Porównywanie Japońskiej motoryzacji do chińskiej, to tak jak mieć o czym rozmawiać i nie mieć z kim.
Chiny z umiejętnego kopiowania, do produktów pełnowartościowych przeskoczą szybciej niż nam się wydaje.
Zapewne minie jakiś czas gdy chińskie marki samochodów przejdą otrzęsiny na rynku Europejskim do Stanów nawet nie wejdą oczywiście oficjalną furtką, najważniejsze by docenić przeciwnika.
Za 30 lat: "30 letni arteon nadal jeździ, a te chińczyki to nic, tylko się psują... VW i ich samochody - to były czasy... Jakbym mógł kupiłbym tego arteona i jeździł nim do śmierci! Czemu nikt nie produkuje już takich samochodów?!"
Nie wiem czy krytyczne podejście do jakości obecnej motoryzacji można podpiąć tylko po nostalgię.
Co do porównań stare vs nowe, to motoryzacja poszła taką samą drogą co agd, elektronika czy zwykłe trampki - tanie, masowe, "jednorazowe". Przy czym trzeba też pamiętać, że nie do końca stało się to samo z siebie ale poniekąd jest narzucane odgórnie (teoretyczna* ekologia i takie tam). Zmianie też uległ model używania: kiedyś samochód służył długo. Teraz jest leasing i po 3 lub 5 latach się go po prostu wymienia na nowszy model. Samochody są też o rzędy wielkości bardziej skomplikowane niż kiedyś: te wszystkie adbluły, egieery, zmienne turbogeometrie, systemy sos, wykrywania pieszych i tak dalej. Rośnie złożoność, rośnie skomplikowanie - jest więcej elementów które osobno moga się popsuć. Prowdopodobieństwo awari całości jest po prostu większe. To matematyka, nie nostalgia.
Chińczyki? Rozkręć na cześci samochód z lat 90 i współczesny i zobacz skąd pochodza komponenty. Współczesne auto, zwłaszcza elektryki, to już są de facto chińczyki, tylko z innymi metkami. Baterie są z Chin (bo Europa nie potrafi ich robić, a przynajmnie nie w konkurencyjnej cenie), cała elektronika też - pamiętacie problemy z dostępnością aut w okolicach covid? Chińskie fabryki stanęły i okazało się, że w Europie nie na da się produkować już samochodów bez tych komponentów... Co za różnica MG, VW, Omoda, Fiat... ta sama bateria, te same scalaki itp.
(* - piszę "teoretyczna" bo wymiana butów co pół roku, komórki co rok i auta co trzy lata niewiele ma wspólnego z ekologią)
_________________ Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu
Marka: Dacia
Model: Spring
Silnik: EV
Rocznik: 2021
Dołączył: 03 Maj 2024 Posty: 63 Skąd: Śląsk
Wysłany: 2024-10-11, 11:29
Narzekającym na współczesne samochody proponuję zakup "solidnego" starego auta np Fiat 126p czy Polonez. Współczesne samochody to chyba najbardziej perfekcyjne twory inżynierii sprzętu powszechnego użytku. Dzień, noc, deszcz, śnieg, upał, mróz - jeżdżą niezawodnie. A na auta jeżdżące 1 mln km nie liczcie. Takie auta to marnowanie zasobów bo nikt tyle tym autem jeździł nie będzie. Nikt w sensie masowego nabywcy, do którego Polski zaliczyć nie można bo u nas królują auta używane, sprowadzone z zagranicy w różnym stanie, generalnie nie smigane, ze łzami płaczącego Niemca na błotniku.
Tak więc moim zdaniem nowe auta są coraz lepsze i bardziej niezawodne
Na co dzień użytkuje samochód wyprodukowany w gigafabryce w Chinach, więc chyba coś tam mogę powiedziec.
Jakość? Awaryjnosc? Powiem tyle - jak czytam tematy tutaj dotyczące jakichś awarii to jestem mocno zdziwiony i ciut zmartwiony.
Z ciekawostek odnośnie jaka to dacia jest tania w eksploatacji - w Tesli nie ma zjawiska przeglądów gwarancyjnych, a książka serwisowa to zalecenie by co 10kkm zmienić opony przód z tyłem i że polecają wymianę płynu hamulcowego co 5 lat.
Jak masz dom i PV to koszta użytkowania równają się zero, no opony. Tarczy to nie wymienia nikt, a klocki... Trzeba pamiętać żeby jadąc w trasie wcisnąć pedał hamulca ze 3 razy, żeby się nie zastały i w razie awaryjnego hamowania zadziałały lepiej, a nie musiały się czyścić.
Jaka to była beka jak mondeo dostał 1.0 ecoboost, jaki to jednorazowy silnik, którego nie da się naprawić. Wcześniej VW z 1.4tsi - passat 1.4? XD beka! 2.0 fsi to jest silnik!
I co?
Swego czasu miałem zajawkę na swapowanie samochodów na elektryczne i bardzo mocno szukałem mondeo z tym silnikiem ale zepsutym. Bo przecież to gówno jest, 100kkm i na śmietnik. I co? Bez szans. 200kkm nalatane i nic. 300kkm i też.
Szkoda, bo plan na miejski samochód był srogi :)
Realia są takie, przynajmniej z mojego punktu widzenia i doświadczeń, że samochody psują się coraz mniej, a im nowszy silnik tym lepszy. Miałem przez chwilę dacie dokker z tym polecanym 1.6 86 koni. OMG jako oldschoolowy silnik, sprawdzona konstrukcja. Tyle lat! Dopracowany do granic możliwości!
I co? I gówno. W miescie 10-11 litrów, w trasie 8-9.
Jak się robiło zimno to raz na 10 razy chwilę po ruszeniu tracił moc i gasł, a potem dzialal już normalnie. Serwis nie znalazl nic oczywiście. Tam się to nie działo. Niby nic takiego, ale jak parkujesz w garażu podziemnym, to zgaśnięcie silnika na podjeździe to nic fajnego - masz nowy samochód, a czujesz się jak właściciel 20 letniego zloma.
Ale podobno świetny do zagazowania - jak sobie pomyślę liczbę problemów, które mu doskwierały i pomnoze przez współczynnik awaryjnosci i niespodzianek dokładnego LPG to faktycznie mogło być ciekawie.
Dla odmiany mam też nowe BMW 3 z 2.0 turbo podstawowym. Ten samochód spala mi w mieście 7 litrów, w trasie 5, a jadąc tempem dokkera to 4 z kawałkiem. Jaki sens ma diesel?
Dlatego żadnego diesla i żadnego wolnossaka nie kupię.
Tyle co dokker pali mi ponad 300 konne mini...
Jeśli jest coś, co było kiedyś, a czego nie ma teraz to są to tapicerki wysokiej jakości, a w szczegolnosci inne niż "skóra". Ja od zawsze skóry nie lubię, nie ma żadnych zalet i wcale nie jest łatwiejsza w utrzymaniu od szmaty. A jak ktoś myśli inaczej, to po kilku latach będzie zdziwienie czemu ona tak źle się starzeje?
Najbardziej bym chciał mieć plusz, alcantare ale nawet zwykła szmata wyższej jakości by była ok. Ale teraz albo cerata, albo skóra a jak szmata to albo bida, albo jakieś sportowe i niewygodne fotele z nikomu niepotrzebnym trzymaniem bocznym zwykle połączone w pakiecie z jakimś gównianym pakietem stylizacyjnym i niewygodnym zawieszeniem mającym udawać sportowe przez to jak bardzo kompromisowe jest w codziennym użytkowaniu.
Miękkie zawiasy to też ciężki temat, teraz każdy dupowoz musi się "prowadzić w zakrętach" czyli być twardy. I wuj, że nikomu to nie jest potrzebne.
Dlatego zaryzykowałem z dusterem, licząc, że po 10kkm zmięknie i będzie wygodnym wozem do ciorania w firmie.
A stopień skomplikowania samochodu? Duży fiat był prosty i co z tego? Poza skomplikowaniem liczy się też jakość projektu, materiałów i wykonanie. Ale pamiętaj o czymś, o czym wielu zapomina - kiedyś takie BMW 3 miało ile silników? 316, 318, 320, 323, 325, 328 etc to były często zupełnie różne konstrukcje. A teraz? 2.0 turbo i 3.0 turbo w topowych.
Łatwiej jest zoptymalizować 1 czy 2 silniki niż 8.
A na koniec - co z tego czy kiedyś były lepsze. Nawet załóżmy że faktycznie były i co? Zawsze nowy będzie lepszy niż 10 czy 15 letni. Do tego brak możliwości cofnięcia się w czasie.
Zresztą - poszukaj teraz konkretnego w miarę modelu samochodu w wieku 3, 5 i 7-8 lat. 3 latka znajdziesz w miarę łatwo i pakiet startowy zamknie się raczej w 10k. 5 latek to już na granicy, a cokolwiek bliżej 10 lat to albo nieadekwatna cena z dupy albo wyeksploatowany samochód, który zaraz będzie skarbonka bez dna.
Byłem tam, serio. Myślałem też że można zainwestować w klasyki i na nich zarabiać... Krótko - nie da się o ile nie jesteś mikiciukiem, któremu robią za darmo(za reklamę), a części "dostaje od widzów". Spróbuj kupić sportowy samochód z początku lat 2000, utrzymywać go, serwisowac, liczyć to na bieżąco i sprawdzić ile na nim zarabiasz.
Ja mam teraz już tylko 1 takie auto, ikonę mojej młodości i liczę, że starczy mi zaparcia, żeby mój syn już za jakieś 13 lat mógł tym jeszcze pojeździć: P
Pamietamy co było dobre, a zapominamy o tych złych.
Po zajeciu miejsca za kierownicą w starym aucie, okazuje się, ze nie pamietamy o wadach starej motoryzacji, ale one są. Kiedyś auto, które wydawało się rakietą, dziś jest mułem w porównaniu nawet z moim Sandero 90TCE. Przykład, nie taki stary Mazda 3, 2.0 skyactive, rocznik 2016. No to nie chce jechać, ale fakt, ze motor dość jednak elastyczny. Malutki ekran, brak kamery cofania, no bida.
Jak wsiadam w starsze wynalazki, to jest jeszcze gorzej.
A chińskie? Z autami nie miałem do czynienia, ale od 2015 jeżdżę motocyklami z Chin, no i w sumie jest dużo z nimi mniej problemów niż z dwudziestoletnimi japońcami. Bo o włoskich współczesnych, czy brytyjskich, przez litość nie wspomnę.
Co znaczy "nie chce jechać"?
Chciałbym, żeby moje Sandero tak nie chciało jechać jak ta Mazda 3 2.0.
https://www.youtube.com/watch?v=m-BgCoDK5xQ
9 sekund do setki, i to z bardzo długą dwójką, na której tą setkę osiąga. A spalić potrafi tyle albo i mniej co uturbione 1.0 na trzech garach.
Bo jeździć to "trza umić", skrzynia biegów jest po to, by jej używać. A w tych Mazdach to podobno sama przyjemność i jeden z lepszych manuali w ogóle.
Ostatnio zmieniony przez velomar 2024-10-11, 17:02, w całości zmieniany 1 raz
Osiągi to wiesz, wiadomo - kiedyś 7-8s do 100 to była fura sportowa. Dziś średniak i nic co by zachwycało. Tym bardziej, że w AT to łatwe do uzyskania, a nie, że 10 takich runów i skrzynia w częściach - mocno cisniesz gaz i jedziesz. A w elektrykach to już w ogóle.
Jedyne, czego teraz brakuje to dzikość i fakt, że aby poczuć "to coś" musisz mocno zapierdalać, czego osobiście nie lubię. A w starym Japończyku wyłączasz kontrolę trakcji i nawet w korku czujesz nieokiełznanie samochodu :P
Kiedyś, żeby zapierdalać trzeba było mieć skilla, dziś byle lampucera umie wcisnąć gaz :P
Nie wiem jak teraz jest z chińskimi moto, ale raz kupiłem rometa i był to pierwszy i ostatni raz xD
Mam Yamahę, która ma 26 lat w tym roku i jest zdecydowanie mniej zardzewiała niż Romet po sezonie, a cały czas był stawiany na podziemnym garażu. I to było naprawdę nie dawno, a kupując chińskie moto musiałeś od razu, pierwszego dnia, wymienić gumy i z klejem do gwintów poprawić dosłownie wszystko. A potem przewidzieć jakich części bedziesz potrzebowac przez najbliższe lata, kupić je, dorwać katalog, skopiować. Bo teraz części w cenie złomu, ale za 2 lata już się skończą i filtra oleju nie kupisz, a czegokolwiek innego będziesz szukał na aliexpress albo jeździł i dopasowywał.
Mi starczy jedna taka przygoda, motocyklowo jestem spełniony, zakupów nie planuje :P
Co znaczy "nie chce jechać"?
Chciałbym, żeby moje Sandero tak nie chciało jechać jak ta Mazda 3 2.0.
https://www.youtube.com/watch?v=m-BgCoDK5xQ
9 sekund do setki, i to z bardzo długą dwójką, na której tą setkę osiąga. A spalić potrafi tyle albo i mniej co uturbione 1.0 na trzech garach.
Bo jeździć to "trza umić", skrzynia biegów jest po to, by jej używać. A w tych Mazdach to podobno sama przyjemność i jeden z lepszych manuali w ogóle.
Czas do 100 nie do końca definiuje samochód, tak samo jak liczba koni.
Ja wolę mniejszy i uturbiony silnik z elastycznoscia w połowie zakresu niż wolnossaka, w ktorym zaczyna się coś dziać powyżej 4k obrotów. Można z tym walczyć, pojemnością i liczba garów i jak masz v6 powyżej 3l w nie za ciężkim samochodzie RWD to już jest ok.
Nie wiem jak ta mazda 3, ale jeździłem ta poprzednia 6 w tej najmocniejszej wersji z manualem i był to jeden z tych samochodów, które męczą. No i ogólnie, nie oszukujmy się, manual to przeżytek, który obecnie nie za bardzo ma rację bytu, a jego brak podyktowany jest tylko polityką koncernów. W moich oczach nie ma żadnych zalet i nawet w szybszych autach wolę AT, nawet hydrokinetyki.
Mój sąsiad ma Audi A5 z automatem (2.0 TFsi) i słyszę, jak rano wyjeżdża do pracy, gdzie pod koniec ulicy osiedlowej ma już wbity chyba ostatni bieg, a obroty pewnie ledwo przekraczają 1000 obr/min. To już nawet tylko z akustycznego punktu widzenia tragedia i żadnej przyjemności z jazdy, nie mówiąc o trwałości silnika i elementów przeniesienia napędu (drgania i buczenie).
Ostatnio zmieniony przez velomar 2024-10-11, 20:20, w całości zmieniany 1 raz
Po prostu przejedź się samochodem z AT zamiast teoretyzowac
Konkretnie którym? Bo każde auto jeździ inaczej.
Gdybym turbodiesla oceniał według Mercedesa A pierwszej generacji to zmieszałbym go z błotem, w przeciwieństwie do wielu innych TD.
Kiedyś, żeby zapierdalać trzeba było mieć skilla, dziś byle lampucera umie wcisnąć gaz :P
A winne temu są między innymi automaty i wszystkie systemy wspomagające lub wręcz wyłączające kierowcę z działania i myślenia, dające mu złudne poczucie bezpieczeństwa i panowania nad pojazdem.
A winne temu są między innymi automaty i wszystkie systemy wspomagające lub wręcz wyłączające kierowcę z działania i myślenia, dające mu złudne poczucie bezpieczeństwa i panowania nad pojazdem.
Na ludzką głupotę nie ma lekarstwa. A że głupotę nakręca marketingowa propaganda to też fakt.
A winne temu są między innymi automaty i wszystkie systemy wspomagające lub wręcz wyłączające kierowcę z działania i myślenia, dające mu złudne poczucie bezpieczeństwa i panowania nad pojazdem.
To samo w sobie złe nie jest. Problem, że coraz częściej nie ma wyboru AT czy manual. Zauważcie jak skurczyła się też np. oferta silników. Kiedyś do wyboru było kilka pojemności, czasem różniły się nawet liczbą cylindrów... Dziś? Najczęściej jakieś 1.0 i 1.5 i tyle...
I nie, to nie jest kwestia rynku. To kwestia narzuconych odgórnie regulacji. A rynek regulowany odgórnie działa źle i dostarcza coraz gorsze produkty. I nieważne czy ów organ regulujący nazywa się Komisja Europejska czy, powiedzmy, Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
_________________ Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum