Dziś rano (ok -10 stopni na termometrze) miałem niemiłą przygodę. Zamarzł mi hamulec w lewym tylnym kole. Przejechałem kilkadziesiąt metrów po lodzie (czułem, że coś jest nie tak, ale jechałem) bo zjechaniu na asfalt zatrzymałem się w miejcu i już tak zostało.
Assistance (które docierało z przygodami - pierwsza laweta nie dojechała bo... zamarzło paliwo) załatwiło sprawę w pięć minut - zdjęcie koła, delikatne puknięcie trzy razy młotkiem i gotowe. Samochód ostatnio jeździł przy dodatnich temperaturach i było wilgotno, więc mniej więcej wiem co się stało, ale i tak nie było to przyjemne. Wniosek - jednak nie zaciągać ręcznego na mrozie / przed spodziewanym mrozem (wiem, dla niektórych oczywiste, ale mam bardzo silny odruch).
Wydaje mi się, że prawe koło też było przymarznięte, ale jednak puściło przy ruszaniu (ale może to być złudzenie, a dźwięk pochodził z lewego).
To pierwszy raz w prawie pięcioletniej eksploatacji, w którym lodgy mnie zawiodła.
Marka: DACIA
Model: Sandero Stepway
Silnik: TCe 90
Rocznik: XII 2017
Wersja: Outdoor Pomógł: 117 razy Dołączył: 01 Cze 2017 Posty: 3968 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-02-07, 18:27
Kiedyś miałem Tico i takie przymarzanie zdarzało się często nawet bez zaciągania ręcznego. Zawsze jednak wystarczyło podlewarowanie samochodu do góry i opukanie samej felgi bez zdejmowania koła.
Bo to nie jest zamarzanie . Ot po prostu blokowanie układu i bez związku z niską temperaturą zdarza się . Warto częściej przejrzeć układ hamulcowy czyścić i przesmarować . To i auto lekko się toczy i układ pracuje płynnie .
Bo to nie jest zamarzanie . Ot po prostu blokowanie układu i bez związku z niską temperaturą zdarza się . Warto częściej przejrzeć układ hamulcowy czyścić i przesmarować . To i auto lekko się toczy i układ pracuje płynnie .
Przy niskiej temperaturze metal " przykleja się " do metalu i niektórych innych materiałów, zwłaszcza gdy pomiędzy dostanie się wilgoć . Obserwuję to obecnie choćby w pracy - stalowe profile przechowywanie na wolnym powietrzy bardzo ze sobą sklejają się . Aczkolwiek w swojej corolli raz do roku czyściłem hamulce żeby nie dopuścić do zablokowania klocków w prowadnicach.
Hamulce tarczowe nie są tak kłopotliwe ( wymagające dbania o nie ) jak bębnowe . I zapewniam ze nie dostaję się tam tyle wody aby zamarzły mechanizmy . Ale skurcz metalu przy niskich temperaturach ,a do tego brak osłony ( smar/olej ) na mechanizmach szczek ,samo regulatorów to wizyta w warsztacie lub samo naprawa .
Zawsze zaciągam ręczny na mrozie i nigdy mi nie zamarzł. Moim zdaniem nie używany postojowy hamulec ma właśnie tendencje do zamarzania. Używam postojowego nawet na światłach gdy jest na pochyłości, zamiast deptać nogą. Oczywiście wilgoć na mrozie może skleić dwa metale, ale ciepły hamulec nie jest wilgotny a po zaciągnięciu wilgoć już tam za bardzo nie powinna wchodzić.
Mnie nigdy nie zamarzły hamulce tylne, zamarzała tylko linka w pancerzu ochronnym, ale to sporadycznie i tylko w jednym samochodzie mi się kilka razy przydarzyło. Odmarzało szybko przy ogrzewaniu palnikiem(delikatnie) i włażeniem pod samochód.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum