Wysłany: 2009-01-06, 10:48 Zapalanie samochodu w zimie
Kiedys na kursie uczyli mnie, ze zeby zapalić samochod nalezy:
1' włączyć długie światła (albo kilka sekund albo minuta - nie pamiętam)
2' wyłączyć i odczekac (minuta lub wiecej - nie pamietam)
3' Uruchomić silnik
Zgodnie z teorią punkt 1 Obniża moc (zdolność do rozruchu) akumulatora
Podczas punktu drugiego akumulator dązy do uzyskania stanu poprzedniego, przy czym przekracza go i w efekcie mamy większe szanse na zapalenie samochodu
Czy ktos to kojarzy - chciałbym to zweryfikować
--
pozdrawiam
kierek
P.S. Dzis po uruchomieniu silnika usłyszałem trzask łamanego lodu - po minucie przestało, ciekawe co zamarzło (Nie było to w Dacii) ;)
Ostatnio zmieniony przez kier 2009-01-08, 21:17, w całości zmieniany 1 raz
Mogę się mylić ale ja najpierw odpalam silnik, a kiedy autko dochodzi do siebie ja mam czas aby je odśnieżyć. Dziś używane oleje nie są gęste więc niech sobie silnik złapie odpowiednią temperaturę bez zbędnych obciążeń.
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012 Pomógł: 13 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2009-01-08, 00:43
Przy zimnych, mroznych startach silnika najwazniejsze dla jego trwalosci jest jaknajszybsze osiagniecie odpowiedniej temperatury pracy i odpowiedniego smarowania. Podczas jazdy (spokojnej, bez zbednego przeciazania, gwaltownego przyspieszania) nastapi to szybciej niz na biegu jalowym. Jesli sa mozliwosci - odpalamy i jedziemy. Dotyczy to tak samo silnika benzynowego jak i "dizla".
Jesli nie ma takowych warunkow (oblodzenie szyb etc). Wlaczam silnik ustawiam cieply nawiew na szyby i nogi, wentylatorek na 4 bieg i ide z powrotem do domu. Po 15 minutach samochodzik odmarzniety i nagrzany... Prawie jak webasto. :) Skrobac szyb nigdy mi sie nie chce, wiec wole, zeby sie to samo zrobilo. Ze gorzej dla silnika? Trudno - musi z tym zyc. :) Samochod dla mnie, a nie ja dla samochodu.
Marka: Dacia
Model: Logan Ambiance
Silnik: 1390 cm, 75 KM Pomógł: 1 raz Dołączył: 19 Wrz 2007 Posty: 548 Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-01-08, 12:27
W starszych (tych z XX wieku ), i oczywiście tych bardziej luksusowych samochodach była funkcja podgrzewania silnika. Wciskało się po prostu taki przełącznik. Ciekawe, czy pomysł się nie sprawdził, czy był za drogi, bo teraz tego rozwiązania jakoś nie widzę w samochodach. No chyba, że ukrywa się on w opcjach pod nazwą dodatkowa nagrzewnica samochodu?
_________________ Skoda 105 S (1982-1989), Polonez 1500 SLE (1989-2000), 3×Fiat 126p (19??-2002), czasami pożyczane Daewoo Tico, Skoda Felicia
Marka: renault
Model: thalia
Silnik: 1,2 benzyna Pomógł: 6 razy Dołączył: 20 Wrz 2007 Posty: 1108 Skąd: krakow
Wysłany: 2009-01-08, 13:27
jest to popularne np w Szwecji, ale musisz mieć dostęp do sieci elektrycznej. U nich często przy stanowiskach parkingowych jest gniazdko i zegar na kasę. pozdr
Marka: była Dacia, jest Toyota
Model: Sandero, Auris Touring Sports
Silnik: 1,6 (132 KM)
Rocznik: 2015 Pomógł: 13 razy Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 1500 Skąd: Ozorków
Wysłany: 2009-01-08, 20:13
Jeżeli chodzi o chwilowe zapalanie świateł przed uruchomieniem silnika podobno pobudza się akumulator.To tylko teoria.A zimą najlepiej odpalić samochód poczekać około 30s i można śmiało jechać nie przekraczając na początku 2500 obrotów.Kiedy silnik rozgrzeje się a warunki na drodze sprzyjają można jeździć dynamiczniej
Marka: Dacia
Model: Logan Ambiance
Silnik: 1390 cm, 75 KM Pomógł: 1 raz Dołączył: 19 Wrz 2007 Posty: 548 Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-01-12, 09:49
Cytat:
1' włączyć długie światła (albo kilka sekund albo minuta - nie pamiętam)
2' wyłączyć i odczekac (minuta lub wiecej - nie pamietam)
3' Uruchomić silnik
To był popularny sposób odpalania starszych samochodów. W taki sposób uruchamiano wiele maluchów (zrobiłem małe przesłuchanie wśród starszych kierowców). Wystarczyły postojówki włączone przez około 20-25 sekund, później należało je bezwględnie zgasić (to bardzo ważne), i dopiero wtedy uruchamiać silnik. Podobno metoda bardzo skuteczna, ale czy przydatna w nowoczesnych samochodach?
_________________ Skoda 105 S (1982-1989), Polonez 1500 SLE (1989-2000), 3×Fiat 126p (19??-2002), czasami pożyczane Daewoo Tico, Skoda Felicia
Marka: Dacia, Fiat
Model: Sandero, Tipo
Silnik: 1.4 MPI, 1.4 16V
Rocznik: 2008, 2016
Wersja: Laureate 5 os. Pomógł: 66 razy Dołączył: 10 Sie 2008 Posty: 3233 Skąd: Łódź
Wysłany: 2009-01-12, 11:13
stempik napisał/a:
jurek napisał/a:
jest to popularne np w Szwecji
Takie grzałeczki można kupić na łódzkiej giełdzie samochodowej. Jest to montowane na wąż pomiędzy blokiem a chłodnicą. Świetna rzecz jeśli masz garaż.
Na wąż pomiędzy blokiem a chłodnicą ? To chyba nie za dobre miejsce, bo to jest wąż od długiego obiegu którym dopiero płynie płyn kiedy silnik jest gorący, czyli jak termostat się otworzy.
Chyba że jeszcze o inny wąż ci chodziło.
Lepszym miejscem byłby wąż dochodzący do nagrzewnicy od silnika.
Zdecydowana większość użytkowników na tym forum posiada nowe samochody, a 25 stopniowe mrozy nie są codziennością, więc rozwodzenie się nad tym tematem jest zbyteczne.
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012 Pomógł: 13 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2009-01-13, 12:07
kier napisał/a:
Czy obecne akumulatory czymś się różnia od tych sprzed 20 lat
Tym, ze sa "bezobslugowe" ze wzgeldu na prawie hermetyczna obudowe, co sprowadza sie to do tego, ze nie trzeba kontrolowac poziomu i skladu elektrolitu.
Oczywiscie rozladowac i ladowac mozna je identycznie jak te "obslugowe".
Marka: Dacia
Model: Lodgy
Silnik: 1.6 SCe 110 LPG
Rocznik: 2018
Wersja: Laureate Plus 7 os. Pomógł: 8 razy Dołączył: 31 Mar 2008 Posty: 1105 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-01-13, 18:47
kier napisał/a:
Czy obecne akumulatory czymś się różnia od tych sprzed 20 lat?
Żelowe to sprawa jasna, cos innego, a reszta?
KaS602 napisał/a:
Tym, ze sa "bezobslugowe" ze wzgeldu na prawie hermetyczna obudowe, co sprowadza sie to do tego, ze nie trzeba kontrolowac poziomu i skladu elektrolitu.
Tak różnią się i to bardzo, są poprostu gorsze, a największą ich wadą jest ta sławetna "BEZOBSŁUGOWOŚĆ".
Za czasów akumulatorów obsługowych można było się "dostać" do elektolitu i w miarę potrzeby dolać wody destylowanej, poza tym można było łatwo stwierdzić czy ilość elektrolitu jest wystarczająca. Teraz nie dość że nie można tego zobaczyć bo obudowa nie jest przejrzysta to przeważnie korki są zaklejone a nawet zgrzane z obudową. Oczywiście akumulator nie może być szczelnie zamknięty bo grozi to wybuchem, więc woda odparowuje i elekrolit gęstnieje przez co może nie zamarźnie ale straci swoją wydajność.
Jak kupowałem dużego Fiata, właściciel wręczył mi gwarancję na ganz nówkę akumulator "bezobsługowy" Centra plus. Jakież było moje zdziwienie po upalnym wówczas lecie przyszła zima i samochód nie odpalił. Podłączyłem go do ładowania, a że niejako jestem elektrykiem zdziwił mnie wyjątkowo mały prąd ładowania, jakby aku był naładowany. Obudowa czarna więc płynu nie widać, zerwałem naklejki, wyrwałem osłonę korków, odkręciłem je i dolałem wody destylowanej, tylko jedno ale ...
WSZEDŁ CAŁY JEDEN LITR.
Tak więc radzę kupić dobry żelowy, albo najtańszy zwykły aku.
Nie bardzo rozumiem tego włączanie świateł przed rozruchem. Czy to aby naprawę chodziło o akumulator, czy kilkanaście sekund z prądem kilku amperów po prostu powodowało polepszenie styku, który na mrozie mógł się pogorszyć (zamarznięta wilgoć, korozja itp.)? A w końcu przy rozruchu ważny jest dobry prąd przez pierwsze kilka sekund.
A co do rozruchu na mrozie, to ja się specjalnie nie przejmuję. Wsiadam, zapinam pasy, uruchamiam i jadę. Oczywiście że do nagrzania dość ostrożnie. Zresztą nim się wpasuję w korek pod domem i tak wyczekam się do nagrzania.
właściciel wręczył mi gwarancję na ganz nówkę akumulator "bezobsługowy" Centra plus
A ja kupiłem taki akumulator do malucha [50Ah]. Przez trzy lata nie wyjmowałem go z samochodu. Nawet po dwóch tygodniach postoju na kilkunastostopniowym mrozie nie miałem problemów z rozruchem. Potem sprzedałem samochód...
Podobnie w Fordzie i w Seicento, jeździełem na tych akumulatorach przez kilka lat i nie miałem problemów.
Może gwarancja była od innego akumulatora, albo był problem ze zbyt wysokim napięciem i akumulator się gotował, albo po prostu była to wada produkcyjna.
Wysłany: 2009-01-18, 19:05 Re: Zapalanie samochodu w zimie
kier napisał/a:
Zgodnie z teorią punkt 1 Obniża moc (zdolność do rozruchu) akumulatora
Podczas punktu drugiego akumulator dązy do uzyskania stanu poprzedniego, przy czym przekracza go i w efekcie mamy większe szanse na zapalenie samochodu
Mnie to jakoś nie przekonuje, takim sposobem teoretycznie możnaby naładować rozładowany akumulator.
Poza tym, akumulator w samochodzie cały czas pracuje [alarm], więc nie ma potrzeby go pobudzać.
Trochę teorii (ogniwa to był mój temat na ICYSie w 2008 więc conieco wiem):
SEM ogniw jest zależna od temperatury (opisuje to Równanie Nernsta). Czym wyższa temperatura tym wyższy SEM (czyli w efekcie podnosi się napięcie), ale jak powszechnie wiadomo tym większy opór elektryczny. Można to opisać następująco:
U=SEM - I*R
I to natężenie prądu (wymagane będzie takie samo).
Czyli teoretycznie napięcie wzrośnie naprawdę odrobinę. Jako że z czasem roztwór H2SO4 w akumulatorze (jeśli nie dolewamy wody) jest coraz bardziej nasycony powoduje to efekt taki, że mamy większe szanse na zapalenie samochodu.
Wniosek jest taki, że należy dolewać wody - 8 letni akumulator 20Ah pali bez problemu Suzuki Swifta 1.0.
Aż się ździwiłem jak ujżałem 60Ah w Dacii Sandero.
Element od siebie - jeśli nowy (1-2letni) akumulator ma problemy oznacza to, że warto podjechać do elektryka, bo coś jest nie tak.
A ja kupiłem taki akumulator do malucha [50Ah]. Przez trzy lata nie wyjmowałem go z samochodu. Nawet po dwóch tygodniach postoju na kilkunastostopniowym mrozie nie miałem problemów z rozruchem. Potem sprzedałem samochód...
.
Andrzeju te 50Ah do F126 to lekka przesada (woda aż kapie). Alternator (jak miałeś) nie naładował go nigdy.
Tez miałem F126 jeszcze w końcu 80tych lat i nowszy z 95 fl. Prawdą było że jak jeździłem codziennie to nie ważne były temperatury - odpalał. Akumulator 35Ah zwykły się sprawdzał - sam sprawdzałem gęstość elektrolitu i poziom.
W Logance mam 70Ah i w ostatnie -20C silnik nawet nie zawahał się. Aku też jest bezobsługowy z "magicznym okiem", jak będę wymieniał i będzie w tych gabarytach 70Ah zwykły to pewnie że wezme zwykły bo lubie wiedzieć w jakim jest stanie.
_________________ Logan Arctica 1.4 (Marine) :) już minęło 60kkm i wszystko OK!
Andrzeju te 50Ah do F126 to lekka przesada (woda aż kapie). Alternator (jak miałeś) nie naładował go nigdy.
Słyszałem dośc dużo takich wypowiedzi. Nie wiem czemu, przecież alternator w maluchu ma 14V33A, co daje około 460W mocy, a pobór prądu w czasie jazdy jest na poziomie około 200-250W [jazda na światłach] czyli zostaje nam jeszcze sporo mocy.
Ale prawdą jest też, że używałem samochodu na dojazdy do pracy oddalonej o 50km, a podróż zajmowała mi około godziny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum