- wycena szkód,
- decyzja o szkodzie całkowitej,
- propozycja odkupu auta przez jakiegoś oferenta znalezionego przez ubezpieczyciela (zgodziłem się),
- wypłata różnicy pomiędzy ceną rynkową a wartością "wraku",
- oczekiwanie na przyjazd oferenta, zapłatę za auto, jego odbiór i jeszcze parę pierdół,
- dopiero w tym momencie możliwość zgłoszenia roszczeń z tytułu RTI,
- wypłata różnicy pomiędzy ceną rynkową a wartością fakturową,
- zwrot niewykorzystanej części ubezpieczenia AC,
- zwrot niewykorzystanej części ubezpieczenia OC (o ile nowy właściciel z niego zrezygnuje).
Tak wygląda to chronologicznie.
Jestem gdzieś w 3/4 całej historii - pieniędzy z GAPu jeszcze na koncie nie mam.
Ciągnie się to od czerwca.
I co najważniejsze - część pieniędzy w kwocie netto, część brutto, wystawianie jakiś "not" na moją osobę...
Nie mam pojęcia w którym miejscu będę musiał zwracać jakieś podatki.
Zamieszanie takie, że już przestałem rozumieć co się dzieje.
Ostatnio zmieniony przez GRL 2019-08-28, 21:43, w całości zmieniany 1 raz
Tak, ale auto było używane połowicznie do celów prywatnych.
- ubezpieczyciel sprawcy wypłaca zawsze netto,
- ubezpieczyciel GAP wypłaca brutto, bo tak akurat jest na umowie,
- zwroty OC/AC będą w kij wie jakiej formie...
Ale najbardziej mi nie pasuje fakt, że myślałem, iż będę musiał się rozliczać z fiskusem tylko z kwoty zwrotu mojej nadpłaty oraz wyrównania z GAPu.
A oni mi jakieś noty wystawiają coś mi dając, coś zabierając - od pełnej wartości auta.
I zaraz wyjdzie, że nigdy w życiu tej kasy nie widziałem, ale zapłacić jakieś 23% będę musiał...
Powodzenia życzę.
Jeżeli będziesz miał czas to proszę podrzucaj informacje jak sprawa się rozwija.
Ja od wczoraj zmagam się ze szkodą częściową. Na dzień dobry serwis w Łodzi chciał mnie skasować za VAT. RCI kazał mi zmienić serwis.
I tutaj też są ciekawe kwiatki - u mnie jest wciąż niedomknięta sprawa z lutego - drobna polerka nadkola przerysowanego lusterkiem jednej Renówki.
W ASO podpisałem papier, że mam prawo do odliczenia 50% vat.
Serwis odzyskał kasę netto od ubezpieczyciela, obciążył mnie tymi 50% vatu (bo mogę sobie je zwrócić) i... napisał do leasingodawcy, żeby ten pokrył resztę vatu.
Bo tak się robi... bo taki jest standard... bo tak działa chociażby RCI leasing... i tak dalej...
Ostatnio się okazało, że moje ING wypięło się na partycypowanie w kosztach - krótko spławiając, że nie dopłacają do napraw zleconych przez leasingobiorcę.
Nie wiem - albo tak traktują każdego swojego klienta, albo tylko tych, którzy nie zdecydowali się na naprawę w miejscu przez nich rekomendowanych (ja zleciłem polerkę w ASO Renault-Dacia, a ING z nimi nie współpracuje).
Temat się rozbija o 50zł, ale niesmak jest jeszcze większy.
Kolejny leasing wybrałem fabryczny - tym razem od VW.
Obym nie musiał sprawdzać czy jest lepszy od poprzedniego...
Ostatnio zmieniony przez GRL 2019-08-28, 23:53, w całości zmieniany 2 razy
Wszystko jest obarczone jakimś ryzykiem, zaczynając od kupna samochody czy to nowego czy używanego.
Nie można jednak zapominać jakie korzyści daje leasing przy odliczeniu vat i kosztów.
I na końcu okazuje się że te całe leasingi wcale taniej nie wychodzą.
Nieprawda.
Chociażby w przypadku mojego roztrzaskania auta po upływie roku od zakupu.
Gdybym wziął za gotówkę, to by mi wypłacili równowartość rocznego egzemplarza.
Leasingowe ubezpieczenie odda mi dodatkowe około 10.000zł.
Mając tak niedrogie zabezpieczenie na 3 lata aż szkoda kupować za swoje.
Z planów posiadania tylko 1 auta wyszły nici - w międzyczasie wzrosły mi przebiegi i okresy nieobecności w domu.
Postanowiłem zainwestować w święty spokój i na podjeździe stanęło co następuje:
- dla mojej partnerki i okazjonalnych wypadów nad morze - Kia Soul 1.6crdi 126KM (nie planowałem diesla, ale zaparłem się, żeby auto było z polskiego salonu),
- dla mnie do pracy - VW Golf 1.0tsi 115KM (nówka, z pakietami "świętego spokoju" na 4 lata).
No dobra. W takim razie czemu nie wiozłeś kolejnego Dustera?
Powód główny i najważniejszy - bo już raz Dustera miałem.
Ile przeciętnie będzie się miało samochodów w życiu? 15? 20?
No to ja będę miał 21 - w dodatku zawsze inny.
Do tego drugi (choć mnie ważny) powód - szacuję, że z 1.0tsi i bardziej opływowym nadwoziem osiągnę około litr niższe spalanie.
Na przykładowym dystansie 80.000km daje to orientacyjną oszczędność na poziomie 4000zł.
A mogę tyle zrobić w 3, a nie jak wcześniej zakładałem w 5 lat.
Natomiast Dustera II będę polecał zawsze i wszędzie - za uczciwe pieniądze dostaje się więcej sensownego auta niż wskazują na to wydane srebrniki.
Ostatnio zmieniony przez GRL 2019-09-02, 22:45, w całości zmieniany 2 razy
Marka: DUSTER I 1,5 dCi 90KM
Model: TESLA model 3 LR
Silnik: 440 KM
Rocznik: 2021, 2022 Pomógł: 5 razy Dołączył: 24 Gru 2011 Posty: 549 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2019-09-03, 15:55
Jeździłem przez rok nowym autem z silnikiem 1,0 TSI i naprawę fajny silniczek wyszedł grupie VW. Nie ma porównania z 1,6 Dustera ponieważ jest do silnik doładowany .Auto bardzo dynamicznie jeździło nawet od samego dołu i w porównaniu z 0,9 tce nie czuć że to 3 cylindry. Ujeżdżała nim ona głównie żona (a ma ciężką nogę i rzadko spalanie przekraczało 5 litrów).
Jednak był to manual a nie DSG więc po roku żona stwierdziła że jednak wraca do automatu bo to wygodne szczególne do poruszania się po mieście.
Niemniej silnik uważam za bardzo udany - przynajmniej na razie.
20190731_153216xx.jpg
Plik ściągnięto 16 raz(y) 81,03 KB
_________________ Tesla 3 LR 82 kWh 4x4 440 KM 2022r. - 14,0 kWh/100 km
Renault ZOE II 52 kWh 2020r. - 13,0 kWh/100 km
Znaczy Karoqiem ? Ja myślę nad zmianą na Octavie w DSG, ale strzelałbym raczej w 2.0tsi. Wcześniej myślałem nad Megane 1.3tce 160 w EDC, ale coś te osiągi są słabe jak na tą moc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum