Zatankowane było 40 l benzyny, przejechany dystans od rezerwy do rezerwy ciągu 2 miesięcy (dziadkowóz był niestety mało użytkowany) to 686 km, wyliczone zużycie wyniosło ok. 5,83 l/100 km.
Jazda miejska 100 %.
Wskazanie komputera pokładowego średniego zużycia paliwa z całego dystansu wyniosło 5,6 l/100 km, średnia prędkość wyniosła 28,2 km/h.
@velomar; przez ostatnie chyba 20lat i powyżej pół miliona kilometrów nie spowodowałem żadnego zdarzenia drogowego, a jedyny mandat jaki dostałem to za brak opłaty parkingowej bo zostałem wprowadzony w błąd przez innego kierowcę. Dowodzi to że wystarczająco czujnie prowadzę ? Czy może jednak że nie spoglądam na drogę zbyt uważnie ?
No to winszuję.
Ale wytłumacz mi proszę, w jaki sposób obserwowanie chwilowego spalania (i jednocześnie obserwowanie drogi, jeśli to w ogóle możliwe) powoduje zmniejszenie spalania. Na czym polega ta wiedza zdobyta podczas obserwacji spalania chwilowego?
Jeśli nawet próbując jechać ze stałą prędkością ciężko na podstawie tego wskaźnika określić, jakie jest spalanie w danej chwili, to jak ocenić ekonomikę przyspieszania (zwłaszcza poniżej 30 km/h)?
Spalanie chwilowe to gadżet, zupełnie bezużyteczny.
Marka: DACIA
Model: Sandero Stepway
Silnik: TCe 90
Rocznik: XII 2017
Wersja: Outdoor Pomógł: 117 razy Dołączył: 01 Cze 2017 Posty: 3949 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2025-03-19, 15:46
velomar napisał/a:
Jeśli nawet próbując jechać ze stałą prędkością ciężko na podstawie tego wskaźnika określić, jakie jest spalanie w danej chwili, to jak ocenić ekonomikę przyspieszania (zwłaszcza poniżej 30 km/h)?
Spalanie chwilowe to gadżet, zupełnie bezużyteczny.
Może u Ciebie, przy Twoim silniku? Jak pamiętam, Masz problem z utrzymaniem stałych obrotów na biegu jałowym a teraz także z odczytem stabilnych wartości spalania chwilowego- może to cecha właśnie tego silnika? Nie wiem, nie jeździłem nigdy tym 1,0SCe. Ja nie mam żadnych problemów z uzyskaniem stabilnego odczytu tego spalania, jadąc ze stałą prędkością odczyt jest stały. Oczywiście- jakiekolwiek operowanie pedałem gazu, czy zmiany nachylenia drogi natychmiast wpływają na wskazanie, no ale to jest właśnie spalanie chwilowe. Obecnie już nie zwracam uwagi na te odczyty, ale w początkowym okresie jazdy nowym samochodem po zakupie, obserwacja tych wskazań skutecznie nauczyła mnie jak optymalnie wyważyć dynamikę jazdy i zużycie paliwa. I szybciutko średnia z początkowych ponad 8 l/100km jazdy miejskiej, spadła na 6,3l/100km i tak już stoi od lat. Bez tego zajęło by mi to na pewno znacznie dłużej. Dlatego jak dla mnie "gadżet" jest niezwykle użyteczny w procesie zapoznawania się z nowym samochodem czy silnikiem.
Na czym polega ta wiedza zdobyta podczas obserwacji spalania chwilowego?
Jeśli nawet próbując jechać ze stałą prędkością ciężko na podstawie tego wskaźnika określić, jakie jest spalanie w danej chwili, to jak ocenić ekonomikę przyspieszania (zwłaszcza poniżej 30 km/h)?
Za mało jeździsz i za dużo w jakichś pierdziawkowych korkach, żeby to zauważyć i dostrzec korelację. Spalane chwilowe mówi o tym, że w danym momencie -- w określonej sytuacji, przy jakimś tam nacisku butem na pedał gazu, itd. -- auto pali lepiej lub więcej. Jak to skumasz, to będziesz wiedział, że taki lub inny styl jazdy oznacza taki lub inny efekt jeśli chodzi o zużycie paliwa.
Ale prawdą jest, że to się najlepiej sprawdza tylko przy dłuższych przejazdach, nie przy krótkich przejażdżkach z prędkością poniżej 30 km/h.
U mnie w mieście korków prawie nie ma, a poza tym nie rozumiesz znaczenia średniej prędkości. Jak twierdzisz że średnia 30 km/h to mało to wsiądź na rower i zrób średnią 30 km/h po mieście.
W tej chwili sam sobie przeczysz, defunk. Mówimy o spalaniu chwilowym, a nie o średnim, a Ty mi każesz jechać dłuższy odcinek, by poznać zalety obserwacji chwilowego.
Jeden kierowca może powiedzieć, że mu samochód pali chwilowo przy 70 km/h 0l/100 km (bo akurat zdjął nogę z gazu), a drugi, że 30 l/100 km (przy tej samej prędkości), bo akurat mocno przyspieszał na drugim biegu). I obaj będą mieli rację. Jeszcze inny może jechać z taką samą prędkością szybko naciskając i puszczając pedał gazu, a wskazania będą się wahać od 0-30 l/100 km. I co mu po tej wiedzy z chwilowego?
Nawet jazda ze wskazaniem chwilowym 0 l/100 km może się odbywać np. przy 70 km/h na dwójce, trójce, czwórce czy piątce. Jak ktoś się uprze, to i jedynkę wrzuci, choć mało który silnik to wytrzyma. Wskazanie na komputerze to samo, ale warunki zupełnie różne. W każdym przypadku będzie się odbywać wytracanie energii (hamowanie silnikiem), czym niższy bieg tym większe. Można też toczyć się na luzie i wtedy komputer pokaże spalanie różne od zera (paradoksalnie, im większa prędkość tym będzie ono mniejsze), co wcale nie znaczy że w pewnych warunkach taka jazda nie może być najbardziej ekonomiczna.
W jaki sposób styl jazdy przekłada się na zużycie paliwa bez problemu pokazuje mi spalanie średnie. To ono daje wgląd w to, ile realnie kosztuje mnie przejechanie jakiegoś dystansu. Na krótszych trasach od razu widać, jak zwiększenie prędkości podróży wpływa na spalanie, podobnie wysokie kręcenie silnika, częste rozpędzanie i hamowanie czy wjazd do miasta. Brakuje mi tylko drugiego podlicznika średniego spalania (i wszystkich innych parametrów, czyli średniej prędkości i dystansu).
Ostatnio, jadąc do Zamościa zresetowałem przed wyjazdem komputer (na zimnym silniku) i jechałem bardzo spokojnie, praktycznie przepisowo, może z raz rozpędziłem się do 100 km/h na chwilę. Zasadniczo po zabudowanym na 3-4 biegu, poza na 4-5. Bez gwałtownych przyspieszeń, hamowanie silnikiem, czasem trochę jazdy wybiegiem (na luzie). Do pierwszego ronda w Zamościu (dokładnie 30 km od domu) miałem średnie spalanie 4,9 l (sam na pokładzie, bez klimatyzacji, radia i innych odbiorników prądu), średnią prędkość 62 km/h. Potem jeszcze jakieś 6 km po Zamościu i od razu szło do góry. Zostawiłem samochód na parkingu, po około godzinie ponowny rozruch i powrót. Na tym samym rondzie (tym razem na wyjeździe) miałem średnie już 5,8 l, no i średnia prędkość spadła już poniżej 50 km/h. Drogę powrotną jechałem podobnie, jedynie pod górę w Starym Zamościu trochę przycisnąłem (może ze 120 km/h było. Jeszcze chwilowy postój pod sklepem w Krasnymstawie i pod domem miałem średnią z całej trasy 5,5 l/100 km.
Normalne jazdy "w koło komina" to u mnie zasadniczo 8-9 l/100 km, szybka trasa (np. do Lublina, a na ekspresówce prędkość autostradowa) to już zwykle 6,5 l/100 km. Siódemki w trasie (licząc w obie strony) nigdy nie przekroczyłem. Znam już możliwości tego samochodu, wiem że w trasie da się zejść poniżej 5 l, ale po mieście to jest nierealne, nawet jeżdżąc jak emeryt.
A co co się tak przechwalają niech mi pokażą wynik np. z pierwszych dwóch, trzech kilometrów na zimnym.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-19, 18:50, w całości zmieniany 5 razy
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 25 razy Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 944 Skąd: EL
Wysłany: 2025-03-19, 19:35
Od siebie 3 grosze. Najblizej mi do wypowiedzi @dymek. Jesli ktos jeździ głównie mniej niż 30 kmh, 40, czy 50, to taki licznik spalania chwilowego jest niepotrzebny. Ja jeżdże na dluzsze trasy. Zwykle kręcę do 30- 70-90-120 kiedy przepisy i warunki pozwalają. Licznik ten jest najczulszy z dostepnych innych parametrów. Pokazuje na bż wieksze lub mniejsze zmiany w spalaniu. Jadąc na dlugiej prostej wskazuje mi obciążenie silnika -lżejsze kiedy mniej spala i więjsze, kiedy wiecej. Te wyniki zgrywają się ze wzniesieniami. W mieście do 50 kmh pod wzniesienie lepiej na trojce. A na rownym lub lekkim spadku - juz czwarty bieg. Minimum 2 tys. obr. I widze wiecej niuansow. Wyczulem ten silnik i moglem na dlugich trasach 500-1000 km uzyskiwac 4,5-5,0 litra na 100 km. Obok wtedy tras do 90 kmh, byly miasta, miasteczka, wielokilometrowe korki, rowery na dachu i klima.
Ostatnio wyjazd na narty, codzienne dojazdy na parking przy stoku - łącznie ok. 800 km. Na autostradzie z powrotem 140 kmh. Już nie potrafię wolniej, kiedy można szybciej. Wynik według dystrybutora 5,4 l na 100 km.
Jeśli nawet próbując jechać ze stałą prędkością ciężko na podstawie tego wskaźnika określić, jakie jest spalanie w danej chwili, to jak ocenić ekonomikę przyspieszania (zwłaszcza poniżej 30 km/h)?
Spalanie chwilowe to gadżet, zupełnie bezużyteczny.
Może u Ciebie, przy Twoim silniku? Jak pamiętam, Masz problem z utrzymaniem stałych obrotów na biegu jałowym a teraz także z odczytem stabilnych wartości spalania chwilowego- może to cecha właśnie tego silnika? Nie wiem, nie jeździłem nigdy tym 1,0SCe. Ja nie mam żadnych problemów z uzyskaniem stabilnego odczytu tego spalania, jadąc ze stałą prędkością odczyt jest stały. Oczywiście- jakiekolwiek operowanie pedałem gazu, czy zmiany nachylenia drogi natychmiast wpływają na wskazanie, no ale to jest właśnie spalanie chwilowe. Obecnie już nie zwracam uwagi na te odczyty, ale w początkowym okresie jazdy nowym samochodem po zakupie, obserwacja tych wskazań skutecznie nauczyła mnie jak optymalnie wyważyć dynamikę jazdy i zużycie paliwa. I szybciutko średnia z początkowych ponad 8 l/100km jazdy miejskiej, spadła na 6,3l/100km i tak już stoi od lat. Bez tego zajęło by mi to na pewno znacznie dłużej. Dlatego jak dla mnie "gadżet" jest niezwykle użyteczny w procesie zapoznawania się z nowym samochodem czy silnikiem.
A oglądałeś ten film, który nagrał Autokrytyk?
Problem z ustaleniem, czy wskazanie spalania chwilowego odpowiada utrzymaniu stałej prędkości polega na tym, że aby to określić potrzeba czasu i nie wystarczy jeden rzut oka na ten wskaźnik. Trzeba tak utrafić stopą, by samochód nie przyspieszał i nie zwalniał. Ale przecież droga upływa, zmienia się nachylenie drogi (nawet minimalne zmiany są tu odczuwalne), wiatr, opory toczenia (np. faktura nawierzchni). Pedał gazu we współczesnych samochodach to nie jest ani bezpośredni zarządca prędkości, ani bezpośredni sterownik przepustnicą. A już na pewno nie steruje on przepustnicą w sposób analogowy, z nieskończenie wielką rozdzielczością. Nie ma możliwości subtelnego dozowania momentu obrotowego, dlatego samochód praktycznie cały czas przyspiesza albo zwalnia, a wskazania komputera wciąż się zmieniają. Dopiero przy bardzo dużych obciążeniach, gdy opory ruchu są już olbrzymie (np. 140 km/h) jakoś to działa. Przy niewielkich obciążeniach praktycznie nigdy odczyt nie będzie stały. Więc można sobie go w buty włożyć.
U mnie w mieście korków prawie nie ma, a poza tym nie rozumiesz znaczenia średniej prędkości. Jak twierdzisz że średnia 30 km/h to mało to wsiądź na rower i zrób średnią 30 km/h po mieście. [...]
Mówimy o spalaniu chwilowym, a nie o średnim, a Ty mi każesz jechać dłuższy odcinek, by poznać zalety obserwacji chwilowego.
Po pierwsze nic nie mówiłem o średniej prędkości, po drugie: co ma rower do samochodu? Mówimy o spalaniu paliwa, nie o jeździe na rowerze.
Wskazanie się nie pojawia przy prędkości poniżej 30 km/h (nie: średniej 30 km/h, lecz chwilowej), więc jeśli Tobie się rzadko wyświetla, to oznacza, że rzadko przekraczasz tę prędkość (cytuję: "wskazania chwilowego spalanie pokazywane są dopiero powyżej 30 km/h, a znaczna część jazdy w mieście to jazda z prędkością mniejszą"). Jak się nie wyświetla, to nie dostrzegasz korelacji... a może Ciebie to nie interesuje -- w sumie to nie moja sprawa.
velomar napisał/a:
Jeden kierowca może powiedzieć, że mu samochód pali chwilowo przy 70 km/h 0l/100 km (bo akurat zdjął nogę z gazu), a drugi, że 30 l/100 km (przy tej samej prędkości), bo akurat mocno przyspieszał na drugim biegu). I obaj będą mieli rację.
Ale jak pojeżdżą nieco więcej i nieco częściej się pointeresują, to poukłada im się w łepetynach coś na obraz i podobieństwo statystyki czy jak to tam nazwać.
velomar napisał/a:
Jeszcze inny może jechać z taką samą prędkością szybko naciskając i puszczając pedał gazu, a wskazania będą się wahać od 0-30 l/100 km. I co mu po tej wiedzy z chwilowego?
Takiemu nic, bo to jakiś kompletnie odczapny przypadek, idealny na filmik na YT.
velomar napisał/a:
Nawet jazda ze wskazaniem chwilowym 0 l/100 km może się odbywać np. przy 70 km/h na dwójce, trójce, czwórce czy piątce. Jak ktoś się uprze, to i jedynkę wrzuci, choć mało który silnik to wytrzyma.
Super, tylko czego to dowodzi? Możesz sobie nawet wrzucić wsteczny albo jechać na czterech kapciach, albo na ręcznym -- czego mają dotyczyć te uwagi?
Marka: Dacia / Renault
Model: Duster / Captur
Silnik: 1.0Eco-G / 1.2tce
Rocznik: 2021 / 2014 Pomógł: 11 razy Dołączył: 10 Mar 2010 Posty: 1344 Skąd: Kępno
Wysłany: 2025-03-20, 19:08
@velomar; co tu się dużo rozwodzić.
Ja potrafię grać i harmonizować(a następnie także improwizować w tonacji) ze słuchu utwory mimo że nigdy nie edukowałem się muzycznie i jest to dla mnie całkowicie naturalne. A kolega który skończył szkołę muzyczną nie rozumie skąd się to bierze bo on żeby coś zagrac potrzebuje noty. Po prostu każdy ma inne predyspozycje - ja widzę kontem oka chwilowe spalanie i na tej podstawie wyciągnąć wnioski jak efektywnie jeździć i jest to dla mnie oczywiste i łatwe, a ty masz pewnie inne talenty które mi są obce - każdy jest inny.to co dla Ciebie jest zbędnym gadżetem dla mnie jest pomocne i pewnie odwrotnie też by się coś znalazło ;)
Wskazanie się nie pojawia przy prędkości poniżej 30 km/h (nie: średniej 30 km/h, lecz chwilowej), więc jeśli Tobie się rzadko wyświetla, to oznacza, że rzadko przekraczasz tę prędkość (cytuję: "wskazania chwilowego spalanie pokazywane są dopiero powyżej 30 km/h, a znaczna część jazdy w mieście to jazda z prędkością mniejszą"). Jak się nie wyświetla, to nie dostrzegasz korelacji... a może Ciebie to nie interesuje -- w sumie to nie moja sprawa.
Znaczna część jazdy w mieście, ale pod względem czasu, a nie drogi. Można mieć przez większą część czasu jazdy prędkość poniżej 30 km/h, a zdecydowaną część drogi pokonać znacznie szybciej.
Jeśli kierowca wyruszył w trasę 100 km i przez godzinę jechał ekspresówką z prędkością około 100 km/h, a ostatni kilometr wlókł się w korku przez trzy godziny, to do celu dotarł po 4 godzinach, czyli jechał ze średnią 25 km/h.
Rzadko w sensie czasu nie musi oznaczać rzadko w sensie drogi, bo tu kierowca jechał prawie całą trasę szybko, choć to stanowiło tylko 25% czasu jazdy.
Wielokrotnie wyciągasz z moich wypowiedzi błędne wnioski, bo albo nie umiesz wyciągać poprawnych, albo jesteś po prostu złośliwy.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-20, 21:44, w całości zmieniany 1 raz
Po prostu każdy ma inne predyspozycje - ja widzę kontem oka chwilowe spalanie i na tej podstawie wyciągnąć wnioski jak efektywnie jeździć i jest to dla mnie oczywiste i łatwe
Myślę że i bez tego, jeśli jesteś "słuchowcem", potrafiłbyś jechać oszczędnie. Raczej wydaje Ci się, że to wskaźnik chwilowego spalania pomaga, a tak naprawdę to właśnie Twój talent pozwala tak jeździć.
Marka: DACIA
Model: Sandero Stepway
Silnik: TCe 90
Rocznik: XII 2017
Wersja: Outdoor Pomógł: 117 razy Dołączył: 01 Cze 2017 Posty: 3949 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2025-03-20, 23:36
velomar napisał/a:
A oglądałeś ten film, który nagrał Autokrytyk?
Ja mam swój samochód i swój wskaźnik i tylko jego zachowanie jestem w stanie ocenić. Tak jak pisałem - mnie się ten wskaźnik bardzo przydał podczas poznawania mojego silnika. Dla mnie to jest bardzo proste, nawet gdy wskazanie się waha, tu nie chodzi o to by mieć odczyt stojący idealnie w miejscu. Uczymy się aby tak operować gazem i biegami, żeby uzyskać np. wahania odczytu 5,5-8,5 a nie 9,5-12,5. Albo jak przyspieszać żeby maksymalne skoki wskazań pokazały np. 15l a nie 25l. Określamy szybko czy bardziej ekonomiczna będzie jazda 50km/h na biegu 4, czy może na 3 i w jakich warunkach. I to wszystko jest łatwe do wychwycenia i powtarzalne. Jeżeli to komuś nie wychodzi, to niestety rzeczywiście funkcja będzie dla niego zbędna, tego nie przeskoczymy.
A ja naprawdę potrafię jechać bez tych wszystkich wynalazków i nie mam z tym problemów- zaczynałem 39 lat temu bez elektroniki, wtrysków i komputerów a dotąd w samochodach nie miałem nawet obrotomierza. Ale gdy okazuje się, że coś jest dla mnie pomocne, to z tego korzystam, choćby chwilowo.
Ostatnio zmieniony przez Dymek 2025-03-20, 23:58, w całości zmieniany 4 razy
Wielokrotnie wyciągasz z moich wypowiedzi błędne wnioski, bo albo nie umiesz wyciągać poprawnych, albo jesteś po prostu złośliwy.
Oczywiście, że jestem bezlitośnie złośliwy. Na przykład takie zdanie
Cytat:
Jeśli kierowca wyruszył w trasę 100 km i przez godzinę jechał ekspresówką z prędkością około 100 km/h, a ostatni kilometr wlókł się w korku przez trzy godziny, to do celu dotarł po 4 godzinach, czyli jechał ze średnią 25 km/h.
jest kompletnie obok tematu, ponieważ mówimy o spalaniu chwilowym, na które nie ma wpływu średnia prędkość na dystansie 100 km, ani nawet dystans przejechany (pomijając oczywiście jazdę na niezagrzanym silniku, itd.). Natomiast ma wpływ styl jazdy, który można sobie rozpoznać zarówno dla prędkości 50 km/h, 80 km/h, a nawet 110 km/h -- i nawet wywnioskować przy jakiej prędkości ogółem jakiś parametr jest najkorzystniejszy (w tym przypadku: najniższe spalanie ogółem).
Więc ten Twój kierowca, jak sobie pojeździ -- popatrzy, pointeresuje się, pomyśli -- to sobie to wykonkluduje. Potrafi to P.T. r70, w sumie potrafiłoby wielu innych kierowców, pod warunkiem, że zaczną od myślenia, a nie kurczowego trzymania się dyrdymałków.
Cytując: "Wprawdzie przebieg mam niewielki (właśnie stuknęło 15 000km), ale głównie w warunkach miejskich jazd na krótkich odcinkach, gdzie prędkość średnia zwykle wychodzi poniżej 30 km/h (...") -- gdzie kłamię? 15 tys. km przez 3 lata daje 5 tys. km rocznie. Turlasz się wokół komina, średnio z prędkością 30 km/h -- "średnio" czyli "przeciętnie", bo te słowa w potocznej polszczyźnie są synonimami (nawet jeśli w nauce o statystyce oznaczają coś innego).
Jesteś niedzielnym kierowcą. Zaoszczędzony w ten sposób czas poświęcasz na samodoskonalenie się na YT -- a wyciągniętymi z oglądania filmików tak bardzo się nakręciłeś, że postanowiłeś nieść nowinę wśród ludu.
Zacytowałem Twój powyższy wpis (z tematu o hamowaniu z ABS) by pokazać, że świadomie, z premedytacją manipulujesz moimi wypowiedziami, by przedstawić mnie właśnie jako niedzielnego kierowcę, teoretyka, "turlającego się wokół komina", w jakimś sensie upośledzonego, którego obserwacje z góry uważasz za bezwartościowe.
Robisz to także tutaj, a właściwie w każdym temacie gdzie się wypowiadam. To śmierdzi na kilometr.
Wszystko, co tu napisałem ma związek z tematem, a jeśli tego związku nie widzisz to tylko świadczy o Twojej ułomności.
Ty jednak nie rozumiesz pojęcia "prędkość średnia". Kierowca z mojego przykładu osiągnął średnią prędkość z całej trasy 25 km/h, choć przeciętnie, przez 99% trasy jechał z prędkością 100 km/h. Przez 75% czasu jazdy wskaźnik spalania chwilowego w ogóle mu się nie wyświetlił (bo turlał się w korku poniżej 30 km/h).
Do cech wpływających na bezużyteczność wskaźnika spalania chwilowego dodam jeszcze fakt, że wcale nie pokazuje on spalania z danej chwili, bo wskazanie ma wyraźną zwłokę. To bez problemu da się zauważyć naciskając i odpuszczając gaz np. na trzecim biegu. W momencie odpuszczenia wręcz pokazywana wartość rośnie na chwilę.
Aktualizacja wskazań też jest żenująca i przypomina kiepskie prędkościomierze cyfrowe w samochodach lub tanie chińskie liczniki rowerowe, gdzie zmiana wskazań nie odbywa się płynnie tylko dużymi skokami.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-21, 16:48, w całości zmieniany 3 razy
Robisz to także tutaj, a właściwie w każdym temacie gdzie się wypowiadam. To śmierdzi na kilometr.
Spiseg, panie, spiseg!
Ale Cię pocieszę: to tylko internet, on służy także do bezcelowych naparzanek. Możesz robić to samo!
velomar napisał/a:
Ty jednak nie rozumiesz pojęcia "prędkość średnia". [...] Do cech wpływających na bezużyteczność wskaźnika spalania chwilowego
No i paczpan: ja nie rozumiem tego czym jest prędkość średnia (a więc jak sądzę spalanie średnie, które jest powiązane), ale później płynnie wrzucasz wskazanie spalania chwilowego -- na które ma wpływ więcej elementów niż sama prędkość.
Jak będziemy gdybolić przy jakiej to prędkości średniej auto spala najmniej, to wówczas sposób jej pomiaru będzie miał większe znaczenie. Ale my mówimy o czymś innym.
(I wybacz, nie drwiłbym z Twego lamerstwa, gdyby nie to, że chętnie przedstawiasz się jako nieomal Niki Lauda, Gumowa Kaczka czy inny Han Solo
Po pierwsze nic nie mówiłem o średniej prędkości, po drugie: co ma rower do samochodu? Mówimy o spalaniu paliwa, nie o jeździe na rowerze.
Rower do samochodu ma bardzo wiele. Też jest pojazdem, też wymaga spalania paliwa by mógł się poruszać (choć jest to inne paliwo i spalane w inny sposób). Rower bardzo łatwo uświadamia, czym są opory ruchu (toczenia i aerodynamiczne, a także własne opory napędu), jaki wpływ na jazdę ma wiatr i nachylenie terenu, oraz jak bardzo zależą opory ruchu od rodzaju nawierzchni (np. gładki asfalt vs grząski śnieg). Wszelkie zależności drogi, czasu przejazdu i średniej prędkości są takie same jak dla samochodu.
Jestem rowerzystą (w porywach można nawet powiedzieć kolarzem amatorem) od wielu lat, rocznie pokonując nawet nieco więcej kilometrów niż samochodem (a obecnie samochodem robię te 4000-5000 km rocznie). I rower wiele mnie nauczył także w kwestiach samochodowych i ogólnie pokazał, jak działają prawa fizyki w praktyce.
Dzisiaj na przykład przejechałem (rowerem górskim 29", na oponach terenowych 2,25", ale po szosie) dystans 27 km, ze średnią prędkością 25,5 km/h. A moja prędkość chwilowa wahała się od 0 do 71.5 km/h. Żeby te marne 25,5 km/h osiągnąć (bo wielu powie, że to przecież wolno) to już naprawdę przez spory czas musiałem nieźle zasuwać, bo teren pagórkowaty.
Nie potrzebuję miernika mocy (chwilowego spalania) by wiedzieć, jak jechać, by się jak najmniej zmęczyć. To są prawdy uniwersalne i tak samo działają w samochodzie.
Każdemu kierowcy polecam jazdę rowerem, a otworzą mu się oczy na wiele kwestii związanych z prawami fizyki rządzącymi ruchem ciał w polu grawitacji ziemskiej i atmosferze stawiającej opory.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-21, 21:46, w całości zmieniany 1 raz
Rower do samochodu ma bardzo wiele. Też jest pojazdem, też wymaga spalania paliwa by mógł się poruszać (choć jest to inne paliwo i spalane w inny sposób).
Wspaniale, znajomość techniki rowerowej pozwala nawet ocenić pomysł montowania łańcuszków rozrządu o szerokości 7 czy tam 8 mm. Gdzie stary dobry łańcuch 9-rzędowy to jest bodajże kole 9 mm.
Ale przyznam, że opieram się tylko na znajomości łańcuchów SRAM i KMC -- Shimano nie używam, ponieważ nie mam zdrowia do tych "łepków", klipsy są dla mnie o wiele wygodniejsze.
velomar napisał/a:
Dzisiaj na przykład przejechałem (rowerem górskim 29", na oponach terenowych 2,25", ale po szosie) dystans 27 km, ze średnią prędkością 25,5 km/h. A moja prędkość chwilowa wahała się od 0 do 71.5 km/h. Żeby te marne 25,5 km/h osiągnąć (bo wielu powie, że to przecież wolno) to już naprawdę przez spory czas musiałem nieźle zasuwać, bo teren pagórkowaty.
Oczywiście, to jest po części feler wynikający ze sposobu zliczania prędkości przez łączniczki rowerowe (przynajmniej Sigma, ja mam model BC1609).
velomar napisał/a:
Każdemu kierowcy polecam jazdę rowerem, a otworzą mu się oczy na wiele kwestii związanych z prawami fizyki rządzącymi ruchem ciał w polu grawitacji ziemskiej i atmosferze stawiającej opory.
W rowerach łańcuchy też coraz węższe. Około 9 mm to mają zwykłe łańcuchy 1-rzędowe, tzw. szerokie (jak w składaku Wigry lub w Ukrainie). 9-rzędowe to już tylko 6,5-6,6 mm, a coraz popularniejsze 12-rzędowe ledwo 5,25 mm. Nie wiem ile ma łańcuch rozrządu w moim SCE75, ale w samochodzie te łańcuchy mają i tak komfortowe warunki pracy, bo czysto i koła zębate w jednej linii, czyli dobre smarowanie i nie ma bocznych sił. Ale i tak chodzi głównie o materiały i trwałość (odporność na ścieranie), bo nawet łańcuch rowerowy wytrzymuje (odporność na zrywanie) siłę około 10 000 N, czyli mógłbym powiesić na nim moje Sandero, ale w tych tańszych sworznie wycierają się w oczach. Tak zwane rozciąganie to wynik wycierania się sworzni i tulejek (w rowerowych łańcuchach te tulejki to przetłoczenia wewnętrznych blaszek ogniw), a nie deformacji plastycznej.
Jeśli chodzi o obliczanie średniej prędkości to liczniki rowerowe (wszystkie jakie znam) liczą czas jazdy gdy rower jedzie. Po zatrzymaniu pomiar czasu ustaje (dosłownie po sekundzie, może dwóch). Po wznowieniu jazdy pomiar czasu znów się uruchamia (w niektórych bezprzewodowych należy je ręcznie wybudzić). Średnia jest prostym wynikiem dzielenia przebytej drogi przez czas jazdy.
W samochodach (przynajmniej w moim Sandero) czas jazdy jest liczony dopóki kluczyk jest w pozycji zapłonu. Nawet jak system start - stop wyłączy silnik. Średnia jest również wynikiem dzielenia drogi przez czas jazdy, ale tu np. dłuższe stanie przed zamkniętym przejazdem kolejowym czy w korku powoduje, że w porównaniu do roweru ta średnia będzie niższa, bo stanie nie będzie wyłączone z czasu jazdy.
Tak czy inaczej, nawet na rowerze każde zwolnienie z powodu warunków ruchu (nawet bez dłuższego zatrzymania) znacznie obniża średnią.
Zmierzam do tego, że niska średnia wcale nie wyklucza szybkiej jazdy. Mam obycie z wysoką prędkością zarówno w samochodzie, jak i na rowerze (tu nawet zdarzyło się kiedyś 81,5 km/h, zjazd z szybowiska w Bezmiechowej Górnej), a w ruchu drogowym rocznie spędzam kilkaset godzin.
A wracając do wskaźnika spalania chwilowego to cały czas słyszę tu tylko jakeś ogólniki, że jego obserwacja w różnych warunkach (i to tylko "kątem oka") pozwala przełożyć to na niskie spalanie. Żadnych konkretów.
No to proszę w takim razie o opisanie procedury wykorzystania tego wskaźnika, krok po kroku, z rozłożeniem na czynniki pierwsze, co mam robić, jeśli np. jadę prostą drogą 80 km/h na piątym biegi i zaczyna się podjazd, by obserwując jego wskazania (ale tylko kątem oka, bo przecież muszą jeszcze patrzeć na drogę), osiągnąć jak najniższe zużycie paliwa. Podjazd ma nieznane mi nachylenie, ale będzie się robił coraz bardziej stromy.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-22, 17:46, w całości zmieniany 2 razy
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 25 razy Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 944 Skąd: EL
Wysłany: 2025-03-22, 18:16
Trochę korzystam, wiec napiszę od siebie. Zerkam na licznik czasem rzadziej, czasem cześciej. Wsłuchuję się w prace silnika. Obserwuję otoczenie. Po pierwsze przewidywanie - jesli widzę przede mną wzniesienie, zakret, przeszkodę, albo jeszxze cos, co mi teraz do głowy nie przychodzi, to reaguje wczesniej. Np. przed wzniesieniem stopniowo przyspieszam (wtedy najczęściej z gorki mam). Slysze głosniejszy silnik i widzę troche podniesione spalanie. Jadąc juz pod wzniesienie lekko odpuszczam pedal gazu. Krotka kontrola obrotomierza, wsłuchanie w brzmienie silnika. Tutaj zawsze cos urwę - mniej spalę, niż gdybym tego nie robił.
Jadąc ze wzniesienia oczywiscie oszxzedzam. Jadąc na rownym testuję pedałem, przy jakim jego polozeniu mam najniższe spalanie. I slucham obrotow silnika. Wszystko to oczywiscie na dluzszych trasach typu S lub A, slbo przynajmniej kilku km bez krzyzowki, czy innych niespodzianek.
Im dluzej jezdże tym autem, tym lepiej je wyczuwam. Mniej spoglądam na obrotomierz, wiecej slysze i wyczuwam. Nie startuję jak na wyscigach, nie wyprzedzam nagle. Na rownym terenie jadac 70-90 kmh mozna zejśc do chyba 2-2,5 tys obr. - juz nie pamietam. U mnie jest jak teraz patrze 3-3.5 ale 90-110. Musialbym to sobie przypomnieć. Bo teraz częsciej na słuch jade, czasem zerkajac na obroty.
Chyba tyle.
W rowerach łańcuchy też coraz węższe. Około 9 mm to mają zwykłe łańcuchy 1-rzędowe, tzw. szerokie (jak w składaku Wigry lub w Ukrainie). 9-rzędowe to już tylko 6,5-6,6 mm, a coraz popularniejsze 12-rzędowe ledwo 5,25 mm.
Masz rację, przestrzeliłem. Sęk w tym, że do niedawna zdarzało mi się używać i takich, i takich (miałem pięknego singla terenowego, ale się go pozbyłem...)
velomar napisał/a:
co mam robić, jeśli np. jadę prostą drogą 80 km/h na piątym biegi i zaczyna się podjazd, by obserwując jego wskazania (ale tylko kątem oka, bo przecież muszą jeszcze patrzeć na drogę), osiągnąć jak najniższe zużycie paliwa.
No nie, pod górę potrzeba mocy, więc nie ma to tamto. Omawiana procedura dotyczy "żeglowania" na płaskiej powierzchni, na w miarę prostej drodze (wiadomo, że przy łuku zawsze trzeba najsamprzód odpuścić, a później docisnąć gaz, choćby dla zwiększenia przyczepności -- acz też można to zrobić mądrzej lub mniej mądrze).
Jadąc na rownym testuję pedałem, przy jakim jego polozeniu mam najniższe spalanie.
No jak to przy jakim? Gdy całkiem zdejmiesz nogę z gazu;-).
Chodzi o to, że wartość spalania chwilowego sama w sobie nic kierowcy nie mówi. A ustalenie "w locie" jaka wartość tego spalania odpowiada utrzymaniu stałej prędkości jest praktycznie niemożliwe, bo to wymagałoby ciągłego kontrolowania wskazania spalania i porównywania ze wskazaniem prędkości, przy jednoczesnej obserwacji drogi (która powinna być jednak priorytetem). Przy niewielkich oporach ruchu (czyli przy mniejszych prędkościach, takich przepisowych w mieście, a poza miastem dość częstych 70-kach), trudno wyczuć (samym narządem równowagi i receptorami czuciowymi np. w skórze pleców), czy samochód akurat nie zwalnia i nie przyspiesza delikatnie. W dodatku musimy odróżnić, czy przyspieszanie albo zwalnianie nie wynika akurat z niewielkiego wzniesienia czy spadku terenu, a może silniejszego podmuchu wiatru.
Teoretycznie, jadąc na jednym biegu, po płaskim, opory ruchu (a tym samym zapotrzebowanie na moment obrotowy generowany przez silnik do utrzymania stałej prędkości) maleją wraz ze spadkiem prędkości, czyli jak chcesz palić mniej, musisz jechać wolniej. Ale tu już wchodzimy na teren sprawności energetycznej silnika i zakresu obrotów użytecznych. Chodzi o to, aby energię chemiczną zawartą w paliwie węglowodorowym zamienić najbardziej efektywnie na pracę mechaniczną w postaci napędzania samochodu, a jeszcze do tego z jak najmniejszą szkodą dla trwałości silnika. A silnik tylko niewielką część energii spalonego paliwa zamienia na tą pracę, bo reszta idzie w ciepło, drgania i hałas (energię wyemitowaną jako fale akustyczne). Do tego zamiast jakiegoś spalania chwilowego bardziej by się przydał wskaźnik sprawności silnika w danej chwili, czyli porównanie ilości spalanego paliwa do pracy wykonywanej przez napęd w danej chwili. Być może w jakiś sposób robią to tzw. ekoniańki, choć te raczej w nosie mają trwałość silnika i komfort akustyczny. Przynajmniej takie są moje odczucia.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-23, 21:09, w całości zmieniany 2 razy
Marka: Dacia
Model: Logan MCV II
Silnik: 1.0 SCe B4DB400
Rocznik: XII 2017
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 25 razy Dołączył: 26 Sty 2018 Posty: 944 Skąd: EL
Wysłany: 2025-03-23, 22:00
Testowanie nachylenia pedalu gazu oceniam przy zmiennych wynikach spalania chwilowego wyswietlanych na zegarze. Tutaj można raczej mówic o:
(i) wariancji wyników wokół liczby, np. 4 dm³ +/- 0,5 (+/-1,0 lub cokolwiek wybierzesz), albo
(ii) wyniki są poniżej 4 dm³, 3 lub bliskio 2,5.
Jeśli odnosiłem wrażenie, że potrafiłem przejechac dłuższy odcinek drogi (kilka-kilkanascie km) poniżej np. 4, rzadziej poniżej 3, itd. - to zaoszczędziłem tyle (pirazyoko), by trochę z tego więcej spalić, kiedy bedę jechal pod wzniesienie (6-7 dm³), w mieście, itd.
Na zegarach kontroluję:
- prędkość (by starać się nie przekraczać ograniczeń, a nie utrzymać stałą prędkość),
- obrotomierz (np. przy zmianach biegów),
- czasem spalanie chwilowe (by sprawdzać czy spalam ponizej jakiejś wartości i jak długo).
Moja uwaga na tych parametrach jest chwilowa. Skupiony jestem na drodze i innych jej użytkownikach, zwłaszcza w mieście (itd.).
Czasem wcześniej widzę wzniesienie, a czasem dostrzegam je dopiero po wiekszym obciazeniu silnika (licznik spalania, prędkość). Wtedy reaguję (pedal gazu, zmiana biegu).
Nie zamęczam silnika zbyt niskimi obr. Przed zmianą na wyzszy bieg nakręcam do 3,5-4. Pod górkę, wzniesienie, trzymam nizszy bieg, itd.
Nie robię dokładnych wyliczeń tych różnych parametrów. Korzystam z warunków, terenu (u mnie nizinny). Ostateczny werdykt widzę przy dystrybutorze. Wtedy krótka analiza w głowie - duże spalanie wyszlo, bo trafilem na mega długie korki, albo jechałem szybko na autostradzie. Małe spalanie wyszło, bo lepiej skoordynowałem obroty ze spalaniem i terenem w długiej trasie, albo bieżnik mniejszy...
Wszystkie wyniki przyjmuję z przybliżeniem - bo ciśnienie w kołach mniejsze bądź większe, zużycie bieżnika coraz większe z każdym rokiem, licznik km raczej zawyża dystans (chyba), licznik spalania nie jest precyzyjnym urządzeniem laboratoryjnym, tak samo jak dystrybutor.
Jadąc na rownym testuję pedałem, przy jakim jego polozeniu mam najniższe spalanie.
No jak to przy jakim? Gdy całkiem zdejmiesz nogę z gazu;-)
W sumie jak zawsze sprowadzasz rzecz do absurdu: w tym przypadku zapominasz, że jednak chodzi o to, żeby gdzieś dojechać. Oczywiście, że auto zaparkowane pali najmniej.
velomar napisał/a:
Teoretycznie, jadąc na jednym biegu, po płaskim, opory ruchu (a tym samym zapotrzebowanie na moment obrotowy generowany przez silnik do utrzymania stałej prędkości) maleją wraz ze spadkiem prędkości, czyli jak chcesz palić mniej, musisz jechać wolniej. Ale tu już wchodzimy na teren sprawności energetycznej silnika i zakresu obrotów użytecznych.
[...] zamiast jakiegoś spalania chwilowego bardziej by się przydał wskaźnik sprawności silnika w danej chwili, czyli porównanie ilości spalanego paliwa do pracy wykonywanej przez napęd w danej chwili.
No właśnie o mniej-więcej chodzi, z tą różnicą, że rozpoznanie owych czynników pozwala na pewnego rodzaju uśrednienie -- w głowie. Ale to wymaga m.in. (i) dłuższego pojeżdżenia, (ii) na dłuższych trasach, (iii) rozkminienia kwestii: "w takich warunkach mam taki styl jazdy, co się przekłada na takie spalanie".
Dla mnie proste i pozwalające osiągnąć dość niezłe wyniki, np. tankowanie w Południowym Tyrolu, przejazd przez Alpy do Garmich Partenkirchen, stamtąd autostradami A93-A72-A4 -- i rezerwa zaświeciła się dopiero przed samym domem -- w sumie 1001 km za 53 l benzyny. Autem o sylwetce klocka na kółkach, dość mocno załadowanym, itd.
W sumie jak zawsze sprowadzasz rzecz do absurdu: w tym przypadku zapominasz, że jednak chodzi o to, żeby gdzieś dojechać.
Ja o niczym nie zapominam. Zwracam tylko uwagę, że podniecanie się samym wskazaniem chwilowego spalania (które i tak pokazywane jest z opóźnieniem, więc nie jest wcale z danej chwili) w oderwaniu od konkretnych warunków jest bez sensu. Jeśli siła napędowa na kołach będzie mniejsza niż wymagana do utrzymania danej prędkości, to spalanie będzie mniejsze, ale samochód będzie zwalniał. Jeśli będzie większa, to samochód będzie przyspieszał, a spalanie będzie większe. W ramach jednego biegu (chcąc utrzymać jakąś prędkość) nie da się w jakiś magiczny sposób, operując pedałem gazu, zmniejszyć spalania, bo mniej paliwa podanego do silnika spowoduje mniejszą moc i ostateczny spadek prędkości. Dopiero operując przełożeniem (czyli zmieniając biegi) możemy wpływać na to, czy generowanie potrzebnej w danym momencie mocy będzie bardziej czy mniej efektywne (wspominana sprawność silnika w zależności od obciążenia i obrotów).
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-24, 18:11, w całości zmieniany 1 raz
No właśnie o mniej-więcej chodzi, z tą różnicą, że rozpoznanie owych czynników pozwala na pewnego rodzaju uśrednienie -- w głowie.
Nie wiem, ja tam nie potrafię w głowie całkować (bo taką operację pewnie trzeba by wykonać) by na podstawie analizy wyników chwilowych uśrednić. Po to jest właśnie wskazanie średniego spalania, które jest bez porównania cenniejsze i którego obserwowanie nie wymaga ciągłego gapienia się w jakieś zmieniające się cyferki. Ja komputer pokładowy bardzo lubię i zawsze chciałem go mieć (właśnie to średnie spalanie), tylko dlaczego producent nie dał chociaż drugiego podlicznika? Wtedy mógłbym sobie co chwilę jeden kasować i badać średnie krótkoterminowe w różnych warunkach (czyli robiłby za wskaźnik uśrednionego chwilowego spalania).
Ostatnio zmieniony przez velomar 2025-03-24, 18:10, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum