Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-03, 15:41
kruczek111 napisał/a:
Każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej zamówień, rozbudowywać firmę, zatrudniać więcej ludzi i więcej im płacić żeby ściągnąć do siebie lepszych specjalistów. Co tu jest niejasne?
Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)
kruczek111 napisał/a:
Uważasz że mało zarabiasz?
Nie przerzucaj swoich frustracji na mnie. :)
kruczek111 napisał/a:
Problem polega na tym że żeby to zrobić trzeba mieć jaja i dużo wiary w siebie.
Nie, wcale nie. Wystarczy trochę samozaparcia i kilka świstków w urzędzie. :) Jak ktoś to lubi i ma chęci, to oczywiście proszę bardzo, ale nie każdemu to odpowiada, z różnych przyczyn. Stawianie przedsiębiorców w roli półbogów, bo chciało im się wyrobić REGON, uważam za delikatne nadużycie. :)
Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)
Dokładnie tak jest i to chyba normalne, że każdy chciałby mieć więcej kasy niż ma, jeżeli czemuś poświęca czas. Zatrudniać kilkudziesięciu ludzi w czynie społecznym za prywatne pieniądze tego raczej nie ma nigdzie na świecie. Wzrost zatrudnienia jest wtedy kiedy potrzebni są nowe ludzie i celem pracodawcy jest zapłacić jak najmniej a celem pracownika jest zarobić jak najwięcej. Efektem negocjacji jest kwota, która znajdzie się na umowie. Jak idziesz do pracy gdzie jedynym zadaniem będzie klepanie na kasie fiskalnej to raczej za dużo nie ponegocjujesz, jak jesteś jedynym fachowcem w Polsce z uprawnieniami albo unikatowymi referencjami niezbędnymi dla potrzeb przetargu to możliwości zarobku masz prawie nieograniczone..
_________________ Moje Dustery (sprzedane..)
Mini Clubman F54 2.0d
2. Biznes nie jest łatwym zajęciem i nie każdy ma predyspozycje. Zwykle krytycznie ocenia się przygotowanie pracowników, że leniwi, mało mobilni, słabo wykształceni etc. A ponowie biznesmeni? Sami geniusze i tytani pracy?
Geniusze nie geniusze ale to oni rozkręcili firmy i oni zatrudniają ludzi.. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - przedsiębiorca bez pracowników to jednoosobowa działalność gospodarcza, pracownik bez przedsiębiorcy to bezrobotny.
Jan Ostrzyca, choć 'zalatuje' mi trochę inną opcją ode mnie, ma tu rację.
Otóż kilazz, cały problem polega na tym, że teraz Ty masz złe założenie. Ja dlatego parę postów wcześniej wspomniałem o 'postkapitalizmie', że to w czasach idealnego kapitalizmu miałeś przedsiębiorcę, który się rozwinął, zatrudnił ludzi i płacił im uczciwie, żeby byli zadowoleni i dobrze pracowali. I w tzw. 'małych i średnich firmach' wciąż tak się dzieje. Ale są firmy, i tu doskonałym przykładem jest przytoczony już sir Ford, który owszem kiedyś rozwinął firmę. Jednakże z przyczyn oczywistych on już nią nie zarządza. Więc kto nią zarządza? Zgraja nieudaczników, którzy wleźli na cudzy majątek i zależy im jedynie na wyssaniu z tej firmy jak najwięcej. Myślisz, że zwykły przedsiębiorca postanowiłby kupić bardzo ryzykowne greckie obligacje na swoją, własnymi rękami zbudowaną firmę? Oczywiście, że nie. Robili to faceci, którzy co rok wypłacali sobie premie z zysków z tych obligacji. A dym się zrobił, jak sie okazało, że zysków z obligacji nie ma, bo Grecja nie ma jak ich wypłacić. Ale wtedy już zarządca siedział w swoim domku na Seszelach i miał wszystkich głęboko w dupie.
Właśnie dlatego nie przejdzie mi przez gardło, że cały czas mamy kapitalizm. Bo nie mamy.
Motywacja. Według mnie każdy przedsiębiorca chciałby mieć więcej kasy niż ma. Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)
Ale ja wcale nie usiłuje tego wmówić. Tylko nie rozumiem czemu tak ironicznie się wypowiadasz o ludziach którzy wyróżniają się pracowitością, pomysłowością i odwagą i przy tym dają zarobić innym? Mówię natomiast o tym że są w Polsce bardzo duże przeszkody, głównie prawne i instytucjonalne, które hamują rozwój tych ludzi a przez to wzrost pensji ich pracowników. I o tym trzeba wałkować na okrągło nawet jak ktoś to nazywa marudzeniem i przesadnymi roszczeniami.
bebe napisał/a:
kruczek111 napisał/a:
Uważasz że mało zarabiasz?
Nie przerzucaj swoich frustracji na mnie. :)
Nie zarabiam dużo ale też nie mam z tego powodu najmniejszych frustracji. Może właśnie dlatego że pracuje we własnym biznesie i daje mi to dużo radości. Gorzej że w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem tylko zbyłeś to żartem.
bebe napisał/a:
kruczek111 napisał/a:
Problem polega na tym że żeby to zrobić trzeba mieć jaja i dużo wiary w siebie.
Nie, wcale nie. Wystarczy trochę samozaparcia i kilka świstków w urzędzie. :) Jak ktoś to lubi i ma chęci, to oczywiście proszę bardzo, ale nie każdemu to odpowiada, z różnych przyczyn. Stawianie przedsiębiorców w roli półbogów, bo chciało im się wyrobić REGON, uważam za delikatne nadużycie. :)
No ale o co chodzi? Czy my tu dyskutujemy o tym jak trudno jest złożyć wniosek w CEDIG? Ja pisałem o sukcesie jaki CI ludzie odnieśli i o tym że zrobili to własnymi rękami. Nie mam jeszcze na swoim koncie takich osiągnięć i dorobku żeby podejmować się negatywnego osądzania ich działań i uwag pod adresem polskiego systemu prawnego
Tylko potwierdziłeś to co napisałem - prawo rynku.. popyt i podaż. Jest podaż pracowników niewykwalifikowanych to zarabiają mało, jest popyt na specjalistów
Tak, tak... .
Powiedz to ludziom, którzy pracują w Polsce wschodniej i zachodniej, na tym samym stanowisku. Powiedz im, że absolutnie niema różnicy w ich zarobkach.
Ogarni się i przemyśl to sobie jeszcze raz, to że region ma wpływ na zarobki, to że % bezrobocia w danym regionie ma wpływu na zarobki i to na większości stanowisk od wykwalifikowanych do niewykwalifikowanych.
yadoctor napisał/a:
monopios napisał/a:
Pracodawca myśli, że jak duże bezrobocie w regionie, to może płacić grosze bo i tak zawsze jakiś potrzebujący/desperat się znajdzie na to miejsce. I niestety ma rację, tylko jakość takich usług/pracy jest niska i krótkotrwała. Do następnego pracownika na tym miejscu i tak w kółko.
Czyli co, jak masz kryzys i złą koniunkturę to się obijasz, bo mało Ci płacą?
Oczywiście, że nie. Przeciwnie, 'za*** jak dyliżans', bo musisz się jakoś utrzymać, a jak będziesz źle pracował to dziesięciu innych czeka na twoje miejsce. I do tego potrzebna jest płaca minimalna, żeby (przynajmniej na legalnym rynku pracy) ludzie pracujący mieli wystarczająco pieniędzy, żeby się jakoś utrzymać.
Nie zrozumiałeś.
Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Załóż, że pracownik pracuje 6 miesięcy. W tym czasie przyswoił swoje stanowisko pracy na takim poziomie, że jego wydajność jest bardzo dobra i nie popełnia błędów (czyt. nie tworzy bubli). I kiedy trafi mu się lepsza płaca, bo tu zarabiał marne grosze, to tą dotychczasową rzuci w diabły. A pracodawca znowu będzie musiał zatrudnić nowego pracownika, który musi się wyszkolić. I w ten sposób tracą pracodawcy, bo duży przepływ pracowników powoduje dodatkowe koszty szkoleń, wpływa na niską jakość wyrobu/usług, na wizerunek firmy itd.
Nie zrozumiałeś.
Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Załóż, że pracownik pracuje 6 miesięcy. W tym czasie przyswoił swoje stanowisko pracy na takim poziomie, że jego wydajność jest bardzo dobra i nie popełnia błędów (czyt. nie tworzy bubli). I kiedy trafi mu się lepsza płaca, bo tu zarabiał marne grosze, to tą dotychczasową rzuci w diabły. A pracodawca znowu będzie musiał zatrudnić nowego pracownika, który musi się wyszkolić. I w ten sposób tracą pracodawcy, bo duży przepływ pracowników powoduje dodatkowe koszty szkoleń, wpływa na niską jakość wyrobu/usług, na wizerunek firmy itd.
Zgoda. I póki pracodawcą jest właściciel firmy, to często zwraca na to uwagę i płaci na normalnym poziomie. Ale jeśli pracodawcą jest zarządca... tu robią się schody, które opisałem troszkę wyżej.
Tylko potwierdziłeś to co napisałem - prawo rynku.. popyt i podaż. Jest podaż pracowników niewykwalifikowanych to zarabiają mało, jest popyt na specjalistów
Tak, tak... .
Powiedz to ludziom, którzy pracują w Polsce wschodniej i zachodniej, na tym samym stanowisku. Powiedz im, że absolutnie niema różnicy w ich zarobkach.
Ogarni się i przemyśl to sobie jeszcze raz, to że region ma wpływ na zarobki, to że % bezrobocia w danym regionie ma wpływu na zarobki i to na większości stanowisk od wykwalifikowanych do niewykwalifikowanych.
Nie rozumiem za bardzo tego o czym do mnie piszesz. Wszystko to streściłem w tym co cytujesz - Popyt i Podaż, nie wiem czy mam te terminy tłumaczyć? Jeżeli jest niedobór pracowników to płaci się im lepiej, jeżeli nadmiar to płaci się słabo, co tu jest niezrozumiałe?
Cytat:
Nie zrozumiałeś.Chodzi o to, że przy marnych zarobkach rzucisz tą pracę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Normalny pracownik najpierw idzie do pracodawcy na rozmowę z zapytaniem o podwyżkę a potem się zwalnai, nie wiem czego ty oczekujesz, że pracodawca go będzie wzywał i pytał "nie zechciałbyś może więcej zarabiać", przecież to śmiechu warte.. Jak mu nie da to znaczy, że woli szkolić następnego, więc żadna strona żalu do siebie mieć nie powinna, on cię nie chce za więcej, ty nie chcesz za tyle pracować i się żegnasz, wszystko gra.
_________________ Moje Dustery (sprzedane..)
Mini Clubman F54 2.0d
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-03, 23:18
kruczek111 napisał/a:
bebe napisał/a:
Jeśli droga do większej kasy prowadzi przez zwiększenie ilości zamówień, zatrudnienia, albo wręcz zwiększenia płac, to trudno, ale nikt, i w tej liczbie ty, mi nie wmówi, że przedsiębiorcy rozbudowują czy zatrudniają dla samej radości rozbudowywania czy zatrudniania. :)
Ale ja wcale nie usiłuje tego wmówić. Tylko nie rozumiem czemu tak ironicznie się wypowiadasz o ludziach którzy wyróżniają się pracowitością, pomysłowością i odwagą i przy tym dają zarobić innym?
Temu, iż korelacja pomiędzy pracowitością, pomysłowością i odwagą a posiadaniem DG czy firmy czy pracowników czy czego tam jest IMHO niewiele wyższa wśród przedsiębiorców niż wśród ogółu populacji. A już utożsamianie wyżej wymienionych cech z ogółem przedsiębiorców uważam za spore nadużycie, co u mnie objawia się ironią. :]
kruczek111 napisał/a:
Mówię natomiast o tym że są w Polsce bardzo duże przeszkody, głównie prawne i instytucjonalne, które hamują rozwój tych ludzi a przez to wzrost pensji ich pracowników. I o tym trzeba wałkować na okrągło nawet jak ktoś to nazywa marudzeniem i przesadnymi roszczeniami.
Ludzi, których rozwój hamują śmieciówki, śmiechowe pensje czy kijowe warunki pracy, jest jakby więcej, i to po ich stronie raczej jest moja sympatia.
kruczek111 napisał/a:
Gorzej że w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem tylko zbyłeś to żartem.
Nie potrafię się do tego odnieść, bo ma się to nijak do mojej sytuacji. Nie uważam, że zarabiam mało. Nawet gdybym, to mój zawód praktycznie wyklucza DG, o zakładaniu firmy nie wspominając. Na szukanie nowego zawodu tylko po to, żeby sobie założyć DG, czemuś nie mam ochoty. :) W ogóle, mam tyle fajniejszych zajęć i zainteresowań (uprzedzam - niemożliwych do zmonetyzowania), że przedstawianie pracy w ogóle, a DG w szczególe za przygodę życia, (o ile nie jest to ratowanie ludzi czy księgi mądrej pisanie), uważam za chore.
kruczek111 napisał/a:
Ja pisałem o sukcesie jaki CI ludzie odnieśli i o tym że zrobili to własnymi rękami.
Dodajmy, że ludzie ci byli doskonale sferyczni, zawieszeni w próżni. :] IMHO takich przypadków, kiedy ktoś zawdzięcza swój sukces tylko i wyłącznie sobie, bez żadnego wsparcia ze strony społeczeństwa, rodziny, państwa, itp., jest pomijalnie mało, i są to w większości rozbitkowie, którym udało się zbiec z bezludnych wysp. Cała reszta w próżni zawieszona nie jest, więc ten sukces własnymi rękami odniesiony jednak ma gdzieś tam, mocniej lub słabiej, poodciskane cudze ręce. Co pod rozwagę zostawiam. :]
Poza tym wypada mi przeprosić za domorosłą filozofię. Ostatnio wziąłem się znowu za ćwiczenie, a za źródło protein obrałem sobie alkohol. ;)
Że tak się wtrącę.
Idąc sobie przez miasto coraz częściej zauważa się witryny oblepione kartkami "likwidacja sklepu", "do wynajęcia" itp., czyli coraz więcej ludzi traci pracę wraz z wieloletnio budowanym kapitałem. Nowej pracy raczej nie znajdą, czyli pieniądz się nie obróci trafiając do innych, którzy wkrótce też zamkną działalność przyspieszając recesję.
Bzdurne prawo nikomu w tym kraju nie pomaga, zusy i podatki trzeba regularnie płacić chociaż wpływy za wykonana pracę często wchodzą na konto po 2 msc.
Do tego czasem przychodzą wezwania ze skarbówki obwarowane groźbami, zamykam więc firmę, jadę, a tam kobita tłumaczy mi, że w tej rubryce w tej kratce powinien pan postawić krzyżyk itp.
Myślę, że takich osób prowadzących mikrofirmy są setki tysięcy i spokojnie mogłyby normalnie funkcjonować gdyby nie durna biurokracja. Abym mógł wszystko legalnie prowadzić w 1 osobowej firmie musiałbym mieć zdaje się poza elektrycznymi (te mam) uprawnienia strażaka, bhp, kierowcy zawodowego itp.
Ale kolejny wątły strumyczek podatkowy wysechł bo zmęczony zamknąłem w końcu po paru latach DG. Jak to wszystko może kiedyś będzie bardziej przyjazne to znowu otworzę firmę i może zarobię na nowe auto.
Pozdro
_________________ Im lepsza terenówka, tym dalej trzeba iść po traktor...
Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.
Marka: Dacia --> Renault
Model: Duster 2 --> Kadjar
Silnik: 1.2 TCe 1.5 dCi EDC
Rocznik: 2017(m2018) --> 2017
Wersja: Prestige
Dołączył: 20 Kwi 2010 Posty: 1700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-04, 09:58
Też tak to widzę. Choćby ostatnia dyrektywa Ministerstwa, żeby US więcej karał, a nie upominał. Co za głupota.
Albo spóźnienie 1 dzień ze składkami ZUS i chorobowego i innych ubezpieczeń nie ma.
Akcja brzuszek w ZUS.
Do rubryczek i kobitek w US czy ZUS nic nie mam. Ale różne interpretacje tego samego przepisu to już temat rzeka.
A dealerzy słusznie się oburzają. Bo samozatrudnionych czy mikrofirm jest bardzo dużo. I tacy ludzie kupują nowe auta i po 3 latach je wymieniają (no chyba, że ja :P). Inni użytkownicy mogą je kupić sporo taniej i mieć nowsze auto w super stanie, serwisowane, nie składane z 3 różnych.
Ministerstwo od przyszłego roku ma zmniejszyć odpis VAT do 50%. Ma też do 50% obniżyć odliczanie kosztów części i serwisu auta. Co za tym idzie - ludzie tacy jak ja 1000 razy się zastanowią, zanim zakupią auto, bo koszty netto drastycznie wzrosną. Zrobi się zastój. Dealerzy zaczną zwalniać ludzi, producenci podzespołów zaczną zwalniać ludzi, etc. Zwolnieni ludzie nie wydadzą swoich pieniędzy, bo ich nie będą mieli, więc stracą sklepy odzieżowe, spożywcze, itd. Ludzie zaczną jeździć 20-letnimi niemcami i tak się to skończy. Ja jestem za dealerami. Nie dotowaniem ich - o czemu? - ale zrobieniem normalnie w Polsce, jak w większości krajów UE, gdzie samochód traktuje się jak każdy inny towar w przedsiębiorstwie. Kupuję z VAT - odliczam VAT, sprzedaję - płacę cały VAT od sprzedaży, a nie kombinowanie ze zwolnieniami VAT, korektami, itp.
Temu, iż korelacja pomiędzy pracowitością, pomysłowością i odwagą a posiadaniem DG czy firmy czy pracowników czy czego tam jest IMHO niewiele wyższa wśród przedsiębiorców niż wśród ogółu populacji. A już utożsamianie wyżej wymienionych cech z ogółem przedsiębiorców uważam za spore nadużycie, co u mnie objawia się ironią. :]
No ja się z tym nie zgadzam. Uważam że jest znacznie wyższa. Bazuję oczywiście na własnych doświadczeniach i kontaktach z ludźmi po jednej i po drugiej stronie. Ale to właśnie te cechy każą podejmować ryzyko i brać odpowiedzialność za skutki.
Ludzie którzy prowadzą DG są po prostu inni - mają inne nastawienie. Pracownik wykonuje polecenia, podporządkowuje się i reszta go generalnie nie obchodzi.
bebe napisał/a:
Ludzi, których rozwój hamują śmieciówki,
Niby jak hamują? Tzw śmieciówki to jeden z ostatnich bastionów wolności gospodarczej w tym kraju. Opowiedz mi w jaki sposób to hamuje kogokolwiek rozwój?
bebe napisał/a:
śmiechowe pensje
Czyli co? wszyscy mają zarabiać po 5k/miesiąc? i wtedy będzie fajnie. Wydaje mi się że tak już kiedyś było i nie było fajnie. Pensja jest wyznacznikiem wartość czyjegoś czasu. Co w tym dziwnego że jeden bardziej go ceni a inny mniej? Poza tym co to w ogóle za argument jest. Każdy by chciał zarabiać 2x tyle ile zarabia a potem znowu 2x itd i to się nigdy nie skończy Jeszcze raz powtarzam: jeśli komuś nie pasuje jego pensja niech sam coś z tym zrobi a nie marudzi że go pracodawca okrada.
bebe napisał/a:
czy kijowe warunki pracy,
Przepraszam za to pytanie ale pytam całkiem na serio: Czy zastanawiałeś się kiedyś czy twoje poglądy nie są po prostu komunistyczne? Nie obraź się za pytanie - po prostu jestem ciekaw i pytam serio pod wpływem twoich trosk np o warunki pracy.
bebe napisał/a:
jest jakby więcej, i to po ich stronie raczej jest moja sympatia.
yyyyyyy no ja jednak stawiam na jakoś nie na ilość
bebe napisał/a:
Nie potrafię się do tego odnieść, bo ma się to nijak do mojej sytuacji. Nie uważam, że zarabiam mało. Nawet gdybym, to mój zawód praktycznie wyklucza DG, o zakładaniu firmy nie wspominając. Na szukanie nowego zawodu tylko po to, żeby sobie założyć DG, czemuś nie mam ochoty. :) W ogóle, mam tyle fajniejszych zajęć i zainteresowań (uprzedzam - niemożliwych do zmonetyzowania), że przedstawianie pracy w ogóle, a DG w szczególe za przygodę życia, (o ile nie jest to ratowanie ludzi czy księgi mądrej pisanie), uważam za chore.
No ja nie uważam za chore bo generalnie jestem zwolennikiem wolności do momentu gdy ktoś z tego powodu nie cierpi. Szkoda że być może nie będziesz mógł doświadczyć prowadzenia DG bo jest ot jednak doświadczenie bardzo ciekawe.
bebe napisał/a:
Dodajmy, że ludzie ci byli doskonale sferyczni, zawieszeni w próżni. :] IMHO takich przypadków, kiedy ktoś zawdzięcza swój sukces tylko i wyłącznie sobie, bez żadnego wsparcia ze strony społeczeństwa, rodziny, państwa, itp., jest pomijalnie mało, i są to w większości rozbitkowie, którym udało się zbiec z bezludnych wysp. Cała reszta w próżni zawieszona nie jest, więc ten sukces własnymi rękami odniesiony jednak ma gdzieś tam, mocniej lub słabiej, poodciskane cudze ręce. Co pod rozwagę zostawiam. :]
No ok ale prowadząc ten tok myślenia to dojdziemy do wniosku że za nasze sukcesy/porażki są tak naprawdę odpowiedzialni nasze mamy i ojcowie. No a może w sumie dziadki lub pradziadki - to już zależy. Prawda jest taka że w pewnym momencie życia musimy własnymi rękami coś osiągnąć - jedni wierzą w siebie bardziej i podejmują ryzykowne decyzje. Inni stwierdzają że szkoda ryzykować i że przecież "uczelnia i dyplom dadzą mi pracę"
Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.
Przemek77 napisał/a:
Ja powiem nawet wprost - obecnie polski rząd i tego rządu administracja prowadzą otwartą i bezpardonową wojnę z obywatelami. Jak tak to odczuwam przynajmniej.
czyli po staremu od 20 lat. Niestety politycy w momencie gdy zostają politykami to automatycznie zachowują się jakby zostawali kimś po drugiej stronie barykady. Niestety ale wszystko trzebaby zrobić od nowa a nie mixować pomysły komunistyczne z demokratycznymi. Obecny system jest niewydolny i pierdyknie prędzej czy później.
A wystarczyłoby skopiować różne wzorce z zachodu pomagające redukować bezproduktywne wydatki państwa - więzienia które utrzymują się samodzielnie (więźniowie pracują w przywięziennych fabrykach - zarabiają grosze ale przynajmniej ma to jakiś sens resocjalizacyjny, pracujesz-masz a nie tak jak u nas siedzisz i masz darmowy dach nad głową i wyżywienie za friko a później wychodzisz i nie wiesz jak się ogarnąć bo wszystko kosztuje).
System emerytalny bez przywilejów dla wybranych ale z równymi zasadami. Niezależnie gdzie idziesz do pracy aby otrzymać 100% emerytury pracujesz np. 45 lat. Idziesz na emeryturę po 10 latach to to co odłożyłeś w 10 lat dzielone jest przez 540 (45lat * 12 miesięcy) i twoja miesięczna emerytura = odłożona kwota/540. Pracowałeś rok i odłożyłeś 2000 składek? proszę bardzo, twoja emerytura wynosi 3,70zł miesięcznie.
Wszystkie ustawy w sumie też są do napisania od nowa bo nawet ci którzy je piszą nie rozumieją tego co było wcześniej. Cały system jest obecnie represyjno-opresyjny i traktuje obywatela jak wroga, na którego trzeba znaleźć haka bo na pewno jest oszustem i kantuje państwo.
No ale póki co nie widać na horyzoncie żadnych wielkich reformatorów. Wszyscy obecni są na scenie politycznej od ponad 20 lat, niczego się po nich nie spodziewam poza kolejnymi bzdurami. Korwin-Mikke ciągle marzący żeby się wbić do sejmu ma czasem dobre pomysły ale niestety dużo częściej ma pomysły takie, że głowa boli. Więc najbliższe lata to pustka na horyzoncie i trzeba się dostosować do realiów..
_________________ Moje Dustery (sprzedane..)
Mini Clubman F54 2.0d
Ostatnio zmieniony przez kilazz 2013-07-04, 10:17, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Dacia --> Renault
Model: Duster 2 --> Kadjar
Silnik: 1.2 TCe 1.5 dCi EDC
Rocznik: 2017(m2018) --> 2017
Wersja: Prestige
Dołączył: 20 Kwi 2010 Posty: 1700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-04, 10:16
Polityków nie ma co się czepiać, ani czego po nich spodziewać, bo oni dostają sms'em co mają mówić dziennikarzom i jaki guzik wcisnąć na głosowaniu W ogóle lepiej zejść z polityki, bo znów się atmosfera może popsuć na forum
Państwo NIE JEST PRZYJAZNE. Państwo na "dzień dobry" traktuje każdego jak potencjalnego przestępcę i całe życie co chwila musisz udowadniać w pocie czoła, że przestępcą nie jesteś. Wbrew temu co pieprzą "gadające głowy" państwo mówi każdemu, że "to MY tu rządzimy, ty masz siedzieć cicho i płacić haracz a jak będziesz skakał to tak oberwiesz, że zobaczysz" i to obojętnie pod jaką chorągiewką to państwo działa - widać jakieś analogie do działań zwykłej mafii?
Ostatnio zmieniony przez Przemek77 2013-07-04, 10:18, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-04, 12:06
kruczek111 napisał/a:
No ja się z tym nie zgadzam. Uważam że jest znacznie wyższa. Bazuję oczywiście na własnych doświadczeniach i kontaktach z ludźmi po jednej i po drugiej stronie.
I ja bazuję na własnych doświadczeniach i kontaktach. Będziemy się zatem pięknie różnić. :)
kruczek111 napisał/a:
Tzw śmieciówki to jeden z ostatnich bastionów wolności gospodarczej w tym kraju. Opowiedz mi w jaki sposób to hamuje kogokolwiek rozwój?
Załóż rodzinę, zachoruj, albo spróbuj wziąć kredyt. Widzisz? :)
kruczek111 napisał/a:
Przepraszam za to pytanie ale pytam całkiem na serio: Czy zastanawiałeś się kiedyś czy twoje poglądy nie są po prostu komunistyczne?
Nie zastanawiałem się, ale po krótkim zastanowieniu - nie są.
kruczek111 napisał/a:
Nie obraź się za pytanie - po prostu jestem ciekaw i pytam serio pod wpływem twoich trosk np o warunki pracy.
Popłynąłbym ostro, skarżąc się na warunki mojej pracy (chociaż idealnie nie jest). :) Ale miałem i mam kontakt z ludźmi pracującymi w naprawdę kijowych warunkach i wierzaj mi, od pewnego momentu staje się to mało zabawne. Są pewne keine grenzen, których nawet doskonale kulisty pracodawca kapitalistyczny przekraczać nie powinien, to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
kruczek111 napisał/a:
Szkoda że być może nie będziesz mógł doświadczyć prowadzenia DG bo jest ot jednak doświadczenie bardzo ciekawe.
Owszem, ono jest "ciekawe" jak w tej żydowskiej klątwie - "obyś żył w ciekawych czasach". :> Wielu moich znajomych wojuje z DG, część (wciaż :) z własnej woli, część została uszczęśliwiona DG przez pracodawcę (na pewno chciał, żeby przeżyli przygodę :D ). Z pierwszej ręki dostaję relacje z owego doświadczenia i na chwilę obecną - dziękuję, nie skorzystam.
kruczek111 napisał/a:
Prawda jest taka że w pewnym momencie życia musimy własnymi rękami coś osiągnąć - jedni wierzą w siebie bardziej i podejmują ryzykowne decyzje. Inni stwierdzają że szkoda ryzykować i że przecież "uczelnia i dyplom dadzą mi pracę"
Tak długo, jak jest to kwestia niezawisłego wyboru, a nie życiowej konieczności - nie widzę problemu. Wyższości jednej postawy nad drugą również nie widzę.
Rodzinę mam, dzieci też - na razie nie widzę problemu
bebe napisał/a:
zachoruj,
Teraz ja pożartuje Czy jak bym miał etat to bym chorował krócej?
bebe napisał/a:
albo spróbuj wziąć kredyt.
No właśnie niedługo zamierzam.
bebe napisał/a:
Widzisz? :)
No właśnie nie.
bebe napisał/a:
Popłynąłbym ostro, skarżąc się na warunki mojej pracy (chociaż idealnie nie jest). :) Ale miałem i mam kontakt z ludźmi pracującymi w naprawdę kijowych warunkach i wierzaj mi, od pewnego momentu staje się to mało zabawne. Są pewne keine grenzen, których nawet doskonale kulisty pracodawca kapitalistyczny przekraczać nie powinien, to jest moje zdanie i ja się z nim zgadzam.
Ale czy ktoś z tych ludzi z którymi masz kontakt jest przykuty łańcuchem do tej swojej pracy? Ktoś ich zmusza? Tych ludzi w Bangladeszu też nikt nie zmuszał - takie są tam realia i tyle. Świat nie jest przyjemnym miejscem - i raczej jest niemożliwe żeby sprawić by się takim stał.
Jest zresztą ciekawy dylemat... skoro wiemy że w Bangladeszu ludzie pracują w trudnych warunkach to lepiej kupować więcej ubrać od nich czy nie kupować wogóle?
bebe napisał/a:
Owszem, ono jest "ciekawe" jak w tej żydowskiej klątwie - "obyś żył w ciekawych czasach". :> Wielu moich znajomych wojuje z DG, część (wciaż :) z własnej woli, część została uszczęśliwiona DG przez pracodawcę (na pewno chciał, żeby przeżyli przygodę :D ). Z pierwszej ręki dostaję relacje z owego doświadczenia i na chwilę obecną - dziękuję, nie skorzystam.
To nie jest przygoda tylko właśnie walka. To że twoi znojami mają z tym złe doświadczenia wynika w dużej części z tego stanu prawnego jaki jest w Polsce. To jest uciskanie ludzi z inicjatywą i należy o tym mówić i domagać się zmiany systemu.
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-04, 16:00
kruczek111 napisał/a:
Rodzinę mam, dzieci też - na razie nie widzę problemu
Ale nie mówimy o Tobie, tylko o klasycznym miśku na śmieciówce, który ma tysiąc zeta na rękę, żadnego ubezpieczenia czy składek i zero perspektyw na którekolwiek z powyższych. Oczywiście, według Ciebie on może sobie przecież zmienić pracę na lepszą. Z moich obserwacji wynika, że nie może.
kruczek111 napisał/a:
Ale czy ktoś z tych ludzi z którymi masz kontakt jest przykuty łańcuchem do tej swojej pracy? Ktoś ich zmusza?
Nikt ich do niczego nie zmusza, zawsze mają wybór pozostania kloszardem albo wypalaczem węgla w Bieszczadach. :]
kruczek111 napisał/a:
Świat nie jest przyjemnym miejscem - i raczej jest niemożliwe żeby sprawić by się takim stał.
Pozwolisz, że ja jednak będę próbował. :]
kruczek111 napisał/a:
To że twoi znojami mają z tym złe doświadczenia wynika w dużej części z tego stanu prawnego jaki jest w Polsce.
W bardzo niewielkim stopniu. Oczywiście, byłoby przyjemniej, gdyby pewne rzeczy dało się załatwić szybciej i sprawniej, ale bez przesady - kontakt z polską biurokracją mają raz na ruski rok, bo w końcu nie co miesiąc zakładają DG czy coś tam zmieniają. Księgowość prowadzi się sama przy pomocy księgowej. Złe doświadczenia mają przede wszystkim z innymi przedsiębiorcami - ciągłe próby zrobienia w przysłowiowego wuja, zaleganie z płatnościami, próby wyłudzeń rozbójniczych ("wrzuci pan sobie to do portfolio", "w zamian oferujemy reklamę w formie płachty, którą musicie dostarczyć sami, wspomnimy też o was na naszej koślawej stronie, której nikt nie odwiedza" ;). Tej mniej bojowej części znajomych przeszkadza również brak urlopu, brak opieki medycznej, praca po 26 godzin na dobę i inne drobiazgi, ale to pewnie dlatego, że nie są dość bojowi. :] Jeszcze kilkanaście lat orki i się dorobią - wrzodów, ale i pieniędzy. :)
Podsumowując - każdemu jego porno. Jeśli ktoś ma ochotę na DG, to droga wolna, ale nie przedstawiałbym jej jako jedynie słusznej drogi do spotkania z absolutem i osiągnięcia kosmicznej nirwany. :]
Ale nie mówimy o Tobie, tylko o klasycznym miśku na śmieciówce, który ma tysiąc zeta na rękę, żadnego ubezpieczenia czy składek i zero perspektyw na którekolwiek z powyższych. Oczywiście, według Ciebie on może sobie przecież zmienić pracę na lepszą. Z moich obserwacji wynika, że nie może.
To nawet nie o zmianę pracy tutaj chodzi. Po prostu według mnie on jest sam sobie winien i nie powinien marudzić tylko zabrać się do roboty żeby poprawić swój byt. Ty natomiast uważasz że on zrobił już co mógł a winny jest system i społeczeństwo. A nie sorry.. winni są przedsiębiorcy którzy go nie doceniają i nie chcą mu zapłacić więcej. W każdym razie ktoś jest winny ale nie misiek.
bebe napisał/a:
Nikt ich do niczego nie zmusza, zawsze mają wybór pozostania kloszardem albo wypalaczem węgla w Bieszczadach. :]
Znowu fajnie pokazujesz różnicę w myśleniu pomiędzy pracownikiem i pracodawcą. Tak jak napisałeś pomyśli szeregowy pracownik. "Nie ma szans na zmianę, po co ryzykować jeszcze się na tym przejadę, olać tam... dobrze jest jak jest". Natomiast wybór zawsze jest.
bebe napisał/a:
Pozwolisz, że ja jednak będę próbował. :]
Nie tylko pozwolę... ja CI będę kibicował, pewnie po cichu nawet pomagał :) W końcu... "to nie dąży do rzeczy niemożliwych nigdy ich nie osiągnie"
bebe napisał/a:
W bardzo niewielkim stopniu. Oczywiście, byłoby przyjemniej, gdyby pewne rzeczy dało się załatwić szybciej i sprawniej, ale bez przesady - kontakt z polską biurokracją mają raz na ruski rok, bo w końcu nie co miesiąc zakładają DG czy coś tam zmieniają. Księgowość prowadzi się sama przy pomocy księgowej.
Ale co ty z tym zakładaniem firmy ciągle? Problemy z DG dotyczą prowadzenia firmy a nie jej zakładania. Dotyczą niejasnych przepisów. Kompletnie niejasnych zasad podatkowych. Braku wolności w zatrudnianiu i zwalnianiu ludzi. Braku wolności w opłacaniu składek. Wysokości tych składek. O ZUS'ie nie wspominając...
bebe napisał/a:
Złe doświadczenia mają przede wszystkim z innymi przedsiębiorcami - ciągłe próby zrobienia w przysłowiowego wuja, zaleganie z płatnościami, próby wyłudzeń rozbójniczych ("wrzuci pan sobie to do portfolio", "w zamian oferujemy reklamę w formie płachty, którą musicie dostarczyć sami, wspomnimy też o was na naszej koślawej stronie, której nikt nie odwiedza" ;).
No cóż... jak się ktoś daje wykorzystywać to czy jest przedsiębiorcą czy pracownikiem krzywda będzie ta sama.
bebe napisał/a:
Tej mniej bojowej części znajomych przeszkadza również brak urlopu,
Żartujesz chyba? przecież jako przedsiębiorca sam sobie ustalam wymiar i moment urlopu. Z czym tu jest problem?
bebe napisał/a:
brak opieki medycznej,
Znaczy że co? Nie płacą składek NFZ czy nie wiedzą jak trafić do lekarza? Większość przedsiębiorców którą ja znam ma świetną opiekę medyczną.
bebe napisał/a:
praca po 26 godzin na dobę
To znowu spytam: kto ich zmusza?
bebe napisał/a:
Podsumowując - każdemu jego porno. Jeśli ktoś ma ochotę na DG, to droga wolna, ale nie przedstawiałbym jej jako jedynie słusznej drogi do spotkania z absolutem i osiągnięcia kosmicznej nirwany. :]
Nie przedstawiam jako jedynie słusznej drogi. Oburzam się jednak jeśli ktoś kto nigdy DG nie prowadził wyskakuje z tekstami jacy Ci pracodawcy straszni i pazerni i jeszcze mają czelność się upominać o jakieś przywileje.
Oj zeszliśmy z tematu rozmowy ale i ja po śmiecę trochę
Cytat:
Nie przedstawiam jako jedynie słusznej drogi. Oburzam się jednak jeśli ktoś kto nigdy DG nie prowadził wyskakuje z tekstami jacy Ci pracodawcy straszni i pazerni i jeszcze mają czelność się upominać o jakieś przywileje.
@kruczek - byłem normalnym pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę. Pewnego dnia boss ogłosił wszem i wobec - Panowie rozwiązujemy z wami umowy o pracę a wy zakładacie DG. Dam wam na zus - ale podatki płacicie sami.
Były dwa wyjścia - wybraliśmy to które i tak zostałoby wprowadzone z nami lub bez nas. Założyliśmy DG. Jest jeszcze jeden plus takiego zatrudnienia - pracownik może tyrać (nie musi) 24 godziny na dobę - uczciwy układ - bez łacenia za nadgodziny których jak wiemy w ciągu roku zbyt dużo zrobić nie można.
I teraz pamiętajmy że ten ZUS co dostawaliśmy to nie dobra wola bossa to część zysku który został po naszym zwolnieniu jemu zostało w kieszeni drugie tyle :) - to zysk z kosztów które płacił państwu ów boss kiedy byliśmy pracownikami tej firmy. Ale od tego czasu byliśmy już tylko firmami współpracującymi.
Dla mnie ludzie którzy mają pozakładane DG jednoosobowe i dalej pracują dla swojego "byłego" pracodawcy WINNY BYĆ ZLIKWIDOWANE - to z mojego punktu widzenia. Jest to ze szkodą dla pracowników i państwa. Zresztą skutki takich działań pokazały wielkie firmy budowlane czy stoczniowe które podzielono na małe spółeczki i te małe spółeczki zaczęły zatrudniać jeszcze mniejsze firmy a te małe firmy zatrudniają firmy jednoosobowe - i tak ta mała jednoosobowa DG zapitala na tych wszystkich wyże :(. Dochodzimy do absurdu że przetargi wygrywa firma (dajmy na to) - grupa ERBUD - któa chwali się tym iż:
Cytat:
Jedna z czołowych grup budowlanych w Polsce o rocznych obrotach ok 1,4 mld zł;
a tera podjedź pod taki ichni plac budowy i zobaczysz jakie firmy wchodzą w skład tej grupy i kto na tych budowach zasuwa w pocie czoła na te ichnie mld.
Z innej strony - czy liczy się doświadczenie pracownika? NIE - właściciel w ramach własnych oszczędności zwalnia starszą część doświadczonego personelu zostawiając młodych z niewielkim (ale jednak) doświadczeniem i wystraszoną tym co się stało ale za mniejszą kasę .
Najważniejsze jest jednak by każdy na nas robił dobrze to co ma w umowach i robił to co do niego należy.
I jeszcze na koniec - każdy z nas który chciałby założyć firmę ZATRUDNIAJĄCĄ uczciwie pracowników - postępowałby w większości tak jak tu wszyscy pisza o właścicielach "źle". Ale to est naprawdę wina państwa a raczej wszystkich rządzących bo prawo jest dziś a jutro obowiązuje już inne .
Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom.
_________________ Autko do jeżdżenia - zużycie poglądowe dla zainteresowanych: 1.6 SCe 115 KM
@kruczek - byłem normalnym pracownikiem zatrudnionym na umowę o pracę. Pewnego dnia boss ogłosił wszem i wobec - Panowie rozwiązujemy z wami umowy o pracę a wy zakładacie DG. Dam wam na zus - ale podatki płacicie sami.
Były dwa wyjścia - wybraliśmy to które i tak zostałoby wprowadzone z nami lub bez nas. Założyliśmy DG. Jest jeszcze jeden plus takiego zatrudnienia - pracownik może tyrać (nie musi) 24 godziny na dobę - uczciwy układ - bez łacenia za nadgodziny których jak wiemy w ciągu roku zbyt dużo zrobić nie można.
Rozumiem że to twoja ironia z tym uczciwym układem, przy czym ja uważam że to naprawdę jest uczciwy układ. Mając DG nikt Ci nie mówi ile masz pracować i kiedy. Oczywiście powiesz że wtedy twój boss Ci nie zapłaci no ale to już jest kwestia realiów danej gospodarki. Jeśli się znajdzie ktoś kto twoją pracę wykona szybciej, lepiej i bardziej dyspozycyjne to wprowadzając jakieś regulacje które miały by to ukrócić krzywdzisz tego człowieka. Ostatecznie następuje automatyczna harmonia w której ten kto się ceni ustala warunki.
d3mol3k napisał/a:
I teraz pamiętajmy że ten ZUS co dostawaliśmy to nie dobra wola bossa to część zysku który został po naszym zwolnieniu jemu zostało w kieszeni drugie tyle :) - to zysk z kosztów które płacił państwu ów boss kiedy byliśmy pracownikami tej firmy. Ale od tego czasu byliśmy już tylko firmami współpracującymi.
Nie bardzo wiem jak Ty to policzyłeś że drugie tyle. Twój szef zmniejszył nieznacznie swoje koszty licząc się z ryzykiem że jakiś pracownik mu odmówi i będzie musiał szukać nowego. To co Wam płacił jako pensje brutto teraz Wam płaci jako brutto za fakture. Realna wygoda wynika z tego że pozbył się obsługi tych pracowników, załatwiania za nich spraw w ZUS'ie liczenia im podatków itd.
d3mol3k napisał/a:
Dla mnie ludzie którzy mają pozakładane DG jednoosobowe i dalej pracują dla swojego "byłego" pracodawcy WINNY BYĆ ZLIKWIDOWANE - to z mojego punktu widzenia. Jest to ze szkodą dla pracowników i państwa. Zresztą skutki takich działań pokazały wielkie firmy budowlane czy stoczniowe które podzielono na małe spółeczki i te małe spółeczki zaczęły zatrudniać jeszcze mniejsze firmy a te małe firmy zatrudniają firmy jednoosobowe - i tak ta mała jednoosobowa DG zapitala na tych wszystkich wyże :(. Dochodzimy do absurdu że przetargi wygrywa firma (dajmy na to) - grupa ERBUD - któa chwali się tym iż:
Cytat:
Jedna z czołowych grup budowlanych w Polsce o rocznych obrotach ok 1,4 mld zł;
a tera podjedź pod taki ichni plac budowy i zobaczysz jakie firmy wchodzą w skład tej grupy i kto na tych budowach zasuwa w pocie czoła na te ichnie mld.
No ale gdzie tu jest ta szkoda dla państwa i pracownika o której piszesz. Wolność gospodarcza polega na tym że każdy sobie swój pomysł na biznes realizuje według swoich przekonań i pomysłów. Jeśli się okazuje że bardziej ekonomicznie jest porozdzielać robotę na 100 firm to OK - wolałbyś żeby się trzymali jako jedna duża firma i zbankrutowali?
d3mol3k napisał/a:
Z innej strony - czy liczy się doświadczenie pracownika? NIE - właściciel w ramach własnych oszczędności zwalnia starszą część doświadczonego personelu zostawiając młodych z niewielkim (ale jednak) doświadczeniem i wystraszoną tym co się stało ale za mniejszą kasę .
Nie wiem w jakiej branży pracujesz ale w mojej doświadczenie liczy się BARDZO! Znam bardzo wielu pracodawców którzy 10 razy się zastanowią zanim kogoś zwolnią.
d3mol3k napisał/a:
Najważniejsze jest jednak by każdy na nas robił dobrze to co ma w umowach i robił to co do niego należy.
Oczywiście że tak
d3mol3k napisał/a:
I jeszcze na koniec - każdy z nas który chciałby założyć firmę ZATRUDNIAJĄCĄ uczciwie pracowników - postępowałby w większości tak jak tu wszyscy pisza o właścicielach "źle". Ale to est naprawdę wina państwa a raczej wszystkich rządzących bo prawo jest dziś a jutro obowiązuje już inne .
No więc dochodzimy do wniosku że pracodawcy nie są tacy źli tylko robią wszystko żeby ich biznes przetrwał.
d3mol3k napisał/a:
Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom.
Dobry pomysł: ja też wrócę do tematu: Każda interwencja w stylu "wprowadźmy prawo że nie wolno jeździć 10 letnim samochodem" kończy się fatalnie. Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-05, 12:18
kruczek111 napisał/a:
d3mol3k napisał/a:
Wracając do tematu jednak - w związku z opinią dealerów VW i AUDI informuję iż nie kupię więcej samochodu tych marek bo po 12 latach jest to NIEBEZPIECZNY złom.
Dobry pomysł: ja też wrócę do tematu: Każda interwencja w stylu "wprowadźmy prawo że nie wolno jeździć 10 letnim samochodem" kończy się fatalnie. Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.
To może wróćmy. :) Problemem nie jest wiek samochodu, a jego stan techniczny przecież. Stare samochody nie są z automatu niesprawne. Wystarczyłoby wprowadzić realną kontrolę stanu technicznego pojazdów i niech sobie jeżdżą nawet stuletnie, komu to przeszkadza?
Co do PRowego strzału w stopę w wykonaniu dealerów VW/Audi - trochę ich rozumiem. :) Wbrew pozorom nie jest to próba zwiększenia sprzedaży, bo kto ma kupić nowego VW, i tak to zrobi, a kogo stać tylko na 15-toletniego trupa w cenie gruzu, i tak nowego samochodu nie kupi. Chodzi IMHO o wizerunek - Audi wiadomo, ale w warunkach bolandzkich nawet VW aspiruje do marki premium (hahahahaha). Strupieszałe, kopcące, zaczynające rdzewieć A8 w rękach Typowego Pana Mietka, o całej rzeszy Passatów w różnym wieku i stanie rozkładu nie wspominając, bardzo źle robi na wizerunek w oczach ludzi, którzy są grupą docelową nowych produktów Audi/VW.
Weźmy takie forum Dacia Klub Polska. :) Między właścicielem nowego Dustera za 70 kafli, a właścicielem używanego Logana za 7 kafli, a właścicielem wykopanej w garażu 1410-ki za 7 stów są spore różnice w postrzeganiu marki i roli, jaką ma pełnić ich samochód, ale nadal nie są to różnice uniemożliwiające porozumienie, czy wykluczające wspólne zainteresowania czy tematy.
Weźmy hipotetyczne forum marki premium, która nie skalała się produkcją aut miejskich, dostawczych, traktorów, czołgów, wuj wie czego. Dajmy na to - Ferrari. :) Właściciele nowych Ferrari i 40-toletnich Ferrari nadal mają wiele wspólnych tematów, jest też spora szansa, że funkcjonują na podobnym poziomie ekonomicznym i społecznym, bo 40-toletnie Ferrari, jeśli już, to będą droższe od nowych, niż tańsze. :]
Weźmy teraz forum marki aspirującej do segmentu premium. :] Nagle do jednego wora trafiają ludzie, którzy właśnie kupili auto za 300 tysi i uważają się za nową, lepszą rasę ludzką, jak i ludzie, którzy kupili trupa odwiniętego z drzewa za 300 zł (za trupa, bo drzewo wyszłoby drożej), którzy na forum szukają porady, jak do silnika Wankla założyć gaz, czy V8 CDI dobrze jeździ na oleju z Biedry, i jak za pomocą drutu i szwagra wyłączyć EGR, DPF, katalizator, sondę Lambda, a najlepiej spiąć na krótko świece z akumulatorem, żeby mimo spalenia całej elektroniki wspaniały, 30-toletni pojazd klasy premium jeszcze pojechał (po truskawki na giełdę). :)
Widać teraz, z czym mają problem marketroidzi takich marek?
Marka: FIAT
Model: Doblo
Silnik: 1.4 FIRE
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 2127 Skąd: Lublin
Wysłany: 2013-07-05, 14:34
[quote="bebe"]
kruczek111 napisał/a:
d3mol3k napisał/a:
Wracając do tematu
To może wróćmy.
Śmiem twierdzić, że "tematem", nie jest egzotyczny pomysł grupy przedsiębiorców, ale kultura prowadzenia biznesu w Polsce. Tematem jest to, że dilerzy samochodów chcą zmuszać ludzi do określonych zachowań. Czy im się uda to inna sprawa. W sprawie OFE się udało innym przedsiębiorcom. W OFE jesteśmy zmuszani do kupowania ich akcji i obligacji. Forsa jest nam zabierana i przepierniczana na giełdzie. Autorytety ekonomiczne twierdzą, że jest to OK. Więc dlaczego klientów nie zmusić do innych niekorzystnych zachowań?
_________________ MCV RED ROOSTER 2007 1.6 MPI+LPG, 87 km, 7 os.113 000 km
MCV SILVER BULLET 2012 1.6 MPI+fabryczny LPG, 84 km, 7 os. 104 000 km
FIAT DOBLO RED SKIN 2017 1.4, LPG Tartarini 95 KM, 7 os., 150 000 km
DUSTER PRESTIGE SNOW WHITE 1.0+LPG 60 000 km
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004
Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-05, 15:29
jan ostrzyca napisał/a:
Śmiem twierdzić, że "tematem", nie jest egzotyczny pomysł grupy przedsiębiorców, ale kultura prowadzenia biznesu w Polsce. Tematem jest to, że dilerzy samochodów chcą zmuszać ludzi do określonych zachowań.
Nie wydaje mi się, żeby taka kultura prowadzenia biznesu była specyficzna dla Polski. Według mnie wszyscy przedsiębiorcy świata chcą tego samego (zarobić), a różne są tylko ramy prawne, w jakich wolno im działać. Nie mamy danych, czy tego typu kretyńskie pomysły nie pojawiały się w innych krajach i nie mam powodu by sądzić, że się nie pojawiały. Każdy, kto dostał jakiś z pupy wzięty plan sprzedaży w excelu, prędzej czy później będzie próbował naginać rzeczywistość. ;) Inna sprawa, czy w Polsce (czy gdziekolwiek) mu się na to pozwoli.
Jan - kurcze nie wiem czemu ale w tej naszej Polsce to jakoś większość rządzących na takie praktyki pozwala ;-(.
Bo problemem jest dziura bez dna każdej ekipy rządzącej - budżet.
@kruczek
Cytat:
Mając DG nikt Ci nie mówi ile masz pracować i kiedy.
W moim układzie stety tak było. I co ciekawsze ja mogłem pracować 24 h/dobę. I uśmiałem się kiedy pewnego dnia będąc na montażu gdzie oprócz nas szef posilił się pracownikami firmy zewnętrznej (nie DG) i zobaczył jak wykonali swoją robotę (pracując od popołudnia do rana dnia następnego - niewielkie uszkodzenia ale całą ich masę - szef powiedział że nie można tak pracować bo człowiek zmęczony popełnia błędy. Oni nie my jednak tak :D my mogliśmy.
Dalej:
Cytat:
Jeśli się znajdzie ktoś kto twoją pracę wykona szybciej, lepiej i bardziej dyspozycyjne to wprowadzając jakieś regulacje które miały by to ukrócić krzywdzisz tego człowieka.
To co powinni powiedzieć kierowcy ciężarówek czy autokarów? Czy ja jadąc dostawczakiem w pracy pracując więcej godzin za kółkiem jestem mniej niebezpieczny od kierowcy TIRa?
Można pracować dłużej niż 12 godzin 6 dni w tygodniu - tylko czy pracujesz wydajniej wtedy? Taniej? Nie popełniasz błędów? Czy praca będzie wykonana lepiej? W większości wypadków będzie to bubel który wyjdzie za jakiś czas. Do pracy powinniśmy przystępować wypoczęci i trzeźwo myślący.
Z tymi nowymi samochodami może być właśnie tak samo jak z pracownikami których się zwalnia i nakazuje im się założyć jednoosobową DG. Dla mnie w wielu wypadkach jest to nic innego jak inny rodzaj umowy śmieciowej. W wielu ale nie we wszystkich . Tym też sposobem pracę którą powinny wykonać dwie osoby wykonuje je jedna - no i jakie oszczędności są .
Ale ogólnie fajnie jest. No i
Cytat:
Z drugiej strony nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia starym autem zmuszała mnie do wdychania palonego oleju.
Ja też bym nie chciał co gorsze nie chciałbym żeby czyjaś chęć jeżdżenia nowym autem zmuszałą mnie do wdychania palonego oleju Bo czy po 3 latach ten nowy samochód będzie jeszcze nowy czy już stary?
_________________ Autko do jeżdżenia - zużycie poglądowe dla zainteresowanych: 1.6 SCe 115 KM
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum