Wysłany: 2011-11-02, 18:35 Irasowe wyprawy do Rumunii
Widzę, że w sąsiednim wątku planujecie wyprawę do Rumunii. Bardzo dobry pomysł, Rumunia to piękny kraj i warto tam pojechać. Oczywiście najwięcej radochy z kraju Drakuli będą mieli miłośnicy gór i 4x4. Można tam naprawdę w zgodzie z przepisami wyjechać w fajne miejsca. Ja jestem zauroczony tym krajem (ale to zauroczenie nie miało akurat wpływu na zakup Dustera ) i od jakiegoś czasu bywam tam turystycznie kilka razy w roku. Mogę nieskromnie napisać, że dosyć dobrze znam kraj. Chętnie też udzielę informacji o ciekawych miejscach w danym regionie, gdyby ktoś się wybierał.
Jak pisałem turystycznie bywam w Rumunii kilka razy w roku. Do tej pory niezawodnym Nissanem Terrano, ale następna wyprawa już Dusterem. Ciekawa jaka będzie reakcja Rumunów na Dustera na polskich blachach. Na te wyjazdy często dołączają do mnie znajomi swoimi autkami i gdyby ktoś z Was w przyszłości chciał dołączyć to nie widzę przeszkód. Gdy będę planował następny wyjazd tam tu znać. Lecz to propozycja raczej dla Dusterów bo trasy często lekko offroadowe choć Rumunii potrafią Loganem wyjechać w takie miejsce, że trudno uwierzyć.
Na razie kilka linków do moich poprzednich wyjazdów (lata 2009-2010 reszta w przygotowaniu).
Marka: Daćka i "łopel"
Model: Duster 4X4
Silnik: 1,5 dCi
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate Pomógł: 6 razy Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 912 Skąd: z Powołania ;-P
Wysłany: 2011-11-02, 21:22
IraS napisał/a:
Ciekawa jaka będzie reakcja Rumunów na Dustera na polskich blachach.
Reagują mile - sprawdziłem w tym roku. Nawet ichnia Policja przy przekroczeniu prędkości. I mam raczej dobre wrażenie z jazdy rumuńskimi drogami jeśli chodzi o życzliwość kierowców. Celnicy także mili i - uwaga - zadają sobie trud nauczenia się kilku słów polskich. Już kolejny raz witali mnie "Dzień dobry" i żegnali "Do widzenia"
A może by tak nie tylko Rumunia? Wstępnie w przyszłym roku planujemy Skandynawię - co by na to rzekł IraS Może razem
Ostatnio zmieniony przez ajax 2011-11-02, 21:25, w całości zmieniany 2 razy
Nawet myślałem o Norwegii w przyszłym roku, ale to trochę kosztuje i chyba wolę sobie bryknąć kilka razy za tą kasę do Rumunii, Serbii czy Czarnogóry. Chodzi mi po głowie w przyszłym roku Albania, ale za wcześniej na plany, dopiero co wróciłem z Rumunii. Za krajami tzw "Bloku wschodniego" przemawia to, że to już ostatni gwizdek by poczuć w nich prawdziwy klimat zanim wszystko będzie pod linijkę, trawniki wykoszone itp. Powoli się zmieniają na styl "zachodni", a Skandynawia czy za rok czy za 5 lat i tak będzie taka sama ;)
E na Nissana, Toyotę i Kia tak ulgowo nie reagowali, wszyscy mandacik ;) Ale było miło i wesoło, nawet policjantkę chcieliśmy zabrać ze sobą, ale tłumaczyła się, że ma bardzo zazdrosnego chłopaka ;)
Marka: Daćka i "łopel"
Model: Duster 4X4
Silnik: 1,5 dCi
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate Pomógł: 6 razy Dołączył: 22 Lis 2010 Posty: 912 Skąd: z Powołania ;-P
Wysłany: 2011-11-03, 18:47
Nas już powoli czas goni, to nie wiem czy będę mógł czekać. W tym roku była Anatolia, na przyszły (jak bozia da a szczęście pozwoli Skandynawia (na powrót Карелия), a za 2 lata (przy sprzyjających wiatrach) mam chęć na coś faktycznie wielkiego: Озеро Байкал Może to jeszcze przemyślisz?
Piszę tak informacyjnie jak by ktoś chciał się przyłączyć. Jedziemy jak na razie na dwa auta, mój Duster i Toyota Land Cruiser. Można się do nas dołączyć swoim autkiem lub jako pasażer. Ja u siebie jak na razie mam jedno miejsce wolne i mogę kogoś zabrać za 1/2 kosztów paliwa. 1/2 bo jadę sam lub zabieram max 1 osobę - śpimy w namiotach więc cały tył zarezerwowany na sprzęt biwakowy. Kolega jadący LC może zabrać 2 osoby, jedną już ma na liście, więc została u niego 1 miejscówka w Toycie koszty paliwa dzielone na 3. Ja startuje 6 lub 7 kwietnia z Bieszczadów w RO w górach gdzieś za Oradea czekam na resztę w Toyocie, mają mnie dogonić zaraz po świętach. W planach dwa opcjonalne miejsca Karpaty Zachodnio-rumuńskie lub Karpaty Południowe a dokładnie Dolina Czerny - Góry Cernei i Mehedinti.
Więcej szczegółów znajdziecie tutaj: http://bieszczadzkieforum...2012-t1302.html
Bieszczady pożegnały nas niezłym śniegiem. Mieliśmy jeszcze rano zrobić pobudkę Wojtkowi, który rezyduje w Bystrem, ale dowaliło tyle śniegu, że darowałem sobie przejazd przez Przeł. Żebrak. Na Szczerbanówce był niezły odlot, a co dopiero pod Chryszczatą. Powoli jakoś dotarliśmy do granicy słowackiej, tam śniegu jakby mniej.
Na Słowacji im dalej na południe - tym cieplej, nawet przez większość drogi towarzyszyło nam słońce. Węgry już pochmurne i straszy wiatr powodujący burze piaskowe, a raczej polne, bo zwiewało piach z pól. I w końcu Romania, na granicy jak zwykle olewka, daje dowody, na które nikt nie patrzy, tylko bierze do ręki i oddaje. Jak bym dał dwie karty kredytowe zamiast dowodów pewnie by nie skumali. Zakup winiety i pierwsze wrażenie na Dusterze, pani która nieźle już śmiga po polsku (TIRy) prosi o dowód rejestracyjny i rozpromieniona do nas woła Dacia Duster !!! i dalej pyta - dobre auto? "Dobre, dobre" i po chwili mkniemy do Oradea. Tu już tradycyjnie doładowanie internetu, zakupy, paliwo i grzejemy na wschód w Góry Paduraea Craiului, czyli Królewski Las. Biwak powstaje w dolinie Crisul Repede u wrót jaskini Ungurului. Zostajemy tu ze trzy dni bo mamy tu sporo jaskiń, z czego jedna ma 15 km długości, fajne wąwozy, ponory i inne wywierzyska, ale penetracja już jutro a wieczorem dalsza relacja.
Marka: Chevy
Model: Aveo
Silnik: 1.2
Rocznik: 2009 Pomógł: 31 razy Dołączył: 15 Mar 2009 Posty: 2944 Skąd: Śląsk
Wysłany: 2012-04-01, 13:04
toms57, jeśli tylko zrezygnowałbyś z jazdy w terenie, gdzie potrzebny jest napęd 4x4, na każdą inną eskapadę MCVka będzie idealna. Przestronna, z dużym bagażnikiem a jak masz LPG to za te same pieniądze pojeżdzisz 2x więcej
No i 1 kwiecień, kawałów sobie nie robiliśmy, ale po wczorajszym przywitaniu Rumunii głowa, przynajmniej mnie, trochę bolała. Z tego powodu poranek był przed południem, na szczęście w Oradea w Realu zaopatrzyliśmy się w rumuńskie maślanki itp. Na pierwszy ogień poszła jaskinia, za rzeką, musieliśmy ominąć bramkę, która zamykała dojście do pieczary. Oczywiście za przyzwoleniem Salvamontu, bo byli tu wczoraj ale stwierdzili, że dziś im się nie chce tu przyjeżdżać i mamy sobie iść do jaskini w stylu małpiego gaju. Potem udaliśmy się w dół rzeki pokonując przy tej okazji jeszcze trzy wiszące mostki, aż w końcu dotarliśmy do tunelu kolejowego pod górą. Końca jego nie było widać, więc nie szliśmy na czołówkę z pociągiem i zawróciliśmy. Potem już takie życie biwakowe, opał, jedzonko i delektowanie się miejscem. Oczywiście nie obyło się bez wątku Dusterowego, rano jakaś grupka Rumunów była zachwycona tym, że Polacy kupli Dacie i jeszcze nią przyjechali do Rumunii i tradycyjne pytanie czy dobre auto? No i na koniec garść fotek, których dzisiaj było sporo, aż ciężko było wybrać ;)
Ostatnie dwie fotki Feministkom się chyba nie spodobają;)
Wspominałeś, że brakuje Ci otwierania klapy tylnej od środka. Może trzeba dołączyć do zamka jakiś sznurek. Trzeba by zdjąć plastlik i zobaczyć co i jak.
Marka: była Dacia
Model: był Duster 4x4 szary bazalt
Silnik: był 1,6 16v
Rocznik: był 2012
Wersja: Laureate Plus Pomógł: 53 razy Dołączył: 12 Paź 2011 Posty: 3867 Skąd: Włodawa
Wysłany: 2012-04-02, 08:39
akofreda napisał/a:
fakt - squaw miota się po obozie z tomahawkiem a Wielki Wódz raczy się wodą ognistą
Dzisiaj poranny przymrozek, dosyć szybko mnie obudził i pohasałem po okolicznych wzgórzach, bo były już oświetlone słońcem, a na dole nie było za ciepło. Gdy już schodziłem na dół obudziła się reszta naszej wielkiej ekipy. Śniadanie, a po nim wizyta pewnie wszystkich okolicznych szkół, dzisiaj mieli chyba dzień sprzątania świata. Zwinęliśmy obozowisko i przebazowaliśmy się w inną część wąwozu Vadu Cirisului, zresztą wszystko się tu tak nazywało i piękny wodospad i potężna 15 km. jaskinia. Najpierw musieliśmy zasuwać po torach i umykać co chwilę spod kół pędzących pociągów. Jaskinia, którą przeszliśmy miała tylko 1 km. udostępniony z tych 15-stu, ale i tak była zajebista. Potem ruszyliśmy drugim brzegiem w drogę powrotną i tu zaczęło się niezłe chaszczowanie, już prawie u celu wyrosło przed nami wielkie osuwisko, które musieliśmy jakoś pokonać idąc pionowo do góry, a z góry gdy spojrzeliśmy w dół okazało się, że most, którym mieliśmy zamiar przejść istnieje - ale tylko częściowo. No to sobie trzepneliśmy z powrotem kilka kilometrów do czynnego mostu. Gdy już dotarliśmy do auta rzuciliśmy się na jedzenie, bo wycieczka przez zerwany most znacznie się wydłużyła. A potem zmieniliśmy góry i wyjechaliśmy na pierwszy biwak wysokościowy 1000 m n.p.m. Trochę już późno, ale za to z pięknym widokiem na ośnieżone Góry Vladeasa i jezioro Draganului.
Marka: była Dacia
Model: był Duster 4x4 szary bazalt
Silnik: był 1,6 16v
Rocznik: był 2012
Wersja: Laureate Plus Pomógł: 53 razy Dołączył: 12 Paź 2011 Posty: 3867 Skąd: Włodawa
Wysłany: 2012-04-03, 12:25
pozdrówcie Hrabiego Drakulę - pewnie chowa się w którejś z tych jaskiń
IraS, uprawiasz turystykę bliską moim upodobaniom
Patrząc na te foty przypominają mi się kilometry z plecakiem na grzbiecie przez Ałtaj, Tien-Szan, jaskinie Podola...
Może gdy będę już miał dusterka i rodzina mnie puści to wspólnie wybierzemy się na jakąś eskapadę
Pomyślności na szlaku.
Poranek, pomimo sporej wysokości, nie był makabryczny, rano rozpaliłem ognisko, wypiłem kawę, wypiłem herbatę, aż w końcu ze swojej jamy wyłoniła się niedźwiedzica i usmażyła pyszną jajecznicę na pomidorkach. Po śniadaniu spakowaliśmy bambetle i zjechaliśmy w dół do zapory na kilka pstryków. Przyszła pora opuścić trochę za bardzo zimowe Góry Vladeasa i przebazować się w Góry Trascau. Po drodze postanowiliśmy jednak zaliczyć Turdę i jej „kosmiczną” kopalnię soli – tyle razy tędy przejeżdżałem, ale nigdy jakoś nie było czasu wstąpić. Na miejscu okazało się, że naprawdę warto, miejsce to robi niesamowite wrażenie, jest cudownie oświetlone. Była tu, co prawda spora kolejka, ale obrotny ochroniarz wprowadził nas jakimiś bocznymi drzwiami „bez biletu ;)”. Gdy przebrnęliśmy całą masę kopalnianych korytarzy i wyszliśmy na zewnątrz okazało się że jesteśmy na powierzchni - ale z drugiej strony góry, gdzie został samochód. Bez biletu nie mogliśmy się wrócić, więc dymaliśmy na około ładnych kilka kilometrów do samochodu ;). Z Turdy ruszyliśmy do Rezerwatu Huda lui Papara, po drodze zaliczając Szeklerską wioskę Rimetea. Miejsce naprawdę urocze, do którego często wracam, i tym razem nie omieszkałem go pokazać Ani. Dzisiejszy biwak na 750 m n.p.m., ale bez Internetów, więc relacja będzie z opóźnieniem, tym bardziej, że jest tu gdzie pochodzić i zostaniemy na dwa dni.
Żeby nie było, że ja tu nic nie robie, to dzisiaj kiedy jeszcze niedźwiedzie spały przygotowałem (mam nadzieję) pyszne śniadanie. Owczy twarożek, śmietanka i cebulka. Po śniadaniu wypad w góry, najpierw jaskinia Huda lui Papara. Niestety chyba śnieg up…lił część drewnianego pomostu i nie udało nam się wejść do otworu pesztery, który znajdował się dosyć wysoko. No cóż, nacieszyliśmy się tym kawałkiem pomostu, który został i ruszyliśmy ostro pod górkę. Pogoda zrobiła się iście letnia, widoki przepiękne i gdy się tylko się nimi nasyciliśmy ruszyliśmy z powrotem do obozu. Popołudnie zaplanowane było jako dzień gospodarczy - kąpiele, pranie i inne zaległe prace. Nie mogąc patrzeć jak Ania ciężko pracuje uciekłem na pobliskie wzgórza zobaczyć tutejszy monastyr. Na koniec słonecznego dnia wypiliśmy sobie winko, które po takim dniu smakowało przecudnie. Jutro zmiana lokalizacji, może będzie zasięg i relacja będzie na bieżąco.
Rano w Karpatach zachodnio-rumuńskich zrobiło się jakoś tak nijak, popadało przelotnie, zachmurzone niebo nie nastrajało by zdobywać Skałę Szeklerów. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Rosia Montana, by zobaczyć tutejszą kopalnię złota, ale po drodze jeszcze bardziej się rozpadało, co prawda było to na zmianę ze słońcem, ale dla pewności zweryfikowaliśmy plany. Tak postanowiliśmy zmienić klimat na bardziej letni i przebazowaliśmy się w Karpaty południowe, a dokładnie na ich koniec. Po drodze mijaliśmy zaśnieżone szczyty Retezatu, aby w końcu dotrzeć na granicę Gór Semenicului i Aninei. Miejsce na biwak znaleźliśmy naprawdę świetne, odizolowani od cywilizacji z widokiem na Wąwóz Crasului – nasz jutrzejszy cel. Nie ma co ukrywać, doznaliśmy też szoku termicznego, tutaj już temperatury polsko-letnie. Dobre humory psuła nam tylko burza nadciągająca gdzieś z nad Retezatu, ale na szczęście nas ominęła i mogliśmy spokojnie delektować się miejscem. Fotek dziś nie za dużo bo cały dzień w drodze, ale jutro nadrobimy :)
Trochę mi się wcześniej dni i daty pomerdały, ostatnia jaest właściwa, a na wasze posty odpowiem jak wrócę do Polski. Teraz trochę nie mam czasu, i tak cięzko sklecić jakąś relację. Dacia na polskich blachach w RO zbudza sensację ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum