Autko pali na dotyk i wszystko jak do tej pory jest OK! a mimo to coś mnie podkusiło zajrzeć do tego akumulatora (Calciu) No minęło już 4-y lata i co się okazało? w jednej celi góra płyt nie przykryta w pozostałych leciutko nad nimi. Do każdej celi wlałem ok 4cm3 wody destylowanej. Poziom trzeba zmierzyć patyczkiem, zaznaczyć ołówkiem górną krawędź aku i przyłożyć na zewnątrz, tam są kreski min i max. i po sprawie. Górną przykrywkę można wyjąć podważając leciutko czymś płaskim (mały śrubokręt) Nie trzeba nawet zrywać tej naklejki. Korki wychodzą lekko. Okazuje się że jest on bezobsługowy ale na okres gwarancji, a potem do sklepu po nowy. To tyle, pozdrawiam wszystkich!
Mój oryginalny aku, padł po dwóch latach , ale stało się to dzięki, radiu, które pobierało znaczne ilości energii, w stanie spoczynku auta, i wystarczyło tydzień czasu stania auta w garażu, i po akumulatorze. Załadowałem, go, ale nie pociągnął długo, po miesiącu padł całkiem.
Kupiłem nowy w serwisie, dostałem w dobrej cenie, 200-coś z groszami bezobsługowy, z tą kulką, która sprawdzać stan akumulatora. I był to oryginalny akumulator dacia.
No i tak jeżdżę do dziś na nim.
Marka: renault
Model: thalia
Silnik: 1,2 benzyna Pomógł: 6 razy Dołączył: 20 Wrz 2007 Posty: 1108 Skąd: krakow
Wysłany: 2009-01-20, 19:17
W moim uno, którym teraz jeżdzi syn, w grudniu puknęło 6 lat, czyli 7 zima. Pali dalej od strzału, kontrolowany tylko stan elektrolitu, nigdy nie ładowany. Fakt , że przeleciał w tym czasie 10 razy do Monachium, to miał się okazję ładować. Ale jednak to loteria, tutaj jest dobry fant. pozdr
Jak się jeździ często na dłuższych trasach, to o akumulatorze można zapomnieć. Fakt, że nie eksploatuję akumulatorów nadzwyczaj długo (najdłużej jeździłem Matizem - 4 lata i 3 miesiące), ale w ogóle nie przejmuję się akumulatorem.
Marka: była Dacia, jest Toyota
Model: Sandero, Auris Touring Sports
Silnik: 1,6 (132 KM)
Rocznik: 2015 Pomógł: 13 razy Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 1500 Skąd: Ozorków
Wysłany: 2009-01-21, 12:32
wox napisał/a:
Jak się jeździ często na dłuższych trasach, to o akumulatorze można zapomnieć. Fakt, że nie eksploatuję akumulatorów nadzwyczaj długo (najdłużej jeździłem Matizem - 4 lata i 3 miesiące), ale w ogóle nie przejmuję się akumulatorem.
Ja u siebie w Matizie miałem 9 lat i raz był ładowany.Przy dużych mrozach nawet po 9 latach kręci pięknie
To niestety prawda, choć nie jest bez znaczenia czy autko jeżdzi na co dzień czy od święta. Prywatnie z racji tego że jestem troszkę zielony akumulator wywalam kiedy ewidentnie odmawia posłuszeństwa. Świat podobno jest własnością naszych dzieci i wnuków więc nie ma co szaleć. I dlatego jeśli coś jeszcze dobrze służy to niech tak będzie. Z zachowaniem zdroworozsądkowego podejścia do sprawy, bo przede wszystkim auto ma być bezwzględnie sprawne.
Nie wiem jak wyglądają obecnie montowane akumulatory w Dacii, ale w moim buraczku jest nadal fabryczny bezobsługowy akumulator. Słowo bezobsługowy nie znaczy jednak że nie powinno się do niego zaglądać (to oczywiście moja subiektywna sugestia) a jedynie że jeśli jest wszysko z instalacją w porządku to nie ma takiej potrzeby. Jeśli jednak ktoś się pokusi o zdjęcie koreczków to wie czy nie trzeba dolać wody i jaki jest stan elektrolitu. A to czasem może sporo mówić o stanie instalacji. Pańskie oko konia tuczy , podobno.
Marka: Dacia
Model: Logan Ambiance
Silnik: 1390 cm, 75 KM Pomógł: 1 raz Dołączył: 19 Wrz 2007 Posty: 548 Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-03-11, 11:10
Weryfikuję mity, i przesądy.
W połowie listopada 2008 roku umówiłem się z mechanikiem na wymianę opon na zimowe. Wtedy temperatura w południe dochodziła do plus 14-15 stopni. Zdecydowanie za ciepło. Przed świętami zwaliło sie dużo nieprzewidzianych rzeczy do załatwienia. Na wymianę opon zabrakło czasu. Pierwszy dłuższy postój od 20 grudnia (ostatnia jazda) do 10 stycznia (pierwsza jazda po przerwie). W styczniu przejechałem z duszą na ramieniu (opony!) około 520-530 km. Kolejny dłuższy postój od 24 stycznia (ostatnia jazda) do 23 lutego (pierwsza jazda po przerwie). Powód dodatkowy: mieszkam przy drodze zapomnianej calkowicie przez służby miejskie, praktycznie nigdy nie odśnieżanej. Sąsiedzi sprzed domów wyrzucają śnieg prosto na jezdnię. Spróbujcie przejechać drogą, gdzie zalega warstwa około 20-25 cm śniegu, a głębokość kolein jest taka, że zawiesza się podwozie, a samo zawieszenie można bardzo łatwo uszkodzić.
Temperatura w nocy spadała do minus 15-16 stopni , w dzień do minus 8-9 stopni. Samochód stał na dworze systematycznie odśnieżany, i sprawdzany. I UWAGA! Po miesięcznej przerwie odpalił za pierwszym razem bez żadnych problemów!
_________________ Skoda 105 S (1982-1989), Polonez 1500 SLE (1989-2000), 3×Fiat 126p (19??-2002), czasami pożyczane Daewoo Tico, Skoda Felicia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum