Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-16, 23:27
mekintosz napisał/a:
Na prawdę ciężko jednoznacznie zdefiniować statystycznego właściciela daci.
Dacia to dość niszowa marka i nie chodzi o wyniki sprzedaży, a o postrzeganie.
A jeśli jest cecha opisująca najlepiej chyba każdego, albo prawie każdego właściciela samochodu tej marki to świadomość zakupu, tego nie kupują przypadkowi ludzie.
Marka: Cytryna i Helmut
Model: inny
Silnik: benzyna i ropniak
Rocznik: inny Pomógł: 3 razy Dołączył: 25 Sie 2012 Posty: 437 Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-03-17, 12:50
rxg napisał/a:
Co do straty na wartości nowych aut, to należy pamiętać, że w nowym płacisz za przeglądy i jeździsz, a w używanym płacisz za naprawy, lawety itd. co by nie kupić, to co miesiąc samochód swoje kosztuje.
Zdecydowana większość z Was chyba naprawdę się nacięła na używce. Jeżdżę leciwą Xsarą. Do warsztatu zajeżdżam 3, czasem 4 razy do roku, ale 2 wizyty, to przegląd u gazownika instalacji (co 10 tys km), 1 wizyta to przegląd główny u mechanika (co 20 tys km). Jeśli wyjeżdżam z rodziną samochodem za granicę na dłuższy czas, również przed wyjazdem zostawiam mu autko na przegląd. Dla świętego spokoju. Do tego wykupuję pełny assistance (na wyjazd).
Odpukać, nigdy nie miałem problemu z samochodem. Stara zasada: jak dbasz, tak masz.
Koszty? Rocznie zostawiam ok 2,5 tys PLN (przegląd główny, przegląd instalacji gazowej, przegląd klimy). Jedni powiedzą, że to sporo, inni zaś wezmą pod uwagę znikomą utratę wartości, która obniża mi znacząco koszty posiadania.
Tak długo, jak ufam pojazdowi, to go eksploatuję. Jeśli nie mam zaufania do autka, lub też naprawdę zaczyna utrudniać mi życie, to zmieniam.
Moim następnym samochodem być może będzie Daćka. Poki co jednak nie zmieniam. Stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby.
Samochód jest od tego, by jeździł. Opinie sąsiadów i ludzi z pracy mnie nie interesują.
Ostatnio zmieniony przez Dyziek 2014-03-17, 13:00, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-17, 13:07
Piotr_K napisał/a:
Tylko po co? przynajmniej czujesz, że lecisz .... zupełnie jak kiedyś Małysz )))) a teraz Stoch
Fakt że jeśli masz dwa samochody to w dacii czujesz prędkość + 30-40km/h ;)
Dyziek, popieram.
Ale...
Dyziek napisał/a:
Zdecydowana większość z Was chyba naprawdę się nacięła na używce.
U nas ciężko się nie naciąć.
Kupowałem kilka używanych samochodów dla siebie, a jeszcze więcej jeździłem ze znajomymi oglądać,
a ostatnio kupowałem sobie moto i powiem Ci tak - trzeba mieć naprawdę duże szczęście i dużo czasu :)
Dorzucę coś od siebie.
zacznę od tego, że biedni ludzie nie kupują samochodów za 40 i więcej tyś.
Pozdrawiam
W zasadzie jednym zdaniem, uwzględniając polskie realia zarobkowe kolega wyczerpał temat " Czy dacia to auto dla biedaków" :)
A czytając popularne tygodniki motoryzacyjne gdzie roi się od artykułów typu:
- Najlepsze i pewne auto do 4 do 8 tysięcy
- Auto rodzinne do 20 tysięcy itp itd
to kwota nowej Dacii moim skromnym zdaniem to dość spory wydatek.
Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-17, 13:59
Co Ty gadasz - przecież Cayman i Boxter to Porsche dla biednych, a Ty mi tutaj z 40 tysiącami wyskakujesz ;]
Tak na poważnie to wszystko zależy od definicji biedy i bogactwa, a retoryka i geneza tego tematu nie ma wiele wspólnego z pieniędzmi, a raczej z pewnym systemem wartości. Do tego na tak postawione pytanie nie da się odpowiedzieć.
Mnie osobiście nie interesuje czy Dacia ma renomę samochodu dla ludzi biednych czy bogatych, ja kupuję bo oceniam że dla danego zastosowania jest to najlepszy środek, a to co kto o tym myśli - mało mnie obchodzi.
Gdy ładnych kilka lat temu kupiłem Getza, nowego, większość opinii brzmiało tak - jesteś głupi, za te pieniądze miałbyś X letnie audi,bmw,vw, cokolwiek. Warto też wspomnieć o tym że najczęściej ludzie o takich poglądach, szczególnie na forach, choć uprzedzam - nie mam tu na myśli autora tematu, to nasto, bądź wczesno dwudziestko latkowie, jeżdżący samochodem za średnio 5kpln i czytający/oglądający na codzień top gear, gdzie w każdym numerze/odcinku dowiadujemy się jakie to samochody za 500k + są gówniane ;]
A to co mnie cieszy to fakt że tutaj, właśnie dzięki temu że zakup dacii musi być świadomym wyborem, jest takich osobników mało :)
Zdecydowana większość z Was chyba naprawdę się nacięła na używce. Jeżdżę leciwą Xsarą. Do warsztatu zajeżdżam 3, czasem 4 razy do roku, ale 2 wizyty, to przegląd u gazownika instalacji (co 10 tys km), 1 wizyta to przegląd główny u mechanika (co 20 tys km).
A co w tej cytrynce ma się popsuć i kosztować, no może uszczelniacze, jak nie zadbasz o gaz.
Kup sobie golfa, passata z 2.0 tdi z przebiegiem 200 tyś i więcej, albo a6 z 2,5/2.0 tdi najlepiej z multitronikiem i napisz ile wydałeś na naprawy przez rok.
Marka: Cytryna i Helmut
Model: inny
Silnik: benzyna i ropniak
Rocznik: inny Pomógł: 3 razy Dołączył: 25 Sie 2012 Posty: 437 Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-03-17, 19:26
rxg, sprawa jest prosta: miałem kilka 'grubszych' rzeczy do robienia, o których w większości wiedziałem, że mnie czekają. Przykłady poniżej
2 lata temu: regenracja tylnej belki + wymiana 4 tarcz i klocków + std. przegląd.
Rok temu: poszedł mi uszczelniacz i chlapał olejem. Skoro zrzucali skrzynię, to kazałem przy okazji od razu wymienić sprzęgło. I tak:zdjęcie skrzyni, zimmering wału z wymianą, zimeringi półosi z wymianą, sprzęgło (kpl), poduszka silnika z wymianą, ciegno zmiany biegów (strasznie ciężko wchodziła 1ka), rolka napinacza osprzętu, wymiana linki ręcznego i zacisku ham. prawy tył. Razem 1.491 PLN. Do tego niecałe 200 PLN za 2 wizyty u gazownika. Wyjdzie 1.700 + przegląd klimy (nie pamiętam ile, coś ze 200 PLN). Do tego olej (5W40) + filtry i wymiana oleju w skrzyni (nie było od nowości robione). Nie pamiętam ile za skrzynię, ale olej i filtry to koszt ok 400 PLN z wymianą.
W tym roku:
Przegląd z olejem, filtrami, sworzeń wahacza prawy (na rocznym bad. tech. diagnosta sam mi powiedział, że będzie do roboty), świece (po conajmniej 80 tys km), gumy stabilizatora, naprawa mechanizmu wycieraczek (przy silnych mrozach przestały działać, coś się zatarło, rozebrali, wyczyścili, naprawili), chłodnica + przewód (wymiana, zauwazyłem, że cieknie), płyn do chłodnicy (miał 4 lata), płyn do wspomagania (miał 4 lata), zbieżność, silnik krokowy wymiana , czyszczenie przepustnicy (falowanie obrotów na benzynie i gazie na biegu jałowym). Do tego urwana klamka zew. kierowcy. Wstawiony oryginał (zamienniki wytrzymują kwartał). Razem: 2.378
Samochód zastępczy w cenie.
Tym samym: grubsze kwestie mam za sobą. Dylemat będę miał przy 300.000 (jakieś 2 - 2,5 roku i 55.000 km), bo będę miał do roboty: rozrząd, łożyska igiełkowe w belce, opony (to może wcześniej), znów świece i być może tarcze (mam nadzieję, że nie są z takiego gównolitu, jak miałem w Fabii, gdzie po 80.000 były do wymiany i kosztowały mniej, jak klocki). Zobaczymy... Na 90% dojrzeję do wymiany samochodu.
C3ka żony sprawuje się znacznie taniej. Roczny przegląd z pierdołami kosztuje kilkaset PLN + do tego klima i w tysiączku zazwyczaj się zamykasz. Tylko, że ona jeździ 5.000 rocznie, a ja 22.000 rocznie.
Ostatnio zmieniony przez Dyziek 2014-03-17, 19:34, w całości zmieniany 1 raz
Dacia to jest auto dla może nie biedaków co dla ceniących oszczędność ..... i na całym świecie tak jest ...... więc sprawa jest jasna ... tak jest zrobione ... i widziały gały co brały ...... i nie ma co naginać rzeczywistości ..... 95 % aut jest lepszych ....ale i droższych
Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: 1.5 DCI 4x4 Prestige Pomógł: 2 razy Dołączył: 24 Sie 2013 Posty: 726 Skąd: Wro
Wysłany: 2014-03-17, 23:09
Dyziek napisał/a:
rxg, sprawa jest prosta: miałem kilka 'grubszych' rzeczy do robienia, o których w większości wiedziałem, że mnie czekają. Przykłady poniżej
2 lata temu: regenracja tylnej belki + wymiana 4 tarcz i klocków + std. przegląd.
Rok temu: poszedł mi uszczelniacz i chlapał olejem. Skoro zrzucali skrzynię, to kazałem przy okazji od razu wymienić sprzęgło. I tak:zdjęcie skrzyni, zimmering wału z wymianą, zimeringi półosi z wymianą, sprzęgło (kpl), poduszka silnika z wymianą, ciegno zmiany biegów (strasznie ciężko wchodziła 1ka), rolka napinacza osprzętu, wymiana linki ręcznego i zacisku ham. prawy tył. Razem 1.491 PLN. Do tego niecałe 200 PLN za 2 wizyty u gazownika. Wyjdzie 1.700 + przegląd klimy (nie pamiętam ile, coś ze 200 PLN). Do tego olej (5W40) + filtry i wymiana oleju w skrzyni (nie było od nowości robione). Nie pamiętam ile za skrzynię, ale olej i filtry to koszt ok 400 PLN z wymianą.
W tym roku:
Przegląd z olejem, filtrami, sworzeń wahacza prawy (na rocznym bad. tech. diagnosta sam mi powiedział, że będzie do roboty), świece (po conajmniej 80 tys km), gumy stabilizatora, naprawa mechanizmu wycieraczek (przy silnych mrozach przestały działać, coś się zatarło, rozebrali, wyczyścili, naprawili), chłodnica + przewód (wymiana, zauwazyłem, że cieknie), płyn do chłodnicy (miał 4 lata), płyn do wspomagania (miał 4 lata), zbieżność, silnik krokowy wymiana , czyszczenie przepustnicy (falowanie obrotów na benzynie i gazie na biegu jałowym). Do tego urwana klamka zew. kierowcy. Wstawiony oryginał (zamienniki wytrzymują kwartał). Razem: 2.378
Samochód zastępczy w cenie.
Tym samym: grubsze kwestie mam za sobą. Dylemat będę miał przy 300.000 (jakieś 2 - 2,5 roku i 55.000 km), bo będę miał do roboty: rozrząd, łożyska igiełkowe w belce, opony (to może wcześniej), znów świece i być może tarcze (mam nadzieję, że nie są z takiego gównolitu, jak miałem w Fabii, gdzie po 80.000 były do wymiany i kosztowały mniej, jak klocki). Zobaczymy... Na 90% dojrzeję do wymiany samochodu.
C3ka żony sprawuje się znacznie taniej. Roczny przegląd z pierdołami kosztuje kilkaset PLN + do tego klima i w tysiączku zazwyczaj się zamykasz. Tylko, że ona jeździ 5.000 rocznie, a ja 22.000 rocznie.
właśnie dlatego nie chce już starego samochodu, ile taka xsara jest warta? Pewnie tyle co naprawy, miałem kiedyś opla omege i było tak samo, ciągle coś, po prostu ze starości. W niego wrzuciłem tyle ile był wart a i tak ciągle coś się psuło.
Ostatnio zmieniony przez johnson 2014-03-17, 23:10, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Cytryna i Helmut
Model: inny
Silnik: benzyna i ropniak
Rocznik: inny Pomógł: 3 razy Dołączył: 25 Sie 2012 Posty: 437 Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-03-18, 09:45
johnson, masz rację i nie masz :)
Wszystko zależy od sposobu interpretacji. Samochód mi się nie psuje, nie mam (poza klamką i uszczelniaczem) żadnych nieprzewidzialnych wizyt w serwisie. Wymieniam to, co jest 'eksploatacją'. Poza tym, utrata wartości jest znikoma. Nie zamierzam jeździć tym do śmierci (swojej lub sprzętu), niemniej te 2 lata pewnie się jeszcze poturlam.
Rozważałem niedawno Orlando (dzięki benny86 za rozmowę). Dałem jednak sobie na wstrzymanie, gdyż nie mam fizycznej potrzeby wymiany.
Edit: miałem dwie salonówki do tej pory. P206 model 2003, który wspominam średnio, gdyż często zmuszał mnie do nieplanowanych wizyt serwisowych i zaliczył lawetę. Po dziś dzień mam awersję do pewnego ASO Puga. Drugi to Fabia 1 kombi, model 2007, który wspominam bardzo dobrze, podobnie jak ASO.
Ostatnio zmieniony przez Dyziek 2014-03-18, 09:50, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: 1.5 DCI 4x4 Prestige Pomógł: 2 razy Dołączył: 24 Sie 2013 Posty: 726 Skąd: Wro
Wysłany: 2014-03-18, 11:10
Dyziek napisał/a:
johnson, masz rację i nie masz :)
Wszystko zależy od sposobu interpretacji. Samochód mi się nie psuje, nie mam (poza klamką i uszczelniaczem) żadnych nieprzewidzialnych wizyt w serwisie. Wymieniam to, co jest 'eksploatacją'. Poza tym, utrata wartości jest znikoma. Nie zamierzam jeździć tym do śmierci (swojej lub sprzętu), niemniej te 2 lata pewnie się jeszcze poturlam.
Rozważałem niedawno Orlando (dzięki benny86 za rozmowę). Dałem jednak sobie na wstrzymanie, gdyż nie mam fizycznej potrzeby wymiany.
Edit: miałem dwie salonówki do tej pory. P206 model 2003, który wspominam średnio, gdyż często zmuszał mnie do nieplanowanych wizyt serwisowych i zaliczył lawetę. Po dziś dzień mam awersję do pewnego ASO Puga. Drugi to Fabia 1 kombi, model 2007, który wspominam bardzo dobrze, podobnie jak ASO.
zgodzę się, ja po prostu straciłem cierpliwość i zaufanie do auta, u mnie nie było końca z problemami
Marka: Citoren
Model: Berlingo
Silnik: 1.6 VTI
Rocznik: 2011
Wersja: [Inna].[nie dotyczy] Pomógł: 35 razy Dołączył: 22 Maj 2009 Posty: 4266 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-18, 16:43
Miałem citorena AX, kupionego za 7 tys zł z przebiegiem 192 tys km. Założyłem za 1500 zł gaz by było taniej. Później co chwilce coś sie psuło. Tzn było zużyte - regeneracja tylnego zawieszenia ( 2 tyś zł ), nieostające naprawy silnika i wiele upierdliwych drobiazgów. ( w sumie pewnie 3-4 tyś zł ). Rocznie kilkanaście wizyt u mechanika. Ten mały wygodny dzielny AX 4x4 nie zawiódł na trasie na szczęście. Jednak mając dosyć takich niespodzianek oraz niejako przy okazji powiększenia się rodziny kupiłem roczną dacie z krajowej dystrybucji. Mimo, że koszt 5 letniego kredytu ( odsetki ) to ok 13 tyś pln … wciąż go spłacam. Akurat te odsetki to różnica pomiędzy ceną zakupu nowego samochodu a tą co ja zapłaciłem po roku. Jednak cenię sobie te większe prawdopodobieństwo bezawaryjności oraz potencjalną ochronę gwarancyjną niż użeranie się ze starym trupem na kołach.
Ostatnio zmieniony przez mekintosz 2014-03-18, 16:47, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Opel
Model: Zafira Family
Silnik: 1,8
Rocznik: 2014 Pomógł: 10 razy Dołączył: 15 Lip 2010 Posty: 1591 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2014-03-18, 22:20
Miałem wiele używanych samochodów i tylko raz się naciąłem - wiele lat temu przez własną głupotę ( kupiłem samochód eksploatowany przez 5 lat w PGR, naprawiany spawaniem zamiast częściami) Gdybym miał kupować samochód za 8 - 10 tyś to OK - oglądasz, potem jedziesz do zaufanego mechanika, robisz co trzeba i 3-4 lata spokoju - tak miałem z Asconą, BMW czy Polonezem. Problem powstał gdy mogłem kupić auto za 40 - 50 tyś - kilkulatki są w Polsce tańsze niż w Niemczech, skąd w większości pochodzą. A jakiś powód być musi - ten co sprowadził też musi zarobić. 12 - 15 letniego auta nikt nie odbuduje po poważnym wypadku - wymaga zainwestowania 10 tyś by uzyskać 8, ale dwu - trzylatek to już opłacalna inwestycja. Gdybym miał czas to pojechałbym sam po samochód, kupił taki "dla Niemca, pewnie z 10% drożej niż w Polsce, ale bym nim pojeździł spokojnie - tak kupiłam Audi w Monachium w 1992, po przyjeździe najpierw wszyscy mówili mi że przepłaciłem, a potem się dziwili że jeździ i się nie psuje. Dlatego wybrałem Dustera i jak na razie jestem bardzo zadowolony.
Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-19, 10:23
PiotrWie napisał/a:
Gdybym miał czas to pojechałbym sam po samochód, kupił taki "dla Niemca, pewnie z 10% drożej niż w Polsce, ale bym nim pojeździł spokojnie
Mówiąc szczerze nie wiem jaka jest różnica między 3 latkiem z Polski i z Niemiec? Bywam za zachodnią granicą i naprawdę tam też bywają słabe drogi, tam też bywają ludzie mający w dupie swój samochód. To naprawdę nie jest tak jak w stereotypach, że jak niemcowi zarysują się drzwi to wymienia całe auto.
A samochody są droższe nie dlatego że są w lepszym stanie, tylko dlatego że u nas rynek psują wraki stamtąd sprowadzone przez handlarzy ...
Gdybym miał czas to pojechałbym sam po samochód, kupił taki "dla Niemca, pewnie z 10% drożej niż w Polsce, ale bym nim pojeździł spokojnie
Mówiąc szczerze nie wiem jaka jest różnica między 3 latkiem z Polski i z Niemiec? Bywam za zachodnią granicą i naprawdę tam też bywają słabe drogi, tam też bywają ludzie mający w dupie swój samochód. To naprawdę nie jest tak jak w stereotypach, że jak niemcowi zarysują się drzwi to wymienia całe auto.
A samochody są droższe nie dlatego że są w lepszym stanie, tylko dlatego że u nas rynek psują wraki stamtąd sprowadzone przez handlarzy ...
Tyle, że rynek używek w Niemczech obecnie w zasadzie przejęli Turcy-uzdatniacze (odpowiednik naszych "Cytrynów i Gumiaków). Znaleźć taki naprawdę prawdziwy "bezwypadkowy od dziadka emeryta" z realnym przebiegiem, autentyczną książką serwisową itp. jest w tej chwili niezwykle trudno - a nawet jakby, to trzeba się nastawić na cenę nawet 20% większą niż "niebitych cukiereczków" z otomoto i przebieg rzędu powyżej 200 kkm. Nie ma cudów, handlarz to nie instytucja charytatywna, zarobić musi i to jest dogmat, a wozu z przebiegiem powyżej 200 nie sprzeda tak łatwo.
Niestety w chwili obecnej przymiotnik "sprowadzany" ma raczej negatywne skojarzenia. Nie te czasy, gdy całymi tirami-lawetami przywoziło się naprawdę dobre auta.
Rynek używek to swoiste błędne koło - "janusze" chcą pojazdów w idealnym stanie z niskimi przebiegami za połowę ceny rynkowej, no to handlarze chcąc zarobić - takie auta mają "na składzie" - tyle, że musi być zysk, więc preparują "igiełki" i "lalki" z porozbijanych wraków, bo przecież nikt nie sprowadzi dobrego wozu żeby go sprzedać po niższej cenie niż kupił. I tak to się kręci.
A "magia" znaków firmowych audi czy VW wciąż działa i zaślepia i bywa często, że ludzie kupują samochód którego potem nie utrzymają - bo duży silnik to i OC większe, części i serwis za kosmiczną kasę - no ale sąsiad czy szwagier przynajmniej nie pękną ze śmiechu :)
corrado napisał/a:
Ja mam to samo, praktycznie wszyscy pytają o Dusterka. Ocena jak najbardziej pozytywna.
Też to mam, może nie codziennie, ale raz w tygodniu to ktoś zaczepi zawsze.
Dacia ma sporo zalet - może nie jest to "prestiż i moc" (żelazny argument wielbicieli VW), ale w miarę tani serwis, mechanika prosta jak konstrukcja cepa, końcowe miejsca w rankingu kradzionych aut...
Ostatnio zmieniony przez Przemek77 2014-03-19, 11:48, w całości zmieniany 3 razy
Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-19, 11:48
Przemek77 napisał/a:
Tyle, że rynek używek w Niemczech obecnie w zasadzie przejęli Turcy-uzdatniacze (odpowiednik naszych "Cytrynów i Gumiaków). Znaleźć taki naprawdę prawdziwy "bezwypadkowy od dziadka emeryta" z realnym przebiegiem, autentyczną książką serwisową itp. jest w tej chwili niezwykle trudno - a nawet jakby, to trzeba się nastawić na cenę nawet 20% większą niż "niebitych cukiereczków" z otomoto i przebieg rzędu powyżej 200 kkm. Nie ma cudów, handlarz to nie instytucja charytatywna, zarobić musi i to jest dogmat, a wozu z przebiegiem powyżej 200 nie sprzeda tak łatwo.
Dokładnie.
Przemek77 napisał/a:
Niestety w chwili obecnej przymiotnik "sprowadzany" ma raczej negatywne skojarzenia. Nie te czasy, gdy całymi tirami-lawetami przywoziło się naprawdę dobre auta.
To znów kwestia ludzi, którzy psują rynek szrotem...
Choć jak mnie pamięć nie myli, to koło 10 lat temu, mając znajomych we francji, chciałem sprowadzić sobie stamtąd samochód i powiem szczerze że taniej niż u nas to nie było...
Przemek77 napisał/a:
Rynek używek to swoiste błędne koło - "janusze" chcą pojazdów w idealnym stanie z niskimi przebiegami za połowę ceny rynkowej, no to handlarze chcąc zarobić - takie auta mają "na składzie" - tyle, że musi być zysk, więc preparują "igiełki" i "lalki" z porozbijanych wraków, bo przecież nikt nie sprowadzi dobrego wozu żeby go sprzedać po niższej cenie niż kupił. I tak to się kręci.
Mnie się wydaję żę to się robi coraz mniejszy margines, a coraz więcej ludzi chce za uczciwe pieniądze kupić uczciwy samochód. A handlarz jeśli może na tym samym samochodzie zarobić 5, albo 15 tysięcy, to woli jednak to drugie.
Jak dla mnie to rynek został już prawie całkowicie zdominowany przez handlarzy, najczęściej - średnio uczciwych.
Przemek77 napisał/a:
A "magia" znaków firmowych audi czy VW wciąż działa i zaślepia i bywa często, że ludzie kupują samochód którego potem nie utrzymają - bo duży silnik to i OC większe, części i serwis za kosmiczną kasę - no ale sąsiad czy szwagier przynajmniej nie pękną ze śmiechu :)
OC to akurat najmniejszy problem, ale z drugiej strony - w passatach masz już 1.4tfsi, który w wersji z kompresorem ma 160 koni, więc źle nie jest;]
Ale lepiej nie zaczynajmy dyskusji pt nowy duster, czy używany passat
Powiem Ci tak - 10-15 lat temu z radością nabyłbym sprowadzone auto. Dziś, gdy nasz rynek używanych samochodów jest już do cna popsuty - raczej nie.
Ale fakt - powoli, powoli coś się zmienia, ludzie coraz częściej wiedzą czego chcą i nie dają się mamić "Abecadłem Handlarzy" (lać i jeździć, bezwypadkowy, od emeryta, stan idealny itp.), z wolna upowszechniają się mierniki lakieru. Lecz to powolny proces, na który jednak świat handlarzy będzie musiał zareagować.
Marka: Dacia
Model: Dokker VAN
Silnik: 1.6 MPI
Rocznik: 2013 Pomógł: 3 razy Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 703 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-19, 12:05
Przemek77 napisał/a:
z wolna upowszechniają się mierniki lakieru. Lecz to powolny proces, na który jednak świat handlarzy będzie musiał zareagować.
Nie na czasie jesteś,bo zareagowali już dawno :)
Patentów jest sporo - spraye cynkowe i tym podobne, raczej niewiele teraz możesz czujnikiem lakieru zdziałać.
z wolna upowszechniają się mierniki lakieru. Lecz to powolny proces, na który jednak świat handlarzy będzie musiał zareagować.
Nie na czasie jesteś,bo zareagowali już dawno :)
Patentów jest sporo - spraye cynkowe i tym podobne, raczej niewiele teraz możesz czujnikiem lakieru zdziałać.
No pewnie, że nie jestem na czasie - Daćkę kupiłem w salonie a nie u Mirka :D
Sprowadzałem dla siebie samochody w latach 90-tych i miałem zarówno dobre jak i złe doświadczenia .
Dałem się naciąć Turkowi tylko raz w 1992 r - nie pomógł nawet miernik lakieru bo buda była naprawdę dobrze przemalowana - bez szpachli bo był złożony z co najmniej 2 samochodów niestety z pękniętą grodzią. Robiłem badania na stacji diagnostycznej i nikt tego nie zauważył.
Odczułem jakość tego samochodu jak w zimie po kilku miesiącach na "szklance " bez żadnego powodu wyleciałem z jezdni i go skasowałem na drzewie - wtedy wyszły wszystkie wady i spawanie płyty podłogowej umiejętnie ukryte.
Po tej nauczce sprowadzałem już wyłącznie samochody po stłuczkach i cała blacharkę robiłem w Polsce - okazało się to najlepszym rozwiązaniem pod względem kosztów zakupu samochodu i pewności używania.
Jednak od końca lat 90-tych przekonałem się do zakupu nowych samochodów. Używałem samochody od nowości do przebiegu 150- 180 kkm i zmieniałem na nowe ( 2- 3 lata). Jest to najbezpieczniejsza opcja i wbrew pozorom najefektywniejsza kosztowo, tak młode samochody się sprzedają bez zbytniej utraty wartości a koszty napraw do takiego przebiegu są jeszcze bardzo niskie. Przy działalności gospodarczej i rozliczaniu kilometrówki również.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum