jastarni, chociaż też raczej jakichś "można-zabrać-dzieciów", bo Młoda ma 4 lata i póki co do bunkrów i na urbex jej nie zabieram (siebie z resztą też nie, bo jestem stary i leniwy). ;)

bebe - 2013-04-19, 22:52

Yaay, pękły 4 godziny na trasie Wawa - Zielona Góra! :) Udało się dzięki małemu oszustwu - nie stanąłem na tradycyjną kawę w Policach, tylko przejechałem całość na jeden raz. :> A, no i 4 godziny licząc od BP na Połczyńskiej do zjazdu na Trasę Północną, bo o ile dotarcie na miejsce w Zielonej zajęło mi minutę osiem (wiem o rondzie PCK i jechałem na obkółko), o tyle dojechanie z roboty do Połczyńskiej zajęło mi pół godziny. :/ Ostatnia taka radość, bo jak otworzą S2 i S3, to taki czas będzie się robiło spod domu pod dom, a kto wie, czy i nie z krótką przerwą na kawę. :]
bushi - 2013-04-19, 23:20

Obawiam się, że na takiej wielkości naklejki się nie skończy ;P
bebe - 2013-08-28, 21:47

Hurr, durr, pękło 50 kkm. Teraz już się będzie sypać. ;)

Z okazji 45 000 km z kolei, umówiłem się na przegląd. Kiedy to piszę, Matylda właśnie się przegląda, bo zajmie to dwa dni. Zgłosiłem taką oto skromną listę (mało brakowało, a skończyło by się dostępne miejsce w utyliszczu ;) :
  1. plamy na podsufitce
  2. błędne wskazania komputera pokładowego/wskaźnika paliwa
  3. coś się telepie w drzwiach kierowcy (byłabyż to zwrotnica od tweetera latająca luzem?)
  4. fotel kierowcy się buja
  5. głośna praca sprężarki klimatyzacji i sprzęgła tejże
  6. głośna praca wydechu, woda kapie ze skraplacza klimatyzacji na wydech, czyżby wykapała dziurę?
  7. hałasy z zawieszenia przedniego i tylnego, dziwne prowadzenie w zakrętach
  8. piszczy pedał hamulca
  9. piszczą hamulce
  10. regulacja drzwi bagażnika
  11. regulacja hamulca ręcznego
  12. stukanie sprzęgła jak jest zimno
  13. szybkie spadanie obrotów na zimnym silniku, przerywa przy przyspieszaniu
  14. urwana spinka kieszeni w drzwiach kierowcy
  15. urwana spinka siatki w bagażniku
  16. zwijacz pasa drugiego rzędu prawy się zacina
  17. rdzawe smugi na drzwiach bagażnika
Podsufitka po trzech tygodniach oczekiwania przyjechała z Paryżewa, co prawda nie taka, jak się okazało, ale na szczęście ta właściwa też jest już na magazynie. :) Punkt 13 trochę na wyrost, bo zdarzyło się w sumie raz, ale po tych przygodach z brakiem paliwa chcę żeby rzucili okiem, skończy się to chyba wymianą filtra paliwa (o ile jest, bo nie wszędzie jest :). Co do punktu 9, to wiem już, że do wymiany są klocki (co zrozumiałe) i tarcze (co niezrozumiałe). :( Trochę jęczałem, że czemu te tarcze tak szybko, że powinny dłużej wytrzymać, ale pan Mariusz w ASO Puławska był nieugięty, a oszczędzać na tym nie będę. Na otarcie łez dostałem kołpaczek na kółko, któren to zgubiłem jakiś czas temu. :> A, z fajnych rzeczy znalazł się dla mnie kosz na koło zapasowe! Jeszcze tylko zorganizuję koło i skończy się jęczenie. :] Jutro odbieram samochoda, okaże się też, co ewentualnie zostało do zrobienia na po Zrębicach.

Wiem, powinienem teraz machnąć epistołę podsumowującą te 50 000 km, ale z jednej strony boję się, że wyjdzie kolejna laurka, z drugiej - mógłbym się trochę przyczepić, ale to albo drobiazgi, albo po prostu cechy Dacii, widziały gały co brały, więc chyba jednak daruję sobie.

No chyba, że mnie ASO zdrzaźni, to dziabnę paszkwila. :>

zdzisiu27 - 2013-08-28, 22:07

Nie daj się prosić i napisz (obojętnie - laurka czy paszkwil) :-)
mekintosz - 2013-08-28, 22:48

Bebe, czy to ostatni przeglad w ramach gwarancji, czy jestes wiernym klientem ASO ?
DD - 2013-08-29, 12:28

Bebe, mam 2 pytanka :-) :
1) Ile Twoj K4M zuzywa oleju silnikowego? Powiedzmy w przeliczeniu na 10kkm czy 15kkm.
2) Sterowanie sprzeglem masz na linke czy hydrauliczne?

bebe - 2013-08-29, 13:29

mekintosz napisał/a:
Bebe, czy to ostatni przeglad w ramach gwarancji, czy jestes wiernym klientem ASO ?

Mam 5 lat gwarancji, więc zostaję z ASO. Szczerze mówiąc, to taki układ mi odpowiada. ASO mam w miarę blisko od domu, koszty są dla mnie akceptowalne, ASO jak dotąd nie podpadło :) , mam "swojego" opiekuna w BOKu, który jest sensownym człowiekiem, więc czuję się dopieszczony, a dzięki dobrym stosunkom z ekipą z salonu o mały myczek nie dostałem na czas rozłąki z Matyldą Dokkera do testów. :)

DD napisał/a:
1) Ile Twoj K4M zuzywa oleju silnikowego? Powiedzmy w przeliczeniu na 10kkm czy 15kkm.

Nie wiem. Staram się sprawdzać poziom oleju co miesiąc/dwa tankowania/1000 km, ale na moje oko nic nie ubywa. Olej zmieniam co 15 kkm, więc nie mam jak zaobserwować ubytków w dalszej perspektywie.

DD napisał/a:
2) Sterowanie sprzeglem masz na linke czy hydrauliczne?

Nie wiem. :) Coś mi brzęczy, że hydrauliczne (bo nie można go wyregulować żeby łapało niżej), ale pewności nie mam.

bebe - 2013-08-29, 21:59

I po krzyku. :) Poza tymi nieszczęsnymi tarczami, jestem bardzo zadowolony. ASO też dało radę. Co zrobiono:
  1. wymieniono podsufitkę na nową
  2. brak pomysłu, mam przyjechać z (prawie) pustym bakiem
  3. poluzowane mocowanie siłownika szyby, mocowanie dokręcono
  4. zamówiono nowe prowadnice
  5. wymieniono czynnik, filtr, odgrzybiono instalację. Teraz nie jestem w stanie stwierdzić na słuch, czy klimatyzacja działa, czy nie.
  6. nie udało się odtworzyć kapania wody. :| Zapomniałem powiedzieć, żeby przejechali się kawałek z włączoną klimatyzacją.
  7. wymieniono łącznik stabilizatora i wahacz prawy
  8. okazało się, że to nie pedał hamulca piszczał, a... bębny z tyłu. :O Ponoć to bardzo częste w Daciach i faktycznie brzmi, jakby piszczało z przodu, a wcale tak nie jest. TTTM.
  9. wymieniono tarcze i klocki z przodu
  10. okazało się, że najwięcej hałasu robiła ramka tablicy rejestracyjnej. :/ Ramkę podklejono gąbeczką.
  11. wyregulowano. Teraz łapie gdzieś w połowie dawnej wysokości łapania, jest super.
  12. za ciepło na dworze, żeby odtworzyć usterkę. ;)
  13. j. w.
  14. kieszeń skręcono (nie ma tam spinki, kołek jest integralną częścią kieszeni i ułamał się ón)
  15. spinkę uzupełniono
  16. zwijacz nasmarowano, ale niewiele to zmieniło, zamówiono nowy pas (obecny się strzępi)
  17. smugi zatarto. :) Serio, pan z serwisu lakierniczego wziął pastę i "rdzę" po prostu wytarł. "Rdza" była dziwna - pojawiła się przy świętym znaczku "DACIA" i w rogu pod szybą na większym skrzydle drzwi i rozwijała się "pod górę", a nie zgodnie z grawitacją. Nie wiadomo, co to, jak się pogorszy, to pomalują drzwi.
Dodatkowo ASO z własnej inicjatywy poczyniło, co następuje:
  • wymieniono spaloną żarówkę podświetlenia sterowania nawiewem. Trochę się przeraziłem, bo coś mi świtało, że liczą sobie jakieś chore pieniądze za wymianę, a to jest wszystkiego 15 minut roboty. Na szczęście policzyli sobie tylko za żarówkę. :)
  • dodano kołpaczek, który zgubiłem wiosną. Znaczy, nowy, nie ten, co zgubiłem. :)
A, zapomniałem, że zgłosiłem jeszcze tajemnicze, metaliczne brzęczenie przy skręcaniu w lewo i/lub przy 2000 obrotów. Brzęczenie pojawiło się parę razy i znikło. ASO stwierdziło, że to na pewno brzęczy ten wstrętny tempomat. :D Moje pytanie, jakim cudem metalicznie brzęczeć miałaby plastikowa obudowa siłownika tempomatu, pozostało bez odpowiedzi. :) Jak zacznie znowu brzęczeć, to mam się zgłosić, mi to brzęczenie pasuje do rurek od klimatyzacji.

Za całą tą przyjemność zapłaciłem 1364 zeta, praktycznie wszystko z mniejszymi lub większymi rabatami. Gdyby nie te nieszczęsne tarcze, byłoby 5 stów mniej. :/ Pouczyłem już NZŻ, że ma nie hamować, bo się tarcze zużywają, a są drogie w pieron. :>

mekintosz - 2013-08-29, 22:39

Czyli Matylda po małym SPA ;-) lepiej hamuje ?
DD - 2013-09-02, 11:36

bebe napisał/a:
Staram się sprawdzać poziom oleju co miesiąc/dwa tankowania/1000 km, ale na moje oko nic nie ubywa. Olej zmieniam co 15 kkm, więc nie mam jak zaobserwować ubytków w dalszej perspektywie.

Nic nie szkodzi, odpowiedz typu "przez 15kkm na oko nic nie ubywa" rowniez mnie satysfakcjonuje... nawet baardzo :-D .

bebe napisał/a:
Nie wiem. :) Coś mi brzęczy, że hydrauliczne (bo nie można go wyregulować żeby łapało niżej), ale pewności nie mam.

A moze jakis inny forumowicz wie napewno i podpowie :-) ? Przy okazji intersowaloby mnie, czy w ogole byly jakies Dacie z silnikiem K4M i sprzeglem na linke?

bebe - 2013-10-01, 21:26

Wymieniono pas majkowy, nowy jest jakby cieńszy i węższy, ale przede wszystkim zwija się już normalnie.

Wymieniono prowadnice fotela kierowcy, fotel (wraz z kierowcą) buja się dalej. :) Zamówiono stelaż fotela. :>

Zapomniałem powiedzieć, a potem pomyślałem, że nie zauważą, ale gdzie tam. :| Wymienili spaloną żarówkę świateł mijania, niestety na taką najzwyklejszą - w porównaniu z Philipsem Xtreme Cośtam różnica jest widoczna nawet w dzień, będę musiał zamówić i wymienić.

Do stelaża koła zapasowego brakuje jeszcze jakichś śrubek, a mi brakuje koła. Felga to nie problem, ale mam zagwozdkę z oponą - kupować którąś z takich, co mam? Zimową? Letnią? Uniwersalną? Jest jakaś polityka doboru opony do koła zapasowego? :)

laisar - 2013-10-01, 21:39

bebe napisał/a:
Jest jakaś polityka doboru opony do koła zapasowego? :)

Jeśli, jak przypuszczam, będzie to tradycyjne "Fire&Forget", czyli będzie se jeździło w koszu az do godziny "K", a nie będziesz kombinował z przerzucaniem kółek co miesiąc, żeby się równo zużywały <<<: to właściwie wszystko jedno, byle się dało dojechać do wulkanizatora...

Ale, z drugiej strony, biorąc pod uwagę Twój wzmożony ruch autostradowy, być może warto jednak mieć możliwość dojechania do gumiarza na drugim końcu kraju - więc minimum to ten sam rozmiar, nie? Zatem piąte takie samo jest chyba najrozsądniejsze - a na letniakach jeździ się jednak minimalnie dłużej w ciągu roku.

Marmach - 2013-10-01, 22:52

bebe napisał/a:
okazało się, że to nie pedał hamulca piszczał, a... bębny z tyłu. :O Ponoć to bardzo częste w Daciach i faktycznie brzmi, jakby piszczało z przodu, a wcale tak nie jest. TTTM.

Aaaaaa... co w ramach tego poczyniono? Wyczyszczono bębny? Smarowano jakieś tłoczki? Nic, bo TTTM?

Bo ja właśnie zgłaszałem ten problem* - pedał hamulca piszczący przy odpuszczaniu - na Jerozolimskich i zaproponowano mi wyczyszczenie bębnów za ponad 2 stówki. Ponieważ nie miałem akurat z czego zapłacić (ochoty też nie), to bębny zdemontowałem sam, wyczyściłem z pyłu i pomogło... na tydzień. Teraz jeden bęben piszczy jak mu się zachce - czasem siedzi cicho jak mysz pod miotłą.

No i zastanawiam się, czy w związku z tym rozebrać dziada drugi raz i kombinować, czy raczej zakładać zatyczki do uszu...

*Sznurek

bebe napisał/a:
Felga to nie problem, ale mam zagwozdkę z oponą - kupować którąś z takich, co mam? Zimową? Letnią? Uniwersalną?

A ja bym kupił uniwersalną w cenie możliwie najtańszej przy zachowaniu jakości >ChRL. Bo letnia zupełnie nie nada się na zimę. Ja mam większy problem, bo mam teraz dwa komplety opon 15': zimowe 195/60 i letnie 195/65, oraz zapas 185/65, co skazuje mechanizm różnicowy z przodu na potencjalne męki i boleści 8-)

DD - 2013-10-02, 00:27

Marmach napisał/a:
Ja mam większy problem, bo mam teraz dwa komplety opon 15': zimowe 195/60 i letnie 195/65, oraz zapas 185/65, co skazuje mechanizm różnicowy z przodu na potencjalne męki i boleści 8-)

I tak masz na kole zapasowym inna opone niz wszystkie inne, wiec traktuj je jako dojazdowke.

bebe - 2013-10-02, 09:21

Dzięki. Zanabędę zatem felgę i oponę w tym samym rozmiarze co mam normalne (mam identyczne rozmiarowo letnie i zimówki), oponę uniwersalną z akcentem na trakcję, i powinno być ok.

Marmach napisał/a:
bebe napisał/a:
okazało się, że to nie pedał hamulca piszczał, a... bębny z tyłu. :O Ponoć to bardzo częste w Daciach i faktycznie brzmi, jakby piszczało z przodu, a wcale tak nie jest. TTTM.

Aaaaaa... co w ramach tego poczyniono? Wyczyszczono bębny? Smarowano jakieś tłoczki? Nic, bo TTTM?

Rozebrano i wyczyszczono coś w bębnach, ale co dokładnie to nie wiem, nie dopytywałem.

Marmach napisał/a:
No i zastanawiam się, czy w związku z tym rozebrać dziada drugi raz i kombinować, czy raczej zakładać zatyczki do uszu...

Jeśli nie chcą tego zrobić na gwarancji albo już nie masz gwarancji, to ja bym na Twoim miejscu podjechał do jakiegoś zwykłego warsztatu, gdzie to samo zrobią za sensowniejszą cenę. Skoro TTTM, to jest szansa, że będą kojarzyć, o co cho. Generalnie hamulce to nie jest coś, na czym chciałbym oszczędzać. ;)

DD - 2013-10-02, 09:39

bebe napisał/a:
Dzięki. Zanabędę zatem felgę i oponę w tym samym rozmiarze co mam normalne (mam identyczne rozmiarowo letnie i zimówki), oponę uniwersalną z akcentem na trakcję, i powinno być ok.

To jednak masz na letnich i zmowkach opony tego samego rozmiaru? No coz, nie mialem powodu, zeby nie wierzyc temu, co wczesniej napisales ;-) :
bebe napisał/a:
mam teraz dwa komplety opon 15': zimowe 195/60 i letnie 195/65

Marmach - 2013-10-02, 21:05

DD napisał/a:
No coz, nie mialem powodu, zeby nie wierzyc temu, co wczesniej napisales ;-) :

Bo nie napisał, ja to napisałem ;)
bebe napisał/a:
Jeśli nie chcą tego zrobić na gwarancji albo już nie masz gwarancji

Usłyszałem, że 200zł, więc zdaje się, że nie chcą. Jak się nie zbiorę w sobie, żeby odkręcić i komuś tam w środku bębna posmarować, to pewnie w końcu poszukam warsztatu, który nie będzie brał 200zł za problem do rozwiązania w pół godziny (bo więcej nie trzeba, żeby zdjąć dwa koła, bębny i wyczyścić).

bebe - 2013-10-04, 17:48

Po wymianie stelaża fotel się nie buja! :]

Odebrałem też zamówioną zaprawkę do lakieru. Gryplan jest taki, żeby pożenić zaprawkę z warsztatem picowania samochodów na sprzedaż i zrobić porządnie wszystkie parkingowe odpryski i wgniotki, plus może kompleksowe czyszczenie wnętrza (chociaż chyba wystarczy porządne odkurzanie, bo jakiegoś strasznego syfu mimo Majki nie ma, albo ja nie widzę).

chriskb - 2013-10-05, 05:19

Ciekawe, czyżby zbliżał się czas na "Matyldę 2" :?:
bebe - 2013-10-05, 08:30

chriskb napisał/a:
Ciekawe, czyżby zbliżał się czas na "Matyldę 2" :?:

Nieee, po prostu w tych warsztatach znają się na picowaniu jak nigdzie indziej, do tego mają wszystko w jednym miejscu (miśka od wgniotek, lakiernika, czyścicieli tapicerki, itp.).

Matyldy nie opłaca się sprzedawać, będę jeździł aż odpadną koła. :>

chriskb - 2013-10-05, 16:48

A takie buty. Kol. bebe, tak zadbanego auta to rdza nie zeżre i pewnie szlak trafi koła i silnik.
bebe - 2013-10-21, 15:16

Nie Matylda, a właściciel tym razem zaznał apgrejdu. :]


Marek1603 - 2013-10-21, 17:17

Gratulacje.
TD Pedro - 2013-10-21, 19:24

dołączam do gratulacji... :-)
chriskb - 2013-10-21, 19:53

Serdeczne gratulacje, oby nie było za dużo akcji ratowniczych.
bushi - 2013-10-27, 22:09

I drogi znów stały się bezpieczniejsze - oby więcej było ludzi, którzy nie gapią się na umierającego człowieka tylko starają się pomóc!
bebe - 2013-10-29, 17:18

Dzisiaj dzień bosmański, czyli tzw. doroczna deburdelizacja. :] Z Matyldy wszystko zostało wywalone, przejrzane, i po weryfikacji wrzucone z powrotem. :>



Nie mam pomysłu, co zrobić z trójkątem. Jakiś czas temu musiałem użyć i rozpadł się on w środku nocy i zawieruchy. :Z Teraz poskładałem go do kupy i jak trzymać go odpowiednio, to nawet nie rozpada się od razu. :> Kupiłbym sobie jakiś porządniejszy, ale na allegro sama chińszczyzna, poza tym fajnie by było wymyślić jakiś patent na jego przechowywanie, bo firmowa torba to pomyłka całkowita. Na drzwiach bagażnika są połacie niewykorzystanego plastiku, ale to Dacia, więc nieeee... :> Gaśnicy też przydałoby się jakieś sensowniejsze miejsce... Próbował ktoś gdzieś ją przykręcać za ten plasticzek?

Z (niedawno podsyconej) ciekawości zajrzałem do apteczki firmowanej przez Bezpieczne-Rodzinne-Samochody-Renault. :> Na pierwszy rzut oka brakuje czegoś ostrego, żeby podciąć sobie żyły. :>



W apteczce są rękawiczki, dwa plasterki, chusta trójkątna, jakiś śmiechowy bandażyk bez opatrunku i folia NRC. Nie ma maseczki do oddychania usta-usta, nie ma nawet symbolicznych nożyczek, głupiego opatrunku, nic. Napisałbym, że z taką apteczką można udzielać pomocy co najwyżej przy złamaniu paznokcia, ale ze względu na brak nożyczek nawet złamanie paznokcia byłoby problematyczne. :> Najbardziej dziwi mnie, że ktoś wyraził zgodę, żeby na tym badziewiu nadrukować logo Renault.

Dla porównania - apteczka zgodna z normą DIN ileśtam:



Są opatrunki, bandaże, bandaże z opatrunkami, maseczka, głupi plaster, co do nożyczek, to nie mam złudzeń, że coś przetną, ale przynajmniej, kurna, są! Nie jest to oczywiście docelowy kształt apteczki :> , ale przynajmniej można coś zacząć kombinować.

opos - 2013-10-30, 09:51

Gratuluję ukończenia kursu. Co do apteczek - to z tej oryginalnej zostawiłem tylko pudełko w którym wożę żarówki. A jak już mamy jednego ratownika to może zrobimy sobie jakiś klubowy kurs połączony ze zlotem coby nas było więcej. Ja mogę rozpoznać temat ewentualnych kosztów i zorganizować mały zlocik szkoleniowy.
bebe - 2013-10-30, 23:08

opos napisał/a:
A jak już mamy jednego ratownika to może zrobimy sobie jakiś klubowy kurs połączony ze zlotem coby nas było więcej. Ja mogę rozpoznać temat ewentualnych kosztów i zorganizować mały zlocik szkoleniowy.

Pytanie, czego chcemy się uczyć. Bo ten kurs, na którym ja byłem, to takie normalne rzeczy dla normalnych ludzi (resuscytacja, AED) miał przez pierwsze 15 minut, a potem było 5 dni szaleństwa pt. deska, tlen, kołnierze, KEDy, wsadzanie rury w krztoń. ;) To, co w tym kursie było IMHO naprawdę fajne i najwięcej dawało, to ciągłe powtarzanie tych podstaw - przez pięć dni miliard razy pompowałem fantoma (jeśli NZK), przeprowadzałem wywiad (jeśli urazowy), itp. I to według mnie jest największa siła takiego kursu - pod koniec w ogóle nie zastanawiałem się, jak np. się prowadzi się masaż serca, tylko po prostu go prowadziłem, zastanawiając się w międzyczasie, co by tu jeszcze zrobić pacjentowi, żeby mu pomogło. Z drugiej strony, na kursie KPP jest sporo rzeczy, które normalnemu człowiekowi raczej nigdy się nie przydadzą, w szczególności posługiwanie się sprzętem, do którego normalny człowiek nie ma dostępu.

Więc ideałem chyba byłoby zapaść na parę dni w las z fantomem :) i dobrze opanować podstawy, czyli resuscytację. Do kursu KPP konieczne jest sporo specjalistycznego sprzętu, i m. in. dlatego ten kurs tyle kosztuje.

Louis79 - 2013-10-31, 07:41
Temat postu: Bebe ja oczywiście dołączam się do gratulacji ale..
mam pytanie do Ciebie, bo może nie mam dostatecznej wiedzy. Czy po kursie 5 dniowym można nabyć tytuł ratownika ??byłem kiedyś na kursie u Jacka Siewiery i wiem że wszystko jest na wysokim poziomie tylko nie wiem czy tych spraw nie reguluje jakies rozporządzenie.pozdrowionka!
opos - 2013-10-31, 09:24

bebe , to jak beda chętni to ustlimy co i jak, ale to w osobnym temacie ( który postaram się założyć) bo tu rozmawiamy o twojej matyldzie głównie :mrgreen:
bebe - 2013-10-31, 10:24
Temat postu: Re: Bebe ja oczywiście dołączam się do gratulacji ale..
Louis79 napisał/a:
Czy po kursie 5 dniowym można nabyć tytuł ratownika ??byłem kiedyś na kursie u Jacka Siewiery i wiem że wszystko jest na wysokim poziomie tylko nie wiem czy tych spraw nie reguluje jakies rozporządzenie.

Reguluje. Ustawa z dnia 8 września 2006 o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Ja mam uprawnienia ratownika z Art. 13. To, o czym najprawdopodobniej myślisz, to ratownik medyczny z Art. 10 (trzeba skończyć szkołę policealną co najmniej).

d3mol3k - 2013-10-31, 20:50

bebe napisał/a:

Więc ideałem chyba byłoby zapaść na parę dni w las z fantomem :) i dobrze opanować podstawy, czyli resuscytację. Do kursu KPP konieczne jest sporo specjalistycznego sprzętu, i m. in. dlatego ten kurs tyle kosztuje.


Ciekawa propozycja warta chyba spotkania. Sam nie jestem pewien co i jak w wyniku czyjegoś wypadku :-( .
A i no bebe gratulacje.

bushi - 2013-10-31, 23:25

Najważniejsze to wpoić sobie podstawowe zasady pierwszej pomocy i co jakiś czas je przypominać. Nie ma sensu robić czegoś, co wykracza poza Basic Life Support. Na pewno każdy powinien mieć porządną apteczkę, wiedzę, a bardziej zaawansowani mogą sobie dalej szaleć ze sprzętem ;) Ja do bagażnika dorzuciłem sobie ambu i rurki ustno-gardłowe, co uważam jest niezłą opcją w porównaniu z maseczkami do usta-usta.
bebe - 2013-11-18, 01:42

Na długi weekend tęczospaleniowy pojechaliśmy sobie do Zielonej Górki.

Ot tak, żeby sprawdzić co się stanie, ustawiłem tępomat na 120 km/h. Efekt letko zwalił mię z nóg. :O Nie dość, że nie zabrakło nam paliwa ;) , w Zielonej komputer pokazał średnie spalanie 8,6 l/100 km! Prawie trzy litry mniej, niż normalnie! :O Wiem, jaka jest relacja prędkości od oporu powietrza, wiem, jaki kształt ma mój samochód, ale i tak nie myślałem, że różnica będzie tak duża.

Co do jeżdżenia 120 km/h autostradą - jest kijowo. :> Znaczy, są też i dobre strony - jazda z taką prędkością jest relaksująca na granicy usypiającej :> , jest sporo ciszej, można komfortowo rozmawiać i słuchać muzyczki. Ze złych stron - wszystko, co sobie "odpoczniemy", i tak z nawiązką spłacimy miotając się po pasach jak kot z pęcherzem - okazuje się, że to, co przy prędkości 140 km/h było wyprzedzane i grupowo trafiało do worka "ciapy" :> , w sporej części porusza się z prędkością powyżej 120 km/h. A ponieważ nie jedzie się już z maksymalną dopuszczalną prędkością, jazda lewym pasem i podejście "widzę, że chcesz jeszcze szybciej, ale to naprawdę twój problem" nie ma racji bytu. Do tego wyprzedzanie ciężarówek trwa zauważalnie dłużej, ciężej mi było ocenić różnicę prędkości i na początku za wcześnie zmieniałem pas na lewy, a już ocena prędkości UFO we wstecznym lusterku - masakra.

Niestety, do czasu wyciszenia samochodu i/lub wymiany V biegu na bardziej autostradowy, powrotu do przelotowej prędkości 140 km/h nie przewiduję. :( Serce boli, ale jednak wygoda przeważa.

laisar - 2013-11-18, 02:59

bebe napisał/a:
powrotu do przelotowej prędkości 140 km/h nie przewiduję

Zawsze można poeksperymentować z "krakowskim targiem" - 125? 130...? (;

(Noale wyciszenie i nadbieg oczywiście najlepsze).

Marmach - 2013-11-19, 23:24

bebe napisał/a:
Wiem, jaka jest relacja prędkości od oporu powietrza, wiem, jaki kształt ma mój samochód, ale i tak nie myślałem, że różnica będzie tak duża.

Ja zaobserwowałem kolosalne różnice w spalaniu przy takich prędkościach w zależności od siły wiatru. Bo czasami jadę 130 i pali ~6l a czasami ~7. Także 120-cia 140-tu nierówne na wielu płaszczyznach.
bebe napisał/a:
A ponieważ nie jedzie się już z maksymalną dopuszczalną prędkością, jazda lewym pasem i podejście "widzę, że chcesz jeszcze szybciej, ale to naprawdę twój problem" nie ma racji bytu.

Przede wszystkim to jest obowiązek jazdy możliwie blisko prawej, po drugie wychowywanie kierowców na siłę - oczywiście jeśli się na chama nie przepychają trąbiąc i mrygając długimi - jest bez sensu, a po trzecie - szkoda ryzykować wjazd w zadek przy tej prędkości, a z pewnością są tacy, którzy zakładają, że fale dźwiękowe z ich klaksonu fizycznie usuwają inne pojazdy z drogi.

bebe - 2013-11-20, 01:30

Marmach napisał/a:
Przede wszystkim to jest obowiązek jazdy możliwie blisko prawej, po drugie wychowywanie kierowców na siłę - oczywiście jeśli się na chama nie przepychają trąbiąc i mrygając długimi - jest bez sensu, a po trzecie - szkoda ryzykować wjazd w zadek przy tej prędkości, a z pewnością są tacy, którzy zakładają, że fale dźwiękowe z ich klaksonu fizycznie usuwają inne pojazdy z drogi.

Po pierwsze - jest wiele obowiązków. :) Obowiązek jazdy przy prawej krawędzi jezdni obowiązuje, o ile czegoś nie wyprzedzam, na ten przykład. Jadąc 140 km/h i wyprzedzając kolumnę tirów zazwyczaj nawet nie rozważam hamowania i wjeżdżania w tą kolumnę, bo jakiś debil chce szybciej. Jadąc 120 km/h - rozważam, bo po co on ma hamować, skoro to ja się snuję. Po drugie - wychowywanie kierowców jest bez sensu, kropka. Bo jak ich w domu nie wychowali to ja już ich nie wychowam, poza tym to nie ja jestem od wychowywania, poza tym inicjatywy wychowawcze mogą zostać błędnie zrozumiane (bądź wcale), poza tym wychowując jednego debila wprowadzam masę mylących komunikatów dla innych, niczemu winnych użytkowników dróg. Tak więc, mimo strasznej czasami ochoty, nie wychowuję. :|

yadoctor - 2013-11-20, 17:45

bebe napisał/a:
Po pierwsze - jest wiele obowiązków. :) Obowiązek jazdy przy prawej krawędzi jezdni obowiązuje, o ile czegoś nie wyprzedzam, na ten przykład. Jadąc 140 km/h i wyprzedzając kolumnę tirów zazwyczaj nawet nie rozważam hamowania i wjeżdżania w tą kolumnę, bo jakiś debil chce szybciej.

Wcześniej przemilczałem ten temat, bo nie za bardzo chciało mi się z Tobą dyskutować. Ze względu na słowo 'debil', które przyjąłem personalnie, sytuacja trochę się zmieniła. Otóż wyobraź sobie, proszę, że są kierowcy, którzy mają samochód szybszy niż Twoja Dacia (i, szczerze mówiąc, nie jest to warunek trudny do spełnienia), tak samo zapewne duża część z nich ma duże doświadczenie w prowadzeniu pojazdów i to nie jest Twój interes, ile on ma zamiar pojechać. I ja, odbijając piłeczkę wyzywania się, powiem wprost: jazda 140, będąc przyklejonym do lewego pasa, nie przejmując się, że ktoś jednak chciałby pojechać szybciej, jest przeze mnie nazywana szczytem chamstwa, bo nawet jeśli kierowca nie ma prawa pojechać szybciej, to po prostu nie jest Twoja sprawa, więc, do jasnej cholery, nie przeszkadzaj mu. Tym bardziej, że posiadając sprawny samochód w dobrych warunkach atmosferycznych (wystarczy przyjąć założenie, że jest sucho) prędkość rzędu 170-180 na autostradzie nie jest dużym zagrożeniem (z dość dużą dozą pewności stwierdziłbym nawet, że jest mniej niebezpieczna, niż przeskakiwanie na 'późnym żółtym')

Pozdrawiam.

Marek1603 - 2013-11-20, 18:21

Zacytowałeś Kolegę Bebe więc i ja się wypowiem.

bebe napisał/a:
Jadąc 140 km/h i wyprzedzając kolumnę tirów zazwyczaj nawet nie rozważam hamowania i wjeżdżania w tą kolumnę, bo jakiś debil chce szybciej.


W tym konkretnym przypadku wyprzedzania kolumny tirów przyznaję rację Bartkowi (bebe), ponieważ też byłem uczony, że muszę dokończyć manewr wyprzedzania i niezwłocznie zjechać na prawy pas. Każdy ma prawo wyprzedzić i tu chodzi już bardziej o kulturę jazdy, a nie o to czy ktoś jest "debilem" czy nie. Pomijam manewr wyprzedzania z prędkością 10km większą od tira. Oczywiście nie wolno tamować ruchu, a wykonać go najszybciej jak możesz.

Polecam pojechać, chociażby za naszą zachodnią granice, aby przekonać się o kulturze jazdy. Jadąc prawym pasem, puszczasz migacz (pomijam przypadek w ostatniej chwili) w celu wykonania manewru wyprzedzania to nawet jadący lewym pasem 200km/h hamuje i cię wpuszcza, abyś mógł sobie wyprzedzić. Powyższe nie dotyczy "polskiego" Niemca. Ot cała kultura.
Ktoś, kto może jechać te 200 to dla niego nie jest problemem zwolnić i pozwolić ci wykonać manewr. Kultura jest im wpajana na etapie nauki jazdy. Kiedyś był nawet taki program w TV.

Czysto hipotetycznie.
Przypuśćmy, że tych "debilów" jadących 200km lewym pasem będzie cała masa, to jadąc te 90 - 100 za tirami na autostradzie szlak cię trafi po parunastu kilometrach, że nie możesz wyprzedzić z prędkością 140 czy nawet 120 bo na tyle ci auto pozwoli. I tutaj właśnie bierze górę kultura cytowanych debili, którzy siedzą ci na "dupie" i stwarzają realne zagrożenie.

yadoctor - 2013-11-20, 18:43

Musisz zwrócić uwagę, że TIRy na autostradzie rzadko kiedy jadą takim ścisłym sznurem, jak na krajowej. Robią sobie znacznie większe odstępy (ew. jadą np. po dwa), że nie ma problemu, abyś się 'schował' między nie bez wytracania prędkości.

Jeśli tylko chcesz, to na horyzoncie zawsze znajdziesz następnego do wyprzedzenia, jako pretekst do pozostania na lewym pasie :-)

PS. jako przykład ostatnio jak z ojcem wracałem z Niemiec to jakoś tak wyszło, że jechaliśmy w 'konwoju' 3 aut - my w Volvo, Focus i Octavia (nie znamy kierowców tamtych aut - napatoczyli się i dobrze jechali, a za takimi również się dobrze jedzie), jechaliśmy sobie dzielnie 170. Jakoś nie mieliśmy problemu (w 3 auta), żeby przepuścić BMW jadące wyraźnie szybciej. Ani nie miałem powodu, żeby nazwać kierowcę debilem.

Marek1603 - 2013-11-20, 19:00

No i właśnie doszliśmy do sedna czyli kultury jazdy.
Przyjąłem, że kolumna to znaczy, jeden za drugim, bez konkretnej liczby i możliwości normalnego wjechania między tiry bez stwarzania zagrożenia i zmuszania ich do hamowania.
Ty jechałeś szybko, wyprzedziłeś i puściłeś go (chyba dobrze zrozumiałem). To jest właśnie kultura jazdy.

Mam nadzieję, że nie nadużywaliście lewego pasa jak był wolny prawy. ;-)

yadoctor - 2013-11-20, 19:06

Jestem bardzo dużym przeciwnikiem nadużywania lewego (oraz, co można obserwować na S8 Konotopa-Górczewska, środkowego) pasa, więc oczywiście, że nie.

A moja reakcja była ostra również ze względu na poniższy cytat, trochę wcześniejszy:
Cytat:
A ponieważ nie jedzie się już z maksymalną dopuszczalną prędkością, jazda lewym pasem i podejście "widzę, że chcesz jeszcze szybciej, ale to naprawdę twój problem" nie ma racji bytu.

Marmach - 2013-11-20, 19:15

Myślę,że ewentualny debilizm jest konteksto-zależny ;P

Nie mając konieczności nie należy utrudniać życia takim, którzy jadą szybciej, jak i też jadąc szybciej i nieprzepisowo nie należy rościć sobie prawa własności do lewego pasa i wypada uszanować to, że czasami ktoś chce nim wyprzedzić spokojnie i bez ciśnięcia gazu w opór.

Nawiasem mówiąc niestety mam wrażenie, że 90% procent takich sytuacji kończy się wiszeniem na zderzaku, mryganiem, trąbieniem albo ogólną nerwowością, co świadczy o wciąż niskiej kulturze jazdy cywilizowaną drogą.

yadoctor - 2013-11-20, 19:38

Marmach napisał/a:
Nawiasem mówiąc niestety mam wrażenie, że 90% procent takich sytuacji kończy się wiszeniem na zderzaku, mryganiem, trąbieniem albo ogólną nerwowością, co świadczy o wciąż niskiej kulturze jazdy cywilizowaną drogą.

Takie zachowania z moich obserwacji to margines. Może to wynikać z mojej dynamiki, a może wynikać z tego, że kierowcy nie szanują marki Dacia (sam widziałem, jak ja jeździłem jako pasażer w Daewoo Lanosie, jak różne mogą być reakcje na twój samochód w zależności od marki). Co jest pewne natomiast, to że każdy ma swoją cierpliwość i kiedyś ją traci. Kwestia, żeby nie było to od razu.

d3mol3k - 2013-11-20, 19:49

bebe też mam tę przyjemność jeździć sobie spokojnie góra 120 eSkami czy Autostradami. Zauważyłem też iż ludzie chyba zaczynają dbać o swoją kieszeń bo jakoś mało leci dużo szybciej ode mnie.
Kierowcy musza się nauczyć oceniać szybkość i to na co powala jechanie na pas prawy pomiędzy jadące samochody by puścić szybszego. Tego się nauczyłem na niemieckich autostradach gdzie nie ma ograniczenia. właśnie jadąc 170 trzeba było czasami zjechać z lewego by puścić coś co baaaaardzo szybko zbliżało się do nas w lusterku. To samo kiedy biorę się za wyprzedzanie widząc kogoś kto leci szybko w lustereczku wstrzymuję się chwilę i puszczam delikwenta. Jazda płatnymi pokazała że i tak w 80 % spotykamy się za bramką z kasą :-) i jestem znowuż wyprzedzany przez szybciej jadącego.

Wracając do spalania - moja ostatnia wyprawa Szczecin - Poznań -Szczecin (S3,A2) - wskazanie kompa do Poznania wiatr i deszcz 5,3 litra powrót bez deszczu i wiatru 4,5 l.

Prędkość licznikowa 120+/- 5 km/h

bebe - 2013-11-20, 21:16

yadoctor napisał/a:
Musisz zwrócić uwagę, że TIRy na autostradzie rzadko kiedy jadą takim ścisłym sznurem, jak na krajowej. Robią sobie znacznie większe odstępy (ew. jadą np. po dwa), że nie ma problemu, abyś się 'schował' między nie bez wytracania prędkości.

Jak nie ma problemu, to się chowam bez dodatkowego poganiania. Jak jest problem, to przy 140 nie jest to już mój problem.

Prościej - jadąc wolniej niż dopuszczona prawem prędkość, kiedy widzę coś jadącego szybciej ode mnie, rozważam zjechanie między tiry, nawet jeśli będzie to oznaczało dla mnie niewygodę w postaci hamowania, ponownego włączania tępomatu, wychylania się z powrotem na pas lewy, itp. Kiedy jadę 140 - nie rozważam, bo nie będę poświęcał mojej wygody dla - nie bójmy się tego słowa :) - debila, który nie chce bądź nie potrafi przestrzegać przepisów. Skończę wyprzedzać to sobie pojedzie.

chriskb - 2013-11-20, 22:57

Z tej dyskusji wynika, że najlepiej stosować zasadę "jedź sam i daj jechać innym"
yadoctor - 2013-11-21, 16:34

Widzisz, bebe, chyba dalej sobie nie pogadamy. Mnie by nie wystarczyło pewności siebie (arogancji?), żeby powiedzieć obcej osobie na forum, że jest debilem, ze względu na fakt, że po prostu tej osoby nie znam. Pomijam już, że nazywasz mnie tak ze względu na to, że chciałbym pojechać na autostradzie więcej niż 140. I naprawdę nie Twoim, do jasnej cholery, zadaniem jest edukowanie mnie, czy to jest dobre czy nie. Moja sprawa, jak jadę. I byłbym zobowiązany, żeby ludzie tacy jak Ty mi nie przeszkadzały, bo one mają prawo. Ja też wiele mam.
chriskb napisał/a:
Z tej dyskusji wynika, że najlepiej stosować zasadę "jedź sam i daj jechać innym"

Prawda to.

@Marek post niżej:
Oczywiście, że jak jadę od kogoś szybciej to do niego podjeżdżam, dając mu tym do zrozumienia, że chciałbym przejechać. Nie mam natomiast w zwyczaju mrygania, trąbienia, wrzucania kierunkowskazu czy innych tego typu czynności.

Marek1603 - 2013-11-21, 17:10

Kolego jeżeli bierzesz słowo "debil" do siebie to znaczy, z powyższych wypowiedzi, że nie tylko jeździsz szybciej, bo to można zrozumieć, masz też do tego prawo, ale siedzisz komuś na zderzaku i go poganiasz, bo tobie się spieszy, a tym samy stwarzasz zagrożenie. Tego już akurat nie mogę zrozumieć.
Nie dziw się więc, że bebe ma takie, a nie inne zdanie wobec tak zachowujących się kierowców. A tak nawiasem mam takie samo.

MM - 2013-11-21, 19:45

Cytat:
yadoctor: I naprawdę nie Twoim, do jasnej cholery, zadaniem jest edukowanie mnie, czy to jest dobre czy nie. Moja sprawa, jak jadę.

I tu się mylisz, i to bardzo. Jeździć jak chcesz to możesz na zamkniętym torze (albo w swoim ogródku). Na drogach publicznych obowiązuje "Prawo o ruchu drogowym". A ze wszystkimi łamiącymi przepisy tego prawa musimy i możemy walczyć - dla nas, dla innych, dla nich samych. I tu apel do wszystkich kierowców: jeśli tylko widzicie na drodze kierowcę stwarzającego zagrożenie, dzwońcie od razu na policję i zgłaszajcie zagrożenie na drodze. To działa. Naprawdę.

chriskb - 2013-11-21, 20:35

Ja się muszę przyznać, że często zganiam urodzonych na lewym pasie. Raz na Obwodnicy Trójmiejskiej zgoniłem nieoznakowanego. Ten się uparl i jechał za mną aż do Gdyni, ale ja nie przekraczałem 120 km/h i nic mi nie mógł zrobić.
Marmach - 2013-11-21, 22:39

MM napisał/a:
A ze wszystkimi łamiącymi przepisy tego prawa musimy i możemy walczyć

Łamanie przepisów nie jest tożsame ze stwarzaniem zagrożenia na drodze.

PS: Przewiduję chirurgiczne wycinanie offtopu :D

bebe - 2013-11-22, 01:38

Marmach napisał/a:
Łamanie przepisów nie jest tożsame ze stwarzaniem zagrożenia na drodze.

Nie jest. Co nie zmienia faktu, że może owo zagrożenie stwarzać. Co więcej... I tu mógłbym wstawić przydługawy wykład o tym, dlaczego łamanie przepisów jest niefajne z innych niż bezpieczeństwo względów, chociażby kulturowych, etycznych, społecznych, logicznych, filozoficznych i wuj jeden raczy wiedzieć jakich jeszcze, ale na trzeźwo zwyczajnie nie jestem na to gotowy. :P

48piotr - 2013-11-22, 09:25

yadoctor napisał/a:
Moja sprawa, jak jadę.

Dobrze by było gdybyś jechał po własnej prywatnej drodze.
Po drogach publicznych/Moja sprawa jak jadę/nie jest słuszna.
A może nie wyrosłeś z:"ja tak ciem"?
Pozdrawiam Piotr

mekintosz - 2013-11-22, 21:50

bebe napisał/a:

Prościej - jadąc wolniej niż dopuszczona prawem prędkość, kiedy widzę coś jadącego szybciej ode mnie, rozważam zjechanie między tiry, nawet jeśli będzie to oznaczało dla mnie niewygodę w postaci hamowania, ponownego włączania tępomatu, wychylania się z powrotem na pas lewy, itp. Kiedy jadę 140 - nie rozważam, bo nie będę poświęcał mojej wygody dla - nie bójmy się tego słowa :) - debila, który nie chce bądź nie potrafi przestrzegać przepisów. Skończę wyprzedzać to sobie pojedzie.


Uważam tpodobnie jak Bebe. Nie bede sie snuł za TIRem prawym pasem jesli droga jest złej jakości po to, by ktoś mógł nieprzepisowo zaiwaniać lewym. Przepuszczę jak wyprzedzę sznur wolniejszych pojazdów lub polepszy sie np. nawierzchnia. Oczywiście na nowo wybudowanych drogach oba pasy są jeszcze w identycznej kondycji.

r_lukas - 2013-11-23, 11:57

Jak zawsze prawda leży po środku. Jadać do domu lecę ekspresówką te 130 km/h i przeważnie jest to prędkość wystarczająca, żeby większość wyprzedzać. Zdarzają się jednak sytuacje, że przy wyprzedzaniu kolumny pojazdów ktoś dojdzie mnie z prędkością dajmy 180 km/h i siedzi na zderzaku mrugając światłami. Dla mnie to jest debil bez wyobraźni. Oczywiście zjeżdżam na prawy pas gdy tylko skończę manewr wyprzedzania, ale debil nie może poczekać 10 sec... Co innego gdy ktoś usilnie blokuje lewy pas to wtedy on jest rzeczonym debilem :-P
Marek1603 - 2013-11-24, 11:54

Amen.
Myślę, że na tym możemy poprzestać i Bartkowi nie zaśmiecać tematu.

Marek1603 - 2013-11-29, 11:54

Dzisiaj znalazłem coś ciekawego w związku z poruszanym wyżej tematem.
http://moto.wp.pl/kat,551...,wiadomosc.html

bebe - 2014-03-10, 17:27

Z okazji Puszczy Bolimowskiej postanowiłem zorganizować spanie w samochodzie. Przez tydzień chyba nie dosypiałem, nie dojadałem, tylko przeglądałem forum i jutuby i myślałem, jakby tu zrobić legowisko w MCVce. Założenia były następujące:
  • możliwie duża powierzchnia spania, najlepiej z wykorzystaniem posiadanego materaca 140x190 cm (dwie dorosłe osoby + Młoda),
  • szybkoskładalność i przechowywalność w bagażniku (bo na siedzeniach dwie dorosłe osoby + Młoda).
Po tygodniu miałem już w głowie wspaniały projekt łóżka wantowego z pylonem i czarcią zapadką. :> Przedstawiłem pomysł Najwspanialszej Z Żon, ta poklepała mnie po głowie i uświadomiła, co następuje:
  • to będzie kosztować bliżej nieustaloną górę kasy (belki, płyty, okucia, materace),
  • nie ma gwarancji sukcesu (nie miałem pomysłu na rozłączane okucia, myślałem dobrać coś na szybko w lerła),
  • nie wiadomo, czy poza tą jedną wycieczką kiedykolwiek jeszcze będziemy mieli potrzebę spania w samochodzie,
  • gdzie to trzymać (piwnica nie jest z gumy, wszystko nieofoliowane syfi się w niej niemiłosiernie).
Niestety, NZŻ miała rację, jak zawsze (kiedy się nie myliła :> ). Postanowiłem poszukać metody zakładającej możliwie niską pracochłonność. Na początek sprawdziłem opcję minimum i po prostu wrzuciłem posiadany materac do bagażnika. :)



O dziwo, to nawet daje radę. :) Materac co prawda trzeba napompować z wyczuciem, żeby się nie wybrzuszył między nadkolami, ale też żeby nie leżeć na twardym.



Jedyne co to spadek jest dość spory i zostaje mało miejsca na graty - tylko nogi drugiego rzędu i siedzenie kierowcy (bo fotelik Młodej).

Ponieważ miałem dwa pudełka takie jak Wędrowniccy, przymierzyłem się z nimi. Niestety, z uwagi na inny kształt nadkoli i wystające wszędzie z podłogi haki w wersji 7-mioosobowej, niemożliwe jest ustawienie trzech pudeł na szerokość. Uznałem jednak, że dzięki materacowi i temu, jak rozkłada on ciężar, powinno dać radę na pudłach w poprzek. Nie zastanawiając się długo, a właściwie wcale :> , dokupiłem brakujące pudła i voila:



Materac o szerokości 140 cm średnio mieści się między burtami, ale jeśli przygnieść go cielskiem, to jest całkiem wporzo.



Tam, gdzie kończą się pudła, materac wisi w powietrzu, ale na wygodę nie ma to wpływu. Trzeba tylko uważać na wystające kołki od zaczepów oparć kanapy.



Czas transformacji z wersji podróżnej w "kampera", z przekładaniem tobołów i pompowaniem materaca, jednoosobowo - 7 minut. Dziewczęta wypróbowały i przystawiły fokę aprobaty. :]



Koszt czterech dodatkowych pudeł: 60 zł. :) Pudła chowają się jedno w drugie, więc nie powinno być problemu ze składowaniem.


A z bieżączek, to jeden z obłędnych pstryczków elekstryczków był łaskaw się rozsypać. :( Co więcej, obudowa drugiego również zaczęła się kruszyć. Początkowo myślałem, że to mróz im zaszkodził, albo zahaczyli o nie ochoczy "chopcy" z myjni, ale nie:



Zaszkodziło im podświetlenie. Na tym urypanym widać zwęgloną obudowę, pod spodem jest żaróweczka od podświetlenia. Na szczęście wszystkie takie wymyślne części kupuję nadmiarowo i miałem dwa nowe na wymianę. Na nieszczęście te nowe też się zwęglą i rozpadną, więc trzeba wymyślić coś innego.

A poza tym hozpacz! ;) Na siedzeniu kierowcy pojawiło się to:



Teraz już się będzie sypać. ;) A serio, to nie wiem, czy to po prostu wystrzyc i zapomnieć, czy w ramach żartu zgłosić ASO. :)

mekintosz - 2014-03-10, 18:29

bebe napisał/a:
..pojawiło się to:

Obrazek

Teraz już się będzie sypać. ;) A serio, to nie wiem, czy to po prostu wystrzyc i zapomnieć, czy w ramach żartu zgłosić ASO. :)


Miałem to samo , ASO nie wymieni Ci obicia - formuła non stop nie obejmuje obic tapicerskich. Wziąłem golarkę do swetrów o ogoliłem siedzisko ( nie swoje rzecz jasna ;-) ) i na chwilę zapomniałem o problemie. Za jakiś czas zainwestuje w porządne weluropodobne pokrowce.

leo - 2014-03-11, 00:25

Upalone przełączniki - nie wiem, jakie żaróweczki tam były, ale może da się zmniejszyć moc (i temperaturę)? Albo spróbować z jakimiś diodami?

Odnośnie hozpaczy: porzuć smutki Twe, junaku młody, i przypatrz się własnym spodniom (w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę). Stawiam dolary przeciw orzechom, że to Twoje ulubione porcięta (w których najczęściej paradujesz) są cichym sprawcą i oprawcą fotela. Jak można na foci zauważyć - zapewne to jeansy i ćwieki przy tylnych kieszeniach robią krecią robotę. :-?

bebe - 2014-03-11, 14:29

leo napisał/a:
Upalone przełączniki - nie wiem, jakie żaróweczki tam były, ale może da się zmniejszyć moc (i temperaturę)? Albo spróbować z jakimiś diodami?

To są nierozbieralne chińskie wynalazki, raczej pomyślę o trwalszym rozwiązaniu. Zastanawiam się też, czy nie lepiej przenieść przełączniki w pobliże gniazd, i czy jednak nie podpiąć zasilania bezpośrednio do akumulatora (teraz jest po stacyjce).

leo napisał/a:
Odnośnie hozpaczy: porzuć smutki Twe, junaku młody, i przypatrz się własnym spodniom (w miejscu, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę). Stawiam dolary przeciw orzechom, że to Twoje ulubione porcięta (w których najczęściej paradujesz) są cichym sprawcą i oprawcą fotela. Jak można na foci zauważyć - zapewne to jeansy i ćwieki przy tylnych kieszeniach robią krecią robotę. :-?

Ulubione to pre-2010 ACU z rzepami na tyłku, byłobyż to to? :( No i co robić jak żyć, chodzić bez spodni?

Wędrowniccy.pl - 2014-03-11, 15:24

bebe napisał/a:
Ulubione to pre-2010 ACU z rzepami na tyłku, byłobyż to to? :( No i co robić jak żyć, chodzić bez spodni?


NZŻ by się mogło spodobać ;)

A ten materac wystarczająco rozkłada ciężar, że jak naciśniesz na środek takiego pudła przez materac to Ci pokrywka nie pęknie?

(swoją drogą dzięki za podlinkowanie ;) )

eplus - 2014-03-12, 10:00

bebe napisał/a:

To są nierozbieralne chińskie wynalazki, raczej pomyślę o trwalszym rozwiązaniu.


Ale na pewno mają osobne wyprowadzenie do podświetlenia. Należy je zasilić przez opornik. :idea:

leo - 2014-03-13, 23:25

bebe napisał/a:
To są nierozbieralne chińskie wynalazki, raczej pomyślę o trwalszym rozwiązaniu. Zastanawiam się też, czy nie lepiej przenieść przełączniki w pobliże gniazd, i czy jednak nie podpiąć zasilania bezpośrednio do akumulatora (teraz jest po stacyjce).

Rozwiązanie podsunął Eplus. A ja spróbowałbym jeszcze z szeregowym podłączeniem dwóch żaróweczek... maue sząse, ale może się zajarzą i to wystarczy.

leo napisał/a:
Ulubione to pre-2010 ACU z rzepami na tyłku, byłobyż to to? :( No i co robić jak żyć, chodzić bez spodni?

Ojtamojtam... :mrgreen: Pozbyć się rzepów, zmienić na guziki albo cuś w tej podobie... Rzepy rzeczywiście żądne rżnąć, strzępić narzutę.
Ale rozumiem Ciebie, bo osobiście osobliwie preferuję wzór 124Z/MON - te letnie, oficerskie, z krateczką - szczerze polecam. Świetny materiał i kieszeni z tyłu brak (wbrew pozorom to dobre i słuszne rozwiązanie).

mekintosz - 2014-03-31, 00:01

bebe napisał/a:

...ugiego również zaczęła się kruszyć. Początkowo myślałem, że to mróz im zaszkodził, albo zahaczyli o nie ochoczy "chopcy" z myjni, ale nie:
...Na nieszczęście te nowe też się zwęglą i rozpadną, więc trzeba wymyślić coś innego.
)


http://allegro.pl/przelac...4065588972.html

moze takie ?

bebe - 2014-05-26, 23:14

Przemyślenia dziadzia Henia na temat wycieczki do Levocy.

Generalnie był to jeden z gorzej przez nas przygotowanych wyjazdów, like, ever. :( Niby wiadomo było Od Przed Wojny, że jedziemy, a jakoś wszystko wyszło na ostatnią chwilę, mnóstwa rzeczy pozapominaliśmy, no d..py, nie turyści. :>

Wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy dzień wcześniej po fajrancie, dojedziemy gdzie się uda dojechać przed zmrokiem i staniemy na noc ze spaniem w samochodzie. Miejsce stanięcia zgrubsza określiliśmy na gdzieś za Chęcinami i końcem ekspresówki, na Google Street View obczailiśmy jakieś gruntówki w okolicy Mostów/Choin i stwierdziliśmy, że tam spróbujemy na początek. Niestety - z przyczyn obiektywnych wyjechaliśmy godzinę później niż zakładaliśmy, więc szukanie miejsca na biwak wypadło nam o zmierzchu. W końcu znaleźlismy w miarę fajną miejscówkę na skraju lasu, przy boisku polnym :) , gdzieś między Choinami a niewiadomoczym.

Wypróbowałem swój wynalazek w postaci starych świateł przeciwmgłowych na kabelku z wtyczką 12V. :) Oświetlają aż za bardzo, więc raczej do zastosowań ekstremalnych, albo trzeba wymyślić jakieś klosze. Do tego trzeba też wymyślić jakiś system mocowania na dachu/relingu/drzwiach tylnych, bo ten co jest (grube druty w izolacji) się nie nadaje.

Podczas wstawiania wody na obozową herbatę okazało się, że palnik nie gada z kartuszem. :| Mimo, że pokazałem panu w sklepie, jaki mam palnik, i żeby dał mi do niego kartusz. Niestety, pupa zbita, muszę teraz wymyślić, jaki to dokładnie interfejs ma mój palnik, i mam dziwny kartusz do sprzedania. :> Na szczęście wieczór był ciepły i herbatka nie była niezbędnie konieczna, ale niesmak pozostał. :|

Pudła na bambetle sprawdziły się tak sobie. Z jednej strony fajnie można sobie wszystko poutykać, bardzo wygodne jest pudło ze sprzętem kuchennym, jeszcze lepiej wozi się pudła wózkiem magazynowym niż składane skrzynki. Z drugiej strony dostęp do rzędu pudeł pod samym oparciem kanapy jest ciężki, jak już się rozłoży materac to przepadło klepadło i dostać się do jakichś gratów z pudeł innych niż pierwsze z brzegu jest trudno, część nieforemnych gratów (np. grube śpiwory) jest niekompatybilna z pudłami.

Spanie rozłożyło się szybko i sprawnie. Spało się w ogóle świetnie, ale mi średnio, bo, jak się okazało, samochód stał pod leciutkim kątem, niemal niezauważalnym, ale wystarczającym, żeby Młoda przez całą noc sturliwała się na mnie i spała mi klacie/plecach. :/ Muszę też jakoś zabezpieczyć bolce mocowania kanapy, bo ciągle się boję, że zrobią krzywdę materacowi. Generalnie spanie jest super i mamy zamiar rozwijać twórczo temat. Muszę tylko zorganizować jakieś seminarium z IraSem na temat metod poszukiwania miejsc do spania na dziko, bo czuję się mało kompetentny w tej materii. :]

W piąteczek rano pojechaliśmy w stronę Słowacji. Na ostatniej stacji benzynianej w Polsce spotkaliśmy janzetów. :) Wystartowaliśmy trochę po nich, niestety w skutek odklejenia od rzeczywistości map z TeleAtlasu błądziliśmy dłuższą chwilę po Popradzie i w efekcie dotarliśmy do Aqua City Poprad jakieś pół godziny po janzetach. Samo Aqua City Poprad fajne, chociaż obecnie w przebudowie, więc pozostawia lekki niedosycik, zwłaszcza dla najmłodszych. Im ktoś starszy, tym lepiej - baseny z wodami termalnymi działają, tak samo wszelkie bicze wodne, jacuzzi itp. :) Kręciłem jakieś straszne filmy, więc może coś z nich ulepię.

Po zlocie, w niedzielę o 10oo wystartowaliśmy w stronę Polski i jadąc zgodnie z przepisami, robiąc dwie przerwy po godzinie, o 19:20 byliśmy w domu. :O Za namową janzeta wracaliśmy Zakopianką i nie wiem w sumie, co wy chcecie od tej drogi. :) Luźno, przyjemnie, widoki fajne, przed Krakowem ekspresówka i dwupasmówka, jechało się super. :]

Największego szoku doznałem jednak po powrocie. Wklepuję sobie kwitki ze stacji benzynianych, spodziewając się konkretnego spalania, bo jednak dużo darcia po górach, redukcji, wyprzedzań na dwójce, piłowania po krętych ścieżynach, turlania się po polnych dróżkach w poszukiwaniu noclegu, na ekspresówkach 120 km/h też robi swoje... Tymczasem na trasie Warszawa - Piwniczna Zdrój Matylda spaliła... 6,5 l/100 km, ustanawiając tym samym absolutny rekord spalania Matyldy! :O Na trasie Piwniczna - dużo darcia po górach - Bukowina Tatrzańska - Radom spaliła 7,5, nadal sporo poniżej normy dla tras nieautostradowych! Wygląda na to, że górskie powietrze Matyldzie służy, albo coś robię nie tak, bo nie ogarniam tego po prostu. :>

A w ogóle to podczas błądzenia po chaszczach stuknęło 60000 km! Teraz już się będzie sypać... ;)


Półka zaanektowana na jamę dla pluszaków. :>


Maja pomaga robić śniadanie. :>

laisar - 2014-05-26, 23:55

bebe napisał/a:
coś robię nie tak

Może to nie Ty, tylko Tęp-o-mat...

Cytat:
Maja pomaga robić śniadanie. :>

No-no-no, nie ma co ironizować, nieprzeszkadzanie to jak najbardziej także pomoc [:

Marek1603 - 2014-05-27, 05:35

Ja myślę, że dopiero po 80000 zaczniesz coś wymieniać eksploatacyjnego
opos - 2014-05-27, 06:15

Marek nie strasz. Ja zbliżam się do setki i zaliczyłem tylko klocki no bo pasek rozrządu się nie liczy.
bebe - 2014-05-27, 09:12

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
coś robię nie tak

Może to nie Ty, tylko Tęp-o-mat...

Tępomatu używałem tak jak zawsze, ani mniej, ani więcej.

corrado - 2014-05-27, 10:54

Cytat:
na to, że górskie powietrze Matyldzie służy, albo coś robię nie tak, bo nie ogarniam tego po prostu


Powietrze w dobrym terenie "zielonym", ma dużo tlenu , o wiele więcej niż w W-wie ;)
Stąd lepsze spalanie .
To samo zmniejszone spalanie zauważyłem jeżdząc ostatnio w okolicach szklarskiej itd.

Domel2250 - 2014-05-27, 11:18

He, he, coś w tym jest, ja swój rekord odnotowałem, właśnie turlając się wokół i po Zakopanem, oraz podczas powrotu z Zakopca do Warszawy :-P .
bebe - 2014-06-24, 14:30

Przetestowaliśmy wożenie rowerów na dachu.

Generalnie - słaba opcja. Jak ktoś jest wzrostu kaloryfera albo siedzącego psa, tak jak ja, to bez drugiej osoby i stołka/drabiny właściwie może zapomnieć. Próbowałem wrzucać rower samemu i bez stołka, i po prostu nie idzie. Ze stołkiem i drugą osobą jest już całkiem prosto - stołek jest po to, żeby w ogóle wstawić rower w rynny (wysokość MCVki + wysokość poprzeczek + rower też trzeba złapać trochę wyżej niż za suport, inakszy spada na łeb), druga osoba jest po to, żeby podać rower.

Ponieważ Młoda ogarnia już rower na dwóch kółkach, będziemy poszukiwać miłych pętli rowerowych z dojazdem samochodem. :)

corrado - 2014-06-24, 14:35

Ja słyszałem że na takich niskich - krępych mówi się :
"TABORET"
:-P

bebe - 2014-06-26, 12:21

corrado napisał/a:
Ja słyszałem że na takich niskich - krępych mówi się :
"TABORET"
:-P

Kiedyś czekaliśmy sobie większą grupą na zdanie jachtów w porcie w Rucianem. W pewnym momencie człowiek przyjmujący jachty od poprzedniej ekipy machnął na nas, żeby przyleźć. Większa grupa została z gratami w cieniu i z browarkami, a ja z kolegą, również raczej przysadzistym i brodatym, kopnęliśmy się rączym kłusem na keję. Jak wróciliśmy, grupa rechotała bezczelnie. Jak zapytaliśmy, o co cho, to powiedzieli: "a bo wyglądaliście jak krasnoludzka brygada pościgowa". :>

mekintosz - 2014-06-26, 20:37

... to przez brodę chyba ;-)
mud maX - 2014-06-27, 08:09

Miałem trochę podobnie jak bebe. Po tym jak na wniosek (sic!) mojej najmilszej zapuściłem brodę, znajomi zaczęli mówić do mnie Conchita Wurst :mrgreen: Popkultura potrafi wywrócić sens wszystkiego. Kiedyś jak facet nosił brodę to znaczyło, że pracuje w lesie albo należy do Solidarności. Dzisiaj jak ma brodę to znaczy, że jest jakiś Gender albo należy do Drużyny Pierścienia ;-)
48piotr - 2014-06-27, 13:58

mud maX napisał/a:
ma brodę

Wąs zdobi,a broda postarza.
;-) :mrgreen:

mrówa - 2014-06-30, 12:02

48piotr napisał/a:
mud maX napisał/a:
ma brodę

Wąs zdobi,a broda postarza.
;-) :mrgreen:

A nie na odwrót? ;-)

bebe - 2014-07-01, 09:33

Dotarła zdjęciowa dokumentacja problemu (rowerów, nie krasnoludztwa; chociaż w sumie...):





Oraz - przyczynek do dyskusji o nieprzewidzianych skutkach jeżdżenia w kasku. :>


corrado - 2014-07-01, 09:38

haha czyli coś w tym jest "taborecie" , bez urazy :-D :mrgreen:
kicia - 2014-07-01, 11:37

Widzę że kask może czasem zastąpić fryzjera ;-)

Przydałby się jeszcze podobny kask na brodę i miałbyś darmową fryzurę na imprezy ;-)

bebe - 2014-07-07, 13:57

No i skończyło się kozakowanie... Ale nie uprzedzajmy faktów. :>

Prognoza pogody na weekend wskazywała, że ten weekend to będzie jeden z półtora weekendu w roku, kiedy w suwalskiem nie będzie prało (mrożonymi) żabami. :> Suwalskie chodziło za nami od jakiegoś czasu, więc bez większego przygotowania, ale i bez nastawiania się na niewiadomoco, w piątek po fajrancie wystartowaliśmy.

Po czym, po wjechaniu do Polski B, czyli na złą stronę Wisły, stanęliśmy w korku. :> Plan był taki, żeby mieć jak najwięcej czasu na zwiedzanie w sobotę, więc w piątek dojechać jak najdalej przed zmrokiem i zanocować na dziko. Na wypadek, gdyby jechało się niesamowicie dobrze, ambitnie zarezerwowałem trawniczek dla kampera ;) w Hostelu Augustów. Po odstaniu wszystkich Rembertowów, Marków i wuj wie czego, pojechaliśmy sobie żwawo aż za Łomżę, kiedy to w środku niczego stanęliśmy w korku po horyzont. Ludzie zaczęli uciekać gdzieś w chabazie, więc również wyznaczyliśmy objazd i heja na piaszczyste dróżki przez pola. Jechało się fajnie, tylko wolno, bo przede mną męczył jakiś pan w minivanie, kurząc przeokrutnie. Omal nie zaparkowałem mu w bagażniku, kiedy postanowił nagle zatrzymać się na środku drogi, bo jego pojazd zaczął gubić jakieś części. :|

W Łomży stało się jasne, że nigdzie już dzisiaj nie dojedziemy, a już na pewno nie do Augustowa. Za Łomżą odbiliśmy w prawo nad Narew, żeby poszukać jakiegoś miejsca na biwak. Niestety, po stronie Narwi jedno wielkie wysypisko śmieci, po stronie skarpy ogrodzony Park Krajobrazowy albo pola. W końcu wyjechaliśmy na absolutny środek pola, skręciliśmy na miedzę, na której trawy rosły, jak u Kapuścińskiego, bez kozery powim na trzech chłopa, i dojechaliśmy do jakiegoś rachitycznego zagajniczka. Po czym cała łąka zerwała się do lotu i obsiadła samochód. :/ Uznaliśmy, że to jednak kiepskie miejsce, zawróciliśmy i postanowiliśmy poszukać czegoś na trasie w stronę Augustowa. Niestety, zrobiła się lekka kiszka ze światłem, nic fajnego nie udało się wypatrzeć, więc zjechaliśmy za pierwszym z brzegu szyldem "nocleg" zapytać o cenę. Cena okazała się mało "schroniskowa", ale też na ubogich nie trafiło, więc uznaliśmy, że kij tam, zostajemy. Warunki jednakowoż świetne, czysto, fajnie, prysznic, internety, na dole w barze świeża Łomża z kija. Ugościła nas sala bankietowa Swojska Kuchnia w Kisielnicy.

Dnia drugiego wtrąbiliśmy śniadanie i pojechaliśmy w suwalskie, zaczynając od siedziby Suwalskiego Parku Krajobrazowego w Malesowiźnie. Tamże pobraliśmy mapki, foldery, Młoda zgarnęła paszport na pieczątki. Wbiliśmy na punkt widokowy Turtul. Uznaliśmy, że punkty widokowe są fajne, więc potem pojechaliśmy na jeszcze jeden, którego oficjalnej nazwy nie pomnę, potem na "Pana Tadeusza", a następnie wpadliśmy do Gościńca Drumlin na obiad. Polecam przede wszystkim kwas bzowy, przepyszny absolutnie i nie do dostania gdziekolwiek indziej. Dla gości z zewnątrz dostępna jest kawiarnia, a w niej z rzeczy obiadowych pierogi i naleśniki, również świetne. Pogadaliśmy sobie z gospodarzem, obejrzeliśmy wystawę sprzętu rolniczego, posłuchaliśmy o sławnym Kisielu... :) Po obiedzie zaatakowaliśmy jeszcze Górę Cisową, a po niej pojechaliśmy w stronę Góry Zamkowej, strzygąc oczami w poszukiwaniu jakiegoś fajnego miejsca na biwak.

Najpierw przejechaliśmy sobie pieszym szlakiem czarnym bodajże. Na mapie dróżka jakich wiele, wcześniej w tej okolicy zdarzały się tak oznaczone szerokie szutrówki. Tutaj jednak było a to leśne bagienko, z którego trzeba było się wybujać, a to wypłukany gliniasty żlebik udający drogę, z którego trzeba było ostrożnie się zsunąć, a to pochylony na bok wąwóz wyorany traktorem, w którym było po prostu straszno :) , a to głaziki, w które pukaliśmy podwoziem. Przez wszystkie te atrakcje przejechaliśmy dziarsko, co jedynie uśpiło naszą czujność...

Potem wbiliśmy na szlak żółty wokół Zamkowej Góry, i tu również miejscami było straszno, ale przejechać - przejechaliśmy. Niestety, widoki na przyjemne miejsce na biwak były coraz marniejsze. Specyfiką suwalszczyzny jest bowiem wszechobecny pastuch elektryczny, którym jest ogrodzone niemal wszystko. Zważywszy na całe pięć krów na krzyż, jakie przez te trzy dni wypatrzyliśmy, trochę to dziwne. Tak więc miejsca na biwak może i były, ale wszędzie wzdłuż szlaku ciągnęły się druty. Jedyne miejsce, które na pierwszy rzut oka rokowało, okazało się być pokryte zaskorupiałą warstwą obornika. Pierwszy raz w życiu widziałem muchy ustawiające się w kolejkę do okna. :/ W końcu postanowiliśmy dać ostatnią szansę szlaczkowi za Głazowiskiem Rutka. Szlaczek fajny, ale za zjazdem do domostwa przeszedł w nieskoszoną miedzę. A ta poprowadziła do niepozornej, morenowej dolinki... W dolince Młoda odbyła pokazową lekcję "jak wyginęły dinozaury". :> Okazało się bowiem, że ani do przodu, ani do tyłu nie jesteśmy w stanie wyjechać, po bokach zaś z każdej strony pastuch naturalnie. Po kilkunastu minutach ubijania trawy na śliską pulpę, wycia silnikiem i śmierdzenia sprzęgłem uznaliśmy wyższość dolinki nad Matyldą. :( NZŻ poszła po traktor, a ja z Młodą pogrążyliśmy się w rozpaczy, ze strony Młodej raczej krótkotrwałej, bo dostała srajfona i wszelkie smutki jej odeszły. :> Po kilkunastu minutach odsiecz przybyła, wyłączyła pastucha, zawróciliśmy, spróbowałem pojechać po skoszonej łące, ale też bez sukcesów, po czym podpięci do traktora wyjechaliśmy na płaskie.

Naszym pośrednim wybawcą (nie miał traktora, ale wiedział, kto ma :) okazał się pan Adam z Agroturystyki Głazowisko. Zostaliśmy tam na noc, bo ochota na szukanie miejsca na spanie na dziko czemuś nam przeszła ;) , poza tym znowu nas skusił prysznic i internety. :> Z rozmów z gospodarzami wynikło, że znana im dolinka ma całkiem sporo ofiar na koncie, w dodatku również terenówek 4x4, i zasadniczo radę tam daje tylko traktor. Tak więc honor niby ocalony, ale jednak niesmak pozostał. :| Rano zostaliśmy oprowadzeni po gospodarstwie - rewelacja. Nie chcę psuć przyjemności ewentualnym gościom, więc powiem tylko że warto. :] I jeszcze raz dziękuję panu Adamowi za zratowanie. :)

Dnia trzeciego postanowiliśmy darować sobie wiadukty w Stańczykach i zamast tego zapewnić trochę atrakcji Młodej. Na pierwszy ogień poszła kolejka wąskotorowa w Wigierskim Parku Krajobrazowym. Kolejka startuje z Płociczna-Tartak, jeden kurs trwa 2,5 godziny, z tego ponad godzina na postojach na zwiedzanie/wyszynk. Stara turysta mogłaby umrzeć z nudów, ale dla dzieciaków to jednak spora frajda.

Następnie udaliśmy się do Maniówki pod Suwałkami, do Wioski Wesołych Wędrowców. O dziwo, mimo wakacji, sezonu i weekendu Wioska okazała się zasadniczo nieczynna, to znaczy sam teren był otwarty, ale nie było nikogo z obsługi i wszystkie pawilony były zamknięte. Obejrzeliśmy, co było do obejrzenia, Młoda śmignęła szybki trawers na ściance wspinaczkowej (mamy podobną ściankę pod domem, więc Młoda wymiata), po czym udaliśmy się w poszukiwaniu pożywienia.

Pożywienie znaleźliśmy w Zajeździe Zaścianek w Bargłowie Kościelnym. Było śmiechowo, bo dogoniła nas burza, pierun walnął i Zajazd został bez prądu, ale i tak głodni nie wyszliśmy. :)

Na koniec zaliczyliśmy kilka fal stojących na DK8, a potem gigantyczny korek przed Radzyminem i w ogóle wszędzie. :> Niestety, pod względem komunikacyjnym zła strona Wisły to nadal dno i pięć metrów mułu (chociaż po drodze sporo się budowało), i do czasu domknięcia obwodnicy i zbudowania wylotówek wjazd/wyjazd w tamtą stronę to zawsze będzie droga przez mękę.

eplus - 2014-07-07, 18:41

Pastuch elektryczny nie jest na krowy, tylko od wilków. Też powinieneś sobie kupić na takie okazje. :-D
Daster - 2014-07-07, 19:32

eplus napisał/a:
Pastuch elektryczny nie jest na krowy, tylko od wilków. Też powinieneś sobie kupić na takie okazje. :-D

Widzę że nie jesteście w temacie. Pastuch jest przeciwko białym niedźwiedziom jakie nawiedzają te rejony.

bebe - 2014-07-10, 15:31

Spokojna jazda w trasie bez autostrad, trochę miasta, żadnego darcia - 8,5 l/100 km.
Jazda jak wyżej, ale miejscami z przedzieraniem się na pierwszym biegu przez jakieś okrutne chabazie, walka z morenową dolinką, sporo powolnego turlania się po wioseczkach - 7,8 l/100 km.
Nie ogarniam. :|

bebe - 2014-08-07, 11:01

Rozzdzwoniiiły się wieeerzby płacząąą, ące. Coś zaczęło strasznie dzwonić w wydechu, wpadając w rezonans na wolnych obrotach. Na pierwszy rzut ucha - urwany wieszak wydechu, bo one się masowo urywają.

Zadzwoniłem do ASO i umówiłem wizytę, dodatkowo z prośbą o rzucenie oczkiem i uszkiem na zawieszenie, bo ostatnio coś w nim jakby tłukło, poza tym jakiś czas temu było wymieniane cośtam po lewej stronie, a po prawej nie, więc może już czas.

Dnia pierwszego ASO zadzwoniło, że będą wymieniać wydech (?), i czy samochód mógłby zostać do dnia drugiego. Mógłby. Dnia drugiego ASO zadzwoniło, że część wydechu nie dotarła, i czy dałoby radę zostawić samochód na jeszcze jeden dzień. Dałoby, czemu nie. :) Dnia trzeciego odebrałem Matyldę i dowiedziałem się, że:
  • wymieniono tłumik środkowy z przyległościami. Bo ASO nie bawi się w spawanie wieszaków, tylko wymienia wszystko jak leci.
  • wymieniono drążek kierowniczy prawy.
  • wymieniono prowadnicę fotela kierowcy, bo był jakiś problem z blokadą. Nie zauważyłem, bo fotela nie przestawiam za często.
Wszystko na gwarancji, koszt finansowy 0, koszt psychiczny umiarkowany, bo musiałem dwa razy przejechać się dziewioną. :>

A, koszt finansowy byłby 0, ale nie był. :D Dnia pierwszego ASO również zadzwoniło i zapytało, czy może mi wymienić żarówkę świateł mijania. :) ASO już się nauczyło, bo poprzednim razem, za nieautoryzowaną wymianę żarówki Philips X-Treme Cośtam na zwykłą najzwyklejszą dostało reprymendę. :> Zgodziłem się, bo za szarpaniem się z żarówkami nie przepadam, a ostatnimi czasy jeździmy po nocach na tyle mało, że w sumie niech już będą zwykłe. Koszt żarówki: 12 zeta, koszt wymiany: 34. :D

bebe - 2014-09-23, 13:08

Hurr, durr, dziś będzie o końkurencji. :)

Wygrałem otóż sobie w końkursie jakże literackim kurs jazdy offroad w Skoda Auto Szkoła. Kolacja dnia pierwszego i zakwaterowanie w Śremie, sam kurs na Autodromie 4x4 we Włościejewkach.

Kurs składał się z trzech części - trial, offroad właściwy i rajd nawigacyjny.

Trial to nic innego jak bujanie się na półsprzęgle octavią po starym sadzie i przejeżdżanie między patyczkami z piłkami na szczycie. Jak się potrąci (albo wręcz rozjedzie :> ) patyczek, piłeczka spada i wpada punkcik karny. Punkciki karne są też za zgaszenie samochodu i cofanie. Luzu między patyczkami było może z 5 cm powyżej szerokości lusterek, czasem mniej, a lusterek składać nie wolno. :) Zabawa przednia, chociaż wyszedłem z samochodu zmaltretowany. To jak szachy w samochodzie - trzeba jednocześnie przeciskać się samochodem, którym się jedzie pierwszy raz w życiu, na centymetry między kijaszkami, planować parę ruchów naprzód (sporo bardzo ciasnych zakrętów) i podjeżdżać pod niewielkie, bo niewielkie, ale pagóry.

Przejazd przez tor offroadowy polegał na tym, że najpierw przejeżdżał instruktor i pokazywał, o co cho, a potem przejeżdżało się go samemu. Tor przygotowany bardzo fajnie - były wyznaczone miejsca, które pozwalały zademonstrować konkretne właściwości samochodu (pseudo)terenowego - kąty, podjazd, zjazd, trawers, wykrzyż, nawet promień skrętu - wszystko opisane tabliczkami. Jeździliśmy Skodą Yeti 4x4. Wiązało się to z dość ekstremalnymi doznaniami. :) Otóż Skoda Yeti nie ma wybieradła trybu napędu, jak Duster - ma tylko jeden przycisk "jest ofrołd/nie ma ofrołdu". :) Poza dołączeniem tyłu, przycisk wyłącza też normalne działanie ABSu i kontroli trakcji, włącza za to magiczny system pomagania w ofrołdzie. :] Działanie systemu objawia się tym, że samochód potrafi sam zjechać z różnych hardkórowych wzniesień, a kierowca może puścić wszystko (poza kierownicą) i co najwyżej regulować sobie prędkość zsuwania gazem i hamulcem. Działa to bardzo fajnie, chociaż w pierwszym momencie niepokojąco (coś jak tępomat ;). Szczerze mówiąc mógłbym żyć bez tego systemu, ale fajny. :] Jeśli chodzi o dzielność Yeti w terenie - cudów nie ma. Waliliśmy podwoziem o glebę z regularnością godną lepszej sprawy i zgarnialiśmy co i raz piach aerodynamicznym lemieszem z przodu. Co jednak ciekawe, odniosłem wrażenie, że Yeti dużo lepiej znosi takie traktowanie niż Duster - czułem się jak w pancernej, niemieckiej maszynie, która wali, huczy, ale jedzie. ;)

Potem była niespodzianka - właściciel Autodromu 4x4 przewiózł nas po torze swoim samochodem - lekko zmotanym Patrolem Safari. :D Topiliśmy się w błocie, spadaliśmy z pionowej ściany, a wszystko to z panem Romanem za kierownicą, który jedną ręką prowadził, a drugą "opowiadał" o specyfice swojej pracy. :) Było bardzo fajnie, chociaż chyba zanieczyściłem zbroję. :>

Rajd nawigacyjny był po prostu rajdem nawigacyjnym. :) 90 km po okolicznych wioseczkach, sporo gruntówek, żeby pokazać nam "dzielność" nowych (rocznik 2015! :D) Octavii Scout (odpadły mi plecy). Na szczęście itinerer był w wersji dla miętkich nindż - bez manewrów "mapowych", tylko z natury, w dodatku dużo uwag dościślających, a do tego nasz instruktor trochę podpowiadał. :) Poza samą nawigacją były też zadania - odnalezienie obiektów natury turystycznej ze zdjęć. :) Ponieważ były trzy osoby na samochód, podzieliliśmy się zadaniami na kierowca - pilot - wypatrywacz i zmienialiśmy co jakiś czas. Sama Octavia jak to Octavia - o ile jeszcze za kierownicą dało radę się wymościć, o tyle na tylnej kanapie oparcie "leży" i po paru godzinach pochylania się nad papierami plecy bolały bardzo. Z bajerów była automatyczna skrzynia biegów - z jednej strony łałałiła, DSG, samochód sam jedzie, z drugiej mało się nie zabiłem, bo odruchy jednak wykorzenić strasznie ciężko i lewa noga sama wędrowała na sprzęgło, zwłaszcza przy zatrzymywaniu się (i trafiała na hamulec, więc hamowanie x2), do tego dźwignia zmiany biegów wygląda identycznie jak w manualu i zwalniając łapa wędrowała na dźwignię, żeby redukować. :/

Na zakończenie dostaliśmy diplomy ze stempelkiem, po torbie dóbr Skodowych i do domu.

Generalnie - gdybyście kiedyś mieli okazję wygrać sobie kurs jazdy w Skoda Auto Szkoła, to wygrywajcie - naprawdę warto. :)

Z ciekawych, a nieoczywistych rzeczy - Skoda jako taka utrzymuje sama z siebie kontakt z rozmaitymi "kanałami" w internecie - czy to portalami (byli zawodnicy z AutoKultu), czy pracownikami agencji odpowiedzialnej za fejsbónia (stąd moja nagroda), czy chociażby forum Skodovka. Co jeszcze ciekawsze - przedstawiciele są nazywani "team leaderami" i najwyraźniej regularni dopieszczani przez Skodę (czyli np. poza osobami nagrodzonymi w konkursach na fejsie czy AutoKulcie na imprezie byli też "team leaderzy", czyli organizatorzy owych konkursów). Dopieszczanie ma też swoje mroczne strony - na imprezie była ekipa zdjęciowo-filmowa, sami organizatorzy i instruktorzy też czasem zadawali pytanie z cyklu "Ach jak się bawisz" ;) - i o ile zwykli uczestnicy odpowiadali normalnie (że się podoba, że zobaczymy, jest wporzo), o tyle "team leaderzy" dostawali jak na zawołanie amoku z zachwytu i w pięknych, marketingowych słowach rozpływali się w pochwałach Szkoły, Skody i w ogóle wszystkiego. ;) Reszta uczestników patrzyła się w tym czasie na nich jak na Obcych. :]

Jednak Renault Polska do dopieszczania średnio się garnie, ale z drugiej strony nie musimy sprzedawać duszy. :]

Zdjęcia i filmy, w miarę pojawiania się, będą. :]

PiotrWie - 2014-09-23, 14:19

Ja jeździłem przez ostatnie 2 tyg. Polo 1,6 TDI z DSG, przez pierwszy dzień też mi się zdarzało kopać lewą nogą ale na szczęście nie w hamulec tylko w puste miejsce po sprzęgle :-D
Ale jestem pod wrażeniem - 1000km po krętych, górskich drogach Sardynii i 4,5 l/100 - rzeczywiście DSG nie zwiększa spalania, a może i nawet zmniejsza - obrotomierz uparcie dążył do 1200 obr/min

leo - 2014-09-23, 21:23

Bebe - jak zwykle nie rozczarowałem się - świetny text.
Dzięki za lekturę i zazdraszczam przygody. :mrgreen:

bebe - 2014-09-25, 12:44

Oficjalna zajawka ze Skoda Polska. Trochę widać, co miałem na myśli pisząc o amoku. ;)


zdzisiu27 - 2014-09-25, 14:29

Powiem krótko - emejzing ;-)
nie sprzedawaj duszy

mekintosz - 2014-09-25, 16:34

Bebe, mogłeś zabrać koszulkę DKP w ramach akcji dywersyjnej ;-)
bebe - 2014-09-26, 13:07

mekintosz napisał/a:
Bebe, mogłeś zabrać koszulkę DKP w ramach akcji dywersyjnej ;-)

Zabrałem, zrębicową, bo niestety ta klubowa-klubowa wygląda niefajnie (nadruk łapie brud dramatycznie). Trolowałem nią dnia pierwszego, kiedyśmy to się znieczulali w knajpce na rynku w Śremie. :) W dniu "0" nie chciałem już robić siary, jak się okazało, niesłusznie, bo inni nie mieli tego typu oporów. :) Wystąpiłem w mojej niezwykle pamiątkowej koszulce, którą własnoręcznie i własnonożnie zrobiła dla mnie Maja na któryś dzień ojca. :] (Z przodu ma odcisk wszystkich kończyn majkowych, bo jest od Majki; na plecach stempelkowe samochodziki, bo tata lubi samochodziki; a w ogóle jest czarna, bo tata lubi czarne koszulki. ;)

A tutaj poklejone moje ujęcia z triala i toru offroadowego. Wybaczcie, że bez muzyki i z za cichym dźwiękiem, ale nie miałem już siły kombinować.


bebe - 2014-09-30, 15:41

I zaległe zdjęcia.

Co wspólnego mają pies i kursant?


Jak mu się zada pytanie, to on tak mądrze patrzy... ;)


Trial, level "Galmok, sobota po 18oo". :>


A tu jeszcze mobilna loża szyderców. :>


Idziem na ofrołd, emejzin'! ;)


Spotter wysłany...


Można się topić. :]


Udajemy że rozumiemy itinerer. :>


Chwila dla fotoreporterów... ;)


Biali nie potrafią skakać.

bebe - 2014-11-02, 23:04

A tymczasem, borem, lasem, minęły 4 lata i 60 tysi (60 tysi już dawno, obecnie jest 65). W ramach przeglądu zrobiono to co zawsze, plus płyn hamulcowy, filtry powietrza i kabinowy, i chyba coś jeszcze, ale nie pomnę. Zapłaciłem trochę ponad 8 stów. Z dziwnych rzeczy, podczas rutynowych czynności służbowych mechanikom rozsypał się lewy zacisk hamulcowy (o ile dobrze zrozumiałem) i na nowy Matylda czekała dwa dni. Na wymianę zębatek V biegu nie zdecydowałem się, bo zwyczajnie nie miałem czasu - Młoda zapadła na jakąś oskrzelową ebolę, ja akurat zmieniam pracę, urwnięcie pupy znowu. :/ Z ciekawostek - przy odnawianiu ubezpieczenia Matyldę znowu wyceniono na ponad 20 kafli, bo zmienił się system wyceny - z jednej strony fajnie, że nadal mam taki drogi samochód :) , a z drugiej cena ubezpieczenia prawie nie zmalała.
bebe - 2015-02-10, 00:12

Nie miałem czasu się pochwalić, a tymczasem padł nowy rekord! :>

Pracowałem w Wigilię, bo czemu nie :> , a po pracy wydarłem do Zielonej (sam, bo dziewczyny poleciały wcześniej samolotem). Samochód prawie pusty, 140 na tępomacie, bo się spieszyłem, a nordwestowa szóstka jeszcze nie przestała wiać. Efekt - w najlepszym momencie komputer pokazał... 13,1 l/100 km spalania średniego!!!1!jeden! :O Za Nowym Tomyślem musiałem wyłączyć tępomat, bo znowu bym stanął w polu, do BP dotoczyłem się na oparach. :> Na BP wyszło 12,5 l/100 km, a potem odpadłem do półwiatru na S3 i już było normalnie. :)

mekintosz - 2015-02-10, 18:16

He Matylda to MCV dla zamożnych, 13.1/100 przy 140 km h - toż to SMOCZYCA !!! ;-) Zainwestuj z tę zębatkę bo puści Cię z torbami ;-)
leo - 2015-02-10, 22:54

Pozbądź się tej zębatki. Ona Cię rujnuje. ;-)
Chcesz więcej wieści z Księgi Rekordów? To proszę: ostatnio, korzystając z niższych cen benzyny, litrażuję dokładnie spalanie noPb dustera - tak z ciekawości oraz aby skalibrować UKP do błędu poniżej 2%. Staram się być precyzyjnym - tankuję maxymalnie na stacyi (z tego samego dystrybutora), a w garażu dolewam pod sam korek (odmierzając ilość wlanej benzyny), po czym zlewam z baku z powrotem 15 litrów (aby nie blokować układu odpowietrzania) - bo tyle mniej więcej wchodzi "ponad normę". Po trzech takich zabiegach UKP jest już dokładny, bo mierzy średnie spalanie z dokładnością do 1/10 litra na dystansie ok. 600 km (cały bak).
No i niedawno wyzerowałem komputer, po czym przez 3 dni woziłem tyłek tylko do pracy i (po południu) z pracy. Odpalanie zimnego silnika, wyjazd z garażu, 20 sek. wolnych obrotów na zamknięcie garażu, jazda 2,1 km (w tym zwykle 2 krótkie "stop" na skrzyżowaniach bez świateł). Uliczki takie bardziej w stylu osiedlowym, Vmax do 40 km/h. Więc silnik ciągle na rozgrzewaniu. Odbyłem 6 takich jazd "rozgrzewających". Komputer melduje spalanie w takich warunkach 17 l/100 km. :-P
Pocieszyłem? ;-)

bebe - 2015-02-11, 21:13

Kurde, na śmierć zapomniałem o tych zębatkach. :| Jak jeszcze pamiętałem, to poległem na ich znalezieniu. W ASO kosztują jakieś chore pieniądze, w kilku obdzwonionych szrotach zębatkowych akurat takich nie mieli, a kupować całą skrzynię dla dwóch zębatek to jednak jakoś tak szkoda. Kiedyś się wezmę. ;)

leo napisał/a:
Komputer melduje spalanie w takich warunkach 17 l/100 km. :-P
Pocieszyłem? ;-)

Troszkę. :)

Problemem w sumie nie jest spalanie, zwłaszcza przy obecnych cenach benzyny, tylko zasięg. Jakby policzyć, to cały czasowy zysk z darcia 140 km/h (versus 120 km/h, z jaką to prędkością zazwyczaj jeżdżę autostradami) poszedł się paść za sprawą dodatkowego tankowania na trasie, zamiast już w Zielonej po dojechaniu. Przejechałem wtedy na jednym baku 403 km, przecież to kpina jakaś. :/ I to ledwo przejechałem, bo wlazło 50,74 l, więc została już jakaś smętna reszteczka (naturalnie kompjuter dziarsko pokazywał jeszcze 20+ km zasięgu, kiedy jeszcze pokazywał).

A, ze śmiesznych rzeczy okołotankowniczych. Już po powrocie do Warszawy podjechałem na BP przy Puławskiej, wieczór, ale środek miasta, ruch, itd. Pierwszy z brzegu dystrybutor nie bangla - zawiesił się na trzystu litrach i adekwatnej kwocie, klikanie pistoletem nic nie daje. Podjechałem do innego, zatankowałem, polazłem zapłacić i mówię pani za kasą, że dystrybutor nr 1 się popsuł. Pani na to smutnym głosem, że nie popsuł, tylko właśnie ich okradli (w sensie że paliwo) i dystrybutor czeka na przyjazd policji. Wyraziłem zdumienie, współczucie i zapytałem, czego użyto do kradzieży, bo 300 litrów to chyba kradnie się tirem, a stacja ciasna i nieprzystosowana do ciężarówek. W odpowiedzi usłyszałem, że... Tico. :DDD Najwyraźniej są ludzie, którym nawet przy dzisiejszych cenach paliw opłaca się przerobić Tico na tankowiec i kraść nim 300 litrów wachy. :DDD

leo - 2015-02-11, 21:44

Paaanie, a co tam... Nie takie rzeczy się tikiem kradnie... :mrgreen:
Jeden z przykładów: KLIK
Autko waży 640 kg, łup ważył 1125 kg, nie wiem, ile kierowca... Ale założę się, że dojechałby do domu, gdyby nie upierdliwy policjant. :lol:

maciek - 2015-02-11, 22:17

ty się ciesz że nie masz Tesli :mrgreen:
mekintosz - 2015-02-12, 02:09

bebe napisał/a:

Problemem w sumie nie jest spalanie, zwłaszcza przy obecnych cenach benzyny, tylko zasięg. Jakby policzyć, to cały czasowy zysk z darcia 140 km/h (versus 120 km/h, z jaką to prędkością zazwyczaj jeżdżę autostradami) poszedł się paść za sprawą dodatkowego tankowania na trasie, zamiast już w Zielonej po dojechaniu.


+ dla 1.5 dci. Jakbyś miał wersję 85 KM to max byś spalił przy 140 km/h 7-8 l ON i bezstresowo dowiozł 4 litery bez miedzytankowania ;-)

Dyziek - 2015-02-12, 07:56

bebe, jak w nowej robocie?
leo - 2015-02-12, 22:57

mekintosz napisał/a:
bebe napisał/a:

Problemem w sumie nie jest spalanie, zwłaszcza przy obecnych cenach benzyny, tylko zasięg. Jakby policzyć, to cały czasowy zysk z darcia 140 km/h (versus 120 km/h, z jaką to prędkością zazwyczaj jeżdżę autostradami) poszedł się paść za sprawą dodatkowego tankowania na trasie, zamiast już w Zielonej po dojechaniu.


+ dla 1.5 dci. Jakbyś miał wersję 85 KM to max byś spalił przy 140 km/h 7-8 l ON i bezstresowo dowiozł 4 litery bez miedzytankowania ;-)


Albo jeszcze inaczej:
+ dla instalacji LPG w benzyniaku. Zasięg na obu pełnych zbiornikach ponad 1000 km gwarantowany. :->

bebe - 2015-02-13, 01:14

leo napisał/a:
Autko waży 640 kg, łup ważył 1125 kg, nie wiem, ile kierowca... Ale założę się, że dojechałby do domu, gdyby nie upierdliwy policjant. :lol:

Jeśli chodzi o kradnięcie rzeczy, to jestem pełen wiary w rodaków. :> Tutaj natomiast rozwalił mnie geniusz domorosłej inżynierii cytryno-gumiaczej, w przebłysku którego ktoś wspawał w tico trzystulitrowy zbiornik na tyle udanie, że tico było zdolne przyjechać, ukraść i odjechać, a wszystko to bez wzbudzania podejrzeń i bez stanięcia w płomieniach. :D

Dyziek napisał/a:
bebe, jak w nowej robocie?

Dla odmiany znowu pracuję w pangalaktycznej megakorporacji. :) Nowa dla mnie branża (telekom), więc dowiaduję się rzeczy i nie bardzo mam czas na forum. Jak już się dowiem to pewnie będzie więcej luzu, bo administrator to wiadomo, siedzi, dłubie w zębie i czeka, aż się co zepsuje. :>

kicia - 2015-02-13, 01:40

Nagraj sobie na automatyczną sekretarkę: http://youtu.be/nn2FB1P_Mn8?t=25s :D
Dyziek - 2015-02-16, 20:40

bebe, chcesz powiedzieć, że jesteś w jednym zespole z Lewandowskim? Oni ostatnio robią duży zaciąg speców do nowych struktur w W-wie.

Niezależnie od tego, gdzie jesteś - powodzenia! :)

bebe - 2015-02-18, 19:40

Dyziek napisał/a:
bebe, chcesz powiedzieć, że jesteś w jednym zespole z Lewandowskim? Oni ostatnio robią duży zaciąg speców do nowych struktur w W-wie.

Nie, zupełnie nie, nie kojarzę kto to i skąd, zaciąg był niewielki, a struktury stare, tylko część ludzi uciekła na zieleńszą trawę. ;)

Dyziek napisał/a:
Niezależnie od tego, gdzie jesteś - powodzenia! :)

Dzięki! :)

Dyziek - 2015-02-18, 20:10

Lewandowski reklamuje T-Mobile :)
Robią duży zaciąg przenosząc centrum kompetencyjne (głównie SAP) z DE do PL

bebe - 2015-02-19, 20:15

Dyziek napisał/a:
Lewandowski reklamuje T-Mobile :)

Bosz. :D Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że nie mam telewizora, a jeśli chodzi o piłkę nożną, to kibicuję oddziałom prewencji. :>

Tak czy inaczej, nie T-Mobile. :)

bebe - 2015-09-07, 11:12

Tak tylko chciałem się pochwalić, że znowu złapałem gumę wyjeżdżając z parkingu. :>

Tym razem była to sobota, warsztat wulkanizacyjny po sąsiedzku nieczynny, jechaliśmy z dziewczynami na rajd, i już miałem koło zapasowe, a nie tylko zestaw naprawczy. Tak więc pierwszy raz w życiu wymieniałem koło. :] 15 minut roboty i po krzyku.

Z dziwnych rzeczy - na wewnętrznej stronie felgi koła wymienianego, na obręczy przy oponie odkryliśmy kokon z jakąś gąsienniczką. :D Chyba lubi mocne wrażenia. :D

Po raz kolejny żałuję, że nie mam TPMSu. Na parkingu powietrze w kole było, po przejechaniu kilkuset metrów flak zupełny, przyczyną był jebutny wkręt do drewna ("góźdź żelazny? skąd tu góźdź?" ;) Gdybym miał TPMS, może alarm zawyłby nieco wcześniej i nie musiałbym robić wycieczki na samej feldze po okolicznych skrzyżowaniach do najbliższej zatoczki.

bushi - 2015-09-08, 20:21

Kochamy takie przygody ;) Teraz nie możesz za szybko jeździć coby gąsienniczki nie zemdliło!
mekintosz - 2015-09-08, 20:49

bebe napisał/a:

Po raz kolejny żałuję, że nie mam TPMSu. ...Gdybym miał TPMS, może alarm zawyłby nieco wcześniej i nie musiałbym robić wycieczki na samej feldze po okolicznych skrzyżowaniach do najbliższej zatoczki.


455 zł i Masz :-)

http://allegro.pl/bezprze...5650818074.html

bebe - 2015-09-08, 22:58

mekintosz napisał/a:
bebe napisał/a:

Po raz kolejny żałuję, że nie mam TPMSu. ...Gdybym miał TPMS, może alarm zawyłby nieco wcześniej i nie musiałbym robić wycieczki na samej feldze po okolicznych skrzyżowaniach do najbliższej zatoczki.

455 zł i Masz :-)
http://allegro.pl/bezprze...5650818074.html

Waćpan raczy żartować. :> Czujniki w koreczkach od wentyli? Seriously? :D

Coś podobnego, tylko z normalnymi czujnikami w wentylach, robi Schrader i chyba jeszcze jakaś firma, ale nie znalazłem ich w Polsce. Nie są zbyt tanie, a do tego dokładanie kolejnego ekraniku, który przez 99% czasu będzie pokazywał informację w stylu "Freddie Mercury nadal nie żyje", średnio mnie bawi. :/ Góglałem, czy by nie dało rady TPMSu opędzić przy pomocy Arduino, które i tak mam w planach, ale nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi - niby protokół TPMS rozgryziono, ale od protokołu do komunikacji z Arduino droga daleka.

DIYowiec - 2015-09-09, 06:54

bebe, szybciej będzie dojeździć samochód i kupić kolejny, z tpms.

Jeśli chcesz kupić to np:
http://www.aliexpress.com...1444_6,201409_2

http://www.aliexpress.com...1444_6,201409_2

bebe - 2015-10-29, 09:46

A myyy tak kooolizyyjniii, tralaaalalalaaaa... :/

75 tysięcy mineło (6 tysięcy temu), za chwilę 5 lat i koniec gwaracji, przegląd.

Przegląd tradycyjnie w ASO Puławska, zgłosiłem tylko piszczący pasek osprzętu, bo piszczał. I wymiana oleju, bo wymieniam co rok, bo tak.

Przy odbiorze wszystko fajnie, zapytałem, co z tym paskiem. Pan z obsługi zasępił się nad systemem i po jakimś czasie orzekł, że nic z nim nie zrobili, bo to nie pasek osprzętu piszczy, a rozrząd... :O Zapytałem, czemu nie zrobili tego na gwarancji i usłyszałem, że przecież już nie mam gwarancji. :) Powiedziałem, że jeszcze mam gwarancję i system po chwili powiedział, że jednak mam gwarancję. :) W efekcie Matylda stoi w ASO i czeka na rozebranie rozrządu i zobaczenie, co w nim piszczy. Potrzebna będzie jeszcze konsultacja ze statkiem-matką Renault Polska, ale ponoć raczej nie będą robić problemów.

Jak sobie pomyślę, że ten pasek tak piszczał już ze dwa miesiące, a silnik K4M jest kolizyjny... :/

laisar - 2015-10-29, 10:05

bebe napisał/a:
to nie pasek osprzętu piszczy, a rozrząd [...]
Jak sobie pomyślę, że ten pasek tak piszczał już ze dwa miesiące, a silnik K4M jest kolizyjny... :/

Nie sęp się, sępie - w rozrządzie to raczej nie ma co piszczeć, stawiam dulary przeciw kamulcom, że za hałas odpowiada pompa wody: http://www.daciaklub.pl/f...p?p=15318#15318

bebe - 2015-10-30, 14:28

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
to nie pasek osprzętu piszczy, a rozrząd [...]
Jak sobie pomyślę, że ten pasek tak piszczał już ze dwa miesiące, a silnik K4M jest kolizyjny... :/

Nie sęp się, sępie - w rozrządzie to raczej nie ma co piszczeć, stawiam dulary przeciw kamulcom, że za hałas odpowiada pompa wody: http://www.daciaklub.pl/f...p?p=15318#15318

A jednak się zasępię. :>

Faktycznie, piszczała pompa wody. Tyle, że Renault Polska nie przewiduje wymiany samej pompy wody, a wyłącznie cały rozrząd za trochę ponad dwa tysie. :| RP wspaniałomyślnie wzięło na klatę robociznę i koszt pompy, ale za resztę szpeju muszę zapłacić sam. Po rabacie - jakieś osiem stów. :| Niby nie majątek, ale jednak wolałbym, żeby to był piszczący pasek osprzętu za parę dych. ;)

Dobra wiadomość jest taka, że nie robię rozrządu za te 40 Mm (megametrów - dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej?! :D), co przy moim jeżdżeniu wypadłoby za dwa-trzy lata. Przy śmiałym założeniu, że pompa wody tym razem się nie rozsypie :> , mam 120 Mm spokoju, czyli jakieś 6-8 lat. Zakładam, że do tego czasu dawno już wymienię samochód/zeżre go rdza/odpadną koła. :>

mekintosz - 2015-10-30, 16:24

Nie wiem Bebe jak ty ich przekonujesz. Każdy inny by zabulił za całą opcję wymiany. Zaś pisk pompy by uznali jako zużycie eksplotacyjne ;-)
maciek - 2015-10-30, 17:30

mekintosz napisał/a:
Nie wiem Bebe jak ty ich przekonujesz. Każdy inny by zabulił za całą opcję wymiany. Zaś pisk pompy by uznali jako zużycie eksplotacyjne ;-)


siła pozycji na forum :-D
"a ty Panie wiesz kim Ja jestem? Jestem junior Adminem na Dacia Klubie, więc Pan uważaj, ja wszystko napiszę na forum ale nie tylko, zadzwonię do twojego szefa, szefa szefa i szefa wszystkich szefów, nie zapomnę zadzwonić do twojej matki"
:mrgreen: , oczywiście to żart ;-)

mój tata powiedział, że tyle nie zapłaci, czekał aż mu opuścili 40% ceny za naprawę a w tym czasie kolejka rosła :mrgreen:

laisar - 2015-10-31, 03:14

bebe napisał/a:
za resztę szpeju muszę zapłacić sam

Że niby dlaczemu???! Skoro winna jest pompa - a jest - i kwalifikuje się na gwarancję - a kwalifikuje - to resztę też powinni zapewnić! Ja wtedy dostałem, ale np przy akcji z uszczelniaczem też oczywiście dawali.

mekintosz napisał/a:
Nie wiem Bebe jak ty ich przekonujesz

Akurat w tym przypadku ASO niezbyt się wykazało /: - natomiast zasadniczo dla wiernych klientów zazwyczaj mają jakieś ekstra zniżki nawet przy naprawach niegwarancyjnych.

DrOzda - 2015-10-31, 09:09

Właśnie, w Loganie przy wymianie zębatki pompy oleju ASO wymieniło pasek rozrządu akcesoriów i napinacz normalnie w ramach gwarancji - taka jest procedura serwisowa i już.
bebe - 2015-10-31, 17:31

No. :) Jedni twierdzą, że miałem farta, bo normalnie bym zapłacił za cały rozrząd, inni, że w ogóle nie powinienem nic płacić, bo gwarancja, więc krakowskim targiem stanęło na tych ośmiu stówach. :]

Co do ASO, to w tym konkretnym przypadku w ogóle nie musiałem ich przekonywać, sami zaproponowali takie rozwiązanie. Ale w sytuacji, kiedy coś od nich chcę, pomaga parę rzeczy:
  • ASO na Puławskiej jest inne niż wszystkie, a już napewno inne niż ASO koncesjonowane w reszcie kraju. Przestrzegają zniżek i promocji. Kiedy się na nich nie wrzeszczy i nie tupie nóżką, starają się sprawę załatwić po myśli klienta.
  • Po prostu mówię, czego chcę od ASO, a ASO mówi, czego chce ode mnie (zazwyczaj - pieniędzy :). Traktujemy się jak dorośli i nie oczekujemy od siebie cudów.
  • Staram się przyjść przygotowany i wiedzący, czego chcę. :) ASO często samo nie wie, że ma jakieś akcesoria w ofercie (pomagają numery referencyjne Renault z forum), albo że już kiedyś komuś coś robiło, i że da się, i że kosztuje to tyle a tyle. Kiedy powołać się na powyższe, wszelkie chciane rzeczy można załatwić dużo szybciej, łatwiej i taniej.
Nie wiem, czy po gwaracji będę jeszcze się serwisował w ASO, ale na pewno porównam ich ofertę z niezależnym warsztatem.

bebe - 2016-02-15, 13:21

Przemyślenia Dziadka Henia - wyjazd na narty.

Pojechaliśmy na tydzień do Bukowiny Tatrzańskiej. Dlaczego akurat tam? Tak wyszło, mam dofinansowanie z pracy w systemie MyBenefit i musiałem wybrać miejsce z ich listy. Zupełnym przypadkiem wybrałem bardzo fajny pensjonat i bardzo fajną Bukowinę. :) Mieszkaliśmy w pensjonacie Alicja - bardzo wporzo, bo blisko downtown Bukowiny ;) , ceny akceptowalne, pasionka bardzo dobra i w ilościach jak w sam raz, na miejscu wypożyczalnia sprzętu narciarskiego i instruktor.

Do samych nart zabieraliśmy się jak do jeża - ja jeździłem na nartach (ołówkach) od 6 roku życia gdzieś do 20, potem przesiadłem się na deskę i gardziłem tramwajarzami. :> Dziewczęta za to nigdy nic, co budziło lęki, że starsza się połamie, a młodsza się zniechęci. ;) Pierwszego dnia wszyscy troje wypożyczyliśmy sobie narty i wzięliśmy dwie godzinki z instruktorem; dziewczyny - wiadomo, a ja chciałem sobie zobaczyć, o co chodzi z tymi całymi karwingami. :> W sumie na karwingach jeździłem dwa dni, technikę opanowałem po dwóch zjazdach :> , i chyba już kojarzę, skąd taki fenomen. Jak ma się obczajone podstawy (utrzymywanie równowagi itp.), to sama technika, w porównaniu z ołówkami, jest banalna. :] Sama jazda jest dużo mniej męcząca niż na desce i, z tego co pamiętam, niż na ołówkach, ale na ołówkach zap***dalałem jak baba z cielęciną :> , a teraz sunę sobie statecznie i podziwiam widoki. :> Odkryłem też, dlaczego na karwingach jeździ się bez kijków - żeby była wolna ręka do robienia selfie. :> (Oczywiście wypożyczyłem sobie kijki, po czym po dwóch zjazdach jeździłem już bez, bo do jazdy nie przydają się w ogóle; za to jak kulturalnie wypiąć narty bez kijków, albo jak obdrapać buty ze śniegu - nie odkryłem. :( ) Ze śmiesznych rzeczy - po 10 latach przerwy wpiąłem się w deskę i pojechałem. :> Żeby było zabawniej - mam wrażenie, że jeżdżę lepiej niż kiedykolwiek. :D Musi co Lęk Przed Gruntem. ;>

Dziewczyny na nartach i dwie godzinki z instruktorem zostały już do końca wyjazdu - zaczynaliśmy o 9oo na stoku (pustki totalne, na naszą cześć uruchamiano wyciąg), kończyliśmy po 11oo - dziewczyny, żeby nie przedobrzyć, a ja po dwóch godzinach spokojnego jeżdżenia byłem tak zorany, że to wstyd po prostu (praca za biurkiem). :> Po pięciu dniach szkolenia dziewczę starsze umi samo zjechać z góry, ze skręcaniem, hamowaniem i bez gleb. :] Młodsze dziewczę również z grubsza opanowało podobny materiał, ale dnia ostatniego znienacka odkryło jazdę na krechę i zatraciło umiejętność hamowania. :> Wielkie propsy należą się naszemu instruktorowi, panu Andrzejowi, który do samego końca nie stracił cierpliwości, chociaż dziewczę młodsze bardzo starało się wyprowadzić go z równowagi. :> Kontuzji nie odnotowano, a dziewczęta chcą kontynuować naukę za rok. :)

Fajnie wygląda kwestia sprzętu - wypożyczanie jest śmiesznie tanie (25 zeta za dobę za komplet wszystkiego), można sobie wypożyczać narty albo deskę zależnie od humoru, odpada problem z przewożeniem, boxami dachowymi, przechowywaniem, wyrastaniem młodzieży, itp. :)

Codziennie po nartach, a przed obiadokolacją zapewnialiśmy sobie atrakcje dodatkowe w postaci basenów. :) Obczailiśmy wszystkie w okolicy i nie tylko - Termy Bukovina (z 200 m w linii prostej od Alicji, jak nie ma śniegu to można pójść z buta hej na skuśkę poprzez pole), Termy Bania w Białce Tatrzańskiej i Aquapark Poprad. Z nich wszystkich najfajniejsze nam się wydały Termy Bukovina. Termy Bania w Białce są większe, ale tłum tam nieprzebrany, kolejka do wody :> , część atrakcji nie działa. Aquapark Poprad, w porównaniu, mocno taki sobie - ludzi sporo, atracji dla dzieci mało. Jak do tej pory najfajniejsza wydaje nam się Tatralandia w Liptovským Mikulášu - obczailiśmy przy okazji sylwestrowego wypadu na Orawę - najwięcej miejsca, najmniejszy tłok, dużo fajnych atrakcji dzieciowych.

Byliśmy też w Jaskini Bielskiej/Bielańskiej. Bardzo fajna jaskinia, chociaż dla Młodej nieco nużąca, bo nietoperze były dopiero pod koniec. ;)

Przed wyjazdem zadzwoniłem do właściciela Alicji, rodowitego Górala, z pytaniem o łańcuchy (czy jest sens brać), i w ogóle czy sobie poradzę, jakby był śnieg. Dał mi on ciekawą radę odnośnie poruszania się po śniegu - "dobre zimówki i nie kombinować!". :) Stwierdziłem, że dobre zimówki mam, może dam radę nie kombinować, najwyżej będzie na niego. :> Kiedy dojechaliśmy na miejsce, śniegu prawie nie było, i poza nieco hardkorowym zjazdem do samej Alicji, dojechaliśmy bez stresu. Ciekawie ("obyś żył w ciekawych czasach" :> ) za to się zrobiło, jak wracaliśmy z Aquaparku z Popradu - za pierwszą przełączką padający deszcz zamienił się w padający śnieg i już tak zostało. Jakieś pługi niby jeździły, ale głównie w drugą stronę, a ja zacząłem jechać po białym i "nie kombinować". :> Trochę bałem się zwalniać na podjazdach, więc siłą rzeczy zacząłem wyprzedzać różnych zdolnych w SUVach na polskich tablicach, a już zupełnie zabawnie się zrobiło, kiedy doszedłem zdolnego w Grand Cherokee'm, na szczęście skręcił gdzieś w bok, zanim narobiłem mu wstydu. :> Po polskiej stronie zaczął się zupełny sajgon, zamarzła mi lewa wycieraczka i musiałem na chwilę przystanąć i ją obdrapać z lodu, a na podjazdach zacząłem wyprzedzać traktory holujące zdolnych. :> Najtrudniejsze było takie dobranie prędkości, żeby jeszcze podjechać, ale nie wypaść z zakrętu - Dacia poradziła sobie rewelacyjnie, ale parokrotnie zanieczyściłem zbroję. :>

Generalnie Dacia Logan Prawdziwe MCV to genialny samochód na narty - na dobrych zimówkach jedzie jak czołg nawet po śniegu, dzięki prześwitowi można zaparkować w zaspie, z której octavie są wyciągane traktorkiem :> , a do bagażnika narty czy deskę po prostu wrzucałem, i to mimo przewożonego trzeciego rzędu siedzeń. Pamiętajcie tylko, żeby nie kombinować. ;)

route2000 - 2016-02-15, 13:38

bebe, fajna relacja z narciarskiego wypadu.
My też w sobotę jedziemy w okolice Białki Tatrzańskiej na tydzień czasu.
Niestety, muszę wziąć boks dachowy mimo, że mam olbrzymi bagażnik, to jedziemy w 5 osób, a bagaży będzie na pewno w full, więc pozostaje boks na narty, kijki, kaski, ewentualnie buty, o ile się jeszcze zmieszczą, albo buty do środka, a na górę zapakowany kompletny strój narciarski. :->
Mam nadzieję, że jeszcze będzie śnieg na stoku... ;-)

laisar - 2016-10-19, 22:26

Sam nie wiem dlaczego, bebe, ale jakoś tak pomyślało mi się o dziwnych fluktuacjach apetytu Twej wiernej... rumaszki (r. ż. od "rumaka"?) - http://www.daciaklub.pl/f...1711327#1711327

12% więcej jednej ze składowych oporu w subarynce XT nie przekłada się oczywiście 1:1 dla MCV-ki - ale...

Tym bardziej, że Prawdziwa MCVka już bazowo jest średnio opływowa, zwłaszcza w tylnej części, a opory rosną w sześcianie prędkości - więc przy prędkościach autostradowych to może być cokolwiek między (strzelam) 5 a 15% więcej niż np u mnie, z wypełniaczem w postaci koła zapasowego.

(Z odpowiednim wpływem na zasięg).

bebe - 2016-10-20, 10:20

laisar napisał/a:
Tym bardziej, że Prawdziwa MCVka już bazowo jest średnio opływowa, zwłaszcza w tylnej części, a opory rosną w sześcianie prędkości - więc przy prędkościach autostradowych to może być cokolwiek między (strzelam) 5 a 15% więcej niż np u mnie, z wypełniaczem w postaci koła zapasowego.

Wszystko fajnie, tylko że ja też mam koło zapasowe. :) Fakt, że zainstalowałem je po przygodach z braknięciem benzyny... Ostatnio robiłem krótsze odcinki autostradami i nie chciało mi się snuć 120 km/h, i od razu spalanie wędrowało do 10 l/100 km albo lepiej, chociaż faktycznie nie urosło nigdy do owych 12 l/100 km. Epizod z darciem 140 km/h pod wiatr w grudniu, jako statystycznie nieistotny, pomijam. :>

Strasznie nie mam czasu na dopieszczanie wąteczku i forum, ale się wezmę. ;) Sporo się działo przez ten rok, znowu zmieniłem pracę ;) , zapadła także decyzja o sprzedaniu Matyldy (!) i zmianie na... Nowego Dustera w 2018. ;) Więc trochę się jeszcze razem pomęczymy. :]

Marek1603 - 2016-10-20, 10:26

bebe napisał/a:
zmianie na... Nowego Dustera w 2018. ;)


No co ty. Gratulacje.

bebe napisał/a:
Więc trochę się jeszcze razem pomęczymy. :]


Nie strasz. ;-) :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

mrówa - 2016-10-20, 11:46

Nie żal pozbywać się Matyldy?
jas_pik - 2016-10-20, 14:19

bebe napisał/a:
Nowego Dustera

Czyżbyś wiedział więcej niż inni o tym Nowym Dusterze ?
Pochwal się :mrgreen:

bebe - 2016-10-21, 13:45

mrówa napisał/a:
Nie żal pozbywać się Matyldy?

Nie. :)

No może troszkę. :) Ale ostatnio niechcąco klikłem w statystyki w FuelStacie i wyszło mi, że koszt samej benzyny przewyższył już koszt zakupu Matyldy. :O Niby nic niesamowitego, ale jednak zastanawiam się, czy nie przeprosić się z turbodieslem, bo nie dość, że mocniejszy (w Dusterze), to i tak różnica nawet przy moim jeżdżeniu się zwróci. Poza tym ostatnio popsuło się trochę rzeczy, co zniechęca - właściwie sam je popsułem, ale jak w tym dowcipie - niesmak pozostał. ;) Generalnie sporo rzeczy, które planowałem (drugi komplet felg/kół, nowe radio, komputer pokładowy, może nawet sterowanie tempomatem/radiem) wciąż nie zrealizowałem i zastanawiam się, czy nie warto już zaczekać z tym na nowy samochód.

jas_pik napisał/a:
bebe napisał/a:
Nowego Dustera

Czyżbyś wiedział więcej niż inni o tym Nowym Dusterze ?
Pochwal się :mrgreen:

Nie no, tyle co wszyscy - że ma być na Genewie 2017 i że ma być większy niż obecny model, co mi zasadniczo wystarcza do chcenia. :] Najfajniej by było gdyby powstała wersja 7-os., bo jednak zdarza nam się z tego korzystać, a jakby jeszcze zrobili wersję 4x4 z EasyR czy innym automatem, to już w'ogle sprzedaję obie nerki i kupuję. :]

[ Komentarz dodany przez: laisar: 2016-10-23, 00:10 ]
O nowym dusterze - http://www.daciaklub.pl/f...1711579#1711579.

kapelusznik - 2016-10-21, 15:01

Zostaw sobie jedną nerkę, coś musi filtrować piwo wypite po dotarciu autem na miejsce.
jas_pik - 2016-10-21, 15:40

bebe napisał/a:
że ma być na Genewie 2017

Czyli w sprzedaży 2018
bebe napisał/a:
że ma być większy niż obecny model,

Oj chcę taki
bebe napisał/a:
wersja 7-os.,

też się przyda
bebe napisał/a:
wersję 4x4 z EasyR czy innym automatem,

Koniecznie i to dwusprzęgłowa

To sprzedaję swojego ( chyba że zostanie w rodzinie) i bez sprzedaży nerek zabieram się za zbieranie pieniążków :-D

laisar - 2016-10-22, 23:06

bebe napisał/a:
ja też mam koło zapasowe

Nie pochwaliłeś się (; ale też nie twierdziłem, że brak koła to jedyne i całkowite wyjaśnienie...

bebe - 2016-10-31, 16:38

Postaram się trochę odkurzyć wąteczek, ale nie obiecuję niczego. ;)

Kolejny rok jak z bicza szczelił. :> W tym roku nie zmieniałem pracy :> , ale tylko dlatego, że nie miałem czasu, bo miałem za dużo pracy. :> Tym samym Matylda została troszkę zaniedbana, a przynajmniej nie została wystarczająco dopieszczona. :(

Ze szkód ogólnych:
  1. ktoś lub coś mi wgniotło błotnik, dla odmiany tylny. :( Nie jestem pewien, czy to nie ponad rok temu nawet. Nic z tym nie robiłem, bo wgniecenie jest bardzo płytkie, lakier nie pękł, poza tym i tak nie mam pomysłu, co z tym zrobić. Zdjęcia niebawem.
  2. wjechałem w betonową donicę, ale bardzo pomału. :) Podrapał się troszkę plastikowy zderzak z przodu (wiem, laisar, osłona zderzaka ;). Też nie wiem, co z tym robić. Zdjęcia niebawem. :)
  3. wyskoczył na drzwiach tylnych, wokół mocowania wycieraczki, piękny purchel z rdzą w środku. :( Coś pewnie wypadałoby z nim zrobić, ale nie bardzo mam pomysł, co i przede wszystkim kto miałby to robić. Zdjęcia niebawem. :|
Poza tym - bajka. :)

Z ciekawych rzeczy - na Zrębicach wzięliśmy udział w rajdzie nawigacyjnym. Ponieważ nie jesteśmy miętkie nindże, wybraliśmy offroadową wersję trasy. :> Było wiele radości - np. podczas pokonywania piaszczystego odcinka polnej drogi techniką "pełna-rura-na-dwójce-żeby-piach-się-nie-skapnął-i-nas-nie-wciągnął" :> nie zauważyłem, że piach się kończy, zaczynają się wertepy, i nie zdążyłem wytracić pierwszej kosmicznej jeszcze na piaseczku. Na pierwszy rzut oka nic się nie stało, ot, wyprzedził mnie mój własny dekiel, ale szczęśliwie zatrzymał się w krzakach. :)

Na przegląd po 90 Mm/przegląd rejestracyjny/inne bajery pojechałem do ASO, mimo że po gwarancji zostało jeno wspomnienie, bo zwyczajnie nie miałem czasu szukać warsztatu, który miałby sensowny dojazd bez samochodu i niezszarganą opinię. ;) Na przeglądzie naturalnie wyszło, że drążki kierownicze nie przetrwały w dobrym zdrowiu mojego rajdu po bezdrożach i są do wymiany. :> Co mniej fajne, wyszedł także luz na listwie przekładni kierowniczej. :/ Skąd ten luz i czy od offroadów - ASO nie umiało powiedzieć. Będę pewnie jeszcze szukał drugiej opinii, bo w ASO wymiana listwy kosztuje trochę ponad dwa tysie. :/

Dodatkowo ASO wykryło, że nie wymieniło świec po 60 Mm, a powinno, więc wymieniło teraz. Z nowymi świecami Matylda jeździ...! zupełnie tak samo. :)

Wymyśliłem też sobie, że zamontuję sobie, znaczy, hahaha, zamontuję - każę zamontować ;) hak holowniczy, a to celem przewożenia rowerów, bo na dachu to jednak straszna mordęga. Okazało się, że o ile dedykowany hak do Prawdziwej MCVki na upartego można jeszcze trafić, o tyle wiązki już nie - w efekcie kupiłem hak światowej firmy Thule w czeluściach internetu, a wiązkę - w ASO. ASO hak zamontowało i tyle.

Najpierw dziwne rzeczy zaczęły robić czujniki cofania. :) Początkowo działały normalnie, ale raz, drugi, a potem już niemal zawsze zdarzało się, że po wrzuceniu wstecznego wyły wykiem ciągłym. :/ Podejrzewam, że coś się zwarło podczas montażu haka.

Dnia drugiego coś zaczęło koszmarnie dzwonić na wolnych obrotach i wpadać w rezonans na wyższych. Strach padł na mnie blady, że coś się urwie w czasie jazdy i zrobię krzywdę sobie albo, co gorsza, komuś. :( Sprawdziłem mocowanie samego haka (jest odkręcany), kosz koła zapasowego - nic.

Zadzwoniłem dzisiaj do ASO i po ogólnym "niedasie/święto" w końcu mechanicy zgodzili się rzucić okiem i uchem, dziewczyny zawiozły Matyldę na Puławską i tam stwierdzono, że wydech, jak się rozgrzeje, to zaczyna dotykać stelaża dedykowanego haka i sobie dzwoni. :> Można z tym jeździć, poprawią to po 1 listopada.

Zdjęcia niebawem. ;)

laisar - 2016-10-31, 17:39

bebe napisał/a:
wokół mocowania wycieraczki, piękny purchel z rdzą w środku. :( Coś pewnie wypadałoby z nim zrobić

Dać lakiernikowi, byle _nie_ w ASO - malują spoko, ale gdzie indziej też, a taniej, natomiast w ASO _nie_umio_ porządnie składać plasticzków, ani wewnętrznych, ani zewnętrznych (o tym dalej).

Co do konkretnej roboty: zdemontować klamkę wewnętrzną, plastik tapicerki, ramię wycieraczki, mechanizm wycieraczki - i rozejrzeć się w faktycznym stanie blacharki.

Jest nadzieja, że rdza jest wyłącznie wokół otworu wycieraczki - ale niestety bardziej prawdopodobne jest, że nie tylko.

Dalej to już raczej gadka z lakiernikiem...

Ogólnie, wiadomo: najpierw czyszczenie, potem malowanie, różnymi rzeczami, po kolei (j.w. - to ASO umi), suszenie, suszenie, suszenie (ASO nie suszi, bo się śpieszy, montuje na półsuche, więc potem plasticzki wchodzą w to jak w masło, a później rdza chrupie), montaż tego co zdemontowane (ASO nie ogarnia) i psikanie antykorozją (ASO nie zawsze pamięta, a jak pamięta, to czasem oszczędza).

BTDT...

Tyle dobrego, że na gwarancji - ale plasticzki pokonały ASO, więc to tylko odsunęło problem w czasie (za to być może jeszcze go spotęgowało).

c.d.n.

bebe - 2016-11-10, 12:38

A, zapomniałem się pochwalić, że popsułem sobie radio. :)

Dla ewentualnych naśladowców i ku przestrodze - krótka instrukcja, jak sobie popsuć radio. :>
  1. Weźmij radio Pioneera z BT, sztuk jeden, i wymyśl sobie, że zaktualizujesz firmware, bo po którymś updacie iOSa srajfon ma jakieś problemy z parowaniem.
  2. Przeczytaj instrukcję aktualizacji firmware'u.
  3. Uznaj, że zbyt nowy Windows to żaden problem, bo przecież Windows to Windows i w ogóle co mogłoby pójść nie tak. :>
  4. Zlekceważ fakt, że jesteś pryszczatym linuksiarzem i na inner workings Windowsa znasz się barz mało, w końcu co mogłoby pójść nie tak. :>
  5. Sparuj zbyt nowego Windowsa z radiem i improwizując lekko zaadaptuj nie do końca zgodną instrukcję update'u do zbyt nowego Windowsa, a następnie zapuść update, w końcu co mogłoby pójść nie tak? :>
  6. Poczekaj pół godziny, aż aktualizacja się dokona, bo może tak długo coś rozpakowywuje. W końcu chyba inżynierowie Pioneera zabezpieczyli jakoś swoje radia przed inwencją użytkowników, prawda? :|
  7. Prawda? :(
  8. Przerwij aktualizację po godzinie czekania.
  9. Potwierdź, że BT nie działa. Nie działa tak strasznie, jak tylko może nie działać.
  10. Przekop internety w poszukiwaniu rozwiązania. Nadaremno. :(
  11. Zadzwoń do serwisu Pioneera i potwierdź, że aktualizację firmware'u BT można przeprowadzić tylko przez BT, mimo, że radio posiada czytnik kart SD i gniazdo USB.
  12. Potwierdź trzy razy, że tak, jedyną możliwością naprawy jest wymiana modułu BT; tak, nowy moduł BT kosztuje tyle co nowe radio i czeka się na niego dwa miesiące. :O
  13. Przeklnij gromko własną głupotę. :>


Nie zastanawiając się długo, a właściwie wcale :> , zacząłem poszukiwania nowego radia. Oczywiście internety powiedziały, że najlepszą obsługę telefonów po BT mają najnowsze radia Pioneer. :> Rzuciłem oczkiem w kierunku MVH-X580BT (ma Spotify, wow!) i innych podobnych, ale raz, że nie mam serca do firmy Pioneer, dwa, że znając życie nadal w Pioneerze jest masa denerwujących pierdół w stylu nieobsługiwanych polskich znaków (Pioneer cannot into UTF-8), kretyńskiego rozwiązania pilota (nadal nie zrobiłem) czy nieczytelnego wyświetlacza, a trzy, że w nowych Pioneerach nie ma dodatkowego USB z tyłu, a ja mam tak fajnie zrobione dodatkowe USB. Więc chwilowo jeżdżę z telefonem wpiętym po kablu, krzycząc do mikrofonu w telefonie. :|

Teraz jeszcze przyszło mi do głowy, czy by nie zrobić sobie radia jak Mekintosz, czyli nie zdybać gdzieś tego starego Daewoo, olać tempomat i podpiąć po prostu oryginalnego pilota, i mieć z grzywy. Nie wiem tylko, co z mikrofonem (trzeba mieć dedykowany i sztukować kabel czy można pożenić z tym od Pioneera?).

No nic, do przemyślenia. (Myślenie ma kolosalną przyszłość, ale nieprzyzwyczajonym szkodzi. :> )

jas_pik - 2016-11-10, 13:15

A nie lepiej nabyć drogą przelewu kilku zgrzewek miodowego płynu zamienić na MN1 - jak dla Ciebie cobyś co nieco rozgryzł :)
Dam Ci taką wersję że będziesz mógł bez problemu obsługiwać srajfona tak jak i ja )
A jeśli będziesz chciał to może zrobisz na niego linuksa - bo dla mnie to czarna magia :)
I takim sposobem cały świat zadaćkowanych linuksiarzy będzie Ci wdzięczny
A jeśli nie linux to może androidek .
Ja jestem do tego za cienki/stary/niedouczony
Te moje wersje na windozie obsłuża Ci zapewe mnie osobiście nieznane programy typu Spotify itp... ( wiem że obsługują ze srajfona jakieś Xialive i myTunerRadio oraz oczywiście AHA w którym jest dezzert jesl coś to znaczy)

bebe - 2016-11-10, 13:53

jas_pik napisał/a:
A nie lepiej nabyć drogą przelewu kilku zgrzewek miodowego płynu zamienić na MN1 - jak dla Ciebie cobyś co nieco rozgryzł :)

DIN1. :|

jas_pik napisał/a:
A jeśli będziesz chciał to może zrobisz na niego linuksa - bo dla mnie to czarna magia :)
I takim sposobem cały świat zadaćkowanych linuksiarzy będzie Ci wdzięczny

Pewnie by się dało, tylko po co? :) Przy założeniu, że jest kernel na tego ARMa czy co tam w MN siedzi, problemem nie jest uruchomienie, tylko obsługa wszystkich magicznych komponentów w stylu ekranu dotykowego, chipsetów, sretów, storydży, srydży. ;) Do tego dochodzi jeszcze materia środowiska graficznego dedykowanego do małych ekranów dotykowych, które, nawet jeśli już jakieś jest, to w powijakach i średnio używalne. Do tego nie ma za bardzo aplikacji przystosowanych do obsługi paluchem, bo - patrz wyżej. :) Więc chyba tylko jako próf of kącept. ;)

jas_pik napisał/a:
A jeśli nie linux to może androidek .

To to samo, patrz uwaga o sterownikach do komponentów.

jas_pik - 2016-11-10, 14:05

bebe napisał/a:

DIN1. :|

Ale on jest DIN1 - tylko ekran z przodu jest większy - przeróbka to zapewne żaden problem - bo były poblikowane śliczne na naszym klubie. Ewentualny zakup gotowca to też niewielko koszt.

bebe napisał/a:
Pewnie by się dało, tylko po co? :) Przy założeniu, że jest kernel na tego ARMa czy co tam w MN siedzi, problemem nie jest uruchomienie, tylko obsługa wszystkich magicznych komponentów w stylu ekranu dotykowego, chipsetów, sretów, storydży, srydży. ;) Do tego dochodzi jeszcze materia środowiska graficznego dedykowanego do małych ekranów dotykowych, które, nawet jeśli już jakieś jest, to w powijakach i średnio używalne. Do tego nie ma za bardzo aplikacji przystosowanych do obsługi paluchem, bo - patrz wyżej. :) Więc chyba tylko jako próf of kącept. ;)

MIPS - a LG udostępniło w nieznanym mi języku Linux-owym kody źródłowe


bebe napisał/a:
To to samo, patrz uwaga o sterownikach do komponentów.

JW

Jak nie chcesz się bawić to zostaniesz przy miniwindozie(CE) z moimi zmianami - ale działającym srajfonem i obsługa muzyki z netu - cenowo chyba biję te duże firmy na głowę :mrgreen:

bebe - 2016-11-10, 16:05

jas_pik napisał/a:
bebe napisał/a:

DIN1. :|

Ale on jest DIN1 - tylko ekran z przodu jest większy - przeróbka to zapewne żaden problem - bo były poblikowane śliczne na naszym klubie.

Przeróbka odpada ze względu na brak czasu i chęci. :) Jedna z poważniejszych zalet radia Daewoo to ta, że (teoretycznie) podłączę wszystko w jeden wieczór i będzie Po Prostu Działać™.

jas_pik napisał/a:
Ewentualny zakup gotowca to też niewielko koszt.

Koszt to nie problem, ale jakoś nie umiem znaleźć tych gotowców...

jas_pik napisał/a:
Jak nie chcesz się bawić to zostaniesz przy miniwindozie(CE) z moimi zmianami - ale działającym srajfonem i obsługa muzyki z netu - cenowo chyba biję te duże firmy na głowę :mrgreen:

Kusząca propozycja, ale raz, że nie umiem znaleźć ramki do MediaNav, a dwa, że boję się, że znowu wsiąknę w zabawy z wymianą logo, grafik, rzeźbę w brązie, a nie mam czasu na to zupełnie. ;)

jas_pik - 2016-11-10, 20:13

bebe napisał/a:

Przeróbka odpada ze względu na brak czasu i chęci. :) Jedna z poważniejszych zalet radia Daewoo to ta, że (teoretycznie) podłączę wszystko w jeden wieczór i będzie Po Prostu Działać™.

Jeśli "matylda' ma te złacza to jest to plug&play ( no z wyjątkiem koneczności dokupienia anteny GPS z wtykiem Fakra ( na portalu aukcyjnym ok 25 zł)
Jeśli ma kostki ISO są gotowe przejściówki ok 17 zł ( wystarczy wpisać ISO-DACIA )
No i najważniejsze bez problemu zadziała pilot pod kierownicą - i to nieważne czy zaokrąglony czy kanciasty.

bebe napisał/a:
Koszt to nie problem, ale jakoś nie umiem znaleźć tych gotowców...

Gotowce są na portlach aukcyjnych, Pokzuję Ci zdjęcie z serwera sprzedawcy bo linki portlaowe szybko znikają.

bebe napisał/a:
Kusząca propozycja, ale raz, że nie umiem znaleźć ramki do MediaNav, a dwa, że boję się, że znowu wsiąknę w zabawy z wymianą logo, grafik, rzeźbę w brązie, a nie mam czasu na to zupełnie. ;)

Ramki w róznych kolorach są dostępne. Grafikę możesz zostawić na później - bo ważniejsza jest użytecznośc a ona już jest.
Dla niektórych grafika jest niełada - ale funkcje sa przydatne

Bez problemów możesz dostosować ją do swoich upodbań - może rozgryźć pliki językowe bo ja nie potrafię

bebe - 2016-11-11, 18:03

jas_pik napisał/a:

Gotowce są na portlach aukcyjnych, Pokzuję Ci zdjęcie z serwera sprzedawcy bo linki portlaowe szybko znikają.
Obrazek
(...)
Ramki w róznych kolorach są dostępne.

To są ramki 2DIN, a MediaNav ma przecież swój własny kształt frontu.

Z innych ciekawostek - mój demontowalny hak nie bardzo daje się zdemontować. :| Po długiej męce udało mi się ruszyć jedną śrubę, a wtedy okazało się, że głębiej jest druga śruba, na której wisi też mocowanie gniazda. :( Dostać się do drugiej śruby można praktycznie tylko z kanału/podnośnika, więc w warunkach bojowych i tak nie zdemontuję haka. Jak się okazuje, w Polsce można jeździć z hakiem, więc na razie hak zostaje na stałe.

maciek - 2016-11-11, 20:00

bebe,
proponuje najłatwiejsze rozwiązanie problemu:

zmień samochód :-)

mekintosz - 2016-11-18, 19:34

Też miałem ambitne plany demontażu haka instalowanego na śruby. Odpuściłem i jeżdżę z hakiem i plastikową osłonką na kulę haka.
bebe - 2016-11-28, 00:08

I jeszcze zapomniane zdjęcia.

Wgnieciony rancik:







Purchle:





Z fajniejszych rzeczy, kupiłem radyjo Daewoo i pilota do niego, teraz zbiorę resztę szpeju (kostka, adapter antenowy, mikrofon) i przekładam. Ciekaw jestem przeogromnie, czy uda mi się przeciągnąć kabel od nowego mikrofonu przy pomocy kabla od starego mikrofonu. :> Zabawy w zdejmowanie osłon/tapicerki wolałbym uniknąć.

mekintosz - 2016-11-28, 00:22

Możesz najpierw spróbować wciągnąć starym kablem stalową cienką linę, zaś później linką nowy kabel. Powodzenia.
laisar - 2016-11-28, 01:52

Można zamontować niefabryczny i nie trzeba przeciągać.
Marek1603 - 2016-11-28, 05:51

Nie uda ci się, ponieważ stary kabel idzie razem z kablem oświetlenia (CHYBA). Tak mi się zdaje, jak przeciągałem peszla do lusterka w lodgy. Na dodatek idzie przez uchwyty mocujące właśnie plastiki na słupku. Jednak życzę powodzenia. ;-)
mekintosz - 2016-11-28, 09:40

Zgadza się ale Bebe chyba instalował mikrofon samodzielnie i on jedyny wie jak go pościł ;-) Uwaga słuszna, ze jak coś siedzi w zaczepach to trzeba wyczepić i na nowo mocować.
bebe - 2016-11-29, 01:15

Jest jeszcze gorzej - obecne radio montowali mi w ASO i to oni przeciągnęli kabel od mikrofonu, ale oczywiście nie wiem - jak. :) Stary mikrofon mam zaczepiony po sufitem, za tą plastikową osłonę słupka A. Stary mikrofon jest zakończony małym jack'iem, więc teoretycznie nowy mikrofon (o ile to będzie taka czarna tutka w koszulce termokurczliwej) powinien za nim przejść, ale teoria, jak wiadomo, lubi mijać się z praktyką. :]
bebe - 2016-12-18, 15:12

Czasem myślę, że w poprzednim wcieleniu byłem mordercą/gwałcicielem/podpalaczem, a teraz dopada mnie zła karma. :>

Stwierdziłem, że na prędkości wymienię radio. Bo tych lakierniczych pierdół wszystkich przed świętami nie ogarnę, więc chociaż radio. :>

Na początek podłączyłem nowe radio byle jak, żeby zobaczyć, czy w ogóle działa. Przez 20 minut wpisywałem kod - bo kod jest namazany na obudowie radia, ale wpisywałem, wpisywałem, i nic, ani, że niepoprawny, ani żadnej sugestii, czym się wpisany kod potwierdza. :/ W końcu wdusiłem losowy przycisk na dłużej i kod zażarł - ale bliski już byłem rozpaczliwego posta na forum. :>

Zamieniłem starego pilota na nowego pilota z pasującą wtyczką - najpierw uszarpałem się jak wściekły, próbując złożyć obudowę kolumny kierownicy (nie zauważyłem, że jeden z wkrętów został w obudowie i przeszkadzał), a potem okazało się, że mocowanie w starych Daciach jest nieco inne i trzeba jeszcze wyciąć trochę plastiku w mocowaniu nowego pilota. :/ Na koniec spędziłem upojny kwadrans próbując przełożyć kabel od pilota do kieszeni radia. :> W dwie osoby (dobrze, gdyby jedna z nich miała małe łapki) byłby to banał, sam jeden poradziłem sobie w końcu przy pomocy kabla od starego mikrofonu.

Sprawdziłem mikrofon (dostałem od mekintosza ten z regulacją wzmocnienia, MP-1/R) - nie bangla. Sprawdziłem napięcie zasilania mikrofonu z radia - 2,8 V - trochę przymaławo. Popatrzyłem ze smutkiem na wtyczki, które musiałbym rozebrać, żeby dostać się do zasilania 12 V z radia - w ciemnościach i zimnicy nie zdecydowałem się jednakowoż na walkę z materią, zwłaszcza, że i tak nie miałem gdzie podpiąć lutownicy.

Na koniec stwierdziłem, że kij tam z mikrofonem - podłączam radio jak jest, żeby było już skończone cokolwiek, a mikrofonem zajmę się kiedy indziej/po świętach. Wyszarpałem półkieszeń od Pioneera i włożyłem nowe radio - gdzieś w trzech czwartych. :/ Okazało się bowiem, że dzięki rozmieszczeniu wtyczek w radiu na dwóch końcach obudowy kostka przejściówki wypada zawsze w połowie szerokości obudowy i nie mieści się między radiem a oryginalną kieszenią. :(

Efekt jest taki, że chwilowo nie mam radia w samochodzie. :| Jutro lecę do sklepu z przejściówkami zapytać, czy mają inne przejściówki - jak nie, to będę rzeźbił w brązie z przedłużaniem kabli i lutowaniem starej. :/ Sklep specjalizuje się w car audio, więc może będą też coś wiedzieć na temat mikrofonu - mikrofon wygląda tak, że wzmacniacz to mała płytka drukowana z elementami, a z niej zwisa mikrofon na 20 cm kabelku. Najbardziej pasowałoby mi przypiąć wzmacniacz gdzieś przy radiu, a wydłużyć do tych 3 metrów sam kabelek od mikrofonu - odpadłaby mi kombinacja z chowaniem wzmacniacza gdzieś pod tapicerką (koło lampki sufitowej?). Sęk w tym, że nie wiem, czy tak się da, a "dokumentacja" milczy na ten temat.

O przeciąganiu nowego kabla przy pomocy starego kabla od mikrofonu i tak mogę zapomnieć - owszem, stary kabel kończy się malutkim jackiem - ale łamanym. :>

bebe - 2016-12-20, 11:49

"I'm making a note here: HUGE SUCCESS." :>

Cóż to był za dzień! :>

Wpadliśmy z Młodą do sklepu z przejściówkami. Dłuższych nie mieli, ale doradzili mi z mikrofonem, że jak najbardziej, kabel przedłużać i Będzie Pan Zadowolony™. ;)

W domu zająłem się jednoczesnym pracowaniem w pracy i lutowaniem kabli, bo co może pójść nie tak? ;) Nie powiem - gdzieś szósty lut nie wyglądał już jak zupełny farfocel, ale nadal nienawidzę lutowania. :> Zlutowałem przedłużkę do przejściówki, dolutowałem dłuższy kabel do mikrofonu, dolutowałem do kabla z prundem kabelek do zasilania mikrofonu (do kabla, nie do pinu, bo nie umiem wyciągać pinów :( ). Posprawdzałem wszystko, obkurczyłem obkurczami, zaizolowałem izolacją, wygląda nadal jak sp*dalaj. :>

Następnie wybrałem się na "krótką" wycieczkę na drugi koniec miasta, a to celem zawiezienia funflowi prostownika, po czym spędziłem upojne pół godziny próbując zamknąć maskę w pugu 307. :> Doszliśmy w końcu, że linka się zatła i maskę udało się zamknąć, ale i tak niesmak pozostał. :> (Dzień wcześniej próbowaliśmy odpalić puga z mojego akumulatora i nie, nie stanęliśmy w płomieniach. ;)

W końcu, w środku nocy, na ciemnym parkingu, w mrozie i zawierusze, wziąłem się za podłączanie radia, bo co może pójść nie tak? ;) O dziwo, wszystko zadziałało od strzału, w tym mikrofon, który zbiera bardzo dobrze, no bajka po prostu. :] Zostało tylko przeciągnąć docelowo kable do kostki i mikrofonu, a do tego trzeba ściągać maskownicę, więc stwierdziłem, że to już zrobię w ogrzewanym garażu za dnia. :]

Po czym, przy odłączaniu wszystkiego dotknąłem wzmacniaczem mikrofonu do obudowy radia i spaliłem bezpiecznik. :>

laisar - 2016-12-20, 16:45

bebe napisał/a:
nienawidzę lutowania

Ja mam gorzej - to lutowanie nienawidzi mnie...

...Dlatego proponowałem skorzystanie z diwajsa, które sobie sprawiłem - teraz mogę się śmiać lutom prosto lutowie d;


eplus - 2016-12-20, 21:16

Wyrywasz tym zęby? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
laisar - 2016-12-20, 21:48

Oczywiście wręcz przeciwnie.
jas_pik - 2016-12-20, 23:35

A jakiej średnicy to obciska/zaciska czy tez całuje ?
I czy końcówki konektorowe obrabia?
Bo jeśli tak to chętnie bym pożyczył na kilka godzin/dni bo muszę chyba ze 40 konektorów zarobić na kablach a to nie moja bajka

bebe - 2016-12-21, 01:53

Dzięki za ofertę pomocy, jednak sytuacja jest nie do uratowania. :D

Stwierdziłem, że dzisiaj się uda. :] Zrobiłem wzmacniaczowi mikrofonu piękną obudowę z pudełka po tiktakach i pojechałem do ciepłego garażu walczyć z materią. :) Mikrofon po dolutowaniu dwóch metrów kabla działał jak złoto, więc zacząłem od upchnięcia ładnie mikrofonu i kabla.

Potem nie włożyłem radia. :) Okazało się bowiem, że radio jest za duże, albo kieszeń w starym Loganie za mała, no tak czy inaczej - radio się nie mieści i co nam pan teraz zrobi. :> Konkretnie to nie mieści się ta śruba z gumowym czymś na plecach radia - jest za długa o jakiś 1 cm. Nie zastanawiając się długo, a właściwie wcale :> , wyrzeźbiłem szcyzorykiem dziurkę w plecach kieszeni i radio wlazło, zajęło mi to jedynie jakieś 300 lat. :> Posprawdzałem jeszcze raz wszystko, pokonfigurowałem, pograłem sobie muzyczką i ruszyłem na parking pod domem.

I w tym momencie radio zdechło. :( Znaczy, wyglądało, jakby działało dalej, ale muzyka scichła, za to w głośnikach pojawił się cichy szum, coś jak niedostrojone radio. Macki mi opadły. :( Parę razy zdarzyło się, że radio zaczynało grać, po czym przestawało znowu. Stanąłem na parkingu. Radio zaczęło grać. Ruszyłem - przestało. Stanąłem - zaczęło. Na próbę dodałem gazu na luzie - i radio przestało grać. :O Załamany z deczka poszłem (nie "poszedłem" tylko "poszłem", bo miałem blisko :> ) do domu, ale coś mnie tknęło i wróciłem do samochodu sprawdzić jedną rzecz. :> Włączyłem mianowicie sam prund, radio zagrało, a ja wtedy zacząłem wyć do mikrofonu - i radio zgasło. :D Okazuje się, że jak mikrofon ma na stałe zasilanie (a ma, bo przecież musiałem mu dać 12 V z boku), to działa cały czas, a konkretnie - kiedy radio wykryje sygnał w mikrofonie, nawet jeśli nie jest prowadzona rozmowa przez BT ani nawet włączony BT, automagicznie wycisza radio. :D Po co robi coś takiego - nie dowiemy się nigdy. :D (Ten tajemniczy szum to był ryk silników. ;)

Teraz jedyne, co mi przychodzi do głowy, to zapalić świeczkę przed jakimiś warsztatem car audio. :] Po prostu nie mamy pojęcia, przez co ci ludzie przechodzą. :> Cześć im i chałwa na wieki. :]

Wyjścia widzę dwa:
  1. pójść na łatwiznę i kupić oryginalny mikrofon zasilany 2,8 V i podłączyć go konfesjonalnie, oczywiście sztukując kable i kombinując wściekle, gdzie go niby umieścić. W dodatku zdania co do jakości dźwięku zbieranego przez ten mikrofon są podzielone. :/
  2. kupić przekaźnik i włożyć go do pudełka po tiktakach, w sumie zasilanie i wszystko potrzebne już tam jest. :)
Niestety dyskusja jest czysto teoretyczna, bo i tak nie mam tzw. wyjmaków żeby w ogóle to radio teraz wyjąć, poza tym i tak przed świętami nie zdążę doktoryzować się z przekaźników i kupić odpowiedni. :/

Korzystając jednak z ciepłego garażu wymieniłem sobie wszystkie wycieraczki, w tym, po raz pierwszy po sześciu latach - tylną. :]

Radio jak radio:


Mikrofon:


Ogarnąłem wreszcie naklejki zlotowe:



Gdyby ktoś jeszcze pół roku temu powiedział mi, że będę kibicował czemukolwiek innemu niż oddziały prewencji, zabiłbym go śmiechem. :D

laisar - 2016-12-21, 02:17

bebe napisał/a:
wycisza radio

Nie wiem, co wyście tam nakręcili, Kopernik, ale ja też mam mikrofon na 12 V i u mnie nie wycisza...

laisar - 2016-12-21, 02:18

jas_pik napisał/a:
jakiej średnicy to obciska/zaciska czy tez całuje ?

Sprawdzę rano.

corrado - 2016-12-21, 09:37

a ja chyba mam "wyjmaki" czy jak to się zwie , do radyja w dacii,
w razie czego moge uzyczyc bezproblemowo , ale jeszcze musze sprawdzic na 100% czy jeszcze mam :roll:

bebe - 2016-12-21, 12:55

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
wycisza radio

Nie wiem, co wyście tam nakręcili, Kopernik, ale ja też mam mikrofon na 12 V i u mnie nie wycisza...

Zaraz, i radio też masz to samo? No to jak nie Dźwiedź, to nie wiem. :/

Mikrofon podłączyłem następująco:
+12: pin 5 (BAT) z wtyczki 12PIN
GND: pin 19 (MIC_GND) z wtyczki 24PIN
SIG: pin 7 (MIC_SIG) z wtyczki 24PIN

Nie wiem, co tu można popsuć. ;)

Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to jakaś bardzo magiczna opcja w ustawieniach serwisowych radia. Nie pamiętam już, co tam było, ale jak chciałem w którymś menu pogrzebać głębiej, to radio krzyknęło "connect USB" czy jakoś, więc w sumie nie wiem. Zadzwoniłbym do ASO, ale marne szanse, że dowiem się od nich czegoś konkretnego. :/

laisar - 2016-12-21, 16:25

jas_pik napisał/a:
jakiej średnicy to obciska/zaciska

1. AWG 21-30 + 18-22.

2. 0,5-1 mm + 1,5-2,5 mm + 4-6 mm.

bebe napisał/a:
radio też masz to samo?

Tak, tylko bez CeDe.

bebe napisał/a:
Mikrofon podłączyłem następująco:
+12: pin 5 (BAT) z wtyczki 12PIN

Ja chyba zgodnie z rozpiską, czyli pin 8 we wtyczce 24 ścieżkowej...

bebe - 2016-12-21, 17:13

laisar napisał/a:
Ja chyba zgodnie z rozpiską, czyli pin 8 we wtyczce 24 ścieżkowej...

...no to nie masz mikrofonu zasilanego 12 V, chyba, że Twój wariant radia akurat takie napięcie podaje na pinie 8. U mnie na tym pinie pojawiało się napięcie 2,8 V, co okazało się niewystarczające do zasilenia mikrofonu, stąd kombinacja alpejska z ciągnięciem druta :> z pinu 5 we wtyczce 12PIN.

Dlatego własnie u Ciebie działa - bo radio podaje napięcie na pinie 8 nie cały czas, a dopiero wtedy, kiedy mikrofon jest potrzebny. Ja właśnie kombinuję nad przekaźnikiem sterowanym 3 V, który będzie podłączony do pinu 8/24, i tą metodą będzie włączał zasilanie z pinu 5/12.

Marek1603 - 2016-12-21, 18:49

A może na tym pinie 8 pojawia się 12V gdy odbierzesz połączenie.
bebe - 2016-12-21, 20:59

Marek1603 napisał/a:
A może na tym pinie 8 pojawia się 12V gdy odbierzesz połączenie.

Też o tym pomyślałem, ale nie pojawia się, bo mikrofon podłączony do pinu 8 nie działał.

W ogóle problem jest złożońszy niż myślałem. :/

Przekaźnik nic nie da, a przynajmniej nie taki sterowany 3 V, bo tam jest cały czas 3 V, więc się zewrze. Nie wiem, jakie napięcie jest podczas rozmowy przez zestaw głośnomówiący. Jeżeli napięcie się nie zmieni, to jestem w czarnej pupie. :|

Pobawiłem się menu serwisowym.

W menu Monitor wszystko wygląda ok, ale stoi w nim "MIC NG" i nie mam pomysłu, co może znaczyć owo "NG".

W menu Faults stoi jak wół "OPEN MIC", i tu upatrywałbym problemu.

Przy próbie wejście w "Unit Config" pojawia się komunikat "Connect USB key", ale chyba to musi być jakiś specjalny key, bo USB z bajkami Majki nie zadziałał. :>

Wydaje mi się, że jedyna opcja to ASO i jakiś mistrz od radiów, albo przynajmniej ktoś z serwisówką do tego radia i owym tajemniczym "USB key".

jas_pik - 2016-12-21, 21:11

A mówiłem weź MN :)
Ale wtedy nie byłoby takiego długiego opisu walk i bojów, bitew przegranych i jeszcze nie wygranych oraz ewentualnego przyjmowania zakładów kto w tej wojnie wygra a kto polegnie .
Na razie fajnie się czyta - zobaczymy jako wynik tej wojny światów będzie za rok ( tzw za dwa tygodnie bo to będzie już nowy )

laisar - 2016-12-22, 22:05

bebe napisał/a:
nie masz mikrofonu zasilanego 12 V

Mam - dokładnie ten: http://www.eltrox.pl/modul-fonii-sm-1-plug.html - więc chyba nie zadziałałby na 2,8 V...

Sprawdzę to podłączenie w mitycznej wolnej chwili <;

jas_pik napisał/a:
mówiłem weź MN

Ale na co komu taki kloc jak nie potrzebuje navi? U mnie to całe dełu classic ruszyło za pierwszą próbą, więc węszę jakiś spiseg.

bebe - 2016-12-22, 22:11

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
nie masz mikrofonu zasilanego 12 V

Mam - dokładnie ten: http://www.eltrox.pl/modul-fonii-sm-1-plug.html - więc chyba nie zadziałałby na 2,8 V...

No nie, jeżeli ten mikrofon działa, to z kolei znaczy, że Twoje radio jednak podaje 12 V. Moje ewidentne nie - a jeszcze mój mikrofon teoretycznie działa na zakresie napięć 6-24 V.

Edit: chyba pomyliłem mój mikrofon z mikrofonem z Allegro, mój chyba bangla tylko na 12 V.

jas_pik - 2016-12-22, 22:29

laisar napisał/a:
więc węszę jakiś spiseg.

Tak przewrotni windziarze napadli biednego linuxiarza który nie może dać sobie rady z bezsystemowcem :mrgreen:

bebe - 2017-03-14, 21:29

Długo mnie nie było, gdyż praca, ferie, praca, gonić, gonić, kiszkę pompować. :|

A działo się, oj działo...

Na Gwiazdkę Matylda dostała dzwona. :( Dzwon był bezlitosny - w zaparkowaną (od trzech dni w tym samym miejscu) Matyldę wjechał, cofając z garażu, sąsiad teściów. Ucierpiała tylna ćwiartka (ta już powgniatana) i tylne drzwi pasażera.







Nie zastanawiając się wiele, a właściwie wcale, zdecydowałem się na nowość w PZU - likwidację bezpośrednią (czyli sprawca jest ubezpieczony gdzieś tam, a PZU tylko pośredniczy i załatwia wszystko). Wszystko było fajnie do momentu kontaktu z ASO - okazało się, że pierwszy wolny termin jest pod koniec stycznia... W międzyczasie załatwiliśmy całą papierologię, a przynajmniej tak nam się wydawało... :> Dwa dni przed Dniem Zero dzwoniłem jeszcze na infolinię PZU, żeby potwierdzić, czy wszystko jest porządalu i czy nie dostanę jakiegoś farfocla z "segmentu B" :> - powiedziano mi, że wszystko jest w porządalu i żeby się dogadywać z wypożyczalnią. W Dniu Zero okazało się, że jednak nic nie jest w porządalu, szkoda została odrzucona, bo brakuje dokumentów, które już dawno ASO dosłało, a z samochodów to mogę sobie wybrać między Yarisem a Aurisem, bo innych nie ma. :( Dwie godziny w ASO i pół dnia w pracy na telefonie trwało prostowanie sprawy i przerzucanie gorącego kartofla pomiędzy ASO, PZU a mną. W końcu udało się ustalić, że ASO wysłało dokumenty, tyle, że nie te (bo bezpośrednia likwidacja), a PZU je dostało, ale nie widziało w systemie, bo Gwiazdy nie były w Porządku. :| Cała akcja oddania Matyldy/wypożyczenia auta zastępczego opóźniła się o jeden dzień.

Następnie przez tydzień woziłem się Toyotą Auris w leniwcu i baterii, czyli z silnikiem hybrydowym i automatem. ;) Jak mi się jeździło tym wynalazkiem, zapytacie? (Nie zapytacie, ale i tak Wam powiem. :> ) Dziwnie, ale fajnie. Fajnie, bo auto w miarę nowe i nie zamęczone, jak niesławny pug. Dziwnie, bo o ile do automatu przyzwyczaiłem się szybko, o tyle silnik gasnący w trakcie jazdy do samego końca był niepokojący. ;) Ciężko było też przywyknąć do ruszania z parkingu - normą było, że samochód twierdził, że już "jedzie" (i faktycznie jechał), ale silnik uruchamiał się gdzieś pod koniec parkingu. Dziwne też były dwa biegi do przodu. Już tłumaczę - w Aurisie były dwa tryby pracy skrzyni - D, czyli jedziemy, oraz B, czyli jedziemy, ale po zdjęciu nogi z gazu hamujemy silnikiem. Dla mnie naturalny był tryb B, ale z przyczyn dla mnie niejasnych nie dało się go włączyć od razu, tylko najpierw D, a potem B. Co było już o jedną czynnością za wiele dla osoby dręczonej sklerozą. :> Dodatkowo były jeszcze tryby pracy silników, czyli normalny, który był normalny, eco, który najprawdopodobniej był eco (przy mojej jeździe właściwie każdy był eco), EV, czyli możliwie długo na baterii, np. żeby snuć się uliczką i straszyć pieszych :> , oraz sport, który najprawdopodobniej czynił Toyotę żwawszą, ale na pewno tego nie wiem, bo patrz: tryb eco. :) Jeździło się fajnie, w tym sensie, że całkiem normalnie - jak się wcisło gaz, to samochód przyspieszał, może nie jakoś porywająco, ale tak po prostu zwyczajnie; jak się hamowało to hamował, a jak skręcało, to skręcał.

No chyba, że spadł śnieg. Akurat spadł, jak jechałem pierwszy raz, z ASO do domu. Dopóki jechałem po czarnym, nic złego się nie działo, ale jak zjechałem na nieodśnieżoną, osiedlową uliczkę, auto nagle przestało skręcać i hamować. :( Dobrze, że turlałem się powolutku, ale i tak zanieczyściłem zbroję. :/ Nie wiem, czy to była kwestia samochodu (nie przypuszczam), czy opon (Firestone Winterhawk 3), ale to był jakiś obłęd - poślizg co chwila, problemy z ruszeniem, nawet na mokrym były problemy. Właśnie, poślizgi - Toyota miała bardzo fajny ficzur, mianowicie - kontrolkę informującą, że 10 sekund temu wpadłem w poślizg. :) Serio, tak to mniej więcej wyglądało - hamuję, czuję, że przód odpływa, słyszę ABS, i po chwili kontrolka - "oho, chyba 10 sekund temu wpadłeś w poślizg!". :D

Jeżeli chodzi o wyposażenie, to to był najgłupszy samochód świata - automat, ale tempomatu czy ogranicznika prędkości nie uświadczysz. Miał jebutny ekran zamiast radia, ale nie miał nawigacji. Obsługa tego wynalazku to również jakiś obłęd - do większości opcji można było się doklikać guzikami na kierownicy, po czym potwierdzić pacając w ekran - za pierwszym razem spędziłem ładną chwilę klnąc wniebogłosy, zanim na to wpadłem. :> W nocy ekran świecił jak wściekły i nic nie dało się z tym zrobić, a do tego to, co miał do wyświetlenia, wyświetlał jakąś maławą czcionką, a reszta ekranu świeciła tapetą na bezdurno. Ze śmiesznych rzeczy - była kamera cofania. :D Przez większość czasu obraz z kamery wyglądał tak:



Jak to już w nowych samochodach, w środku ciasno, okienka małe, bagażnik zupełnie śmiechowy (ale to hatchback, więc bądźmy wyrozumiali).

W międzyczasie ASO czyniło swoją powinność - wymieniono całą tylną ćwiartkę do dachu i wymieniono drzwi na nowe.

Odebrałem Matyldę, wymościłem się w środku i przekonany, że w życiu nie przyzwyczaję się już do innego samochodu, ruszyłem do domu. Najpierw omal nie wjechałem w samochody pod ASO, bo okazało się, że Matylda nie skręca. :O A właściwie skręca, ale żeby zaczęła w ogóle skręcać, trzeba wykonać 29839746 obrotów kołem sterowym. :> Ująłem więc szturwał w ręce i pożeglowałem Puławską. :> Na pierwszych światłach zdusiłem silnik, bo zatrzymując się zapomniałem wcisnąć sprzęgło. :|

Dnia następnego pojechaliśmy na narty, znowu do Bukowiny i znowu do Alicji, bo ideału się nie poprawia. ;) Tym razem bez dziwnych przygód, może tylko warto wspomnieć o straszliym wyjeździe z Alicji, obłędnie stromym i z zakrętem - kiedy spadł śnieżek, podjazd ów zablokowała na chwilę Octavia, męcząc pod górę i zsuwając się na zablokowanych kołach w dół. Kiedy jej kierowiec w końcu odpuścił, rozpędziłem się nieco, na zakręcie wykorzystałem rów po wewnętrznej niczym Takumi z Initial D i pozornie spokojnie wyjechałem na górę. :>

Wracając, pod samym domem, takie coś:



Teraz się już będzie sypać. ;)

corrado - 2017-03-14, 21:48

Bardzo fajne "zegary" , takie orginalne i niespotykane ;-)
pluto - 2017-03-14, 22:33

Ja mam Aurisa II fl HYBRID i to na razie mój najlepszy wybór spośród dotychczasowych aut.
Pozdrawiam z Zielonej Góry ;-)

zielony - 2017-03-14, 22:52

bebe napisał/a:
Teraz się już będzie sypać. ;)


Spoko, masz jeszcze jakieś 25000... :mrgreen:
A swoją drogą masz talent literacki, gratuluję!

benny86 - 2017-03-14, 22:56

To były te same drzwi na których wyszła ruda przy mocowaniu wycieraczki? Czy sąsiad teściów źle wycelował?
bebe - 2017-03-15, 00:54

benny86 napisał/a:
To były te same drzwi na których wyszła ruda przy mocowaniu wycieraczki? Czy sąsiad teściów źle wycelował?

Nie, to były tylne-boczne, a ruda wyszła na tylnich-tylnich. :) Dobrze z resztą, że nie zdążyłem nic z nią zrobić, bo pojawił się drugi purchel, przy plastiku od osłony tablicy rejestracyjnej. :> Teraz tylko żeby nie przedobrzyć i wyczaić, kiedy warto się za to brać - żeby nowe już nie wychodziły, ale z drugiej strony żeby nie osiągnąć poziomu "klapa od Felicii". :]

kapelusznik - 2017-03-15, 06:55

Poziom klapa od Felicii jest wtedy jak za pierwszym razem stwierdzasz że nią ma sensu przepłacać za klapę z plastiku a za drugim razem plujesz sobie w brodę że nie kupiłeś tej plastikowej za pierwszym razem.
Been there, done that...

bebe - 2017-04-21, 14:05

Z cyklu "Czy Wiesz, Że" - wiecie, że można jeździć samochodem bez sprzęgła? :) Ale nie uprzedzajmy faktów...

Pojechaliśmy na święta do Zielonej. W piątek wymyśliliśmy sobie pojechać wieczorem do kina (bez Młodej naturalnie :> ). Akurat wyjątkowo radio ścichło i usłyszałem cichutkie piszczenie przy całkowicie puszczonym sprzęgle - normalnie nie usłyszałbym tego w życiu. :/ Mieliśmy jeszcze coś do załatwienia w übermarkecie i na parkingu podziemnym pedał sprzęgła zaczął "warczeć" (czuć było drgania pod stopą), po czym po parunastu sekundach pedał sprzęgła wpadł w podłogę i tyle było jechania. :( Zepchnęliśmy Dacię na miejsce parkingowe i pojechaliśmy do kina. :>

W sobotę od rana zacząłem poszukiwania warsztatu - gryplan był taki, że w środę rano musieliśmy być w Warszawie, więc na naprawę została tylko owa sobota i wtorek rano. W Anabo było miło i kulturalnie, ale najbliższy wolny termin za tydzień i nawet powołanie się na Dacia Klub Polska i srebrną kartę klienta Renault nie pomogło. ;) W pobliskim Batcarze to samo - obłożenie pełne, zapraszamy w środę. :/ Mam AC z assistance, ale assistance, jak się okazało, nie obejmowało awarii, musiałbym jeszcze w coś przywalić. :/ Koniec końców udało się załatwić z sąsiadem, który ma warsztat samochodowy, że we wtorek spróbują coś poradzić (w sobotę nie pracowali).

Pozostało tylko zatargać jakoś Matyldę do warsztatu. Holowanie nie bardzo wchodziło w rachubę, bo na podziemny parking bus by się nie zmieścił. Pojechaliśmy więc z sąsiadem-mechanikiem zwykłą osobówką zobaczyć, co się da zrobić. Po drodze dowiedziałem się wszystkiego o awariach sprzęgieł, linek i wysprzęglików i uradziliśmy, że spróbujemy najpierw pojechać bez sprzęgła - teoretycznie jest to możliwe, o ile uda się ruszyć. :) Na początek ustaliliśmy, że spróbuję sam wyjechać z parkingu, bo na stromym podjeździe holowanie niekoniecznie, a po mieście to już się zobaczy.

Odpaliłem samochoda, wypchnąłem go z miejsca parkingowego (brak śladów płynu hydraulicznego pod samochodem i pod dywanikiem), po czym okazało się, że jak naprzeć na dźwignię zmiany biegów tak, jakby się chciało wrzucić jedynkę bez sprzęgła, to cośtam delikatnie łapie i samochód zaczyna się pomału turlać. Wyczaiłem luźniejszy moment na parkingu, naparłem, rozpędziłem się, i - lo and behold - jedynka wskoczyła i zacząłem jechać. :D Wyjechałem z parkingu podziemnego i niestety musiałem się zatrzymać (dusząc silnik), ale na ulicy zrobiło się pusto i stwierdziłem, że doturlam się chociaż do jakiejś zatoczki. O tym, że można zmieniać biegi bez sprzęgła, wiedziałem już wcześniej, chociaż nigdy nie próbowałem - no więc spróbowałem i faktycznie, da się. :) Trzeba to robić delikatnie - po prostu zrzucić bieg na luz i delikatnie próbować wrzucić bieg, przy wrzucaniu wyższego wskoczy raczej przy niższych obrotach, w okolicach 2 krpm. Na rondzie Ofiar PCK było akurat zielone, więc smyrgnąłem, a dalej było pusto, więc pozwoliłem sobie nawet na szaleństwo w postaci wrzucenia trójki. :) Już Od Przed Wojny™ redukuję biegi z wyrównywaniem obrotów gazem, więc zwalnianie przy pomocy redukcji okazało się lekkie, łatwe i przyjemne. :) Złapałem jedno czerwone światło, ale na szczęście udało się ruszyć zanim zrobiło się pod górkę, a potem już na spokojnie doturlałem się do warsztatu. :]

Generalnie - jeżdżenia bez sprzęgła nie polecam, ale awaryjnie jest to możliwe. :] Trzeba strasznie kombinować w ruchu miejskim, żeby w miarę możliwości się nie zatrzymywać, i ruszenie pod górę jest praktycznie niemożliwe, więc trzeba tak kombinować żeby raczej było po płaskim/z górki. Jest jeszcze jeden myczek - w Daciach jest sprzęgło z siłownikiem hydraulicznym, który dzieli płyn hydrauliczny z układem hamulcowym. W przypadku rozszczelnienia układu albo awarii wysprzęglika teoretycznie jest możliwe, że po pewnym czasie zacznie się zapowietrzać układ hamulcowy - trzeba więc przed ruszeniem sprawdzić pod samochodem i pod pedałem sprzęgła, czy nie robi się kałuża.

We wtorek okazało się, że wysypał się wysprzęglik, a być może do wymiany będzie również sprzęgło - płyn hydrauliczny jest żrący i jeśli wyleje się na tarczę sprzęgła, to tarcza jest do wymiany. Cały czas trwała walka o to żeby wyrobić się przed 18:00, ale w miarę postępu prac (mechanicy zrzucali skrzynię biegów, na kombinowanie z wymianą bez zrzucania, jak to można wyczytać na forum, nie zdecydowali się ;) stało się jasne, że nie zdążą. Ponieważ i tak miałem w planach wymianę sprzęgła (po tym, jak kiedyś holowałem popsute berlingo, stukały mi czasem tłumiki drgań), poprosiłem o wymianę niezależnie, czy będzie upaprane, czy nie, a sam z dziewczętami wróciłem pociągiem. :| Okazało się, że sprzęgło było zasyfione dokumentnie i i tak byłoby do wymiany.

Dzisiaj lecę do Zielonej po samochód. Przyznam, że cała akcja zdrzaźniła mię delikatnie. :Z Człowiek dmucha, chucha, jak dba, tak ma, po czym wysypuje się nie z tego, ni z owego taki wysprzęglik, bez żadnego ostrzeżenia. Gdybym chciał, żeby samochód psuł mi się bez ostrzeżenia, kupiłbym sobie jakiegoś używanego sztrucla za 1/3 ceny i miał mniej więcej to samo. :Z Z drugiej strony sprzedawać zaraz po gwarancji całkiem dobry samochód jakoś się nie godzi. Pomijam już kwestię utraty wartości, bo nigdy nie zaprzątałem tym sobie głowy - samochód to jedna wielka utrata wartości (i pieniędzy) :> - ale ciężko by mi było przed samym sobą uzasadnić takie marnotrastwo ekologiczno-finansowe.

No i następnym razem wykupię sobie assistance z, kurna, wszystkim - awariami, brzydką pogodą, przepełnieniem popielniczki. :>

A jeszcze, żeby dodać obrazę do obrażeń, parę tygodni temu zrobiło się takie coś. :>





Tu to już całkiem nie mam pomysłu, co robić. :) Z jednej strony nie bardzo mam ochotę wydawać pieniądze na "reklamę" Dacii (wiem, że nie uwierzycie, ale nikt mi za to nie płaci :). Z drugiej strony głupio z takim czymś pojechać na spot czy, nie dajcie bogi, Zrębice. :/ Z trzeciej nie mam za bardzo pomysłu i śmiałości, jak delikatnie zasugerować Renault Polska, że to w ich wizerunkowym interesie jest, żebym miał ładny znaczek. :)

pawel1313 - 2017-04-21, 14:29

Ja bym podjechał do ASO i zapytał o znaczek, niektóre marki wymieniają za free takie rzeczy nawet po gwarancji ;-)
eplus - 2017-04-21, 16:27

W Skodzie to nie działa, przynajmniej około 2003 testowałem.
jas_pik - 2017-04-21, 21:05

Zdjęcia im nie wysyłaj ale je opubliku na profilu marki na FB z pytaniem czy można jeździć po Warszawie z takim znaczkiem i czy nie będzie im przykro że chcesz pojechać samochodem z takim znaczkiem na ważny "międzynarodowy" zlot sympatyków marki.
Przecież Zrębice z racji uczestnictwa "shreka' jest zlotem międzynarodowym - nieprawdaż ?

leo - 2017-04-21, 22:59

bebe napisał/a:
wysypał się wysprzęglik


Czyli wysprzęglik padł zaraz po 100 kkm (załatwiając od razu tarczę sprzęgła)... Moim zdaniem, po takim przebiegu... miał prawo. Zwłaszcza, że sporo jeździsz po mieście. Kiepsko jedynie, że awaria nastąpiła z dala od domu.
Szkoda trochę tej tarczy, taki przebieg przy umiejętnym użytkowaniu auta to niewiele dla niej. Docisk został ten sam?

Co do znaczka: jeśli firma nie stanie na wysokości zadania, ja bym zdarł do końca tę szajsnaklejkę (jeżeli napis sam chce opuścić pojazd) i zostawił znaczek po prostu bez napisu. Ewentualnie można zaprojektować i zamówić u wytwórcy reklam jakiś alternatywny napis na solidnej folii solvent (np. siakieś "PORSZE" lub inny "ŁURSUS") - wyjdzie na to samo, co folia fabryczna (a może i lepiej). :-)

Marek1603 - 2017-04-22, 11:14

Plastidip i na czarno go jak ma shrek.
bebe - 2017-10-21, 23:29

Kolejny rok razem... Pomału jakoś tracę serce do tego samochodu. :( Najpierw sprzęgło, teraz poszły cztery kafle na przekładnię kierowniczą i tarcze. :|

Konkretnie, w ramach przeglądu po 7 latach i 110000 km wymieniono olej i filtry wszelkie możliwe, a do tego:
  • wymieniono tarcze hamulcowe i klocki z przodu, albowiem klocków zostało mało, a tarcze były w stanie katastrofalnym. :| ASO zasugerowało, że przyczyną mogły być moje zapędy offroadowe (niedawno znowu omijaliśmy korek przez pole), bo tarcze i zaciski były niemiłosiernie upaprane błotem. To już drugi komplet tarcz w tym samochodzie, jednak cóś często. :/
  • wymieniono przekładnię kierowniczą, po tym, jak wykryto luz na listwie przekładni. Przyczyną powstania luzu najprawdopodobniej również były moje wyczyny offroadowe.
Zapłaciłem za to wszystko 3800 zł, z 20% zniżką z okazji posiadania srebrnej karty klienta Renault i bycia członkiem DKPL, a także, jak przypuszczam, mojej ujmującej aparycji. :|

Zgłosiłem również problem ze znaczkiem i zasugerowałem jak najdelikatniej, że w interesie Renault Polska jest wyposażyć mnie w nowy znaczek, bo to reklama, zloty, wizerunek marki, łałałiła, a jak przecież mogę jeździć z obślumpanym znaczkiem, bo cóż mi zależy. Pan z ASO z kamienną twarzą zaproponował nowy znaczek wraz z wymianą za jedyne 120 zeta, nie skorzystałem. :|

Zgłaszałem również problemy z czujnikami cofania - czasami wyły wykiem ciągłym, a czasami działały normalnie. ASO potwierdziło awarię, ale nic z nią nie zrobiło (i nie zadzwoniło, że nic nie zrobi). Przy odbiorze pan z ASO powiedział, że oni tego nie naprawiają, tylko wymieniają wszystko. Nowe czujniki w ASO kosztują... ponad 900 zł. Uśmialiśmy się serdecznie. :D

W następnych odcinkach: o tym, co robiła Matylda przez ostatnie pół roku oraz o poszukiwaniach nowego samochodu... :O

laisar - 2017-10-22, 01:11

bebe napisał/a:
Człowiek dmucha, chucha, jak dba, tak ma, po czym wysypuje się nie z tego, ni z owego taki wysprzęglik, bez żadnego ostrzeżenia. Gdybym chciał, żeby samochód psuł mi się bez ostrzeżenia, kupiłbym sobie jakiegoś używanego sztrucla za 1/3 ceny i miał mniej więcej to samo

Mniej więcej = w sztruclu więcej w mniejszym czasie, ale...

bebe napisał/a:
teraz poszły cztery kafle na przekładnię kierowniczą i tarcze

...kupno nówki to dzięki owym 2/3 jedynie odsunięcie w czasie osiągnięcia stanu sztrucla.

mekintosz - 2017-10-22, 01:12

Bebe, powoli chyba będzie trzeba zmienić Matyldę na nowszy model. Tylko poprzeczka zawieszony wysoko przez Logan Mcv.
eplus - 2017-10-22, 05:52

To chciałbyś 40 lat tylko tankować i olej zmieniać? Sprzęgło trochę szybko, ale zdarza się, ja też szykuję się do wymiany (160.000). Robisz wszystko w Aso - Twoja sprawa, ale nie żal się, że drogo i po łebkach. Tym samym schematem szedłem z Felką, wiem, co piszę, jak również temat znaczka firmowego przerabiałem, ale w drugim roku eksploatacji, nie w siódmym, z identycznym rezultatem. Myślisz, że oni rozbiorą czujnik cofania, coś polutują i 100x będą cofać, bo raz działa, raz nie? Syn kupił komplet w Auch... za ...dziesiąt zl, wczoraj wywiercił dziurki (Ty nie musisz), przeciągnął, poprosił mnie o zlutowanie (sam oczywiście dałby radę, ale to taki gest zaufania do starego ojca) - i jeździ zadowolony. A ty jak pogardzany Kopciuszek znowu do złej macochy Aso.
Ja radziłbym cenić swojego strucla, aby nie trafić na gorszego. Jak się blacharka trzyma? Bo nie chce mi się 20 stron przewijać? Tryby to łatwo wymienny złom, ale jak skorupka zrudzieje, to jest dramat - koszty kosmiczne, a wartość pudła w tym czasie leci na łeb bezpowrotnie, przy sprzedaży przyjdzie cwaniaczek z czujnikiem grubości lakieru... Jak czytam na forum, to jest to podstawowy sprzęt nawet przy odbiorze nówki w salonie... :-D :-D :mrgreen:

shrek - 2017-10-22, 06:03

Co kupujesz?
benny86 - 2017-10-22, 10:55

Kasa spora, zwłaszcza jak na markę "dla ludu", no ale skoro sam się trochę przyczyniłeś to może Duster 4x4 + mody :mrgreen:
Marek1603 - 2017-10-22, 11:24

Było przyjechać na zlot tobyśmy wymienili czujniki albo chociaż sprawdzili co jest nie tak. ;-)
DrOzda - 2017-10-22, 13:45

Bierz Lodgy, piąty rok mija i nic się nie dzieje. No trzeba będzie wymienić tarcze i klocki plus za rok rozrząd. Wczoraj stuknęło 60 kkm. Sprzęgło też pewnie przy twoim przebiegu będzie do wymiany i pewnie warto to zrobić zawczasu niż gdzieś na wakacjach 2000 km od domu ....
shrek - 2017-10-22, 13:46

W sumie wszystko mozna by bylo ogarnac.
Marek1603 - 2017-10-22, 17:44

A z soboty na niedzielę to nawet swap byśmy zrobili. ;-) :mrgreen:
piotr. z - 2017-10-22, 17:46

bebe,
a co się przekładni stało po takim przebiegu? :shock:

mekintosz - 2017-10-22, 19:44

Jednemu koledze z forum w duo młodszym stepway-u się popsuła maglownica, nie wiem czy w 2 lub 3 roku użytkowania. U mnie po wymianie wahaczy i ustawieniu geometrii też są minimalne luzy, chyba tak musi być w daciach.

Bebe, gdybyś może w końcu postanowił porzucić ASO z jego rabatami na rzecz innego, sprawdzonego warsztatu, jeszcze poza Warszawą koszt wymiany hamulców oraz ew regeneracji przekładni kierownicy byłby sporo niższy.

bebe - 2017-10-22, 21:04

mekintosz napisał/a:
Bebe, powoli chyba będzie trzeba zmienić Matyldę na nowszy model. Tylko poprzeczka zawieszony wysoko przez Logan Mcv.

Owszem, ale nie uprzedzajmy faktów... ;)

shrek napisał/a:
Co kupujesz?

Na razie nic, ale nie uprzedzajmy faktów... :)

Marek1603 napisał/a:
Było przyjechać na zlot tobyśmy wymienili czujniki albo chociaż sprawdzili co jest nie tak. ;-)

Nie wykluczone, że nie ruszę tego do następnego zlotu. :( Przez ostatnie 10 miesięcy nie miałem czasu zejść do samochodu z miernikiem i ogarnąć niedziałający mikrofon w radiu. :/

piotr. z napisał/a:
bebe,
a co się przekładni stało po takim przebiegu? :shock:

Wykryto luz za listwie przekładni kierowniczej. Objawiało się to stukami w zawieszeniu, gorszym działaniem wspomagania kierownicy oraz teoretycznie gorszym prowadzeniem w zakrętach, choć to ostatnie ciężko stwierdzić, bo ten samochód jak dla mnie zawsze w zakrętach żył własnym życiem. :| Wymieniłem, bo zwyczajnie bałem się tak jeździć.

mekintosz napisał/a:
Bebe, gdybyś może w końcu postanowił porzucić ASO z jego rabatami na rzecz innego, sprawdzonego warsztatu, jeszcze poza Warszawą koszt wymiany hamulców oraz ew regeneracji przekładni kierownicy byłby sporo niższy.

Możliwe, niestety nie znam żadnego innego, sprawdzonego warsztatu, a już na pewno nie mam czasu ni zamiaru jeździć w tym celu poza Warszawę. :/ W ASO jest drogo i tak sobie, jeśli chodzi o poziom dopieszczenia klienta, ale przynajmniej wiem, czego się spodziewać i mam w miarę wygodny dojazd, a do tego przygodę w postaci przejażdżki tzw. "dziewioną" z ciekawymi ludźmi. ;)

Marmach - 2017-10-23, 19:54

bebe napisał/a:
Możliwe, niestety nie znam żadnego innego, sprawdzonego warsztatu, a już na pewno nie mam czasu ni zamiaru jeździć w tym celu poza Warszawę. :/ W ASO jest drogo i tak sobie, jeśli chodzi o poziom dopieszczenia klienta, ale przynajmniej wiem, czego się spodziewać i mam w miarę wygodny dojazd, a do tego przygodę w postaci przejażdżki tzw. "dziewioną" z ciekawymi ludźmi. ;)

Ja to trochę dziwię się, trochę podziwiam, bo też nie wiem, gdzie samochód naprawiać, ale zazwyczaj nie naprawiam go nigdzie, tylko sam, bo na myśl o umawianiu się z ASO, dowożeniu samochodu i czekaniu na naprawę (i wszystko to za ich zaporowe ceny) wychodzi mi, że tyle samo czasu poświęcę na odkręcenie i przykręcenie tarcz, czy zlanie oleju...

mekintosz - 2017-10-23, 21:01

Nie każdy lubi, chce się bawić w siłowe brudne naprawy. Rozumiem Bebe doskonale. Kwestia serwisowania używanej kilkuletniej daci w ASO to decyzja dosyć niespotykana :)
bebe - 2017-10-23, 23:16

Marmach napisał/a:
Ja to trochę dziwię się, trochę podziwiam, bo też nie wiem, gdzie samochód naprawiać, ale zazwyczaj nie naprawiam go nigdzie, tylko sam, bo na myśl o umawianiu się z ASO, dowożeniu samochodu i czekaniu na naprawę (i wszystko to za ich zaporowe ceny) wychodzi mi, że tyle samo czasu poświęcę na odkręcenie i przykręcenie tarcz, czy zlanie oleju...

Wszystko fajnie, tylko że nie umiem odkręcać tarcz ani zlewać oleju, nie mam do tego miejsca ani narzędzi, a przede wszystkim nie mam czasu na takie zabawy. Jak wojowałem z blacharką to faktycznie terminy w ASO nie rozpieszczały, ale teraz na Puławskiej zaproponowano mi termin na za dwa dni, a i to tylko dlatego, że była obawa, że przekładnia nie dotrze na jutro. Zawsze zaczynali o 7:00 rano, chociaż chyba nigdy jeszcze nie udało mi się dotrzeć na tą pogańską godzinę, za to teraz pracują do 21:30, więc wreszcie mogę na luzaku przyjechać i odebrać. Jedyny czas, jaki tracę, to wycieczki "dziewioną" w tę i z powrotem. To jestem skłonny przeboleć.

mekintosz napisał/a:
Kwestia serwisowania używanej kilkuletniej daci w ASO to decyzja dosyć niespotykana :)

Nie mam czasu prowadzić teraz śledztwa, który to warsztat w Warszawie nie zrobi mnie w wała. :| W ASO przynajmniej znam ludzi i jakiejś wielkiej krzywdy sobie nie zrobimy. W przypadku Mazdy sprawa była prosta - był jeden, jedyny słuszny warsztat pt. Jaksa i nie było żadnej filozofii (było też o tyle łatwiej, że nie było wtedy ASO, bo oficjalnie nie było Mazdy w Polsce. :) W przypadku Dacii/Renault nie słyszałem o warsztacie z taką opinią i autorytetem.

laisar - 2017-10-23, 23:48

bebe napisał/a:
który to warsztat w Warszawie nie zrobi mnie w wała

http://www.daciaklub.pl/f...pic.php?t=11235

mekintosz - 2017-10-24, 01:48

bebe napisał/a:

Nie mam czasu prowadzić teraz śledztwa, który to warsztat w Warszawie nie zrobi mnie w wała. :| W ASO przynajmniej znam ludzi i jakiejś wielkiej krzywdy sobie nie zrobimy. ...



Sugerujesz. że ASO nie może Cie w wała zrobić ? Oczywiście łatwiej coś reklamować.. są jakieś standardy, infolinie, straszak pt Renault Polska ale nie wiem, czy na prawdę nie warto poszukać innej tańszej i nie gorszej opcji ;-) Dacie wszak nie potrzebuje kosmicznej technologii do prawidłowego serwisowania. Decyzja należy do Ciebie ;-)

PS> Kiedy uchylisz rąbka tajemnicy co kupujesz następnego ? Dacię, czy coś innego ?

benny86 - 2017-10-25, 16:36

Osobiście szukałbym warsztatu specjalizującego się w regeneracji przekładni, ale rozumiem bebe - ma z grubsza zaufanie do tego ASO, miał potrzebę załatwić to w krótkim czasie i bez wyjazdu poza miasto.
Powiem Wam nawet że nie zapłacił zbyt wiele :lol: i mówię to całkiem poważnie. W dalszej rodzinie parę lat temu był Nissan Micra, gdzie za wymianę przekładni właściciel zapłacił 5500 zł z robotą. Nie pamiętam w tej chwili czy to było w ASO czy w warsztacie niezależnym. Uwzględniając, że w Daciach wymiana przekładni to raczej incydentalny przypadek, a w w/w Micrach wada fabryczna/ typowy feler to Dacia naprawdę całkiem dobrze wypada pod względem serwisowym 8-)

bebe - 2017-10-25, 20:36

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
który to warsztat w Warszawie nie zrobi mnie w wała

http://www.daciaklub.pl/f...pic.php?t=11235

Nie mam wrażenia, że w tygodniu dojadę ode mnie w tamtą okolicę w skończonym czasie. :/ Ale do przemyślenia, i w razie czego będzie na Ciebie. ;) Zastanawiałem się nawet nad polecaną tu kiedyś Działkową, ale odpuściłem przede wszystkim ze względu na dojazd.

mekintosz napisał/a:
Sugerujesz. że ASO nie może Cie w wała zrobić ?

Oczywiście, że może, ale ufam, że nie zrobi.

mekintosz napisał/a:
PS> Kiedy uchylisz rąbka tajemnicy co kupujesz następnego ? Dacię, czy coś innego ?

Jeszcze trochę pobuduję napięcie... :)

benny86 napisał/a:
Osobiście szukałbym warsztatu specjalizującego się w regeneracji przekładni

Osobiście jestem przeciwnikiem regenerowania elementów samochodu odpowiedzialnych za skręcanie, hamowanie i ogólnie za pobyt na planecie Ziemia (opony, hamulce, zawieszenie, itp.). A skoro i tak kupowałem nową przekładnię, to robocizny wyszło raptem 400 zł, to już niech mają coś z życia. :|

laisar - 2017-10-25, 21:57

bebe napisał/a:
[dojazdy]

POW sporo zmieniła (:

bebe napisał/a:
jestem przeciwnikiem regenerowania

Bez przesady. To brzydkie słowo oznacza różne rzeczy w przypadku różnych części - zależy po prostu co naprawdę jest do zrobienia. Np wymiana zerwanej linki ręcznego to też swego rodzaju "regeneracja hamulca".

Przekładnia tak naprawdę też składa się z podzespołów, kiedyś tam złożonych w całość, z których część jest wymienna i nie trzeba ich wycinać, spawać i szlifować, żeby całość naprawić...

Chociaż oczywiście nie zawsze jest sens takiego rozbierania - jeśli roboty z tym dużo, to niższe ceny części mogą nie zrekompensować ewentualnego większego nakładu pracy.

route2000 - 2017-10-26, 10:18

Czasem regenerowane elementy są lepsze niż fabryczne i nieraz za mniejszą kasę, bo robią to dokładniej niż w fabryce tak hurtowo na taśmie montażowej. ;-)
Marmach - 2017-10-27, 19:51

mekintosz napisał/a:
Nie każdy lubi, chce się bawić w siłowe brudne naprawy. Rozumiem Bebe doskonale. Kwestia serwisowania używanej kilkuletniej daci w ASO to decyzja dosyć niespotykana :)

bebe napisał/a:
Wszystko fajnie, tylko że nie umiem odkręcać tarcz ani zlewać oleju, nie mam do tego miejsca ani narzędzi, a przede wszystkim nie mam czasu na takie zabawy.


Wszystko to rozumiem (chociaż akurat wymiana tarcz i klocków to naprawdę bułka z masłem ;-) ). Chciałem przede wszystkim powiedzieć, że nie mam czasu jeździć w tygodniu do warsztatów bo to zawsze jest 1) dojazd 2) dymanie komunikacją do pracy 3) zaległości w robocie bo pracowałem 5h, 4) dymanie komunikacją do warsztatu 5) rozpacz nad rachunkiem. Plus inwestycja w bilety ZTM, bo normalnie do pracy zawozi mnie pojazd rowerowy...

...ostatnio musiałem odwozić przez pół Warszawy motocykl do naprawy (w dodatku ze świeżo skręconą nogą), warsztat 9-18, i mam wrażenie, że wziąłem na to pół miesiąca urlopu.

...a czasami już o 17 pod warsztatami toczą się te preriowe kupki siana...

...i w efekcie bardziej mi się kalkuluje poświęcić kilka godzin w weekend...

...no ale argument o ASO 7-21 jest całkiem przekonujący.

bebe - 2017-10-27, 23:16

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
[dojazdy]

POW sporo zmieniła (:

Jeśli chodzi o dojazd w okolice Połczyńskiej, to tak, ale jeśli chodzi o dojazd z okolic do Śródmieścia, gdzie pracuję, to jednak nie za koniecznie.

laisar napisał/a:
bebe napisał/a:
jestem przeciwnikiem regenerowania

Bez przesady.

A jednak, wydaje mi się że wiem, czego jestem przeciwnikiem. :)

laisar napisał/a:
To brzydkie słowo oznacza różne rzeczy w przypadku różnych części - zależy po prostu co naprawdę jest do zrobienia. Np wymiana zerwanej linki ręcznego to też swego rodzaju "regeneracja hamulca".

Śmiem wątpić. :) "Regeneracja" to regeneracja, czyli wzięcie starej części i przywrócenie jej do stanu używalności, stylem dowolnym. Wymiana to wymiana. Nie twierdzę, że nie da się zregenerować czegośtam dobrze - ja po prostu nie chcę się o tym przekonywać, czy da się, czy niedasię.

route2000 napisał/a:
Czasem regenerowane elementy są lepsze niż fabryczne i nieraz za mniejszą kasę, bo robią to dokładniej niż w fabryce tak hurtowo na taśmie montażowej. ;-)

Czasami słońce wstaje na zachodzie
I gwiazdy z nieba sypią się jak mak...
;)

Rozumiem i wierzę, że "czasami" tak jest, ale mimo wszystko nie chcę powierzać (poczucia) bezpieczeństwa swojego i innych jakiemuś "czasami".

laisar - 2017-10-28, 01:52

bebe napisał/a:
dojazd z okolic do Śródmieścia

"Ode mnie" odczytałem jako Służew - ale POW oczywiście nie jest lekiem na całe komunikacyjne zło stolycy.

bebe napisał/a:
"Regeneracja" to regeneracja, czyli wzięcie starej części i przywrócenie jej do stanu używalności

Przekładnia kierownicza to nie jest jedna "część", więc wedle tej definicji w ogóle nie dałoby się jej "zregenerować"... Co jednak się czyni, tylko tak naprawdę mając na myśli naprawę, stylem dowolnym. Owszem, czasem rzeczywiście dosłownie regenerując któryś z elementów składowych - ale wcale niekoniecznie, bo może być to też po prostu wymiana jakichś detali.

Dlatego nie należy przesadzać (; z postponowaniem terminu "regeneracja".

(Do której jednak nie namawiam, a jedynie wyjaśniam, że sama z siebie nie jest żadnym zdrożnym druciarstwem, bo wszystko zależy od sytuacji).

benny86 - 2017-10-28, 17:08

bebe napisał/a:
Śmiem wątpić. :) "Regeneracja" to regeneracja, czyli wzięcie starej części i przywrócenie jej do stanu używalności, stylem dowolnym. Wymiana to wymiana. Nie twierdzę, że nie da się zregenerować czegośtam dobrze - ja po prostu nie chcę się o tym przekonywać, czy da się, czy niedasię.

Częściowo rozumiem, "mój" mechanik (sprawdzony bo rodzinne auta serwisuje od 1990 roku) współpracuje z firmą regenerującą przekładnie kierownicze i zdecydowałbym się tylko dlatego, że to właśnie On to poleca. Gdybym miał ofertę od kogoś "z ulicy" mocno bym się wahał, a w zasadzie chyba wolałbym dołożyć do nówki.

bebe - 2017-11-02, 23:05

W dzisiejszym odcinku - co można przyczepić do Matyldy i dlaczego przepisów przestrzegać należy, przynajmniej jeśli chodzi o gabaryty... ;) Oraz tradycyjnie już Przemyślenia Dziadka Henia na tematy niezwiązane.

Na czerwcowe Święto Długiego Weekendu postanowiliśmy wybrać się na Mazury, po kilkunastoletniej przerwie. Żeby nie było za łatwo, postanowiliśmy pojechać w dwie rodziny, ale jednym samochodem. :) Żeby w ogóle myśleć o załadowaniu się do Matyldy w 6 osób, pożyczyłem box dachowy typu "promocja w Lidlu", o pojemności bodajże 370 l. Box dla sześciu osób na 4 dni plus psiwory okazał się delikatnie za mały, na szczęście do resztki bagażnika weszła gitara w grubym pokrowcu (!) i trochę bambetli, więc w środku jechały tylko jakieś drobiazgi, ale i tak - niesmak pozostał.

Jeszcze zabawniej zrobiło się, kiedy parkowałem u przyjaciół w garażu podziemnym. :> Właściciel boxa (i identycznej MCVki) ostrzegł mnie, że MCVka + box mają w sumie ok. 205 cm. Na garażu stał jak wół znak "zakaz wjazdu pojazdów o wysokości ponad 2 m", ale uznałem, że 5 cm to nie "ponad", poza tym te znaki na pewno są z zapasem już tradycyjnie Jakoś To Będzie™. ;> I owszem, jakoś to było, do pierwszej tabliczki informacyjnej powieszonej u sufitu, która głośnym brzęczeniem łańcucha oznajmiła, że 2 m to 2 m. :> Honor i ciasnota nie pozwalały się wycofać, ale poza tabliczkami wisiały też lampy, tym razem na sztywnych patykach, i te już przy pomocy pilotów musiałem omijać. Było zabawnie niczym w programie "Megatransporty" na TVN Turbo, w 15 minut przejechaliśmy jakieś 100 m, niestety dało się tak bawić tylko do grodzi przeciwogniowej. :| Na szczęście udało się zawrócić i koniec końców stanęliśmy na innym miejscu, ale i tak było ciepło. :/

Jak wyglądają Mazury po kilkunastu latach przerwy, zapytacie? :) (Nie zapytacie, ale i tak Wam powiem. :> ) Inaczej, i nawet nie dużo gorzej.

Choć wydawało się to niemożliwe, jest jeszcze większy tłok. Rozumiem, że to długi weekend, ale i tak to był obłęd. Na wodzie było po prostu biało od żagli i tyle, może tylko trzeba było trzymać załoganta na oku w przechyle, żeby zerkał pod żaglem, czy co na kolizyjny nie idzie. Zupełnie jak lata temu, ludzie nadaj nie umią w prawo drogi i takimi pierdołami jak prawy hals nadal nikt się nie przejmuje. :> "Ciekawie" za to robiło się w kanałach i na przeczkach - wychodząc ze Sztynortu, przed wejściem do kanałku musiałem dwukrotnie odchodzić na drugi krąg :> , bo o ile dało się płynąć w rządku jeden za drugim, o tyle nieco zamieszania wprowadził dzielny skiper motorówki typu "mydelniczka", przechodząc kanałek pod prąd. :> Innym zawodnikiem, który zapadnie mi na długo w pamięć, był żeglarz natchniony, który przechodził przeczkę dwudziestometrowej szerokości pod żaglami. Co może nie byłoby takim ewenementem, ale on ją przechodził na wiatr. :> W pewnym momencie trzasnął zwrocik i zablokował całym swoim jestestwem całą przeczkę, wprowadzając chaos, zamęt i tzw. sraczkę-panikę. :>

Choć wydawało się to niemożliwe, jachty są jeszcze większe. :O Wyczarterowaliśmy Twistera 730, nie jest to mała łajba, a i tak w większości portów była jedną z mniejszych. Normą są krowy po 8-9 metrów, ale najbardziej zniszczył mnie tegoroczny hit Mazur - Maxus 33. :D Dobrze widzicie - 11 metrów po pokładzie! :O 12 osób załogi! STER STRUMIENIOWY W DZIOBIE! :D Co akurat jest fajnym pomysłem, bo bez niego ten jacht ma promień skrętu jak myśliwiec przy prędkości bojowej i nie dałoby się nim wjechać do żadnego portu. I tak z resztą się nie da, bo np. w Sztynorcie - porcie przestronnym i niemałym - kiedy stanęły dwa takie naprzeciwko siebie, praktycznie zagrodziły resztę basenu portowego i radź se człowieku. :)

Choć wydawało się to niemożliwe, na Mazurach jest jeszcze drożej! :O Znaczy, czartery, mam wrażenie, staniały - poza pływającym splendiżem typu wspomniany Maxus 33, jachty są w miarę nowe i we w miarę podobnych cenach co kilkanaście lat temu - a inflacja w miejscu nie stała. Za to śmiechowo się zrobiło, jeśli chodzi o opłaty za cumowanie. :) W pierwszym porcie, Porcie Trygorcie :) , rezolutny pan bosman krzyknął "75 zeta" i z deczka nas zatkało. Nie żeby trafiło na ubogich, ale kiedy ostatni raz byliśmy na Mazurach i w Wilkasach przyszedł do nas smutny pan portowy i zarządał za cumowanie 17,08 (z VAT), zapłonęliśmy świętym oburzem, że drożyzna! i omal nie wybuchły zamieszki. :> Na nasze wspominki, że drzewiej było taniej, pan bosman zaśmiał się tylko, że u nich to przecież jest jeden z tańszych portów - czemu naturalnie nie daliśmy wiary. Dnia drugiego zacumowaliśmy w Sztynorcie i okazało się, że miał rację. :O W Sztynorcie zapłaciliśmy 90 zeta, w cenie był prąd i kible, ale prysznice już nie. :O

Z innych śmiesznych rzeczy:

- nie ma już Zęzy w Sztynorcie! :( Znaczy, nie ma jej w tej okrutnej piwnicy. Przenieśli ją do pawiloniku w porcie. Na szczęście, kiedy wszedłem, okazało się, że środku jest ciemno, brudno i głośno, przylepiłem się do stołu i podłogi i uznałem, że klimat starej Zęzy udało się odtworzyć idealnie! ;D

- wszystkie kamieniska na Północy są okardynałkowane! :O Zaprawdę powiadam, wygląda to fajnie i nie widuje się już zawodników leżących burtą na kamieniach. Zasady rządzące tymi trójkącikami na kardynałkach znaliśmy już z zamierzchłych czasów (były wtedy w jednym miejscu na całych Mazurach), ale korzystanie z nich było strasznie trudne - czarnych trójkącików nie było widać na tle wody, a już z większej odległości to w ogóle... Dopiero trzeciego dnia odkryliśmy, że paski na patykach od kardynałek są znaczące. :D Wymyśliliśmy też zgrabny mnemonik na kardynałki wschód i zachód (północ-południe są trywialne): zachód to borgir w bułce (żółty-czarny-żółty), wschód to rurka z kremem (czarny-żółty-czarny). :) (Wcześniej wymyśliliśmy też wersję rasistowską, ale była troszkę bez sensu no i rasistowska, więc pozwolicie, że nie. ;)

- z grubsza wszędzie są widoczne ostrzegawcze światła przeciw-szkwałowe! :O Pomysł fajny, ale niestety początkowo nie doczytaliśmy, jakie mają częstotliwości i jedyne ostrzeżenie, jakie się pojawiło, zignorowaliśmy, myśląc, że to jakiś test systemu. :| Przy czym dmuchnęła taka tężejąca trójeczka i nawet się nie refowaliśmy, bo zdaniem skipera, eksperta od meteorologii i znawcy locji w jednym - nie było po co. :|

Tak czy inaczej, wszystkim (w tej liczbie tym, co pierwszy raz) bardzo się podobało i pewnie w przyszłym roku rejs powtórzymy. :]

O kolejnym dziwnym zakupie - w następnym odcinku, bo wyszła ściana tekstu. :|

Sniegu - 2020-10-24, 18:25

No i stało w dniu dzisiejszym nabyłem najbardziej zadbany używany samochód jaki widziałem w swoim życiu. Oczywiście dzięki Bartkowi i jego małżonce.
Plany na najbliższą przyszłość jako, że jest to auto od Bebe są mocno ograniczone ze względu na to że w sumie brakuje matyldzie czarnych szyb owiewek na przednich szybach, ewentualnie jakieś alu . Bo ma naprawdę wszystko co bym mógł chcieć mieć w aucie.
Z ciekawostek rwf nie skasował do końca przedniego fotela pasażera na biedę może ktoś tam jechać kto jest w miarę szczupły.

Marek1603 - 2020-10-25, 19:21

Gratulacje i zadowolenia.
mekintosz - 2020-10-26, 21:35

Zostaje w klubie :)
Sniegu - 2020-10-28, 04:37

Obecnie brak czasu nawet na jakąś obszerną relację foto ale miejmy nadzieję że się to w końcu unormuje i coś ogarnę.
laisar - 2020-10-28, 11:08

Gratulacje dla nowego nabywcy, ale publika czeka ze wstrzymanym oddechem także na wieści o nowym nabytku bebego...
Marek1603 - 2020-10-29, 06:45

laisar napisał/a:
ale publika czeka ze wstrzymanym oddechem także na wieści o nowym nabytku bebego...


Tak, tak, tak. Czekamy Bartku.

bebe - 2020-11-02, 00:48

laisar napisał/a:
Gratulacje dla nowego nabywcy, ale publika czeka ze wstrzymanym oddechem także na wieści o nowym nabytku bebego...

Nie Dacia, więc nie wiem, czy jest sens. :)

No i na pewno nie tutaj. Myślałem, żeby Sniegu sobie przejął ten wątek i w nim kontynuował temat Matyldy, o ile naturalnie będzie miał ochotę. Ze swojej strony mogę zaoferować podsumowanie (krótkie! :> ) ostatnich trzech lat Matyldy i ewentualnie zdjęcia z ostatniej, przedsprzedażowej sesji zdjęciowej - o ile nowy właściciel wyrazi zgodę oraz ochotę.

laisar - 2020-11-02, 01:04

bebe napisał/a:
Nie Dacia, więc nie wiem, czy jest sens

Chodziło mi po prostu o informację co to jest, a nie koniecznie o kolejny temat pamiętnikowy... Zmiana danych w profilu załatwiła pierwszą sprawę (gratulacje!), natomiast nie przekreśla to oczywiście możliwości skorzystania z drugiej, gdybyś tylko miał ochotę - jesteśmy gościnni i są już precedensy (:

bebe napisał/a:
Ze swojej strony mogę zaoferować podsumowanie

Tak!

bebe napisał/a:
Myślałem, żeby Sniegu sobie przejął ten wątek i w nim kontynuował temat Matyldy

Chyba jednak lepiej, żeby założył własny, a w pierwszych słowach swojego lis...wątku podał po prostu link do Twojego.

Marek1603 - 2020-11-02, 09:20

Bartku, dawaj co tam nabyłeś, a nie ściemniaj. :mrgreen:
Prezes - 2020-11-02, 11:05

Marek1603 napisał/a:
Bartku, dawaj co tam nabyłeś, a nie ściemniaj.


Idąc za profilowymi danymi :mrgreen:

Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004

Sniegu - 2020-11-02, 19:59

bebe napisał/a:
laisar napisał/a:
Gratulacje dla nowego nabywcy, ale publika czeka ze wstrzymanym oddechem także na wieści o nowym nabytku bebego...

Nie Dacia, więc nie wiem, czy jest sens. :)

No i na pewno nie tutaj. Myślałem, żeby Sniegu sobie przejął ten wątek i w nim kontynuował temat Matyldy, o ile naturalnie będzie miał ochotę. Ze swojej strony mogę zaoferować podsumowanie (krótkie! :> ) ostatnich trzech lat Matyldy i ewentualnie zdjęcia z ostatniej, przedsprzedażowej sesji zdjęciowej - o ile nowy właściciel wyrazi zgodę oraz ochotę.

Bartek dawaj zdjęcia bo ja nawet z paczką mam problem żeby ogarnąć. Normalnie ręce opadają.
Ja już 3 dzień zamawiam folie do przyciemniania szyb.
Bartek Matylda zawsze będzie waszą taka prawda, została w klubie, tak samo jak wy macie zawsze otwarte drzwi w Wieluniu.

Marek1603 - 2020-11-03, 07:13

Prezes napisał/a:
Marek1603 napisał/a:
Bartku, dawaj co tam nabyłeś, a nie ściemniaj.


Idąc za profilowymi danymi :mrgreen:

Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004


Jak pisałem to jeszcze nie było.

bebe - 2020-11-20, 03:51

No i tak to, znowu powiedziałem, że zrobię, i nie zrobiłem. :( Trochę mnie wymemłał przez ostatnie tygodnie covid, ale wiadomo - złej baletnicy przeszkadza nawet płukanie okrężnicy. :> Postaram się przybliżyć ostatnie trzy lata Matyldy i okolic.

Po wakacjach 2017, korzystając z faktu że wreszcie weszły przepisy dotyczące trzeciej tablicy rejestracyjnej, kupiłem bagażnik rowerowy na hak - Inter Pack Viking 3. Bagażnik jak bagażnik, po uchyleniu bagażnika nawet dawało się nieco otworzyć drzwi i coś wrzucić/wyciągnąć. Ale podczas kupowania w oczy mi się rzucił genialny wynalazek - do tej linii bagażników można było sobie dokupić pasującą skrzynię, założyć ją zamiast szyn pod rowery i tym samym zrobić z MCVki 7-mioosobowego sedana. :D I nawet na parking podziemny dałoby się wjechać, być może. ;) Niestety skrzynia musi być dedykowana, a te dedykowane miały jakąś śmieszną pojemność rzędu 300 litrów. :/

Jesienią 2017 pojechałem sam jeden z Młodą do agroturystyki w okolicach Żywca, a to celem tropienia wilków. :O Było o tyle śmisznie, że zaraz za Węgierską Górką, już na dróżce do agroturystyki (znaczy, jeszcze parę km...) zaczął się znienacka śnieg, a my naturalnie bez łańcuchów, w środku nocy, pełni dobrych chęci... :> Na pierwszym podjeździe spotkaliśmy ekipę w SUVie w poprzek drogi, zmierzającą na tą samą imprezę. :) Powiedzieli, że jak chcemy to możemy spróbować, oni zsunęli się tyłem/bokiem ostatnie kilkaset metrów i dzwonią po organizatorów. Młoda oczywiście uniosła się honorem, że co, dacia nie podjedzie?! jedź, tata! i zaczęliśmy walkę z materią. Dopóki było się jak napędzić na równym, to nawet jakoś to szło, niestety w połowie góry był zakręt typu agrafka i tam musieliśmy zwolnić i zasadniczo stanęliśmy. Na szczęście dało radę jeszcze się bujać w tył i w przód, tak bujając się ustawiliśmy się do wyjścia z zakrętu, trochę wygryźliśmy śniegu pod kołami i... poszło. :O Dalej było jeszcze zabawniej, bo same podjazdy więc nie było mowy o zwalnianiu, ale też zakręty, więc drzeć na pełnej było straszno. ;) Na koniec wpadliśmy na górę z hukiem silników, gdzie stały same terenówki 4x4 i ekipa właśnie wsiadała jechać po tych, co na dole. :)

Wypadliśmy też sobie w 6 osób do Wrocławia na koncert najwspanialszego zespołu świata - Steve'n'Seagulls! :)

Na święta Matylda dostała biżuterię! ;) Łańcuchy, wreszcie.

Ferie 2018 znowu w Bukowinie Tatrzańskiej. Tym razem bez przygód żadnych.

Jakoś na wiosnę Młoda wkręca się we wspinaczkę. :> Będzie to miało wpływ na późniejsze kierunki wypraw, a konkretnie - odwożenie jej na obozy wspinaczkowe. :|

Długi weekend majowy 2018 - znienacka wpadamy na pomysł, żeby zwiedzić sobie nieco Europy. Rezerwując noclegi ma bieżąco wychodzi nam wycieczka Warszawa - Polanica Zdrój - Praga - Wiedeń - Żory - Warszawa. :) Dacia pożera owe transkontynentalne dystanse bez jęknięcia. Można powiedzieć, że jaka szlachta, taki grand tour. :>

Nejšpinavější auto na Malé Straně! :)


W weekend bożocielny 2018 znowu Mazury, tą samą ekipą co poprzednio i z tym samym bagażnikiem dachowym. :) Tym razem bierzemy nowiutki jacht, więc nie ma atrakcji w stylu paw w umywalce, udaje nam się znaleźć jeszcze droższą keję niż w zeszłym roku! :D

W wakacje nieco odwożenia Młodej w różne części Polski, głównie - na Jurę, gdyż wspinaczka. Korzystamy z okazji i zwiedzamy (bez Młodej) jak wściekli, w tym Katowice i okolice, z noclegiem na obłędnym Nikiszowcu! Łapiemy się na zwiedzanie Spodka i kopalni Guido. Matylda smyrga niestrudzona po całym południu Polski.

Tuż po wakacjach stwierdziłem, że mam odrobinę dość życia w tym smutnym jak pipa kraju, i jak chcę móc spojrzeć kiedyś Młodej w oczy i nie musieć nimi świecić przy pytaniu "a co tata zrobiłeś, żeby było normalnie?" - i wstąpiłem do Partii Razem. :) Tym samym Matylda staje się tajną bronią pionu logistyki Oddziału Warszawskiego, i już jesienią, podczas wyborów samorządowych, ma okazję zabłysnąć na linii frontu! :D Okazało się bowiem, że gdzieś się zawieruszył zaklepany wcześniej dostawczak, a z drukarni trzeba odebrać i do tajnej siedziby zawieźć kilka europalet (3 tony...) gazetek wyborczych. Zjechało się do drukarni nieco ludzi z osobówkami, żeby uratować sytuację. Na widok MCVki pan magazynier z drukarni zrobił "hmm", na co powiedziałem, że tak, gdyby nie wzrost tej palety, to można by ją wstawić bez rozpakowywania, widlakiem, do środka. A potem obrócić i wstawić drugą. :) Towarzystwu nieco opały szczeny, a potem jeszcze rzuciłem, że wagowo również nie byłoby problemu, bo 700 kg ładowności. :) (Jedna paleta to było trochę ponad 300 kg, więc konieczny byłby idealnie sferyczny kierowca w próżni, ważący 0 kg, ale co tam. ;) Koniec końców przerzucamy trochę ponad 500 kg gazetek, biorę jeszcze niemałego kolegę i jedziemy do centrum. Matylda skręca i nawet hamuje, aczkolwiek czuć delikatny moment zadumy przy wciśnięciu hamulca. :/ Na szczęście noc jest ciemna, ruch jest żaden, dajemy radę, a Matylda ratuje wybory (no, troszkę :) !


Ferie 2019 w końcu gdzie indziej - Szklarska Poręba! :) Jeździmy Matyldą po Zakręcie Śmierci i okolicznych, nieco mniej niebezpiecznych Zakrętach Złego Samopoczucia. ;)

W czerwcu 2019 pomagamy z Matyldą organizować Paradę Równości, niestety show jej kradnie inszy pojazd. :( Jako zadanie bojowe dostaję przywieźć (a po paradzie odwieźć) z wypożyczalni tzw. dokę z paką :) , czyli wielozadaniowy pojazd budowlano-dostawczy, składający się z doki (podwójnej kabiny) oraz platformy ładunkowej, z uwagi na dokę wystającej poza tylną oś na ponad dwa i pół metra (!). :O Jeżdżenie czymś takim w ruchu miejskim i łamanie się przy parkowaniu - to był obłęd. :)

W wakacje znowu sezon na odwożenie Młodej w Jurę na obozy wspinaczkowe i zwiedzanie, czego się da. Tym razem naszą ofiarą pada Byczyna - jedno z "polskich Carcassonne" - i tutaj wpadamy na szatański pomysł, żeby zdobyć Koronę Polskich Carcassonne. :> (Inne "polskie Carcassonne" to Szydłów, który padł jeszcze podczas tego samego wyjazdu, a także Chełmno, Paczków i Biecz.) Ofiarą zwiedzania padło także Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku i Muzeum Instrumentów Ludowych w Szydłowcu - polecam!

Wpadamy też do Augustowa - w odwiedziny do Młodej na obozie harcerskim. Jest nieco darcia po leśnych ścieżkach w poszukiwaniu obozu. :)

Kilka wrześniowych nocy Matylda spędza znowu w służbie Razem, tym razem podszywając się pod wóz tzw. Brygady Torowo-Przystankowej. ;) Jeździmy w kilka osób ubranych dla niepoznaki w kamizelki odblaskowe po Warszawie i na wyznaczonych (przez ZDM) kładkach dla pieszych wieszamy/zdejmujemy gigantyczne bannery z Potężnym Duńczykiem. ;)

W październiku jedziemy pod Drohiczyn do prywatnego rezerwatu, uczyć się robić barcie leśne. :O Nad rzekę prowadzi niepubliczna droga, która aż prosi, żeby na niej przycisnąć i delikatnie odciążyć tylną oś w zakręcie. :> Matylda idzie jak po szynach, aczkolwiek dziewczęta mają za złe. :>


Na ferie 2020 jedziemy w Beskid Śląski - do Rajczy. Strasznie fajna okolica narciarsko i zwiedzalniczo. Podczas wycieczki do Czech przydają się wreszcie łańcuchy! Niestety, zakładanie łańcuchów w śnieżycy, w śniegu po pachy okazało się dużo mniej zabawne, niż przypuszczałem. :> Na łańcuchach Matylda idzie jak fściekła.

Latem covid wszędy. Pomagamy znajomemu w transporcie materacyka. :) Jakoś wtedy okazuje się, że prawe siedzisko pasażera zacięło się na amen, ale też nie mieliśmy za bardzo ochoty na łamanie tego materaca, bo by się poniszczył.


Na wakacje jedziemy z duszą na ramieniu i z rowerami - znowu w Beskid Śląski, tym razem do Międzyrzecza. Okolica również latem jest genialna, jeździmy i zwiedzamy jak wściekli, Matylda wozi nas wszędzie.


Jakoś na wyjeździe wakacyjnym odzywa się Śniegu, czy nie planuję sprzedaży Matyldy. W sumie nie planuję, ale że mam asertywność "0" ;), to zaczynam z Najwspanialszą Z Żon dyskusję o tym, co po Matyldzie. O tym pewnie jeszcze będzie w osobnym wątku.

Po wakacjach zapada decyzja, że sprzedajemy. Robimy z Młodą ostatnią sesję zdjęciową Matyldy. :(











Po dwóch godzinach walki udaje się w końcu rozwikłać tajemnicę żółtej ciżemki, znaczy, zaciętego prawego siedziska. W tym zamku siedziska tkwiły otóż patysie od nutelli, jakieś naklejki, oraz MONETA PAMIĄTKOWA W PLASTIKOWYM ETUI. :> Po wyciągnięciu tego wszystkiego i opierdzieleniu Młodej z góry na dół - siedzisko zaczęło działać jak złoto. :>

W połowie października, rzutem na taśmę jedziemy do Kielc po służbowy samochód NZŻ. W następny weekend po Matyldę przyjeżdża Śniegu.

Tyle. :)

Przez 10 lat Matylda przewiozła nas przez trochę ponad 150 000 km, po niemałym kawałku Polski i Europy, pomagając przy tym budować europejskie państwo dobrobytu. ;) Dziękuję. :)

laisar - 2020-12-01, 21:50

Relacja z dalszego życia teraz już Snieżnej Matyldy - w nowym temacie:

http://www.daciaklub.pl/f...pic.php?t=19465


A o nowym pojeździe Bebego - w kolejnym: http://www.daciaklub.pl/f...pic.php?t=19448
.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group