może poszukaj używanego można w naprawdę dobrych pieniądzach trafić na lepszym osprzęcie, mój znajomy kupil w zeszłym roku speca za 3500 karbonowego na dura ace w sklepie rowerowym po pełnym serwisie jak chcesz to mogę go zapytać o namiar na sklep
Szukam też jakiejś używki, ale tak jak wspomniałem mam 190 cm wzrostu ( długie ręce i nogi) i ciężko trafić na rower w moim rozmiarze. Przymierzałem się już do kilkunastu rowerów zarówno w sklepach jak i znajomych cyklistów ze Stravy i dla mnie optymalny rozmiar to coś pomiędzy 58 a 60 w zależności też od producenta. Rozglądam się już za rowerem od ponad miesiąca i ciężko trafić na rower w takim rozmiarze w sklepie a co dopiero na rynku wtórnym - jest całe multum fajnych maszyn, ale w rozmiarach 56-58.
Jak coś to będę wdzięczny na namiar do sklepu
Marka: Opel
Model: Zafira Family
Silnik: 1,8
Rocznik: 2014
Dołączył: 15 Lip 2010 Posty: 1591 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-14, 11:36
Jeszcze pół roku temu miałam do oddania 590 co prawda nie karbonową a aluminiowa - Huragana sprzed kilkudziesięciu lat ale z braku chętnych poszedł na złom.
fajny tylko korba 50 to się zapedałujesz na śmierć, ja mam 52 i zaczynam myśleć nad 53 albo 54 o ile przednia przerzutka przyjmie. namiar na sklep
jeszcze tu maja ciekawe rowery
_________________
Ostatnio zmieniony przez imielinek 2019-04-16, 20:06, w całości zmieniany 2 razy
Mnie to akurat nie przeszkadza, że jest tam korba 50\34 bo i tak jeżdżę kadencyjne - moja średnia kadencja z jazdy na crossie to 90-100. A czasami nawet pomoże bo u mnie jeździ się po płaskowyżach albo górskich terenach więc taka kombinacja przełożeń może się przydać.
Nie wiem, czy bym wjechaj na korbie 52/36 na Lysa Hora ( 1324), która jest nazywana "czeską ścianą płaczu" i jest jednym z najcięższych podjazdów w tej części Europy - a w zeszłym roku wjechałem tam bez problemu i to jeszcze dodatkowo zapakowany w sakwy
gregorisan, a myślałeś o składaniu roweru?
Moje wszystkie rowery składałem sam i uważam że tylko wtedy ma się to czego chce
I o to chodzi, i o to chodzi.
Póki czas można zamówić jedną z pięknych ram od On-One lub PlanetX (jakbym nadal miał taką korbę na cyklizm, szarpnąłbym się na coś z tytanu), a dopasowywanie reszty to czysta przyjemność. W dodatku można czasem zaoszczędzić na pierdołach, na których skupiają się rowerowe korpo (mój ulubiony patent to tylna przerzutka "z napisem", a do niej tania manetka -- osobiście uważam, że to manetka powinna być możliwie najlepsza, a przerzutkę, jeśli już naprawdę musi być, pal licho).
Po drugie własnoręcznie złożony (lub choćby zaprojektowany) rower -- to takie daciowe, isn't it?
No właśnie ten właściciel sklepu u którego wstępnie mam zamówioną Sense jest mistrzem Polski w składaniu rowerów. Jak przyszedłem do niego z budżetem 4000 zł to od razu powiedział, że za takie pieniądze to niczego sensownego mi nie złoży.
Kolega ze Stravy u niego składał sobie pod siebie maszynę i na aluminiowej ramie Accenta, full 105 i jakieś tam systemowe koła zapłacił 7000 zł - to za takie pieniądze bez problemu można kupić coś na karbonowej ramie.
A samemu to raczej bym roweru nie złożył
_________________ enjoy the silence
Ostatnio zmieniony przez gregorisan 2019-04-17, 08:49, w całości zmieniany 2 razy
Nigdy nie miałem prawdziwej kolarki, ale wierzę, że zasada mogłaby być taka sama: najlepsza rama, na jaką Cię stać, relatywnie najlepsze koła -- reszta budżetowa, jak się zużyje, to wymienisz. (Czasem można się zdziwić, ja w moim mieszczuchu kilka lat temu założyłem "na rok, na dwa..." korbę Acera -- nakręciłem 26,5 tys. km bez grama serwisowania, a sprzęt nie ma zamiaru się zepsuć; co innego porządne hamulce, po których po 2 latach pozostało wspomnienie.)
A składanie roweru... oprócz nabijania sterów (A-Head, bo zintegrowane to dla mnie nadal czarna masa) i zaplatania kół, cała reszta jest bardzo łatwa i do zrobienia przy użyciu podstawowych akcesoriów, które pewnie i tak w domu masz.
(Na temat samych ram się mądrzyć nie będę, ale dla mnie karbon to cały czas zwykłe zuo, podobnie jak glin.)
Marka: Opel
Model: Zafira Family
Silnik: 1,8
Rocznik: 2014
Dołączył: 15 Lip 2010 Posty: 1591 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-17, 11:41
Złożyłem w swoim życiu ładnych kilka rowerów - przygodę z turystyka rowerowa zaczynałem w drugiej połowie lat 70-tych gdy po pierwsze rowerów ( jak wszystkiego) w sklepach nie było, po drugie nic sensownego nie istniało - tzw rowery turystyczne były ciężkie, podzespoły nie wytrzymywały obciążenia ( na pierwszym wyjeździe - rundzie dookoła Małej Niziny Panońskiej straciliśmy 8 piast tylnych - wszystkie które były 'turystyczne" tj zgrzane z kilku elementów - a nie wytoczone z jednego kawałka) rowery "wyścigowe " ( czyli odpowiedniki dzisiejszych szosówek) były wyposażone w koła z oponodętkami - jakość taka że średnia przebić - 1 - 2 dziennie. Robiliśmy hybrydy, a bagażniki wykonywał zaprzyjaźniony rzemieślnik by wytrzymały 60 - 70 kg a nie 10.
Jak rower ma kosztować ok 4000 to policz prosto - 30% to marża producenta i handlowca, zostaje 3200. Teraz policz ceny całego osprzętu, odejmij 30 % tych samych marż + 20% na rabatu za duże zamówienie - razem jakieś 50%. Odejmij to od tych 3200 i wyjdzie Ci ile jest warta ta rama + widelec.
Z tego co wiem są ramy karbonowe i "karbonowe", obawiam się że w rowerze za 4000 będzie ten drugi typ.Rower zbudowany z części będzie jakieś 30% droższy od takiego samego kupionego w sklepie - ale będzie idealnie pod wymagania jeżdżącego.
Obecnie nie mam jakiś strasznych wymagań więc potrafię dobrać sobie rower w sklepie - czasem zmienię trochę podzespołów - też denerwuje mnie mieszanie komponentów gorszych z lepszymi - bo całość pracuje zwykle na poziomi najgorszego komponentu. Z moich doświadczeń wynika że najlepiej ze sobą współpracują komponenty z jednej grupy.
Ostatnio zmieniony przez PiotrWie 2019-04-17, 11:48, w całości zmieniany 3 razy
góry i tak jeździsz na małym blacie zawsze możesz kupić kasetę z największą koronka 32 i wtedy na góry spokojnie wystarcza. Ja w zeszłym roku na 52/36 z przodu i z 11/25 z tyłu wjeżdżałem na przełęcz karkonoska i trochę mi brakowało przełożeń z tyłu. w tym roku przy wymianie kasety i kupowaniu drugiego kompletu kół mam 2 zestawy jeden 11/25 i 2 11/32 właśnie z myślą o górach. Najlepiej jakbyś miał możliwość przetestowania przodu z 50 i 52 i wtedy wybrał co Ci lepiej pasuje
A tak naprawdę rower to tylko narzędzie - ważne, aby zdrowie dopisywało i szczere chęci
Dobry przykład jednego z obserwowanych na Stravie. Pan Krzysztof - rocznik 1949.
W tym roku wykręcone już ponad 8000 km....dla mnie wzór niedościgniony
Jak się jeszcze nieco bardziej interesowałem cyklizmem, to niedościgłym wzorem dla długodystansowców był niejaki Wilk, który potrafił wsiąść na rower bodajże w Warszawie i zsiąść np. dopiero w Tallinnie.
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1061 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2019-04-18, 14:42
Jakiś czas mnie nie było na forum - jakiś miesiąc temu na jednym z kół przeszedłem pilotażowo na system bezdętkowy. (miałem od nowści obręcze stans no tubes, opony też miałem Tubles Ready, ale miałem dętki)
Dętka poszła precz, do opony trafił płyn uszczelniający. Na razie jestem zadowolony, ale jeszcze za dużo nie jeździłem, kilkadziesiąt km.
też myślałem nad owalna do przodu ale jak na razie przeraża mnie cena owalnych tarczy do szosy może poproszę mikołaja to w następnym sezonie przetestuje :)
znam aliexpress w tym roku kola sobie kupiłem:) co nie zmienia faktu że komplet duży i mały blat to jakieś 250-300 zł i moja żona mogła by już nie przełknąć informacji że po wydaniu w zimę około 1500 na części i serwis jeszcze na początku sezonu potrzebuje jeszcze 300 :) bo muszę mieć owalną korbę
Marka: Opel
Model: Zafira Family
Silnik: 1,8
Rocznik: 2014
Dołączył: 15 Lip 2010 Posty: 1591 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-18, 20:47
defunk napisał/a:
Jak się jeszcze nieco bardziej interesowałem cyklizmem, to niedościgłym wzorem dla długodystansowców był niejaki Wilk, który potrafił wsiąść na rower bodajże w Warszawie i zsiąść np. dopiero w Tallinnie.
Ja bym to jednak "włożył pomiędzy bajki" - wg Google Maps tę trasę samochodem pokonasz w 11h 58 min, wiem że tam drogi kiepskie i samochody jadą wolno - ale bez przesady to 975 km więc przy średniej 45/h daje to jakieś 21,6 godziny. Może mówił o wycieczce na ulicę Tallińską w jakimś pobliskim miasteczku a ktoś wymyslił że do Estonii
Może zatem jechał tylko do Rygi (a ja to wyparłem)? no i może w moją wypowiedź wkradła się licencia poetica -- tam, gdzie napisałem, że "zsiadł dopiero"
Natomiast wierzę, że są ludzie, których stać na taki wysiłek (ktoś u licha biega te ultramaratony) i są oni nie tylko w JW 2305.
Marka: Opel
Model: Zafira Family
Silnik: 1,8
Rocznik: 2014
Dołączył: 15 Lip 2010 Posty: 1591 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-19, 10:51
defunk napisał/a:
Może zatem jechał tylko do Rygi (a ja to wyparłem)? no i może w moją wypowiedź wkradła się licencia poetica -- tam, gdzie napisałem, że "zsiadł dopiero"
Natomiast wierzę, że są ludzie, których stać na taki wysiłek (ktoś u licha biega te ultramaratony) i są oni nie tylko w JW 2305.
Tam tez raczej się nie da - 200, może trochę więcej kilometrów w jednym dniu to limit dla pojedynczego nawet największego "hardcore'a", fizjologii nie oszukasz - ultramaratony to przedsięwzięcia grupowe, oprócz tego co biegnie lub jedzie jest co najmniej kilkanaście osób wspierających - to jak w zawodowym peletonie - niby to sport indywidualny a zawsze wieloetapowy wyścig wygrywa ktoś z najlepszej drużyny - samemu nic nie da się zwojować.
Oczywiście osobiście mam dużo podziwu dla tych co potrafią przejechać te 200km, osobiście najwięcej w jeden dzień przejechałem 130 - choć co prawda z obciążeniem ok 50 kg i na 25-kg rowerze z blatem 48 i pięciotrybem 14-20.
Ostatnio zmieniony przez PiotrWie 2019-04-19, 10:52, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum