To zaczynamy trzy tygodniowy wypad na Bałkany. Głównym celem jest Bułgaria, ale tak się rozpędziliśmy, że zatrzymało nas dopiero Morze Egejskie w Grecji. Ale zacznijmy od początku. Już w czwartek 12 czerwca zaczęliśmy się grupować w Bieszczadach. Miejsce zbiórki tradycyjnie w Starym Łupkowie, by mieć blisko rano do granicy. Tego dnia czeka już na nas Wojtek, wieczorem przyjeżdża Andrzej z forum. Trochę biesiadujemy, ale rano wyjazd więc trzeba uciekać wcześniej spać. Reszta ekipy dojedzie rano, z częścią spotkamy się na Węgrzech i w Bułgarii.
Rano dojechała do nas jeszcze jedna uczestniczka i po śniadaniu ruszyliśmy w kierunku granicy słowackiej. Na granicy krótka przerwa i kierunek Rumunia. Na Węgrzech dołącza do nas jeszcze jeden Duster. Pierwszy tranzytowy nocleg zaplanowany jest w Rumunii w okolicy wioski Charlottenburg, którą ze względu na jej kolisty kształt chcemy zobaczyć następnego dnia. Na razie skupiamy się na poszukiwaniu miejsca na biwak, a gdy już je znaleźliśmy to rozstawiliśmy pierwsze obozowisko i zapłonęło pierwsze ognisko.
Tradycyjny poranek na biwaku i udaliśmy się zobaczyć Charlottenburg. Niestety wioska z dołu nie prezentuje się tak fajnie jak z lotu ptaka, z dołu nie widać, że zabudowa wsi jest w okręgu.
Ostatnio zmieniony przez IraS 2015-04-07, 09:20, w całości zmieniany 1 raz
Z Charlottenburg udaliśmy się w Przełom Dunaju, tym razem trochę popływać i zobaczyć Przełom z pokładu łodzi. Najpierw jednak nad Dunajem zjedliśmy obiad rybny, bo grzechem by było nie zjeść rybki nad królową europejskich rzek. Wybór padł na Saramure - to taki gulasz rybny, ale już nie pamiętam z jakiej ryby. Potem koło pomnika Decebala wynajęliśmy łódź i popłynęliśmy przełomem do Jaskini Weteranów, do której dostęp jest tylko z wody.
Kolejną jaskinią dostępną tylko z wody była Jaskinia Ponicova, przy wyższym poziomie Dunaju jest zalana wodą więc zamiast wejść do niej to wpłynęliśmy. Potem już droga powrotna do Decebala i spacerek do Monastyru Marconia.
Rano opuściliśmy Rumunię i nowym mostem na Dunaju wjechaliśmy do Widynia w Bułgarii. W mieście zakupiliśmy Lewy, internet i winietę i ruszyliśmy na południe. Naszym celem na ten dzień był Bełogradczik, ale po drodze odwiedziliśmy Jaskinię Magura. Jaskinia jest dosyć duża i po pokonaniu trasy wychodzi się z drugiej strony góry. Na szczęście czekają tam wagoniki, które odwożą zwiedzających z powrotem do wejścia, gdzie zostawia się samochody.
Dotarliśmy do Bełogradczika i znaleźliśmy miejsce na biwak w pobliżu twierdzy. Rozbiliśmy bazy i zrobiliśmy rekonesans po okolicy. Zwiedzanie twierdzy przełożyliśmy na kolejny dzień, gdyż było już dosyć późno.
Przyszłą pora na zorganizowanie opału na wieczorne ognisko. Praca trwała bardzo sprawnie, ale gdy tylko zapłonęło ognisko zaczął padać deszcz. Jakiś czas przetrwaliśmy pod plandeką, żeby usmażyć kiełbaski, potem impreza przeniosła się do namiotu bazy.
Rano przywitała nas niezbyt piękna aura, padał deszcz i wszystko spowiła mgła. Czekaliśmy prawie do południa z nadzieją, że się coś poprawi. W końcu złożyliśmy biwak i nie zważając na brzydką pogodę pojechaliśmy zwiedzać Twierdzę Bełogradczik. Na szczęście przestało padać, ale widoczność była beznadziejna.
Tego dnia na biwak wybraliśmy miejsce o nazwie Bozhiya most. Jest to system jaskiń, pieczar i skalnych mostów. Miejsce bardzo urokliwe a i biwak udało się rozbić 30m od tej atrakcji. Gdy rozbiliśmy obozowisko każdy już w podgrupach zwiedzał okolicę, potem oczywiście ognisko i wspólna kolacja.
Rano udaliśmy się do miasteczka Koprivsztica, które charakteryzuję się bardzo ciekawą architekturą. Postanowiliśmy też zaznać odrobinę luksusu i wynajeliśmy sobie pokoje w pensjonacie. Całe popołudnie chodziliśmy po uliczkach miasteczka i odkrywaliśmy różne zakamarki. Zobaczcie sami jak tam fajnie.
Po opuszczeniu Koprivsticy udaliśmy się wzdłuż Gór Stara Płanina w kierunku Kazanlaka. Pogoda coś nam znowu nie dopisywała, było pochmurnie i deszczowo, ale przynajmniej ciepło. Pierwszym miejscem, które postanowiliśmy zobaczyć tego dnia był Wodospad Sacrum.
Po wycieczce do wodospadu udaliśmy się w kierunku Kazanlaka. Jechaliśmy wzdłuż masywu Starej Płaniny na wschód. Kazanlak słynie różanych pól i produkcji olejków różanych. Niestety było za późno żeby zobaczyć różane pola, bo już róże przekwitły, ale za to mieliśmy pola lawendowe. W pobliżu Kazanlaka jest szczyt Buzludzha, na którym Związek Radziecki zafundował Bułgarom "Pałac Kultury" w kształcie ufo. Wyjechaliśmy na szczyt, lecz obiekt był zamknięty i obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz. W Kaznalaku zwiedziliśmy jeszcze muzeum olejków różanych i wracając z powrotem na zachód rozglądaliśmy się za miejscem na biwak.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum