kaczka dziennikarska
Szczególnie na amerykańskim rynku gdzie istnieje coś takiego jak prawo własności .
Stając się właścicielem czegokolwiek twoim prawem jest zrobienie z nim wszystkiego .
Kolejne stowarzyszenie które takimi propozycjami próbuje udowodnić że jego istnienie ma sens
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2015-04-26, 13:37, w całości zmieniany 1 raz
"Zdaniem producentów, majsterkowanie pod maską przez osoby niewykwalifikowane może prowadzić do obniżenia poziomu bezpieczeństwa i komfortu oferowanego przez samochód."
Bzdury! Dokładając np. podświetlenie przycisków podnoszenia szyb to komfort się poprawia, a nie obniża. Aż dziwi fakt że nie wpadli na pomysł by wprowadzić obowiązek dożywotniego serwisowania w ASO bo tylko oni jako producenci mają prawo do gmerania w aucie. Najlepiej wlew płynu do spryskiwaczy umieścić przy wlewie paliwa , a maska niech będzie zamknięta na szyfr znany tylko producentowi.
Najciekawsze i najbardziej perwersyjne jest w tym pomyśle powoływanie się na prawo autorskie. Otóż, piosenka napisana w pięć minut w pijanym widzie jest chroniona tym prawem przez 75 lat. Wynalazek opracowany przez zespół ludzi w wyniku wieloletniej pracy nie jest chroniony w ogóle - aby był chroniony, należy zgłosić go do urzędu patentowego, zapłacić słone pieniądze, A i to będzie chroniony tylko do 25 lat (co wymaga wciąż dokładania pieniędzy) i tylko na niektórych obszarach, wymienionych w patencie. Kompletny absurd! Oczywiście, producenci aut chcą wykorzystać fakt, że prawem autorskim objęto programy komputerowe, a cała elektronika samochodu jest sterowana programem... Problem polega na tym, że skoro coś kupujemy, to jest nasze. Wymyślono jednak udzielanie licencji na prawa autorskie, jak się udziela licencji na patenty. No, wszystko przeciwko użytkownikom, a na rzecz korporacji. Prawo jest naszpikowane absurdami. Spodziewajmy się więc.
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1073 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2015-04-27, 11:11
piku napisał/a:
tóż, piosenka napisana w pięć minut w pijanym widzie jest chroniona tym prawem przez 75 lat.
Nie jest. Też musisz ją zgłosić do odpowiednika urzędu patentowego, czyli do ZAIXu dostarczając partyturę, tekst itp.
Niewątpliwie prawo było jest i będzie po stronie bogatego, więc z biegiem czasu koncerny motoryzacyjne, będą mocniej kooperować, by przepchnąć ustawy podnoszące ich zyski.
Po cenach samochodów widać, że koncerny już nie konkurują między sobą. Współpracują, nawet produkują samochody i części dla swojej konkurencji.. Więc ceny aut i ich utrzymania będą nieustannie rosły.
tóż, piosenka napisana w pięć minut w pijanym widzie jest chroniona tym prawem przez 75 lat.
Nie jest. Też musisz ją zgłosić do odpowiednika urzędu patentowego, czyli do ZAIXu dostarczając partyturę, tekst itp.
Otóż, zapewniam Cię, że nie do końca jest, jak piszesz. To zgłoszenie dotyczy tylko i wyłącznie kwestii pieniędzy, a nie ochrony prawnej "tworu" (bo większość tych rzeczy to twory, a nie utwory). ZAIKS nie sprawdza oryginalności utworu, itp. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z patentami, badaniem oryginalności rozwiązań i w końcu - otrzymaniem i utrzymaniem ochrony.
To jest trochę jak z tym Żydem (że przytoczę, stary brodaty dowcip), co wszedł bez czapki do synagogi, a drugi mu mówi: Icek, ty wiesz, że wejść bez czapki do synagogi to ciężki grzech - to tak, jak cudzołożyć. Na co Icek odpowiada: próbowałem jednego i drugiego - całkiem nie to samo.
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1073 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2015-04-27, 13:37
Przyznam, że trochę tego nie rozumiem.
Załóżmy, że po pijaku napisałem w barze piosenkę. Załóżmy, że siedzący obok wszystko zapamiętał, poleciał do zaiksu i zarejestrował utwór na siebie (uznał że jest on autorem słów i muzyki). Po jakimś czasie ja się budzę i lecę do zaiksu. I co? mogę to samo, nuta w nutę i słowo w słowo zarejestrować na siebie? Raczej nie. Utwór będize formalnie jego i to on będzie beneficjenem ewentualnych zysków. A jeśli ja wydam ten sam utwór pod swoim nazwiskiem, to on może mnie sądzić i wygra.
I co? mogę to samo, nuta w nutę i słowo w słowo zarejestrować na siebie? Raczej nie. Utwór będize formalnie jego i to on będzie beneficjenem ewentualnych zysków. A jeśli ja wydam ten sam utwór pod swoim nazwiskiem, to on może mnie sądzić i wygra.
Wygra z tego powodu, że nie udowodnisz swojego autorstwa i tego, że twój towarzysz do flaszki ukradł Ci nutę. Natomiast z zasady każdemu twórcy przysługują niezbywalne prawa autorskie. Pozbyć można się co najwyżej praw majątkowych.
Na szczęście ZAIKS ani inne tego typu pasożytnicze mafie nie mają na to wpływu.
Karenzo napisał/a:
kaczka dziennikarska
Szczególnie na amerykańskim rynku gdzie istnieje coś takiego jak prawo własności .
Stając się właścicielem czegokolwiek twoim prawem jest zrobienie z nim wszystkiego .
Przypominam, że także w prawie amerykańskim funkcjonuje coś takiego jak nabywanie licencji do użytkowania (w Polskim prawie zresztą też - znajdź mi człowieka, który jest właścicielem swojej kopii systemu Windows :) ), tak więc wszystko zależy od przepisów.
Ostatnio zmieniony przez Marmach 2015-04-27, 16:57, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum