Witajcie,
jako że to jedyne forum motoryzacyjne na którym jestem zalogowany, chciałbym się poradzić w sprawie mojego drugiego auta - fiata pandy.
Wstęp: wczoraj przywaliłem miską olejową o kamień. Wgniecenie wielkości dużej, męskiej pięści, ale pęknięć brak. Myślałem, że wszystko jest w porządku, skoro nie wycieka olej - po prostu będzie wgnieciona jak element karoserii po kolizji.
Rozwinięcie: jadąc następnego dnia do pracy, po 35km panda zdechła. Zaczęła "cykać", po 100m coraz głośniej aż wrzuciłem ją na luz zaniepokojony jej pracą, a wtedy zgasła i nijak nie można było jej odpalić - rozrusznik nie kręci. Akumulator raczej dobry - nigdy nie stwarzał problemów. Prąd dochodzi. Poziom oleju na maxa, ale nie przekroczony. Zaholowałem do mechanika - ten zrobił szybki test - wrzucił ją na "czwórkę" i kazał pchać we trzech - nie można jej przepchnąć - i po tym krótkim teście stwierdził, że silnik się zatarł i nadaje się tylko do wymiany.
Zakończenie: No właśnie - jakie będzie zakończenie? Czy jego szybka diagnoza na podstawie jednego testu może/musi być trafna? Czy jest szansa, że coś innego unieruchomiło auto, jakaś mniejsza/większa awaria, ale inna niż zatarcie? A jeżeli rzeczywiście, zatarłem silnik, to jaki może być orientacyjny koszt wymiany? Bo sam silnik na allegro to koszt około 700zł... A może wystarczy jakiś jeden element wymienić, niekoniecznie całość? '
Pytam, bo jestem w kropce - nie wiem co robić. Dacią Żona jeździ do pracy, bo ma bliżej - a ja Pandą codziennie 70km w jedną stronę dojeżdżam i powiem szczerze, że bardzo dobrze utrzymany egzemplarz się trafił - do tej pory zero awarii i szkoda mi oddać na żyletki..
Marka: Renault
Model: Megane IV Grandtour
Silnik: 1,5 DCI
Rocznik: 2017
Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 1705 Skąd: Radzionków
Wysłany: 2020-02-28, 19:18
Zależy w jakie miejsce. Może gdzieś przygniotło smok i nie podawał oleju. Zdjąć miskę i zobaczyć. Nikt na odległość nie będzie diagnozował takiej usterki.
jak mechanik stwierdził że zatarty
to zapewne znaczy że zatarty
silnik używka to loteria , możesz kupić w takim stanie jak masz , najlepiej kupić na chodzie z dawcy remont zapewne nie opłacalny
Marka: Renault
Model: Megane IV Grandtour
Silnik: 1,5 DCI
Rocznik: 2017
Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 1705 Skąd: Radzionków
Wysłany: 2020-02-28, 19:43
Jak 1.2 8v to silnik do 600zl można znaleźć. Nie do zajechania to i dużego ryzyka nie ma.
Szukanie nowego auta to takie same ryzyko jak wymiana silnika.
Nikt na odległość nie będzie diagnozował takiej usterki.
Nie oczekuję diagnostyki i wyroku, a jakiegoś pomysłu, co można sprawdzić by upewnić się że jest to słuszna diagnoza. Właśnie mechanik mówił, że prawdopodobnie jest przygnieciony smok i przez to oleju nie dawał.. no ale, to takie wróżenie z fusów - tylko próbowaliśmy pchnąć go i tyle.
Cytat:
Jak 1.2 8v to silnik do 600zl można znaleźć
bodajże 1,1 - ale najpopularniejszy pandowy silnik. Na allegro jest za 500zł + 200 przesyłka + mechanik na szybko stwierdził, że przekładka około 1000zł (robocizna + materiały jak olej itp) = około 1600-1700zł. Wartość autka to hmm.. 3000? Bo to panda z początku produkcji, nawet wspomagania nie ma
Fruxo napisał/a:
raczej bym szukał innego auta
właśnie przeglądam oferty - 90% to grupa VW + opel, które swoje już przejechały
Marka: Renault
Model: Megane IV Grandtour
Silnik: 1,5 DCI
Rocznik: 2017
Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 1705 Skąd: Radzionków
Wysłany: 2020-02-28, 19:59
Jeśli budżet 3000 zł to ciężko będzie znaleźć coś sensownego.
Do 10 nawet nie ma za łatwo, bo już wiekowe i nawet te pancerne jednostki już mają lata świetności za sobą :)
Jeśli budżet 3000 zł to ciężko będzie znaleźć coś sensownego.
budżet jest ruchomy - sam nie wiem co kupić. Bo może to być tani dupowóz (za przeproszeniem) czyt. do 5000zł - wtedy koniecznie gaz, tak by pojeździło kilka lat bez większych napraw (dla mnie na dojazd do pracy), a może też być coś droższego za kilkanaście tys złotych (wtedy to Żona by jeździła, bo mniej km ma do pracy, to tak by nie zajeździć, a ja bym odzyskał Daćkę), póki co przeczesuję lokalny rynek pod tymi dwoma kątami. Właśnie takim tanim środkiem była panda - naprawdę dzielnie sobie radziła na trasie już od około dwóch lat. Ale to nie ten temat :)
laisar napisał/a:
Tak jak pisze kol. toka93 - trzeba sprawdzić dokładnie, w silniku jest więcej części, które mogą go przyblokować.
Podejrzewam, że ja metodami prostymi i "przydomowymi" nie jestem w stanie tego zrobić - i pytanie czy warto płacić mechanikowi za diagnostykę, jeśli auto miałoby się nadawać na żyletki.. W przypadku "mniejszego" zatarcia wystarczająca byłaby wymiana jakiś komponentów, czy w dalszym ciągu mówimy o "swapie"?
Najprościej wykręcić świece i obejrzeć przez wziernik gładzie cylindrów czy są widoczne wzorki honowania.
Jeśli tak to wtedy najprawdopodobniej zatarły się "tylko" panewki główne i/lub korbowodowe a to jest dość łatwe i tanie w naprawie - wystarczy wyjąć wał korbowy nawet bez wyciągania silnika przeszlifować go i włożyć nadwymiarowe panewki.
Nie wiem ile teraz kosztuje taka naprawa - w epoce kanta i poldka była to niemal czynność serwisowa co kilkadziesiąt kkm :)
W ogóle? Bo może to on jest zepsuty i wgnieciona miska to albo przypadkowa zbieżność awarii, albo uszkodził się od uderzenia, albo cokolwiek innego, a niekoniecznie zaraz "zatarcie silnika"...
Tomcik12 napisał/a:
bardzo dobrze utrzymany egzemplarz
Diagnoza to podstawa - dopóki nie wiadomo co jest zepsute, to ciężko oceniać sens ekonomiczny naprawy lub wymiany, ale MSZ w przypadku takiego dobrego egzemplarza opłaca się go naprawiać nawet gdyby koszt był porównywalny z jego wartością, bo sumarycznie jest to pewniejsze niż sprzedaż "strucla" i dołożenie do kolejnej sztuki, która będzie "rosyjską ruletką".
Kup coś z prześwitem, bo zaraz powtórzysz. Ja cztery dni jeździłem pożyczoną od syna Astrą i jak zawsze nawracałem sobie na trawniku pod firmą - wczoraj pociągnąłem jakimś żelazem po krawężniku, aż echo poszło, nie wiem, czy się przyznawać, nic nie odpadło.
drogę do domu znam, a na trak więcej jeździć nie będę - nauczkę już mam.
laisar napisał/a:
Tomcik12 napisał/a:
rozrusznik nie kręci
W ogóle? Bo może to on jest zepsuty
Z rana działał, jak mi samochód wyłączył się podczas jazdy to przy pierwszej próbie uruchomienia przekręcił z wielkim mozołem dwa razy, później pół, a później w ogóle już nie gadał ze mną. Nigdy wcześniej nie miałem z nim problemów, nie zgrzytał, nie zawieszał się.
Przyznam szczerze, że przespałem się z tą decyzją, trochę ludzi popytałem i raczej wezmę się za reanimację. Silnik na allegro namierzę, wstępną chęć wioskowego cudotwórcy mechanicznego mam, więc może uda się tanim kosztem podmienić silnik
Użyłem skrótu myślowego - auto wyląduje u mechanika, a on zadecyduje, co dalej. A na nowy silnik się nastawiam, bo to najgorsze ( w sensie najdroższe) co może się wydarzyć - ja już taki jestem że wolę się na najgorsze nastawić i w razie czego miło zaskoczyć, że do tego nie doszło niż odwrotnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum