Marka: Opel
Model: Astra IV
Silnik: 1.7 cdti
Rocznik: 2011
Dołączył: 13 Kwi 2008 Posty: 888 Skąd: W-WA
Wysłany: 2009-05-26, 20:25 Cud czy szczęście
Postanowiłem się podzielić moją dzisiejszą przygodą, można nazwać to głupotą wynikająca z pośpiechu.
Postawiłem autko pod sklepem, jedna z bocznych dróg od puławskiej i zapomniałem sam do tej pory nie wiem jak to się stało wrzucić wstecznego.
Jezdnia była delikatnie pochyła i .... jak łatwo się domyśleć po wyjściu ze sklepu auto stało prawie na środku skrzyżowania na puławskiej, auta trąbiły , zagrodziłem prawie ruch w jedna stronę a przecież są 3 pasy w obu kierunkach.
A najśmieszniejsze jest to że jak wyszedłem ze sklepu i widząc auto na środku skrzyżowania pomyślałem co za debil zostawił tak auto A druga myśl o kur…. ktoś odjeżdża moim autem a trzecia no ja pierd….. to moje auto się stacza.
W całej tej pechowo śmiesznej i głupiej sytuacji dobre jest to że auto nie stoczyło się w kogoś.
No i mam nauczkę że należy zaciągać ręczny .
Szczęście.
- bo nikt nie ucierpiał (przynajmniej fizycznie)
- bo to nikt nie odjeżdżał twoim autkiem tylko samo się staczało
- bo spadek nie był za duży i samochód nie zniknął gdzieś za horyzontem
Cud.
- bo nie dostałeś od nikogo w mordę (a wiadomo, że Polacy, szczególnie rano, bywają nerwowi)
_________________ Grunt - to umieć radzić sobie w życiu...
Z opowiadań znam conajmniej 5 przypadków stoczenia się auta, ale ten, który widziałem na własne oczy przebił wszystkie. Kobieta zatrzymała CC przed drogą z pierwszeństwem na dość dużym pochyleniu, próbując ruszyć zgasiła silnik, nie mogąc uruchomić go z powrotem wyszła z auta, nie mogąc popchnąć go pod górę CC stoczył się kilkanaście metrów zatrzymując się w kępie krzaków tuż przed betonowym słupem.
Cud.
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os.
Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-05-26, 20:49
Gigi, jeżdżąc na co dzień po Stolicy twoja psychika powinna być wytrenowana jak bicepsy Swarzenegera , ale gratuluję, bo lepiej się uczyć na błędach mało kosztujących. Co do ręcznego, to po kilku podobnych, choć nie tak spektakularnych przygodach (najlepsza, gdy wartburg mało co nie wjechał mi do jeziora), mam żelazny nawyk: bieg + ręczny.
Marka: Opel
Model: Astra IV
Silnik: 1.7 cdti
Rocznik: 2011
Dołączył: 13 Kwi 2008 Posty: 888 Skąd: W-WA
Wysłany: 2009-05-27, 06:03
zielony napisał/a:
Gigi, jeżdżąc na co dzień po Stolicy twoja psychika powinna być wytrenowana jak bicepsy Swarzenegera , ale gratuluję, bo lepiej się uczyć na błędach mało kosztujących. Co do ręcznego, to po kilku podobnych, choć nie tak spektakularnych przygodach (najlepsza, gdy wartburg mało co nie wjechał mi do jeziora), mam żelazny nawyk: bieg + ręczny.
Ba rzekłbym że raczej jak bicepsy Roniego Colemana od teraz też już będę miał ten żelazny nawyk
Marka: Dacia
Model: Duster 4X2
Silnik: 1,5 dCI 110 KM
Rocznik: 2011
Wersja: Laureate
Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 846 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-05-27, 09:49
Moim zdaniem to miałeś szczęście, że nikt w to autko nie wjechał.Dwa tygodnie temu to ja miałem szczęście z innymi kierowcami, że nie wpadliśmy w takie auto.W Radzyminie przed piekarnią przetoczył się na drugą stronę jezdni i walnął w latarnie "merc" też bez kierowcy.Jak się okazało to blondyna zaparkowała przed piekarnią i poszła na zakupy zapominając zablokować auto.Z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że to pożyczone autko pierwszy raz i ona go jeszcze nie poznała
Znam tak przypadek, że starsza już pani zapomniała zabezpieczyć samochód przed zjazdem do własnego garażu i poszła otwierać drzwi. Jak samochód ruszył po pochylni, to zamiast próbować odskoczyć, postanowiła go "łapać", co przypłaciła życiem... Drugi przypadek - to już widziałem na własne oczy we Władysławowie. Na drodze wyjazdowej w stronę Helu jest spadek, facetowi zbiegła felicja. Jeszcze nie widziałem tak szybko biegnącego człowieka (kierowcy) facet buty zgubił nawet!
Marka: Opel
Model: Astra IV
Silnik: 1.7 cdti
Rocznik: 2011
Dołączył: 13 Kwi 2008 Posty: 888 Skąd: W-WA
Wysłany: 2009-05-27, 17:28
ja unikałem zaciągania ręcznego bo kiedyś dawno ktoś mnie przestrzegał że hamulce mi się zakleszczą i wrzucałem zawsze tylko wsteka, no ale po tej przygodzie teraz zacznę stosować oba warianty na raz.
Mój brat przejechał 800 km. Zaparkował samochód pod lotniskiem na 2 tygodnie z zaciągniętym ręcznym (leciał na wakacje). Po powrocie nie mógł uruchomić samochodu - zablokowane koła. Spędził, przymusową noc w samochodzie i ranek na odblokowywaniu kół... Samochód na ręcznym mu się nie stoczył ale jechać potem też nie chciał
_________________ Grunt - to umieć radzić sobie w życiu...
Marka: Renault
Model: Laguna Grandtour
Silnik: 1,8 16V + Gaz
Dołączył: 03 Cze 2008 Posty: 213 Skąd: Powiat Piaseczno
Wysłany: 2009-05-27, 19:13
Też tak miałem - identyczny przypadek na ulicy Zwycięzców w środku dnia ( pośpiech ). Na szczęście podobnie jak u kolegi wszyscy się ładnie zatrzymali i poczekali aż wyjdę ze sklepu i wrócę do samochodu.
Od tego czasu ZAWSZE zaciągam ręczny i sprawdzam czy samochód zostaje na biegu.
_________________ Poprzednie auto : Dacia Logan 1,4 MPI B+G.
Obecnie : Laguna II 1,8 16 V B+G
Marka: Dacia
Model: Logan MCV oraz MCV II
Silnik: 1,6 MPI oraz TCe 90 E-R
Rocznik: 2009 oraz 2017
Wersja: Laureate 5 os.
Dołączył: 12 Maj 2009 Posty: 196 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2009-05-27, 21:15
Opowiem Wam historyjkę sprzed prawie 40 lat, słowo, że jest prawdziwa, choć mnie samemu wydaje się nieprawdopodobna...
Szwagier mój był młodym mechanikiem samochodowym, pracował w warsztatach WPEC w Szczecinie, a w niedziele w tym warsztacie dłubał w swojej skodzie rocznik 48 (taka garbata). Ja z nim często tam chodziłem, byłem chłopakiem od podawania kluczy, śrubek itp. Pewnego dnia po skończonej robocie szwagier poszedł się umyć do łazienki, a po drodze uruchomił opuszczanie takiego dużego podnośnika hydraulicznego, na którym stała sobie jego skodzina. Ja siedziałem na brzegu owego podnośnika (poprzecznej belce) tyłem do samochodu, majtałem nogami i cieszyłem się, że jadę sobie w dół. Nagle poczułem pchnięcie w plecy - dość słabe. Szybko obróciłem się i zobaczyłem... skodzinę powoli sunącą na mnie. Chwyciłem ją za zderzak, jednocześnie wrzeszcząc ze strachu. Szwagier szybko wybiegł z umywalni i z refleksem odwrócił bieg podnośnika, po czym pomógł mi podtrzymywać zsuwający się samochód.
Okazało się, że podnośnik "zaciął się" z jednej strony, a samochód oczywiście był "na luzie". Szczęście, że prędkość opuszczania podnośnika była niewielka, bo pewnie nie pisałbym tych słów...
ja też kiedyś bałem się używać ręcznego no i cóż zawsze coś się z nimi działa, zapiekała się linka na ogół, kupił meganke pojechałem do znajomego mechanika i pytam się jak to jest z tym ręcznym on mi poradził bym go urzywał jak najczęściej, oczywiście jak ma postać dłużej to odradzał, więc się zastosowałem i od tamtego momentu żadnego problemu z ręcznym nie miałem i nie mam.... amen
ja też kiedyś bałem się używać ręcznego no i cóż zawsze coś się z nimi działa, zapiekała się linka na ogół, kupił meganke pojechałem do znajomego mechanika i pytam się jak to jest z tym ręcznym on mi poradził bym go urzywał jak najczęściej, oczywiście jak ma postać dłużej to odradzał, więc się zastosowałem i od tamtego momentu żadnego problemu z ręcznym nie miałem i nie mam.... amen
Dokladnie - ma gosciu racje - ja np. nawet zima zaciagam - jesli nie ma prognozy na bardzo duze przymrozki. To juz mi tak weszlo w krew ze robie to automatycznie i nawet o tym nie mysle.
_________________ LOGAN 1.5 DCI (niestety troszke się poobijał i został sprzedany)
Przejechane 97000km, Only ON BP ULTIMATE.
Pozdrawia Krystian
gram w http://www.speedimspeed.pl
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum