Tak na marginesie to jak dotaczam się ostatnie 5 km w korku 20 km/h do pracy lub domu w pełnej widoczności to wyłączam światła mijania i jadę na postojowych (taki półśrodek i obywatelskie nieposłuszeństwo).Widzę że teraz kiedy słoneczko już wysoko coraz więcej kierowców robi tak samo
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-04-11, 20:47
Co do miasta to ok. Nieraz faktycznie jest to bez sensu. Za to na trasie/autostradzie popieram w 100%. Mogliby wprowadzic obowiazek poza miastem i wszyscy byliby zadowoleni Zreszta temat rzeka Ile samochodow i kierowcow, tyle roznych opinii na ten temat
Zalozcie jakas ankiete, to sie dowiecie kto jest za obowiazkiem, a kto nie
Jestem przeciwnikiem jazdy na światłach w słłoneczny dzień. Po mieście jeżdżę na postojówkach, jak mnie zatrzymają to mówię że zawsze wyłączam jak stoje w korku.
Dużo jeżdżę na rowerze i nie muszę mieć świateł a jestem w końcu najbardziej narażony, więcej jak pieszy. I o co tu chodzi? O kasę dla Orlenu i innych. Przecież przepis był dobry, o zmierzchu i slabej widocznosci należy włączać światła mijania. Jak Wam wiadomo zanotowano wzrost wypadków na tych światłach, ale pewne lobby jest OK.
Marka: Dacia
Model: Lodgy
Silnik: 1.6 SCe 110 LPG
Rocznik: 2018
Wersja: Laureate Plus 7 os. Pomógł: 8 razy Dołączył: 31 Mar 2008 Posty: 1104 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-04-12, 09:05
Marcin napisał/a:
Za to na trasie/autostradzie popieram w 100%.
Z tego co zauważyłem na niemieckich autostradach, to światła mają włączone przeważnie "ścigacze", reszta która jedzie normalnym tempem ma zgaszone.
Ścigacze wtedy odróżniają się od tłumu i jest mniejsze prawdopodobieństwo utraty lusterka.
Na autostradzie wszyscy jadą w jednym kierunku i w zasadzie włączenie świateł nie ma większego sensu. Ale jak już wcześniej mówiłem jestem za światłami poza terenem zabudowanym, a autostrada jest poza nim, to mogą się palić.
Skromnym zdaniem moim; włączalem światla jak czekała mnie dluższa trasa , na mniejszych nie,kiedy narzucili obowiązek stosowania caly rok dostosowałem sie(chociaż to jest dosyć głupie przy dobrej widoczności),na temat włączania swiateł poza miastem-jak to rozróżnić miasto,wioska-teren zabudowany ,pamiętac i przełączać wole raz zapalic i zgasić a loganik przypomina o nie zgaszonych światłach
_________________ DACIA LOGAN MCV 1.4M 65000 km :)
Zadałem sobie trud sprawdzenia podanych danych i muszę powiedzieć, że ich interpretacja - jakoby to światła były przyczyną zwiększenia się wypadków - to bzdura!
Przy ogromnym wzroście liczby samochodów w naszym kraju i dyskusyjnej poprawie stanu dróg (przybywa lepszych, ale również właśnie remontowanych), liczba wypadków również musi rosnąć.
I mija się z prawdą niejaki "ekspert" Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego, argumentujący w artykule "Rzepy" ( http://www.rp.pl/artykul/123249.html ), że tak nie jest - wystarczy spojrzeć na prezentowane liczby.
Cytat:
Argument, że wzrost liczby sprowadzonych do Polski samochodów z Unii mógł zniwelować korzyści wywołane jazdą na światłach mijania zbija porównaniem danych z lat 2005 i 2006: w roku 2006 mieliśmy o ponad _279_ tysięcy więcej samochodów, nie było obowiązku jazdy ze światłami mijania w ciągu dnia, a liczba wypadków spadła (z 51 do 48 tys.) Spadła też liczba ofiar tych wypadków (o 3738 osób).
Jakoś mnie to nie przekonuje, piszesz ile przybyło samochodów w danym roku. Jakie to są liczby. Licząc nowo zarejestrowane pojazdy to zgoda, ale czy uwzględniono ile ubyło? (wypadki, kasacje, zlomowanie itp.) Wiem tylko tyle że statystycznie można udowodnić wszystko oprócz prawdy. W ponad 90 % krajów nie jeździ się się na światłach i jest dobrze. Mnie one oślepiają, są w większości źle ustawione, gorzej widać kierunkowskazy i uważam że w mieście to głupota i bezsens przy średniej rzędu 20km/h.
Nie znalazłem informacji, ile ubyło, ale jak znam życie i nasz naród, to złomowane są wyłącznie samochody totalnie skasowane w wypadkach... i to też tylko na papierze, bo przecież w Polsce literalnie wszystkie części nadają się do recyklingu celem wytworzenia z kilku aut przysłowiowej jednej "beemki funkel nówki prawie niebitej". Przecież jakiś drastyczny procent tych sprowadzonych samochodów to stare ponad 10-letnie trupy (późno / wcześnie było, nie miałem już siły szukać cytatów).
Ja się dziwię, że tylko tyle wzrosła liczba wypadków...
Żeby nie było: faktycznie, w "mieście" można by się pewnie spokojnie obyć bez świateł w dzień, ale problem jak zwykle rozbija się o to, jak to to odpowiednio zdefiniować. Nawet w dużych miastach są drogi biegnące tylko teoretycznie w terenie zabudowanym, a w rzeczywistości przez pola i lasy.
Inna kwestia to że jak zwykle w naszym kraju odpowiednie przepisy wprowadzono totalnie bezmyślnie - np zamiast potraktować problem kompleksowo: nakazać jeździć w dzień na światłach postojowych, jednocześnie promując montaż świateł dziennych, "żarówek" LED, wymagać ich w autach nowych od pewnej daty, nagłaśniać konieczność zwiększenia widoczności pieszych i rowerzystów... itp itd
Natomiast nieprawdą są kalumnie, które rzuca się na statystykę - bo to tylko gromadzenie danych i ich prezentacja. A to ich interpretacją można próbować cokolwiek udowadniać...
Gdy jeszcze nie było potrzeby i tak poza miastem zawsze jeździłem na światłach. Wtedy każdy samochód widać z dobrych kilkuset metrów. Natomiast w mieście oczywiście nie ma to większego sensu. Zgadzam sie natomiast że pewnie u nas długo będzie totalny obowiązek bo nikt nie będzie umiał wydać sensownych i jednoznacznych przepisów kiedy i gdzie na światłach a kiedy i gdzie bez.
niekomentuję obowiązku, ale nie wiązałbym go bezpośrednio ze śmiertelnością.
Jest coraz więcej aut na drogach (a ponadto benzyna potaniała i naprawdę dziwnie się zatłoczyło (może to zbieg okoliczności ale jak było po 4zł to było pusto, a teraz masakra))
Drogi są coraz gorszej jakości.
Coraz częściej spotykam się ze znakami "dla policjantów" czyli 50km/h na prostej, na drodze ekspresowej, bo panowie Oplem Vectrom tam jeżdżą.
Z drugiej strony ździwiłem się na innym zakręcie przed którym stał znak do 40km/h a przy 40 ledwo zmieściłem się na swoim pasie...
Osobiście można zgłupieć - ograniczenia podobne - w jednym przypadku można jechać bezpiecznie 110km/h, a w drugim 50km/h + samochód z przeciwka = conajmniej kolizja.
Osobiście można zgłupieć - ograniczenia podobne - w jednym przypadku można jechać bezpiecznie 110km/h, a w drugim 50km/h + samochód z przeciwka = conajmniej kolizja.
No dlaczego, - będzie wypadek -> "kierowca jechał z nadmierną prędkością" -> powód do dalszej redukcji prędkości... -> więcej fotoradarów etc... A było nie było PAŃSTWO TEŻ CHCE ZAROBIĆ!!!
Pzdrówka
Nie. Na tej nie... Bo ten zakręt będzie niepodważalnym dowodem, że polscy kierowcy jeżdżą za szybko!!! tzn. Tu mamy 40 - i jest to faktycznie max, ale gdzie indziej 40 to jedziesz bezpiecznie 60... Więc kieorwcy nauczeni doświadczeniem, że max = znak + 20 pojadą tu tak samo... i brzdęk... i wniosek: polscy kierowcy jeżdżą za szybko i nieodpowiedzialnie. Więc należy bardziej ograniczyć prędkość... (gdzieś indziej).
albo rozsądnie ustawiać znaki, a nie pod wpływem chwili - whatever na nauce jazdy jeszcze spotkałem się ze skrzyżowaniem na którym dookoła były ustawione znaki stop...
Te 30 to miałem na myśli na tej ekspresówce :D
Coraz częściej spotykam się ze znakami "dla policjantów" czyli 50km/h na prostej, na drodze ekspresowej, bo panowie Oplem Vectrom tam jeżdżą.
Z drugiej strony ździwiłem się na innym zakręcie przed którym stał znak do 40km/h a przy 40 ledwo zmieściłem się na swoim pasie...
Bo te znaki są dla policjantów. tak jest np. w Warszawie na trasie Siekierkowskiej. Droga prosta, cztery pasy ruchu, zwężenie do dwóch, ale widoczne z kilkuset metrów. Tóż przed tym zwężeniem ograniczenie do 50 [i mało widoczna zatoczka], potem skręt na ślimaka [a raczej dwa ślimaki], które następnie łączą sie i drugimi drogami, ale tam już można przyśpieszyć do 60.
W praktyce najczęściej wszyscy jadą tam około 100.
1. Wybiorcze traktowanie statystyk
2. Ktos napisal, ze od wielu lat jezdzi na swiatlach i nie widzi wiekszego zuzycia zarowek, a widzi same zalety... Trudno by widzial roznice, skoro jezdzi zawsze na swiatlach no i ciekawe na jakiej podstawie wysnuwa swe optymistyczne wnioski...
3. Zwiekszona czestotliwosc wymany zarowek (wybaczcie, ale jednak bede sie upieral, ze czesciej sie zuzywaja zarowki czesciej uzywane) to zwiekszona liczba samochodow jadacych bez swiatla z jednej strony, czyli "udajacych" motocykl
4. Rozroznienie terenu zabudowanego jest dosc proste - wystarczy obserwowac znaki, no raczej dosc rzadko stwiaja znak "teren zabudowany" na pustkowiu i nawet tam jest ograniczenie do 50 km/h, czyli raczej bezpiecznie....
moze starczy..
Tak mi sie tez wydaje, ze jak zdania sa podzielone to powinno sie isc na kompromis, czyli bez swiatel w terenie zabudowanym, albo jazda na krotkich. Jak ktos uparty moze sobie jechac na mijania...
2. Ktos napisal, ze od wielu lat jezdzi na swiatlach i nie widzi wiekszego zuzycia zarowek, a widzi same zalety... Trudno by widzial roznice, skoro jezdzi zawsze na swiatlach no i ciekawe na jakiej podstawie wysnuwa swe optymistyczne wnioski...
A np na takiej, ze w ciagu 4 lat - 70000 km, z dwoch zarówek jedna padła ostatnio. Zarówki były stare, jeszcze motorcrafta czyli w niemczech chodziły przede mna też kilka latek :D
Żarówka 1 na 70 000 km to chyba niewiele :D
Zalety też widzę, bo w pewnych warunkach w ciągu dnia łatwiej zauważyc samochód. A w czasie zmierzchu kazdy ma swiatła zapalone a nie partyzantka, jeden ma bo pamiętał a innemu dobrze się jechało i nie zapalił.
No i najważniejsza... ja jestem widoczny, pieszy szybciej mnie zauwazy jak mam swiatła anizeli bez nich.
I jeszcze wiele innych sytuacji.....
DUCATI napisał/a:
3. Zwiekszona czestotliwosc wymany zarowek (wybaczcie, ale jednak bede sie upieral, ze czesciej sie zuzywaja zarowki czesciej uzywane) to zwiekszona liczba samochodow jadacych bez swiatla z jednej strony, czyli "udajacych" motocykl
To trzeba Q..A J..O M.Ć sprawdzić przed wyjazdem z domu. A jak sie nie nauczyło kilku podstawowych rzeczy dotyczących przygotowania samochodu do jazdy to najlepiej prawo jazdy oddać i nie stwarzać zagrożenia w ruchu.
To trzeba Q..A J..O M.Ć sprawdzić przed wyjazdem z domu.
Akurat najczęściej padają jednak po drodze... (: ale fakt - może za dnia nie jest to aż takie istotne, ale przy najbliższym postoju i tak wypada sprawdzić, natomiast jak się robi ciemniej, to i tak od razu widać nawet zza kółka.
U mnie minęły co najmniej 2 dni zanim kapnąłem się (właściwie to syn mi powiedział po 2 dniach; pewnie jeździłbym dalej bez światła), że mi padła prawa H4
2. Ktos napisal, ze od wielu lat jezdzi na swiatlach i nie widzi wiekszego zuzycia zarowek, a widzi same zalety... Trudno by widzial roznice, skoro jezdzi zawsze na swiatlach no i ciekawe na jakiej podstawie wysnuwa swe optymistyczne wnioski...
A np na takiej, ze w ciagu 4 lat - 70000 km, z dwoch zarówek jedna padła ostatnio. Zarówki były stare, jeszcze motorcrafta czyli w niemczech chodziły przede mna też kilka latek :D
Żarówka 1 na 70 000 km to chyba niewiele :D
Zalety też widzę, bo w pewnych warunkach w ciągu dnia łatwiej zauważyc samochód. A w czasie zmierzchu kazdy ma swiatła zapalone a nie partyzantka, jeden ma bo pamiętał a innemu dobrze się jechało i nie zapalił.
No i najważniejsza... ja jestem widoczny, pieszy szybciej mnie zauwazy jak mam swiatła anizeli bez nich.
I jeszcze wiele innych sytuacji.....
DUCATI napisał/a:
3. Zwiekszona czestotliwosc wymany zarowek (wybaczcie, ale jednak bede sie upieral, ze czesciej sie zuzywaja zarowki czesciej uzywane) to zwiekszona liczba samochodow jadacych bez swiatla z jednej strony, czyli "udajacych" motocykl
To trzeba Q..A J..O M.Ć sprawdzić przed wyjazdem z domu. A jak sie nie nauczyło kilku podstawowych rzeczy dotyczących przygotowania samochodu do jazdy to najlepiej prawo jazdy oddać i nie stwarzać zagrożenia w ruchu.
--
pozdrawiam
kierek
No gratuluje ci guinessowskich osiagniec, ja moim autem przejechalem 45000 i juz obie zarowki musialem wymieniac. Pytanie: ile ci wytrzymaly jak jezdziles bez swiatel ?
Gratuluje rowniez zdolnosci lewitacyjnych polegajacych na obserwowaniu widocznosci samochodu ktorym kierujesz z perspektywy np pieszych i to w dwoch czasoprzestrzeniach (w tej drugiej jechales bez swiatel).
No i najwazniejsza... optymistycznego podejscia do zycia polegajacego na widzeniu tylko zalet i niezauwazaniu wad, choc wielu naszych przedmowcow na nie wskazywalo.
I jeszcze wiele innych sytuacji.....
No i jeszcze wazniejsze... ;) Wzorowej dbalosci o ogolne bezpieczenstwo, nie watpie, ze rowniez dzilanie swiatel STOP sprawdzasz przed kazda jazda i na kazdym postoju. Obawiam sie jednak, ze jestes jedyna osoba na tym globie godna posiadania zaszczytnego dokumentu zwanego PRAWEM JAZDY.
Niesmialo jeszcze dodam po raz 100005, ze wspominalem o tym, by zastosowac kompromis polegajacy np na jezdzie na swiatlach tylko poza terenem niezabudowanym. W Poznaniu nawet nocna jazda bez swiatel jest raczej bezpieczna... Ale tego pewnie nie doczytasz... ;)
Skro tak, to moze sprobuj zarówek motorcrafta :D Najzwyklejsze z mozliwych :D
DUCATI napisał/a:
Pytanie: ile ci wytrzymaly jak jezdziles bez swiatel ?
Odkąd jezdze własnymi samochodami to caly czas na swiatłach :)
DUCATI napisał/a:
Gratuluje rowniez zdolnosci lewitacyjnych polegajacych na obserwowaniu widocznosci samochodu ktorym kierujesz z perspektywy np pieszych i to w dwoch czasoprzestrzeniach (w tej drugiej jechales bez swiatel).
Umiejetnosc przewidywania :D
Cytat:
No i najwazniejsza... optymistycznego podejscia do zycia polegajacego na widzeniu tylko zalet i niezauwazaniu wad, choc wielu naszych przedmowcow na nie wskazywalo.
Wada, no własnie... jaka wada??? zwiększone zuzycie paliwa??? Nie zauwazyłem :D
Wczesniejsze spalanie zarowek??? jedna na 4-5 lat moge wymienic :D
Jazda z jedna niesprawna zarowka??? komplet zarowek i bezpiecznikow trzymam w schowku :D
Dobre samopoczucie ze robie cos dla bezpieczenstwa - bezcenne :D
DUCATI napisał/a:
nie watpie, ze rowniez dzilanie swiatel STOP sprawdzasz przed kazda jazda i na kazdym postoju.
Oczywiscie przed jazda :D Postojow nie robie :D
DUCATI napisał/a:
ze wspominalem o tym, by zastosowac kompromis polegajacy np na jezdzie na swiatlach tylko poza terenem niezabudowanym
Łatwiej jest narzucic obowiazek na całość użytkownikow i wszystkie warunki... wtedy nie ma dziecinnego tłumaczenia: bo... zapomniałem, bo... zarówki drogie, bo... nie zauwazyłem ze z zabudowanego wyjechałem, bo... przeciez jest jeszcze jasno :D
Zreszta, mozna sobie zamontować światła do jazdy dziennej :D
DUCATI napisał/a:
W Poznaniu nawet nocna jazda bez swiatel jest raczej bezpieczna
Nie watpie :D bardzo podobami mi sie slowko raczej :D
Edit: Dodam jeszcze jedno coś: Przechodzenie na czerwonym, jeśli nic nie jedzie, tez raczej jest bezpieczne... :D Nikt jednak nie zada w tym zakresie jakiegokolwiek zluzowania tak restrykcyjnego zakazu (np. jak nic nie jedzie to mozna na czerwonym przechodzic). A wynika to tylko z jednej rzeczy: zakaz przechodzenia na czerwonym obowiazuje od wielu lat, a jazda na światłach dopiero od kilku. Za jakies 10 lat nikt nie bedzie pamietał tej dyskusji i nawet nie bedzie probował myśleć, ze można jezdzic bez swiateł :D
--
pozdrawiam
kierek
Ostatnio zmieniony przez kier 2009-01-27, 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum