Wysłany: 2011-06-19, 21:11 "Ciało obce" w zbiorniczku płynu spryskiwaczy
Brakło mi dziś płynu do spryskiwaczy, zawsze leje sonax bo jest w miarę tani i bardzo dobrej jakości. Dziś go nie było więc kupiłem jaki był. Gdy nalewałem to zastosowałem tzw opcję czyli taki mały pipko lejek dołączony do baniaczka. Jakaż była moja uciecha gdy pod koniec nalewania, wpadł mi skur***yn do zbiornika.
Może to narobić jakichkolwiek szkód? Spróbuję go wyjąć jak trochę płynu zejdzie bo póki co go nie widać.
A termin "cialo obce" strasznie zle mi sie kojarzy
Mnie wprost przeciwnie
_________________ Tu - zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
tu u nas się nie płacze w powstańczej Warszawie:
tu się Prusakom siada na karkach okrakiem,
tu wrogów gołą garścią za gardło się dławi!...
Odkopując temat... dzisiaj skląłem po raz drugi na czym fabryka Dacii stoi, gdy znowu wpadł mi przyschnięty liść do zbiorniczka płynu do spryskiwaczy.
Na szczęście udało mi się go wyjąć, ale poprzedni rozbitek gdzieś tam mieszka i już raz zatkał mi dysze, a teraz powoli zatyka znowu, tak więc jutro podejmę próbę kilkukrotnego przepłukania układu wodą.
W związku z tym chyba czas pomyśleć o założeniu jakiegoś filtra. W cywilizowanych konstrukcjach, np. moim poprzednim Fiacie Paliowozie, był fabryczny, wyjmowalny filtr.
Ktoś z klubowiczów doznaje podobnych cierpień? ;) A może ktoś już ma jakąś dobrą koncepcję? ;)
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004 Pomógł: 26 razy Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2384 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-02, 20:13
Marmach napisał/a:
Odkopując temat... dzisiaj skląłem po raz drugi na czym fabryka Dacii stoi, gdy znowu wpadł mi przyschnięty liść do zbiorniczka płynu do spryskiwaczy.
Ale... jak? :D
Marmach napisał/a:
Ktoś z klubowiczów doznaje podobnych cierpień? ;)
Jakby Ci to... Hmm... ;D No więc, jeżdżę z zamkniętym zbiorniczkiem na płyn, i wtedy nic nie wpada. :) Jak nalewam płyn, to najpierw omiatam czujnem wzrokiem okolicę, czy aby co nie nadlatuje celem wpadnięcia mi do zbiorniczka, potem odkręcam baniak i zdejmuję tą plasticzaną obejmę spod nakrętki i odrzucam gdzieś daleko (tego akurat nauczył mnie mój poprzedni samochód :> ), po czym szybkim ręki ruchem smarujemy go pod brzuchem, znaczy, wlewam płyn do zbiorniczka. :] Po czym zamykam zbiorniczek.
Nie bardzo ogarniam, jak można coś wrzucić do zbiorniczka, zwłaszcza więcej razy niż jeden. :D
Wystarczy nalewać go w nienajlepszym oświetleniu i gwarantuję, że jeżeli jest jakikolwiek liść w pobliżu, to natychmiast - łamiąc wszelkie zasady narzucone mu przez Newtona - zostanie wessany do środka.
Dzisiaj nastawiałem dysze, bo były nieustawione po czyszczeniu i jak tylko otworzyłem pojemniczek, to jeden z liści pod maską dał nura...
Dodam może, że w Paliowozie był filtr i nigdy nie znalazłem w nim nawet muchy,
Mi w maździe ze trzy lata temu wpadło coś ze zmyślnego lejka, próby wydostania tego spełzły na niczym, lekkie wkur...zenie i ... jeżdżę z tym do dziś.
W Daćce uważam, ale sądzę, że jeśli jakiś np. liść będzie w pobliżu podczas uzupełniania płynu to jak było wyżej "sku...syn" trafi właśnie w otwór zbiorniczka. Dlatego zastosuję jakiś gazofilterek. Jakąś gazę czy siateczkę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum