Tylko że z tych 9 osób proponowana zmiana przepisów dotyczyła by tylko najwyżej 1:
"...1 osoba straciła życie (a 22 zostały ranne) w wyniku "nieostrożnego wejścia na jezdnię przed jadący pojazd". Pięciu przechodniów zginęło (13 rannych) w wyniku przekraczania jezdni w niedozwolonym miejscu, a troje na przejściach - w wyniku wejścia na jezdnię przy zapalonym czerwonym świetle...."
przepisy nie zmieniają warunków przejścia na czerwonym świetle czy poza wyznaczonymi miejscami.
_________________ Duster 4x4 1.6 średnia z już ponad 180000 km ;)
Focus 1.6 TDCI średnia z ponad 125kkm
Ostatnio zmieniony przez damiaszek 2020-02-06, 14:00, w całości zmieniany 1 raz
Cytat z artykułu
" Mówiąc inaczej - chociaż piesi odpowiadali zaledwie za 6 proc. ubiegłorocznych wypadków, zdarzenia te wygenerowały aż 1/4 wszystkich ofiar śmiertelnych."
Dla mnie sprawa wygląda tak i to nie tylko jeżeli chodzi o ten artykuł ale całościowo:
Nie ma większego zagrożenia dla pieszych niż oni sami i używanie słowa pierwszeństwo tylko tę sytuację pogorszy gdyż znaczna część pieszych to kretyni/debile nie rozumiejący podstawowych zasad zachowania się na drodze i w jej sąsiedztwie.
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszym - 8 osób (z tych 8 osób gdyby wszyscy kierowcy mieli kamerki zrobiło by się pewnie 4)
Nie - potrącenie na _przejściu_ lub w strefie zamieszkania (bo tym jest "nieustąpienie pierwszeństwa pieszym") zawsze jest winą kierowcy, bo ma jechać tak, żeby uniknąć wypadku nawet gdy pieszy wyjdzie zza przeszkody ograniczającej widoczność.
Zasada jest prosta: "Nie widzę - nie jadę szybciej niż mogę zareagować" - i obowiązuje zawsze, nie tylko przy przejściu i wobec pieszych.
Nie będę się z Tobą kłócił, ale nie zawsze tak jest gdyż spora część tzw. "nieustąpienie pierwszeństwa pieszym" nim jest tylko z powodu że Policji jest tak najłatwiej i tak jak napisałem gdyby wszyscy kierowcy mieli kamerki zrobiło by się pewnie dużo mniej bo okazało by się że owszem pieszy był na przejściu, tylko że na nie wtargnął. Jak wyglądał by ruch uliczny gdyby przy każdym przejściu obok którego chodzą ludzie po chodniku każdy kierowca zwalniał do prędkości pieszego czy zatrzymywał się bo przecież jakiś idiota może nagle skręcić i wejść na przejście.
Próby zmian przepisów są tylko potwierdzeniem dla mnie tego że duża część pieszych jest idiotami ponieważ nie potrafią się dostosować do ruchu uliczno - chodnikowego i poprawia się to zrzucaniem winy na kierowców.
...
Zasada jest prosta: "Nie widzę - nie jadę szybciej niż mogę zareagować" - i obowiązuje zawsze, nie tylko przy przejściu i wobec pieszych.
Zasada generalnie słuszna, ALE jak wszelkie zasady( w tym o ruchu drogowym) powinna godzić sprzeczne wartości - z jednej strony RUCH, a z drugiej BEZPIECZEŃSTWO. Albo jedziemy i stwarzamy zawsze jakieś zagrożenie (np. urwie się nam koło), albo wszyscy stoimy i jesteśmy w 100% bezpieczni. Wypośrodkowanie i pogodzone w/w wartości jest kluczem do dobrego prawodawstwa w tym zakresie. Pytanie czy zdjęcie całkowitej odpowiedzialności z pieszych jest dobrym posunięciem – czy rzeczywiście zmniejszy ilość wypadków i usprawni ruch?
Na narysowanym przeze mnie (często zakorkowanym) przejściu dla pieszych byłam kiedyś świadkiem (uczestnikiem) takiej oto sytuacji. Ja stałam w korku przed przejściem dla pieszych, a 3m przede mną (zasłaniając przejście) stał autobus (niedaleko ma przystanek). Z przystanku grupka zajętych sobą nastolatków żwawo wkroczyła na przejście (do połowy zasłonięte przez autobus) nie zwracając w ogóle uwagi (nie przewidując nawet), że właśnie z przeciwnego kierunku nadjeżdża furgonetka - która ja dobrze widziałam. Obtrąbiłam ich – przestraszeni zatrzymali mi się przed maską i ... popukali w czoło - w tym czasie samochód z przeciwka już przejechał i myślę, że nawet go nie zauważyli bo odchodząc ciągle coś wymachiwali w moim kierunku :)
Czy samochody jadące z przeciwka powinny zwolnić prawie do zera przed tak zasłoniętym przejściem ? Tak – zgodnie w/w z zasadą – tak, bo w razie wypadku byłaby tu jego wina, ale czy to realne? Zamiast korka w jedną stronę byłyby dwa – w obie. Na przejściu pojawiają się piesi raz na pół godziny (praktycznie tylko jak przyjedzie autobus), a każdy kierowca nie widząc przejścia – zgodnie z zasadą - powinien sie tam „prawie” zatrzymać. Myślę, że jakiś minimalny wymóg współodpowiedzialności pieszych za własne bezpieczeństwo jak i płynność ruchu (sami pewnie też są, lub będą kierowcami) nie jest wygórowanym postulatem „roszczeniowych kierowców”.
Koleżanka widzę podobnie to odbiera jak ja co mnie cieszy że nie jestem sam w swoich przemyśleniach. Robienie przystanków przy przejściach lub przejść obok przystanków to nieumyślna próba zabójstwa i powinno być karane moim zdaniem bo zawsze jest jakieś inne rozwiązanie.
Robienie przystanków przy przejściach lub przejść obok przystanków to nieumyślna próba zabójstwa i powinno być karane moim zdaniem bo zawsze jest jakieś inne rozwiązanie.
Jasne, człowiek po opuszczeniu autobusu powinien przejść 100 metrów, ukłonić się w pas państwu w automobilach i dopiero pomyśleć jak przedostać się na drugą stronę jezdni.
Jasne, człowiek po opuszczeniu autobusu powinien przejść 100 metrów, ukłonić się w pas państwu w automobilach i dopiero pomyśleć jak przedostać się na drugą stronę jezdni.
Nie no gdzie tam, wpierdolić się pod samochód bo to takie nowoczesne i modne jest Taki jest Twój świat.
(Nie, oczywiście nie zawsze i wszędzie - ale w mieście zwykle tak, jako dodatkowy bonus do zwiększonego bezpieczeństwa).
Black Dusty napisał/a:
Nie będę się z Tobą kłócił
Nie ma o co - te przepisy i tak w końcu wejdą u nas w życie, i tak jak w reszcie cywilizowanego świata nie spowodują megakorka, bo te i tak już są, nie przez pieszych, a z powodu nadmiernej liczby samochodów.
I tak jak w przypadku zakazu palenia (to już 10 lat, alleluja!) czarnowidze pojojczą, pojojczą, a i tak zostaną zmuszeni do zastosowania się, z pożytkiem dla wszystkich, łącznie z nimi samymi [:
Nie no gdzie tam, wpierdolić się pod samochód bo to takie nowoczesne i modne jest Taki jest Twój świat.
Kolego a co wspólnego ma moda z prawem? Ustawa prd Art 18 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
Przepis dotyczy co prawda zachowania wobec kierującego autobusem, nie pieszych, ale w sytuacji gdy dojdzie do wypadku, argumentacja strony przeciwnej (pieszego) oprze się własnie na tym zapisie. Kierujący miał obowiązek zwolnić, a nawet się zatrzymać.
Kolejny przepis z tej ustawy . Art 26 pkt 6. Kierujący pojazdem jest obowiązany zachować szczególną ostrożność przy przejeżdżaniu obok oznaczonego przystanku tramwajowego nieznajdującego się przy chodniku. Jeżeli przystanek nie jest wyposażony w wysepkę dla pasażerów, a na przystanek wjeżdża tramwaj lub stoi na nim, kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w takim miejscu i na taki czas, aby zapewnić pieszemu swobodne dojście do tramwaju lub na chodnik. Przepisy te stosuje się odpowiednio przy ruchu innych pojazdów komunikacji publicznej.
Tu wprawdzie mowa jest o przystanku nie znajdującym się przy chodniku, ale także i tutaj można użyć powyższego argumentu, tym bardziej że przepis mówi także o innych pojazdach komunikacji publicznej.
Możesz więc sobie psioczyć na nieprecyzyjne przepisy, na brak logiki w oznakowaniu i usytuowaniu przystanków oraz przejść, ale jeśli zdarzy Ci się kogoś potrącić w takim miejscu, to istnieje ryzyko, że swój świat będziesz oglądał zza krat...
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
... te przepisy i tak w końcu wejdą u nas w życie, i tak jak w reszcie cywilizowanego świata ....
Ale co do tego nie ma sporu - to tam działa i u nas też będzie, ale tam to był proces (lata edukacji życiowej w warunkach zwiększającego się ruchu). U nas boję się o koszty społeczne - ile set, a może tysięcy osób zginie, trafi do szpitali czy wiezienia zanim wyrobimy sobie nawyk odpowiedzialnego korzystania z ulic, dróg czy przejść. Można to zrzucić na "darwinizm społeczny" - ci co się nie dostosują po prostu znikną. Wydaje mi się, że lepiej by było w okresie przejściowym jednak nie zdejmować pełnej odpowiedzialności z pieszych - dla ich dobra :)
Jasne, człowiek po opuszczeniu autobusu powinien przejść 100 metrów, ukłonić się w pas państwu w automobilach i dopiero pomyśleć jak przedostać się na drugą stronę jezdni.
Nie no gdzie tam, wpierdolić się pod samochód bo to takie nowoczesne i modne jest Taki jest Twój świat.
Bądźmy staromodni: po co nam ABS, kamery, systemy, radary ESP i inne cuda-wianki, skoro cały czas po prostu powinno być takie prawo, że jak samochód rozjedzie pieszego, to jego rodzina oddaje za blacharza
(a tak na poważnie: proponuję czasem, nawet jeśli nie fizycznie, to choćby teoretycznie wydostać się zza kółka i stanąć po przeciwnej stronie)
maugu napisał/a:
Ale co do tego nie ma sporu - to tam działa i u nas też będzie, ale tam to był proces (lata edukacji życiowej w warunkach zwiększającego się ruchu). U nas boję się o koszty społeczne - ile set, a może tysięcy osób zginie, trafi do szpitali czy wiezienia zanim wyrobimy sobie nawyk odpowiedzialnego korzystania z ulic, dróg czy przejść.
Sęk w tym, że podawane przez P.T. Dyskutantów kontr-przykłady nie odnoszą się do projektu zmian, lecz do stanu obowiązującego już od lat.
A mnie się wydaje, że jeśli kierowca nie kuma czym jest przystanek (i jakie ma obowiązki) i czym jest przejście dla pieszych (i jakie wiążą się powinności przy zbliżaniu się do "zebry"), to powinien kluczyki zawiesić na kołku i pojechać autobusem, bo to już naprawdę nie są żarty.
(I tak, później dokładnie w taki sposób tłumaczą się przed sądami -- a sądy cały czas im tłumaczą, że:
- nie można się zdziwić, że pieszy jest na przejściu dla pieszych,
- szczególna ostrożność oznacza to, co oznacza,
- w razie "W" jest tzw. zasada ograniczonego zaufania,
- pieszy jako niechroniony (fizycznie) uczestnik ruchu drogowego powinien podlegać szczególnej ochronie prawnej.)
Ostatnio zmieniony przez defunk 2020-02-07, 14:01, w całości zmieniany 1 raz
U nas też jest, cały czas - a że baza infrastrukturalna już w zasadzie dotarła w rejony cywilizowane, to teraz nadszedł właśnie czas na nadbudowę społeczną. I to, że "tam" trwało to 50 lat wcale nie oznacza, że "tu" też tyle musi.
(Z moich obserwacji na drogach wynika, że już sama zapowiedź zmian oraz dyskusje o nich trochę zmieniły - i bardzo dobrze).
(a tak na poważnie: proponuję czasem, nawet jeśli nie fizycznie, to choćby teoretycznie wydostać się zza kółka i stanąć po przeciwnej stronie)
Jestem kierowcą , który często jest także pieszym . Jak jadę swoją torpedą , to klnę czasem na pieszych . Gdy chce przejść przez jezdnię ( zawsze w dozwolonym miejscu ) to psioczę na auta . bez rozpisywania się - staram się - postępować w obu sytuacjach zdroworozsądkowo - zwalniam przed przejściami i wieczorami wypatruje ludzi w ciemnych ubraniach , nie włażę na przejście bez pewności , że nikt mnie nie rozjedzie . tak na marginesie - częściej jestem przepuszczany na pasach podczas spacerów z psem , kierowcy chyba nie chcą zabijać sympatycznie wyglądającego czworonoga o bardzo nietypowej urodzie .
Art 26 pkt 6. Kierujący pojazdem jest obowiązany zachować szczególną ostrożność przy przejeżdżaniu obok oznaczonego przystanku tramwajowego nieznajdującego się przy chodniku.
Ten przepis akurat odnosi się nie do przejścia przy chodniku, ale do sytuacji, gdy piesi wsiadając do tramwaju muszą przejść przez część jezdni. W takiej sytuacji jest oczywiste, że piesi muszą mieć pierwszeństwo, a samochody muszą się zatrzymać, aby umożliwić im skorzystanie z tramwaju.
Pozostaje natomiast pytanie, w jakiej odległości od przystanku powinno być przejście, żeby zachować wymogi bezpieczeństwa. I wydaje mi się, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć bez wizji lokalnej. Stojący na przystanku autobus może skutecznie zasłaniać przejście znajdujące się bezpośrednio za nim, tak że ani kierowcy, ani piesi nie będą się widzieć, więc może być zasadne odsunięcie go o 10-20 m.
A z drugiej strony są miejsca takie, jak w Gliwicach na Pszczyńskiej, gdzie przystanek jest naprzeciwko ZUSu, przejście z piękną wysepką jakieś 40m dalej. A ludzie potrafią wyjść z budynku ZUSu prosto pod samochód (nie przez przejście), bo im się spieszy na autobus.
Dlatego boję się całkowitego zdjęcia odpowiedzialności z pieszych. Dla ich własnego bezpieczeństwa powinni mieć jak automat wyrobiony odruch "obejrzeć się w lewo, w prawo, jeszcze raz w lewo i dopiero wtedy przechodzić".
staram się - postępować w obu sytuacjach zdroworozsądkowo - zwalniam przed przejściami i wieczorami wypatruje ludzi w ciemnych ubraniach
Ja mam kilka takich zasad, których trzymam się od lat:
- mijam dzieci na chodniku -- noga wcześniej z gazu i nad hamulec, bo nigdy nie wiem czy im piłka nie wyskoczy, a one za piłką;
- dojeżdżam do przejścia dla pieszych -- noga wcześniej z gazu i nad hamulec, ZWŁASZCZA JEŚLI NIE WIDZĘ, bo nie może dziwić, że na przejściu może pojawić się pieszy;
- mijam stojący na przystanku autobus -- noga wcześniej z gazu i nad hamulec, bo nigdy nie mam pewności czy komuś nie przyjdzie do głowy po prostu sobie pójść (znałem człowieka, który w ten sposób pożegnał się z życiem);
- jak nie widzę co się dzieje -- przyhamowuję i noga nad hamulec, bo skoro ja nie widzę, to i inni mogą nie widzieć, więc mogą mi się wrąbać przed maskę.
Jazda samochodem to nie rajd, pieszy też człowiek -- natomiast każdemu kierowcy polecam nie tylko lekturę pord (tych naprawdę ważnych przepisów nie jest tak dużo), ale też zapoznanie się z podstawowymi zasadami rzutującymi na odpowiedzialność.
Np. niektórzy się dziwią np. temu, że do odpowiedzialności cywilnej w ogóle nie jest wymagana wina kierowcy, albo temu, że sądy dość "rygorystycznie" (czyt.: normalnie) traktują obowiązek zachowania szczególnej ostrożności (więc kierowca nie uchyli się od odpowiedzialności karnej "bo nie widziałem").
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os.
Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 926 Skąd: EL
Wysłany: 2020-02-07, 17:50
Z jednej strony - wtargnięcie pieszego na jezdnię, a z drugiej wymuszenie pierwszeństwa na pieszym (jeszcze wg starych przepisów - znajdującego się na pasach, a wg nowych - zamierzającego wejść na pasy). Ostatecznie rozstrzyga sąd.
laisar napisał/a:
Nie - potrącenie na _przejściu_ lub w strefie zamieszkania (bo tym jest "nieustąpienie pierwszeństwa pieszym") zawsze jest winą kierowcy, bo ma jechać tak, żeby uniknąć wypadku nawet gdy pieszy wyjdzie zza przeszkody ograniczającej widoczność.
Kilka lat temu czytałem na forum prawniczym o sytuacji w strefie zamieszkania. Opisała ją matka dziecka, które uczestniczyło w zdarzeniu. Jej córka stała przed pasami (których nie wymazano z jezdni po wprowadzeniu tam strefy zamieszkania) zasłonięta źle zaparkowanym przy pasach autem. Odczekała aż przejechał autobus, po czym wtargnęła pod koła samochodu, który widziała (albo zobaczyła gdy było za późno...). Uderzona straciła przytomność, doznała wstrząśnięcia mózgu i coś jeszcze. Na miejscu było pogotowie ratunkowe i policja. Policja ukarała mandatem właściciela źle zaparkowanego auta. Później sąd orzekł winę pieszej córki. Pisałem z pamięci. Muszę wierzyć, że rozpatrzono wnikliwie sprawę. Być może kierowca miał wideorejestrator, albo ogląd sytuacji na miejscu pozwolił biegłemu uznać winę pieszej.
W zdarzeniu jakąś "winę" ponosiło zaparkowane auto, którego kierowca nie był wtedy uczestnikiem ruchu. Mogę to definiować jako "przeszkodę zasłaniającą widok". Ale w innych sytuacjach na drodze stoją niezaparkowane auta, które (i) zatrzymują się ustępując pierwszeństwo pieszemu na pasach albo (ii) stoją w korku. Są one (ich kierowcy) uczestnikami ruchu. W obu sytuacjach (i-ii) kierowcy i piesi muszą zachować ostrożność.
Kiedyś przed pasami koleżanka powiedziała mi "eio, bądź asertywny na przejściu". Ja na to "twoja asertywność skończy się w szpitalu albo w kostnicy". Od tamtej pory widzę wielu asertywnych ludzi zmuszających kierowcę do hamowania (a poza tym- jedno, kilka aut można przepuścić, jeśli nic za nimi nie jedzie). Odnoszę wrażenie że niektórzy piesi (być może nie posiadający doświadczenia jazdy autem) nie mają świadomości praw fizyki: auto osobowe, ciężarowe, tramwaj, nie zatrzyma się nagle w miejscu. Wieczorem, czy w miejscu zacienionym w pochmurny, czy deszczowy dzień, pieszy doskonale widzi światła mijania auta, a kierowca ma problem zobaczyć przez szybę (nawet czystą, bez smug na niej po spryskaniu spryskiwaczem i przetarciu wycieraczką) nieoświetlonego pieszego, czy rowerzystę. Jadąc autem kierowca jest zmuszony do koncentracji uwagi na bardzo wielu aspektach jazdy i ruchu drogowego. To powoduje stres i zmęczenie jazdą. Niektórzy kierowcy są bardziej odporni, inni mniej. I teraz ma dojść kolejne - ocena czy pieszy chce przejść czy nie chce.
Ostatnio zmieniony przez eio 2020-02-07, 18:03, w całości zmieniany 3 razy
Napiszę jeszcze raz:
Nie ma większego zagrożenia dla pieszych niż oni sami.
Wszyscy co mieli pierwszeństwo zmienili adres na cmentarny.
Winne zawsze są dwie strony, kierowca nie zachował ostrożności a pieszy nie upewnił się czy może wejść na jezdnię bo gdyby to zrobił to nic by mu nie było.
Żadne przepisy/pierwszeństwa nie zapewnią pieszemu bezpieczeństwa jeżeli ON sam tego nie zrobi.
Kończę dyskusję w tym temacie bo Ci którzy tego nie rozumieją są jak Ci co wleźli na przejście dlatego że mieli pierwszeństwo a nie dlatego że mogli.
Winne zawsze są dwie strony, kierowca nie zachował ostrożności a pieszy nie upewnił się czy może wejść na jezdnię bo gdyby to zrobił to nic by mu nie było.
Nie.
Argumentując w ten sposób próbujesz obwiniać pieszych. Chyba mało przypadków szalonych kierowców widziałeś.
A może po prostu sam takim jesteś?
Z jednej strony - wtargnięcie pieszego na jezdnię, a z drugiej wymuszenie pierwszeństwa na pieszym (jeszcze wg starych przepisów - znajdującego się na pasach, a wg nowych - zamierzającego wejść na pasy). Ostatecznie rozstrzyga sąd.
Jeśli sąd ziemski - to opinia do przyjęcia .Jak Sąd Ostateczny - to nie bardzo mi pasuje . Po prostu nie udowadniajmy na siłę swego pierwszeństwa nawet jeśli je mamy. Wolę postać chwilę i pozostać w jednym kawałku .
Ten przepis akurat odnosi się nie do przejścia przy chodniku, ale do sytuacji, gdy piesi wsiadając do tramwaju muszą przejść przez część jezdni. W takiej sytuacji jest oczywiste, że piesi muszą mieć pierwszeństwo, a samochody muszą się zatrzymać, aby umożliwić im skorzystanie z tramwaju.
Nie. Źle zinterpretowałeś ten przepis. Właśnie mowa jest o przejściu i to każdym w rejonie przystanku. Z chodnika na wysepkę z przystankiem tramwajowym usytuowanym pomiędzy jezdniami, ale ostatnie zdanie: "Przepisy te stosuje się odpowiednio przy ruchu innych pojazdów komunikacji publicznej." wskazuje na intencję ustawodawcy, że obowiązkiem kierujących jest umożliwienie przejścia pieszym na przystanek, także w przypadku innych środków komunikacji publicznej.
I tu możemy sobie dywagować, czy ustawodawca miał na myśli wyłącznie pierwszeństwo pieszych przechodzących z chodnika na przystanek tramwajowy (usytuowany pomiędzy jezdniami), lub przechodzących z przystanku na chodnik. Czy też wskazując na inne środki komunikacji publicznej rozszerzył działanie przepisu także do innych przystanków (wszak autobusy nie mają przystanków z wyspami pomiędzy jezdniami).
_________________ specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Ostatnio zmieniony przez hak64 2020-02-08, 08:34, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum