Przepraszam ale czy ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego? Czy zezwala na tak manewr podczas gdy jest się wyprzedzanym przez inny pojazd?
Z przytoczonej wyżej historii wynika że kierująca nie została ukarana za nie trzymanie odpowiedniej odległości od wyprzedzanego rowerzysty, a za to że nie przewidziała jego zachowania na drodze.
ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego?
Wystarczy odrobina wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie, że nie zawsze jest to realne. Czy kierowcy omijając dziurę w jezdni sygnalizują to? Niemal nigdy. Tym bardziej rowerzysta, objeżdżając studzienkę czy dziurę, raczej powinien trzymać obydwie ręce na kierownicy niż machać nimi, ryzykując wpadnięcie do dziury. Dokładnie dlatego wyprzedzając jednoślad należy zachować odpowiedni odstęp.
Jeśli chodzi o kałuże - dla kierującego samochodem nie jest zasadniczym problemem wjechanie w kałużę, pod którą może być wyrwa. Najwyżej urwie sobie zawieszenie i w takiej sytuacji otrzyma odszkodowanie od zarządcy drogi. Dla rowerzysty taka przygoda może być śmiertelna.
Przepraszam ale czy ten przepis pozwala rowerzyście omijać przeszkodę bez sygnalizowana tego?
Wyobraź sobie że tak! art. 22 pkt 5 – Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub prasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania, niezwłocznie po wykonaniu manewru. Jeśli więc zagłębisz się w treść tego przepisu, to być może zauważysz, że zmiana toru jazdy w obrębie danego pasa ruchu nie wymaga sygnalizowania. Przepis więc nie nakłada obowiązku, ale logicznie myślący człowiek dojdzie do wniosku, że użycie kierunkowskazu (lub ręki w przypadku rowerzysty) jest wskazane.
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
" Czy kierowcy omijając dziurę w jezdni sygnalizują to? Niemal nigdy."
Pytanie, czy jest obowiązek sygnalizowania manewru omijania?
Czy wykonując manewr omijania rowerzysta nie musi zachować szczególnej ostrożności?
A tego uczą w podstawówce :
Wzorzec postępowania kierującego rowerem podczas omijania:
• Upewnij si, czy nic nie jedzie, spójrz do tyłu, spójrz do przodu,
• Zasygnalizuj zamiar zmiany pasa ruchu przez wyciągnięcie lewej ręki,
• Jeszcze raz upewnij się, czy bezpiecznie wykonasz ten manewr,
• Rozpocznij manewr przejeżdżania obok przeszkody lub stojącego pieszego zachowując bezpieczny odstęp, w tym czasie Twoja lewa ręka jest opuszczona,
• Zasygnalizuj zmianę pasa ruchu przez wyciągnięcie Swojej prawej ręki,
• Zjedź łagodnym łukiem na wcześniej zajmowany pas ruchu,
• Kontynuuj jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni
.... Generalnie sprawa powinna zakończyć się na tym etapie, ale wyszło na jaw, że prowadzący tramwaj nie hamował. I tu sprawa się komplikuje...
Może nie powinnam tego tu pisać, ale sędziowie to też ludzie i w ramach swobody oceny czynu (niektórzy orzekający) prawdopodobnie mogą być skłonni przypisać winę motorniczemu (odszkodowanie), ale jednocześnie maksymalnie zminimalizować wymiar kary.
• Upewnij si, czy nic nie jedzie, spójrz do tyłu, spójrz do przodu,
• Zasygnalizuj zamiar zmiany pasa ruchu przez wyciągnięcie lewej ręki,
• Jeszcze raz upewnij się, czy bezpiecznie wykonasz ten manewr,
• Rozpocznij manewr przejeżdżania obok przeszkody lub stojącego pieszego zachowując bezpieczny odstęp, w tym czasie Twoja lewa ręka jest opuszczona,
• Zasygnalizuj zmianę pasa ruchu przez wyciągnięcie Swojej prawej ręki,
W zacytowanych wskazówkach jest mowa o zmianie pasa ruchu. Objeżdżając kałużę czy wyrwę nie zmieniam pasa ruchu. Ja jeżdżę na rowerze niemal codziennie od ponad 25 lat i gdyby stosować to, co napisano powyżej do każdej wyrwy w jezdni, doszlibyśmy do absurdu. Zakładając, że rowerzysta jedzie z prędkością 25 km/h, czas potrzebny do obejrzenia się i wyciągnięcia ręki jest za krótki, żeby bezpiecznie ominąć poziome przeszkody, które widzi się dopiero z mniej więcej 20-30 metrów, a które są niebezpieczne dla rowerzysty. Dlatego od bardzo dawna mam we wszystkich swoich rowerach lewe lusterko i dzięki niemu wiem, co dzieje się za mną na drodze. Wiem, że na wyobraźnię kierowców nie mogę liczyć, więc liczę na swoją. Owszem, sygnalizuję ręką ominięcie przeszkody pionowej, która zmusza mnie do zmiany pasa ruchu, np. zaparkowanego pojazdu. Ale biorąc pod uwagę ilość dziur na naszych ulicach i kałuż po deszczu musiałbym cały czas machać rękami jak małpa na drzewie, gdybym miał sygnalizować omijanie każdej dziury.
A patrząc z drugiej strony samochodowej szyby - to, że rowerzyści nie jadą prosto jak po sznurku, jest najmniejszym problemem. Dzisiaj, już po zmroku, jechałem autem nieoświetloną ulicą, na której natknąłem się na kilku rowerzystów "batmanów", bez żadnego oświetlenia czy odblasków, ubranych na ciemno. Owszem, ja ich zobaczyłem, bo jestem uczulony na taki widok, ale prędzej czy później któryś kierowca ich nie dojrzy. I ciekawe kto wtedy będzie winny, kto współwinny, kto żywy, a kto w kostnicy...
Może się mylę, ale odniosłam wrażenie, że w niektórych wypowiedziach pobrzmiewają trochę nutki smutku za brakiem przyzwolenia legislacyjnego dającego możliwość tzw. szeryfowania, tj. osobistego egzekwowania sprawiedliwości wynikających z własnej interpretacji Prawa o Ruchu Drogowym
Pozwól koleżanko, że zacytuję cię raz jeszcze. Akurat dziś wpadłem na artykuł idealnie pasujący do Twojej wypowiedzi.... z przestrogą dla innych.
Temat już zabrną w dziwne rejony. Rozumiem, takie przepisy, prawo, zwyczaje na drodze.... ale jakoś wewnętrznie nie mogę się pogodzić w symetryźmie winy zarówno osoby łamiąc ej przepisy, jak i tej jadącej zgodnie z nimi.
ale jakoś wewnętrznie nie mogę się pogodzić w symetryźmie winy zarówno osoby łamiąc ej przepisy, jak i tej jadącej zgodnie z nimi.
Sęk w tym, że obowiązek reagowania na nieprawidłowe zachowania (na sposób jazdy łamiącego przepisy) też wynika z przepisów. Nie reagując prawidłowo na czyjeś błędy -- łamiesz prawo.
Czyjeś błędy to jedno, wymuszenie to drugie.
Przykład z dzisiejszego poranka. Jadę główną drogą i z daleka widzę jak na skrzyżowaniu z podporządkowaną huśta się auto na półsprzęgle. Wyjedzie mi przed maskę czy nie wyjedzie. Jak wyjedzie i nie zdąże wyhamować, to będę współwinni, bo przecież mogłem zareagować i go przepuścić. Przepuszczam, więc auto na prawie wyjeżdża, bo przecież nie wymusił pierwszeństwa, tylko sam go w puściłem
Miałem okazję kilka razy przycedzić w kogoś nie z mojej winy i omijałem typa, czasami nie ma miejsca czyli przycedzisz w kogoś innego wymijając, lepiej w tedy cedzić w tego co zajechał bo nie ucieknie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum