Czy ktoś z szanownych kolegów miał w swoim motoryzacyjnym życiu przypadek potwierdzający zwiększone prawdopodobieństwo uszkodzenia opon wynikające z ich "starzenia się"?
Właśnie odkryłem, że "zimówki" w moim prywatnym samochodzie są dość ... leciwe (delikatnie mówiąc). Żeby nie najeść się specjalnie obciachu powiem tylko, że okazały się starsze niż sam samochód który na nich jeździ (a ten skończył w bieżącym roku lat 14). Przyjrzałem się im dokładnie i nie widzę zewnętrznych oznak "starości". Żadnego pękania, odbarwień, zniekształceń czy łuszczenia się. No i zastanawiam się nad zasadnością wyrzucenia ich do kosza - mają naprawdę niezły bieżnik i niewielki przebieg (przynajmniej od kiedy ja ich używam).
Pytanie praktyczne - głoszone przez "gumiarzy" poglądy że opony trzeba wyrzucać max po 10 latach od daty produkcji to mądrości mające faktyczne uzasadnienie, czy tylko zabieg marketingowy? Jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii?
Ja miałem przyjemność niedawno jechać autem kupionym za grosze, na którym były założone opony z dopiskiem części NRD w której zostały zrobione. Kolega wymienił je od razu bo ciężko było znaleźć na nich miejsce które nie było popękane czy tam sparciałe. Jednak jeśli nie ma nigdzie pęknięć czy tam guma nie jest sparciała to można normalnie jeździć ( słowa od wulkanizatora który zajmuje się klasykami ). Oczywiście mowa o normalnej jeździe a nie o rajdach :)
Gdzieś czytałem o twardnięciu mieszanki zimowej ze starości. Jeśli to prawda, to zyskujemy pseudoletnie z zimowym częściowo zużytym bieżnikiem. Czy to dobre rozwiązanie?
Ja nie mam pojęcia. W Jaszczembiu mam Nawigatory (praca-dom po asfalcie na drogach krajowych I kolejności odśnieżania), w Wampirze AT Godrich (M/S)
Ja myślę, że to trochę bezcelowa dyskusja... Jak ktoś trzyma samochód na zimówkach przez 4 miesiące w roku i parkuje w garażu to jedno, a jak inny samochód stoi na letnich pod chmurką przez 8 miesięcy, to drugie.
14 lat to trochę dużo, po autostradzie chyba bałbym się jeździć szybciej niż 80kmh:D Ale "raz na tydzień do kościoła w niedzielę" to można sobie i na takich pewnie śmigać...
Na moim rowerze całkiem drogie opony z kevlarowym poszyciem zaczęły parcieć po dwóch latach jeżdżenia, pewnie z powodu jeżdżenia na nich w zimie. Dla mnie to idealny dowód na to, że wiele zależy od traktowania, a nie tylko od opony...
Marka: Dacia, Skoda
Model: Duster Ph II 4x4, Superb II
Silnik: 1,6, LPG, 2,0 TDI
Rocznik: 2015, 2012
Wersja: Laureate
Dołączył: 12 Lip 2015 Posty: 97 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-11-16, 20:46
Poprzedni samochód sprzedałem z 11 letnimi oponami zimowymi kleber - gość co kupował pewnie jeszcze jeden sezon na nich zrobi. Jednak kiedy stuknęło im 7 lat zauważyłem wyraźne pogorszenie jazdy w trudnych warunkach - błoto, śnieg - dłuższe droga hamowania, częstsze włączanie się abs, częste ślizganie się przy ruszaniu. Ostatnie 4 sezony jeździłem bardzo ostrożnie właśnie ze względu na wiek tych opon.
W tym roku żonie wyskoczył bąbel na 10-letniej Michelin na lato.
Rozmawiałem kiedyś z jednym taksówkarzem w Krakowie i też wspominał że dziwnym trafem jak kupił nowe opony to przez pierwsze lata nawet kapcia nie złapał, a jak opona jest starsza to co chwile jakiś gwóźdź etc. Także może coś w tym wieku może być.
Marka: g..o wort
Model: Tourneo Grand Connect
Silnik: 1.5
Rocznik: 2016
Dołączył: 15 Cze 2014 Posty: 1073 Skąd: okolice Krakowa
Wysłany: 2015-11-16, 23:41
Scyzor napisał/a:
Czy ktoś z szanownych kolegów miał w swoim motoryzacyjnym życiu przypadek potwierdzający zwiększone prawdopodobieństwo uszkodzenia opon wynikające z ich "starzenia się"?
Ja miałem, ale nie na zimówkach. Kupiłem używane auto w którym zapas był prawie nigdy nie używany od nowości samochodu. Po zużyciu przedniej pary opon postanowiłem dokupić używaną taką samą jak zapasowa (rocznik, typ i bieżnik zbliżone) i jeździć na nich. Tydzień po założeniu w oponie pękła boczna ścianka, tak że nie dało się jej już naprawić. Myślałem że to przypadek i znów kupiłem taką samą używaną opnę. Pękła już przy jej pompowaniu po założeniu na felgę, więc nawet wtedy za nią nie zapłaciłem. Uznałem że szkoda czasu i pieniędzy żeby babrać się w takie śmieci i kupiłem nowe opony na których jeżdżę do dziś bez przebicia nawet. W ten sposób wyleczyłem się raz na zawsze ze starych opon.
Ja bym kupił nowe. Bez zastanawiania się. Od tego zależy nie tylko twoje życie ale też innych.
Pewne rzeczy w samochodzie MUSZĄ być dobre i sprawne: opony, hamulce, światła, układ kierowniczy.
Marka: FIAT
Model: Doblo
Silnik: 1.4 FIRE
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 2127 Skąd: Lublin
Wysłany: 2015-11-17, 08:44
To jakbyś używał 15 letniej prezerwatywy. Miłej zabawy.
_________________ MCV RED ROOSTER 2007 1.6 MPI+LPG, 87 km, 7 os.113 000 km
MCV SILVER BULLET 2012 1.6 MPI+fabryczny LPG, 84 km, 7 os. 104 000 km
FIAT DOBLO RED SKIN 2017 1.4, LPG Tartarini 95 KM, 7 os., 150 000 km
DUSTER PRESTIGE SNOW WHITE 1.0+LPG 60 000 km
Pytanie praktyczne - głoszone przez "gumiarzy" poglądy że opony trzeba wyrzucać max po 10 latach od daty produkcji to mądrości mające faktyczne uzasadnienie, czy tylko zabieg marketingowy
To nie jest marketing ale życie. Opony na śmietnik obojętnie jakie.
Założyłem opony sportowe, w których bieżnik miał 10% zużycia 235/50R13 auto RWD (tył napęd) z czystą premedytacją z mojej strony i zostały przetestowane na Torze w Poznaniu. To była totalna porażka bo na mokrym nie byłem w stanie normalnie ruszyć. Mnie nie zależało na wyniku tylko na testach klasyka zbudowanego do sportu (silnik, skrzynia, zawieszenie).
Ze swej strony nie polecam opon starszych niż 5 lat pod warunkiem, że były odpowiednio leżakowane.
Zimówki najlepiej nowe.
Cóż, dzięki za opinie.
W gruncie rzeczy potwierdzacie tylko moje przypuszczenia i przekonania. Wahałem się wyłącznie z uwagi na fakt, że samochód, o którym mowa, eksploatowany jest na tyle rzadko, że np. w ubiegłym roku nawet nie zdążyłem rzeczonych zimówek przywdziać zanim sezon zimowy się skończył. Zdecydowaną większość swojego życia spędza w garażu, co w praktyce oznacza, że i w tym roku nowe ogumienie może nawet nie posmakować śniegu.
No, ale jak to zostało już wcześniej powiedziane - na niektórych rzeczach, szczególnie tych mających wpływ na bezpieczeństwo - nie powinno się oszczędzać.
Jak byłem we wojsku (batalion rezerwy, sprzęt w koszarach, ludzie w cywilu a obsada 10% etatowego stanu), to garażowane nie używane auta miały i tak 2x w roku przejścia wiosenne i przejścia jesienne - wymiana oleju itp. a w garażu stały na kołkach dosłownie - pod każdą osią 2 kołki ucięte na wymiar tak, że opony tylko dotykały ziemi. W razie "W" wystarczyło odpalić i delikatnie ruszyć, auto spadło z kołków i pojechało. A opony się nie niszczyły pod ciężarem. Polecam patent.
Jak byłem we wojsku (batalion rezerwy, sprzęt w koszarach, ludzie w cywilu a obsada 10% etatowego stanu), to garażowane nie używane auta miały i tak 2x w roku przejścia wiosenne i przejścia jesienne - wymiana oleju itp. a w garażu stały na kołkach dosłownie - pod każdą osią 2 kołki ucięte na wymiar tak, że opony tylko dotykały ziemi. W razie "W" wystarczyło odpalić i delikatnie ruszyć, auto spadło z kołków i pojechało. A opony się nie niszczyły pod ciężarem. Polecam patent.
W starej instrukcji do Skody był rysunek zimowego garażowania auta - postawione na klockach/kozłach i bez kół, tak aby zachować kształt opony
Marka: Dacia
Model: Duster 4x4
Silnik: 1.6 16V
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate
Dołączył: 23 Sie 2011 Posty: 239 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-12-08, 10:00
Dzisiejsze wojsko nie musi dbać o opony, w razie "W" zabierze nasze DD na takich oponach, na jakich kto ma.
A ze starej zimówki to można sobie zrobić rzeźbę ogrodową...
Kolega by się zdziwił jak to w wojsku wygląda .
Miałem przyjemność pracować z takim wojskowym logistykiem który nakreślił mi obraz nędzy i rozpaczy .
Tylko lotnictwo mamy logistycznie w miarę dobrze zaopatrzone .
Największy problem to przestarzałość konstrukcji , brak PL przemysłu oraz niespójność katalogów z rzeczywistością .
Katalog części to właściwie tylko poradnik jak coś powinno wyglądać .
Im te samochody cywilne do niczego nie są potrzebne , w razie wojny i tak połowa sprzętu nie będzie działać .
szkoda że już nie ma poboru , to wybili by niektórym takie gadki z głowy .
Wojska jest w takiej samej ruinie jak wszystkie państwowe instytucje .
Co 4 lata jest zamiana na stołkach , zmieniają się dostawcy .
Zamiast unifikować części aby pasowały do całej gamy pojazdów my co 2-3 lata kupujemy od innego kraju całkowicie inne konstrukcje .
Jedyny udany zakup po 89 polskiej armii to F16 bo kupiono ich większą ilość razem z całym systemem logistycznym .
Jak nie umiemy utrzymać swojego przemysłu to musimy kupować chociaż od jednego kraju .
Z drugiej strony strony nasz rodzimy przemysł to tragedia pod względem standardu jakości .
Mowa oczywiście o tym który istniał przed 25 latami wolności . Teraz nie ma tego problemu , bo nie istnieje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum