Z tymi 200m2 to chyba nawet przegiąłem.
Skoro szerokość segmentu to jakieś 7m, to tam nawet bliżej 100m2 będzie.
Ilość taka, że nożyczkami idzie to obskoczyć. :)
Ale powiedział, że kosiarki przez salon nosić nie będzie.
No i teraz ma dwie.
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1061 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2016-11-20, 17:45
GRL napisał/a:
eplus napisał/a:
Szeregówka na jeden minus - jak sąsiad znajomego chciał ekologicznie użyźnić ten drugi ogródek, to pchał taczki z gnojem przez garaż i przedpokój.
Znajomy ma 2 kosiarki.
Jedna kosi 50m2 przed domem, druga 200m2 za domem. :)
Hmm. przewaga formy nad treścią. 50m2 to placyk 7x7 metrów - Można by to nożyczkami kosić. a 200m2 to 14 x 14 metrów... w sam raz na nożyczki do żywopłotów ;) Chyba że pomyliłeś rząd wielkości.. ;)
Hmm. przewaga formy nad treścią. 50m2 to placyk 7x7 metrów - Można by to nożyczkami kosić. a 200m2 to 14 x 14 metrów... w sam raz na nożyczki do żywopłotów ;) Chyba że pomyliłeś rząd wielkości.. ;)
7x7 od frontu jak najbardziej.
Z tyłu (tak jak pisałem wyżej) może się zagalopowałem.
Ogródek będzie miał 7x15, może 7x20.
Pamiętam piąte przez dziesiąte, bo byłem tam raz w życiu.
(A dla bardziej dociekliwych - ten znajomy to ojciec kolegi, więc nie bywamy zbyt często u siebie.)
Ostatnio zmieniony przez GRL 2016-11-20, 18:58, w całości zmieniany 1 raz
Moja cenna rada: jeżeli wychowałeś się w domu wolnostojącym bez sąsiada to nie pchaj się w bloki tym bardziej te nowe . Jeżeli wychowałeś się w bloku i raz zamieszkasz w domku to nigdy nie wrócisz do bloku :) Koszta hmmmm nie ma nic za darmo,ale co dom to dom. P.S. jak doskwiera ci samotność to zamieszkaj w bloku , najlepiej w wieżowcu .
Nie potwierdzam - znam wiele przypadków przeciwnych, na czele ze swoim (blok/dom) i rodzonej żony (dom/blok). Żadne z nas nie marzy o ponownym zamieszkaniu w domu i nie jesteśmy jedynymi taki osobami.
Nie wiem, może jestem aspołeczny.
Ale te 5 lat w bloku to była dla mnie katorga.
24 sąsiadów:
- co czwarty pijak, który się nawet z tym nie ukrywa,
- co trzeci z nich potrafił spać na klatce i szczać w gacie,
- co piąte dziecko to kompletna patologia,
- słonecznik wiecznie na schodach + ciężarne palące i klnące pod oknem,
- krzyki, że ktoś kogoś zabije,
- samochody poustawiane jeden na drugim, czasem tak bezmyślnie, że blokują pół osiedla,
- wieczna walka pomiędzy wspólnotami o miedzę,
- Na każdym trawniku "nie grać", dzieci mają siedzieć cicho w domu,
- co klatkę gnoje nie płacący za gaz, podpinający butle przytaszczone z dworu (jeden wybuch w klatce obok był).
To tak na szybko, pewnie o połowie zapomniałem.
Zwykłe, niczym nie wyróżniające się osiedle w centrum 75tys. miasta.
Miałem ogromną chęć kupić wiatrówkę i walić ze śrutu do wszystkiego, co się tylko odezwie...
Domek na wsi to dla mnie wręcz terapia...
No popatrz pan jaki pech.
Teraz mieszkam w nowym budynku na 20 mieszkań to pewnie byś napisał że charakterystyka mieszkańców inna, ale... moje poprzednie mieszkanie było w bloku na 540 mieszkań. W 1 klatce 90, na piętrze 9.
Przez 5 lat zarejestrowałem 2 bezdomnych śpiących na klatce przy największym mrozie. Innych problemów nie zanotowano.
Największe osiedle w 500 tyś mieście.
Ja nie przeczę, zdecydowanie natrafiłem na kumulację zła.
W kilkudziesięcioletnim budynku poWAMowskim był duży odsetek patologii, która odziedziczyła lub otrzymała z przydziału mieszkanie wiele lat temu. Pijaki, menele i stare babcie przeforsowujące na zebraniach wspólnoty kolejny 2-metrowy płot, żeby tylko sąsiad z bloku obok nie chodził na skróty. Horror.
Dlatego też, kiedy po głowie chodził mi jeszcze zakup mieszkania, to zdecydowanie tylko z rynku pierwotnego, by zminimalizować niebezpieczeństwo posiadania w bezpośrednim sąsiedztwie tego "elementu".
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2384 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-12-07, 12:11
GRL napisał/a:
Dlatego też, kiedy po głowie chodził mi jeszcze zakup mieszkania, to zdecydowanie tylko z rynku pierwotnego, by zminimalizować niebezpieczeństwo posiadania w bezpośrednim sąsiedztwie tego "elementu".
Swoje pierwsze mieszkanie kupiłem na rynku pierwotnym, w formie "dziura w ziemi", na nowiusieńkim osiedlu pośrodku niczego. ;) Osiedle było grodzone, z ochroną, łałałiła, garaże, przypisane miejsca parkingowe, "apartamenty" ;) , miał być nawet basen. :)
Na owym splendiżowym osiedlu normą były zawalone samochodami uliczki, rano do śmietników ustawiały się kolejki żuli typu stealth, niewykrywalnych dla ochrony :> , normą były włamania, kradzieże rowerów i tego typu atrakcje. Z czterech otaczających moje mieszkań dwa były zamieszkiwane przez młodych, zdolnych ludzi, których pewnie nie nazwałbyś patologią, bo byli ładnie ubrani i pięknie się wysławiali, ale i tak nie byli od tego, żeby dać sobie po razie, ganiać się nocą po korytarzu, krzyczeć, płakać, a na koniec chować się przed wezwaną policją. :)
Więc akurat rynek pierwotny nie chroni przed patologią, gdyż natura Lucka jest ułomna. :>
Tu, gdzie mieszkam teraz, też jest konkretna ilość "patologii", ale "patologia" jest niestety w odwrocie. :) Mamy ochronę, która jest rozliczana z interwencji i tym samym dostajemy statystykę - drugą pozycję w liczbie interwencji (po wypraszaniu roznosicieli ulotek) jest "wypraszanie pijanych lokatorów". :) Do tego na osiedlu jest w miarę sensowny monitoring, więc "patologia" (z którą zdarzyło mi się rozmawiać) z nostalgią wspomina dawne czasy i skarży się, że teraz nic nie można zrobić, nawet się nawalić, bo wszędzie te kamery i ochrona. :)
Znajomi mieszkający w Domku Pod Lasem™ w ogóle nie narzekają na patologię. Co prawda parokrotnie okradano ich z różnych rzeczy, a raz włamywacze wynieśli wszystko, ale przynajmniej patologii nie ma. :] Z parkowaniem również nie ma problemu, o ile akurat nie ukradziono samochodu, bo wtedy nie ma czym zaparkować. :)
Więc akurat rynek pierwotny nie chroni przed patologią, gdyż natura Lucka jest ułomna. :>
Dlatego napisałem zminimalizować, a nie wyeliminować.
Warszawa to też inny typ miejscowości niż ta, pod którą teraz mieszkam (25tys.m).
Np. u nas nie uświadczysz mieszkań kupowanych pod wynajem dla studentów.
Dawno nie widziałem (w mojej okolicy) nowobudowanego budynku, który miałby komórki lokatorskie w kondygnacji podziemnej (choć aktualnie sam takowy projektuję), raczej tylko garaże indywidualne.
No mniejsza, mój problem z akceptacją sąsiadów został rozwiązany.
I zawsze mam gdzie zaparkować.
Nie potwierdzam - znam wiele przypadków przeciwnych, na czele ze swoim (blok/dom) i rodzonej żony (dom/blok). Żadne z nas nie marzy o ponownym zamieszkaniu w domu i nie jesteśmy jedynymi taki osobami.
Ja od zawsze dom, po ślubie blok i to nie jeden. Zaczęliśmy od typowego bloku z historią i ta złą , jak podałem ulicę i nr to znajomi bali się do nas przychodzić...mieszkało się jak w bajce wręcz sąsiedzi troszczyli się o nas. Tak los poskładał,że ,,gangsterka" mieszkała koło nas . Tam nawet 100zł mogło leżeć i bali się podnieść. Później rynek pierwotny większe..... na bogato apartamentowiec w środku miasta. Tu znajomi chcieli przychodzić bo się nie bali i z ciekawości jak to tam zrobili tyle szkła itp. Najgorsi sąsiedzi, najlepsze wozy w podziemiach...idź pan w ciul z tymi ludźmi. Jak balety były to jaki mandat by nie dostali to impreza musi trwać jak góralskie wesela. Po 7 latach opuściłem ten przybytek i mam swój mały domek i mam w dupie bloki .Może źle trafiłem lub jestem inny :)
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1061 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2016-12-14, 14:40
podstawowa różnica jest taka, że w bloku nigdy nie jest się właścicielem na 100%, zawsze jest się współwłaścicielem klatki, chodnika, elewacji, dachu, parkingu, śmietnika... i nie można podejmować praktycznie żadnej decyzji dotyczącej własnego mieszkania. praktycznie tak, jakbyś nie był w ogóle właścicielem swojego mieszkania. Chcesz klimatyzację, rolety, wymienić okna, grzejniki, przebudować coś? sąsiedzi lub zarząd może cię zablokować. Odgórnie narzuca Ci się takie ważne rzeczy jak sposób ogrzewania ale też i błahe jak kolor dachu, kostki brukowej czy elewacji budynku..
W domu jesteś 100% na swoim i żadna obroża Cię nie trzyma. Dom jest dla ludzi kochających wolność. Dom jest dla ludzi którzy sami chcą decydować o kształcie i formie swojej własności i nie lubią podporządkowywać się cudzej woli.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Lza 2016-12-14, 14:44, w całości zmieniany 3 razy
Koloru dachu? Są ograniczenia, bo trzeba się wkomponować w plan zagospodarowania przestrzennego. Jak mi się zamarzy różowa dachówka to nie mogę mieć takiej, bo nie pasuje do reszty chałup w okolicy. Tak samo wysokość budynku czy nawet kąt dachu. Na wiosnę ruszam z budową domu to przebrnąłem przez te wszystkie rzeczy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum