tu miałbym pewne wątpliwosci, bo tylko spłeczeństwo obywatelskie ma szanse zadecydować o czymkolwiek...
Uważam, że obywatelskim obowiązkiem jest niegłosowanie, gdy niezbyt wiemy na kogo zagłosować lub jesteśmy świadomi naszej niewielkiej wiedzy na ten temat, bo się polityką nie interesujemy. Zbyt wiele mamy przypadkowych głosów, ze strony osób, które większego pojęcia o polityce nie mają, a sugerują się tylko prezencją polityków, medialnym odbiorem itp. Takich wyborców jest niestety większość, o czym dobitnie świadczy poziom sporu (szczególnie w kampanii wyborczej) między dwoma największymi partiami PO i PiS. Spór ten jest dotyczy głównie rzeczy błahych (np. laptop Ziobry), a jeśli dotyka jakiejś głębszej kwestii to tylko i wyłącznie hasłowo (np. "PO sprywatyzuje szpitale!"), bazując na medialnych chwytach, lękach i nadziejach.
Kierowanie tak ogromnym aparatem państwowym, zarządzanie Polską jest rzeczą bardzo skomplikowaną. A kto z nas chciałbym, żeby na pokładzie samolotu panowała demokracja ("rozwijamy koła już czy za godzinę? podnosimy ręce...") i żeby każdy głosował, bo to jego obowiązek? Niech lepiej zamilkną ci, którzy nie wiedzą. A przecież sterowanie samolotem jest dużo prostsze, niż wszystkie zawiłe kwestie prawne, gospodarcze itp.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
(Co prawda już o tym było, ale sądzę, że to bardzo ważne, więc nie zaszkodzi powtórzyć).
Przymusu głosowania nie ma (choć osobiście uważam, że szkoda), więc i tak każdy zrobi, jak chce, natomiast w pełni zgadzam się właśnie z postawą kol. woxa: w "obywatelskim obowiązku" nie ma mowy, jakoby trzeba było kogokolwiek poprzeć: głos nieważny to też głos. I to przekazujący coś bardzo ważnego: że nie ma się właśnie na kogo zagłosować.
A braku głosu jest jego dokładnym przeciwieństwem, które nie mówi absolutnie nic ponad to, że obywatel ma wszystkie w d*** - ale ponieważ nie wiadomo z jakiego powodu, więc jest rzeczywiście kompletnie bezwartościowy.
Jak wtedy kiedy chcą dzieci odbierać za "dwa piwa"? <;
Świat jest zbyt skomplikowany, żeby dało się do każdej sytuacji zastosować jedną, uniwersalną idealną miarkę - nierozumienie tego przez wiele osób jest dla mnie jedną z najbardziej niezrozumiałych rzeczy na świecie...
Z powodu daty urodzenia to niejako z definicji, obawiam się <; - ale poglądy mam raczej skrajnie przeciwne (((:
Natomiast jestem, można by rzecz, "konsekwentystą" - uważam, że skoro mamy jakiś ustrój, to powinien on działać właśnie konsekwentnie: jeśli więc ideą przewodnią "demokracji" jest głosowanie, to powinno ono być właśnie obowiązkowe.
Z drugiej strony, wcale nie oznacza to, że za niewypełnianie obowiązków należy obywateli karać w jakikolwiek sposób - wystarczy, żeby po prostu automatycznie nie przysługiwały im pewne przywileje, jak np ulgi podatkowe... <<<:
Cytat:
Brak glosu wg mnie mowi mniej-wiecej tyle samo co jego nie oddanie.
Absolutnie nie - jest zasadnicza różnica między przysłowiowym menelem spod budki z piwem, który leży zapity w parku i (dosłownie) "leje na wszystko", a obywatelem, który naprawdę uważa, że nie ma na kogo zagłosować... Oczywiście - teoretycznie niby zawsze, ale w praktyce tylko wtedy, gdy ten drugi jednak odda głos, choćby nieważny, ale za to podbije frekwencję (bo zagłosowanie tego pierwszego i tak jest wręcz przyzerowo prawdopodobne).
Co do reszty - z grubsza się nawet zgadzam [: więc na tym pozytywnym akcencie zrobię EOT z mojej strony C:
Jak wtedy kiedy chcą dzieci odbierać za "dwa piwa"? <;
No widzisz, sam się nie spostrzegłeś, ale założyłeś podświadomie, że ktoś zna mniej więcej jakiś akt prawny lub jego projekt, wie kto jest za niego odpowiedzialny i idzie głosować, bo on mu się nie podoba. Taka sytuacja nie pokrywa się z kontekstem w jakim przytoczyłem "mowa jest srebrem, a milczenie złotem".
laisar napisał/a:
Przymusu głosowania nie ma (choć osobiście uważam, że szkoda)
To byśmy dopiero mieli losowe wyniki! Pomijając już kwestie szacunku dla drugiego człowieka (ktoś mu umiera i nie ma głowy na głosowanie - nie przewidzisz wszystkich takich okoliczności w ustawie) i prawo do wolności.
_________________ Dacia Logan 1.4 MPI 75 KM, wersja Access + poduszka pasażera
2007 - 2012, ok. 86 tys. km
To był naprawdę fajny wóz!
www.psur.pl - moja strona o podróżowaniu po Polsce
Ostatnio zmieniony przez KaS602 2009-03-10, 15:04, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-03-11, 22:20
Jakaś niezwykła tolerancja dla pseudoobywatelskich postaw tu zapanowała.
Ja widzę rzecz prosto - jeśli żaden kandydat zdecydoanie mi nie odpowiada, nie idę na wybory.
Vox, nie szkoda ci czasu i sił na przemarsz do urny i fabrykowanie nieważnego głosu?.
Tym bardziej, że głos nieważny kojarzyć się musi także z tym, że ktoś ma problem intelektualny ze skreślaniem, nie zrozumiał zasad, co innego miał na myśli, opanowały go jakieś silne emocje, a może był po paru głębszych etc., a nie z manifestem, że mu nikt nie odpowiada.
jeśli więc ideą przewodnią "demokracji" jest głosowanie, to powinno ono być właśnie obowiązkowe.
Udział w wyborach, czy to czynny (głosowanie) czy bierny (kandydowanie) jest prawem obywatela, a nie obowiązkiem. Dlatego obowiązkowość głosowania to absurd - nie można nikogo zmusić do korzystania z uprawnień.
Vox, nie szkoda ci czasu i sił na przemarsz do urny i fabrykowanie nieważnego głosu?.
Nie. Głosowanie uważam za obowiązek obywatelski. Używając Twoich słów - ja za pseudoobywatelską postawę uznam, to, że ktoś w ogóle nie idzie głosować.
ZeneC napisał/a:
Tym bardziej, że głos nieważny kojarzyć się musi także z tym, że ktoś ma problem intelektualny ze skreślaniem, nie zrozumiał zasad, co innego miał na myśli, opanowały go jakieś silne emocje, a może był po paru głębszych etc.,
A co mnie obchodzi taka opinia, skoro nie mam problemów z tym, co Ty wymieniasz ...
ZeneC napisał/a:
a nie z manifestem, że mu nikt nie odpowiada.
... a chodzi mi właśnie o coś takiego
Ostatnio zmieniony przez wox 2009-03-11, 22:53, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-03-11, 22:52
Gdyby przenieść ten problem praw i obowiązków społecznych na grunt pewnych kultur to żadnej sprzeczności logicznej może nie być. Mam prawo do życia. Ale w sytuacji zagrożenia bytu mojej rodziny, czy narodu, mam obowiązek walczyć i poświęcić życie.
wox napisał/a:
[ Głosowanie uważam za obowiązek obywatelski.
Vox, powinieneś pamiętać, że to slogan z czasów komuny. Oprócz obowiązków wyborczych hołdowano także obowiązkowi uczestnictwa w pochodach pierwszomajowych. Ja zaś z obowiązków obywatelskich mam szacunek przede wszystkim do obowiązku małżeńskiego .
Daleki jestem od zachwytów nad demokracją i nie lubię, jak wielu ludzi powtarza, że to zły ustrój, ale nikt nie wymyślił lepszego. Bzdura. Najgorsze, że tę brednię oficjalnie powtarza się w szkołach.
wox napisał/a:
Używając Twoich słów - ja za pseudoobywatelską postawę uznam, to, że ktoś w ogóle nie idzie głosować.
Jeżeli nie idzie, bo nikt mu nie odpowiada, to jest to świadoma postawa myślącego i poszukującego obywatela. Mam iść na wybory z poczucia obowiązku i psuć głos? Poczuj się wolnym człowiekiem.
_________________
Ostatnio zmieniony przez KaS602 2009-03-11, 23:50, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-03-11, 23:17
Subiektywnie patrząc - możesz sobie tak to oceniać. Z obiektywnego - formalnego - punktu widzenia głos nieważny niczego nie wyraża. No, może trudności w zrozumieniu zasad głosowania. Tymczasem niska frekwencja jest obiektywnie interpretowana jako brak zaufania do proponowanych kandydatów, ich programów lub brak zaufania do polityków w ogóle. Tak to widzę.
Każdy ma swoje zdanie - dla mnie akurat zwiększona ilość nieważnych głosów byłaby lepszym wskaźnikiem braku zaufania do proponowanych kandydatów, ich programów ..., a nie niska frekwencja.
Brak glosu wg mnie mowi mniej-wiecej tyle samo co jego nie oddanie.
Chyba faktycznie niezbyt szczesliwie to ujalem...
Zly glos - to zwiekszenie frekwencji, czyli wyraz poparcia dla tych wyborow, ich slusznosci :)
A olanie to olanie... :)
Jak dla mnie nie ma większego znaczenia czy zostanę wydymany przez kandydata na którego głosowałem czy przez tego na którego nie głosowałem,skoro z żadnym z nich się na taką okoliczność nie umawiałem. Więc jeśli nie ma na kogo oddać głosu to się nie fatyguję tylko po to żeby oddać nieważny głos.
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-03-15, 19:53
Mariusz napisał/a:
Nie idziesz na wybory zwiększasz szansę na wygraną partii której nie popierasz
Nie zawsze tak jest...
Bo jeśli nie popieram żadnej i nie idę na wybory, to daję równe szanse wszystkim... I pewne jest to, że żadna mnie nie rozczaruje, bo i żadna mnie nie przekonała...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum