Wysłany: 2011-04-06, 07:28 Ukraina, Rumunia, Bułgaria
Hej,
mam zapytanie do kolegów bardziej "światowych" - wybieram się w podróż i będę jechał m.in. przez wymienione kraje, a ponieważ baaardzo dawno tam nie byłem i nigdy jako kierowca to chętnie wysłucham jakichś porad odnośnie jazdy przez nie.
Naczytałem się na necie m.in. o tym że wjeżdżając na Ukrainę trzeba 20 hrywien włożyć w paszport, bo inaczej będzie trzepanie auta, że drogówka zatrzymuje zagraniczne samochodu pod byle pretekstem, żeby dostać łapówkę, itp.
Jeśli ktoś z Was ma jakieś doświadczenia tego typu (z życia własnego wzięte, na necie już się naczytałem) i może coś doradzić, to będę wdzięczny.
Tranzytem przez te kraje do Grecji, tylko głównymi drogami w przypadku Ukrainy, w Rumunii i Bułgarii pewnie cośtam bym chciał pozwiedzać, jeśli czas pozwoli.
A nie prościej i bezpieczniej przez Słowację,Węgry/przystanek u gorących wód/.
Z Lublina na Barwinek,Debrecen itd.
Droga lepsza,bezpieczniejsza.
Lubię ukrainców, ale kocham węgrów.
Pewnie że można by pojechać przez Słowację i Węgry, ale przez Ukrainę jest taniej (paliwo, ewentualne mandaty - na Słowacji ponoć jest z tym hardcore), a wycieczka i tak już jest bardzo kosztowna...
Poza tym rozważam zajechanie gdzieś w Rumunii do salonu Dacii, sprawdzenie czy części są tam tańsze (może dadzą rabat jak powiem że jadę specjalnie z Polski po to) i ewentualny ich zakup
Marka: FIAT
Model: Doblo
Silnik: 1.4 FIRE
Dołączył: 16 Wrz 2007 Posty: 2127 Skąd: Lublin
Wysłany: 2011-04-06, 08:11 Re: Ukraina, Rumunia, Bułgaria
Mikele napisał/a:
Hej,
mam zapytanie do kolegów bardziej "światowych" - wybieram się w podróż i będę jechał m.in. przez wymienione kraje, a ponieważ baaardzo dawno tam nie byłem i nigdy jako kierowca to chętnie wysłucham jakichś porad odnośnie jazdy przez nie.
Naczytałem się na necie m.in. o tym że wjeżdżając na Ukrainę trzeba 20 hrywien włożyć w paszport, bo inaczej będzie trzepanie auta, że drogówka zatrzymuje zagraniczne samochodu pod byle pretekstem, żeby dostać łapówkę, itp.
Jeśli ktoś z Was ma jakieś doświadczenia tego typu (z życia własnego wzięte, na necie już się naczytałem) i może coś doradzić, to będę wdzięczny.
Jeśli chodzi o Ukraińców to w moim przypadku zachowywali się OK. Zostałem kiedyś
zatrzymany za ewidentne wykroczenie przez ichnią drogówkę, pouczony i puszczony bez jakichkolwiek nacisków lub oficjalnego mandatu. Celnicy i pogranicznicy też nie zaszli mi za skórę.
Co innego słowaccy celnicy , którzy przy wyjeździe z Ukrainy potraktowali nas jak somalijskich piratów i mudżachedinów Al-kaidy w jednym.
Na granicach licz się z trzepaniem samochodu i sporą stratą czasu.
Jeżdząc od 8 lat po kilka razy w roku przez Słowację, nigdy nie miałem wymuszonego kontaktu z ichnią drogówką, sam kilka razy zatrzymywałem się przy patrolach i pytałem o drogę, byli zawsze grzeczni i pomocni.
_________________ MCV RED ROOSTER 2007 1.6 MPI+LPG, 87 km, 7 os.113 000 km
MCV SILVER BULLET 2012 1.6 MPI+fabryczny LPG, 84 km, 7 os. 104 000 km
FIAT DOBLO RED SKIN 2017 1.4, LPG Tartarini 95 KM, 7 os., 150 000 km
DUSTER PRESTIGE SNOW WHITE 1.0+LPG 60 000 km
Ostatnio zmieniony przez jan ostrzyca 2011-04-06, 08:16, w całości zmieniany 2 razy
Podpinam się pod temat planuję Bułgarię na wakacje (okolice Warny), ale mam zamiar jechać przez Słowację - Węgry - Rumunię. Chciałem przez Serbię, bo tam autostrada, ale to chyba nie najlepszy pomysł
PS. Jak tam z opłatami / winietami?
Ostatnio zmieniony przez koniu 2011-04-06, 09:09, w całości zmieniany 1 raz
Niepotrzebnie zaplanowałeś trasę przez Ukrainę bo to duża strata czasowa na obu granicach ( nawet kilka godzin), ewentualne haracze graniczno-policyjne. Większą odległość przez Słowację, Węgry, Rumunię zrekompensujesz brakiem granic w UE. Granica w Rumunii to kilka minut i tam kupisz sobie winietkę. Chyba 5 euro. W Słowacji winietka też obowiązuje a na Węgrzech nie musisz poruszać się autostradami. Te kraje do podróżowania i zwiedzania to są doskonałe. Paliwa , ceny , jakość podobne albo lepsza. Bardzo mili ludzie o niebo wyżej poziomem niż na Ukrainie i nawet w Polsce. Gorzej w Bułgarii ale to kraj trochę mafijny. Najlepiej być Rosjaninem zwłaszcza nad morzem.
Salony Dacii w ojczyźnie są tylko w większych miastach ale pytaj o sklepy z częściami sam.
O cenach nic nie wiem. Dogadasz się po angielsku, francusku i niemiecku. Młodzi ludzie nieźle znają języki.
Życzę niezłej przygody.
Ukraina - bylem autem w 2005, za granica zupelnie normalnie, ludzie bardzo mili, kraj przepiekny, zadnych nieprzyjemnych kontaktow z tamtejsza drogowka (DAI) nie mialem, drogi kiepskie i dziurawe, jako tranzyt to strata czasu, warte osobnej wycieczki. Granica PL_UKr masakra, mozna tam spedzic 2 godziny, a mozna tez 2 dni. Pogranicznicy tamtejsi uprzejmi, nasi polscy tylko czekaja na lapowe i o wszystko sie przypieprzaja, kolezance nasz polski mundurowy rzucil paszportem i ja wyzwal, bo miala wschodnie obywatelstwo. Gorsza granice przezylem tylko z Rosja jadac do Kaliningrady jak jeszcze nie bylo wiz (2002-3 chyba).
Rumunia - zupelnie normalnie jak u nas. Bylem autostopem w 1997 i autem w 2006. Przez te 10 lat dokonal sie tam niebywaly skok cywilizacyjny. W 1997 bylo kiepsko i biednie, w 2006 prawie jak u nas. Tranzyt zajmie sporo czasu. zadnych kontaktow z policja, a radiowozy sa czesto widziane.
Bulgaria - autem w 2006, tez normalnie, nad morzem same wypasne fury (czesto z Rosji), Sofia troche traci takim wschodem, ale prawie jak u nas. Raz bylem zlapany na radar, facet cos probowal ustalic, ale nie mogl sie ze mna dogadac, w miedzyczasie zlapal nowego frajera z lokalna rejestracja i kazal mi spadac i nie robic tloku.
Serbia - bylem w 2006 autem, Belgrad wyglada lepiej niz niejedno nasze miasto, tylko co niektore budynki rzadowe zbombardowane. na granicy lekko niemili, ale bez kolejek. Platnosc za autostrade inna cena dla lokalsow, inna dla przyjezdnych, ale da sie przezyc.
Wegry, Slowacja - tutaj bylem czesto, inni ludzie tez i to kraje jak nasz. Nie slyszalem, aby ktokolwiek mial jakies nieprzyjemnosci ze strony mundurowych.
Podsumowanie: tylko granica z Ukraina to kolejka gwarantowana, pozostale sie przenika w kwadrans - max godzinke. Z przeleczy Dukielskiej do Oradei to tylko kilka godzin jazdy.
Powrot z Sofii via Belgrad do Krakowa mialem w ciagu jednego dnia.
W Słowacji winietka jest potrzebna tylko na kilkanaście km autostrady Presov-Kosice, można to ominąć jadąc przez 3 wioski (50km/h) i nie zatrzymywać się po winietkę - czasowo na jedno wyjdzie, a taniej. Można jechać PL>SK>HU i zaraz na Węgrzech odbić na wschód na Mateszalky czy jakoś tak - nie trzeba zaliczać Oradei. Rumunia jest sympatyczna, Węgry to prawie Zachód, a Ukraina? Ludzie OK, ale syf, bałagan i zrujnowane drogi przytłaczają, a na celników zatrudniają najgłupszych kołków, aby się już w pierwszy dzień nie skorumpowali - czas stania na granicy nieprzewidywalny.
Wszystkiego dowiesz się na www.odyssei.pl/forum .
PS. wstaw w wiersz adresu skopiowany link, bo jak tylko klikniesz w mój link, to przeniesie cię na stronę główną Odyssei, a prawdziwe życie toczy się na forum portalu.
Ostatnio zmieniony przez eplus 2011-04-06, 11:53, w całości zmieniany 1 raz
Pięknie, chyba będę musiał wydać dużo więcej jadąc przez Słowację, bo jak przeczytałem ile można stać na przejściu w Medyce, albo Hrebennem, to jakiś koszmar...
Witam na ukrainie byłem z dziećmimi i żoną niedawno . Na granicy nie masz się czego obawiac jako Panisko z UE nic ci nie zrobią . Żadnych łapówek nie musisz dawać .
Gorzej jest z drogówką - to według ich powiedzenia " krowy , które pasą się na drodze" .
Miłem pecha i przejechałem przez tory trwajowe w Lwowie w miejscu gdzie nie można.
Pokazali mi taryfikator i kazali zapłacić maksymalną karę albo sąd. Nie chcieli mi oddać prawa jazdy.
Kosztowało mnie to około 50 dolarów i mnie puścili . Przekupne ścier*a.
Mandatu nie wypisali.
Znajomi mają firmę tranportową mogiby Ci opowiedzieć wiele takich historiI.
Jak masz zieloną karte wjeżdzasz na ukraine bez płacenia.
I porażka. Na Słowacji na policję na szczęście nie trafiłem, ale takich złych dróg nie widziałem nawet w najbardziej zapuszczonych gminach nad samym Bugiem u nas...
Węgry - cywilizacja i uśmiechnięci ludzie, zwłaszcza jak się powie, że z Polski :D
Z kolei Rumunia i Bułgaria to porażka - na prom przez Dunaj czekaliśmy prawie 6 godzin, bo nam policja graniczna nie powiedziała, że płaci się dwie różne opłaty (przy wjeździe do portu i potem jeszcze "podatek" za przeprawę promową), jak się okazało że nie mam, to poprosiłem żeby na mnie zaczekali, wróciłem po 3 minutach z kwitem, ale kolesie już z uśmiechem podnosili rampę...
W Bułgarii na wjeździe pobrano ode mnie "opłatę tranzytową", niezależną od winietki, w wysokości 6 EUR od osoby (za dwuletnie dziecko też wzięli), pani w okienku z rozbrajającym uśmiechem oznajmiła, że nie ma mi 2 EUR wydać i mogę poczekać aż będzie miała przerwę. W sumie za prom, który przepłynął jakieś 800 metrów zapłaciłem 36 EUR, a za wjazd do Bułgarii 30 EUR...
Trzeba było jechac przez Ruse - tam jest zwykły most choć płaci się 6 Euro za przejazd.
Bezpłatny przejazd jest tylko przez przejście na wybrzeżu Morza Czarnego - w sumie warto zahaczyć.
http://krupnik.pl/galeria/bulgaria.najnowsza.droga
DrOzda,
- ale kol. Mikele jechał do Grecji i pewnie nie po drodze było zapuszczać się w głąb Rumunii i Bułgarii,
- przez ostatnie trzy lata "zaliczyłem" Varnę 9 razy (oczywiście samochodem) i byłem ciekaw co znajdę na linku który podałeś... w zasadzie wszystko co tam napisane pokrywa się z moimi doświadczeniami (bardzo przydatne dla tych co nie posiadają takiej wiedzy a wybierają się w tamtym kierunku), ja na Węgrzech wykupiłem winietę i jechałem autostradami (koszt niewielki a wygoda niewątpliwa) i nocowałem w Rumunii trochę dalej - w okolicach Sibiu...
- czytając relację kol. Mikele trudno uwierzyć, że tak "trafił", jakieś dziwne opłaty tranzytowe od osoby...
Zgoda ale się zastanawiam gdzie on ten prom wytrzasnął. Zapewne jechał przez Vidin - Calafat i niestety budowany tam most ma już z 5 lat opóźnienia :)
Albo przez Oriahovo-Bechet
http://www.novinite.com/view_news.php?id=106887
Z tymże jazda przez zachodnią Bułgarię jest średnio fajna za względu na góry ...
Jest nowe przejście graniczne Zlatograd Xanthi - nie mogę tylko znaleźć mapy jak wygląda droga do niego po obu stronach granicy - byłaby to alternatywa do przejść na zachodzie i wtedy droga przez Ruse powinna być nawet krótsza ...
Ciekawe zestawienie przejść drogowych Bułgaria - Grecja:
http://www.mybulgaria.inf...der=asc&start=0
Ostatnio zmieniony przez DrOzda 2011-04-11, 16:51, w całości zmieniany 1 raz
Płynąłem z Calafat do Vidin. Most ma przęsła obstawione rusztowaniami i spory żuraw przy środkowym, ale faktycznie nie wyglądało że praca wre
Co do tej opłaty tranzytowej to jest to rzecz oficjalna - dostałem kwitek, którego co prawda nie czytałem, ale baba mi powiedziała żeby zachować do ewentualnej kontroli. Generalnie widać, że i w Rumunii i w Bułgarii trzepie się kasę na czym tylko się da i raczej nieprędko zacznie im zależeć, by być w Schengenn... W dodatku Bułgarski celnik nie ograniczył się do sprawdzenia paszportów (czytał po pół minuty każdy), ale jeszcze kazał mi wywalać bagażnik. Słowa nie powiedziałem, tylko zacząłem wyjmować rzeczy i po chwili dał sobie spokój, pewnie jak już się zorientował, że "wziatku" nie dostanie.
Za to w Grecji cud, miód i ultramaryna. Wszyscy mili i uśmiechnięci, wczoraj około 23.00 właściciel tawerny pomagał mi znaleźć pokój (pojechaliśmy na pałę), szybko trafiliśmy w miejsce, gdzie za 2-osobowy z dostawką, z kuchnią, prysznicem i wifi płacimy 25 EUR za dobę. Dziś byliśmy w Meteorze, ale trochę za późno, bo klasztory zamykają 16.00 - 17.00 i obejrzeliśmy tylko jeden (Wielką Meteorę). Kebab jest pyszny i co dziwne w wersji z baraniny tańszy niż w Lublinie z kury, nie wpłynie dobrze na moje chudnięcie
A poza tym dziś były 22 stopnie, a odczuwalna chyba jeszcze wyższa. Tylko rano od morza przeokropnie wiało, ale teraz jest już OK.
Witaminy C trzeba dużo jeść. Kapusty kiszonej na ten przykład
A żeby nie było, że u mnie tak różowo, to napiszę że coś mi musiało wpaść między klocki a tarczę z przodu, bo piszczy podczas jazdy niemiłosiernie... Ale zdejmować koła mi się nie chce...
A żeby nie było, że u mnie tak różowo, to napiszę że coś mi musiało wpaść między klocki a tarczę z przodu, bo piszczy podczas jazdy niemiłosiernie... Ale zdejmować koła mi się nie chce...
Miałem to samo minęło po jakiś dwóch dniach. Ciesz sie pogodą bo u nas pada.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum