DACIA Klub Polska
Forum Dyskusyjne Użytkowników DACII

Zakup Dacii - Używany Duster - brak

zdzisiu27 - 2011-07-01, 15:33
Temat postu: Używany Duster - brak
Z powodów finansowych przekładam zakup Dustera... i tak sobię patrzę po ogłoszeniach motoryzacyjnych, ot choćby na pewnym serwisie aukcyjnym:
http://tinyurl.com/dacia-allegro
Używanych Dusterów zero.
Są jakieś powypadkowe, ewentualnie demo (prawie w cenie nówki!)
I tyle.

To chyba dobre auto jest :-) ?

benny86 - 2011-07-01, 15:39

A kto sprzedaje roczny samochód, jeżeli nie miał żadnych przygów wypadkowych? Nawet firmówki jeżdżą z reguły te 2-3lata minimum...
zdzisiu27 - 2011-07-01, 15:57

Liczyłem, że komuś się nie spodoba :-)
mekintosz - 2011-07-01, 16:18

benny86 napisał/a:
A kto sprzedaje roczny samochód, jeżeli nie miał żadnych przygów wypadkowych? Nawet firmówki jeżdżą z reguły te 2-3lata minimum...


Ja kupilem roczne Sandero z Polskiego Salonu z Warszawy - poprzedniemu wlascicielowi urodzilo sie dziecko i Twierdzil, ze sie nie pomiesci. Kupil Renault Fluence - niby mial byc odpowiedniejszy.

matucha - 2011-07-01, 16:20

U nas na forum ktoś sprzedaje.
benny86 - 2011-07-01, 16:23

mekintosz, już kilkukrotnie o tym rozmawialiśmy - takie oferty to raz na X czasu się zdarza. Wystarczy popatrzeć ile jest ofert krajowych,bezwypadkowych sandero czy logana ph II od I właściciela...
Seal - 2011-07-01, 20:27

No jak się pojawi VAN Dacii to może ktoś po roku zrezygnuje z Dustera a tak to na razie nie ma na co się zamienić :mrgreen:
mrówa - 2011-07-01, 20:29

Seal napisał/a:
No jak się pojawi VAN Dacii to może ktoś po roku zrezygnuje z Dustera a tak to na razie nie ma na co się zamienić

Tyż prowda.

Rysiob - 2011-07-02, 19:00

Jest zdecydowanie za wcześnie na używane Dustery. To po prostu naprawdę dobrze zaprojektowany samochód i nic dziwnego, że ludzie nie chcą się go pozbywać. Ma praktyczne i przestronne wnętrze, najważniejsze elementy wyposażenia, prostą konstrukcję, skuteczny napęd (nie zacznie piszczeć kontrolkami jak zjedzie się na polną drogę :P), no i ma masywną sylwetkę, dzięki której wygląda po 1) na droższe niż jest, po 2) można nim zadawać szyku na ulicy :>
Ula i Krzyś - 2011-07-02, 19:16

My też na początku patrzyliśmy za używanym Dusterem. Ofert mało. Przede wszystkim powypadkowe, albo sprowadzane. A jak jakiś z Polski to cena zbyt wysoka w stosunku do nowego. Poza tym nacieliśmy się oszustów na otomoto.pl i allegro. Uważajcie na takie teksty: mieszkam w anglii, chce sprzedać samochód, bezwypadkowy, cło i transport płaci sprzedawca..., wpłać kasę to Ci go prześlę... i takie tam podobne brednie po angielsku, albo pseudo polsku. Mega oszustwo - poszukajcie na necie, full jest rozżalonych ludków którzy wpłacili kasę i ... dostali figę z makiem. Frajerzy??? Sami oceńcie...:) My na szczęście od razu się zorientowaliśmy.
mrówa - 2011-07-02, 19:27

Ula i Krzyś napisał/a:
Mega oszustwo - poszukajcie na necie, full jest rozżalonych ludków którzy wpłacili kasę i ... dostali figę z makiem. Frajerzy??? Sami oceńcie...:)

http://www.daciaklub.pl/f...paypal&start=15

Jarosław P - 2011-07-02, 21:27

Nie ma i na razie nie będzie , bo kto sprzeda prawie nowe autko po to tylko żeby stracić ok 30 % z ceny ? Tak samo jest w przypadku sandero i logana . To wszystko co jest w ogłoszeniach otomoto to sprowadzany wyklepany i wypierdziany szrot od helmuta.
Decyzja nalezy do kupującego albo nówka albo dużo tańszy szrot.

Stepway - 2011-07-02, 21:55

Przy obecnych możliwościach kredytowania (nawet 10lat!), ilości banków i ofertach, może warto zdecydować się na nówkę? Moim zdaniem, wystarczy czysta historia, to jedyne ograniczenie formalne :)
PiotrWie - 2011-07-03, 12:31

Stepway napisał/a:
Przy obecnych możliwościach kredytowania (nawet 10lat!), ilości banków i ofertach, może warto zdecydować się na nówkę? Moim zdaniem, wystarczy czysta historia, to jedyne ograniczenie formalne :)

Tyle że niestety trzeba brać pod uwagę fakt, że razem z oprocentowaniem zapłacisz drugą cenę samochodu, fakt że nie od razu a w ciągu kilku lat.Nierozbite i niewadliwe Logany można kupić w Niemczech - tam wielu ludzi po trzech- czterech latach wymienia na nowy, ale trzeba jechać samemu bo handlarz tego nie sprowadzi - ceny używanych samochodów w Niemczech są wyższe niż w Polsce :-D więc jak doliczyć wszystkie opłaty i koszt wyjazdu to się nie opłaca - chyba że ktoś i tak jest w Niemczech (pracuje, studiuje itp)- wtedy może to mieć sens

Stepway - 2011-07-03, 18:07

PiotrWie napisał/a:

Tyle że niestety trzeba brać pod uwagę fakt, że razem z oprocentowaniem zapłacisz drugą cenę samochodu, fakt że nie od razu a w ciągu kilku lat.


To jest oczywiste. Nic nie ma za darmo. Można odkładać parę lat, a można udać się do banku. Parafrazując znane powiedzenie - czasem warto zapłacić podatek od swoich marzeń, dodajmy - ich realnego spełnienia :)

Jeżeli robi się to z głową, to spłaca się wcześniej.

Kwestia podejścia, sumienności i uprzedzeń.

laisar - 2011-07-04, 19:10

PiotrWie napisał/a:
razem z oprocentowaniem zapłacisz drugą cenę samochodu

No bez przesady - tak na szybko: kredyt 40 kzł na 5 lat to rata 902 zł w RCI.

Czyli sumarycznie: 54 tys. - mniej niż 140% ceny początkowej.

Owszem, to wciąż sporo - ale raz, że bez wkładu własnego, dwa, że RCI nie jest zbyt tani, a trzy, że jednak ma się już czym jeździć...

(A np wkład też jest ważny: 1/4 ceny zmniejsza ostateczny narzut do 33%, a połowa - do 20%).

benny86 - 2011-07-04, 19:22

laisar napisał/a:
a trzy, że jednak ma się już czym jeździć...

Otóż to, u mnie nowy wóż pojawił się rok szybciej niż planowałem. Po prostu lepiej płacić większe odsetki (w sensie odsetkiod większej kwoty udzielonego kredytu) niż pakować kasę w remonty/naprawy pełnoletniego już samochodu, który docelowo i tak stanie się niebawem surowcem dla naszych maszynek do golenia :mrgreen:

PiotrWie - 2011-07-04, 20:30

benny86 napisał/a:

Otóż to, u mnie nowy wóż pojawił się rok szybciej niż planowałem. Po prostu lepiej płacić większe odsetki (w sensie odsetkiod większej kwoty udzielonego kredytu) niż pakować kasę w remonty/naprawy pełnoletniego już samochodu, który docelowo i tak stanie się niebawem surowcem dla naszych maszynek do golenia :mrgreen:

Z punktu widzenia czysto ekonomicznego nie jest to prawdą - jęśli nie jeździmy 60 - 70 tkm rocznie to nawet przy taniej marce jaką jest Dacia największym kosztem utrzymania samochodu jest utrata wartości - przez pierwsze trzy lata ok 50%. Trzeba mieć wyjątkowego pecha żeby w używane auto wkładać rocznie po 8 - 9 tysięcy w naprawy - ja przynajmniej takiego samochodu jeszcze nie miałem. Oczywiście są inne plusy - większe prawdopodobieństwo niezawodności, przyjemniej się jeździ itp. Ale podchodząc czysto ekonomicznie to znacznie tańsze jest utrzymanie dwóch 10 letnich aut - a prawdopodobieństwo że się naraz zepsują może jest i mniejsze niż zepsucia się nowego samochodu. Nowe auto opłaca się ekonomicznie przy założeniu co najmniej 10-letniej eksploatacji ( co nie znaczy że uważam że nie warto kupować nowych samochodów - tyle że nie ze względów ekonomicznych

laisar - 2011-07-04, 21:37

Auto w zasadzie nigdy nie jest dla właściciela / użytkownika opłacalną inwestycją, więc ze względów czysto ekonomicznych najbardziej opłaca się nie mieć auta w w ogóle.

Tyle że część parametrów (np wygoda, szybkość, pakowność, bezpieczeństwo, dostępność) jednak nie przekłada się bezpośrednio na czystą ekonomię, a jeszcze w dodatku jest różna dla różnych osób...

benny86 - 2011-07-04, 21:41

PiotrWie napisał/a:
Z punktu widzenia czysto ekonomicznego nie jest to prawdą - jęśli nie jeździmy 60 - 70 tkm rocznie to nawet przy taniej marce jaką jest Dacia największym kosztem utrzymania samochodu jest utrata wartości - przez pierwsze trzy lata ok 50%

Ok, ale fizycznie tych pieniędzy nie trzeba wykładać z co miesięcznych dochodów, a poza tym jeśli kupuję nowe auto to z myślą żeby pojeżdzić te 8-10 lat przy przebiegach kilkunastu tysięcy km rocznie, Poza tym tak jak piszecie, nie zawsze chodzi o kasę a o pewność i neizawodność, że np. w zimowąnoc przy -25st wsiadam i jadę

toon - 2011-07-04, 23:04

Potencjalnym kredytobiorcom polecam rozejrzeć się za zwykłym konsumenckim kredytem na dowolny cel. Miałem to szczęście w nieszczęściu (konflikt mbank vs dealer), że w akcie poszukiwania innych rozwiązań trafiłem na coś w stylu promocji rrso 9,9% w fortis bank. Żadnych dodatkowych kosztów, prowizji, ubezpieczeń, płatnych rorów, itp, a w danym momencie było to tańsze niż jakikolwiek kredyt typowo samochodowy. Poza tym nie ma przewłaszczenia, nie ma latania do wydziału komunikacji, nie ma obowiązku wykupu AC. Za to jest własna daćka :-)
Piotrek721015 - 2011-07-05, 05:30

Ekonomia ekonomią, a posiadanie nowej Daci - bezcenne :mrgreen:
PiotrWie - 2011-07-05, 07:35

Dlatego też napisałem że nie jestem przeciwnikiem kupowania nowych samochodów, ale jak ktoś pisze że kupił nowy żeby oszczędzić pieniądze wydawane na naprawy starego to znaczy że nie umie liczyć - nigdy na naprawy starego nie wydamy tyle co na obowiązkowy serwis i ubezpieczenie nowego. Nowe auto kupujemy bo nas na to stać.
tweeciak - 2011-07-05, 08:01

PiotrWie napisał/a:
Dlatego też napisałem że nie jestem przeciwnikiem kupowania nowych samochodów, ale jak ktoś pisze że kupił nowy żeby oszczędzić pieniądze wydawane na naprawy starego to znaczy że nie umie liczyć - nigdy na naprawy starego nie wydamy tyle co na obowiązkowy serwis i ubezpieczenie nowego. Nowe auto kupujemy bo nas na to stać.


Po czesci masz racje, ale ja bym sie nie odwazyl kupic "diesela" nawet z przebiegiem 10 tys-z zalozeniem ze samochod kupuje "na lata".Ja kupilem nowy...bo chcialem miec pewnosc ze jest w idealnym stanie technicznym-a nie dlatego ze mnie bylo stac. NOWY to nowy. WIdzialem jak samochody mozna do sprzedazy przygotowac, co sie z nimi robi...a ja jestem "wzrokowcem"..i pewnie rozsadek by nie wygral z oczami.
Nigdy nie wiadomo jak byl "traktowany"-np turbine mozna zajechac bardzo szybko. Z drugiej strony-nie wydawalo by Ci sie podejrzane ze ktos sprzedaje ...roczny...lub polroczny samochod i traci na nim ok 30 proc?
TY bys sprzedal kupiony rok temu samochod?

pozdrawiam
Tweeciak

mrówa - 2011-07-05, 08:38

tweeciak napisał/a:
Ja kupilem nowy...bo chcialem miec pewnosc ze jest w idealnym stanie technicznym-a nie dlatego ze mnie bylo stac. NOWY to nowy. WIdzialem jak samochody mozna do sprzedazy przygotowac, co sie z nimi robi...

I o to głównie chodzi :!: A spokój duszy podczas jazdy, że nic nie nawali, nie rozleci się w najmniej spodziewanym momencie - bezcenne.

Piotrek721015 - 2011-07-05, 08:53

Każdy samochód to skarbonka. Czy nowy, czy stary. Każdy kupuje jak mu wygodniej. Jeden bo chce tanio kupić, drugi bo che mieć nowy. Dziś auto to już nie inwestycja jak za komuny. Mamy demokracje, więć jak ktoś chce wydać kasę na nowe auto to ma takie prawo i ma prawo na nim stracić przy odsprzedaży. Ale nie wieżę w cuda, że ktoś kupił nowy samochód i po pół roku go sprzedaje, aby zrobić komuś prezent tracąc ok. 30 proc. ceny zakupu. Takie cuda to tylko w Erze. No iprzysprowadzaczach z zachodu. Prawie nówki nie śmigane za pół ceny. :-)
Stepway - 2011-07-05, 09:03

Są tacy, którzy nigdy nie kupią używanego samochodu. Z częścią argumentów można się zgodzić, a część nie potrafi się nawet sama obronić. Są również i zwolennicy aut nowych i również oni dowodzą słuszności swoich decyzji stwierdzeniami, które wydają się wyolbrzymione.

Patrząc w naszym, konkretnym przypadku, z punktu widzenia osoby, która założyła temat - wydaje się, że jednym z rozsądniejszych rozwiązań ku spełnieniu chęci (marzenia?) posiadania Daćki jest zapoznanie się i porównanie ofert banków. Jak słusznie Koledzy mówią, można znaleźć perełkę jak Fortis, można dokonać wpłaty, można negocjować furtkę by dokonać w przyszłości spłaty samych rat kaptiałowych... Jest taki gąszcz, tak zróżnicowanych ofert, że czasem mam wrażenie, że wybór właściwej opcji jest trudniejszy od wyboru samochodu...

Pozwolę sobie jeszcze na klasyczny OffTopic:

IMHO domyślam się skąd biorą się niechęci do banków. Zawód, że pomimo zarobków rzędu 3-5tyś "na rękę", banki nie traktują klienta poważnie. Przykład z życia. Kolega długo przed wakacjami, zainteresował się tematem kart kredytowych. Moim zdaniem, jeżeli potrafi się korzystać z głową, w myśl zasady - nie ma nic za darmo, można zawsze "coś" zyskać. Spełnił wszystkie wymagania, dostarczył dokumenty i... dostał odmowę. W zeszłym miesiącu, postanowił że na 20% kosztów remontu mieszkania będzie chciał zaciągnąć kredyt gotówkowy. Odmowa.

Po szybkiej analizie, okazuje się, że nic w tym dziwnego. Może i zarabia 5tyś, ale na papierze widnieje pół etatu i 800zł. Teraz wiesza psy i odradza "niepoważny bank".

Na kredyty psioczą ci, którzy nie potrafią zrozumieć że biorąc kredyt przyspiesza się swoje cele, kosztem prowizji, ubezpieczeń na dzieńdobry. Do tego dochodzi brak elementarnej wiedzy co to jest ratą kapitałową, a co odstetkową. Przykładowo mając kredyt, z ratą w wysokości 600zł, do spłaty 7 lat, niektórzy liczą np.cenę pojazdu 600x84m-c=~50tyś :mrgreen: mówiąc do tego, że przecież do spłaty zostało jeszcze tyyyle kasy... dziwny sposób.

Psioczą ci, którzy sądzą że można wykiwać bank, że można coś ugrać.

Psioczą ci, którzy pamiętają "dawne czasy" i nie do końca zrozumieli czym jest kapitalizm, czym jest prawo wolnego rynku.

Sam jadę na wózku, jakim zwie się kredyt. Mieszkanie w M3 teściów, z żoną, z dwójką dzieci i "kochanymi rodzicami" nie było nigdy szczytem wygody. Mieszkanie, ciasne, ale własne - kredyt, remont i urządzenie go - kredyt, samochód - kredyt, wakacje - kredyt, edukacja - kredyt, nagłe potrzeby (choroba) - kredyt... Dla jednych ryzyko, dla mnie przyspieszenie marzeń, rozwój i polepszanie bytu rodziny i swojego.

Może, gdybym mógł odkładać każdą ratę na lokatę, to za 20lat miałbym super wypaśne życie.

Nie wiem ile pożyję, a życie na emeryturze może okazać się zgoła innym, niż sobie wyobrażałem. Cieszę się młodością, wolnością, rozwijam się i myślę pozytywnie.

Każdy jest kowalem swego losu.

PiotrWie - 2011-07-05, 09:09

tweeciak napisał/a:

Po czesci masz racje, ale ja bym sie nie odwazyl kupic "diesela" nawet z przebiegiem 10 tys-z zalozeniem ze samochod kupuje "na lata".Ja kupilem nowy...bo chcialem miec pewnosc ze jest w idealnym stanie technicznym-a nie dlatego ze mnie bylo stac. NOWY to nowy. WIdzialem jak samochody mozna do sprzedazy przygotowac, co sie z nimi robi...a ja jestem "wzrokowcem"..i pewnie rozsadek by nie wygral z oczami.
Nigdy nie wiadomo jak byl "traktowany"-np turbine mozna zajechac bardzo szybko. Z drugiej strony-nie wydawalo by Ci sie podejrzane ze ktos sprzedaje ...roczny...lub polroczny samochod i traci na nim ok 30 proc?
TY bys sprzedal kupiony rok temu samochod?

pozdrawiam
Tweeciak

Roczne auto zawsze jest podejrzane - z powodu chęci wymiany ludzie sprzedają auta przynajmniej 3-4 letnie, z mniejszym oporem kupiłbym auto 15 letnie niż roczne. Samochód używany można kupić dobrze albo tanio - ja zawsze wychodziłem z założenia że chcę dobrze i oprócz jednego zawsze udawało mi się to zrobić.
Strach przed samochodami używanymi bierze się z ogromnej ilości złomu samochodowego przywożonego przez handlarzy do Polski - zawsze bierzmy pod uwagę że sprawny używany samochód w de kosztuje więcej niż w Polsce - więc to co sprowadzają to pojazdy z ogłoszeń " nur fur export" Jak kupowałem Audi w Monachium na placu dla Niemców to był przygotowany do sprzedaży - wymieniono zużyte części, płyny eksploatacyjne, 10-letnie auto miało rękojmię na pół roku - a sprzedający nie wiedział że pójdzie za granicę, mógł kupić ktokolwiek. Jak przywiozłem wszyscy mówili że przepłaciłem - a potem pytali czemu się nie psuje ( zrobiłem 110tkm w 6 lat i poza częściami eksploatacyjnymi miałem tylko pompę paliwa do wymiany), sprzedałem go znajomemu który zrobił jeszcze 100tkm bez większych problemów.
Ogólnie chodziło mi o to że jak się kupuje auto nowe to trzeba się liczyć z kosztami a nie uważać że już nic poza paliwem - Lagunę kupiłem jako nową początkowo dla celów służbowych więc od razu musiałem liczyć koszty - a potem liczyłem już z przyzwyczajenia - i jak wynika z tabelki w komputerze po 12 latach średni roczny koszt utrzymania (bez paliwa, z wliczeniem utraty wartości to ok 9000 zł.( samochód prawie bezawaryjny, przez 12 lat spalił się silnik nawiewu klimatyzacji, była wymiana alternatora, poza tym - wymiana przednich amortyzatorów - trochę gumek w zawieszeniu, regeneracja rozrusznika, reszta - to czysto eksploatacyjne - filtry, klocki, paski, raz zmieniłem tarcze hamulcowe przód, bębny nie ruszane), żaden z używanych samochodów jakie miałem nie miał takich kosztów - liczę że Dacia będzie miała mniejsze bo ma niższą wartość wyjściową. :-D

laisar - 2011-07-05, 10:14

PiotrWie napisał/a:
jak ktoś pisze że kupił nowy żeby oszczędzić pieniądze wydawane na naprawy starego to znaczy że nie umie liczyć

Nie - zazwyczaj po prostu pisze nieprecyzyjnie, bo przelicza na pieniądze (i to duże) te wartości "niewymierne", o których wspomniałem poprzednio. No i w sumie ma prawo, aczkolwiek rzeczywiście nie jest to "czysta ekonomia"...


Cytat:
nigdy na naprawy starego nie wydamy tyle co na obowiązkowy serwis i ubezpieczenie nowego

Człowieku małej wiary...

Od wielu lat ok. połowy sprowadzanych aut ma ponad 10 lat, a druga "mniejsza połowa" - powyżej pięciu. ("Nówki" poniżej 2 czy 3 to jakiś 5% margines). I co prawda ceny transakcyjne są faktycznie niskie (zwłaszcza oficjalnie, do celów podatkowych d: ), ale mało kto wybiera "golasa w dobrym stanie" - a w "prestiżowych niebitych full wypasach" jest bardzo wiele układów, które nawet przy zachowaniu jakiegoś minimalnego poziomu jakości naprawy tanie do zrobienia nie są.

Tylko że u nas bardzo wiele osób nie zachowuje nawet tego minimalnego poziomu, decydując się na druciarstwo, albo nie naprawia w ogóle...


Natomiast owe 5% "niemal nówek" tak naprawdę kosztuje porównywalnie do faktycznie nowych daciek - co jest podobno argumentem przeciwko tym drugim) - więc i koszty serwisowo-ubezpieczeniowe mają podobne. Tylko że w tym 3-latku trzeba już porobić "inwestycje", a w salonowej nówce - nie.

(Albo tak jak piszesz - zapłacić za tego używanego trochę więcej, żeby miał już wymienione co trzeba).


Cytat:
Samochód używany można kupić dobrze albo tanio - ja zawsze wychodziłem z założenia że chcę dobrze

No to popatrz na polski rynek używek i powiedz - ilu jest takich jak Ty? I ile osób faktycznie dba o samochody - vide "efekty" badań technicznych?

PiotrWie - 2011-07-05, 10:37

laisar napisał/a:



Cytat:
nigdy na naprawy starego nie wydamy tyle co na obowiązkowy serwis i ubezpieczenie nowego

Człowieku małej wiary...

Od wielu lat ok. połowy sprowadzanych aut ma ponad 10 lat, a druga "mniejsza połowa" - powyżej pięciu. ("Nówki" poniżej 2 czy 3 to jakiś 5% margines). I co prawda ceny transakcyjne są faktycznie niskie (zwłaszcza oficjalnie, do celów podatkowych d: ), ale mało kto wybiera "golasa w dobrym stanie" - a w "prestiżowych niebitych full wypasach" jest bardzo wiele układów, które nawet przy zachowaniu jakiegoś minimalnego poziomu jakości naprawy tanie do zrobienia nie są.

Tylko że u nas bardzo wiele osób nie zachowuje nawet tego minimalnego poziomu, decydując się na druciarstwo, albo nie naprawia w ogóle...


Natomiast owe 5% "niemal nówek" tak naprawdę kosztuje porównywalnie do faktycznie nowych daciek - co jest podobno argumentem przeciwko tym drugim) - więc i koszty serwisowo-ubezpieczeniowe mają podobne. Tylko że w tym 3-latku trzeba już porobić "inwestycje", a w salonowej nówce - nie.


O wydatkach na nowy i używany piszę akurat z własnego doświadczenia :-D
Włąśnie te "nówki" są najbardziej niebezpieczne - jeśli samochód używany ma kosztować 40 -50 tys zł to opłaca się kupiony za bezcen "przystanek autobusowy" wyprostować i wyklepać i sprzedać jako bezwypadkowy, jak ma kosztować 7 - 10 to się może nie opłacić - koszt nawet byle jakiej naprawy przekroczy wartość samochodu.
A zgadzam się że te rozważania powinny być w innym temacie - typu " Mam przegląd, kosztuje tyle co robić?" Może to nie jest uprzejma opowiedź, ale niestety prawdziwa -PŁACIĆ. Jak ktoś kupuje nowe auto to powinien się zapytać o koszty - ja pytałem i przy podejmowaniu decyzji o kupnie Dustera wiedziałem, że co 15 tkm przegląd za ok 100pln, a co 30tkm za ok 700pln. Policzyłem że mnie na to stać i zamówiłem, to też są koszty jazdy nowym samochodem.

laisar - 2011-07-05, 11:04

PiotrWie napisał/a:
O wydatkach na nowy i używany piszę akurat z własnego doświadczenia

Normę ustala ogół, a nie margines... <;

Cytat:
Włąśnie te "nówki" są najbardziej niebezpieczne - jeśli samochód używany ma kosztować 40 -50 tys zł to opłaca się kupiony za bezcen "przystanek autobusowy" wyprostować i wyklepać i sprzedać jako bezwypadkowy

No to sam sobie odpowiedziałeś nt "opłacalności" kupowania używanych-prawie-nowych... ((((;

benny86 - 2011-07-05, 11:09

PiotrWie napisał/a:
Dlatego też napisałem że nie jestem przeciwnikiem kupowania nowych samochodów, ale jak ktoś pisze że kupił nowy żeby oszczędzić pieniądze wydawane na naprawy starego to znaczy że nie umie liczyć - nigdy na naprawy starego nie wydamy tyle co na obowiązkowy serwis i ubezpieczenie nowego

Przegląd po pierwszym roku kosztował mnie 630zł z własnym olejem i odgrzybieniem klimy (550zł bez odgrzybiania). Ubezpieczenie pełny pakiet w wariancie serwisowym i gwarantowaną sumą ubezpieczenia 1292zł. Razem wydałem 1922zł.

Poprzednik escort
ubezpieczenie - tylko OC z gratisowym NW 435zł
regenerowana skrzynia biegów z olejem i wymianą - 500zł
reduktor lpg, przegląd i regulacja instalki - 425zł (320 chyba sam reduktor czy tak jakoś)
badanie techniczne ( w nowym po 3 latach) 162zł (z lpg liczę)
odwieczne problemy z wtryskiem - kilkanaście wizyt u różnych "speców", mnóstwo straconego zcasu i nerwów i wydane 920zł a problem nie usunięty w stu%
wymiana kompletu opon (w nowym na 5-6 lat spokój przy moich przebiegach) to ok 600zł (zwykłe dębice, bez szaleństw)
"przegląd" tzn wymiana oleju, filtrów (oleju, powietrza) z robocizną u sprawzonego mechanika to ok 200zł
pękające na mrozach klamki 2x 65zł plus swoja robota (ku**a powiesiłbym gnoja kto ten szmelc dopuścił do montażu)

To tylko rzeczy które zapisywałem, były pierdołki kosztujące do stówki max których nie zapisywałem żeby się nie wkurzać. Mamy więc z grubsza 3400zł, stare auto, brak AC (bo i tak by nie sprzedali he he) i ciągłe problemy z autem.

Tylle że auto - kupione w 2004 roku, rocznik 1991, problemy sprawiało jedynie przez ostatni rok eksploatacji. Wcześniejsze wydatki roczne (razem z OC i NW) kształtowały się w przedziale 1000-1200zł a więc ok. 800zł mniej niż utrzymanie nówki (różnica na miesiąc ok. 67zł).

Utrata wartości - escort kupiony w 2004 za 7 000zł, sprzedany za 200zł na złom. Aveo - pewnie więcej w takim samym okresie czasu ale to cena świętego spokoju). Ponadto jak już mówiłem utrata wartości to nasza strata, której jednakze nie musimy fizycznie pokrywać z co miesięcznych zarobków.

Korzyści poza finansowe jakie widzę z faktu posiadania nowego auta:
-niezawodność
-większy wypas na wyposażeniu (klima przede wszystkim)
-przyjażniejszy dla środowiska
-większa niezależność i swoboda (np. w niemczech do strefy umweltzone escortem bym nie wjechał pewnie. Inna sprawa ze escortem nie dojechałbym pewnie do samych niemiec :mrgreen: )
-sympatyczne reakcje dzieciaków na osiedlowym parkingu sąsiadującymz placem zabaw( Plose pana, a jaki to samochut, bo mój tata nie wie :-D )
-mając nowy samochód, w perspektywie kilku miesięcy mogę przyjąć ciekawą ofertę pracy w nowym oddziale (ztn dojazd ok 60km, ale finansowo i nie tylko korzystnie mi to wychodzi. starym escortem to już ryzyko, a służbówki nei wszyscy mają)

PiotrWie - 2011-07-05, 12:37

Po pierwsze - poczekaj więc te sześć lat i wtedy posumuj - pwenie gdybyś kupił kolejnego Escorta lub Fokusa młoszego 6-7 lat to znowu niałbys klika lat spokoju ( o ile kupiłbyśbyś dobrze, niekoniecznie tanio). I dolicz do kosztów utratę wartości - to także twoje pieniądze, musiałeś je zarobić, nie wzięły się znikąd. Najlepiej założyć 10-letnią eksploatację - 90% utraty i do każdego roku doliczać 9%.
A jeśli chodzi o resztę - nowe auta też się psują i bywają niezawodne używki, więc raczej mniejszą zawodność.
Taniej kupisz używkę z "full wypasem"
Z przyjaznością dla środowiska ostro polemizuję - obliczono że przy produkcji nowego auta wydziela się tyle zanieczyszczeń że buiorąc do porównania auto z Eero 2 trzeba jeździć ok 350 tys. km żeby to wyrównać (przy Euro 5)
zasadnicza przewaga- przyjemność z jazdy nowym samochodem :-D

benny86 - 2011-07-05, 13:10

PiotrWie napisał/a:
A jeśli chodzi o resztę - nowe auta też się psują i bywają niezawodne używki, więc raczej mniejszą zawodność.

Jak dotąd przez 1,5 roku jakoś się nie psuje więc bujdy piszesz mając na myśli konkretnie ten przypadek. Poza tym jeśli w nowym aucie coś się zepsuje, masz gwarancję. Materiały eksploatacyjne trzeba kupować i do używanego (tańsze, ale często więcej ich trzeba) jak i do nowego (niby drożej w aso, ale większość z nich można przywieżć własne)

PiotrWie napisał/a:
pwenie gdybyś kupił kolejnego Escorta lub Fokusa młoszego 6-7 lat to znowu niałbys klika lat spokoju ( o ile kupiłbyśbyś dobrze, niekoniecznie tanio).

Ha, i tutaj pojawia się problem podaży. Tak się składa ze polowałem na 2-3letniego kompakta z benzyniakiem 1.6 max 1.8. Przez 6 mcy chyba ponad 100 egzemplarzy obejrzałem, wszystkie te cudeńka, lalunie, itp itd z allegro przy pierwszym kontakcie znacznie traciły w moich oczach. Dobre auto od 1 właściciela, kupione w Polsce i bezwypadkowe schodzi na pniu, często w gronie rodziny/znajomych. Przez moment rozważałem coś z oferty www.eurosamochody.pl --> kumpel podjechał do nich, auta wyglądają OK, koleś nie robił problemów z wyjazdem na SKP czy do ASO. Ceny wyższe niż giełdowe ale to nie problem. Większość oferty stanowią diesle - jak to po leasingu. Przy moich przebiegach, częstych jazsach na odcinku kilku lub kilkunastu kilometrów - zrezygnowałem, choć oferta wygląda bardzo sensownie.

PiotrWie napisał/a:
Wygaśnie

z tym full wypasem różnie bywa, na co dzień człowiek nie korzysta z wszytskiego a ryzyko potencjalnych awarii i kosztów wzrasta. Dla mnie samochód - niezależnie nowy czy używany - musi mieć: klimę, elektrykę szyb, radio z cd, centralny zamek, i bezproblemowy benzyniak pod maską, do którego w razie potrzeby da się bez problemów założyć LPG.

PiotrWie napisał/a:
Z przyjaznością dla środowiska ostro polemizuję - obliczono że przy produkcji nowego auta wydziela się tyle zanieczyszczeń że buiorąc do porównania auto z Eero 2 trzeba jeździć ok 350 tys. km żeby to wyrównać (przy Euro 5)

Ja nie jeżdżę na tyle żeby zrobić w ok8-10lat, ale w rodzinie jest aveo z 2004 roku (tzn Kalos) który ma 250kkm i dalej jeżdzi... Poza tym - produkcja odbywa się z dala od mojego miejsca zamieszkania, a auto jeżdzi i smrodzi tu na miejscu, gdzie mieszkam --> egoistyczne wiem, ale coś w tym jest...

bebe - 2011-07-05, 15:08

Wśród moich współpracowacieli panuje kult ekskluzywnych aut używanych i postawa typu "zastaw się, a postaw się". :) Kolega nr 1 ma mercedesa E W210, jak właśnie policzył, w przeciągu dwóch lat włożył w naprawę bieżących usterek... 25 tys. złotych. :D Właśnie rozważa zakup nowej skody. :) Kolega nr 2, audi A6, kilkanaście tysięcy w przeciągu roku (sam rozrząd - 8 kafli). Sprzedaje i przesiada się na motór/służbówkę żony. :) Kolega nr 3, volvo S60, kilkanaście tysięcy w przeciągu roku, samo sprzęgło z kołem dwumasowym - 7 tys., obecnie auto ma problem z przejściem przeglądu (kłopoty z zawieszeniem). Kolega nr 3 jeszcze nie ma pomysłu, co dalej z tym robić. :) Wszystkie wspaniałe pojazdy mają ±10 lat.

Poza pojemnością bagażnika, właśnie radosne historie moich współpracowacieli skłoniły mnie do zakupu nowej Dacii. :]

eplus - 2011-07-05, 15:34

Niektórzy po prostu nigdy nie wzięliby kobiety ani samochodu po przejściach, innym to nie przeszkadza. :-P :-P :-P
Jak już pisałem, do zmiany skłoniły mnie nie koszty eksploatacji (wciąż znikome w wieku 10 lat), lecz problemy z serwisowalnością ("mało już tego robimy, musimy ściągać części") - a więc ograniczenie mobilności.
Oraz kryzys wieku średniego. :mrgreen: :lol:

benny86 - 2011-07-05, 15:39

eplus napisał/a:
Oraz kryzys wieku średniego.

sądząc po stereotypach i wizerunku poszczególnych marek, z tego punktu widzenia lepiej kupić jednak "beecie w M-pakiecie" z naklejką na tylnej szybie "nie trąb poj**ie, bo jadę na glebie" :mrgreen: 8-)

Stepway - 2011-07-05, 16:43

Jak większość posiadaczy Daciek, których znam, zdecydowałem się na zakup po poszukiwaniach auta "z drugiej ręki". Po kilku miesiącach poszukiwań "tego jedynego", nie mam złudzeń - podjąłem właściwą decyzję, kupno w salonie.

Jeździłem Sedici, kupionym na początku 2007, jako wyprzedaż rocznika 2006. Obecni właściciele jedynym wydatkiem jakim sie martwią to paliwo i eksploatacja bieżąca (oleje, filtry) więc autko bardzo sobie chwalą.

Można więc kupić zadbany samochód. Dbam o auta, przestrzegam zaleceń producenta i serwisów, nie szukam skrajnych oszczędności. Niestety, chcąc sprzedać mniej popularny model, na nic zdają się skrupulatnie zbierane dokumenty. Samo dopisanie w ogłoszeniu "bogata dokumentacja", spotkało się z podejrzliwością i dociekliwością. Fakt posiadania faktur, udokumentowanego przebiegu, wszystkich wymian oleju w ASO, każdej naprawy, nawet wymiany żarówek, dla chętnych znalazłbym FV paliwowowe na potwierdzenie statystyk :) wzbudzał nieufność. Usłyszałem za plecami, że samochód jest "trafiony" bo przecież po gwarancji nikt nie jeździ do ASO. Co ciekawe, gdyby to było inne auto, sprowadzane z książką "made in China, printed 2011" budziłoby uznanie :)

Taka mentalność, że niby tylko Niemcy dbają o samochody :) albo co lepsze, że tylko niemieckie samochody nie mają problemów z zawieszeniem bo jeżdżą tylko po autostradach :) Kto był w Niemczech nie tylko tranzytem, czy w odwiedzinach cioci w Berlinie czy Hamburgu, ten wie.

Żartowałem z kolegą, że trzeba przerejestrować samochód, albo chociaż do zdjęć założyć zagraniczne tablice, wtedy niczym za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki znaleźliby się chętni :P Jeszcze dodać do słów niemieckie autostrady, emeryt... och... :mrgreen:

Okazje więc zapewne są, Niestety, ja jedynie trafiam na okazje jak tu cie wyr**ać bez poślizgu.

Ryszard - 2011-07-21, 20:57
Temat postu: dd the best
Rysiob napisał/a:
Jest zdecydowanie za wcześnie na używane Dustery. To po prostu naprawdę dobrze zaprojektowany samochód i nic dziwnego, że ludzie nie chcą się go pozbywać. Ma praktyczne i przestronne wnętrze, najważniejsze elementy wyposażenia, prostą konstrukcję, skuteczny napęd (nie zacznie piszczeć kontrolkami jak zjedzie się na polną drogę :P), no i ma masywną sylwetkę, dzięki której wygląda po 1) na droższe niż jest, po 2) można nim zadawać szyku na ulicy :>

koledzy sorki, tereaz wolę jeżdzić DD bardziej niz pisać przechwałki w Klubie ( uff ...szczerze ;-) ). Nie kupiłbym auta innego !. Policz wszysko, ubezpieczenie, prawdziwe różnice w cenie i spalanie, jak widzę ogłoszenia dealerów goniacych ze sprzedażą jeżdziłęm w jazdach próbnych ASX,Nissana Yuke, Yeti , RAV itp)
uff dobrze zrobiłm nie wywalajac +30tys nie licząc innych kosztów rachunek ciagniony za próznośći szpanestwo...
DD the best ;-)
r


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group