Rano zwinęliśmy obozowisko i opuściliśmy obozowisko. Śniadanie tym razem w restauracji i nadrabianie zaległości internetowych, bo przez dwa dni byliśmy poza zasięgiem. W końcu kierunek Góry Parang i Transalpina, i tak jak ktoś tu już pisał w wakacje zrobiło się tu już tłoczno. Budy z pamiątkami, grille, kebaby i inne wynalazki. Na szczęście na biwak znaleźliśmy ustronne i widokowe miejsce. Jutro Góry Capatanii lub Cozia, zobaczymy w praniu.
Opuszczamy Góry Parang, mijamy pasmo Capatanii i kierujemy się w Góry Cozia. Wczoraj na biwaku rozmawialiśmy trochę z tubylcami, którzy twierdzili, że takiego suchego lata w górach to nie pamiętają. Faktycznie podczas lipcowego wyjazdu nic nie padało i teraz jest podobnie. Ma to pewien plus, bo być może załapiemy się jeszcze na jesienne kolorki, które w tym roku będą bardzo wcześniej. Już teraz liściaste drzewa na wyższych wysokościach przybierają barwy jesienne, więc kto wie. W Cozia korzystamy z gościny Cabany Cozia, noclegi bardzo tanie to nie ma sensu rozbijać namiotów. Wycieczka w jedną stronę pasma, piwko i ciorba w bufecie i wycieczka w drugą stronę. Teraz sjesta i może jakiś zachodzik słońca :)
Opuściliśmy Góry Cozia i skierowaliśmy się w Fogarasze, oczywiście na trasę Transfogaraską. Z dołu było już widać dym, okazało się, że płonie spora część zbocza, straż jest bezradna, więc do akcji musiały wkroczyć śmigłowce. Im wyżej tym ciaśniej, wakacje i weekend powodują, że pod szczytem niezły korek, Bartek opuszcza samochód i idzie na pieszo a my metr po metrze pniemy się do góry. Wizyta nad jez. Balea Lac, tunel i podziwiamy Fogarasze od południowej strony. Na tamie jeziora Vidraru nie ma szans na zaparkowanie, ale już miejsce z widokiem na zamek Drakuli udaje nam się znaleźć. Wizyta w zamku i tym razem odrobina luksusu = nocleg w pensjonacie Drakula. W nocy i jutro będzie przez Karpaty przechodził front, więc rano było by pakowanie w deszczu. A co się robi jak w Rumunii przechodzi front zobaczycie jutro :twisted:
A więc jak przez Karpaty przechodzi front to się zmyka nad Morze Czarne ;) Vama Veche to odpowiednie ku temu miejsce, można zabiwakować nad samym morzem i rozgrzać zakwasy w ciepłej wodzie.
Istnieje jakiś dobry przewodnik po Rumuni? Żeby było fajnie opisane, trochę zdjęć, dobrze by było trochę map i wcale nie musi być tanie . Chyba w tym roku będę męczył znajomych by pojechać do Rumuni na Morze Czarne na wakacje
_________________ Jestem handlowcem w salonie Carrara w Lublinie. Szukasz oferty na Nową Dacie? Pisz PW lub na e-mail
Front przed którym uciekaliśmy z Karpat przeszedł nad morzem akurat w nocy, tylko z rana było pochmurno i nieźle wiało, po południu pogoda wróciła do normy. A my jak to nad morzem leżenie bykiem i podziwianie widoków, bo widoki tutaj ciekawe, a nawet ładne i w całej okazałości.
Niech to, jak byliśmy w Vama Veche na początku sierpnia, to nie było gdzie szpilki wetknąć - wszędzie namioty, śmiecie, syf i hałas.
Widzę, że miejsce nad morzem w Rumunii to albo kwestia bardzo specyficznej miejscówki, albo terminu - bo pomysł na VV wziął się z internetowych relacji o "cichej wiosce rybackiej" ;P
I kolejny dzień na plaaży, ale ostatni, jutro powrót w Karpaty a dokładniej w Bucegi i następny 2500 tysięcznik. Po dzisiejszym dniu Bartek udar i telepka, ja poparzona dupa, tylko Ania jakoś nie ucierpiała.
Marka: Dacia
Model: Duster
Silnik: 1.5 dCi
Rocznik: 2012
Wersja: Laureate2 Pomogła: 1 raz Dołączyła: 09 Sie 2012 Posty: 176 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-29, 21:33
Namawiali was do deprawacji, namawiali to i miejsca nieprzywykłe pokarane zostały ;) Ale za wymianę pogody mogłabym nawet zapłacić poparzeniem tyłka ;D
Na talerzach to jakieś lokalne specjały?
Mam nadzieję, że Ursus wciąż smakuje wyśmienice, jak kilka lat temu podczas mojego pobytu w Rumunii, a łapska koncernów typu carlsberg nie spaskudziły tego trunku...
Dzisiaj chyba sprawdzę, czy da się Dacią na stojąco jeździć ;) Ursusu nadal jest super na równi z Silvą a na talerzach kurczak z caskavalem śmietaną i warzywami, kurczak na ostro i do tego ziemniaki zapiekane z serem i śmietaną. A nasza wegetarianka szpinak z ziemniakami z rozmarynem.
Pora opuścić Vama Veche, jeszcze tylko wizyta w Constancy, śniadanie nad morzem i powrót w góry. W głąb Bucegów dotarliśmy późnym popołudniem a biwak rozbiliśmy koło schroniska, gdyż chcemy wszystko zostawić i następną noc spędzić w schronisku pod Omu 2505 m. n.pm. Już na dzień dobry dostaliśmy ostrzeżenie żeby nie zostawiać jedzenia w namiocie, bo co noc przychodzi miś do schroniskowego śmietnika i faktycznie o 2 w nocy się pojawił. Przy pełni księżyca obserwowaliśmy jak harcuje w śmietniku, ale było za ciemno na fotkę. Rano kotlinę Ialomity pokrył biały szron, już zaczynają się nocne przymrozki. Teraz będzie przerwa w relacji bo będziemy 2 dni w górach.
Rano zostawiliśmy nasze obozowisko na pastwę niedźwiedzi i w nadziei, że go nie rozniosą ruszyliśmy zdobywać najwyższy szczyt Bucegów Omu 2507 m n.p.m. By ułatwić sobie zadanie z doliny Ialomita wyjechaliśmy ciut wyżej kolejką linową, na górnej stacji śniadanko i w drogę. Pogoda wymarzona, widoki cudne i tak nie śpiesząc się dotarliśmy do celu. Na szczycie chyba najwyżej położone schronisko w Karpatach, atmosferka fajna a ceny dolinowe. Zastanawiamy się jak tu dowożą prowiant, po chwili już wiemy, nad schroniskiem zatacza koło śmigłowiec i ląduje opodal. Widząc noszące zgrzewy napojów kobitki schroniskowe - cabaniery, dołączamy się do rozładunku śmigłowca, co zostaje na koniec nagrodzone ciepłą kawą. I tu pytanie jak się to opłaca ? Dostarczać piwo na 2500 m śmigłowcem i sprzedawać je po niecałe 6 zł. obiad 15 zł, i reszta też w normie. Na górze spotkaliśmy grupkę polaków z Zakopca a na noc doszedł następny rodak. Zachód słońca taki sobie, ale wschód zajefajny, ale nie będę wyprzedzał faktów, reszta jutro ;)
Rano myślałem, że tylko ja wstałem na wschód słońca, ale po chwili pędziła w moją stronę jakaś dziewczyna. Gdy się dowiedziała, że jestem z Polski zrobiła się dziwnie wesoła. Jak się okazało, miała pochodzenie i nazwisko polskie, jej pradziadowie byli Polakami. Jej mama jest pianistką i co roku przyjeżdżają razem do naszego kraju na koncerty Chopinoskie. I tak już po wschodzie wszyscy siedzieliśmy w schronisku przy kawie rozmawiając na tematy Polsko Rumuńskie. Ale na nas przyszła już pora, bo musieliśmy jeszcze zejść do doliny Ialomity. Na dole zwinęliśmy nasz biwak i udaliśmy się do Braszowa, gdzie spędziliśmy fajne popołudnie i wieczór spacerując po starym mieście i zaliczając coraz to ciekawsze kafejki.
Rano śniadanko zjedliśmy sobie na braszowskim rynku i już najedzeni wyjechaliśmy kolejką linową na górę Tampa, skąd roztacza się piękna panorama Braszowa. Potem jeszcze spacer przez miasto i po chwili mknęliśmy już w kierunki Sighisoary. Zatrzymaliśmy się w sprawdzonym Aqariusie, a że dzisiaj w cieniu 30 stopni, więc nie odmówiliśmy sobie kąpieli na pensjonatowym basenie. Zaraz ruszamy na stare miasto.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum