Wysłany: 2014-04-09, 09:54 VI.WOT-spot - Kampinoski Park Narodowy
Witajcie. Rimo już organizuje majowego WOT-a, a ja postanowiłem wcześniej zmontować wyjazd w innym kierunku.
Tym razem jazdy będzie niewiele. Tyle, żeby dojechać do Roztoki, a później wrócić do domu
Ostrzegam, że trasa jest dla piechurów. Wyjazd przewidywany jako całodzienny.
Plan jest mniej więcej taki:
1. Dojeżdżamy rano do Roztoki. Jest tam parking, płatny 10 zł od postoju auta powyżej 1h. Widziałem jednak także dwa miejsca, gdzie można by zostawić auta bezpłatnie.
Z Roztoki wyruszymy zielonym Południowym Szlakiem Leśnym w kierunku Zaborowa Leśnego. Punktem orientacyjnym do zaparkowania w Roztoce jest mostek na Kanale Zaborowskim. Jadąc od strony Leszna można zaparkować po prawej stronie na poboczu przed mostkiem lub zjechać na parking zaraz za mostkiem.
Sugerowałbym wyruszenie z Roztoki o godz. 9.00, więc czeka poranne wstawanie Dlaczego tak wczesna godzina?
Po pierwsze dlatego, że czeka nas do przejścia 10 km, a po drugie - tam przyjeżdża sporo osób, więc lepiej być rano i mieć gwarancję miejsca postojowego
2. W początkowym etapie czeka nas kilka kilometrów drogi przez suchy bór sosonowy, z zahaczeniem o Obszar Ochrony Ścisłej "Roztoka".
3. Dalej pojawi się Ławska Góra, duża piaszczysta wydma z krzyżem upamiętniającym walki w Powstaniu Styczniowym 1863r., które toczyły się na tych terenach.
4. Mniej więcej w połowie drogi będzie okazja przejść przez nieistniejącą już wieś Ławy. Z kilkudziesięciu kiedyś zabudowań, dzisiaj zostały resztki, niektóre jako całe domki, a niektóre jako fundamenty lub kupki cegieł.
W Ławach przekroczymy Kanał Zaborowski po mostku-przeprawie.
5. Od Ław teren będzie zdecydowanie bardziej podmokły, bagienno-torfowiskowy. Część trasy będzie sprawiała wrażenie, że idziemy wąską groblą otoczeni z obu stron przez rozlewiska i błoto. To bardzo malowniczy krajobrazowo szlak.
Przekroczymy ponownie Kanał Zaborowski (pomost) oraz wiele drobnych cieków wodnych, klucząc od kładeczki do kładeczki.
Przejdziemy przez Obszar Ochrony Ścisłej "Kalisko".
6. Dochodzimy do polanki obok strażnicy KPN i tam może uda się rozpalić ognisko. Jestem w trakcie potwierdzania takiej możliwości z dyrekcją KPN. Jeśli nie będzie ogniska to i tak robimy tam dłuższy postój na odpoczynek, jedzenie, picie, zabawy
Na tej polance jest zadaszona wiata, toi-toi, a nawet pompa wodna, więc można się obmyć i ochłodzić
7. Powrót tą samą trasą do aut w Roztoce.
Informacje praktyczne:
- trasa ma 10 km w jedną stronę i tyle samo z powrotem
- konieczne są dobre i wygodne buty, najlepiej za kostkę, ponieważ w drugiej części trasy jest to teren podmokły i może trafić się błoto i woda (szczególnie po deszczach)
- dojazd do Roztoki może być od strony Leszna (DW 579) lub od strony trasy S7 na wysokości Nowego Dworu Mazowieckiego (również DW 579)
- należy zabrać prowiant na cały dzień oraz odpowiednio duży zapas napojów.
Osobiście przeszedłem tą trasę w obie strony w 4,5 h, ale to ekstremum i my tak nie będziemy robić Ja musiałem zmieścić się po prostu w czasie. Miałem tylko jeden 15-minutowy postój na jedzenie i drobne przerwy po drodze na zdjęcia.
Nasz wyjazd zakładany jest jako całodzienny po to, aby w spokoju przejść szlak normalnym tempem, odpocząć na końcu i normalnym tempem wrócić.
Zaznaczam jednak, że jest to 2x10 km, więc jak ktoś nie lubi chodzić, to niech to dobrze przemyśli
Na zachętę powiem, że widoki powinny wynagrodzić wysiłek, szczególnie, że wybieramy się o przepięknej porze roku, kiedy wszystko zaczyna rozkwitać.
Proponuję jako termin 26.04 - sobota, start godz. 9.00 z Roztoki.
Piszcie proszę standardowo, kto zgłasza chęć uczestnictwa
Marka: Citoren
Model: Berlingo
Silnik: 1.6 VTI
Rocznik: 2011
Wersja: [Inna].[nie dotyczy] Pomógł: 35 razy Dołączył: 22 Maj 2009 Posty: 4270 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-09, 21:52
Wszystko fajnie ale 10 km tam i z powrotem dla nie wprawionego piechura z 5.5 letnim dzieckiem jest męczarnią. Sugeruje zmniejszyć dystans o połowę Wtedy postaram sie z synkiem być. Żona odpocznie od nas w domu , w jej stanie nie ujdzię więcej niż 2-3 km.
10 km wygląda groźnie
W takim razie zrobimy to inaczej. Od drugiej strony.
Są dwie możliwości:
1. Zostawiamy auta na parkingu w Truskawiu i idziemy do Zaborowa Leśnego żółtym szlakiem (3,5 km).
Później byłaby możliwość odpoczynku na polu biwakowym w Zaborowie Leś., a dla chętnych dalsza trasa do wsi Ławy (jakieś 5 km w jedną stronę).
Natomiast dla tych, którzy woleliby mniej forsowną aktywność - byłoby zwiedzanie najbliższej okolicy, która pięknie się prezentuje.
2. Zostawiamy auta w okolicy wsi Buda (koło Truskawia Małego) i idziemy do Zaborowa Leś. niebieskim szlakiem (ok. 2 km lub mniej - zależy jak blisko da się podjechać).
Zorientuję się jeszcze, jak jest z tym podjazdem od tej strony, bo nigdy tam nie byłem.
Później aktywność i plan, jak w punkcie 1 (Ławy / spacer po okolicy).
Proszę o wskazanie preferowanego wariantu
Wieczorem wrzucę jakieś fotki, żeby dać wyobrażenie tego obszaru
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004 Pomógł: 26 razy Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2384 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-10, 10:59
Ja jestem za tym, żeby nie mieszać systemów walutowych. :]
Czyli - albo robimy wygrzew, marszobieg, krew, pot i łzy (chociaż nie wiem, czy dam radę bez alkoholu :> ), albo imprezę rodzinną z dziećmi, ale wtedy chodzenie dalej niż trzy kilosiki na krzyż mija się z celem.
My też przybędziemy ale czy na dalszą wędrówkę się udamy, to zależy od naszej małej. W najgorszym razie pojeździmy sobie po okolicy i pozwiedzamy coś sobie
OK, przygotuję w każdym razie wariant krótszy i dłuższy. Ile kto będzie miał mocy, tyle może z nami przejść na długim odcinku. Jak się zmęczy, będzie mógł w każdej chwili zawrócić do auta lub zostać i pozwiedzać okolicę w Zaborowie Leś.
Dostałem maila z zespołu ds. udostępniania parku i współpracy międzynarodowej KPN.
Pytałem o organizację ogniska na polanie w Zaborowie Leś. Okazuje się, że w przeciwieństwie do Kozienic, gdzie mieliśmy dużą przychylność Nadleśnictwa, sprawa jest tu nad wyraz skomplikowana.
Po pierwsze udostępnianie polany jest płatne w zależności od liczby uczestników, których trzeba by już teraz wskazać. Po drugie, opłata jest za samą polanę. Drewno na ognisko trzeba samemu przywieźć Po trzecie, pompa, o której pisałem wcześniej (stoi na polanie), nie działa, więc na obmywanie i odświeżanie proszę się nie nastawiać. Po czwarte, należy podać dokładną trasę przejścia, czas i termin, w celu uzyskania pozwolenia. Chociaż ten ostatni wymóg wydaje się naciągany, bo we własnym regulaminie KPN pisze, że to trzeba robić dopiero od 20 osób wzwyż, a nie sądzę, że u nas tyle się zbierze
W każdym razie zadzwonię tam jeszcze i potwierdzę powyższe informacje. Jeśli okaże się to prawdą, to z ogniska zrezygnujemy. Chyba, że ktoś chce wozić drewno do lasu...
Aha, obiecane zdjęcia wrzucę dzisiaj, muszę wygospodarować dłuższą chwilę na to.
Czas wyjazdu się zbliża. Wystartujemy od strony miejscowości Buda, koło Truskawia Małego w najbliższą sobotę, o godz. 9.00. Kto będzie czuł się na siłach - przejdzie całą trasę do Roztoki. Kto się zmęczy, wróci szybciej do auta. Ogniska nie robimy, przynajmniej wg mojej wiedzy na dziś. Zbyt to skomplikowane i kosztowne.
Rozumiem, że ekipa ta sama (Bebe + Rimo). Mekintosz, wyruszasz ostatecznie z nami? A inni? Ktoś jeszcze reflektuje?
OK - może być spotkanie w Budzie o godz. 9.40, tak żeby o 10.00 najpóźniej być na trasie, bo na 18.00 potrzebuję być z powrotem w domu. To pozwoli nam pokonać trasę do Roztoki i odwrotnie, ale bez większych przystanków i marudzenia
Będzie jedna dłuższa przerwa
Tym razem robimy wariant "extreme". Kto wróci żyw, temu cześć i chwała. Jego imię zapisze się... Gdzieś się pewnie zapisze.
Otarcia i rany będzie lizał przez następny miesiąc. A pamięć koszmaru nie pozwoli mu zasnąć przez co najmniej tydzień
A tak serio - kto ile da radę - tyle pospaceruje
Ponieważ nie wiem, jak wygląda ta cała Buda, bo nie dałem rady zbadać tej okolicy - więc zrobimy tak:
Dojadę do Budy i będę kierował się ulicą Zaborowską w stronę Kolonii Mariew (widać na załączonych obrazkach). Pojadę tak daleko, jak się da i zaparkuję w jakimś dogodnym miejscu.
Gdy dotrzecie do tej Budy, zróbcie tak samo. Mamy do siebie komórki, nie zgubimy się
Daliśmy radę. Ekipa w składzie 3-osobowym: Bebe z małżonką i ja, przemierzyła, przeniosła i przetrwała...
Osobna pochwała należy się Rimo, który z żoną i maluszkiem zjawili się o umówionej porze, w umówionym miejscu. Odprowadzili nas aż do punktu startu, niestety ze względu na nieustający deszcz, nie było sensu katować dziecka takimi okolicznościami przyrody.
Co do trasy... Po pierwszych trzech kilometrach granica między wodą na lądzie i w powietrzu zatarła się.
"Przepłynęliśmy" jednak dzielnie całe ponad 10 km szlaku do Roztoki i tyle samo z powrotem. Buty, ubrania i plecaki wyschną. Kiedyś.
Zdjęcie na dowód dotarcia do Roztoki jest. Bebe może je przy okazji wrzuci.
Ja jakoś nie czułem większej chęci do robienia zdjęć w tych warunkach
Uzyskaliśmy bardzo dobry czas: 21 kilometrów w 4 h 40 min., tylko z jedną przerwą (ok. 25 minut) na popas w Roztoce.
W ogólnym zarysie realizowaliśmy dziś motto Legii Cudzoziemskiej: "maszeruj lub giń"
Konwalie też widzieliśmy po drodze. Jednak żadna jeszcze nie była ukwiecona
Z innych użytecznych roślin - napotkaliśmy obszerne pola jagodowe. Latem musi być tam bardzo... smacznie. O ile turyści w ogóle cokolwiek zostawiają
Prawda. Tako rzecze księga pod tytułem "Regulamin KPN".
A punkt 6. owej księgi stanowi, że:
"Na obszarze Parku zabrania się:
(...)
- pozyskiwania, niszczenia lub uszkadzania roślin oraz grzybów (zbiór jagód i grzybów jest dozwolony wyłącznie dla miejscowej ludności na potrzeby własne w miejscach wyznaczonych przez dyrektora Parku);"
Tak więc żegnajcie jagódki. Chyba, że nas zakwalifikują jako autochtonów. Albo powołamy się na przesiedlonego dziadka...
Marka: Jeep
Model: Grand Cherokee
Silnik: 4.7 V8
Rocznik: 2004 Pomógł: 26 razy Dołączył: 02 Sie 2010 Posty: 2384 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-28, 13:53
Zdjęcia wrzucę wieczorem.
To była jedna z takich wycieczek, podczas których już po pierwszej godzinie zastanawiałem się intensywnie i na głos, a cóż do ciężkiej cholery usiadło mi na głowie, że myślałem, że to będzie dobry pomysł. :> Potem było jeszcze fajniej, a potem zaczęło jeszcze bardziej padać, a jeszcze potem okazało się, że nóżki nie chcą się już tak ochoczo zginać, kałuże jakby większe, bagno jakby bliżej, kładki jakby śliżsiejsze, hohonie coraz śmielej łypią ślepiami...
Najgorsze jest to, że natura Lucka jest ułomna. :> Za jakiś czas zapomnę, jak się wtedy czułem, a za jeszcze jakiś czas ktoś znowu mi zaproponuje 20 km po lesie w deszczu tempem pościgowym, a ja znowu uznam, że to świetny pomysł. :>
A serio - było bardzo fajnie, chociaż męcząco. :) Od strony technicznej wycieczka była bardzo owocna, bo świetnie uświadomiła nam braki przed sezonem. :] Teraz siedzimy i robimy czeklisty rzeczy do zabrania na kolejne wycieczki, w przerwach między okładami z herbaty i popijaniem altacetu... ;)
Bebe, miałem to samo zawsze po dalszych wyprawach górsko-trekkingowych Przeklinałem chwilę, w której dałem się namówić na taki szlak. Ale później zawsze dawałem się namawiać ponownie. Człowiek lepiej jednak pamięta to dobre...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum