Dzisiaj w drodze do pracy na liczniku pojawiło się 47000km.
Po świętach trzeba będzie odwiedzić smutnych panów z ASO bo ich czary-mary związane z szarpaniem podczas przełączania na LPG oraz z okresowym gaśnięciem przy lekkim przygazowaniu i odpuszczeniu jakoś nie ustąpiły (może szaman nie użył odpowiedniego zestawu czarów ale ja się nie znam). Dodatkowo na zewnętrznych listwach przyszybowych, gdzie pojawiają się zacieki od niezabezpieczonego aluminiowego rdzenia, pojawiły się wybrzuszenia, które jasno pokazują, że wilgoć wlazła do środka tychże listew. W zeszłym roku zlali mnie zupełnie mówiąc, że jak się coś pojawi to jest gwarancja. Nie potrafili jednak odpowiedzieć co w przypadku jak gwarancja minie- ale to standard (stary i głupi- jeszcze się nie przyzwyczaił do takiego podejścia ). Niby pierdoła ale psuje humor bo to zwykła niedoróba producenta tych listew a jakiś kolo od jakości dostawców po prostu dał ciała.
O fabrycznej instalacji LPG nie wspomnę bo już się żaliłem w odpowiednim wątku; podoba mi się w niej tylko koszt przejechania 1km w porównaniu do beni i to wszystko. Kwestia serwisowania jest znana jej posiadaczom.
Edit 06.04.2015: A wczoraj przyuważyłem, że coś z prawym "parapecikiem" od drzwi pasażera też się zaczyna dziać- podobne "podpuchnięcia" jak na powyższych fotach... Jajca opadają... Takiej pierdoły nie dopilnować...
Ostatnio zmieniony przez piotr. z 2015-04-06, 12:35, w całości zmieniany 1 raz
Parapeciki z wcześniejszego postu wymienione w drzwiach przednich na gwarancji. Poprosiłem o możliwość obejrzenia nowych przed montażem: otwór przez który można się dostać do aluminiowego korodującego elementu jest zalany jakimś czymś gumopodobnym. Po wymianie Pan pokazał mi stare elementy i tam też jest takie zalanie ale obawiam się, że nie za szczelne, skoro ten defekt znany jest już od R19 poprzez Lagunę 1-szej generacji. A teraz u nas...
Jak informowałem w poście dot. wadliwych akumulatorów i mnie dopadł wadliwy akumulator. Przy przebiegu lekko ponad 51200km odmówił współpracy bez żadnych wcześniejszych fochów. Info z serwisu: walnięty aku i wymienili alternator bo jakaś tam wadliwa partia też była. Przeglądając prywatną pocztę otworzyłem posta od kolegi eastcowboy informującego mnie w maju, że są jakieś wadliwe altki. I co? I prorok
Szczęście, że mi to nie "pierdnęło" przed wyjazdem na wakacje lub na wakacjach.
Dodatkowo poprosiłem o sprawdzenie gdzie zwiewa płyn chłodniczy bo dolewałem już ze dwa razy w ciągu tych trzech (prawie) lat użytkowania i do wymiany poszedł na pewno wąż widoczny między silnikiem a akumulatorem z zaworkiem do odpowietrzania (tam mi wcześniej płyn uciekał ale dokręciłem nakrętkę i było OK) oraz wąż (przynajmniej jeden) dochodzący do parownika- też tam jakieś ślady wycieku zostały zauważone. Plus za inicjatywę- brykę miałem odebrać dzisiaj ale sprawdzono kwestię wycieku dokładniej i znaleziono jeszcze jeden słaby punkt.
No to się ciesz jak 4 razy zgłaszałem ubytek płynu i za każdym razem dowiaduje się że poprzez magiczne sposoby o których nie mogą mi powiedzieć stwierdzili szczelność układu
a ja prawie 2 litry dolałem płynu
Odebrałem brykę. Oprócz aku i altka wymieniono osłonę rozrządu (wymuszoną przez inną konstrukcję alternatora), pasek osprzętu, dwa przewody płynu chłodzącego oraz tłumik środkowy (sam tłumik był w porzo, problemem były słynne wieszaki. Ponoć ten ma inne ale nie sprawdzałem)- wszystko na gwarancji.
Aha! I ze dwa-trzy miesiące temu wymieniono jeszcze parapeciki przy drzwiach przednich oraz mieszek dźwigni zmiany biegów bo się skóra ze sztucznej świni przetarła.
Coraz bardziej skłaniam się ku zamianie sterownika od LPG ale to jeszcze chwilę (znaczy kilka miesięcy).
Niedługo po odebraniu bryki po przygodach z aku, 10.07.2015 zauważyliśmy, że coś nam intensywnie kapie pod silnikiem. Zbyt intensywnie jak na klimę. Po otwarciu machy okazało się, że puszcza na zmienianym (o zgrozo) wężyku od płynu chłodzącego. W ciągu 300-400 km pokonanych w tym czasie zgubiłem cały zapas płynu ze zbiorniczka. Dobrze, że miałem kilkadziesiąt metrów do stacji benzynowej gdzie dorwałem litrowy płyn do chłodnic. W poniedziałek brykę odstawiłem ponownie, dzisiaj odebrana. Okazuje się, że przy zakładaniu instalacji LPG pozostawiana jest krótka rurka wychodząca od nagrzewnicy z grodzi i do tego dokładana jest reszta do parownika plus aluminiowy króciec. Przyczyną był cybant (taka jest oficjalna wersja i trzyma się to kupy), który został za mocno skręcony i śruba przeskoczyła po gwincie co spowodowało wyciek jak silnik był nagrzany i ciśnienie w układzie było wyższe. Na razie nie kapie i oby tak pozostało.
Podczas podróży do i z Chorwacji płynu nie ubyło- tu jestem kontent.
W międzyczasie 09.08.2015 podczas powrotu z wakacji pojawiło się na zegarze "take cóś":
13.08.2015 byłem w ASO wkurzony jak jeż poskarżyć się na szarpanie podczas przełączania na LPG oraz na gaśnięcie silnika podczas pracy na gazie. Żeby było śmieszniej to zgasł mi już na parkingu ASO jak się bardziej precyzyjnie ustawiałem między liniami. Wizytę miałem na 13:30, wyszedłem po 17... Wgrano jakiś inny soft do sterownika wtrysku benzyny i wymieniono czarne MEDy na niebieskie (ponoć teraz na takie wymieniają). Niestety, coś nie poszło programowanie wtryskiwaczy do gazu i Panowie będą się dowiadywać w centralach co dalej mają robić. Ponownie założono moje stare wtryski.
Mają dzwonić. To czekam.
Szarpnąłem się też na zmianę miejsca pobierania sygnału z wtryskiwaczy gazowych na wtrysk od benzyny- to do mojego dokładanego komputera samochodowego EKS. Już wcześniej pokazywał mi bzdury: jak jeździliśmy po mieście ew. na obwodnicy trójmiasta to w miarę zużycie LPG się zgadzało ze wskazaniem na dystrybutorze ale jak śmigałem po autostradzie to spalanie malało do 7 litrów z groszem Przypomniałem sobie, że wcześniej coś mi wspominano w ASO, że czarne MEDy mogą się zakłócać. Od razu wskazania wskoczyły na jakieś kosmiczne 19 litrów średniego zużycia. Uruchomiłem ponownie kalibrację i trzeba te kilkadziesiąt literków wyjeździć.
Wysłuchałem też, że podczas naciskania na pedał hamulca zaczynają piszczeć hamulce w tylnym lewym bębnie (podczas postoju ale bez "ręcznego", bo te same szczęki są używane również do hamulca zasadniczego). Jak będzie zabawa ze zmianą wtrysków LPG to i o pogrzebanie w hamulcach poproszę o interwencję.
Ostatnio zmieniony przez piotr. z 2015-08-16, 20:57, w całości zmieniany 2 razy
Po zmianie miejsca poboru sygnału i ponownym skalibrowaniu komputerka różnica między tym co weszło do butli a tym co pokazał komputer to 0,2 litra. To rozumiem!
Wskazania chwilowego spalania też nie skaczą jak głupie między 7 a 12 litrów tylko są bardziej stabilne- tak jak obserwowałem w innych samochodach wyposażonych w ten luksus.
Po wymianie wtryskiwaczy na niebieskie ruszanie z niższych obrotów stało się bardziej płynne, nie ma też takiego efektu braku reakcji na gaz, jakby turbo dziury, przy początku wciskania gazu. Ogólnie kultura pracy się poprawiła ale szarpanie jak było tak jest. Przynajmniej nie gaśnie w najmniej oczekiwanych momentach.
Popróbuję jeszcze pokopać się z koniem w kwestii momentu załączania, a nuż uda się sprzedać dobrze kopniaka RP.
W związku z tak dużą butlą odczuwać efekt resztki gazu w butli ?
ja czuje wyraźnie że mam mniej mocy pod butem na ostatnich litrach
No i to szarpanie przy 1 , jakby dziura w przyspieszaniu ....
Czy w związku z większą butlą zmieniło się coś w zachowaniu auta .
W końcu to pewnie z 50-70 kg więcej .
Jak wygląda mocowanie . Wiercono nowe otwory w podłodze czy użyli starych
Ostatnio zmieniony przez Karenzo 2015-09-01, 00:31, w całości zmieniany 1 raz
W związku z tak dużą butlą odczuwać efekt resztki gazu w butli ?
ja czuje wyraźnie że mam mniej mocy pod butem na ostatnich litrach
Nie mam takiego efektu, jak ciśnienie jest zbyt małe to następuje gładkie przełączenie na benzynę z brzęczykiem. Miałem taki efekt przy poprzedniej instalacji 2-generacji.
Karenzo napisał/a:
Czy w związku z większą butlą zmieniło się coś w zachowaniu auta .
W końcu to pewnie z 50-70 kg więcej .
Jak wygląda mocowanie . Wiercono nowe otwory w podłodze czy użyli starych
Nie zauważyłem zmian ale nie jestem typem rajdowca. Jeżdżę w miarę dynamicznie ale pewnie wg tego kolegi od słynnej lodówki to kapelusznik jestem bo staram się przewidywać co się może wydarzyć na drodze.
Stelaż zamocowano do otworów wykonanych do mniejszej butli.
12.10.2015 odbyłem trzeci przegląd gwarancyjny, alles in ordnung. Co ciekawe (nie spodziewałem się takiego wyniku) klocki posiadają jeszcze 8mm okładzin a oryginalnie jest 10mm. Niestety, wyskoczyłem z prawie 70PLN za filterek gazu ponieważ zakupiony z Certools ma wysokość o 0,6mm większą od oryginału i nie wlazł (ponoć, nie było mnie przy tym ale zobaczę następnym razem jak będę sam wymieniał; teraz nie miałem ani okazji ani czasu) więc przestrzegam profilaktycznie. Oryginał ma 21,4mm wysokości a zamiennik 22mm. Widać na zdjęciu.
A 22.10.2015 na liczniku zagościła na krótko taka kombinacja cyferek:
Z gazem bez zmian, czyli mi nie pasuje, mam jeszcze przedłużoną gwarancję ale muszę zobaczyć czy będę się mógł z niej wymiksować i odzyskać te 500 PLNów bo chyba nie chcę już więcej mieć do czynienia z ASO.
A na razie to "tylko, panie, lać i jeździć" i oby jak najdłużej bez awarii czego i Wam życzę.
Aha! I jeszcze spalanie w okolicach tych 60.000 km przebiegu. Średnio (miasto, poza miastem, autostrady, jakieś niezauważone przełączania na benzynę i jazda na niej) wychodzi na setkę 10,1 litrów LPG i 0,64 litra noPb ze średnim kosztem 3,30 +23,01=26,31PLN/100km (paliwo kupowane w PL jak i za granicami z różnymi wahaniami cen). Koszt zbliżony do dwulitrowej Nubiry (10,74 LPG/100km) ale aerodynamika szafy gdańskiej nie pomaga.
Ostatnio zmieniony przez piotr. z 2015-10-27, 20:56, w całości zmieniany 2 razy
Co do tej gwarancji np na instalację to o ile dobrze pamiętam jest na max 36 miesięcy i nie ma znaczenia że na auto jest np 5 lat. I jeśli tak jest zapisane to na serwis (regulacje wymiany filtrów itd można śmiało jechać do serwisu zajmującego się instalacjami landi)
I długiej bez awaryjnej jazdy życzę.
Ostatnio zmieniony przez SilverTM 2015-10-27, 21:11, w całości zmieniany 1 raz
Nie wiem tylko (bo jakoś nie mam teraz weny na czytanie tej gwarancji) czy RP nie będzie strzelać z przysłowiowej doopy, że gwara na silnik robi pa-pa jeśli się u nich instalki LPG nie serwisuje (to chyba przesadzone słowo jak na to co ASO może zrobić z tą instalką, czyli nic, a filtry to sobie sam mogę wymienić i szczelność skontrolować). Zobaczę.
Ostatnio zmieniony przez piotr. z 2016-01-08, 08:36, w całości zmieniany 1 raz
Jakoś we środę lub czwartek na koniec 2015 roku zerknąłem pod machę i rzuciłem okiem na poziom płynu chłodniczego... Znowu na minimum... Szlag! Wykombinowałem, że lepiej będzie zastąpić ten sztukowany fabrycznie wąż na jeden przewód a przy okazji wykonać czyszczenie tylnych hamulców, które już zaczynały popiskiwać (cena podczas przeglądu w ASO to skromne 187 PLNów). Wizyta w niedalekim warsztacie odbyła się 04.01 ale panowie nie posiadali takiego węża i skierowali do gazowników. Niech będzie. Podjechałem do jednego ale poprosił aby przyjechać następnego dnia bo po czterech dniach wolnego klientów był sporo i nie mieli by za bardzo czasu zająć się moją usterką. Zaproponowałem czwartek, pan przyklasnął i w okolicach 9:00 pojawiłem się w warsztacie. "Naprawa" trwała 5 minut z demontażem i montażem obudowy filtra powietrza. Okazało się, że opaska założona w ASO (kochane ASO... Nie da o sobie zapomnieć) nie była w ogóle skręcona i trzeba było wykonać około 8 (!) obrotów śrubą aby cybant został prawidłowo zaciśnięty... Jak porównałem z cybantem na drugim przewodzie od parownika to teraz ściągnięty był tak samo i dam sobie łeb uciąć, że ten, który popuszczał, nie był tak skręcony. W głowie mi się nie mieści, że można spieprzyć taką prostą rzecz tym bardziej, że przyjechałem z reklamacją dokładnie na tę usługę kilka dni przed wyjazdem do Chorwacji (o czym wspominam w którymś z postów powyżej). Trzeba chyba dysponować takimi samymi zdolnościami jak do przypalenia wody...
Poza tym zwróciłem uwagę, że czarne wtryski, które mi wsadzono zamiast niebieskich pracują bardzo głośno- siedząc w kabinie ma się wrażenie jakby uszczelka pod kolektorem wydechowym nie istniała.
Oczywiście standardowa czkawka na LPG jak temperatura spadnie poniżej -10 stopni- nie włączy się gaz i koniec. Trzeba nagrzać dobrze silnik przez kilka kilometrów a następnie wyłączyć go i odpalić ponownie bo inaczej sterownik nie pozwoli na jazdę na LPG. Kolejnym krokiem będzie dołożenie dwóch czy trzech brakujących kabelków sygnałowych i zmiana sterownika od gazu. Jego plusem jest ciągnięcie sygnałów przez CAN z mapy wtrysków sterownika silnika i brak zabawy z dopieszczeniem czasów wtrysku LPG ale potężnym minusem blokada na korekty niektórych ustawień mających wpływ na komfort użytkowania instalacji.
A tak to reszta działa jak powinna. Nalatane prawie 63800km.
Hmmm... Dzisiaj żona zauważyła, ze jakiś miły osobnik przytarł nam prawe tylne nadkole tylko cholera wie kiedy- czy wczoraj czy dzisiaj. Bryka zasyfiona po ostatnich śniegach więc świecenie latarką a'la smartfon nie pozwoliło jednoznacznie stwierdzić czy rysy sięgają do gołej blachy ale raczej nie; za białe to jest. A żeby go szkorbut dopadł... Kilka stówek poleci chyba że z AC zrobię.
Z innych upierdliwości to pojawił się problem z przełączaniem na LPG- trzeba mieć mocne 2 cegły na wskaźniku temperatury płynu bo inaczej to się na LPG nie przełączy i koniec! Tylko jeszcze nie wiem co jest przyczyną- czy zawiesza się trzpień w reduktorze czy też czujnik temperatury gazu klęka.
Dzisiaj licznik pokazał zestaw szóstek:
Jak na razie LPG jeszcze nie żyje i drugi bak wyjeździłem na noPb. Po policzeniu (z licznika i tankowania) wyszło mi 7,83l/100km; nieźle ale na LPG przelatałbym około 920km zamiast 465km, czyli dwa razy więcej.
_________________
Ostatnio zmieniony przez piotr. z 2016-03-06, 21:37, w całości zmieniany 1 raz
Nazbierało się troszkę od ostatniego wpisu. Tak więc po kolei.
W dniu wyjazdu na wakacje, w sobotę około 16 zachciało mi się wymyć furę. Próba odkręcenia anteny spełzła na niczym więc chciałem postawić antenę bardziej pionowo co spowodowało wysunięcie się kołka pozycjonującego z otworu w dachu i przeciekanie do wnętrza podczas przejazdu przez tunel myjni. Po zdemontowaniu anteny (ale się nakląłem przy tym!) okazało się, że korozja wewnątrz była już od dawna. Ponieważ nie znalazłem żadnej anteny uniwersalnej więc na wakacje pojechaliśmy bez anteny z otworami w dachu zaklejonymi gustowną czarną taśmą. Antenę reklamowałem i rozpatrzono reklamację pozytywnie ale nie wróżę jej długie przyszłości widząc jakie rozwiązanie zastosowano.
Poniżej linki do fot (zdjęć nie wstawiam dopóki nie znajdę czegoś zamiast Picasy, którą Google raczyło ubić).
Obecnie bryka jest w lakierni ponieważ wszystkie trzy wykwity zostały zakwalifikowane do naprawy gwarancyjnej.
W następną sobotę ciapa jedzie na przegląd gwarancyjny i z ciekawostek to zauważyłem dwukrotnie podczas różnych jazd, że wskazówka prędkościomierza opadła nagle o jakieś 20 km/h na skali i powróciła do poprzednich wskazań. Nie wiem czy wskazówa nie tańczy sobie częściej bo bardziej skupiam się na tym co jest na ulicy a na nie na prędkościomierzu bo jeżdżę na słuch (pi razy oko wiem jakie mam obroty silnika i jaką mam prędkość przy tych obrotach).
Sterownik oczywiście wk...rwia i tylko problem z dołożeniem konektorów do fabrycznej wtyczki (a właściwie jej demontażu) powstrzymuje mnie przed zmianą sterownika.
z tymi skokami prędkościomierz też mam ale to podobno winna czujnika na skrzyni biegów
trzeba bo przeczyścić chyba
rdzy na przetłoczeniach od foteli nie mam bo wykleiłem je pianką wyciszającą
A na przegląd po co jedziesz do gwarancji ci raczej nie potrzebny ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum