Wysłany: 2013-07-25, 11:06 Części z kradzieży na portalu aukcyjnym?
Witam Panów,
Ostatnio natknołem się na Allegro na sporo części z nowego Sandero 0.9 TCe. W skład wchodzi silnik i pełen osprzęt, elementy z zawieszenia itd. Nie sądzicie że takie części mogą pochodzić z nielegalnego żródła? Bo wątpie żeby z auta po ewnetualnym wypadku wszyskie części nadawały by się na sprzedaż. Intersuje sie ostatnio tym faktem po tej próbie kradzieży mojego auta.
Marka: Dacia
Model: Duster 1.6 16V
Silnik: K4M (105KM)
Rocznik: 2015
Wersja: Duster Pomógł: 5 razy Dołączył: 11 Lip 2011 Posty: 651 Skąd: ok. Warszawy
Wysłany: 2013-07-25, 14:04 Re: Części z kradzieży na portalu aukcyjnym?
Pshemo: Wiesz, jakiegos wielkiego dochodzenia nie robilem, ale gdy sposrod wszystkich aukcji tego goscia odfiltruje sie te, ktore zawieraja w tytule "DACIA SANDERO 2013", to widac, ze sprzedaje on z tej Sanderki 0.9TCe nie tylko same czesci mechaniczne (silnik, turbo, skrzynia, polosie itd.), ale rowniez czesci blacharskie, ale nie wszystkie, bo wiele z nich jest uszkodzonych po jakiejs kolizji. No np. na fotkach z ponizszych trzech aukcji widac, ze to srebrne Sandero2 2013 ma rozwalony lewy bok, pogieta maske i co najmniej przytarty prawy bok (i jeszcze inne uszkodzenia, ale mniejsza z tym). Poza tym widac tez, ze to "anglik". Reasumujac, raczej nic nie wskazuje na to, ze ten gosc zasadza/zasadzal sie na Twoje Sandero2 0.9TCe .
http://allegro.pl/prog-le...3416709353.html http://allegro.pl/drzwi-t...3416697109.html http://allegro.pl/prog-pr...3416711090.html
P.S. Swoja droga pamietam tez, ze kilka m-cy po rozpoczeciu sprzedazy Dusterow w Polsce pojawily sie na alledrogo rozne czesci do DD (i tez bylo widac ze Dustery po wypadku). Coz, albo ludzie mieli wielkego pecha, albo mocno zaszaleli swoimi nowymi nabytkami.
Marka: Dacia, BMW
Model: Duster, Seria 5 E39
Silnik: 1.6/105KM, 3.0/231KM
Rocznik: 2010, 2002
Wersja: Laureate Pomógł: 7 razy Dołączył: 30 Wrz 2010 Posty: 366 Skąd: Białystok
Wysłany: 2013-07-26, 07:54
Pamietaj ze, aby wyrejestrowac pojazd ktory nadaje sie tylko do kasacji nalezy przedstawic zaswiadczenie o jego "zezlomowaniu". Natomiast punkty przyjmowania na zlom wymagaja aby samochod byl "kompletny". Sami zarabiaja na jego rozbiorce.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Daster 2013-07-26, 07:54, w całości zmieniany 1 raz
Cóż. Samemu to niewiele możesz zrobić. Przecież nie wyślesz pytania: "dzień dobry, czy jest pan paserem?". Ogólnie to nawet na podstawie obserwacji, trudno informacją tą podzielić się np. z Policją. I znów, bo jak? Panie oficerze, mam przypuszczenia że facet handluje kradzionymi elementami? Eee... nie mam pewności co do skuteczności w podejmowaniu takich działań.
Może więc jest jakiś inny sposób? Jakieś pomysły?
Inną sprawą jest to, że będąc kilka dni po za domem, postanowiłem zostawić Stepwaya na parkingu strzeżonym. Niestety cena 35zł za dobę w perspektywie kilku dni, była dla mnie nie do zaakceptowania, więc nieopodal wkomponowałem się w tło pod najbliższymi blokami.
Ogólnie to nawet na podstawie obserwacji, trudno informacją tą podzielić się np. z Policją. I znów, bo jak? Panie oficerze, mam przypuszczenia że facet handluje kradzionymi elementami?
Tu się nie zgodzę. Jeśli ktoś podejrzewa przestępstwo, jak najbardziej może od policji domagać się, by ta sprawdziła, czy tak jest. Oczywiście, owo podejrzenie należy jakoś uprawdopodobnić. A to, że policja nie będzie szczęśliwa, że jej się robotę dostarcza, to już inna historia.
_________________ Tu - zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
tu u nas się nie płacze w powstańczej Warszawie:
tu się Prusakom siada na karkach okrakiem,
tu wrogów gołą garścią za gardło się dławi!...
Ogólnie to nawet na podstawie obserwacji, trudno informacją tą podzielić się np. z Policją. I znów, bo jak? Panie oficerze, mam przypuszczenia że facet handluje kradzionymi elementami?
Tu się nie zgodzę. Jeśli ktoś podejrzewa przestępstwo, jak najbardziej może od policji domagać się, by ta sprawdziła, czy tak jest. Oczywiście, owo podejrzenie należy jakoś uprawdopodobnić. A to, że policja nie będzie szczęśliwa, że jej się robotę dostarcza, to już inna historia.
Daleki jestem od tego by przymykać oko, czy wręcz być ślepym. Z całą stanowczością trzeba reagować. Tylko... no właśnie, kiedy? jak? Dla równowagi, uczulony jestem na używanie określeń typu "złodziej", oczernianie i publiczny lincz, wyłącznie na podstawie przypuszczeń.
W konkretnym przypadku, ogłoszenie w internecie, niech będzie i dla mnie pachnące paserstwem. Jakie kroki podjąć by były skuteczne?
Widzę ogłoszenie. Hmm... komisariat? komenda? podzielić się spostrzeżeniami telefonicznie?
Ukradziono mi rower. Ktoś zniósł go z trzeciego piętra, w czteropiętrowym budynku, w przeciągu mniej niż 10min od momentu gdy go zostawiłem. Reakcja Policji? Zgłoszenie telefoniczne - nieformalnie odmowa przyjęcia zgłoszenia, prośba o stawiennictwo osobiste. Na miejscu dyżurny prosi mnie o dokumenty więc znów czas ucieka, bo muszę udać się do domu. Powrót na komendę, dyżurny notuje "coś" i prosi o stawiennictwo następnego dnia. Następnego dnia - czyli praktycznie bez szans by zacząć działać, policjant mówi z rozbrajającą szczerością - nie możemy każdego rowerzysty zatrzymywać, nie ma obowiązku rejestracji, rowery na ogół nie posiadają unikalnych numerów ramy (via:VIN) no i trudno udowodnić kradzież. Po za tym pogorszenie statystyk wykrywalności, bo sprawa z góry jest przegrana. Aaa... no i wartość roweru wedle policji jest niższa niż moja wycena. A rachunek z przed pół roku nic nie wart. Efekt? Notatka, i obietnica "zajęcia się sprawą" niż formalne i oficjalne przyjęcie zgłoszenia.
Sprawa z przed wielu lat, ale podcinająca skrzydła.
Przez pryzmat takiego doświadczenia, nie mając dowodów a jedynie przypuszczenia, nie mając też... determinacji (wówczas tego mi zabrakło i żałuję, że odpuściłem), ja nie wyobrażam sobie próby finalizacji na podstawie ogłoszenia.
Jak praktycznie Ty to widzisz? Jakie podjąłbyś kroki - w szczegółach.
Przez pryzmat takiego doświadczenia, nie mając dowodów a jedynie przypuszczenia, nie mając też... determinacji (wówczas tego mi zabrakło i żałuję, że odpuściłem), ja nie wyobrażam sobie próby finalizacji na podstawie ogłoszenia.
Jak praktycznie Ty to widzisz? Jakie podjąłbyś kroki - w szczegółach.
Bardzo proste: wysłałbym zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury listem poleconym. Wówczas żaden dyżurny nie miałby już pola manewru. Policja dostałaby sprawę do prowadzenia - i tyle. Zastosowałem ten manewr po włamaniu na działkę, i po tym, jak policjant w wioskowym posterunku poświęcił 20 minut, żeby odwieść mnie od zgłoszenia oraz wyszukiwaniu kolejnych przeszkód wypełnieniu formalności.
_________________ Tu - zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
tu u nas się nie płacze w powstańczej Warszawie:
tu się Prusakom siada na karkach okrakiem,
tu wrogów gołą garścią za gardło się dławi!...
Jak praktycznie Ty to widzisz? Jakie podjąłbyś kroki - w szczegółach.
Bardzo proste: wysłałbym zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury listem poleconym. Wówczas żaden dyżurny nie miałby już pola manewru. Policja dostałaby sprawę do prowadzenia - i tyle.
Przyznaję, wydaje się to być dobrym rozwiązaniem.
Aczkolwiek na temat Prokuratury też mam wyrobione zdanie - niestety. Prywatna sprawa, spowodowała że poszedłem "na wojnę" z panią prokurator, która umorzyła dochodzenie. Po lekturze dziesiątek for i wątków w internecie, wnioskuję że standardem jest wydawanie decyzji o umorzeniu - zgodnie z prawem - bez uzasadnienia.
Po podważeniu zdania Prokuratury na drodze sądowej, sędzia wprost wskazał mi możliwość złożenia wniosku o ukaranie naganą pani prokurator nadzorującej sprawę. Oczywiście Sąd uchylił decyzję, ale przepychanki na etapie dochodzenia skutecznie wydłużają i zniechęcają do walki o swoje prawa. Niestety poznając historie innych osób, śmiem twierdzić że jest to celowa praktyka organów ścigania (Policji i Prokuratury).
Być może gdyby nie pewne dowody i szereg zeznań, w 100% potwierdzających popełnienie przestępstwa - nie tylko w moim przekonaniu, lecz również mecenasa którego wynająłem tracąc tą pewność po decyzji Prokuratury, Sądu gdzie szukałem pomocy odwołując się od decyzji - byłbym skłonny sądzić że to przypadek. Nie. Powtórzę - to celowa, powszechna praktyka.
Pomysł by podzielić się swoimi spostrzeżeniami, na temat możliwości popełnienia przestępstwa na podstawie obserwacji aukcji internetowych, z Prokuraturą wydaje się być lepszym rozwiązaniem niż składanie powiadomienia bezpośrednio na komisariacie. Otwartym pozostaje tylko pytanie - co dalej? Jaka faktycznie będzie reakcja drugiej strony.
Oczywiście z punktu widzenia "obywatelskiego obowiązku" krok wydaje się być słuszny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum