Wysłany: 2010-02-12, 13:13 Argument za kupnem nowego auta
Cytat:
Jak nam powiedział jeden z zaprzyjaźnionych importerów, aż 50 proc. samochodów sprowadzonych do Polski to pojazdy po poważnych kolizjach, kolejne 45 proc. można zakwalifikować jako średnio uszkodzone, a zaledwie 5 proc. to pojazdy po lekkich stłuczkach
Części do wypasionych aut już po okresie gwarancji, to zabójstwo dla kieszeni przeciętnego człowieka. Kupując używany samochód podnoszący własne ego często ludzie nie zdają sobie sprawy, że w razie uszkodzenia jakieś poważniejszej części w tym samochodzie może zbliżać się do kwoty wydanej na ten samochód wcześniej. Jako, że mieszkam w domu przy zakładzie mechanicznym, którego właścicielem jest teść znam osobiście kilka osób, które dokonały takich zakupów. Spora część z tych osób rezygnuje z napraw u niego z powodu zbyt dużych kosztów, a jak to mówi teść "palcem du.. nie podetrzesz".
To nie brak finansów jest problemem, tylko zwycięstwo emocji nad rozsądkiem - co akurat w przypadku samochodu ma opłakane skutki. Statystyki wypadków bowiem to przecież nie tylko bucówa na drogach, ale w dużej części także fatalny stan techniczny pojazdów. A stare przysłowie pszczół mówi: "Biednego nie stać ani na byle co, ani na to, żeby być chytrym - w obu przypadkach przepłaci co najmniej dwukrotnie"...
Gdyby te wszystkie przechwałki: "Mam duże, [nastole]letnie auto marki X, dbam o nie, jest w idealnym stanie, nigdy nie zmienię na te nowe szajsy, zwłaszcza kurduplowate" nie były takie tragiczne, to byłyby nawet trochę śmieszne.
Owszem, dbałość to bardzo dobra rzecz, ale nawet gdyby faktycznie tak czynić - co u nas jest raczej rzadkością (a jak już, to używa się najtańszych części) - i samochód rzeczywiście sprawiał wspaniałe wrażenie, to z fizyką się nie wygra: stanu profili zamkniętych nikt nie sprawdza, materiał pasów bezpieczeństwa słabnie tak samo jak wszystkie inne, a że poduch nie ma / są zablokowane to nawet lepiej, niżby miały być w wieku takiego auta.
I żadna niegdysiejsza solidność budowania aut (też przereklamowana) na to nie pomoże...
Cóż, jeżeli ktoś ma kompleksy np. z powodów niespełnionych ambicji życiowych czy niezrealizowanych planów to musi się w jakiś sposób dowartościować, a kupno pseudo-prestiżoweego samochodu jest jednym z najprostszych sposobów na to. Sam niedawno yłem przed takim dylematem z tym że z używanych aut brałem pod uwagę min2letnie i max 4 letnie kompakty, więc żaden luxus. Z praktycznych względów kupno zajechanej limuzyny nie ma żadnego uzasadnienia, studnia bez dna pod względem wydatków, a nowiutka daćka czy (jak w moim przypadku) Aveo tak samo ( a w zasadzie znacznie lepiej, bo bezpieczniej) nadaje się na dojazdy do pracy, na uczelnię, cotygodniowe zakupy czy wakacyjne eskapady. Niestety, część społeczeństwa samochód kupuje wciąż poprzez stereotypy i inne uwarunkowania psychologiczne, nie kierując się zdrowym rozsądkiem i rzeczowymi argumentami
Statystyki wypadków bowiem to przecież nie tylko bucówa na drogach, ale w dużej części także fatalny stan techniczny pojazdów.
Są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyki... Mając odpowiednią próbkę można udowadniać wszystko!!! Myślę, że dużo większym problemem jest raczej fatalny stan dróg...
Wczoraj jechałem sobie (za miastem) ok 100 km/h. I jak się wrypałem w niepozorną kałużkę (tak na oko 1 cm głębokości) - to prawie zawału dostałem ... Okazało się, że w tym miejscu jezdnia trochę "opada" - a kałuża jest znacznie głębsza. Na szczęście opony okazały się być odporne na aquaplaning a ja nie musiałem wykonać żadnego manewru kierownicą - delikatnie odpuściłem gazu. Rozbryzg za to był przepiękny - dziw, że silnik nie dostał. I co w tym przypadku? Gdybym jednak musiał ruszyć kierownicą? Fatalny kierowca (niedostosowujący prędkości do warunków)? Fatalny samochód (wiadomo wszystkim, że DACIA jest do d..y)? Czy fatalna droga i takież oznakowanie?
Otóż gdybyś był właśnie przeciętnym posiadaczem klasycznego szrotowatego nastolatka - czyli m.in. zostawiającego cztery ślady letnich opon z minimalnym bieżnikiem - to bardzo być może nie mógłbyś już zadać takiego pytania, tylko powiększyłbyś tę wypadkową statystykę...
Skoro zatem w tych samych - rzeczywiście: jakościowo-drogowo kiepskich - wyniki czymś się jednak różnią, a jedyną zmienną jest stan techniczny samochodu, to teoria jest bardzo prawdopodobna.
Oczywiście - istnieją nawet bardzo stare samochody w przyzwoitym / dobry / świetnym / idealnym stanie technicznym, ale patrząc na to, co widać na drogach, to są one w znacznej mniejszości. I stąd moja ocena wpływu tego faktu na wypadkowość...
A samą statystyką bynajmniej nie wszystko można udowodnić - co najwyżej można próbować wyciągać z niej prawie dowolne wnioski. Nie znaczy to jednak, że statystyka je potwierdza...
nawet bardzo stare samochody w przyzwoitym / dobry / świetnym / idealnym stanie technicznym, ale patrząc na to, co widać na drogach, to są one w znacznej mniejszości.
No ja np. na mojego escorta z 91 roku złego słowa nie powiem, , na podstawowe rzeczy typu układy :kierowniczy, hamulcowy, zwieszenie, opony nie można oszczędzać (hytry dwa razy traci...) ma jakieś mankamenty ale nie wpływające na bezpieczeństwo (konkretnie lekko przytarty błotnik i w dwóch miejscach w środku plastiki trochę hałąsuje bo się poluzowały, ale zrobi się ciepło to sie za to wezmę). Są jeszcze inne rzeczy które zawsze są dyskusyjne i zależą od warunków np. niższe niż w innych autach zawieszenie (z jednej strony trzeba uważać na wybojach, garbach itp ale za to trzyma się drogi świetnie) czy brak wspomagania kierownicy (trochę trzeba się nakręcić przy manewrowaniu ale na trasie fajnie się prowadzi, no i zawsze to jeden element mniej który się może zepsuć/zużyć)
Nie , coś Ty dopiero od 2004 roku, ale kupiłem go z pełną historią serwisową potwierdzoną telefonicznie przez niemeickiego dealera. No a od 2004 roku sma prowadzę zeszyt w którym wszystko zapisuję co jak za ile, kiedy i przy jakim przebiegu:)
No najpierw "klasyka" czyli przykuł jakoś moją uwage, obejrzałem w środku zadbany, lakier jak na ten wiek ok, odpaliłem motor suchy, ale nie wypicowany, po prostu zabrudzony jak to normalnie, w trakcie eksploatacji, Facet z komisu mówi żebym poczekał bo szef będzie za 15 min i przywiezie całą dokumentację. Patrzę, przeglądy powbijane, różnym charakterem pisma więc wygląda jakoś sensownie. Na instalację gazową - też przeglądy, instalacja 14 miesięcy w chwili kupna przeze mnie. No to jedziemy na stację kontroli pojazdów. Koleś za 30zł wszystko sprawdził, zawieszenie na trzpakach, analizator spalin, podwozie - coś tam wyszło że tłumik i jakieś gumy w zawieszeniu no ale kurcze auto 14 lat myślę, cudów nie ma co oczekiwać. Ogólnie już zdecydowany byłem a że z niemeickim jakoś sobie radzę to telefon do dealera (numer był na pieczątkach z przeglądu) facet bez problemu powiedział wszystko o aucie, potwierdził przeglądy, nr vin, wyposażenie itp. Drugi telefon do warsztatu zakładającego gaz też wszystko pasuje że u nich zakładane, że regulacje z wymianą filtrów są w bazie u nich itp. Niestety, koleś chciał wtedy o ok 2 tysiące więcej niż cena rynkowa przeciętna, ale odżałowałem i kupiłem. Najbardziej mnie rozśmieszył facet w niemieckim serwisie, zapraszął mnie na osobiste kupno auta bo mają sygnały z polski że polscy handlarze "różne, nieprzyjemne rzeczy wyrabiają z samochodami" ale że ten konkretny poleca do kupna. Niestety, minus był taki że zanim znalazłem escorta to się naszukałem ponad pół roku, trochę przejezdziłem kilometrów, ale nie miałem parcia an szybkie kupno więc się nie śpieszyłem... Z drugim fordem Ka była podobna historia, z tym że wstąpiłem do komisu z ciekawości, po drodze i siostra stwierdziłą że może by sobie kupiła autko no i po sprawdzeniu tego co w escorcie (poza lpg, bo nie ma) kupiła, ja miałem wtedy staż w wydziale komunikacji to załatwiłem rejestrację bez problemu, potem tylko ubezpieczenie i śmiga bez problemu
Marka: Dacia
Model: Logan Ambiance
Silnik: 1390 cm, 75 KM
Dołączył: 19 Wrz 2007 Posty: 548 Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-03-27, 17:59
Zakup samochodu używanego to często loteria i nieustanny ciąg niespodzianek. Nawet jak ofertę zawęzimy do samochodów z polskiego salonu, kupionych w kraju, to różne rzeczy mogą się zdarzyć.
1) Zajęcia komornicze. Byłem świadkiem jak w urzędzie człowiek o mało co nie dostał zawału. Przyszedł w środę rejestrować kupiony przed tygodniem samochód (bogato wyposażona Laguna z dwulitrowym sinikiem benzynowym z 2004, lub 2005 roku w przystępnej cenie). Niestety, samochodu nie mógł zarejestrować, bo w poniedziałek po południu do urzędu przyszło pismo od komornika o jego zajęciu na poczet niespłaconych przez poprzedniego właściciela długów. Zobaczyć jego minę-bezcenne...
2) Samochody z tzw. "kratką". Kratka jest wymontowana, ale brak dokumentów potwierdzających jej demontaż, oraz zmiany charakteru użytkowania pojazdu w dowodzie rejestracyjnym. Całą procedurę trzeba powtarzać od nowa, wyrabiać nową fakturę, ponownie przeprowadzać badania techniczne itp., co generuje dodatkowe koszty.
3) Zagadka. Samochody z salonu, teoretycznie bezwypadkowe i bezkolizyjne. Jednak wśród nich spotkałem wiele, gdzie świeciła się kontrolka poduszki powietrznej kierowcy i/lub pasażera. Podobno po 8-10 latach w niektórych samochodach wyrabiają się moduły sterownika poduszki, albo kabelki się przecierają, lub rozłączają
4) Dziwne przypadki. Montaż jednego reflektora z wersji przeznaczonej na rynek angielski (część producentów wytwarza dwa rodzaje reflektorów: Anglia i Europa). Gratuluje mechanikowi pomysłu i odwagi. Jak taki samochód przechodził w ogóle przeglądy? Kontrolka "check engine". "Proszę unikać jazdy w deszczu i na wilgotnej nawierzchni, bo może się nagle zaświecić. Wtedy trzeba tylko samochód podłączyć do komputera i wykasować błąd usterki." To w końcu samochód jest sprawny, czy nie Lakierowanie zderzaków w wersjach podstawowych samochodów, które generalnie powinny mieć je czarne.
Pozytywnie zaskakuje uczciwość niektórych handlarzy. Kia Picanto zadbana, niewielki przebieg, drugi właściciel. "Wie Pan, faktycznie jest to okazja, ale samochód ma jedną, łatwą do usunięcia, ale kłopotliwą, bo powtarzająca się usterkę." Opel Astra kombi, silnik 1.8, niska cena, wygląd jak z salonu. Bezwypadkowy, krajowy, ale uszkodzony? Co to znaczy? "Jak Pan kupi to się Pan przekona".
_________________ Skoda 105 S (1982-1989), Polonez 1500 SLE (1989-2000), 3×Fiat 126p (19??-2002), czasami pożyczane Daewoo Tico, Skoda Felicia
Ostatnio zmieniony przez ian 2012-03-27, 18:01, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum