Odświeżę trochę temat. A tymi ładowareczkami z dyskontów jak ładujecie to odpinacie akumulator od samochodu? Ja w skodzie Octavii I nie odpinałem i było ok ale teraz w Jogerze się boję ładować. A jak odepnę to, że coś się zresetuje i bez serwisu nie ogarnę...
Marka: DACIA
Model: Sandero Stepway
Silnik: TCe 90
Rocznik: XII 2017
Wersja: Outdoor Pomógł: 105 razy Dołączył: 01 Cze 2017 Posty: 3639 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2024-04-29, 09:43
Ładowarki z dyskontów potrafią być bardzo różne i nie można wszystkich podciągać pod jedną regułę.
Jako elektronik zawsze zalecam ładowanie akumulatora odpiętego od instalacji samochodu. O ile przy zwykłych ładowarkach typu prostownikowego nie ma to większego wpływu, o tyle inteligentne ładowarki mogą mieć problem z właściwym analizowaniem stanu naładowania nie odłączonego akumulatora wraz z obwodami, które we współczesnych samochodach cały czas pracują a więc w efekcie i z właściwym ładowaniem. Szczególnie na początku ładowania, zaraz po podłączeniu, kiedy "nie uśpiony" zamknięciem samochód potrafi pobierać nadal z akumulatora ładnych kilka amperów. Dodatkowo ładowarki mikroprocesorowe stosują też czasami różne technologie ładowania, czy doładowania impulsowego o najróżniejszych charakterystykach, więc lepiej nie testować jednocześnie elektroniki naszego samochodu w ten sposób.
Taka ostrożność odnosi się ogólnie do nowoczesnych samochodów a nie akurat bezpośrednio do naszych Dacii. Oczywiście każdy praktykuje podłączanie na własne ryzyko. Ja tylko nieśmiało podpowiadam.
Ostatnio zmieniony przez Dymek 2024-04-29, 09:45, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia
Model: Comfort
Silnik: 1,6 SCe
Rocznik: 2019 Pomógł: 9 razy Dołączył: 17 Sie 2011 Posty: 790 Skąd: ŚLĄSK
Wysłany: 2024-04-29, 15:53
Ja do swojego Dustera używam CTEK CT5 START / STOP i nigdy (od 5 lat użytkowania) nie odpinam akumulatora. Żadnych problemów zarówno z bateria jak i elektryką. Samochodem jeżdżę rzadko więc przy większym ochłodzeniu ładuję akumulator raz w miesiącu.
Ładowarka, prostownik - różne są i warto na pewno mieć lepszy niż gorszy sprzęt. To zrozumiałe.
To co warto w tym wątku dodać to fakt wpływu temperatury na akumulator. Powszechne przekonanie że mróz zabija akumulatory jest połowiczne... Znacznie bardziej należy obawiać się tych wysokich temperatur.
Sprawa jest prosta w akumulatorach kwasowo ołowiowych istotnym parametrem jest prędkość reakcji chemicznych. W niskich temperaturach tępo tych reakcji znacznie spada co przekłada się na tempo samorozładowania akumulatora. W zimie (w mroźnych warunkach) tempo samorozładowania akumulatora spada przez co nawet nie naładowany i nieużywany akumulator może dotrwać do wiosny. Oczywiście w takiej temperaturze opór wewnętrzny akumulatora rośnie więc jego pojemność spada, ale jest to proces praktycznie w 100% odwracalny wraz ze wzrostem temperatury. Oczywiście sytuacja się diametralnie zmienia kiedy takiego akumulatora zaczynamy używać wtedy ten stan niskiej pojemności i niedoładowania przekłada się na ekspresowe zasiarczeni i zgon pacjenta. Przy czym przez ‘niedoładowanie’ należy tutaj rozumieć sytuację nieodzyskiwania zużytej na rozruch energii. Jeśli na takim akumulatorze przejedziemy odcinek pozwalający mu te stratę odzyskać lub nawet trochę ostatecznie dołożyć to ten akumulator może całkiem dobrze przetrwać tę zimę – choć oczywiście pełne naładowanie będzie balsamem na jego kondycję.
Przy wysokich temperaturach tempo reakcji chemicznych gwałtownie rośnie. Jeśli przyjąć że przy temperaturze 20°C to tempo wynosi 100% to podwaja się z każdym wzrostem temperatury o 10°C tj. przy 30°C wynosi 200% przy 40°C 400% i tak dalej. Takie przyśpieszenie przekłada się na znaczny wzrost tempa samorozładowania się akumulatora. W tej sytuacji niedoładowany i nie używany akumulator w przeciwieństwie do zimy może skonać samoistnie, zasiarczy się i będzie poważnie uszkodzony, ale będzie w miarę działał bo w letnich temperaturach ma jeszcze zapas pojemności. Jeżeli będziemy z takim akumulatorem jeździć w sposób nie pozwalający mu się doładować to również to go zdegraduje bo proces zasiarczania będzie całkiem szybko przebiegał nawet na postoju, co w połączeniu ze spadkiem pojemności w kolejnej zimie go może już ostatecznie dobić.
Reasumując jak chcesz mieć długo akumulator to jak jeździsz codziennie 15-20 km w miarę jednostkowo (mało rozruchów) to masz całkiem sporą szansę przejść zimę w miarę spokojnie, jak mieszkasz w górach (niższe temp. zimowe) to jakieś 30km dziennie Ci pomoże. Jeśli do tego raz na kilka tygodni robisz trasę np. 100km to jest super. W przeciwnym wypadku używaj ładowarki lub prostownika. Jeśli masz rozładowany akumulator i zostawiasz samochód w słońcu na tydzień lub dwa np. na wczasach w Grecji to robisz sobie źle bo to dwa tygodnie w piekarniku (pod maską może być i z 60°C jaka nie więcej i zero wymuszonej wymiany powietrza) - używaj samochodu, zwiedzają okolicę. Z drugiej strony jak dojechałeś do tej Grecji sprawnym samochodem to akumulator jest naładowany pod korek… więc nie podłączaj do niego lodówki.
Tempo samorozładowania akumulatora w temp 5 ° C następuje około trzy razy wolniej niż w 20 ° C i aż 6 razy wolniej niż w 40 °C. Odnośnikiem może tu być tempo samo rozładowania przy 20°C wynoszące 3% miesięcznie.
Na tempo samorozładowania akumulatora wpływ ma również jego czystość, pył i wilgoć pomiędzy klemami sprzyjają upływom prądu. To są małe prądy, ale jakieś tam znaczenie mają.
Dziękuję za odpowiedzi. Przed zimą spróbuję trochę podładować aku moją lidlowską ładowareczką bez odpinania aku. W poprzednim samochodzie nie było problemu więc zaryzykuję. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum