Te bzdury to logika właśnie. Może jeszcze bardziej ogólnie. Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim).
Widzę że wszelkie możliwe pojęcia stosujesz wedle swoich aktualnych potrzeb. Logika jako dział nauki wbrew pozorom istotnie różni się od jej potocznego rozumienia - choćby podręcznikowy przykład, który wykazuje w kilku zdaniach że zło jest lepsze od dobra (jak jesteś zainteresowany poszukaj w sieci, ja nie mam zcasu w tygodniu na takie zabawy)
jacusb napisał/a:
Gdyby wygrał w totka 10mln to mógłby nie rozwijać działalności. A gdyby nie spotkał Ciebie w samorządzie to mógłby zatrudnić kogoś innego. Mógłby też wpaść na całkiem inny pomysł i przepuścić majątek. Kluczowe jest tutaj słowo mógłby i gdybanie.
Otóż to. Stosujesz "gdybanie" jak sam to nazwałeś nie mając pojęcia o rzeczywistych faktach. Ale rozumię - jajestem winny i nieobiektywny bo jestem "częścią systemu", Pan A jest winny bo mnie zatrudnił, ciekawe kogo jeszcze w to wplątasz.
jacusb napisał/a:
Zaproponował Ci pracę bo go obsługiwałeś
Sam fakt że go obsługiwałem jeszcze nie był ażtyle istotny, ale to że był zadowolony z załatwienia swoich spraw za moim pośrednictwem już owszem - sam mi to powiedział przy podpisywaniu umowy (oczywiście stosując "gdybanie":może to tylko kurtuazja, może miał lepszy dzień, może to standardowy tekst przy zatrudnianiu ludzi itp itd...)
jacusb napisał/a:
Te wydarzenia są ze sobą powiązane. Jedno wynika z drugiego.
W związku z powyższym - znaczenie mają nie tylko fakty, które wybiórczo podajesz. Jeszcze raz napiszę, przeczytaj spokojnie i powoli: Żaden przedsiębiorca (zwłaszcza z dość mocną pozycją na w swojej branży) nie zatrudni pracownika, jeśli nie będzie przekonany że to dobra inwestycja. Inaczej byłby głupcem. Z kolei będąc głupcem nie rozwinąłby małego rodzinnego biznesu w firę której obroty są większe od budżetu niejednej gminy (to tak w ramach porównania budżetówki ze sferą biznesu - przecież jestem cześcią systemu )
Jakby stał za 10 samochodem tak jak dojechał to wymijać go musiałyby tylko dalsze samochody.
Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower? Samochodem dojedziesz wtedy szybciej i bezpieczniej...
Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower? Samochodem dojedziesz wtedy szybciej i bezpieczniej...
Nie ma sensu jezdzic rowerem po ulicach. Ulice dla pojazdow silnikowych a rowrem to na jakas wycieczke za miasto albo w gory lub po parku pojezdzic na swierzym powietrzu a nie wdychac te spaliny auta jadacego przed nami.
Ale to jeszcze nic, ja mam sasiada ktory ma nowe mondeo w garazu a ciagle jezdzi skladakiem.Nawet zima jak jest snieg to on na rowerze jedzie. To dopiero jest bez sensu
rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?
Może z racji rozwijania większej prędkości? Z racji tego żew mieście nawet pod sporą górkę samochód bez problemu - w przeciwieństwie do rowerzysty - rozwinie prędkość 50km/h? Może z racji tego, że w danych warunkach taki manewr jest dopuszczalny i można go bezpiecznie wykonać?
Gdybyś jechał rowerem i ustawiłbyś się przed światłami za ostatnim samochodem w kolejce i na przejazd przez skrzyżowanie musiałbyś czekać np. trzy zmiany świateł, to jaki jest sens wsiadać na rower?
A kto powiedział, że jazda rowerem w mieście to najlepsza forma transportu? Można jeździć dla zdrowia/formy/hobby. Ja nie mam nic do jednośladów, taki np. motor/skuter jak przepcha się na światłach do przodu to ma zazwyczaj lepszy start od samochodów. I nie wpływa na płynność ruchu. Więc może zamiast rowerów skutery?
homik123456 napisał/a:
Nawet zima jak jest snieg to on na rowerze jedzie
Ja też znam takiego jednego
DUCATI napisał/a:
Jak sie nie podoba wam wymijanie to rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?
Tak jak w mieście autobus ma przewagę nad samochodem bo przewozi więcej osób tak samochód nad rowerem bo też przewozi więcej osób.
[OT]
benny86 napisał/a:
Widzę że wszelkie możliwe pojęcia stosujesz wedle swoich aktualnych potrzeb.
Tzn? W którym miejscu mojego rozumowania popełniłem błąd? Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim). Teraz za A podstawiamy to, że pan A zaproponował Ci pracę, za B to, że obsługiwałeś pana A a za C to, że obsługiwałeś bo pracowałeś w określonym miejscu. Więc gdybyś nie pracował, to byś nie obsługiwał, a gdybyś nie obsługiwał to ten człowiek by Ciebie nie spotkał. A gdyby Ciebie nie spotkał to nie mółby być zadowolony z obsługi, itd, itp.
benny86 napisał/a:
Otóż to. Stosujesz "gdybanie" jak sam to nazwałeś nie mając pojęcia o rzeczywistych faktach.
Ja opieram się tylko na tym, co sam napisałeś "propozycję zmiany pracy dostałem właśnie od przedsiębiorcy którego obsługiwałem w samorządzie". To Ty piszesz, że jak nie to to mogłoby się zdarzyć coś innego, a może jeszcze coś innego "Gdyby mnie nie spotkał w samorządzie, mógłby znależć moje CV w kilku portalach tematycznych, może ja bym odpowiedział na ogłoszenie które Pan A zamieścił.".
benny86 napisał/a:
W związku z powyższym - znaczenie mają nie tylko fakty, które wybiórczo podajesz.
A więc który fakt, który pominąłem, a który podałeś w tym wątku sprawia, że stwierdzenie "gdybyś nie pracował w administracji nie dostałbyś oferty pracy" jest fałszywe?
Tzn? W którym miejscu mojego rozumowania popełniłem błąd? Jeżeli A jest następstwem B, a B jest następstwem C to A jest następstwem C (nie bezpośrednim). Teraz za A podstawiamy to, że pan A zaproponował Ci pracę, za B to, że obsługiwałeś pana A a za C to, że obsługiwałeś bo pracowałeś w określonym miejscu. Więc gdybyś nie pracował, to byś nie obsługiwał, a gdybyś nie obsługiwał to ten człowiek by Ciebie nie spotkał.
otóż to, ale brakowało mi tego jednego elementu w "układance" :
jacusb napisał/a:
A gdyby Ciebie nie spotkał to nie mółby być zadowolony z obsługi, itd, itp.
W ramach gdybologii jest jeszcze pytanie czy np. zatrudniłby mnie jako gościa "z ulicy", który złożył/przysłał meilem aplikację. To już chyba tylko Pan A wie
jacusb napisał/a:
A więc który fakt, który pominąłem, a który podałeś w tym wątku sprawia, że stwierdzenie "gdybyś nie pracował w administracji nie dostałbyś oferty pracy" jest fałszywe?
Pominąłeś jedną istotną kwestię - fakt, że Pan A był zadowolony z mojej pracy. Wydaje się, że to dość istotne:)
A tak w ogóle:
-Masz jakiś problem z tym że facet mi złożył taką ofertę?
-Może widzisz w tym coś niezgodnego z prawem? Jeśli tak, proszę o wskazanie podstawy prawnej
-Może fakt, że Pan A złożył miofertę pracy traktujesz jako argument na popracie tezy że "jestem częścią systemu". Póki co nadal nie napisałeś co uważasz za "system"?
Ale wtedy mógłby nie przejechać na pierwszej zmianie...
A tak ja nie przejadę na pierwszej zmianie.
Jesli ten szybki rowerzysta się kapkę spózni to może on powinien wcześniej wyjść z domu.
Dla mnie to mój czas jest niepowtarzalnie cenny. Nie wierzę w reinkarnację ani nic innego. Jeśli jednak się mylę i Stwórca jest, to z pewnoscią nie doliczy mi na koniec czasu za tę uprzejmość.
Ja staram się szanować prawa pana rowerzysty, on jednak musi pamiętać że te jego prawa kończą się tam, gdzie zaczynają się moje.
DUCATI napisał/a:
Jak sie nie podoba wam wymijanie to rozumiem, ze sami tez nie wyprzedzacie rowerzysty bo niby z jakiej racji macie sie "wpychac" przedniego ?
Wymijanie i wyprzedzanie to nie jest to samo. Wpychac przed niego, chyba jednak nie. Wyprzedzać, a i owszem.
DUCATI napisał/a:
No to z racji tego, ze rower jest mniejszy i sie wcisnie - sie wciska... Przepisy nie zabraniaja.
Przepisy nie zabraniają wielu rzeczy których nigdy nie zrobię.
Jesli wyprzedzasz by za chwile stanac na swiatlach to wyprzedzasz tylko po to by byc "pierwszy" w kolejce. To jest wpychanie.
Powtarzam, ze jezdze autem 20 lat, duza czesc w miescie, i skoro nigdy nie mialem problemu z rowerzystami to "problem" uwazam za z d. wziety...
Jesli wy macie problemy to pewnie znaczy, ze jezdzicie jak ci, ktorych rowerem wyprzedzam na skrzyzowaniu. Po 100m sie dokulaja i wyprzedzaja by za chwile sie zatrzymac mi przed nosem...
Jesli wyprzedzasz by za chwile stanac na swiatlach to wyprzedzasz tylko po to by byc "pierwszy" w kolejce. To jest wpychanie.
czy przeciskanie się rowerzysty (nic do rowerzystów nie mam) przed skrzyżowaniem pomiędzy oczekującymi na zmianę świateł samochodami nie jest przypadkim bliższe określeniu którego użyłeś "to jest wpychanie?), każdy przypadek jest inny i nie można tego uogólniać... jeżeli odległość do następnego skrzyżowania jest niewielka a rowerzysta dosyć dynamiczny to na pewno nie ma problemu by wystartował jako pierwszy (po uprzednim "wpychnięciu" się) i to pod warunkiem, że nie ma zielonej fali, jeżeli odległość ta jest większa a rowerzysta "niemrawy" to skutecznie zablokuje cały pas, jest to jedna z wielu możliwych sytuacji... jeżdżę samochodem trochę dłużej od Ciebie ale to żaden argument... najważniejsze jest wzjemna tolerancja na drodze...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum