Byłem, zobaczyłem, szczęśliwie wróciłem. Bez mandatów i przygód z policją; chociaż wracając z powrotem przez Węgry spotkałem dwa "suszące" patrole a w Polsce jeden niedaleko granicy. Jadąc nad morze, na Słowacji przez pomyłkę pojechałem drogą "50" w stronę Kosice i w miejscowości Turna n.Bodvou skręciłem na Miskolc drogą 27. Bardzo przyjemna, szybka droga Z powrotem jechałem na Miskolc-Putnok-Tornala-Roznava;dużo gorsza droga. Zwłaszcza na Węgrzech jest odcinek zniszczony, prowadzący przez wsie; jednym słowem: wolny. W Rumunii, stacje benzynowe rozmieszczone są w zasadzie w miastach. Jadąc nad morze zatankowałem benzynę w Ramnicy Valcea. Nad morze dotarłem mając ok. 15 litrów paliwa a po drodze żadnej stacji na autostradzie. Stacje dopiero w Constancie bądź w Saturnie. Czyli ok. 450 km bez stacji Stacji między miastami w zasadzie nie ma. Co do wyżywienia w hotelu Balada: dieta kapuściano-ziemniaczana. Z jednej strony całkiem, całkiem bo smaczne, świeże, ale po 13 dniach mieliśmy serdecznie dosyć. Droga podobała się mojej rodzinie, bo urozmaicona; mieli co oglądać, w przeciwieństwie do mnie, bo ja widziałem w zasadzie drogę, rumunów w autach i na piechotę (potrafią przechodzić przez autostadę w poprzek, co mnie zaskoczyło /człowiek na autostradzie/, nie mówiąc już o drodze Constanta-Mangalia), zakręty, ograniczenia .... Droga męcząca jak dla mnie/kierowcy, wolna, wymagająca dużej uwagi a miejscami dużej koncentracji. Zwłaszcza odcinek Zdiar-Dobsina na Słowacji.
Pan Maluśkiewicz był - tyci,
Tyciuśki jak ziarnko kawy,
A oprócz tego podróżnik,
A oprócz tego ciekawy.
...
Teraz, gdy kto go zapyta,
Czy widział już wieloryba (w Morzu Czarnym),
Nosa do góry zadziera
I odpowiada: - No, chyba…
Zdjęć by się trochę znalazło z Saturna, z drogi mniej,ale nigdy nie wklejałem i muszę się zastanowić jak to zrobić na forum. Po drodze nic nie zwiedziłem, brakło po prostu czasu i chęci. Przejechałem całą drogę w 2 dni: 2x po 12 godzin. Byłem zmęczony "marudną" drogą, rumunami, przebudowami starówki które zobaczyłem w Constancie, co skutecznie wybiło mi z głowy jakiekolwiek zwiedzanie po drodze. Chciałem po prostu jak najszybciej dojechać do domu, a przebierałem kołami. Rumunia może i piękny kraj, ale 20 lat za nami i wymaga więcej czasu i cierpliwości.
Czas na pewno zrobi swoje, i będę mógł spojrzeć na to z innej perspektywy. Na razie są to moje odczucia na gorąco i dot. w zasadzie przejazdu/tranzytu nad morze czarne. Co do obwodnicy Bukaresztu: południowa jest w remoncie i rozkopana, ale przejezdna i bez stacji benzynowych, natomiast północną jedzie się dobrze i są stacje.
Jadąc na bułgarskie wybrzeże (Słoneczny Brzeg, St.Vlas, i na południe) zdecydowanie polecam drogę przez Serbię (3 lata temu jechałem tą wersją drogi). Rumuńska wersja mimo że ~100 km krótsza, ale jak dla mnie wolniejsza, bo przez miasta, lasy, góry, i bardziej przez to męcząca. Jadąc przez Serbię przekracza się 2 granice z kontrolą paszportową, ale idzie to w miarę szybko (wcześniej to opisywałem, nie miałem kłopotów z odprawą i przejechałem "od ręki"). Na dobrą sprawę większą część drogi jedzie się w sumie autostradą. Mimo, że jechałem również 2 dni, to jednak byłem bardziej wypoczęty. Co do Rumunii i przeprawy przez Dunaj: nic nie płaciłem za przejazd mostem (ani nad morze, ani z powrotem), za to za miesięczną rowinietę zapłaciłem 10 euro (a w internecie wyczytałem że rowinieta kosztuje 7 euro, a przejazd mostem 13 lei). Być może jak ktoś jedzie z przyczepą kempingową, namiotem, bądź z zamiarem zwiedzania i spania w motelach po drodze, to Rumunia fajna. Ale jak ktoś chce odpocząć nad morzem i chce przejechać tranzytem, to wydaje mi się, że albo samolot, albo przez Serbię.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum