Wysłany: 2011-10-25, 20:31 Problem z autem/klientem- oboma jednocześnie?
Witajcie,
jak wiecie lub nie, zajmuję się autami na co dzień, nie tylko tymi spod znaku otwieracza od piwa. Mam do Was pewne pytanie, jak Wy załagodzilibyście następujący konflikt z klientem.
Chodzi o Hyundaia Coupe V6. Przywieziony na lawecie z zatartym silnikiem. Wszystko fajnie, super, auto zrobione, silnik pali od strzału, na sam koniec zostawiłem sobie podłączenie wybieraka od biegów. Okazuje się, że skrzynia jest zablokowana, nie idzie wsadzić biegu.
Pewien jestem, że jej nie uszkodziłem, bo ja tylko odkręciłem ją od silnika, więc w jaki niby sposób? Nie upadła, nic z tych rzeczy. Nie sprawdziłem oczywiście, jak auto przyjechało, czy skrzynia działała. Klient twierdzi, że jak najbardziej, jednak mam z tym człowiek do czynienia po raz pierwszy. Nie bardzo mam chęć płacić za coś, czego nie uszkodziłem, klient też nie bardzo ma chęć, bo to ja przecież uszkodziłem skrzynię. Zaproponowałem mu podział kosztów, w ramach mojej dobrej woli, ja zdemontuję skrzynię i potem ją założę, on musi zapłacić za jej regenerację. Papiery wszystkie mam, sądu się nie boję, ale z drugiej strony szkoda mi czasu i opinii w oczach klienta, na ciąganie się po sądach. Jakieś pomysły?
_________________ Pomogę w naprawach każdej marki -->pw
722322527
Moim zdaniem Twoja propozycja jest najsensowniejszym wyjściem z sytuacji, gdyby klient nie był świadomy, że skrzynia jest uszkodzona przed wstawieniem do warsztatu (teoretycznie jest taka możliwość) na pewno by z niej skorzystał. Tyle tylko, że po opisie sytuacji to pospolity cwaniak próbujący Cie naciągnąć.
tak na marginesie - warto sporządzać krótki protokół przyjęcia na warsztat, w którym spisałoby się uszkodzenia samochodu których klient nie chce żebyś naprawiał, usterke do usunięcia (albo jej objawy) itp. Uchroni Cię to od podobnych sytuacji jak ta powyżej opisana.
tu jak na drodze, ufać trzeba w ograniczonym zakresie.
Znajomemu blacharzowi Romowie wycięli podobny numer - wstawili w124 do blacharki, kasa była ugadana na 4000zł, przyszli w 5ke dresów pod odbiór płacąc śmieszne 300zł (materiały drożej kosztowały nawet)...
Ja bym gościa przycisnął i wspomniał np. o możliwoście pozwu cywilnego o pomówienie. Żeby cokolwiek zyskać w sądzie potrzebna mu będzie ekspertyza niezależnego rzeczoznawcy i koleś dobrze o tym wie. Rzeczoznawca z kolei nie będzie w stanie stwierdzić kiedy zaszła usterka (uszkodzenie mechaniczne wykluczyłeś np. w wyniku upadku). Jeśli będzie widział że w sądzie nie ma szans na wygraną, sam odpuści. A obiegowe opinie o warsztatach/usługach nie zawsze mają związek z rzeczywistością, stałych klientów na pewno nie stracisz
Ja właśnie się zastanawiam, czy zdejmowanie skrzyni to dobry pomysł. Wtedy zawsze może wyjść na to, że była zdejmowana u Ciebie w warsztacie i podmieniona / zepsuta.
_________________ Było Sandero Stepway 1,6MPI + LPG 2010 i Logan MCV 1,6MPI + LPG 2012
Rzeczoznawca z kolei nie będzie w stanie stwierdzić kiedy zaszła usterka
Raczej: "może nie być w stanie" - natomiast niektóre uszkodzenia mogą jednak być ewidentnie umiejscowione w czasie, więc niezależny ekspert zawsze jest dodatkowym argumentem.
A ogólnie: zaufanie - piękna rzecz, ale... w większości zawodów równie dobrą i zasadną są procedury, potwierdzenia, papiery itd, bo w takich sytuacjach pozwalają "bezboleśnie" dla wszystkich stron ustalić kto za co odpowiada i w jakim zakresie.
Pomysł z podziałem kosztów jest oczywiście w porządku, ale dobrze jeszcze by było wytłumaczyć klientowi jak sprawa wygląda z Twojej strony i że rozumiesz także jego punkt widzenia...
Żeby cokolwiek zyskać w sądzie potrzebna mu będzie ekspertyza niezależnego rzeczoznawcy i koleś dobrze o tym wie
Jakiś czas temu to się zmieniło i taką niezależną ekspertyzę musi zamówić przedsiębiorca - co jeszcze bardziej nakręciło cwaniactwa, bo w końcu sprawa w sądzie, będzie że ma Ci klient zwrócić koszta za ekspertyzę a ty potem sądź się z nim i namów go do współpracy...
Myślę, że faktycznie dobrym rozwiązaniem może być to że zrobisz za darmo, z wykluczeniem bezpośrednich kosztów.
Ostatnio zmieniony przez czaju 2011-10-25, 22:53, w całości zmieniany 1 raz
Ja bym zaryzykował rozmowe z rzeczoznawca (opisal sytuacje) i czy jest w stanie stwierdzic co bylo przyczyna uszkodzenia skrzyni biegow-lub wykluczyc czy Twoje dzialania mogly miec wplyw na zablokowanie skrzyni.
Szczerze...ja bym myslal nad dwoma rozwiazaniami:
1. wynajal rzeczoznawce do zbadania przyczyn - nie wiem jaki jest koszt takiej ekspertyzy...ale chyba bym zaplacil by klient mial swiadomosc ze to nie Twoja wina - w ramach dobrej woli pokryc z wlasnej kieszeni koszt rzeczoznawcy, a ewentualnie dodac "swoja marze" przy naprawie.
2. zapytac klienta czy zgadza sie na ekspretyze rzeczoznawcy .... i jak w sadzie- jesli nie Twoja wina - pokrywa koszt ekspertyzy. Jesli nie chce pokryc - do sadu i bedzie musial pokryc koszty postepowania+ekspertyzy. Rzeczoznawce od razu wziasc takiego ktory jest jednoczesnie bieglym sadowym (nie wiem czy jest to jednoznaczne "rzeczoznawca=biegly"). Zrobisz wszystko co w Twojej mocy by udowodnic swoja niewinnosc.
Jest to czasochlonne - ale pozniej moze...poczta pantoflowa sie rozniesie ze nie warto kombinowac u Ciebie.
a co do ewentualnej podmiany skrzyni....a nie ma ochoty zarzucic ze w ogole to nie jego samochod bo ....niby kolor ten sam ale...cos tam cos tam???:)
inna sprawa czy obie usterki w jakiś sposób na siebie nie wpłynęły. Przede wszystkim zastanawia mnie w jaki sposób doszło do samego zatarcia. Czy w jakimś przypadku nie mogło być wspólnej przyczyny?
Cały czas zakładam, że gdzieś tam może być jakiś element nieświadomości, a czasy są takie że niestety, ale każda złotóweczka się liczy.
Zaproś klienta do siebie na kawę, żeby ustalić jak rozwiązać spór, wyjaśnij co robiłeś, dlaczego to nie mogło mieć wpływu na skrzynie, ale również co by się mogło stać, żeby w trakcie prac się uszkodziła, zapewnij że tak nie było i jeśli nie pomoże zaproponuj rzeczoznawcę, jako swego rodzaju arbitra.
Czym klient bardziej nerwowy, Ty musisz pozostać bardziej spokojny - bo nie sposób żebyście stali i wrzeszczeli na siebie.
Jakiś czas temu to się zmieniło i taką niezależną ekspertyzę musi zamówić przedsiębiorca - co jeszcze bardziej nakręciło cwaniactwa, bo w końcu sprawa w sądzie, będzie że ma Ci klient zwrócić koszta za ekspertyzę a ty potem sądź się z nim i namów go do współpracy...
Ok, więc na kilka czy kilkanaście miesięcy trzeba wyłożyć swoją kasę na ekspertyzę, jeśli kolega nie zawinił i tak dostanie tą kase z powrotem. Inna sprawa, że mechanicy z reguły dobrze się znają ze sobą więc jeśli ktoś jednemu wytnie taki numer to w mieście/okolicy nikt mu nie przyjmie auta na warsztat - tak jest w moim mieście przynajmniej
inna sprawa czy obie usterki w jakiś sposób na siebie nie wpłynęły. Przede wszystkim zastanawia mnie w jaki sposób doszło do samego zatarcia. Czy w jakimś przypadku nie mogło być wspólnej przyczyny?
Na moje silnik się zatarł, nagle stanął, przez co "rozpędzone" elementy skrzyni też nagle stanęły, coś nie wytrzymało - i tyle w temacie
_________________ Było Sandero Stepway 1,6MPI + LPG 2010 i Logan MCV 1,6MPI + LPG 2012
A ja powiem tak.
Gość przywiózł ci samochód z zatartym silnikiem na lawecie, więc naprawiasz silnik i tyle. Płaci i oddajesz auto, a on podpisze, oświadczenie przy jakimś świadku, że wie o uszkodzonej skrzyni. Jak mu się nie podoba to niech on ci udowodni, że coś zrobiłeś nie tak. Powoła rzeczoznawcę i sprawdzenie u ciebie na warsztacie. Nawet niech wezwie policję żebyś mu wydał auto to nic nie wskura. Najpierw kasa, a potem auto. Postaw sprawę jasno i stanowczo.
W ogóle nie chce mi się wierzyć jak w dzisiejszych czasach można zatrzeć silnik. Pomijam własne niedbalstwo o sprawy serwisowe typu olej itd.
Ostatnio zmieniony przez Marek1603 2011-10-26, 15:37, w całości zmieniany 1 raz
W ogóle nie chce mi się wierzyć jak w dzisiejszych czasach można zatrzeć silnik. Pomijam własne niedbalstwo o sprawy serwisowe typu olej itd
Jedno zdanie wyklucza drugie - mnóstwo jest "kierowfuf" którzy póki auto jako-tako jeżdzi i hamuje, nie podnoszą maski i nie goszczą w żadnym warsztacie/serwisie.
No cóż, spór załagodzony. Tak mi się bynajmniej wydaję. Aczkolwiek, jako, że klient nie przystał na moją propozycję, wydawałoby się rozsądną, stwierdziłem, że przestanę być uprzejmy. Zapłaci zarówno za koszt naprawy skrzyni, jak i mojej robocizny, bo ja nie mam ochoty słuchać wyzwisk od oszustów, partaczy i naciągaczy. Przyjechał dziś wraz z klientem, białym od gorączki, rzeczoznawca, zupełnie niezależny, i ocenił jednoznacznie, rozbierając ze mną skrzynię biegów, że nie mogłem mieć wpływu na jej obecny stan. Po prosił o dokładny sposób rozebrania auta, wraz z pokazaniem co i jak było robione, po czym stwierdził, iż nie ma się do czego przyczepić, wszystko zostało wykonane zgodnie ze sztuką, i nie bardzo wie, co on tu właściwie robi, i po co tak naprawdę został wezwany, co musiałem mu wyjaśnić.
A mając chwilkę sam na sam z Panem Rzeczoznawcą, okazało się, że ten klient non stop truję dupę wszystkim w okolicy, bo chyba każdy mechanik już mu coś popsuł. Tylko żadnemu niczego jeszcze nigdy udowodnić nie był w stanie. nie bardzo rozumiem taki typ człowieka? Przecież, do jasnej cholery, skoro wszystko wie najlepiej i sam potrafi zrobić, to czemu sam tego nie zrobi?
Aczkolwiek użeranie się z klientami, to temat na baaaaaardzo długi, dosłownie tekst, a ostatnio, i to nie tylko moja obserwacja, to jakoś za bardzo się wszyscy rozpuścili. Na głowę by chcieli wejść, auto mieć za darmo zrobione, i najlepiej w ciągu 15 minut.
_________________ Pomogę w naprawach każdej marki -->pw
722322527
A mając chwilkę sam na sam z Panem Rzeczoznawcą, okazało się, że ten klient non stop truję dupę wszystkim w okolicy, bo chyba każdy mechanik już mu coś popsuł. Tylko żadnemu niczego jeszcze nigdy udowodnić nie był w stanie. nie bardzo rozumiem taki typ człowieka?
naprawdę bardzo nie lubię mówić "a nie mówiłem" i żadna to dla mnie satysfakcja, ale..
benny86 napisał/a:
po opisie sytuacji to pospolity cwaniak próbujący Cie naciągnąć.
Jak widać nie tylko Ciebie, ale i kolegów po fachu z okolicy. Moja rada - porozumieć się z innymi mechanikami z okolicy i udupić go za każdą pierdołkę 3krotną stawkę za robociznę Straconego czasu i nerwów nikt Ci nie wróci, ale kasiorka zawsze się przyda
Ale na szczęście jednak nie wszyscy: co prawda zwiększa się rozwarstwienie, bo buce jeszcze bardziej bucują, a są oczywiście bardziej widoczni, ale daje się też zaobserwować znormalnienie sporej grupy ludzi!
Oj tak, a nie wspomnę o klientach, którzy jeżdzą autami powiązanymi, dosłownie, na druty.
I zrób takiemu potem coś szybko, najgorzej przy elektryce, jak wiekszosc kabli jest pociągnieta gdzieś wkoło i bez ogólnego pojęcia. Znam przypadki, gdzie stop, człowiek włączał palcem przez przycisk robiący zwarcie, jednocześnie hamując nogą, i bądź potem mądry, i to napraw.
Kolejny problem to 20- paro letnie auta, gdzie połowę śrub trzeba urwać, bo nie pomaga metoda prawo-lewo, grzanie gazem, etc. I człowiek weźmie 100 zł za cały dzień wiercenia i gwintowania, bo sama naprawa trwała przecież te 20- 30 minut. Ale co poradzić, 'jak się nie chciało jeździć po szkołach, to teraz trzeba jeździć po dołach'
_________________ Pomogę w naprawach każdej marki -->pw
722322527
Najważniejsze, żebyś wyciągnąć z tego wnioski - protokół przyjęcia/zdania samochodu z opisem stanu auta, i zakresem naprawy. Wtedy obie strony mogą czuć się bezpieczniej.
I pamiętajmy - kontrola podstawą zaufania
No ale jak sprawdzi stan skrzyni przy zatartym silniku? Nawet jak biegi będą wchodzić - mogą być koła wysypane. A komputer wtrysku bez kręcenia silnikiem? A komputer podmieni w moment, to nie skrzynia, i kosztuje też trochę. Takie rady to z kosmosu.
W sumie najlepiej niczego nie podpisywać.
W czasopismach budowlanych pełno tego typu złotych porad, żeby z wykonawcą spisywać umowę co ma być wykonane, w jakim terminie i jaką technologią, na ile gwarancja itp. A prawda jest taka, że 90% uczciwych i solidnych fachowców, zarejestrowanych itd., gdy usłyszy o papierze, to albo się obrażą, że się im nie ufa, albo zaczną się wycofywać w obawie, że klient chce ich wrobić w poprawianie po innych czy jakieś niewykonalne rzeczy, co się okaże po ustaleniu ceny.
Jest jedna zasada: nie dawać zaliczek ani nie płacić częściowo.
Ja sam bardzo nie lubię określać z góry ceny za moją usługę (wolę podać stawkę godzinową) a jeśli już muszę - to trzeba dodać do szacunkowej ceny 30% na nieprzewidziane komplikacje, bo potem już za późno. Nie było komplikacji - mój zysk.
A prawda jest taka, że 90% uczciwych i solidnych fachowców, zarejestrowanych itd., gdy usłyszy o papierze, to albo się obrażą, że się im nie ufa, albo zaczną się wycofywać w obawie, że klient chce ich wrobić w poprawianie po innych czy jakieś niewykonalne rzeczy, co się okaże po ustaleniu ceny.
Nie widzisz tu pewnej sprzeczności: uczciwy&solidny&zarejestrowany a przy tym lęk przed spisaną umową? Dla mnie jako usługobiorcy to pierwszy sygnał, że coś jest nie tak. Oczywiście nie mam na myśli np. hydraulika, który za drobną robotę wziął ode mnie ostatnio 80 zł, ale przy poważniejszych pracach remontowych albo naprawie czegoś zawsze proponuję umowę (albo się na nią zgadzam, jeśli proponuje druga strona), która dobrze i uwaznie sporządzona zabezpiecza przecież obie strony.
Myślę, że w opisywanym na początku tego wątku wypadku również pomogłaby w razie sporu sądowego.
Mój znajomy prawnik mawia: "Umów nie sporządza się na dobre i na złe. Umowy sporzadza się wyłącznie na złe". Święte słowa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum