Abstrahując akurat od Dacii: ja się tylko dziwię, że skoro chłodzenie turbiny jest takie istotne, to nie zostało to zrobione automatycznie - jakiś włączany termostatem i działający 30-60s dodatkowy silnik elektryczny czy coś w tym guście...
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-01-14, 23:42
laisar napisał/a:
Abstrahując akurat od Dacii: ja się tylko dziwię, że skoro chłodzenie turbiny jest takie istotne, to nie zostało to zrobione automatycznie - jakiś włączany termostatem i działający 30-60s dodatkowy silnik elektryczny czy coś w tym guście...
Koszty, koszty, koszty :)
A tak swoja droga to mozna bylo swego czasu kupic na allegro uklad, ktory podtrzymywal odpalony silnik jeszcze minute po wyjeciu kluczyka ze stacyjki (bodajze subaru ma tez cos takiego w niektorych modelach).
Co do silnika elektrycznego to nic on by nie dal. Chyba ze pompowalby olej do turbiny, bo to on ja chlodzi :)
Jakie koszty, przecież napisałem to trudne słowo na "a" <; - chodzi właśnie o to, że o ile w taniej Dacii byłoby to w sumie zrozumiałe, to w zasadzie nie spotyka się zaproponowanego przeze mnie rozwiązania nawet w dużo droższych autach.
A w pomyśle chodzi oczywiście o to chłodzenie, a nie kręcenie turbinką (;
O patencie w Subaru pierwsze słyszę, choć trzeba też przyznać, że nie jestem auto-maniakiem - ale jeśli to działa tak samo jak ten moduł podtrzymujący pracę całego silnika, to jest to proteza a nie eleganckie rozwiązanie techniczne d:
Tak naprawdę właśnie nie tyle chodzi o chłodzenie, bo turbinka tak czy siak stygnie, ale o to, żeby po zatrzymaniu się rozkręcona turbina dostawała jeszcze olej nim się zatrzyma, jeśli zatrzymamy się i od razu i wyłączymy silnik, pompka przestanie pompować olej, kręcąca się jeszcze turbosprężarka straci smarowanie i będzie się zacierać (a nie przegrzewać ).
Ja proponuję dostosować technikę jazdy: przed planowanym zatrzymaniem się dojeżdżamy do miejsca postoju na luzie (obroty biegu jałowego nie są chyba wspomagane turbosprężarką, więc przechodzi ona w stan spoczynku ), potem odczekanie 10s i wyłączamy silnik, inne rozwiązanie, po parkingu jeździmy na jedynce lub dwójce bez dodawania gazu, my manewrujemy, a turbinka odpoczywa Ja tak robię i chyba zdaje to egzamin, a nie tracę czasu na odczekiwanie 20-30s na postoju.
Black Eryk: Proszę o używanie opcji 'edytuj'...
Niech nikt mnie nie rozśmiesza, że podnoszenie mocy z niezmienionej pojemności nie powoduje skracania żywotności silnika Proponuję przeanalizować tabelki :
Było już wyżej, ale spróbuję jeszcze raz: chodzi o to, że skoro schłodzenie turbiny jest aż takie istotne, to wstawienie dodatkowej pompki podtrzymującej przez niezbędny do tego czas przepływ oleju w jej obiegu po zatrzymaniu silnika to pomysł trywialnie prosty i kosztowo efektywny.
Tak samo jak - z drugiej strony - ogranicznik obrotów silnika aż do osiągnięcia właściwej temperatury pracy tego elementu.
A że sytuacje są różne, to jeszcze najlepiej jakby ów cały układ dał się włączać i wyłączać.
No chyba że faktyczne awarie turbiny nie są jednak aż takie znowu częste...
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-01-15, 13:07
laisar napisał/a:
Było już wyżej, ale spróbuję jeszcze raz: chodzi o to, że skoro schłodzenie turbiny jest aż takie istotne, to wstawienie dodatkowej pompki podtrzymującej przez niezbędny do tego czas przepływ oleju w jej obiegu po zatrzymaniu silnika to pomysł trywialnie prosty i kosztowo efektywny.
Tak samo jak - z drugiej strony - ogranicznik obrotów silnika aż do osiągnięcia właściwej temperatury pracy tego elementu.
A że sytuacje są różne, to jeszcze najlepiej jakby ów cały układ dał się włączać i wyłączać.
No chyba że faktyczne awarie turbiny nie są jednak aż takie znowu częste...
Moim zdaniem wplyw na to ma takze fakt, ze... po co tworzyc trwale elementy????
Przynajmniej po padnieciu turbiny serwis ma co sprzedawac i naprawiac, a interes sie kreci.
Tak samo kiedy odpalamy zimny silnik nie jest on dostatecznie smarowany dopoki pompa oleju nie wtloczy go we wszystkie zakamarki. Tutaj tez moznaby zastosowac pompe elektryczna ktora pompowalaby i rorzprowadzala olej przed rozruchem. Ale nikt tego nie robi
A co do samej trwalosci turbiny jako przyklad niech posluzy slynna juz LagunaII w ktorej turbiny lubily padac nawet po 20 000 km
A co do samej trwalosci turbiny jako przyklad niech posluzy slynna juz LagunaII w ktorej turbiny lubily padac nawet po 20 000 km
To akurat jak przypuszczam był problem z tą konkretną konstrukcją lub procesem jej produkcji - mnie chodziło o faktyczną średnią awaryjność takiego rozwiązania w ogóle. Bo jeśli rzeczywiste przebiegi turbinek wnoszą np ok. 100tyś. km to ich wymiana związana byłaby raczej ze "zwykłym" zużyciem się i proponowane rozwiązanie nic by mogło nie dać.
Kwestia właśnie w stosunku trwałości do ceny - po co komu idealnie zachowana turbina po 500 tyś. km, skoro i tak dzięki temu nie nadaje się jakoś bardziej do recyklingu niż taka zniszczona już po 200 tyś., kiedy cały samochód i tak wędruje na złom? (Wartości oczywiście przykładowe).
W teorie spiskowe nie wierzę, choć oczywiście nie na się zanegować, że czasem różne korporację wspólnym wysiłkiem promują lub blokują pewne rozwiązania.
Tu jednak uprawiamy gdybologię, bo nie mam pojęcia jaka jest faktyczna trwałość turbin i jaki ich odsetek ulega awarii przez niewłaściwe użytkowanie - czyli jak bardzo są wrażliwe.
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-01-15, 13:58
laisar napisał/a:
Cytat:
A co do samej trwalosci turbiny jako przyklad niech posluzy slynna juz LagunaII w ktorej turbiny lubily padac nawet po 20 000 km
To akurat jak przypuszczam był problem z tą konkretną konstrukcją lub procesem jej produkcji - mnie chodziło o faktyczną średnią awaryjność takiego rozwiązania w ogóle. Bo jeśli rzeczywiste przebiegi turbinek wnoszą np ok. 100tyś. km to ich wymiana związana byłaby raczej ze "zwykłym" zużyciem się i proponowane rozwiązanie nic by mogło nie dać.
Kwestia właśnie w stosunku trwałości do ceny - po co komu idealnie zachowana turbina po 500 tyś. km, skoro i tak dzięki temu nie nadaje się jakoś bardziej do recyklingu niż taka zniszczona już po 200 tyś., kiedy cały samochód i tak wędruje na złom? (Wartości oczywiście przykładowe).
W teorie spiskowe nie wierzę, choć oczywiście nie na się zanegować, że czasem różne korporację wspólnym wysiłkiem promują lub blokują pewne rozwiązania.
Tu jednak uprawiamy gdybologię, bo nie mam pojęcia jaka jest faktyczna trwałość turbin i jaki ich odsetek ulega awarii przez niewłaściwe użytkowanie - czyli jak bardzo są wrażliwe.
Laguna II wlasnie slynela z awaryjnych turbin i skrzyn biegow, wiec sa to faktycznie raczej wady produkcyjne. Ja mam zrobione Ibiza 63000 km i jak narazie turbina dziala :) Jak bedzie pozniej zobaczymy. Dla przykladu znajomy zrobil Golfem TDI 90 KM ponad 200 tys km i z turbina kompletnie nic nie robil. Takze tutaj sprawa dotyczy wysilenia danego siknika. Im wiecej koni z mniejszej pojemnosci tym ryzyko padniecia turbiny wieksze
Czyli przypuszczam, że z tym ekstra wychładzaniem turbiny po jeździe jest jednak tak jak ze wszystkim - czyli trochę, nomen omen, dmuchanie na zimne (; Z czego wynika, że w zasadzie bez względu na sposób eksploatacji, w okresie gwarancyjnym turbince nic nie grozi...
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-01-15, 14:31
laisar napisał/a:
Czyli przypuszczam, że z tym ekstra wychładzaniem turbiny po jeździe jest jednak tak jak ze wszystkim - czyli trochę, nomen omen, dmuchanie na zimne (; Z czego wynika, że w zasadzie bez względu na sposób eksploatacji, w okresie gwarancyjnym turbince nic nie grozi...
W okresie gwarancyjnym jest to raczej maly odsetek awarii (oczywiscie zdarzaja sie nagminne przypadki jak w owej lagunie). Gorzej po okresie gwarancyjnym, ale i tak nie jest powiedziane ze padnie po 100, albo 200 tys. Znam kilka osob ktore pracuja jako przedstawiciele handlowi i jezdza przeroznymi dieslami. Tam nikt sie nie bawi z czekanie na wychlodzenie turbiny i jakos jezdza.... Czesciej zdarzaly sie pady skrzyn biegow niz samych turbin
Hehe... mój znajomy ma od 8 lat audi 80 1.9 TDi 90KM i tam turbina śmiga pomimo przebiegu blisko 300 000km. Za autkiem troszkę czuć (jak za ikarusem) lekko smrodzi, ale nie dymi mocno i ladnie silnik pracuje. Wiele chyba zalezy od sposobu eksploatacji jednak. Przebiegi podane przeze mnie w linku to w koncu przebiegi srednie. Przydalo by sie jakies odchylenie standardowe od tych danych
_________________ 102 000km zadowolenia za kierownicą Dacii.
Generalnie turbiny baz gazowne lub inne (parowe) sa najbardziej trwalymi silnikami jakie czlowiek zrobil (chodzi mi o te ktore sa zaprojektowne by trwac) oczywiscie zakladajac odpowiednie warunki pracy no bo np taka turbina w eletrowni raz wlacza i w zaleznosci od przeprzeznaczenia pracuja latami badz cala zime. No ale w samochodzie juz trudniej o wlasciwe warunki pracy moze kiedys doczekamy sie seryjnego montowania rozwiazan ze statkow typu wstepne przesmarowanie i podgrzanie silnika przed startem, odpowiednio zaprojektowany sytem smarowania turbiny tak ze po zakonczeniu pracy jeszcze przez jakis czas jest smarowana.
A tak swoja droga to najwieksze silniki stosowane na statkach to z 1 litra pojemnosci maja okolo 4 KM
Marka: KIA
Model: Rio
Silnik: 1.4 16V
Rocznik: 2012 Pomógł: 13 razy Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 1371 Skąd: Warmia
Wysłany: 2008-01-16, 01:36
jacala napisał/a:
moze kiedys doczekamy sie seryjnego montowania rozwiazan ze statkow typu wstepne przesmarowanie i podgrzanie silnika przed startem
Dobre "Webasto" tu pomaga. W niektorych modelach jest mozliwosc podgrzania plynu chlodzacego, a co za tym idzie calego silnika przed startem...
Co do smarowania/studzenia turbiny dobry sposob ma na to Mitsubishi (o ile dobrze pamietam w EVO IX 380 jest taki system)- mimo wylaczenia zaplonu, wyjscia z samochodu i zamkniecia go silnik jeszcze chwile pracuje...
No i dobrze, chociaż i tak nie nazwałbym tego rozwiązania "eleganckim" pod względem technicznym. Pozostaje kwestia na ile jest to bajer, a na ile faktycznie przydatna opcja. A może być i tak, że akurat w tym modelu ze względów konstrukcyjnych (np wyjątkowo wysoka temperatura pracy) okazało się wręcz, że taki gadżet jest niezbędny.
Generalnie z tym czasem jaki musimy jeszcze krecic diesle ze wzgledu na turbine, jest czesciowo zwiazane z temperatura i czesciowo z obrotami turbiny. Temperature zbijamy po to zeby olej ktory przeplywa przez lozyska stal sie mniej wodnisty a obroty zeby turbina po zatrzymaniu silnika jaknajszybciej sie zatrzymala i niekrecila sie bez smarowania bo to jest zabojcze dla lozysk w ktorych olej jest jak woda. \lozyska na lini walu maja podobna sytuacje tyle ze tam tem jest znacznie nizsza. Swoja droga dlatego najlepiej dla silnikow doladowanych niewazne czy bezyna czy diesel stosowac oleje z wysokiej polki 0W40 ktore to w wysokich i niskich temp zachowuja sie prawie tak samo.
... .Swoja droga dlatego najlepiej dla silnikow doladowanych niewazne czy bezyna czy diesel stosowac oleje z wysokiej polki 0W40 ktore to w wysokich i niskich temp zachowuja sie prawie tak samo.
Owszem ale kiedyś trza będzie zejść na półsyntetyk. Co do turbiny w naszych daćkach to panuje opinia u użytkowników renault clio z silnikami 1.5dci że w silnikach z 85KM szybciej pada turbina niż z tymi które mają 68KM. Dodatkowo wina jest właśnie po stronie uzytkownika który nie chłodzi/smaruje turbiny nawet przez 10 sekund po zatrzymaniu się. Problemy takie i inne występują w wielu turbo dieslach dlatego że użytkownikom wydaje się że jak mają nowe auto to wytrzyma wieki - a niestety nowoczesny diesel nie jest już tak trwały jak starsze bez doładowania. Poza tym u nas większość aut właśnie tych wadliwych jest u drugiego właściciela gdyż pierwszy właściciel robi nim tylko tyle ile wie że auto wytrzyma w zależności jak je użytkuje - a potem sprzedaje żeby nie robić sobie kłopotów. Jeżeli nawet sprzedają bo mają kase to w tym momencie też często użytkują je jak idioci i nie dbają o auta bo ich stać na mandaty, naprawy a dodatkowo mają gwarancje na auto. Po gwarancji auto idzie na sprzedaż, kupują nowe i nie interesuje ich to co się w nim będzie psuło.
Dlatego jeżeli użytkujemy sobie nowego doładowanego diesla to należy przestrzegać pewnych zasad i wtedy będzie nam długo służył.
_________________ LOGAN 1.5 DCI (niestety troszke się poobijał i został sprzedany)
Przejechane 97000km, Only ON BP ULTIMATE.
Pozdrawia Krystian
gram w http://www.speedimspeed.pl
Marka: Opel
Model: Astra
Silnik: 1.6 CDTI
Rocznik: 2016 Pomógł: 4 razy Dołączył: 15 Wrz 2007 Posty: 325 Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-01-25, 09:20
Szaruś napisał/a:
A ci co mają garaże, to muszą 'smrodzić' w garażu 30 sekund przed odjazdem i 30 sekund po przyjeździe aby ostudzić turbinę?
Moga przeciez pomalu wyjechac z garazy i posmrodzic chwile przed garazem Turbina i tak zaczyna krecic sie szybciej kolo 1800-2000 obr, wiec sam powolny wyjazd na zimno napewno jej nie zaszkodzi
Jeżeli jeździsz po mieście to nie trzeba długo czekać aż się turbina zwolni, wystarczy 20 sekund (Czyli tyle aby zgasić światła, wyjąć i schować radio, założyć blokadę jak jest, poszukać dokumenty = ogólnie to się spakować )
Co do szybkiej jazdy to 2 minuty wystarczą.
Ja mam Daćkę na podwórku, w garażu inny samochód stoi. Pierwsze co robię to idę do samochodu i go zapalam, potem otwieram bramę i przychodzę i już można jechać.
Jak się sobie obmyśli co i w jakiej kolejności robić to nie ma problemu z czekaniem.
A mam takie pytanie jeszcze. Jak się zatrzymujecie gdzieś tylko na chwilę to jak zapalacie ponownie to ile czekacie? Czy od razu ruszacie? Ja robię tak, że włączam silnik, zapinam pasy, światła i ruszam.
Pozdrawiam
_________________ Od 23-11-2007 do 29-10-2009r. przejechane 162 939 kilometrów.
A ci co mają garaże, to muszą 'smrodzić' w garażu 30 sekund przed odjazdem i 30 sekund po przyjeździe aby ostudzić turbinę?
Jesli chodzi o start na zimnym silniku to w tym przypadku chodzi o co innego in w przypadku studzenia/smarowania przed zatrzymaniem. Jak startujesz silnik to olej jest juz wszedzie gdzie ma byc jak zgasnie wam lampa oleju zatem smarowanie niejest problemem. ALe jest inny problem naprezenia termiczne startujesz silnik i wszystko zalozmy ze ma -20 C a temperatury spalania i spalin sa prawie takie same jak przy rozgrzanym silniku zatem mamy wieksza roznice temperatur miedzy nagrzana powierzchnia wszelkich materialow a tym samym materialem tylko ze dalej od powierzchni. Jak ktos by chcial sprwadzc to niech wrzuci kostke lodu do goracej herbaty zobczycie jak fajnie peka. no i rano z powyzszych przyczyn jedziemy delikatnie do czasu rozgrzania sie silnika (wystarczy ze z ogrzewania bedzie juz leciec cieple powietrze juz mozna wowczas normalnie) Powyzsze dotyczy zarowno benzyniakow i diesli
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum