Mój młody kolega (prawo jazdy od niedawna) kupił trzy dni temu samochód. Zawarł stosowną umowę, ale żadnych dalszych kroków nie poczynił (US, rejestracja, nowe ubezpieczenie itd.). Samochód ubezpieczony OC/AC w Hestii. Kupował od znajomego, więc ma kontakt ze sprzedającym.
Dzisiaj nie wyhamował na mokrej nawierzchni i zameldował się w drzwiach jakiejś meganki. Policja, mandat i w kwestii karnej jest po temacie. Pytanie moje do bardziej oblatanych w kwestiach ubezpieczeniowych Użytkowników: jak jest z AC? Albo inaczej: co robić, żeby w możliwie korzystny sposób załatwić sprawę naprawy z AC, o ile jest to w ogóle możliwe.
Pomóżcie! ;)
Z tego co się orientuję, to AC nie przechodzi na nowego właściciela po zakupie auta.
Jedyna możliwość, to zmiana umowy kupna na późniejszy termin, ale w tym przypadku sprzedający musiałby się zgodzić, aby wypłacono ubezpieczenie z jego konta.
Martens napisał/a:
Zawarł stosowną umowę, ale żadnych dalszych kroków nie poczynił
Ale sprzedający mógł już poczynić kroki ze swojej strony, tzn zawiadomić starostwo i firmę ubezpieczeniową o zmianie właściciela auta.
Ostatnio zmieniony przez AndrzejW 2009-09-04, 11:50, w całości zmieniany 1 raz
1. Sprawdzić w jakim towarzystwie było ubezpieczenie AC
2. Wziąć do ręki ogólne warunki ubezpieczenia
3. Znaleźć rozdział początek i koniec odpowiedzialności
4. Sprawdzić czy jest jakiś okres działania ubezpieczenia po zbyciu pojazdu (dla nowego właściciela)
Kiedyś w PZU były własnie 3 dni działania ubezpieczenia po zbyciu pojazdu dla nowego właściciela. W obecnych warunkach ubezpieczenia takiego zapisu już nie ma.
§ 16 pkt 7 ogólnych warunków ubezpieczenia AC w PZU ważnych od 31 maja 2009:
Ochrona ubezpieczeniowa wygasa z chwilą przeniesienia własności pojazdu, jeżeli nie dokonano przeniesienia praw z umowy ubezpieczenia na nabywcę pojazdu.
Jeżeli takiego przeniesienia nie dokonano, no to kicha. Kombinować raczej też nie ma co, bo próba podciągnięcia starego ubezpieczenia pod coś takiego już po wystąpieniu szkody jest ewidentne... :/
_________________ Tomzoo
Let the good times roll...
Dość daleko idące stwierdzenie... Ale nie trzeba od razu sądzić innych według siebie.
Innym Użytkownikom dziękuję za konstruktywne podpowiedzi i informacje.
Po całym dniu konsultacji (w tym z zainteresowaną firmą ubezpieczeniową) sprawa wygląda tak: albo sprawę weźmie na siebie poprzedni właściciel albo dokończą formalności związane z umową i przerejestrowaniem pojazdu, firma dokona tzw. rekalkulacji składki i przy obliczaniu składki na rok następny dokona potrącenia istniejących zniżek lub zwyżki składki o 10%. Oba rozwiązania podpowiedział konsultant od ubezpieczyciela.
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997 Pomógł: 6 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-09-07, 21:40
Martens napisał/a:
stempik napisał/a:
Chce wyłudzić odszkodowanie, fuuuj.
Dość daleko idące stwierdzenie... Ale nie trzeba od razu sądzić innych według siebie.
Innym Użytkownikom dziękuję za konstruktywne podpowiedzi i informacje.
Po całym dniu konsultacji (w tym z zainteresowaną firmą ubezpieczeniową) sprawa wygląda tak: albo sprawę weźmie na siebie poprzedni właściciel albo dokończą formalności związane z umową i przerejestrowaniem pojazdu, firma dokona tzw. rekalkulacji składki i przy obliczaniu składki na rok następny dokona potrącenia istniejących zniżek lub zwyżki składki o 10%. Oba rozwiązania podpowiedział konsultant od ubezpieczyciela.
Gdzie tu próba wyłudzenia?
Martens, wybacz, ale ja Stempkiowi się nie dziwię - zareagował naturalnie.
Wszak najpierw przedstawiasz fakty, a potem bierzesz jakby to wszystko w nawias i pytasz: "co robić, żeby w możliwie korzystny sposób załatwić sprawę naprawy z AC, o ile jest to w ogóle możliwe".
A fakty są faktami. Była sprzedaż i kupno. Nie było zawartej nowej umowy ac na nowego właściciela. Nie było przeniesienia praw ze starej polisy ac na nowego właściciela (w Hestii, sprawdziłem, póki co, taka możliwość faktycznie istnieje (ale nie po zdarzeniu). Była kolizja.
I oto kreatywny doradca Hestii (życzę Hestii, aby to był jednak tzw. multiagent) zamiast powiedzieć, że w świetle zaistniałych faktów nie ma szans na odszkodowanie z ac, to mówi, że da się coś zrobić; trzeba albo unieważnić umowę, albo przepisać na nowego właściciela, zrekalkulować, a potrącenia składki lub zwyżki dokona firma w drugim roku.
A tak na marginesie - a co zrobi ubezpieczyciel, jak nowy właściciel zrezygnuje z końcem trwania polisy z dalszej kontynuacji? Firma ubezpieczeniowa to nie jeleń, którego można walnąć po rogach.
Powiem jako człowiek z branży, że te dywagacje jakiegoś konsultanta ubezpieczeniowego nie wypadają elegegancko. Kombinował cały dzień, a wystarczyło uczciwie zacytować ogólne warunki ac Hestii i dodać krótki komentarz.
Przypominam, że była policja, przeprowadzono postępowanie mandatowe, a w jego przebiegu padło zapewne pytanie, kto jest właścicielem samochodu. Jest więc szkoda także z oc. Hestia dostanie protokół policyjny. Głupie rady niepotrzebnie mogą narazić młodego właściciela na dodatkową odpowiedzialność. Z policją też będą załatwiać sprawę?
Można współczuć młodemu kierowcy, ale niech płaci za swoją lekkomyślmość ze swojego portfela. Młody kierowca musi mieć dużo rozwagi. Zapłaci raz za głupotę, a potem może pomyśli o ubezpieczeniu autocasco, a i jeżdzić może będzie ostrożniej.
Jeżeli będziemy w takich sytuacjach pomagali w możliwie korzystny sposób załatwić sprawę, to okradamy innych - obecnych i przyszłych - klientów danego towarzystwa czy zakładu ubezpieczeniowego.
Żeby było jasne - nie posądzam Ciebie o takie nastawienie do rzeczywistości. Przyjmuję, że po prostu niefortunnie się wyraziłeś. Ale niepotrzebnie zupełnie wyjechałeś do Stempika, że każdy sądzi wg siebie. Bywam na forum niemal od początku i jakoś nie przypominam sobie, aby gdzieś tak meandrował myślami...
_________________
Ostatnio zmieniony przez ZeneC 2009-09-07, 21:42, w całości zmieniany 1 raz
No to ja, jako siły rozjemcze (; powiem, że - nawet odkładając na bok osobisty optymizm - absolutnie nie odebrałem w sformułowaniu "w możliwie korzystny sposób załatwić sprawę" choćby cienia okruchu sugestii niewłaściwego działania. Kolega pisał wprost, że wszystko jest od początku oficjalnie i tylko pytał o radę w kwestii proceduralnej. W sumie więc nic dziwnego, że nerwowo - aczkolwiek chyba nadmiernie - zareagował na trochę pochopne posądzenie.
Przyjmijmy zatem, że jest jak w starym dowcipie: "...i ty też masz rację, rabbi" i proponuje zakończyć w tym miejscu ten podwątek.
Kol. ZeneCowi dziękuję natomiast za merytoryczną część odpowiedzi, ale z drugiej strony myślę, że skoro wszystko było oficjalnie, to jeśli tamto TU zechce w jakiś sposób pomóc klientowi (bo to przecież nie żaden agent koniec końców o tym zadecyduje), niech się zatem martwi samo o siebie (;
Tym bardziej, że odszkodowania wypłacane są przede wszystkim z osobistych składek danego klienta - zbieranych czasem dłuższy czas - więc i do "okradania" innych droga daleka... <:
(Aczkolwiek popieram oczywiście konieczność uzmysłowienie młodemu człowiekowi konieczności odpowiedzialności za własne czyny - choć być może już to wie, a cała sytuacja jest po prostu zwykłym nieszczęściem. I tak, wiem, że opis niekoniecznie to sugeruje, ale "domniemanie niewinności" uważam za dość istotny wynalazek ludzkości [: ).
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-09-07, 23:27, w całości zmieniany 1 raz
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997 Pomógł: 6 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-09-08, 10:07
Siły rozjemcze nie są potrzebne, nie jest tak źle.
A ja lubię sytuacje przejrzyste .
Zajrzałem wczoraj do Ogólnych warunków Ubezpieczenia ac Hestii. A dziś zrobiłem eksperyment - zadzwoniłem na infolinię Hestii 0 801 107 107, uprzejmie się przedstawiłem i zapytałem, czy mogę przepisać na siebie polisę autocasco jako nabywca. Miła konsultantka bez wnikania odrzekła, że tylko oc No to ja, że warunki ac przewidują taka możliwość w paragrafie 52. Miła Pani poddała sie i potwierdziła, że owszem, ale za zgodą Hestii.
Jakie są szanse na zgodę - to pytanie otwarte, ale wszystko wskazuje, że jak u innych - brana jest pod uwagę tak zwana istotność klienta z punktu akwizycyjnego. Przepraszam za księżycowy język. W tłumaczeniu na polski chodzi o to, czy klient ma jakieś iinne ubezpieczenia w danym towarzystwie, ile wynoszą składki, ile lat współpracy etc.
Z całej mojej rozmowy wyczułem jednoznacznie, że klient nowy dla towarzystwa szanse na przejęcie umowy ma małe, znikome wręcz. A po spowodowaniu szkody - bezwzględnie żadne.
I dlatego miejmy świadomość, że w tym konkretnym przypadku to nie TU chce pomóc klientowi, tylko "kreatywny" agent chce coś wykombinować. Takie życie.
Gwoli jeszcze owej przejrzystości - Laisar stwierdził, że "odszkodowania wypłacane są przede wszystkim z osobistych składek danego klienta - zbieranych czasem dłuższy czas - więc i do "okradania" innych droga daleka... ". Można by przypuszczać, że klienci maja w towarzystwach jakby swoje konta składkowe, z roku na rok wzbogacane o kolejne składki. Rozpatrzmy prosty przykład - klient x płaci w pierwszym roku 2500 zł za ac. W drugim 2000 zł. W trzecim 1500 zł. I w trakcie trwania ubezpieczenia pojawia się szkoda autocasco na kwotę 10 000 zł. Ile powinno wypłacić towarzystwo? Wedle takiej teorii sumę wpłaconych składek, czyli 6000 zł... A więc nie z osobistych składek wypłacane jest odszkodowanie. .
Dla każdego towarzystwa ma podstawowe znaczenie liczba szkód oraz łączna wielkość wypłat. Odszkdowanie wypłacane nieprawnie w sposób nieświadomy (wyłudzenia) obciążają więc wszystkich jego klientów. Cóż, wypada powtórzyć – takie życie...
co robić, żeby w możliwie korzystny sposób załatwić sprawę naprawy z AC, o ile jest to w ogóle możliwe.
Nie znam się na ubezpieczeniach, lektura OWU którą poczyniłem przed napisaniem posta, tylko powieliła moje wątpliwości, stąd pytanie.
Zadając pytanie liczyłem na informacje takie, jakie jakie padły od ZeneC (przydadzą się tak czy inaczej na przyszłość, dzięki).
Co do informacji, uzyskanych telefonicznie przez sprawcę kolizji od przedstawiciela ubezpieczyciela - jeśli coś tu nie gra, to problem firmy. Człowiek zadzwonił, przedstawił się, opisał sytuację, nie kręcił, nie kombinował, nie dał łapówki, tylko zapytał, co robić. To naprawdę nie jest zmartwienie kierowcy/właściciela pojazdu, czy przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej gra wbrew jej interesom, czy nie.
Posądzenie (mnie czy kogoś innego) o próbę uzyskania informacji w celu wyłudzenia odszkodowania to zwykłe oszczerstwo, uważam zatem swoją reakcję na to za nadzwyczaj umiarkowaną.
Ostatnio zmieniony przez Martens 2009-09-08, 10:33, w całości zmieniany 1 raz
@ZeneC: Jeśli przez 10 lat wpłaciłem do TU 10kzł, to naprawdę nie interesuje mnie, jak to wygląda z punktu widzenia księgowości - dla mnie jest istotne, że de facto 5kzł odszkodowania to powrót moich pieniędzy do mojej kieszeni, a nie żadne cudze pieniądze. Teraz sytuacja jest przejrzysta? (; (I tak, wiem, że to "chłopski rozum" d: ale akurat w pieniądzach jest to jedyny dobry rozum do użytku - jak zresztą dowodzi ostatni quasi-kryzys... <<<: ).
@Martens: Problem w tym - stempika, rzecz jasna (; - że często nawet oczywisty żart w rzeczywistości wirtualnej nie wypala, bo obcięte jest pasmo przekazu (mimika, ton itp). Ale mnie i tak raczej chodziło o to, że nawet w przypadku faktycznie poważnego oszczerstwa (i zresztą w prawie każdym innym przypadku) linia obrony "a u was biją murzynów" jest... no, marna. Tylko to nazwałbym "nadmierną reakcją", a nie słuszne oburzenie (; Pax?
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-09-08, 11:00, w całości zmieniany 1 raz
Problem w tym - stempika, rzecz jasna (; - że często nawet oczywisty żart w rzeczywistości wirtualnej nie wypala, bo obcięte jest pasmo przekazu (mimika, ton itp). Ale mnie i tak raczej chodziło o to, że nawet w przypadku faktycznie poważnego oszczerstwa linia obrony "a u was biją murzynów" jest... no, marna. Tylko to nazwałbym "nadmierną reakcją".
Myślę, że gdyby, nie mając nic merytorycznego do przekazania, nie wtrącał się, nie byłoby powodu do reakcji. Linii obrony nie ma tu żadnej, bo i bronić się nie mam przed kim ani przed czym. A to, że mnie wk...wia ten czy inny post (nie użytkownik!) to moje święte prawo.
[i żeby nie było, to tylko żart, tylko pasmo przekazu mi obcięło]
Kiedy przecież miał uwagę merytoryczną - chciał napiętnować wyłudzanie... Nieuprawnienie, w tym przypadku, ale in plus liczą się dobre chęci w naprawianiu świata (;
I lepiej wiem, czy widzę jakąś "linię obrony" (; - od zawsze jest tak, że autor pisze co chce, a czytelnicy interpretują po swojemu, nieprawdaż? [:
A żadnych świętych praw oczywiście nikomu nie odmawiam... C: (tylko napisałem to nieco za wolno).
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997 Pomógł: 6 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-09-08, 11:34
laisar napisał/a:
@ZeneC: Jeśli przez 10 lat wpłaciłem do TU 10kzł, to naprawdę nie interesuje mnie, jak to wygląda z punktu widzenia księgowości - dla mnie jest istotne, że de facto 5kzł odszkodowania to powrót moich pieniędzy do mojej kieszeni, a nie żadne cudze pieniądze. Teraz sytuacja jest przejrzysta? (; (I tak, wiem, że to "chłopski rozum"...
A co podpowie chłopski rozum, gdy wypłacić trzeba będzie 15 kzł, a ty wpłaciłeś przez 10 lat 10kzł?
To inny rodzaj matematyki, że tak powiem. Dlatego dobrzy aktuariusze są zawsze wysoko cenieni. Odwołujesz się do zasady, która występuje w pewnym zakresie w tzw. towarzystwach ubezpieczeń wzajemnych, a nie w towarzystwach o statusie spółek akcyjnych. Nie miejsce tu na zawiłe dyskusje, ale działalność tych ostatnich opiera się na zasadzie ryzyka, a nie jakichś swoistych kont składkowych.
Wspomniałeś o kryzysie i chłopskim rozumie, który ma jakoby przed nim chronić. Ja znam takie osoby, które w imię owego chłopskiego rozumu zawierzały dosłownie tzw. 100% ochrony powierzonego kapitału w funduszach zamkniętych i zapominały o obwarowaniach, np. dacie zapadalności.
Najważniejsze, że wspólnymi siłami poszerzyliśmy swoje horyzont wiedzy, a złym emocjom daliśmy odpór.
Powie: to zupełnie inna para kaloszy (; - i że kwantyfikatory też się liczą (np "przede wszystkim" =/= "zawsze i wszędzie"), a życie jest w ogóle bardzo skomplikowane...
Cytat:
w imię owego chłopskiego rozumu zawierzały
Rzadko, naprawdę rzadko na tym świecie robienie czegoś "w imię" ma coś naprawdę wspólnego z istotą owego "imienia" - a już zwłaszcza, gdy chodzi o "zawierzanie".
W tym przypadku: gdzie jest zdrowy, chłopski rozum, który nie powinien ufać niczemu, czego sam nie rozumie, skoro zawierzył komuś (agentowi czy maklerowi), kto też sytuacji nie rozumiał (o czym świadczą efekty....)? <:
No ale to już chyba zbytni dryf - więc pozostaję się zgodzić z poszerzaniem i odpieraniem (:
Cytat:
Do Oazy go! Albo do ORMO...
Wiadomo, gdzie jest najwięcej dobrych chęci, więc razie czego... co się odwlecze... <;
Ostatnio zmieniony przez laisar 2009-09-08, 12:06, w całości zmieniany 1 raz
Dzis o 16 dostałem w prawy przód od młodej pani kierowcy /pr. jazdy luty 2009/.Do wymiany zderzak, błotnik, nadkole, kołpak koła, ucierpiała też opona. Trzeba również sprawdzić układ kierowniczy i zawieszenie. Zgłosiłem się do ASO, jak się dowiedzieli że sprawca ma polisę w Warcie, poinformowano mnie że gorzej nie mogłem trafić, podobno Warta nie bardzo chce żeby w ASO naprawiać auta. Przecież jak mi naprawią w ASO to nadal będę miał gwarancję na blachy. Szkodę w Warcie zgłosiłem telefonicznie, czekać na likwidatora 7 dni!
Teraz co dalej, jak to ze sprawdzeniem zawieszenia?
Marka: Renault
Model: Twingo I
Silnik: 1.2
Rocznik: 1997 Pomógł: 6 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 370 Skąd: Celestynów/Warszawa
Wysłany: 2009-09-16, 06:32
loganik napisał/a:
Zgłosiłem się do ASO, jak się dowiedzieli że sprawca ma polisę w Warcie, poinformowano mnie że gorzej nie mogłem trafić, podobno Warta nie bardzo chce żeby w ASO naprawiać auta.
Loganik, nie popadaj w przesadny pesymizm. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło byc gorzej Każdy, kto musi płacić, woli płacić mniej, a nie więcej.
Warta nie ma dobrej opinii wśród serwisów autoryzowanych, to fakt. Z tego nie wynika, że Ty musisz mieć problemy. Nie warto ulegać tak łatwo cudzym opiniom, lepiej skupić się na swoich prawach i je konsekwentnie egzekwować.
Po pierwsze, masz szkodę z oc i masz prawo do naprawy w serwisie, byle tylko nie wyszła szkoda całkowita. W przypadku szkody z oc szkoda całkowita orzekana jest w przypadkach, gdy koszt naprawy przekracza 100% wartości rynkowej pojazdu. Wtedy bowiem taka naprawa nie będzie opłacalna, a serwis zresztą też nie będzie nią zainteresowany. Co nie oznacza, że naprawa jest niemożliwa.
loganik napisał/a:
Szkodę w Warcie zgłosiłem telefonicznie, czekać na likwidatora 7 dni!
Prawda, że wygodnie? Bez wychodzenia z domu, bez niepotrzebnego chodzenia po placówkach. Przy zupelnie prostych szkodach 1-3 elementy do wymiany szkodę można mieć zlikwidowaną przez telefon bez oględzin.Owe 7 dni to czas maksymalny, w praktyce oględziny odbywają się w czasie 2-3 roboczych dni po szkodzie. W procedurach innych ubezpieczycieli jest podobnie.
loganik napisał/a:
Teraz co dalej, jak to ze sprawdzeniem zawieszenia?
Z pozycji naziemnej trudno ocenić stan zawieszenia. Oddaj więc samochód do serwisu, a tam samochodzik w górę i już sobie panowie poradzą. Najlepsze rozwiązanie to oględziny w serwisie lub porządnym warsztacie.
I jeszcze kilka uwag proceduralnych. Mam nadzieję, że wykazałeś się bardziej rozsądkiem niż czułym sercem i była na miejscu policja. Tak czy inaczej Warta musi zwrócić się do sprawczyni szkody o potwierdzenie zdarzenia i winy. Jeżeli zadbałeś o ustalenie jej numeru telefonu i go podałeś przy zgłoszeniu szkody, to znakomicie, bo Warta jako pierwsza firma w kraju przyjmuje telefoniczne potwierdzenia szkody ( nagrana rozmowa traktowana jest na równi z pisemnym dokumentem). Jeżeli nie - będzie wysłane do niej pismo i oczekiwanie na odpowiedź, a z tym u sprawców szkód bywa nie najlepiej.... Tak wygląda praktycznie ta sprawa nie tylko w Warcie.
Ty dostaniesz - mailem lub listownie, wedle dyspozycji - kilkustronicowe potwierdzenie zgłoszenia szkody, który trzeba uważnie przejrzeć, ewentualnie uzupełnić (m. in. o szkic sytuacyjny zdarzenia) i podpisać każdą stronę na dole po lewej stronie. Na jednej ze stron, tak mnie więce pośrodku, jest miejsce na dodatkowy podpis potwierdzający deklarację, że nie znajdowałeś się pod wpływem alkoholu, narkotyków czy innie podobnie działających środków. Piszę o niby pierdołach, ale czasami brakuje jednego takiego podpisu i sprawa się wydłuża.
W piśmie przewodnim do siebie będziesz miał podanego likwidatora szkody. Niezależnie od sposobu i miejsca naprawy możesz do niego zwrócić się o przesłanie wyceny wartości rynkowej pojazdu na dzień szkody oraz kalkulacji naprawy. Prawo to zapisane jest w ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych. Czasami przy wycenie pojazdu rzeczoznawcy upraszczają sprawę i pomijają niektóre elementy wyposażenia dodatkowego, a bywa że i i odmianę modelową pomylą....
Gdyby wyszła wspomniana szkoda całkowita, to gorzej dla Ciebie, bo wtedy odszkodowaniem jest kwota stanowiąca różnicę pomiędzy wartością samochodu przed szkodą i wartością tzw. pozostałości, czyli samochodu po szkodzie. Samochód w stanie uszkodzonym możesz naprawić lub sprzedać ( czasami towarzystwo pomaga w sprzedaży uszkodzonego pojazdu - wystawia na zamkniete licytacje, po korzystnym zakończeniu licytacji przekazuje dane oferenta. Ale nie ma obowiązku przejmować pojazdu).
I to byłoby na tyle. Rozpisałem się aż nadto, a przecież ja nie likwiduję szkód, tylko sprzedaje ubezpieczenia i z tego żyję, więc gonię do pracy. Gdybyś miał jakieś szczególne problemy, to napisz: zenon.cieslak@ag.warta.pl
I uważajcie na mlodych kierowców. Problem z nimi to coś więcej niż tylko prawidłowość statystyczna. Nota bene, Warta ma najbardziej zaostrzone stawki ubezpieczeniowe dla takowych, niekiedy jest to wzrost o - uwaga - 140%!
Jeżeli nie - będzie wysłane do niej pismo i oczekiwanie na odpowiedź, a z tym u sprawców szkód bywa nie najlepiej....
Nawet jeśli sprawca nie odpowie to chyba jest tak, że jeśli odebrał list i jest potwierdzenie odbioru, to po minięciu odpowiedniego czasu, przyjmuje się, że brak odpowiedzi traktuje się jako potwierdzenie winy?
Pan z Warty punktualny, oszacowanie szkody bez problemu. Problem w tym, że na przesłanie dokumentów do ASO mogę czekać nawet dwa tygodnie! taki mają nawał szkód a pracowników mało.
Wizyta w ASO, bez e-maila z Warty nie możemy zamówić części. Blacharnia rownież ma tyle roboty, może za dwa tygodnie! Trzeba mieć stalowe nerwy
Jeżeli nie - będzie wysłane do niej pismo i oczekiwanie na odpowiedź, a z tym u sprawców szkód bywa nie najlepiej.... Tak wygląda praktycznie ta sprawa nie tylko w Warcie.
Niestety, to prawda, pan z Warty powiedział mi: dobrze, że została wezwana policja,bo sprawca kolizji nie jest właścicielem auta i mogły by być kłopoty z potwierdzeniem winy, co zdarza się coraz częściej.
Laisar, ZeneC milczy, a ja mam do podpisania pismo: Zobowiązuję się do pokrycia kosztów..... w wyniku potrącenia amortyzacji części wymienianych. Nie dość , że dostałem, moja daćka straciła na wartości/rynkowej/ , bo dla mnie jest bezcenna to jeszcze mam za to płacić? Ja w PZU AC/)C.
Na ubezpieczeniach nie znam się za dobrze, ale przede wszystkim trzeba sprawdzić, jakie są warunki Twojej polisy - czy faktycznie jest tam taka klauzula.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum