TO mniej więcej działa tak samo jak jonizator powietrza do samochodu, że niby zdrowo to itd. . Wkładany do zapaliczki jakiś uczeń mi pokazał , otworzyliśmy a tam był jeden rezystor,niebieska dioda pokryta siateczką, żeby był efekt optyczny i tranzystor - - - do niczego nie przylutowany i to kosztowało 15 złotych
Tych oszustów proponuję wywalić z DKPL, jeśli tu są w ogóle. Co to znaczy, że spala mniej niż litr (3 kropki)? Na 10km? A ten autor - maniak opla dwulitrowego, który przed liftem palił 6,2 czy coś koło tego, to jakiś niewiarygodnie stary kapelusz jest, co nie przekracza 60km/h, jak ktoś pali 6 z groszami, to niech dziękuje Bogu dzień i noc, że tylko tyle i niech nie kombinuje z boxami USB. Ja wczoraj wracając ze stacji na odcinku 15km miałem na budziku 5,3/100 (równa szosa 2-pasmowa, V=55km/h), oczywiście po wjeździe w miasteczko czar pryska i dziś gdybym sprawdził byłoby na pewno 8,7. I tak ma być.
Nic tylko kupić rozgałężnik na gniazda zapalniczki, zamontować 10 takich cudeniek. I podjeżdźać co tydzień na CPN by spuścić wyprodukowane przez samochud paliwo. Bo skoro jeden daje taką osczędność to 10 musi już paliwo produkować.:)
Przed paru laty były sprzedawane podobne wynalazki do gniazdek w ścianie mające "oszczędzać prąd". Po kilkaset złotych były sprzedawane i schodziły jak ciepłe bułeczki. Gdyby nie było popytu to by nie sprzedawali. Świadczy to tylko o poziomie wiedzy technicznej w narodzie - siąść i płakać. Jedni kupują lepsze miejsce w niebie a inni cudowne wynalazki do oszczędzania.
Wiesz akurat zwykły mechaniczny licznik indukcyjny to można w miarę łatwo. Wystarczy go przekompensować odpowiednio dobrana baterią kondensatorów. Którą wtykasz do gniazdka. Dzięki temu bez obciążenia licznik będzie się kręcił w lewo a z obciążeniem będzie wykazywał niewielkie zużycie prądu.
Marka: Cytryna i Helmut
Model: inny
Silnik: benzyna i ropniak
Rocznik: inny
Dołączył: 25 Sie 2012 Posty: 437 Skąd: Wawa
Wysłany: 2014-10-07, 20:48
Piotr_K, pamiętam, jak pracowałem kiedyś w firmie handlowej. Przyszedł do nas koleś, który chciał namówić nas na wspólną akcję promocyjną 'czegośtam' razem z jego firmą.
Byłem na spotkaniu / prezentacji tego kolesia razem z jednym naszych starych handlowców. Tamten opowiada głodne kawałki, w końcu kumpel nie wytrzymał i pyta:
"A czy to l...skę robi? Bo jak nie, to nie jestem zainteresowany"... i wyszedł. Wstydu się za niego najadłem, ale teraz jak czytam o tym Fjułel Szark, to od razu mi się tamto zdarzenie przypomniało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum