Wysłany: 2008-01-05, 12:42 Dacia vs rozbity golf, skladana z kilku aut beema, stare A6
Nie rozumiem ludzi ktorzy placa po 30 000- 40 000 za uzywany samochod. Na wiosce jeszcze rozumiem, pod koscilem mozna sie pochwalic ze ma audice, tam inna mentalnosc. Smieszy mnie koles ktory kupi passata w belgii za 30 000 tys i w polsce kupuje ramke pod nr rejestracyjny z nazwa lokalnego dilera, po to zeby inni mysleli ze kupil naprawde w salonie a nie sprowadzil kilka sztuk zlomu i wyklepał w jedna całosc. Ja zdecydowanie wole samochod tanszy ale nowy a nie uzywany szrot, najczesciej powypadkowy albo rozbity, sam kiedys sprowadzalem auta z zagranicy i doskonale wiem ze za atrakcyjna kase mozna kupic albo rozbity albo z przebiegiem grubo ponad 300000. Wku...ia mnie jak jade i widze zlosliwe komentarze dresiarzy i kierowcow zdezelowanych, przechodzonych bmw, czy audi, ale niech maja satysfakcje ze sa wlascicialami aut made in germany, a w zaszadzie to made in poland, bo naprawy typu klepanie, szpachlowanie, rozciaganie, spawanie, zaslepianie poduszek powietrznych wykonywane sa w polsce bo w niemczech jest za drogo. Ja mam satysfakcje ze kupilem samochod nowy, nowoczesny, duzy i tani. Jak narazie bezwypadkowy
Ja też bym używanego za taką cenę nie kupił. Co najwyżej jakby nie było mnie stać na jakiś sensowny nowy samochód, a musiałbym mieć jakiś, to wówczas bym kupił.
Z drugiej strony nie ma się co robić takim jak koledzy... ehm, może raczej dalecy znajomi z pewnego bmw-forum, którzy uważają, że po prostu Logan do niczego się nie nadaje i jest to prawda obiektywna, że jego zakup jest błędem. Ja nie mam takiej prymitywnej ciasnoty umysłowej, która służy przypuszczalnie do leczenia kompleksów, i dopuszczam myśl, że ktoś za taką samą cenę woli auto wyjeżdżone, ale mające 200 KM, pełno elektroniki i np. może jeszcze potrzebuje w ten sposób podwyższyć swoje poczucie wartości (tzw. prestiż często przytaczany przez ludzi z tamtego forum) itp.
Ja wolę nowego "golasa", ale to nie znaczy, że to jedyny słuszny wybór - każdy jeździ czym chce. Są różne argumenty i to bez sensu tak wszystkich oceniać. Ja jestem ze swojego auta zadowolony i nie potrzebuję całem światu udowadniać, że dobrze zrobiłem. No, może tylko z nawzajem z Żoną lubimy utwierdzić się w dobrej decyzji i o tym pogadać :)
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
Zdecydowanie potwierdzam te opinie , że nie ma jak nowy samochód, nieważne nawet jakiej marki.Jeśli należy do tego samego segmentu to przecież nic więcej niż w modelach Daci klient nie dostanie, wiadomo cena jest tutaj decydującym czynnikiem co klient otrzymuje.W tym samochodzie w końcu można poczuć się komfortowo( dużo miejsca) w upalne dni można nie cierpieć(klimatyzacja) i tak dalej.Nowy oznacza również bezpieczny, nic od razu się nie urwie.Pozdrawiam wszystkich włacicieli i sympatyków Daci.
Ja też bym używanego za taką cenę nie kupił. Co najwyżej jakby nie było mnie stać na jakiś sensowny nowy samochód, a musiałbym mieć jakiś, to wówczas bym kupił.
Z drugiej strony nie ma się co robić takim jak koledzy... ehm, może raczej dalecy znajomi z pewnego bmw-forum, którzy uważają, że po prostu Logan do niczego się nie nadaje i jest to prawda obiektywna, że jego zakup jest błędem. Ja nie mam takiej prymitywnej ciasnoty umysłowej, która służy przypuszczalnie do leczenia kompleksów, i dopuszczam myśl, że ktoś za taką samą cenę woli auto wyjeżdżone, ale mające 200 KM, pełno elektroniki i np. może jeszcze potrzebuje w ten sposób podwyższyć swoje poczucie wartości (tzw. prestiż często przytaczany przez ludzi z tamtego forum) itp.
Ja wolę nowego "golasa", ale to nie znaczy, że to jedyny słuszny wybór - każdy jeździ czym chce. Są różne argumenty i to bez sensu tak wszystkich oceniać. Ja jestem ze swojego auta zadowolony i nie potrzebuję całem światu udowadniać, że dobrze zrobiłem. No, może tylko z nawzajem z Żoną lubimy utwierdzić się w dobrej decyzji i o tym pogadać :)
Jako wielki fan i użytkownik samochodów BMW zwracam się o nie wrzucanie wszystkich do jednego worka
_________________ Od 23-11-2007 do 29-10-2009r. przejechane 162 939 kilometrów.
za taką samą cenę woli auto wyjeżdżone, ale mające 200 KM, pełno elektroniki
I czego to nie majace bo właściciekla nie stać na na prawę duperela za 5000 pLN
JA TEŻ NIE ZAMIERZAŁEM "DONOSIĆ MAJTEK PO STARSZYM BRACIE", CO NIESTETY U NAS JEST MAŁO ZROZUMIAŁE!
elk84 napisał/a:
No i dobrze. Pociesz się, że oni Ciebie też nie rozumieją ! Każdy kupuje to co lubi i/lub na co go stać i nie ma sensu o tym dyskutować.
InNy genotyp i ot co....
Kratylos,
Ubiegłego lata zauważyłem awans społeczny: buractwo przesiada się z na strucle (np a6) W sam raz nadaje się do wozenia nieoheblowanych dech przwiąznych przez okna po lewej stronie. Sam widziałem coś akiego w "podłódzkiej wiosze". Nie pamiętam marki dresu kierownika pojazdu
A ja uważam, że nowe auta są jednak dla ludzi bogatszych. Brzmi dzwinie? Możliwe. Dla mnie najlepszym wyjściem z sytuacji jest kupno auta demonstracyjnego lub maksymalnie rocznego - używanego z gwarancją. Utrata wartości jest największa w pierwszym roku użytkowania i to dotyczy wszystkich modeli i marek. Oczywiście macie rację pisząc o Audi, BMW i innych, często już "czterośladowych" dyliżansach. Przeważnie nikt dobrego auta nie sprzedaje, a te zza miedzy są już mocno wyeksploatowane lub powypadkowe. Pozdrawiam!
_________________ ...poszukuję dla żony Sandero Stepway... używki... jeszcze na gwarancji...
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2008-01-16, 01:51
fisio napisał/a:
Dla mnie najlepszym wyjściem z sytuacji jest kupno auta demonstracyjnego lub maksymalnie rocznego - używanego z gwarancją.
Z demonstracyjnym bym raczej uwazal. Pierwsze kilometry sa dla samochodu najwazniejsze, a jak jest z demonstracyjnymi kazdy wie... 10 000 km takiej jazdy bezproblemowej eksploatacji nie wrozy. Do tego takie samochody czesto sa rowniez samochodami zastepczymi...
Co do spadku wartosci to zalezy, kto po co kupuje samochod. Jesli kupujesz go na dlugi czas (7 - 10lat) to spadek wartosci ma tu marginalne znaczenie. Jesli po roku uzywania chcesz go sprzedac, to juz ma duze znaczenie, a w takim przypadku roczny, dwuletni samochod z pewnego zrodla (bez wypadku) jest dobrym rozwiazaniem.
Dla mnie najlepszym wyjściem z sytuacji jest kupno auta demonstracyjnego lub maksymalnie rocznego - używanego z gwarancją.
Z demonstracyjnym bym raczej uwazal.
A ja z rocznym :) Jak jakieś auto jest dobre to kto je po roku sprzedaje? Zdarzają się czasem sytuacje, że ktoś potrzebuje pieniędzy itp., ale to rzadkość.
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2008-01-16, 11:37
psur napisał/a:
Ale taką rzadkość rozpoznać, to nawet przy ogromnej wiedzy i doświadczenie może być duży problem
Fakt, faktem sa takie samochody na rynku
(roczne, dwuletnie, z malym przebiegiem i bez wypadku na koncie), ale czy mozna latwo je znalezc czy nie, nie bede wnikal...
PS. Takich okazji z reszta musi byc duzo. Z kim bym nie rozmawial, kazdy kupil samochod okazyjnie, nawet 10 - 12 latki. Od starszej pani...
Z kim bym nie rozmawial, kazdy kupil samochod okazyjnie, nawet 10 - 12 latki. Od starszej pani...
Ja ostatnio słyszałem, że od starszego pana, który bardzo szanował i garażował oczywiście (na pewno w domu i chyba w pracy też), 9-letni. Może to rzeczywiście nie jest takie trudne
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2008-01-16, 11:57
psur napisał/a:
który bardzo szanował i garażował oczywiście (na pewno w domu i chyba w pracy też), 9-letni. Może to rzeczywiście nie jest takie trudne
Bo Niemcy nas kochaja... Kupuja nowe samochody z dobrym wyposazeniem, robia rundy honorowe raz na tydzien, reszte czasu samochod spedza w garazu myty i polerowany raz na dwa tygodnie i po 10 latach takiego traktowania jedzie do Polski...
Sprzedawałem auto które kupiłem w salonie, po 5 latach miało przebieg 23 kkm, stan idealny, auto zadbane, ale i tak nikt kupujący nie wierzył że ma taki przebieg
Trudno uwierzyc w tak mały przebieg wielu sprzedawców cofa liczniki.
Podam przykład: Znajomy kupił nowy wóz w rozliczeniu zostawił 5-leniego Lanosa z przebiegiem 180tyś. km. Wozik był zadbany , ale że miał przebieg dostał niewiele.
W miesiąc po tym przyjechał do salonu załatwić jakieś formalności i zobaczył na parkingu komisowym pieknie wypucowanego sowjego lanosa zajrzał , a na liczniku tylko 80tyś km i cena całkiem spora.
Tak to jest kupować używki.
Mój ojciec zostawił kiedyś w salonie w rozliczeniu Scenica. Auto miało półtorej roku i 120 000km przebiegu, oczywiście za ten fakt dostaliśmy za auto mniej. Później przebieg stopniał pod salonem do 80 000 km
U nas robi się taki machloje, że powinno się poważnie tępić tą plagę!!
Przekręty są na tyle powszechne, że nie powinno się zwracać uwagi na przebieg na liczniku, tylko na uwagę specjlaisty w warsztacie, który sprawdzi stan auta przed kupnem.
Oczywiście zdarzają się cuda i niektórzy jeżdżą poniżej norm, ale to rzadkość.
_________________ 102 000km zadowolenia za kierownicą Dacii.
Też sprzedawałem swoje auta z małym przebiegiem pierwszy był maluch na giełdzie miałem kłopoty sprzedać ( za mały przebieg) następne auta sprzedawałem znajomym bo inaczej musiałbym kręcić licznik do przodu aby przebieg był realny.
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2008-01-21, 07:05
mgg napisał/a:
Trudno uwierzyc w tak mały przebieg wielu sprzedawców cofa liczniki.
(...)
Tak to jest kupować używki.
Jeden z moich klientów szukał przez pól roku dobrej oferty samochodu z importu z górnej półki. Sprawdził w stacjach aso pięć kolejnych różnych propozycji. Trzy z nich miały cofane liczniki. Dawała się też zauważyć wykonywana naprawa, albo i dwie jak w jednym przypadku. O tych praktykach pisze już powszechnie prasa motryzacyjna. Kto więc chce mieć poczucie dobrze wydanych pieniędzy, niech odwiedzi ASO lub przynajmniej stację badającą bryły nadwozia (np. w Warszawie na Ursynowie, róg Ciszewskiego i Cynamonowej). Koszt stosunkowo niewielkie, a mit o bezwypadkowości obalony lub... potwierdzony.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum