Czy kodeks gwarantuje, że 2 przecinające się drogi nie mają jednocześnie zielonego światła?
Nie kodeks nie gwarantuje. Kodeks to regulacje prawne określające zasady ruchu, oraz prawa i obowiązki kierujących. Przepisy dotyczące znaków i sygnałów drogowych, ich lokalizacji, działania i warunków technicznych należy szukać w Rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Co się tyczy potrącenia rowerzysty, to nie rozumiem Twoich wątpliwości. Rowerzysta poruszał się wzdłuż drogi z pierwszeństwem, zatem miał pierwszeństwo przed pojazdem wyjeżdżającym z drogi podporządkowanej. Jeśli nie było tam przejścia dla pieszych, to nie miał nawet obowiązku zejścia z roweru. Poruszał się poboczem, czy chodnikiem, które są przecież częścią drogi, zatem gdzie jego wina?
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Ostatnio zmieniony przez hak64 2018-10-04, 21:17, w całości zmieniany 2 razy
Przy światłach znaki chyba nie obowiązują. Ale gdyby obaj mieli zielone, to mogą wjechać na skrzyżowanie, które ze względu na ignorowanie znaków staje się równorzędnym, więc - tak, prawa ręka. Nie twierdzę, że tak ma być, uważam, że kodeks trzeba spalić i napisać od nowa na 4 kartkach z zeszytu.
Na początek proponuję abyś ten kodeks przeczytał kilka razy (z pewnością nie zaszkodzi). Twoje wywody i wyciągane wnioski są tak niedorzeczne, że trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś z taką wiedzą w temacie przepisów ruchu drogowego posiadał prawo jazdy. Na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, kierujący stosują się do sygnalizacji (chyba, że ruchem kieruje policjant). Jeśli sygnalizacja nie działa, należy stosować się do znaków drogowych (tak więc - wbrew Twoim przekonaniom - skrzyżowanie nie staje się równorzędne).
eplus napisał/a:
z tym określaniem pierwszeństwa przed wjazdem to też głupota, bo nauka jazdy potrafi dwie minuty stać na środku skrzyżowania i wtedy cxxj wie, którą nogawką ona przyjechała.
Kolego, nawet nie wiem jak to komentować. Mam nadzieję, że nigdy nie spotkam na drodze takiego geniusza. Pierwszeństwo zostaje określone przed skrzyżowaniem, a sygnalizacja, bądź znaki drogowe wskazują przebieg (kierunek) tego pierwszeństwa. Dzięki temu właśnie kierujący wie, czy na skrzyżowanie wjechał z drogi głównej, czy z podporządkowanej. Nie jest też istotne którą "nogawką" nauka jazdy wjechała na skrzyżowanie, bowiem skoro wjechała poprawnie, to ma prawo go opuścić.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Wjazd z chodnika na jezdnię oznacza włączenie się do ruchu. Rowerzysta wpadając na asfalt jako włączający powinien ustąpić wszystkim (wątpliwość, czy samochodowi, który ze względu na debilną kategoryzację drogi był na drodze "wewnętrznej", czyli także włączał się do ruchu - ale miał prawą wolną przynajmniej).
I to jest zasadniczy temat: jeżdżę od 10 lat drogą, która formalnie jest wewnętrzną, choć nie mówi o tym żadna tabliczka. Wyjeżdżając z tej drogi na wprost mam obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdowi z przeciwka, który skręca w lewo (swoje lewo)! Bo włączam się do ruchu z drogi wewnętrznej, a on jest na drodze publicznej, choć wyglądają te drogi tak samo i obie mają trójkąt. Tylko skąd mam wiedzieć, że moja droga jest "wewnętrzna"? Zwłaszcza jadąc pierwszy raz tą drogą?
Pierwszeństwo określamy przed skrzyżowaniem - po pierwsze ruch to nie proces cykliczny, jak gra w karty: rozdajemy, licytujemy, zbieramy lewy i dzielimy pulę. Jeden wjeżdża uważając, że ma wolną drogę, drugi się zbliża, trzeci właśnie zamierza zjechać. Sytuacja jest dynamiczna, światła się zmieniają itp.
Po drugie - jeśli na skrzyżowaniu są światła, akurat wjeżdżam na zielonym okrągłym bez strzałki z zamiarem skrętu w lewo, to kluczowy dla określenia pierwszeństwa jest stan świateł ze strony przeciwnej: jeśli także jest zielone, muszę przepuścić jadących na wprost, jeśli mają czerwone, nie muszę się na nich oglądać. Tylko z czego mam wywnioskować kolor światła z tamtej strony? Z odbicia w szybach? Z zachowania kierowców? Jeśli z zachowania kierowców, to Clio nic nie wywnioskowało z zachowania Dustera, Duster jechał z boku, ale kodeks nie gwarantuje, że musiał mieć czerwone...
Co do nauki jazdy sam sobie przeczysz - nieważne którędy wjechała? Ważne, bo to decyduje o tym, czy ma pierwszeństwo. Mogła utknąć zawracając na drodze głównej lub wjeżdżając z podporządkowanej, sytuacja wygląda identycznie, raz już o tym dyskutowaliśmy i wtedy się wykręciłeś od odpowiedzi.
Na koniec mam nadzieję, że nigdy nie będę miał do czynienia z ekspertem, który uchyla się od odpowiedzi na proste pytanie bądź udaje, że go nie rozumie.
Dla pozostałych uczestników dyskusji mam informację, że jeżdżę od 40 lat, nadal żyję i mam się dobrze, nie w każdym miesiącu zaliczam kolizję i jedyne auto, które skasowałem, to z powodu starości, a nie w wypadku. Więc te rozważania to raczej taka zabawa dla wykazania, że kodeks drogowy to jedna wielka niedoróbka sto razy poprawiana, a nie spójny i przemyślany dokument. Hak broni przegranej sprawy - ten gniot prawny nie da się obronić.
- po pierwsze ruch to nie proces cykliczny, jak gra w karty: rozdajemy, licytujemy, zbieramy lewy i dzielimy pulę. Jeden wjeżdża uważając, że ma wolną drogę, drugi się zbliża, trzeci właśnie zamierza zjechać. Sytuacja jest dynamiczna, światła się zmieniają itp.
Nie wiem co chcesz przez to powiedzieć, ale jeśli uważasz, że po wjeździe na skrzyżowanie zaczynają obowiązywać inne przepisy niż przed wjazdem, to biorąc pod uwagę, że jeździsz od 40 lat - nie powinieneś dalej kusić losu...
eplus napisał/a:
jeśli na skrzyżowaniu są światła, akurat wjeżdżam na zielonym okrągłym bez strzałki z zamiarem skrętu w lewo, to kluczowy dla określenia pierwszeństwa jest stan świateł ze strony przeciwnej: jeśli także jest zielone, muszę przepuścić jadących na wprost, jeśli mają czerwone, nie muszę się na nich oglądać.
Jeśli na skrzyżowaniu jest sygnalizator S-1 (bez strzałek kierunkowych), to taki sam musi stać po stronie przeciwnej. Zatem skoro dwaj uczestnicy ruchu wjeżdżają na skrzyżowanie z kierunków przeciwnych, to skręcający w lewo ustępuje pierwszeństwa jadącemu na wprost.
eplus napisał/a:
Co do nauki jazdy sam sobie przeczysz - nieważne którędy wjechała? Ważne, bo to decyduje o tym, czy ma pierwszeństwo.
Z tego co mi wiadomo Ameryka została odkryta dość dawno i nie sądziłem, że trzeba ją odkrywać ponownie. Łopatologicznie - pojazd który z jakichś powodów utknął na skrzyżowaniu ma prawo to skrzyżowanie opuścić przed tymi którzy chcą na nie wjechać. " sygnał zielony oznaczający zezwolenie na wjazd za sygnalizator, z zastrzeżeniem, że jeśli brak jest możliwości opuszczenia skrzyżowania w trakcie nadawania sygnału zielonego lub wjazd na skrzyżowanie spowodowałby zagrożenie bezpieczeństwa innych uczestników ruchu, nie wolno wjeżdżać za sygnalizator",Wynika to choćby z art 3 Ustawy prd
eplus napisał/a:
Wjazd z chodnika na jezdnię oznacza włączenie się do ruchu.
Tak. Zauważ jednak, że rowerzysta poruszał się wzdłuż drogi głównej, był już zatem uczestnikiem ruchu, a nie włączającym się, bo zarówno chodnik, jak i pobocze stanowią integralną część tej drogi i to pojazd wyjeżdżający z drogi podporządkowanej miał obowiązek ustąpienia pierwszeństwa co bezpośrednio wynika z definicji znaku A-7.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Może Powolny miałby czas i cierpliwość z Tobą dyskutować.
Jeśli zapytam, skąd kierowca jadący normalną ulicą z asfaltem, chodnikami, nazwą patrona, znakami i białymi liniami ma wiedzieć, że to jest droga wewnętrzna (wtedy cały plan pierwszeństwa z kursu idzie się sypać, bo kierowca będzie się włączał do ruchu) - odpowiesz mi zapewne, że o kategorii drogi nie decyduje jej wygląd, ale decyzja wojewody, albo rzucisz podobną formułkę.
Rower włączał się do ruchu, bo zjazd z chodnika na jezdnię jest włączaniem sdr. Co z tego, że jechał po chodniku - gdyby stał, to by nie wjechał na jezdnię. Mógł się kręcić na karuzeli albo spaść z góry na maskę - też miałby pierwszeństwo? Przecież był na głównej.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 21 razy Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 887 Skąd: EL
Wysłany: 2018-10-08, 20:06
Włączając się do dyskusji:
1. jeśli mam zielone dla mojego kierunku jazdy i pusto na krzyżówce, to wjeżdżam. Nic mnie nie obchodzi kolor światła dla pozostałych.
2. co do roweru, chodnika i drogi wewnętrznej - dla mnie za mało informacji. Może lepiej było nie przyjąć mandatu, by sąd to wyjaśnił...
Chłopak nie przyjął mandatu i prawie by wygrał powołując się na obowiązek rowerzysty włączenia się do ruchu. Sęk w tym, że sam był w tym momencie na drodze tzw. wewnętrznej - na normalnej ulicy, tylko nie wpisanej na ewidencję dróg publicznych. Przez to też miał obowiązek włączyć się do ruchu (ustąpić wszystkim), o czym nie wiedział, choć jeździł tą drogą od lat (nie ma wymogu umieszczania tabliczki "droga wewnętrzna"). I wkuwaj tu krzyżówki, skoro gramy w bambuko - po fakcie można stwierdzić, że miałbyś pierwszeństwo, ale byłeś na drodze wewnętrznej i go nie miałeś. Rysunek z rowerem parę postów wyżej, ale jeszcze prościej: ja mam trójkąt i jadę prosto, drugi samochód z przeciwległego wjazdu też ma trójkąt i skręca w lewo (krzyżówka bez świateł). Musi mnie przepuścić, prawda?
Nie, bo moja droga jest "wewnętrzna". On ma pierwszeństwo. Genialny kodeks drogowy.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 21 razy Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 887 Skąd: EL
Wysłany: 2018-10-08, 21:11
Każda sytuacja może wyglądać inaczej. Dla mnie wyjazd z drogi wewnętrznej jest jak wyjazd z bramy. Muszę uważać na wszystkich za nią. Ale w sytuacji, którą opisałeś - jak rozpoznać drogę wewnętrzna bez jej oznakowania? Tym bardziej, dla kierowcy z innego miasta? Wiedza tylko dla wtajemniczonych? Może w tej sytuacji jej zarządca powinien ponieść konsekwencje za brak oznakowania. Ale tutaj trzeba wchodzić głębiej w prawo. Pewnie jest luka w prawodawstwie.
Podobno nie musi być oznakowania i rzeczywiście w praktyce rzadko kiedy jest. Jeśli wyjeżdżasz z bramy przez próg z krawężnika to nie ma wątpliwości, ale często jest to normalna ulica Joachima Lelewela, chodniki, latarnie, domy - a to wszystko lipa, jak wyjazd z podwórka.
Marka: Fiat
Model: TIPO II Sedan
Silnik: 1.4 16v 95km
Rocznik: 2019
Wersja: [Inna].[nie dotyczy] Pomógł: 49 razy Dołączył: 21 Mar 2017 Posty: 1817 Skąd: Ząbki
Wysłany: 2018-10-12, 17:12
Wracając do kolizji, którą miałem 7 września Sandero II teściowej. Sprawa jak na razie nie jest jeszcze zakończona. Byłem dzisiaj w ASO i otrzymałem od nich końcowy kosztorys naprawy, który przesłali do zatwierdzenia Compensie. Łącznie kwota naprawy przedstawia poniższe zdjęcie
na 100% uznana zostanie szkoda całkowita. Teraz muszę czekać na kontakt z Compensy ile będą chcieli wypłacić pieniędzy i będzie trzeba szukać dla teściowej Sandero Stepway lub Dustera do 50tyś zł.
Raczej nie będzie szkody całkowitej, choć koszt naprawy może być bliski 20 tys. Z dobrą dokumentacją medyczną (własną i żony) można uzyskać drugie tyle za szkodę osobową.
Byłem dzisiaj w ASO i otrzymałem od nich końcowy kosztorys naprawy,
Bardziej interesująca była by wycena likwidatora szkody (ubezpieczyciela). Oni zwykle widzą szkodę w nieco innym świetle, niż to widzi serwis.
Kosztorys ASO wcale nie musi być zaakceptowany przez likwidatora szkody. Powszechnie znany jest fakt, że ASO robią swoje kalkulacje kosztów z uwzględnieniem konieczności wymiany każdej nawet śrubki, czy spinki. Stawki rbg stosowane w ASO są często 100% wyższe niż średnie stawki w innych warsztatach naprawczych.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Marka: Fiat
Model: TIPO II Sedan
Silnik: 1.4 16v 95km
Rocznik: 2019
Wersja: [Inna].[nie dotyczy] Pomógł: 49 razy Dołączył: 21 Mar 2017 Posty: 1817 Skąd: Ząbki
Wysłany: 2018-10-13, 18:45
hak64 napisał/a:
dudu$ napisał/a:
Byłem dzisiaj w ASO i otrzymałem od nich końcowy kosztorys naprawy,
Bardziej interesująca była by wycena likwidatora szkody (ubezpieczyciela). Oni zwykle widzą szkodę w nieco innym świetle, niż to widzi serwis.
Kosztorys ASO wcale nie musi być zaakceptowany przez likwidatora szkody. Powszechnie znany jest fakt, że ASO robią swoje kalkulacje kosztów z uwzględnieniem konieczności wymiany każdej nawet śrubki, czy spinki. Stawki rbg stosowane w ASO są często 100% wyższe niż średnie stawki w innych warsztatach naprawczych.
Widocznie według ASO śrubka czy spinka jest częścią jednorazową dlatego przy naprawie wymagają wymienić je na nowe. Mam nadzieję, ze ubezpieczyciel wypłaci bez zbędnego gadania 30 tys zł i będę mógł szukać teściowej nowego auta. 40 tyś zł jak wyżej pisałem jest drugą a zarazem ostateczną kalkulacją kosztów naprawy. Pierwsza kalkulacja była sporządzona przez rzeczoznawcę z Compensy bez rozbierania auta. Naprawę wycenili na lekko ponad 6 tyś. zł, ASO tą samą kalkulację według swoich stawek za robociznę i cenę nowych oryginalnych cześci a nie zamienników wycenili na 24 tyś zł. Ubezpieczyciel wyraził zgodę na naprawę tego pojazdu. Jednak z góry po informowało, ze naprawa na 100% będzie droższa ponieważ na pewno po rozebraniu samochodu znajdą sie kolejne uszkodzone elementy których bez demontażu nie dało się zobaczyć. Podczas rozbierania samochodu został zaproszony ponownie rzeczoznawca z Compensy i całe auto po rozbiórce mógł sobie po oglądać. Po rozbiórce ASO sporządziło kolejny kosztorys naprawy na 40 tyś zł i wysłali go do Compensy. jak pisałem w poprzednim poście na 100% będzie uznana szkoda całkowita tylko ubezpieczyciel musi teraz ustalić jaką wartość miał ten pojazd przed kolizją i znając moje szczęście będę musiał się z nimi sądować bo pewnie zaniżą wartość pojazdu.
Pierwsza kalkulacja była sporządzona przez rzeczoznawcę z Compensy bez rozbierania auta. Naprawę wycenili na lekko ponad 6 tyś. zł, ASO tą samą kalkulację według swoich stawek za robociznę i cenę nowych oryginalnych cześci a nie zamienników wycenili na 24 tyś zł.
Jeśli możesz, to wrzuć cały kosztorys ubezpieczyciela (zasłoń tylko dane właściciela). Warto naświetlić problem zaniżania wartości szkód przez ubezpieczycieli. Już sam fakt, że w trzyletnim aucie kalkulację zrobili z użyciem zamienników jest niedopuszczalny, a jak znam życie zastosowali także korekty do cen tych części i naliczyli rabat w sieci naprawczej (działanie całkowicie bezprawne).
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Marka: Fiat
Model: TIPO II Sedan
Silnik: 1.4 16v 95km
Rocznik: 2019
Wersja: [Inna].[nie dotyczy] Pomógł: 49 razy Dołączył: 21 Mar 2017 Posty: 1817 Skąd: Ząbki
Wysłany: 2018-10-15, 18:34
Szkoda jest realizowana z OC sprawcy, który kupił polisę w COMPENSIE.
Tak przedstawia się pierwszy kosztorys, który otrzymałem od ubezpieczyciela, wycenił naprawę na 6767,68zł - ASO na podstawie tej wyceny stworzyło własną na kwotę ponad 24tyś zł.
A tak wygląda końcowy kosztorys według ASO Renault ul. Lewinowska w Warszawie po rozebraniu auta. Wydaje mi się, ze niektóre, rzeczy są mocno naciągane. kosztorys został przesłany do Compensy i teraz jest przez nich weryfikowany. Zobaczymy jak długo będzie to trwalo
Ostatnio zmieniony przez dudu$ 2018-10-15, 18:46, w całości zmieniany 1 raz
Kosztorys ubezpieczyciela został sporządzony niezgodnie z wytycznymi KNF i orzecznictwem sądów. 30% rabat od całości kosztów naprawy został naliczony bezprawnie, bowiem poszkodowanemu przysługuje pełne odszkodowanie niezależnie czy zdecyduje się pojazd naprawiać, czy też sprzeda go w stanie uszkodzonym. Jest to więc rażące naruszenie interesu pokrzywdzonego. Zastosowana w kosztorysie stawka 50 zł za rbg dotyczy raczej wioskowego Janusza, wykorzystującego stodołę, jako warsztat. Niedopuszczalne jest użycie zamienników w trzyletnim aucie, które nigdy nie było uszkodzone i posiada wyłącznie oryginalne części. Ponadto zamienniki reflektorów mają to do siebie, że w porównaniu do oryginałów dają inną barwę i natężenie światła. Kosztorys nie obejmuje cieniowania elementów sąsiadujących z lakierowanymi, brak także pozycji wymiana koło kierownicy i panel kokpitu, po wystrzeleniu poduszek te elementy się wymienia, a nie skleja.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Ostatnio zmieniony przez hak64 2018-10-15, 20:35, w całości zmieniany 4 razy
Z OC masz prawo naprawiać samochód do wartości rynkowej na dzień powstania szkody. Możesz stosować zamienniki. Jeśli w kosztorysie z serwisu jest więcej części niż w kosztorysie ubezpieczyciela to będą dodatkowe oględziny. Jak zgłosisz serwisowi, że mają tak pokierować sprawę aby naprawić auto zostało naprawione. Chyba, że nie chcesz jeździć autem po takiej kolizji to zgłoś chęć rozliczenia jako szkoda całkowita i zobacz jaką wycenę dostaniesz, docelowo powinieneś otrzymać kwotę = wartości pojazdu na dzień szkody.
hak64, kosztorys TU zostanie obroniony w sądzie, ponieważ dysponują serwisem, który naprawi w tej kwocie auto. A walka o kasę na kosztorys bez jego naprawy będzie się ciągnęła długo i tylko dudu$ straci czas.
Patrząc na zakres uszkodzeń to nie są one duże. Jest dużo części, ale konstrukcja auta nie została mocno naruszona.
hak64, kosztorys TU zostanie obroniony w sądzie, ponieważ dysponują serwisem, który naprawi w tej kwocie auto.
Nie obronią tego, choćby ze względu na bezprawnie zastosowany rabat. Co innego rabat na same części zamienne i wskazanie poszkodowanemu, gdzie można je kupić po sugerowanej cenie, a co innego okrojenie całości kosztu naprawy o wspomniany rabat. Przypominam, Ubezpieczyciel ma obowiązek wyliczyć wartość szkody , a sugerowanie poszkodowanemu, że naprawy można dokonać taniej w warsztacie współpracującym z nimi nie ma tu nic do rzeczy. Poszkodowany bowiem ma prawo wyboru, gdzie i czy w ogóle zdecyduje się na naprawę. Wielokrotnie wysyłałem ubezpieczycielom takie uzasadnienia: "sam fakt partnerskiej współpracy warsztatu z likwidatorem szkody, budzi zastrzeżenia, co do jakości i rzetelności usług, korzystając zatem z prawa wyboru wykonawcy usługi, naprawę zleciłem ..."
Miłego dnia.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
"sam fakt partnerskiej współpracy warsztatu z likwidatorem szkody, budzi zastrzeżenia, co do jakości i rzetelności usług, korzystając zatem z prawa wyboru wykonawcy usługi, naprawę zleciłem ..."
i jaki był efekt?
Jak najbardziej poszkodowany ma prawo naprawić w dowolnym serwisie, ale TU tak szybko nie dopłaci więcej niż wyliczy w swoim kosztorysie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum